Siedziba straży

Awatar użytkownika
Vulpie
Moderator
Posty: 2546
Rejestracja: 17 lut 2015, o 17:36
Multikonta: Misae Misaki

Siedziba straży

Post autor: Vulpie »

0 x
Awatar użytkownika
Ame
Postać porzucona
Posty: 646
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: jak na av
Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie

Re: Siedziba straży

Post autor: Ame »

Jak to zwykle bywało, udało mu się skupić całą uwagę na sobie. Przemytnik z niego marny - to trzeba przyznać. Tłum zainteresowanych oraz poszkodowanych staniem w korku, który sam wywołał, rósł z minuty na minute. Rekinowi dało to odrobinę wisielczej satysfakcji, że nie tylko on ma kłopoty, a nuż ktoś się spóźni z ważną dostawą, która miała być na wczoraj. No przecież to zawsze coś, nie? Jego wewnętrzny gimbus był na swój sposób z siebie dumny. Warto było bo liczą się wspomnienia i tak dalej. Gdy schował miecz i wygłosił swoją krótką mowę zawierającą w sobie słowa-klucze w postaci "poddaje się", strażnicy wykrzyknęli standardową komendę w postaci żądania w sprawie podniesienia rąk przez podejrzanego. Hozuki oczywiście się do niej zastosował i podniósł grzecznie obie łapki do góry. Gdyby tego nie zrobił to uznaliby to pewnie za zamach na władzę cesarską i mógłby być pewien, że władza cesarka mu tę ręce odrąbie. Cenił sobie fakt, że może się sam podcierać. Prosta procedura, jeden z nich bacznie go obserwował, podczas gdy drugi zbliżał się powoli. Młodzieniec ciągle stał w tej samej, wymuszonej przez sytuacje pozycji. Strażnik zaczął go przeszukiwać i chwile później poczuł jak z jego torby zniknął jakiś ciężar. Nie mógł zobaczyć co konkretnie mu zabrali, ale teraz i tak nic z tego by mu się nie przydało. Zużył już zbyt dużo czasu, aby mieć jakiekolwiek realne szanse na ucieczkę, więc nie ma sensu próbować. Sam całego miasta nie wybije, choć biorąc pod uwagę targające nim emocję, to pewnie sprawiłoby mu to dużo przyjemności. W międzyczasie ktoś zajął się wozem i przemycanym towarem. Widać było, że w smutne życie cieciów z pod bramy to co się działo, wnosiło wiele radości. Wreszcie mogli się wykazać, może któryś z nich dostanie awans? Starszy cieciujący w bramie, to już brzmi dumnie. Do wypłaty dodatkowe 100 ryo, no no! Nie mógł przestać złorzeczyć im w myślach. Popędzali go w nieznanym kierunku, z murów zeskoczyła jakaś drobna kobieta o błyszczących, czerwonych oczach. - Hozuki Ame. - przedstawił się, gdy wykonywał kolejne polecenie. Czyli jednak ktoś z Ranmaru obserwował ich przez ten cały czas, zaś przebicie się siłą nigdy nie było realną opcją. W przyszłości Ame z pewnością nie będzie pałał sympatią do przedstawicieli tego klanu. O ile czeka go jakaś przyszłość. Na obecnym etapie kłopotów miał już gdzieś czy jest obserwowany przez łuczniczkę, którą jeszcze chwilę później przypadkiem dostrzegł na murach. Zdawał sobie sprawę, że strażnicy, którzy byli obok nie są jego jedyną eskortą. Nie można była liczyć na jakąś brawurową akcję ze strony "przyjaciół". Na szczęście od tego momentu prowadzili go w ciszy i nie musiał znosić nic więcej po za własnym uczuciem porażki. Dowlekli chłopaka do siedziby straży i zakuli w kajdanki, następnie posadzili go na jakimś krzesełku przy stolę. Po drugiej stronie było pustę krzesło. Pewnie zaczną go wypytywać. Czy w tamtych czasach istniała instytucja świadka koronnego? Miał nadzieje, że pytania nie będą absurdalne i nie wplątał się w coś czego nie będzie w stanie ogarnąć, na przykład czegoś w stylu: Powóz przemytnika A próbuje wyjechać z miasta H z prędkością równą...
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame. Obrazek
Awatar użytkownika
Vulpie
Moderator
Posty: 2546
Rejestracja: 17 lut 2015, o 17:36
Multikonta: Misae Misaki

Re: Siedziba straży

Post autor: Vulpie »

0 x
Awatar użytkownika
Ame
Postać porzucona
Posty: 646
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: jak na av
Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie

Re: Siedziba straży

Post autor: Ame »

Nie mógł leżeć i nie mógł wstać, nie miał wyboru, musiał czekać. Może z ich strony była to jakaś forma zagrywki psychologicznej lub zwyczajny nadmiar interesantów. Co jakiś czas dało się usłyszeć jakieś kroki, jednak zawsze okazywało się, ze Ame nie jest ich ostatecznym celem. Gad po betonce kamaszami stuka. Czas zwolnił niemiłosiernie, jak wtedy gdy wredna nauczycielka fizyki szuka swojej ofiary w dzienniku. Chwilę rozrywki, lub raczej zajęcia uwagi, dały mu krzyki jakiegoś faceta, który krzyczał, że to przypadek z tym nożem i żoną. Ciężko stwierdzić, który z nich miał bardziej przerąbane. Po cholerę dźgać nożem, łatwiej po prostu wyjechać... no na pewno łatwiej niż wyjechać wozem wypełnionym beczkami z alkoholem. Nikomu się nie spieszyło, dla nich pewnie dzień jak co dzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud. Na przemian wbijał wzrok w stół i w sufit. Nie dlatego, że były jakieś arcy-widowiskowe, ale dlatego, że nie mógł robić nic innego. Nie dało się zasnąć w takiej pozycji i tych warunkach, na co miał wybitną ochotę. Mimo całej adrenaliny wydzielonej w czasie dzisiejszego dnia, oczy samowolnie od czasu do czasu przymykały się na moment. Senną atmosferę zburzyło nagłe otwarcie drzwi i pojawienie się jakiegoś mężczyzny. Zatrzaśnięto za nim drzwi - środki ostrożności. Na pierwszy rzut oka nie miał przy sobie żadnych kluczy. Co prawda Rekin mógł się pozbyć kajdanek w każdej chwili, ale zachował je ze względów kurtuazyjnych. Przeszkodą pozostawały drzwi, które przy odrobinie kreatywności i czasu pewnie też dałby radę pokonać za pomocą jakiś umiejętności, ale nie zamierzał pozwolić, aby ślepy los zabrał mu szczęście - jeżeli jeszcze jakiekolwiek mu w życiu zostało. Oficer miał przy sobie kufel z wodą, który pchnął w kierunku chłopaka. Głupio byłoby nie skorzystać z miłego gestu. Skąd wiedział, że szklanka wody byłaby jego ewentualnym ostatnim życzeniem? Pewnie większość takie miała i przygotował się zawczasu. Nie przyglądał się zbytnio strażnikowi - niewiele obchodziło go jak ten wygląda i kim on jest. Po westchnieniu i sposobie w jaki ten wypowiadał słowa można było dostrzec, że dla niego to standardowa sytuacja i formalność. Hozuki spojrzał w jego kasztanowe oczy, w których dostrzegł doświadczenie życiowe. To nie będzie łatwa przeprawa. Nie był to ktoś nowy w tej służbie. Wewnętrzne przeczucie podpowiadało także, że ten konkretny osobnik jest konsekwentny i nieprzekupny. Pozostaje mieć nadzieje, że za tymi cechami idzie także rozsądek i doza uprzejmości. Jako pierwszy przełamał stającą się co raz bardziej niezręczną ciszę. To jeden z pierwszych przypadków w jego życiu, gdy ktoś zwrócił się do niego per "Pan". Niestety zaraz po tym usłyszał listę zarzutów. No no... nieźle poszło.
- Nie brałem udziału w morderstwie, gdyż podczas jego popełnienia nie byłem nawet w Kantai i mam na to świadków, tanto dostałem jako gwarant otrzymania zapłaty. Reszta była oczywistą próbą zwodzenia straży. Nie znam żadnych miejsc i nazwisk. Jedynie magazyn, w którym składowany był alkohol - Wakaruru. - przedstawił miejsce, z którego wyruszył, nazwisk nie podawał, gdyż ich nie znał - to były tylko pseudonimy. Faktycznie nie posiadał żadnej użytecznej informacji.
- Wszedłem na wóz czterokołowy i próbowałem przemycić alkohol. Co tu jeszcze wyjaśniać? - powiedział nosowym, lekko zachrypniętym głosem. Był to przejaw jego spaczonego, niezrozumiałego i wisielczego poczucia humoru.
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame. Obrazek
Awatar użytkownika
Vulpie
Moderator
Posty: 2546
Rejestracja: 17 lut 2015, o 17:36
Multikonta: Misae Misaki

Re: Siedziba straży

Post autor: Vulpie »

0 x
Awatar użytkownika
Ame
Postać porzucona
Posty: 646
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: jak na av
Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie

Re: Siedziba straży

Post autor: Ame »

Chłopakowi wydawało się, że sprzedał jedyną informację jaką posiadał, wybronił się od zarzutów, od których mógł, do pozostałych się przyznał, bo co innego mu pozostało. Oficer nie wykazał żadnej szczególnej reakcji emocjonalnej na jego zeznania. Czysty profesjonalizm. Przesłuchanie oczywiście na tym się niestety nie skończyło.
- Rudowłosa kobieta, która używała technik związanych z użyciem papieru oraz czarnowłosy mężczyzna, który posługiwał się wszelkimi rodzajami miecza, od tanto do katany. - Cóż więcej mógł powiedzieć o parce nieznajomych. Nie wahał się ich wydać z prostego powodu - takich ludzi jak w powyższym opisie w hanamurze były dziesiątki, no nie licząc technik od papieru, ale to nie jest rzecz, którą widać od razu. Nie miał wyrzutów sumienia, gdyż to oni wystawili go przy bramie, podczas gdy obiecali pomoc, jeżeli coś poszłoby nie tak. Nie mógł przewidzieć czy strażnik nie kłamie i szuka tylko informacji co do reszty "gangu", ale co mu pozostało? Uciec może próbować zawsze, niezależnie od tego czy sypnie tamtą dwójkę czy nie.
- Wakaruru. Magazyn zrobiony z grubych bali, z zewnątrz wygląda na opuszczony. - Potwierdził istnienie magazynu. - W niczym więcej nie będę w stanie chyba pomóc, to wszystko. Nic więcej nie wiem. - Powiedział do strażnika. Nie posiadał informacji o producentach alkoholu, ani nawet dlaczego akurat ta dwójka chciała go przemycić.
- Mama zawsze mówiła, że świat o mnie usłyszy. - zareagował na wieść o tym, że jego sprawa zostanie rozpatrzona przez cesarza i lidera jego klanu. Była to tylko próba obrócenia tego w żart, gdyż dopiero teraz zdał sobie sprawę z powagi całej sytuacji.
- Nie wiem jak Pan, ale życie rozwinęło we mnie pewne nietypowe zainteresowanie, taki rodzaj dziwnego hobby, jakim jest nie umieranie z głodu. Każda możliwość zyskania trochę ryo jest czasami warta ryzyka. - oczywiście, że musiał trochę popyskować bo inaczej byłby chory. Nawet było mu trochę przykro, że zastosował taką dosadną wypowiedź w stosunku do człowieka, który wcześniej uśmiechnął się do niego z odrobiną szczerości - tak na prawdę mógł być złym gliną i nie dać mu zbyt wielu szans na wybronienie się z tego. To miłe. Chyba przemowę o zarabianiu ryo na chleb wziął za aluzje, gdyż zapytał Rekina czy ten nie jest głodny.
- Chętnie! - dużo brakowało mu w kwestii obżarstwa do jego młodszego brata, aczkolwiek w tych warunkach nie zamierzał wybrzydzać. Po chwili oficer wrócił z kawałkiem chleba i serem. Może być. Zajadając się być może ostatnim posiłkiem, starał się odpowiadać w miarę składnie na szybkie pytania, ale nie wnosiły one nic nowego. W zasadzie zadawał je tylko po to, aby sprawdzić ich zgodność z tym co powiedział na początku. Nie trwało to specjalnie długo, znudził się, zapukał do drzwi kilka razy i został wypuszczony z celi w przeciwieństwie do Hozukiego. Ten znowu został sam i tym razem na poważnie zdecydował się przespać. Opuścił głowę na stół i czekał aż zaśnie.
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame. Obrazek
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Siedziba straży

Post autor: Natsume Yuki »

Po przeczytaniu listu, który przesłał mu Shijima, Natsume przez dłuższą chwilę zastanawiał się nad znaczeniem ostatnich zdań w wiadomości. "Musiał odzyskać resztę dumy i honoru"? Bardzo zastanawiający dobór słów. Patrząc na tendencje, jakimi odznaczał się czarnowłosy Ranmaru, mógł w ten sposób powiadomić o swoim odejściu z Hyuo i wyruszeniu na kolejne wędrówki. Albo i jeszcze co innego... ale to było dość dalekosiężne myślenie. Jeśli będzie chciał uzyskać odpowiedzi, będzie musiał po prostu spytać osobiście samego zainteresowanego.
Yuki pokręcił lekko głową, nawet nie zauważając że ktoś przed nim stał. Od wyjścia z pałacu praktycznie cały czas szedł z głową w chmurach, nie orientując się za bardzo kto stał lub przechodził obok, czy ktokolwiek coś do niego mówił - zupełnie nic. Tradycyjny nadmiar myślenia u młodzieńca, przez który zupełnie tracił kontakt z rzeczywistością. I w ten sposób zderzył się z niską blondynką, która próbowała go zatrzymać i z nim porozmawiać. Dopiero sam proces uderzenia ciałem o ciało (a właściwie - ciałem o wodę) ściągnęło go z powrotem na ziemię. I zauważył, że bezmyślnie potrącił liderkę Hoozuki, Mayumi.
-Patrz jak idziesz, matole! - mruknęła, czekając aż Yuki się pozbiera. Ten zaś tylko podrapał się po potylicy i spojrzał ze zirytowaniem na idącego obok Hideo. Ranmaru niby miał mu pomagać, a aktualnie jedynie się przyglądał, zamiast go ostrzec. Zapamięta to sobie.
-Wybacz, Mayumi - powiedział uspokajającym tonem, poprawiając rękaw ubrania. - Byłem nieco... nieobecny.
-W życiu bym, kuźwa, nie zauważyła - odparła bezczelnie niska blondynka, opierając dłonie na biodrach. - Próbowałam Cię zatrzymać, bo będziesz za chwilę potrzebny. Straż ma do nas jakąś sprawę.
Natsume uniósł brwi, czekając na rozwinięcie myśli. Mayumi tylko wzruszyła ramionami.
-Podobno jakaś sprawa z młodzikiem z mojego klanu, który bawił się w przemytnika. Podawał się za wysłanego przez Ciebie, więc pewnie też będziesz tam potrzebny.
Natsume cofnął lekko głowę, robiąc przy tym minę pt. "że niby co". Nie przypominał sobie, żeby komukolwiek zlecał podobne procedery. Cóż, wyglądało na to, że faktycznie będzie musiał się pofatygować.
Nie żeby miał coś lepszego do roboty.
-W porządku, prowadź.
* * *
Niewiele później, dotarli w końcu pod siedzibę straży. Niektórzy odziani w czerń strażnicy, na widok nadchodzących Yukiego i Hoozuki, prawie od razu wykonali głęboki ukłon, pozwalając im przejść. I przy okazji dając Natsumemu okazję do tego, by pomarudzić w myślach na tego typu reakcje. Na litość boską, czy już nie może nawet się po prostu przejść po własnym mieście, żeby od razu wszyscy przed nim się kajali, padali na twarze i okazywali inne tego typu gesty? Jasne, mieli takie coś wpojone, ale... no, dziwnie się czuł z tym, że rok temu był pustelnikiem, a teraz był w centrum uwagi.
-Zrób coś z tą miną, wyglądasz jakbyś dostał kulką ryżową w papę - sarknęła z krzywym uśmieszkiem Mayumi, patrząc na Natsumego. Yuki zgromił liderkę Hoozuki wzrokiem, lecz w zamian otrzymał tylko serdeczny wyszczerz zębów. Chyba nigdy nie zrozumie tej kobiety.
Zbliżyli się do kapitana straży, a ten z uprzejmym uśmiechem i pełną szacunku postawą najpierw wyjaśnił ogół sprawy, a później zaprowadził ich do celi młodzieńca. Po otworzeniu drzwi, zobaczyli oskarżonego leżącego na legowisku. Natsume i Mayumi wkroczyli do środka, Hideo zaś pozostał poza drzwiami, stojąc na "straży". Tak jakby coś poważnego mogło się wydarzyć w głównym budynku straży miejskiej, nie?
Natsume oparł się o ścianę, odziany w swoje nowe, czarne szaty, i patrzył z uprzejmym uśmiechem na dobudzającego się osiemnastolatka. Mayumi zaś stała w miejscu, z rękami splecionymi na piersi.
-Hoozuki Ame, jak wnioskuję?
0 x
Awatar użytkownika
Ame
Postać porzucona
Posty: 646
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: jak na av
Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie

Re: Siedziba straży

Post autor: Ame »

Jak można się było domyślić, młodzieniec szybko zasnął. Już wcześniej był nie wyspany, zaś godziny długiego oczekiwania wlekły się niemiłosiernie. Od wyjścia oficera do celi nie dobiegały nawet żadne dźwięki, przez to, że ich nie było, nie zdradzały nowych historii współwięźniów. Na początku próbował zdrzemnąć się na stolę, ale dziwnie się czuł w pozycji siedzącej. Rozglądał się za czymś co mogłoby chociażby dać możliwość położenia się. Nie musiał długo szukać. Mimo ograniczonego dostępu do światła, po chwili w oczy rzuciła mu się dosyć prymitywna prycza. Ciągle lepsze niż hotel klasy średniej w parku, więc nie ma na co narzekać. Mógł wyłącznie pomarzyć o poduszce i kołdrze, ale nadmierne wymagania wobec otaczającej go rzeczywistości nie przeszkodziły mu w oddaniu się w objęcia Morfeusza. Nie śniło się mu nic konkretnego. Trochę niezwiązanych ze sobą obrazów z przeszłości, tej dalszej jak i tej prawie, że teraźniejszej. Jego mózg porządkował głównie informacje z dzisiejszego dnia, czasami wykrzywiając je do jeszcze gorszych scenariuszy. Pomijając fakt, że jeszcze go nie zabili, to i tak spotkała go jedna z najgorszych opcji. Gdyby ktoś jeszcze był w pomieszczeniu, to zauważyłby, że nie był to spokojny sen. Ame co kilka minut rzucał się na legowisku z boku na bok. Na szczęście nie lunatykował i nie dostarczył dodatkowej zabawy strażnikom. Ostatnio i tak dał im dostatecznie dużo zabawy. Niewątpliwie zabawnym dla nich byłby fakt, że przez koszmary spadł ze swojego łóżka prosto na kamienną podłogę. Upadek obudził go. Kilka porządnych chwil upłynęło zanim przypomniał sobie gdzie jest i dlaczego się tu znalazł. Wdrapał się z powrotem na łóżko. Tym razem leżał spokojnie. Pewnie dlatego, że już nie mógł zasnąć, więc po prostu odpoczywał z zamkniętymi oczami. Kompletnie stracił poczucie czasu i nie był w stanie ustalić kiedy na korytarzu pojawiły się jakieś głosy od momentu upadku. Mógł rozróżnić tylko męski i kobiecy głos. Wypowiadane przez nich słowa w kontakcie z powierzchnią ścian i masywnych drzwi docierały do Rekina jako kompletnie niezrozumiałe. Źródła owych dźwięków przybliżały się. Pewność, że ta dwójka zamierza go odwiedzić zdobył, gdy zaczęli rozmawiać ze strażnikiem, który pilnował jego celi. Moment później drzwi się otworzyły i w środku pojawiła się owa para. Kobieta stałą w miejscu z rękami skrzyżowanymi na piersi i świdrowała go niezadowolonym spojrzeniem. Mężczyzna w ciemnych szatach oparł się o ścianę. W przeciwieństwie do kobiety uśmiechał się uprzejmie. Znowu te pytania o imię i nazwisko...
- Aye! W czymś mogę pomóc? - powiedział gdy podnosił się do pozycji siedzącej.
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame. Obrazek
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Siedziba straży

Post autor: Natsume Yuki »

Niebieskowłosy młodzieniec potwierdził swoją tożsamość, a Natsume pokiwał głową, wciąż się uśmiechając. Cóż, przynajmniej tyle, że chłopak nie próbował utrudniać swojej sytuacji, ani nie odgrywał niepotrzebnej brawury dla samej tegoż idei. Ha, nawet odezwał się w manierze względnej uprzejmości! Yukiemu zdarzało się usłyszeć znacznie mniej skore do współpracy odpowiedzi na tak proste pytanie, jak potwierdzenie swojego miana. Miło czasem się spotkać z taką odmianą. Była więc nadzieja, że uda się tę sytuację zakończyć względnie szybko i bez zbędnych nerwów po którejkolwiek ze stron.
-Miło mi. Jestem Yuki Natsume, em... Shimakage Morskich Klifów. A to jest liderka klanu Hōzuki, Mayumi - zaczął spokojnym tonem, wciąż uśmiechając się uprzejmie... a nawet na swój sposób przyjaźnie. - Dostaliśmy informacje na temat dość... nieprzyjemnej sytuacji, której jakoby byłeś uczestnikiem. Wybacz, jeśli będziemy się w niektórych kwestiach powtarzać ze słowami i pytaniami strażników, ale wolimy usłyszeć Twoją wersję z Twoich ust.
Z tymi słowami Yuki podszedł do stojącego nieopodal stolika, odsunął od niego jedno z krzeseł i usiadł tak, by mieć oparcie mebla między swoimi nogami - i móc dzięki temu oprzeć ramiona i głowę o drewno. Mayumi zaś powoli podeszła do stołu i oparła się biodrami o blat, uprzednio odsuwając obie dzierżone przez siebie bronie - katanę i spory miecz. Yuki sam też miał ze sobą sporo oręża, ale zdawał się on tak wkomponowany w jego postawę, że nawet nie zwracały one na siebie przesadnej uwagi.
-Trochę tych oskarżeń masz na karku, nie ma co - stwierdziła Mayumi, szczerząc swoje rekinie kły. - Fałszywe zeznania, stawianie oporu, powoływanie się na imię tu obecnego Cesarza - tu wskazała kciukiem siedzącego obok Natsumego, który tylko westchnął - ... przemyt, i podobno współudział w morderstwie, ale z tego co wiem, co do tego ostatniego się nie przyznajesz.
Mayumi spojrzała na Natsumego, a ten kiwnął lekko głową.
-Mówisz, że nie byłeś wtedy na Kantai, i masz ku temu świadków. Kogo? I, jeśli jesteś w stanie sobie przypomnieć, gdzie wtedy byłeś?
-... czeeeeeeej, chyba Cię kojarzę - stwierdziła nagle Mayumi, patrząc na niebieskowłosego z ciekawością. W takiej pozie jeszcze bardziej przypominała zwykłą nastolatkę, i tylko olbrzymi miecz na jej plecach zdradzał jej faktyczną siłę. - Twój ojciec chyba brał udział w Festiwalu Radości, nie? Poza tym, chyba próbowaliście się wybrać na turniej Pustynnych Filarów, razem z bratem?
Natsume westchnął ciężko.
-... weź mi nie przypominaj o tym turnieju, co...
0 x
Awatar użytkownika
Ame
Postać porzucona
Posty: 646
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: jak na av
Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie

Re: Siedziba straży

Post autor: Ame »

Wreszcie coś się zaczęło dziać. Hozuki liczył na szybkie rozwiązanie sprawy, w której w zasadzie nic od niego nie zależało. Nie chciało mu się dzisiaj po raz kolejny odwalać nic szalonego. Można być odważnym, ale trzeba też umieć rozróżnić głupotę od odwagi. Nie wydawali się jakoś specjalnie wrogo nastawieni, więc odrobina grzeczności i optymizmu nie zaszkodzi. Mężczyzna przedstawił się jako ten słynny cesarz, zaś kobieta okazała się liderką jego klanu. Tak dawno nie było go w rodzinnych stronach, że nawet nie wiedział kto przejął przywództwo w rodzince.
- Nic nie będę zmieniał, moja wersja jest ostateczna, nic więcej nie przychodzi mi do głowy. - odpowiedział Ame. Zarówno Natsume jak i Mayumi podeszli do stolika. Cesarz odsunął krzesło i usiadł na nim w odwrotny do pierwotnego zamysłu konstruktora owego mebla sposób, podpierając głowę o oparcie. Dosyć wyluzowany typ jak na kogoś o takiej funkcji. Młodzieniec spodziewał się kompletnie kogoś innego. Liderka jego klanu odłożyła bronie i oparła się biodrami o blat. Po raz kolejny przedstawili Rekinowi listę zarzutów, jednak tym razem zakodowało się im, że do morderstwa się nie przyznał.
- Wraz z moim bratem podróżowaliśmy po świecie w karawanie kupieckiej. Łatwiej powiedzieć gdzie nie byliśmy niż gdzie byłem podczas gdy tutaj dokonano morderstwa. I na pewno nie byliśmy wtedy w Kantai. - wyjaśnił wstępnie dlaczego nie mógł brać udziału w żadnym zabójstwie w morskich klifach.
- Tanto jak już wspomniałem było gwarantem otrzymania zapłaty od moich "pracodawców". - uzupełnił zeznanie. - Cała reszta była blefem, który miał mi zapewnić spokojny przejazd przez bramę. - Powtórzył to co powiedział wcześniej strażnikowi. Pomiędzy Ame a śledczych wkradła się chwila ciszy, którą przerwała Hozuki. Jej oczy jakby zaczęły świecić i patrząc na chłopaka stwierdziła, że go kojarzy. To całkiem miłe, ale on jej nie kojarzył za cholerę. Za to pewne było, że znała jego ojca. Nie to, że w drastyczny sposób zmieniało to jakoś jego sytuacje.
- Brał. - Rekin potwierdził jej słowa. - Na turniej również próbowaliśmy się dostać, ale z miernym skutkiem. Potem się właśnie "zgubiliśmy" wśród kupców. - nie był pewny czy zdarzenia z przeszłości mogą mieć wpływ na jego teraźniejszą sytuację. Cesarz westchnął. Chyba jemu też ten turniej nie zapisał się miło w pamięci.
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame. Obrazek
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Siedziba straży

Post autor: Natsume Yuki »

Ame stwierdził, że nie zamierza zmieniać żadnych informacji które przedstawił na wcześniejszych przesłuchaniach, dodając że po prostu nic więcej nie potrafi sobie przypomnieć. Natsume w odpowiedzi pokiwał lekko głową. Wyglądało na to, że chłopak nie kłamał, bo w trakcie mówienia ani razu nie zawahał mu się głos. Z twarzy też nie dało się wyciągnąć żadnych oznak kłamstwa. Yuki uśmiechnął się lekko, wciąż przyglądając się młodemu Hoozukiemu z uprzejmym, nienachalnym zainteresowaniem. W końcu przyszedł tutaj tylko porozmawiać i postarać się spośród potoku słów wyłowić prawdę. A skoro Ame posługiwał się językiem cokolwiek lakonicznym, znacząco to ułatwiało konwersację. No, i zyskał sobie parę punktów za szczerość.
Gdy Hoozuki stwierdził, że w czasie gdy nastąpiło morderstwo, on i jego brat jeszcze podróżowali wraz z karawanami, Natsume otworzył nieco szerzej oczy i wyszczerzył zęby w uśmiechu, ujawniając przy tym swoje długie, tygrysie kły. Ha, czyli pewnie swoje w życiu widział, skoro miał takie doświadczenia. Interesujące!
-Karawana kupiecka, huh... nieźle, nieźle. W sumie podobno całkiem sprawnie sobie dawałeś radę na wozie z kontrabandą, więc trochę doświadczenia pewnie nabyliście. Imponujące! - powiedział, wciąż pozwalając sobie na swego rodzaju wesołkowatość. Z jego aury nie dało się wyczuć żadnego zagrożenia: Yuki był zupełnie spokojny, i starał się podtrzymać dialog taki, jak gdyby wcale nie siedzieli w celi. - Pewnie dlatego nie wiedziałeś, że handlarze posługują się specjalnymi glejtami, żeby mieć dostęp do bram miasta. No, ale skoro dawno nie byliście na Kantai, to jest to zrozumiałe.
Mayumi odkaszlnęła, starając się przypomnieć Natsumemu gdzie się aktualnie znajdują. Yuki tylko westchnął i wzruszył ramionami, pozwalając Hoozuki przejąć pałeczkę.
-Cóż, przypuszczam że w aktualnej sytuacji o zapłacie będziesz mógł zapomnieć - stwierdziła z westchnieniem. - A co do blefów, cóż - w niektórych sytuacjach kłamstwo bywa cholernie ryzykowne. Ale, to pewnie zdążyłeś sam zauważyć - dodała z krzywym uśmieszkiem.
Gdy młodzieniec przerwał i odpowiedział na pytania Mayumi co do osoby jego ojca, blondynka uśmiechnęła się nieco szerzej i pokiwała głową, podpierając podbródek palcami. Najwidoczniej starała się przypomnieć nieco więcej.
-Dobra, no to chyba pamiętam. Twój brat się nazywał... em... Kai...ten... coś w ten deseń, tak?
-Może Kaito, tak jak poprzedni faktyczny lider Hoozuki? - spytał ukradkiem Natsume.
Mayumi uderzyła pięścią o otwartą dłoń.
-O, faktycznie, tak jak mój tata. Racja, mój błąd - stwierdziła, machając zbywająco dłonią. - Czyli trafiliście pod skrzydła kupców kiedy próbowaliście się dostać do Sachu no Senjo, tak? No to wam powiem, żeście się ze śmiercią minęli o włos.
Natsume parsknął śmiechem. Nie było w tym jednak wesołości.
-Ta, najpierw wygrałem turniej, a potem było jeszcze gorzej - podsumował z wyraźną ironią w głosie. W końcu ponownie spojrzał na Ame. Tym razem wyjątkowo poważnie. - Jestem w stanie uwierzyć w to, że nie masz nic wspólnego z zabójstwem. Dobór pracodawców masz taki sobie, ale to idzie wypracować - dodał, znów z leciutkim uśmiechem. Ten jednak szybko zniknął. - Hm. Może podrzuć mi pomysł, jak chciałbyś aby rozwiązać Twoją... no, skomplikowaną sytuację?
0 x
Awatar użytkownika
Ame
Postać porzucona
Posty: 646
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: jak na av
Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie

Re: Siedziba straży

Post autor: Ame »

Chłopak miał wrażenie, że trafił do szkoły i jest właśnie na rozmowie z nauczycielką i dyrektorem w sprawie tego, że wrzucił do śmietnika podpalone pudełko zapałek. Uważał, że zachowanie tej dwójki jest w jakiś sposób niedostosowane do listy oskarżeń. Byli zbyt mili. Oczywiste jest to, że nie chcieli go przynajmniej zabić, bo to mogli zrobić już dawno. W zasadzie zachowywali się w taki sposób jakby nie chcieli w ogóle go karać. Ot - uwagę do dzienniczka i rozmowa z rodzicami na wywiadówce. To trochę dziwne biorąc pod uwagę, że naruszył spokój na festiwalu, za którego naruszenie podobno kary miały być surowsze niż zazwyczaj. Nie wierzył, że puszczą go za darmo. Zbyt wielu ludzi to widziało i gdyby nie spotkała go za to żadna kara, to autorytet cesarza w niektórych kręgach mógłby za bardzo ucierpieć. Z drugiej strony mógł publicznie mu wybaczyć, żeby pokazać ludności, że ma ludzką twarz, na pewno niektórych by to uspokoiło. Każde z tych wyjść pociągało dla wszystkich tu zebranych jakieś konsekwencje, A to i tak były dwie skrajne opcje, do dyspozycji mieli cały wachlarz rozwiązań pośrednich. Miał wrażenie, że na Natsume jego wcześniejsza praca w karawanie sprawiła jakieś pozytywne wrażenie. Wydawał się wierzyć chłopakowi co do całości sprawy, co nie zmienia faktu, że konsekwencje dalej pozostają jedną, wielką niewiadomą. Nie wiedział w jaki sposób skomentować słowa cesarza, który wypowiadał się co do posługiwania się specjalnymi glejtami. Nie wiedział o tym, jednak w praktyce spotykał się z takimi rozwiązaniami już wcześniej. Kolejna rzecz, której nie wliczył do równania gdy planował całość akcji. W związku z tym, że nie miał nic sensownego na ten temat do powiedzenia, postanowił po prostu w miarę mądrze patrzeć jak student na egzaminie ustnym po usłyszeniu pytania, którego się nie spodziewał. Następnie inicjatywę przejęła liderka jego klanu. Na jej rozważania o blefie tylko uśmiechnął się szeroko.
- Bardziej nie zauważyłem łuczników Ranmaru niż konsekwencji swojego blefu. - odpowiedział pół żartem. Mayumi z jakiegoś powodu próbowała przypomnieć sobie cokolwiek więcej o jego rodzinie. Ame nie rozumiał do czego jej to potrzebne i jaki związek ma to z jego sprawą. Chyba nie będą robić nieprzyjemności również Kaito za jego wpadkę? W tym czasie obaj shirei-kan pogrążyli się w rozmowie na temat imienia jego brata. Zachowywali się strasznie niefrasobliwie. W Hozukim w jakiś sposób budziło to gorsze przeczucia niż gdyby byli otwarcie wrogo nastawieni. Przeczuwał jakiś szwindel. Po raz kolejny dzisiaj nie wiedział jak skomentować ich rozmowę na temat temat wydarzeń z Sachu no Senjo, więc postanowił po prostu nie wtrącać się w rozmowę. Ciężko byłoby dodać tutaj coś twórczego skoro tak na prawdę to wydarzenie kompletnie ich ominęło. Widzieli tylko jego następstwa. Tylko jedna rzecz wymagała sprostowania.
- Do karawany dołączyliśmy już po tym jak dotarliśmy na turniej.. a raczej z tego co z niego zostało. - poprawił przywódczynie. Chwile później dowiedział się, że zwycięzca tego słynnego turnieju właśnie stoi przed nim i jeszcze będzie decydował o jego losie. No nieźle.
- Ja bym się wypuścił zaraz po tym jak oddałbym sobie swój ekwipunek. - odpowiedział z nutką ironii. Wiedział, że to wyjście nie jest możliwe i gdyby zamierzali tak zrobić to już dawno byłby wolny.
- Nie wiem. Wolałbym tylko uniknąć długoletniego więzienia. - wyprostował swoje słowa, nie licząc się z tym, że właśnie w ten sposób mogli chcieć się dowiedzieć tego czego się najbardziej obawiał.
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame. Obrazek
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Siedziba straży

Post autor: Natsume Yuki »

Na stwierdzenie, że bardziej niż konsekwencji po prostu nie zauważył łuczników, Natsume zaśmiał się serdecznie. Ame nawet w ciężkiej sytuacji potrafił się wykazać dość szorstkim poczuciem humoru, jakże typowym dla ludzi wychowanych na wyspach. Musiał przyznać, że coraz bardziej zaczynał lubić tego chłopaka. Między innymi dlatego, że nie bawił się w zbędne uprzejmości i smarowanie okolicy wazeliną, gdy tylko się dowiedział z kim rozmawia. Ostatnimi czasy Yuki miał z takim zachowaniem do czynienia prawie na okrągło, i zaczynał mieć już tego serdecznie dość. Do niedawna mieszkał w pagodzie w środku lasu i mało kto wiedział że ktoś taki jak on w ogóle istnieje, na litość boską! Dlatego cieszył się z możliwości odbycia normalnej, luźnej rozmowy, nawet jeśli ta była elementem procesu przesłuchania. Bardzo miła odskocznia od tego otaczającego go pierdolenia.
-Bo ci łucznicy dokładnie od tego są - stwierdził, uśmiechając się wesoło. - Nie mają się wyróżniać, mają obserwować. A jeśli ktoś zauważy, że się wyróżniają, najprawdopodobniej kilka sekund później dostaje strzałą w oko. Ciesz się, że tego nie uświadczyłeś... chociaż, sądząc po Twoich umiejętnościach klanowych, pewnie i tak pomogłoby dopiero wzmocnienie Raitonem.
Albo Hyoton, dodał w myślach. Ale tego już nie trzeba było dopowiadać.
-Gdyby takie rozwiązania istniały, to więzienia byłyby jebanym żartem - stwierdziła Mayumi, wzdychając lekko. - Dlatego wybacz, ale takie coś nie wchodzi w grę. Pomagałeś gangowi przemytników i zrobiłeś zadymę w trakcie imprezy koronacyjnej. Teoretycznie strażnicy mieli pełne prawo uciąć ci łeb przy samej rzyci już tam, na miejscu.
Taka prawda. Natsume pamiętał wyczytywanie raportu ze spotkania, które przed koronacją odbyli pozostali Shirei-kanowie. Yuki przez całą imprezę miał podróżować z eskortą w postaci Hideo, strażnicy i wojskowi mieli ustalone patrole, a w wypadku wykroczeń - mieli prawo wykorzystać broń aby zneutralizować przestępców. A jeśli stawia opór, dostali pozwolenie na zabicie. Fakt, że Ame nadal żył, był chyba po prostu zrządzeniem tego że strażnicy mieli lepszy dzień.
-Ano, mimo wszystko będziemy musieli pomyśleć nad wymiarem kary - powiedział Natsume, powoli podnosząc się z krzesła. Sięgnął po bukłak wiszący przy jego pasie, i wziął niewielki łyk. Na szczęście w tym tutaj miał czystą wodę, czarkę z sake pozwolił sobie odpuścić. - A że mam dość dobry humor, to mam dla Ciebie dwie propozycje.
Wystawił przed siebie rękę i wyprostował palec wskazujący, celując nim w sufit.
-Opcja jeden - odbędziesz karę rocznego zakazu opuszczenia Hanamury, przez który to czas będziesz musiał odbywać prace socjalne. I ewentualnie musztry wojskowe, to jest jeszcze do wglądu.
Kolejny palec. Tym razem na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.
-Opcja dwa - pomożesz mi rozbić ten sam gang, który cię zatrudnił do przemytu. Przy czym większość roboty będziesz robił ty, ja będę tylko sprawdzać i podpowiadać. Walczyć też może pomogę raz czy dwa, w końcu to kara.
Tutaj dołączyła Mayumi. Uśmiech na jej twarzy był... no, może nie paskudny, ale nie zwiastował niczego dobrego.
-A opcja trzy ode mnie - po prostu trafisz na rok do pierdla. A co do gangu... cóż, może Twój brat byłby skłonny pomóc w rozbiciu tych, przez których Ty trafiłbyś do pudła.
0 x
Awatar użytkownika
Ame
Postać porzucona
Posty: 646
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: jak na av
Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie

Re: Siedziba straży

Post autor: Ame »

Ame zachowywał się tak jak zwykle. Z rezerwą podchodził do wszelkiego rodzaju z góry narzuconych autorytetów. Nic o nim nie wiedział, nie znał jego historii, to też okazywał mu szacunku mniej więcej tyle co każdemu nowo napotkanemu człowiekowi. Ta dwójka mimo posiadania wysokiej pozycji, nie sprawiła, że rozmowa stałą się sztywna. Widocznie nie doceniają jego mocy! Przynajmniej po reakcjach cesarza można wnioskować, że czasami doceniają jego poczucie humoru. Mimo wszystko nie siedziałby tu, bo wszystko by się udało, gdyby nie ci strażnicy i ci ich głupi łucznicy Ranmaru! Swoją drogą miał wrażenie, że gdzieś już słyszał kwestie "od tego są". "Od tego są oni". "Od tego są". Chłopak w myślach przewracał tę kwestie na wszystkie możliwe sposoby. Nie ważne, pewnie mózg znowu płatał mu figle jak podczas snu w okolicach krateru. Wykonał kilka energiczniejszych ruchów głową, wodząc spojrzeniem po przesłuchującej go parze, żeby się upewnić, że nie śpi, jednak wszystko wydawało mu się prawdziwe. W związku z wcześniejszą wypowiedzią cesarza zaczął się zastanawiać jakie ma on plany budowy dróg w Hanamurze. Sam nie był w stanie złapać wątku w swoim toku myślowym. Pewnie jeszcze nie do końca otrzaskał się ze swoją sytuacją. Podczas gdy Rekin zastanawiał się czy jeszcze śpi czy już przysypia, to liderka jego klanu mówiła coś o jebanych żartach w więzieniach, pewnie chodziło jej o te z mydłem, oraz o tym, że strażnicy mogli go ubić już wtedy. W ostrzejszej formie powtarzała to co uświadomił mu wcześniej przesłuchujący go oficer, więc słuchał tylko jednym uchem.
- Może to po prostu urok naszego klanu? - obserwator z rzeczywistości zapewne dopowiedziałby "może to maybelline!". Rozmowa szła lepiej niż się spodziewał. Co prawda dopuszczał też, że będzie musiał uciekać przed tym zanim zawloką go na publiczną egzekucję, więc nie miał zbyt wygórowanych oczekiwań. Chyba zaczynali przechodzić do meritum, zaraz pozna bezmiar winy i kary surowość. Natsume podniósł się z krzesła i sięgnął po bukłak wiszący przy pasie. Hozuki pozazdrościł mu odrobiny h2o, jednak nie zamierzał żebrać o łyka, ani prosisz o szklankę wody jak typowy skazaniec. Cesarz chwile później oznajmił, że ma dzisiaj dobry humor i wyciągnął rękę przed siebie celując palcem wskazującym w sufit. Opcja pierwsza nie wydała się Ame zbyt surowa, ale jednocześnie nie za bardzo go satysfakcjonowała, gdyż w uproszczeniu uziemiłaby go w Hanamurze i siłą rzeczy prawdopodobnie wtłoczyła to armii. Mimo wychowania w Kantai trochę jednak bał się fali. U dłoni ubranego na czarno shinobi kolejny palec wycelował w górę. Oznaczało to rychłe pojawienie się opcji numer dwa.
- Może być, mają coś co należy do mnie! - krzyknął Ame, po czym gromko się zaśmiał. Opcja Mayumi w ogóle nie wchodziła w grę, jednak pewna część jej pomysłu nie była taka zła.
- Zgadzam się na współprace w związku z drugą opcją. Zabranie brata nie jest najgorszym pomysłem. Dostane chwilę czasu żeby zaprosić go i przygotować się do wzięcia udziału w misji, czy muszę tu jeszcze chwilę poczekać? - zapytał Ame z największą dawką nadziei w oczach, jaka gościła tam od bardzo długiego czasu.
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame. Obrazek
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Siedziba straży

Post autor: Natsume Yuki »

Nie minęło wiele czasu od przedstawienia możliwych opcji, a młody Hoozuki praktycznie od razu wyskoczył z chęcią wykonania misji. Na twarzy Yukiego pojawił się niewielki uśmiech, ba - Mayumi też wyglądała na rozbawioną. Chyba obydwoje się spodziewali tego wyboru. Mało który shinobi zechciałby zostać uwiązanym w mieście, niezależnie jak wielkim i zaawansowanym, tylko po to by zapierdzielać od nocy do świtu bez większego sensu. Nie wspominając już o trafieniu do paki, bo sama myśl że ktoś wolałby zostać uwięzionym niż zapracować sobie na wolność, była po prostu rozbrajająco niedorzeczna.
Natsume kiwnął głową i splótł ręce na piersi, zastanawiając się nad czymś. Ame zgodził się na podjęcie się zadania znalezienia sposobu na wyeliminowanie gangu przemytników, zaproponował też możliwość zaciągnięcia do pomocy swojego brata. Tylko tutaj występował taki drobny problem, jak poziom takowej misji. Jednak mimo wszystko, wysłanie osób tak młodych i niedoświadczonych (bo, bez urazy, ale Ame na zahartowanego shinobi nie wyglądał) do najgłębszego kotła nie było niczym innym, jak niebezpośrednim wyrokiem śmierci. Natsume po prostu nie wierzył, żeby jacyś shinobi nie byli zaplątani w aferę z przemytnikami, a jeśli takowi staną Amemu i Kaito na drodze, prawdopodobnie z dwójki nastolatków nie będzie czego zbierać. A wbrew pozorom, zupełnie mu nie zależało na pozbawianiu życia osób nie tylko młodych, ale też pochodzących z wysp. Taka specyficzna forma patriotyzmu.
-Hm... w porządku. Wydaje mi się jednak, że nie będzie konieczne wysyłanie was w środek walk. Aby odkupić swoje winy, po prostu wyruszysz... albo wyruszycie... na poszukiwanie informacji o tym gangu. Środki, kontakty, miejsce spotkań, struktura, tego typu. Im więcej, tym lepiej. Jak uda Ci się znaleźć wystarczająco, by w połączeniu z naszymi informacjami móc wypunktować miejsce przebywania ich szefostwa, uznamy Twoje przewinienie za przedawnione.
Tu wzruszył ramionami, uśmiechając się.
-A jeśli spróbujesz zwiać, cóż... bingo book. Na pierwsze raporty masz czas około miesiąca.
Westchnął lekko, po czym poruszał głową na boki w celu rozruszania kręgów szyi.
-No dobra, wydaje mi się że to tyle. Skoro już sobie wszystko wytłumaczyliśmy, to wydaje mi się, że możesz opuścić ten przybytek.
Z tymi słowami kiwnął lekko głową, odwrócił się i ruszył w kierunku wyjścia. Mayumi zaś wskazała na pierś osiemnastolatka i spojrzała na niego poważnie.
-Nie popełnij błędu. Nie możemy Cię zapewnić, że w razie kłopotów ktoś będzie w pobliżu by uratować Twój tyłek.
Uśmiechnęła się wesoło i również ruszyła w stronę wyjścia. Jeden ze strażników, który razem z Hideo czekał przy drzwiach, pokazał Ame, że może wyjść.
Przynajmniej jedna dobra wiadomość, co?

z/t
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Hanamura”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość