Plac przed pałacem

Awatar użytkownika
Kisho
Gracz nieobecny
Posty: 455
Rejestracja: 19 paź 2016, o 19:49
Wiek postaci: 20
Ranga: Wyrzutek D
Krótki wygląd: Długie brązowo-blond włosy, błękitne oczy, jasna karnacja, czarne spodnie, czerwono-czarna bluza i jasnobrązowy bezrękawnik z kominem
Widoczny ekwipunek: kabura na broń (na prawym udzie) i torba (na lewym pośladku)

Re: Plac przed pałacem

Post autor: Kisho »

Pod kilkoma względami ta dwójka, już może nie tak obcych sobie ludzi, rzeczywiście była do siebie bardzo podobna. Nie wiedzieli o tym, no bo jakby mogli po zaledwie 10-minutowej znajomości, ale tak było. O dziwo, jak jednemu, tak drugiemu (drugiej?) wcale to nie przeszkadzało. Co więcej, ta otoczka niewiedzy każdą ze stron w jakiś sposób intrygowała, na różnym stopniu, ale jednak. Niby nie chcieli na siłę wyciągać informacji i poznać tego drugiego człowieka kroczącego obok, ale ciekawość nakłaniała ich do kolejnych pytań. Pytań, jak i małych podstępów i podpuszczeń. Czyżby ciągnął swój do swego? A mówią, że to przeciwieństwa się przyciągają.
Raczej nie kierował się rozsądkiem, przynajmniej nie w kwestii narażania się na łomot od białowłosej. Jej groźby wciąż uważał i będzie uważał za żartobliwe i bez pokrycia w rzeczywistości. Gdyby poznał jej siłę albo – co gorsza – na własnej skórze odczuł uderzenie tej jej wcale nie tak małej piąstki, pewnie zmieniłby zdanie. Oj tak. Nie wątpię również w to, że po czymś takim zacząłby się także delikatnie bać i rzeczywiście obawiać o swoje kości. Tymczasem jednak sytuacja, z jego punktu wyglądała niezmiennie, jak żart. Dlatego też, w tym kierunku ciągnął ten temat dalej:
- A bo ja wiem - udzielił nieśpiesznej odpowiedzi. - Chyba przy każdej - dopowiedział z nutą pytania. Pewnie nie takiej odpowiedzi się spodziewała, ale cóż, nie siedział w jej główce, nie wiedział, do czego zmierza i o co może jej chodzić.
Po chwili wymienili się imionami. Nikusui Ryukata nic a nic mu nie mówiło. Może to i lepiej. Jeszcze okazałoby się, że to jakaś ważna osoba albo coś. Tego by mu tylko brakowało, kolejnej persony, pokroju cesarza, przy której nie wiadomo jak się stosownie zachować.

- Miło poznać - rzucił, nim ruszył w dalszy spacerek. Zdołał dobrać się do kolejnej kluseczki i aż oblizał wargi, gdy tylko zauważył, jak zlewa się z niej ciemny sos. Dlaczego nikt wcześniej nie powiedział mu, że robią tu tak dobre dango! I to w tak różnych formach i smakach. To, że akurat trzymał w ręce szaszłyka z kocimi pysznościami, nie oznaczało, że w ofercie sprzedawczynie nie było innych. Były! I to jeszcze jak wiele. Aż nabrał ochoty na szybki zwrot na pięcie i dokupienie tych smakołyków w większej liczbie. No wiecie, na wszelki wypadek albo na czarną godzinę. Dobra, po prostu były przepyszne i chciał więcej! Więcej!
Spojrzał przez ramię z lekkim zdziwieniem na twarzy. Przynajmniej początkowo w lekkim, bo na wspomnienie o wstydliwości aż wytrzeszczył gały i o mały włos zakrztusił się kawałkiem cista. Czyli jednak mówiła na serio? Czy nadal sobie żartowali? Sam już nie wiedział.
- Ano wstydzę - wyznał, choć zrobił to w niebywale prosty sposób, całkiem jakby mówił o pogodzie, czymś zwykłym i normalnym. Nie trudno było się przyznać do czegoś, co każdy w życiu przerabia, a że Kisho myślał, iż dziewczyna pyta ogółem o czynności damsko-męskie, to odpowiedz przyszła mu jeszcze łatwiej. Gdy spytała wprost, dlaczego właśnie to jej nie pocałował, skoro sam z tym wyskoczył, z całą pewnością dopięłaby swego i zobaczyła, w jak szybkim tempie robi się czerwony i zaczyna gubić słówka na języku. Tego jednak nie zrobiła. Jej strata, a nasz zysk, znaczy zysk Kisiaka - gdyby tylko wiedział, o co chodzi. - Jakoś nie orientuję się w TYCH sprawach - kontynuował, cały czas zachowując się naturalnie. Zmarszczył jednak brwi, gdy Nikusui zaczęła na niego napierać, przyrównując go jeszcze do kobiet. Tak chciała grać? Dobra! Zaraz sama tego pożałuje. Już jej Kisho pogra na ostro i pokaże, kto tu jest mistrzem w żartowaniu sobie z innych!
- Niech ci będzie - zaczął, z niezmiennym tonem w gardle i mimowolnym chytrym uśmieszku. Zwolnił, przełożył igiełkę d dango do lewej ręki, a prawą wskazał na policzek. Postukał dwa razy wskazującym palcem w sam środek lica i nachylił się delikatnie. - No dawaj - No tak, niby to on miał całować, ale kto mu zabroni obracać kota ogonem, co? Nikt! Ha! To było w tym wszystkim najzabawniejsze. Tylko się zgrywał, myśląc, że towarzyszka robi to samo a ta, tak naprawdę próbowała się odegrać i... Chyba nie poszło jej za dobrze. Jej reakcja będzie teraz bezcenna! W każdym bądź razie niezapomniana i prześmieszna.
Nie liczył, że dostanie buziaka, w końcu dla niego były to przez cały czas niewinne żarciki i docinki. Co zrobi, gdy sprawa się skomplikuje i poczuje, jak dziewczyna zacznie się zbliżać, by jednak to zrobić? Oj najpierw na sto procent spanikuje i pomyśli, że zwariowała. Co potem? No to zależy. Najpewniej jednak lekko się odsunie, oderwie od niej i szybko wciśnie między jej usta a swój policzek dango, trzymane w lewej ręce rzucając tekst typu „smacznego". Takie wyjście z sytuacji byłoby najlepsze. Atmosfera zapewne nie spadnie, nikt się nie obrazi, a i wszystko wyjdzie w miarę komicznie. No, a przynajmniej tak by było, ale nie będzie. Bo przecież go nie pocałuje, nie? Nie?!?
- Za muzyką! - krzyknął, w odpowiedzi na pytanie odnośnie ich celu. Dodatkowo podniósł dłoń i wymachując patyczkiem, wskazał stronę, z której jak przypuszczał, wydobywają się dzwięki melodii. W pierwszej chwili nawet nie dotarło do niego, że Nikusui naprawdę chce iść z nim. We dwójkę! No ale co ważniejsze, z NIM. Sądził, że za chwilę i tak się rozejdą i każdy pójdzie w swoją stronę. Jakby nie patrzeć, zielonooka wyglądała, jakby się gdzieś wybierała, a przynajmniej miała już jakiś cel. Przynajmniej tak prezentowała się na placu, bo teraz, to naprawdę trudno było cokolwiek stwierdzić. Czy miał coś przeciwko jej towarzystwu? Zdecydowanie nie. Dobrze mu się z nią rozmawiało, nawet jeśli dotychczas rozprawiali jedynie o głupotach. Ale kto by się tym przejmował. Niku była, jak oderwanie od szarego życia, jakie wiódł od dłuższego czasu. Nie, żeby narzekał na brak zajęć. Chodziło raczej o poczucie zadowolenia, radości i miłe spędzenie z kimś chwili, nie musząc zamartwiać się o jutrzejszy dzień. Aż szkoda byłoby żegnać się z tą dziewczyną, skoro ma taki dobry wpływ na Kisho. Co nie?
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1030
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: Plac przed pałacem

Post autor: Nikusui »

Tak, w niektórym kwestiach mogli być do siebie podobni, ale były też rzeczy, które ich różniły. Chociażby fakt, że Nikusui nie podbiegłaby od tak do kogoś, kto został przypadkowo skaleczony, oferując mu pomoc. Za to słowa o porachowaniu kości były jak najbardziej poważne i na miejscu! Nie należała do bardzo ufnych osób, więc wolała od razu przedstawić konsekwencje niepochlebnych dla niej działań. Za to Kisho wciąż brał je w żartobliwej formie, co aktualnie aż tak bardzo jej nie przeszkadzało. Może dlatego, że zapewne niezamierzenie jakimś cudem był krok przed nią. No, może pół. A ona, podążając za swoją wojownicza i buntowniczą naturą, nie mogła tego zaakceptować, więc brnęła w to dalej, gdzieś podświadomie stwierdzając, że to jej nawet odpowiada.
To była jednak pora, by temat ewentualnych połamanych kości zakończyć. Lepiej dla Kisho, by zostały to jedynie słowa. Chociaż, tak naprawdę białowłosa nie wiedziała, jakimi umiejętnościami posługuje się jeszcze mężczyzna, więc równie dobrze mogła się w tym momencie przeceniać. Jednak, tu pojawiała się kolejne kwestia jej charakteru. Nie przyznawała się do słabości. To mogło z kolei przełożyć się na przerysowanie własnych możliwości, chociaż tego umyślnie nie robiła. Może tak działała jej pewność siebie, kto wie. Nie można było jednak zapomnieć też o tym, że ktoś, patrząc na nią, mógł właśnie wypuścić drugim uchem jej słowa. Co było dla niej dość naturalne w tym świecie, gdzie większość mężczyzn uważała się za lepszych i silniejszych. Bzdura.
O, właśnie to było te pół kroku przed nią! To stwierdzenie, rzucone od tak, jakby stwierdził, że właśnie zaszło słońce. Chociaż próbowała go zawstydzić, to albo z początku nie zdawał sobie z tego sprawy, odpowiadając odruchowo, albo chciał być sprytniejszy niż białowłosa. Skoro ona mu to wypomniała, postanowił przejść do działania. Ale nie tak, jakby ona się tego ewentualnie spodziewała. Ryukata poddająca się woli mężczyzny? Oj, nie teraz. Nawet, jeśli były to niewinne zagrywki, w które chcieli się bawić. Wtedy już byłby krok przed nią. Duch wojowniczki się budził! Dobry znak. Bez czekania, dodatkowo się do niego zbliżyła, jeszcze bardziej zmniejszając odległość między ich twarzami. Jej żółto-zielone oczy patrzyły w błękitne tęczówki Kisho, jakby chciała go upewnić, że jego prowokacja przynosi skutek. Nic bardziej mylnego. Zamiast jej ust, poczuł jak nadstawiany policzek jest ściskany przez jej kciuk i palec wskazujący. Pociągnęła go trochę, żeby poczuł, ale nie, żeby zwinął się z bólu i uśmiechnęła się do niego szeroko.
- Ładnie to tak na skróty? Nie ma tak łatwo. - powiedziała, na końcu pokazując mu język. Tak po prostu. Jak dzieciak. Co świadczyło o tym, że czuła się swobodnie i zacierała jakieś formalne granice między nimi. - Najlepiej, pokazać i oczekiwać. - dodała, odsuwając się od niego i puszczając jego policzek, który po tym małym zabiegu, musiał mieć przez chwilę niewielki, zaczerwieniony ślad. Co jak co, ale część z tego była prawdą. Bo takie postrzeganie mężczyzn gdzieś jej się z tyłu głowy trzymało. Bardziej jednak do Kisho pasowało jej stwierdzenie, że rzeczywiście tak się wstydził, że trudno byłoby mu się na takie coś zebrać. Co dla niej było oczywiście lepszą opcją. Jednak prowokacja, która płynęła w jej żyłach, nie chciała się od tak ukryć.
- Dobra, ale potem woda. Duuuużo ciepłej wody. Na pewno mają tu jakieś gorące źródła, nie? - zapytała, patrząc na mężczyznę z zaciekawieniem. Owszem, marzyła jej się jakaś relaksująca kąpiel. W Raigeki nie spotkała się z gorącymi źródłami, a kąpiel w jeziorze czy morzu nie była na tę porę roku takim dobrym pomysłem. Pozostało więc jedno, a że ona się nie wstydziła, a Kisho prawdopodobnie się wstydził... czyż to się świetnie nie układa?! - Oby koedukacyjne. - dodała mimochodem, zaraz zapychając się przedostatnią, słodką przekąską. Jej szeroki uśmiech ewidentnie świadczył o tym, że to plan, który zamierza doprowadzić do skutku. Coś za coś. Ona z nim w kierunku muzyki, on z nią do źródeł. A żeby przypieczętować ten wymyślony przez nią "układ", trzeba było nieco zacieśnić więzi.
- W takim razie, skoro nie pochodzisz stąd, to skąd? I czy od dawna zajmujesz się bezinteresownym pomaganiem ludziom, którzy padli ofiarą napadu? - zapytała, patrząc na ostatnią porcję dango. Najwyższa pora ją zjeść. Ciemny, aromatyczny sos już zaczął powoli spływać po patyczku i pewnie za chwilę ubrudzi jej palce. Stąd też zjadła ostatnie dango, ale w pobliżu nie widziała żadnego kosza, więc przytrzymała patyczek w opuszczonej dłoni i podążała przy Kisho, za muzyką, rzecz jasna.

z/t z Kisho
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Awatar użytkownika
Ame
Postać porzucona
Posty: 646
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: jak na av
Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie

Re: Plac przed pałacem

Post autor: Ame »

Gnębiony przez dziwny sen zszedł z klifu, aby poszukać fioletowego kota, zawsze można zakładać, że nie spał tylko mu odwaliło, zaś znalezienie sierściucha byłoby tego głównym dowodem. Nie bawił się w odwalanie treningu fizycznego jak przy wchodzeniu. Zszedł z góry najszybciej jak się dało i zaczął przeszukiwać okoliczne zarośla. Wśród karłowatych krzewów na pewno było sporo różnych żyjątek, głównie owadów, które rozpierzchły się na wszystkie strony w trakcie jego nieudolnej eksploracji. Wtem w tych najbardziej od niego oddalonych pojawił się szmer, a zaraz za dźwiękiem, Ame zauważył ruch zarośli. Jeżeli znajdę tego Kota to idę się leczyć - pomyślał. Powoli podszedł do roślinki i odsłonił liście, tylko po to, aby spojrzeć w przerażone oczy zająca, który wypruł przed siebie z astronomiczną prędkością. Trzeba przyznać, że chłopakowi ulżyło, gdyż był gotowy na najgorsze. Kiedy już udało mu się rozwiać wszelki wątpliwości dotyczące snu, uznał, że czas wracać do miasta. Nie może spędzić ostatniego dnia na gapieniu się na statki i chmury. Fioletowe futrzaki to już w ogóle nie wchodziły w grę. Udał się w kierunku pałacu.

Jeżeli chodzi o samo miasto, to udało mu się już odwiedzić wszystkie miejsca, które chciał zobaczyć - niezależnie od tego czy było to dzieło przypadku czy celowe działanie. Nie zdążył pojawić się na koronacji cesarza, specjalnie nad tym nie ubolewał. To tylko nudna formalność dla prawdziwie zainteresowanych i rozrywka dla gawiedzi. Co nie zmienia faktu, że coś podkusiło go, aby zobaczyć to miejsce. W końcu tu jeszcze nie był, najwyżej jacyś kulturalni strażnicy grzecznie poproszą go o opuszczenie terenu, zaś on sam grzecznie go wtedy opuści, bo co mu pozostanie? Jeżeli ta struktura polityczna przetrwa, to być może jest w tej chwili świadkiem tworzącej się historii. Głupio byłoby nie móc opowiedzieć wnukom, że nie było go nawet nigdy na tym placu. Kiedy dotarł na miejsce, był zaskoczony obszernością tej lokacji w porównaniu do raczej ciasnych uliczek Hanamury. Rozglądał się wkoło z głupkowatą miną niczym Jables w Tenacious D wychodząc z autobusu w mieście upadłych aniołów.
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame. Obrazek
Awatar użytkownika
Kaito
Gracz nieobecny
Posty: 463
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:08
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: ♠ kruczoczarne włosy
♠ błękitne oczy
♠ rekinie kły
♠ 178 cm wzrostu, szczupły
♠ ubiór: szara koszulka, niebieska zbroja z białym futerkiem wokół kołnierza, bojówki z wieloma kieszeniami, czarne trapery
Widoczny ekwipunek: ♠ czarne rękawiczki z blaszką, bez palców
♠ torba umieszczona tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę
♠ kabura umieszczona na prawym udzie
♠ sztylet u boku

Re: Plac przed pałacem

Post autor: Kaito »

0 x
Awatar użytkownika
Ame
Postać porzucona
Posty: 646
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: jak na av
Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie

Re: Plac przed pałacem

Post autor: Ame »

Ame po dotarciu na plac nie za bardzo wiedział co ma ze sobą zrobić. Kręciło się tu sporo ludzi, jednak żadna z tych twarzy nie była na tyle swojska, żeby zacząć jakąkolwiek rozmowę. Po prostu przechadzał się w tą i z powrotem, przypatrywał się samemu pałacowi. Z tego co wiedział był on dziełem jego klanu, więc w zasadzie mógł być z niego po części dumny. Gdyby był do tego wszystkiego jakoś specjalnie przywiązany, to po jego policzku pewnie spłynęłaby łza - to już kilka lat jak nie było go w ojczyźnie. Obserwował architekturę, gdyż po ostatnich doświadczeniach, nie miał ochoty na Hanamurską herbatkę. Bo to na pewno przez nią. Po prostu stał sobie jak te widły w gnoju, jednak jakoś nikt nie podszedł żeby zapytać go czy zatańczy. Zresztą on przecież z byle kim nie tańczył. W oczy rzucił mu się jakiś facet, który prowadził dzieciaka za rękę. Ciężko stwierdzić czy chłopiec był jego synem, gdyż nie licząc oczu to nie byli do siebie zbyt podobni. Mężczyzna miał włosy w kolorze niebieskim, w sumie częsta cecha u mieszkańców Kantai, więc pewnie jest miejscowy, albo przynajmniej z niedalekiej okolicy. Uwagę przyciągał jego dziwny nos, który można by pomalować na czerwono i facet dzięki temu dorabiały jako clown na kinderbalach. Jeżeli to jest jego syn, to miał na tyle szczęścia, że go nie dostał w naturalnym spadku. Miał też czerwone włosy, więc nie odziedziczył zbyt wielu jego cech. Szczególnie w przypadku nosa, im ten jest brzydszy, tym większa jest szansa, że potomstwo go dostanie. Natura bywa przewrotna. Jak to w życiu bywa, przypatrując się im, zamiast budynkowi, ściągnął na siebie ich uwagę i ci uznali, że mogą przez to wejść z nim w jakąś interakcje. Zaczęli go obchodzić niczym pies przed odlaniem się na hydrant. Ame zastanawiał się czy dostanie propozycję zostania modelem lub zostania aktorem w jakimś amatorskim teatrze. Nos tego faceta dawał mu w sumie duży potencjał do odgrywania zmęczonych emerytów lub karykaturalnie brzydkich, czarnych charakterów. W końcu wyjaśniło się czego od niego chcą, kiedy padło lakoniczne pytanie.
- Nie, kupiec korzenny. - Niebieskowłosy połasił się na sarkazm. Ciekawe dlaczego w ogóle pomyślał, że Hozuki może być samurajem. Który szanujący się samuraj używałby takiej igiełki jako broni? Nie była to zła broń, lecz w rękach samuraja wyglądałaby karykaturalnie.
-Pieniądze? Pewnie, kupcy korzenni zawsze potrzebują trochę grosza. Całe życie zajmuje się takim jednym dzieciakiem, więc to nie problem. - Nie chodziło mu tylko o Kaito, ale także o jego ostatnie doświadczenie z Aoi. Jeżeli tak dalej pójdzie to zamiast zostania potężnym shinobi to zostanie super nianią.
- Konkretna propozycja, nie mam nic lepszego do roboty. Niech będzie. - przystał na propozycje wielkonosego. - Jak się nazywasz? - zwrócił się do dzieciaka.
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame. Obrazek
Awatar użytkownika
Kaito
Gracz nieobecny
Posty: 463
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:08
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: ♠ kruczoczarne włosy
♠ błękitne oczy
♠ rekinie kły
♠ 178 cm wzrostu, szczupły
♠ ubiór: szara koszulka, niebieska zbroja z białym futerkiem wokół kołnierza, bojówki z wieloma kieszeniami, czarne trapery
Widoczny ekwipunek: ♠ czarne rękawiczki z blaszką, bez palców
♠ torba umieszczona tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę
♠ kabura umieszczona na prawym udzie
♠ sztylet u boku

Re: Plac przed pałacem

Post autor: Kaito »

0 x
Awatar użytkownika
Ame
Postać porzucona
Posty: 646
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: jak na av
Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie

Re: Plac przed pałacem

Post autor: Ame »

Nie miał pojęcia dlaczego z takiego tłumu akurat na siebie musieli zwrócić uwagę. Gwiazda co w rzece wciąż się przegląda też tego nie wie. Chyba zrobił złe pierwsze wrażenie, ale nie za bardzo się tym przejmował, kogo obchodzi opinia jakiegoś Janusza-Shinobi? Nawet nos się zgadza. Zrobił się czerwony jak burak, więc można powiedzieć, że wrócił do środowiska naturalnego. Zaczął się rozglądać na boki, jakby w poszukiwaniu kogoś lepszego. No powodzenia. Nie uśmiecha mu się praca dla Janusza, który już pewnie ma ludzi zza muru na jego miejsce. Tylko mur był daleko, zaś do dyspozycji był wyłącznie Ame. To będzie ciekawe!
- Ano. - potwierdził słowa nosacza. Przynajmniej mógł się zabawić czyimś kosztem. Ojciec chyba zaczynał się poddawać, gdyż nie było nikogo innego, kto miałby szansę spełnić jego wymagania. Może zależało mu na shinobi lub samuraju i stąd to debilne pytanie na samym początku? To by znaczyło, że Hozuki nie zachował się zbyt uprzejmie, ale z gruntu rzeczy nie zaczyna się rozmowy od oglądania go jak towaru i zadawania krótkich pytań. Jego dzieciak nie był dużo lepszy, już go nie lubił, może żeby upilnować takiego pyskatego stwora faktycznie potrzeba ninja? Niebieskowłosy sądził do tej pory, że jego zdolności pedagogiczne się rozwijają, jednak ten przypadek brutalnie udowodnił mu, że nie ma do tego ani krzty talentu, więc postanowił na razie w ogóle na szczeniaka nie zwracać uwagi. Taki sam pomiot listonosza jak pewien znany mu, czarnowłosy jegomość. Można powiedzieć, że miał doświadczenie w pracy z tego rodzaju młodzieżą i nie przerażała go wizja zostania z szczylem przez kilka godzin. I jeszcze dzieciak nazywa się Ren. Czeka go Warta nad Renem, jakże poetycko. Teraz liczą się tylko pieniążki - dzięki nim będzie mógł chociaż opuścić Kantai, co w tym momencie go satysfakcjonowało. Niestety Janusz miał wymagania, jakby jego dzieciak był przynajmniej synem Daimyo, a nie zwykłego listonosza. To nie możliwe, że nie odziedziczył tego paskudnego nosa. No chyba, że natura w swej złośliwości przekazała go jego córce. Ciekawe jak ma udowodnić swoją wartość, pójdą do jubilera, który oszacuje ile ma karatów w sobie?
- Chcesz się tutaj bić? Spacyfikują nas strażnicy, geniuszu. - musiał mu uświadomić co może się stać. Wątpił w zdolności do przewidywania zdarzeń u człowieka, którego zakatarzony nos prawdopodobnie jest tak duży, że zaczął uciskać mu mózg. Nie mniej jednak Ame jako ambitna jednostka nie mógł tak po prostu zignorować wyzwania. Przesunął rękę w kierunku miecza, żeby dobyć go w razie potrzeby. Był co raz bardziej ciekawy tego co Nochal zaraz odwali.
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame. Obrazek
Awatar użytkownika
Kaito
Gracz nieobecny
Posty: 463
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:08
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: ♠ kruczoczarne włosy
♠ błękitne oczy
♠ rekinie kły
♠ 178 cm wzrostu, szczupły
♠ ubiór: szara koszulka, niebieska zbroja z białym futerkiem wokół kołnierza, bojówki z wieloma kieszeniami, czarne trapery
Widoczny ekwipunek: ♠ czarne rękawiczki z blaszką, bez palców
♠ torba umieszczona tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę
♠ kabura umieszczona na prawym udzie
♠ sztylet u boku

Re: Plac przed pałacem

Post autor: Kaito »

0 x
Awatar użytkownika
Ame
Postać porzucona
Posty: 646
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: jak na av
Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie

Re: Plac przed pałacem

Post autor: Ame »

Czekał w gotowości na reakcje Janusza. Nie był pewny czy ten jest na tyle głupi żeby sprawdzić jego wartość bojową osobiście, jeszcze w takim miejscu jak to. Tym bardziej nie mógł być pewny czy strażnicy ewentualnie rozumieją pojęcie samoobrony. Cokolwiek by się nie stało nie można powiedzieć, że ci dwaj już zdążyli mu dostarczyć trochę rozrywki, a kto wie - może jeszcze trochę pieniędzy. Ame nie miał pojęcia z kim w tym momencie zadzierał, jednak niezbyt go to interesowało. Chociażby faktycznie to był Daimyo to i tak by mu odpyskował. Minimum szacunku do samego siebie trzeba mieć. I w mniemaniu Kantańczyka nie trzeba go mieć do wyszczekanych, roszczeniowych dzieciaków. Nochal już chyba zdecydował się na wynajęcie młodego shinobi... czy tam samuraja, bo kto wie? Nie okazał się też kompletnym warzywem i zdecydował się nie testować siły chłopaka. Przynajmniej trafiają do niego logiczne argumenty, więc może jeżeli dojdzie do płacenia to uda się im uniknąć konfliktów.
- To miło z pańskiej strony, że unikniemy scen. - powiedział z lekko kwaśnym grymasem na twarzy. Dlaczego to zawsze on musiał trafiać na największych popaprańców. Ciekawe jakie to interesy może mieć do załatwienia ktoś taki, nie licząc oczywiście operacji plastycznej? Pewnie po prostu widły mu się złamały i nie ma czym przerzucić obornika.
- Da się zrobić. - miał dosyć obecności Janusza i nie mógł doczekać się aż ten sobie wreszcie pójdzie w cholerę. "Jak wrócę to wrócę". Phi, znalazła się elita spod gołębnika. Miał ochotę krzyknąć za nim jakąś obelgę, lecz to tylko przedłużyłoby jego wieśniacką obecność, oraz dalszy, nadmierny pobór tlenu przez tego osobnika. Teraz został sam na sam z synem Janusza. Pewnie nie jest dużo sprytniejszy od ojca, ale co tam. Nie skreślajmy go od razu, w końcu nie ma tego nosa, może listonosz był odrobinę mądrzejszy. Jakże wielkie rozczarowanie go czekało.
- Ta, a ja chce Kubikiribōchō. To nie koncert życzeń. - odpowiedział dzieciakowi. Trzeba mu pokazać kto tutaj rządzi i na pewno to nie jest jakiś szczaw.
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame. Obrazek
Awatar użytkownika
Kaito
Gracz nieobecny
Posty: 463
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:08
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: ♠ kruczoczarne włosy
♠ błękitne oczy
♠ rekinie kły
♠ 178 cm wzrostu, szczupły
♠ ubiór: szara koszulka, niebieska zbroja z białym futerkiem wokół kołnierza, bojówki z wieloma kieszeniami, czarne trapery
Widoczny ekwipunek: ♠ czarne rękawiczki z blaszką, bez palców
♠ torba umieszczona tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę
♠ kabura umieszczona na prawym udzie
♠ sztylet u boku

Re: Plac przed pałacem

Post autor: Kaito »

0 x
Awatar użytkownika
Ame
Postać porzucona
Posty: 646
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: jak na av
Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie

Re: Plac przed pałacem

Post autor: Ame »

Na szczęście U.S.S Nochal odpłynął na nieznane wody i jak wróci to wróci. Nie było żadnego powodu żeby zostawał tutaj chociaż przez chwilę dłużej. Nie ważne gdzie idzie, grunt, że nie będzie zabierał mu już tlenu. Coś tam próbował się usprawiedliwiać, jednak wyszedł na typowego frajera. Ame miał nadzieje, że zauważy to jego synalek i wyciągnie wnioski... albo się chociaż z nosacza pośmieje. Wszedł do pałacu, ciekawe czy jest tylko podrzędnym urzędasem czy może kimś więcej? Ewentualnie poszedł prosić cesarza o audiencje w sprawie upraw tak bliskiej Januszowi roślinie - burakowi. Cokolwiek by to nie było - grunt, że już go tutaj nie ma. Został tylko jego dzieciak. Szybko okazało się, że jest jeszcze gorszy niż jego rodzic. Ciężko stwierdzić czy jest to kwestia wieku czy to, że jest rozpuszczony do granic. Niebieskowłosy nie uległ jego ojczulkowi, więc jemu tym bardziej nie da się szantażować. Może sobie chcieć iść do białego dystryktu, jednak w umowie nie było nic o tym, że ma chodzić tam gdzie dzieciak każe. W końcu to on opiekuje się nim, a nie na odwrót. Ame zgodnie ze swoim przekonaniem uznał, że najprościej będzie się stąd po prostu nie ruszać. Żałował tylko, że nie ma smyczy i obroży, tak byłoby dużo łatwiej. Szczawia i tak już nie lubił, zupełnie jak Janusza. Nie był na tyle bystry żeby zrozumieć, że w ostatnim zdaniu tylko zakomunikował mu swoje zamiary, tak kompletnie różne od zamiarów pomiotu szatana. Co nie zmienia faktu, że dawało to nadzieje, że udało mu się dzieciaka czymś zainteresować i ten spokojnie posiedzi na placu przez te dwie godzinki, a Hozuki niewielkim nakładem pracy coś tam zarobi.
- To taki fajny miecz, można nim przeciąć w zasadzie wszystko. - próbował cokolwiek o nim opowiedzieć, mimo posiadania znikomej wiedzy na jego temat. Po chwili szczaw jasno dał do zrozumienia, że nic z tego nie będzie i obchodzi go to tyle co los zeszłorocznego śniegu. W dzisiejszych czasach pewnie orzekliby mu ADHD i dali zajęcia indywidualne i nikt z własnej woli nie musiałby się z nim użerać.
- Pewnie, tak fajne rzeczy są tylko dla prawdziwych shinobi, co może o tym wiedzieć taki szczyl. - otwarcie skrytykował chłopca. Co za różnica, i tak wiadomo, że nie mają żadnej szansy się dogadać. Teraz wystarczyło nie spuszczać go z oczu i ignorować jego marudzenie. Kompletnie nie ruszały go obelgi i narzekania dzieciaka. Przydałby się tylko jakiś karny jeżyk. Rozmyślania nad tym jak usadzić gnojka definitywnie przerwało mu zerwanie się wyżej wspomnianego gnojka z miejsca. Nazwał go "frajerem" i poszedł w długą znikając w tłumie. Frajer to cię robił - pomyślał Niebieskowłosy, nie ubliżając jednak listonoszowi jakby coś. Hozuki ruszył w pogoń za dzieciakiem, który zdążył zniknąć w tłumie. Nigdzie go nie widział, nie zdążył zauważyć także kierunku, w którym dokładnie ten mógł pobiec. Coś tam marudził o białym dystrykcie - pomyślał i pobiegł w jego kierunku.
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame. Obrazek
Awatar użytkownika
Kaito
Gracz nieobecny
Posty: 463
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:08
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: ♠ kruczoczarne włosy
♠ błękitne oczy
♠ rekinie kły
♠ 178 cm wzrostu, szczupły
♠ ubiór: szara koszulka, niebieska zbroja z białym futerkiem wokół kołnierza, bojówki z wieloma kieszeniami, czarne trapery
Widoczny ekwipunek: ♠ czarne rękawiczki z blaszką, bez palców
♠ torba umieszczona tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę
♠ kabura umieszczona na prawym udzie
♠ sztylet u boku

Re: Plac przed pałacem

Post autor: Kaito »

0 x
Awatar użytkownika
Ame
Postać porzucona
Posty: 646
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: jak na av
Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie

Re: Plac przed pałacem

Post autor: Ame »

Niesforny dzieciak wbiegł w tłum i szukaj wiatru w polu. Tak na prawdę mógł być wszędzie. Już lepiej było słuchać jego inwektyw niż go szukać. Pytanie przechodniów o rozwrzeszczanego, czerwonowłosego bachora nie miała żadnego sensu, wszyscy mieli swoje zajęcia i nikt nie zwracał uwagi na obcych, chyba że bali się, że ktoś ukradnie im portfel, ale głośne szczawie przeważnie nie zaliczają się do tej kategorii. Jedynym tropem jaki Ame posiadał był fakt, że Ren cały czas naciskał na wycieczkę po białym dystrykcie. Tonący brzytwy się chwyta. Bez dalszej zwłoki pobiegł w kierunku dzielnicy, do której mógł zmierzać jego podopieczny.
Zaczynał mieć dość wszelkich dzieci. Poprzednia misja chociaż sprawiła, że poczuł się trochę lepszym człowiekiem, zaś ta prawdopodobnie sprawi, że Hozuki pogrąży się w mroku niczym afroamerykańscy goci. Wstyd przyznać, że zgubił tego gnojka. Miał tylko nadzieje, że znajdzie go zanim wróci Janusz. W najgorszym wypadku po prostu szybciej wyjedzie z Kantai, przynajmniej będzie miał racjonalną wymówkę dla Kaito. Kiedy zmierzał do białego dystryktu, z jednej z bocznych alejek usłyszał krzyk, taki trochę znajomy. Przez głowę Ame przeleciało ostatnie zdanie jakie w jego obecności wypowiedział dzieciak. Wtedy zdał sobie sprawę z tego, iż głos Rena jest podobny do tego, który usłyszał z bocznej alejki. Niby nie chciał tracić czasu, ale intuicja podpowiedziała mu, że warto to sprawdzić. Szukanie go po innej dzielnicy i tak będzie ciężkie i minuta w tę czy w tę nie zrobi żadnej różnicy. Zaglądał tylko ukradkiem zza ściany. Jeżeli się pomylił to nie miał czasu na bycie bohaterem, cokolwiek innego nie było w tym momencie istotnie, liczyło się tylko odzyskanie zguby. W zaułku dostrzegł pomiot szatana, którego dusił jakiś bandzior w kapturze. Nadpobudliwy dzieciak z całych sił próbował się wyrwać swojemu oprawcy, jednak na nim nie robiło to wrażenia. Przynajmniej szczaw ma za swoje. Najgorsze było to, że swym błagalnym spojrzeniem w kierunku wyjścia z alejki, zwrócił uwagę bandyty i tym samym ujawnił obecność Niebieskowłosego. Nie mając już za bardzo wyboru, nie licząc oczywiście ucieczki z Kantai, co dalej pozostawało opcją otwartą, musiał wyjść zza ściany i stanąć twarzą w twarz z przestępcą.
- Nie tak szybko, kapturku! - powiedział nonszalanckim tonem do bandziora. Przy pasie miał coś w rodzaju noża, ciężko stwierdzić czy był ninja, jednak shinobi przeważnie nie napadają na takie dzieciaki, nie miało to żadnego sensu. Prawdopodobnie był zwykłym łotrem, który szukał najłatwiejszej zdobyczy. W tym samym czasie Ame schował swoją lewą rękę za plecami i stanął w wyprostowanej pozycji.
- Wyglądam na kogoś kto nosi przy sobie 1000 Ryo? - mówiąc to udawał, że powoli sięga prawą ręką do miecza, podczas gdy lewą ręką próbował dosięgnąć z torby jakąkolwiek broń dystansową: shuriken, kunai - nie było żadnej różnicy. Nie zamierzał tak łatwo sprzedać skóry. Ani swojej, ani swojego podopiecznego.
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame. Obrazek
Awatar użytkownika
Kaito
Gracz nieobecny
Posty: 463
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:08
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: ♠ kruczoczarne włosy
♠ błękitne oczy
♠ rekinie kły
♠ 178 cm wzrostu, szczupły
♠ ubiór: szara koszulka, niebieska zbroja z białym futerkiem wokół kołnierza, bojówki z wieloma kieszeniami, czarne trapery
Widoczny ekwipunek: ♠ czarne rękawiczki z blaszką, bez palców
♠ torba umieszczona tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę
♠ kabura umieszczona na prawym udzie
♠ sztylet u boku

Re: Plac przed pałacem

Post autor: Kaito »

0 x
Awatar użytkownika
Ame
Postać porzucona
Posty: 646
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: jak na av
Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie

Re: Plac przed pałacem

Post autor: Ame »

Przez bachora jak zawsze musiał wpakować się w bagno. To nie jest warte pieniędzy, które Nochal będzie mu w stanie zapłacić. Definitywnie będzie się trzeba upomnieć o swoje jak przyjdzie co do czego. Kapturek nie wyglądał na zbytnio zadowolonego. Był w lepszej sytuacji, gdyż cały czas trzymał dzieciaka, który był przepustką Ame do nie zmarnowania czasu i uzyskania wypłaty. Mógł śmiało założyć, iż ten nie zdaję sobie z tego sprawy i może go brać za losowego przechodnia, który usłyszał krzyk. Szkoda, że zdradziło go posiadanie miecza. W przypadku, gdyby bandzior sądził, że Hozuki nie jest uzbrojony, mógłby go zlekceważyć i znacząco ułatwić zadanie. Niebieskowłosy ciągle grzebał w torbie żeby w przypadku, gdy bandyta będzie próbował coś zrobić dzieciakowi, być w stanie zareagować za pomocą broni dystansowej. Powoli zbliżał się w ich kierunku, jednocześnie będąc gotowym do rzutu. Nie było to konieczne, gdyż przestępca zrozumiał, że nie dostanie ani grosza z prozaicznego powodu. Nie można dać mu czegoś, czego się nie ma. Z pustego i Salomon nie naleje. Na pierwszy rzut oka widać było, że Kapturek nie grzeszy mądrością, ale z jakiegoś powodu wybrał najgorszą dla siebie możliwość, i oczywiście jednocześnie najlepszą dla Ame. Chłopak szybko zapiął torbę i starał się uskoczyć w bok przed nadlatującym sztyletem. Rekin dostrzegł, że niesfornemu szczylowi nic się nie stało i wręcz zaczął go dopingować. Gdyby tylko zdecydował się grać z nim do jednej bramki piętnaście minut temu, to nie znaleźliby się w tej sytuacji. Na szczęście oponent okazał się być kompletnym debilem, który nie dość, że pozbył się zakładnika to jeszcze broni. Hozuki dobył miecza. Zabaweczki shinobi nie będą już potrzebne skoro ma dojść do walki w zwarciu, przede wszystkim szkoda mu ich marnować i wydawać pieniędzy na kolejne. Pomiot Janusza był bezpieczny, zaś sam oprawca stracił zainteresowanie nim. Oznacza to, że Hozuki może iść na całość i nie musi obawiać się o losy swojej gotówki. Bo sam dzieciak był irytujący i mimo dopingu jaki mu teraz urządzał, mściwy ninja dalej go nie lubił. W zasadzie lepiej byłoby gdyby szczaw raz wykazał się intelektem większym od swojego ojca i się zamknął. Po tym wszystkim Ame nie zamierzał go przeceniać na tyle, żeby wierzyć, że ten wykaże tyle rozsądku, aby uciec. Z drugiej strony przynajmniej nie ucieknie do białego dystryktu. Chociaż tyle. Z uniesionym ostrzem ruszył wprost na bandziora. Zamierzał się do wykonania cięcia, celując w okolice klatki piersiowej. Jeżeli nie poświęci ręki, aby się osłonić to jego problem. Sam ruszył bez broni na szermierza.
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame. Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Hanamura”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość