Szlak transportowy

Jest to najmniejsza prowincja na terenie Karmazynowych Szczytów, znajduje się w niej średnia pod względem wielkości, lecz dobrze prosperująca osada z siedzibą Rodu Yamanaka. Terytorium prowincji w większości pokryte jest górami i pagórkami, obfitującymi w różnorakiej głębokości jaskinie. Flora składa się głównie z traw i wysokich drzew iglastych, z nielicznymi odmianami wysokogórskich drzew liściastych i mchów. Soso posiada również dostęp do morza, co pozwoliło mieszkańcom rozwinąć rybołówstwo i przemysł morski.
Awatar użytkownika
Ario
Posty: 2452
Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
Wiek postaci: 22
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
GG/Discord: Boyos#3562

Re: Szlak transportowy

Post autor: Ario »

Dokąd: Ningyoshi
Przez: Shigashi -> Sabishi
Środek transportu: Na marionetce (Kamienny Wąż)

Trening: Tekkō Fūin

Ario siedział na swojej marionetce i kierował się do miejsca, w którym zamierzał skonfrontować się ze swoją...no właśnie, kim dokładnie? Zatajenie prawdy przez 15 lat sprawiło, że uczucia Ayatsuri względem Saori, Klanu i wszystkiego co wcześniej uważał za słuszne zmieniły się o 180 stopni. Gdyby nie fakt, że jakaś dosłownie ostatnia cząstka jego świadomości trzymała go przy tym założeniu, żeby jednak nie wysadzać w pizdu całej siedziby jak tylko tam się zbliży. Chciał jeszcze ten jeden, prawdopodobnie ostatni raz spojrzeć w oczy zdrajczyni, która pozostawiła na pastwę losu swoją przyjaciółkę.

Sam Ayatsuri odziedziczył po matce te lepsze cechy. Zawsze, gdy mógł kogoś ochronić - robił to bez cienia zawahania. Nawet przyparci do muru przez Iwaru, Jeźdzca Wojny, Ario stał do końca na posterunku i nie cofnął się o milimetr, walcząc ramię w ramię z młodym jeszcze wtedy Azumą Uchiha. Tym bardziej gdy przypominał sobie te wszystkie sceny, jak nawet transportował Misae i sensora imieniem Minoru z muru, gdy tamten został ciężko ranny...jego pięść samowolnie się zaciskała.

Ile go już nie było na pustyni? Nie wiedział. Co zastanie? Miał to w dupie. Wszyscy świetnie się bawili, gdy ich siostra, towarzyszka, niedoszła liderka nie mogła się poruszyć i spędzała dzień po dniu patrząc w okno i robiąc pod siebie.

Znowu go wkurwiło samo myślenie o tej sytuacji. To była jego codzienność od kilku tygodni treningu. Gdy tylko próbował uciec myślami, tak znowu zahaczał o jakiś temat związany z Saori i Aratą, po czym jego całe ciało zaczynało się trząść.

Siedział więc na swoim kamiennym wężu ze skrzyżowanymi nogami i obserwował drogę. Ten środek transportu pasował mu idealnie, bo zwykle, gdy ludzie go widzieli to brali go za tragarza lub kupca i chcieli go okraść, a Ario chociaż miał niesamowitą ochotę się na czymś lub kimś wyżyć, nie chciał tego robić na kimś innym, niż konkretnie na Saori.

Gdy wyjechał i zostawił Kozę zwaną Skaczącego po Górach, a także Tengu i swoją marionetkę z pieczęcią Hiraishina, cicho westchnął i wyjął notatnik. Miał tam przepisaną jedną z pieczęci z biblioteki. Wpadł na nią dość przypadkiem, gdy uczył się o demonicznych bestiach. Pieczęć, która miała zezwolić na umieszczenie bijuu w ciele sakryfikanta i pozwolenie na korzystanie mu z jego mocy. Śmieszne, że jeszcze nie tak dawno temu, rozmawiał z marionetkarzem imieniem Tetsuro i już wtedy Ario wiedział, że Saori w życiu nie wybrałaby Ario na Jinchurikiego Bijuu, nawet gdyby taką bestię by miała na smyczy w jej pracowni. Znowu pomyślał o tej suce i aż musiał wziąć oddech, którego nie potrzebował - bo przecież nie oddychał. Jednak starał się uczyć naśladowania ludzkich cech, które przychodziły mu dość łatwo. W każdym razie, otworzył notatnik, a następnie zaczął próbować nałożyć przerysowaną pieczęć na plakietki, które nosił ze sobą. Sama pieczęć wydawała sie być dość prosta w nałożeniu, więc Ario starał się przelewać jak najwięcej chakry, imitując przy tym siłę bijuu. Nawet gdyby jednak użył całej swojej chakry, nie byłby pewnie zbliżony nawet w 1 / 10 tego, co może zrobić demon, dlatego po prostu opanował w drodze, jak się nakłada taką pieczęć i tym samym zrobił odruch mięśniowy (a raczej stawowy) do tego, jak się zabierać za nią w przyszłości.

Od dłuższego czasu jechał na pustyni i gdy jego oczom ukazała się osada Ningyo-shi, zeskoczył z węża i odesłał go do pieczęci. Nie chciał by ktokolwiek wiedział, że wrócił.

Nie chciał rzucać się w oczy.

Jeszcze nie teraz.

Z/T
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Soso”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość