[Event] Komplikacje - dzielnica mieszkalna

W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Awatar użytkownika
Vulpie
Moderator
Posty: 2546
Rejestracja: 17 lut 2015, o 17:36
Multikonta: Misae Misaki

Re: [Event] Komplikacje - dzielnica mieszkalna

Post autor: Vulpie »


0 x
Awatar użytkownika
Kisho
Gracz nieobecny
Posty: 455
Rejestracja: 19 paź 2016, o 19:49
Wiek postaci: 20
Ranga: Wyrzutek D
Krótki wygląd: Długie brązowo-blond włosy, błękitne oczy, jasna karnacja, czarne spodnie, czerwono-czarna bluza i jasnobrązowy bezrękawnik z kominem
Widoczny ekwipunek: kabura na broń (na prawym udzie) i torba (na lewym pośladku)

Re: [Event] Komplikacje - dzielnica mieszkalna

Post autor: Kisho »

Kisho poczuł ulgę, widząc jak strażnicy, choć niepewnie, usłuchali jego nawoływań i za poleceniem dowódcy ruszyli w kierunku stajni. Miał nie lada obawy, gdy ich broń skierowała się w jego stronę, w końcu mieli prawo mu nie ufać i mieć go za ewentualnego wroga, ale koniec końców wszystko skończyło się dobrze. Nawet jeśli nadal mieli go na oku i trzymali dłonie na rękojeściach ostrzy, tak na wszelki wypadek, to już było w porządku. Miał swoje ręce do pracy, dość sporą ilość sprawnych i gotowych rączek. Wiedział jak je wykorzystać.
- Najbezpieczniejsze miejsca do drogi biegnące przy murze - odpowiedział na pytanie dowódcy. - Im bliżej centrum miasta tym robi się gorzej. - Miał zamiar przekazać mu plan działania, wyznaczyć mu rolę opieki nad ludźmi w stajni, ale w tym momencie do uliczki wleciało ogromne ptaszysko z Hakuseim na grzbiecie. Pierwsze co zrobił Kisho na ich widok, to ścisnął mocniej rączkę kunaia, jakby przygotowywał się do ataku. Ruch ten był dość instynktowny i bezwarunkowy. Jeszcze ostatnio coś takiego chciało go zabić, choć przybierało nieco inne kształty.
- T... Tak - zająknął się. Trudno było się przyzwyczaić do dzikiego jako sojusznika. - Dałbyś radę podrzucić mnie na miejsce zbiórki? Nasi są poważnie ranni. - Spytał, choć nieco obawiał się lotu na czarnym stworzeniu. Taki transport jednak znacznie skróci nie tylko czas dotarcia do potrzebujących jego medycznych jutsu, ale także i ukruci cierpienia rannym. Wiadomo im szybciej zacznie ich leczyć, tym prędzej dojdą do siebie. Być może nieco pokrzyżuje plany Nary, bo jakby nie było, mieli z ugry uzgodnione zadania, ale cóż, dla Kisho liczy się życie innych i to było jego priorytetem.
- W stajni - zwrócił się bezpośrednio do dowódcy strażników - jest masa ludzi i kilka powozów z końmi. Zbierzcie wszystkich do kupy i kierujcie się prosto na północ. Zatrzymajcie się pod murami wioski i zaczekajcie tam na nas. Przyprowadzę tam resztę. - Jego plan był prosty. Wyśle strażników do stajni, a sam uda się na oryginalne, wcześniej ustalone miejsce, gdzie czeka grupa ewakuacyjna. Zebranych tam ludzi przetransportuje pod północny mur, a z tamtą wszyscy ruszą do portu. Taka masa ludzi musi szybko i bezpiecznie przedostać się przez miasto więc poruszanie się obrzeżami było jedynym wyjściem. Dodatkowo by nie stali się łatwym celem dla ewentualnych obszarowych technik, Kisho będzie ich ubezpieczał i za wczasu informował o zagrożeniach by, jeśli to możliwe, obrali inną ścieżkę.
Bez wyjątku, czy Hakusei mu pomoże, czy też odmówi, Kisho i tak zrobi swoje, nawet jeśli miałby gnać z buta przez pół miasta. I nie, nie chodziło o jakąś zawziętość czy upór. Wszystkie podejmowane działania od momentu podziału na grupy miały na celu ewakuację miasta i to tego trzymał się czerwonooki.

  Ukryty tekst
  Ukryty tekst

EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
  • kabura na broń (na prawym i lewym udzie)
  • torba (na lewym i prawym pośladku)
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Saburō Hokusai
Postać porzucona
Posty: 292
Rejestracja: 26 gru 2017, o 14:44
Wiek postaci: 18
Ranga: Wędrowiec
Widoczny ekwipunek: Metalowa kosa na plecach

Re: [Event] Komplikacje - dzielnica mieszkalna

Post autor: Saburō Hokusai »

Dar Jashina... bez wątpliwości była to na tyle przydatna umiejętność, że w tym momencie uratowała chłopakowi dupsko. Ale czy to właśnie nie na tym polega opieka Boga nad wyznawcą? Kenta zaczął tarmosić chłopaka za policzek. W co on się bawił? Kto wie co mu do głowy strzeliło. To był człowiek, który lubił się powygłupiać. Nie zamierzał mu odbierać tej przyjemności. Najbardziej jednak rozbawiło go pytanie o wino. Nie wiedział czy on tak serio z tym pomysłem, ale chłopak odpowiedział mu.
- Jak znajdziesz to się możemy napić.
W tym momencie wyszczerzył lekko zęby. Widział jak Kenta schodzi z dachu. Miał ranę na boku, nieopatrzoną. Patrząc tak na mężczyznę próbował wyobrazić sobie przebieg tej walki. Chciałby zobaczyć tą siłę, szybkość, reakcje, precyzje... To musiało być wspaniale. Sama myśl aż go rozweselała, ale nie mógł teraz dać ponieść się fantazji. Znajdowali się na wojnie. W dodatku byli ranni, ale już na swój stan nie patrzył. Jego regeneracja zaczęła działać. Krwawienie ustąpiło, rana zaczęła się zasklepiać. To była kwestia czasu, kiedy ona zniknie, jednak wątpił, że ich kapitan posiada taką umiejętność. Trzeba było coś zrobić, jakoś go opatrzyć.
- Ame nie znalazłeś w środku jakiejś apteczki? Pasowałoby opatrzyć Kente.
W tym momencie również spojrzał na uliczkę. Zbliżali się w ich stronę jacyś ludzie... dużo ludzi. Czyżby wrogowie? Tamci wezwali posiłki? Nie. To było niemożliwe. Widać było, że to cywile. Ich ilość, zachowanie i ubiór świadczyły o tym, że nie mogli to być ninja. To oznaczało, że powoli zaczęli się tu przemieszczać. No cóż... teraz to już raczej nie zdążyliby posprzątać te wszystkie trupy, ale trzeba było to zrobić. Westchnął ciężko i krzyknął z dachu na dół.
- Grupa ludzi zmierza w naszą stronę. Jak nie chcecie, żeby widzieli te trupy to trzeba się z nimi szybko uwinąć.
Po tych słowach zszedł na dół i wszedł do środka budynku. Zaczął znosić wszystkie trupy jakie były tam gdzie kazałby mu Kenta.




----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

  Ukryty tekst
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
- Kij
  Ukryty tekst
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

  Ukryty tekst
0 x
Mokuzu

Re: [Event] Komplikacje - dzielnica mieszkalna

Post autor: Mokuzu »

Dziewczyna czuła pod palcami lepką, na wpół wyschniętą krew w miejscu, gdzie jej dłoń już teraz bezwiednie zaciskała się na prowizorycznym opatrunku z ubrania. Wydawało jej się, że jest cała mokra i nie potrafiła stwierdzić, w których miejscach była to krew, a w których pot. Jedyne co teraz czuła to ból silnie promieniujący z jednej strony jej ciała, który działał na nią otumaniając. Tak naprawdę średnio rozumiała co się wokół niej działo, choć gdzieś w podświadomości kryła się myśl o czyhającym niebezpieczeństwie. Choć była tak bliska śmierci to jednocześnie jakby w nią nie wierzyła, instynkt nie zdołał zaskoczyć i dodać jej woli do walki... przez część drogi majaczyła coś niewyraźnie trwając w półśnie. To nie tak, że nie zależało jej na życiu. Po prostu osłabienie wywołane utratą tak sporej ilości krwi dało jej się porządnie we znaki. Fizycznie czuła się fatalnie, była pokaleczona na całym ciele i brudna. Wibracje wywoływane przez pozostałe w jej ciele kikaichu przyprawiały ją o mdłości, lecz one właśnie próbowały jej pomóc. Do tego gwałtowne emocje wywołane anielskim (jak jej się w tej chwili wydawało) głosem donoszącym o zbliżającym się ratunku. Wszystko to sprawiło, że Mokuzu gwałtownie wychyliła się z ramion niosącej ją osoby i zwróciła zawartość swojego żołądka na ziemie, tak przy wszystkich. W jej oczach pojawiły się łzy bólu i upokorzenia, a choć przez okulary nie były one widoczne to odgłos, który wydobył się z jej gardła chwilę później mógł uświadomić wszystkich zgromadzonych o jej niedoli. Przypominał coś pomiędzy szlochem i jękiem bólu. - Przepraszam - szepnęła żałośnie wycierając buzię rękawem. Gardło paliło ją od soków żołądkowych, ale zacisnęła usta w cienką linię z mocnym postanowieniem nie odzywania się przez resztę drogi... to musiała być najgorsza chwila w jej życiu. Nigdy nikomu Mozuku tak bardzo nie współczuła jak sobie samej w tej sytuacji. Nikt nie powinien był przez coś takiego przechodzić. Pominąwszy nieliczne pokwikiwania, było to póki co wszystko od tej panny. Miała szczerą nadzieję, że tak usilnie jak ona starała się unikać kontaktu wzrokowego z innymi, tak reszta postanowi pójść jej śladem i udawać, że nic się jej udziałem nie stało. Z resztą, poza kompletnym i całkowitym upokorzeniem musiała martwić się bardziej naglącymi ranami, które autentycznie mogły wysłać ją na tamten świat. Jeden pożytek z tego wszystkiego był taki, że nieco się ożywiła i z minuty na minutę stawała bardziej świadoma otaczającej ją sytuacji.


STYLE WALKI: Bukijutsu - Seido
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • SIŁA 5
    WYTRZYMAŁOŚĆ 20
    SZYBKOŚĆ 5
    PERCEPCJA 20
    PSYCHIKA 20
    KONSEKWENCJA 5

SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 50
KONTROLA CHAKRY C
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 82%
MNOŻNIKI:
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
  • KLANOWE C
    NINJUTSU
    GENJUTSU D
    STYLE WALKI 1
    • Seido D

    IRYōJUTSU D
    FūINJUTSU
    ELEMENTARNE
    • KATON
      SUITON
      FUUTON
      DOTON
      RAITON
JUTSU:
Aburame
  • Kikaichū no Jutsu: Reberu Di [ D ]
  • Hijutsu: Mushiyose [ D ]
  • Hijutsu: Ningen no Jutsu [ D ]
  • Kikaichū no Jutsu: Reberu Shi [ C ]
  • Mushi Kame no Jutsu [ C ]


Styl Walki: Seido
  • Kage Shuriken no Jutsu [ D ]
  • Sōshuriken no Jutsu [ D ]


Genjutsu
  • Kasumi Jusha no Jutsu [ D ]
  • Magen: Narakumi no Jutsu [ D ]


Iryōjutsu
  • Chiyute no Jutsu [ D ]


Antidota i trucizny
  • Poziomy opanowania: Prosty

Nazwa
Kikaichū no Jutsu: Reberu Shi
Rozwinięcie umiejętności klanowych wiąże się z możliwością perfekcyjnej kontroli wszystkich posiadanych owadów. Nadal możemy osiągnąć te same efekty co przy poprzednim poziomie z tym, że tym razem przy użyciu wszystkich posiadanych owadów. Zwiększa się zasięg i szybkość z jaką się poruszają.
Zasięg
Wytrzymałość
Bardzo Słaba
Szybkość
Mierna
Dodatkowe
Wykonywane przy pomocy Kikaichū
Koszt Chakry
E: 8% | D: 6% | C: 4% | B: 3% | A: 2% | S: 1% | S+: niezauważalne
Kikaichu:
Wysysanie chakry - Kikaichū potrafią wysysać chakrę przeciwnika, jeżeli tylko zdołają się na nim usadowić. Aby proces stał się odczuwalny, musi to być grupa min. 10% robaków. Ilość wyssanej chakry na turę oblicza się następująco: Ranga dziedziny klanowej x 1% x (ilość robaczków/10). Przykładowo na randze S Kikaichūw liczbie 10% wysysają 5% chakry na turę.
Zapach - Samice Kikaichū mają bardzo specyficzny zapach i samce będą w stanie je znaleźć, jeśli te nie oddaliły się na więcej niż 40m.

EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
  • Płaszcz z kapturem (szaro-zielony)
  • Kabura na udzie (czarna)
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
Kabura
  • 4 Kunai
Torba (schowana z tyłu, pod płaszczem)
  • 6 Kunai
0 x
Awatar użytkownika
Ame
Postać porzucona
Posty: 646
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: jak na av
Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie

Re: [Event] Komplikacje - dzielnica mieszkalna

Post autor: Ame »

Ame jest skomplikowany niczym fakt iż tensor polaryzowalności jest kwadratem drugiej pochodnej polaryzacji o zespolonym współczynniku załamania. A on na razie mógł najwyżej załamywać się pod ciężarem swojego nowego miecza. Jeżeli Bóg już dawno postawił na nim kreskę, a diabeł wziął go tym samym pod swoje skrzydła, to znaczy, ze ma na prawdę przekichane, bo z umiejętnością, która sprawiła, ze w jego ciele zostało tylko kilka igieł zamiast tony drewna, dachówek i innego ścierwa, w piekle nie przetrwa. W budynku nie natknął się na żadne pułapki. Okrutna, zła i podła kunoichi nie mogla mu tego zrobić, lecz Hozuki nie rzucił się do plądrowania natychmiast, by moment wykorzystać. Zarówno dzikich lokatorów jak i nieobecnych już duchem gospodarzy. Chłopak powoli zwiedzał dom, bardziej patrząc na fanty, bo po to głownie tutaj wszedł. Nie zamierzał szukać odpowiedzi na pytanie jak zginęli właściciele domu. Trwała wojna i zginęli na jeden ze sposobów w jaki ginie się na wojnie. Od rzezimieszków, wojujących stron czy innych obłąkańców, którzy wykorzystują momenty takie jak ten. Oops. Dziwne jest tylko to, ze nic nie zginęło, ale to nie jest ważne. Ważne, ze dla niego więcej zostało. Miedzy innymi chyba zabytkowy miecz, który natychmiastowo zaiwanił ze ściany, gdzie tylko się marnował. Przytroczył zanbato do pleców. A wiec kto ma najlepsze ostrze w mieście?! Ame ty! Ame ty! Miał ochotę pozachwycać się nim dłużej, ale wiedział, ze czas go nagli. Myszkując po pokoju znalazł tajemnicze pudełko, które wyglądało na apteczkę, prawdopodobnie pozostałość po jego poprzednich przeciwnikach. Jedyne co w jej zawartości wydawało mu się znajome to bandaże. Nie, ze te konkretne, tylko ogólnie tylko to rozpoznawał. Oczywiście zabrał pudełko ze sobą. Żałował tylko, ze nie ma tam żadnych pigułek, które w najbliższym czasie mogłyby się przydać. Niebieskowłosy nie chciał tracić więcej czasu, gdyż nie wiedział co się dzieje z jego towarzyszem, który nie był w najlepszym stanie, a skoro znalazł apteczkę, to dlaczego miałby się nie podzielić? Gdy wyszedł na zewnątrz, pierwszym co zobaczył była obecność Kenty. Wojownik wydawał się tak jak wcześniej bardzo optymistyczny i wesoły, ale widać tez było, ze był ranny, co następnie potwierdził Saburo, który podobno wcześniej bardzo chłopaka zachwalał. No Hozuki prawie się zarumienił! Rzucił apteczkę na dach, tak żeby obaj inwalidzi wojenni mogli skorzystać z jej dobrodziejstw. Cytując Lorda Farquuada: "Znaj łaskę pana, Ogrze!".
- Obawiam się, ze zaproszenie tu cywili będzie szaleństwem z naszej strony. Z prostego powodu - nasi wcześniejsi przeciwnicy nimi byli. Jeżeli dołącza do którejkolwiek grupy to na pewno nas rozpoznają. Jak sądzisz, nie zwrócą na to uwagi, Kenta? - Ame wygłosił swoja opinie, lecz wiedział, ze Kenta i szaleństwo to pojęcia, które są ze sobą związane. W tym momencie zadziałały prawa Murphy'ego. Jeśli coś może pójść źle, to pójdzie. Saburo, który siedział na dachu zakomunikował im, iż zmierza do nich grupa ludzi. Co więcej - jedyne o czym pomyślał, to to, ze trzeba pozbierać trupy. Ame nie wierzył w przypadki. Pojawili się zbyt szybko żeby to był przypadek. Specjalnie udał się do przeciwnego końca posiadłości i czekał na rozwój wypadków, dając sobie możliwość ewentualnej ucieczki za teren tego cyrku.
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame. Obrazek
Awatar użytkownika
Kaito
Gracz nieobecny
Posty: 463
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:08
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: ♠ kruczoczarne włosy
♠ błękitne oczy
♠ rekinie kły
♠ 178 cm wzrostu, szczupły
♠ ubiór: szara koszulka, niebieska zbroja z białym futerkiem wokół kołnierza, bojówki z wieloma kieszeniami, czarne trapery
Widoczny ekwipunek: ♠ czarne rękawiczki z blaszką, bez palców
♠ torba umieszczona tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę
♠ kabura umieszczona na prawym udzie
♠ sztylet u boku

Re: [Event] Komplikacje - dzielnica mieszkalna

Post autor: Kaito »

Wreszcie grupy połączyły swe siły i zjednoczyły się w jedną całość. Sytuacja nie rysowała się jednak tak kolorowo jak można by się tego spodziewać. Wiele osób było rannych, w tym Mokuzu, której stan był chyba najcięższy. Potrzebowali medyka na gwałt, a niestety nikt z tutejszych nie za bardzo znał się na technikach iryoujutsu. W dodatku nikt nie mógł być pewien, co szykuje wróg i czy czasem nie napotkają go na swojej drodze. Kaito nie czuł się najlepiej. Kiedy patrzył na Mokuzu, zżerało go poczucie winy za to wszystko, co to się wydarzyło. Ale czy powinno? Czarnowłosy spojrzał w kierunku grupki dzieciaków, która pewnie pozostałaby w swych czterech ścianach, gdyby nie jego interwencja. Nie mógł uratować wszystkich, nie mógł być we wszystkich miejscach na raz. Tak naprawdę nie wiadomo co było najlepszą decyzją, a może w ogóle nie dało się w tych okolicznościach takowych podjąć. Kantańczyk podszedł jednak do Izanagiego i Mokuzu.
- Dobra robota. – Powiedział spokojnym tonem, starając się nie zdradzać zmartwienia o stan dziewczyny. Nie chciał, by ta była jeszcze bardziej podenerwowana. To pewnie tylko pogorszyłoby sytuację. – Wybaczcie. Musiałem ewakuować dzieciaki. – Westchnął po tym, tłumacząc się przed dwójką kamratów. Może i nie było to wcale konieczne, skoro robił to, co uważał za słuszne. A jednak… czuł się nieco lepiej i lżej, kiedy zrzucił z siebie ten ciężar. Niestety była to tylko kropla w morzu, bo musieli pomyśleć co dalej.
- Powinniśmy ruszyć do budynku przygotowanego przez drugą grupę. – Te słowa rzucił do Ayi, Ruri, Izanagiego i Mokuzu, czyli właściwie do grupy, która poczuwała się do obowiązku prowadzenia grup. Nie dało się nie docenić pomocy innych cywili, ale jednak to właśnie ta „wielka piątka” zdawała się decydować o wszystkim. Kaito wiedział, że nie mają chwili do stracenia, podobnie chyba stwierdziła Aya, która nie zamierzała pozostawać na tych ulicach ani minuty dłużej. Wyspiarz przyznał jej rację, nie było tutaj bezpiecznie. W budynku mogli się chociaż zabarykadować i nieco skuteczniej odbić ewentualny atak. Szesnastolatek skorzystał jednak jeszcze z okazji i złożył pieczęć, koncentrując się na zbadaniu szerszych połaci terenu. Chciał dzięki swym zdolnościom odnaleźć Kisho. W końcu ten wspominał wcześniej o tym, że jest początkującym medykiem, a nie oszukujmy się, kogoś takiego jak on cholernie potrzebowali. Miał nadzieję, że uda mu się wykryć towarzysza i że ten nie jest od nich daleko.
- Pomogę ją nieść. – Dodał po tym do Izanagiego i jeśli zaistniałaby taka konieczność, zamierzał przejąć Mokuzu. Uchiha w końcu się już trochę nanosił, a i po stoczonej batalii z pewnością miał mniej sił od Kaito. To nie tak, że młody Hozuki chciał zrekompensować swoje decyzje… a może chciał? Nieistotne, wiedział że jest jeszcze pełen energii, więc planował pomóc na tyle, na ile było go stać.
- Co się dokładnie wydarzyło? – Zapytał jeszcze Izanagiego, skoro i tak cała grupa szła w jednym kierunku i mieli czas, by porozmawiać o wszystkim i ustalić szczegóły. Każda informacja była przecież na wagę złota. Czy mieli do czynienia z kimś z zakonu Shiro Ryu? A może przeciwnik nie miał z nimi nic wspólnego?
- Trzymaj się. – Mruknął także niezbyt głośno do Mokuzu w chwili, w której kunoichi się ocknęła. Cholera, musiała dzielnie walczyć i byłoby to niesprawiedliwe, gdyby nie zdołali jej pomóc. O to Kaito się trochę obawiał. Czy dadzą sobie radę bez doświadczonego medyka?
- Mógłbym pójść po Kisho, ale nie wiem czy uda mi się go znaleźć i czy powinienem Was zostawiać. Podejmiemy decyzję jak dojdziemy na miejsce i porozmawiamy z moim bratem i jego towarzyszami. – Przekazał plan Izanagiemu, chcąc pokazać tym samym, że nawet jeśli wcześniej ich opuścił, to jednak teraz siedzą w tym razem i razem muszą się też trzymać. Nie dało się jednak ukryć, że przyciągnięcie w to miejsce Kisho byłoby dla nich idealnym rozwiązaniem. Cóż, po tym co czarnowłosy wyczuwał wcześniej, z jego starszym bratem wszystko było w jak najlepszym porządku. A jeśli miał rację, liczył na to, że to Ame przejmie rolę obrońcy grup, pozwalając młodszemu udać się po ich jedynego, a jakże niezbędnego, medyka.

Rozwój postaci:
  Ukryty tekst
Pokłady chakry:
  Ukryty tekst
Poznane jutsu:
  Ukryty tekst
Ekwipunek:
  Ukryty tekst
Użyte umiejętności i techniki:
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Izanagi
Gracz nieobecny
Posty: 144
Rejestracja: 3 kwie 2018, o 14:34
Wiek postaci: 17
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Tak jak na avatarze.
Widoczny ekwipunek: Katana

Re: [Event] Komplikacje - dzielnica mieszkalna

Post autor: Izanagi »

Siedziałem oparty o ścianę, na tyłku, zbierałem energię z tego miejsca czy coś w tym stylu... czułem ból i musiałem jakoś z tym oswoić teraz, nie było aktualnie nikogo kto mógłby mi pomóc. Tylko jak to usłyszałem, uśmiechnąłem się, mimo iż wiedziałem że sytuacja może być beznadziejna to nie chciałem aby inny po mnie zobaczyli że jest źle. Sam przez chwilkę zwątpiłem, spuszczając głowę w dół, chciałem nieco zamknąć się w sobie i uspokoić moje ciało, które ciągle męczy ból, chciałem jakby w głowie powiedzieć sobie że muszę z tym teraz żyć i szybko przystosować się do niego. Nie wiem czy to było głupie czy nie, ale postanowiłem nikomu o tym nie mówić, bo ból stał się nieco mniejszy, choć tak naprawdę był cały czas taki sam, po prostu musiałem się z nim oswoić, w końcu już jakiś czas na to miałem, a wmawiając sobie iż innego wyjścia nie ma i trzeba się przyzwyczaić jakby nigdy miał mnie on nie opuścić to nieco zelżało, w głowie, chociaż wszystkie inne negatywne skutki odczuwałem cały czas. Nie chciałem się poddać tak łatwo, nie chciałem sprawiać większego kłopoty. Nagle podszedł ktoś do mnie, wyciągnął rękę i zapytał czy "Dasz radę walczyć?", podniosłem głowę, moja twarz w tym momencie nie pokazywała nic, za to poczułem że jestem obserwowany, nie chciałem na nich spoglądać, ale wyczułem w czym rzecz.
Nie wiem co to było za uczucie w tym momencie, ale poczułem ciepło w środku, jakby adrenalina raz jeszcze we mnie zabuzowała na nowo przez spojrzenia tych wszystkich ludzi dookoła, przymknąłem oczy, uśmiechnąłem się jednym kącikiem ust i szybko wyciągnąłem rękę w jej stronę, spojrzałem z ogniem w oczach i dodałem... - Będę walczył dopóki starczy mi sił!- przy pomocy ręki kompanki wstałem i byłem już gotów do drogi. Z tą walką może nieco blefowałem, ale rzeczywiście w tym momencie poczułem się, żeby nie powiedzieć wyśmienicie, a po prostu dobrze. Co jakiś czas spoglądałem na Mokuzu, nie chciałem aby ktoś zauważył że martwi mnie jej stan, zastanawiałem się czy wszystko będzie w porządku, a z boku nie wyglądało to dobrze. Starałem się być uważny aby nikt nas nie zaatakował teraz, ja sam nie musiałem się już podpierać na katanie co nieco ułatwiało mi przemieszczenie się, ale nie wiedziałem na ile będę mógł sobie pozwolić podczas następnej walki, jeżeli taka się odbędzie, bez informacji od medyka oraz jego pomocy że jestem znowu gotów na 100%. Tak czy siak musiałem się skoncentrować, na pytanie Kaito chciałem dopiero odpowiedzieć gdy dotrzemy na miejsce, gdyż nie bardzo byłem w tym momencie gotów na takie rozmowy, przy innych, a opowiadać o czym było, bo walka była ciekawa, no i wygraliśmy mimo odniesionych ran.
0 x
Awatar użytkownika
Vulpie
Moderator
Posty: 2546
Rejestracja: 17 lut 2015, o 17:36
Multikonta: Misae Misaki

Re: [Event] Komplikacje - dzielnica mieszkalna

Post autor: Vulpie »


0 x
Awatar użytkownika
Saburō Hokusai
Postać porzucona
Posty: 292
Rejestracja: 26 gru 2017, o 14:44
Wiek postaci: 18
Ranga: Wędrowiec
Widoczny ekwipunek: Metalowa kosa na plecach

Re: [Event] Komplikacje - dzielnica mieszkalna

Post autor: Saburō Hokusai »

Smród zgnilizny drapał w gardło. Dookoła nie można było zobaczyć nic oprócz śmierci i zniszczeń spowodowanych wojną. Tak bardzo chłopak chciał zobaczyć jak wygląda wojna i co? Przekonał się o tym na własnej skórze. Nie żałował. Doświadczył czegoś co chciał. Zobaczył to na własne oczy, odczuł to na własnej skórze. Widział jakie żniwo śmierć umie ze sobą zebrać, ale to był raj. Raj dla Jashina, który uwielbiał ofiary na jego cześć. Pomyśleć jak bardzo by się cieszył, gdyby wszystkie te ofiary skończyły w rytuale. Fala ciepła zalała go na samą myśl o takiej scenerii. Ciała zostały powynoszone, lecz co to da? Wiele trupów również wisiało. Ciała były wszędzie. Niemożliwością było, żeby cywile nie zobaczyli choć jednego. Zresztą co to za różnica? I tak już pewnie widzieli wiele. Trupy były nieodłączną częścią wojny. Jeśli nie zobaczyli by ich tutaj to i tak w końcu na niejednego by się natknęli. Mimo wszystko próbował zmniejszyć ich ilość do jak najmniejszej. Nie patrzył zbytnio co robi Ame wraz z Kentą. Ciekaw tylko był czy ich dowódca zdaje sobie sprawę z kim tak naprawdę walczyli. Najdziwniejsze jednak było to, że Kenta nie odpowiedział Ame. Czyżby ten zagiął go swoim pytaniem? To nie było do niego podobne, aby mężczyzna nie wyjechał z żadnym sarkazmem czy choćby już tą normalną odpowiedzią. Kto wie co w tym momencie siedziało mu w głowie, nie chciał, żeby się zamartwiał takimi pierdołami. Podszedł do niego i klepnął go w ramię.
- Chyba się troszkę zawiesiłeś.
Wyszczerzył do niego zęby po czym wszedł do budynku upewnić się, że nie zostały tu żadne trupy. W międzyczasie jeśli krwawienie rzeczywiście ustało odwiązał swój płaszcz z klatki piersiowej i założył go na siebie zakładając także kaptur na głowę. W środku szukał ciał. Przy okazji powkładał sobie do kieszeni od płaszcza jakieś drobne kosztowności typu monety lub jakieś łańcuszki i wisiorki jeśli by się zmieściły i upewnił się, że nikogo już tam nie ma. Bajzel na zewnątrz posprzątał na tyle ile mu czas pozwolił, ponieważ gdy tylko zobaczył kruka na murze porzucił swoją robotę. Na początku skojarzyło mu się, że widać go było z dachu, a teraz wiadomym było kto to jest. Był to drugi człowiek Nary. Mężczyzna widać też posiadał ciekawe umiejętności, lecz i tak większą sympatią darzył Kente. Usłyszał krzyk, który dochodził z kruka. Westchnął i spojrzał na Ame, aby sprawdzić czy usłyszał rozkaz. Podszedł do murów i tylko powiedział do kompana.
- Teraz to się dopiero zrobi bajzel - po czym zaczął otwierać bramę.


----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

  Ukryty tekst
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
- Kij
  Ukryty tekst
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Ame
Postać porzucona
Posty: 646
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: jak na av
Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie

Re: [Event] Komplikacje - dzielnica mieszkalna

Post autor: Ame »

W takich sytuacjach jak ta po prostu nie ma dobrych wyjść. Mógłby uciec, no ale gdzie? To, ze nie był ranny, nie znaczy, ze będzie w stanie poradzić sobie z każdym napotkanym zagrożeniem. W końcu trochę się naprodukował żeby uzyskać taki efekt, jaki właśnie wypadałoby posprzątać z placu. Przez chwile dobrze się bawił, było na prawdę fajnie. W gruncie rzeczy w ogolę nie żałował. Żałował tylko, ze pętla zaczyna powoli się zaciskać, a jego towarzysze zauważyli to dopiero teraz. Opłacało się to wszystko, nie dość, ze ma nowy miecz, to przecież warto było bo liczą się wspomnienia - tak mawiał pewien mędrzec z ulicy. Cudza krzywda i tak dalej... członkowie jego tymczasowej drużyny także nie zważali za bardzo na to co się dzieje, nikogo tutaj nie interesowała cudza krzywda. Tym bardziej Rekin nie czul się winny. Do usprawiedliwienia czynów czy tam zbrodni wojennych jakby hejterzy powiedzieli, w oczach i wspomnieniach ofiar pewnie nigdy nie dojdzie.
Może i stwierdził rzecz oczywistą, ale patrząc na reakcje Kenty, uświadomił sobie, ze tamten niczego nie zauważył i jest to dla niego kompletna nowość. Widocznie dopiero teraz docierało do niego, ze maja przerąbane. Tylko gapił się po tych świeższych trupach, co ostatecznie dawało dowód tego, ze tamten do końca nie zrozumiał tego co tu się stało. To daje pewna nadzieje dla Ame. Zawsze można próbować obwinić jego jako najbardziej doświadczonego członka drużyny, wręcz jej nieformalnego lidera. W tym samym momencie chłopak zauważył wielkie ptaszysko, które w zasadzie pojawiło się znikąd. Zrobił kolo nad posiadłością i zniknął. Prawda uderzyła Niebieskowłosego niczym niewyżyty dresiarz po ustawce. Na placu jest więcej trupów niż tych, których osobiście wysłał do krainy wiecznych łowów. Zostaną obwinieni dosłownie o wszystko co tu zaszło. Ucieczka w tym momencie jeszcze wchodziłaby w grę gdyby nie to, ze już zostali zauważeni. Inny mędrzec ulicy kiedyś śpiewał, ze co ma być to będzie, niebo znajdzie wszędzie. Z drugiej strony podobno tylko diabeł się nim już interesuje. To chyba pora zacząć słuchać techno. Ptaszysko, które już wcześniej sygnalizowało kłopoty usiadło na murze. Do jego uszu doleciała komenda pod tytułem "Otwórzcie bramę!". Słyszał już wcześniej ten głos i należał chyba do towarzysza Kenty, z którym wcześniej się rozdzielili. Ten zaciskał tylko dłonie w pięści i nie odzywał się ani słowem. Moze jednak ktoś w tej grupie żałował tego co się stało? W przypadku Ame było tylko tyle, ze wolał żeby się to nie stało ze względu na ewentualne konsekwencje, przed którymi zaraz mogą stanąć, ale na pewno nie będzie go to prześladować do końca życia. Nawet jeżeli licząc od teraz będzie bardzo krótkie. Z westchnieniem pomógł Saburo przy otwieraniu bramy.
- Szkoda, ze my będziemy robić za kurwy. - zripostował słowa Mnicha.
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame. Obrazek
Awatar użytkownika
Kisho
Gracz nieobecny
Posty: 455
Rejestracja: 19 paź 2016, o 19:49
Wiek postaci: 20
Ranga: Wyrzutek D
Krótki wygląd: Długie brązowo-blond włosy, błękitne oczy, jasna karnacja, czarne spodnie, czerwono-czarna bluza i jasnobrązowy bezrękawnik z kominem
Widoczny ekwipunek: kabura na broń (na prawym udzie) i torba (na lewym pośladku)

Re: [Event] Komplikacje - dzielnica mieszkalna

Post autor: Kisho »

Porównać Kentę do dzikich? Na pierwszy rzut oka w ogóle nie przyszłoby to do głowy, bardziej przypominał dzieciaka, któremu w głowie siedzą jedynie zabawy. I wino. Jednak po dłuższych obserwacjach z bezpiecznej odległości, trzeba było przyznać, że coś jest na rzeczy. I nie chodzi tutaj o jego brutalność czy niepohamowanie w walce, co akurat czerwonooki miał nieprzyjemność zobaczyć. Mowa raczej o jego charakterze, tej znieczulicy i obojętności na cierpienie innych. No i... bywa cholernie agresywny w najmniej odpowiednich momentach - tak, mowa o samym początku ewakuacji, gdzie Kenta dosłownie skoczył Kishowi do gardła.
Hakusei, w porównaniu do tego powyżej, był zgoła inny, mimo że to właśnie on pochodzi z obszarów za Murem. Jedynie techniki, którymi się posługuje, w jakiś sposób nawiązywały do Dzikich. Nie wyglądało by cokolwiek ich jeszcze łączyło. Mimo to, przeświadczenie o tym, kim był i skąd pochodził nadal nie pozwalało o sobie zapomnieć.
Z lekkimi oporami Kisho wszedł na czarne zwierze. Cóż, skoro już miał ten swój transport, musiał też i przezwyciężyć obawy, zaufać kompanowi i liczyć, że też przypadkiem go nie zrzuci. Uczepił się, niby piór, niby... cholera wie, co to było, zgodnie z poleceniem i wraz z Hakuseim wzbili się w górę.
- Chwilę temu zakończył walkę, a teraz ewakuuje ludzi - poinformował. - Jest dokładnie tam - wyciągnął szybko lewą dłoń i wskazał kierunek - Za budynkami w uliczce. - Wiedział co nieco o zdolnościach dzikich, ale to, że potrafią przekazać wcześniej napisaną wiadomość w postaci latającego ptaka, było czymś nowym. Przez moment Kisho nieco się przeraził, że i w podobny sposób zamaskowany może przekazywać informacje swoim pobratymcom po drugiej stronie Muru. Takie coś niewątpliwie sprawiłoby wiele kłopotów w przyszłości, ale obecnie Kisho miał inne zmartwienie. W zasadzie nawet dwa zmartwienia o wdzięcznych imionach Mokuzu i Izanagi. Ta dwójka była w zasadzie powodem, dla którego przełamał swoje uprzedzenia i wsiadł na gigantycznego atramentowego ptaka.
- Jeśli nie uda mi się jej ustabilizować, będziesz musiał zabrać ją prosto do portu na jakiś statek - rzucił do Hakuseia, gdy zeskakiwał ze stworzenia i czekał na otwarcie bramy. Już z oddali widział, w jakim stanie znajduje się dziewczyna. Izanagi, miał to szczęście, że jego życiu praktycznie nic nie zagrażało, ale niestety na chwilę obecną będzie mało użytecznym wsparciem. Mało użytecznym, ale żywym! Królowa owadów nie miała się już tak dobrze, jak jej kompan.
Przydałby się Akarui... - zaczął nieco posępnie narzekać. - Pewnie wiedziałby co zrobić i zdołałby ją postawić na nogi. - Kisho, był medykiem, co do tego nie było wątpliwości, ale dopiero raczkującym, stawiającym pierwsze kroki w dziedzinie Irojutsu. Poznał już podstawową technikę leczącą, ale obawiał się, że w jej przypadku może ona nie pomóc. A mogłem skupić się na treningu medycznych jutsu... Po kij mi były techniki klanowe...
- Zróbcie mi trochę miejsca - rzucił niemal na wejściu, kierując się wprost do poszkodowanej. Przykucnął przy jej boku, oglądając z bliska jeszcze raz wszystkie rany i oceniając, z którymi sobie poradzi, które przekraczają jego możliwości i co najważniejsze czy jest coś, co bezpośrednio zagraża jej życiu i czym należy się zając niemal natychmiast. - Przynieście jej coś do picia - poprosił. Brunetką już wcześniej ktoś się zajął i założył prowizoryczne opatrunki, by nie traciła krwi. Problem w tym, że były to tylko półśrodki i za chwile będzie trzeba je zmienić na nowe. Dodatkowo są w akcji ewakuacyjnej i nie wiadomo czy jej stań się nie pogorszy, podczas podróży, a Kisho nie mógł obiecać, że przybędzie na jej zawołanie. Musiał więc leczyć, a nie jedynie zapobiegać.
- Może boleć, ale spróbuj na moment się pochylić -próbował mówić spokojnie, nie dawać po sobie oznak niepewności czy zwątpienia. Nie miał zamiaru niepotrzebnie jej straszyć. - Musisz to połknąć - podał jej do ręki małą kuleczkę, którą w międzyczasie wyciągnął z torby na pośladku. Przy okazji schował także kunai. Pigułka ze skrzepniętą krwią powinna jej pomóc, przynajmniej przez najbliższe kilka minuty. Przy okazji dodatkowa dawka czerwonej cieczy powinna lepiej wpłynąć na organizm. - Ostrożnie i bez pośpiechu. Pomogę ci - Objął ją, delikatnie od strony pleców, by nie musiała się męczyć i siłować z ciężarem własnego ciała. Przytrzymał dziewczynę do momentu, aż spożyła medykament i, o ile ktoś uprzejmy ruszył tyłek po choćby kubek wody, zapiła go. Po tym ostrożnie opuścił jej ciało na ziemię, by mogła swobodnie leżeć i odpoczywać, a sam przeszedł do kuracji. Leczenie zaczął od tych znaczących ran i to na nich początkowo się skupił. - Odpoczywaj - rzucił, kładąc dłonie na jej ciele i zbierając własną chakrę, którą lada moment odpowiednio przekształci i prześle do ran, by przyśpieszyć ich regenerację.
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst

EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
  • kabura na broń (na prawym i lewym udzie)
  • torba (na lewym i prawym pośladku)
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Kaito
Gracz nieobecny
Posty: 463
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:08
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: ♠ kruczoczarne włosy
♠ błękitne oczy
♠ rekinie kły
♠ 178 cm wzrostu, szczupły
♠ ubiór: szara koszulka, niebieska zbroja z białym futerkiem wokół kołnierza, bojówki z wieloma kieszeniami, czarne trapery
Widoczny ekwipunek: ♠ czarne rękawiczki z blaszką, bez palców
♠ torba umieszczona tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę
♠ kabura umieszczona na prawym udzie
♠ sztylet u boku

Re: [Event] Komplikacje - dzielnica mieszkalna

Post autor: Kaito »

Z perspektywy innych obserwatorów wydawać by się mogło, że Kaito idzie na czele grupy, chociaż wcale żadnym przywódcą się nie czuł. Oczywiście nie miał zamiaru umniejszać swoich zasług, bo jednak udało mu się ewakuować wielu ludzi z ich domostw, a trudno było przewidzieć, co by się nimi stało, gdyby postanowili jednak skryć się przed przeciwnikiem w swoich czterech ścianach. Mimo wszystko… nie uważał, by to, co czynił sprawiło, że stał się nagle kimś wyjątkowym. Odwalił przecież tylko swoją część zadania, podczas gdy inni mieli swoje obowiązki, być może nawet trudniejsze w realizacji. No tak, spojrzenie na biedną Mokuzu znów uniemożliwiło mu uniesienie kącików ust w geście zwycięstwa. Podobnie zresztą jak ten cały obraz nędzy i rozpaczy, który napotykali po drodze. Świeże trupy, jasnoczerwona krew i wisielcy… Młody Hozuki pierwszy raz przeżywał coś takiego i nawet nie do końca potrafił nazwać swoje uczucia. Coś ściskało go zarówno w sercu, jak i w żołądku, kiedy myślał o wszystkich tych, którzy stracili życie w imię jakiejś zapewne idiotycznej idei zakonników. Do tej pory miał to szczęście, że udawało mu się zrządzeniem losu unikać wszelkich większych konfliktów. A to się z bratem po drodze pogubili, a to przebywali w krajach kupieckich, w których akurat było bezpiecznie… a to podróżowali z karawaną handlarzy, która trzymała się z dala od niebezpieczeństw. Tym razem z Ame trafili w samo serce tak okrutnych wydarzeń i musiał przyznać, że niełatwo było mu się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Do chwili obecnej chyba zbytnio idealizował świat i nie doceniał aż tak mocno wartości ludzkiego istnienia. To zawsze było dla niego ważne, ale tego dnia stało się czymś zupełnie nieocenionym.
Czy ich akcję ratunkową można było nazwać zwycięstwem, skoro po drodze napotykali tylu poległych? Można by rzec, że uratowali tylko grupkę ludności, która w praktyce była wręcz kroplą w morzu. Mogli się dołować, dobijać czy obwiniać, ale cóż… wielu uciekło, a oni jednak stawili czoła przeciwnościom losu i robili, co mogli, byleby zminimalizować straty. Kaito stwierdził, że jakkolwiek marne rezultaty by to nie było, to jednak ich akcję można było określić mianem małego zwycięstwa, i tego zamierzał się trzymać. Nie ukrywał jednak, że z poczuciem ulgi spoglądał na przybyłą świtę, a w szczególności niezbędnego w tym momencie Kisho, a także na powoli otwierające się bramy. Co prawda nikt nie powiedział, że to już koniec, ale czy nie była to jakaś maleńka iskierka nadziei? Światełko w tunelu?
- Dziękujemy… – Mruknął tylko pod nosem w odpowiedzi na komentarz Hakuseia, ale to nie on w tym momencie interesował go najbardziej. Atramentowe zwierzęta nie mogły się przecież w tych okolicznościach równać z rękoma, które leczą.
Kiedy Kisho podszedł bliżej, żeby przyjrzeć się stanowi Mokuzu, młody Wyspiarz ustąpił mu miejsca. Nie chciał przeszkadzać medykowi w pracy, a jednak był zaaferowany tym wszystkim na tyle, że nie potrafił też siedzieć bezczynnie.
- Jesteś w stanie jej pomóc, prawda? – Zagadnął początkującego iryonina ze słyszalną nutą nadziei. Może nie poznał zbyt dobrze tej dziewczyny, ale przez wzgląd na to, że byli częścią jednej grupy, czuł się tak, jakby była dla niego kimś bliskim. Ufał Kisho i wierzył, że uda mu się doprowadzić ją do porządku. Podobnie zresztą jak Izanagiego czy innych wyczerpanych lub zranionych po tej przeklętej batalii. Mokuzu była jednak w najgorszym stanie, więc siłą rzeczy trzeba było się nią zająć w pierwszej kolejności. Rekin żałował zaś, że do niczego się w tym przypadku nie może przydać. Chociaż…
- Ja przyniosę! – Wykrzyczał tylko już w biegu, kiedy jego towarzysz poprosił, żeby przynieść pacjentce coś do picia. Kaito zamierzał poszukać jakiejś wody, choćby miał w tym celu przebiec i pół miasta. W końcu był szybki, do tego zadania akurat nadawał się całkiem nieźle. Poza tym nie mógł już zrobić nic więcej, dlatego po prostu obserwował poczynania medyka, trzymając kciuki za to, by wszystko się udało. W międzyczasie spoglądał też w stronę rozwierającej się bramy, chociaż nie zamierzał się stąd ruszać póki nie upewni się co z Mokuzu, jak i resztą rannych. Nie był pewien czy Kisho będzie w stanie pomóc wszystkim, ale każda pomoc była na wagę złota, prawda? Oni też nie mogli zebrać wszystkich po drodze… nie wszystkich dało się uratować, ale każda jedna żywa dusza więcej warta była każdego poświęcenia.
Rozwój postaci:
  Ukryty tekst
Pokłady chakry:
  Ukryty tekst
Poznane jutsu:
  Ukryty tekst
Ekwipunek:
  Ukryty tekst
Użyte umiejętności i techniki:
  Ukryty tekst
0 x
Mokuzu

Re: [Event] Komplikacje - dzielnica mieszkalna

Post autor: Mokuzu »

Mokuzu była zdana na innych, niemożliwość zrobienia czegokolwiek sensownego nie pomagała. z jednej strony odzyskiwała coraz bardziej świadomość z drugiej docierało do niej jak w złej sytuacji się znajduje. Jej szanse na wyjście z tego piekła były minimalne. A Jedyne czym mogła sobie realnie pomagać to unikaniem przemęczenia i gwałtownych ruchów które mogły pogorszyć jej stan. Trzymała jednak nadal kawałek materiału który miał ją ocalić. Czy to wystarczy ? Nie wiedziała. Cały czas czuła się jak by zbliżała się coraz bardziej do ostatniej wędrówki. Czy to miał być już koniec ? Nie wiedziała z drugiej strony nie chciała aby to był koniec. Wyglądało na to że w tej nieciekawej sytuacji nie może być już gorzej. Dziewczyna jednak zdała sobie sprawę że utraciła kontakt który miał lokalizować tamtą kobietę. Co mogła zrobić w stanie w którym słowa przychodziły z olbrzymią trudnością. Jej sytuacja chyba miała się odrobinę poprawić. Ktoś chciał jej pomóc, Mukuzu czuła wówczas wstyd, sama nie potrafiła o siebie zadbać potrzebowała pomocy. Mimo to nie pragnęła zginąć dlatego słuchała tego co ma zrobić aby przetrwać. Więc próbowała się powoli pochylić. Otrzymała pigułkę którą miała połknąć, gdy już ryzyko zakrztuszenia się spadło Młoda kunoichi połknęła pigułkę, czując jak jej podrażnione gardło sprawia jej ból. A to sprawiło że zakasłała lekko. Następnie odpowiadając - Dziękuję. - Doceniała to że ktoś jej pomaga, aż nadto zdawała sobie sprawę z tego że nie jest w najlepszym stanie. A pozostawiona samej sobie zginęła by. I właśnie ta świadomość sprawiała że czuła się niczym balast dla innych.


STYLE WALKI: Bukijutsu - Seido
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • SIŁA 5
    WYTRZYMAŁOŚĆ 20
    SZYBKOŚĆ 5
    PERCEPCJA 20
    PSYCHIKA 20
    KONSEKWENCJA 5

SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 50
KONTROLA CHAKRY C
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 82%
MNOŻNIKI:
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
  • KLANOWE C
    NINJUTSU
    GENJUTSU D
    STYLE WALKI 1
    • Seido D

    IRYōJUTSU D
    FūINJUTSU
    ELEMENTARNE
    • KATON
      SUITON
      FUUTON
      DOTON
      RAITON
JUTSU:
Aburame
  • Kikaichū no Jutsu: Reberu Di [ D ]
  • Hijutsu: Mushiyose [ D ]
  • Hijutsu: Ningen no Jutsu [ D ]
  • Kikaichū no Jutsu: Reberu Shi [ C ]
  • Mushi Kame no Jutsu [ C ]


Styl Walki: Seido
  • Kage Shuriken no Jutsu [ D ]
  • Sōshuriken no Jutsu [ D ]


Genjutsu
  • Kasumi Jusha no Jutsu [ D ]
  • Magen: Narakumi no Jutsu [ D ]


Iryōjutsu
  • Chiyute no Jutsu [ D ]


Antidota i trucizny
  • Poziomy opanowania: Prosty

Nazwa
Kikaichū no Jutsu: Reberu Shi
Rozwinięcie umiejętności klanowych wiąże się z możliwością perfekcyjnej kontroli wszystkich posiadanych owadów. Nadal możemy osiągnąć te same efekty co przy poprzednim poziomie z tym, że tym razem przy użyciu wszystkich posiadanych owadów. Zwiększa się zasięg i szybkość z jaką się poruszają.
Zasięg
Wytrzymałość
Bardzo Słaba
Szybkość
Mierna
Dodatkowe
Wykonywane przy pomocy Kikaichū
Koszt Chakry
E: 8% | D: 6% | C: 4% | B: 3% | A: 2% | S: 1% | S+: niezauważalne
Kikaichu:
Wysysanie chakry - Kikaichū potrafią wysysać chakrę przeciwnika, jeżeli tylko zdołają się na nim usadowić. Aby proces stał się odczuwalny, musi to być grupa min. 10% robaków. Ilość wyssanej chakry na turę oblicza się następująco: Ranga dziedziny klanowej x 1% x (ilość robaczków/10). Przykładowo na randze S Kikaichūw liczbie 10% wysysają 5% chakry na turę.
Zapach - Samice Kikaichū mają bardzo specyficzny zapach i samce będą w stanie je znaleźć, jeśli te nie oddaliły się na więcej niż 40m.

EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
  • Płaszcz z kapturem (szaro-zielony)
  • Kabura na udzie (czarna)
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
Kabura
  • 4 Kunai
Torba (schowana z tyłu, pod płaszczem)
  • 6 Kunai
0 x
Awatar użytkownika
Izanagi
Gracz nieobecny
Posty: 144
Rejestracja: 3 kwie 2018, o 14:34
Wiek postaci: 17
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Tak jak na avatarze.
Widoczny ekwipunek: Katana

Re: [Event] Komplikacje - dzielnica mieszkalna

Post autor: Izanagi »

Podążając do miejsca docelowego widoczne były makabryczne rzeczy, które natychmiast wyrzucałem z głowy, patrzą ślepo przed siebie, czując gorąc w klatce piersiowej, nie wynikający z ran, a ze wściekłości która zaczynała we mnie kipieć coraz mocniej.
Zastanawiało mnie jedno czy to zrobili Ci ludzi których zabiliśmy czy może jeszcze ktoś inny, musiałem się dowiedzieć, chciałem się dowiedzieć by móc zajebać ich własnymi pięściami, lecz najpierw chciałem zostać nieco podleczony... Mimo iż nie chciałem na to wszystko patrzeć, nie było wyjścia, może i czułem różne efekty, jak drapanie w gardle czy smród, ale to po tym jak zabiłem tamtych gości, coraz mniej to mnie ruszało, można powiedzieć że wojna konserwuje. Zresztą widziałem już za dziecka trupa swojej własnej matki, przez co może nie oddziaływało to na mnie "AŻ" tak mocno jak na innych, chociaż to zależy od osoby, chciałem aby czym prędzej ktoś mnie tylko podleczył. Gdy doszliśmy na miejsce Kaito szybko załatwił jakiegoś medyka który miał poskładać do kupy Mokuzu. Sam stałem blisko aby wiedzieć czy wszystko będzie z nią w porządku, jednocześnie rozglądając się czy jest ktoś kto mnie by podreperował.
- Walczyliśmy w obronie cywila, z trzema wrogami no i jak widzisz nieźle dali nam popalić.- spoglądałem na kompankę, mówiąc do Kaito gdy ten będzie obok nas, która dostała nieco mocniej niż się tego spodziewałem, czekałem aż wreszcie zobaczę że z nią wszystko już w porządku by móc odejść od niej.
- W tej sytuacji mogę jedynie powiedzieć, że w porównaniu do nas, przeciwnicy nie przeżyli z nami spotkania.- nie mówiłem tego aby się chwalić bo uważałem że niema czym. Bardziej chciałem jakoś uzyskać zadość uczynienie za rany jakie odniosła Mokuzu, bo pomyślą być może że się obijałem.
- Co dalej? Bo ja jak tylko zostanę nieco podleczony jestem gotów, by ruszać dalej i moglibyśmy kurwa dorwać tych bydlaków.- bardzo chciałem utłuc tych którzy pomordowali te wszystkie nie winne osoby, tylko nie wiedziałem czy ktoś nam pomoże oraz co dalej w planie mamy do roboty, bo nic takiego nie słyszałem, chyba że podczas eskorty czegoś nie dosłyszałem.
0 x
Awatar użytkownika
Vulpie
Moderator
Posty: 2546
Rejestracja: 17 lut 2015, o 17:36
Multikonta: Misae Misaki

Re: [Event] Komplikacje - dzielnica mieszkalna

Post autor: Vulpie »

0 x
Zablokowany

Wróć do „Miasto Kami no Hikage”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość