Biały Dystrykt

Murai

Re: Biały Dystrykt

Post autor: Murai »

Negocjacje były sztuką ciężką, zależną od wielu czynników. Także od wygadania obydwu biorących w niej udział, by przekonać tego drugiego do swoich racji. Pod tym względem Kakuzu miał niemały problem, nie był wyjątkowo rozmowny. Szło mu dobrze udawanie, ale na dłuższą metę zapewne ktoś zorientowałby się w słabościach Muraia w tym aspekcie życia i wykorzystał. Nadal jednak miał swoją największą broń - żelazną logikę. Jeśli czegoś potrzebował to doskonale wiedział kiedy się z tego wycofać, a kiedy kontynuować. Nie znał doświadczenia drugiej strony w tej sztuce. Aczkolwiek z perspektywy Kakuzu wszystko wyglądało klarownie. Czerwone oczy dawały szczątkowe wrażenie, że nic nie zdoła się przed tym człekiem ukryć, jednak Murai doskonale znał swoje możliwości i z ogromnym prawdopodobieństwem były możliwe zarówno zabicie go, jak i obezwładnienie i ucieczka. Dobrym pomysłem byłoby zabicie owego delikwenta i następnie zapieczętowanie go w zwoju, o ile jest to możliwe. Nigdy nie pieczętował materiałów organicznych, jak właśnie ciało. A może wybrane miejsce zostało odpowiednio przygotowane? Pieczęcie o nieznanych właściwościach, towarzystwo na dachu. Wszystko to mogło być przygotowane na wypadek gdyby klient zdenerwował się w przypadku odmowy. Ale się zgodził na warunki Muraia, co dopełniało transakcję. Nie był w stanie się teraz wycofać. Mógł znaczy się, aczkolwiek skoro warunki odpowiadały zarówno mu jak i drugiej stronie, to jaki był właściwie powód? I gdzie powinien go szukać? To były doskonałe pytania, sam Kakuzu nie wiedział jeszcze gdzie dokładnie.
- Prawdopodobnie na trybunach. Zamierzam obserwować pojedynki. Powinieneś mnie znaleźć swoimi oczyma.

- A co do planu wydaje mi się że dobrym rozwiązaniem będzie śledzenie go od momentu wyjścia z portu na kontynencie. Można wsiąść na ten sam statek, są duże więc nikt nie powinien się zorientować. Zawsze można użyć Henge, ale i tak trzeba unikać jego wzroku. Następnie się go wyprzedzi i na szlaku zastawi pułapkę. Wprowadzę nici pod ziemię i gdy tylko znajdzie się nad nimi zaatakuję. Nie będę potrzebował kolejnych ataków.

Wszystko zostało ustalone. Szczegóły dopowiedziane. Nie pozostało nic innego, jak wrócić do dwójki Kunoichi czekających na niego gdzieś na trybunach. I na walki. Mimo wszystko została jeszcze jedna rzecz, która może okazać się całkiem przydatna.
- Znasz moje imię, ale ja nie znam twojego. - powiedział, sugerując tym samym by strażnik wyjawił swoje imię. Nie miało to większego znaczenia dla niego, jako najemnik nie powinien zdradzać imienia swojego zleceniodawcy celem zachowania tajemnicy. I co z tego że i tak nie zamierzał robić czegoś takiego? Ta informacja mogłaby być ciekawa. Czy kiedykolwiek słyszał o nim wcześniej? A może to jeden z ludzi o których zdołał zapomnieć, ale na pewno miał z nimi kontakt?
Po usłyszeniu odpowiedzi, nie ważna jaka by ona nie była, odwrócił się i skierował w stronę areny.

z/t
0 x
Shijima

Re: Biały Dystrykt

Post autor: Shijima »

Gdyby tak rozmawiali dłużej, bardziej rozwięźle, gdyby nie były rzucane tylko słowa-pociski, które przebijały tarczę, w którą miały się przecież wbić i na niej zatrzymać. Sunęły dalej. Ich trafność, ich celność, ich chłód, który upodabniał je do tej Matki Zimy, która powinna być już tylko wspomnieniem, skoro nowymi dniami witaliśmy wciąż i na nowo Wiosnę. Niedługo witać zaczniemy lato. I tak mijały kolejne pory roku jak kalejdoskop w oczach, bez większego znaczenia, bez większego zachwytu. Przy Mamonie, w pustym pokoju swojego własnego umysłu, gdzie samemu sobie było się najlepszym przyjacielem. Każdy takiego musiał mieć, żeby nie oszaleć.
- Całkiem ciekawe są te nici. - Uchylił powieki zakończone długimi, czarnymi rzęsami i uniósł powoli spojrzenie, wcześniej opuszczone, na swojego rozmówcę. Na jego wargach pojawił się ulotny uśmiech, który mógł znaczyć wszystko - znaczył chyba nic. Komplement? Raczej na pewno. Miał okazję widzieć, tak troszeczkę, co w stanie są zrobić te czarne nici na turnieju - teraz zapewne potrafiły więcej. O wiele więcej. Na czym to polegało? Wyglądało trochę tak, jakby Kakuzu był nimi... wypełniony. Naprawdę przerażająca zdolność, zwłaszcza gdy człowieka uderzała myśl, z jaką prostotą mogły opleść się wokół ciała, owinąć wokół nóg, brzucha, szyi i po prostu... zacisnąć. Zmiażdżyć. Jedna z tych śmierci, których nie życzyło się nawet największym wrogom - tak sądzę. Pozwolił, by czerwień wygasła w jego oczach całkowicie i pozostawiła jedynie czerń, następnie pokłonił się przed Muraiem. - Shijima Ranmaru. Rozmowa z Panem była czystą przyjemnością. - Chronienie danych osobowych chyba było tutaj w cenie i nie trzeba było płacić za nie dodatkowo. Czy cokolwiek zmieniało? Pewnie wiele. Wiele maleńkich trybików w maszynerii przyszłości, które nie były teraz zauważalne, ale mogą zaprocentować w przyszłości - na korzyść bądź niekorzyść obu panów. Nie było takich dobrych rzeczy, ani żadnych takich złych, za które karma nie powracałaby i nie uderzała z pełną mocą. Niech przyjdzie. Niech kolejna z pięknych Pań zjawi się przed czerwonymi oczyma i obnaży się, przedstawiając na długich paluszkach swoje podłe sekreciki. Jeszcze nigdy wcześniej nie był na nie tak gotów, jak teraz. Skoro nie mógł wyrzec się swej moralności, zdradliwej i niepewnej, mógł chociaż ją okłamać. Jak każdej kochance - obiecać kolejną noc, która nigdy nie nadejdzie i opuścić wczesnym rankiem, kiedy świat pochłonięty był jeszcze zaranną mgłą. Świt - obietnica nowego dnia.
Nigdy nigdy nie mówił, że miała to być obietnica słodka.
- Do zobaczenia zatem. I życzę mile spędzonego czasu na festiwalu. - Powiedział, kiedy wyszli z uliczki i zatrzymał się, odprowadzając Kakuzu spojrzeniem. Gdzie jesteś, Moje Sumienie, hmm..? Gdzie się skryłeś, kiedy byłeś potrzebny, by rozsądzić tak wiele niepoprawnych spraw? Gdzie cię porzuciłem i jak znaleźć cię z powrotem..? Poszukałbym tylko po to, by upewnić się, że jesteś już całkowicie martwe.
Przecież warto.
[/zt]
0 x
Samidare

Re: Biały Dystrykt

Post autor: Samidare »

Nie lubiła podróży morskich. Woda nie miała w sobie stabilności, nie dawała poczucia bezpieczeństwa, szok! Nigdy człowiek nie mógł być pewien, kiedy coś zaraz przechyli ją na bok, silniejszy podmuch wiatru czy może silniejsze uderzenie fali - można było tylko trzymać się mocno krawędzi i liczyć na to, że cuda się zdarzają i żadna siła natury nie postanowi się zabawić ludzkim kosztem. Rekiny? Pff, rekinowi sama by zasadziła z piąchy, że w ogóle się wtrąca, albo nie..? Shi miałby przynajmniej co jeść. Taka tam przystawka przed obiadem.
To nie tak, że wiedziała, że chłopak od razu na nią poleci. I że od razu będzie chciał zmienić swojego zdanie i jednak ją gdzieś zaprosić. Nie było też tak, że wiedział, że tego nie zrobi. Zabawa miała swoje umiarkowane plusy i nie posiadała minusów. No może prócz tego, że zawsze ryzykowałaś, że jakiś nader napalony się w tobie zakocha. Złamane serduszka, chlip, chlip, takie sytuacje - bzdurne. Nie to, żeby Samidare nigdy sama nie została zraniona, ale to historia na inną chwilą. Spokojniejszą, nie w porcie, w którym hulał wiatr, pojedynczy rybacy i majtkowie kręcili się w te i wewte, względnie bez żadnego celu, jak śnięte muchy, które latają dla samej zasady latania. Więcej nie było potrzeba - przecież i tak żadnego celu dla nich nie było. Różniło ich to, że mimo wyglądu bardziej w swoim krzątaniu podobni byli do mrówek - posiadający swoją królową, swoje rozkazy, poszukujący elementów umożliwiających im spełnienie tego rozkazu, albo elementów wiążących się z wypoczynkiem.
- Shin'en. - Dziewczynie nie robiło to żadnej różnicy. wabi, nazywa się - zwał jak zwał. Choć zapewne niejeden ninken odgryzłby łeb innemu shinobi za zwracanie się do nich jak do psów - Shi był zbyt wielkim stoikiem, żeby się na coś takiego porwać. Może gdyby był sam, to zrobiłby jakąś manifestację siły, stawiając jasno swoją pozycję w tym świecie - czyli tą, która wyrastała raczej ponad... ludzi porównujących te bestie do zwykłych piesków. Może. - I tak jak sugeruje jego imię - radzę się trzymać z daleka. - Uśmiechnęła się szeroko do Seinaru i poklepała wilka po boku, schodząc z niego dopiero kiedy dobiła łódka, która miała ich zabrać na festiwal. Kunoichi wtuliła się w wielkiego basiora na drobną chwilę. Ten kompletnie nie reagował. Nawet na nią nie spoglądał, niezachwiany w swojej stoickości - aż nie chciało się uwierzyć, że był w stanie do jakichkolwiek bardziej agresywnych ruchów, a już tym bardziej, że należało się go obawiać. - Bo, Panie nieoczytany, może odpowiedzieć spojrzeniem. - Puściła do Seinaru oczko, po czym przez moment targowała się i wykłócała o możliwość zabrania piesła łódką ze sobą. Bez dodatkowych opłat, chociaż psina zajmowała potencjalnie tyle miejsca, co dwóch ludzi. Ściągnęła z siebie płaszcz, kiedy już dobijali do portu, ale ani myślała go oddawać - schowała go do torby na grzbiecie wilczura i rozciągnęła się, uśmiechając szeroko, gdy już wyszli na brzeg.
- O co chodzi z tą zbroją? Ty tak zawsze? - Zlustrowała go spojrzeniem. - Czy może bierzesz udział w tym całym turnieju? - Zainteresowanie jego osobą? Aaach... niech będzie! Skierowała lśniące oczy przed siebie, naprężona jak struna z zadowolenia myślą, że zaraz zanurzą się w barwnym i hałaśliwym festiwalu. - Chcę zjeść tyyyl rzeczy! - Wyciągnęła gwałtownie w górę ręce, niemal krzycząc. - I potańczyć! I zobaczyć walki! Może jeszcze da się wskoczyć na jakąś.
0 x
Tsuyoshi

Re: Biały Dystrykt

Post autor: Tsuyoshi »

Co mogło się kryć za uśmiechem który wiecznie gościł na twarzy Tsu mógł wiedzieć zapewne tylko on sam. Dlaczego zapewne a nie na pewno? Bo żyjemy w świecie pełnym niespodzianek i nie jest powiedziane że ktoś z przechodniów czy licznych tutaj z powodu wielkiego wydarzenia shinobi nie posiada przypadkiem umiejętności czytania w myślach. Jednak czemu miałby wybrać akurat jego do czytania w myślach? Tego nie wiedział i nie zamierzał się nad tym zastanawiać, z resztą skoro pomyślał o tym osoba która czytała w jego myślach pewnie by jakoś zareagowała, zmieniła nagle kierunek ruchu, stanęła, a może tylko zmieniłaby się ekspresja na jej twarzy. Tsu jednak niczego takiego nie zauważył a uważnie lustrował ludzi będących wszędzie dookoła. Po chwili przyszła też myśl że przecież najlepszym kamuflażem byłby brak reakcji, aż w końcu uznał że jeżeli ktoś faktycznie czytał mu w myślach to musiał nieźle się uśmiać nad jego przemyśleniami, lub wręcz na odwrót, przerazić. Postanowił porzucić ten jałowy temat i zaczerpnąć trochę z chwili w której się znajdował. O czym wcześniej nie zostało wspomniane, chłopak przemierzał powolnym krokiem biały dystrykt. Dlaczego? Właściwie miał plan udać się na arenę, lecz uznał że to za duży tłum, a z resztą warto poczekać na walki finałowe, gdyż coś mu podpowiadało że te pierwsze mogą nie być tak fascynujące i stanowić bardziej odsiew najsłabszych ogniw niż faktyczne walki warte obejrzenia. Miał też świadomość że na finałach więcej będzie ludzi chętnych oglądania, no ale będzie musiał sobie z tym jakoś poradzić, albo wymyśli coś. Mniejsza z tym bo do tego wydarzenia jeszcze szmat czasu. Biały dystrykt z powodu walk nie był aż tak przepełniony, ale dalej miejsce miał festiwal więc ludzi było więcej niż normalnie. Jednak właściwie zostało powiedziane czego Tsu tu nie robi, a nie co robi. Przede wszystkim chłopak chciał się przejść, tak po prostu, przecież to nie zabronione. Po drugie chciał coś zjeść i nawet był lekko przytłoczony zapachem i wyglądem potraw znajdujących się wszędzie dookoła. Właściwie nie miał ochoty na nic szczególnego, czekał aż coś naprawdę przykuje jego wzrok, więc dalej spacerował powoli rozglądając się na boki.
0 x
Tensa

Re: Biały Dystrykt

Post autor: Tensa »

Miała ochotę biec, ale nie zrobiła tego, coś w środku, podpowiadało jej, że nie ma po co, ani dokąd. Szła zatłoczonymi uliczkami, nie zwracała uwagi na niczemu nie winnych przychodniów. Potrącenie kogoś barkiem, nie było niczym wyjątkowym. Patrzyła przed siebie, jednak nie widziała dokąd idzie. Wściekłość ją zaślepiała, dlaczego zawsze tak jest? Dlaczego, gdy próbuje zrobić coś dobrego wszystko niszczy? Może po prostu taka była? Spokój, szczęście, miłość nie miały jej być dane. Czy dlatego los wystawiał ją na coraz większe niebezpieczeństwa? Jakby chciał powiedzieć, "nie wiąż się z nikim, nawet o tym nie myśl, jeśli spróbujesz to zginiesz, a nawet jeśli nie, to jej stanie się krzywda. Nie tylko to doprowadzało ją do furii, jej własna głupota, nieme odrzucenie, słowa, które chociaż szczere ni jak nie wydawały się pasować do prawdy... najgorsza była ta cholerna niekonsekwencja. Odeszła, zostawiła ją, a mimo to wróciła, na tą krótką chwilę, tylko dlatego, że ten pieprzony samuraj nie potrafił dotrzymać jednej cholernej przysięgi. Chciała go rozszarpać, wiedziała, że będzie miała okazję. Nie na arenie, gdzie śmierć karana była śmiercią, ale podczas pojedynku, kiedy cała ta cholerna koronacja, dobiegnie końca. Zetrą się po za granicami Hanamury, po za miejscem w którym się poddała. Tak zakończy tą cholerną historię swojej śmierci... ale nie zabije go. Nie może go zabić, on ma być światłem, przyszłością jej siostry, uszkodzi, obedrze z honoru, z godności, pozostawi ledwo żywego, ale nie zabije. Hayami, musi przeżyć, ale nie koniecznie w jednym kawałku. Szła w stronę areny, licząc, że w końcu nadejdzie jej kolej, że ten tak dobrze ukrywający swoją przynależność Senju poczuje co to znaczy stanąć naprzeciw Uchiha. Nie planowała się hamować, może i zabójstwo nie wchodziło w grę, ale rzucenie na niego wszystkiego co ma to inna sprawa, przecież powinien się obronić... przynajmniej przed częścią ataków, a reszta co najwyżej pozbawi go nadmiaru kończyn. Uderzenie wyrwało ją z zamyślenia, tym razem to nie jej ramię napotkało przeszkodę, a ona sama. Wpadła na kogoś i czuła jak grawitacja ciągnie ją w dół. Głuchy trzask dwóch upadających ciał, metaliczny szczęk zbroi.
-Kurwa. - zaklęła pod nosem, leżąc na nieznanym sobie mężczyźnie. Podniosła się szybko i wyciągnęła do niego dłoń. Chociaż w jej oczach królował mord, wiedziała, że to ona była winna wypadkowi, z resztą byłą winna całemu cholernemu złu które spadło na nią i jej najbliższych.
-Żyjesz?
0 x
Tsuyoshi

Re: Biały Dystrykt

Post autor: Tsuyoshi »

Co tu wybrać, co tu wybrać... Pytanie z którym boryka się nieskończona liczba śmiertelników, bo chyba nikomu nie obojętne jest jaki smak ucieszy jego kubeczki smakowe. Tak samo było z Tsu, bo do boskości niewątpliwie było mu daleko i jeść zarówno lubił jak i potrzebował. Jego uwagę zwróciło stanowisko serwujące potrawę której już dawno nie widział, a która była jego ulubioną gdy był sporo młodszy. Mianowicie był to kruszony lód z syropem. Bardzo proste, ale chłodne, przyjemne i smaczne. Już skręcał żeby udać się prosto do budki podającej to danie gdy nagle ktoś na niego wpadł. Jego umysł tak był nastawiony na kakigori że kompletnie nie zauważył osoby która w niego wleciała. No właśnie. Wleciała. Chłopak instynktownie zakleszczył tą osobę zaraz po tym jak przez niego przeleciała tracąc równowagę. Całe zajście musiało wyglądać komicznie gdyż dziewczyna (jak się później okazało) utknęła z głową zaraz za plecami Tsu ze zmoczoną głową. Chłopak szybko wyszedł z niej (hehe) robiąc szybki krok do tyłu i wypuszczając dziewczynę z pułapki, jednocześnie trzymając ją za ramiona aby pomóc się ustabilizować.
- Przepraszam. Wszystko w porządku? - Spytał szybko zabierając ręce i uśmiechając się przyjaźnie. W prawdzie miał tylko chwilę aby przyjrzeć się owej osobie. Bez wątpienia była to kobieta, wysoka, właściwie praktycznie tego samego wzrostu co on. Białe włosy, fiołkowe oczy. Znać od razu że nie ma się do czynienia ze zwykłą osóbką.
- Zaproponowałbym ci ręcznik, ale niestety żadnego nie mam. Pewnie w przy którymś stanowisku z jedzeniem będą mieli, chodź. - Rzucił rozbawiony taką propozycję i o ile dziewczyna się zgodziła ruszył do poprzednio zaplanowanej budki.

Suika
CH:95%
0 x
Tensa

Re: Biały Dystrykt

Post autor: Tensa »

Nawet zwykły spacer, no może podyktowany gniewem, ale jednak zwykły nie mógł skończyć się zwykłym dotarciem w jakieś miejsce. Wpadnięcie na przechodnia, też oczywiście nie było normalne, bo ten postanowił ni z tego ni z owego zmienić się w cholerną wodę. Przez ten czas który spędziła w domu zapomniała już jakim los był skurwielem i jak często lubił wrzucać ją w losowe spotkania, które zazwyczaj kończyły się tym, że musiała uciekać śmierci... Tutaj przynajmniej była straż, cholernie dużo straży wliczając łuczników rozstawionych na dachach. No, z drugiej strony zimny prysznic jakim uraczył ją nieznajomy pozwolił jej nieco ochłonąć. Pozwoliła złapać się za ramiona i pomoc ustać prosto, w końcu była jednak kobietą i zgrywanie twardej zaczynało ją już powoli nudzić, nie mogła cały czas udawać kogoś kim nie jest. Nie znała odpowiedzi na wszystkie pytania, lekarstwa na każdą chorobę, sposobu na każdego przeciwnika. Była tylko człowiekiem, nie ważne jak bardzo starała się być shinobi, narzędziem, zwykłą maszynką do zabijania, zabawką w rękach losu, sługą liderów. Emocje dopadały ją na każdym kroku, nie ważne jak się starała, sprawiała tylko, że na świecie było więcej zła... może taka była spuścizna po jej narzeczonym? Może dlatego matka nalegała, aby związała się właśnie z Kazuo? Bo byli podobni, tacy sami. Tropiciel miał pokazać jej kim i jaka będzie? Kim musi się stać jeśli chce przeżyć? Jeśli w końcu chce być szczęśliwa? Może przy nim miała dowiedzieć się, że tak naprawdę musi żyć dla siebie, nie tylko starać się zapewnić szczęście ukochanej czego i tak nie potrafiła? Tak... żyć dla siebie, nie wrócić już nigdy i pozostawić los siostry jej własnym dłonią? Dłonią Hayamiego? Nawet teraz, w tej cholernej chwili zastanawiała się czy samuraj zapewni jej szczęście, nie potrafiła tak po prostu uwierzyć. Dlatego odrzucała Bogów, nie interesowali jej, wierzyła, że może decydować o swoim losie, przecież tyle razy los rzucał ją w objęcia śmierci, a ona odrzucała ją tak samo jak teraz odrzuciła miłość. Takie miało być życie, chciała żeby takie było, samotne i ryzykowne, to było najbezpieczniejsze wyjście, jedyne mające jakiś sens.
-Tak, wszystko w porządku. - powiedziała przeczesując dłonią mokre włosy. Trochę się zmoczyć... przecież nie była z cukru, nie roztopi się od odrobiny wody, z resztą miała na to sposób. Krótka pieczęć, złożona nisko, jakby zwykłe klaśnięcie, tak by zbyt wielu ludzi nie zorientowało się, jakim sposobem cała woda nagle wyparowała i czemu na te kilka sekund wokół niej zrobiło się tak ciepło.
-Ręcznik nam nie potrzebny, ale możemy coś zjeść. Jestem Tensa. - powiedziała, licząc, że nie skończy się to tak jak z Akashim... chociaż właściwie co w tym złego?
Nazwa
Hītā
Dziedzina
Katon
Ranga
E
Pieczęci
Tygrys (rozpoczęcie)
Zasięg
Bezpośredni
Koszt
Niezauważalny
Dodatkowe
Katon min. C
Opis Jedna z technik nie mających najmniejszego znaczenia na polu walki. Technika polega na stałym emitowaniu chakry katonu tworząc w okół nas coś w rodzaju aury, czy koca. Efektem tego jest izolowanie nas od zewnętrznej temperatury i ogrzanie ciała, co pozwala nawet w trakcie zimy poruszać się w skąpym stroju. Ma to jednak swoją wadę, w czasie zimy powietrze wokół nas paruje, na kształt tego wypuszczanego z ust co znacznie utrudnia ukrywanie się. Mimo znikomego kosztu kilkunastogodzinne wykorzystywanie techniki może skutkować zmęczeniem.
0 x
Tsuyoshi

Re: Biały Dystrykt

Post autor: Tsuyoshi »

Tsu zawsze był uprzejmy, a szczególnie jeśli chodzi o kobiety, lecz w byciu uprzejmym nie lokował swoich uczuć. Robił to bezinteresownie, taki po prostu był... w tym momencie. Na początku w dziewczynie upatrzył kolejną zagubioną duszę której po prostu pomoże i da jej odejść, jakby nigdy nic się nie stało. Jednak Tensa okazała się inna niż większość dziewczyn z którymi Tsu miał do czynienia, coś zdecydowanie było nie tak. Chłopak miał lekką wprawę w obserwowaniu ludzi i wiedział że dziewczyna jest czymś rozerwana i coś ją niepokoi, chociaż nie okazywała tego jakoś mocno. Ciepło którego doznał nie było przyjemne. Zacznijmy od tego że ciepło w ogólnie nie było domeną Tsu. Gdyby mógł wolałby aby cały świat pokrył lodowiec, albo jeszcze lepiej, ocean. Ciepło było niebezpieczne. Mądrze było go unikać, a jednak tej ognistej dziewczyny nie odrzucił od razu. Po lekkim dreszczu który przeszedł go przy uczuciu gorąca wrócił do swojego standardowego uśmiechu.
- Tsu. Niebiańskie imię, na co masz ochotę? - Wprawdzie już zaczął iść po swoje wymarzone Kakigori, ale przecież nic się nie stanie jeśli zje coś innego, a być może dziewczyna ma ochotę na coś konkretnego. - Nie krępuj się, ja stawiam - Dodał od razu uśmiechając się przy tym szerzej.
0 x
Kitashi

Re: Biały Dystrykt

Post autor: Kitashi »

Gdy zarówno Kitashi jak i Misae odświeżyli się poi długiej podróżny i przebrali się w czyste, wychodne ubrania po krótkiej scence która chłopak skwitował radosnym śmiechem, ruszył za Misae, która to pociągnęła go za rękaw. Ta radość która biła z nich obojga, mimo iż byli dorośli, to ekscytacja i chęć poznania miasta sprawiały, że kwitła w nich wręcz dziecinna radość. Gdy wydostali się na ulice dali się porwać grupie ludzi którzy wygłodniali szli prosto na miejsce okreslane mianem białego dystryktu w celu najedzenia się do syta. Dwójka shinobi z Karmazynowych szczytów pociągnięci przez ludzi dotarli do okolicy, która aż zachęcała do wydania wszystkich oszczędności jakie mieli. Do każdego ze stoisk szła cudna woń jedzenia. Chłopak dojrzał stoisko z grillowanymi kalmarami na patyku, stoisko z yakitori, z pysznie wyglądającymi okonomiyaki, budkę z ramen i Tsukamen, stoisko z tofu przyrządzanym na wiele sposobów, bar z shabu shabu i wiele wiele więcej. Od połączenia tak przepysznych zapachów dla Kitashiego, który to odziany w niebieskie, wyjściowe kimono, ślina zaczęła napływać do ust. Chłopak poprawił roztrzepane podczas przechadzki włosy i spojrzał na swoją towarzyszkę.
-A wiec, na co masz ochotę? Ja stawiam
Powiedział z szelmowskim uśmiechem, rozglądając się po pozostałych stoiskach, sklepach i barach. Widząc taką różnorodność kuchni z chęcią spróbowałby więcej niż jednego z miejscowych specjałów. Najchętniej spróbowałby po trochę z każdego z nich, tym bardziej że po długiej podróży, podczas której do jedzenia mieli jedynie kulki ryżowe, suszone nori i wędzone ryby, taka obfitość smaków i zapachów zachęcała dwa razy mocniej niż normalnie. Mimo to chłopak nie mógł zapominać o dobrych manierach, więc pozwolił Misae wybrać lokal w którym zjedzą, więc podczas gdy dziewczyna wybierała ten zagadał.
-No cóż, widok miasta na nas wszystkich zadziałał pobudzająco, nawet Murai podekscytował się niczym dziecko, mimo jego wcześniejszych oporów. Jednak w tym wszystkim jest coś magicznego, nowe miejsce, dużo ludzi, piękne miasto, masa możliwości, oraz to, że jesteśmy tu wszyscy razem uskrzydla i sprawia że ma się ogromne pokłady energii by zobaczyć tyle, ile się da, nie sądzisz?
Chłopak uśmiechał się lekko , lecz w środku niego radość z tej wyprawy wręcz buzowała, co dziewczyna mogła łatwo zauważyć, patrząc po tym jak długo i dobrze się znają.
0 x
Tensa

Re: Biały Dystrykt

Post autor: Tensa »

Zauważyła dreszcz który poruszył ciałem jej rozmówcy, gdy w okół niej powstała bańka ciepłego powietrza. To w sumie nic dziwnego, skoro jego ciało składało się z wody to naturalnym był wstręt do ognia... w końcu mógłby wyparować, co raczej nie byłoby dla niego zbyt przyjemnym doświadczeniem, ale na pewno ostatnim. To nie był jednak czas na tego typu myśli, w tym miejscu zagrożenie można było sprowadzić na siebie tylko na dwa sposoby, albo samemu je stanowić, albo być lekkomyślną białowłosą... tak, w jej przypadku przeważało zdecydowanie to drugie. Gniew skrył się gdzieś tam w odmętach serca, czekając na inną chwilę, na inną osobę która go posmakuje. Skoro chłopak był miły to rzucanie się na niego z pięściami, czy wyzwiskami w żaden sposób nie było mądre, ani potrzebne. Odwzajemniła jego uśmiech, w końcu dobro wraca, nie? Nie... ale czasem warto być po prostu miłym, w ostatnim czasie i tak za dużo złego się działo, żeby jeszcze samemu niepotrzebnie je tworzyć. Inna sprawa, gdyby rzeczywiście byłoby warto, ale w takim miejscu, jedynie głupota mogłaby popchnąć ją do takiego czynu.
-Równie niebiańskie, co piekielna głębia - odpowiedziała z dość szyderczym uśmiechem. Mimo imienia nie była aniołem, doszła do tego już pewien czas temu, a spotkanie z tą dla której była stróżem tylko ją w tym utwierdziło. O wiele bliżej było jej do demona, jakim niewątpliwie był jej narzeczony... ale ten temat wałkowała ze sobą już tyle razy, że kolejny nie miał większego sensu. Była jak on i tyle.
-Właściwie to sama nie wiem, chciałam spróbować czegoś tutejszego... no może po za ośmiornicą. - odpowiedziała zgodnie z prawdą. Istota o wielu mackach była smaczna, ale... nie miała z nią najlepszych wspomnień, pierwszy raz jadła ją z Kazuo i wiadomo co potem się stało, a drugi po "porzuceniu" wszystkiego co miała... może to ośmiornica przynosiła jej pecha? Cholera wie, chociaż bliższa była stwierdzeniu, że to jej własna głupota, która biła od niej na kilometr, zwłaszcza, gdy nie myślała o siostrze. We dwójkę udali się do kramu, jedzenia było tam sporo, a jak wiadomo im większy wybór tym ciężej się zdecydować. Postanowiła użyć starego chwytu i zamówić to co jej rozmówca, w końcu może on się zna? No i stawia, więc o rachunek nie ma co się martwić.
0 x
Tsuyoshi

Re: Biały Dystrykt

Post autor: Tsuyoshi »

- Oho, widzę że coś cię gryzie co - Rzucił tylko w odpowiedzi na nieprzychylne wyrażenie się o swoim imieniu - Spróbujemy coś na to zaradzić - dodał po chwili chcąc ją podnieść na duchu. Kram który Tsu upatrzył był bardzo blisko, praktycznie musieli tylko zejść z środka ulicy i już byli na miejscu. Chłopak za bardzo skupiony na dziewczynie przestał bacznie przyglądać się otoczeniu jak to miał w zwyczaju zawsze robić, więc szybko skorygował się i teraz bacznie przyglądał się ludziom. Jego spotkanie z Tensą nie było może standardowym więc ludzie którzy nie śpieszyli się nigdzie ani nie byli zajęci sami sobą spoglądali teraz na nich, chociaż większość już zgubiła zainteresowanie. No cóż. Tsu nie lubił robić wokół siebie zamieszania, gdyż zazwyczaj przeszkadzało mu to w pracy, ale tym razem przecież to samo tak jakoś wyszło, co poradzić. Jego obserwacje przerwało rychłe dotarcie do kramu, zajęli pierwsze lepsze miejsce i przyszła pora na zamówienie jedzenia. Tsu poprosił o specjalność tego zakładu czyli Kakigori o smaku zielonej herbaty i uśmiechnął się słysząc że Tensa zamawia to samo.
- Może się tym nie najemy, ale to mój przysmak z dzieciństwa. Ciekawe czy dalej smakuje tak samo... - Wytłumaczył uśmiechając się serdecznie do dziewczyny kiedy czekali na zamówienie. Widział też że dziewczyna jest cały czas czymś zdekoncentrowana, ale tak naprawdę to nie chciał o to pytać. Nie każdy chce się wyżalić nieznajomemu poznanemu dosłownie przed chwilę, a jak będzie chciała to zrobi to sama.
0 x
Tensa

Re: Biały Dystrykt

Post autor: Tensa »

Tak coś ją gryzło, a konkretnie zdążyło się już przegryźć przez klatkę piersiową i oderwać spory kawał mięśnia zwanego sercem, metaforycznie oczywiście, w końcu bez serducha długo by nie pożyła, coś musi w końcu pompować krew, chociaż w tej chwili nie do końca była pewna, czy nie lepiej byłoby, gdyby realnie ktoś postanowił wyrwać ciepły jeszcze organ z okolic jej mostka.
-Spróbujmy, potrafisz może, nie wiem, na przykład wziąć całe moje dotychczasowe życie i je spalić? Albo chociaż wymazać pamięć mi i mojej siostrze? - może powiedziała siląc się na spokój, jej słowa nie były zbyt miłe, ale nie miały być. Wściekłość wciąż tliła się w niej i genialny pomysł, zmiany całego życia przez człowieka który zabierał ją na jedzonko na nowo ją rozpalił. W końcu każdy wie, że zjedzenie czego naprawi całe zło świata, zmieni życie, a no i wyleczy raka, albo tego nie zrobi. Zwykle jednak działała ta druga opcja, właściwie to zawsze, ale czemu by nie spróbować? W końcu poruszanie tematów, jak łatwo domyślić się osobistych, no przynajmniej takich, które sprawiają, że chce się mordować jest najlepszym co można zrobić zaraz po tym jak poznało się imię tej osoby. Ehh... zero ogłady, ale darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby, a darmowego żarełka nie odmawia, zwłaszcza, gdy trzeba nabrać sił przed zbliżającą się walką. No i towarzystwo, chłopaka było mile o ile nie zamierzał znów poruszać tego tematu, w końcu przekonała się, że szczerością można sprawić jedynie ból... no i pragnęła przelać ten ból na kogoś innego, za pomocą rączek, nie języka, co jest dość oczywiste.
-Dzieciństwo, piękna rzecz, zwłaszcza we wspomnieniach. Chociaż nie zawsze jest takie jakie powinno.- znowu, po raz kolejny myślała o niej, o jej czerwonych włosach, o jej sercu obdartym przez tropiciela, przez nią z tej dziecięcej niewinności. Nie powinna o niej myśleć, nie kiedy po raz kolejny ją opuściła, kiedy dopuściła się najgorszego czego mogła i zostawiła ją, na pastwę jej własnego umysłu. Odeszła, ale wciąż chciała wrócić, wściekła nie na siostrę, ale na siebie. Obsługa dość szybko przyniosła zamówiony coś, który okazał się lodowym deserem.
-Jesteś stąd? - zapytała, próbując słodkiego cudu. Smak słodyczy rozlał się po jej ustach, a przyjemny chłodek pieścił podniebienie. Najwidoczniej nie tylko tamten tropiciel, znał się na jedzeniu, chociaż jeśli Tsu był miejscowym, to nic dziwnego, że wiedział jakie cuda skrywa hanamura...
-W jaki sposób zamieniasz się w wodę? - zapytała, z nieco udawanym przejęciem i szczerą ciekawością...
0 x
Tsuyoshi

Re: Biały Dystrykt

Post autor: Tsuyoshi »

Taaaaaaaaaa... Pomóc tej dziewczynie nie będzie łatwo, oj nie. Czy pomimo tego Tsu podejmie się próby naprawienia jej ran? (dowiemy się w następnym odcinku) Tego jeszcze nie widział, póki co zamierzał miło spędzić czas, może to chociaż w jakiś sposób zrekompensuje dziewczynie przykre wydarzenia. W jego składzie emocji i zachowań jednak nie było czegoś czego mógłby użyć gdyby sprawy zaszły dalej, a sam nie posiadał w tym żadnego doświadczenia więc nawet nie wiedział czy chce do tego dążyć. Na ostre słowa zareagował jedynie smutnym uśmiechem i kiwnięciem głową lekko ze zrezygnowaniem.
- Co jest najśmieszniejsze w ludziach: Zawsze myślą na odwrót: spieszy im się do dorosłości, a potem wzdychają za utraconym dzieciństwem. Tracą zdrowie by zdobyć pieniądze, potem tracą pieniądze by odzyskać zdrowie. Z troską myślą o przyszłości, zapominając o chwili obecnej i w ten sposób nie przeżywają ani teraźniejszości ani przyszłości. Żyją jakby nigdy nie mieli umrzeć, a umierają, jakby nigdy nie żyli. - Odpowiedział losowym cytatem który gdzieś utkwił mu w głowie nie bardzo nawet wiedząc kto to napisał bądź powiedział, zanim jeszcze podano danie. Może było to coś mądrego, a może nie. Nie wiedział. Właściwie powiedział to tylko dlatego że skojarzyło mu się to z dzieciństwem. Ah tak. Dzieciństwo, właśnie wędrowało do nich w dwóch porcjach. Kiedy znalazło się na stole Tsu nie zamierzał czekać, życzył tylko smacznego i uśmiechając się radośnie nabrał łyżeczkę specjału. Było dobre, nawet bardzo dobre. Chłodne o delikatnym smaku. Oczywiście było gorsze niż wydawało mu się to za dziecka, tak jest ze wszystkim. Istnieje generalna zasada by za często nie wracać do dobrych rzeczy które spotkały nas w dzieciństwie gdyż nigdy nie będą takie same, jednak coś zawsze pcha ludzi do tego by to robili. Jednak Kakigori w żadnym wypadku nie było złe i cieszył się że ponownie mógł doświadczyć tego smaku. Spojrzał na Tensę żeby zobaczyć jej reakcję i roześmiał się lekko widząc że jej też najwyraźniej smakuje.
- Stąd i stamtąd, głównie podróżuję, chociaż zazwyczaj nie na kontynent. - Odpowiedział tajemniczo puszczając oko. - Cóż, a w jaki sposób ty chodzisz? Lub Oddychasz? No właśnie, u mnie to działa tak samo, po prostu zmieniam się w wodę i już. To umiejętność klanowa, każdy Hozuki tak potrafi... Ahh zapomniałem o tym wspomnieć to oczywiście moje nazwisko.
- A jak to jest z tobą? Skąd pochodzisz, zakładam że też z jakiegoś klanu chodź twoje piękne włosy i zjawiskowe oczy nie podpowiadają mi w żadnym stopniu który z nich może to być... Uchylisz rąbka tajemnicy? - Uśmiechnął się rozbrajająco (oczywiście w jego mniemaniu heh)
0 x
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2530
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Biały Dystrykt

Post autor: Seinaru »

Do tej pory nie było mu dane dokładnie zwiedzić Hanamury. Dopiero teraz, przypływając tu po raz drugi i mając jeszcze czas do nocy postanowił razem z Samidare odwiedzić najbogatszą dzielnicę. Skoro to była turystyczna wizytówka miasta, to Kei nie widział powodu, dlaczego nie iść gospodarzom na rękę i chodzić po prostu tam, gdzie oni sami najchętniej widywali gości. Po co szwędać się po ciemnych, brudnych uliczkach i specjalnie psuć sobie dobre wrażenie? Seinaru coraz mniej jednak czuł się odpowiedzialny za organizację wspólnego czasu. Tak naprawdę wystarczał mu tutaj sam spacer i zwiedzanie, nie miał ochoty na tańce (poza tym jaki tam z niego tancerz!), regionalne przekąski czy inne atrakcje. Wciąż chyba ciągnęło go po prostu do świętego spokoju, tak jak jej psa, chociaż towarzysząca mu dziewczyna wprost tryskała energią. Tutaj, przechadzając się między reprezentatywnymi uliczkami stolicy Cesarstwa kontynuowali rozmowę.
- Z tą zbroją to od niedawna. Zasadniczo to kupiłem ją dopiero po przybyciu tutaj, specjalnie na turniej właśnie. - Odpowiedział jej zwięźle.
- Udało mi się przebrnąć już przez pierwszą walkę, dlatego teraz mam trochę czasu do końca dnia. - Obejrzał się na nią. Zrobi to na niej wrażenie? Że Seinar jest taki silny i mięski? Nie, to chyba nie był ten typ kobiety, ale i tak go to ciekawiło. Sam jeszcze nie wiedział kogo w niej widzi i choć wpadła mu w oko, to jednak daleki był od podrywu z premedytacją. Głównie ze względu na swój paraliż mózgu i języka w stosunkach z płcią przeciwną. Dlatego zamiast rzucać w jej kierunku czułe słówka i komplementy stwierdził w jednym zdaniu:
- Nah, nie chce mi się jeść. - No, tak po prostu. Zamiast tego bardzo spodobała mu się idea powrotu na arenę. Jeśli miał do wyboru oglądanie walk i tańce połączone z karaoke w barze w Białym Dystrykcie, zdecydowanie wolał to pierwsze. Jako wojskowa w armii Cesarza Samidare w sposób naturalny musiała interesować się potyczkami.
- Jeśli chcemy zobaczyć walki, to inne atrakcje powinniśmy chyba odłożyć na później. Pojedynki na arenie już trwają i niedługo pewnie skończą się na dzisiaj. A Ty Szeregowa chcesz chyba tylko pooglądać? Pary już są rozstawione, poza tym wątpię... czy miałabyś... - SZANSĘ. Jakąkolwiek szansę na przykład z Misakim, którego pokonał Kei. Niemniej jednak zawsze można zasiąść na widowni.

z.t. x2
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Awatar użytkownika
Misae
Posty: 1537
Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
GG/Discord: Misae#1695

Re: Biały Dystrykt

Post autor: Misae »

Kiedy tylko ich stopy przekroczyły próg hotelu serce weszło na wyższy pułap częstotliwości bicia. Te kolory, te stoiska, ci ludzie, ta chakra... nawet nie wiedziała na czym ma się skupić. Wszystko mieniło się niczym w kalejdoskopie i sprawiało, że kolorowooka czuła się jak małe dziecko wrzucone do sklepiku wypełnionego po brzegi łakociami z możliwością próbowania wszystkiego. Chłonęła każdy jeden bodziec jakby już za chwilę wszystko miało jej zniknąć i rozpłynąć się jak nocna mara. Przy tej całej dziecięcej radości istotne było pozostawanie w pobliżu szatyna. Nie chciałaby zgubić się w zupełnie nowym miejscu gdy nie znała nikogo.
Na słowa o tym, że Kitashi stawia, na chwilkę skrzywiła minkę. Nie uśmiechało jej się znowu naciągać przyjaciela, ale z drugiej strony bardzo nie miłym było odmawiać skoro wyszedł z taką hojną ofertą. Tym bardziej, że kiedy tylko otworzyła buzię by powiedzieć coś z pełnym sprzeciwu tonem jej brzuch zaburczał donośnie, zalewając jej jasną zazwyczaj twarzyczkę czerwieniącym się wściekle rumieńcem. Nie wiedziała nawet, że aż tak zgłodniała po tym wszystkim. Zdawała sobie sprawę z tego, że na kłótni na pewno troszkę by im zeszło, a ona czuła, że jej żołądek zaraz sam się strawi od środka. Fakt ten potęgowały niesamowicie apetyczne zapachy każdej z potraw. Aż ślinka sama napływała do ust i trudno się było ej pozbyć.
-Zdaję się na ciebie Kitashi-kun... jestem tak głodna, że zjem wszystko... I może ja kupię nam coś słodkiego jak pójdziemy na trybuny, jestem pewna, że od tego wszystkiego jeszcze bardzo zgłodniejemy! - miała nadzieję, że przystanie na jej propozycję. W sumie nie trudno się dziwić, że kunoichi miała problem z wybraniem czegoś samodzielnie. Potraw było tak wiele i do tego tak bardzo różnorodnych, że połowy ich nazw nie znała i nie zdawała sobie sprawy, że jedzenie może się tak cudownie prezentować.
Zaraz temat spadł na samą wyprawę. Białowłosa słuchała szatyna ze skipieniem, po czym ze skinieniem głowy sama pociągnęła.
-To prawda. Nie sądziłam nawet, że az tak udzieli mu się atmosfera! Minoru nie należy do typu człowieka, który tak daje się ponieść, dlatego tym bardziej aż miło się na niego patrzy - przyznała nie szczędząc przy tym bardzo szerokiego uśmiechu - Wszystkim nam bardzo długa droga dała się we znaki, zasłużyliśmy teraz na odrobinę odpoczynku i poznanie odrobiny nowego świata. Najważniejsze jest to, że możemy to wszystko przeżywać razem.Z kim przecież dzielić taką przygodę jak nie z najbliższymi? - tak, gdyby każde z nich na własną rękę uznało, że chce podróżować wszystko miałoby o wiele mniej magii i piękna. Już samo to, że patrząc na chłopaka widziała jak wiele przyjemności sprawa mu ta wyprawa rekompensowało jej wszystkie odciski jakich się nabawiła. Nie było dla niej większej nagrody niż szczęście trójki tak ważnych dla niej jegomościów.
0 x
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Hanamura”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości