Kaplica Watatsumi 海神の神社

Awatar użytkownika
Rokuramen Sennin
Support
Posty: 1033
Rejestracja: 12 lut 2015, o 13:07
Multikonta: Akihiko Maji i Jugo Misaki

Kaplica Watatsumi 海神の神社

Post autor: Rokuramen Sennin »

0 x
Support i twórca najlepszego ramen w świecie shinobi
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Kaplica Watatsumi 海神の神社

Post autor: Natsume Yuki »

[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=2s_QgMCW9ks[/youtube]
Natsume wybrał się na spacer po mieście, żeby odpowiednio się z nim zaznajomić. Fuyuhana jednak mimo wszystko była osadą znacznie mniejszą niż Hanamura, która była po części planowana jako metropolia - wielkie miasto, które byłoby centrum dla wszystkich klanów wyspiarskich. Dlatego będzie potrzebował kilku takich wędrówek, żeby zapamiętać najważniejsze punkty całego miasta. Miał przy tym deja vu tego dziwnego uczucia, gdy pierwszy raz przeszedł się po osadzie rodu Yuki po zostaniu Shirei-kanem. Dalej nie bardzo był w stanie objąć umysłem to, że to on zarządza tym wielkim miejscem. Tyle dziesiątek ludzi zgodziło się powierzyć swoje życia w jego opiekę. Było to jednak brzemię, ale takie które był w stanie przyjąć. Przecież właśnie takiego zjednoczenia pragnął od czasu zostania porwanym za dziecka, prawda?
Maszerował bez przesadnego pośpiechu, patrząc jak ulice Hanamury pokrywają się śniegiem. Liczne drzewa owocowe - w przewadze wiśnie i śliwy - już dawno zrzuciły liście i miały pozostać w tej formie aż do wiosny. Słupy, budki, dachy, olejowe latarnie - wszystko zaczynało przyjmować białe barwy, ukryte pod puchem. Temperatura spadła poniżej zera, ludzie wokół chodzili już odziani w futra i grube kurty (no, nie licząc członków Rodu Yuki - ci nosili normalne ubrania, może tylko odrobinę docieplone). Były okolice południa, więc nawet mimo chłodu stolica nowopowstałego Cesarstwa tętniła życiem.
Młodzieniec odetchnął lekko i uśmiechając się szeroko, spojrzał w zamyśleniu na niebo. Kochał zimę, i serce samo mu się radowało gdy ta pora roku nareszcie przychodziła. Zwłaszcza, że zima na Kantai była znacznie mniej brutalna niż ta na Hyuo, i można było spokojniej się delektować jej pięknem.
Cóż, jego temperatura ciała i tak była niska nawet jak na Yukiego, więc mróz lodowej wyspy zupełnie mu nie przeszkadzał, ale mimo wszystko.
Zbliżył się do wybrzeża, przyglądając się ludziom kupującym różne podarki i rośliny zimolubne. No tak, zbliżało się święto smoczego boga lodu, Kuraokamiego (lub Okami no kamiego, jak zwał tak zwał), i ludzie chcieli się odpowiednio przygotować. Widok cieszących się przechodni sprawiał, że serce młodego wojownika rosło. Mieszkańcy Kantai zdążyli już zapomnieć o chaosie wprowadzonym przez Novum Ordo, i stopniowo znów mogli się cieszyć spokojnym żywotem. Dokładnie tak, jak miał nadzieję że będą mogli.
W końcu dotarł na placyk, na którym stała kapliczka Watatsumiego, boga mórz. Jakby tak pomyśleć, to przez ostatnie wydarzenia Natsume nie miał nawet za bardzo okazji, by się odpowiednio pomodlić do patronów wysp. Głównie wyznawał piątkę bogów - Kuraokamiego, Hachimana (pana wojny), Watatsumiego, Konohanasakuyę (boginię natury i życia) oraz Fuujina (pana wiatrów). No, jeśli nie liczyć głównej piątki: stworzycieli, Izanagiego i Izanami, oraz trójkę boskiego rodzeństwa: Tsukuyomi z księżyca, Amaterasu z niebios, i Susano-o, pana sztormów. Ostatnimi czasy jednak miał okazję modlić się tylko do Hachimana, jako że jego życie było zdominowane przez wojny i walki, a pozostałych musiał odstawić na dalszy plan. Cóż, będzie musiał im to jakoś odpokutować. A że teraz życie w końcu mogło się uspokoić, to czemu nie zacząć od razu?
Yuki podszedł do niewielkiej kapliczki i złożył ręce do modlitwy. Zamknął przy tym oczy i opuścił głowę.
"Ryuujinie, panie mórz. Ty, który trzymasz w opiece wszystkich mieszkańców wysp. Ja, człowiek niegodny by móc nawet spojrzeć na Twoją kaplicę, odczuwam głęboki wstyd i żal, że nie byłem w stanie kultywować wiary w Twoje istnienie. Chociaż nie powinienem nawet śmieć by o cokolwiek Ciebie prosić, błagam o wybaczenie, mogąc tylko obiecać naprawienie swoich błędów. Jeżeli jednak uznasz, że moje myśli są godne Twej uwagi, chciałbym poprosić o jeszcze jedno."
Na chwilę uniósł głowę i spojrzał na kapliczkę.
"Daj mi umiejętność zrozumienia ludzi, którzy powierzyli mi swoje życie. Spraw, bym umiał chronić ich życia, nie musząc ryzykować ich żyć w wojnach. Nie potrzebuję własnej potęgi ni chwały. Po prostu błagam o mądrość. Nic więcej."
Rozłączył dłonie, otrzepał swoje czarne włosy z puchu i podszedł do puszki na datki, do której modlący mogli składać daniny na utrzymanie kapliczki. Wysunął z kieszeni trochę pieniędzy i umieścił je w skarbonie.
-Chwała Ryuujinowi - powiedział cicho, bardziej do siebie niż do kogokolwiek innego. Następnie cofnął się kilka kroków i po prostu stanął w miejscu, przyglądając się kaplicy.

Dopisuję -100 ryo za datek.
0 x
Shijima

Re: Kaplica Watatsumi 海神の神社

Post autor: Shijima »

0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Kaplica Watatsumi 海神の神社

Post autor: Natsume Yuki »

Widok tak radosnych twarzy w mieście był zjawiskiem naprawdę niezwykłym. Blizny wojny - przecież jeszcze tak niedawnej - na pewno wciąż tkwiły głęboko w duszach wszystkich tych ludzi. Zwłaszcza, że dla nich takie przeżycia były znacznie bardziej wyniszczające umysł niż dla kogoś takiego jak on. Natsume był wojownikiem, wyszkolonym do zabijania i z duchem przyzwyczajonym do widoku śmierci, zniszczenia i degeneracji. Nawet w najgorszych sytuacjach mógł polegać na swoim mieczu, i razem z nim przebić się do lepszych czasów. A oni? Zwykli obywatele, którzy w większości nigdy nawet nie trzymali żadnego oręża w dłoni, a musieli przeżyć tyle tragedii. Tyle bólu.
Dlatego cieszył się z tego, że potrafili się pozbierać po tych mrocznych czasach.
Ha, można nawet rzec że im zazdrościł. Sam przez prawie dekadę był zamknięty w okowach przeszłości i nie potrafił zrozumieć sensu ludzkiego istnienia. Cóż, wciąż ledwo był w stanie pogodzić się z tym, co wydarzyło się w jego dzieciństwie, gdy miał zaledwie jedenaście lat. Porwanie. Tortury trwające ponad rok, z których wyszedł z setkami blizn na ciele. Zmuszenie do zabicia swojego - być może - jedynego przyjaciela. To właśnie wtedy pierwszy raz użył Hyotonu, i za jego pomocą zabił trzy załogi piratów. Wyrżnął ich jak zwierzęta. A gdy powrócił na Hyuo, spędził resztę swego życia na rygorystycznych treningach, które pozwoliły mu wyjść poziomem ponad prawie całą młodzież swego Rodu. Dlatego, że odrzucił swoje emocje, których się bał. Które przynosiły mu ból. I gdy w końcu zakończył szkolenie, zrozumiał że nie wie nic. Umiał zabijać. Potrafił walczyć mieczem i posługiwać się chakrą. Ale nie był sprawnym człowiekiem. Nigdy nie zaznał miłości, szczęścia, nie miał okazji wykształcić swojej strefy emocjonalnej. Raz, jeszcze w trakcie szkolenia (gdy jego stan ducha był jeszcze poszargany) zaznał bliższego kontaktu ze swoją przyjaciółką, ale nie widział w tym niczym niezwykłego, ani tym bardziej wartego wspominania. Po prostu tego zupełnie nie rozumiał. Był praktycznie maszyną. Może dlatego stał się religijny. Myśl, że jakaś wyższa istota ma opiekę nad ludźmi, dawała mu swego rodzaju ukojenie.
Dlatego zazdrościł tym wszystkim, którzy mieli normalne życie, z rodziną i przyjaciółmi, tak wolne, wypełnione pracą i przyjemnościami. A myśl, że jego akcje mogły im pozwolić na taki żywot, przynosiła mu trochę ulgi.
Spojrzał w niebo, zamyślony, przypominając sobie twarz Daisukego. "Ciekawe, co byś powiedział o tym wszystkim. O Cesarstwie, wojnach i mojej izolacji. O tym marzeniu, aby zmienić wyspy, by dzieci nie musiały cierpieć tego co my. Huh, przypuszczam że pewnie byś mnie wyśmiał. Jak zwykle."
W końcu parsknął śmiechem, rozbawiony. Od kiedy nie musiał sięgać po miecz na każdym kroku, stał się niezwykle melancholijny. Może słowa Mayumi o jego skłonności do "pierdolenia farmazonów" miały jakieś poparcie.
W głębi duszy był dumny z tego, że udało się stworzyć ten kraj. Ale nie śmiał nawet pomyśleć, że to tylko jego zasługa. Nie znosił wywyższać się nad innych. Cesarstwo było wytworem ich wszystkich. Unią. Nie wytworem jednego człowieka. On tylko dał im projekt, a reszta poszła za nim i wprowadziła go w życie. To praca wspólna.
Usłyszał wtedy słowa jakiegoś mężczyzny, stojącego nieopodal kapliczki. Poczuł lekką irytację buńczucznym stwierdzeniem, balansującym na granicy bluźnierstwa. Dość szybko jednak odetchnął i się uspokoił. Nie ma sensu wściekać się z powodu różnych racji. Opinia jak rzyć, każdy ma swoją, cytując mądrych ludzi.
-Zważ na słowa, z łaski swojej - powiedział beznamiętnie, bez groźby ani gniewu w głosie. Obrócił też głowę w kierunku mężczyzny, tak by mogli sobie spojrzeć w twarz. - Nie w mojej gestii jest zmienianie Twojej opinii, ani tym bardziej nie mam do tego prawa. Po prostu z szacunku do drugiej osoby. W zamian proszę o to samo.
Na chwilę zamilkł, po czym dodał:
-Życie daje doświadczenie. Wiara daje siłę. Dlaczego więc nie połączyć tych dwóch?
0 x
Shijima

Re: Kaplica Watatsumi 海神の神社

Post autor: Shijima »

0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Kaplica Watatsumi 海神の神社

Post autor: Natsume Yuki »

Cóż. Nie był człowiekiem, który aż tak zajmował się dyskusjami. Nigdy tego nie potrzebował. Zazwyczaj po prostu prowadził krótką, uprzejmą rozmowę, bez gróźb czy potyczki na słowa. Gdy coś mu nie pasowało, prosił. A jeśli ktoś dalej uparcie kontynuował, po prostu odchodził. Nie wiedział wiele o ludzkich emocjach, więc zupełnie nie przejmował się "porażką w walce na słowa". Jeśli ktoś odczuwał satysfakcję, że go sprowokował, też niezbyt go to obchodziło. Głównie dlatego, że sprowokowany Natsume po prostu sięgał po broń.
To zwykle wystarczyło, by uciąć pyskówki. Czasem dosłownie.
Dlatego teraz odnalazł pewną wadę zostania Shirei-kanem (nie mówiąc już o Shimakage). Odnoszenie się do broni nie dałoby mu najlepszego wizerunku.
Ech.
-Nie wyglądało mi to na zważanie - odparł bez cienia ironii. - Osoba zważająca na słowa zwykle wyraża swoją opinię tylko o to poproszona.
Wzruszył ramionami, pokazując że jemu tak szczerze nie robiło to różnicy. Jedną cechę mieli wspólną - woleli stać z boku i się przyglądać. Natsu jednak wolał zachować swoje myśli tylko dla siebie, zmarłych i bogów. Głównie dlatego przechadzał się po mieście, nie uczestnicząc w całym tym gwarze - nie czuł, że do niego należał. Stał na uboczu i się przyglądał. Jak zwykle. Tak, jak Cień Wysp powinien.
A kwestia ostrożności? Proste. Połączył słowa Satoshiego ze swoimi wspomnieniami i postawą. Nawet nie chodziło o ostrożność czy nie. Po prostu nikomu nie ufał. Zaufanie doprowadziło go do kazamatów i dała mu setki blizn. Przeżył dwadzieścia lat tylko dlatego, że nigdy w pełni nie wierzył w czyjeś słowa. Po prostu kwestia przetrwania.
-„Ludzie mogą mieć różne opinie: nie musisz zmieniać swojej i nie pozwól by ktoś Cię do tego zmusił, ale i nie wmuszaj swojego punktu widzenia innym” - zacytował urywek traktatu Pax Glacia, stanowiącego dokument pół prawny, pół filozoficzny, a który przedstawiał cechy idealnego wyspiarza pragnącego pokoju. Młodzieniec zwykł odnosić się do praw niż emocji. Te pierwsze były ustalone i znacznie prostsze w respektowaniu. - Mówisz o bogach dającym ludziom język, a sam w nich nie wierzysz, a przynajmniej takie wrażenie odnoszę. Ironia, prawda?
Twarz młodzieńca nie wyrażała innego wyrazu, jak zwykłe zamyślenie. Chociaż po nawiązaniu współpracy z śnieżnymi tygrysami i poddaniu go próbie młodzieniec pogodził się sam ze sobą, to wciąż ciężko mu było wyrażać emocje, które dopiero odkrywał. Dziesięć lat były zasłonięte za ścianą, i teraz dopiero powoli się ich uczył. Dlatego też nie marnował czasu na określanie, co mógł oznaczać uśmiech mężczyzny, gdyż zwyczajnie i tak by tego nie dał rady uczynić.
Na stwierdzenie o sile, młodzieniec westchnął i odwrócił się ponownie w kierunku kapliczki. Na wszelki wypadek wyostrzył słuch i sprawdził, czy ukryte ostrze będzie w gotowości, na wypadek gdyby mężczyzna próbował go zaatakować od tyłu. Wpojone cechy shinobiego-wojownika. Nawet w rozmowie bądź gotowy na walkę. Czy miało to sens? Może nie. Trudno wykorzenić stare zwyczaje.
-Nie wierzę w "namacalne siły człowieka". Są rzeczy, których człowiek nie jest w stanie zmienić. A wolę mieć siłę ducha, niż siłę fizyczną. Tę pierwszą łatwiej utrzymać, tę drugą łatwo stracić. Więzień, przykuty do ściany i smagany kolczastymi łańcuchami, bardzo łatwo traci siłę ciała. Wtedy tylko duch trzyma go przy życiu, i pozwala mu dożyć uwolnienia. Bez siły ducha, człowiek jest niczym. A wiara w bóstwo, które "może pomoże, a może nie", jest w stanie przynieść ukojenie i odporność.
Cóż, to wiedział z własnego doświadczenia. Rok biczowania. Kolce rozrywające skórę i mięśnie. Ciało błagało tylko o śmierć. Gdyby nie wiara, że to tylko test ze strony bogów i poszukiwanie ukojenia, nie powróciłby z tamtej przeklętej jaskini na wybrzeżu. Nikt by tego nie zrobił. Tylko wiara w bogów i wsparcie duchowe przyjaciela utrzymały go przy świadomości. Przyjaciel odszedł. Bogowie pozostali.
0 x
Shijima

Re: Kaplica Watatsumi 海神の神社

Post autor: Shijima »

[/quote]
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Kaplica Watatsumi 海神の神社

Post autor: Natsume Yuki »

Czy tylko smoki mogą być Cesarzami? Cóż, zważając na to że większość bogów przyjmowała kształt smoków, miało to jakiś sens. Gdyby na to patrzeć, Natsume prawdopodobnie by się do tego nie zaliczał. On nie był Smokiem. On był Tygrysem. Brutalnym, dumnym, gotowym bronić swego do upadłego. Czy Tygrys ma szanse ze Smokami? Trudno było powiedzieć. Na pewno byłaby to walka godna największego widowiska.
-Nie lubię owijać w bawełnę podczas mowy. Jestem wojownikiem - wolę sprawę postawioną jasno i najprostszymi słowami.
Nie chciał się do tego przyznać, ale mężczyzna zaczął mu już naprawdę mocno działać na nerwy. Natsume nie był głupi - widział, że łapie go za słówka i wywraca wszystko do góry dnem, by całkowicie zaprzeczyć logice Yukiego. I młodzieniec byłby to w stanie przyjąć i jakoś to od siebie odsunął, jako że był świadom swojej ułomności emocjonalno-werbalnej i braku umiejętności sprawnego lawirowania w dialogu. To nie to go irytowało.
Irytował go brak sensu tego wydarzenia. Wyglądało to tak, jakby ten facet zapędzał Natsumego w kozi róg, bo po prostu sprawia mu to przyjemność. Czytał z niego jak z księgi, nawet mimo tego że Kenshi prawie niczego nie mówił. Próbował go udusić jego własnymi słowami i wdeptać w pył, bo po prostu mu się to podobało. A coś takiego powodowało, że ściana odgradzająca emocje młodzieńca zaczynała się kruszyć i wyzwalać gniew.
Odetchnął głęboko, starając się z całych sił by nie sięgnąć po Białego Mnicha i dorobić mężczyźnie permanentnego uśmieszku. Utrzymywał opanowanie. Na tyle, na ile mógł. Ciężko było jednak powstrzymać bojowy temperament wyspiarza, nawet u melancholików.
-Do każdego zwracam się nieformalnie. Jak już mówiłem - wolę prostą mowę, bez konwenansów. Prościej prowadzić dialog bez zbędnego "pan, pani"... nieprawdaż? - to ostatnie specjalnie powiedział bez "Pan", pozwalając wypłynąć niewielkiemu uśmiechowi na twarz. I cieszył się, że ten uśmiech nie wyrażał ironii, sarkazmu ani gniewu. Był po prostu zwykłym, spokojnym uśmiechem.
Rozumienie zabezpieczone przez broń również nie było trafnym określeniem podejścia młodzieńca. On po prostu rozróżniał dwa typy rozumienia innych. Pierwszym była empatia - odczuwanie emocji i dostosowywanie się do niej, aby odpowiednio okazać swoje odczucia i zbliżyć się do innej osoby. Drugim typem rozumienia zaś było nie tyle odczuwanie, co czytanie emocji - wypatrywanie tego, co ludzie czują i chcą poczuć, i zwykłe używanie tej wiedzy dla własnych celów. To drugie było brutalniejsze, znacznie bardziej bezduszne. Bardziej pasujące do polityka. Prosił bogów o umiejętność posiadania obu tych cech. Nie spodziewał się jednak, że to on stanie się celem tego brutalnego czytania.
A chyba normalną reakcją na zapędzenie w róg jest ostrożność i przygotowanie na agresję, prawda? Nawet mysz zagoniona do kąta przez kota może w desperacji zaatakować i wykolić mu oko lub przegryźć krtań.
... Do kurwy nędzy. On naprawdę przegrywał mentalnie. Ze zwykłym, szarym przechodniem!
-Nie miałem brata, matki, siostry, ojca ani niczego innego, o kim myśl mogłaby mnie utrzymać przy życiu - odparł na ostatnie słowa. - Dlatego tylko wiarę rozumiem jako wzmocnienie ducha.
Odwrócił się w kierunku mężczyzny i spojrzał na niego. Na twarzy nie wykazywał żadnych emocji, ale jego spojrzenie było zimniejsze od zimowego powietrza w Hyuo.
-Czy możesz mi po prostu powiedzieć, czego ode mnie chcesz? Sprawia ci przyjemność łapanie mnie za słowa i zapędzanie w róg? Nie jestem mówcą i nigdy nim nie byłem, a ta dyskusja prowadzi donikąd. Jeśli coś ode mnie chcesz, to po prostu to powiedz.
0 x
Shijima

Re: Kaplica Watatsumi 海神の神社

Post autor: Shijima »

0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Kaplica Watatsumi 海神の神社

Post autor: Natsume Yuki »

Każde kolejne słowo wychodzące z ust mężczyzny wywoływało u Natsumego tylko większe uczucie goryczy. Nie potrafił pojąć umysłem, jak ten człowiek to robił. Tylko mówiąc i zapętlając swoje słowa wokół umysłu młodzieńca, nie używając żadnych technik czy innej chakry, uplótł na młodzieńca szubienicę i powiesił go ze stalowym ciężarem u stóp. Cóż, zrobienie czegoś takiego z prostym wojownikiem nie było niczym zaskakującym, ale młodzieniec był dość rozczarowany sam sobą. Myślał, że jako osoba bez emocji potrafił wytrzymać więcej niż tylko kilka minut niby bezmyślnego dialogu, by zupełnie go rozbić. Czuł bezsilną wściekłość, której nie chciał uwolnić. Duma nie pozwalała mu przyznać tego, że ten człowiek był silniejszym umysłem. Och, jak łatwo byłoby po prostu go zabić! To by było tak satysfakcjonujące!
...
-Stal jest stalą. Bawełna bawełną.
Wiedział, że jest to aluzja do umiejętności atakowania werbalnie tak, że przeciwnik nawet tego nie wiedział. I miał też świadomość, że mężczyzna dokładnie to robił teraz przeciwko niemu. Co prawda pod tym względem spartolił, bo Natsu był świadomy ataku, ale nie zmieniało to faktu.
Kiedy ten w końcu niebezpośrednio stwierdził, że datek Natsumego i modlitwa Natsumego były zupełnie bezwartościowe, jak również wspomniał o bogu odbierającym rodzinę za wiarę, młodzieniec stracił w końcu nad sobą kontrolę. Zanim nawet się zorientował, jego rysy wyraźnie się zaostrzyły, włosy zmieniły barwę na białą, a ziemia wokół lekko się zatrzęsła od natężenia chakry wydobywającej się z ciała Yukiego. Takie ciśnienie chakry było w stanie powalić na kolana zwykłego zjadacza chleba.
Ten człowiek insynuował, że bóg odebrał mu rodzinę, a teraz cieszył się jego wiarą? W takim razie co jest prawdziwe na świecie? Jeśli nie bogowie, w których wierzył, jeśli nie ciało, jeśli nie duch, to co? Co tu miało sens?
Chakra w końcu ustąpiła, włosy młodzieńca wróciły do normalnej barwy, a ten podszedł do krawędzi skweru i usiadł na nim. Przegrał. Wiedział to, nawet mimo dumy. Został zmiażdżony jak robak. Przez krótką wymianę zdań cały jego światopogląd runął.
-... Jak pan to zrobił? - spytał w końcu. Po raz pierwszy od początku jego głos zadrżał. - Nie robiąc nic, tylko mówiąc, wyczytał pan ze mnie wszystko, czego pan potrzebował żeby jeszcze głębiej wdeptać mnie w pył. Przejrzał mnie pan, tylko mówiąc. Zupełna dominacja.
Opuścił głowę.
-Przegrałem. Nie wiem kim pan jest i dlaczego pan to zrobił, ale... rozumiem.
Zamknął oczy.
-Jeśli nie ma pan wrogich intencji, błagam. Niech mnie pan nauczy tego, co pan zrobił mnie. Tylko opanowując tę wiedzę będę w stanie pogodzić się z porażką. Moi przodkowie i wszyscy bogowie by mnie wyśmiali.
0 x
Shijima

Re: Kaplica Watatsumi 海神の神社

Post autor: Shijima »

0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Kaplica Watatsumi 海神の神社

Post autor: Natsume Yuki »

[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=tyfYuWNBEbY[/youtube]
Teraz, gdy emocje już trochę opadły, Natsume nawet nie bardzo wiedział, dlaczego aż tak łatwo się uniósł gniewem. On, który uważał się za człowieka spokojnego i innego, niż większość jego wyspiarskich pobratymców. Temperamentu jednak nie dało się oszukać. Tkwiła w nim siła, której sam nawet nie bardzo był świadomy, której sam się obawiał. I dopiero teraz, gdy się rozejrzał, zauważył że jego nagły przypływ gniewu przeraził kilku bogu ducha winnych przechodniów. Młodzieniec sarknął cicho, kręcąc głową ze zniesmaczeniem do samego siebie. Naprawdę, znakomity obraz przyszłego władcy teraz sobą prezentował...
Byakko? Raczej nie. Święty biały tygrys nie pozwoliłby na tak bezsensowny pokaz siły i ostrzenie pazurów na kogoś, kto nawet nie zasłużył na jakąkolwiek agresję. Ten człowiek, Akihiro, tylko stał i mówił. Nie zrobił niczego, żeby sprowokować człowieka do ataku. A jednak Natsume dał się zapędzić w kąt i sprowokować.
Nie był Tygrysem. Na pewno nie był Smokiem. Był po prostu człowiekiem. Ułomnym, pełnym porażek i negatywnych cech. Przynajmniej był tego świadom - oznaczało to tyle, że wiedział nad czym pracować.
-Gdyby nie porażki, nie byłbym tu gdzie jestem. Są one lepszym nauczycielem niż zwycięstwa. Niż duma. Najważniejszym jest umieć wyzbyć się dumy i przyjąć naukę do serca. - przymknął oczy, uśmiechając się lekko. - Z tym pierwszym wciąż mam problemy, niestety. Ale z czasem może uda mi się przezwyciężyć i to.
Podniósł się z pozycji siedzącej i zbliżył się do mężczyzny. Po drodze skłonił się przed mnichami, opuszczając też wzrok. Tak zwany żeński ukłon, wyrażający skruchę i szacunek. Wojownik powiedziałby, że wystawiający szyję na atak, lecz to też była część piękna tego gestu. Umiejętność okazania gotowości na przyjęcie kary.
-Błagam o wybaczenie. Nie powinienem był się tak unieść, zwłaszcza w pobliżu kaplicy.
Gdy w końcu stanął obok Akihiro, ukłonił się ponownie, tym razem normalnym ukłonem - z twarzą skierowaną w stronę rozmówcy, patrząc na niego swoimi złotymi oczami.
-Yuki Natsume. Będę zaszczycony, mogąc współpracować... rzecz jasna, na stopniu przyjacielskim - dodał z lekkim uśmiechem.
0 x
Shijima

Re: Kaplica Watatsumi 海神の神社

Post autor: Shijima »

0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Kaplica Watatsumi 海神の神社

Post autor: Natsume Yuki »

-Wątpię - odparł na pytanie, czy gdyby los potoczył się inaczej, wciąż skończyłby dokładnie w tym miejscu w którym był, z takimi umiejętnościami jakie posiadał i pozycją, na której się znajdował. Na to pytanie był w stanie odpowiedzieć bez zawahania. - Prawdopodobnie byłbym teraz martwy. A gdybym jakimś cudem przeżył, nie potrafiłbym nawet połowy tego co teraz potrafię i miałbym inny charakter. Zapewne byłbym bardziej butny. Nie potrafiący pogodzić się ze sprzeciwem z czyjejkolwiek strony. - wzruszył ramionami. - Zresztą, kto wie? Nie mnie gdybać. Na pewno wszystko byłoby inne, ale nic więcej nie potrafię powiedzieć.
Na chwilę odwrócił głowę i spojrzał na niebo, wypatrując opadającego śniegu. Dziwne, że w zimie łatwiej odnaleźć słońce niż to piękne zjawisko.
-Doświadczenia z tych porażek nie da się zastąpić. Chociaż wielu rzeczy żałuję, wolę się pogodzić i iść dalej, niż gdybać.
Po przeproszeniu mnichów młodzieniec stanął nieopodal wędrowca, poprawiając pas z przypiętymi doń dwoma mieczami. Tak jak powiedział, tak też planował zrobić. Niepotrzebnie się wściekł, wyciekła z niego chakra. Przestraszył parę osób, przeprosił. Zdarzyło się, cóż zrobić. Teraz po prostu zrozumiał, że musi popracować trochę bardziej nad kontrolą własnych emocji, i nauczyć się odpowiednio zrozumieć samego siebie. Jeśli to nastąpi, następnym razem nie da się tak łatwo wytrącić z równowagi. Kolejna nauczka na przyszłość, może trywialna, ale nawet taka miała szansę przynieść coś dobrego. Zresztą, nigdy nie negował wartości czegoś drobnego, nawet na pierwszy rzut oka bezużytecznego. Nawet mała bombka mogła zawalić mur, mała iskra rozpalić pożar. Małe błędy mogły przynieść duży zysk.
Jeśli się umiało z nimi pogodzić.
Mężczyzna zadał następne pytanie, chcąc dowiedzieć się, czemu Natsume uznał go za kogoś niewierzącego. Młodzieniec podrapał się po potylicy, zastanawiając się nad właściwą odpowiedzią. Chociaż, czy takowa istniała? Po prostu kierował się przeczuciem, co innego można powiedzieć?
-Cóż, powiedziałeś że ludzie, dając datki bogom, marnotrawią pieniądze. A później stwierdziłeś, że ludzie powinni wziąć sprawy w swoje ręce, zamiast prosić o pomoc istoty wyższe. Są to typowe argumenty ludzi bez wiary w istnienie bogów, więc taki wniosek wysnuł się sam.
0 x
Shijima

Re: Kaplica Watatsumi 海神の神社

Post autor: Shijima »

0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Hanamura”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości