Karczma "Oritoshi"
Re: Karczma "Oritoshi"
Kolejna ofiara, było mu nawet przykro patrząc na Kaede, bieda dziewczyna, która nie wie do czego ta dwójka jest zdolna. Gdy poczuł się trochę pewniej i jego sytuację poprawiła rozmowa z Yoshimitsu wstał, spojrzał na swoją nogę i usiadł na jednym z siedzeń, podłoga nie była wygodnym miejscem, szczególnie dla tak wygodnego osobnika. Dlaczego tak przyglądał się wcześniej swojej nodze? Zdolności, które posiadała Inoue zadziwiły go, bez problemu usunęła całą ranę, ba! Młody Uchiha nawet nie mógł pomarzyć o pamiątce z tego wydarzenia. Usadowił się i po pytaniu, które zadał czerwonowłosy trochę się przeraził, znów ujrzał Sharingana i nie mógł być pewien czy czasem nie znajduje się w Genjutsu, tym razem byłaby to o wiele realniejsza iluzja, postanowił jednak zachować spokój.
- Możemy rozwinąć Sharingana do twojego poziomu, czyli trzech tomoe. Przed chwilą dałeś pokaz siły tych oczu, zdolności? Genjutsu i inne różne dodatki. Pozwolisz, że nie będę kontynuował tematu przy tym czymś.
Swój wzrok skierował na Ningyo, który od pewnego czasu siedział jak sparaliżowany. Sessue przeraził stan w jakim znajduje się druga z ofiar czerwonookiego. Dlaczego jednak Sessue nie chciał rozprawiać na temat oczu? Cenił sobie prywatność klanu, całą otoczkę tajemnicy, która towarzyszy im od stuleci. Sharingan był czymś, co budziło strach w szeregach przeciwników, był atutem, którego nic nie przebijało.
- Lepiej mi opowiedz o tym, czym była przed chwilą twoja towarzyszka.
Ciekawość wzięła górę nad rozumem, do tej pory trzymał język za zębami. A po kilku minutach rozmowy poczuł się tak pewnie, że zaczął sam zadawać pytania. Chwile temu modlił się o swój żywot, teraz chciał zebrać o tej dwójce jak najwięcej informacji. Ciekawiła go też pewna rzecz, dlaczego Yoshimitsu go tak wypytuje, skoro chciał go przed chwilą zabić? Wcześniejszych słów na temat zostania jego szpiegiem nie brał na poważnie, czerwonowłosy musiał wiedzieć jakby się to skończyło.
- Możemy rozwinąć Sharingana do twojego poziomu, czyli trzech tomoe. Przed chwilą dałeś pokaz siły tych oczu, zdolności? Genjutsu i inne różne dodatki. Pozwolisz, że nie będę kontynuował tematu przy tym czymś.
Swój wzrok skierował na Ningyo, który od pewnego czasu siedział jak sparaliżowany. Sessue przeraził stan w jakim znajduje się druga z ofiar czerwonookiego. Dlaczego jednak Sessue nie chciał rozprawiać na temat oczu? Cenił sobie prywatność klanu, całą otoczkę tajemnicy, która towarzyszy im od stuleci. Sharingan był czymś, co budziło strach w szeregach przeciwników, był atutem, którego nic nie przebijało.
- Lepiej mi opowiedz o tym, czym była przed chwilą twoja towarzyszka.
Ciekawość wzięła górę nad rozumem, do tej pory trzymał język za zębami. A po kilku minutach rozmowy poczuł się tak pewnie, że zaczął sam zadawać pytania. Chwile temu modlił się o swój żywot, teraz chciał zebrać o tej dwójce jak najwięcej informacji. Ciekawiła go też pewna rzecz, dlaczego Yoshimitsu go tak wypytuje, skoro chciał go przed chwilą zabić? Wcześniejszych słów na temat zostania jego szpiegiem nie brał na poważnie, czerwonowłosy musiał wiedzieć jakby się to skończyło.
0 x
Re: Karczma "Oritoshi"
Trzymał w ręce szklankę z alkoholem, było go mniej niż połowa. Zlustrował jego ilość, by to zaraz poruszać dłonią i rozhuśtać trunek. Ten chaotycznie zaczął się poruszać. Przechylił łeb do tyłu, szkarłatne ślepia zlustrowały sufit, zmrużył je delikatnie po czym wlał do gardła całą zawartość szklanki. Połknął i spojrzał znów na Sessue. Charakterystyczne mlaśnięcie zadowolenia z dobrego napitku wydobyło się z jego ust. Wsłuchany w słowa czarnowłosego dzieciaka szukał słów kluczowych, mówiących o jego aktualnym nastawieniu i myśleniu... Tak. Nie było ciężko odczytać co myślą ludzie nawet bez używania sztuczek iluzji. Jednak nie doszukał się żadnego zgryźnego słowa czy choćby gestu ze strony Uchihy. Delikatny uśmiech pojawił się pod nosem. Był jakby to określić aktualnie głupkowaty. Może naśmiewał się z niewiedzy młodszego rodaka, a może po prostu rozbawiła go wiedza na temat Sharingana jaką posiadał.
-Błędna odpowiedź... -powiedział dość cicho, lecz słyszalnie dla docelowego odbiorcy. Ścisnął mocniej szklankę, ta zadrżała niczym wystraszony ówcześnie Sessue czy choćby aktualnie sparaliżowany Ningyo. -To dalej jest tylko namiastką mocy. Co zrobisz, jeśli powiem Ci, że Hisato... -dłoń zacisnęła się jeszcze mocniej na przedmiocie. Cichy jęk pękającej szklanki obiegł wszystkie uszy. -Jest w posiadaniu czegoś więcej niż to co mam ja. Mangekyou Sharingan... -palce natychmiast przebiły się przez gładką powłokę. Przedmiot pękł, niczym on sam pod wpływem mocy oczu posiadanych przez Hisato. Wraz z przeźroczystymi kawałkami szkła ruszyły krople krwi, które podczas krótkiego lotu dogoniły niektóre skrawki i skąpały je w szkarłatnej ciszy, złudnie zmieniając ich barwę na karmazynowe kryształki. Te opadły z mniejszym hukiem na ziemię, a krew dalej delikatnie mknęła w dół. -Oczy zdolne pozbawić życia, dosłownie. Iluzja, która wcześniej została na Tobie użyta, była tylko namiastką tego co potrafią zrobić te potężne ślepia. Wyobrażasz sobie Genjutsu zdolne pozostawić ból realny po zakończeniu czy choćby wyjściu z niego? A kto wie... Czy było to wszystko! No właśnie... Bo widziałem dwa rodzaje tych ślepi, tak mogę to nazwać. Był ktoś jeszcze, kto mógł znikać albo teleportować się. Nie wiem jak to określić. Ale możesz wierzyć lub nie. Ta moc... Na pewno nie wzięła się sama z siebie. -westchnął głęboko... A ręka opadła bezwładnie wzdłuż jego ciała. Krew dalej ciekła kroplami w dół.
//Wybaczcie, że tak mało i nie na wszystko, no ale nie wyrobie ze wszystkim, a jutro pogrzeb i niezbyt tak czasu dziś miałem
-Błędna odpowiedź... -powiedział dość cicho, lecz słyszalnie dla docelowego odbiorcy. Ścisnął mocniej szklankę, ta zadrżała niczym wystraszony ówcześnie Sessue czy choćby aktualnie sparaliżowany Ningyo. -To dalej jest tylko namiastką mocy. Co zrobisz, jeśli powiem Ci, że Hisato... -dłoń zacisnęła się jeszcze mocniej na przedmiocie. Cichy jęk pękającej szklanki obiegł wszystkie uszy. -Jest w posiadaniu czegoś więcej niż to co mam ja. Mangekyou Sharingan... -palce natychmiast przebiły się przez gładką powłokę. Przedmiot pękł, niczym on sam pod wpływem mocy oczu posiadanych przez Hisato. Wraz z przeźroczystymi kawałkami szkła ruszyły krople krwi, które podczas krótkiego lotu dogoniły niektóre skrawki i skąpały je w szkarłatnej ciszy, złudnie zmieniając ich barwę na karmazynowe kryształki. Te opadły z mniejszym hukiem na ziemię, a krew dalej delikatnie mknęła w dół. -Oczy zdolne pozbawić życia, dosłownie. Iluzja, która wcześniej została na Tobie użyta, była tylko namiastką tego co potrafią zrobić te potężne ślepia. Wyobrażasz sobie Genjutsu zdolne pozostawić ból realny po zakończeniu czy choćby wyjściu z niego? A kto wie... Czy było to wszystko! No właśnie... Bo widziałem dwa rodzaje tych ślepi, tak mogę to nazwać. Był ktoś jeszcze, kto mógł znikać albo teleportować się. Nie wiem jak to określić. Ale możesz wierzyć lub nie. Ta moc... Na pewno nie wzięła się sama z siebie. -westchnął głęboko... A ręka opadła bezwładnie wzdłuż jego ciała. Krew dalej ciekła kroplami w dół.
//Wybaczcie, że tak mało i nie na wszystko, no ale nie wyrobie ze wszystkim, a jutro pogrzeb i niezbyt tak czasu dziś miałem
0 x
Re: Karczma "Oritoshi"
Białowłosa nie wykazywała chęci na nic interesującego. Trudno się dziwić, w końcu znalazła się w jakimś chorym miejscu z jeszcze bardziej chorymi ludźmi. Co by Inu zrobiła na jej miejscu? Jeśli ci ludzie by się jej spodobali, pewnie by z nimi piła. Jeśli nie....pewnie by wpadła w furię i tego miejsca by już nie było. W jej przypadku było to proste. Była nieco skomplikowaną i zawiłą osobą, jednakże jej czyny i sposób myślenia były banalnie proste. Może dlatego nie zdawała sobie sprawy z wielu mechanizmów, jakimi kierowali się zwykli ludzie.
Inu siedziała sobie na krześle i kręciła delikatnie swoim napojem przysłuchując się rozmowie. Uśmiechnęła się delikatnie kiedy Kaede przedstawiła swoje imię. Nie zastanawiała się nawet czy było to jej prawdziwe imię, nie było to jej jakimś ważnym priorytetem. Chciała tylko jakoś sensownie zwracać się do białowłosej, mówienie ciągle na "ty" było często frustrujące.
Nagle jej kompanka odezwała się dość nerwowo, ruda przeniosła pytające spojrzenie na białowłosą ponaglając ją aby kontynuowała. Zaproponowała jej pluszaka w zamian za wolność. To była nierówna cena. Inu uśmiechnęła się szeroko, w tym jej uśmieszku zawitał jakiś mroczny cień, który tajemniczo padł na jej twarzyczkę. Przechyliła głowę na bok, pojedyncze pasma włosów zjechały na jej policzek. - To nieuczciwa transakcja, nie sądzisz? - Spytała retorycznie, po czym przybliżyła swoją twarz niebezpiecznie blisko twarzy Kaede. Jadowite ślepia niemal wwierciły się w szare oczęta. - Lubię pluszaki, ale żywe. Spełniasz te rolę znakomicie - Oznajmiła słodkim szeptem po czym wróciła do poprzedniej pozycji i wzięła potężny łyk alkoholu. Temat rozmowy męskiej części nie był zbyt miły. Zadygotała mimowolnie kiedy Czerwony zaczął wspominać technikę Hisato, która została użyta na nienormalnej dwójce. Ból był wtedy nie do zniesienia, trwał wieki i nie przestawał pomimo zakończenia genjutsu. Szczerze mówiąc na świecie nie istniał prawie nikt, kogo Inu by się bała. Nie licząc tego potężnego Uchihę, do którego nie była w stanie nawet podejść. Najgorsze było to, że nadal zastanawiała się nad obejściem jego genjutsu i dziwnego sharingana. Jedyną odpowiedzią było zdobycie tych oczek...do tego aktualnie dążyła z Czerwonowłosym, wtedy odpowiedź będzie na wyciągnięcie ręki! Yoshi w tej chwili zabawił się w małego masochistę podczas nieprzyjemnych wyjaśnień i własnymi rękoma zgniótł szklankę, efektem czego była pokaleczona łapa. Ruda cmoknęła i pokręciła głową. - No wiesz, może i mam spory zasób chakry ale nie będę co chwila latać i grać pielęgniarkę, choć wiem że ją lubisz - Rzuciła, zaś w powietrzu zawisła mała zaczepka, lubiła się droczyć i śmiać z ludzi. Na szczęście czerwonowłosy należał do ludzi, którzy uwielbiali się przekomarzać, mogła więc go dręczyć bez żadnego oporu.
Nagle usłyszała ciekawy temat, mianowicie Sessue zagadnął o moc Inu. Ta zachichotała tajemniczo uśmiechając się od ucha do ucha. - Czym byłam? Sobą - oznajmiła prosto wzruszając ramionami, robiąc przy tym minę niewinnego dziecka. - Taka już się urodziłam, może dlatego za młodu chcieli się mnie pozbyć? - Zarzuciła kolejnym retorycznym pytaniem. Jej moc była związana z historią jej blizny wokół szyi, która często była zakrywana przez krótki szal przepleciony na jej ramionach. Złapała za jego część odsłaniając szpetną bliznę. - Kiedyś się jej pozbędę, jest paskudna. A co do pytania. Nie wiem jak ci na nie odpowiedzieć - Skrzywiła się i podrapała się w głowę chcąc rozruszać swoją mózgownicę. - Należę do pewnej społeczności, która potrafi zamieniać się w monstrum kiedy się ktoś mocno wścieknie. Jeśli tak się dzieje...cóż, tracę panowanie nad sobą. Wtedy jestem bardzo niemiła i nieprzyjemna. Mogę zaprezentować jak chcesz, ale tylko zalążek. Nie chciałabym zrównać tej karczmy z ziemią - Uśmiechnęła się promiennie i spojrzała znacząco na barmana, który martwił się o swój dorobek życia. Nie miała zamiaru niczego niszczyć dopóki nie będzie miała ku temu powodów. A w tej karczmie jej się mocno podobało dlatego wolała jej nie niszczyć. W jej wnętrzu zaczęła działać tajemnicza moc, ruda czuła jej działanie lecz trzymała ją w ryzach, nie pozwoliła jej się ulotnić nawet w najmniejszym kawałeczku.
Inu siedziała sobie na krześle i kręciła delikatnie swoim napojem przysłuchując się rozmowie. Uśmiechnęła się delikatnie kiedy Kaede przedstawiła swoje imię. Nie zastanawiała się nawet czy było to jej prawdziwe imię, nie było to jej jakimś ważnym priorytetem. Chciała tylko jakoś sensownie zwracać się do białowłosej, mówienie ciągle na "ty" było często frustrujące.
Nagle jej kompanka odezwała się dość nerwowo, ruda przeniosła pytające spojrzenie na białowłosą ponaglając ją aby kontynuowała. Zaproponowała jej pluszaka w zamian za wolność. To była nierówna cena. Inu uśmiechnęła się szeroko, w tym jej uśmieszku zawitał jakiś mroczny cień, który tajemniczo padł na jej twarzyczkę. Przechyliła głowę na bok, pojedyncze pasma włosów zjechały na jej policzek. - To nieuczciwa transakcja, nie sądzisz? - Spytała retorycznie, po czym przybliżyła swoją twarz niebezpiecznie blisko twarzy Kaede. Jadowite ślepia niemal wwierciły się w szare oczęta. - Lubię pluszaki, ale żywe. Spełniasz te rolę znakomicie - Oznajmiła słodkim szeptem po czym wróciła do poprzedniej pozycji i wzięła potężny łyk alkoholu. Temat rozmowy męskiej części nie był zbyt miły. Zadygotała mimowolnie kiedy Czerwony zaczął wspominać technikę Hisato, która została użyta na nienormalnej dwójce. Ból był wtedy nie do zniesienia, trwał wieki i nie przestawał pomimo zakończenia genjutsu. Szczerze mówiąc na świecie nie istniał prawie nikt, kogo Inu by się bała. Nie licząc tego potężnego Uchihę, do którego nie była w stanie nawet podejść. Najgorsze było to, że nadal zastanawiała się nad obejściem jego genjutsu i dziwnego sharingana. Jedyną odpowiedzią było zdobycie tych oczek...do tego aktualnie dążyła z Czerwonowłosym, wtedy odpowiedź będzie na wyciągnięcie ręki! Yoshi w tej chwili zabawił się w małego masochistę podczas nieprzyjemnych wyjaśnień i własnymi rękoma zgniótł szklankę, efektem czego była pokaleczona łapa. Ruda cmoknęła i pokręciła głową. - No wiesz, może i mam spory zasób chakry ale nie będę co chwila latać i grać pielęgniarkę, choć wiem że ją lubisz - Rzuciła, zaś w powietrzu zawisła mała zaczepka, lubiła się droczyć i śmiać z ludzi. Na szczęście czerwonowłosy należał do ludzi, którzy uwielbiali się przekomarzać, mogła więc go dręczyć bez żadnego oporu.
Nagle usłyszała ciekawy temat, mianowicie Sessue zagadnął o moc Inu. Ta zachichotała tajemniczo uśmiechając się od ucha do ucha. - Czym byłam? Sobą - oznajmiła prosto wzruszając ramionami, robiąc przy tym minę niewinnego dziecka. - Taka już się urodziłam, może dlatego za młodu chcieli się mnie pozbyć? - Zarzuciła kolejnym retorycznym pytaniem. Jej moc była związana z historią jej blizny wokół szyi, która często była zakrywana przez krótki szal przepleciony na jej ramionach. Złapała za jego część odsłaniając szpetną bliznę. - Kiedyś się jej pozbędę, jest paskudna. A co do pytania. Nie wiem jak ci na nie odpowiedzieć - Skrzywiła się i podrapała się w głowę chcąc rozruszać swoją mózgownicę. - Należę do pewnej społeczności, która potrafi zamieniać się w monstrum kiedy się ktoś mocno wścieknie. Jeśli tak się dzieje...cóż, tracę panowanie nad sobą. Wtedy jestem bardzo niemiła i nieprzyjemna. Mogę zaprezentować jak chcesz, ale tylko zalążek. Nie chciałabym zrównać tej karczmy z ziemią - Uśmiechnęła się promiennie i spojrzała znacząco na barmana, który martwił się o swój dorobek życia. Nie miała zamiaru niczego niszczyć dopóki nie będzie miała ku temu powodów. A w tej karczmie jej się mocno podobało dlatego wolała jej nie niszczyć. W jej wnętrzu zaczęła działać tajemnicza moc, ruda czuła jej działanie lecz trzymała ją w ryzach, nie pozwoliła jej się ulotnić nawet w najmniejszym kawałeczku.
0 x
Re: Karczma "Oritoshi"
Moje nadzieje legły w gruzach, chociaż mogłam się spodziewać, że nie zgodzi się na taką transakcję. Nawet nie drgnęłam kiedy zbliżyła swoją twarz do mojej. Cały czas wpatrywałam sie w nią uważnie, szukając sama nie wiem czego. Po części jednak czuję się zadowolona, że ktoś ceni mnie bardziej od pluszaka. Pomimo, że chowałam moją mini-poduszię ze zmarszczonymi brwiami to przy moich ustach pojawił się delikatny cień uśmiechu.
- Więc chyba nie mam innego wyjścia jak coś w końcu zamówić. - powiedziałam bardziej sama do siebie niż do Inu. Czułam się trochę spokojniejsza, ponieważ jak na razie nie przejawiała złych zamiarów. Chociaż kto ją tam wie ile w sobie chowa szaleństwa i kiedy wybuchnie. Jak na razie jest spokojna i możliwe, że ktoś z klanu Yamanaka wyczuł jej nietypową chakrę i zaraz tu się zleci batalion shinobi, ale na co ja liczę?
Podniosłam się i podeszłam do barmana by złożyć zamówienie. Wzięłam dwie porcje takoyaki i zieloną herbatę. Dlaczego die porcje? Nie wiem czy to było z myślą o Inoue-san, czy po prostu z przyzwyczajenia. Nie będzie chciała to sama wszystko zjem i z głowy.
Wróciłam do swojej porywaczki i nie mając przez chwilę nic lepszego do roboty wsłuchałam się bardziej w rozmowę dwóch chłopców, nie mając w ogóle pojęcia o czym rozmawiają. Potem jeszcze nastąpiła wymiana zdań pomiędzy Inoue-san a jakimś chłopakiem, który był odrobinę skąpany w zasychającej już krwi. Jej historia zdawała się być smutna, więc kiedyś może o nią zapytam, bo nie powiedziała wszystkiego.
Kiedy przybyło zamówienie, wskazałam barmanowi by postawił jeden talerz z takoyaki przed moją towarzyszką. Sama natomiast dorwałam się do herbaty, dmuchając ją by ją ostudzić. Patrzyłam na nią uważnie. A potem na pozostałą dwójkę. Obserwowałam przez chwilę jak czerwone krople skapują z ręki czerwonowłosego. Jakiś masochista, czy jak? Nie przejęłam się tym zbytnio. Na razie się do mnie nie zbliżał, a ja miałam kogoś innego do zabawiania.
- Może wystarczy już pokazów na dzisiaj. - odparłam niepewnie i zajęłam się jedzeniem pierwszej kulki. Kiedy już przełknęłam zapytałam: - Więc co zamierzasz ze mną zrobić? Nigdy jeszcze nie byłam pluszakiem. - zapytałam z delikatną ciekawością, unosząc brew. To było dziwne pytanie, ale czasami lepiej wiedzieć co ktoś dla nas szykuje.
- Więc chyba nie mam innego wyjścia jak coś w końcu zamówić. - powiedziałam bardziej sama do siebie niż do Inu. Czułam się trochę spokojniejsza, ponieważ jak na razie nie przejawiała złych zamiarów. Chociaż kto ją tam wie ile w sobie chowa szaleństwa i kiedy wybuchnie. Jak na razie jest spokojna i możliwe, że ktoś z klanu Yamanaka wyczuł jej nietypową chakrę i zaraz tu się zleci batalion shinobi, ale na co ja liczę?
Podniosłam się i podeszłam do barmana by złożyć zamówienie. Wzięłam dwie porcje takoyaki i zieloną herbatę. Dlaczego die porcje? Nie wiem czy to było z myślą o Inoue-san, czy po prostu z przyzwyczajenia. Nie będzie chciała to sama wszystko zjem i z głowy.
Wróciłam do swojej porywaczki i nie mając przez chwilę nic lepszego do roboty wsłuchałam się bardziej w rozmowę dwóch chłopców, nie mając w ogóle pojęcia o czym rozmawiają. Potem jeszcze nastąpiła wymiana zdań pomiędzy Inoue-san a jakimś chłopakiem, który był odrobinę skąpany w zasychającej już krwi. Jej historia zdawała się być smutna, więc kiedyś może o nią zapytam, bo nie powiedziała wszystkiego.
Kiedy przybyło zamówienie, wskazałam barmanowi by postawił jeden talerz z takoyaki przed moją towarzyszką. Sama natomiast dorwałam się do herbaty, dmuchając ją by ją ostudzić. Patrzyłam na nią uważnie. A potem na pozostałą dwójkę. Obserwowałam przez chwilę jak czerwone krople skapują z ręki czerwonowłosego. Jakiś masochista, czy jak? Nie przejęłam się tym zbytnio. Na razie się do mnie nie zbliżał, a ja miałam kogoś innego do zabawiania.
- Może wystarczy już pokazów na dzisiaj. - odparłam niepewnie i zajęłam się jedzeniem pierwszej kulki. Kiedy już przełknęłam zapytałam: - Więc co zamierzasz ze mną zrobić? Nigdy jeszcze nie byłam pluszakiem. - zapytałam z delikatną ciekawością, unosząc brew. To było dziwne pytanie, ale czasami lepiej wiedzieć co ktoś dla nas szykuje.
0 x
Re: Karczma "Oritoshi"
Rana roniła kolejne krople szkarłatu, rozbijając się o podłogę raz po raz. Ten odgłos odbijał się w uszach Yoshiego echem, chyba jako jedyny miał wyczulone na tyle zmysłu lub zbyt rozwiniętą wyobraźnię, która tworzyła właśnie takie iluzje w rzeczywistości. Rytmicznie wraz z sercem nadawało konkretne tępo, lecz rana powoli zasklepiała się, czego raczej nie wszyscy byli świadomi. Być może własnie to, że w pewnym momencie słyszał już dwa uderzenia w swej głowie, co powodowało, że jedno należało do serca, zaś drugie do kropli krwi. Na dosłownie moment gubił się przez godzinę w labiryntach własnych dziwnych myśli, które nie mogą nigdy opuścić jego łba. Wzrok przekręcił się teraz na Kaede i Inu. Ta dwójka rozpoczynała powoli się jakby dogadywać? Tak to można było chyba nazwać, lecz nie z definicji. Inu brnęła dalej w temat pluszaków, który był mu dobrze znany. Zbyt dobrze... Ta bestia w ciele cycatej kobiety nie była słaba, gdyby chciała mogłaby zmiażdżyć go uściskiem jakby ten był zwykłym delikatnym i kruchym patykiem. A jednak był człowiekiem. Teraz dopiero przeszło mu przez myśl, jakże to musiała obejść się czule ze swoją nową zabawką, skoro ta nawet nie jęknęła z bólu. Zaraz ta wykonała dziwny ruch zbliżając się na odstęp odczuwalnego wdechu. Yoshi nie mógł tego nie skomentować.
-Wiedziałem, jesteś bi! A ja nie mam nic przeciwko, to może trójkącik? -delikatny uśmieszek pojawił się na jego twarzy, chytry i zadowolony z być może nadciągającej seksualnej zabawy. Zamienił się on jednak zaraz w skrzywienie i po chwili znów w uśmiech. -Dwie pielęgniarki huh! Tego jeszcze nie miałem! -tak, nic to dziwnego, że Czerwony Król tak się zachowuje. Mimo swojego psychopatycznego charakteru, lubi zaczepiać i komentować, chcąc czasem sprowadzić trochę komizmu w sytuację. Uśmiech rozciągnął się mocniej, widać w nim było tą drwinę. -Tylko to wy będziecie nadstawiać dupcie, by dostać zastrzyk przy pomocy czegoś czego nie można nazwać zwyczajną igłą. -otworzył usta i westchnął znów głęboko, zmrużył ślepia... Chyba wyobraził sobie tę sytuację, nie! Na pewno to zrobił. Kaede w tym momencie własnie przegryzała pierwszą kulkę... Yoshi wyciągnął dłoń przed siebie, okręcił nią by spojrzeć jak bardzo się skaleczył. Wzruszył ramionami i przybliżył dłoń przed oczy. Sięgnął drugą dłonią i zaczął wyciągać pozostałe kawałki szkła wbite w rękę. -Zapłacę, spokojnie... -nie spojrzał na barmana, po prostu rzucił, wiedząc że ten usłyszy jego słowa. Jednak ta zabawa w dobrych i przytulnych nie mogła trwać wiecznie.
Czerwony Król skręcił trochę karkiem, ten strzelił cicho ze dwa razy, zaraz to uniósł łeb i spojrzał na irytujące go od pewnego czasu ścierwo. Bezwładne ciało, które jakby sparaliżowane ze strachu pozostało, brakowało tylko moczu, który powinien znajdować się pod jego nogami, tak... Własnie tak reagują ludzie przestraszeniu, lecz Ningyo nie pojmował chyba nawet co się działo. -Czyżbym to coś było, aż takim gównem? -kiedy odnalazł ostatni kawałek drażniącego go szkła, przysunął go jeszcze bliżej ślepi. Dostrzegł między czerwoną barwą delikatny zarys swej twarzy. W tym odbiciu widział otwierające się usta, z których to zaraz padło słowo. -Zabijcie to, skręćcie mu kark obydwoje jeśli nie macie wystarczająco siły w pojedynkę czy wbijcie mu w łeb kunai... To i tak nie ma prawa żyć. -bezbarwna prośba czy rozkaz pomknął do zebranych tutaj kilku ludzi. Lecz dokładnie to skierowany był do... Spojrzał spod byka na Kaede i Uchihe. No więc zabiją nieznajomego czy nie? Ot taki mały test by sprawdzić ich charakter.
-Wiedziałem, jesteś bi! A ja nie mam nic przeciwko, to może trójkącik? -delikatny uśmieszek pojawił się na jego twarzy, chytry i zadowolony z być może nadciągającej seksualnej zabawy. Zamienił się on jednak zaraz w skrzywienie i po chwili znów w uśmiech. -Dwie pielęgniarki huh! Tego jeszcze nie miałem! -tak, nic to dziwnego, że Czerwony Król tak się zachowuje. Mimo swojego psychopatycznego charakteru, lubi zaczepiać i komentować, chcąc czasem sprowadzić trochę komizmu w sytuację. Uśmiech rozciągnął się mocniej, widać w nim było tą drwinę. -Tylko to wy będziecie nadstawiać dupcie, by dostać zastrzyk przy pomocy czegoś czego nie można nazwać zwyczajną igłą. -otworzył usta i westchnął znów głęboko, zmrużył ślepia... Chyba wyobraził sobie tę sytuację, nie! Na pewno to zrobił. Kaede w tym momencie własnie przegryzała pierwszą kulkę... Yoshi wyciągnął dłoń przed siebie, okręcił nią by spojrzeć jak bardzo się skaleczył. Wzruszył ramionami i przybliżył dłoń przed oczy. Sięgnął drugą dłonią i zaczął wyciągać pozostałe kawałki szkła wbite w rękę. -Zapłacę, spokojnie... -nie spojrzał na barmana, po prostu rzucił, wiedząc że ten usłyszy jego słowa. Jednak ta zabawa w dobrych i przytulnych nie mogła trwać wiecznie.
Czerwony Król skręcił trochę karkiem, ten strzelił cicho ze dwa razy, zaraz to uniósł łeb i spojrzał na irytujące go od pewnego czasu ścierwo. Bezwładne ciało, które jakby sparaliżowane ze strachu pozostało, brakowało tylko moczu, który powinien znajdować się pod jego nogami, tak... Własnie tak reagują ludzie przestraszeniu, lecz Ningyo nie pojmował chyba nawet co się działo. -Czyżbym to coś było, aż takim gównem? -kiedy odnalazł ostatni kawałek drażniącego go szkła, przysunął go jeszcze bliżej ślepi. Dostrzegł między czerwoną barwą delikatny zarys swej twarzy. W tym odbiciu widział otwierające się usta, z których to zaraz padło słowo. -Zabijcie to, skręćcie mu kark obydwoje jeśli nie macie wystarczająco siły w pojedynkę czy wbijcie mu w łeb kunai... To i tak nie ma prawa żyć. -bezbarwna prośba czy rozkaz pomknął do zebranych tutaj kilku ludzi. Lecz dokładnie to skierowany był do... Spojrzał spod byka na Kaede i Uchihe. No więc zabiją nieznajomego czy nie? Ot taki mały test by sprawdzić ich charakter.
0 x
Re: Karczma "Oritoshi"
Białowłosa zdecydowała się coś zamówić. To dobrze, przynajmniej nie będzie głodna. Inu dobrze dbała o swoich....nie potrafiła określić kim w tym momencie byli dla niej Kaede i drugi Uchiha. Nie byli niewolnikami, jednakże nie byli też wolni. Nie byli też jakimiś zabawkami gdyż ruda chciała ich dobrze traktować. Dlaczego? Nie widziała sensu, żeby jej towarzysze byli w złych humorach. Wtedy i Inu traciła wszelkie chęci i koło się zamykało, szczególnie że dziewczyna była wybuchowa i silnie emocjonalna.
Wyprostowała się na krześle dając Kaede wolną rękę. Równocześnie jej nienawistne spojrzenie zostało zaadresowane w stronę Yoshiego. Oj grabił sobie i to solidnie, najwyraźniej stracił większe zainteresowanie Uchihą gdyż przyczepił się do rudej szukając u niej rozrywki. Niestety, zawsze trafiał pod dobry adres, Inu podjęła potyczkę słowną co było do przewidzenia nawet przez amebę. Dziewczyna postukała buntowniczo paznokciami po blacie pobliskiego stołu wybijając nieznany nikomu rytm. - Dawno pornola ci nikt nie zafundował - Mruknęła zajadle. - Ja na pewno nie będę aktorką porno, ani Kaede. No chyba że chce. Ale wątpię czy dla kogoś takiego zrobi przedstawienie, tsh! No i poza tym gdybyś tylko zrobił jakiś trójkącik...zginął byś - Ostatnie słowa niemalże wysyczała przez zaciśnięte zęby akcentując swoją groźbę. Faceta trzeba było tresować, trzymać na krótkiej smyczy co też Inu robiła z wielkim zadowoleniem.
Zamówienie przyszło, Inu nie spodziewała się że jedzenie trafi również do niej. W pierwszej chwili była najzwyczajniej w świecie zaskoczona. Dawno nie dostała niczego od kogoś bez specjalnej okazji. Yoshi nie był skory do okazywania jakiś większych uczuć, nie mogła nawet liczyć na jego miłe gesty....z reguły. Ruda rozchmurzyła się, uśmiechnęła się szeroko nadymając swoją piegowate policzki i błyszcząc z zadowoleniem oczami. - Ojeju dziękuję - Rzekła wysokim tonem niczym nastoletnia faworytka jakiegoś sławnego zespołu. - Więc nie będę niczego pokazywać. Chyba że ten czerwony śmierdziel mnie zdenerwuje - Wskazała krótkim ruchem głowy na Yoshiego. Fajnie było czasem pogadać z jakąś przedstawicielką tej samej płci. - No i ten. Bycie pluszakiem jest łatwe. Jest to ktoś do tulenia. Maskotki się też rozpieszcza. I nigdy nie opuszcza - Oznajmiła wesoło, choć ostatnie zdanie mogło zabrzmieć nieco sadystycznie. - I nie będę nadstawiać swojego tyłka! Wystarczająco już to robiłam kiedy musiałam cię składać! - Odpyskowała Yoshiemu i pokazała mu wrednie język po czym wzięła do ust jedną z kulek zachwycając się smakiem. Yoshi w tym czasie zaczął wyciągać sobie kawałki szkła nie zważając na to, że krwawi i że może zarazić kogoś hi...jakąś chorobą. Jego uwaga została zwrócona w kierunku Ningyo, który nie wykazywał oznak życia, jednakże jeszcze nie umarł. Ruda przechyliła łeb by spojrzeć na biedaka. "Cholera, może zapadł w śpiączkę?"
Nagle Czerwony wydał polecenie. Krótkie aczkolwiek mogło być makabryczne dla dwójki dobrotliwych ludzi. Ruda przeleciała wzrokiem po twarzach zebranych z wyraźnym zainteresowaniem, jej źrenice nieco się powiększyły z nagłego napływu ekscytacji. - Ojej, jesteś bardzo brutalnym nauczycielem - Zaświergotała w stronę Yoshiego uśmiechając się dwuznacznie. - Od razu na głęboką wodę? - Mruknęła jedząc niespiesznie takoyaki jakby zasiadała na widowni w jakimiś teatrze i oglądała dobry spektakl. Co będzie dalej?
Wyprostowała się na krześle dając Kaede wolną rękę. Równocześnie jej nienawistne spojrzenie zostało zaadresowane w stronę Yoshiego. Oj grabił sobie i to solidnie, najwyraźniej stracił większe zainteresowanie Uchihą gdyż przyczepił się do rudej szukając u niej rozrywki. Niestety, zawsze trafiał pod dobry adres, Inu podjęła potyczkę słowną co było do przewidzenia nawet przez amebę. Dziewczyna postukała buntowniczo paznokciami po blacie pobliskiego stołu wybijając nieznany nikomu rytm. - Dawno pornola ci nikt nie zafundował - Mruknęła zajadle. - Ja na pewno nie będę aktorką porno, ani Kaede. No chyba że chce. Ale wątpię czy dla kogoś takiego zrobi przedstawienie, tsh! No i poza tym gdybyś tylko zrobił jakiś trójkącik...zginął byś - Ostatnie słowa niemalże wysyczała przez zaciśnięte zęby akcentując swoją groźbę. Faceta trzeba było tresować, trzymać na krótkiej smyczy co też Inu robiła z wielkim zadowoleniem.
Zamówienie przyszło, Inu nie spodziewała się że jedzenie trafi również do niej. W pierwszej chwili była najzwyczajniej w świecie zaskoczona. Dawno nie dostała niczego od kogoś bez specjalnej okazji. Yoshi nie był skory do okazywania jakiś większych uczuć, nie mogła nawet liczyć na jego miłe gesty....z reguły. Ruda rozchmurzyła się, uśmiechnęła się szeroko nadymając swoją piegowate policzki i błyszcząc z zadowoleniem oczami. - Ojeju dziękuję - Rzekła wysokim tonem niczym nastoletnia faworytka jakiegoś sławnego zespołu. - Więc nie będę niczego pokazywać. Chyba że ten czerwony śmierdziel mnie zdenerwuje - Wskazała krótkim ruchem głowy na Yoshiego. Fajnie było czasem pogadać z jakąś przedstawicielką tej samej płci. - No i ten. Bycie pluszakiem jest łatwe. Jest to ktoś do tulenia. Maskotki się też rozpieszcza. I nigdy nie opuszcza - Oznajmiła wesoło, choć ostatnie zdanie mogło zabrzmieć nieco sadystycznie. - I nie będę nadstawiać swojego tyłka! Wystarczająco już to robiłam kiedy musiałam cię składać! - Odpyskowała Yoshiemu i pokazała mu wrednie język po czym wzięła do ust jedną z kulek zachwycając się smakiem. Yoshi w tym czasie zaczął wyciągać sobie kawałki szkła nie zważając na to, że krwawi i że może zarazić kogoś hi...jakąś chorobą. Jego uwaga została zwrócona w kierunku Ningyo, który nie wykazywał oznak życia, jednakże jeszcze nie umarł. Ruda przechyliła łeb by spojrzeć na biedaka. "Cholera, może zapadł w śpiączkę?"
Nagle Czerwony wydał polecenie. Krótkie aczkolwiek mogło być makabryczne dla dwójki dobrotliwych ludzi. Ruda przeleciała wzrokiem po twarzach zebranych z wyraźnym zainteresowaniem, jej źrenice nieco się powiększyły z nagłego napływu ekscytacji. - Ojej, jesteś bardzo brutalnym nauczycielem - Zaświergotała w stronę Yoshiego uśmiechając się dwuznacznie. - Od razu na głęboką wodę? - Mruknęła jedząc niespiesznie takoyaki jakby zasiadała na widowni w jakimiś teatrze i oglądała dobry spektakl. Co będzie dalej?
0 x
Re: Karczma "Oritoshi"
Przez pewien czas Sessue nie mówił nic, siedział zszokowany. Natłok informacji go sparaliżował, jak mógł nie wiedzieć, że istnieje coś więcej niż trzy łezki w legendarnych oczach. Wszystkie słowa, którymi częstował go Yoshimitsu wydawały się trochę nierealne i nie wiedział czy brać je na poważnie. Był jedynie zabawką, rozrywką na kilka minut. Pękanie szklanek i kaleczenie samego siebie nie robiło już na nim większego wrażenia, przed chwilą zaznał gorszych rzeczy, a do mięczaków nie należał. Czy interesowały go słowa Inoue lub obecność Kaede? Nie można było tego ocenić, siedział przez dłuższą chwilę z zamyślonym wyrazem twarzy, w jego głowie było słychać tylko jedno określenie "Mangekyou Sharingan". W tym momencie wiedział, że musi zostać dziwką czerwonowłosego, przynajmniej sprawiać takie wrażenie. Yoshi nie był już tylko osobą lubiącą zadawać ból innym, stał się studnią wiedzy dla szesnastolatka. Genjutsu potrafiące spowodować ból fizyczny... Wcześniej nawet nie myślał o takich rzeczach, teraz łaknął wiedzy na ich temat. Ze swojego stanu wyszedł dopiero, gdy usłyszał polecenie rodaka, Uchiha nie należał do ludzi, których obchodzi los innych, a szczególnie wtedy, gdy może coś na tym zyskać. Nie był więc bardzo zszokowany tym, że będzie musiał kogoś zabić, był szkolony na ninja. Nie przez ludzi delikatnych, Hisato będąc liderem klanu narzucił wszystkim surowe reguły. W świecie Shinobi nie ma miejsca na sentymenty, w prawdzie miał mętlik w głowie, przecież nie mógł po prostu wbić kunai'a w głowę Ningyo. Musiał zrobić coś okropnego, nie okazując, że mu to przeszkadza. Żeby zyskać w oczach kogoś tak okropnego jak Yoshimitsu musiał choć na chwilę stać się taki sam jak on. Nie przedłużając i nie pokazując, że brzydzi się tym co zaraz zrobi wstał i sięgnął po jeden z kunai, które były przypięte do jego pasa. Musiał się wzbić na wyżyny aktorstwa, jego ruch musiał być płynny, będąc szczerym trudno ocenić co on chciał zrobić, stanął plecami do Yoshimitsu, żeby ten nie mógł dostrzec wyrazu jego twarzy. Wprawdzie ten nie mógł być pewien czy chłopak nie odwróci się i nie ciśnie kunai'em prosto w łeb rodaka. Dla młodziaka ten czyn nie miał większego sensu, owszem przeleciała mu ta myśl przez głowę, ale momentalnie ją odrzucił. Gdyby chybił... Nawet nie chciał myśleć co by mu się stało. Ścisnął z całą siłą kunai i wbił go w brzuch Ningyo, a gdy ostrze znalazło się wystarczająco głęboko pociągnął je odrobinę do góry, nie był pewien czy mogło go to zabić, ale przecież to samo musiała zrobić jeszcze Kaede...
0 x
Re: Karczma "Oritoshi"
Słysząc zbereźne fantazje czerwonowłosego mogłam wgapiać się tylko w niego jak w świra. Czyżby go mama na dupę upuściła jak był mały i ma teraz jakieś braki? Ja tam nie wiem i wolę nie się przekonywać jakie teraz ma on preferencje. Jeszcze bym odkryła coś, co do końca życia zniszczy mi psychikę. Młoda jestem i wielu rzeczy jeszcze nie wiedziałam i wolę nawet pozostać nieświadoma w pewnych płaszczyznach. Yamanaki często widzą różne rzeczy, o których potem chcieliby zapomnieć, ale czasami się nie da. Jednak od czego są techniki kasujące pamięć? W sumie to są takie? Jak nie to może sama taką stworzę.
Uśmiechnęłam się niepewnie w stronę Inoue kiedy mi podziękowała. Dawno nikt mnie nie tulił. W sumie to już chba zapomniałam jakie to uczucie.
- Dawno się nie tuliłam z nikim... normalnym. - stwierdziłam zamyślonym tonem. To stwierdzenie mogło zabrzmieć dziwnie, ale nie dla mnie. Chociaż w sumie czy tamten jeden raz się liczy jako tulenie...? Nie mam pojęcia. Muszę się nad tym zastanowić.
Trochę się zamyśliłam, jednak już po chwili wróciłam do żywych. Akurat w momencie kiedy czerwonowłosy zażyczył sobie śmierci blondwłosego chłopaczka. To chyba też było skierowane w moją stronę. Czym on sobie zawinił, nie mam pojęcia i szczerze to mało mnie to obchodzi. Bardziej mnie obchodzi jakie korzyści będę miała z zamordowania ludzkiego manekina. Na razie będę miała więcej kłopotów niż pożytku, więc miło by było, gdyby coś zaproponował, a nie rządzi się jak jakiś król.
- Tak się składa, że jestem tu trochę znana. Nie chcę narobić sobie kłopotów, nie mając z tego żadnych korzyści. Co innego, gdyby było to zlecenie... - powiedziałam, ściszając głos przy ostatnim zdaniu i zerkając na barmana. Kiepsko będzie jak mnie wyda, jednak zawsze mogę spróbować się jakoś wybronić. Przecież rodzinka nie fundnie mi od razu prania mózgu, prawda? Chyba... Chociaż i tak już mam wystarczająco wyprany mózg.
Myśląc o takich szczęśliwych rzeczach na mojej twarzy nie mógł nie pojawić się promienny uśmiech i pochłonęłam resztę dania, na wypadek gdyby ktoś rzucił we mnie zleceniem. Kasą nie pogardzę, a może i będę miała z tego coś więcej.
Zanim jednak otrzymałam odpowiedź jakiś chłopak zajął się już mordowaniem ludzkiego manekina. Widzę, że strasznie chętny do mordowania. Uśmiech znikł z mojej twarzy i zamiast tego pojawiła się powaga i skupienie. Więc to jest typ chłopaka, który po prostu zrobi wszystko co mu się powie? Nie podobał mi się. Westchnęłam i przewróciłam oczami. Czyli mnie wyręczył, chociaż cios w brzuch to dość bolesna i powolna śmierć. I jeszcze spróbował przeciągnąć kunaiem... ała. Szczerze to z zainteresowaniem oczekiwałam teraz jakiegoś odzewu ze strony zaatakowanego i o dziwo nawet mnie to nie brzydziło. Nowość. Widocznie zbyt bardzo mnie to zainteresowało. Czyżbym się stawała potworem? Z resztą co za różnica.
Uśmiechnęłam się niepewnie w stronę Inoue kiedy mi podziękowała. Dawno nikt mnie nie tulił. W sumie to już chba zapomniałam jakie to uczucie.
- Dawno się nie tuliłam z nikim... normalnym. - stwierdziłam zamyślonym tonem. To stwierdzenie mogło zabrzmieć dziwnie, ale nie dla mnie. Chociaż w sumie czy tamten jeden raz się liczy jako tulenie...? Nie mam pojęcia. Muszę się nad tym zastanowić.
Trochę się zamyśliłam, jednak już po chwili wróciłam do żywych. Akurat w momencie kiedy czerwonowłosy zażyczył sobie śmierci blondwłosego chłopaczka. To chyba też było skierowane w moją stronę. Czym on sobie zawinił, nie mam pojęcia i szczerze to mało mnie to obchodzi. Bardziej mnie obchodzi jakie korzyści będę miała z zamordowania ludzkiego manekina. Na razie będę miała więcej kłopotów niż pożytku, więc miło by było, gdyby coś zaproponował, a nie rządzi się jak jakiś król.
- Tak się składa, że jestem tu trochę znana. Nie chcę narobić sobie kłopotów, nie mając z tego żadnych korzyści. Co innego, gdyby było to zlecenie... - powiedziałam, ściszając głos przy ostatnim zdaniu i zerkając na barmana. Kiepsko będzie jak mnie wyda, jednak zawsze mogę spróbować się jakoś wybronić. Przecież rodzinka nie fundnie mi od razu prania mózgu, prawda? Chyba... Chociaż i tak już mam wystarczająco wyprany mózg.
Myśląc o takich szczęśliwych rzeczach na mojej twarzy nie mógł nie pojawić się promienny uśmiech i pochłonęłam resztę dania, na wypadek gdyby ktoś rzucił we mnie zleceniem. Kasą nie pogardzę, a może i będę miała z tego coś więcej.
Zanim jednak otrzymałam odpowiedź jakiś chłopak zajął się już mordowaniem ludzkiego manekina. Widzę, że strasznie chętny do mordowania. Uśmiech znikł z mojej twarzy i zamiast tego pojawiła się powaga i skupienie. Więc to jest typ chłopaka, który po prostu zrobi wszystko co mu się powie? Nie podobał mi się. Westchnęłam i przewróciłam oczami. Czyli mnie wyręczył, chociaż cios w brzuch to dość bolesna i powolna śmierć. I jeszcze spróbował przeciągnąć kunaiem... ała. Szczerze to z zainteresowaniem oczekiwałam teraz jakiegoś odzewu ze strony zaatakowanego i o dziwo nawet mnie to nie brzydziło. Nowość. Widocznie zbyt bardzo mnie to zainteresowało. Czyżbym się stawała potworem? Z resztą co za różnica.
0 x
Re: Karczma "Oritoshi"
Spoglądał na reakcję właściwie to wszystkich, którzy byli tutaj obecni. Choć najbardziej interesowała go reakcja Uchihy i Kaede. Być może zmieni delikatnie swoje zainteresowania względem mordowania lub doda do nich nowy wątek, odnośnie reakcji ludzi na daną sytuacje. Patrzył najpierw na twarz młodej kobiety, a później na najmłodszego z tego grona. Mrugnięciem przeskakiwał po twarzach i to co dostrzegł zadowoliło go. Sessue najwidoczniej został pochłonięty przez wszystkie słowa i czyny Czerwonego Króla. Utracił on być może możliwość do samodzielnego myślenia czy też było ono ukierunkowane przez Yoshiego. Ten zaczął już kroczyć by bez najmniejszego zgrzytu zębami, przebić swoją bezbronną ofiarę kunaiem, który to dał o sobie znać rozdzierając powietrze w pół.
Dziewczyna zareagowała jednak zupełnie inaczej niż to sobie wyobrażał. Mimo braku zbędnych emocji na twarzy, jak w poprzednim przypadku, to ta nie drgnęła palcem by zrobić to o co poprosił Yoshi. Rzuciła natomiast słowami, które zabrzmiały dość jednoznacznie, "zrobię wszystko dla pieniędzy". Dwa odmienne charaktery i dwie zupełne inne postacie, ba nawet o przeciwnej płci. A jednak byli podobni. Obydwoje wykonaliby zadanie... W tym własnie momencie kunai w dłoniach dziecka przebił się przez delikatne ciało sparaliżowanego blondwłosego chłopca. Krew znów oblała podłogę, tym razem pojawiło się jej więcej niż wcześnie, a także była innego koloru. Była delikatnie ciemniejsza...
Uśmiech po raz któryś dzisiejszego dnia przemknął przez jego usta. -Hah, brawo.. -spojrzał na Kaede. -Dobrze, więc mówisz że zrobisz wszystko dla pieniędzy tak? -uśmiech rozszerzył się jeszcze bardziej. Słowa miały nutkę wyczuwalnego podtekstu, zakończone lekką drwiną. -Wyceń więc ostatni cios, tak by zabić to coś... -poprawił swój siad, założył nogę na nogę. Położył ręce na karku i czekał na jej odpowiedź. Zapomniał w tym czasie o krwi, która cieknie mu z dłoni. Co prawda już powoli, jednak dalej. Umazał szkarłatem kark, a także krople spadły do kaptura. Nie zareagował na to, przekręcił delikatnie głowę w stronę tym razem Inu. -Pewnie chcesz się wymyć nie? A później przespać?-to był czas kiedy byli w podróży. Co prawda obydwoje byli zmęczeni, jednak jemu to nie przeszkadzało. Również zaschnięta krew tu i tam na ciele czy ubraniu... Jednak Inu to Inu. Być może i Ci dwoje skorzystają z chwili dla siebie i uciekną? To byłoby zabawne... Tak czy inaczej zastanawiał się właśnie co po tym wszystkim. Jaki będzie cel...
//Inu i tak by nie odpisała wczoraj, więc dlatego dziś post
Dziewczyna zareagowała jednak zupełnie inaczej niż to sobie wyobrażał. Mimo braku zbędnych emocji na twarzy, jak w poprzednim przypadku, to ta nie drgnęła palcem by zrobić to o co poprosił Yoshi. Rzuciła natomiast słowami, które zabrzmiały dość jednoznacznie, "zrobię wszystko dla pieniędzy". Dwa odmienne charaktery i dwie zupełne inne postacie, ba nawet o przeciwnej płci. A jednak byli podobni. Obydwoje wykonaliby zadanie... W tym własnie momencie kunai w dłoniach dziecka przebił się przez delikatne ciało sparaliżowanego blondwłosego chłopca. Krew znów oblała podłogę, tym razem pojawiło się jej więcej niż wcześnie, a także była innego koloru. Była delikatnie ciemniejsza...
Uśmiech po raz któryś dzisiejszego dnia przemknął przez jego usta. -Hah, brawo.. -spojrzał na Kaede. -Dobrze, więc mówisz że zrobisz wszystko dla pieniędzy tak? -uśmiech rozszerzył się jeszcze bardziej. Słowa miały nutkę wyczuwalnego podtekstu, zakończone lekką drwiną. -Wyceń więc ostatni cios, tak by zabić to coś... -poprawił swój siad, założył nogę na nogę. Położył ręce na karku i czekał na jej odpowiedź. Zapomniał w tym czasie o krwi, która cieknie mu z dłoni. Co prawda już powoli, jednak dalej. Umazał szkarłatem kark, a także krople spadły do kaptura. Nie zareagował na to, przekręcił delikatnie głowę w stronę tym razem Inu. -Pewnie chcesz się wymyć nie? A później przespać?-to był czas kiedy byli w podróży. Co prawda obydwoje byli zmęczeni, jednak jemu to nie przeszkadzało. Również zaschnięta krew tu i tam na ciele czy ubraniu... Jednak Inu to Inu. Być może i Ci dwoje skorzystają z chwili dla siebie i uciekną? To byłoby zabawne... Tak czy inaczej zastanawiał się właśnie co po tym wszystkim. Jaki będzie cel...
//Inu i tak by nie odpisała wczoraj, więc dlatego dziś post

0 x
Re: Karczma "Oritoshi"
Siedziała, obserwowała dokładnie wszystkich dookoła podczas jedzenia takoyaki. Kaede rzuciła dziwnym tekstem który Inu wzięła pod solidną analizę. "Z nikim normalnym co?" Uśmiechnęła się pod nosem. Poniekąd dotyczyło to też jej. Wszak przytulała się do Yoshiego, ale jego nie można było zakwalifikować do normalnych osób. - Ja chyba też nie - Rzekła w zamyśleniu odpowiadając białowłosej. Nie było to jednak istotną kwestią, sama nie należała do normalnych osób.
Kiedy skończyła się jej paplanina, nastała ciążąca dla poniektórych cisza, rozkaz zawisł w powietrzu i nie miał zamiaru się stąd ulotnić. Prócz tego w uszach Inu górował lekki szum z powodu alkoholu, jednakże jeszcze zachowała trzeźwy umysł. Wpierw odezwała się Kaede. Najwyraźniej ceniła się za odpowiednią kwotę. Inu uśmiechnęła się szeroko, w jej przymkniętych ślepiach błysnęło brutalne rozbawienie. Posłała Yoshiemu znaczący wzrok unosząc jedną brew ku górze. I co ty na to? Zapewne Czerwony wybrnie z tego obronną ręką. Jeżeli chodzi o brutalne targowanie się, jest w tym mistrzem. Trzeba jednak zaznaczyć, że w większości wykorzystuje ku temu bezlitosną perswazję. Uwagę Inu przykuł brzdęk kunaia, dźwięk dochodził prosto od Sessue. Jadowite oczy rudej momentalnie spojrzały w jego kierunku, ze świstem wzięła większy haust powietrza czując przyjemną adrenalinę. Zrobi to...? Pytanie przemknęło przez jej myśli, zastanawiała się czy ten wojownik będzie w stanie zabić niewinną ofiarę. Niemalże świdrowała wzrokiem młodego Uchihę czekając z niecierpliwością na rozwój sytuacji, wstrzymała się aż od kolejnego kęsa swojego jedzenia. Czas zwolnił, Sessue podszedł do ciała i...wbił kunai w brzuch po czym pociągnął go nieco ku górze rozcinając wnętrze. Ruda klasnęła z entuzjazmem. - Ha! Jestem dumna! - Oznajmiła radośnie jakby była to zwyczajna rywalizacja. Dokończyła swoje danie i odstawiła talerz czekając na reakcję Yoshiego. Czerwony uśmiechnął się, chyba był zadowolony obrotem sytuacji. Wyczuła aluzję w jego wypowiedzianych słowach, zachichotała bluźnierczo. Również przez myśl przemknęło jej podobne znaczenie "wyceny".
Yoshi tym razem odezwał się do rudej, o dziwo nie były to słowa które potrafiły wyprowadzić ją z równowagi. - Ta, chcę się porządnie wykąpać. Dalej mam mnóstwo piasku we włosach. No i zaschniętej krwi tu i ówdzie - Rzekła spoglądając na swoje ręce, na których były resztki czerwonej posoki. Walka na pustyni była denerwująca ze względu na piach, którego ciężko później się pozbyć. Wstała, rozciągnęła ręce na boki i podeszła do Yoshiego zachodząc go od tyłu. Oplotła ramionami jego szyję i przytuliła się piersią do karku. - No i spać też mi się chce. Jeju jak zasnę to nie będzie mnie chyba z pół doby - Rzekła marząc o wypoczynku. W tej karczmie było fajnie, myślała też nad tym by poimprezować jednak zmęczenie daje o sobie znać. Na dodatek procenty działały na nią usypiająco i nużąco.
Kiedy skończyła się jej paplanina, nastała ciążąca dla poniektórych cisza, rozkaz zawisł w powietrzu i nie miał zamiaru się stąd ulotnić. Prócz tego w uszach Inu górował lekki szum z powodu alkoholu, jednakże jeszcze zachowała trzeźwy umysł. Wpierw odezwała się Kaede. Najwyraźniej ceniła się za odpowiednią kwotę. Inu uśmiechnęła się szeroko, w jej przymkniętych ślepiach błysnęło brutalne rozbawienie. Posłała Yoshiemu znaczący wzrok unosząc jedną brew ku górze. I co ty na to? Zapewne Czerwony wybrnie z tego obronną ręką. Jeżeli chodzi o brutalne targowanie się, jest w tym mistrzem. Trzeba jednak zaznaczyć, że w większości wykorzystuje ku temu bezlitosną perswazję. Uwagę Inu przykuł brzdęk kunaia, dźwięk dochodził prosto od Sessue. Jadowite oczy rudej momentalnie spojrzały w jego kierunku, ze świstem wzięła większy haust powietrza czując przyjemną adrenalinę. Zrobi to...? Pytanie przemknęło przez jej myśli, zastanawiała się czy ten wojownik będzie w stanie zabić niewinną ofiarę. Niemalże świdrowała wzrokiem młodego Uchihę czekając z niecierpliwością na rozwój sytuacji, wstrzymała się aż od kolejnego kęsa swojego jedzenia. Czas zwolnił, Sessue podszedł do ciała i...wbił kunai w brzuch po czym pociągnął go nieco ku górze rozcinając wnętrze. Ruda klasnęła z entuzjazmem. - Ha! Jestem dumna! - Oznajmiła radośnie jakby była to zwyczajna rywalizacja. Dokończyła swoje danie i odstawiła talerz czekając na reakcję Yoshiego. Czerwony uśmiechnął się, chyba był zadowolony obrotem sytuacji. Wyczuła aluzję w jego wypowiedzianych słowach, zachichotała bluźnierczo. Również przez myśl przemknęło jej podobne znaczenie "wyceny".
Yoshi tym razem odezwał się do rudej, o dziwo nie były to słowa które potrafiły wyprowadzić ją z równowagi. - Ta, chcę się porządnie wykąpać. Dalej mam mnóstwo piasku we włosach. No i zaschniętej krwi tu i ówdzie - Rzekła spoglądając na swoje ręce, na których były resztki czerwonej posoki. Walka na pustyni była denerwująca ze względu na piach, którego ciężko później się pozbyć. Wstała, rozciągnęła ręce na boki i podeszła do Yoshiego zachodząc go od tyłu. Oplotła ramionami jego szyję i przytuliła się piersią do karku. - No i spać też mi się chce. Jeju jak zasnę to nie będzie mnie chyba z pół doby - Rzekła marząc o wypoczynku. W tej karczmie było fajnie, myślała też nad tym by poimprezować jednak zmęczenie daje o sobie znać. Na dodatek procenty działały na nią usypiająco i nużąco.
0 x
Re: Karczma "Oritoshi"
Na odpowiedź Inoue odpowiedziałam smutnym uśmiechem, jednak od dalszej konwersacji z dziewczyną oderwało mnie stwierdzenie jej kompana, które zabrzmiało źle. Bez przesady z tym "wszystko dla pieniędzy". Zbytnio mnie nie obchodziło co sobie o mnie pomyślą, jednak lepiej ich naprostować zawczasu, żeby potem nie leciały jakieś głupie teksty. Niemoralne propozycje też mi niepotrzebne. Chociaż zastanawia mnie czy to co powiedziałam rzeczywiście tak zabrzmiało.
- Bez przesady z tym wszystkim dla pieniędzy, pewne rzeczy robię za darmo, albo w ogóle. - wymamrotałam lekko ponuro, co miało pokazać moje niezadowolenie ze stwierdzenia czerwonookiego. Gdyby tak usunąć "albo w ogóle", dodać na twarzy uśmiech i na koniec zdania puścić oczko to by wtedy mogło zabrzmieć bardzo ciekawie. Powstrzymam się jednak przed tworzeniem dwuznacznych wypowiedzi. Są tutaj zbędne, tym bardziej, że ta dwójka jeszcze nie jest mi na tyle znana.
Przeniosłam wzrok na krwawiącego chłopaka w celu wyceny jego uśmiercenia. Daleko to mu raczej nie brakuje by umrzeć, ale nie chcę odejść z niczym.
- Za zabicie go sama dałabym 50 ryo, jednak wolę dostać 100 ryo. Za fatygę i pobrudzenie rączek. - odparłam powoli by zachować pozory spokoju. Nie tyle się ich bałam, co czułam poddenerwowanie i ogólne napięcie, które wywoływała cała ta sytuacja.
Wlepiłam pytający wzrok w czerwonowłosego, czekając na jego odpowiedź. Jeżeli się zgodzi na 100 ryo to wtedy podejdę do blondyna od tyłu, wyciągnę kunaia z rękawa i je podwinę by się nie przybrudziły za bardzo i poderżnę mu gardło, tnąc jak najgłębiej by się szybko wykrwawił. Co dziwne do tej pory uśmiercałam tylko różnej wielkości zwierzęta, jednak tego chłopaka nie można nawet do nich porównać, więc może dla tego właśnie nie czułam żadnych zahamować by go zabić. Czasami zwierzęta jeszcze są słodkie, co czasami utrudniało zabicie, jednak by jeść trzeba zabijać i podobnie jest w tym świecie. No chyba, że nikt nie płaci za zabijanie, to wtedy się nie opłaca.
Zrobi się nieciekawie jeżeli czerwonowłosy nie zgodzi się na 100 ryo, wtedy nie zamierzałam ruszać się z miejsca, robiąc lekko obrażoną minkę. Wtedy niech tamten czarnowłosy chłopak sam się męczy z uśmiercaniem manekina.
- Bez przesady z tym wszystkim dla pieniędzy, pewne rzeczy robię za darmo, albo w ogóle. - wymamrotałam lekko ponuro, co miało pokazać moje niezadowolenie ze stwierdzenia czerwonookiego. Gdyby tak usunąć "albo w ogóle", dodać na twarzy uśmiech i na koniec zdania puścić oczko to by wtedy mogło zabrzmieć bardzo ciekawie. Powstrzymam się jednak przed tworzeniem dwuznacznych wypowiedzi. Są tutaj zbędne, tym bardziej, że ta dwójka jeszcze nie jest mi na tyle znana.
Przeniosłam wzrok na krwawiącego chłopaka w celu wyceny jego uśmiercenia. Daleko to mu raczej nie brakuje by umrzeć, ale nie chcę odejść z niczym.
- Za zabicie go sama dałabym 50 ryo, jednak wolę dostać 100 ryo. Za fatygę i pobrudzenie rączek. - odparłam powoli by zachować pozory spokoju. Nie tyle się ich bałam, co czułam poddenerwowanie i ogólne napięcie, które wywoływała cała ta sytuacja.
Wlepiłam pytający wzrok w czerwonowłosego, czekając na jego odpowiedź. Jeżeli się zgodzi na 100 ryo to wtedy podejdę do blondyna od tyłu, wyciągnę kunaia z rękawa i je podwinę by się nie przybrudziły za bardzo i poderżnę mu gardło, tnąc jak najgłębiej by się szybko wykrwawił. Co dziwne do tej pory uśmiercałam tylko różnej wielkości zwierzęta, jednak tego chłopaka nie można nawet do nich porównać, więc może dla tego właśnie nie czułam żadnych zahamować by go zabić. Czasami zwierzęta jeszcze są słodkie, co czasami utrudniało zabicie, jednak by jeść trzeba zabijać i podobnie jest w tym świecie. No chyba, że nikt nie płaci za zabijanie, to wtedy się nie opłaca.
Zrobi się nieciekawie jeżeli czerwonowłosy nie zgodzi się na 100 ryo, wtedy nie zamierzałam ruszać się z miejsca, robiąc lekko obrażoną minkę. Wtedy niech tamten czarnowłosy chłopak sam się męczy z uśmiercaniem manekina.
0 x
Re: Karczma "Oritoshi"
Inu już na nim wisiała, poczuł to cielsko i piersi które charakteryzowały się swą miękkością na karku. Westchnął głęboko i przymknął na moment ślepia. Rzucił się w chwilę rozmyśleń co teraz zrobić. Inu chce się wykąpać i przespać, jemu natomiast wystarczy tylko prysznic. Tak czy inaczej mają chwilę odpoczynku, bowiem są trochę daleko od kraju Uchihów, mimo to, że jeden z niewiadomych przyczyn pojawił się w tym miejscu. Nie przerzucał tematu raz po raz, po prostu postanowił, co w rzeczywistości trwało kilka sekund.
-Hmm... To idź sobie zajmij pokój, ja przyjdę za moment i wezmę prysznic, później chyba wrócę tutaj. Dawno się nie upiłem, chyba pora na mały maraton. Hah! -zaśmiał się krótko otwierają ślepia i unosząc je do góry, jakby chciał spojrzeć na Rudowłosą. Po chwili już również wiedział co powie Kaede. Wzruszył ramionami jakby od niechcenia czy zniesmaczenia dużą ceną za taką beznadzieją robotę. -Dobra, niech Ci będzie. -wsunął dłoń do kieszeni, złapał za pieniądze, wyciągając ją podniósł przypadkowo paczkę papierosów, która upadła na ziemię. Przeklną bez dźwięcznego słowa, otwierając tylko usta. Najpierw położył pieniądze na stole by dziewczyna mogła wziąć i dokończyć zadanie. Te z brzęczącym echem dotknęły stołu, nim jednak odsunął od nich dłoń dodał. -Ale postawisz mi za to jedną kolejkę! -dłoń tym razem nie mogła ułożyć się na karku, bowiem Inu okupywała już to miejsce, tak więc włożył ją do kiszeni, wcześniej podnosząc jeszcze paczkę ulubionych papierosów. Kiedy to Kaede wykonała zadanie, zadowolenie pojawiło się na jego twarzy. Był... nie można powiedzieć dumny z tej dwójki, a jednak coś w tym było. Bowiem zachowali się tak jak oczekiwał.
-A więc... Czy macie jakieś specjalne plany? O dziś, jutro czy pojutrze... Ponieważ po głowie chodzi mi od jakiegoś czasu interesujący pomysł. A zapewne potrzebowałbym do tego Waszej pomocy. -zmrużył ślepia, nabrał trochę powagi, która przejęła jego spojrzenie. -We dwoje nie damy sobie rady. -znów uniósł ślepia na swa kochankę. -Być może nie dlatego, że nie mamy siły, a bardziej... Potrzebuje do tego planu kilku osób. Gdzie każdy będzie miał swoje zadanie. To jednak brakuje nam jednej czy dwóch osób poza wami...-wzrok opadł i skierował się znów na tych dwoje. Dodając zaraz, jednocześnie podając dłoń Inu by ta wyleczyła ją. -W zamian za pomoc możecie spodziewać się jednego życzenia, które zostanie spełnione. -te słowa wypadły z jego ust pod płachtą ciemniejszego cienia, którego barwa okrywa nawet sam węgiel.
-Hmm... To idź sobie zajmij pokój, ja przyjdę za moment i wezmę prysznic, później chyba wrócę tutaj. Dawno się nie upiłem, chyba pora na mały maraton. Hah! -zaśmiał się krótko otwierają ślepia i unosząc je do góry, jakby chciał spojrzeć na Rudowłosą. Po chwili już również wiedział co powie Kaede. Wzruszył ramionami jakby od niechcenia czy zniesmaczenia dużą ceną za taką beznadzieją robotę. -Dobra, niech Ci będzie. -wsunął dłoń do kieszeni, złapał za pieniądze, wyciągając ją podniósł przypadkowo paczkę papierosów, która upadła na ziemię. Przeklną bez dźwięcznego słowa, otwierając tylko usta. Najpierw położył pieniądze na stole by dziewczyna mogła wziąć i dokończyć zadanie. Te z brzęczącym echem dotknęły stołu, nim jednak odsunął od nich dłoń dodał. -Ale postawisz mi za to jedną kolejkę! -dłoń tym razem nie mogła ułożyć się na karku, bowiem Inu okupywała już to miejsce, tak więc włożył ją do kiszeni, wcześniej podnosząc jeszcze paczkę ulubionych papierosów. Kiedy to Kaede wykonała zadanie, zadowolenie pojawiło się na jego twarzy. Był... nie można powiedzieć dumny z tej dwójki, a jednak coś w tym było. Bowiem zachowali się tak jak oczekiwał.
-A więc... Czy macie jakieś specjalne plany? O dziś, jutro czy pojutrze... Ponieważ po głowie chodzi mi od jakiegoś czasu interesujący pomysł. A zapewne potrzebowałbym do tego Waszej pomocy. -zmrużył ślepia, nabrał trochę powagi, która przejęła jego spojrzenie. -We dwoje nie damy sobie rady. -znów uniósł ślepia na swa kochankę. -Być może nie dlatego, że nie mamy siły, a bardziej... Potrzebuje do tego planu kilku osób. Gdzie każdy będzie miał swoje zadanie. To jednak brakuje nam jednej czy dwóch osób poza wami...-wzrok opadł i skierował się znów na tych dwoje. Dodając zaraz, jednocześnie podając dłoń Inu by ta wyleczyła ją. -W zamian za pomoc możecie spodziewać się jednego życzenia, które zostanie spełnione. -te słowa wypadły z jego ust pod płachtą ciemniejszego cienia, którego barwa okrywa nawet sam węgiel.
0 x
Re: Karczma "Oritoshi"
Ruda przechyliła się nieco by podręczyć swojego lubego nieco się na nim wieszając. Była jednak ostrożna, nie chciała się z nim wywalić na ziemię przez jej nieogarnięcie. Może i szumiało jej w uszach jednak zachowała jeszcze zdrowy rozsądek. Co nie zmieniało faktu, że była spragniona czułości przez buzujący w jej żyłach alkohol, który niejedną kobietę zachęcił do różnych czynów. Czerwonowłosy zaś zasądził maraton picia. Inu zaśmiała się. Sama nie wiedziała czy bawiła ją jej słaba głowa czy może to, że Yoshi postanowił się zabawić. W każdym bądź razie, jeśli będzie chciała się przyłączyć...zginie marnie.
Kaede się broniła, nie chciała wyjść zapewne na panią lekkich obyczajów, jednakże Inu miała swoje niecne wyobrażenia. Lub za darmo, ha? Żeby tylko Yoshi się na nią nie skusił. Kaede równocześnie zaczęła się targować wyceniając swoją fatygę. 100 ryo. Nie jest tak dużo. Czerwony się zgodził, wyjął pieniądze równocześnie schylił się by podnieść paczkę papierosów, która upadła mu na ziemię. Dziewczyna nie miała zamiaru puszczać szyi chłopaka, przez moment jej ciężar spoczywał na plecach lubego, cieszyła przy tym michę jak głupia. Kiedy ten się wyprostował, poprawiła się by mocniej wtulić się w jego kark. Tak jej tego brakowało, szczególnie że po walkach na pustyni nie było czasu na to, by zająć się sobą, byli ciągle w męczącej podróży obawiając się Hisato. Choć czy lider wiedział, że ta dwójka przeżyła? Ciężko stwierdzić, lepiej jednak zachować wszelkie kroki ostrożności.
Klamka zapadła, białowłosa ubiła targu. Podeszła do ciała nie wykazując przy tym większych emocji po czym podcięła gardło manekinowi. Inu gwizdnęła zawadiacko. - Udało jej się. Obydwóm. Jestem strasznie dumna. Są cudowni - Zachwyciła się ich wyczynami ściskając mocniej Czerwonowłosego, kiwając nim trochę na boki. Nie sądziła, że uda im się nakłonić kogokolwiek do zabójstwa, szczególnie że ta dwójka wyglądała na mało doświadczonych. Może się myliła? Nie było to specjalnie ważne, grunt że wszystko się dobrze ułożyło.
Yoshi przeszedł do konkretów. Po plecach rudej przeszły przyjemne ciarki. Jego postawa była...niezłomna, uwielbiała go takiego. Nadstawiła uszów, przejechała wzrokiem po twarzach obecnych szukając jakiś emocji po słowach Czerwonego. Dostrzegła unoszącą się dłoń lubego, zmarszczyła nosek spoglądając na niego z wyraźnym niezadowoleniem. - No ej, mówiłam że nie będę cię co chwila leczyć - Mruknęła lecz sama nie wierzyła w swoje słowa. Nie zastanawiając się dłużej przyłożyła swoje ręce do rany szybko ją lecząc. Kiedy Yoshi skończył przemowę, dziewczyna nachyliła się obok niego i cmoknęła go w policzek. - W takim razie...skoczę pod ten prysznic. Wrócę czyściutka i powabna - Mruknęła spoglądając na niego tajemniczym wzrokiem. Wyprostowała się, odwróciła zgrabnie na pięcie i podeszła do barmana załatwiając pokój. Poszło gładko, wzięła kluczyk i pomknęła na piętro by wskoczyć pod ciepłą wodę! W końcu pozbędzie się tego denerwującego piachu we włosach.
Kaede się broniła, nie chciała wyjść zapewne na panią lekkich obyczajów, jednakże Inu miała swoje niecne wyobrażenia. Lub za darmo, ha? Żeby tylko Yoshi się na nią nie skusił. Kaede równocześnie zaczęła się targować wyceniając swoją fatygę. 100 ryo. Nie jest tak dużo. Czerwony się zgodził, wyjął pieniądze równocześnie schylił się by podnieść paczkę papierosów, która upadła mu na ziemię. Dziewczyna nie miała zamiaru puszczać szyi chłopaka, przez moment jej ciężar spoczywał na plecach lubego, cieszyła przy tym michę jak głupia. Kiedy ten się wyprostował, poprawiła się by mocniej wtulić się w jego kark. Tak jej tego brakowało, szczególnie że po walkach na pustyni nie było czasu na to, by zająć się sobą, byli ciągle w męczącej podróży obawiając się Hisato. Choć czy lider wiedział, że ta dwójka przeżyła? Ciężko stwierdzić, lepiej jednak zachować wszelkie kroki ostrożności.
Klamka zapadła, białowłosa ubiła targu. Podeszła do ciała nie wykazując przy tym większych emocji po czym podcięła gardło manekinowi. Inu gwizdnęła zawadiacko. - Udało jej się. Obydwóm. Jestem strasznie dumna. Są cudowni - Zachwyciła się ich wyczynami ściskając mocniej Czerwonowłosego, kiwając nim trochę na boki. Nie sądziła, że uda im się nakłonić kogokolwiek do zabójstwa, szczególnie że ta dwójka wyglądała na mało doświadczonych. Może się myliła? Nie było to specjalnie ważne, grunt że wszystko się dobrze ułożyło.
Yoshi przeszedł do konkretów. Po plecach rudej przeszły przyjemne ciarki. Jego postawa była...niezłomna, uwielbiała go takiego. Nadstawiła uszów, przejechała wzrokiem po twarzach obecnych szukając jakiś emocji po słowach Czerwonego. Dostrzegła unoszącą się dłoń lubego, zmarszczyła nosek spoglądając na niego z wyraźnym niezadowoleniem. - No ej, mówiłam że nie będę cię co chwila leczyć - Mruknęła lecz sama nie wierzyła w swoje słowa. Nie zastanawiając się dłużej przyłożyła swoje ręce do rany szybko ją lecząc. Kiedy Yoshi skończył przemowę, dziewczyna nachyliła się obok niego i cmoknęła go w policzek. - W takim razie...skoczę pod ten prysznic. Wrócę czyściutka i powabna - Mruknęła spoglądając na niego tajemniczym wzrokiem. Wyprostowała się, odwróciła zgrabnie na pięcie i podeszła do barmana załatwiając pokój. Poszło gładko, wzięła kluczyk i pomknęła na piętro by wskoczyć pod ciepłą wodę! W końcu pozbędzie się tego denerwującego piachu we włosach.
0 x
Re: Karczma "Oritoshi"
Zadanie zostało wykonane. Ręce ubrudzone. Nie patrzyłam nawet na nie, bo ogarnęłoby mnie obrzydzenie. Uważałam jednak, by nie pobrudzić sobie krwią ubrania. Przez chwilę patrzyłam w ściskającą się dwójkę. Nie wiem dlaczego, ale jakoś tak nie pasowali. Nie chodzi o to, że nie pasowali do siebie, bo o tym jeszcze nie wiem, ale chyba za dużo czerwieni w jednym miejscu. Przynajmniej zgodził się na zapłatę. Cieszy mnie to, odrobinkę.
- Więc postawię ci tą kolejkę, tylko najpierw doprowadzę się do porządku. - odparłam, zmuszając się do niewielkiego wysiłku i zniknęłam na chwilę w łazience by zmyć z siebie czerwoną, nieprzyjemną ciecz. Poszło łatwiej niż myślałam. Czy życie ludzie naprawdę jest aż tak kruche? To przykre.
Po dość szybkim powrocie padło pytanie o moją najbliższą przyszłość. No właśnie... tak właściwie czy jestem pewna tego co zamierzałam zrobić? W mojej głowie powstawało wiele pytań. Ogarnęła mnie niepewność. Nie chciałam zostać przykuta do jednego miejsca bez możliwości wycofania się. Sięgnęłam po swoje łatwo zarobione pieniądze, chowając je i myśląc nad tym co odpowiedzieć. W końcu moje plany to żadna tajemnica.
- Zastanawiałam się nad tym czy nie pójść na Mur. Jednak nie jestem pewna czy to takie dobre wyjście. Pół roku to szmat czasu i nie wiem czy wytrzymałabym tyle w tamtym miejscu. - westchnęłam, przygryzając mały palec zębami i zastanawiając się mocno. Wyciągnęłam jednak palec z ust i spojrzałam na Inoue. Wyglądała na silną, co mnie trochę przyciągało i ciekawiło. W dodatku naprawdę potrafi leczyć. Może jednak im się do czegoś przydam i nabędę doświadczenia i przede wszystkim siły.
- Teraz jednak zastanawiam się nad samodoskonaleniem, jednak jeżeli masz dla mnie jakieś zadanie możliwe, że skorzystam. Nie wiem jednak czy będzie ono odpowiednie do moich obecnych umiejętności. Postaram się jednak dopasować, jeżeli rzeczywiście jesteś w stanie spełnić moje życzenie. - odparłam z początku odprowadzając Inoue wzrokiem, jednak potem spojrzałam zaciekawiona na czerwonowłosego. Było w nim coś dziwnego, nie potrafię jednak jeszcze określić co to takiego. W dodatku na razie jestem słabym sensorem, ale zawsze coś. Jeżeli chodzi o wykrywanie chakry to powinnam się nadać do tego zadania. Mam tylko nadzieję, że nie stracę przy tym głowy, nie zamierzałam narażać życia.
- Więc postawię ci tą kolejkę, tylko najpierw doprowadzę się do porządku. - odparłam, zmuszając się do niewielkiego wysiłku i zniknęłam na chwilę w łazience by zmyć z siebie czerwoną, nieprzyjemną ciecz. Poszło łatwiej niż myślałam. Czy życie ludzie naprawdę jest aż tak kruche? To przykre.
Po dość szybkim powrocie padło pytanie o moją najbliższą przyszłość. No właśnie... tak właściwie czy jestem pewna tego co zamierzałam zrobić? W mojej głowie powstawało wiele pytań. Ogarnęła mnie niepewność. Nie chciałam zostać przykuta do jednego miejsca bez możliwości wycofania się. Sięgnęłam po swoje łatwo zarobione pieniądze, chowając je i myśląc nad tym co odpowiedzieć. W końcu moje plany to żadna tajemnica.
- Zastanawiałam się nad tym czy nie pójść na Mur. Jednak nie jestem pewna czy to takie dobre wyjście. Pół roku to szmat czasu i nie wiem czy wytrzymałabym tyle w tamtym miejscu. - westchnęłam, przygryzając mały palec zębami i zastanawiając się mocno. Wyciągnęłam jednak palec z ust i spojrzałam na Inoue. Wyglądała na silną, co mnie trochę przyciągało i ciekawiło. W dodatku naprawdę potrafi leczyć. Może jednak im się do czegoś przydam i nabędę doświadczenia i przede wszystkim siły.
- Teraz jednak zastanawiam się nad samodoskonaleniem, jednak jeżeli masz dla mnie jakieś zadanie możliwe, że skorzystam. Nie wiem jednak czy będzie ono odpowiednie do moich obecnych umiejętności. Postaram się jednak dopasować, jeżeli rzeczywiście jesteś w stanie spełnić moje życzenie. - odparłam z początku odprowadzając Inoue wzrokiem, jednak potem spojrzałam zaciekawiona na czerwonowłosego. Było w nim coś dziwnego, nie potrafię jednak jeszcze określić co to takiego. W dodatku na razie jestem słabym sensorem, ale zawsze coś. Jeżeli chodzi o wykrywanie chakry to powinnam się nadać do tego zadania. Mam tylko nadzieję, że nie stracę przy tym głowy, nie zamierzałam narażać życia.
0 x
Re: Karczma "Oritoshi"
Chłopak przysłuchiwał się co ma do powiedzenia dziewczyna, która miała dokończyć to, co on zaczął. Na początku dziewczyna wydawała się łagodna, ciepła, niewinna. Gdy usłyszał ile Yoshi by musiał zapłacić za śmierć tego palanta wręcz się zaśmiał.
- Krew jest teraz tania.
Próbował ignorować pytania czerwonowłosego, ale nie mógł mu kazać wiecznie czekać na odpowiedź. Wszystko wskazywało na to, że ta dwójka dziwolągów mu zaufała, jego plany też zmieniły się o 180 stopni, na początku miał tylko grać ich sojusznika i w pewnym momencie wbić nóż w plecy. Jednak wszystko się zmieniło, gdy usłyszał o nowym poziomie mocy, nowym poziomie Sharingana. Już podczas wcześniejszej rozmowy każdy w karczmie mógł dostrzec jakiego bzika ma na punkcie swoich oczu Sessue, nie mógł jednak zaufać im tak, jak oni mu. Błąd w tym momencie mógłby go za dużo kosztować, ślepe zaufanie komuś, kto w każdej chwili może go zgnieść jak robala... Nie podobała mu się ta wizja przyszłości.
- Yoshimitsu... Już wcześniej odpowiedziałem na to pytanie, moim najważniejszym celem jest aktywowanie Sharingana.
Zabrzmiał w tej chwili jak prawie każdy Uchiha, który wyruszał to Ryuzaku. Ten klan był na swój sposób dziwny, wszyscy pragnęli dominacji nad innymi. W pewien sposób motywowało to wszystkich do ciągłych treningów.
- Zboczyłem trochę z drogi, kilka dni temu miałem zjawić się w Ryuzaku. Nie mam planów, o których mógłbym wam poopowiadać. Jestem mało interesującym człowiekiem.
To co teraz usłyszeli było całkowitą prawdą. Sessue nie był typem marzyciela, nie chciał opowiadać też o swoich planach związanych z Ryuzaku, wszystko zmierzało w inną stronę. Chciał pokazać przedstawicielom innych klanów, że nie mogą równać się z potęgą klanu Uchiha. Nie mógł też opowiadać o swoich uczuciach. Chciał wreszcie poczuć to, o czym opowiadał mu jego dziadek, chciał usłyszeć charakterystyczny dźwięk aktywacji Sharingana, swojego Sharingana.
- Krew jest teraz tania.
Próbował ignorować pytania czerwonowłosego, ale nie mógł mu kazać wiecznie czekać na odpowiedź. Wszystko wskazywało na to, że ta dwójka dziwolągów mu zaufała, jego plany też zmieniły się o 180 stopni, na początku miał tylko grać ich sojusznika i w pewnym momencie wbić nóż w plecy. Jednak wszystko się zmieniło, gdy usłyszał o nowym poziomie mocy, nowym poziomie Sharingana. Już podczas wcześniejszej rozmowy każdy w karczmie mógł dostrzec jakiego bzika ma na punkcie swoich oczu Sessue, nie mógł jednak zaufać im tak, jak oni mu. Błąd w tym momencie mógłby go za dużo kosztować, ślepe zaufanie komuś, kto w każdej chwili może go zgnieść jak robala... Nie podobała mu się ta wizja przyszłości.
- Yoshimitsu... Już wcześniej odpowiedziałem na to pytanie, moim najważniejszym celem jest aktywowanie Sharingana.
Zabrzmiał w tej chwili jak prawie każdy Uchiha, który wyruszał to Ryuzaku. Ten klan był na swój sposób dziwny, wszyscy pragnęli dominacji nad innymi. W pewien sposób motywowało to wszystkich do ciągłych treningów.
- Zboczyłem trochę z drogi, kilka dni temu miałem zjawić się w Ryuzaku. Nie mam planów, o których mógłbym wam poopowiadać. Jestem mało interesującym człowiekiem.
To co teraz usłyszeli było całkowitą prawdą. Sessue nie był typem marzyciela, nie chciał opowiadać też o swoich planach związanych z Ryuzaku, wszystko zmierzało w inną stronę. Chciał pokazać przedstawicielom innych klanów, że nie mogą równać się z potęgą klanu Uchiha. Nie mógł też opowiadać o swoich uczuciach. Chciał wreszcie poczuć to, o czym opowiadał mu jego dziadek, chciał usłyszeć charakterystyczny dźwięk aktywacji Sharingana, swojego Sharingana.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości