Cytrusowe Targowisko

Rindou Arashi

Cytrusowe Targowisko

Post autor: Rindou Arashi »

Obrazek Jedno z większych miejsc handlowych w mieście zawdzięcza swoją nazwę budynkom, a dokładniej ich dachom. Te przyjmują barwy od żółciutkiej cytrynki, przez słodziutkie pomarańcze aż do ciemnych grejpfrutów. Nie wiadomo skąd akurat takie barwy, jednak miejska legenda mówi, że jest to na cześć pierwszego zagranicznego handlarza, który zapoczątkował życie kupieckie w tej osadzie, a handlował on właśnie cytrusami. Początkowo był to główny towar wykładany i sprzedawany w tym miejscu, jednak z czasem się to zmieniło i teraz można dostać tutaj prawie wszystko. Przez dogodne umiejscowienie przy dzielnicy portowej towary przybywają tutaj ze wszystkich zakątków świata, a za nimi chętni na ich zakup.
0 x
Rindou Arashi

Re: Cytrusowe Targowisko

Post autor: Rindou Arashi »

0 x
Minoru

Re: Cytrusowe Targowisko

Post autor: Minoru »

Przez całą drogę martwił się o swój stan zdrowia. Co rusz jego wzrok ukradkowo spoglądał w kierunku żołądka i jelit, w których od czasu do czasu odzywały się jeszcze demony minionej doby. Mimowolnie zaciskały się również jego pośladki, jak gdyby same wiedziały że jeśli tego nie zrobią to przyniosą wstyd młodzieńcowi. Daremny był to jednak trud, ponieważ co miało opuścić organizm chłopaka, dawno już go opuściło. Zamiast tego jego organizm domagał się teraz uzupełnienia braków w postaci pożywienia.
Przebijał się dzielnie pomiędzy ludźmi, kierując się… właściwie nie był pewny gdzie. Nie znał miasta, a tłumy przysłaniały mu widok na tyle by nie mógł zorientować się w topografii miasta. Sam nawet nie wiedział kiedy znalazł się w miejscu, w którym był… czyli właściwie gdzie? Wiedział tylko tyle, że wylał się wraz z tłumem z jednej z węższych uliczek, na szerszy plac. Czuł się nieswojo, czuł się zagubiony, anonimowy i… zwłaszcza to ostatnie, podobało mu się. Rozejrzał się wokoło, starając się spojrzeć nad głowami innych. Sam nie był jakimś olbrzymem, dlatego też zadanie to było utrudnione. Swoje poszukiwania skupił na jakimś małym przydrożnym barze. Na tyle małym by nie musiał martwić się o zbyt wielu gości, a jednocześnie na tyle schludny by jedzenie w tym miejscu nie przywróciło go do stanu sprzed kilku godzin.
0 x
Rindou Arashi

Re: Cytrusowe Targowisko

Post autor: Rindou Arashi »

0 x
Minoru

Re: Cytrusowe Targowisko

Post autor: Minoru »

Minoru zatrzymał się w miejscu, bacznie, przyglądając się wiszącemu w dali szyldowi, który reklamował przybytek. Makaronowe Imperium brzmiało dobrze i kusząco, a żołądek chłopaka zdawał się podzielać jego zdanie, co też oświadczył przeciągłym burczeniem. Minoru zbliżył się do drzwi, z każdym krokiem wpadając w coraz większy zachwyt, gdy docierające do jego nosa zapachy pobudzały jego wyobraźnię. Bez wahania wszedł do środka.
Pierwsze wrażenie było pozytywne. Trochę ciasno, ale oto właśnie mu chodziło. Przynajmniej miał pewność, że nie zwali mu się na głowę cała dzielnica. Umiejscowił swój tyłek w wygodnym miejscu i odebrał, z najmilszym uśmiechem na jaki mógł się zdobyć, kartę dań. Wertował dania w te i nazad, a w jego wnętrzu narastała ochota by krzyknąć „Poproszę wszystko”, co było nieodzownym znakiem, że jego przypadłość minęła. Pojawił się jednakże inny problem. Jego sakwa nie była bezdenna, a wręcz przeciwnie, Minoru powoli zaczynał dostrzegać dno tejże. W jego głowie odbywały się arcytrudne działania matematyczne, mające na celu dostarczyć mu odpowiedzi na pytanie, ile jedzenia może sobie tak naprawdę kupić, gdy nagle jego wzrok przykuła wiadomość. Była niczym odpowiedź na jego modły. Konkurs, na którym mógł spróbować wszystkiego czego zechce? Podniósł się gwałtownie z miejsca, a nogi poniosły go sprężystym krokiem w kierunku baru.
- Wchodzę w to - stwierdził nie zastanawiając się dwa razy, a jego dłoń dobitnie wskazywała w kierunku ogłoszenia. – Potrzebuję jedynie szczegółów
0 x
Rindou Arashi

Re: Cytrusowe Targowisko

Post autor: Rindou Arashi »

0 x
Minoru

Re: Cytrusowe Targowisko

Post autor: Minoru »

- Minoru - odpowiedział natychmiast, uśmiechając się szeroko, chcąc zrobić jak najlepsze pierwsze wrażenie. Imię powinno wystarczyć, nazwisko i tak by nic tutejszym nie powiedziało. Uzyskując imię swego rozmówcy, Minoru wyciągnął swą dłoń przed siebie by uścisnąć dłoń swego rozmówcy i oficjalnie go powitać.
- Matka nazywa mnie workiem bez dna - skłamał, choć czuł że teraz mógłby zjeść konia z kopytami. – A gdy mój brat nie dawał sobie rady z jedzeniem, zjadałem jeszcze jego porcję - dodał jeszcze na zachętę. Na propozycję testu skinął jedynie głową, będąc pewnym swoich możliwości, rozsiadając się wygodniej w swym miejscu i wysłuchując słów swego rozmówcy. Gdy Taichi skończył swój monolog, Minoru oparł łokcie na stole, nachylił się nad nim i zrobił zamyśloną minę, jak gdyby przewidywał rozważał coś ciężko. W końcu jednak wstał ze swego miejsca, odwracając się na wprost do swego rozmówcy i rozłożył na boki ramiona zupełnie jak gdyby witał starego dobrego przyjaciela.
- Wchodzę w to całkowicie - chciał brzmieć najpewniej jak potrafił. Wiedział, że nie ma dużych predyspozycji co do jedzenia, nie był grubasem, ani nie był wysoki, ale w jego głowie powstał już szatański plan. Bez najmniejszego oporu dał się poprowadzić do kolejnego stolika. Potem zaczęły się schody. Chyba jeszcze nigdy nie w życiu nie był tak rozdarty jak w momencie gdy wylądował przed nim posiłek. Z jednej strony czuł jak ślina wylewa mu się z ust, z drugiej przerażała go ilość stojącego przed nim makaronu. Nie miał jednak zamiaru teraz się poddać. Złożył dłonie przed sobą, pałeczki wsadzając je pomiędzy palce wskazujące, a środkowe.
- Itadakimasu - potem zaczęła się magia.
Obrazek
0 x
Rindou Arashi

Re: Cytrusowe Targowisko

Post autor: Rindou Arashi »

0 x
Minoru

Re: Cytrusowe Targowisko

Post autor: Minoru »

Początkowo nie było najmniejszych problemów. Pusty żołądek Minoru gotowy był pochłonąć każdą ilość pokarmu jaką początkujący shinobi wrzucał w siebie. Jedzenie trafiało wszędzie. Do ust chłopaka, na stół, na jego ubranie, na wszystko co znajdowało się wokoło. Był jednakże tak wygłodniały, że nie zważał na to wszystko, a jedyne na czym skupiał swą uwagę, to rosnące, satysfakcjonujące uczucie wypełnienia. Był szczęśliwy, mógł jeść, mógł to robić za darmo, a do tego jego żołądek nie zdradzał nawet oznak nawracającej… choroby. Kilka razy nawet uśmiechnął się w kierunku Taichiego unosząc również kciuk do góry, by pokazać mu że wszystko w porządku. Na wiwatujący tłum reagował pozytywnie, unosząc dłonie i ramiona do góry, w geście zwycięstwa i tryumfu.
Był w połowie miski, może trochę więcej jak w połowie, gdy zaczęły się schody. Makaron wciąż znikał w ustach chłopaka, ale uczucie z tym związane nie przynosiło już tyle radości. Żołądek wydawał się opięty, niczym skóra na piłce do futbolu amerykańskiego. Mina rzedła mu z każdą kolejną chwilą, zapał z jakim pochłaniał kolejne porce makaronu malał. Aż w końcu doszedł do momentu gdy to co sprawiało mu przyjemność, stało się katorgą. Minoru nie miał pojęcia skąd pochodził cały ten upór pchający go do przodu i nie pozwalający poddać się do samego końca. Wiedział jednak że widok dna miski i znikające nitki makaronu, dawały mu nadzieję, a wewnętrzny głos dodawał mu otuchy, że jeszcze chwilka, jeszcze jedno siorbnięcie i będzie po wszystkim.
W końcu, upragniony moment nastał. Miska była pusta, a Minoru pełen. Jeśli ludzie mu gratulowali, to on tego nie słyszał. Był ociężały, przepełniony, było mu niedobrze. Jeśli powinien czuć się zwycięzcą, bo mu się udało, to daleko było mu do tego uczucia. Oparł się łokciami o stół i zwiesił głowę między ramionami, zamykając oczy i nabierając więcej powietrza, chcąc uspokoić mdłości. To jednak nie pomogło. Przechylił się więc do tyłu, by nie ściskać żołądka, lecz naciągnięcie go również nie wydawało się dawać mu ulgi. Czuł jak z każdym ruchem jego ciała, zjedzony pokarm, przesuwa się i zmienia swą pozycję. Uczucie to było dalekie od przyjemnego, czy obojętnego. Gdy znalazł, w miarę, wygodną pozycję, do jego uszu dotarły czyjeś słowa. Dopiero po chwili dotarło do niego że był to Taichi. Minoru szybko skinął głową na znak że rozumie co do niego powiedziano. Nie odważył się jednak otworzyć ust, wiedząc że to mogło by się skończyć jego kompletną porażką. Mdłości nie dawały mu jednak spokoju. Oddychał głęboko, a każdy haust powietrza dawał mu chwilę ulgi. Tym co jednak mu przeszkadzało był wszędobylski, silny zapach jedzenia. Wiedział że jest to walka Dawida z Goliatem i że w końcu polegnie. Podniósł się ze swego miejsca i szybkim, choć chwiejnym, krokiem udało się do wyjścia. Wypadł na zewnątrz niczym pijany, zastępując smród pożywienia (ten który niecałą godzinę temu wydawał mu się tak czarujący), hałasem ulicy. Wiedział, że musi się oddalić z tego miejsca. Gdzieś gdzie będzie mógł wyczuć tylko powietrze, gdzieś gdzie nic nie będzie podrażniało jego zmysłów.
Zatrzymał się na jednej z przydrożnych ławeczek. W miejscu gdzie mógł „na spokojnie” nabierać duże ilości powietrza, a myśli skupić na tym by okłamywać swe ciało że wcale nie chce zwrócić tego co pochłonęło jakiś czas temu. Walka była to długa i niezwykle wyczerpująca, ale uczucie mdłości w końcu minęło, zastąpione poczuciem błogości, gdy krew odpływa do żołądka by przyspieszyć trawienie. O tak, Minoru przechodził w „tryb węża”. Podźwignął się więc ze swego miejsca i udał się do swego hotelu. Tam też zwalił się na posłanie, uprzednio rozbierając się jedynie do bielizny. Jutro miał być jego wielki dzień.
0 x
Rindou Arashi

Re: Cytrusowe Targowisko

Post autor: Rindou Arashi »

0 x
Minoru

Re: Cytrusowe Targowisko

Post autor: Minoru »

Wierzgał i szamotał się przez sen niczym znakowany byczek. Jego dłonie zaciskały się raz za razem na posłaniu, miętosząc je doszczętnie. Pot perlił się na czole. W końcu jednak obudził się, a jego tułów wraz z głową uniósł się gwałtownie do góry, zupełnie jak gdyby oczekiwał, że ktoś, jakiś nieopisany wróg zaraz na niego napadnie. Rozejrzał się po pomieszczeniu z szeroko rozwartymi oczami, lecz tak naprawdę niczego nie widział. Przed sobą miał sen który jeszcze niedawno go nawiedzał, a przynajmniej te resztki, które jeszcze nie zdołały uciec mu z pamięci. Przetarł czoło nadgarstkiem, ścierając niedbale pot i dysząc ciężko zwlókł się z łóżka. Chwycił za spodnie i naciągając je na tyłek, czuł jak jego świadomość, powoli, wraca do świata żywych. Wpierw, zrobił szybki przegląd wszystkich podzespołów. Mięsnie go nie bolały, głowa też nie. Oczy, uszy i nos również były sprawne. Nawet żołądek był po jego stronie, co oświadczał za pomocą lekkiego burczenia. Minoru naciągnął na siebie koszulkę, uprzednio wąchając ją, by sprawdzić stan jej świeżości. Gotowy, ruszył w kierunku drzwi, gdy nagle… Napierający ciężar na jego pośladki, dał mu jasny znak, że jeszcze nie mógł wyjść. Skierował swe kroki w kierunku do toalety, gdzie rozsiadł się wygodnie. Gdy skończył, mógł wreszcie udać się na wyznaczone miejsce.
Gdy znalazł się na miejscu, ku jego rozpaczy dostrzegł wiszącą kartkę informującą o zamkniętym lokalu.
- To chyba jakiś żart…- zdenerwował się, lecz nim zdążył rzucić się na drzwi, by zacząć w nie bębnić swoimi pięściami, te stanęły otworem. Nie zdążył nic powiedzieć gdy zaproszono go do środka. Wzruszył więc ramionami i potulnie wszedł. To co działo się w środku wzbudziło w nim spore zainteresowanie. Czuł się jak na spotkaniu jakiegoś tajnego towarzystwa. W jego głowie od razu pojawił się obraz jego samego ubranego w czarny garnitur z maską utkaną z długich nitek makaronu. Prawie zachichotał na tę myśl. Uniósł dłoń w powitalnym geście, lecz nie odezwał się ani słowem, widząc jak jego „pracodawca” rozpoczął swój monolog. Czuł jak rośnie w nim niepewność, obawiał się że porcje będą wielkości tych z wczoraj, a wczorajsza wystarczyła jedna, by ten miał już dość. Przełknął głośno ślinę, zastanawiając się jak wykaraskać się z tej kabały. Wciąż pałętał się mu po głowie pomysł by korzystać jakoś z genjutsu, ale nie chciał oszukiwać, a do tego nie był pewien czy jego umiejętności są na wystarczająco wysokim poziomie by nikt się nie połapał. Westchnął w końcu zrezygnowany. Postanowił iść na żywioł, tak jak zwykle…
Nie pozostało mu więc nic innego by zapamiętać jak najwięcej i skupić się na tych potrawach.
Percepcja: 33
0 x
Rindou Arashi

Re: Cytrusowe Targowisko

Post autor: Rindou Arashi »

0 x
Minoru

Re: Cytrusowe Targowisko

Post autor: Minoru »

Minoru wchłaniał podawaną mu wiedzę w jak największych ilościach. Popełniał przy tym sporo podstawowych błędów, jak choćby próba zapamiętania wszystkiego co zostało powiedziane, zamiast tylko tych które były naprawdę ważne. W efekcie tego, jego głowa, pod naporem informacji, wpierw została oparta o dłonie, by później zjeżdżać coraz niżej i niżej, aż ostatecznie broda znalazła się na wysokości blatu. Niezbitym faktem było, że właściciel tego przybytku musiał kochać to co robi, lecz właśnie to tak strasznie utrudniało mu przekazywanie wiedzy. Minoru nie potrafił pojąć jak możliwym jest mówienie o makaronach przez kilka godzin i to bez przerywania. Ba w pewnym momencie nawet zaczął liczyć ile czasu mija między jednym nabraniem oddechu, przez pana Montoro, a drugim.
Potem było jeszcze gorzej. Pomysł gier integracyjnych przypadł chłopakowi do gustu jak zjeżdżanie gołym tyłkiem po poręczy wyłożonej papierem ściernym. Nie to że był jakimś odludkiem, ale cała ta otoczka wydawała mu się nazbyt dziecinna. Minoru jednak, jako dusza potulna i stroniąca od zbędnych konfliktów postanowił się poświęcić i z miną zbolałego psa przystąpił do zabawy. W pierwszych chwilach gdy wszyscy się jeszcze nie znali, zabawa przynosiła Minoru więcej wstydu niż radości, z czasem jednak, gdy ci bardziej otwarci członkowie zespołu ośmielali pozostałych, chłopak zaczął odczuwać radość z tej aktywności. Ostatecznie nawet zaczął powtarzać z innymi wszelkie potrawy jakie każdy zapamiętał. Nawet nie zauważył gdy została ogłoszona informacja, że zaraz się wszystko zacznie.
Minoru czuł nieprzyjemne ściskanie w żołądku spowodowane tak stresem jak i głodem. Ostatni raz jadł wczoraj, od tamtego czasu nic, a minęła już cała noc i dzisiaj jeszcze długie godziny. Chłopak milczał spoglądając na jeszcze pusty stół oraz drużyny przeciwne, starając się ocenić ich predyspozycje, jak i zastanawiając się nad taktyką w nadchodzącym starciu. Gdy tylko potrawy zostaną wniesione na stół sięgnie po coś co wydawało mu się nie być killerem. Padło na Makaron z sosem sojowo-grzybowym. Gdy skończy pierwszą porcję, postara się przyjrzeć talerzowi w poszukiwaniu jakichś znaków które później mogłyby zostać wykorzystane do zliczania punktów. Gdy takowy znajdzie, sięgnie po drugą porcję, tym razem Makaronu z kurczakiem w marynacie cytrusowej z kawałkami mandarynek i po skończonej porcji poszuka kolejnego znaku. Gdy znajdzie go, sięgnie po trzecią porcję, ponownie po makaron z sosem sojowo-grzybowym. Potrzebował tych trzech próbek, by określić czy znaki przypisane są do danej restauracji/baru czy też do dania.
0 x
Rindou Arashi

Re: Cytrusowe Targowisko

Post autor: Rindou Arashi »

0 x
Minoru

Re: Cytrusowe Targowisko

Post autor: Minoru »

Wszystko szło jak z płatka. Porcje nie były przesadzone jak dnia poprzedniego, a i mimo ogromnej konkurencji, dostawał tego czego potrzebował. Nawet jego pierwotny plan wydawał się działać, a znalezienie tych samych dwóch znaków zdawało się potwierdzać jego teorię co do sposobu oznaczania potraw. Być może jednak dla kogoś innego te dwie próby były by wystarczające, lecz Minoru należał do osób ostrożnych i potrzebował większej ilości danych nim wyda ostateczny wyrok. I wtedy oczywiście los postanowił zrobić sobie z niego zakpić. Pierwsze co dostrzegł Minoru, to to że nagle zrobiło się ciemniej, zupełnie jak gdyby słońce zaszło zbyt wcześnie, potem kątem oka pojawiło się coś… monstrualnego. Wielka chodząca kluska dorwała się do jego dania szybciej niż wygłodniały tygrys do swego pokarmu. Odchodząc, Minoru mógł przysiąc że słyszał jak z ust jego przeciwnika wydobywa się prawdziwie diabelski rechot. Nie no, tak naprawdę jego oponent nie był aż tak wysoki, ani też szeroki, lecz właśnie tak miał zamiar opisywać go Minoru do końca swych dni! Stał teraz jednak nad zupełnie nowym problemem. Jego dłoń automatycznie powędrowała na tył jego głowy gdzie też mozolnie zaczęła wykonywać, tak dobrze znane rodzinie Rakurai, koliste ruchy oznaczające że starszy z braci właśnie nad czymś myśli i musi się uspokoić. Miał przed sobą ciężki wybór, a każda zwłoka czasu mogła oznaczać przegraną. Z drugiej jednak strony, grubas czmychnął z daniem jego restauracji, czyli grał na ich korzyść.
Głowił się i głowił nad tym zagadnieniem dobrą chwilę gdy wpadł na szatański pomysł. Chwycił za danie z pomarańczowym makaronem i udał się do swego stolika, gdzie też pochwycił za pałeczki i zamieszał nimi w daniu. Następnie chwycił porcję makaronu i uniósł ją do góry, jak gdyby nie był pewny swej decyzji. Jego wzrok przesunął się z udawanym przestrachem po uniesionym makaronie z góry w dół. Cel był jeden dostrzec znak na dnie miski. Nie chcąc zdradzać się ze swoją taktyką jadłby potrawę powoli, a nabierając kolejną porcje, starałby się rozgrzebać makaron jak najmocniej, by móc dostrzec znak na dole. Jeśli okazało by się, że trafił dobrze, wtedy zjadłby porcję do końca, jeśli nie, wtedy też odsunął by talerz na bok z udawanym obrzydzeniem, by udać się po kolejną potrawę, tym razem być może jakąś co do której miał pewność że należy do jego ekipy. Przy okazji, jedzenia, starał się również nieśpiesznie rozejrzeć by dostrzec gdzie też lądują talerze oczyszczone przez graczy, a gdzie te które nie zostały zjedzone do końca, jak również starał się ustalić czy talerze są grupowane według znaków, czy też w jakiś inny sposób.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Hanamura”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość