[Event] Komplikacje - dzielnica mieszkalna

W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Mokuzu

Re: [Event] Komplikacje - dzielnica mieszkalna

Post autor: Mokuzu »

Chociaż ich sytuacja była naprawdę dramatyczna, to Mokuzu i tak odczuła lekki zawód, że jej partner zdecydował się poświęcić część jej kikaichu używając ognia. Decyzja Izanagiego zirytowała ją, choć nie sposób było to teraz po niej poznać. Natychmiast przywołała całą pozostałą kolonię do swojego ciała, gdzie mogła chociaż w minimalnym stopniu się odbudować. Kunoichi nie posiadała nieograniczonych ich pokładów i wobec tego musiała ostrożnie się z nimi obchodzić. W tak krótkim czasie raczej nie uda jej się pomnożyć owadów, szczególnie bez pomocy starszego krewnego. W dodatku oboje byli mocno pokiereszowani i na ten moment nie znajdowali się w pozycji, aby ratować kogokolwiek, czy cokolwiek poza własną skórą. Jednak to właśnie w tym momencie przypomniała sobie o cywilach. Jeśli im się coś teraz stanie, to cały trud włożony w walkę pójdzie na marne. Wobec tego posłała promil swojej kolonii w celu wytropienia wysłanej wcześniej samicy. Ruch był nie wskazany, a dzięki temu mogła dowiedzieć się jak sytuacja wygląda... w pewnym sensie. Nie widziała oczyma kikaichu, ale te potrafiły wysłać jej informacje na temat otoczenia, impulsów, bodźców, ciepła etc. Powinna być w stanie zlokalizować cywili, ich liczbę i określić, czy żyją nie ruszając się z miejsca. Musiała oszczędzać siły, bo dotarcie o własnych siłach do portu nie było wcale takie łatwe jak mogłoby się wydawać. Jednak shinobi nie uczono, aby szczególnie zaprzątać sobie myśli własnym życiem, leczy by służyć ratując innych. W tej chwili te wpajane od dziecka lekcja kłóciły się z instynktem samozachowawczym, który nakazywał wszystko porzucić i ratować tylko siebie. Mokuzu wychodziła z założenia, że na takie tchórzostwo zawsze znajdzie czas i zamiast tego zawołała do Izanagiego:
- Muszę zatamować krwawienie! - Miała nadzieję, że chłopak miał na sobie jakiś bandaż, albo oderwałby dla niej kawałek swojego ubrania... współczuła jego własnym obrażeniom, ale nie miała niczego czym mogłaby złagodzić jego ból.


STYLE WALKI: Bukijutsu - Seido
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • SIŁA 5
    WYTRZYMAŁOŚĆ 20
    SZYBKOŚĆ 5
    PERCEPCJA 20
    PSYCHIKA 20
    KONSEKWENCJA 5

SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 50
KONTROLA CHAKRY C
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 82%
MNOŻNIKI:
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
  • KLANOWE C
    NINJUTSU
    GENJUTSU D
    STYLE WALKI 1
    • Seido D

    IRYōJUTSU D
    FūINJUTSU
    ELEMENTARNE
    • KATON
      SUITON
      FUUTON
      DOTON
      RAITON
JUTSU:
Aburame
  • Kikaichū no Jutsu: Reberu Di [ D ]
  • Hijutsu: Mushiyose [ D ]
  • Hijutsu: Ningen no Jutsu [ D ]
  • Kikaichū no Jutsu: Reberu Shi [ C ]
  • Mushi Kame no Jutsu [ C ]


Styl Walki: Seido
  • Kage Shuriken no Jutsu [ D ]
  • Sōshuriken no Jutsu [ D ]


Genjutsu
  • Kasumi Jusha no Jutsu [ D ]
  • Magen: Narakumi no Jutsu [ D ]


Iryōjutsu
  • Chiyute no Jutsu [ D ]


Antidota i trucizny
  • Poziomy opanowania: Prosty

Nazwa
Kikaichū no Jutsu: Reberu Shi
Rozwinięcie umiejętności klanowych wiąże się z możliwością perfekcyjnej kontroli wszystkich posiadanych owadów. Nadal możemy osiągnąć te same efekty co przy poprzednim poziomie z tym, że tym razem przy użyciu wszystkich posiadanych owadów. Zwiększa się zasięg i szybkość z jaką się poruszają.
Zasięg
Wytrzymałość
Bardzo Słaba
Szybkość
Mierna
Dodatkowe
Wykonywane przy pomocy Kikaichū
Koszt Chakry
E: 8% | D: 6% | C: 4% | B: 3% | A: 2% | S: 1% | S+: niezauważalne
Kikaichu:
Wysysanie chakry - Kikaichū potrafią wysysać chakrę przeciwnika, jeżeli tylko zdołają się na nim usadowić. Aby proces stał się odczuwalny, musi to być grupa min. 10% robaków. Ilość wyssanej chakry na turę oblicza się następująco: Ranga dziedziny klanowej x 1% x (ilość robaczków/10). Przykładowo na randze S Kikaichūw liczbie 10% wysysają 5% chakry na turę.
Zapach - Samice Kikaichū mają bardzo specyficzny zapach i samce będą w stanie je znaleźć, jeśli te nie oddaliły się na więcej niż 40m.

Przyzywam całą pozostałą kolonię do siebie

EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
  • Płaszcz z kapturem (szaro-zielony)
  • Kabura na udzie (czarna)
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
Kabura
  • 4 Kunai
Torba (schowana z tyłu, pod płaszczem)
  • 6 Kunai
0 x
Awatar użytkownika
Izanagi
Gracz nieobecny
Posty: 144
Rejestracja: 3 kwie 2018, o 14:34
Wiek postaci: 17
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Tak jak na avatarze.
Widoczny ekwipunek: Katana

Re: [Event] Komplikacje - dzielnica mieszkalna

Post autor: Izanagi »

Upadłem, leżałem, próbując się pozbierać po tym co się stało, nie było to takie łatwe... dopóki nie zauważyłem iż przeciwnicy zostali pokonani. To co pomogło nam pokonać przeciwników było czymś co Mokuzu wykonała, nie wiedziałem co to było ale mogłem jedynie domyślać, z tym że nie bardzo miałem teraz na to czas, leżąc i czując jakbym miał spłonąć w pewnych miejscach. Moja towarzyszka rzuciła się aby mi pomóc i zacząć mnie leczyć, niestety sam nie miałem nic co by mi pomogło. Spoglądałem na nią co i rusz jednym okien, ból był tak potężny co było widać na mojej twarzy, może nie mówiłem tego ale z pewnością było to widoczne. Wyraz twarzy mojej towarzyszki nie wiele mi mówił ale chciałem sam jej coś powiedzieć... nie wiele mogłem, miałem do powiedzenia ale czułem że mogłem zrobić nieco więcej czy też coś lepiej...
- Wybacz, to nie do końca miało tak wyglądać.- wydukałem ciężkim głosem, po czym podniosłem prawą rękę i wskazałem coś, było to miejsce w którym wystartowałem walkę. Tam nieopodal leżała część od mojego ubioru oraz kapelusz...
- Z tego możesz coś zrobić.- upuściłem dłoń na swoje ciało, chciałem aby Mokuzu z tego zrobiła jakiś opatrunek czy coś w tym stylu, sam nie miałem nic ze sobą, nie spodziewałem się że ta impreza przerodzi się w pole bitwy. Liczyłem na to że jakoś szybko dojdę do siebie, przegrupujemy się i podejmiemy kolejne działania... o ile jeszcze będę się do tego nadawał. Wśród tylu ninja z pewnością znajduje się jakiś medyk który pomoże mi wyleczyć rany, powoli myślałem aby spróbować wstać z tym że najpierw być może towarzyszka opatrzy me rany.
0 x
Awatar użytkownika
Vulpie
Moderator
Posty: 2546
Rejestracja: 17 lut 2015, o 17:36
Multikonta: Misae Misaki

Re: [Event] Komplikacje - dzielnica mieszkalna

Post autor: Vulpie »

0 x
Awatar użytkownika
Ame
Postać porzucona
Posty: 646
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: jak na av
Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie

Re: [Event] Komplikacje - dzielnica mieszkalna

Post autor: Ame »

Chwilowe zawieszenie broni w celu obrzucania się wzajemnie oskarżeniami, usprawiedliwieniami i pogróżkami nie mogło trwać wiecznie. I nawet nie powinno. Czas grał tutaj zdecydowanie na niekorzyść duetu do spraw zwalczania przeludnienia wśród potencjalnych uchodźców. Wszystko co tutaj się stało jest dziełem kilku niefortunnych zbiegów okoliczności oraz kiepskiego rozpoznania w terenie. Osobiście wolałby żeby nie zostali żadni świadkowie tego co się tutaj wydarzyło. Jeżeli wszystko zależałoby od niego to zabrałby nie tylko ich majątek ale i życie. Niestety nie był sam na pokładzie tego statku, który do tej pory płynął przez burzę. Obawiał się, że członek jego załogi lada chwila może znaleźć się za burtą, więc nie mógł sobie pozwolić na kontynuowanie walki z nimi. Nie spodziewał się, że tamci pójdą na taki układ. Spodziewał się, że dumnie podniosą broń i ruszą wprost na najeźdźców. Być może wszystko rozbiło się o decyzyjność tamtej kunoichi. Nie była zaślepiona chęcią zemsty, honorem ani niczym do tego podobnym. Chciała przetrwać bez strat tego co jest dla niej najcenniejsze. Mężczyźni podnieśli sprzeciw, ale oni swoją walkę już przegrali. Chłopak nawet się nie przejął splunięciem wprost pod jego stopy. Tym razem to on jest zwycięzcą i głupie gesty pokonanych nie są w stanie go sprowokować. W milczeniu i skupieniu czekał aż grupka opuści teren posesji. Wygląda na to, że wszystko jednak może się ułożyć. Pod warunkiem, że ktoś ustąpi. W tym czasie jego towarzysz zdjął z siebie płaszcz i zaczął się nim obwiązywać w celu zatamowania krwawienia. Lepiej późno niż wcale. Może i tamci nie byli w stanie już długo walczyć, ale z Saburo wydawało się być jeszcze gorzej. Mimo tego dostrzegł zdziwienie na twarzy kobiety, która patrzyła na jego kompana. Przeniósł wzrok na niego i zauważył tajemniczy tatuaż na jego plecach. Gdzieś już o takim słyszał, nie był do końca pewien. Kojarzył mu się z sektą Jashina. W końcu znał ją tylko z opowiadań członków klanu. A to było dawno... i równie dobrze może się okazać, że nie prawda. Nie zamierzał pytać ani wnikać, ale jeżeli ma rację to wolał nie być jego ofiarą. Od tej chwili ponownie skupił się na grupce. Poczekał jeszcze kilka minut po tym jak ostatni opuścili teren posiadłości - tak dla pewności.
- Stój na czatach. Przeszukam ten grajdołek i się zmywamy. - rzucił do kompana po czym zaczął przeszukiwać plac w poszukiwaniu użytych przez siebie shurikenów, kunai i innej broni, która mogła tutaj leżeć, a mogła się jeszcze przydać.
- Nie mam pojęcia o medycynie. Jak pewnie zdążyłeś zauważyć rzadko odnoszę rany. - mówiąc to wyszczerzył kły w prawie przyjaznym uśmiechu. Gdy skończy przeczesywać plac, zamierza wziąć w ręce większy fragment drewna i rzucić go przez drzwi do posiadłości w celu zdemaskowania ewentualnych pułapek. Następnie zamierza przeszukać dom, szukając broni, kosztowności i pieniędzy.
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame. Obrazek
Awatar użytkownika
Kisho
Gracz nieobecny
Posty: 455
Rejestracja: 19 paź 2016, o 19:49
Wiek postaci: 20
Ranga: Wyrzutek D
Krótki wygląd: Długie brązowo-blond włosy, błękitne oczy, jasna karnacja, czarne spodnie, czerwono-czarna bluza i jasnobrązowy bezrękawnik z kominem
Widoczny ekwipunek: kabura na broń (na prawym udzie) i torba (na lewym pośladku)

Re: [Event] Komplikacje - dzielnica mieszkalna

Post autor: Kisho »

Przeczuwał walkę, nawet jeśli próbował się wycofać i do niej nie dopuścić podświadomie gdzieś w głowie snuł plan pojedynku. Niepotrzebnie jednak, bo jak się okazało, złodzieje poszli po rozum do głowy i szybko odpuścili. Starcie nie było im teraz na rękę. Każdy miał swoje problemy i naprawdę nie warto było krzyżować kunaii w tak błahej - w porównaniu do tego, co dzieje się w mieście - sprawie. Marnotrawstwo wysiłku, czasu, a i niepotrzebne ryzyko bynajmniej niewspółmierne z ewentualnymi profitami. Kalkulacja zysków i strat, tak? Całkiem dobrze ujęte.
Kisho najwidoczniej miał sporo szczęście, że akurat trafił na tych myślących ninja, którzy robili spory użytek z głowy, a nie z mięśni. Trudno zliczyć ilu to już przypadkowych szczęśliwców/półgłówków doskakiwało do niego ot, tak, bez rozwagi czy przemyślenia sytuacji. Szczęście w nieszczęściu, że w rezydencji natrafił na „równych gości", mających głowy na karku.
Gdy wyszedł na zewnątrz, momentalnie dobił do niego pewien człowiek, młody blondyn z długimi włosami, może jakiś uczony albo tutejszy pracownik. No nieważne. To, kim był albo czym się zajmował, traciło najmniejsze znaczenie. Ważne, że jakoś reagował i próbował pomóc.
- Widzę - odpowiedział szybko. Kisho doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co dzieje się przed stajnią, nawet jeśli go tutaj nie było, ba, wiedział co dzieje się niemal w każdej części miasta! Co mu jednak po tej wiedzy, skoro nie ma jak jej wykorzystać? Bo co? Sam rzuci się na wrogów albo uratuje wszystkich? Dajcie spokój. Poziomem nie dorasta złotym smokom do pięt, a i nie potrafi zapanować nad tłumem w rezydencji, a to tylko mała część ludzi, którym trzeba pomóc.
Potrzebował dodatkowych rąk, nie jednych czy dwóch a kilkoro. Ludzi, którzy by go wyręczyli w najprostszych czynnościach. Miał jednego chętnego przed sobą, ale to nie wystarczało. Zapotrzebowanie było większe, ale wiedział, gdzie może znaleźć odpowiednie osoby.
- Przypilnuj ich i spróbuj uciszyć, bo inaczej zwali się tu oddział Shiro ryo - polecił, choć wiedział, że było do niemal niemożliwe zadanie do wykonania. - Zaraz wrócę ze wsparciem - rzucił, odwracając się na pięcie i kierując się niemal w prostej linii w stronę strażników, którzy ostrzegali mieszkańców przed zagrożeniem i nakazywali im pozostać w domach. Z ich pomocą najpewniej będzie łatwiej zapanować nad ludźmi. Ponadto, nieświadomie kierowali się w stronę przeciwników, więc jeśli szybko do nich dotrze, zapobiegnie niepotrzebnej katastrofie. Musiał jednak się śpieszyć i gnać ile sił w nogach, by zdążyć i ściągnąć ich z ulicy do rezydencji.
Jeszcze to białe coś latające nad miastem... Potwór? Trochę tak to wyglądało, chociaż trudno ocenić, bo ledwie sięgał tam wzrokiem. Przypuszczał, że jest to jakaś technika, jutsu któregoś z przeciwników albo sojusznika. Założenie, że jest to twór wroga, było jednak bardziej rozsądne i bezpieczniejsze niż zignorowanie tego, bagatelizowanie zagrożenia i liczenie, że to „nasi". Jeśli się myli, to czeka go jedynie miłe rozczarowanie, ale przynajmniej zachowa swoje cztery litery w całości. Atmosferę podgrzewali także sojusznicy z własnej grupy, bo po pierwsze, w większości byli ranni, a po drugie zaczynali zachowywać się dość... dziwacznie? Mowa oczywiście o grupie zabezpieczającej miejsce zbiórki, którzy chyba zapomnieli o swoim zadaniu i zamiast pilnować zebranych tam ludzi - ku wielkiemu zaskoczeniu - wyganiali ich na ulicę.
- Co to się kurwa dzieje - Kisho aż przeklął w biegu, widząc to, co dzieje się w zasięgu jego szkarłatnych oczu. Wyglądało na to, że cały plan ewakuacji może się ostro skomplikować. Teraz jak na lekarstwo przydałby mu się Nara albo jego zamaskowany pomocnik. Właśnie! Gdzie polazł ten cały Hakusei!?! Niemożliwe przecież, że stracił go z oczu albo zdołał się ukryć przez Tsūjtegan'em, prawda? Jedynie co, to mógł być poza zasięgiem, ale... Nagle, jakby oświecony, spojrzał w niebo z nadzieją, że to tam się czai i że to właśnie on stworzył to białe „coś".

  Ukryty tekst
  Ukryty tekst

EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
  • kabura na broń (na prawym i lewym udzie)
  • torba (na lewym i prawym pośladku)
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Saburō Hokusai
Postać porzucona
Posty: 292
Rejestracja: 26 gru 2017, o 14:44
Wiek postaci: 18
Ranga: Wędrowiec
Widoczny ekwipunek: Metalowa kosa na plecach

Re: [Event] Komplikacje - dzielnica mieszkalna

Post autor: Saburō Hokusai »

Ból przeszywał jego ciało. Mimo to próbował uratować swoje życie. Jeśli by nie dał rady zatamować krwawienia mogło by być po nim. Na szczęście jego ruchy nie były aż tak ograniczone jak mu się wydawało. Przerzucił swój płaszcz przez plecy i związał na wysokości rany. Póki co mu się udało zatrzymać krwawienie. Teraz trzeba było się pilnować. Ludzie, którzy stali naprzeciwko ich zgodzili się oddać wszystko co mają i zaczęli opuszczać teren. Kunoichi nie oddała tylko broni, ale wyprowadziła tutejsze osoby. Ame postawił na swoim i wygrał. Ciężko było stwierdzić czy była to dobra decyzja. Choć Hokusai uważał, że innego wyjścia nie ma po tym jak potoczyły się losy. Za dużo krwi zostało wysłane, za dużo osób oddało swoje życia i za dużo nienawiści pałali do nich ludzie, aby można się było z nimi jakoś dogadać. Ciekawiło go tylko co na ich miejscu by zrobił teraz Nara, ale jego tutaj nie było. Widział też w jaki sposób reagowali gdy widzieli jego tatuaż. Czy to przez pogłoski? Czy mieli swoje przeżycia z jego kultem? W każdym razie w ich oczach malował się strach. Jego kompan stwierdził, że ograbi to co może tylko stąd. Dobra decyzja, bo można było pozbierać chociaż trochę sprzętu. Wyznawcy i tak się nie przyda, a on widać było, że sobie dobrze radzi używając go. Co do tego, że nie za często komuś udaje się go zranić to nic dziwnego. Widział to... Jego ciało zostało zamienione w wodę. Była to strasznie użyteczna technika, o ile to jest technika. Minus miała jeden. Na człowieka z raitonem by się nie sprawdziła.
- Poradzę sobie raczej. Masz dosyć ciekawą umiejętność.
Spojrzał on na kompana po czym spróbował wstać z ziemi. Najgorsze było to, że byli bez żadnego planu. Ich przewodnika jak nie było tak nie ma. Musiał trafić na naprawdę wymagającego przeciwnika, a jeśli by się okazało, że Kenta przegrał to mieliby przesrane. Jeśli już mieli obrabować ten dom to musieli to zrobić szybko. Tą sprawę zostawił Ame a on sam poszedł po swój kij. Podniósł go i ścisnął w swojej prawej ręce. Następnie podszedł pod budynek i zaczął obserwować okolice. Nasłuchiwał też czy w tle nie słychać jego sarkastycznego przyjaciela.


----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

  Ukryty tekst
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
- Kij
  Ukryty tekst
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Izanagi
Gracz nieobecny
Posty: 144
Rejestracja: 3 kwie 2018, o 14:34
Wiek postaci: 17
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Tak jak na avatarze.
Widoczny ekwipunek: Katana

Re: [Event] Komplikacje - dzielnica mieszkalna

Post autor: Izanagi »

- Nic Ci się nie stało?- zapytałem, bo wcześniej widziałem jak dostała, do tego zauważyłem plamę krwi.
Po dłuższym odpoczynku na ziemi zebrałem nieco energii, gdy tylko Mokuzu opatrzyła mnie tymczasowo, wstałem.
- Pokaż, co Ty tutaj masz.- gdy tylko podniosłem się, spojrzałem na nią i zauważyłem ślady krwi, postanowiłem z tego samego materiału co wcześniej ona urwać nieco i wykorzystać go do zatamowania krwawienia. I tak już będę musiał kupić nowy strój oraz płaszcz, jedyne co to kapelusz się ostał nie co zakurzony, podniosłem go otrzepałem i założyłem na głowę.
Opierając się na katanie schowanej w pochwie, gdyż jeszcze lekko noga mnie bolała, wykorzystując go jako podpórkę, spojrzałem na ziemię gdzie leżało mnóstwo padniętych robaków, wiedziałem już czyje one były, zamknąłem oczy stojąc oparty na swej katanie, lekko przegryzając wargę z dwóch powodów. Jeden to ból, drugi to że zniszczyłem coś ważnego dla mojej towarzyszki, chociaż gdzieś w głębi ducha czułem, że przecież nie mogłem o tym wiedzieć, że nie wiedziałem, nie miałem pojęcia, nie mogłem zaryzykować życia ludzi, bo wiedząc że ona sama dokończy dzieła zniszczenia, odpuścił bym sobie. Tak się nie stało, nie można też sobie tym zaprzątać głowy, stało się.
- Jeżeli będę mógł Ci to jakoś wynagrodzić, powiedz. Być może dasz się zaprosić na jakąś kolację po tym wszystkim czy coś?- nie chciałem od razu mieć problemów z nowo poznaną osobą, chciałem się z nią jakoś zaprzyjaźnić, a to co zrobiłem, mimo że żyjemy, może nie bardzo ją do mnie przekonać.
- To co, musimy chyba iść do Kaito, przegrupować się, jakoś wyleczyć nasze rany, bo w tym stanie nie wiele im tutaj pomożemy, tym bardziej nie wiedząc ilu przeciwników znajduje się na dzielnicy.- spytałem, po czym jeżeli kompanka nie będzie miała nic przeciwko, pomagamy sobie wspólnie iść, przecież obydwoje odnieśliśmy rany. Odchodząc z tego miejsca kątem oka spojrzałem na pozostałości z ciał przeciwników, przez chwilę zrobiło mi się nie dobrze, ale szybko starałem się o tym zapomnieć i wmówić sobie że taki jest ten świat. Na pewno gdzieś kiedyś jeszcze te zabite ludzkie ciała przypomną o sobie, bo życie ninja nie jest takie proste i nikomu tak łatwo nie udaje się zapomnieć o tych wszystkich osobach które się zabiło, czasami one potrafią wrócić w nocy i przypomnieć o sobie, zwłaszcza te które na to nie zasłużyły. Zabicie człowieka jest dość łatwe. Związane z tym problemy mają raczej charakter psychiczny, a ich wyleczenie zależy od różnych okoliczności. Żeby zabić, większość ludzi musi pokonać liczne bariery. Empatia, sumienie, refleksja to główne przeszkody w posługiwaniu się brutalną przemocą i chęcią zabijania, a My jesteśmy Ninja.
0 x
Awatar użytkownika
Kaito
Gracz nieobecny
Posty: 463
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:08
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: ♠ kruczoczarne włosy
♠ błękitne oczy
♠ rekinie kły
♠ 178 cm wzrostu, szczupły
♠ ubiór: szara koszulka, niebieska zbroja z białym futerkiem wokół kołnierza, bojówki z wieloma kieszeniami, czarne trapery
Widoczny ekwipunek: ♠ czarne rękawiczki z blaszką, bez palców
♠ torba umieszczona tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę
♠ kabura umieszczona na prawym udzie
♠ sztylet u boku

Re: [Event] Komplikacje - dzielnica mieszkalna

Post autor: Kaito »

Wcale nie spodziewał się tego, że zostanie przez dzieciaki potraktowany jak przyjaciel, a przynajmniej nie od razu. Chciał zyskać ich zaufanie, ale jednak nie było to łatwe, zważywszy na to, że poprzedni człowiek, który znalazł się w ich domu, dopuścił się tak okrutnego czynu. Zastanawiał się czy ta kobieta chociaż umarła szybko, czy może musiała się nieźle przed śmiercią nacierpieć. Dopiero po chwili przypomniał sobie, że do pokoju doprowadziły go liczne ślady krwi, co oznaczało, że odejście z tego świata nie było wcale takie proste. Matka prawdopodobnie walczyła o każdy oddech, a być może nawet starała się odepchnąć atak napastnika, co niestety nie okazało się skutecznym zagraniem. Prawdopodobnie w głowie miała tylko jedną myśl: ochronić swoje pociechy. Ciekawe tylko czy kiedy ostatnia iskra nadziei wygasła, poczuła się spokojnie, czy może nadal drżała ze strachu. Sam Kaito czuł jak dreszcze przechodzą mu po plecach. Czy dało się przyzwyczaić do Śmierci? W jego mniemaniu chyba nie było to możliwe, choć zawsze można było się starać o to, by wyrwać kogoś z jej objęć, a czy to nie prowadziło właśnie do tego, że świat stawał się nieco lepszy? Wydawało mu się, że to, co teraz robił, było słuszne. Nie wiedział czy rzeczywiście jego działania przyniosą oczekiwane rezultaty, ale przynajmniej próbował… i tak jak wcześniej stwierdził, choćby miał uratować tylko jedną osobę, to właśnie dla niej uratuje cały świat, prawda?
Plany były piękne, a jednak ciężko było się z nimi zmierzyć. Patrzeć w te ślepia przepełnione łzami, spróbować przekonać kogoś, że będzie dobrze, podczas gdy stracił najbliższą mu osobę. Żadne słowa nie mogły oddać tego, co czuły te maleństwa, ani też nawet tego, co czuł sam młody Hozuki, któremu akurat empatycznego podejścia nigdy nie brakowało. Niestety nie mógł dać im tej samej miłości, co matka. Ba, w obecnych okolicznościach nawet nie mógł im użyczyć cieplutkiego koca, czy zaparzyć gorącego kakao lub herbatki. Nie mieli na to czasu, jeżeli chcieli przeżyć. A sytuacja nie sprzyjała, bo dzieciaki zaczęły się kulić, strach wziął nad nimi górę i zapewne myślały, że Wyspiarz także pragnie zrobić im krzywdę. Czy czarnowłosy dziwił im się? Nie. Jednocześnie musiał zapanować jednak nad tym bałaganem.
- Rozumiem… – Westchnął ciężko, kiedy okazało się, że ich ojca nie ma. Cóż, zdążył to zauważyć, wolał wiedzieć gdzie jest, ale nie zamierzał kontynuować tego tematu, by nie nadwyrężać nerwów tych szkrabów. Podobnie nie interesowało go w tym momencie to, co działo się w ich domu rodzinnym. Nie miało to przecież żadnego znaczenia w chwili, w której każde z ludzkich istnień po prostu walczyło o przetrwanie. Kantańczyk pewnie załamałby ręce, gdyby nie kolejne pytanie, które wypłynęło z ust jednego z chłopców. Czyżby jednak zdecydował się obdarzyć go odrobiną zaufania?
W tym samym momencie do uszu Kaito dobiegł także znajomy krzyk szatynki, jego przewodniczki, która oznajmiła mu, że dwójka shinobi zaatakowała dom stanowiący kryjówkę dla ich grupy. Cholera… Czarnowłosy podszedł do kobiety i zaczął coś szeptać jej na ucho.
- Dasz radę odciągnąć uwagę tamtych na jakieś pięć minut? – Zapytał tak, aby tylko ona mogła go usłyszeć. – Dołączyłbym dosłownie za chwilę, a Ty zabrałabyś te dzieciaki. – Po tych słowach rzucił jej porozumiewawcze spojrzenie, które zahaczyło także o ciało denatki. Miał nadzieję, że jego towarzyszka domyśli się o czym mowa, że musi coś zrobić ze zwłokami. I nie, nie zamierzał wyprawiać nagle pogrzebu. Ba, gdyby chodziło o kogoś innego, być może nie zrobiłby zupełnie nic. Był jednak przekonany, że jeśli odmówi dzieciakom spełnienia ich prośby, nie uda mu się namówić ich do ucieczki.
- Oczywiście, że zabiorę… ale Wy musicie pójść z moją koleżanką, dobrze? Zaprowadzi Was w bezpieczne miejsce. – Zwrócił się już na głos do młodych, zranionych domowników, po czym powoli i ostrożnie zbliżył się do ciała ich matki, by wziąć je na ręce. Prawdę powiedziawszy planował zanieść je tylko do innego pokoju, ewentualnie przeżegnać się, a następnie dołączyć do grupy, która jak się okazywało, znalazła się w niebezpieczeństwie… tego jednak dzieciaki nie musiały wiedzieć, prawda? Ot, małe kłamstewko, dzięki któremu mógł je namówić do ucieczki, a tym samym uratować im życia.

Rozwój postaci:
  Ukryty tekst
Pokłady chakry:
  Ukryty tekst
Poznane jutsu:
  Ukryty tekst
Ekwipunek:
  Ukryty tekst
Użyte umiejętności i techniki:
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Vulpie
Moderator
Posty: 2546
Rejestracja: 17 lut 2015, o 17:36
Multikonta: Misae Misaki

Re: [Event] Komplikacje - dzielnica mieszkalna

Post autor: Vulpie »

0 x
Awatar użytkownika
Ame
Postać porzucona
Posty: 646
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: jak na av
Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie

Re: [Event] Komplikacje - dzielnica mieszkalna

Post autor: Ame »

Mądre decyzje sprawiają, ze przezywa się bez zbędnych obrażeń w sytuacjach takich jak ta. Niektórym się ta sztuka udaje, innym nie. Czasami to trochę szczęścia, któremu trzeba jednak dopomóc. Tym razem jednak to nie on zapewniał bezpieczeństwo. Robił dokładnie coś temu przeciwnego. Zycie tych ludzi legło w gruzach, rzuciło ich na kolana, a on do tego wszystkiego sprzedał im kopa w plecy. Musieli paść pyskiem na błoto, które pochłonęło fundamenty ich spokojnej egzystencji. I nawet nie było mu przykro. Jego brat zawsze powtarzał - jeżeli życie daje ci cytryny, to zrób lemoniadę. Nie zaatakowałby ich gdyby wiedział kim są. Z daleka wyglądali na wrogów, Kenta rozpoczął walkę i stało się. Pozostała tylko kwestia próby przekłucia porażki w zwycięstwo. A póki co wydawało mu się, ze był na fali i to nawet nie dlatego, ze porównywał się do rekina. Wymusił na nich kapitulacje, która prawdopodobnie okaże się dla niego niezwykle zyskowna. Co prawda istnieje szansa, ze pójdą w świat i narobią mu kłopotów, ale w sytuacji, w której się znaleźli to była najlepsza możliwa opcja. Cieszył się również, ze tamci tez to zrozumieli. Jego towarzysz nie był w najlepszym stanie, ale przynajmniej zatamował krwawienie. Szkoda tylko płaszcza, ale nikt nie namawiał go żeby zmieniał się w kamień, który nieświadomy wsiur za chwile rąbnie siekierą.
Hozuki przechadzał się po placu. Widocznie większość sprzętu nie nadawała się do użytku i nie zostało tutaj nic co byłoby warte wrzucenia z powrotem do torby. Może rozejrzy się jeszcze raz gdy będzie opuszczał to miejsce. Po tym jak skończyła się mala potyczka, mógł wreszcie rozejrzeć się po placu. Gdy wbiegł na mur po raz pierwszy, uznał ze sprawcy tego wszystkiego właśnie stoją sobie na świeżym powietrzu i patrzą na swoje dzieło. Czasu nie da się cofnąć. Ame samodzielnie dorzucił cztery trupy do i tak pokaźnego zbioru tego miejsca. Od chodzenia tutaj tylko może popaść w depresje i zwątpienie, a to nie było w jego stylu. Zobaczył Saburo wspinającego się na dach. Niezła inicjatywa, widocznie wziął swój obowiązek na poważnie. Miał tylko nadzieje, ze wyznawca nie zasłabnie podczas warty. W końcu nie każdy ot tak sobie może chodzić z raną po siekierze w plecach. Towarzysz przestał go na chwile obchodzić, gdy zaczął szukać porządnego kawałka drewna, który miał mu posłużyć za manekina do unieszkodliwienia prostszych pułapek. Nie wierzył, ze ta sprytna kunoichi nie zostawiła mu żadnej przykrej niespodzianki w środku, ale jednocześnie nie miała czasu żeby przygotować coś z większym rozmachem. Podszedł do drzwi i cisnął klocem przez próg, odskakując metr w tył. Oczekiwał roju senbon albo wybuchu notki, jednak nic takiego się nie stało. Nie miał lepszego pomysłu na dezaktywacje czegoś bardziej skomplikowanego, wiec nie zachował się jak skomplikowany człek i po prostu wszedł przez wywalone drzwi. W końcu nie tak łatwo go uszkodzić. W środku zastał to czego chciał. No nie licząc ciał gospodarzy i ich służby, ale cóż... im się to już nie przyda. Ktokolwiek ich zabił na pewno nie był biedakiem. Na to wszystko co tu było skusiłby się nawet zamożny. Chłopak aż sam nie wiedział co pakować do kieszeni, do momentu gdy wszedł do jadalni i zobaczył nad kominkiem obiekt, którego od jakiegoś czasu pożądał. Marzenia się spełniają! Dopadł do miecza chcąc zważyć go w rekach. Na pewno był cięższy niż pomyślunek jego braciszka, wiec będzie musiał zorganizować sobie jakaś pochwę lub zwyczajny rzemień, którym będzie mógł chociaż prowizorycznie przytroczyć go sobie do pleców. Tak czy siak potężna bron od razu wpadła mu w oko i zamierza ja zabrać choćby musiał ja nieść na ramieniu. Zamierzał jeszcze przeszukać skrytki pozostawione przez urzędujących tu wcześniej cywili. W skrytkach szperał głownie w poszukiwaniu sprzętu shinobi - kunai, shuriken, notki, pigułki. Jeżeli chodzi o kosztowności to Ame wiedział, ze chociaż bardzo chce to nie może zabrać ze sobą wszystkiego. Najchętniej obwiesiłby się tym niczym cygański król, ale mimo wszystko jakoś będzie musiał wrócić z tej przeklętej wyspy. Nie uniknie interakcji z innymi ludźmi, a tym samym ich niezręcznych pytań o jego potencjalnie bezpodstawne wzbogacenie. Zamierzał zabrać ze sobą to co mógł mieć przy sobie w momencie dotarcia na wyspę - jeden czy dwa pierścienie, naszyjnik, kilka monet, to co najbardziej wpadnie mu w oko. Po skończonych łowach chciał opuścić budynek, wrócić na plac.
- Saburo, weź sobie jakieś pamiątki, tam jest tego od cholery! - krzyknie do towarzysza, który bądź co bądź tez może chcieć mieć coś od życia.
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame. Obrazek
Awatar użytkownika
Kisho
Gracz nieobecny
Posty: 455
Rejestracja: 19 paź 2016, o 19:49
Wiek postaci: 20
Ranga: Wyrzutek D
Krótki wygląd: Długie brązowo-blond włosy, błękitne oczy, jasna karnacja, czarne spodnie, czerwono-czarna bluza i jasnobrązowy bezrękawnik z kominem
Widoczny ekwipunek: kabura na broń (na prawym udzie) i torba (na lewym pośladku)

Re: [Event] Komplikacje - dzielnica mieszkalna

Post autor: Kisho »

Dobijaj człowieka jeszcze bardziej... Tak, Kisho był bezsilny w obliczu tego wszystkiego i zdawał sobie z tego sprawę, jak mało kto. Potrafił porównać i ocenić siłę poszczególnych jednostek - przynajmniej tak pi razy drzwi - i z dobijającym faktem, mógł przyznać, że niemal wszyscy, którzy znajdują się w obrębie zasięgu jego wzroku, nie licząc cywili rzecz jasna, są od niego o niebo lepsi. Czy jest to jednak powód do rezygnacji, płaczu lub bezczynności? Niekoniecznie. Czasem i w totalnie beznadziejnej sytuacji można coś zrobić. Zadziałać. Kisho może i był bezsilny, ale nie tak znowu całkiem bezradny, zwłaszcza że miał swoje zadanie, co do którego mógł się w jakiś pozytywny sposób wykazać. Nie na darmo ma swoje oczka i pełni funkcję przenośnego radaru! Czyż nie?
W podobnej sytuacji, to znaczy równie beznadziejnej, był blondyn, który chciał pomóc Kisho w ewakuacji. Bynajmniej nie z wyboru, bo to właśnie czerwonooki shinobi zlecił mu zajęcie się ludźmi, a to do łatwych rzeczy nie należało.
- Gdybym to ja wiedział - mruknął pod nosem, gdy usłyszał pytanie blondyna. Nie wiedział, jak ma zapanować nad wszystkimi ludzmi samodzielnie, dlatego też poszedł szukać strażników. Liczył, że ci mu pomogą i chociażby przejmą część obowiązków. Zajmą się eskortowaniem i przypilnowaniem mieszkańców. Brzmiało to, jak dobry plan, ale najpierw musi zdążyć i zawczasu ściągnąć ich z uliczki, by nie wpakowali się na ludzi zakonu. Z każdym pokonanym metrem tracił jednak nadzieję. Widział jak obie grupy zbliżają się do siebie i lada moment się spotkają. Całą sytuację uratował nasz ostatni zagubiony człowieczek - Hakusei. Chociaż trudno powiedzieć, żeby Kisho specjalnie ucieszył się na jego widok, a raczej tego, na czym zasiadał i jakimi technikami się posługiwał. Atramentowe stwory, jakie tworzył, aż za bardzo wryły się chłopakowi w pamięć po ostatnich wydarzeniach na murze. Prawie by tam umarł, więc proszę się mu nie dziwić. Sytuacja była tym bardziej dziwna, że ten dziki wcale nie wyglądał jak tamci. Znał naszą mowę, coś niecoś zapewne wiedział o świecie z tej części muru no i co najważniejsze walczył po stronie Kisho. Tak przynajmniej to wyglądało.
Chłopak pokręcił głową z niedowierzania i kilkakrotnie zamrugał powiekami. Chciał się upewnić czy naprawdę widzi to, co widzi. Oczy jednak go nie myliły. Dziki po tej stronie, walczący dla shinobich. Niespotykane, a i trochę przerażające.
Hakusei, jakkolwiek by się tutaj nie znalazł, wyraźnie próbował pomóc i to jedno mu się udało. Atakując zakon dał Kisho czas na dobiegnięcie do strażników. Nigdy by nie pomyślał, że przyjdzie mu współpracować z twórcami atramentowych stworzeń i że jeszcze będzie się z tego cieszył. Cóż, los naprawdę bywa pokręcony.
- Ewakuujemy miasto! - krzyczał z niewielkiej odległości do strażników, gdy tylko ci go zauważyli. - Zbieramy ludzi w pobliskiej stajni - zaczął szybko wyjaśniać, jednocześnie wskazując palcem wymienione miejsce. Nie miał czasu na zagłębianie się w szczegóły. - Żołnierze zakonu za chiwlę tutaj będą! - dodał jako zachętę do ruszenia ich tyłków z miejsc. Raczej nikt z nich nie chciał już walczyć, a przynajmniej nie jeśli miał inny wybór. - Ruchy!

  Ukryty tekst
  Ukryty tekst

EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
  • kabura na broń (na prawym i lewym udzie)
  • torba (na lewym i prawym pośladku)
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Saburō Hokusai
Postać porzucona
Posty: 292
Rejestracja: 26 gru 2017, o 14:44
Wiek postaci: 18
Ranga: Wędrowiec
Widoczny ekwipunek: Metalowa kosa na plecach

Re: [Event] Komplikacje - dzielnica mieszkalna

Post autor: Saburō Hokusai »

Szczęście, że to już się skończyło. Inaczej mógł tego nie przetrwać, ale cóż. Na własną głupotę jak sobie zażyczył tak miał. Kto to widział, żeby się plecami do wroga ustawiać... tylko on był chyba na tyle głupi aby to zrobić. W każdym razie zatamował już krwawienie z rany. Teraz miał inne zadanie. Ame obrabowywał dom, a on miał pilnować okolicy. Wobec tego wszedł na dach i zaczął obserwować okolicę z góry. Co zobaczył? W sumie to co można zobaczyć podczas wojny. Wszędzie ogień, zniszczenia i walki. Na niebie nawet latały jakieś dwie plamy. Jedna biała, a druga czarna. Ta czarna kształtem przypominała kruka, lecz ciężko było coś dostrzec z tej odległości. Tym bardziej, że Hokusai tracił swoje siły, a zmęczenie zaczęło brać nad nim górę. W końcu stracił sporo krwi. Ciekawiło go co tam Ame wypatrzy w tym budynku. Może zdobędzie jakieś ciekawe przedmioty? Jego łupy nie interesowały. Nie po to tutaj był, choć nie ukrywał, że przydałyby się pieniądze. Z przemyśleń wyrwał go głos, który rozległ się za jego plecami. Był to Kenta. Uśmiech na twarzy chłopaka pojawił się natychmiast. Co prawda lekki, ale jednak. Czyli jednak wygrał. W sumie trudno się dziwić. Nawet teraz czuł jego siłę. Podszedł do niego niezauważenie. Gdyby chciał to zabiłby go już dawno temu.
- Patrzę na świat, który z każdą chwilą fascynuje mnie coraz bardziej - powiedział patrząc dalej przed siebie.
Nie wiedział tylko dlaczego to jemu Kenta pogratulował. Pytał też o kompana, ale miał cięty dowcip że w takiej sytuacji wyjechał z tekstem o winie. Tuż po tym Ame krzyknął, żeby wyznawca zszedł. Ten odwrócił się i spojrzał Kencie prosto w twarz.
- Nie mi gratuluj tylko jemu - po czym pokiwał lekko głową w tył - ja nic nie zrobiłem.
W tym momencie krzyknął również odwracając się w stronę swojego towarzysza.
- Choć lepiej na górę. Zobaczysz kto wrócił.
Po tych słowach wiedział, że znowu są pod rozkazami Kenty. Co oznaczało, że póki co raczej mają koniec zmartwień. Może w końcu będzie mógł odpocząć?
- Co teraz?



----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

  Ukryty tekst
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
- Kij
  Ukryty tekst
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Kaito
Gracz nieobecny
Posty: 463
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:08
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: ♠ kruczoczarne włosy
♠ błękitne oczy
♠ rekinie kły
♠ 178 cm wzrostu, szczupły
♠ ubiór: szara koszulka, niebieska zbroja z białym futerkiem wokół kołnierza, bojówki z wieloma kieszeniami, czarne trapery
Widoczny ekwipunek: ♠ czarne rękawiczki z blaszką, bez palców
♠ torba umieszczona tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę
♠ kabura umieszczona na prawym udzie
♠ sztylet u boku

Re: [Event] Komplikacje - dzielnica mieszkalna

Post autor: Kaito »

Nie miał zielonego pojęcia czy kobieta jest matką, sprzątaczką, ciotką, czy kimkolwiek innym. Widział jednak jak zareagowała na widok, który zastał ją w tym pomieszczeniu. Czy gdyby nie miała własnego potomstwa byłby on nadal tak samo intensywny? Zresztą… Kaito nawet nie zastanawiał się nad tym czy rzeczywiście ma do czynienia z rodzicielką jakichś innych szkrabów. Może i jego umysł dorobił sobie najbardziej prawdopodobną historię, że ona rozumiała wszystko jeszcze lepiej od niego, ale czy miało to jakikolwiek znaczenie? Kimkolwiek nie była, musiała jakoś przegryźć fakt, że ten który był tutaj wcześniej pozostawił po sobie tylko krew i łzy. Z tymi okolicznościami nie dało się już przecież polemizować. Świat nieraz bywał okrutny, ale czy rzeczywiście należało się z takim smutnym jego obrazem pogodzić? Przecież wiele też przeżywało się chwil radości, czasami nawet euforii… Chociaż w tym momencie trudno było chyba nawet powrócić wspomnieniami do tego rodzaju emocji, bo wokoło królowała mroczna i wyjątkowo ciężka aura. Nawet przewodniczka młodego Hozukiego, mimo że starała się chyba ukryć swoje zmartwienie, nie wyglądała wcale najlepiej. Mogła udawać, ale Wyspiarz wiedział, co myśli i czuje, bo przecież sam przed chwilą przeżył to samo. A właściwie… nadal przeżywał. Po swoich słowach poklepał ją ku pokrzepieniu po ramieniu, choć ten gest prawdopodobnie nie mógł wiele zdziałać. Na szczęście jego towarzyszka była twarda i dokładnie zrozumiała, co miał na myśli. Wreszcie przykucnęła i wyciągnęła ręce do dzieciaków, zachęcając je tym samym do przyłączenia się do grupy ewakuacyjnej. Czarnowłosy bacznie przyglądał się im reakcji, mając nadzieję, że w żaden sposób nie zburzyli tej odrobiny zaufania, którą wydawało się, że udało mu się przez tę parę minut zbudować. Czuł lekkie drżenie, a mięśnie delikatnie się napięły. Po chwili jednak odetchnął z ulgą, widząc jak dzieciaki lgną do jego kompanki. Wow, musiał jej to oddać – miała podejście do takich małolatów. Te jakby wyczuwały bijące od niej pozytywne emocje, szukały u niej tego poczucia bezpieczeństwa, które wcześniej miały przy swojej matce. Nawet najstarszy z chłopców, który Kaito wydawał się najbardziej nieufny, powoli ruszył się z miejsca i zgarniając po drodze swoją siostrze, dołączył do swojego rodzeństwa. Wreszcie do jego uszu dobiegło to pytanie Ayi, które nie widzieć czemu, rozbawiło go i przyprawiło o ledwie widoczny na twarzy uśmiech. Być może dlatego, że było takie beztroskie, swobodne i zupełnie przez to nie pasowało do wszystkiego tego, co musieli w tym momencie przeżywać. Chyba teraz rozumiał dlaczego dzieci tak prędko wpadły w jej ramiona. Po prostu kobieta rzucała światło nawet w największym mroku, rozpalała iskrę nadziei tam, gdzie inni prawdopodobnie już dawno pogrążyliby się w cieniu.
Kiedy cała gromadka wyszła, Rekin odprawił ten swój mały rytuał, który niejako obiecał tym smykom. Skoro został sam jednak nie zamierzał nigdzie daleko martwej przenosić. Po prostu położył ją na łóżku, przykrywając jakimś prześcieradłem. Przeżegnał się na swój własny sposób, bo nawet nie wiedział, którego z bogów miałby prosić o łaskę, a następnie zamknął drzwi do pokoju, mając nadzieję, że nikt nie zbezcześci tego prowizorycznego grobowca. Ktoś mógłby stwierdzić, że nie oddał poległej w boju odpowiedniego hołdu, ale niestety czasu nie mieli zbyt wiele, a jednak ważniejsi byli żywi. Im można było jeszcze w jakiś sposób pomóc. Ci, którzy zamknęli powieki, niech za to odpoczywają na wieki. Amen.
W końcu wyszedł na zewnątrz, podążając śladami Ayi. Już z oddali dostrzegł ich grupę składającą się z kilku starców, małych dzieci… Tymi, które znalazł w domu, zaopiekowała się już jakaś inna kobieta. Na czele grupy zaś szedł jeden z mężczyzn, który najwyraźniej postanowił wspomóc przewodniczkę. Wyglądało na to, że wszyscy ze sobą współpracują, co zdecydowanie napawało Kaito entuzjazmem.
Nagle w uliczce pojawiła się kolejna grupa. Parę kobiet, trzech mężczyzn, z czego jeden poważnie ranny i kilkoro uzbrojonych nastolatków. Uzbrojonych… to może zbyt wielkie słowo. Dzierżyli w ręku wszystko to, co znaleźli: noże, siekiery. Na próżno było jednak szukać profesjonalnego ekwipunku ninja. Mimo wszystko Kantańczyk podszedł do kunoichi idącej na czele pochodu z ostrożnością i dystansem. Nie mógł przecież pewien tego, czego można się po nieznajomych spodziewać. Po chwili dopiero zrozumiał, że nie są to żadni obcy dla nich ludzie, a jedynie cywile, których także mieli ratować, a o których wcześniej wspominała chyba Aya. Kaito uważnie słuchał wyjaśnień Ruri i… zamarł. Gość, który zamieniał się w wodę? Cholera, czy mógł być to jednak jakiś inny Hozuki, niekoniecznie jego braciszek? A jeśli to faktycznie sprawka Ame, to co on sobie do cholery myślał? Cóż… młodszy z wyspiarskiego rodzeństwa wolał póki co nie pytać, czy rzeczywiście mowa o niebieskowłosym. I nawet nie dlatego, że wolał wierzyć, że chodzi o kogoś innego. Nie, jeżeli to Ame, to miał zamiar mu sprać tyłek jak tylko go zobaczy. Po prostu teraz były inne, ważniejsze sprawy do załatwienia.
- Dokładnie tak. Za chwilę przejdziemy jeszcze po domach po drodze i dołączymy do moich towarzyszy, którzy także zajęli się zbieraniem cywili i są nieopodal. – Odpowiedział kunoichi o stanowczym spojrzeniu. – Ale najpierw musimy jakoś go opatrzyć. Daleko w takim stanie nie zajdzie… – Dodał jednak, spoglądając na poważnie rannego mężczyznę. Był w najgorszym stanie ze wszystkich, prawdopodobnie ochraniał grupę. Nie mogli go teraz zostawić samego sobie. Szesnastoletni Hozuki podszedł więc bliżej i przykucnął przy nim. Odwinął bandaż, który miał obowiązany wokół rąk, bo wiedział, że bez tego nie jest w stanie udzielić mężczyźnie żadnej pomocy. Po tym zamierzał powyciągać wszystkie igły z jego ciała i opatrzyć rany tak, aby zatrzymać krwawienie. Nic więcej zrobić nie mógł, bo niestety sztuka iryojutsu nie była mu znana. Miał natomiast nadzieję, że szybko dołączą do Mokuzu i Izanagiego, a następnie spotkają się z innymi grupami. W końcu Kisho był medykiem. Może i jak twierdził, początkującym, ale na pewno jego umiejętności były w tym przypadku na miarę złota. Jakby nie patrzeć, ten tutaj prawdopodobnie nie był jedynym, który potrzebował o wiele bardziej profesjonalnego wsparcia.
Kaito po uporaniu się z udzieleniem pierwszej pomocy planował iść wraz ze swą grupą w kierunku Mokuzu i Izanagiego, po drodze zbierając pozostałych ludzi z alejek i domów. Chciał nieco podkręcić tempo i w tym celu motywował też pozostałych. Mimo wszystko, im dłużej przebywali w tym mieście, tym bardziej narażali się na niebezpieczeństwo. Przecież zakonnicy z Shiro Ryu raczej nie będą siedzieli przez cały dzień na głównym placu…

Rozwój postaci:
  Ukryty tekst
Pokłady chakry:
  Ukryty tekst
Poznane jutsu:
  Ukryty tekst
Ekwipunek:
  Ukryty tekst
Użyte umiejętności i techniki:
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Izanagi
Gracz nieobecny
Posty: 144
Rejestracja: 3 kwie 2018, o 14:34
Wiek postaci: 17
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Tak jak na avatarze.
Widoczny ekwipunek: Katana

Re: [Event] Komplikacje - dzielnica mieszkalna

Post autor: Izanagi »

Mokuzu nie wiele mówiła po drodze, nie wiedziałem jak mam to odebrać, więc postanowiłem także milczeć. Po drodze za wiele nie myślałem, ból do końca mi nie pozwalał dobrze się za myśleć, za to tylko lekko spuściłem głowę w dół i uśmiechnąłem się pod nosem sam do siebie. Mimo wszystko byłem zadowolony że przeżyłem, że zawalczyłem, wiedziałem że to jeszcze nie koniec, ale też czułem że dopiero się rozkręcam, że z walki na walkę staję się silniejszy, fizycznie jak i psychicznie, szybko trzeba dojść do siebie i zacząć pomagać ludziom, chociaż myślę że pokonanie tej trójki uratowało w tym momencie wiele istnień, nie jest to do policzenia ile osób i czy w ogóle jakąkolwiek osobę uratowałoby to oprócz tamtej kobiety. Zrobiliśmy to co musieliśmy i z tego jestem zadowolony, domyślałem się że od teraz już łatwiej nie będzie. Jeśli przeżyjemy to co tutaj się dzieje, to ciężko będzie nas później pokonać. Udało się nam dotrzeć do "naszych", szybko wskazałem aby zająć się Mokuzu, ja jako facet mogłem poczekać. Nie miałem siły zbytnio rozmawiać, można powiedzieć zmęczyłem się nieco, oparłem się o ścianę i zjechałem po niej opadając na tyłek, sycząc lekko z bólu...
Kiwałem głową bezwładnie lekko na boki, oczy nieco zmrużone, ból nieźle mnie męczył do tego przyprowadziłem moją kompankę, nie będąc w pełni sił, szybko je traciłem aktualnie. Po chwili dobiegła do mnie medyczka, i powiedziała że nie może mi pomóc, tylko jak to usłyszałem zaśmiałem się pod nosem bezpłciowo...
- He he, to co teraz będzie?- w moim głosie nie było słychać nic, tylko widać było uśmiech na twarzy oraz wzrok pusto patrzący się przed siebie. Zadałem sobie tylko jedno pytanie w głowie, co teraz mam zrobić? Przecież nie poddam się tak łatwo, muszę pomóc, mam jeszcze coś tutaj do zrobienia, nie chcę się teraz stać dodatkowym problemem, nie teraz.
0 x
Mokuzu

Re: [Event] Komplikacje - dzielnica mieszkalna

Post autor: Mokuzu »

Sytuacja nadal była dramatyczna, mimo wygranej bitwy. Była ranna do tego będąc dość oszołomiona, powoli traciła orientację co się dzieje. Utrata krwi potrafiła otępić a w połączenie z szokiem bywało tylko gorzej. Złapała kawałek materiału który miał tamować krwawienie i trzymała go na najgroźniejszej ranie uciskając lekko starając się ograniczyć krwawienie. Pozwalając aby towarzysz prowadził. W ten sposób oboje powoli ruszyli wydostając się z uliczki. Mokuzu była w swoistym szoku, jakby wypierając jakby to co się dzieje dookoła. Było to nieco za dużo jak na osobę która wybierała się na festiwal. Wiedziała że jej stan nie jest najlepszy że powinna się jakoś wyleczyć jednak nie była w stanie. Czuła że musi jakoś wydostać się z miasta, a do tego przetrwać. Jedyne co pocieszało ją w tym momencie to to że cywile żyją. Nie była jednak w tym stanie zaoferować im ochrony, sama potrzebowała pomocy. Wówczas udało im się dotrzeć do innej grupy. Sprawiało to że pojawiała się jakaś nadzieja. Gdyby natrafili na wrogów zapewne nie żyli by już. Kunoichi z lekką trudnością spowodowaną otępieniem usiadła, kiedy otrzymała patyk zrozumiała że to co się zbliżało nie będzie należało do najprzyjemniejszych. Skinęła głową potwierdzająco. Po czym zagryzła patyk bez wahania będąc świadomą bólu który nastąpi. Wówczas stało się na jej ranę wlano ciecz która miała odkazić ranę. Mokuzu myślała że wie co nadchodzi jednak ból był zdecydowanie silniejszy niż przypuszczała. Zacisnęła wówczas podświadomie pięści z całych sił jak i zagryzła patyk. Następnie bandażowanie które również nie należało do najprzyjemniejszych. Jednak w porównaniu do odkażania nie było tak źle. I tak jedna z ran została odkażona pozostały jeszcze dwie, tym razem dla niej pewnie mniej odczuwalne pewnie z tego powodu że najgorsza rana już za nią. Teraz jednak ogromny ból wybił ją z otępienia pobudzając. Sprawiło to że sama chciała jakoś opatrzyć pozostałe rany lub też pomóc w tym.


STYLE WALKI: Bukijutsu - Seido
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • SIŁA 5
    WYTRZYMAŁOŚĆ 20
    SZYBKOŚĆ 5
    PERCEPCJA 20
    PSYCHIKA 20
    KONSEKWENCJA 5

SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 50
KONTROLA CHAKRY C
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 82%
MNOŻNIKI:
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
  • KLANOWE C
    NINJUTSU
    GENJUTSU D
    STYLE WALKI 1
    • Seido D

    IRYōJUTSU D
    FūINJUTSU
    ELEMENTARNE
    • KATON
      SUITON
      FUUTON
      DOTON
      RAITON
JUTSU:
Aburame
  • Kikaichū no Jutsu: Reberu Di [ D ]
  • Hijutsu: Mushiyose [ D ]
  • Hijutsu: Ningen no Jutsu [ D ]
  • Kikaichū no Jutsu: Reberu Shi [ C ]
  • Mushi Kame no Jutsu [ C ]


Styl Walki: Seido
  • Kage Shuriken no Jutsu [ D ]
  • Sōshuriken no Jutsu [ D ]


Genjutsu
  • Kasumi Jusha no Jutsu [ D ]
  • Magen: Narakumi no Jutsu [ D ]


Iryōjutsu
  • Chiyute no Jutsu [ D ]


Antidota i trucizny
  • Poziomy opanowania: Prosty

Nazwa
Kikaichū no Jutsu: Reberu Shi
Rozwinięcie umiejętności klanowych wiąże się z możliwością perfekcyjnej kontroli wszystkich posiadanych owadów. Nadal możemy osiągnąć te same efekty co przy poprzednim poziomie z tym, że tym razem przy użyciu wszystkich posiadanych owadów. Zwiększa się zasięg i szybkość z jaką się poruszają.
Zasięg
Wytrzymałość
Bardzo Słaba
Szybkość
Mierna
Dodatkowe
Wykonywane przy pomocy Kikaichū
Koszt Chakry
E: 8% | D: 6% | C: 4% | B: 3% | A: 2% | S: 1% | S+: niezauważalne
Kikaichu:
Wysysanie chakry - Kikaichū potrafią wysysać chakrę przeciwnika, jeżeli tylko zdołają się na nim usadowić. Aby proces stał się odczuwalny, musi to być grupa min. 10% robaków. Ilość wyssanej chakry na turę oblicza się następująco: Ranga dziedziny klanowej x 1% x (ilość robaczków/10). Przykładowo na randze S Kikaichūw liczbie 10% wysysają 5% chakry na turę.
Zapach - Samice Kikaichū mają bardzo specyficzny zapach i samce będą w stanie je znaleźć, jeśli te nie oddaliły się na więcej niż 40m.

EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
  • Płaszcz z kapturem (szaro-zielony)
  • Kabura na udzie (czarna)
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
Kabura
  • 4 Kunai
Torba (schowana z tyłu, pod płaszczem)
  • 6 Kunai
0 x
Zablokowany

Wróć do „Miasto Kami no Hikage”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość