Kogane no umi (pola)

Awatar użytkownika
Vulpie
Moderator
Posty: 2546
Rejestracja: 17 lut 2015, o 17:36
Multikonta: Misae Misaki

Kogane no umi (pola)

Post autor: Vulpie »

0 x
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Kogane no umi (pola)

Post autor: Shikarui »

Wiesz, gdzie jest granica między tym, co dozwolone, a co nie? Nie zdradzą ci odpowiedzi na to pytanie kamienne tablice. Nie zdradzą ludzie wokół, nie wyszepczą księgi praw spisane ludzką ręką. Ta granica była tworzona na bieżąco. Na co innego pozwolisz sobie w obecności matki, ojca, na co innego w obecności lidera - i na coś zupełnie innego w obecności zupełnie obcych osób. Zła osoba - czy to już brzmi wystarczająco przerażająco? Czy myśl o lodzie wystarczająco zatrważała, żeby człowiek stał się bardziej uważny i sobie nie pozwalał? Nie. Należało tego zła uświadczyć. Poczuć, jak kawałki lod wpełzają do wnętrza i osiadają na sercu, płucach i wątrobie. Zanim zaczynały ciążyć - paliły. Zamrażały dogłębnie, kawałek po kawałku. Jeśli ominą jakąś część ciała to nic. Poprawią to. Za pierwszą falą mrozu nadciągała druga, trzecia... Było ich tak długo, jak długo stało się w zamarzniętym jeziorze. Opowiadali bajki, że temperatura powietrza była niższa od wody. Że w tej krainie mrozu, pod okowami lodu, jeśli tylko zdołasz je zbić, kryje się woda cieplejsza od otoczenia wokół ciebie. Włóż to na półkę między bajki i podziel na dwa. Spójrz na to przez palce - przejrzyj jeszcze raz. Kiedy już wystarczająco mocno się przyjrzysz, skupiony na treściach teoretycznych - poczuj to sam. Doświadcz drżenia nawierzchni, kiedy kują lód ostrymi hakami i poczuj mróz na karku, kiedy jeden po drugim tonęli w dole. Shikarui nie wiedział, co to za uczcie, kiedy ktoś wbijał ci się prosto do wnętrza i zanurzał w twoim własnym świecie. Kiedy czyjeś myśli stawały się twoimi, a ty sam traciłeś jakąkolwiek kontrolę nad ciałem. Nie wiedział i nie chciał poznać tego uczucia - był pewien, że Aka tym bardziej nie chciał tego przeżywać.
- Na pewno nic jej nie jest? Tak nagle upadła...
- Zmywajcie się stąd już, dzieciaki! Tylko zamieszanie robicie! - Sprzedawca machnął swoją ścierą na pożegnanie. Co się dziwić? Rzeczywiście trochę zamieszania zrobili. Nikt nie interweniował, bo niby czemu? Siedzieli razem, rozmawiali. Sprzedawca nie musiał nawet wołać straży - minęli ją. I co z tego? Wokół chodziło wielu ludzi, a ta trójka nie wyglądała na tyle dziwnie czy podejrzanie, jakby zaraz miało się stać coś złego.
- Wszytko w porządku? - Zagaił jeden ze strażników, zatrzymując mały pochód.
- Nie do końca. Moja przyjaciółka źle się poczuła, właśnie odprowadzam ją do domu. - Kłamstwo. Kłamstwo wydobyło się tak gładko z jego gardła, jakby Shikarui wcale nie kłamał. Może to prawda? Przecież Yamanaka nie zrobiła mu nic złego. Polubienie jej nie było niemożliwe. Polubił ją, teraz się o nią martwił... Nie. Gdyby tak było, nie przykładałby jej durnego patyka do szyi.
Strażnik uśmiechnął się ciepło i wyciągnął rękę, żeby zacisnąć ją na ramieniu Shikaruiego, drugą na ramieniu Akiego. Albo raczej - na ramieniu Inoshi w ciele Akiego, po czym poszedł w swoją stronę.
Reszta drogi obeszła się już bez problemów.
A Shikarui nie śpieszył się wcale. Wędrował długimi ulicami i kierował się do bramy miasta - jakiejś bocznej, nie tej głównej. Czekał. Nie zatrzymywał się, szedł ciągle w tym samym, spokojnym tempie. Rzeczywiście - sprawiał wrażenie, jakby wiedział, co robi - ale czy wiedział na pewno? Nie miał pewności, jak działa to kekkei genkai, nie znał go od A do Z. Znał tylko podstawy. Dawał Yamanace czas na powrót do swojego ciała, ale ta tego nie robiła. Czemu? Dlaczego wciąż lezie za nim w nie swoim ciele? Był zirytowany. Minimalnie bo minimalnie - ale był. Yamanaka przesadziła. Czy zrobiła źle czy dobrze Shikarui nie rozpatrywał tego w takich kryteriach. Nie rozpatrywał też tego pod kątem faktu, jak dziewczyna musi się czuć. Nie brał pod uwagi jej uczuć. Mógł ująć je w dłonie, pochwycone czarnymi rękoma, zmiąć i wyrzucić do kosza. Wydrzeć część jej samej, gdyby tylko mógł złapać jej duszę... miała szczęście - nie miał takiej możliwości.
Niestety miała też nieszczęście, że swoje jutsu użyła na Akim, a nie na nim. Aka był mocny w gębie, ale, jak to sam autor pięknie ujął, wyżej srał niż dupę miał. Przede wszystkim Aka był po prostu za dobry.
W przeciwieństwie do Shikaruiego.
Ciało Yamanaki wylądowało na ziemi. Shikarui rzucił je na ziemię. To coś - puste naczynie, które nie było mu do niczego potrzebne. I kopnął ją w podbrzusze - dostatecznie mocno, by poczuła dreszcz na swoim kakru - ach, raczej na karku Akiego, na samą myśl o tym uderzeniu. Dopiero wtedy odwrócił się do dziewczyny przodem.
Widziałaś kiedyś pożar, koleżanko? Widziałaś, jak topią się w ogniu zórz całe pola, wszystkie wody i całe niebo? Jeśli rozłożyłaś wtedy ręce, czując na swoim ciele podmuch wiatru, zaczynałaś rozumieć, że w takich momentach człowiek może poczuć odrodzenie. Uwierzyć w wolność i zapewnienie, że jeśli tylko obejmą cię płomienie - powstaniesz z popiołów. Jak feniks, który śpiewa całymi nocami, wzywany tęsknotą dymu, który ulatywał zbyt daleko od jego ognia, by mógł go dogonić. By mógł po niego sięgnąć. Był ogień, który ogrzewał. Domowe ognisko, które pieściło skórę i pozwalało zjeść coś ciepłego. Ze szystkich żywiołów - czy to nie ogień był tym najbardziej niszczycielskim? Tak mówili. Lecz spójrz - tam, gdzie ogień pożre wszystko, nadal można było coś odbudwać. Jeśli spopielił ziemię - wystarczyło dać jej trochę czasu. W końcu wyrastały na niej rośliny. Wszak czy to nie gleby magmowe były tymi najbardziej żyznymi? Lecz co, jeśli to woda przyjdzie na ląd? Woda pożerała wszystko. Zatapiała ziemię - i już nigdy nikt nie mógł na niej zamieszkać. Nie można było na niej niczego zasadzić.
Obojętnie, w którą stronę spojrzysz - tam była Śmierć.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.