[Event] Komplikacje - Port

W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Awatar użytkownika
Kenshi
Postać porzucona
Posty: 426
Rejestracja: 3 sty 2017, o 12:21
Wiek postaci: 25
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły brunet o jasnych, żółtych tęczówkach. Cechą charakterystyczną jest głęboka blizna przecinająca twarz. Mężczyzna nosi lekki, przewiewy strój w którego skład wchodzą spodnie, tunika, okrycie głowy i szyi - wszystko w odcieniach bieli.
Widoczny ekwipunek: Płaszcz, tunika, okrycie głowy i szyji, rękawiczki, blaszane plakietki na nadgarstkach oraz pochwa z kataną przypasana u boku.
Multikonta: Azuma
Lokalizacja: Atsui

Re: [Event] Komplikacje - Port

Post autor: Kenshi »

Udało im się dotrzeć bezpiecznie ponownie zza bramę - po dotarciu, niemal natychmiast dostali się też na pokład okrętu. Ograniczona ilość miejsc oznaczała, że nie każdy mógł się dostać na pokład statku płynącego na kontynent - Kenshi na szczęście, czy to ze względu na ubiór a być może na swój dotychczasowy wkład - został bez oporów wpuszczony gdzie też zajął należne mu miejsce, w otoczeniu resztek z organizacji do której przynależał. - Shiro Ryu się skończyło... Wszystko co dotychczas znaliśmy, właśnie się skończyło...
Czarnowłosy dopiero teraz, w chwili wytchnienia, zaczął się zastanawiać nad konsekwencjami dzisiejszego dnia. To co dziś się wydarzyło, całkowicie odmieniało zasady. Nie było już Rady Dwudziestu, nie było też Zgromadzenia Możnowładców. Działania podjęte przez Suzumure, zdjęło z klanu łańcuchy umożliwiając im teraz wprowadzenie własnego porządku, umotywowanego pragnieniami oraz siłą. Od tej chwili, wygrywać mieli silniejsi i sprytniejsi. Czy jednak nie było nic co by jeszcze można było zrobić?
- Pomogę Wam... Dopilnuję, aby to co się dzisiaj wydarzyło, dotarło w prawdziwej formie do ludności w Samotnych Wydmach. Trzeba się zorganizować... Ludzie muszą znać prawdę - odparł, również potwierdzając chęć przynależenia do Saisei. Przez chwilę spoglądając na Reiye, próbując się u swojej mentorki dopatrzyć się śladu aprobaty, ale ostatecznie po chwili odpuścił, skupiając się na kojącym widoku morza. I tego co przysłaniał - płonących ruin Kami no Hikage.
Po dotarciu do Ryuzaku no Taki, czarnowłosy zamierzał udać się w drogę do Samotnych Wydm, do swojej macierzystej krainy. Nie wiedział co się stało z liderką jego klanu - nie widział jej nigdzie na pokładzie - być może znajdowała się pod pokładem, lub na drugim okręcie. Równie dobrze, może też leżała martwa gdzieś na wyspie... Po wyjściu z okrętu, będzie wystarczająco czasu na to, by się upewnić, czy jej przypadkiem nie przegapił.
  • [z/t]
0 x
Wiem, że niektórzy mają ser­ca jak dzwon

Silne, głośne, pra­wie niez­niszczal­ne

Lecz zim­ne jak żela­zo, z które­go je odlano
Obrazek
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1030
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: [Event] Komplikacje - Port

Post autor: Nikusui »

Skończyło się. Albo inaczej. Walki zostały przerwane na ten czas. Jednak nie był to definitywny koniec. Była to jedynie chwilowa ucieczka, próba złapania oddechu, by w skupieniu wyczekiwać kolejnego ataku. Może jutro, może za tydzień, miesiąc lub rok. Tego nie wiedzieli. Han jednak wciąż żył i nie można było uznać ich za wygranych. Na dobrą sprawę, to chyba nawet nikt dobrze nie wiedział, co się stało z tym, który był odpowiedzialny za całe zamieszanie. Miał swój cel w tej całej sytuacji. Najprawdopodobniej osiągnął go i zniknął, do czasu, aż ponownie uzna, że czas się pojawić. I tylko on naprawdę wiedział, kiedy to się stanie.
Brwi Nikusui się zmarszczyły, kiedy po dostaniu się na statku, oparła się bokiem o belkę i spoglądała na oddalające resztki Kami no Hikage. Coś, co jeszcze z rana było niemal idealnym miejscem, gdzie niczego nie brakowało, nagle stało się ruiną, na której nikt nie zechciał pozostać. Owszem, na kontynencie na pewno znajdzie się miejsca dla tych, którzy stracili tu swoje domy, ale to już nie był problem Ryukaty. Dla niektórych jednak walka o życie się nie zakończyła. Na tym samym statku znalazła się również ekipa, która postanowiła stoczyć bój z Kabuto. Jak widać, z nie najgorszym skutkiem. W kiepskim stanie za to był mnich, który wcześniej zdążył ją uszkodzić. Teraz najwidoczniej karma dość mocno się na nim zemściła. Jednak zajął się nim Hanzo, więc jej wzrok ponownie utkwił w oddalający się obraz miasta. Sama, fizycznie, czuła się już znacznie lepiej. Przez okres swojej niedyspozycji, nie miała jak stracić chakry, więc zostało jej całkiem sporo, co na te warunki było raczej dość nadzwyczajnie. Można powiedzieć, że pod koniec się trochę rehabilitowała, ale nadal czuła jakiś niedosyt lub zawód. Ciężko było to określić. Może jednak taka miała być jej rola tutaj?
Na pokładzie trwały rozmowy, żale i próby ratowania tego, co jeszcze zostało. Shiro Ryu, jakby nie patrzeć, powinno przestać istnieć, jednak zamiast tego zjawił się ktoś, kto postanowił poprowadzić tych, którzy jeszcze żyli. Zjawia. To on miał zostać nowym przywódcą. Nadał również nową nazwę organizacji. Saisei? No proszę.
I w tym momencie do jej uszu dotarł głos. Znajomy głos. Spojrzała w stronę Muraia. Cóż, na pewno prezentowała się lepiej niż w momencie, kiedy poszedł walczyć z Kabuto. Jej kolor skóry w miarę wrócił do normalności, aczkolwiek policzki były nieco zarumienione. Nie było widać po niej już żadnych poważnych ran, nie licząc niezabliźnionej jeszcze "rzeźby" na jej ciele. Coś na wzór pioruna zaczynała się tuż pod jej lewym obojczykiem, ewidentnie ciągnąc się niżej, a co było już zasłonięte nieco ubrudzonym ubraniem. Gdy nie ono, widać by było, jak nietypowy wzór z lewego obojczyka przemieszcza się bliżej środka klatki piersiowej, zdobiąc, albo i bardziej, szpecąc skórę wokół jej piersi, by następnie przejść na żebra, rozdwajając się na dwie części, by jednakowo rozejść się na lewą i prawdą stronę jej ciała. Jednak, jak wspomniane, nie było to widoczne i mimo, iż rana dalej dawała o sobie znać, nie była ciężarem, ani tym bardziej powodem do wstydu. Ktoś inny mógłby tego w ogóle nie przeżyć. Ona za to powinna wyciągnąć wnioski i obrócić to na swoją korzyść. Sam fakt posiadania takiego znamienia był dla niej nic nieznaczący.
- Coraz lepiej. - odparła krótko, nie spuszczając wzroku z Muraia. Ten zaś wyglądał, jakby nie odniósł żadnych obrażeń, co było wielce prawdopodobne. Cóż, białowłosa wiedziała, że Kakuzu jest od niej znacznie silniejszy, więc nie dziwił ją taki stan rzeczy. - Przy końcówce nawet można się było rozruszać. Nie sądziłam jednak, że tak szybko wylądujemy na statku. - dodała, dyskretnie spoglądając po podróżujących. Próbowała wyłapać, kto też tu taki jest. Gdzieś ujrzała Shikaruia oraz Akiego, którzy raczej nie interesowali się pozostałymi. Zauważyła jednak jeszcze Shigemiego. Rozłączyli się w momencie, kiedy postanowiła dołączyć do Muraia. Wyglądał jednak na takiego, który również zbytnio nie ucierpiał. Cóż, sama nie wiedziała, co się działo po tym, gdy zostala trafiona czarnym piorunem, więc przyjmowała różne scenariusze.
- Przypuszczam, że i wam udało się starcie z Kabuto. - stwierdziła, ponownie wracając spojrzeniem na Muraia. Były tu, wszyscy, którzy się wtedy udali za bramę. Chyba, że byli zmuszeni uciekać. Osobiście wolałaby jednak wersję, o której wspomniała.
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Awatar użytkownika
Akarui
Postać porzucona
Posty: 1567
Rejestracja: 8 cze 2017, o 01:03
Krótki wygląd: Jak na avku brązowy płaszcz z kożuszkiem - mamy zimę! ;)

Re: [Event] Komplikacje - Port

Post autor: Akarui »

...jesteśmy wolni, możemy iść...
Przejście przez port na pierwszą lepszą łódź, trzymając przy sobie ledwo żywego Shigę. Zero jakichkolwiek rozproszeń. Umysł Akarui'ego krążył wokół tego, co udało się całej tej drużynie dokonać. Pokonali jednego z Jeźdźców. Jednego z czterech, którzy są jedynie figurami po stronie planszy czarnego króla, zwanego Hanem. Odrodzony, potężny, niepowstrzymany. Ułożył plan i wykonał go od początku do końca. Zniszczył całą Radę i wszystko, co otaczało tych, którzy stanowili prawo wśród Shinobi'ch całego kontynentu.

Ale nie odbiegajmy od tematu. Kabuto padła. Jej lalki zniszczone. Zachowało się tylko ciało i pojedyncze elementy. I jeden notatnik. Właśnie, notatnik! Jak tylko ich niedoszły (i ciutkę nieprzydatny) lider pojawi się w zasięgu wzroku Akarui'ego, ten od razu się do niego zwróci: - Hej, szefie! Ten notatnik może zawierać tajemnice klanu, który nie lubi ich rozpowiadać. Wolałbym to oddać Shieri-kanowi. Co prawda to prawda. Ayatsuri dzielą się swoją wiedzą i techniką, ale istnieje jeden bardzo ważny wyjątek: militaria. Klan lalkarzy trzyma karty przy orderach! A powinnością Akarui'ego, mimo że kryje się ze swoimi umiejętnościami, jest ochrona tajemnic ich osady.

Na okręcie stanem Shigi zaczął zajmować się Hanzo. Akarui rzucił marionetkę pod burtę i nie spuszczał jej z oczu, choć chciał starał się słuchać wszystkiego, co działo się wokół niego. Hanzo opisywał stan mnicha jako ciężki. Okazało się też, że cześć radnych przeżyła, a Shiro Ryu przechodzi modernizację. Medyk chciał jednak rozwiązać swój problem: - Sumimasen, przydałby mi się jakiś duży zwój... Zapłacę!

Była jeszcze jedna sprawa. Podczas podróży, jeśli tylko miał sposobność, medyk postanowił zamienić słówko z Kenshi'm: - Kenshi-dono, zostaje jeszcze jedna sprawa. To, co zostało w ziemi, trzeba wyciągnąć...
0 x
MOWA
Shigemi

Re: [Event] Komplikacje - Port

Post autor: Shigemi »

Dzięki za przednią zabawę!
____________
Stan Shigi był delikatnie mówiąc daleki od ideału, jednak zajęło się kilku wyżej postawionych i na pewno lepiej predysponowanych do działań Iryo osobników. Westchnąłem cicho i wsiadłem na pokład, w oddali zadymione Kami no Hikage powoli znikało za horyzontem. Na pewno ta historia nauczy mnie jednej ważnej rzeczy - nigdy, przenigdy nie pić na festiwalach. Niektóre kończą się bez większych problemów inne zaś mogą obrócić świat do góry nogami, mimo że taki był zamysł rady to jego efektów raczej się nie spodziewali, uśmiechnąłem się szeroko widząc Nikusui i odezwałem się do niej:
-Cieszę się, że Cię widzę Nikusui-chan przy zdrowiu, wyglądało to niewesoło, a co do Kabuto to małą cegiełkę dorzuciłem, ale prawda jest taka, że chłopaki zrobili najwięcej roboty. Wiem jedno na następny festiwal wezmę kilka więcej notek i trochę sprzętu... - wiatr przeczesał włosy, ponownie westchnąłem i wsłuchałem się w wypowiedzi innych.
-Musimy postarać się, aby klany się nie poróżniły, jeśli to się stanie, poświęcenie poległych pójdzie na marne... - świat właśnie chylił się po raz kolejny ku upadkowi, czy padł na kolana? Jeszcze nie, no może na jedno, wiele nauczek przyjdzie do głów z tego wydarzenia, przynajmniej dla mądrych głów, musieliśmy zjednoczyć klany, znowu aby przeciwstawić się pierwotnemu złu...


EDIT: zapomniałem dopiska z/t
0 x
Murai

Re: [Event] Komplikacje - Port

Post autor: Murai »

Widok Nikusui żywej i w miarę dobrym stanie spowodował u Muraia autentyczny podziw dla medycznych umiejętności Hanzo. Nawet mimo tego że nie wyglądała jak osoba w pełni zdrowa, jej ciało najpewniej odczuwało jeszcze skutki zranienia przez Hana, to samo uratowanie jej życia było świadectwem ogromnych umiejętności w zakresie Iryojutsu. Widać było fragment śladu jaki pozostał po procesie leczenia, reszta zakryta była przez jej ubranie. Czy należała do kategorii ludzi uważających skazy fizyczne za odpychające? Swobodne konwersacje z Muraiem pomimo jego licznych szwów na twarzy przeczyły tej teorii, ale mogła być po prostu dobrą aktorką.
- Przynajmniej trafiłaś w odpowiednie ręce. Nie każdy może pochwalić się przeżyciem spotkania z Antykreatorem. A jeszcze mniej przeżyło jego atak. - odpowiedział, tonem jak gdyby chciał wywołać pozytywną reakcję u rozmówczyni. To był fakt, mało kto miał okazję spotkać się z nim twarzą w twarz. A bycie zaatakowanym przez niego to inna liga. Nawet jeśli nie zaatakował z pełną mocą. Nawet jeśli siła Nikusui nie miała żadnego znaczenia, wszystko odbyło się w taki sposób wyłącznie przez kaprys Hana. I tylko przez ten kaprys dwójka nadal mogła żyć.
- Dobrze przypuszczasz. Kabuto nie żyje. Przebiliśmy jej serce. - powiedział. Nie cieszył się z tego, nie smucił. Pozwolił swojej obojętności przejąć mimikę, nie próbując zaoferować żadnych innych uczuć. Nadal był nieco zamyślony, co pewnie było widoczne dla samej Nikusui. Całość poszła ławo, wysiłkiem kilku zaledwie osób. Nikt nie zginął, sama popełniła ogromną wręcz liczbę taktycznych błędów. Czy Murai ją przecenił? Jednego z Jeźdźców Hana? Wykluczone, ostrożność z jaką podszedł do jej osoby była całkowicie uzasadniona i logiczna. Ale nie powinno pójść im aż tak łatwo, prawda? Coś przeoczył w swoim osądzie? Wpływ innych Ninja? Niespełnione oczekiwania wobec czegoś zazwyczaj powodują rozczarowanie. Oczywiście nie było mowy by Murai to czuł.
- Pokonaliśmy ją stosunkowo łatwo. Nie musieliśmy stosować wymyślnych taktyk, Kabuto nas zlekceważyła by po zniszczeniu jej kukiełek kierować się emocjami. Nie wykorzystała swoich możliwości w najbardziej efektowny sposób. - zamyślenie nie ustępowało. W tym momencie starał się udawać lekkie rozczarowanie. Emocję jak najbardziej ludzką, jak gdyby walka nie była satysfakcjonująca z uwagi na ogrom błędów Jeźdźca.
0 x
Awatar użytkownika
Saburō Hokusai
Postać porzucona
Posty: 292
Rejestracja: 26 gru 2017, o 14:44
Wiek postaci: 18
Ranga: Wędrowiec
Widoczny ekwipunek: Metalowa kosa na plecach

Re: [Event] Komplikacje - Port

Post autor: Saburō Hokusai »

Powoli zaczynali się cofać w kierunku okrętów. Walka trwała w najlepsze. Wszędzie lała się krew, a trupy powoli zaczęły nakładać się na siebie na polu walki. Tego można było się spodziewać. Nikt jednak nie przypuszczał, że w pewnym momencie wszyscy będą musieli stać się ostrożniejsi. Ilość żołnierzy przytłoczyła obydwie armie. Zaczęło stawać się coraz groźniej, bo opętani zabili paru członków armii Cesarstwa. Nawet sam kapitan Hoozuki zaczął walczyć bezpieczniej, w tym także wyznawca. Powoli cofali się w kierunku okrętów. Na jego słowa nikt nie odpowiedział, ale widocznie nikt nie musiał. Bramy same się otworzyły a z nich wypadli shinobi walczącymi z marionetką. Jakiś ninja zrobił dziurę w armii shiro ryu i wszyscy przedostali się na stronę walczących. Wtedy żołnierze odepchnęli tarczami opętanych na odległość około 1 m, a lider Senju stworzył dużą ścianę z drewna dzięki czemu była możliwość, aby przedostać się na statki. Hokusai biegł za kilkoma ludźmi w których był Ame i nie patrzył gdzie wchodzi. Kiedy był już na statku okazało się, że płynie do Cesarstwa. Nie przeszkadzało mu to, bo i tak nie zmierzał do konkretnego celu. Póki co mógł się cieszyć, że nie będzie już musiał brać w tym wszystkim udziału. Walki były spoko do momentu, aż jakaś kunoichi nie zabiła mu towarzysza. Zginął w tak głupi sposób, że to hańba dla shinobi. Gdyby nie to, że dookoła byli inni, to ta dziewczyna zginęłaby razem z nim. Teraz jednak nic już nikt nie zrobi. Na jego cześć chłopak postanowił wypić parę butelek dobrej wódki tak jak to chciał Kenta. Trzeba było żyć dalej, lecz ta śmierć zapadła głęboko w sercu chłopaka...

z/t
0 x
Awatar użytkownika
Akarui
Postać porzucona
Posty: 1567
Rejestracja: 8 cze 2017, o 01:03
Krótki wygląd: Jak na avku brązowy płaszcz z kożuszkiem - mamy zimę! ;)

Re: [Event] Komplikacje - Port

Post autor: Akarui »

Pewne rozmowy muszą czekać na odpowiedni moment.

Krótka odpowiedź Kenshi'ego na początku trochę zbyła z tropu medyka, ale ten szybko zrozumiał swój błąd. Czas i miejsce nie sprzyjało rozmowom na takie tematy. Nie chcąc więc przeszkadzać innym, Akarui usiadł pod jedną z burt obok lalki i postanowił zająć się swoim nowym "problemem". I to dość ciężkim. Okazało się bowiem, że Kabuto mimo swoich skromnych rozmiarów, wagę ma wyjebaną w kosmos. Marionetka nie nadawała się do noszenia na plecach, jak to robią początkujący lalkarze ze swoimi drewniakami. Akarui nie może też jej nosić na linkach chakry, skoro stara się ukrywać swoje pochodzenie i nie chce wystraszyć ludzi! Należało więc zadbać o odpowiednie spakowanie nowego nabytku. W tej chwili na okręcie miał przy sobie tylko jeden zwój, który wcześniej wykorzystał do zapieczętowania przebitej puszki Kabuto. Nikt jednak nie zareagował na jego wcześniejszą prośbę, wiec musiał wykorzystać to, co miał pod ręką. Odpieczętował więc puszkę i jeszcze raz jej się przyjrzał, próbując wyczuć jakiś ruch, życie, istnienie. Na szczęście, nic nie czuł, choć czuł się przy niej bardzo niepewnie i nie spuszczał jej z oczu.

Gdy zwój był już pusty, Akarui skupił się na nim, chcąc wytworzyć pieczęć, która byłaby w stanie pomieścić w sobie taki ogrom materiału. Pierwsze próby nie były zbyt udane. Medyk zdawał sobie sprawę, że zaniedbał tą dziedzinę nauki w przeszłości. Był jednak uparty i zawzięty. Zanim statki dopłynęły do portu w Ryuzaku no Taki, Tozawa zdołał już parokrotnie zapieczętować marionetkę w zwoju. Niestety, ale puszka musi na razie spoczywać w torbie. Choć medyk jakoś nie potrafił jej na długo spuścić z rąk...

___________________
//Nauka techniki Kugutsu no Fuin, C, Kugutsu no Jutsu//

z/t
0 x
MOWA
Awatar użytkownika
Hitsukejin Shiga
Martwa postać
Posty: 2746
Rejestracja: 26 wrz 2017, o 20:12
Wiek postaci: 20
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Forteca-san. Po lepszy pogląd kierować się do podpisu.
Widoczny ekwipunek: Na plecach wypełniony kołczan i torba, z namiotem na torbie. Do tego na jednej ręce kusza, na drugiej pazurzasta rękawica. No i oczywiście zbroja, maska, bandaże i pełen fortecowy ekwipunek.

Re: [Event] Komplikacje - Port

Post autor: Hitsukejin Shiga »

Shiga dawał się leczyć Akaruiowi po tej małej pyskówce. Chłopak w sumie dużo zaryzykował - nie dość, że im zawierzył swój niby turbo skrywany przed światem ( I to wcale nie sekret, że zamiast na Chise czy Megumi wolałby się zasadzić na Shigę, bo to nie jest akurat sekret i widać było od razu, że opalony chłopak o ciekawej karnacji leci na wiecznego mnicha ognia, od samego początku, gdy zasłonił ciałem jego Chise, a potem mu słodził i w ogóle komplementował rozpierdol jaki został posiany na biednej Kabutko butko bez butko. Podejszła Chise, usłyszała co usłyszała - że bycie tym dobrym mnichem nie było kłamstwem tylko pośpieszeniem sie... I jak go nie strzeli w łeb!
-Czuje się jak menel spod Sogen po wypiciu jeziora sake. Czyli trochę rozbity. - Zaśmiał się, odkrztuszając krwią. Sporą ilością krwią. Najgorsze było w sumie teraz, bo wątroba i żołądek zaczeły przypominać pate z kaczej wątróbki. I to razem, jednocześnie, wymieszane paskudnie dużą, metalową chochlą.
-Ale było warto, prawda, Chise? Poszło... lepiej. Szybciej. Najpierw jej anioł, potem drugi, ona i jej sto lalek... W kaźdym miałem duży udział, dużą rolę. Nie ma ofiar wśród nas. Wszyscy zasługujemy... - Przekręcił głowę na bok, wypluwając z ust potok krwi, mała kałuża stworzyła się obok jego głowy - ... by żyć. - Dodał ledwo poruszając ustami i zamknął oczy.
Usłyszał, że podchodzi do niego ktoś jeszcze. Hakusei. Ich lider który uformował grupę. Shiga jeszcze rozpoznał jego głos. "To było cholernie ryzykowne. Upewnij się, że nie zdechniesz".
Chłopak nie miał siły otworzyć oczu, nie miał siły odezwać się słowem. Uśmiechnął się tylko nieznacznie i uniósł kciuk dłoni, dając "okejkę".
A potem strasznie nagle oklapł, jakby był dmuchaną zabawką i ktoś spuścił z niego całe powietrze, normalnie flaczek w dwie sekundy.

Umarł?
Niestety i na szczęście, zależy tylko dla kogo oczywiście... mnichowi się nie udało zemrzeć. Miał się dobrze, naprawdę. Oprócz tego, że czuł się słaby, a był bardzo słaby, to ból nie był w stanie odebrać mu dobrego samopoczucia. Od razu po tym jak czakra Hanzou z niego wypłynęła, zostawiając pozostałe zniszczenia do wyleczenia powolutku przez wolę Jashina. Otworzył oczy, słysząc, że go ładnie poharatało. Uśmiechnął się nieśmiało do Hanzou.
Gdy Shiga spotkał ślepego medyka nie sądził ani ciutek, że też trafi mu "pod nóż". Nie wtedy, gdy cały na biało doniósł mu umierającą Chise. A teraz to ona może poskakać przy nim.
-Hej, w Hanamurze na festiwalu spłonąłem niemalże do kości przez wysokopoziomowe jutsu katonu. Ja chyba mam dryg do przeżywania krytycznych obrażeń. Dziekuję za pomoc, Hanzou-sama. - Rzucił wzrokiem na Akaruiego. - I tobie również, Akarui-san.
Co by tu jeszcze, komu by tu jeszcze... Wszyscy opuścili łoże Shigiego, a ten leżał z otwartymi oczkami, w samych spodniach, z kimonem obok, na belce statku zawiniętym. Było mu... gorąco i cierpiał, mimo czucia przyjemności.
-Aiden-chan. Podejdz. Papa Shiga chce ci w testamencie zapisać swoją kuszę. - Zaczął od razu bez ogródek, a widząc zatroskane spojrzenie chłopca uśmiechnął się.- Nie, żartuje oczywiście. Nigdzie się nie wybieram. Ktoś musi opiekować się tobą i Chise, prawda? A ona tu zaraz podejdzie i będzie mnie biła i krzyczała. - Zobaczył nadchodzącą Chise i nie wiedział co może wyczytać z jej twarzy. Przetarł oczy. Jego reakcja była wolniejsza, czuł się... słabszy, wolniejszy, mniej wytrzymały. Dziwne. Czy to efekt przeciążenia pigułką organizmu?
-Chise. Nawet nie wiem od czego mam zacząć. Jesteś zła, prawda? Chętnie z tobą porozmawiam, tylko czy możemy to odwlec na potem, jak nieco odpocznę? Czuje sie... bardzo źle. Naprawdę. A w Ryuzaku nie chcę siedzieć dłużej niż to potrzebne. - Powiedział takim tonem, że Chise musiała zrozumieć, że Shiga NAPRAWDĘ nie powinien być w Ryuzaku zbyt długo. Dłużej niż to konieczne.
0 x
Obrazek Aktualny wygląd fortecy-sana.
Uśmiech normalny, nie od ucha do ucha, ale jednak kły zwierzęce, kły bestii ze stali - ostatnie zęby jaśniejsze. Całe ciało owinięte bandażami. Mocne buty, rękawice z płytami na dłoniach. Na lewym ręku widoczna kusza z systemem szpulowym. Na prawym ręku pazurzasta, przerażająca rękawica. Na plecach u boku wypełniony kołczan, na biodrze duża torba, a na niej zwinięty namiot. Ogólnie całe ciało opancerzone pancerzem Shinobi, a na głowie, prócz bandaży wszystko ukrywających (Chyba, że jasno zaznaczone, że jest inaczej), znajduje się maska jeżdzca głodu.

Ekwipunek
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): Ozdobne tachi przy pasie, zbroja (+rękawice), kołczan i bełty na plecach, duża torba ze zwojami i namiot, maska, rękawica z pazurami, Kusza z systemem szpulowym na ręku, w formie rękawicy z bronią, oprócz torby ze zwojami - moneta Akuryo na szyi.
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):Duża torba, a w niej:

Cztery puste manierki (od Hirokiego dwie, jedna po robieniu kompresu, jedna po wypiciu samemu.) Pozostałe manierki: Piąta u Chise, szósta u Harumi, siódma u Akaruiego, ósma u Hirokiego, dźwięwiąta u Juranu, dziesiąta w zwoju.

Mały zwój 2 - 5 spreparowanych notek (2,5 objętości), 5 notek świetlnych (2,5 objętości), 5 bombek chilli (10 objętości), 10 metrów łańcucha (100 objętości) - 115/150

Mały zwój 3. - 3 wybuchowych notek (1,5 objętości), pojemnik z formaliną duży i mały (40 objętości), szpony (20 objętości), mały zwój (10 objętości), 2 zabawne bombki dymne z konfetti i jedna z efektem czaszki (6 objętości), jadeitowy ozdobny zestaw medyczny (20 objętości) - 97,5/150

Mały zwój 4. - Dolne pól ciała Harumi.

Mały zwój 5. - Górne pół ciała Harumi.

Średni zwój 1 - Ciało Shikariego Nary.

Średni zwój 2. - 1 manierka z wodą (10 objętości), ogniskowy zestaw do gotowania (100 objętości), krzesiwo i hubka (15 objętości), 7 wakizashi (140 objętości) - 265/400.

Średni zwój 3. - Pełen wody z techniki Fuin no Mizu.

Średni zwój 4. - Pełen książek i dokumentów.

Średni zwój 5. - Pełen książek i dokumentów.
Statystyki
KEKKEI GENKAI: Fumetsu - Dar wyznawców Kultu krwawego Boga Jashina.
NATURA CHAKRY: Katon.
STYLE WALKI: Dwa style walki: Bukijutsu Chanbara oraz Taijutsu Rankanken
UMIEJĘTNOŚCI:
  • Wrodzona -
  • Brak.
  • Nabyta -
  • Brak.

PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • SIŁA 70
    WYTRZYMAŁOŚĆ 77
    SZYBKOŚĆ 121
    PERCEPCJA 70
    PSYCHIKA 1
    KONSEKWENCJA 1 | 16
SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 328
KONTROLA CHAKRY: A
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 107%
MNOŻNIKI: Brak.
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
  • NINJUTSU E
    GENJUTSU E
    STYLE WALKI
    • Chanbara S
    • Rankanken B
    • ---
    IRYōJUTSU A
    FūINJUTSU D
    ELEMENTARNE:
    • KATON A
      SUITON E
      FUUTON E
      DOTON E
      RAITON E
    KLANOWE B
Znane techniki
Fuinjutsu:
[ E] Fūin no Jutsu
[ D] Fūin no Mizu
[ D] Bakuryūgeki

Iryojutsu:
[ D] Chiyute no Jutsu
[ D] Katto no jutsu
[ C] Naosute no jutsu
[ C] Chakra Kogeki
[ C] Okasho
[ C] Tsutenkyaku
[ C-WT] Saikenchiku
[ B] Chakra no Mesu
[ B] Shikon no Jutsu
[ B] Saikan Chūshutsu no Jutsu
[ B-WT] Kasseika
[ B-WT] Bakushin
[ A] Ishoku
[ A] Shosen no jutsu
[ A] Ranshinsho
[ A] In’yu Shōmetsu
[ A] Kyori Chiyu no Jutsu

Ninjutsu:
[ E] Bunshin no Jutsu
[ E] Henge no Jutsu
[ E] Kai
[ E] Kawarimi no Jutsu
[ E] Kinobori no Waza
[ E] Suimen Hoko no Waza
[E] Nawanuke no Jutsu

Katon:
[ D] Katon: Hōsenka no Jutsu
[ D-WT] Katon: Yomi Seppun
[ C] Katon: Gōkakyū no Jutsu
[ C] Katon: Kasumi Enbu no Jutsu
[ C] Katon: Kaen Senpū
[ C] Katon: Ryūka no Jutsu
[ C] Katon: Endan
[ C] Katon: Kaengiri
[ B] Katon: Dai Endan
[ B] Katon: Karyu Endan
[ B] Katon: Karyudan
[ B] Katon: Benjigumo
[ B] Katon: Haiseikisho
[ B] Katon: Hibashiri
[ B] Katon: Hosenka Tsumabeni
[ B-WT] Katon: Hitsukejin
[ B-WT] Katon: Arashi Hinote
[ B-WT] Katon: Yomi Hando
[ A] Katon: Onidoro
[ A] Katon: Goryuka no jutsu
[ A] Katon: Suyaki no jutsu
[ A] Katon: Ryūen Hōka no Jutsu
[ A-WT] Katon: Yakitsuku Daichi
[ A-WT] Katon: Kutabare!

Bukijutsu Chanbara
[ D] Fūma Ninken
[ C] Mikazukigiri
[ C] Omotegiri

Taijutsu:
[ D] Dainamikku Akushyon
[ D] Dainamikku Entorī
[ D] Aian Kurōī
[ C] Hayabusa Otoshi
[ C] Kage Buyō
[ C] Shishi Rendan
[ C] Ushiro Hi-Ru
[ B] Doroppu Kikku
[ B] Hando Oda
[ B] Kosa Ho
[ B] Seishun Furu Pawa

Taijutsu - Rakanken
[ C] Assho
[ C] Gangeki
[ C] Hosho
[ C] Shogekisho
[ C] Shoshitsu
[ C] Tokken
[ B] Girochin Doroppu
Podręczna ściągawka zawartości zwojów:
Mały zwój 2 - 5 spreparowanych notek (2,5 objętości), 5 notek świetlnych (2,5 objętości), 5 bombek chilli (10 objętości), 10 metrów łańcucha (100 objętości) - 115/150

Mały zwój 3. - 5 wybuchowych notek (2,5 objętości), pojemnik z formaliną duży i mały (40 objętości) , 2 pigułki ze skrzepniętą krwią (2 objętości), szpony (20 objętości), mały zwój (10 objętości), 2 zabawne bombki dymne z konfetti i jedna z efektem czaszki (6 objętości), jadeitowy ozdobny zestaw medyczny (20 objętości) - 100,5/150

Mały zwój 4. - Dolne pól ciała Harumi.

Mały zwój 5. - Górne pół ciała Harumi.

Średni zwój 1 - Ciało Shikariego Nary.

Średni zwój 2. - 1 manierka z wodą (10 objętości), ogniskowy zestaw do gotowania (100 objętości), krzesiwo i hubka (15 objętości), 7 wakizashi (140 objętości) - 265/400.

Średni zwój 3. - Pełen wody z techniki Fuin no Mizu.

Średni zwój 4. - Pełen książek i dokumentów.

Średni zwój 5. - Pełen książek i dokumentów.
Mnisia maska jeżdzca.
Nazwa
Maska "Głód".
Typ
Ubranie, Maska
Objętość
Do noszenia na twarzy lub w torbie, 20
Waga Fūin
25
Opis Maska Głodu to prosty stosunkowo przedmiot. Zasłania całą twarz i jest dość gruba, przez co żeby ciężar jej był nieodczuwalny, a sama maska przyległa odpowiednio do ciała konieczne jest zawiązanie jej z tyłu głowy paskiem. Wykonana z wytrzymałej stali, oprze się większości broni miotanych, a także technik do rangi B włącznie, za wyjątkiem technik penetracyjnych, których efekt zostaje pod ocenę MG. Maska ma stosunkowo prostą budowę, ważna jest łuskowata pancerna struktura, cienkie otwory na oczy i rogi sponad oczu przypominające wydłużone oczy lub brwi. Maska głodu prezentuje się jak zdarta przednia część hełmu samuraja i tym w rzeczywistości jest - została oderwana z marionetki która była ciałem jeźdźca głodu - Kabuto.
Cena
600 ryou
Link do tematu postaci
KLIK!
Piękne ząbki Shigi.
Nazwa
Sumairu + Kiba
Typ
Unikat/Broń
Opis Sumairu oraz Kiba to dwa oddzielne przedmioty, a raczej zestawy przedmiotów łączące się w jedną upiorną całość. Po rozcięciu swoich policzków i ust, poszerzając uśmiech niczym przy "uśmiechu kota Cheshire", użytkownik Sumaire zakłada sobie dwie trójkątne nakładki z nierdzewiejącego metalu w które wchodzi rozdarta skóra - taki separator w postaci ruchomych metalowych łuków nie pozwala skórze się zregenerować i policzkom zrosnąć, zostawiając użytkownikowi niesamowicie wielki i szeroki uśmiech (który jednak nie odsłania zębów, jeśli mamy zamknięte usta - uśmiech jest po prostu znacznie dłuższy wtedy niż u normalnych śmiertelników), co przy okazji pozwala znacznie szerzej otwierać usta. Kiba to para szczęk, dolna i górna, składające się z takich samych pod względem ilości zębów co normalne ludzkie, jednak te zęby są wykonane z nierdzewiejącego metalu i mają bardzo ostre, spiczaste kształty niczym kły zwierzęcia lub potwora, co pozwala z łatwością szarpać oraz rwać mięso i cieńsze materiały. Zęby niestety muszą być wyrywane jeden po jednym, a potem kły wkręcane na śrubach w mięso jedno po drugim. Na dziąsłach na stałe zostają zamontowane metalowe okowy w formie gwintowanego otworu na wkręcenie kła, ale także pełniące role stopera powstrzymującego odrost zwykłego zęba.
Właściwości Sumairu zwiększa możliwości rozwarcia ust, co pozwala na większe i głębsze ugryzienia, Kiba pozwala wyrywać i rwać gryziony materiał ze względu na ostrość kłów i ich twardość.
Dodatkowe Aby poprawnie wykorzystać Sumairu oraz Kibę użytkownik musi posiadać iryojutsu lub regenerację pozwalającą na bardzo sprawne zregenerowanie tkanek do wsadzonych łuków Sumairu oraz do zregenerowania dziąseł by Kiba były w stu-procentach użyteczne.
Wytrzymałość
100 punktów
Zdobycie
500 ryou + misja C na "zamontowanie".
Link do tematu postaci
KLIK!
Nazwa
Suiseki - Krzesiwo
Typ
Dodatek
Opis Suiseki to nic innego jak specjalny kieł/ząbek który montuje się zamiast zwykłego stalowego kła do istniejącej już, zamontowanej w szczęce szyny z otworami - do gotowego produktu Kiba. Suiseki jest stworzony z magnezu który uderzając o zwykły metal - pocierając, uderzając i tak dalej, wystarczy kłapnięcie zębami - krzesi dużą ilość iskier co pozwala podpalać łatwopalne płyny/gazy jeśli te są w zasięgu do 25 cm od ust użytkownika krzeszącego iskry.
Zdobycie
300 za sztukę.
Link do tematu postaci
KLIK!
Awatar użytkownika
Ame
Postać porzucona
Posty: 646
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: jak na av
Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie

Re: [Event] Komplikacje - Port

Post autor: Ame »

Sytuacja z Shiryo Ryu zaczynała wyglądać nieciekawie. Bezmózga armia nie była może zbyt sprytna ani perfekcyjnie zorganizowana, ale posiadała te oczywistą przewagę - nie znała strachu. Nawet szalony kapitan z Cesarstwa musiał przystopować swoje zapędy. Nie należy lekceważyć przeciwnika, który ma przewagę liczebną. W tym czasie wszyscy zainteresowani natychmiastowym opuszczeniem Kami no Hikage już znaleźli się na okrętach. No może nie licząc tej grupki, która właśnie wbiegła na plac boju przez otwierającą się bramę. Jakiś dziwny jegomość za pomocą potężnej techniki stworzył wyrwę w szeregach zombie-zakonników, która pozwoliła wojownikom na dostanie się na pokłady statków. Ame cieszył się, że jemu ta sztuka udała się wcześniej i już prawie nie musiał się przejmować całym tym burdelem. Wystarczyło tylko dostać się do statku Cesarstwa. W dalszym ciągu nie miał tarczy co utrudniało mu pomoc członkom swojego klanu, więc zdecydował się wycofać na z góry upatrzone pozycje - okręty. Swoją drogą najciekawszą sprawą jest przyszłość tej wyspy. Czy będzie zamieszkana przez ex-zakonników z wypranymi mózgami czy po prostu zdechną z głodu i za jakiś czas znowu ktoś się tutaj osiedli? Wiadomo, że do pierwotnej świetności miasto nie wróci już nigdy. Pewnie stanie się kryjówką dla piratów albo zwyczajną wioską rybacką, no chyba, że zombie nie potrzebują jedzenia i będą włóczyć się po niej dopóki ktoś ich nie wytępi. Ale faza. Kobieta unosząca się na skrzydłach z papieru zrzuciła jakiegoś osobnika, którego Niebieskowłosy już chyba kiedyś widział, ale nie był do końca pewny. Wśród osób kierujących się do Hanamury rozpoznał kilka znajomych mord. Może spotkają się na miejscu. Teraz był przede wszystkim zmęczony, a podróż postanowił przespać. W końcu był wśród swoich. Po dopłynięciu zamierzał zejść na suchy ląd.

z/t
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame. Obrazek
Chise

Re: [Event] Komplikacje - Port

Post autor: Chise »

Podążała za Akaruim i Shigą trochę jak we śnie. Ciężko było pojąć, że już było po wszystkim. Choć obiektywnie nie minęło wiele czasu od rozpoczęcia koszmaru na placu, to jej samej zdawało się, że minęły niemal wielki. Była tak zmęczona, obolała i zmartwiona, że chciała już tylko wrócić do domu.
Do jej domu, w Sogen.
Klęczała obok Jashinisty kiedy Hanzo go leczył, kiwając się lekko. Ona także nie używała pigułek, do tej pory były jej zupełnie zbędne, a teraz dodatkowo, za każdym razem mając je w dłoni, będzie sobie przypominać tą chwilę. Na pewno nie nabrała do nich zaufania. Jednak.. Oboje z Shigą wyszli z tego osłabieni, ale żywi. To samo w sumie zasługiwało na miano cudu po tym, co zrobili. A w pewnym momencie usłyszała, jak obok niej ktoś przykucnął, pociągając lekko nosem. Chise rozpoznała by jego zapach i ten dzwięk chyba spośród setek innych i odwróciła się w jego stronę. Aiden nawet nie czekał na to, aż się odezwie - bez słowa wpadł w jej ramiona i zaniósł się histerycznym płaczem. Zresztą, co tu dużo mówić, Uchiha także miała łzy w oczach, kiedy go kołysała.
- Ciiii... Spokojnie. Już po wszystkim. Wszystko będzie dobrze. Wszystko będzie dobrze.. - głaskała go po jasnych włosach, machinalnie powtarzając uspokajające słowa, w które sama nie do końca wierzyła. Jak dobrze go rozumiała.. Sama chciała teraz siedzieć utulona przez ojca. Teraz jednak była odpowiedzialna za kogoś innego, nie mogła sobie na to pozwolić. Niecierpliwym gestem otarła łzy, puszczając chłopca. Uśmiechnęła się, kładąc mu dłonie na policzkach i delikatnie ocierając łzy.
- Na razie starczy nam chyba podróży. Wracamy do domu - powiedziała z czułością. Wyspiarz pociągnął nosem kilkukrotnie.
- Ja nie mam domu, Chise-san - powiedział prosto, uciekając w bok wzrokiem. Uchiha poczuła dziwny ścisk w brzuchu. Ta podróż po koronacji była złym pomysłem. Nie zapewniła mu stabilizacji, której potrzebował, zamiast tego błąkali się po kontynencie.. Teraz tego żałowała, jednak nie była to strata nie do odrobienia.
- Oczywiście, że masz - powiedziała ze śmiechem - Twój dom jest przy mnie, w Kotei. W Sogen. I tam właśnie pojedziemy - zadecydowała sama, ale w obecnym stanie Shiga i tak miał niewiele do gadania. Wtedy kiedy tak pomyślała.. Ten postanowił się odezwać. Aż niemal podskoczyła z zaskoczenia, bo zamyślona nie zauważyła zmiany w oddychaniu zwiastującej wybudzenie. Aiden podszedł do Jashinisty, a ona sama.. Skupiła się na tym, co działo się dookoła. Usłyszała o tym, jak jakiś Uchiha przedstawia się jako Uchiha i tłumaczył jak uratował Radnych, a Chise zmarszczyła brwi. Byli na placu jeszcze długo po tym jak ludzie z niego uciekli, a potem kierowali się w stronę szpitala.. Czemu nie ruszył z nimi? Wydawało się jej to dziwne. Słyszała także o powstawaniu nowej organizacji, na bazie pozostałości Shiro Ryu. Nie mogła powiedzieć, by była tym zachwycona, ale tym razem chociaż ich cel był szczytniejszy. Jednak.. Jakoś nie mogła uwierzyć, że pozostałości z zakonu, którzy dali się tak wykiwać przez Hana teraz mieli szanse go pokonać, ale już próba była dobra.
- Wszyscy potrzebujemy odpoczynku - powiedziała do Jashinisty, wracając do niego skupieniem - Rozmowy zaczekają. Ruszymy z Ryuzaku prosto do Sogen. I tak mam do pogadania z liderką, a potrzebujemy przystani - powiedziała autorytatywnie. Podróż mijała im spokojnie. Zmęczony dniem Aiden drzemał przy boku Shigi, który, jak się jej zdawało, także przysypiał. Dobudziła ich dopiero, kiedy dobijali do brzegu.


/zt
0 x
Megumi Ishida

Re: [Event] Komplikacje - Port

Post autor: Megumi Ishida »

Walka zakończona. Miasto nieodbite, ale za to cywile odratowani, tak samo zresztą jak jej cenny tyłek. Walka była zajadła, wymagała wielu poświęceń, na szczęście nie dla niej. Ale dla wielu innych wojowników już tak. Widziała martwych, widziała żywe skorupy martwe w środku, widziała żywych którzy wyglądali jak umarli i rannych. Całe rzesze trupów leżały niepochowane, normalnie kanibale by mieli używanie. Przecież to chore co się tutaj stało. To chore jak zmieniło się jej podejście. Była w miarę silna, ale nigdy, nigdy przenigdy, nie miała do czynienia z takim ogromem wszechobecnego cierpienia. Pora sobie uświadomić że w teorii to nigdy nikogo nie zabiła, teraz był ten pierwszy raz. Ale w sumie to po namyśle nie można tego nazwać zabiciem, ponieważ to coś już tak średnio żyło i było tylko bezwolnymi zwłokami działającymi na rozkaz. A i tak ciachnęło dosłownie jednego, bo potem uratował jej tyłek Kei, a potem lider Senju, a teraz inni towarzysze broni. Unikała spadających kul z gracją godną spasionego knura, i cud chciał że przeżyła. Upadła na kolana, potrząsnęła głową i wstała prostując się. Tfu, tfu i jeszcze raz tfu. Dosyć tego mordobicia, obróciła się na pięcie i nawet nie poświęcając czasu na szabrowanie zmyła się na okręt. Wlazła tam prawie że rozpychając się łokciami i siadła. Opuścić to przeklęte miejsce. Miejsce gdzie upodlono jej zdolności. Pogrążona w rozmyślaniach nie zorientowała się nawet że odbili od brzegu. Wstała na proste nogi, żeby nie powiedzieć że się zerwała i szybko odszukała wzrokiem Keia, płynącego na drugim okręcie. Nabrała powietrza w płuca i wydarła się:Dziękuję Kei!! Będę zawsze twoją dłużniczką! I pomachała mu obydwoma rękami. Pora wracać na kontynent. Pora stać się silniejszą niż kiedykolwiek. Oto rozpoczyna się nowy rozdział w historii najlepszej szermierz na świecie.
z/t
0 x
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1030
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: [Event] Komplikacje - Port

Post autor: Nikusui »

Skrzywiła się nieznacznie, gdzieś w głębi ducha przyznając Muraiowi rację. Aczkolwiek wiele osób na tym wydarzeniu miało okazję spotkać Hana. Niektórzy nawet otrzymali od niego jakąś dziwną moc. Jednak nie dało się stwierdzić, że każdego chciał zabić. Jakby to zależało od jego kaprysu. Czy rzeczywiście wtedy chciał, by białowłosa umarła? Widać było, że jej obecność była wtedy niepożądana, i w sumie nie dziwiła jego reakcja. Jednakże Ryukata nie wiedziała, czy kryło się za tym atakiem. Czy rzeczywiście była to czysta chęć niesienie śmierci czy może jakaś dokuczliwa forma nauczki. Nie dało się jednak zaprzeczyć temu, że wyniosła z tego coś więcej. Coś, czego jeszcze nie widziała, ale co miało naprawdę potężną moc. Ważne jednak było, że istniało. Była więc szansa, że ktoś wie, jak to zdobyć czy jak się tego nauczyć.
- Może i tak. - skwitowała krótko, próbując jeszcze wzrokiem złapać oddalające się ruiny Kami no Hikage. Pozostało pytanie, czy Han przecenił możliwości techniki, jeśli miał zamiar ją zabić, czy też nie spodziewał się, że będzie w stanie dożyć, zanim otrzyma pomoc medyka. Zresztą, w tym momencie nie miało to aż tak wielkiego znaczenia.
Zwróciła swoje spojrzenie ponownie na Muraia, kiedy potwierdził śmierć Kabuto. Cóż, nie trudno było się tego domyślić, skoro znajdowali się tu cali i zdrowi. No, niemalże, bo mnich dalej nie prezentował zbytniego wigoru życia. Nie zwracała jednak na niego zbyt dużej uwagi, gdyż zajmowała się nim Hime. No i bez ukrywania, raczej nie przypadli sobie do gustu. Tak jak Kakuzu walka z Kabuto. Nie przechwalał umiejętności tych, którzy stawili się do walki, a dał wyraźnie do zrozumienia białowłosej, że to błędy przeciwnika przyczyniły się do jej porażki. Pewność siebie potrafiła zgubić, ale jej całkowity brak też nie był dobry. Trzeba było umieć to wyważyć. Najwidoczniej jeden z Jeźdźców tego nie potrafił.
Tuż po tych słowach, dołączył do nich Shigemi, potwierdzając słowa Muraia i nieco zaskakując Nikusui. Też brał w tym udział. Całkiem możliwe. Dość długo go podczas walk nie widziała, więc bardzo prawdopodobne, że został po drugiej stronie bramy.
- W takim wypadku przekażesz wszystkie informacje Ukyo. Gdyby o mnie pytał, zbyj go jakoś, ale wątpię, by dociekał. - powiedziała Shigemiemu, zrzucając na jego barku złożenie raportu. Ona i tak będzie się musiała za jakiś czas udać do Lidera Kaminari, żeby porozmawiać o tym dziwnym, czarnym piorunie. Może on coś wie na ten temat. Dlatego wolała ograniczyć ich spotkanie do jednego, zamiast spowiadać się z pobytu na Kami no Hikage, a potem jeszcze dopytywać o własne interesy. Teraz jednak nie wiedziała czy od razu wróci do Raigeki. Może zaszyje się na dwa, trzy dni blisko gorących źródeł. I dobrego sake.
- Tak czy siak, nie podoba mi się ta ucieczka. Co prawda nie wiem, gdzie teraz jest Han i jego świta, ale wrócą na pewno. Podczas, gdy wszystkie klany będą liczyć straty, albo wykorzystywać osłabienie innych. - mruknęła, przytrzymując dłoń na swoim biczu. Cóż, gdyby ludzie uczyli się na błędach i nie mieli w dupie zjednoczenia, do jakiego dopuścili podczas zabicia Hana, tak do tego czasu nie byłoby tych sporów. A były. I niewątpliwie żyli ludzie, którzy wykorzystają aktualną sytuację na świecie.
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Murai

Re: [Event] Komplikacje - Port

Post autor: Murai »

Oczywistym było że Han był w stanie zabić ich wszystkich ot tak, bez wysiłku. Mógłby chodzić po wyspie i ich wszystkich powybijać, każdego jednego Ninja czy mieszkańca Kami no Hikage. Dlaczego tego nie zrobił było kwestią wartą przemyślenia. Nie chciał bezpośrednio się angażować w dzieło Jeźdźców i omamionych Shiro-Ryu? Zabijanie ludzie mogło nie sprawiać mu przyjemności albo też nie widział w tym sensu. Kakuzu też mógłby dokonać masowych mordów właśnie teraz, nawet na pokładzie. Teoretycznie mógłby nawet zabić nawet któregoś z Shirei-kanów. Osłabieni po walce i ewakuacji byliby dobrym celem. Tylko po co? Unikanie kłopotów przez Muraia było bardzo ważnym elementem jego charakterystyki działania. Nie był to brak inicjatywy. To jego sposób działania.
Słowa Hana, mimo że w dużej mierze znegowane przez Kakuzu, nadal miały na niego wpływ. Nie mocny na tyle, by jakoś zmienić jego zachowania w dużym stopniu. Ale os czasu tamtej rozmowy nadal myślał. Nawet mimo potwierdzenia słuszności swoich poglądów przez obserwację rzeczywistości. Był nieobecny. Nie zauważył nawet przybycia Shigemiego. Tego osobnika który zapadł mu w pamięć tylko dlatego, że ostatnio było go całkiem sporo. Trafiał na niego już któryś raz gdy tylko postanowił opuścić kontynent.
- Każdy zrobił co mógł. Poza dowódcą, nie widziałem u niego jakichkolwiek działań, jak gdyby stał i podziwiał. - odpowiedział na jego lekko chaotyczną wypowiedź. Każdy zrobił co mógł? To nadal nie tłumaczyło dlaczego udało im pokonać Kabuto. To ona się sama pokonała, o ile można taj powiedzieć.
- W takim razie - odpowiedział Murai na wypowiedź Nikusui - pozostaje nam uświadomienie naszych Liderów o zagrożeniu. I doskonalenie się, swoich umiejętności. Na pewno inni Jeźdźcy nie popełnią tego samego błędu, co Kabuto. - po słowach tych usiadł po turecku na pokładzie, rozwinął zwój i zapieczętował w nim wachlarz, do tej pory złożony na jego plecach. Nagle uzmysłowił sobie, iż to jest naprawdę interesującym konceptem. Pozyskanie siły żeby móc skonfrontować się z innymi Jeźdźcami? Cel? Czy Murai byłby w stanie uznać to za cel? Chce przeżyć, móc żyć dalej. To podstawowa potrzeba każdej istoty. Ale Han i jego poplecznicy są bezpośrednim zagrożeniem dla jego życia. Taka instynktowna wręcz chęć życia miałaby być tym, do czego dąży? Powinien być ponad to, ponad tokiem myślenia zwykłych ludzi. Zamyślenie trwało nadal, kiedy chował zwój do torby przy pasie.
0 x
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1030
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: [Event] Komplikacje - Port

Post autor: Nikusui »

Białowłosa nie miała okazji oglądać tej walki, chociaż w pewnym momencie przeszło jej przez myśl, żeby udać się na mur i z wysokości podziwiać poczynania pobratymców. No, może nawet w pewnym momencie pomóc. Nie była jednak wtedy w stanie się tak przemieścić, więc musiała pozostać za bramą i tam działać, na tyle, ile miała sił. A coś tam jednak udało jej się zrobić, więc nie była bezproduktywna.
- He? - zapytała, zainteresowana zwrotem o dowódcy. Szczerze powiedziawszy, to nawet nie wiedziała, kto nim był, chociaż wszystko działo się niedaleko niej. Może była jeszcze zamroczona po ostatnim ataku i nie wszystkie informacje do niej docierały. - Któż to taki obserwator? Trzeba wiedzieć, na kogo nie można liczyć w przyszłości. - dodała, wiedząc, że ta informacja naprawdę może jej się przydać. To nie był koniec. Właśnie mieli przerwę, którą zarządził sam Han. I czyż nie dało oprzeć się wrażeniu, że to on właśnie rozdawał karty?
- Ta, w zależności od tego, ile czasu będziemy mieć. - owszem, musieli ten okres wykorzystać na wzmocnienie swoich umiejętności, bo bezczynne siedzenie mijało się z celem. Nikusui nie była jednak w gorącej wodzie kąpana, wiedziała, że jej ciało potrzebuje chwili odpoczynku, bo inaczej może to się dla niej źle skończyć. No i chciała poszukać odpowiedzi na nurtujące ją zagadnienia. Jeszcze nie wiedziała, kto jej może pomóc. No dobra, może był ktoś, kto mógłby coś wiedzieć na ten moment, może nawet jakieś poszlaki. Szansa jednak wciąż była. Nawet, jeśli ta rozmowa mogła jedynie dorzucić jej dodatkowe zadanie. Poza tym, nie wiedziała czy gra jest warta świeczki i czy jest w stanie opanować coś, czym władał Han.
- Swoją drogą, wywiąże się niemały chaos. Już nawet nie mówiąc jedynie o sytuacji międzyklanowych, ale i o tym, jaki stosunek przybierze kontynent i niedobitki z Kami no Hikage, względem Cesarstwa. Kiedy ich statek przybył, nie powiem, żeby było kolorowo. Kapitan statku z Ryuzaku no Taki oskarżał flotę Cesarstwa o to, że blokowali im dostęp do wyspy i dlatego nie przybyli wcześniej. - mruknęła, opierając się łokciami o belkę okrętu, tym samym będąc przodem do "środka" statku. - To może wywołać kolejne nieporozumienia, a może i nawet konflikty. Nie wiem, czy było to umyślne działanie, czy może chęć ukarania za to, że Kami no Hikage stało się niejakim naturalnym wrogiem Cesarstwa. Jednak nie sądzę, by wpłynęło to bardzo pozytywnie na dalsze relacje. - dopowiedziała, mrużąc oczy. Murai i Shigemi, którzy znajdowali się po drugiej stronie bramy, mogli o tym nie wiedzieć. Zaś białowłosa znajdowała się blisko i nie trzeba było być geniuszem, żeby wyczuć napięcie, jakie panowało po przybyciu okrętów. Mało tego, strona Cesarstwa nie pokazała się z najlepszej strony, ale nikt im nie kazał uśmiechać się od ucha do ucha i stwierdzać, że wszystko jest ok. Tak po prawdzie dalej białowłosa nie wiedziała, gdzie leżała prawda w działaniach cesarskich. Chyba wolała przekonać się o tym sama, z biegiem czasu.
Straciła z widoku już zniszczone Kami no Hikage, w sumie lada moment powinni dotrzeć do Ryuzaku no Taki. Miejsca, gdzie spędziła parę lat swojego życia, oczywiście ne życzenie Lidera Kaminari i Możnowładców. Chociaż musiała przyznać, że było to akurat wygodne rozwiązanie. Zwłaszcza z jej podejściem do Rodu. Czy przez ten czas wiele się zmieniło? Może trochę. Może czuje jakąś większą powinność co do tego, by brać udział w większych wydarzeniach i próbować chronić to, co już istniało. Czy jednak nie było to dośc naturalnym zagraniem dla każdego ninji?

z/t
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Murai

Re: [Event] Komplikacje - Port

Post autor: Murai »

Dowódca. Jak on się nazywał? Ledwo przypomniał sobie szczegóły o nim, jednostki które nie wyróżniały się niczym zazwyczaj były przez niego zapomniane. Tą jednostkę powinien jednak zapamiętać, głównie przez swoją znikomą użyteczność właśnie. Kto wie, może kiedyś będą razem znowu współpracować? Oby nie, ale istniała taka opcja. Przypomniał sobie jedynie jego wygląd. Pośród chaosu wynikłego z ataku ludzi Antykreatora pojawiała się ogromna liczba ludzi. Nie sposób było każdego spamiętać. I niestety nie był w stanie spamiętać go.
- Nawet nie jestem w stanie ci powiedzieć. Widziałem go przez chwilę, po czym ruszyłem oflankować Kabuto. Nie zwracałem na niego uwagi przez całą walkę, ale dostrzegłem jego brak jakiegokolwiek wpływu na walkę. - powiedział z absolutną pewnością. Nie pamiętał jego imienia, raczej nigdy go nie usłyszał. Ogromne ilości informacji docierające do niego z każdej strony muszą być filtrowane pod wieloma względami. Wyłapuje jedynie te najważniejsze i je dopiero bierze pod uwagę. Wielu ludzi z Shiro-Ryu nie poznał, nie miał okazji. Jego pamięć była zbyt cenna, by zaprzątać sobie głowę byle czym i byle kim.

Nikusui poruszyła dość istotny temat. Sytuacja na świecie po upadku Rady. Murai zahaczał o to swoimi myślami, ale tok rozmowy wymuszał na nim przemyślenie innych tematów żeby na tej podstawie móc formułować swoje wypowiedzi. A wizja Nikusui wydawała się bardzo możliwa. Psujące się relacje z Cesarstwem doprowadzające do wojny. Rzucające się sobie do gardeł Rody. Nie mając nad sobą bata w postaci Rady, jest to bardzo możliwe. Kakuzu mało interesował się sprawami polityki i wydarzeniami globalnymi pokroju właśnie waśni i sporów. Mimo tego w kilku wojnach brał udział, w roli niezależnego najemnika, dla pieniędzy i możliwości zyskania wdzięczności w kręgach zwycięskiej strony. Czyżby tym sposobem miał zapewnioną stałą pracę? Mimo wszystko wizja walki z Natsume, biorąc pod uwagę jego pozycję, byłaby niezbyt przyjemna. Nie był nawet pewien, czy byłby w stanie jakkolwiek mu zagrozić.
- Wojna z Cesarstwem jest bardzo ryzykowna. Są otoczeni morzem z każdej strony, mają w swoich szeregach sensorów o ogromnym zasięgu i wydają się dobrze zorganizowani. No i mają Natsume. Wymagałoby to ogromnych środków i połączonych sił wielu Rodów. A teraz bo upadku Rady taki scenariusz jest wyjątkowo mało prawdopodobny. Może i relacje pozostaną napięte, ale dojście do wojny jest naprawdę mało prawdopodobne. - powiedział, skupiając się na horyzoncie. O wielu rzeczach o których powiedziała mu Niku nie miał pojęcia. Walka z Kabuto odcięła go od wszelkiego, co znajdowało się po drugiej stronie muru pomiędzy nimi a portem. Może później wypyta ją o szczegóły? To byłoby usprawiedliwienie jego potencjalnego spóźnienia się u Mitsuchiego. Wyciągniecie od niej informacji. Na razie jednak takie plany były jedynie planami. Miał dużo czasu żeby to przemyśleć do czasu dobicia do brzegów Ryuzaku.


z/t z Niku
0 x
Zablokowany

Wróć do „Miasto Kami no Hikage”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość