[Event] Komplikacje - dzielnica mieszkalna

W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Awatar użytkownika
Kisho
Gracz nieobecny
Posty: 455
Rejestracja: 19 paź 2016, o 19:49
Wiek postaci: 20
Ranga: Wyrzutek D
Krótki wygląd: Długie brązowo-blond włosy, błękitne oczy, jasna karnacja, czarne spodnie, czerwono-czarna bluza i jasnobrązowy bezrękawnik z kominem
Widoczny ekwipunek: kabura na broń (na prawym udzie) i torba (na lewym pośladku)

Re: [Event] Komplikacje - dzielnica mieszkalna

Post autor: Kisho »

Kisho nie wyobrażał sobie by miał za każdym razem ganiać za pozostałą dwójką. Gdyby był to zabieg celowy i kazano mu obstawiać tyłu, ok, nie miałby nic przeciwko i być może nawet nieco by zwolnił. Tymczasem jednak drużyna trzecia miała przemieszczać się wspólnie - przynajmniej z założenia - ale ktoś albo forsował tempo, albo się ociągał. Jedno z dwóch albo oba jednocześnie. Różnica w poziomie była nad wyraz widoczna i aż dobijająca. Brązowo-blond włosy pocieszał się jedynie tym, że mimo wszystko miał jakiś konkretny atut w swej paczce i dzięki niemu mógł się w jakiś sposób zrewanżować reszcie. Nie zmienia to jednak faktu, że jeśli dalej będą tak biegać i tym samym oddalać się od Kisho, będą zmuszeni za każdym razem na niego czekać. Wóz albo przewóz. Przenośny radar ma swoje fizyczne limity!
- W górnej części dzielnicy ulice są praktycznie puste - zaczął opisywać to, co widział dzięki swym szkarłatnym patrzałkom. - bo większość pochowała się w domach, ale grupa pierwsza już zaczęła tam działać. Dwójka natomiast nawiązała walkę - poinformował i na chwilę głębiej przypatrzył się Kencie. Chakra chłopaka robiła piorunujące wrażenia i zapewne byłaby wyraźnie widoczna z cholernie dalekiej odległości. Z jednej strony to dobrze, bo mieli po swojej stronie całkiem silne jednostki, a z drugiej... tylko czekać, aż dotrą do portu, zakończą całą ewakuację i Kenta jeszcze raz rzuci się mu do gardła. - Im dalej, tym gorzej - kontynuował, przechodząc do konkretów, które chyba najbardziej interesowały lidera. - Podobny oddział jak ten pod nami jest w dolnej części dzielnicy i chyba zmierzają na plac. Widzę też kilku strażników, wygląda na to, że próbują ostrzegać ludzi i chyba każą im schować się w domach. Natomiast przed nami - wyciągnął dłoń i wskazał palcem na konkretny budynek - jest stajnia z końmi i powozami. Kilku mieszkańców próbuje się tam dostać. - Próbował przekazać jak najwięcej przy jednoczesnym oszczędzaniu na słowach. Wiadomo, liczył się czas, a tego akurat nie mieli zbyt wiele. - Nam też by się przydały - zasugerował, trochę takim obojętnym tonem. Miał na myśli wozy - dość spore udogodnienie w sprawnym przetransportowaniu cywili. Przy ich wykorzystaniu mogliby równie dobrze objechać całe miasto dookoła, trzymając się murów, by uniknąć spotkania z zakonem, a i tak trafiliby do portu szybciej, a niżeli ci, którzy zaryzykowaliby przeprawę przez samo centrum miasta i panujący tam harmider.
Gdy tylko usłyszał Narę, spojrzał na niego z podniesioną brwią. Czyżby nie miał żadnego planu? Nara? Nie może być. Pewnie obmyślił kilka posunięć i jedynie chce się upewnić, czy ktoś z pozostałych nie ma lepszej koncepcji. Kisho zastanowił się przez chwilę, na głos:- Jeśli mamy zrobić to szybko i sprawnie... - przeniósł wzrok na oddział pod stopami. - Mają tam kilka notek, można by je aktywować własną, a resztę złapać tak jak wcześniej złapałeś Kentę i dobić. Ewentualnie od razu mogę między nich skoczyć i podobijać, puki nie będą nic widzieć w pyle i dymie. - Zasugerował. Zabijanie kogokolwiek nie leżało w jego naturze i bynajmniej nie chodzi o to, że jest medykiem i jego rolą jest leczyć. Nie. Już cho cho przed tym, przed nauką Irojutsu miał wewnętrzne opory. Mimo to zabijał, czasem przypadkiem, czasem w ostateczności. Dzisiaj, zrobi to, bo nie ma wyjścia. Przynajmniej spróbuje. - Rzecz jasna, jeśli tylko ktoś z was ma przy sobie jakąś notkę... - dorzucił z krzywym uśmiechem, gdy zdał sobie sprawę, że próbują przyoszczędzić na ostatniej wizycie w sklepie, odmówił kupna notek... Kto by pomyślał, że teraz to się na nim zemści? Ano nikt! Poza tym, to była tylko sugestia, nic więcej. Kisho był od czarnej roboty nie od wymyślania poprawnych planów działania. Od tego była głowa Nary.
- Chyba że masz coś skuteczniejszego - zapytał, tak jakby to było czyste stwierdzenie. - Działać musimy, tak czy siak i to szybko. - Sięgnął do torby z lewego pośladka i wyciągnął kunaia. Jakoś tak dziwnie mu ciążył. Nienaturalnie wręcz. Tak jakby wcale nie chciał być użyty albo jego właściciel wciąż miał jakieś wahania. - W końcu mamy okazję załatwić szybki transport dla mieszkańców. - Skupił swe myśli na bezbronnych, których muszę zebrać i bezpiecznie przetransportować. Nie raz się wahał, zwlekał, dawał szansę i w każdym przypadku kończyło się to jakąś katastrofą. Tym razem nie mógł zawieść. Zbyt wiele duszyczek czekało na ratunek. Zacisnął mocniej chwyt na metalowej rączce i pewnym wzrokiem spojrzał na lidera. On dowodził i tylko jego rozkazy trzymały chłopaka na dachu. Wystarczyło jednak jedno jego słowo, jeden gest zgody i rzut notki któregokolwiek z ekipy by przystąpił do działania. Cały czas widział miasto swoimi czerwonymi oczyma i przelewaną w nim krew. Mnóstwo krwi. Dar, jaki otrzymał od matki, czasem rzeczywiście okazywał się istnym przekleństwem... Ale...
Jak mógłby odwrócić od tego wzrok? Być obojętnym. Nieczułym na ból innych? No jak...?


  Ukryty tekst
  Ukryty tekst

EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
  • kabura na broń (na prawym i lewym udzie)
  • torba (na lewym i prawym pośladku)
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Ame
Postać porzucona
Posty: 646
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: jak na av
Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie

Re: [Event] Komplikacje - dzielnica mieszkalna

Post autor: Ame »

Prowizorka zawsze wychodzi najlepiej. No może nie zawsze, ale przynajmniej jest ciekawiej. Zapłakani, ranni cywile nie robili na Ame wrażenia. Wybuchla wojna, wiec to oczywiste, ze są ofiary. To trochę ironiczne, ze pierwszymi jej ofiarami są mieszkańcy wyspy, na której została zadeklarowana. O ile jednak będzie jakaś wojna. Zakonnicy nie żyją [chyba], rada już nie istnieje. Wszystko zależy od liderów klanów. Miał nadzieje, ze wszyscy zachowają się jak ten z klanu Nara. Kto wie co strzeli do głowy całej reszcie. Czy życie musi być takie skomplikowane?
Wszystko stalo się na tyle skomplikowane przez splot najróżniejszych nieprzewidzianych wydarzeń, ze chłopak sam już nie wiedział jakim cudem się tu znalazł w towarzystwie jakiegoś niestabilnego człeka i kogoś nieznajomego, który był na tyle oszczędny w słowach, ze ciężko było cokolwiek o nim powiedzieć. Faktem jest to, ze teraz stanowili drużynę. Z drugiej strony chyba tak samo nie przejmowali się aż tak całym tym zamieszaniem. Moze faktycznie warto byłoby usiąść na dachu i obalić sake? Albo cztery?
Powoli pokonywali odległość kryjąc się w cieniu budynków. Mimo takiego wrażenia, słowa Rekina nie trafiły w totalna próżnie i Kenta wydawał się akceptować jego punkt widzenia. Z drugiej strony możliwe jest, ze sam wpadł na taki pomysł. W końcu to jakby logiczne rozwiązanie.
- Załatwmy to szybko. - rzucił w kierunku nieformalnego lidera grupy. Nie spodziewał się, ze to będzie aż tak szybkie. Tak szybkie, ze aż nie mógł nadążyć za tym wzrokiem. To samo tyczyło się ofiary tego zabiegu. Mówiąc prosto - zeżarło facetowi łeb i niebieskowłosy nawet nie zauważył kiedy. Mieli całkiem niezły początek, ale to prawdopodobnie zaalarmowało wszystkich. Tego wrzasku nie dało się nie usłyszeć. Ame znal te umiejętności i nie był zaskoczony kiedy wyprodukował więcej baniek. Nie znal się na historii najnowszej, ale to była zdolność klanu Shabondama, który pochodził z wysp. Skąd w nim taka nienawiść do cesarstwa? Byc może kiedyś znajdzie na to odpowiedz, może go później o to zapyta, ale na pewno nie teraz. W budynku rozległy się hałasy. Nie dziwił się. Sam by na ich miejscu panikował. Mieli ku temu powody.
- Całkiem, całkiem. - skomentował przedstawienie. Nie za bardzo łapał jak ten facet może tak szybko zasuwać. Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi.
- Wolałbyś żeby panowie nie osłaniali twoich tyłów, nie? - zabłyszczał humorem godnym gimnazjalnego korytarza. Albo po prostu dostosował się do rozmówcy. Ame wbiegł za nim po ścianie. Moze nie do końca za nim, bo ciężko biec za kimś kto zapierdala jak mały samochodzik, ale chłopak się starał chociaż. Gdy wbiegł na szczyt zobaczył na dziedzińcu kilku ludzi. Nie byli wybitnie uzbrojeni. Skoncentrowani byli na ich znajomym, który widocznie trafił na godnego przeciwnika. Oby nie dal dupy, bo oni na pewno nie będą godnym przeciwnikiem dla zwycięscy. W tym czasie wyciągnął z torby bombę świetlną oraz trzy kunai. Zamierzał rzucić ja w kierunku, w którym aktualnie patrzyli, a następnie z dystansu zdjąć za pomocą rzutu owymi nożami trzech stojących pod murem. Po manewrze chciał dobyć miecza i zależnie od reakcji jego partnera wspomóc go w walce na sposób jaki on wybierze. Nie znał go i nie był w stanie przewidzieć jego reakcji, wiec uznał, ze lepiej się dostosować.
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst

  Ukryty tekst
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame. Obrazek
Mokuzu

Re: [Event] Komplikacje - dzielnica mieszkalna

Post autor: Mokuzu »

Przekonanie Mokuzu co do ewentualnego powodzenia jej samotnej szarży na przestępcę uleciało w chwili, gdy okazało się, że wyzwała do walki trzy osoby. W momencie, w którym jeden z nich użył techniki do rozproszenia jej kikaichu, bardzo ucieszyła ją obecność Izanagiego. Widocznie czuwała nad nią jakaś opatrzność, która chciała utrzymać ją przy życiu jeszcze przez jakiś czas.
- Atakujmy oboje jeden cel - powiedziała do chłopaka tak, by tamci nie słyszeli. Jednocześnie zignorowała słowa przeciwników i posłała swoje robaczki za biegnącym w ich stronę szermierzem. Choć z początku wyglądało na to, że miały na powrót zaatakować pierwszego z przestępców to tak naprawdę zatoczyły koło i ruszyły od tyłu na biegnącego. W idealnej sytuacji udałoby się zaatakować go z zaskoczenia. Sama zaczęła się za to wycofywać, gdyż nie miała jak odeprzeć ataku mieczem. Pozostałe owady cały czas zajmowały jej ciało, gdyż nie lubiła wypuszczać ich wszystkich na raz... nie czuła się wówczas pewnie, zupełnie jakby nie miała na sobie ubrań. W teorii było to jej słabością, lecz Mokuzu tego jeszcze nie widziała. Wręcz przeciwnie, obecność kikaichu była jedynym, co ratowało ją w tej chwili od kompletnej paniki. Przeciwnicy mieli przewagę liczebną, a nie trzeba było wiele, aby przerosnąć ją umiejętnościami. Powoli na wierzch wychodziła ta gorsza strona jej osobowości, która nakazywała jej zbytnio polegać na innych, których uważała za lepszych od siebie. Do tego stopnia chciała wierzyć, że Izanagi jest dobrze wyszkolonym shinobi, że faktycznie w to uwierzyła z nadzieją, że załatwi on większość roboty za nią. Jeszcze nie do końca docierało do niej, że bez obecności bliskich musi radzić sobie sama. Że fakt, że jest tylko nieświadczoną doko nie uchroni ją przed niebezpieczeństwem, jeśli ona sama tego nie zrobi. Chciała być uratowana, a tymczasem to ona została postawiona w sytuacji, gdzie czyjeś życie zależy od jej działania. Choć instynkt podpowiadał jej, że prawda może nie być tak wygodna jakby tego chciała to jakaś część jej umysłu trzymała się uporczywie tego złudzenia. Podczas gdy na około wszystko się waliło i paliło, ona dystansowała się od tej sytuacji... i od tej kobiety, którą przybyła uratować. Bo łatwiej było nie myśleć o niej jak o człowieku takim samym jak ona. Łatwiej było nie czuć jej bólu i upokorzenia, może nawet łatwiej dla nich obu. W tym momencie w głowie Mokuzu narodziła się przerażająca myśl. Przeciwnicy mogli spróbować szantażować ich życiem zakładników... jak mogli ich przed tym powstrzymać? Bardziej z desperacji niż jakiegokolwiek planu, kunoichi wyjęła kunaia z zawieszonej na udzie kabury. Wszystko co mogła w tej sytuacji zrobić musiało poczekać przynajmniej do czasu, aż wyeliminują chociaż jednego z mężczyzn. Póki szanse się chociaż trochę nie wyrównają, nie było mowy o tym, by którakolwiek z jej technik mogła tutaj coś zdziałać. Tym bardziej zmobilizowała się na kontroli swoich kikaichu, które miały zaatakować szarżującego na nich bandytę wpełzając mu pod ubranie gdzie się dało. To była teraz jej najlepsza szansa... w międzyczasie ona sama spróbowała ukryć się za rogiem jakiegoś budynku pozostając jednak widoczną dla Izaganiego o ile to było możliwe. Na wszelki wypadek posłała w stronę kobiety jedną samicę kikaichu, która miała niepostrzeżenie wkraść się w jej ubranie i umożliwić późniejsze wytropienie na wypadek, gdyby było tak źle, że przestępcy zdecydowaliby się ją porwać.

STYLE WALKI: Bukijutsu - Seido
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • SIŁA 5
    WYTRZYMAŁOŚĆ 20
    SZYBKOŚĆ 5
    PERCEPCJA 20
    PSYCHIKA 20
    KONSEKWENCJA 5

SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 50
KONTROLA CHAKRY C
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 82%
MNOŻNIKI:
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
  • KLANOWE C
    NINJUTSU
    GENJUTSU D
    STYLE WALKI 1
    • Seido D

    IRYōJUTSU D
    FūINJUTSU
    ELEMENTARNE
    • KATON
      SUITON
      FUUTON
      DOTON
      RAITON
JUTSU:
Aburame
  • Kikaichū no Jutsu: Reberu Di [ D ]
  • Hijutsu: Mushiyose [ D ]
  • Hijutsu: Ningen no Jutsu [ D ]
  • Kikaichū no Jutsu: Reberu Shi [ C ]
  • Mushi Kame no Jutsu [ C ]


Styl Walki: Seido
  • Kage Shuriken no Jutsu [ D ]
  • Sōshuriken no Jutsu [ D ]


Genjutsu
  • Kasumi Jusha no Jutsu [ D ]
  • Magen: Narakumi no Jutsu [ D ]


Iryōjutsu
  • Chiyute no Jutsu [ D ]


Antidota i trucizny
  • Poziomy opanowania: Prosty

Nazwa
Kikaichū no Jutsu: Reberu Shi
Rozwinięcie umiejętności klanowych wiąże się z możliwością perfekcyjnej kontroli wszystkich posiadanych owadów. Nadal możemy osiągnąć te same efekty co przy poprzednim poziomie z tym, że tym razem przy użyciu wszystkich posiadanych owadów. Zwiększa się zasięg i szybkość z jaką się poruszają.
Zasięg
Wytrzymałość
Bardzo Słaba
Szybkość
Mierna
Dodatkowe
Wykonywane przy pomocy Kikaichū
Koszt Chakry
E: 8% | D: 6% | C: 4% | B: 3% | A: 2% | S: 1% | S+: niezauważalne
Kikaichu:
Wysysanie chakry - Kikaichū potrafią wysysać chakrę przeciwnika, jeżeli tylko zdołają się na nim usadowić. Aby proces stał się odczuwalny, musi to być grupa min. 10% robaków. Ilość wyssanej chakry na turę oblicza się następująco: Ranga dziedziny klanowej x 1% x (ilość robaczków/10). Przykładowo na randze S Kikaichūw liczbie 10% wysysają 5% chakry na turę.
Zapach - Samice Kikaichū mają bardzo specyficzny zapach i samce będą w stanie je znaleźć, jeśli te nie oddaliły się na więcej niż 40m.

Wysyłam 75%

EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
  • Płaszcz z kapturem (szaro-zielony)
  • Kabura na udzie (czarna)
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
Kabura
  • 4 Kunai
Torba (schowana z tyłu, pod płaszczem)
  • 6 Kunai
0 x
Awatar użytkownika
Kaito
Gracz nieobecny
Posty: 463
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:08
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: ♠ kruczoczarne włosy
♠ błękitne oczy
♠ rekinie kły
♠ 178 cm wzrostu, szczupły
♠ ubiór: szara koszulka, niebieska zbroja z białym futerkiem wokół kołnierza, bojówki z wieloma kieszeniami, czarne trapery
Widoczny ekwipunek: ♠ czarne rękawiczki z blaszką, bez palców
♠ torba umieszczona tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę
♠ kabura umieszczona na prawym udzie
♠ sztylet u boku

Re: [Event] Komplikacje - dzielnica mieszkalna

Post autor: Kaito »

Misja dumna, ale i przeklęcie niebezpieczna. Kaito byłby głupcem, gdyby się nie obawiał, że coś pójdzie niezgodnie z tym ich niby idealnym planem. Cały czas starał się obserwować najbliższą okolicę i pozostać czujnym, ale to tylko w niewielkim stopniu koiło jego nerwy. A jednak pomimo tych wszystkich wątpliwości plączących się gdzieś z tyłu głowy, widok cierpiącej kobiety przywołał go do porządku, a młody Kantańczyk od razu rzucił się do pomocy. Udało mu się wyciągnąć nieznajomą z dymu, chociaż musiał przyznać, że swoje ważyła i nie było to wcale takie proste zadanie. Widział jednak tę wdzięczność w jej oczach, a to sprawiło, że poczuł się znacznie lepiej i zyskał nowe pokłady siły i motywację do działania. Strach co prawda nadal pozostał, ale efekty tej ciężkiej pracy zdawały się spychać go coraz dalej, a młody Hozuki nabrał przekonania co do swojej roli w tej ewakuacji. Może nie był zbyt doświadczony czy wystarczająco silny, ale choćby miał uratować tylko tę jedną kobietę, to przecież i tak jego poświęcenie było tego warte.
- Proszę zapomnieć o strażnikach. Zmiana planów, ewakuujemy miasto. – Starał się jeszcze jak najzwięźlej przedstawić ofierze ich zamiary. Jak najzwięźlej, bo przecież mnóstwo innych ludzi czekało na wsparcie. Choćby ta grupa osób, która właśnie wyszła z kłębów dymu, chyba w nieco lepszym stanie niż poprzedniczka. Kaito i im wytłumaczył pokrótce, by pozostali z Mokuzu i Izanagim, bądź kierowali się w stronę portu. W końcu decyzja należała do nich, jednak nalegał, by wzięli pod uwagę pierwsze rozwiązanie. Z obstawą byliby przecież na pewno mniej narażeni na niebezpieczeństwa. I chociaż szesnastoletni Wyspiarz nie wiedział zbyt wiele o swoich towarzyszach, tak miał nadzieję, że zostawia te bezbronne istoty w dobrych rękach. Rzucił więc tylko porozumiewawcze spojrzenie Mokuzu i Izanagiemu, po czym pobiegł w innym kierunku, w duchu życząc pozostałej dwójce powodzenia.
Dzięki swym zdolnościom sensorycznym mógł o wiele łatwiej zlokalizować pozostałych przy życiu, a tym samym szybciej przejść po okolicznych domach, omijając te opustoszałe. Złożona wcześniej pieczęć pozwoliła mu także na zbadanie znacznie większego terenu, więc teraz nie poruszał się na ślepo. To nie tak, że nie chciał walczyć, bo domyślał się, że w alejce, z której dobiegał gromki śmiech, do jakiegoś starcia dojdzie. Prawdę mówiąc nawet czuł się w jakimś sensie winny, że pozostawia Mokuzu i Izanagiego samych. Wiedział jednak, że jeśli się rozdzielą, zrobi większy użytek ze swoich wrodzonych umiejętności. Poza tym członkowie tej całej ekipy ratowniczej mogli się nie znać, ale nie zdziałaliby niczego bez odrobiny zaufania. Tym razem Kaito postanowił zaufać swoim towarzyszom, uwierzyć że poradzą sobie i bez jego obecności.
Czarnowłosy chłopak w końcu się oddalił, czując jak serce praktycznie wyrywa mu się z piersi. Może nie dzielił go zbyt duży dystans od Mokuzu i Izanagiego, ale jednak tymczasowo pozostał sam, a to na pewno wzmagało jego przerażenie. No ale skoro podjął się tak trudnego wyzwania i nie uciekł w popłochu, to zamierzał dokończyć to, co zaczął. Wchodził kolejno do budynków, w których wyczuwał ludzką obecność i namawiał domowników, by poszli za nim.
- Jestem z grupy ratunkowej. Ewakuujemy ludzi z miasta. Proszę się trzymać blisko mnie, a nic złego się państwu nie stanie. Kiedy zbierzemy wszystkich ocalałych z dzielnicy mieszkalnej, będziemy kierować się w stronę portu. Podobno strażnicy kazali pozostać państwu w domach, ale plan uległ zmianie. Nie znamy liczebności, siły, a nawet dokładnych zamiarów wroga, więc nie są tutaj państwo bezpieczni. – Wszystkim, do których dotarł, mówił mniej więcej taką formułkę, aby przekonać ich, że zależy mu tylko na ich dobru. Chciał zebrać jak najszersze grono ludzi, by następnie wrócić do Mokuzu i Izanagiego. Cały czas baczył także na okolicę, koncentrując się na wyczuwalnych źródłach chakry. I to także tych należących do jego towarzyszy – musiał się po prostu upewnić, że wszystko u nich w porządku. Również ze względu na nich zależało mu na tym, by jak najszybciej uporać się ze swoją częścią zadania. W końcu jak zbiorą wszystkich, powinni dalej trzymać się razem. W trójkę o wiele łatwiej będzie im chronić cywilów.

Rozwój postaci:
  Ukryty tekst
Pokłady chakry:
  Ukryty tekst
Poznane jutsu:
  Ukryty tekst
Ekwipunek:
  Ukryty tekst
Użyta umiejętność:
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Saburō Hokusai
Postać porzucona
Posty: 292
Rejestracja: 26 gru 2017, o 14:44
Wiek postaci: 18
Ranga: Wędrowiec
Widoczny ekwipunek: Metalowa kosa na plecach

Re: [Event] Komplikacje - dzielnica mieszkalna

Post autor: Saburō Hokusai »

Tego się można było spodziewać. Grupa odpowiadająca za zabezpieczenie budynków oczywiście musiała walczyć, aby pozbyć się zagrożenia w pobliżu miejsca do którego będą sprowadzać ludzi. W cieniu budynków poruszali się tak, aby ich nie zauważono. Mężczyzna, który stał w oknie wydawał się strasznie dziwny. Kto zdrowy w wojnę otwiera sobie okno i ogląda widoki? Choć nie powinienem tak tego oceniać skoro jeszcze nie dawno wyznawca chciał pić sake na jednym z dachów i oglądać cały ten burdel. W każdym razie Kenta zgodził się z chłopakiem. Nie myśląc wiele wyjął jakiś... Swój przyrząd z którego wypuścił bańkę wielkości głowy. Ta poleciała z szybkością wręcz nie do opisania w kierunku mężczyzny i gdy tylko weszła na jego głowę zaczęła rozpuszczać jego głowę. Wszystko było widać. Po chwili mężczyzna padł bez głowy na ziemię, a kolejne bańki wpadły do budynku. Głosy zaczęły dochodzić ze środka jak i z zewnątrz budynku, co oznaczało że wrogów jest więcej. Kenta wymyślił plan, że on w nich wpadnie, a Hokusai wraz ze swoim partnerem mają ubezpieczać mu tyły. Wyznawca uśmiechnął się lekko. Był pełny podziwu i uznania dla tej osoby. Była strasznie silna, nie bała się wyzwań i w dodatku jeszcze panowała jakimiś dziwnymi umiejętnościami. Dobrze było mieć takiego sojusznika, bo raczej nie chciał go mieć za wroga. Kenta pobiegł w przód rzucając się w sam środek wroga. Dwójka shinobi długo się nie zastanawiała i wskoczyła na mur, który znajdował się przed nim. Na dole było paru mężczyzn odwróconych tyłem, ponieważ byli zajęci oglądaniem walki swojego koleżki z Kentą. Tamten też widocznie musiał być silny skoro mu dorównywał. W każdym razie plan był prosty. Zwykła likwidacja wroga, póki byli niezauważeni, lecz jego kompan próbował zabić ich na odległość. Stwierdził, że pozwoli mu działać. Czekał aż zrobi co ma zrobić, po czym sięgnął na plecy i wziął do ręki kij. Zeskoczył z muru pod wroga i uśmiechnął się szeroko.
- No dawać!



----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

  Ukryty tekst
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

  Ukryty tekst
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

  Ukryty tekst
0 x