Jest to najmniejsza prowincja na terenie Karmazynowych Szczytów, znajduje się w niej średnia pod względem wielkości, lecz dobrze prosperująca osada z siedzibą Rodu Yamanaka. Terytorium prowincji w większości pokryte jest górami i pagórkami, obfitującymi w różnorakiej głębokości jaskinie. Flora składa się głównie z traw i wysokich drzew iglastych, z nielicznymi odmianami wysokogórskich drzew liściastych i mchów. Soso posiada również dostęp do morza, co pozwoliło mieszkańcom rozwinąć rybołówstwo i przemysł morski.
Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy - wyraźnie zarysowana szczęka, ostre rysy twarzy - delikatne blizny na przedramionach i rękach - przeciętny wzrost, docięta sylwetka
Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu - skórzana kamizelka shinobi - kabury na broń na lewym i prawym biodrze - torba z ekwipunkiem na lewym pośladku - lekka zbroja
Yamanaka nie podchwycił na razie tematu, więc Azumie nie pozostało nic innego jak podtrzymać dialog. Młodzieniec wykorzystał więc okazję i postanowił podchwycić temat Tengu, czy tam Yokai i zadać kilka pytań. Jak się okazało, być może słusznie bowiem z ust kapłana padały słowa, które mogły zmącić pierwotny osąd młodzieńca. Trwało to jednak chwilę. Dość szybko znalazł dość prawdopodobne wyjaśnienie wyglądu „ptakoludzi”.
– Zerwane pieczecie... Mamy więc trop i kolejny punkt który należy odwiedzić- powtórzył, zwracając się jednak już nie kapłana, a do Inoachiego, który na moment oddał inicjatywę w rozmowie młodszemu koledze. – Zaskakujące, po co więzić kogoś, kto tak dba o tutejszą florę i faunę? Nie był kapłanem, teologiem, ani nawet wierzącym w bóstwa. Podejrzewał wciąż, że mają do czynienia z kimś kto podszywa się pod wymyślne „Tengu”, używając do tego prostego ninjutsu. Wciąż jednak nie wiedzieli kto, w jakim celu, ani czy faktycznie zerwane pieczęcie służyłyby do uwięzienia tego kogoś.
Dalej wciąż nie wiedzieli, co spotkało Arisu-same na co musieli również szybko znaleźć odpowiedź.
– Inoachi-san, powinniśmy odpowiednio zaopatrzyć się i odpocząć przed jutrzejszą podróżą. To chyba pora na nas… A to dla Was, za udzieloną pomoc,. Jeżeli nie chcecie przyjąć, potraktujcie jako ofiarę na utrzymanie świątyni Ponownie zabrzęczał mieszek z pieniędzmi, a Uchiha wręczył kapłanowi równowartość czterech kunai.
Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy - wyraźnie zarysowana szczęka, ostre rysy twarzy - delikatne blizny na przedramionach i rękach - przeciętny wzrost, docięta sylwetka
Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu - skórzana kamizelka shinobi - kabury na broń na lewym i prawym biodrze - torba z ekwipunkiem na lewym pośladku - lekka zbroja
Choć kapłan na początku oponował, argument wsparcia świątyni padł na podatny grunt. Ofiara została przyjęta, a po tym… Pożegnali się z szacunkiem i ruszyli w drogę powrotną. Gdy tylko oddalili się dostatecznie daleko, mogli spokojnie porozmawiać. Inoachi rozpoczął, dzieląc się tym czego zdążył się dowiedzieć.
– Tak… Też to zauważyłem. Nie wyrażał się o nich jak o czymś nieznanym, niewidocznym. Już od jakiegoś czasu podejrzewam, że mierzymy się z kimś, kto się na sztuce ninpou… Ktoś z naszymi umiejętnościami, nie powinien mieć trudności przybrać wyglądu tak niezwykłego i odbiegającego… jakim charakteryzują się Tengu. Nie sądzisz?
Chwilę później padło pytanie o florę i faunę. Uchiha uśmiechął się, bowiem to on mógł czymś teraz zaskoczyć starszego i bardziej doświadczonego Yamanakę. Nawet jeżeli chodziło o zwykłe zrozumienie natury rzeczy.
– Moja wypowiedź nawiązywała do słów kapłana. Tego, że natura z powrotem do nich wróciła. Z jego słów wynikało że o te całe otoczenie, pomyślność wzrostów i rozwoju dbają właśnie Tengu. Nie uważasz za dziwne, że kogoś takiego zapieczętowano? - odchrząknął delikatnie, dając do zrozumienia że jeszcze nie skończył. – A to wiąże się właśnie z tym co zobaczyłem przy pomocy Sharingana w świątyni. Ślad przerwanych pieczęci… Zastanawiam się czy podobnych nie znaleźlibyśmy w Shirohanie., ani czy nie znajdziemy… Tam. - powiedział wskazując na kierunek w którym będą musieli się udać, w najbliższej przyszłości.
Chwilę później Inoachi w charakterystyczny sposób mruknął, nawiązując do ich nieodłącznej towarzyszki – wrony. Azuma również zwrócił na nią swoje spojrzenie. – Tak właściwie… nie możesz sprawdzić co jej chodzi po myśli? Albo.. no nie wiem, czy jej użyć do sprawdzenia co się dzieje w świątyni?
Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy - wyraźnie zarysowana szczęka, ostre rysy twarzy - delikatne blizny na przedramionach i rękach - przeciętny wzrost, docięta sylwetka
Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu - skórzana kamizelka shinobi - kabury na broń na lewym i prawym biodrze - torba z ekwipunkiem na lewym pośladku - lekka zbroja
Po krótkim wyjaśnieniu, Inoachi w lot zrozumiał cały sens krótkiego dialogu między Uchihą, a kapłanem. Nie mogło być zresztą inaczej w końcu Azumie towarzyszył cieszący się szeroką reputacją dowódca straży, a nadto Kogo szanownego rodu. Imbecyl nie mógłby tak wysoko zajść.
– I tu się w zupełności zgadzamy. Dopóki nie zobaczymy z czym mamy do czynienia, zostają nam rozważania, a Tych nie jestem ulubieńcem. Już niejednokrotnie się przekonałem, że nawet najlepiej przemyślana sprawa potrafi wziąć w łeb…
Gdy zbliżyli się do miejsca noclegu, wystarczającej zabudowy mogącej pomieścić nie tylko dwie dodatkowe osoby, ale również gromadkę owiec, Inoachi zdecydował się nareszcie skorzystać z umiejętności sensorycznych, z których to zdolności Yamanaka właśnie słynęli. Azuma również podzielił się swoim pomysłem, której głównym bohaterem, właśnie miała zostać wspomniana wrona. Inoachi na to przystał – najpierw jednak należało złapać wspomniane ptaszysko.
– Nie powinno to stanowić problemu, zaczekaj chwilę, zaraz wrócę - mruknął w odpowiedzi, a następnie pozostawił mężczyznę w charakterystycznej pozycji siedzącej, samemu opuszczając stodołę. Gdy tylko zamknął za sobą wrota, bez problemu zlokalizował wronę. Wyglądała jakby się zaczęła niecierpliwić. W dalszym jednak ciągu lustrowała Uchihę. – No moja droga, zobaczymy o co Ci tak na prawdę chodzi.
Ukryty tekst
Gdy tylko jego spojrzenie po otwarciu powiek oblekło się w szkarłat, natychmiast pochwycił wzrokiem wronę, chcąc przejąć nad nią kontrolę. Gdy do tego doszło – po prostu wyciągnął przed siebie rękę, pozwalając wronie przysiąść na przedramieniu i wraz z nią, wrócił do stodoły, przekazując zupełnie spokojnego ptaka Inoachiemu.
Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy - wyraźnie zarysowana szczęka, ostre rysy twarzy - delikatne blizny na przedramionach i rękach - przeciętny wzrost, docięta sylwetka
Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu - skórzana kamizelka shinobi - kabury na broń na lewym i prawym biodrze - torba z ekwipunkiem na lewym pośladku - lekka zbroja
W istocie, gdyby nie zdolności którymi posługiwał się jego klan, najpewniej do schwytania nie pozostałoby mu nic innego jak użyć sztuczek ninja, a te w starciu z ptakiem który również był stworzeniem zwinnym i spostrzegawczym, mogłoby się skończyć różnie. Dużo rozsądniejsze było wykorzystanie sharingana i genjutsu. Tak tez uczynił.
– Więc jedynymi, niebezpiecznymi istotami tutaj, jesteśmy tylko my… to uspokajające - zaśmiał się i przekazał ptaka Inoachiemu, który zabrał się do badania jego umysłu. Jak się można było spodziewać, ten odbiegał od ludzkich co widoczne było już w twarzy Yamanaki, który podczas badania, co rusz się krzywił.
– Juugo… Też mam nadzieję, że ich nie spotkamy. Nasze klany nie pałają do siebie sympatią - odpowiedział, a następnie zastanowił się głębiej nad propozycja wysuniętą przez dowódcę straży. Perspektywa gonienia po ciemku za glapą nie parała optymizmem, ale bez wątpienia, ich umiejętności czyniły to zadanie zdecydowanie łatwiejszym. Co więcej, w przypadku doprowadzenia do przeciwników… stawiało to ich w uprzywilejowanej pozycji.
Spojrzał na Inoachiego, jakby rzucając wyzwanie, czy jest tego pewien. On sam należał do osób zachowawczych, ale zdecydowanie wykorzystujących okazje. Ta niewątpliwie do takich należała. – To ryzykowne, ale może przynieść owoce. Zaczekajmy do zmierzchu i jak ludzie się położą, ruszymy. Blask księżyca powinien nam wystarczyć - odrobina światła rzucanego przez księżyc była wystarczająca do poruszania się w zupełnych ciemnościach, przynajmniej dla Uchiha. Z umiejętnościami jego kompana, nawet w zupełnych ciemnościach, będą w stanie wychwycić zarówno ptaka jak i przeciwników.
Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy - wyraźnie zarysowana szczęka, ostre rysy twarzy - delikatne blizny na przedramionach i rękach - przeciętny wzrost, docięta sylwetka
Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu - skórzana kamizelka shinobi - kabury na broń na lewym i prawym biodrze - torba z ekwipunkiem na lewym pośladku - lekka zbroja
Podróż, a raczej pościg za wroną, nie był prosty. Zanim ją wypuścili, musieli zaczekać, aż się wystarczająco ściemni. Gdy to nastąpiło i wypuścili ptaka, musieli się zmierzyć z gęstwiną lasu, przez którą przedzierali się, aby dotrzeć do świątyni na górze. Nie było to proste, a na dodatek musieli się wspinać, co dodatkowo nastręczało problemów, jeżeli chcieli zachować wystarczającą ostrożność. Ich szczęście polegało na tym, że mieli wyjątkowe zdolności, które były niesamowicie w tej wyprawie pomocne. Bez tego wsparcia, z dużym prawdopodobieństwem mogliby poczynić sobie większą krzywdę niż złapanie zwykłej zadyszki.
– Jedno… czy więcej źródeł chakry? - wydyszał, między jednym a drugim, cięższym oddechem. Pocił się i choć dotychczas nie narzekał na kondycję tak teraz wyraźnie odczuł trud pościgu za zwierzyną, która nie musiała polegać na sile swoich nóg, tylko skrzydeł. Również bez szemrania zgodził się z tym, że jeżeli chcieli uniknąć wykrycia, musieli zachować ostrożność, a więc zwolnić co pozwoliłoby im uspokoić oddechy. Te głośniejsze niewątpliwie były do wykrycia, jeżeli tylko natrafiło się na kogoś wystarczająco z wysoko rozwiniętymi zmysłami.
Niebawem dotarli do skraju lasu, do ścieżki, która wyznaczała granicę z wzniesieniem. Tuż za nim jawiła się przepaść przez którą prowadził most. Wprost do świątyni. Właśnie tam poleciała wrona.
– Nie wiem czy to Arisu-sama, ale jeżeli nawet nie, ten ktoś musiał również tędy przebyć drogę. Zaczekajmy aż wrona zniknie nam z oczu, wtedy przeprawimy się z należytą ostrożnością.
I jeżeli Inoachi nie oponował, to tak uczynili. Azuma ostrożnie zbliżył sie do przeprawy i wciąż z aktywnym sharinganem najpierw zlustrował okolicę, a potem sam most nad przepaścią. Blask księzyca był wystarczającym źródłem światła, aby dostrzec więcej niż pozwalały na to zwyczajne oczy. Do tego wsparcie Yamanaki, jako sensora chakry, pozwalało uniknąć tego, przed czym sam wzrok nie potrafił ostrzec. Gdy wkroczył na moc, stąpał powoli, krok po kroku, jednocześnie uprzedzając wcześniej towarzysza, aby ten zaczekał z wejściem na most, przynajmniej do momentu aż sam znajdzie się bliżej krańca.
Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy - wyraźnie zarysowana szczęka, ostre rysy twarzy - delikatne blizny na przedramionach i rękach - przeciętny wzrost, docięta sylwetka
Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu - skórzana kamizelka shinobi - kabury na broń na lewym i prawym biodrze - torba z ekwipunkiem na lewym pośladku - lekka zbroja
Pościg po ciemku za wroną nastręczał problemów, ale czynili postępy, w dalszym ciągu coraz bardziej zbliżali się do świątyni. Wkrótce stało się jasne, że to właśnie tamto miejsce będzie celem ich podróży, szczególnie gdy ptak zbliżył się do kotliny którą następnie przeleciał. W ten sposób nie pozostawił im też wyboru, nijako decydując za nich że i oni muszą przebyć tą drogę.
– Bądź ostrożny!- rzucił w momencie przeprawy, gdy nagle dostrzegł niezidentyfikowane jeszcze źródło chakry, wychodzące zza lasu. To nie było jednak wszystko. W ślad za tym ruszył atak powietrzny, który pomknął wprost w kierunku przeprawy mostowej.
Miał dosłownie sekundy, żeby coś zrobić. Zareagował.
Postanowił wykorzystać szansę i rzucił się biegiem na przeprawę, nie zatrzymując się ani na chwilę. Choć był jednak szybki to nie tak jak pocisk wietrzny. Szybka kalkulacja wystarczyła do tego by zrozumieć że będąc wciąż na przeprawie, odczuje prawdopodobnie uderzenie techniki. Stąd postanowił podjąć kolejne ryzyko.
Sięgnął dłońmi do kabur po obu stronach bioder, a następnie wyskoczył w przepaść, gdy tylko znalazł się wystarczająco blisko, aby wbić się w stromą ścianę przepaści, naprzeciwko. Gdy już złapie przyczepność, wtedy wykorzystuje Kinobori no Waza by się wspiąć na szczyt.
Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy - wyraźnie zarysowana szczęka, ostre rysy twarzy - delikatne blizny na przedramionach i rękach - przeciętny wzrost, docięta sylwetka
Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu - skórzana kamizelka shinobi - kabury na broń na lewym i prawym biodrze - torba z ekwipunkiem na lewym pośladku - lekka zbroja
Zaryzykował decydując się wejść, a następnie kontynuując bieg po moście. Ten stał się również celem ataku, który miał przeszkodzić, komukolwiek na użycie tej drogi do przekroczenia kanionu. Uchiha stawiając na ryzykowny manewr, zapewne pokrzyżował komuś plany.
Po jego ostrzegawczym krzyku, ruszył pędem na drugą stronę, chcąc pokonać jak największą dzieląca go odległość od drugiej strony skalistej przepaści. Użyta technika futonu była jednak szybsza, w niewielkim stopniu poczyniła obrażenia ciała swoim uderzeniem, ale poczyniła znacznie ważniejsze szkody samej konstrukcji mostu.
Azuma nie mógł liczyć na to, że uda mu się przeczekać na konstrukcji. Po raz kolejny zaryzykował i wykonał szaleńczy skok w przepaść. Chwytając za wyposażenie, błyskawicznie wyciągnął w locie trójkunaiów, które następnie zostały wykorzystane do wyhamowania straceńczego lotu, na prostopadłej ścianie urwiska. Na jego ponowne szczęście, to mu się udało.
Inoachi znajdował się tymczasem po drugiej stronie, bezpieczny ale i nieosiągalny z uwagi na dzieląca ich odległość. Mimo tego dostrzegł gest w jego wykonaniu, gdy spojrzał w wskazanym kierunku, zauważył że napastnik właśnie probował czmychnąć. Jeszcze przez sekundę widział jego źródło chakry, które niebawem zniknęło wśród drzew.
Musiał szybko podjąć decyzję. Spojrzał raz jeszcze na Inoachiego, po czym bez słowa ruszył w pogoń za nieznajomym. Na razie trzymał bezpieczną odległość, chciał się dowiedzieć więcej o tym z kim mają do czynienia. Jeżeli udałoby im się to uczynić, bez zwracania na siebie większej uwagi, byłoby idealnie.
Rzadko jednak sytuacje idealne, przydarzały się komukolwiek.
Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy - wyraźnie zarysowana szczęka, ostre rysy twarzy - delikatne blizny na przedramionach i rękach - przeciętny wzrost, docięta sylwetka
Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu - skórzana kamizelka shinobi - kabury na broń na lewym i prawym biodrze - torba z ekwipunkiem na lewym pośladku - lekka zbroja
Poruszali się w ciszy, uciekinier i jego prześladowca. Tak się mogło zdawać gdyby nie jeden szczegół. To uciekinier zaatakował pierwszy. Czy to on stał za uwięzieniem Arisu-samy? Wrona, ptak który wydawał się zwyczajnym uczestnikiem ich przybycia, nie był jednak biernym przypadkiem. Zwierzęcy szpieg, którego dzięki nadzwyczajnej przenikliwości wychwycili, doprowadził ich właśnie tu. Na skraj lasu.
– Nie musim…- zaczął, ale nie dokończył, bo po tym jak przeciwnik przystanął na gałęzi jednego z drzew, niebawem zaczął też kumulować charę. A to oznaczało tylko jedno. Kolejny atak. Kolejna smuga wiatru, niesamowicie ostra, przeszyła najpierw drzewo, a potem głaz… Azuma poszedł po najlższejszej linii oporu i zwyczajnie odskoczył na bok, wystarczająco aby uniknąć śmiercionośnego cięcia. Nie łudził się, że mógłby konkurować ze swoją skórzaną zbroją z przeciętą skałą. W koło było trochę innych głazów, kamienia. Uchiha wiedział, że nie zatrzymają podobnego ataku, ale postanowił wykorzystać je inaczej.
– Zatrzymaj się i porozmawiajmy! Nie mam złych pobudek - po raz ostatni postanowił spróbować przemówić tamtemu do rozsądku, choć wcale się nie łudził że coś tym osiągnie. Dominowało w nim już przeświadczenie że to on do spółki z kimś innym stoi za zniknięcie Arisu-samy. Należało teraz zrobić wszystko, aby się dowiedzieć, co zrobili. To mógł osiągnąć za dwa sposoby. Albo docierając do świątyni, albo najpierw próbując dorwać niego. Dlatego, w trakcie gdy to mówił, poruszał się po łuku względem przeciwnika, sprawiając wrażenie takiego, który nie chcę pozostać w jednym miejscu, łatwym do zaatakowania.
W rzeczywistości Azuma, chciał złożyć pieczecie do Kawariami no Jutsu, i wykonał to w momencie, mijania drzewa lub głazu, który na moment mógł przysłonić widok przeciwnikowi i jednocześnie nie dać mu do zrozumienia, że jego przeciwnik dokonał przygotowania do podmiany z jednym z większych głazów, znajdujących się tuż obok przeciwnika...