Biały Dystrykt

Shin

Re: Biały Dystrykt

Post autor: Shin »

Dziewczyna nieco się rozchmurzyła i rozluźniła. To dobrze, że czuła się w towarzystwie chłopaka swobodnie, a wzmianka o tym, że piła trzeci raz w życiu, gdy zazwyczaj młodzi mówili, że piją od dawna a alkoholicy, że pierwszy raz czują smak sake, była tak niewinna i szczera, że chłopak nie mógł nie uznać jej za uroczą. Broń, którą posiadała, rzeczywiście przyciągała wzrok, ale najbardziej zainteresowała i nieco zaniepokoiła Shina wzmianka o pojedynku. O jaki pojedynek jej chodziło? Złe przeczucie przeszyło go dreszczem, ale starał się nic po sobie nie okazać.
- Mam nadzieję, że weźmiesz kogoś na ten pojedynek. W razie czego warto mieć takiego asa w rękawie - popowiedział, ale natychmiast poruszył inny temat. Dziewczyna opowiedziała dlaczego turniej jest dla niej tak ważny: chodziło o znalezienie własnej wartości, którą ocenia się walką. Dziadek często opowiadał mu o ludziach, szermierzach którzy zjedli zęby na sztuce fechtunku, których duszę trawi niepohamowany głód wyzwań, najpierw dążący do pokazania własnej wartości, a potem szukający najsilniejszego przeciwnika, dążąc do samozniszczenia lub ostatecznego zwycięstwa. Póki co wyglądało na to, że dziewczyna jest po prostu niepewna i nie wpisuje się do tej kategorii. - Dla czegokolwiek walczysz, na końcu pozostaje tylko jedno: głód. Ten głód możesz wypełnić walką, albo znaleźć coś, co chcesz ochraniać. Tylko wtedy będziesz szczęśliwy - powiedział filozoficznie - tak mówił mój dziadek, kiedy widział, że się z kimś pobiłem. Mówił mi to tak wiele razy, że już sam zacząłem gadać jak on - roześmiał się pod nosem, jak gdyby słowa te nie miały zbyt wielkiego znaczenia, a może chcąc stonować wprowadzoną przez nie podniosłą atmosferę - Moim zdaniem odwaga jest zawsze powodem do dumy. Czasem potrzebujesz odwagi, by wygrać. Czasem potrzebujesz jej, by stawić czoło czemuś silniejszemu, a czasem, by się poddać. Ale bez odwagi jesteś tylko liściem rzuconym na wietrze. Bo odwaga objawia się w czynach i nie ma nic wspólnego z pewnością siebie - powiedział, dłonią dotykając jej policzka i unosząc jej twarzyczkę - a dzisiaj pokazałaś już, że jesteś odważna, nawet jeśli jest w tym troszkę desperacji - ostatnim słowom towarzyszył już niepohamowany uśmiech.
- Nie ma przeciwnika, którego nie da się pokonać - stwierdził z pewnością - ale nieśmiertelny przeciwnik... - dodał, drapiąc się po brodzie i marszcząc brwi. Nawet jak na świat shinobi, bycie nieśmiertelnym nie było niesamowitą zdolnością, za którą wielu oddałoby wszystko. Jak można pokonać nieśmiertelnego człowieka? Jeśli czekałby ją pojedynek z tym człowiekiem, to stanęłaby przed niesamowicie trudnym zadaniem.
- Zawsze możesz go utopić, albo udusić. Bez tlenu nie będzie w stanie walczyć. Albo unieruchomić. Nawet jeśli nie umiera, to unieruchomiony nie będzie w stanie walczyć - zaproponował, dzieląc się swoimi pomysłami z młodą Uchihą. W sumie nie wiedział czemu, ale czuł się idealnie w świecie planowania strategii. Od zawsze intuicyjnie wiedział z której pozycji lepiej wyprowadzić atak albo kto z jego przyjaciół lepiej nada się na daną rolę w tym albo innym otoczeniu.
- Przepraszam, nie chciałem się wymądrzać... tak, to henge. Wyprzystojniałem, nie? - lekko szturchnął jej ramię, czekając na odpowiedź, a chwilę później poczuł jej dłoń na jego dłoni. Serce Shina lekko zadygotało, a on sam odwrócił dłoń i zacisnął palce tak, by uwięzić jej dłoń w swojej dłoni. Lekko się przysunął razem z krzesłem. - Jeszcze nigdy nie poznałem nikogo takiego jak Ty... chciałbym wiedzieć o Tobie więcej - powiedział, wpatrując się w ich splecione ze sobą dłonie. Nie spodziewał się takie obrotu spraw, szczególnie, że do tej pory niezbyt interesowała go płeć przeciwna. Bił się z myślami co chwila dając sobie wymówki, by zabrać swoją rękę, ale błyszczące, fiołkowe oczy dziewczyny hipnotyzowały go i nie pozwalały odwrócić wzroku choćby na krótką chwilę. Shin zrozumiał, że chyba właśnie w tej chwili naprawdę się zakochał...
0 x
Tensa

Re: Biały Dystrykt

Post autor: Tensa »

Uśmiech, rozluźnienie, tak przyjemne, lecz tak niebezpieczne w świecie, gdzie na każdym rogu czaił się inny shinobi chcący odebrać życie. Świat, gdzie każdy musiał upodabniać się do dzikiego zwierzęcia, żeby przeżyć, ale czy każdy musiał taki być? Wierzyła, że nie. W końcu jej ojcu przez tak długo udawało się oddzielać dom od życia shinobi, nie mówić zbyt wiele o tym co dzieje się na misjach, utrzymywać córki w błogiej nieświadomości, do czasu, aż ten świat w którym zdecydowały się żyć nie odebrał im tego co miała najcenniejsze, dopóki nie zmusił do wyboru między dając jedynie dwie możliwości, jedną gorszą od drugiej. Wspomnienie pojedynku, walki miedzy tą dwójką i proste pytanie, czy zamierza zabrać kogoś ze sobą? Odpowiedź nie była prosta, to starcie nie miało być zwykłym mordobiciem, to zbyt mocno wiązało się z jej historią i życiem, było "intymne". As w rękawie? Miała ich kilka, jednak wziąć kogoś ze sobą? Właściwie to nie wiedziała czy powinna, nie miała pojęcia jak wyglądają starcia ze zhańbionymi, czy brano sekundantów? Cholera wie, ale przydałby się ktoś kto w razie, gdyby nie wszystko poszło po jej myśli mógłby zabrać ją do szpitala. Co prawda Hayami zapewniał o tym, że jej nie zabije, ale jeśli straci nad sobą panowanie ciężko będzie przewidzieć co się stanie.
-Mam kilka asów i nie zamierzam grać z nim czysto, ale nie myślałam o tym, właściwie nie miałabym nawet z kim iść, nie chcę Cię w to wciągać, jeśli coś pójdzie nie po mojej myśli może być różnie. Nie bez powodu w jego monie znajduje się lew. - wyjaśniła swoje podejście. Zabieranie kogoś ze sobą było równoznaczne z ryzykowaniem jego życiem, nie mogła zapewnić bezpieczeństwa nikomu kto poszedłby z nią. Przewrotny los splótł ich losy, a ona mimo trwania w przekonaniu, że jest jak tropiciel, nie mogła ukryć, że zaczynało jej zależeć. Wiedziała jak jest to niebezpieczne, ale skoro zaczynała nowe życie to czy nie mogła zrobić tego z nowym człowiekiem? Właściwie nie wiedziała.
-Mądrze mówił, lubię czuć adrenalinę, to uczucie, kiedy od każdej mojej decyzji zależy życie, chociaż nie walczyłam od dawna, właściwie od mojej ostatniej porażki nie podjęłam wyzwania. Spadłam z poziomu mojego ego na poziom umiejętności... do teraz czasem czuje smak ziemi w ustach. - smutny uśmiech pojawił się na jej twarzy, nie miała pewności czy powinna o tym mówić. -Odwaga jest ważna, ale ważniejszym jest wiedzieć kiedy odpuścić, wyszłam na arenę z gotowym planem... spryt jest czasem ważniejszy od siły, a dobrze użyta broń niebezpieczniejsza niż techniki, pewnie nawet, gdyby wypalił nie byłabym zadowolona. - no cóż, dzień szczerości wciąż trwał... Liść na wietrze, idealne porównanie, czy nie nim była? Rano spotkała się z Akashim w hotelu, potem biegła ratować porzuconą siostrę... oświadczyła się jej, a teraz siedziała z shinem przy butelce sake, trzymając jego dłoń. Chciała, żeby tak zostało, żeby nie musiała już szukać pocieszenia czy uciech, ale... czy mogła? Wciąż nie potrafiła przestać myśleć o Sadze, ale przy Kami'm zdawało jej się, że panuje nad tym, czy tak jak Hayami miał "uzdrowić" Sagę, tak on mógł być jej lekiem? Czuła jego delikatny dotyk na policzku, nie było w nim nic sztucznego, patrzyła mu w oczy wierząc, że to przy nim może w końcu odnajdzie szczęście? To które nie będzie napędzać kolejnych tragedii? W jej oczach było o wiele więcej nadziei, niż uczucia.
-Nie ma niepokonanych, z tego co udało mi się dowiedzieć fizycznie jest ode mnie silniejszy. Utrzymanie go pod wodą, czy unieruchomienie może być trudne... zostaje mi chyba jedynie dekapitacja, ale to nie będzie proste. Zawsze można liczyć, że sędzia nie będzie o tym wiedział i przerwie walkę. - Jakiś plan niby mieli, może naiwny i głupi, ale z braku lepszego, ten z automatu stawał się najlepszym.
-Dobra rada nie jest niczym złym. Normalnie byłeś bardziej uroczy. - poczuła, jak jego palce mocniej zaciskają się wokół jej dłoni.
-Shin, ja... nie wiem, czy mogę, to... wszystko co się działo, chciałam zamknąć ten rozdział, ale jeśli chcesz mogę... mogę ci opowiedzieć... ufam ci - na jej twarzy malował się wstyd, Saga, Kazuo, niedoszły gwałciciel... to wszystko co jej ciążyło, czy mogła obarczać kogoś innego swoją winą i słabością?
0 x
Shin

Re: Biały Dystrykt

Post autor: Shin »

Proste pytania i skomplikowane odpowiedzi, to krótkie posumowanie całej tej rozmowy. Tensa była bardzo złożoną osobą, a jej przeszłość musiała być równie skomplikowana i trudna, więc Shin starał się być ostrożny w doborze słów. Wydawało mu się, że Tensa, mimo silnego ciała była zaledwie pąkiem kwiaty, który odpowiednio potraktowany rozkwitnie a zaniedbany zeschnie, zostawiając po sobie jedynie kolce i wspomnienia, niespełnione marzenia o pięknym rozkwicie.
Nie wiedział, co się stało, że za każdym razem gdy go nie było dziewczyna chowała swój uśmiech, który teraz wydawał mu się na wpół sztuczny, a ciekawość była niestety takim czynnikiem, którego Shin nie mógł wiecznie ignorować. Ugryzienie się w język kosztowało go ogromu silnej woli i chęci, ale po tym jak podjął decyzję, że nie będzie jej naciskać, całe napięcie opadło i rozmowa stała się igraszką.
- Uroczy? - zdziwił się, gdy Tensa wprost go skomplementowała. Na jego twarzy zakwitł wielki banan świadczący o samozadowoleniu i wielkim, rosnącym ego spierającym się z uwagą, że wolałby być bardziej przystojny niż uroczy. Mimo wszystko kontynuowali rozmowę, a dziewczyna nieco posmutniała. Zaczęła powoli, z wyraźnym dystansem i oporem, ale powiedziała dwa słowa, które wypełniły głowę Shina euforią: "ufam Ci". To było bardzo wiele, zaufać komuś ot tak po prostu. Tensa nie wyglądała na naiwną dziewczynę, a nawet gdyby była łatwowierna, o i tak słowa które wypowiedziała kosztowały ją wiele wysiłku.
Chłopak zabrał swoją dłoń i stawił swoje krzesło przodem do niej tak blisko, że teraz jej kolana znajdowały się pomiędzy jego kolanami. Gdy już usiadł pewnie, ale delikatnie chwycił jej dłonie i pogłaskał je kciukami, po czym wziął głęboki wdech i spojrzał w jej fiołkowe oczy.
- Zanim powiesz coś więcej musisz wiedzieć dwie rzeczy. Po pierwsze, nie znamy się zbyt dobrze, ale wiem, że jesteś dobrą osobą. Nikt zły nie proponuje strapionemu nieznajomemu noclegu. - powiedział krótko - Po drugie, nieważne co powiesz wiedz, że uważam, że przeszłość nas nie definiuje. Cokolwiek zrobiłaś dobrze czy błędnie, cokolwiek się stało czy cokolwiek mi opowiesz, nadal będzie piękną, srebrnowłosą kunoichi o fiołkowych oczach, która jest mi bardzo droga, i która może powiedzieć mi wszystko - powiedział, denerwując się, że pocą mu się ręce - W moich stronach jest taki zwyczaj, że kiedy poznasz kogo i Ci na nim zależy, i chcesz pokazać tej osobie, że Ci na niej zależy, wręczasz mu podarunek - powiedział, a jedna z jego rąk powędrowała do kieszeni, wyciągając z niej mały, jedwabny czerwony woreczek z sygnetem w środku - to tylko taki mały podarunek, nic wielkiego... ale ja też uważam, że mogę Ci zaufać. I chcę, żebyś jeszcze przez jakiś czas zgodziła się mi potowarzyszyć... - powiedział, powtarzając w myślach "oby jak najdłużej"...
0 x
Tensa

Re: Biały Dystrykt

Post autor: Tensa »

Róża niby piękna, lecz jej kolce potrafią ranić, z czasem płatki usychają, odpadają i jedyne co pozostaje to sucha łodyga i kolce. Jednak jak był z Tensą? Czy pozostały jedynie kolce? Czy potrafiła jedynie ranić? Jeszcze do niedawna, właściwie maksymalnie kilka godzinę wcześniej, sądziła, że tylko to potrafi, że do tego była stworzona, w końcu nie zależnie od tego czy chciała dobrze, zawsze kończyło się to tak samo. Nie ważne, jak wiele razy, próbowała, jak wiele sił w to wkładała, zawsze kończyło się to tak samo, zawsze przywoływała do niej wizję tropiciela, w końcu była jak on, więc jak mogłoby być inaczej? Czy na tym kwiecie pozostał chociaż jeden płatek? Jakakolwiek szansa na to, że zakosztuje szczęścia nie odbierając go siłą innym? Do tej pory nie wierzyła w to. Czy ten jeden przypadkowo poznany chłopak mógł to zmienić? Porzuciła przeszłość, próbowała żyć teraźniejszością, a los stawiał przed nią szansę na przyszłość. Nie wiedziała czy jest do tego zdolna, mimo, że chciała, porzucić starą siebie. To było trudne, ale Shin był szansą na pogodzenie się z przeszłością, całkowite zerwanie z tym co było, z poczuciem winy, smakiem ziemi, wspomnieniami i miłością którą odrzuciła, dla dobra... szczęścia ukochanej. Mimo tego wszystkiego nie była pewna, nie potrafiła uwierzyć w daną jej szansę, bała się, że nie podoła, przeszłość, nie ważne co się mówiło kształtowała ludzi, bez niej nie byliby tym kim są... Kuma miał jednak rację, czasem trzeba spalić przeszłość i iść dalej. Tak jak i wielu innych rzeczy, nie wiedziała co powiedzieć, gdy powtórzył po niej jedno słowo. Widziała jego uśmiech, może znalazła tą osobę której nie raniła? Cholerna nadzieje wykwitała w jej sercu, znała go krótko, zbyt krótko, by mówić nawet o zwykłej przyjaźni... a mimo to, uznawała go za przyjaciela. Posmutniała, fakt, że zabrał dłoń nie był pocieszający, powiedzenie tego, zapewnienie, że jest w stanie wyznać mu wszystko, kosztowało ją wiele. Nawet Sagisa nie wiedziała co stało się, gdy wracała po otrzymaniu awansu, ale Shin... miała wrażenie, że może powiedzieć mu wszystko, jakby znali się od kilku lat, a nie godzin. Usiadł naprzeciw niej, uchwycił jej dłonie, mimo, że znała swoją siłę czuła się bezbronna, naga, była wstanie odsłonić wszystkie swoje sekrety, zaufała jak nikomu dotąd, sama do końca nie wiedząc czemu. Trzymała w dłoniach woreczek z prezentem, jednak wciąż go nie otworzyła.
-Miło, że tak mówisz, ale przeszłość... bez niej nie byłabym tym kim jestem. Ja... przez moją głupotę do teraz cierpią ważne dla mnie osoby. Ja... nie wiem czemu tak się stało, skąd ta bliskość, ale chce z tobą zostać. Kiedy to wszystko się skończy chcę ruszyć z tobą, nie ważne czy zostać tu przez jakiś czas, czy wyjechać do Antai. Wybacz, jeśli się narzucam, ja... porzuciłam wszystkich, staram się to zrobić i nie chcę wrócić do Sogen. - uśmiechała się, była gotowa to zrobić, był jej nadzieją. Wyjęła sygnet, czerwień przywodziła jej na myśl płomienne włosy Sagi, oczy Kazuo, sharingan niedoszłego gwałciciela... szkarłat, który znaczył jej przeszłość. Początek i koniec, pod znakiem czerwieni. Wsunęła go na palec.
0 x
Shin

Re: Biały Dystrykt

Post autor: Shin »

Chłopak uśmiechnął się ciepło. Dziewczyna przyjęła prezent, zakładając go na palec bez zbędnego ociągania. Powiedziała wprost, że podjęła decyzję. I jak zawsze w filmach się dzieje, teraz powinien się pojawić napis "happy end" i wszyscy powinni żyć długo i szczęśliwie, ale tak się nie stało i chłopak został w miejscu, w bardzo niekomfortowej, krępującej sytuacji w której dziewczyna właśnie wyznała mu, że chce z nim być, a on sam, jako niedoświadczony piętnastolatek sam nie wiedział co w tej sytuacji ma zrobić. Cieszył się z tego i uśmiechał jak głupi do sera, co chwila spoglądając na nią, to spuszczając wzrok.
- To mój pierwszy raz w takiej sytuacji... nigdy nie sądziłem, że będzie tak ciężko być szczęśliwym - powiedział, płonąc ze wstydu. Mimo to nie puścił jej dłoni, a każde spojrzenie na dziewczynie rodziło w nim lekką salwę śmiechu, jak gdyby ktoś nieustannie go łaskotał. Mięśnie brzucha płatały mu figla, zaciskając się w niekontrolowany sposób. Sam nie wiedział jak ma się zachować i nie miał pojęcia jakie zachowanie jest normalne, a co zostanie źle odebrane. On, zawsze opanowany stał się w jednej chwili całkowicie odsłonięty i bezbronny wobec Tensy, i wcale mu się nie to nie podobało, chociaż nie próbował się bronić przed nowym uczuciem.
- Po zakończeniu koronacji, jak już wygrasz turniej - uniósł brwi, jak gdyby tego po niej oczekiwał - to zabiorę Cię do Antai. Przedstawię mojej rodzinie, jako przyjaciółkę. Sama zadecydujesz w trakcie naszych podróży, czy chcesz za mną podążać. A póki co... - rozlał sake do czarek - chyba powinniśmy świętować. Za przyszłość - wzniósł toast z uśmiechem. Było z czego się cieszyć, a chłopak właśnie czuł się jakby wygrał główną nagrodę na loterii. Taką euforię mógł powodować jedynie jakiś anioł, może ten, którego chłopak akurat miał przed oczyma?
0 x
Tensa

Re: Biały Dystrykt

Post autor: Tensa »

Pochopne decyzje, jakby nie patrząc mimo, że podparte przemyśleniami to i tak oparte na emocjach, zwykle krótkich, ulotnych, rzadko, kiedy w dłuższej mierze okazywały się słuszne, a w wypadku Białowłosej nigdy. Tym razem była pewna, a przynajmniej chciała wierzyć w to, że podejmuje dobrą decyzję. Nawet, gdyby chciała poprosić o radę, o pomoc, to nie miała już kogo, rodzice byli daleko, z resztą i tak nie zamierzała wracać do Sogen, przynajmniej nie w najbliższym czasie. Zostawała jeszcze Saga, ale ją porzuciła i nie zamierzała pozwolić na jakiekolwiek spotkanie z nią. Po za nimi był jeszcze samuraj, przyjaciel z dzieciństwa z którym zamierzała "pozabijać się" nad jeziorem, tak zdecydowanie musiała decydować sama, z resztą zawsze tak było, więc nie musiała się dziwić. Zdecydowała się, jeśli miała zaczynać wszystko od nowa, to była jej szansa na szczęście, więc porzucenie Kami'ego byłoby prawdopodobnie najgorszą rzeczą jaką w tej chwili mogła zrobić. Zraniła, by ich oboje, a tego nie chciała.
-To nigdy nie jest proste, można starać się przez cały rok i go nie osiągnąć, ale czasem zdarza się poznać kogoś przy kim zajmie to chwile. - powiedziała, tym swoim mentorskim tonem, którym zawsze pouczała dwójkę byłych "towarzyszy". W końcu ostatnie miesiące spędziła przy łóżku siostry zawalając wszystko inne, nawet awans który otrzymała, bladł przy tym wszystkim. Zaryzykowała swoją karierą, zarzuciła misje i treningi, tylko po to, żeby nie osiągnąć nic, żeby mimo dobrych chęci i szczerej pomocy zepchnąć ją jeszcze głębiej w mrok. Dwójka bezbronnych, odsłaniających się przed sobą "dzieciaków" siedziała w romantycznych warunkach pośrodku festiwalu, to było takie... normalne. Po tym wszystkim w końcu mogła zobaczyć jak wygląda życie normalnych nastolatek i... nie wydawało jej się to złe, wręcz przeciwnie polubiła to, chociaż miała świadomość, że długo nie dała by rady, nie z jej zamiłowaniem do walki, nie z jej celami, nie z krucjatą na którą miała zamiar wyruszyć... chociaż to ostatnie mogło poczekać, po roku znalezienie kogoś znając tylko imię i fakt, że przebywał w hotelu było niemalże niemożliwe. No, może gdyby nie zabiła Kazuo, gdyby nie doszło do tego wszystkiego on dałby radę, ale... gdyby nie tamto, to nie musiałaby jej szukać.
-To dobra myśl, przynajmniej ty nie robisz nic pochopnie. - tak, przynajmniej jedna osoba z owej dwójki wydawała się chociaż w minimalnym stopniu odpowiedzialna. Udanie się do Antai w roli przyjaciółki nie było złym pomysłem, wręcz przeciwnie. Kolejna podróż, kolejna rzecz która miała być końcem i początkiem. Historia lubiła się powtarzać, zaczynać od tego co było końcem. Teraz czuła, że przerywa ten cholerny krąg śmierci i rozpaczy. Coś co wydawało się niemożliwe stało przed nią, wystarczyło tylko wyciągnąć po nie dłoń.
Słowa o walce, turnieju w którym chciała udowodnić swoją wartość, zwyciężyć w jednym pojedynku, tylko tyle. Shin chciał, żeby zwyciężyła, przeszła finały, a ona... nie mogła odmówić.
-Wygram dla ciebie ten turniej. - powiedziała, a w jej oczach odbiła się dawno zgubiona pewność siebie. Czuła, że już to mówiła, bo rzeczywiście tak było. To samo powiedziała Sadze, gdy ruszali, chociaż to nie miało znaczenia. Siostra zlała to zimnym moczem nawet nie podnosząc na nią wzroku. Przysięga, której nie było, bo jak rozmawiać z kimś, kto nawet na ciebie nie spojrzał?
-Za przyszłość. - wznieśli toast, a sake po raz kolejny odkaziło jej dusze, nowe znajomości, życie. Mogła zacząć wszystko od zera.
-Nigdy nie byłam w Antai, jak tam jest? - zapytała z zaciekawieniem, może nie leżało to daleko od Sogen, ale jej podróże do tej pory nie istniały.
0 x
Shin

Re: Biały Dystrykt

Post autor: Shin »

Nie było w jego zachowaniu nic, co by wskazywało na chociażby odrobinę agresji czy kłamstwa, dlatego chłopak nie dziwił się ufności, jaką pokładała w nim Tensa. Ona sama wyglądała na osobę, która znalazła w życiu wiele przykrości i czekała siedząc w dole rozpaczy, aż ktoś wyciągnie ją na światło dnia, pokazując, że prócz wody na dnie studni istnieje jeszcze niebo, i trawa, i śpiewające ptaki, i szumiące drzewa, cały wielki świat. W jakim świecie musiała się poruszać ta istotka, tak krucha i niepewna, że dopiero Shin był pierwszym, który chce jej pokazać, że mogą na tym świecie istnieć anioły, które każdego ochronią swym skrzydłem;
- Nie wiem, czy nic nie robię pochopnie, ale wiem, że wszystko wymaga czasu - odpowiedział towarzyszce, zagryzając sake zimną przekąską. Dziewczyna odżyła nieco na myśl o planach na przyszłość. Wygranie turnieju, które było nie lada osiągnięciem, zostało wypowiedziane głośno i wyraźne, po raz pierwszy z tak dużą wiarą we własne możliwości, że chłopak musiał się uśmiechnąć słysząc tę obietnicę. Samo zdecydowanie robiło wiele w walce, a mimo, że Shin nie widział jeszcze Tensy walczącej to wiedział, że w każdej walce liczy się hart ducha. Wznieśli toast.
- Cóż, Antai nie jest najładniejszą częścią świata - powiedział zdecydowanie i szczerze, nie chcąc przekłamywać lub koloryzować - Prowincja jest, jak wiesz, położona nad morzem. Rzadko kiedy nie wieje tam wiatr. Burze są częste i czasami zdarza się, że wysokie fale zmywają co bliższe domki przy plaży. Tam, gdzie mieszkam uprawia się zioła, Antai nigdy nie słynęło z wielkich pól uprawnych, więc nie produkujemy zbyt dużo warzyw, a większość mięsa wyławiamy z wody. Chociaż ja sam nie lubię zbytnio statków - powiedział cicho, kwitując swój wywód. - Zawsze rano w osadzie parzą herbatę, wszyscy ubierają się i wychodzą tylko na chwilę, by napełnić czarki i przywitać się z rodziną. Potem jemy osobno śniadanie, i udajemy się wykonywać swoje obowiązki: każdy w osadzie bierze na siebie jakieś zadanie, którym ma pomagać innym członkom szczepu. - opowiadał z uśmiechem na ustach, jak gdyby były to pozytywne wspomnienia, które kłębiły się w jego głowie i powodowały małe, przyjemne emocje, nostalgię i radość, że może tam w każdej chwili wrócić. - Spodoba Ci się tam. Najlepiej iść na plażę o zachodzie słońća, kiedy mewy odlatują za horyzont, wiatr nie dokucza tak bardzo, chociaż rozwiewa włosy we wszystkie strony, a fale cofają się do morza w odpływie, ustępując ziemi jej terenu... a jak jest w Sogen? Też macie tam morze? - odrzucił piłeczkę czując, że nieco się rozgadał.
0 x
Tensa

Re: Biały Dystrykt

Post autor: Tensa »

Wszystko wymaga czasu, pochłania go każda czynność, oczekiwanie, wszystkie próby, udane czy też nie zabierały go bezpowrotnie. Życie nie było wieczne, zawsze znajdywało swój koniec, czy to naturalna śmierć, ze starości, czy to od techniki wielkiej bitwie, albo kilku pchnięć nożem w jakimś ciemnym zaułku, zawsze gdzieś tam był. Kostucha, z bielącymi się kościami podążała za każdym, chociaż fiołkowooka czasem miała wrażenie, że jest jej ulubieńcem, że istota z kosą traktuje ją jak starą przyjaciółkę, z utęsknieniem wyczekując spotkania, ale jednocześnie nie chcąc jej krzywdy wciąż wstrzymywała się z zabraniem jej do siebie. Nie ważne co się zrobiło, czasu nie dało się wydłużyć, a poświęcenie go komuś mogło być wyrazem największego oddania, czasem nawet poświęcenia...
-Wszystko go wymaga... - powtórzyła, jakby zahipnotyzowana. Ile czasu poświęciła siostrze? Jak wiele dni opiekowała się nią, jak wielką krzywdę robiła odchodząc... Krzywda dla jej dobra, nieco smutku za odrobinę szczęścia, czy nie był to dobry układ? Tylko dlaczego, mimo, że przestało boleć, że to losowe spotkanie działało jak prochy, odcinało od bólu, tłumiło go, myśli wciąż zalewały ją jak rzeka pękającą tamę? Czas... to on był odpowiedzią, nie znała niczego innego, zawsze była przy siostrze, pilnując żeby nic jej się nie stało, dbając o nią... potrzebowała go, tego czasu. Czy mogła to zrobić? "Wziąć lekarstwo", ryzykując, że zada mu ból? Tak, bo przecież taka była. Jak Kazuo, ale lepsza, bo kim innym mogła być, jak nie jego "spadkobierczynią"? Nawet jeśli próbowała, to taka była jej natura, ta którą odkryła dzięki płomiennowłosej, dzięki tej jednej wizji kiedy wzięła Tense za tropiciela, wystarczyło tak nie wiele. Przez cały ten cholery pobyt w Hanamurze nie ukrywała tego, nie okłamywała się, a teraz? Przez jednego chłopaka zaczynała wątpić w to, że jest tym cholernym potworem, znów nie widziała kim jest. Wsłuchała się w opowieść o Antai, prowincja wydawała się sielankowa, miejsce, gdzie panuje spokój. Nadmorska osada, gdzie ludzie wspierali się nawzajem. Nie jak Sogen gdzie na każdym kroku trafiała na mafie, gwałcicieli, porywaczy i morderców... chociaż może była przewrażliwiona.
-Antai wydaje się strasznie spokojnie, właściwie chyba nigdy nie byłam na plaży, nie licząc zsiadania ze statku. - skomentowała cicho. -Co do Sogen, od wschodu i północy otacza je morze, jest wiele pól uprawnych, ludzie starają się żyć własnym życiem. Samo Kotei... wydaje mi się wiecznie żywe, bogate dzielnice przeplatane z tymi biedniejszymi. Zwykle rano wychodziłam na trening, a potem łapałam zlecenia, albo spędzałam czas z siostrą, chyba za często robiłam to pierwsze. Niektórzy mówili, że jest piękne, spokojne, ale to tylko pozory. Widziałam próby gwałtów w biały dzień, porwania, morderstwa... Mimo tego, ludzie starają się żyć spokojnie... albo to ja mam strasznego pecha. Właściwie to nie wiem co mogłabym powiedzieć więcej. - uśmiechnęła się na wspomnienie domu, mimo że ostatnimi czasy bliżej było mu do klatki... a teraz, był miejscem do którego nie mogła wrócić, musiała trzymać się z daleka.
0 x
Shin

Re: Biały Dystrykt

Post autor: Shin »

- W takim razie Sogen musiało być strasznym miejscem - powiedział chłopak, rozumiejąc całkowicie dlaczego Tensa nie chce tam wracać. Ludzie wracają zawsze tam, gdzie jest ład i porządek, a unikają wszelkiego brudu i chaosu, bo sami chcą należeć do tych ludzi lepszego sortu. Myślą, że człowiek szlachetnieje, jeśli jest w gronie ludzi szlachetnych; Shin nie mógł zaprzeczyć całkowicie, bo po części tak było, ludzie uczyli się mówić i zachowywać szlachetnie w momencie, w którym trafiali do szczepowego sanktuarium. Ale dziadek zawsze był wobec nich ostrożny mówiąc, że oswojony wilk to nadal dzika bestia.
Shin zamówił u kelnerki herbatę dla dziewczyny i siebie. Pomyślał, że to będzie lepsze niż zimne sake, którym się do tej pory raczyli. - Mimo to się uśmiechasz, mówiąc o Sogen - zauważył chłopak - Czyli masz tam coś drogiego sercu... nie? - spytał bardziej, żeby potwierdzić swoje przypuszczenia niż żeby rozwiać wątpliwości. Niby nic o niej nie wiedział, ale wiele mógł się domyślić z tych nieznacznych gestów, których uczono go od małego. Raz Shin był świadkiem tego, jak samuraj położył podczas wizyty miecz nie po tej stronie, co trzeba, i zrobiła się z tego wielka afera. Jak się później okazało, była to obraza mówiąca o tym, że nie czuje się on tu bezpiecznie i gospodarz nie spełnił swoich obowiązków. Jeden mały szczegół...
- Chciałbym kiedyś odwiedzić pustynię. Sprawdzić jak to jest latać wysoko. Pływać pod głębiną, widząc życie pod oceanem z bliska. Jest tyle rzeczy, które chciałbym zrobić... - powiedział, popijając herbatę. Gdy przypomniał sobie listę rzeczy do zrobienia lekko się roześmiał. Pisał tam rzeczy, które wówczas wydawały mu się odległe i niemożliwe, a teraz, widząc ninjutsu ze wszystkich stron świata był pewien, że może to przeżyć. Miał rozwiązanie swoich marzeń na wyciągnięcie ręki! I chciał je powoli spełniać, gdy tylko będą przydarzały się ku temu okazje. - Masz jakieś wielkie marzenie? Coś, co chciałabyś zrobić?
0 x
Tensa

Re: Biały Dystrykt

Post autor: Tensa »

-Sama nie wiem, pewnie to po prostu ja wpadałam w kłopoty, z resztą nie starałam się ich unikać. Sogen, jest specyficzne, jeśli wiesz gdzie nie chodzić i potrafisz odwracać wzrok, może nie być tak źle. - sprostowała. W końcu jej rodzinna osada nie była piekłem na ziemi, miała swoje urocze miejsca, jak leśne polany. Spędziła tam całe życie, znała jak własną kieszeń, z każdym miejscem wiązała lepsze czy gorsze wspomnienia... chociaż większość tych dobrych, była tymi, o których chciała zapomnieć. Shin, zamówił herbatę, dziewczyna podziękowała mu uśmiechem. Była jak zwierze, które zerwało się ze smyczy i pławi w rozkoszach, których mu odmawiano, zatraca się w "dobrej zabawie" nie myśląc o konsekwencjach. Któraś z kolei butelka sake zaczęła wydawać jej się przesadą, mimo że tłumiło to zmysły nie musiała tego robić i nie chciała... nie dlatego, że było jej źle, ale świadomość konsekwencji wpływała na jej zdrowy rozsądek.
-Spędziłam tam całe życie, pierwsze sake, pierwsza miłość, rodzina... chcę to wszystko porzucić. Porzuciłam, dla dobra siostry, jedyne co mi zostało to pojedynek w Hanamurze i...] - przełknęła głośno ślinę. -Przy życiu pozostały dwie osoby winne jej krzywd, jedna z nich rok temu przebywała w hotelu w Sogen, potem wydaje mi się, że mogła ruszyć na mur, obiecałam, że nie spocznę, dopóki wszyscy winni nie zapłacą. - mimo wyznania uśmiech wciąż trwał na jej twarzy. Motoko i ona sama, ostanie winne, te które muszą zapłacić za to co stało się tamtej letniej nocy. Wiedziała co zrobić z ciemnowłosą, ale jak miała ukarać samą siebie... Hayami to on będzie musiał to zrobić, jeszcze nie teraz, ale podczas późniejszego spotkania. Wysłuchała tego jak chłopak mówił o marzeniach, chciał przeżyć wszystko, czerpać z życia pełnymi garściami, ale kiedy zapytał ją...
-Sama nie wiem, rzadko o tym myślałam. Chcę zostać Sentokim, przerosnąć tych, którzy mnie uczyli... - znaleźć miłość... ale to ostanie zostawiła dla siebie, to... było zbyt skomplikowane, nawet jak dla niej.
0 x
Shin

Re: Biały Dystrykt

Post autor: Shin »

Odwracać wzrok, jak gdyby to coś dało, żachnął się Shin. Większość ludzi odwraca wzrok od rzeczy, których nie chcą widzieć - czy jest to przemoc, bieda, problemy wszelkiego rodzaju czy chociażby leżąca na ulicy kupka śmieci. Ludzki wzrok ma cudowne właściwości do omijania wszystkiego, co mu nie pasuje i czego nie chciałby widzieć. Trudno było chłopakowi udźwignąć ciężar tej obserwacji, ale poradził sobie z tym dzięki swojemu ojcu. Można wiele powiedzieć o Ishijim Kami, że przez większą część roku jest poza domem, że jest szorstki i nieobyty, że nie zna się na wychowywaniu dzieci albo nie daje im dostatecznie dużo uwagi: ale nigdy nie można powiedzieć, że mężczyzna nie kocha swoich dzieci i nie robi wszystkiego, by czuły się one lepiej. Gdy Shin zwierzył mu się ze swoich spostrzeżeń otrzymał krótką odpowiedź:
- To chyba dobrze, że widzisz to, czego inni nie widzą? - spytał Ishiji - Synu. - zaakcentował, a w swoim sposobie wysławiania się zaczął przedrzeźniać upominającego go dziadka - To, co widzisz Ty, a inni nie, to jedynie materiał do rośnięcia w siłę. Nawet zwykły śmieć, papierek czy zniszczony wachlarz może być wystarczającą bronią, o której nie wiedzą królowie. Tragedią nie jest to, że ludzie nie zauważają problemów, tylko to, że sami je tworzą.
Proste słowa, proste zdania i prosta logika. Pod tym względem chłopak musiał się od ojca wiele nauczyć, i nie chodzi tu tylko o sposoby myślenia, ale również formułowania myśli. Wszystko, co mówił ojciec, było proste...
- A więc napędza Cię zemsta - powiedział dość ostro chłopak, przygryzając wargi. Tensa dotrzymywała danego raz słowa, ale jej motywacje pozostały dla Shina niezrozumiałe. Zawsze uważał, że powinno ludzi napędzać to, co ich wzmacnia. Jeśli kierują się nienawiścią, pogrążą się w nienawiści. Chłopak przełknął ślinę. Nieco się przestraszył konsekwencji tego, o czym mówiła dziewczyna, ale jeszcze bardziej zrozumiał, jak niebezpieczne to postanowienie jest dla niej. Samurajowie byli stworzeni jako kontrargument do ninja, broń służąca zrównoważeniu świata, co oznaczało, że nawet jeśli Tensa zdobędzie potężne umiejętności, to znajduje się w wielkim niebezpieczeństwie.
- Nie będę Cię powstrzymywać. Jeśli ktoś zrobiłby coś mojemu bratu, to nie wiem co bym zrobił. Ale nie kieruj się goryczą i złością. Bo wykończysz się zanim przyjdzie Ci szansa do walki - powiedział krótko - Przerosnąć mistrzów? - rozchmurzył się. Cieszył się, że zemsta to nie jedyny plan dziewczyny na przyszłość - Zostanie Sentokim to duże osiągnięcie. Będę Cię wspierał w dążeniu do tego - zapewnił z uśmiechem. Sam mógłby dodać, że jego marzeniem jest stawienie czoła Pustemu z Krwawego Pokolenia, ale wiedział doskonale, że jest jeszcze zdecydowanie za wcześnie na takie plany, a sam widok Muraia na trybunach zmroził mu krew w żyłach. Może powinien po prostu poczekać...
- Nie chcesz iść pokazać mi, gdzie masz pokój? - zaproponował z rozpędu. W sumie chodził z plecakiem cały ten czas i uważanie na kieszonkowców w okolicy nie było dla niego odprężającym przeżyciem.
0 x
Tensa

Re: Biały Dystrykt

Post autor: Tensa »

Ludzie unikali tego co brzydkie, nic dziwnego, przecież każdy chciałby móc pławić się w pięknie. I chociaż na pokaz byli dobrzy, stronili od przemocy, to nie raz czerpali z niej satysfakcję. Bo jak inaczej nazwać uczucie, które ogarnia tych, którzy właśnie zdołał wyperswadować innym, że to on jest tym najsilniejszym? Jak nazwać uśmiech oprawcy w trakcie tortur? Ludzie to najokrutniejsze ze zwierząt, chociaż nie mają kłów, ani pazurów, potrafią ranić o wiele mocniej, niż wilk zagłębiający swe kły, w gardło ofiary, ale dzięki temu przetrwali. To okrucieństwo stało się największą siłą ludzkości. Zwierzęta zabijały ze strachu, lub dla pożywienia, a ludzie robili to dla zabawy, żeby zdobyć władzę... zwierzęta, było od nich o wiele ważniejsze. Dla Tensy jednak władza nie grała większej roli, kolejne awanse, właściwie chciała tego bo to było naturalne, wraz z większymi umiejętnościami, dostawała awans i... tyle. Nic więcej ponad uznanie tego, że ktoś docenia to co robi, że ma jakieś znaczenie. Shin znów postanowił kogoś zacytować, właściwie to dopiero drugi raz, ale jednak wyłapała to.
-Mądrze mówił, ale zapomniał o jednym, czasem lepiej jest nie widzieć, to wygodniejsze. Gdybym odwróciła wzrok w tamtej alejce... - smak ziemi, kiedy siedziała w domu, prawie zapomniała jakie to uczucie. Teraz na każdym kroku przypominała sobie o tamtej porażce. -Gdybym odwróciła wzrok, nie czułabym teraz smaku ziemi, za każdym razem, gdy przypomnę sobie dzień awansu. - bo "jeśli masz miękkie serce, to obyś dupy nie miał szklanej", jak mawiał poeta w jakiejś zapomnianej już księdze. Gdyby nie ratowała tamtej kobiety przed gwałtem, sama nie zostałaby poniżona, ale w końcu nie od tego byli shinobi? Tarczą dla słabych, i mieczem w dłoniach możnych? Narzędziem? To była istota bycia, prawdziwym shinobim, wykonanie każdego rozkazu, który przydzieli im lider, dobro klanu było najważniejsze. Ostry głos i przygryziona warga.
-Nie do końca, ja... to ja i Motoko jesteśmy ostatnimi winnymi, to przez nas to się stało. Ja... wiem co muszę zrobić jej, ale sama powinnam skończyć tak samo i nie wiem czy potrafiłabym to zrobić. - w jej oczach nie było łez, smutku czy desperacji, jedynie niepewność, nic więcej. Mo i Tensa, dwie kobiety, które muszą zginąć, ale ona była w stanie zabić tylko jedną z nich. To nie zemsta, to poczucie winy. To chyba nie była odpowiednia chwila, czy miejsce, na wspomnienie tamtej letniej nocy, to co się stało w perzyny obróciło ich słowa, nawet kiedy były razem, zdarzały się rzeczy z którymi nie były w stanie sobie poradzić, osobno miały większe szanse.
-Będę próbowała, ale nie wiem czy to może się udać. Nie mam za dużych perspektyw na sukces, jedynie podążanie za kobiecą intuicją. - tą samą, która alarmowała, gdy Saga rodziła, tą samą którą zagłuszyłam, by nie tracić przyjemności, podpowiadały jej myśli.
-Racja, ale nie wielu się udaje, na tą chwile jestem jedynie Akoraito i nawet nie wiem czy zasłużenie. - bo w końcu pozbycie się komórki międzynarodowej organizacji przestępczej, jest niczym w porównaniu do przegranego pojedynku... -Dziękuję, liczę, że razem pójdziemy go odebrać. - na wspomnienie o pokoju podniosła się i znów wyciągnęła do niego dłoń, nie zamierzała do puszczać po drodze.
-Co powiesz na małe zakupy po drodze? Powinnam uzupełnić sprzęt, no i chyba kupić jakieś ubranie.- jeśli chłopak się zgodził, zamierzała zaprowadzić go do sklepu z wyposażeniem.

[z/t]
0 x
Shin

Re: Biały Dystrykt

Post autor: Shin »

- Szczerze mówiąc, nie rozumiem tej całej sytuacji. Wy jesteście winne? - spytał, ale zaraz się poprawił - Możesz mi o tym opowiedzieć kiedy indziej. Chyba opowiadanie tego nagle w tłumie nie jest najlepszym pomysłem. - powiedział, popijając herbatę małymi łyczkami, żeby nie poparzyć sobie ust. Nie pojmował całej tej logiki, ale właściwie nie wiedział nic o sprawie o której mówiła i którą żyła Tensa, ale takich wyznań nie powinno się było wymuszać. Chłopak nie chciał widzieć dziewczyny płaczącej i smutnej, toteż nie ciągnął tematu i zaczął w subtelny sposób mówić o sprawach mniej ważnych.
- Akoraito to i tak dobry początek - zauważył. Sam był nadal Doko i naprawdę tego żałował: jego męska duma była nieco zraniona widząc, że prawdopodobnie Tensa zmiażdżyłaby go w siłowaniu na rękę. Chłopak na tę myśl lekko uśmiechnął się pod nosem. Kto by pomyślał, że ta mała dziewczynka w zbroi może wyrządzić wiele krzywd?
Gdy ta wyciągnęła do niego rękę, chwycił ją lekko, ale pewnie.
- Zakupy? Prawie zapomniałeś, że jesteś dziewczyną - stwierdził - Przepraszam, nie tak to miało zabrzmieć - dodał szybko, czerwieniąc się nieco - Pójdę za Tobą wszędzie. No, prawie - powiedział, mając nadzieję, że nie zaciągnie go do damskiej toalety. A chwilę później miał nadzieję, że może jednak tam skończą...

[z/t]
0 x
Awatar użytkownika
Atari Sanada
Gracz nieobecny
Posty: 275
Rejestracja: 4 gru 2017, o 15:55
Multikonta: Yama-uba

Re: Biały Dystrykt

Post autor: Atari Sanada »

W szarych oczach rybaczki odbijał się wyraźny smutek cudacznego sklepikarza. Ta ekspresja nijak miała się do panującego tutaj chaosu tańczącego w parze z odrobiną szaleństwa. W małym punkcie jubilerskim powinny dziać się niesłychane rzeczy, grać szybkie niezrozumiałe melodie, pozornie melodii pozbawione. Sklepikarz powinien tańczyć i śmiać się radośnie, nawet jeśli wielka głowa dzika nadziewana błyszczącymi kamieniami spadnie mu z hukiem na nogę. Zamiast tego pojawił się smutek, czynią całą mała izbę ponurym miejscem. Smutek przypominał o martwych głowach zwierząt, o nic nie znaczącej wartości drogocennych świecidełek w obliczu tragedii. Obraz barwnego cyrku zamienił się w cmentarzysko błędów i powolnej, samotnej śmierci. Oczy młodej kobiety obserwowały uważnie, jak mężczyzna w zbroi znika za zapleczem nie odrywając choć na chwile spojrzenia do którego udał się mężczyzna. Milczała, nie zamierzała niszczyć nostalgicznej i z pewnością przepełnionej emocjami chwili. Czekała.
Wielki stos pojedynczych starych płócien wzbił kurz, zalewając falą duszącego dymku Atari. Konicki barwnych malowanych obrazów wydawały się kruszeć i sypać, co nadawało sztuce swoistej antyczności. Obrazy okazały się być scenami z życia, prostymi aktami w których właściciel sklepu jubilerskiego miał okazje się znajdować ze swoją towarzyszką życia. Artysta nie był kimś wybitnym, raczej amatorem, lecz farby oddawały w pełni charakterystyczne rysy policzków, kolor oczu i kształt nosa. Mężczyzna rzeczywiście mógł wyglądać tak w młodych latach. Teraz zaś poszukuje kogoś, dla niego drogiego, cenniejszego niżeli szlachetnie kamienie. Wszystko było przesycone smutkiem, rozpaczą i czystym pragnieniem do powrotu. Stare czasy jednak były już za nim, świat zmieniał się, a naszych decyzji nie dało się odwrócić. - Dlaczego? - Spytała cicho po czym uniosła szare oczy znad obrazów - Dlaczego od pana odeszła? - Dopytała chcąc znać prawdę. Skoro ktoś odszedł to może warto mu na to pozwolić, z drugiej zaś strony błędy powinno się wybaczać. Życie w gniewie i waśni tylko niszczy świat otaczający, odzierając go z piękna. Jeśli sklepikarz nawet zawinił, lecz teraz to zrozumiał i pragnął odpokutować swoje winy, łaknął zmiany i rozgrzeszenia.
0 x
Obrazek
Theme | Głos | Wygląd | #5f9ea0
Tensa

Re: Biały Dystrykt

Post autor: Tensa »

Desperacja, smutek, często je przeżywała. Czas spędzony w szpitalu był ich jednak pozbawiony, nawet poczucie winy nie ciążyło tak jak zwykle, było jedynie wspomnieniem, co prawda powracającym, ale nie bolało tak jak jeszcze nie dawno. Te, właściwie niecałe dwa dni, dały więcej, niż ostatnie pół roku. Ona była spokojna, a ze słów lekarza wynikało, że iluzja którą narzuciła przed ponownym odejściem w jakimś stopniu pomogła siostrze się z tym uporać. Szkoda tylko, że tak późno, w przypływie emocji doszło do niej, że jedynym sposobem na pokonanie strachu jest konfrontacja z nim. Płomiennowłosa nie potrzebowała opieki, przynajmniej nie takiej jaką ofiarowała jej Tensa. Nie powinna jej uspokajać, a wspierać w walce.
-Obietnica. - odpowiedziała, krótko i z uśmiechem. W końcu może ten jeden raz uda jej się dotrzymać słowa. Nawet jeśli Shin twierdził, że go dotrzymuje, to białowłosa mimo swoich starań wiedziała, że rzadko udaje jej się tak naprawdę spełnić obietnice. Jej uwadze nie uszła reakcja chłopaka, na jej wypinanie się. Szybko jednak przeniosła wzrok na jego twarz, wolała powstrzymać się od komentarza.
-Okazuje się, że leki potrafią być silniejsze, niż sake. - powiedziała, z udawanym zamyśleniem. No cóż, lekarza widocznie mieli spory zapas rzeczy, które mogły wywołać taki efekt. Otumanienie było konsekwencją, tłumienia bólu, którą chcąc nie chcąc musiała przyjąć, było to o wiele lepsze, niż wytrzymywanie bólu przez ten cały czas. Dłonią rozczochrała jego włosy. -Nie przejmuj się, sama ledwo jestem w stanie ją unieść. - powiedziała starając się pocieszyć chłopaka. Nie każdy musiał być silny, ona mimo, że całe życie spędziła na treningu dopiero od niedawna była w stanie poruszać się w niej normalnie. Kami nie musiał mieć ogromu siły fizycznej, nie to ją w nim urzekło.-Może najpierw się przebiorę? - zapytała z uśmiechem, kiedy chłopak próbował objąć ją w talii. -Zobaczymy gdzie uda znaleźć się jakiś wolny stolik. - odpowiedziała. W końcu musiała brać pod uwagę fakt, że mimo koronacja dobiegła końca to turniej wciąż trwał, a wielu przybyłych okupowało karczmy. Wątpiła, że wielu z turystów odpłynęło zaraz po samym wydarzeniu. Tak o to dwójka, po załatwieniu wypisu, który nomen omen Tensa dostała tylko ze względu na obecność Shina i znajomość lekarza udała się w podróż. Głód, chociaż był potrzebą pierwszorzędną musiał zaczekać. W pierwszej kolejności odwiedzili Ryokan, noszenie ze sobą masy sprzętu nie było przyjemne, a ledwo co poskładane żebra, nie mogły być przeciążane, przynajmniej jeszcze przez kilka godzin. Na miejscu odłożyła zbroję i resztę uzbrojenia i przebrała się w zwiewną sukienkę, znów przekładając białą różę do kapelusza. -Ta róża przynosi mi szczęście. - powiedziała z uśmiechem. Objęta w talii i opierająca się nieco na Shinie przemierzała uliczki białego dystryktu. Znalezienie wolnego stolika nie było takie trudne, wystarczyło zaledwie półgodziny, by zaprowadziła Shina do dębowego stolika. -Na co masz ochotę? - zapytała chłopaka.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Hanamura”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 11 gości