Pole treningowe
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3431
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
- Seinaru
- Martwa postać
- Posty: 2526
- Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
- Widoczny ekwipunek: Nagrobek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3828
Re: Pole treningowe
Zanim dotarli do cmentarza, znaleźli się w niedużej odległości od jednego z pól treningowych, na którym zazwyczaj trenowali tutejsi shinobi. Seinaru nie narzucał im swoich tematów do rozmowy do tej pory, jednak cały czas miał w głowie tamtą popisówkę Hikariego. Zrobił to specjalnie, żeby zaimponować nieznajomemu, to było dla samuraja jasne, jednak ten z radością złapał przynętę, jako osobnik lubiący rywalizować. To chyba od momentu zakończenia turnieju pojawiła się u niego ta żyłka, przez którą zaczął dostrzegać w innych shinobi czy zwykłych zbirach rywali, których po prostu fajnie byłoby prześcignąć. Niekiedy odkładając nawet na bok to, że stoją często po drugiej stronie barykady i powodów do walki z nimi jest aż nadto. Jeśli trwała jakaś rozmowa to właśnie wtrącił się w jej środek, a jeśli nie, to właśnie to ją zaczął.
- Chcesz się zmierzyć ze mną, Hikari? - Wypalił prosto z mostu. Nie przypuszczał, że on widzi w nim przeciwnika dla siebie, czy jakiegokolwiek wojownika w ogóle, jednak Kei w zbroi i z naginatą na plecach przynajmniej wyglądał na walczaka.
- To znaczy nie mówię tak na serio, nie będziemy sobie robić dużej krzywdy. Tylko taką małą. Niedaleko jest tu takie małe poletko do treningów, a widziałem jaki jesteś szybki w szpitalu, kiedy ją zatentegowałeś. - Wskazał na Inoshi. Zawahał się na chwilę, bo nie wiedział czym jeszcze umotywować swój pomysł. Albo raczej nie wiedział jak to wyrazić krótko, aby nie zanudzić nikogo swoimi motywacjami, poglądami i filozofią życia.
- Ja sam, wiesz, często trenuję na Teiz i chciałbym wiedzieć do jakiej poprzeczki muszę doskoczyć... kiedyś może... - No mniej więcej tak to wyglądało.
- Oczywiście jeśli się boisz to po prostu powiedz, nie będę Cię namawiał. Tylko tak luźno, chciałem po prostu zobaczyć... - Eh, dwa razy "po prostu". Chyba trochę zdenerwowania wkradło się w jego słowa.
- Chcesz się zmierzyć ze mną, Hikari? - Wypalił prosto z mostu. Nie przypuszczał, że on widzi w nim przeciwnika dla siebie, czy jakiegokolwiek wojownika w ogóle, jednak Kei w zbroi i z naginatą na plecach przynajmniej wyglądał na walczaka.
- To znaczy nie mówię tak na serio, nie będziemy sobie robić dużej krzywdy. Tylko taką małą. Niedaleko jest tu takie małe poletko do treningów, a widziałem jaki jesteś szybki w szpitalu, kiedy ją zatentegowałeś. - Wskazał na Inoshi. Zawahał się na chwilę, bo nie wiedział czym jeszcze umotywować swój pomysł. Albo raczej nie wiedział jak to wyrazić krótko, aby nie zanudzić nikogo swoimi motywacjami, poglądami i filozofią życia.
- Ja sam, wiesz, często trenuję na Teiz i chciałbym wiedzieć do jakiej poprzeczki muszę doskoczyć... kiedyś może... - No mniej więcej tak to wyglądało.
- Oczywiście jeśli się boisz to po prostu powiedz, nie będę Cię namawiał. Tylko tak luźno, chciałem po prostu zobaczyć... - Eh, dwa razy "po prostu". Chyba trochę zdenerwowania wkradło się w jego słowa.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Pole treningowe
Prezent dla zmarłego? No, gorszej osoby do zapytania w tej kwestii nie mogła znaleźć. Czy Hikari był i odwiedzał jakiekolwiek groby w swoim życiu? Nigdy, tak na prawdę nie posiadał nikogo na tyle mu bliskiego. Nigdy nie poznał swoich dziadków, którzy odwrócili się od rodziny po małżeństwie łączącym obie gałęzie. Rodzice wciąż żyli, był tego pewien szczególnie po spotkaniu ojca, a po tym co uczynili nie czuł potrzeby tworzenia im nagrobków i obchodzenia ich pamięci. Jedyna jego wiedza pochodziła z książek, ale nie przypomnienie sobie wszystkiego było niemożliwe.
- Słyszałem, że dobrze byłoby przynieść ulubione smakołyki oraz kadzidła. Zazwyczaj też bierze się coś, co nas łączyło z zmarłym jako pierwszy prezent. Ja z kolei jako mężczyzna powinienem wziąć dwie buteleczki sake, aby jedną wypić za ducha zmarłego, a drugą zostawić na grobie.
Zaczął od podstawowych informacji, aby kupić sobie więcej czasu. Był zajęty kombinowaniem co mogłoby być najlepsze dla osoby poświęcającej się dla innych. Jako członek Sakki ludzie są zdolni do wszelakich poświęceń dla zadania. Jednostki te są elitarne, wyszkolone do zrobienia czegoś nawet wbrew własnym emocjom. Dla nich najważniejsze jest dobro rodu, w ich imieniu są w stanie dokonać najgorszego. Nawet jak potem płakali w czterech ścianach, kiedy nadchodziło zlecenie zamieniali się niemalże w roboty. Rozglądając się jednak światełko w głowie rozbłysnęło.
- Skoro dla niego najważniejsza była wioska może jej obraz, aby mógł zawsze spojrzeć na spokój zachowany na płótnie. Bezpieczeństwo, za które walczył dając z siebie wszystko.
Mógł trafić w dziesiątkę, albo dostać zero punktów. Ciężko było powiedzieć, lepsze danie jednej propozycji niż milczenie. Inoshi mogła podążyć za wskazówkami, albo zrobić co tylko zechce. Terumi wiedział, że on ma za zadanie zadbać chociaż o przyniesienie porcji alkoholu, nie to aby każda okazja była dobra do picia. Przecież to jest po prostu tradycja, dobry zwyczaj prawda? Po zebraniu wszystkiego trójka mogła opuścić wioskę idąc w kierunku kurhanu.
Będąc niedaleko pola treningowego nasz towarzysz Seinar zaproponował niespodziewanie pojedynek. Czyżby poprzedni pokaz zrobił aż takie wrażenie, że chciał się przetestować? Hikari znał bardzo dobrze to uczucie, chęć zmierzenia się z kimś silnym dla sprawdzenia siebie samego. Patrząc na metal okrywający większość ciała, a także naginatę umieszczoną na plecach musiał coś potrafić. Zaganianie owiec po pastwisku w takim wyposażeniu mogło wybudować jakieś mięśnie. Pierwsze co zrobił to spojrzał na Inoshi, bo mieli jasny cel wychodząc z sali. Nie wiedział na jak długo pozwolono jej opuścić szpital, ani czy chciała zrobić sobie chwilę przerwy. Walka długo by nie potrwała, nie straciliby przecież nie wiadomej ilości czasu.
- Jeżeli chcesz nie mam nic przeciwko. Inoshi też chciałabyś obejrzeć małe przedstawienie przed wizytą na kurhanie, czy może już po? Będziesz miała jeszcze trochę czasu, aby przemyśleć co powiesz Orito.
Odpowiedział niemalże natychmiastowo, prawdę mówiąc uwielbiał mierzyć się z obcymi osobami. Tym bardziej jak był to ten Seinaru, zwycięzcą z Hanamury doceniony przez Natsume. Tłumaczyć się dlaczego chciałby się zmierzyć nie musiał, przecież Yogańczyk miewał identyczne motywacje co raz. Stawianie sobie poprzeczek, to jest właśnie coś, dzięki czemu najlepiej się rozwijamy.
- Chociaż mogłeś widzieć moją szybkość to muszę ostrzec, że nie jest to moja najsilniejsza strona. O wiele lepiej czuję się używając różnych jutsu, ale w ich przypadku poparzenia które masz na dłoni są niczym. Nawet najsłabszą techniką jestem w stanie wykonać większe obrażenia, tak więc jak chcesz zobaczyć czyjś pełny potencjał przydałby się ktoś mogący to powstrzymać zanim stanie się najgorsze. Albo jak wolisz mogę się powstrzymywać.
Na twarzy Hikariego pojawił się lekki uśmiech.
- Oczywiście tylko jeżeli się nie boisz, bo są tacy co potrafili narobić potem w spodnie. Nie będzie to wstyd.
- Słyszałem, że dobrze byłoby przynieść ulubione smakołyki oraz kadzidła. Zazwyczaj też bierze się coś, co nas łączyło z zmarłym jako pierwszy prezent. Ja z kolei jako mężczyzna powinienem wziąć dwie buteleczki sake, aby jedną wypić za ducha zmarłego, a drugą zostawić na grobie.
Zaczął od podstawowych informacji, aby kupić sobie więcej czasu. Był zajęty kombinowaniem co mogłoby być najlepsze dla osoby poświęcającej się dla innych. Jako członek Sakki ludzie są zdolni do wszelakich poświęceń dla zadania. Jednostki te są elitarne, wyszkolone do zrobienia czegoś nawet wbrew własnym emocjom. Dla nich najważniejsze jest dobro rodu, w ich imieniu są w stanie dokonać najgorszego. Nawet jak potem płakali w czterech ścianach, kiedy nadchodziło zlecenie zamieniali się niemalże w roboty. Rozglądając się jednak światełko w głowie rozbłysnęło.
- Skoro dla niego najważniejsza była wioska może jej obraz, aby mógł zawsze spojrzeć na spokój zachowany na płótnie. Bezpieczeństwo, za które walczył dając z siebie wszystko.
Mógł trafić w dziesiątkę, albo dostać zero punktów. Ciężko było powiedzieć, lepsze danie jednej propozycji niż milczenie. Inoshi mogła podążyć za wskazówkami, albo zrobić co tylko zechce. Terumi wiedział, że on ma za zadanie zadbać chociaż o przyniesienie porcji alkoholu, nie to aby każda okazja była dobra do picia. Przecież to jest po prostu tradycja, dobry zwyczaj prawda? Po zebraniu wszystkiego trójka mogła opuścić wioskę idąc w kierunku kurhanu.
Będąc niedaleko pola treningowego nasz towarzysz Seinar zaproponował niespodziewanie pojedynek. Czyżby poprzedni pokaz zrobił aż takie wrażenie, że chciał się przetestować? Hikari znał bardzo dobrze to uczucie, chęć zmierzenia się z kimś silnym dla sprawdzenia siebie samego. Patrząc na metal okrywający większość ciała, a także naginatę umieszczoną na plecach musiał coś potrafić. Zaganianie owiec po pastwisku w takim wyposażeniu mogło wybudować jakieś mięśnie. Pierwsze co zrobił to spojrzał na Inoshi, bo mieli jasny cel wychodząc z sali. Nie wiedział na jak długo pozwolono jej opuścić szpital, ani czy chciała zrobić sobie chwilę przerwy. Walka długo by nie potrwała, nie straciliby przecież nie wiadomej ilości czasu.
- Jeżeli chcesz nie mam nic przeciwko. Inoshi też chciałabyś obejrzeć małe przedstawienie przed wizytą na kurhanie, czy może już po? Będziesz miała jeszcze trochę czasu, aby przemyśleć co powiesz Orito.
Odpowiedział niemalże natychmiastowo, prawdę mówiąc uwielbiał mierzyć się z obcymi osobami. Tym bardziej jak był to ten Seinaru, zwycięzcą z Hanamury doceniony przez Natsume. Tłumaczyć się dlaczego chciałby się zmierzyć nie musiał, przecież Yogańczyk miewał identyczne motywacje co raz. Stawianie sobie poprzeczek, to jest właśnie coś, dzięki czemu najlepiej się rozwijamy.
- Chociaż mogłeś widzieć moją szybkość to muszę ostrzec, że nie jest to moja najsilniejsza strona. O wiele lepiej czuję się używając różnych jutsu, ale w ich przypadku poparzenia które masz na dłoni są niczym. Nawet najsłabszą techniką jestem w stanie wykonać większe obrażenia, tak więc jak chcesz zobaczyć czyjś pełny potencjał przydałby się ktoś mogący to powstrzymać zanim stanie się najgorsze. Albo jak wolisz mogę się powstrzymywać.
Na twarzy Hikariego pojawił się lekki uśmiech.
- Oczywiście tylko jeżeli się nie boisz, bo są tacy co potrafili narobić potem w spodnie. Nie będzie to wstyd.
0 x
Cause i'm the real fire.
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3431
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
- Seinaru
- Martwa postać
- Posty: 2526
- Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
- Widoczny ekwipunek: Nagrobek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3828
Re: Pole treningowe
Mina trochę mu zrzedła po tym co usłyszał. Okazało się bowiem, że Hikari to zwykły oszukaniec tak jak oni wszyscy i zamiast skupić się na walce bronią i mięśniami, to ucieka się do korzystania z chakry podczas walki. No cóż, nie było w tym nic chwalebnego, ale "wygrać za wszelką cenę" to chyba była część szkolenia ninja, prawda?
- Poparzenia? Oh kurde, nienawidzę tego, strasznie swędzi potem... - Przypomniał sobie, jak często musiał wpychać wykałaczkę pod zbroję żeby podrapać się pod nią bez jej zdejmowania i jak doprowadzało go to do szału.
- No faktycznie, katon to nie najlepszy żywioł do sparingu. Ale chyba jest jak znalazł na biwak pod namiotem, co nie? - Seinaru w tym czasie podszedł do stojących nieopodal rekwizytów, które były na wyposażeniu tego mini kompleksu treningowego i pożyczył sobie stamtąd jeden z kijaszków.
- Nie mogę Ci mówić jak masz walczyć, ale ja nie mam zamiaru mieć na sumieniu Twojej ręki ani nogi, albo w ogóle całego Ciebie. Sparingi tak nie działają. - Nagle jeszcze coś go tknęło i dla pewności zapytał. W sumie teraz to pytanie nabierało sensu, po tym jak usłyszał o wątpliwościach Hikariego.
- Bo Ty wiesz co to jest sparing, prawda? Walczyłeś już kiedyś w jakimś? - W środku tej trochę dziwnej rozmowy podszedł do Inosi, która zaprosiła go do siebie, aby poćwiczyć na kimś swoje medyczne jutsu. Ona chyba też miała tutaj wszystkim coś do udowodnienia, bo jako jedyna pokazała się na razie od strony płaczki-histeryczki.
- Panienko, gdybyś chciała wyrównać szansę to należałoby mi ją obciąć, a nie leczyć. - Mrugnął do Hikariego porozumiewawczo, bo przecież wiadomo że z takim potężnym przeciwnikiem co robi takie wielkie oparzenia to nie można wygrać, więc co go powstrzymywało przed małym żarcikiem?
Nie żeby odczuł jakoś różnicę pomiędzy "przed zabiegiem" i "po zabiegu". Ręka i tak mu nie dokuczała, więc cóż... po prostu podziękował grzecznie i założył swoje rękawice od kompletu, zdjął płaszcz i torbę i wręczył to wszystko sekundantowi Hikariego. Dorzucił do tego jeszcze naginatę, której nie miał zamiaru tutaj używać, aby nikomu niczego nie poobcinać. Czyli dosłownie zarzucił ją swoją graciarnią, albo odłożył po prostu obok niej jeśli miała jakieś opory.
- Mogłabyś mieć na to oko? Nie ma tam nic przydatnego w sparingu, więc nie będzie mi potrzebne. - No i już chyba w zasadzie tyle. Stał teraz już tylko w swojej zbroi, a hełm który zazwyczaj nosił pod płaszczem przypięty do pasa również oddał na przechowanie. W ręku trzymał pożyczony kij, a przy pasie miał awaryjne tanto.
- No chodźmy chodźmy, bo spóźnimy się na cmentarz. - Zawołał ręką Terumiego na pole walki - ubitą ziemię.
- Poparzenia? Oh kurde, nienawidzę tego, strasznie swędzi potem... - Przypomniał sobie, jak często musiał wpychać wykałaczkę pod zbroję żeby podrapać się pod nią bez jej zdejmowania i jak doprowadzało go to do szału.
- No faktycznie, katon to nie najlepszy żywioł do sparingu. Ale chyba jest jak znalazł na biwak pod namiotem, co nie? - Seinaru w tym czasie podszedł do stojących nieopodal rekwizytów, które były na wyposażeniu tego mini kompleksu treningowego i pożyczył sobie stamtąd jeden z kijaszków.
- Nie mogę Ci mówić jak masz walczyć, ale ja nie mam zamiaru mieć na sumieniu Twojej ręki ani nogi, albo w ogóle całego Ciebie. Sparingi tak nie działają. - Nagle jeszcze coś go tknęło i dla pewności zapytał. W sumie teraz to pytanie nabierało sensu, po tym jak usłyszał o wątpliwościach Hikariego.
- Bo Ty wiesz co to jest sparing, prawda? Walczyłeś już kiedyś w jakimś? - W środku tej trochę dziwnej rozmowy podszedł do Inosi, która zaprosiła go do siebie, aby poćwiczyć na kimś swoje medyczne jutsu. Ona chyba też miała tutaj wszystkim coś do udowodnienia, bo jako jedyna pokazała się na razie od strony płaczki-histeryczki.
- Panienko, gdybyś chciała wyrównać szansę to należałoby mi ją obciąć, a nie leczyć. - Mrugnął do Hikariego porozumiewawczo, bo przecież wiadomo że z takim potężnym przeciwnikiem co robi takie wielkie oparzenia to nie można wygrać, więc co go powstrzymywało przed małym żarcikiem?
Nie żeby odczuł jakoś różnicę pomiędzy "przed zabiegiem" i "po zabiegu". Ręka i tak mu nie dokuczała, więc cóż... po prostu podziękował grzecznie i założył swoje rękawice od kompletu, zdjął płaszcz i torbę i wręczył to wszystko sekundantowi Hikariego. Dorzucił do tego jeszcze naginatę, której nie miał zamiaru tutaj używać, aby nikomu niczego nie poobcinać. Czyli dosłownie zarzucił ją swoją graciarnią, albo odłożył po prostu obok niej jeśli miała jakieś opory.
- Mogłabyś mieć na to oko? Nie ma tam nic przydatnego w sparingu, więc nie będzie mi potrzebne. - No i już chyba w zasadzie tyle. Stał teraz już tylko w swojej zbroi, a hełm który zazwyczaj nosił pod płaszczem przypięty do pasa również oddał na przechowanie. W ręku trzymał pożyczony kij, a przy pasie miał awaryjne tanto.
- No chodźmy chodźmy, bo spóźnimy się na cmentarz. - Zawołał ręką Terumiego na pole walki - ubitą ziemię.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Pole treningowe
Nawet najlepsze intencje mogą być błędnie interpretowane. Hikari wcale nie szukał okazji do napicia się, po prostu taki był zwyczaj od bardzo dawna co gdzieś tam wyczytał. Możliwe, że powstał on właśnie jako wymówka przed kobietami. Pewnie wymyślił to jakiś mężczyzna, któremu baba każdego dnia narzekała, że znowu chleje. Przychodząc na grób, robiąc z tego tradycję miał wymówkę, gdzie najwyżej potem dostawał krzywe spojrzenie.
- Nie wiem, a jak myślisz? Jeżeli nie zechce to nie będę go zmuszał.
Odpowiedział Terumi pytaniem na pytanie. Okazji zerowania butelek sake jeszcze będzie wiele w życiu jeszcze, nie zależało mu aby tak było również teraz. Przynajmniej pozostałe pomysły, które przedstawił mogły się nadawać. Trochę po kręceniu nosem, jakby nie była Inoshi pewna, ale nic lepszego nie przychodziło do głowy. Starał się podpowiedzieć jak tylko mógł, a jak wyszło tak wyszło. Nie aby dłużej się tym przejmowali będąc na polu treningowym. Uczennica zezwoliła na ich pojedynek, ale jako sensei nie mógł zniszczyć tego miejsca. W tym momencie zaczął już się zastanawiać nad używaniem swoich mocy, chciał uszanować czyjąś wolę. Zresztą zawsze to robił.
- Będę uważać.
Rozmowa z Seinaru brzmiała dla kogoś obok pewnie jakby dwa koguciki skakały do siebie, ale nie koniecznie mieli takie zamiary. Tak po prawdzie to dogadywali się całkiem nieźle, a takich słów ani jeden ani drugi nie przyjmował zbytnio do siebie. Katon był nieprzyjemny jako wrogi element, ale prawdę mówiąc to nie był najstraszniejszy żywioł. W przypadku płynnej lawy ból od sparzenia z ciałem jest o wiele większy. To się wżera w ciało, temperatura o wiele wyższa, stała konsystencja.
- Idealny wręcz.
Yogańczyk prawdę mówiąc miał nadzieję, że spotkał kogoś kto mógłby mu w pewnym sensie dorównywać, ale czego mógł się spodziewać po pasterzu? Ta zbroja dodawała wiarygodności, że ma siłę, tak samo naginata z której nie zamierzał korzystać. Wziął zamiast tego jeden z dostępnych kijków.
- Ostatni sparing miałem z cesarzem na wyspach to nie musiałem się powstrzymywać, aby dostać po dupie. Tylko to było już dawno temu.
Nie widział potrzeby kłamać, przecież prawdy i tak nie oszuka.
- Dla bezpieczeństwa mam jedną zasadę. Guma to lawa.
Mógłby długo tłumaczyć, ale o wiele lepiej jak ktoś zobaczy to na własne oczy. Hikari wziął mniejszy oddech, a potem raz splunął na ziemie płynną wersją swojego reberu, a potem drugi raz robiąc twardą kulkę idealnie mieszczącą się w dłoni. Podrzucił ją do przeciwnika, który mógł sam się przekonać o braku zagrożenia.
- Oberwanie tym traktowalibyśmy tak samo jak lawą. W przypadku trafienia w rękę musisz przestać jej używać, albo możesz też się poddać. Pasuje?
Plan był sensowny, a także sprawiedliwy. Prawdę mówiąc i tak tracił tym sposobem mnóstwo z swojego potencjału, ale z drugiej strony również mógł poćwiczyć coś, nad czym myślał jakiś czas. Łączenie zdolności swojego reberu razem z walką wręcz, wydawało się jakby ta moc mogła być stworzona do takiego uzupełnienia. Zresztą, do czego nie była? Posiadała tak wiele różnych opcji używania, że bywała idealna na każdą sytuację.
Zanim rozpoczęli pojedynek Terumi przyglądał się postępom Inoshi, która miała wyleczyć pozostałości po poparzeniach u modliszki z Teiz. Jej dłonie w bandażach zaczęły się świecić na zielony kolor, a potem powoli przyłożyła na rany Seinaru, który sobie może i żartował, albo podjudzał drugą stronę. Prawdę mówiąc, bez znaczenia. Niedługo się przekonają, a żadne słowa wcześniej nie będą miały znaczenia, nie chciało mu się jakkolwiek odpowiadać. Małe pęcherzyki powoli zaczynały się wygładzać, skóra w miejscach jej braku wyrastać. Oczywiście sam zabiegł potrwał kilka minut, ale po wcześniejszych ranach nie było śladu najmniejszego. W środku Yogańczyk czuł z tego powodu dumę, chociaż nie przyłożył do tego ręki, ani rady słownej. Widział talent, jaki posiada dziewczyna, bo tempo poznawania kolejnych rzeczy jest bardzo wysokie. W jej wieku mógł zapewne marzyć o tak wielu zdolnościach.
Rywal postanowił zarzucić całym ekwipunkiem Yamanakę, a w odpowiedzi Hikari jedynie co to rozpiął swój płaszcz. Czuł jak chłodne powietrze od razu spenetrowało wnętrze, przyzwyczaił się do tego. Podczas ruchu w pełni się rozgrzeje, nawet w zimę mógłby latać w koszulce. Póki się nie zatrzyma, ciało wywołuje duże ilości ciepła, gorzej potem jak nas przewieje. Dobrze, że jest też dość odporny na choroby, zahartował się. Gdy został zawołany do stawienia się na pozycji nie czekał, udał się na odległość jakichś 20 metrów? Miejsce, gdzie się pojedynkowali było wzdłuż rzeki, tam mógł skorzystać z swojego jeszcze jednego żywiołu.
- Idę idę.
Gdy już przyjął pozycję Terumi wyciągnął jeszcze najprostszy rodzaj broni do walki wręcz z tylnej torby, kunai'a. Wolał nie przyjmować uderzeń tej broni na gołe ciało, zresztą prawdę mówiąc wolał nie blokować ataków, a je omijać. To tylko na tak na wszelki wypadek. Siłą nie dorównywał dużej ilości ludzi, co będzie następnym elementem na którym się skupi w rozwoju.
- Gotowy?
- Nie wiem, a jak myślisz? Jeżeli nie zechce to nie będę go zmuszał.
Odpowiedział Terumi pytaniem na pytanie. Okazji zerowania butelek sake jeszcze będzie wiele w życiu jeszcze, nie zależało mu aby tak było również teraz. Przynajmniej pozostałe pomysły, które przedstawił mogły się nadawać. Trochę po kręceniu nosem, jakby nie była Inoshi pewna, ale nic lepszego nie przychodziło do głowy. Starał się podpowiedzieć jak tylko mógł, a jak wyszło tak wyszło. Nie aby dłużej się tym przejmowali będąc na polu treningowym. Uczennica zezwoliła na ich pojedynek, ale jako sensei nie mógł zniszczyć tego miejsca. W tym momencie zaczął już się zastanawiać nad używaniem swoich mocy, chciał uszanować czyjąś wolę. Zresztą zawsze to robił.
- Będę uważać.
Rozmowa z Seinaru brzmiała dla kogoś obok pewnie jakby dwa koguciki skakały do siebie, ale nie koniecznie mieli takie zamiary. Tak po prawdzie to dogadywali się całkiem nieźle, a takich słów ani jeden ani drugi nie przyjmował zbytnio do siebie. Katon był nieprzyjemny jako wrogi element, ale prawdę mówiąc to nie był najstraszniejszy żywioł. W przypadku płynnej lawy ból od sparzenia z ciałem jest o wiele większy. To się wżera w ciało, temperatura o wiele wyższa, stała konsystencja.
- Idealny wręcz.
Yogańczyk prawdę mówiąc miał nadzieję, że spotkał kogoś kto mógłby mu w pewnym sensie dorównywać, ale czego mógł się spodziewać po pasterzu? Ta zbroja dodawała wiarygodności, że ma siłę, tak samo naginata z której nie zamierzał korzystać. Wziął zamiast tego jeden z dostępnych kijków.
- Ostatni sparing miałem z cesarzem na wyspach to nie musiałem się powstrzymywać, aby dostać po dupie. Tylko to było już dawno temu.
Nie widział potrzeby kłamać, przecież prawdy i tak nie oszuka.
- Dla bezpieczeństwa mam jedną zasadę. Guma to lawa.
Mógłby długo tłumaczyć, ale o wiele lepiej jak ktoś zobaczy to na własne oczy. Hikari wziął mniejszy oddech, a potem raz splunął na ziemie płynną wersją swojego reberu, a potem drugi raz robiąc twardą kulkę idealnie mieszczącą się w dłoni. Podrzucił ją do przeciwnika, który mógł sam się przekonać o braku zagrożenia.
- Oberwanie tym traktowalibyśmy tak samo jak lawą. W przypadku trafienia w rękę musisz przestać jej używać, albo możesz też się poddać. Pasuje?
Plan był sensowny, a także sprawiedliwy. Prawdę mówiąc i tak tracił tym sposobem mnóstwo z swojego potencjału, ale z drugiej strony również mógł poćwiczyć coś, nad czym myślał jakiś czas. Łączenie zdolności swojego reberu razem z walką wręcz, wydawało się jakby ta moc mogła być stworzona do takiego uzupełnienia. Zresztą, do czego nie była? Posiadała tak wiele różnych opcji używania, że bywała idealna na każdą sytuację.
Zanim rozpoczęli pojedynek Terumi przyglądał się postępom Inoshi, która miała wyleczyć pozostałości po poparzeniach u modliszki z Teiz. Jej dłonie w bandażach zaczęły się świecić na zielony kolor, a potem powoli przyłożyła na rany Seinaru, który sobie może i żartował, albo podjudzał drugą stronę. Prawdę mówiąc, bez znaczenia. Niedługo się przekonają, a żadne słowa wcześniej nie będą miały znaczenia, nie chciało mu się jakkolwiek odpowiadać. Małe pęcherzyki powoli zaczynały się wygładzać, skóra w miejscach jej braku wyrastać. Oczywiście sam zabiegł potrwał kilka minut, ale po wcześniejszych ranach nie było śladu najmniejszego. W środku Yogańczyk czuł z tego powodu dumę, chociaż nie przyłożył do tego ręki, ani rady słownej. Widział talent, jaki posiada dziewczyna, bo tempo poznawania kolejnych rzeczy jest bardzo wysokie. W jej wieku mógł zapewne marzyć o tak wielu zdolnościach.
Rywal postanowił zarzucić całym ekwipunkiem Yamanakę, a w odpowiedzi Hikari jedynie co to rozpiął swój płaszcz. Czuł jak chłodne powietrze od razu spenetrowało wnętrze, przyzwyczaił się do tego. Podczas ruchu w pełni się rozgrzeje, nawet w zimę mógłby latać w koszulce. Póki się nie zatrzyma, ciało wywołuje duże ilości ciepła, gorzej potem jak nas przewieje. Dobrze, że jest też dość odporny na choroby, zahartował się. Gdy został zawołany do stawienia się na pozycji nie czekał, udał się na odległość jakichś 20 metrów? Miejsce, gdzie się pojedynkowali było wzdłuż rzeki, tam mógł skorzystać z swojego jeszcze jednego żywiołu.
- Idę idę.
Gdy już przyjął pozycję Terumi wyciągnął jeszcze najprostszy rodzaj broni do walki wręcz z tylnej torby, kunai'a. Wolał nie przyjmować uderzeń tej broni na gołe ciało, zresztą prawdę mówiąc wolał nie blokować ataków, a je omijać. To tylko na tak na wszelki wypadek. Siłą nie dorównywał dużej ilości ludzi, co będzie następnym elementem na którym się skupi w rozwoju.
- Gotowy?
0 x
Cause i'm the real fire.
- Seinaru
- Martwa postać
- Posty: 2526
- Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
- Widoczny ekwipunek: Nagrobek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3828
Re: Pole treningowe
No i nareszcie po całej tej paplaninie przechodzili do konkretów. Świeży, pachnący i wyleczeni, Kei i Hikari czekali na sygnał nawet nie wiadomo kogo, bo oprócz ich trio w zasięgu wzroku nie było nikogo. Poza tym, Seinaru traktował tą walkę chyba już trochę mniej poważnie? Po tym gdy Hikari pokazał mu swoje gumowe kule i kazał udawać że to lawa, samuraj miał mieszane uczucia.
- Lawa? - Powtórzył za nim, gdy złapał kuleczkę w dłoń. Był nieco zaskoczony tym pokazem, bo pierwszy raz widział żeby ktoś tworzył taki niecodzienny "żywioł"
- Masz na myśli taką magmę jak z wulkanu? Możesz pluć lawą na ziemię, a potem brać do ręki i rzucać nią w ludzi takimi kuleczkami? - Nie bardzo rozumiał, jaka pokrętna logika stoi za tym aby gumowe kuleczki uznawać za lawę, no ale facet ewidentnie nie odpuszczał, a dla Keia było to aż nazbyt dziwne, żeby przyznawać się, że nie ma bladego pojęcia o co tutaj chodzi. Dlatego ostatecznie machnął ręką na cały ten szajs i rzucił tylko:
- Dobra, co tylko chcesz, tylko zacznijmy już... - No i w porządku, niechaj będzie nawet tak jak on chce, nie było to już istotne.
- No gotowy! - Potwierdził mu w końcu to, co było oczywiste: że chce już ponawalać kijaszkiem, który nieco już parzył go w dłoń, aby w końcu go użyć.
- To nadchodzeeeeeee...! - Wyrwało się z młodej piersi, gdy rozpoczął swoją szarżę.
Seinaru to prosty chłop. Nie stosował żadnych wymyślnych taktyk, jego potyczki to raczej prosty konkurs siły i szybkości, a większość pojedynków które odbył kończyła się w momencie jego dobiegnięcia do przeciwnika. Tutaj miało w końcu szansę być inaczej, może nawet będzie szansa na wykonanie jakiejś krótkiej wymiany ciosów? Hikari był szybki, naprawdę zaimponował mu tam w szpitalu, przez co Kei w ogóle zwrócił na niego uwagę.
Ruszył z miejsca na swojego przeciwnika w linii prostej jeszcze nie ze swoją maksymalną prędkością, jednak nie zamierzał utrzymywać tego kierunku przez cały dystans. Spodziewał się, że zaraz poleci na niego coś wykonane z tej gumolawy, aby opóźnić ich starcie w bliskim dystansie, jak to zwykle robili jego przeciwnicy. Gdy tylko Kei zobaczy jakąkolwiek technikę w wykonaniu Terumiego, wtedy dopiero przyspiesza do swojej maksymalnej prędkości i uskakuje w bok, w swoje lewo, aby ostatnie metry do swojego przeciwnika pokonać po łuku. Ogólnie priorytetem było to, aby skrócić dystans pomiędzy nimi, więc starał się nie cofać jeśli nie było to absolutnie konieczne, tylko unik w bok i kontynuowanie natarcia do przodu.
W przypadku gdyby wyniknęły jakieś nieprzewidziane okoliczności, wtedy uważał przede wszystkim na płynną, okropnie gorącą gumolawę, starając się manewrować tak, aby w ogóle go nie dotknęła.
Jeśli już na początku walki Hikari również będzie dążył do starcia w najbliższym dystansie, wtedy najpewniej zetrą się gdzieś w połowie dystansu już na początku walki. Gdy tylko jego przeciwnik znajdzie się w zasięgu kijka, nawet jeśli nie będzie tego chciał, Kei używa na nim najprostszego Gairaishū Kaiatari. Proste, łatwe i skuteczne. Szybkość Hikaru już znał, a ten pierwszy ruch miał wybadać jego pozostałe fizyczne atrybuty. Samuraj cały czas pamiętał o tym, że w starciu kij vs kunai ma znaczącą przewagę dystansu i zamierzał utrzymywać ją przez cały czas trwania walki.
- Lawa? - Powtórzył za nim, gdy złapał kuleczkę w dłoń. Był nieco zaskoczony tym pokazem, bo pierwszy raz widział żeby ktoś tworzył taki niecodzienny "żywioł"
- Masz na myśli taką magmę jak z wulkanu? Możesz pluć lawą na ziemię, a potem brać do ręki i rzucać nią w ludzi takimi kuleczkami? - Nie bardzo rozumiał, jaka pokrętna logika stoi za tym aby gumowe kuleczki uznawać za lawę, no ale facet ewidentnie nie odpuszczał, a dla Keia było to aż nazbyt dziwne, żeby przyznawać się, że nie ma bladego pojęcia o co tutaj chodzi. Dlatego ostatecznie machnął ręką na cały ten szajs i rzucił tylko:
- Dobra, co tylko chcesz, tylko zacznijmy już... - No i w porządku, niechaj będzie nawet tak jak on chce, nie było to już istotne.
- No gotowy! - Potwierdził mu w końcu to, co było oczywiste: że chce już ponawalać kijaszkiem, który nieco już parzył go w dłoń, aby w końcu go użyć.
- To nadchodzeeeeeee...! - Wyrwało się z młodej piersi, gdy rozpoczął swoją szarżę.
Seinaru to prosty chłop. Nie stosował żadnych wymyślnych taktyk, jego potyczki to raczej prosty konkurs siły i szybkości, a większość pojedynków które odbył kończyła się w momencie jego dobiegnięcia do przeciwnika. Tutaj miało w końcu szansę być inaczej, może nawet będzie szansa na wykonanie jakiejś krótkiej wymiany ciosów? Hikari był szybki, naprawdę zaimponował mu tam w szpitalu, przez co Kei w ogóle zwrócił na niego uwagę.
Ruszył z miejsca na swojego przeciwnika w linii prostej jeszcze nie ze swoją maksymalną prędkością, jednak nie zamierzał utrzymywać tego kierunku przez cały dystans. Spodziewał się, że zaraz poleci na niego coś wykonane z tej gumolawy, aby opóźnić ich starcie w bliskim dystansie, jak to zwykle robili jego przeciwnicy. Gdy tylko Kei zobaczy jakąkolwiek technikę w wykonaniu Terumiego, wtedy dopiero przyspiesza do swojej maksymalnej prędkości i uskakuje w bok, w swoje lewo, aby ostatnie metry do swojego przeciwnika pokonać po łuku. Ogólnie priorytetem było to, aby skrócić dystans pomiędzy nimi, więc starał się nie cofać jeśli nie było to absolutnie konieczne, tylko unik w bok i kontynuowanie natarcia do przodu.
W przypadku gdyby wyniknęły jakieś nieprzewidziane okoliczności, wtedy uważał przede wszystkim na płynną, okropnie gorącą gumolawę, starając się manewrować tak, aby w ogóle go nie dotknęła.
Jeśli już na początku walki Hikari również będzie dążył do starcia w najbliższym dystansie, wtedy najpewniej zetrą się gdzieś w połowie dystansu już na początku walki. Gdy tylko jego przeciwnik znajdzie się w zasięgu kijka, nawet jeśli nie będzie tego chciał, Kei używa na nim najprostszego Gairaishū Kaiatari. Proste, łatwe i skuteczne. Szybkość Hikaru już znał, a ten pierwszy ruch miał wybadać jego pozostałe fizyczne atrybuty. Samuraj cały czas pamiętał o tym, że w starciu kij vs kunai ma znaczącą przewagę dystansu i zamierzał utrzymywać ją przez cały czas trwania walki.
Ukryty tekst
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3431
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Pole treningowe
Jak widać dobroć, którą chciało się komuś okazać szybko była źle zrozumiana. Cóż, widząc pierwszy raz te zdolności można było być zszokowanym, szczególnie jak się mówi o czymś takim jak zawartość wulkanów. Techniki atutowe jego szczepu były wyjątkowe, ze względu na swoją naturę, a także wszechstronność. Seinaru to idealny przykład kogoś, kogo światełko intelektu nie świeci zbyt jasno, tak więc przed walką musiał lepiej pokazać o co w tym wszystkim chodzi. Pochodzący z Yusetsu mężczyzna splunął pewną ilość gorącej lawy, która szybko roztopiła wszelaki śnieg dookoła. Stworzył małą kałużę, która wypaliła się do ziemi.
- Dokładnie tak, raczej nie wolałbyś tym oberwać co?
Zasada mogła być dziwna, ale miała bardzo dużo w sobie logiki. Mimo to Hikari nie miał zamiaru od początku korzystać z gumy, albo tylko i wyłącznie z tych technik. Przecież posiadał razem licząc cztery natury chakry, miał pełną swobodę działania. No prawie, techniki związane z ogniem oraz gorącą lawą odpadały. Będąc bardzo obszarowe robiły zbyt wielkie szkody. Ostatecznie nie przekazał niczego uczennicy, jedynie rozpiął swój płaszcz. Ostatni raz się na nią spojrzał i lekko uśmiechnął widząc co robi. Zajmowała się hełmem oraz naginatą, a łatwość z jaką przyszło jej niewielkiemu ciałku poradzić sobie z wszystkimi gratami potrafiło zaskoczyć. Pewnie by przegrał na rękę. Koniec czasu na rozmyślanie, bo do uszu doszła odpowiedź na temat gotowości. W głowie kłębił się dość prosty plan, nie czekając zaczął zmniejszać odległość...
Pierwszym ruchem było podrzucenie swojej broni w powietrze przed siebie na chwilę, aby złożyć pieczęć tygrysa, a potem tupnąć w ziemię przy odległości miedzy nimi około piętnastu, szesnastu metrów. Z ziemi za pomocą chakry zostały pobudzone uśpione głęboko wody, które wystrzeliły z przodu stopy pędząc w linii prostej. Taka taktyka miała dwa zadania, odwrócić uwagę, oraz przetestować tego modliszkowego wojownika.
Po wykonaniu jutsu spadający kunai powinien być w zasięgu, tak aby bez problemu dało się go złapać. Tymczasowo przeszkadzał, dlatego przetrzymać go sobie w powietrzu zdawało się dobrym planem. Jako shinobi był w stanie obliczyć siłę rzutu, wysokość, a także kąt aby wyszło wszystko idealnie. Terumi zmieniając swój tor biegu na prawą stronę strumienia i przyśpieszając do pełnych zdolności powinien wyprzedzić bez trudu nawet wodę, która z swoim ciśnieniem może przecinać skały, a tym bardziej ludzi. Gdyby tymczasowy sparing partner nie wyrobił się z unikiem wtedy wypluwana guma zostałaby użyta do zepchnięcia go z trasy wodnego ataku. Tak w razie bezpieczeństwa, ale gdyby udało mu się zrobić to samemu została walka wręcz, do której obaj panowie zmierzali.
Pasterz z Teiz chciał się jak najszybciej zbliżyć, a Yogańczyk nie miał nic przeciwko walce na bliski dystans. Miał coś, co chciał przetestować. Jak współpracowałoby jego reberu wraz z taijutsu, od pewnego czasu planował nad taką kombinacją. Przy zobaczeniu jakiegoś cięcia, a w tym przypadku było ono horyzontalne wypluł gumę wielkości dużego garnka, takiego od bigosu. Celem tego była obrona przed atakiem, a właściwie odbicie go i podążenie w drugą stronę aby ominąć Seinaru. Idealnym zakończeniem wszystkiego byłoby zatrzymanie się za nim trzymając kunai na szyi, ale głównym celem było głównie unikanie ciosów lub przyjęcie je na broń trzymaną oburącz. Hikari zdawał sobie sprawę, że nie jest w stanie wygrywać siłowo z większością, był to jego bardzo słaby punkt. W wymianie ataków wolał nagle się zbliżyć za pomocą szybkości, a potem zmusić kogoś do poddania.
- Dokładnie tak, raczej nie wolałbyś tym oberwać co?
Zasada mogła być dziwna, ale miała bardzo dużo w sobie logiki. Mimo to Hikari nie miał zamiaru od początku korzystać z gumy, albo tylko i wyłącznie z tych technik. Przecież posiadał razem licząc cztery natury chakry, miał pełną swobodę działania. No prawie, techniki związane z ogniem oraz gorącą lawą odpadały. Będąc bardzo obszarowe robiły zbyt wielkie szkody. Ostatecznie nie przekazał niczego uczennicy, jedynie rozpiął swój płaszcz. Ostatni raz się na nią spojrzał i lekko uśmiechnął widząc co robi. Zajmowała się hełmem oraz naginatą, a łatwość z jaką przyszło jej niewielkiemu ciałku poradzić sobie z wszystkimi gratami potrafiło zaskoczyć. Pewnie by przegrał na rękę. Koniec czasu na rozmyślanie, bo do uszu doszła odpowiedź na temat gotowości. W głowie kłębił się dość prosty plan, nie czekając zaczął zmniejszać odległość...
Pierwszym ruchem było podrzucenie swojej broni w powietrze przed siebie na chwilę, aby złożyć pieczęć tygrysa, a potem tupnąć w ziemię przy odległości miedzy nimi około piętnastu, szesnastu metrów. Z ziemi za pomocą chakry zostały pobudzone uśpione głęboko wody, które wystrzeliły z przodu stopy pędząc w linii prostej. Taka taktyka miała dwa zadania, odwrócić uwagę, oraz przetestować tego modliszkowego wojownika.
Po wykonaniu jutsu spadający kunai powinien być w zasięgu, tak aby bez problemu dało się go złapać. Tymczasowo przeszkadzał, dlatego przetrzymać go sobie w powietrzu zdawało się dobrym planem. Jako shinobi był w stanie obliczyć siłę rzutu, wysokość, a także kąt aby wyszło wszystko idealnie. Terumi zmieniając swój tor biegu na prawą stronę strumienia i przyśpieszając do pełnych zdolności powinien wyprzedzić bez trudu nawet wodę, która z swoim ciśnieniem może przecinać skały, a tym bardziej ludzi. Gdyby tymczasowy sparing partner nie wyrobił się z unikiem wtedy wypluwana guma zostałaby użyta do zepchnięcia go z trasy wodnego ataku. Tak w razie bezpieczeństwa, ale gdyby udało mu się zrobić to samemu została walka wręcz, do której obaj panowie zmierzali.
Pasterz z Teiz chciał się jak najszybciej zbliżyć, a Yogańczyk nie miał nic przeciwko walce na bliski dystans. Miał coś, co chciał przetestować. Jak współpracowałoby jego reberu wraz z taijutsu, od pewnego czasu planował nad taką kombinacją. Przy zobaczeniu jakiegoś cięcia, a w tym przypadku było ono horyzontalne wypluł gumę wielkości dużego garnka, takiego od bigosu. Celem tego była obrona przed atakiem, a właściwie odbicie go i podążenie w drugą stronę aby ominąć Seinaru. Idealnym zakończeniem wszystkiego byłoby zatrzymanie się za nim trzymając kunai na szyi, ale głównym celem było głównie unikanie ciosów lub przyjęcie je na broń trzymaną oburącz. Hikari zdawał sobie sprawę, że nie jest w stanie wygrywać siłowo z większością, był to jego bardzo słaby punkt. W wymianie ataków wolał nagle się zbliżyć za pomocą szybkości, a potem zmusić kogoś do poddania.
Ukryty tekst
0 x
Cause i'm the real fire.