[Event] Komplikacje - Port

W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Awatar użytkownika
Kaito
Gracz nieobecny
Posty: 463
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:08
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: ♠ kruczoczarne włosy
♠ błękitne oczy
♠ rekinie kły
♠ 178 cm wzrostu, szczupły
♠ ubiór: szara koszulka, niebieska zbroja z białym futerkiem wokół kołnierza, bojówki z wieloma kieszeniami, czarne trapery
Widoczny ekwipunek: ♠ czarne rękawiczki z blaszką, bez palców
♠ torba umieszczona tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę
♠ kabura umieszczona na prawym udzie
♠ sztylet u boku

Re: [Event] Komplikacje - Port

Post autor: Kaito »

Mimo że podczas akcji ratunkowej raczej udawało mu się omijać wszelkie zbrojne konflikty, a z tego tytułu nie spożytkował również za dużo ze swoich pokładów chakry, i tak czuł się już nieco zmęczony. Był w końcu w ciągłym ruchu, zaangażowany we wszystkie działania, które mogły pomóc cywilom. Ba, nawet zdecydował się na przybycie na ratunek radnym, chociaż wątpliwości nie opuszczały go ani na minutę. Niewiele mógł już w tym momencie pomóc, choć wydawało się, że na placu boju zaczynało się robić już nieco spokojniej. W końcu nadszedł najwyższy czas, by samemu udać się na jakiś statek. Kaito w tłumie poszukiwał wzrokiem niebieskiej czupryny, ale wyglądało na to, że Ame już się gdzieś skrzętnie zamelinował. Jego młodszy brat nie miał wyjścia, przepychany przez innych udających się na okręty, ostatecznie wsiadł na pokład, mając nadzieję na to, że uda im się ze starszym Rekinem spotkać po dopłynięciu na brzeg. Oczywiście trafił na jeden z cesarskich statków. Po takim zamieszaniu po prostu odczuwał nieodpartą potrzebę, by odwiedzić swoje rodzinne strony.
Wreszcie znalazł się na pokładzie, zajmując miejsce pomiędzy innymi, ściśniętymi jak sardynki ludzie. Dziwił się, że taka machina mogła pomieścić ich aż tylu, ale wszechobecny tłok nawet mu nie przeszkadzał. Był zbyt zmęczony, by zwracać uwagę na takie detale. Ba, skorzystał z tego, że znajdują się już w bezpiecznym miejscu, i oparł głowę o deski, oddając się swego rodzaju zadumie. Zastanawiał się, co dalej stanie się z wyjałowioną wyspą i jak zdarzenia, w których przyszło im uczestniczyć, wpłyną na losy świata. Czy to, że de facto Rada przestała istnieć, będzie dla Morskich Klifów korzystne? Czy może to wszystko stanowiło jakiś zły omen i jeden konflikt pociągnie za sobą następne? Chciał wierzyć, że zrealizuje się pierwsza z możliwości, że do wszystkich dotrze, że wojna pociąga za sobą tylko śmierć i zniszczenie, ale zdawał sobie sprawę z tego, że to pewnie tylko jego pobożne życzenie. Zawsze znajdzie się przecież ktoś, kto zechce przejąć władzę nad światem. Być może nie będzie to już Rada, czy Zakon, ale ktoś inny… a jednak ninja zawsze będą walczyli o wpływy. Była to wizja na pewno smutna i mało optymistyczna, ale z drugiej strony… wystarczyło spojrzeć na te obładowane okręty. Zło nigdy nie zniknie, ale można toczyć z nim nieustanny bój, starając się choć zminimalizować jego zasięg, czyż nie? Uratowali tylu mieszkańców wyspy, i to musiało wystarczyć, by pokrzepić serca, nie składać broni, a w przypadku kolejnego zagrożenia ponownie stanąć w szranki z żądnym krwi przeciwnikiem.
Te przemyślenia sprawiły, że Kaito z czasem poczuł się senny. Wreszcie mógł sobie pozwolić na krótką drzemkę, chociaż ta okazała się jednak nieco dłuższa niż by tego chłopak oczekiwał. Szesnastoletni Hozuki otworzył bowiem ślepia dopiero, kiedy dopływali do Hanamury. Widząc brzeg znanej krainy, uśmiechnął się nawet półgębkiem. Brakowało mu domu. Teraz trzeba było tylko znaleźć starszego z rodzeństwa.

zt.
0 x
Awatar użytkownika
Kisho
Gracz nieobecny
Posty: 455
Rejestracja: 19 paź 2016, o 19:49
Wiek postaci: 20
Ranga: Wyrzutek D
Krótki wygląd: Długie brązowo-blond włosy, błękitne oczy, jasna karnacja, czarne spodnie, czerwono-czarna bluza i jasnobrązowy bezrękawnik z kominem
Widoczny ekwipunek: kabura na broń (na prawym udzie) i torba (na lewym pośladku)

Re: [Event] Komplikacje - Port

Post autor: Kisho »

Z pewnością nikt nie zapomni tego dnia. Bo jakżeby mógł? Wymazanie z pamięci mordu, jaki odbył się w mieście, graniczyło z cudem. Posoka dotąd spływa po brukowanych uliczkach w niżej położone dzielnice, niczym woda z górskiego strumyka powoli barwiąc całe miasto na krwisto czerwony kolor, a ilość rozpadających się martwych ciał przyprawiała o mdłości niejednego weterana. Kami no Hikage - miasto krwi. Zapewne tak właśnie będzie teraz określane to miejsce. Miejsce, w którym rozpoczęło się coś wielkiego, coś, z czego być może jeszcze nie każdy zdaje sobie sprawy.
Bohaterowie próbujący ocalić jak największą ilość osób, bez wyjątku czy to poprzez zbieranie i eskortowanie ludności do portu, czy przez walkę z wrogiem w celu kupna choćby kilku cennych minut, nie mogli odnieść zwycięstwa. Śmierć, tak czy owak, zebrała swe żniwo. A wróg? Wygrał. Zniszczył wszystko, co tylko się dało włącznie z Radą, spopielił całe miasto i przejął niemal cały zakon. Co jednak najważniejsze wprowadził chaos i niezgodę między klanami, a tę, bez Rady, trudno będzie wyplenić.
Kisho, początkowo jako szpieg Cesarstwa z lekką złością patrzył na całe Kami no Hikage i panującą w nim władzę. Trudno mu się jednak dziwić, skoro zamierzali otwarcie zadeklarować wojnę jego pobratymcom. Teraz jednak, gdy odpływał na statku i ponownie o tym rozmyślał, to było mu ich żal. Z dnia na dzień stracili wszystko, co kochali. Współczuł im. Sam wiedział, jak to jest. Był w podobnej sytuacji. Spalono jego dom i na własnych oczach zabito rodziców. Mimo to podniósł się i żyje dalej.

z/t
0 x
Obrazek
Mokuzu

Re: [Event] Komplikacje - Port

Post autor: Mokuzu »

Wspólnymi siłami jakoś udało się zażegnać bezpośrednie zagrożenie, lecz Mokuzu cały czas czuła nieprzyjemny chłód na dnie żołądka. Miała swoje pięć minut, lecz w gruncie rzeczy cieszyła się, że jej umiejętności okazały się nie potrzebne w tej potyczce. Zrobiła co chciała i była zadowolona. Kryjąc się pośród cywilów, wskoczyła na statek mający zabrać ją z powrotem do domu... cóż, może w praktyce była takim zwykłym cywilem? Jednak czuła pewien cień dumy na wspomnienie niedawnej walki, jaką odbyła z Izanagim. Na coś się przydała, nawet jeśli potem panika całkowicie przejęła nad nią kontrolę. Podróż odbyła w zamyśleniu, wtapiając się na ile potrafiła w otoczenie. Jej kolonia była na wyczerpaniu, zaledwie kilkaset osobników... desperacko potrzebowała być teraz w domu. Dla niej zagrożenie jeszcze nie minęło, nie dopóki czuła się tak okropnie osamotniona bez swoich kikaichu. Na szczęście podróż nie zajęła jej zbyt wiele czasu, choć przez cały czas jej trwania była nieswoja przez co nie odzywała się do nikogo. Tego się też pewnie spodziewali po Aburame, więc nikt jej nie przeszkadzał. Po zejściu ze statku ruszyła od razu do domu, by zdać raport liderowi klanu. Wolałaby od razu udać się do swojego pokoju i zakopać w pościeli, ale to musiało jeszcze poczekać. Ostatni raz obejrzała się na stojący przy porcie statek i zniknęła wśród tłumu.

zt//
0 x
Zablokowany

Wróć do „Miasto Kami no Hikage”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość