Biały Dystrykt

Awatar użytkownika
Sasha
Martwa postać
Posty: 109
Rejestracja: 31 lip 2020, o 22:48
Wiek postaci: 15
Ranga: Wyrzutek [D]
Krótki wygląd: Białe chaotycznie ułożone włosy. Bandaże na krzyż zakrywające oczy i na przedramionach. Minimalistyczne bordowe tatuaże na zewnętrznych częściach dłoni przedstawiające oko. Szara postrzępiona szata do kolan. Czarna pelerynka. Brak spodni i butów.
Widoczny ekwipunek: Parasolka, kabura na udzie pod szatą.

Re: Biały Dystrykt

Post autor: Sasha »

1/15 Misja D dla Ookami
„Chłopak na gwałt!”
Był ranek. Piękna, mroźna i słoneczna pogoda, choć dziś bardzo łaskawa. Niektórzy, co możniejsi, już wyciągali parasolki chroniące przed złośliwymi promieniami, choć świecące bóstwo dopiero zaczynało poważniej wschodzić na horyzont. Czasem powiewał miły wiaterek, który idealnie się wpasowywał w panujące warunki.
Cierpliwość. Szkoda, że tak jej było brak, bo los jak na złość chciał ją często testować. Choć Wilk jeszcze tego nie wiedział, tak miało być i tego dnia. Może to i dobrze? Jakiś bóg chciał dać mu okazję, do treningu. Prawdziwy samuraj jej potrzebuje by nieugięcie i nieprzerwanie piąć się w górę i zaniechać poddawania się. Tylko gorzej z ambitnością szkolenia, które odbiegało od dalekosiężnych planów polowania na demona czy odnalezienia sensei’a…
Jak na jego życzenie, podczas patrolu znalazła się jakaś specyficzna osóbka. Przez dłuższą chwilę patrzała się na niego, lustrując go od góry do dołu. Była to kobieta, choć wyglądała raczej na dziewczynę, przez swój dziecinny wygląd. Zupełnie nie była zadbana, wręcz prezentowała się chaotycznie. Nieuczesane rude włosy, leniwie związane, których kosmyki nierówno odskakiwały na różne strony. Na dodatek ta czerwona spinka. Jasna skóra, która prezentowała wiele niedoskonałości. Jej cera była szczególnie na to podatna, a nieszczególnie o nią dbała, nie ochraniała się przed słońcem ani nie używała żadnych maści. Yukata, chociaż bardzo ładna, to pognieciona, a wzór w króliczki, co nie pomagało w zyskaniu powagi. No i były jeszcze jej niebieskie oczy. Wyglądała na dość zmarnowaną, jakby nie spała dobrze od kilku dni, więc formowały się pod nimi sine worki. Pod tą skorupą na pewno chowała się atrakcyjna kobieta, jednak przy takim podejściu do siebie mogła być nieco odstraszająca dla panów.
- Hej ty… - zawołała cicho chropawym głosem, po czym odkaszlnęła, by przeczyścić gardło. Stała pod skromnym domkiem, który prawdopodobnie do niej należał. Zamachała zapraszająco ręką.
- Mam sprawę, bardzo… poważną, lecz… yyy… wstydliwą, o! – nawet jej sposób wypowiadania się nie był szczególnie zachęcający. Ciągłe przerwy na zastanawianie się, leniwe pomijanie głosek.
- Niech Senpai mi pomoże… albo chociaż obieca, że nikomu nie powie. – klasnęła obiema rękami, jakby w prośbie modlitewnej.
- Mam na imię… Mayuri. Mam taki problem, że nie mam chłopaka od… nigdy, a wszystkie koleżanki się ze mnie śmieją, bo one mają. Senpai wygląda tak męsko. Niech Senpai pójdzie ze mną na randkę i poudaje przez jeden dzień chłopaka. Wtedy im szczeny opadną! Proszę! Zapłacę! – pokłoniła się błagalnie.
0 x
Awatar użytkownika
Ōkami
Postać porzucona
Posty: 429
Rejestracja: 23 sie 2020, o 19:18
GG/Discord: Mef#2020

Re: Biały Dystrykt

Post autor: Ōkami »

2/15 Misja D dla Ookami
„Chłopak na gwałt!”


Zabawnym nieco wydaję się stwierdzenie "słoneczna pogoda" gdy mówi się o zjawisku atmosferycznym występującym w cesarstwie klifów. Tutaj zdaje się nawet słońce bywa mroźnym i mimo jego obecności na nieboskłonie to zazwyczaj jest chłodno. Słyszał Wilk od przybywających wodą handlarzy o tym, jak jest na kontynencie. O krainach, gdzie okiem nie objąć i nie rzucić wzroku spojrzenia to piasek. Piasek, taki, jak się na plaży pojawia, ale w całej krainie i ludzie tam mieszkają na tym piasku. Wilk zawsze zastanawiał się przy takich odpowiedziach jak to w praktyce wygląda. Nie wchodzi im ten piach pod bieliznę? Przecież to usiąść nie można, bo potem w pupie piach... A jak pójdziesz spać pod gołym niebiem to się nie budzisz, bo w dzień upał, a w nocy mróz. Nie wiadomo po pierwsze jak się ubrać, a po drugie czego się spodziewać. Nie do życia, taka kraina. Ale na mróz WIlk nigdy nie narzekał, przyzwyczaił się już cokolwiek do aury panującej w cesarstwie. Była prosta, przewidywalna i taka bliska sercu, jak człowiek się kładł spać w plenerze pod światłem księżyca to się budziło przyjemnie schłodzonym, trzeba byłoby z rańca trochę pobiegać i krew znów zaczynała zdrowo krążyć. Bylo tak... no, zdrowiej. I przewidywalnie, we wspaniały sposób. Co do samych Bogów i ich przychylności to Wilka to raczej mało obchodziło. Wiedział o tym jakie bóstwo symbolizuje jakie zjawisko pogodowe czy ciało niebieskie... ale średnio go to obchodziło w sposób religijny. Nie należał do osób wierzących, gdyż wierzył tylko w człowieka. Tak, Wilk żył pogodzony z myślą, że Bogowie opuścili swoje niedoskonałe dzieci i teraz to oni, ludzie w sensie, muszą sami ciężko na Siebie i swój los pracować.

Zaiste solidnym zaskoczeniem dla niego było więc też to, w jakie koleje lub jak kto woli koleiny wpadł dziś, tego słonecznego i cokolwiek jednak mroźnego poranka, jego własny wilczy los. Na swoich patrolach spotykał wielu ludzi, a że cechował się raczej wybitną pamięcią do imion i twarzy, to i od razu rozpoznał osobę, która wystawała przed domem stercząc nieco jak luźny pal w porcie, memento po pomoście który porwały fale. Młoda dziewuszka o kibici nieco kanciastej, niezbyt mocno zaakcentowanej jeszcze wiekiem czy dojrzałością płci, na standardy wielu całkowicie dojrzała do zbioru jak i jej kwiat, dla gustu Wilka jednakże ciut za młoda. Żartem byłoby stwierdzenie, że wyglądała gorzej niż Wilk, bo akurat pod względem higieny, i jej zasad wpojonych mu przez sensei'a, wielu od niego odstawało. On dzisiejszego ranka zażył lodowatej kąpieli w rzece, by potem rozczesać swoje włosy i je wysuszyć na wietrze, dzięki czemu teraz były lejące i czyste... w przeciwieństwie do jej, lekko zaniedbanych, poczochranych. Nie ma jednak kobiet brzydkich, są tylko zaniedbane. Tak przynajmniej mówili starsi mężczyźni w Hanamurze, których spotykał niejednokrotnie na swojej drodze Ookami. Zwłaszcza iż Mayuri miała potencjał na bycie atrakcyjną, gdyby ktoś się nią zajął w odpowiedni sposób.

Kiedy po tym jak ją minął krzyknęła za nim, odwrócił się natychmiastowo na pięcie i obdarzył ją szczerym i nad wyraz ciepłym uśmiechem.
-Słucham! - Postąpił kilka kroków w stronę dziewuszki w odpowiedzi na jej gest. Sprężysty, niemalże skoczny chód WIlka zdradzał jego ekscytację i zainteresowanie tym, co zaraz może usłyszeć. Zawsze był przesadnie ekspresyjny, ale w obecnej sytuacji były to emocje szczere, gdyż naprawdę nie miał pomysłu czegoż to Mayuri może od niego chcieć.
-Ojej. Wstydliwą? - Pytanie stanowiło w sumie pytanie retoryczne, bo ludzie zawsze, ale to zawsze gdy tak formułują wypowiedź, to nieważne jak wstydliwa jest to sprawa to i tak ci o niej opowiedzą z przeraźliwą dokładnością, wręcz turpistyczną niekiedy.
Nie odpowiedział na jej prośbę, uśmiechnął się szerzej ściągając po Sobie uszy, wpatrując się w jej niebieskie oczy świdrując ją wzrokiem i lekko wznosząc się opuszczając na palcach, unosząc pięty.
-Wiem jak masz na imię, Mayuri-chan. Twoja sąsiadka, Kirahara-sama, opowiadała mi o Tobie jak pomagałem jej ze stolarką w domu. I mówiła właśnie o króliczkach! - Zaśmiał się nieco głośniej niż powinien, bo cokolwiek zbiła go z tropu swoją jakże interesującą propozycją.
-Nie ma najmniejszego problemu, młoda panienko. Jeśli w ten sposób będzie ci lepiej w życiu, a mi niczego przez to przecież nie ubędzie, to jak najbardziej się zgadzam pomóc. - Kiedy się pokłoniła dość szybko i nieco odruchowo położył dłoń na jej głowie i lekko poczochrał dziewczę.
-Etto... chcesz może żebym przed randką pomógł ci umyć i rozczesać włosy? No i widzę dziurkę albo i dwie na twojej Yukacie. Jeśli wejdziemy do domu i ją zdejmiesz to szybciutko ci ją pozaszywam, mam sporo nici! - W jego głosie były niespotykane pokłady życzliwości. Coś tak życzliwego musiałoby być albo chorobliwie radosne... albo być cnotliwym Wilkiem. Z dwojga złego lepiej w tę stronę.
0 x
Awatar użytkownika
Sasha
Martwa postać
Posty: 109
Rejestracja: 31 lip 2020, o 22:48
Wiek postaci: 15
Ranga: Wyrzutek [D]
Krótki wygląd: Białe chaotycznie ułożone włosy. Bandaże na krzyż zakrywające oczy i na przedramionach. Minimalistyczne bordowe tatuaże na zewnętrznych częściach dłoni przedstawiające oko. Szara postrzępiona szata do kolan. Czarna pelerynka. Brak spodni i butów.
Widoczny ekwipunek: Parasolka, kabura na udzie pod szatą.

Re: Biały Dystrykt

Post autor: Sasha »

3/15 Misja D dla Ookami
„Chłopak na gwałt!”
Czyżby to Amaterasu, bogini słońca przybyła, wzmagając swoje działanie, by dać Mayuri piękny dzień do zabłyśnięcia? Ciemność nie pomagała urodzie. Jakkolwiek by nie wyglądała, gdy wyjdzie w błysku jasnych promieni z takim facetem, to może wyjść niebiańsko! Może potraktują to jako dobry znak albo przeznaczenie! Ookami nie miał zamiaru jednak zagłębiać się w takie religijne bzdety. Sam nie potrzebował ich przychylności, radził sobie sam wystarczająco dobrze.
- Umm… - stęknęła. Ahh ten jego uśmiech, można było się w nim rozpłynąć. Gdy tak podkreślił jej użycie słowa wstydliwą, to aż się zarumieniła, co wyraźnie odznaczało się na jej bladym licu. Na dodatek jeszcze tak ją penetrował wzrokiem. Zasłoniła z zakłopotania twarz rękami. Różnica w ich pewności siebie była przeogromna.
- Ojej, a ja was nie znam, bardzo mi przykro Senpai. Siedzę głównie w domu i czytam książki, więc tak nie znam wszystkich… - zdecydowanie nie było to komfortowe, gdy ktoś mógł wiedzieć o tobie tyle, a ty byłeś zostawiony bez informacji. Cóż ta baba Kirihara mogła mu naopowiadać. Zaczęła się bardzo martwić i po kolei aktywowały się jej w głowie wszystkie kompleksy. Nie chciała wypaść źle w jego oczach, ale szalały u niej czarne scenariusze odbytych wcześniej rozmów. Ciężko było nie zauważyć u niej rosnącego zdenerwowania.
- Aaa… co mówiła? – podniosła wyżej jedną brew. Mogła zachować się dorośle i po prostu spytać, może to rozwiąże jej obawy. Ten mężczyzna wydawał się naprawdę szarmancki, więc nie okłamałby jej chyba.
Wydawało się też, że zmienia delikatnie się jakoś jej prezentacja. Stanęła jakoś tak bardziej pewnie i mówiła nieco wyraźniej, skupiając się usilnie na tym, by być zrozumianą. Czyżby to jak podszedł do niej Wilk, ją uderzyło? Zupełnie jak gdy ktoś wspomni o oddychaniu lub prostych plecach i ciężko o tym przez chwilę zapomnieć.
Długo nie wracała z pokłonu. Chyba została nieco zaskoczona głaskaniem i usilnie starała się ukryć swoją czerwoniutką twarz. Minęło kilka dobrych sekund i głębszych wdechów, zanim doszła do siebie i się wyprostowała.
- Umyć?! – oczy jej się rozwarły maksymalnie, jak mogły. Normalnie były pół przymknięte od zmęczenia, a teraz wyglądała zupełnie inaczej. Gdyby tylko nie te worki pod oczami, to jej patrzałki prezentowałyby się naprawdę uroczo. Próby ukrycia zawstydzenia sprzed chwili spełzły na niczym, gdyż znowu się rumieniła.
- Ale… ja… yyy… nigdy… - nie była pewna co Ookami miał na myśli, ale wizje, które tworzyły się w jej głowie były prawdopodobnie bardzo odważne. Wilk mówił bardzo życzliwie i ciepło, nie mogła rozkodować pełnych intencji za jego słowami.
- Yy… Na pewno dobrze się znacie… na byciu eleganckim, więc się was posłucham! Na pewno z Yukatą można coś zrobić, ale… - tak, na pewno w jej głowie wyobraziła sobie wspólne mycie, nawet jeśli nie miał tego na myśli. No i jeszcze to ściąganie Yukaty! Starała się opanować.
- Po prostu wejdźcie Senpai… Tylko się nie przestraszcie! – ostrzegła go i sprytnie obróciła się do niego plecami. Ha, tak mogła zakryć swoją strwożałą minę. Otworzyła drzwi i weszła pierwsza, pozwalając mu wejść za nią i zamknąć.
Jak prezentowało się wnętrze? Klasyczne budownictwo tego rejonu, kilka pokoi. Mieszkała sama, znaczy bez innych ludzi, ostry zapach jasno sugerował zwierzęcych towarzyszy. Krótko mówiąc, był tu nieład. Może i tylko geniusz potrafi zapanować nad chaosem, choć ciężko było przypisać jej tę cechę. Ubrania były porozrzucane wszędzie po kątach, wszędzie walały się książki. Na stole leżały brudne miski, zwiędnięte kwiaty, czarki, dzbanki. Gdzieniegdzie można było poczuć woń alkoholu. Nawet poduszka do siedzenia była poplamiona czymś czerwonym. Zdecydowanie była leniem i nie dbała o pozytywną wewnętrzną energię. Co do zwierząt, zdecydowanie zapach króliczych bobków i samych królików, jeśli Ookami był z nimi oczywiście zaznajomiony. Postanowiła jako pierwsze je przedstawić. Odsunęła jedne z drzwi, pokazując osobny pokój, poświęcony specjalnie dla jej pociech. O dziwo tutaj poza ich wychodkiem to panował największy ład. Chyba była już nauczona, że nie może zostawiać tutaj wszędzie książek i ubrań, bo skończą pogryzione. Niestety obecna Yukata nie zdążyła się uchować przed tym losem.
Wskazywała palcem kolejno na króliki o różnym umaszczeniu, chodzące sobie swobodnie po pomieszczeniu.
- Fuyu, Buyu, Muyu, Chuyu, Nuyu, Suyu. – przedstawiła je. Mówiąc o nich, widocznie się uspokoiła, na jej twarz zagościł miły uśmiech, była zadowolona ze swoich skarbków. Schemat imion nie był jakiś bystry.
- O! to może najprościej to… ja się przebiorę i tak łatwiej będzie załatać… - postanowiła wybrać bezpieczną opcję, jasno powiedzieć co zrobi, nie będąc pewna, co kryło się za jego słowami. W sumie stwierdzenie samo w sobie było idiotyczne. Ciężko było naprawić dziurę, gdy nosiło się coś na samym sobie. Złapała piżamę z podłogi, poszła do osobnego pomieszczenia się przebrać i wróciła, wręczywszy mu swój poprzedni ubiór, który był jeszcze ciepły.
0 x
Awatar użytkownika
Ōkami
Postać porzucona
Posty: 429
Rejestracja: 23 sie 2020, o 19:18
GG/Discord: Mef#2020

Re: Biały Dystrykt

Post autor: Ōkami »

4/15 Misja D dla Ookami
„Chłopak na gwałt!”
Sam wilk we własnej swojej osobie nie widział powodów do rozweselenia, jakie wyraźnie nastąpiło w duchu dziewczyny, wraz z jej postrzeganiem go jakoby conajmniej niebiańskiego daru. Przecież prośba o wspólne wyjście, o ile ma doprowadzić do poprawienia jej samopoczucia i poniekąd jakości życia stanowić będzie przyjemność dla obojga. Bo on miło stosunkowo spędzi czas, a jej będzie dobrze, to na co tutaj narzekać? Zwłaszcza, że już teraz postrzegał ją raczej jako młodszą siostrę której ma pomóc bo koleżani jej dokuczają, niźli kobietę z krwi i kości. Kiedy dziewczyna się zaczerwieniła, jego uśmiech poszerzył się bardziej. Uniósł lekko brwi, zaznaczając swoje zdziwienie jej zachowaniem, conajmniej postępujące zdziwienie, gotów do interwencji gdyby dziewczę miało zemdleć. Takie zaróżowienia mogą być objawem braku równowagi w żywiołach, na przykład zwiastując dolegliwość serca.
-A to Pani Kirahara też mówiła, że widuje cię rankiem jak od brzasku stoisz przy antykwariatach czy w czytelni by taszczyć do domu nowe księgi zdobyte z poświęceniem. Musisz być niesamowicie ciekawą rozmówczynią. Nie mogę się wręcz doczekać naszej randki, moja droga! Będziesz mi koniecznie musiała opowiedzieć o tym co czytasz. Lubie słuchać, sam niezbyt często mam okazję czytać, ale mogę cię nauczyć gry kartami hanafuda. Umiem w Koi-koi i w hachi-hachi! - Na jej zaniepokojenie czy to zawstydzenie Wilk odpowiadał narastającym entuzjazmem. Był osobą nieco naiwną, ale też energiczną i żywiołową. Zwłaszcza wobec ludzi, bo nie należał do zbyt ufnych, ale jak już kogoś poznał to ten ktoś łatwo mógł zostać jego przyjacielem.
-Oprócz tego o książkach? Nie bój się, urocza Mayuri-chan. Mówiła, że jesteś młodą i skromną kobietką, która dużo czyta i opiekuje się... jak to nazwała... zgrają demonów Oni z tartaru rodem. Ogólnie same superlatywy i komplementy, oprócz tej części o piastowaniu opieki nad zgrają demonów. Ale chyba nie może być aż tak źle, prawda? - Pełen pasji uśmiech nie znikał z jego ust. Zaskakująco dobrze się bawił w obliczu dziewczęcia równie ekspresyjnego w emocjach co On. Ona też ruszała brwiami, poruszała ciałem i wyrażała emocje całą Sobą, zupełnie jak On! Czyżby mroźny poranek miał się przerodzić w całkiem sympatyczny dzień? Oczywiście pomijając sam fakt, że raczej wyjścia na spotkanie z Mayuri nie uznałby za dzielną służbę pełną ryzyka i ciężkiej pracy, ale nawet Wilkowi czasem należy się chwila odsapnięcia, by się nie wypalić. Przecież to nie chodzi o to, by się zajechać i paść, prawda? A nóż wędrując z dziewczęciem po drodze gdzieś będzie pożar albo napad i Wilk będzie miał okazję tak pobocznie interweniować? Doskonale, można to więc uznać za część patrolu!


Samozwańczego, cudnego patrolu po Hanamurze, o który nikt nie prosił, ale którego wszyscy potrzebują.
-Etto, tak. Umyć. Mam trochę suszonych ziół, głównie skrzyp polny. Jak dasz mi trochę gorącej wody to ci wypłuczemy i będziesz miała piękne i gęste włosy. Będą się łatwiej rozczesywać, poważnie. Zaufaj mi z Tym. - Teatralnie zarzucił swoimi diabelnie zadbanymi kłakami, o które dbał bo sensei pedantycznie troszczył się o własną higienę, by z bóstwami nie iść na spotkanie niegotowym, a od którego chyba te nawyki jeden do jednego przejął.
-Nigdy co, nigdy nie myłaś włosów? Nie przesadzaj, Mayuri-chan! - Zachichotał nieco rubasznie, ale od razu ucichł widząc jej zaczerwienienie. Nie miał zamiaru jej zawstydzać, niezamierzone działanie z jego strony. Przyjął zaproszenie skinieniem głowy, lekko się kłaniając i wkraczając do jej domostwa od razu, gdy tylko drzwi zostały przed nim otwarte.
-Króliki. - Rzucił od wejścia. - Pachną podobnie do zajęcy. Sporo ich na wyspach, prawda, ale króliki chyba przypływają do nas z kontynentu, prawda? Nie przetrwałyby raczej w naszym mroźnym klimacie. Nie są takie tłuściutkie, jak zające, rozumiesz, warstwa ochronna naturalna. - Wilk przy każdej okazji próbował zabłysnąć elokwencją i wygadaniem na każdy możliwy temat. Lubił robić dobre wrażenie, prezentować się cnotami, w końcu uprzejmość, szczerość i mądrość to trzy z siedmiu cnót. Nieco jednak musiał nadszarpnąć lojalność (kolejna cnota) wobec szczerości, bo sam jej dom nieco go odrzucił. Zbyt duży chaos, brud i nieład. W duchu podziękował samemu Sobie, za to że pamiętał dzisiejszego ranka założyć nieco wyższe geta, to nie ryzykował wdepnięciem w bobki. Definitywnie jednak dziewczyna musiałaby popracować nad swoim miejscem do życia, by nie było takie... zniechęcające dla mieszkającego. Czyste otoczenie to czystość ducha, a to siły witalne same w Sobie.
-Witajcie Fuyu, Buyu, Muyu, Chuyu, Nuyu i Suyu! To wy musicie być zgrają demonów których mówiła Pani Kirihara! - Poruszył nosem jak królik na widok królików i kucnął do uszastych pociech by zaczepić królicze uszy jedno po drugim. - Śliczne są, zadbane! Masz rękę do zwierząt, Mayuri-chan! - A potem dziewucha złapała piżame i wyszła, co poskutkowało niesamowitym zatrwożeniem na twarzy Ookamiego jakieś kilka sekund później. Nie powiedziała mu, ani nie pokazała, gdzie może zaparzyć wody. Bez najmniejszego zawahania uchylił drzwi pomieszczenia do którego weszła dziewczyna by się przebrać i z uśmiechem na ustach obwieścił, żeby się nie obraziła, ale poszuka możliwości zaparzenia wody na napar. Po tych słowach, zamiast bezczynnie siedzieć, znalazł miejsce na palenisko, rozpalił i nalał wody do małego kamionkowego czajnika. Sam wrócił pod drzwi by przejąć yukatę od Mayuri i, znajdując w miarę czysty kąt, usiąść w pozycji lotosu, rozwinąć swój tobołek i wziąć się do pracy.


Karambit pomógł uciąć odstające nitki, jak i postrzępione nieco elementy spodniej części, gdyż strój zadawał się być zbyt długi na wzrost Mayuri. Przyciął równo i obszył, po czym przeszedł do łatania wszystkich dziurek jakie tylko wypatrzył.
-Mayuri masz przekłute uszy? Pięknie by do twojej cery pasowały hanafudy czerwca, ze wzorem botan, moglibyśmy ci przypiąć, mam zapasowe kolczyki! - Permamentny niegasnący entuzjazm. Kiedy zaparzyła się woda z torby ujął trochę ususzonego skrzypu i wrzucił do odrobiny wody.
-Yukata zaszyta, napar się parzy. Jeśli chcesz możemy przejść tam, gdzie się myjesz to umyję Ci i rozczeszę włosy i możemy wychodzić! - Przyklasnął w dłonie.
0 x
Awatar użytkownika
Sasha
Martwa postać
Posty: 109
Rejestracja: 31 lip 2020, o 22:48
Wiek postaci: 15
Ranga: Wyrzutek [D]
Krótki wygląd: Białe chaotycznie ułożone włosy. Bandaże na krzyż zakrywające oczy i na przedramionach. Minimalistyczne bordowe tatuaże na zewnętrznych częściach dłoni przedstawiające oko. Szara postrzępiona szata do kolan. Czarna pelerynka. Brak spodni i butów.
Widoczny ekwipunek: Parasolka, kabura na udzie pod szatą.

Re: Biały Dystrykt

Post autor: Sasha »

5/15 Misja D dla Ookami
„Chłopak na gwałt!”
Wyglądało na to, że będą się dobrze dogadywać. Mieli kulturalne, niezderzające się charaktery. Dla Ookamiego takie zadanie było wręcz miłą, przyjemną odskocznią, a że jeszcze mógł na tym, co nieco zarobić? Może zmiana zawodu na Pana do towarzystwa nie byłaby taka głupia? Był osobą obeznaną w świecie i umiał się zachować, na dodatek miło, a to były najważniejsze cechy. Wyglądem mu nie pogardzono, a sam też o siebie odpowiednio dbał. Mógł tak się łatwo wzbogacić, by móc fundować swoje przyszłe szermiercze misje. Tylko właśnie ta cierpliwość, gdyby trafił na trudny przypadek, to mógłby nie wytrzymać. Jak na razie radził sobie bardzo dobrze.
Odetchnęła z ulgą. Bała się, że zostanie zwyzywana za plecami od jakiś dziecinnych aspołecznych dziewuch, co do niczego się nie nadają. A więc tak ją postrzegała Pani Kirihara. Mayuri zrobiło się miło. Może powinna faktycznie do niej kiedyś zawitać na herbatę? Tyle razy ją zapraszała, a ta ciągle się wymigiwała.
- Raczej nie będzie czasu na naukę gry, to musi być poważna randka! – powiedziała, tupiąc delikatnie w podłoże, by wzmocnić swoją wypowiedź. Podchodziła do tego, jak do ważnej misji rangi S, na której nigdy nie było wiadome, co się stanie, każda drobna pomyłka miała znaczenie, a śmierć czyhała na każdym kroku. Tutaj może nie było groźnych bestii ani wrogiej armii, ale ludzi wszędzie dookoła.
- Chociaż gdybyś miał kiedyś w przyszłości czas… to bym się nie obraziła… - jak przed chwilą była poważna i zdeterminowana, tak teraz zmiękła zupełnie. Co prawda wiedziała, że motywatorem dla niego mogły być głównie pieniądze, a nie znajomość z nią, ale wydawał się taki… dobry, szkoda było skończyć na tym znajomość.
- Moje puszki? Haha, czasem wypuszczam je na podwórko, to mogą być trochę głośne podczas harcowania, ale bez przesady. – nazwanie ich demonami było zdecydowanie ogromną przesadą. Miała nadzieję, że to był żart, dlatego się zaśmiała.
Gdy obie osoby były bardzo ekspresyjne, mogło to prowadzić do pewnej spirali emocji. Jedne uczucia napędzały mocniejszą reakcję, która ciągnęła za sobą kolejną z drugiej strony. Przy milczku odbijało się tylko od ściany, a tutaj? Żeby zaraz się nie unieśli w powietrze od tej żywiołości!
Widziała, jak majta swoimi jedwabnymi włosami. Był mężczyzną, ale wiedział dobrze jak o nie zadbać. Aż miała ochotę podotykać te kosmyki, pogłaskać go po głowie i poczuć ten aksamit, ale nigdy wprost by się na coś takiego nie odważyła. Przynajmniej nie teraz. Widać było jednak, że o tym myślała, bo przez kilka dłuższych niezręcznych sekund wpatrywała się w jego fryzurę. Mogła mu w tej kwestii zaufać.
- Yyy… myłam… - chyba doszło tu do jakiegoś nieporozumienia, zważając na jego reakcję. Chyba za dużo sobie wyobraziła. On po prostu zadba o jej włosy i doprowadzi je do takiego stanu, że nie wstyd będzie chodzić z rozpuszczonymi. Zaczęła snuć plany, jak ten proces ma przebiegać, żeby się znów nie zawstydzić.
Zaskoczona była jego wiedzą o tych zwierzętach. Zazwyczaj ludzie biorą je za jedno i to samo.
- Tak… mój ojciec zajmował się hodowlą królików. Kocham te zwierzęta, ale nie mogłabym prowadzić tego dalej jak on. No bo rozumiesz… co się z nimi potem działo… - aż zadrżała, wróciły do niej jakieś bardzo nieprzyjemne wspomnienia z dzieciństwa. Jej pogodna zwykle mina była teraz zgaszona, a oczy delikatnie zaszkliły. Przywiązywała się do tych zwierząt. Nadawała im imiona. Na myśl, że można by tak przyjaciół potraktować, robiło się jej niedobrze.
- Biznes upadł z mojej decyzji, zostawiłam sobie te sześć. – wytłumaczyła ich pochodzenie i jasne było skąd u niej doświadczenie. Zadziwiający był jednak fakt, że on umiał rozróżnić je po samym zapachu. – Senpai jak to rozróżniliście tak szybko? Nie macie chyba nosa jak pies? – rozchmurzyła się szybko na tę myśl i wróciła jej naturalna wersja. Wyobraziła go sobie z oklapłymi uszami i długim jęzorem, nie mogła się przy czymś takim smucić. Patrzała więc na niego i się śmiała uroczo.
Widziała, jakie Ookami ma wspaniałe wnętrze. Nikt zły nie traktowałby tak dobrze zwierząt. Zapamiętał każde imię i nie pominął nikogo przy głaskaniu. Rozczuliła się na ten widok, a może wręcz zauroczyła? Wiedziała, że jeśli kiedyś będzie miała partnera, to właśnie tak będzie musiał się odnosić do jej futrzanych przyjaciół. Podziękowała kiwnięciem za komplement. Poza książkami króliczki były najważniejszą częścią jej życia, więc dbała o nie. Miło, gdy ktoś potrafi to dostrzec.
Następnie poszła się przebrać. Nie sądziła, że coś zmąci jej spokój, taki szlachetny mąż przecież chyba by nie odważył się…
- Aaa! – pisnęła, gdy usłyszała dźwięk rozsuwających się drzwi. Jedyna nadzieja w tym, że uchylił lekko, tylko by coś powiedzieć, ale nie! Jego gały były w szparze zupełnie bezceremonialnie jak gdyby nigdy nic! Zasłaniała górę Yukatą trzymaną w rękach, ale błysnął jej okrągły tyłek i gołe nogi, gdyż była zwrócona bokiem.
Gdy sobie poszedł, chwilę zajęło jej dojście do siebie. Jak on tak mógł, nawet nie mrugnął. Wróciła do salonu w długiej, luźnej bordowej koszuli nocnej. Dla bezpieczeństwa na nogach miała krótkie spodenki. Nadal była zarumieniona i oddychała ciężko, ale jakoś nie mogła się zdobyć na odwagę, by poruszyć to, co się przed chwilą stało. Oddała mu swój zwyczajowy strój, by się nim zajął.
- Umm… - wzięła kilka głębszych wdechów. – miałam przekuwane uszy, ale od dłuższego czasu nie nosiłam kolczyków, więc mogły zarosnąć. – w odpowiedzi poszukała swojego zestawu igieł. – Można by poprawić. Chce wyglądać dobrze przed koleżankami. – miała w kwestii wyglądu do niego zaufanie. Zresztą… będą bardzo pasować z podobnymi ozdobami.
- Może być tutaj. – byli w głównym pomieszczeniu ze stołem. Przyniosła ze schowka dużą miskę, a później wiadro pełne wody ze studni. Przygotowała jeszcze specjalną chochelkę do nabierania wody.
Tak, można było to załatwić w bardzo prosty sposób. Nie musiała się przecież rozbierać, żeby myć głowę. Ściągnęła wszelkie spinki i gumki, rozplątując włosy. Były całkiem pokaźnej długości, sięgały do łopatek, jednak były dość cienkie i zupełnie bez objętości, przez co, gdy były związane, nie było tak tego widać.
Gdy trzeba było, pochyliła się odpowiednio nad miską i oddała jego sposobom. W międzyczasie postanowiła się odprężyć przy prawdopodobnym masowaniu głowy i opowiedzieć o książkach.
- Czytam w zasadzie, co mi wpadnie w ręce, gdybym była choć trochę wybredna, to już nie miałabym co czytać. Romanse, fantastyka, historyczne, kryminalne. Chciałabym kiedyś napisać książkę, ciągle o niej myślę, ale nigdy nie mam motywacji, by się za to zabrać. Nie mam jakoś wiary w siebie, wolę czytać co inni geniusze stworzyli. Boje się, że mój pomysł by się nie przyjął i nikt nie byłby zainteresowany moim opowiadaniem. Chodzi mi po głowie historia o bardzo samotnym samuraju, który nigdy nie zaznał miłości rodzicielskiej. Dopiero później zostałby przygarnięty przez pewnego mistrza walki i wraz z innymi dzieciakami uczył się tej sztuki. Byłaby wśród nich nawet dziewczyna! Ale raczej źle by się potoczyły losy każdego z nich. Jakoś opowiadania z tragicznym zakończeniem bardziej do mnie trafiają.
0 x
Awatar użytkownika
Ōkami
Postać porzucona
Posty: 429
Rejestracja: 23 sie 2020, o 19:18
GG/Discord: Mef#2020

Re: Biały Dystrykt

Post autor: Ōkami »

6/15 Misja D dla Ookami
„Chłopak na gwałt!”


Określenie Pan do towarzystwa jakoś diabelnie źle się kojarzy. Zakłada chyba, w samej nazwie i formulę wykonywania swojego zawodu, konieczną penetrację, a nie tylko kolację. A za to chyba Ookami wolałby raczej podziękować, niezależnie nawet od oferowanej zapłaty. Towarzyszyć komuś, obdarzając go swoim towarzystwem jak gejsza to jedno. Ale pójść z tym kimś do łóżka jak byle prostytutka z jakiegoś burdelu to drugie i to o wiele za daleko na potrzeby i upodobania Wilka. I to, że opanował zarówno savoir-vivre jak i savoir-faire niczego naprawdę nie zmienia. Co innego potrafić się zachować, a co innego... no. Zwłaszcza, że Wilka nie pociągały kobiety takie o, pierwsze lepsze z ulicy. To musiałaby być ta jedyna, wyśniona wymarzona, a do tej pory wszystkie inne były dla niego równie pociągające fizycznie co kobieta karmiąca piersią na ulicy. I to chyba powinno na ten moment przynajmniej ukrócić wszelkie dywagacje i możliwe rozważania na temat upublicznienia fizyczności Wilka dla szerszej gawiedzi płci żeńskiej, miejmy nadzieję.
Widział też, że przekazując jej słowa Kirihary sprawił jej przyjemność. To w sumie nieco smutne, ludzie zbyt często mieli o sobie dobre zdanie, albo mieli sobie coś bardzo miłego do przekazania, a przez sam fakt dziwnego unikania interakcji i nawiązywania relacji nie przekazywali sobie tych rzeczy. W ten sposób sąsiadka może podziwiać sąsiada przez lata, oboje będą narzekali na samotność ale nigdy się ze Sobą nie zgadają. Tutaj na pewno relacja z dosyć samotną, lecz zaradną staruszką jaką była Pani Kirihara wyszedłby dziewczynie bardzo na plus. Przynajmniej byłoby komu nauczyć ją czystości i dbania o swoje własne lokum, a także może o Siebie, co niezaprzeczalnie podniosłoby jej jakość życia i postrzegania samej siebie.
-No rozumiem, ale ja mówiłem po randce. Nie mam planów dzisiaj żadnych prócz patrolowania Hanamury, a interwencja w postaci napadu czy pożaru może nawet zaistnieć podczas naszej randki. Wyobraź sobie jakby koleżanki były pod wrażeniem, gdyby gdzieś w mieście wybuchł pożar, a twój chłopak by go ugasił potężną techniką. Co nie zmienia faktu, że jeśli chcesz mogę zostać na noc, a rano zrobię śniadanie i się zabiorę. - Optymistycznie przyjął wysoce zawoalowaną zachęte do dalszej znajomości z Mayuri. Wydawała się miłą dziewuszką o całkiem dobrym sercu, a takich ludzi trzeba szanować, bo jest ich coraz mniej, a są wartościowi. Przy ich pomocy i kooperacji można krok po kroku naprawiać świat, a jest duuużo brudu zła do posprzątania...
-Wiesz jak to jest ze staruszkami. I patrząc na okoliczne elementy wystające i drewniane, to chyba chodziło o podgryzanie. Króliczki podgryzają. A Pani Kirihara ma przecież drewnianą nogę. Może bała się, że kiedyś stanię się celem ataku armii małych ząbków? - Odwzajemnił śmiech, okazując zrozumienie dla jej żartu chociaż cokolwiek się nie do końca z nim zgadzał. Króliki i zające potrafią być niszczycielskie i wszędobylskie. I mnożyć się bez kontroli i opanowania.


Kiedy dziewczyna wpatrywała się w jego włosy oczarowana, machnął lekko głową by jeden większy pukiel smagnął ją lekko po dłoni.
-Nie krępuj się, możesz dotknąć jak chcesz. Strasznie lubię czuć dotyk na włosach. To miłe. - Wyznał dziewczynie zgodnie z prawdą. Dlatego sam je często przeczesywał, czy to grzebieniem czy palcami. Taki przyjemny, relaksujący nawyk. Kiedy jednak zaczęła mu opowiadać o królikach, musiał mocno ugryźć się w język. Zaserwowała m u opowieść o ojcu i o tym, że szły na mięso albo skóry. Kiedy jej oczy się zaszkliły bez zawahania postąpił krok w przód i objął dziewczynę, przytulając ją do swojego torsu, kładąc dłoń na głowie.
-Już, już. Owszem, zwierzęta to przyjaciele, nie pożywienie. - I cnota szczerości plisowana na hakamie właśnie się sama zwinęła z żalu. Przecież nie złamie dziewuszce serca, mówiąc jej prosto w twarz, że odróżnia zapachy obu rodzajów zwierząt bo i na jedne i na drugie polował, a potem trzymał w klatkach namnażając między sobą tylko i wyłącznie dla stałego źródła pożywienia. Dlatego kiedy go zapytała jak rozróżnił ten zapach, stwierdził, że znał się kiedyś z hodowcami tych zwierząt i króliki mają definitywnie mocniejszy amoniakalny akcent w zapachu, podczas gdy zające nieco bardziej ziemisty. Nie powie przecież, że trzymając klatki w namiocie obok swojego miejsca spania nawdychał się tych zapachów za wszystkie czasy. To definitywnie by zepsuło nieco atmosferę, bez dwóch zdań.


Kiedy dziewczę wróciło po przebraniu się, spąsowiałe na twarzy jak róża w samym środku sezonu, uśmiechnął się po raz setny dnia dzisiejszego do niej.
-Mam nadzieję, że nie zawstydziłem cię, otwierając drzwi? Sensei zawsze uczył mnie, że jak się z kimś rozmawia to trzeba patrzeć mu w oczy. To pokaz szacunku. Zresztą, nie masz się czego wstydzić, skoro i tak dzisiaj jestem twoim chłopakiem, prawda? - Nie, nie był sarkastyczny czy lubieżny. Był szczery, miły i ciepły, nie próbując być w żaden sposób obelżywy czy dziwnie seksualnie niebezpieczny. Zachowywał się jakby kobiece ciało nie robiło na nim żadnego większego wrażenia. Bo w sumie czemu by miało? Każdy ma ciało, jedni po prostu mają coś między nogami, a inne na torsie i tyle. Proste rozumowanie i proste postępowanie.
Kiedy jednak zgodziła się na poprawienie przekucia uszu, chłopak bez zawahania złapał jedną z jej igieł i odkaził ją nad ogniem, by nie wdało się żadne zakażenie po wykonanym zabiegu.
-Dobrze, miska na stole, ty na krześle, jak odchylisz głowę to nawet nie zmoczymy ci ubrania. I zaczniemy od uszu, to akurat jak skończymy z włosami to już zejdzie zaczerwienienie. - Chwycił odkażoną igłę i kucnął przy dziewczynie, łapiąc między dwa palce płatek jej ucha, poduszeczkę. Ostrożnie obejrzał ucho i zobaczył, że dziurka nadal jest, więc nie było problemu, bezboleśnie przesunął igłę i wodą wyczyścił ucho, by na pewno jakieś małe nawet uszkodzenia nie skończyły się zapaskudzeniem. Kiedy przeszedł do drugiego ucha to dostał najgorsze, czego mógł się spodziewać, dziurka ciut zarosła. Złapał swoją dłonią dłoń dziewczyny i kazał jej ścisnąć, by potem, gdy już miał przygotowaną igłę, wykonać mocne nakłucie, przebijając na nowo dziurkę w uchu.
Bez zawahania, widząc kroplę krwi, przyłożył swoje usta do jej ucha i złożył na płatku nieco przeciągły pocałunek.
-I super, nie krwawi! - Tak samo zrobiła jemu Pansa, kiedy przekuwała mu uszy. To było miłe, chciał więc też by Mayuri było miło.


A potem przeszedł do dalszej pracy. W jego planach było najpierw umycie jej włosów przy użyciu mydlnicy lekarskiej której niedużą ilość, w postaci suchego kłącza, zawsze miał przy sobie, bo doskonale się pieniła i czyściła ciało. Pierwszą fazą było więc namydlenie włosów i masaż, dokładny masaż, całej głowy by skóra była zrelaksowana, a włosy zdążyły zmięknąć. Potem będzie musiał spłukać włosy, wypłukać je dokładnie naparem ze skrzypu który już stygł i odczekać chwilę, by znów spłukać. A potem wytrzeć i jest gotowa do wyjścia.
-Haha, brzmi strasznie ciekawie taka historia. Trochę jakbyś opowiadała o mnie, chociaż to zbieg okoliczności bo przecież ja nie jestem sławny. Rodziców nie znałem, wychowywałem się w przytułku. Przygarnął mnie Kuma, który był szermierzem i zapoznał z Ryou który uczyl technik żywiołu. Była nas czwórka, Inoshishi, Neko, Ja i Pansa, właśnie dziewczynka. Po pewnej sytuacji Pansa nas opuściła, wyruszając dalej z Ryou, ja odszedłem od Kumy, Inoshishi okazał się tchórzem i zdrajcą, a Neko zmarł mi prawie na rękach. Ale to zamierzchłe czasy, wiele lat temu. Co nie zmienia faktu, że jeśli taka historia ci się podoba i byś chciała inspiracji to mógłbym ci kiedyś dużo więcej ci poopowiadać, ze szczegółami. - A w głosie wyczuwalny namacalnie chłód. Tak jakby mimo, iż były to wydarzenia tragiczne i smutne Wilk umiał się całkowicie od nich odciąć i zdystansować. No cóż, nie ma sensu się wiecznie nad czymś zamartwiać i pozwalać się temu zatruwać. Trzeba kontynuować życie i najwyżej kiedyś ukarać winowajców.

A to miał zamiar zrobić, w bardzo dosłowny sposób. Na wiele różnych sposobów.
0 x
Awatar użytkownika
Sasha
Martwa postać
Posty: 109
Rejestracja: 31 lip 2020, o 22:48
Wiek postaci: 15
Ranga: Wyrzutek [D]
Krótki wygląd: Białe chaotycznie ułożone włosy. Bandaże na krzyż zakrywające oczy i na przedramionach. Minimalistyczne bordowe tatuaże na zewnętrznych częściach dłoni przedstawiające oko. Szara postrzępiona szata do kolan. Czarna pelerynka. Brak spodni i butów.
Widoczny ekwipunek: Parasolka, kabura na udzie pod szatą.

Re: Biały Dystrykt

Post autor: Sasha »

7/15 Misja D dla Ookami
„Chłopak na gwałt!”
Oczywiście, że tak proste rozumienie określenia nie pasowało do takiego kulturalnego jegomościa. Chodziło tutaj o męski odpowiednik geishy. To tam liczyło się obeznanie, wygadanie, umiejętność zabawienia słownego na poziomie, w których był dobry. Prozaiczniejsze prace wymagały tylko samego wyglądu. Ookami byłby pewnie w stanie nawet naprawić przeciekające poddasze, jak i opowiedzieć piękną historię przy czarce alkoholu. W wielu miejscach brakowało prawdziwego mężczyzny i to wykluczając sferą seksualną.
Słaba komunikacja była utrapieniem ludzkości. Tyle walk, kompleksów i problemów można by rozwiązać, gdyby ludzie łatwo się mogli porozumiewać. Ile ludzi straciło życie z tego powodu, a ile żyło w cierpieniu. Gdyby tylko istniała taka magiczna siła, która łączyłaby umysły wszystkich istot, by rozumiały się bez słów.
Ucieszyła się na słowa mężczyzny. Naprawdę zwiększało to bardzo jej poczucie komfortu. Czuła się naprawdę zaopiekowana, nie, że ktoś się zmuszał, chciał odbębnić robotę i szedł w swoją stronę. Ookami podchodził do tego z sercem i pasją. W planach miała tak naprawdę tylko randkę, to i tak było dla niej duże wyzwanie emocjonalne. Mimo wszystko sama świadomość możliwości i podejście Wilka było kojące.
Faktycznie mogło to niesamowicie wyglądać, gdyby wykazał się ogromną odwagą podczas randki, ale ją ta myśl przerażała. Chciała, by wszystko było z góry jasne i zaplanowane. Nieoczekiwane sytuacje wpędziłyby ją w niemoc. Stałaby tak jak kołek i nie wiedziała co robić.
- Proszę, nie leć jednak tak nagle, gdyby coś się stało. Choć zamień ze mną wtedy słowo. Już i tak jestem zestresowana, od takiego wypadku to mogłabym stanąć jak wmurowana. Raczej chciałabym normalnej randki, bez fajerwerków… no… tylko… no wiesz… - zupełnie zapomniała o oficjalnym tonie, który starała się na samym początku utrzymywać. Opowiadała o swoich obawach, jednak nagle pojawiła się jakaś ściana, gdy miała przedstawić swoje oczekiwania co do przebiegu. Zaczęła się jąkać. Wiedziała, że się na pewno czerwieni, wiec chwyciła się za te zaróżowione policzki i je uszczypnęła, jakby dla otrzeźwienia.
- Dobrze by było jakby było buzi na koniec, żeby było widać… no i trzymanie się za ręce. – uff, powiedziała to. Choć niestety nie mogła patrzeć mu teraz prosto w twarz. Naprawdę zachowywała się jak dziecko czy nastolatka w tych kwestiach. Wychodził jej totalny brak doświadczenia.
No i jeszcze on wspominał o zastaniu na noc. Nawet nie chciała sobie tego wyobrażać. No kobieta i facet śpiący w jednym domu, może jednym pokoju? Musiała poruszyć tę kwestię.
- Naprawdę dziękuje za możliwość, ale to już będzie dla mnie naprawdę dużo. Jeśli nadal będziesz chciał, to może przy następnej okazji, za kilka dni, wciąż będę chciała się nauczyć grać. Jestem noo… trochę aspołeczna i co za dużo kontaktu naraz, to mogę się rozchorować. A rozumiesz, tutaj jeszcze tyle wrażeń i emocji. Muszę najpierw to przetrawić na spokojnie sama. Nigdy nie miałam chłopaka, nawet na niby, ani nawet przyjaciela faceta. – prawdopodobnie nie sprawiłoby mu zostanie problemu, ale też nie chciała nadwyrężać jego życzliwości. Będzie i tak musiała dochodzić trochę do siebie po tym, a liczyło się podstawowe zadanie.
- Naprawdę jestem szczęśliwa, że trafiłam na taką wspaniałą osobę. Wyszła moja prośba zupełnie przypadkiem, dziękuje ci bardzo za przejęcie i poczucie odpowiedzialności i staranie się. Dziękuje. – wzruszyła się na te słowa. Pojawiły się jej łezki w kącikach, oczy jednak uśmiechały się wraz z jej ustami. W zasadzie stała pod swoim mieszkaniem i przyglądała się przechodniom. Nie znała go wcześniej, mimo że on ją kojarzył. Nie miała też jakiegoś wyczucia do ludzi, więc nie mogła to być kwestia jakiegoś szóstego zmysłu. Po prostu miała niesamowite szczęście. Obawiała się bardzo negatywnej reakcji, wyśmiania, albo żartobliwego podejścia. On potrzaskał jej wszelkie obawy w drobny proch, swoim optymistycznym podejściem.
Zaśmiała się słodko na wyobrażenie podgryzanej nogi. Pani Kirihara poleciałaby prosto na ziemie, przewalając się na bok. Mimo że był to czarny scenariusz, to w jej wyobrażeniu wyglądało to bardzo komicznie.
- Będę musiała sprawdzić ogrodzenie, czy nie ma jakiejś dziury. Już by mnie nigdy nie chciała zaprosić, gdyby tak się stało. – odpowiedziała rozbawiona. Tak, zdecydowanie do niej pójdzie przy następnej okazji.

Na jego pozwolenie odważyła się dotknąć jego włosów. Jeśli nie był to problem, a wręcz mogła sprawić mu przyjemność? Przecierała je najpierw między palcami, by wydobyć pojedyncze włosy i wyczuć ich teksturę. Pociągnęła następnie lekko za większe pasmo i sprawdziła, jakie są mocne. Naprawdę były bardzo miłe w dotyku. Ciężko było porównać to do króliczego futra, które jej przychodziło do głowy, było to zupełnie inne uczucie. Nagle rozłożyła wszystkie palce i zatopiła je głębiej w jego puklach, rozdzielając je na grupy. Przesuwając dłonią, doszła do skóry jego głowy i zaczęła ją delikatnie masować. Miała bardzo wyczulone i delikatne ręce, obchodziła się z nim ostrożnie i czule. W zasadzie miała to być zwykła, prosta interakcja, ale sposób, w jaki do tego podeszła, był taki, że zrobiło się jakoś gorąco. Gdy zdała sobie sprawę, że za bardzo się wczuła, wyciągnęła szybko rękę, wybałuszając oczy.
Opowiedziała mu o królikach, ten postanowił ją nagle przytulić. Położył dłoń na jej głowie. Choć najpierw stęknęła zaskoczona, to dość szybko zaakceptowała sytuację. Również go objęła i wtuliła się w jego tors. Czuła jego miły zapach, wręcz się nim napawała. Nagle przypomniały się jej te wszystkie książki romantyczne, te wszystkie koleżanki uganiające się za facetami. To wszystko nabrało sensu. To poczucie komfortu i bezpieczeństwa. Wcześniej była od tego nieco mentalnie odcięta, sądziła, że się bez tego da obejść. Czuła się teraz dobrze jak rzadko, a wszystkie wyobrażenia związków ułożyły się w jej głowie, w składną całość. Było to jednak coś wartego głębszej uwagi w przyszłości.
Kłamstwa miały naprawdę niezłą moc uszczęśliwiania. Nawet przy tak trywialnej dla wielu rzeczy, jak pożywienie. Mało kto się interesował losem zwierzęcia, które ląduje w ich żołądku. Poświęcając szermierczą cnotę, uratował sytuację.

- Jak mogłeś mnie nie zawstydzić! – wybuchnęła uroczo, tupiąc w podłoże. Co za cwaniak, zasłaniał się piękną moralnością i kulturalnym zachowaniem. Oj był niezły.
- Żaden facet mnie nie oglądał, jak mogłabym się nie wstydzić. – no oczywiście poza ojcem w okresie dorastania, ale ciężko było to zaliczać. To tak jakby syn miał brać dobranocny pocałunek matki za swój pierwszy. Miała zresztą kompleksy co do swojego wyglądu, więc też chciała unikać takich sytuacji bez ostrzeżenia. Spytałaby pewnie „I jak?”, chcąc może zweryfikować, swoje obawy, ale te jego zupełnie obojętne podejście było takie zaskakujące. Tak patrzał na kobietę? Czy miał ją nadal za dziecko. Nie zrobiło to na nim żadnego wrażenia. Nie potrafiła się odważyć.
- No… no ale… udajesz przecież, to… no nie musisz wszystkiego robić. – w założeniu wszystko miało być tylko na pokaz. Po to się do niego odezwała. – Jak nikt nie widzi, to nie musi… - przerwała. No po tym, jak ją wcześniej przytulił, to ciężko było teraz dokończyć to zdanie. Wtedy było miło, więc ciężko było odmówić.
- No po prostu… nie zagalopowuj się za bardzo. – wyrzuciła z siebie odważnie. Potrzebowała zebrać do tego niezłego pokładu siły woli.
Poddała się jego opiece. Najpierw zajął się jej uszami. Zamknęła oczy, zacisnęła dłonie. Stęknęła cicho przy przebiciu. Była dzielna, choć zupełnie zaskoczyło ją jego nagłe zbliżenie i ciepło. Zadrżała i odsunęła się natychmiastowo. Właśnie o takim zagalopowywaniu się była mowa. Wzięła szmacianą chustkę i przytknęła do ucha, by upewnić się, że jest już czyste. Może byłoby to miłe, gdyby chociaż potrafiła sobie to wyobrazić wcześniej. Była w napięciu, w oczekiwaniu na ból, przy zaskoczeniu się przestraszyła. Mruknęła tylko jak kotka.
Dalej było mycie włosów. Nachyliła się odpowiednio nad miską, by było im wygodnie. Przeprowadzał ją przez kolejne stopnie. Najprzyjemniejszą fazą był masaż głowy. Zamknęła przy tym oczy i rozmarzyła się, roztapiając przy nim.
- Hmm… to brzmi, jakby przyśniła mi się twoja historia. Znaczy, niektóre szczegóły są inne, ale… to niesamowite. To naprawdę byłaby niesamowita inspiracja, jasne żebym chciała usłyszeć więcej. – w końcu nie byłoby to wyssane z palca, tylko oparte na faktach. - Gdybyś może mi więcej opowiedział w przyszłości… to może mogłabym spisać twoją biografię? Może nie jesteś teraz sławny, ale mam przeczucie, że daleko zajdziesz. Ludzie będą chcieli poznać, jak to było możliwe i jak do tego doszło. Może się przydać na przyszłość. – urosła też nieco jej wiara we własną wyobraźnię. Jeśli to, co sama stworzyła, było realistyczne, to może ktoś by się tym zainteresował? Warto byłoby wreszcie ruszyć i napisać pierwszy rozdział. Z jego smutku wyczuła szczerość kryjącą się za tą historią. Tak jak w jej wątku, nie była to szczęśliwa historia. Pomyśleć, że mimo tego umiał się tak pięknie śmiać.
- Cieszę się, że nadal możesz się uśmiechać po tym wszystkim. – nie znała go długo, ale po tej realizacji, gdy dwa obrazy z jej głowy się nałożyły, miała wrażenie, że go zna od dawna. O głównym bohaterze swojego opowiadania myślała przecież wielokrotnie i był on jej bliski. Dwie te osoby splotły się w jej umyśle w jedną. Powstało też większe zrozumienie dla niego i empatia. Przeszyła ją fala różnych emocji, jakby w ogromnym przyśpieszeniu przeżywała jego przeszłość.
Więc to tak…

Była już ubrana w swoją króliczą yukatę. Włosy miała wysuszone i wyczesane, były teraz rozpuszczone i wyglądały zupełnie inaczej. Z uszu wisiały kolczyki z kart hanafudy. Posmarowała też twarz jakimś kremem, który trzymała zachomikowanego. Zelżało zmęczenie z jej twarzy, a ślady pod oczami nieco wybielały.
Niby nie zmieniło się tak dużo, ale teraz naprawdę wyglądała jak kobieta, nie jak dziecko. Strój nie był workowaty i luźny, tylko podkreślał jej krągłości. Rude proste włosy, bez żadnych dziecięcych ozdóbek wyglądały wreszcie poważnie. Duże piękne oczy, pragnące świata, miała otwarte, a nie jakby ledwo zwlekła się z łóżka. Przeszła metamorfozę.
Zostawiła jedzenie królikom i zabrała Ookamiego do zaplanowanej restauracji. Jeśli pozwolił, to szli za ręce.
- Mają tam być moje cztery koleżanki. Umówiły się na spotkanie. Jeśli usiądziemy w pobliżu, to mam nadzieje, że będą wszystko widziały. – bo to głównie o to chodziło, by zagrać im na noskach. - To to miejsce, gdzie można dostać najlepsze pierożki w mieście, a herbatę też mają niezła.

Gdy weszli do środka, to faktycznie była tam czwórka rozszczebiotanych kobiet, a niedaleko nich cały czysty i wolny stolik. Mayuri starała się udawać, że ich nie widzi, a całą uwagę skupiać na Wilku. Te jednak zwróciły uwagę, gdy nowe osoby weszły do środka. Zaskoczył ich odmieniony wygląd koleżanki… na dodatek ten mężczyzna… Zamilkły na chwilę oniemiałe, jednak szybko wróciły do ściszonych teraz rozmów, by nie pokazywać, jakie zrobiło to na nich wrażenie. Kelner czekał na zamówienia.
0 x
Awatar użytkownika
Ōkami
Postać porzucona
Posty: 429
Rejestracja: 23 sie 2020, o 19:18
GG/Discord: Mef#2020

Re: Biały Dystrykt

Post autor: Ōkami »

8/15 Misja D dla Ookami
„Chłopak na gwałt!”


Ale to tylko nauki sensei'a były. Sensei zawsze nauczał, że prawdziwy mężczyzna, lub w przypadku Pansy prawdziwa kobieta, z krwi i kości wojownik musi władać nie tylko ostrzem, ale i językiem. Prawdziwy wojownik który chce swoimi czynami zmienić świat nie może tylko bezmyślnie przelewać krwi, musi też zmieniać serca swoich przeciwników. Cóż za pożytek ze ścięcia głowy jakiemuś złemu człowiekowi, jeśli w ostatnich swoich chwilach nie żałuje on swoich grzechów? To nic nie daje, nic nie zmienia, populacja świata maleje, a zło zostaje to samo. Dopiero kiedy ten ktoś ma odmianę serca i żałuje za swoje grzechy to wtedy można powiedzieć, że cokolwiek się osiągnęło. Gdyby tak z boku spojrzeć, to sensei Kuma i sensei Ryou osiągneli sukces w połowie przypadków. Zarówno Pansa jak i Ookami zdawali się być szlachetnymi osobnikami chcącymi naprawiać zło... Neko nie wiadomo, bo nie dożył dojrzałości, a Inoshishi był śmieciem najgorszym którego Ookami najchętniej by posiadał rozmazanego na jakimś długim ostrzu, za to, że zostawił i jego i Neko na pastwę Demona. To daje i tak dwa na cztery!
Patrząc wstecz, na swoje życie, między piętnastoletnim Ookamim, a dwudziestoletnim ponad Ookamim różnica w ciele była wielka. Więcej mięśni, ładniejsze włosy, bardziej wyrysowana szczęka i kości policzkowe. Ciekawe jak dorosła Pansa, przecież są rówieśnikami co do roku. Może być już całkiem piękną kobietą... No i się rozmarzył.


Jednak nie było zbyt wiele czasu na bycie rozmarzonym i nieobecnym, gdyż dziewczyna potrafiła zebrać naprawdę dużo pewności Siebie na pojedyńcze wybuchy stanowczości i weryfikować plany i słowa Wilka.
-Oczywiście, niech będzie i tak. Jak tylko coś się będzie działo na pewno skonsultuje to z Tobą. Przecież nie porzuciłbym cię, moja droga, nie na naszej wspaniałej randce. To byłoby niewybaczalne. Żaden mężczyzna nie mógłby tak postąpić, jeśli ma choć krztę szacunku do swojej partnerki. - Odpowiedział mocno i stanowczo. Przecież to chyba oczywiste, że nie kopnie jej od tak w tyłek i nie pójdzie ratować świata, no halo, nie posądzajmy go o taką nieczułość. Aczkolwiek zanotował w głowie uwagę o normalnej randce, bez fajerwerków, szkoda, Wilk lubił fajerwerki, chociaż widział je w życiu tylko raz. Były piękne.
-Haha! Oczywiście. Chcesz, żeby było w usta czy w policzek? Wolałbym usta. Masz naprawdę ładne usta, podoba mi się ich malinowy kolor. - I znów ten paskudny ton Wilka, który zachowuje porządek i opanowanie, a jednak mówi takie rzeczy i w taki sposób, że już wiesz, że powinnaś, jako jego ofiara, szukać go w swoich majtkach, a na pewno tych majtek pilnować by same z wrażenia nie spadły. Był w tym specjalistą, chociaż robił to całkowicie instynktownie i podświadomie, po prostu wiedział co powiedzieć by ludzie byli zachwyceni... chociaż zazwyczaj wystarczało bycie szczerym. Ludzie w większości byli piękni, albo chociaż posiadali piękne cechy, a mimo to sami o tym zapominali albo nie chcieli się z tym faktem pogodzić. Wilk po prostu bezlitośnie zauważał oczywistości o tym, co zauważały jego oczy. - I oczywiście, że będziemy się trzymać za ręce. To przecież podstawa. Tylko proszę, nie pesz się przy koleżankach, bo będę dawał z Siebie wszystko by wyszło, że nie widzę poza Tobą świata, a nie chcę by wyszło to sztucznie!


Zachichotał nieco rubasznie, zdając sam Sobie sprawę z tego, że jego propozycja rzeczywiście mogła zostać źle odebrana.
-Chyba mnie źle zrozumiałaś. Nie chcę ci się wedrzeć do sypialni, moja droga, skądże. Po prostu spanie pod twoim dachem oszczędziłoby mi wydatku na nocleg w tawernie, a to zawsze jakiś profit. Zdarzało mi się nocować u Pani Kirihary, ale teraz jej wnuk choruje i wolę się nie narzucać, sama rozumiesz. - W sumie to jest fakt, że jego słowa mogła odebrać tak, jakby chciał zaproponować jej współżycie po randce. Ale to nie przeleciało mu nawet przez chwilę przez myśl. I nie zaskoczyło go też wcale jej wyznanie, że nigdy nie miała chłopaka, ani przyjaciela płci męskiej. - Czyli twój kwiat nie został zerwany, dziewica. To kolejna cecha która nas łączy. Też nigdy nie miałem dziewczyny. Trochę pałałem nastoletnią, szczeniacką fascynacją do Pansy, ale raczej nic dobrego z tego nie wyszło, więc od tego czasu, sześć lat temu, nie starałem się na siłę Sobie nikogo znaleźć. To dlatego tak dobrze się przy Tobie czuje, po prostu łączy nas całkowity brak doświadczenia w sprawach damskomęskich! - Aż zaklaskał w dłonie z fascynacji, po swoim światłym stwierdzeniu i pochwaleniu się, jakim jest przegrywem. Chłop dwie dychy na karku, a nigdy nikogo nie miał? Nie wiadomo cz się śmiać, płakać, czy pchnąć go na podłogę i wreszcie mu pomóc z tym problemem.


Wzruszył za to ramionami, gdy przeszło do tematu zawstydzania. Wiedział, że ta rozmowa nie może się skończyć zbyt szybko. Nie była to pierwsza taka sytuacja w życiu wilka, gdy jego zachowanie było powodem zdziwienia czy dziwnych spojrzeń. Sensei wychowywał ich na ludzi nieco... prostych, ciut staromodnych, przesadnie otwartych i dobrych, z małą ilością zahamowań i podejściem, że nic co ludzkie nie jest obce.
-Etto... ciężko mi się postawić w twojej sytuacji. Mnie od dziesiątego roku życia niemalże dzień w dzień nago widzieli moi bracia, obu sensei i Pansa, podczas kąpieli w strumieniu. Ciało nie jest niczym, czego powinniśmy się wstydzić, bo wszyscy takie mamy. Czym się różni ciało rodziny czy matki od ciała kobiety? Od zamiarów jakie wobec niego masz. Ja wobec Ciebie nie mam na razie żadnych, nie sądzę wszak byś chciała bym naprawdę cię pożądał, to i nie sądziłem, iż wywołam wstyd. Przepraszam. Jeśli ci to jakoś poprawi humor to jesteś bardzo ładna nago. Gdybym był twoim partnerem naprawdę, a nie udawanym, często chętnie chciałbym cię oglądać bez yukaty by cieszyć oczy i ducha tym, jaką ładną mam partnerkę. - Tryk, tryk, tryk, działo szczerości Wilka załadowane. Csssss, lont podpalony. BAM! Wybuch, pocisk szczerości prosto na klatę, działo Ookami zakończyło swoją salwę.
- I jasne, że nie muszę tego robić. Ale robię to, bo to miłe. I dla mnie i dla Ciebie. Proste uczucia, których celem i sensem jest przyjemność i szczęście. Gdyby wszyscy ludzie chcieli wzajemnie się uszczęśliwiać bez większego oczekiwania na coś w zamian mielibyśmy dużo lepszy świat. A tak każdy oczekuje czegoś w rewanżu, nawet za najmniejszy gest.
Kiedy jednak odskoczyła jak oparzona gdy próbował pocałować ją w ucho, szybko ujął jej dłoń i przycisnął do swojego policzka.
-Przepraszam Mayuri-chan. Kiedy Pansa przekuwała moje uszy też mi tak zrobiła. Podobno od ludzkiej śliny lepiej się goi i jak się pocałuje to mniej boli. A nie chciałem, żeby cię bolało. Przepraszam, jeśli cię uraziłem. - Kolejne oblicze wilka czyli zbity kundelek, który swoją pokornością i skromnością potrafił zjednywać sobie serca największych zatwardzialców. Ale to były szczere uczucia, naprawdę chciał dobrze, jak zawsze! Szkoda, że niekiedy nie wychodziło to tak, jakby sobie życzył.


Po samym rytuale z włosami musiał się też odnieść do jej reakcji na jego biografię.
-Nie wiem, czy nadaje się do tego, by o mnie pisać. Nie ma we mnie nic wyjątkowego. Co do Kumy, mojego senseia który mnie przygarnął z przytułka, cóż... był szermierzem znającym kilka stylów walki. Ryou, czyli smok, uczył nas żywiołów, wiatru i wody. Ja nie jestem najlepszy w walce bronią, za to mój mistrz widząc jak władam wodą uznał, że nigdy wcześniej nie widział by ktokolwiek czynił ją sobie tak poddaną ja Ja. Może ci się to wydać nieprawdopodobne, ale odkryliśmy podczas szkolenia, że moje techniki wymagają odemnie mniej kształtowania czakry i mniej pieczęci niż te same techniki wykonywane przez innych. A jednak to nie wystarczyło, by uratować życie Neko. Demon był zbyt wielki i potężny, a i tak zostawił mi paskudne pamiątki, ale nie będę się teraz rozbierał, ja nago to nie jest miły dla oka widok. - Skwitował własną wypowiedź i odpowiedź na jej pytanie, z czającym się w głosie, gdzieś z tyłu niczym wredny głosik z tyłu głowy, smutkiem, który został za chwilkę zdradzony i pokonany przez szczery uśmiech powracający na twarz Wilka.


I oczywiście, cholera, że chciał iść z nią za rękę, cóż za absurd pomyśleć by miał chcieć do tego nie dopuścić!

Wysłuchał jej instrukcji i był gotów na cztery demonice, które do tej pory patrzył na biedną Mayuri z góry. Nie sądził, że jest jakimś przesadnym przystojniakiem którym warto się chwalić, ale jeśli Mayuri sądziła, że pojawienie się tam w jego towarzystwie jej pomoże i dzięki temu jakkolwiek doprowadzi do jej uszczęśliwienia... cóż, nie ma w tym nic złego.
Cały czas trzymając swoją "ukochaną" za rękę wkroczył mocnym i pewnym siebie krokiem do restauracji, w której miały znajdować się jej przyjaciółki, a także dobra herbata. Teraz tylko zająć stolik i zacząć przedstawienie. Nie zwracał oczywiście uwagi na czwórkę, poświęcając ją w całości Mayuri.
-Ja i moja ukochana poprosilibyśmy herbatę, może być jaśmin i prażony na ogniu ryż. Co do samego jedzenia, widziałem w drodze tutaj iż serwujecie ładnie ozdabiane pierożki. Poprosiłbym waszą specjalność, ale też proszę o przekazanie, że niepotrzebne będzie jakiekolwiek przyozdabianie ich, bo i tak, choćby przybrane najpiękniejszymi kwiatami, będą niczym, przyćmione pięknem mojej wybranki, więc szkoda zachodu. A ty czego pragniesz, Mayuri-hime? - Na jednym wdechu, powoli, głośno i wyraźnie, z kamienną twarzą na której jedynie obecny był delikatny uśmiech i lodowata pewność Siebie i swojej bądź co bądź "miłości".
0 x
Awatar użytkownika
Sasha
Martwa postać
Posty: 109
Rejestracja: 31 lip 2020, o 22:48
Wiek postaci: 15
Ranga: Wyrzutek [D]
Krótki wygląd: Białe chaotycznie ułożone włosy. Bandaże na krzyż zakrywające oczy i na przedramionach. Minimalistyczne bordowe tatuaże na zewnętrznych częściach dłoni przedstawiające oko. Szara postrzępiona szata do kolan. Czarna pelerynka. Brak spodni i butów.
Widoczny ekwipunek: Parasolka, kabura na udzie pod szatą.

Re: Biały Dystrykt

Post autor: Sasha »

9/15 Misja D dla Ookami
„Chłopak na gwałt!”
Czuła się lepiej, ze świadomością, że będzie miała chociaż jakąś iluzję kontroli nad sytuacją. Im wszystko było łatwiejsze do przewidzenia, tym lepiej dla jej spokoju. Już sobie kilkakrotnie wyobrażała, jakby mogła wyglądać w takiej restauracji, co by się tam mogło wydarzyć i jakie byłyby reakcję. Wolała uniknąć wydarzeń, które wykraczały poza te obrazy. Może i niespodzianki były w cenie, ale nie w sytuacji odsłonienia się i dużej wrażliwości.
Ookami wydawał się jak szermierz z legend i bajek. Nie miała szczególnego kontaktu z żadnym, w zasadzie to trafiał w jej wyobrażenia, choć zawsze sądziła, że odbiegają one od rzeczywistości. Aż ciężko było jej uwierzyć w to, jaką był osobą, albo jak się prezentował. Gdyby wszyscy tacy byli, to świat byłby naprawdę piękny. Empatia na każdym kroku.
- No wiesz… - oczywiście, że chciała mu podać dokładne instrukcje, ale miała problem, by przepuścić je przez gardło. – W policzek może wyglądać słabo… to jak dzieciaki… powinno być raczej… no faktycznie w usta. – chciała, żeby wyglądało to rzetelnie, a nie jak zwykła para dobrych znajomych, którzy przyjacielsko się obściskują.
Jego opisy, były takie kolorowe i żywe, widziała je własnymi oczami, gdy wypowiadał kolejne słowa. Z tak bujną wyobraźnią, jak jej, to przeżywała to wszystko bardzo dogłębnie. Każde jego słowo tylko jeszcze bardziej podnosiło temperaturę atmosfery i wpływało na jej uniesienie. Malinowe ładne usta…
To naprawdę wyglądało tak, jakby on był ogromnym wilkiem, a ona małym przestraszonym króliczkiem. W każdej chwili mógł ją pożreć, ale decydował się tego nie zrobić. Czuła się przy nim strasznie mała. On po prostu cieszył się widokiem puchatego zwierzęcia.
Ciężko było jej sobie wyobrazić niepeszenie się. Ciągle będzie czuła odruch, by patrzeć na reakcje koleżanek i kontrolować sytuację. Pewnie najlepsze co mogłaby zrobić to po prostu dać się ponieść, skupić w pełni na nim i zaufać, że wszystko wyjdzie dobrze...

Starała się uniknąć tej sytuacji, niezależnie od tego, jakie intencje prezentował. W jej głowie aż chuczało, umysł sam wszystko dopowiadał. Co w końcu, jeśli on by się rozmyślił i zmienił zdanie?
- Przepraszam, ale wolałabym nie. Chciałabym móc zasnąć w nocy i prześnić to, a czuje, żebym nie mogła zmrużyć oka wtedy. – ciągle by myślała na ten temat i nie dawałoby jej to zasnąć.
W zasadzie nie miała pojęcia, jaka jest jego sytuacja materialna. Zaczęła się nad tym zastanawiać, skoro śpi on po ludziach i w tawernie. Czy ma gdzieś jakieś mieszkanie, czy podróżuje od miasta do miasta. Może jest tu na stałe, ale zawsze noc spędza gdzie indziej? On coś wiedział na jej temat, a ona? Trochę jej wchodził na wyrzuty sumienia. Nie przelewało mu się na pewno i głupio jej było zostawiać go tak, po tym wszystkim.
- Rozumiem… Jeśli tak to wygląda, to mógłbyś zostać, ale tylko, jeśli obiecasz się spać w innym pokoju i rano pójść sobie, bez budzenia mnie. Mogę przygotować ci futon i wszystko. – potrzebowała strefy bezpieczeństwa. Własnego kąta, gdzie będzie sama, odpoczęłaby od niego i nie wchodziła już w kolejne interakcje. Jeśli tak szlachetny człowiek by jej to zapewnił, to nie miałaby problemu. Zabrzmiało to trochę szorstko z jej strony. Odpadało też wtedy wspólne śniadanie, ale po prostu wiedziała, że będzie musiała odsapnąć od tego. Szczerze przedstawiła swoje potrzeby i oczekiwania.

Nagle jednak walnęło w nią jak piorun. Naprawdę ją zatkało. Gdy mówił tak opisowo o czystości, wszystko podkreślał i to wszystko tak bezceremonialnie, na głos. Od razu odchyliła twarz w dół, by schować nieco rumieńce. Naprawdę ciężko było jej uwierzyć w te słowa. W zasadzie taka wizja była bardzo rozluźniająca. Skoro on też nie był doświadczony, to wiedziała, że nie ma wybujałych oczekiwań, a ona miałaby dużą przestrzeń do pomyłek, na które nawet nie zwróci uwagę. Nie miałby do kogo jej porównywać. Uwalniało to od strachu i kompleksów, bo jakkolwiek będzie, tak będzie dobrze. Ale naprawdę? Miała wrażenie, że powiedział to tylko, by ją uspokoić, bo brzmiało to tak nierealnie. Było to jak paradoks. Nie uważała go wcale za przegrywa, jeśli tak było. Stała przez chwilę jak wmurowana.
- Naprawdę ciężko mi to sobie wyobrazić. – powiedziała, gdy doszła do tchu, jednak wciąż unikała jego spojrzenia. Ufała mu, ale musiała wyrazić swoje zdziwienie i niedowierzanie. – Zachowujesz się bardzo pewnie, taka pewność siebie bierze się głównie z doświadczenia. – ona była tego idealnym przykładem. W związku z wiedzą czysto teoretyczną, na każdym kroku była niepewna. Była dotychczas przekonana, że miał już doświadczenie z dziesiątkami, jak nie setkami kobiet.
- Dla swojego dobra w to uwierzę, ale… to naprawdę niesamowite, jeśli tak jest… Mimo wszystkiego, potrafisz być taaki odważny. Aż strach pomyśleć, co musiałeś przeżyć, by zdobyć takie mocne fundamenty. To ja tutaj wyglądam śmiesznie i żałośnie, osiemnaście wiosen, a jestem jak dziecko. Ty musiałeś za to na pewno szybko dorosnąć. – mówiła z serca, więc i pewność siebie wróciła. Ona w swoim życiu mogła sobie pozwolić na delikatność i słabość. Nikt jej specjalnie nie pośpieszał, nie czyhał na nią na każdym kroku. Pieniędzy jej szczególnie nie brakowało, ojciec ich utrzymywał. Miała kochających rodziców, żyła w swoim własnym świecie. Miała koleżanki i zwierzęcych przyjaciół. A on? Później jego obraz złożył się z samurajem z jej snów, więc wszystko powoli nabierało sensu.

Ookami zaczął opowiadać jak podchodzi do wstydu.
- Tyle ile jest gwiazd na niebie, tyle ludzkich spojrzeń. – skomentowała opis jego dorastania.
- Rozumiem już cię teraz, ale tak samo ja, inaczej żyłam, niż ty. – bardzo miło było móc spojrzeć w czyiś umysł, dostrzec działające mechanizmy, tak prywatnie i bez barier.
- Uczono mnie zawsze zachowywania intymności. Po to zostały stworzone ubrania, by zakrywać nagie ciało, gdyż wstydliwe jest jego pokazywanie. Kobieta zbytnio prezentująca się nie jest dobrze postrzegana. Sama nie chciałabym widzieć ani rodziny, ani koleżanek bez ubrania, więc dla mnie wszystko jest jednym. – takie sytuacje były bardzo niekomfortowe. Tak po prostu została wychowana, czy może tak społeczeństwo na nią wpłynęło, lub też życie mola książkowego się na niej odbiło. Chciała mu pokazać też swoją perspektywę. Dzięki temu mogło dojść do prawdziwego obopólnego zrozumienia, pełnego poznania.
- Zawsze podchodziłam do tego, że ciało jest przeznaczone tylko dla partnera czy męża. – choć z powodu pruderyjności to pewnie i w takim przypadku by się wstydziła. Chętnie pewnie robiłaby to przy zgaszonym świetle.
Ciekawie się jej rozmawiało na ten temat. Nie czuła się już taka malutka jak wcześniej, relacja nie była skośna. Czuła się, jakby rozmawiała z kimś na równi, na tym samym poziomie. Byli partnerami w dyskusji i każde słowo było tyle samo warte, a ona nie czuła się gorsza.
Nie mogła jednak nie zareagować na komentarz dotyczący jej wyglądu. Odpowiedziała ucieszeniem i oburzeniem, czyli jednoczesne zmarszczenie brwi i uśmiechnięte usta. Tak, zdecydowanie poprawiło jej to humor, choć bardzo usilnie blokowała umysł, by nie pójść w stronę wyobrażeń, bo znowu by płomieniała.
- Tak… - odpowiedziała poruszona jego słowami. – Dobrze, że jesteś… bo dajesz nadzieje, na dobro na tym świecie. – nie była naiwna i wiedziała, jacy potrafią być inni. – Spirala szczęścia. - rzuciła krótko, lecz wiedziała, że zrozumie. Dwie osoby mogące się nakręcać w nieskończoność. Gdyby było ich więcej, to świat naprawdę byłby inny. Przeciwny kierunek, od często przyjętej spirali smutku czy nienawiści, którą wielu preferowało.
Przyjęła jego przeprosiny. Jego policzek był tak przyjemnie miły. Nie miała mu tego za złe i nie uważała, że źle wyszło. Po prostu wolałaby wiedzieć wcześniej.

Chciała o nim pisać, miała ku temu swoje powody. Nie chodziło tu o żadne techniczne męskie wytłumaczenia o kontroli chakry i władaniu nad żywiołami. Widziała w nim coś więcej.
- Malarz również nie docenia swojego dzieła, dopóki ktoś nie przyjdzie i jego nie doceni. Jesteś osobą, która odmienia, czegokolwiek się chwyci. Uczysz się sztuki walki, to odmieniasz jej doktryny, złap za miecz, a będziesz szermierzem jak żaden. Każde miasto, przez które przejdziesz, będzie odmienione. Każde życie, w które wtargniesz, przemienione. – naprawdę potrafiła mówić wzniośle i poetycko. Naprawdę wierzyła w to, co mówi i w jego specjalność. Wyglądało to trochę jak klątwa, nad którą nie miał żadnej kontroli. Nie wspomniała nawet, czy te zmiany, które powoduje są pozytywne, czy negatywne, chciała zostawić to do interpretacji.
- Nawet ja już czuje się inną osobą, mimo że znam cię tak krótko. – wiele wyniosła z tak zwykłych interakcji.
- A co do Demona, każda kosa trafia na kamień, prędzej czy później. – oczywiście była to broń obosieczna. On również mógł źle skończyć, ale akurat tego nie mogła sobie wyobrazić. Rozumiała, że wtedy był młody, a jego przeciwnik był o wiele bardziej doświadczony. Ciężko się dziwić, że przegrał, ale najważniejsze, że przeżył i się od tego czasu wzmocnił.
Nie chciała go widzieć nago z zupełnie innych znanych powodów, szramy nie były tutaj winne, raczej one byłyby same w sobie czymś do fascynacji.
- To będę mogła o tobie pisać? – spytała z rozpromienioną twarzą.

Tak, czas był na konfrontację z głównym przeciwnikiem. Czterogłowa hydra albo gorgon z dodatkowymi wężowymi łbami. Spojrzenie, które mogło zamienić w kamień. Tak, trzeba go unikać, postawić lustro, by odbić promień.
Została zaprowadzona za rękę do stolika i Ookami zajął się zamówieniem. Był mistrzem w tym, co robi, a słowa dobierał bardzo umiejętnie. Nie było szans, że go koleżanki nie słyszały.
Wczuwała się w rolę, on grał tak dobrze, nie mogła tego spartolić! Trochę ją zatkało, gdy mówił o ozdobach… jeszcze na końcu określił ją jak księżniczkę. Tego nie było w planie! Teraz była jej pora.
- Hmm, poproszę pierożki z owocami i wasze tofu jako przystawkę. Mógłby Pan zapalić świeczkę? Bo trochę ciemno tutaj. – postawiła dzielny pierwszy krok. Naprawdę dobrze jej szło, mówiła składnie i z o wiele większą pewnością, niż gdy ją poznał. Gdy kelner odszedł, zwróciła się do swojego partnera.
- Ahh… Gdyby wszyscy mężczyźni na świecie byli tacy wspaniali jak ty, to nie byłoby wojen, a wszyscy żyliby szczęśliwie. – postanowiła też mu przykadzić, choć treść to był odruch z jej poprzednich myśli.
- Ookami-dono. – spojrzała na niego nieco niepewnie, martwiąc się, że może przesadziła z tytułem. – Dokończysz może mi tę historię jak uratowałeś tego biednego człowieka przed bandą rabusiów? – a więc i ona umiała kłamać i grać.
Położyła rękę na stole, w oczekiwaniu, że również się z nią połączy. Dopóki nie musieli używać dłoni i nie mieli nic na stole, to mogli tak siedzieć, czyż nie?
- Napisałam ostatnio wiersz o nas, pozwól, że go zarecytuje. – zadeklarowała, po czym przeszła do czytania z pamięci. Starała się to robić bardzo żywiołowo by dobrze oddać narrację.

Jest tam tak cicho, że słyszymy
piosenkę zaśpiewaną wczoraj:
"Ty pójdziesz górą, a ja doliną..."
Chociaż słyszymy - nie wierzymy.

Nasz uśmiech nie jest maską smutku,
a dobroć nie jest wyrzeczeniem.
I nawet więcej, niż są warci,
niekochających żałujemy.

Tacyśmy zadziwieni sobą,
że cóż nas bardziej zdziwić może?
Ani tęcza w nocy.
Ani motyl na śniegu.

A kiedy zasypiamy,
We śnie widzimy rozstanie.
Ale to dobry sen,
ale to dobry sen,
bo się budzimy z niego.
0 x
Awatar użytkownika
Ōkami
Postać porzucona
Posty: 429
Rejestracja: 23 sie 2020, o 19:18
GG/Discord: Mef#2020

Re: Biały Dystrykt

Post autor: Ōkami »

10/15 Misja D dla Ookami
„Chłopak na gwałt!”


Nie, nie, nie. To wszystko nie tak. Ich relacja wcale nie przypominała do tego momentu, jak to zostało ujęte? " Jakby on był ogromnym wilkiem, a ona małym przestraszonym króliczkiem. W każdej chwili mógł ją pożreć, ale decydował się tego nie zrobić. Czuła się przy nim strasznie mała.". Nie, nie, to zupełnie nie tak. Wręcz odwrotnie, chociaż coś dzwoni tylko nie w tym kościele. Rzeczywiście On tutaj był tym ogromnym wilkiem, a ona małym króliczkiem, ale to nie tak, że mógł ją pożreć ale się od tego powstrzymywał. Raczej, hmm. Mógł ją pożreć, ale wolał dokładnie wylizać dosłownie i w przenośni, odzierając ją z jej kompleksów, uprzedzeń i pruderii, by zrozumiała, że są oboje pięknymi ludźmi, którzy nie mają się czego wstydzić, ciało nie jest powodem do wstydu, a pięknym narzędziem do czynienia dobra i mającym służyć jako medium do odczuwania tego co dobre, ale i co przyjemne.
-No to będzie w usta. Strasznie się cieszę, że się zgadzasz. Żałowałbym następne dni, gdybym nie miał tej okazji. Zwłaszcza kiedy je tak przygryzasz jak się zawstydzasz i napływa do nich więcej krwi, przez co wydają się jeszcze bardziej delikatne i kuszące! - Przyklasnął w dłonie po raz kolejny, ciesząc się jak dziecko z tego, że uzyskał jej pozwolenie na coś, co strasznie chciał zrobić. Dzięki Bogom by było, gdyby Ookami w nich wierzył, a tak dzięki losowi, że na ten moment wstyd dziewuszki postanowił jednak ustąpić i wydać zgodę.


Który to uśmiech i radość nieznacznie zrzedły na szorstkość dziewuszki, której się kompletnie nie spodziewał.
-Oczywiście. Nie zrozum mnie źle, nie jestem biedakiem. Po prostu Sensei uczył, że jeśli musisz płacić za nocleg to jest to zbędny wydatek, luksus. Dlatego zazwyczaj zostaje sen pod gołym niebem albo zarobienie uczciwie na ofertę noclegu. Płacenie za możliwość bezpiecznego snu jest słabością, w której mnie nie wychowano i nie mogę się jej dopuścić. Jeśli ma to być problemem możemy się rozstać po zakończeniu spotkania. - Starał się zachowywać opanowany ton, chociaż czuł się odrobinkę zawiedziony. Na szczęście dla Siebie i innych, Wilk nie potrafił chować urazy za takie głupoty i nie trzymał w sobie negatywnych uczuć, poza wyjątkami, by go zbytnio nie trawiły, jak jad.


Zakłopotała go nieco następna jej wypowiedź. Niby on miałby mieć doświadczenie z kobietami? W sensie takie... inne, bardzo dogłębne, żeby to tak ująć w słowa? Przeszedłby go pewnie dreszcz, gdyby dopuścił w ogóle do Siebie myśl, że to na myśli miała dziewczyna.
-Wiesz, nie nazwałbym tego doświadczeniem. Raczej po prostu dużo słucham i rozmawiam z ludźmi, a kiedyś ktoś mnie nazwał bezwstydnym. Coś w tym może i jest, bo nie odczuwam wstydu. To zbędne, dziwne uczucie które tylko odsuwa od Siebie ludzi i rodzi niedomówienia. A co do przeżyć... Dla naszej czwórki musiałem być jak starszy brat, mimo, że paradoksalnie byłem najmłodszy. Ja mam urodziny przypadające na wigilię nowego roku, podczas gdy Neko i Inoshishi urodzili się w miesiącu zbiorów letnich, a Pansa kiedy jeszcze nie zeszły noworoczne mrozy, wszyscy tego samego roku. Ale, wychowywałem się od urodzenia w przytułku, a tam nie ma czasu na dzieciństwo. Trzeba pracować, potem pojawił się Kuma i Ryou i... podoba mi się możliwość opiekowania się innymi. To dobre, by móc ofiarować innym Siebie i stanowić dla nich oparcie. - Skwitował myśl, która miała pierwotnie potoczyć się zupełnie inaczej. Wszakże na jej początku nie planował rozwodzić się nad swoim wychowaniem, a jednak było to niewątpliwie solidnym wytłumaczeniem jego nieco osobliwego zachowania, które mogło wprowadzić biedną Mayuri w błąd i kazać jej myśleć o nim, jak o doświadczonym mężczyźnie.
A mimo zejścia z tematu zachichotał jak dziecko, kiedy powiedziała o ciele przeznaczonym dla partnera.
-A przecież na dzisiejszy dzień ja jestem twoim partnerem, mimo, że krótkotrwale niestety. Czyli wszystko w porządku, że cię widziałem. Niestety jak się rozstaniemy zostanie mi tylko zazdrościć twojemu przyszłemu wybrankowi. - Mówił to śmiało bo płynęło to z serca. Mayuri rzeczywiście była dla niego atrakcyjna. Jej krągłości cieszyły jego oko... chociaż mogło to wynikać z faktu, że niespecjalnie miał porównanie, nie widząc w swoim życiu zbyt wielu kobiet nago. Skinął głową na wspomnienie o spirali szczęścia. Zgadzam się z nią, patrząc, jak się napędzali do dziwnych słów i zachowań. Znali się minut naście, a czuł, jakby znał ją tygodniami.


Ale nie spodziewała się pewnie, mimo tej ekspresowo zażyłej relacji, że jej poetyckie i bądź co bądź piękne słowa wywołają na jego twarzy taki grymas niezadowolenia, a potem malującą się pustkę, której do tej pory nie widziała na człowieku. To była mina osoby, na której barkach spoczywał cały świat z całym swoim plugawym ciężarem.
-Chciałbym, by twoje słowa były prawdą i rosły w siłę. Chciałbym kiedyś stanąć na szczycie świata, spojrzeć w dół i wiedzieć, że uczyniłem go lepszym. Nie mógłbym umrzeć bez wykonania swojego zadania, którym jest uczynienie twojego, mojego, Pani kirihary i wszystkich innych życia lepszym. Chciałbym kiedyś mieć potęge, by skinieniem dłoni móc zażegnywać konflikty i rozwiązywać wojny. By moje słowa i czyny trafiały do serc, odmieniając je by pragnęły odkupienia i sprawiedliwego osądu, by ludzie którzy mnie napotkają schodzili ze ścieżki zła... - zadrżała mu nieco żyłka na czole, ściągnął uszy, cały się napinając i sztywniejąc. - ... żywi, jeśli los pozwoli, martwi jeśli będzie to konieczne. I jeśli będziesz chciała o mnie pisać to nie mogę marzyć o niczym innym, droga Mayuri-chan.


Podobała mu się ta tocząca się gra w miłość, ruch za ruch, niczym na szachownicy, pionek za pionkiem, wszystko, by wygrać grę. Ale tutaj nie grali przeciwko Sobie, a współpracowali by pięknymi zagraniami onieśmielić obserwatorów, popisując się kunsztem.
-Wojny zawsze były i zawsze będą, chociażby, gdy dwóch mężczyzn będzie jednocześnie pożądało tej samej, pięknej kobiety. Na twoim miejscu bym się właśnie obawiał tego, Mayuri-hime, gdyż sam, gdybym nie mógł cię zdobyć, zrobiłbym wszystko i poświęcił wszystko by to zmienić. - A gdy go poprosiła o dokończenie historii, nie musiał kłamać. Nie było to kłamstwo, bo opowiadał z pamięci, wszak w swoim życiu już niejednokrotnie ratował ludzi z rąk bandytów... chociaż fakt nigdy tak potężnych, jak Demon, cóż.
Kiedy tylko skończyła czytać, westchnął głośno, przykładając dłonie do serca, a potem znów ujmując jej dłonie w swoje.
-Kochana pięknie twoich jedwabnych ust dorównują tylko twoje słowa, płynące jak aksamit i masujące uszy każdego, któż je może usłyszeć. Głos twój niczym śpiew ptaków których nie powstydziłby się cesarz! - Dodał równie żywiołowo, zachwycając się nad nią jak i ona nad swoim wierszem, nie puszczając jej dłoni. Ba, kiedy skończył wygłaszać peany na jej cześć, a jeszcze nie było jedzenia znalazł chwilę by jej dłonie obcałować, powtarzając "moja miła".
0 x
Awatar użytkownika
Sasha
Martwa postać
Posty: 109
Rejestracja: 31 lip 2020, o 22:48
Wiek postaci: 15
Ranga: Wyrzutek [D]
Krótki wygląd: Białe chaotycznie ułożone włosy. Bandaże na krzyż zakrywające oczy i na przedramionach. Minimalistyczne bordowe tatuaże na zewnętrznych częściach dłoni przedstawiające oko. Szara postrzępiona szata do kolan. Czarna pelerynka. Brak spodni i butów.
Widoczny ekwipunek: Parasolka, kabura na udzie pod szatą.

Re: Biały Dystrykt

Post autor: Sasha »

11/15 Misja D dla Ookami
„Chłopak na gwałt!”
Dała mu możliwość zostania na noc, lecz na jej warunkach. Od niego zależało czy chce na to przystać.
Ookami był naprawdę dobrym słuchaczem i obserwatorem. Mayuri miała wrażenie, że każde jej wypowiadane słowo ma znaczenie, każdy gest, warunkowy czy nie. Pamiętał i zwracał uwagę na wszystko. Bycie pod takim nadzorem mogło być stresujące, ale oni we dwóch, byli jak w pięknym tańcu. Ciężko się wtedy złościć. Krok powodował krok, uśmiech za słowo, słowo za rumieniec. W przód i w tył, i w górę i w dół. Prosta chatka pokryta z zewnątrz śniegiem, a dla nich niczym parkiet na balu.
Opowiedział jej więcej o swoim dorastaniu, ona patrzała tylko z troskliwym wyrazem twarzy i lekkim uśmiechem, przyglądając się mu. Był bardzo opiekuńczą osobą, chciał ofiarowywać siebie dla innych, to by tłumaczyło jego moc do odmieniania świata.
- Wstyd nie musi być zbędny. Czyni rzeczy specjalnymi i mówi, że coś jest dla nas ważne. Gdy wstydzę się komuś pokazać swój wiersz, to dlatego, że jest on intymny, opisuje istotne dla mnie emocje. Bez wstydu ten wiersz nie byłby taki specjalny. – nie chciała go przekonywać do swoich racji. Ookami był w porządku taki jaki był. Miała wrażenie, że ona już go rozumie, ale chciała, żeby było to obopólne i żeby i on znał jej podejście.
W zasadzie jej zachowanie się nieco zmieniało od pewnego momentu. Czy to wtedy, gdy wyszło na jaw, jak jego historia i jej wyśniona są podobne? Mogła czuć się przy nim bardziej komfortowo, przez to urojone poczucie, że zna już go od lat. Czy może była to kwestia zmieniającego się jej wyglądu? Przestawała się siebie tak wstydzić i dostrzegała, że rzeczy, których się obawiała, mu nie przeszkadzają. Miała w domu bajzel, jednak nigdy nie skomentował tego szczególnie negatywnie, nawet nie westchnął ciężko, ani nie skrzywił miny.

Jej zęby zazgrzytały, gdy wspomniał o zazdrości wobec przyszłego wybranka. Jakoś… nie spodobała się jej ta fraza, choć nie była w stanie się do niej szerzej odnieść. Czy to sama kwestia myślenia o rozstaniu i końcu? Ale przecież jeszcze przyjdzie?
- Niech ci będzie, że to w porządku, że mnie widziałeś. – uśmiechnęła się nieco zawstydzona i zasłoniła otwartą dłonią buzię. Może i mogła się wykłócać, ale jaki był w tym sens? Miał być chłopakiem tylko na pokaz i na zewnątrz, ale czuła się przy nim dobrze, więc gotowa była mu ten incydent wybaczyć, zwłaszcza biorąc pod uwagę jego bezwstydne podejście.
Dostrzegła jednak nagle jego inne spojrzenie. Patrzał się na nią, czuła jakby patrzał na prawdziwą kobietę, na jej ciało. Zasłoniła łokciami klatkę piersiową, a dłonie przeniosła na oczy, by po chwili spojrzeć na niego ze szparek zrobionych między palcami. Nawet przez tak mały kąt mógł ujrzeć buraka na jej twarzy.

Normalnie pewnie by się przestraszyła, gdyby czyiś nastrój, się tak radykalnie zmienił w stronę negatywną. Na jego twarzy namalował się grymas zatopiony w próżni. Próżni zimnej i strasznej. Zamiast przepraszać, że powiedziała coś złego, czy, że na za dużo sobie pozwoliła, to uniosła w jego stronę rękę. Był od niej wyższy, nie mogła więc sobie ot tak pozwolić, by położyć ją na jego czubku, nie robiąc z tego niezręcznej sytuacji. Zamiast tego wycelowała w tył jego szyi, obejmując ją nieco wnętrzem dłoni, nieco nad karkiem. Miała palce bardzo gorące, co łatwo mógł odczuć.
Był to troskliwy gest. Uczeń przerósł mistrza? Teraz wielki królik nad wilczym szczenięciem. On w chwili słabości, a u niej jakby zadziałał instynkt macierzyński i opiekuńczy. Przypomniał się jej, ten jego dziecięcy chichot sprzed chwili. Zawsze to on dbał o innych, czy ktoś myślał kiedyś o nim?
- Miejscami uczynisz go gorszym, miejscami uczynisz go lepszym. Na pewno zostawisz jednak duże piętno swojej łapy… znaczy ręki, na świecie. Miejsca i osoby, które odmienisz, nie zapomną o tobie. To ciężki i straszny los, którego ci współczuje. Mam nadzieje, że osiągniesz kiedyś tę siłę, pamiętaj jednak, że odmienianie złych nie jest jedynym celem. Możesz też skupić się na trafianiu do tych dobrych. Moje zmieniłeś… - a nie musiał przy tym nikogo krzywdzić ani nawracać. Patrzała mu się prosto w oczy jak nigdy. Coś widziała w swojej głowie, to było to wyobrażenie jego, którym starała się podzielić. Mówiła, jakby była pewna o jego przyszłości, jak gdyby przeczytała pewną wróżbę na jego temat. Było to tak naprawdę tylko jej urojenie i obraz, który sobie wytworzyła. Kto jednak mógł stwierdzić, na ile jej ogromna wrażliwość pozwoliła ujrzeć przyszłą rzeczywistość.
Zdała sobie nagle sprawę, co właśnie robi i na jaką odwagę się poniosła w uniesieniu. Taki dzielny gest. Zabrała ciepłą rękę i natychmiast się odwróciła do niego plecami.
- Tak… będę pisać o tobie pisać, jakkolwiek twoja przyszłość nie będzie wyglądać… - dodała już nieco zakłopotana tym, co wcześniej zrobiła. Chowała się przed nim.

Wspólna kooperacja szła im wyśmienicie. Byli ze sobą bardzo dobrze zgrani, naprawdę wyglądało na to, że dobrze do siebie pasują. Co przeciwko takim śmiałkom mogła zrobić zwykła przebrzydła hydra?
- Bałabym się, że z twoją determinacją, to wszystkie góry rozkopiesz i oceany rozstąpisz. Jakby świat potem wyglądał? – zachichotała słodko. Nawet mogli sobie pozwolić na nieco miłego humoru.
Kelner dość szybko przyniósł dwa dzbanuszki z herbatą, wraz z podgrzewaczami. Małe płomyczki utrzymywały stałą temperaturę boskiego płynu. Do tego dwie filiżanki. Szybko wkroczyło też przystawkowe tofu. Upewniając się dobitnie wzrokowo kilka razy, że może, co wyglądało trochę komicznie, nakarmiła go własnymi dłońmi kilka kawałków, uśmiechając się przy tym.
Te wiersze i komplementy, jak oni potrafili się sobą zachwycać. Tylko, w którym momencie zaczynała się gra, a ile szło za tym prawdziwych uczuć? Nawet samej Mayuri ciężko było uchwycić tę granicę.

Czwórka kobiet ciężko znosiła ten widok. Na początku próbowały jakoś zagadywać tę sytuację i udawać, że niczego nie ma. Błysk tej pary i dialogi, które było słychać, nie dawały im jednak spokoju. Nie mogły się w ten sposób skupić, ciągle musiały zerkać na bok i milknąć. Dialog dziewczynom zupełnie przestał się kleić. W końcu jedna nie wytrzymała, wstała i podeszła do dwójki.
- Cześć Mayuri! – powiedziała wesoło Ayame. Miała naprawdę urocze przysposobienie, wydawała się najspokojniejsza z tamtej grupy. Nie waliły z niej gromy zazdrości, lecz prawdziwe zadowolenie powodzeniem koleżanki. Uśmiechała się od ucha do ucha, jasne włosy i yukata, wyglądała wręcz jak ucieszony piesek. Patrzała oczarowana na szermierza.
- Czy to Pan Ookami? Słyszałam o nim. Woow, ile już się znacie? – kontynuowała podekscytowana. Nagle za jej plecami jednak stanął prawdziwy demon. Prawdopodobnie przywódczyni tej grupki. Była średniego wzrostu, ale bardzo krągła i kobiece kształty aż się z niej wylewały. Piękne długie czarne włosy i błękitne oczy.
- Ja też słyszałam trochę o tym Panu. – wtrąciła się do konwersacji Yumi, jednak jej głos był szyderczy i bardzo niemiły. Była niezadowolona, że główna atrakcja okolicy przeniosła się z jej stolika, do miejsca obok.
- Na przykład słyszałam bardzo ciekawą historię o świętej pamięci samotnej babci Katoo, Pan przyszedł zaserwować jej herbatkę, a kolejnego dnia była już martwa. Ciekawe, co było w tej herbatce. – zasłoniła prześmiewczo wierzchem dłoni swoje usta. – I co zginęło z tamtego mieszkania. – patrzała się prosto w oczy Mayuri. Ta została zupełnie zakłopotana i zbita z tropu, nie wiedziała jak zareagować w takiej sytuacji. Nie była nawykła do stawiania się liderce swojej grupy koleżanek. Historia, chociaż prawdziwa, to wyciągnięta zupełnie z kontekstu i z wsadzoną własną narracją.
0 x
Awatar użytkownika
Ōkami
Postać porzucona
Posty: 429
Rejestracja: 23 sie 2020, o 19:18
GG/Discord: Mef#2020

Re: Biały Dystrykt

Post autor: Ōkami »

12/15 Misja D dla Ookami
„Chłopak na gwałt!”


Rzeczywiście, relacja jaką udało mu się wypracować, zwłaszcza w tak krótkim czasie, była dla Wilka wysoce zaskakująca. Nie spodziewał się, że będzie się tak dobrze bawił. Relacja z nią była zupełnie różna od tego co łączyło go z Pansą. Ona przekuła mu uszy, całując płatki obu by nie bolało. Nauczyła go szyć, gładząc jego dłonie. Kiedy przetrenował się by zaimponować Smokowi to właśnie pantera masowała jego plecy i ramiona, tak samo jak to właśnie Ona opatrywała jego rany czy inne dolegliwości jak zadrapania, zwichnięcia, siniaki. Miała w tym wprawę i naturalny dryg do tego, mimo, że nie posiadała zielonej czakry tak jej umiejętności były wystarczające by naturalny proces leczenia zrobił resztę. Ale nie było w tym nigdy nic seksualnego. Kiedy myli się razem w strumieniu, a było to nie raz, nie drgnęła nawet gdy mył jej plecy, by potem myć jej dosyć małe z powodu wieku piersi, a ona szorowała jego tors, nie było w tym żadnego podniecenia, nie było pożądania i chęci zmiany wspólnej kąpieli w cokolwiek więcej, chociażby dotykania w bardziej intymny sposób. Nic z tych rzeczy, nawet kiedy Dzik niejednokrotnie klepnął ją w tyłek czy złapał za pierś, reagowała jak na idiotę i odwzajemniała to mniej więcej tymi samymi zachowaniami. Tak jakby nigdy nie widziała ani w nim, ani w Wilku prawdziwego mężczyzny, materiału na partnera. Jakby byli dla niej jak rodzeni bracia, których intencje są permanentnie i całkowicie aseksualne.

Mayuri, z drugiej strony, zdawała się dostrzegać w nim mężczyznę. Takiego, który ma coś między nogami i jednocześnie takiego, przed którym mogłaby się po jakimś czasie na tyle otworzyć, by ją posiadł. Widziała w nim materiał na wybranka, mimo, że jest tylko wynajętym towarzystwem, całkowite przeciwieństwo tego co było między Wilkiem, a Panterą. Sto procent różnic, co do najmniejszego punktu, nie było chłodu czy obojętności, nie było aseksualnego, zdystansowanego ignorowania tego, że ma do czynienia z kimś, z kim może dokonać najpiękniejszego na ziemi aktu połączenia dwóch ludzkich istot.
Podobało mu się to nawet. Czuł się... dziwnie ciepło, w brzuchu jakoś coś niecoś wierciło, kręciło się, ale ciepło rozlewające się po ciele rewanżowało wszystko. Wszystkie niedogodności i komplikacje.
-Co za różnica, jakby wyglądał świat, kochana? Twoje piękno i tak przyćmiewa wszystko, co ma on do zaoferowania. - Nie zająknął się nawet na ułamek sekundy. Jego ruchy w tej grze były bardzo gładkie i sprawne, bo jeśli mamy być ze Sobą całkowicie szczerzy, z każdą chwilą były coraz bardziej szczere i poparte rosnącym, dziwnym i niespotykanym dla Wilka uczuciem.
Za to przy tofu z każdą serwowaną mu porcją, nagradzał jej chudziutkie paluszki drobnymi pocałunkami, także się przy tym uśmiechając.


Stosunkowo nie był już pewny, czy jest mu dobrze, bo sytuacja jest wyjątkowo miła, czy dlatego, że zadanie szło zgodnie z planem i robił to, co dokładnie było jego zleceniem? Mimo, że całe zadanie było nie do końca etyczne.
Chociaż prawdziwe wyzwanie miało dopiero nadejść. Czujnym okiem powiódł za krokami zbliżającej się dziewczyny. Wiedział, że niekulturalnie będzie jej przerwać, czegokolwiek by nie chciała powiedzieć. Dlatego czekał, gotów do interwencji.
-Haha! Okazuje się, że jestem poniekąd rozpoznawalny, to miłe. - Zaczął, po czym, lekkim naciśnięciem kciuka na trzymaną dłoń Mayuri dał jej znać, że powie pierwszy i żeby grała z nim dalej. - Będzie już drugi miesiąc, jak moje życie zaczęło mieć prawdziwy sens dzięki poznaniu tej wspaniałej kobiety którą jest Mayuri, ale dopiero miesiąc mogę ją nazywać swoją ukochaną! - Rzucił energicznie, żywiołowo. Z werwą. Widział reakcję dziewczyny, która wydawała się najspokojniejsza i miał wrażenie, że pierwsze wyzwanie zażegnane. Niestety była ich cała czwórka. No to jazda dalej. Wysłuchał potulnie ataku najpaskudniejszej z "koleżanek Mayuri", nie przestając ani na chwilę się uśmiechać.
-Uważam, że to bardzo przykre i nietrafione, gdy o kimś takim jak złotego serca Pani Katoo mówi "świętej pamięci" osoba, która nigdy jej nie odwiedziła, nie zapytała czy może czegokolwiek jej potrzeba, czy może jakoś jej pomóc. Pewnie nawet nie wiesz, dlaczego Pani Katoo była samotna, prawda? Jej syn zginął z ręki bandytów z kontynentu, gdy ochraniał transport do Kaigan. Nie został jej nikt, a cierpiała na kilka chorób wynikających z wieku. Westchnął przeciągle, na chwilę puszczając dłoń swojej ukochanej, by przetrzeć oczy.
-Wiesz czemu byłem widziany tam w przeddzień jej śmierci, obyś pozwolił odpłynąć jej duszy Watatsumi? Bo byłem u niej dzień w dzień także dwa miesiące wcześniej, podając jej napar z tojeści na doskwierające jej bóle i pojawiające się krwawe wysięki. Co do tego, co zniknęło z jej mieszkania, wszystko prócz ołtarzyka do Boga Watatsumiego. Cały jej dobytek został zgodnie z jej życzeniem i pod nadzorem policji Hanamury spieniężony i podarowany na świątynie Watatsumiego, którego była gorliwą wierną. Masz jeszcze jakieś pytania co do mojej osoby czy bliskich mi osób nad którymi sprawuje pieczę, młoda dziewuszko, czy mogę powrócić do zachwytu nad wdziękami mojej własnej króliczej Bogini, Mayuri-hime? O właśnie, zapomniałem o tym przed chwilą, bo nam przerwano. - Poleciał, albo wręcz popłynął. Nie plątał się, nie kłamał bo nie musiał. Sama prawda leżała wszak po jego stronie, nie było więc najmniejszej konieczności naginać faktów, bo te broniły się przecież same i nie trzeba było im pomagać. A o czym zapomniał? No właśnie!


Chyba go tego dnia pokręciło do reszty. Może to alkohol, którego nie wypił bo nie pił, może to narkotyki których nie zażył, a może to ułożenie gwiazd. Niezbyt ważne jednak co to wywołało, ważne tylko co było rezultatem tego, że sobie przypomniał. Wyciągnął dłoń w stronę Mayuri, puszczając jej oko, prawe, bo tego dziewuchy nie mogły widzieć, by mu zaufała. Ujął między kciuk, a palec wskazujący jej podbródek i jednocześnie lekko ją ku sobie prowadząc sam się do niej przybliżył. Widział to wiele razy w swoim życiu, na mieście. Ludzie się z tym przecież nie kryli. Miał czas podpatrzeć i okazji dość.
Bez dalszej zwłoki przycisnął swoje usta do jej malinowych usteczek. Położył dłoń na jej policzku, gładząc ją po twarzy i kontynuując pocałunek. Dopiero po dłuuugiej, trwającej w przybliżeniu miliony lat lub na dobrą sprawę kilkunastosekundowej chwili, oderwał się od niej, z wyraźną niechęcią, że to już.
-O tak, po zakosztowaniu tej boskiej słodyczy dalej mogę słuchać marnych prowokacji osób, które zazdroszczą innym działania, bo same tylko mówią, a mało robią. - Dodał z przekąsem, kierując swój wzrok znów na Yumi. Personalnie i prosto w serduszko zabolało go stwierdzenie, że kobieta którą się tak dobrze opiekował niby miałaby zginąć z jego ręki, a ta sugestia iż miałby ją okraść w ogóle była całkowitą przesadą.
0 x
Awatar użytkownika
Sasha
Martwa postać
Posty: 109
Rejestracja: 31 lip 2020, o 22:48
Wiek postaci: 15
Ranga: Wyrzutek [D]
Krótki wygląd: Białe chaotycznie ułożone włosy. Bandaże na krzyż zakrywające oczy i na przedramionach. Minimalistyczne bordowe tatuaże na zewnętrznych częściach dłoni przedstawiające oko. Szara postrzępiona szata do kolan. Czarna pelerynka. Brak spodni i butów.
Widoczny ekwipunek: Parasolka, kabura na udzie pod szatą.

Re: Biały Dystrykt

Post autor: Sasha »

13/15 Misja D dla Ookami
„Chłopak na gwałt!”
Ona nie miała go do kogo ze swojego życia porównać. Była tylko jej żywa od pomysłów kreatywna głowa. W niej samotny samuraj, który oddaje swoje życie dla ratowania świata, który to świat go porzucił. Nigdy się z nim jednak nie spotkała i choć planowała jakieś wątki romantyczne, nigdy nie wsadzała siebie w rolę którejś z bohaterek. Zawsze uważała to za słaby artystycznie zabieg. Ten mężczyzna przed nią był jednak lepszy niż jej główny bohater, Usagi. Czy to tylko dlatego, że mogła go dotknąć? Z przywiązania emocjonalnego, wszelkich związków chemicznych, które tańczyły po jej ciele? Czy po prostu jej wyobraźnia nie była w stanie stworzyć tak realistycznego tworu? Pewnie i wszystkiego po trochu, ale różnili się przede wszystkim w jednym. Ookami ją odmieniał, prawdopodobnie na dobre, a Usagi utrzymywał taką, jaka była.

Zaśmiała się na jego żartobliwe podejście do świata.
- Ależ kochanie… - na chwile zapauzowała i zawiesiła wzrok. Dziwnie się wypowiadało to słowo, nie miała ku temu zbytnio okazji.
- Szkoda by mi było tych wszystkich zwierząt w morzu, zniszczonych lasów i domów. Wierzę, że w twoją determinacją zrobiłbyś skrzydła i przyleciał na nich. – zachichotała. Ciekawie tworzyło się wspólnie taki bajkowy scenariusz.
Po nadejściu koleżanek dostała znak, by nadal współpracować.
Trochę się zagalopował z tymi miesiącami, choć też głupio by było, gdyby znali się krótko. Ciężko było wytłumaczyć metamorfozę jej wyglądu. Mayuri była bardzo zmieszana sytuacją, ale jego słowa dodawały jej otuchy. Sama by nigdy tego nie zrobiła.
- Tak, aż dziw, jak przy tak prozaicznych sytuacjach, jak odśnieżanie, można kogoś poznać, czyż nie? Polecam, może też się wam kogoś uda tak znaleźć. Szkoda, Ookami-dono, że masz taki nawał odpowiedzialnej pracy. – taki mąż nie marnował przecież czasu. Starała się jakoś zatuszować fakt, że nie był jakoś widywany często przy niej, choć to, że siedziała głównie w domu, było akurat na jej korzyść. Jej umysł pracował teraz naprawdę na wysokich obrotach. To on tak naprawdę grał tutaj pierwsze skrzypce, jednak dobrze czuła się akompaniując mu.

Następnie poleciał duży wykład, skierowany w stronę Yumi. Była ona nieco zaskoczona taką impertynencją. Przepchnęła się bliżej i słuchała uważnie. Nie często trafia na stawiającego opór przeciwnika. Oczywiście jego słowa ją zdenerwowały, przez co zgrzytała zębami, jednak nie miała zamiaru dawać jeszcze za przegraną.
Ookami nie zdążył wykonać pocałunku według swojego planu, gdyż jego główny przeciwnik się wtrącił, wykorzystując okazję. Yumi widziała słaby element tej układanki. Mayuri. Znała ją wystarczająco dobrze. Wiedziała, jaka ta jest pruderyjna i wstydliwa. Jeśli jest tutaj nałożony jakiś całun iluzji, to zerwie go jednym pewnym pociągnięciem.
- Mayuri, co się z tobą stało, że tak wyglądasz? – uśmiechnęła się szyderczo. – Skoro tyle już jesteście, to pewnie robiliście TO? – patrzała, jak jej koleżance różowieje twarz, na jej włączające się wyobrażenia. Nie musiała dopowiadać, co ma na myśli. – Na pewno przynajmniej się całowaliście, więc to chyba żaden problem? – wiedziała, że jeśli kryje się za tym jakiś podstęp, to Mayuri, jaką zna, nie będzie do tego zdolna pod taką presją. Postawiła jej ultimatum.

Jeden pocałunek, by rządzić nimi wszystkimi.

Mayuri nigdy nie stawiała się wobec Yumi. Starała się być szczera i nie walczyć zbytnio z autorytetami. Po to tutaj jednak tu przyszła, czyż nie? Była na to gotowa. Jeśli nie teraz, to nigdy. Pomodliła się do wszystkich znanych bogów w myślach. Zrozumieją i jej pomogą. Odrzuciła wszystkie strzępy wstydu i kazała wewnętrznej sobie odwrócić na chwilę spojrzenie.
Podniosła się i przysunęła w stronę Ookamiego. Nachyliła głowę mniej więcej pod odpowiednim kątem i zamknęła oczy. Gdyby ona zrobiła to zbyt agresywnie, to mogło wyglądać dziwnie. Gdy da mu przestrzeń, to sam pewnie będzie wiedział jak to zrobić.
0 x
Awatar użytkownika
Ōkami
Postać porzucona
Posty: 429
Rejestracja: 23 sie 2020, o 19:18
GG/Discord: Mef#2020

Re: Biały Dystrykt

Post autor: Ōkami »

14/15 Misja D dla Ookami
„Chłopak na gwałt!”


Przytaknął jej, w taki oczywisty sposób, jakiego dopuszczają się ludzie, którzy wiedzą, że ten, który mówi, mówi i robi dokładnie to i tylko to, co zrobiliby oni sami. Takie... formalne przytaknięcie, bezgłośne lub skinieniem głowy i pomrukiem, stanowiące cichą aprobatę, istny mur poparcia, który oprócz samego potwierdzenia jest jednocześnie przytaknięciem, jak i takim zapleczem dającym świadomość mówiącemu, że ma poparcie, że dobrze mówi i żeby kontynuował, bo to, co robi lub mówi jest jednocześnie wolą i opinią, słowem wyrażonym innymi ustami, wszystkich zebranych słuchaczy.
-Na szczęście mamy czas wieczorami, by spędzać cudowne niepowtarzalne chwile u Ciebie w domu, stanowi to jednocześnie relaks, ulgę i oazę szczęścia w życiu, gdyby świat był zły i szary, to wspólne chwile to rekompensują. Zwłaszcza fajnie jest razem opiekować się Fuyu, Buyu, Muyu, Chuyu, Nuyu i oczywiście Suyu. - Wiedział, że jeśli te laski jakkolwiek znają Mayuri, to znają także imiona jej uratowanych od bycia zjedzonymi króliczków, a to stanowiło brutalne zapunktowanie w bramkę przeciwnika, w wykonaniu Wilka.


Ale istnym hattrickiem był pocałunek. Miał dosyć wiedzy teoretycznej by nareszcie przekuć ją w praktyczną. Dość oglądania innych na ulicy i podziwiania, pora samemu wreszcie tego spróbować. Starał się i przykładał, jego usta jednocześnie masowały jej wargi, jak i muskały je, jakby lekko je ciągnąc czy chcąc spijać życie z jej warg, niczym najsłodszą ambrozję. Wszystko, co mogło stanowić niedociągnięcie, maskowane było jego dłonią sunącą po jej policzku, gładzącą ją i przyciągającą bardziej na Siebie. Pojawił się w nim żar pożądania, którego nie czuł nigdy wcześniej i nie do końca rozumiał. Dziwne ciepło rozlewające się po ciele, nawet w miejsca w których ciepła by się nie spodziewał. Podobało mu się to, co robił. I nie chciał przestawać. Na szczęście przypomniał sobie w czas słowa senseia o miarkowaniu się i jakimś cudem udało mu się oderwać od dziewczęcia, ale tylko po to by objąć ją ramieniem i przytulić do Siebie.
-Ach, dopiero mogę do Ciebie wrócić uwagą, Yumi. Wybacz zignorowanie, usta mojej ukochanej są dla mnie konieczne, niczym powietrze by w ogóle zaczerpnąć oddechu. Co do twojego pytania... cóż, jesteś ordynarna. Co to jest "TO"? Chodzi Ci o stosunek? Planujemy z Mayuri poczekać z tym do zaślubin, dopiero z błogosławieństwem smoków planujemy złączyć się w miłosnym węzle dwóch ciał, jeśli tak bardzo chciałaś to usłyszeć. Z drugiej strony, Yumi Takamaki... Ja chyba muszę przypadkiem napomknąć ojcu, Panu Akechiemu, że jego córka chodzi po mieście i wypytuje obcych sobie ludzi czy uprawiali seks. Nie wiem, czy będzie mu łatwo znieść myśl, że wychował swoją jedyną córkę na taką ordynuskę, ale życie nie zawsze jest z nami łaskawe. - Wzruszył ramionami i brwiami jednocześnie, na chwile zmazując uśmiech z ust, ale tylko po to, by po chwili znów się raaadośnie uśmiechnąć, celując radością prosto w Yumi. Jego mina mówiła wszystko - dajcie nam w spokoju nacieszyć się Sobą.
0 x
Awatar użytkownika
Sasha
Martwa postać
Posty: 109
Rejestracja: 31 lip 2020, o 22:48
Wiek postaci: 15
Ranga: Wyrzutek [D]
Krótki wygląd: Białe chaotycznie ułożone włosy. Bandaże na krzyż zakrywające oczy i na przedramionach. Minimalistyczne bordowe tatuaże na zewnętrznych częściach dłoni przedstawiające oko. Szara postrzępiona szata do kolan. Czarna pelerynka. Brak spodni i butów.
Widoczny ekwipunek: Parasolka, kabura na udzie pod szatą.

Re: Biały Dystrykt

Post autor: Sasha »

15/15 Misja D dla Ookami
„Chłopak na gwałt!”
Miała zamknięte oczy, gdy to się stało. Ile w ciągu chwili można zwiedzić miejsc? Mayuri była raczej osobą wolnomyślącą, woląca poświęcić trochę więcej czasu na planowanie i rozmyślanie, co zwiększało jej poczucie spokoju. W tej jednak chwili poczuła wodospad doświadczeń, pod który weszła. Czas się wydłużył niczym rozkładająca się harmonijka. Wydawało się wręcz, że każda chwila stawała się dwiema i tak w nieskończoność. Na księżycu naprawdę są króliki. Mają nieskazitelnie białe czyste futro i czerwone ślepia. Wszystkie nucą w tym samym rytmie piękną uspokajająca melodię. Zdążyła kilka nawet pogłaskać. Dobrze było jej w królestwie Tsukuyomi, jednak słyszała ciągle spragnione nawoływanie Amaterasu. Wtuliła się w objęcia słońca, a ono oblało ją całą swoim ciepłem. Płonęła od stóp do głów. Czy to ona teraz była słońcem i spoglądała ziemię pod jej nogami? Świat był taki piękny i kolorowy. Ciężko było jej uwierzyć, że tak to wszystko wygląda z tej perspektywy. Widziała siebie siedząca na łące pełnej kwiatów, wraz z Ookamim. Żaden z płatków nie był zerwany, żadna roślina przydeptana. Żyli tam w pełnej harmonii z otaczającym ich światem. Chwila, to ona była kwiatem. On jako pszczoła dzielnie zbierał z niej nagromadzony pyłek. Po chwili razem byli kwiatami. Rośli tuż obok siebie i dzielili się tą samą wodą i tymi samymi promykami słońca. Na noc tulili się liśćmi, by i podczas kwiecistego snu być razem. Następnego dnia okazało się, że zasiadają na cesarskim tronie. Rządzą razem i to bardzo sprawiedliwie. Wszyscy są szczęśliwi z takich władców. Idą główną ulicą, wszyscy płaczą, ludzie z balkonów rzucają w nich kwiatami.
Ocknęła się z transu. Właśnie się od niej odkleił, jednak nie na długo byli rozłączeni, gdyż szybko postanowił ją przytulić. Była cała gorąca, wręcz drżała.

Yumi nie mogła już znaleźć kolejnego argumentu. Przegrała tę walkę i musiała zaakceptować to, co zobaczyła. Na tyle ile znała Mayuri, musiało faktycznie tak być. Tylko szamotała się w jej głowie zazdrosna myśl, jak to możliwe, że tak dobrze się molowi książkowemu udało i trafiła na takiego faceta. Jeszcze te jego teksty… Upewniła się, że to faktycznie była jej znajoma, nie jakaś siostra bliźniaczka i cóż mogła więcej. Wróciła na swoje miejsce wraz z resztą grupy. Teraz będą patrzeć na Mayuri już nieco z podziwem i nie będą mogły się z niej śmiać jak wcześniej. Jak szybko ludzie się zmieniają.

Para skończyła swój posiłek, wypiła herbatę. Mogli się sobą nacieszyć wreszcie w spokoju. Czy nadal udawali, czy robili to już na serio? Zadanie było wykonane. Przynajmniej dziewczynie nie towarzyszyło już napięcie i stres. Było po wszystkim. Odprowadził ją do domu. Poprosiła go, by dał jej czas ochłonąć. Mimo że dała mu możliwość noclegu, jeśli nie będzie przeszkadzać, to postanowił nie korzystać z tego. Nie mogli się rozstać bez kolejnego pocałunku, jednak ten był o wiele dłuższy i bardziej namiętny. Na odchodne wsadziła mu do kieszeni obiecaną sakiewkę z zapłatą. Chociaż sytuacja wyglądała inaczej, niż sobie to zaplanowała, zamierzała dotrzymać słowa. Pożegnała go ostatnim wierszem, który tak jej pasował do nich. Znów pojawił się ten kwiat...
Liczyła, że wróci jeszcze…

Nic dwa razy się nie zdarza
i nie zdarzy. Z tej przyczyny
zrodziliśmy się bez wprawy
i pomrzemy bez rutyny.

Choćbyśmy uczniami byli
najtępszymi w szkole świata,
nie będziemy repetować
żadnej zimy ani lata.

Żaden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy.

Wczoraj, kiedy twoje imię
ktoś wymówił przy mnie głośno,
tak mi było, jakby róża
przez otwarte wpadła okno.

Dziś, kiedy jesteśmy razem,
odwróciłam twarz ku ścianie.
Róża? Jak wygląda róża?
Czy to kwiat? A może kamień?

Czemu ty się, zła godzino,
z niepotrzebnym mieszasz lękiem?
Jesteś — a więc musisz minąć.
Miniesz — a więc to jest piękne.

Uśmiechnięci, wpółobjęci
spróbujemy szukać zgody,
choć różnimy się od siebie
jak dwie krople czystej wody.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Hanamura”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości