Onsen

Shiroe

Re: Onsen

Post autor: Shiroe »

Shiroe co prawda, nie przyszedł tutaj tylko po to by wymoczyć się w gorącej wodzie. Nic z tych rzeczy, jego głównym celem było zebranie informacji, a przy okazji wyluzowanie się. Wszystko wskazywało na to, że trafił na idealnych dla niego rozmówców. Nie pytali go o nic, z chęcią odpowiadając na pytania. Kiedy dziewczyna mówiła o przecenianiu jej zdolności, jedna z rąk pod wodą zacisnęła się ze złości w pięść. Shiro nie potrafił zrozumieć dlaczego jego nowo poznana znajoma tak bardzo lekceważyła siłę informacji. Niemniej jednak uśmiechnął się w jej kierunku, przecząco pokręcił głową.
-Nikt cię nie przecenia... połączenie informacji z dobrym wykorzystaniem ich na polu walki daje ogromną przewagę. Jeśli dołoży się do tego dobrego analityka... - przerwał na moment, wzdychając ciężko. - Nie istotne, w każdym razie, brak informacji może być zabójczy, zresztą sami się o tym kiedyś przekonacie.
Shiro był wściekły na siebie, za bardzo się otworzył, zmiękł nie znając powodu tej słabości. Lada moment miał ją jednak poznać. Teraz jednak dowiadywał się coraz to nowszych rzeczy. Ważne wiadomości, dwójka nie była stąd, a do tego nie byli tutaj sami, co zresztą było do przewidzenia. Nie wiedział czy dziewczyna rzeczywiście miała braci, jednak nie było to aż tak istotne. Chwilę później, dotarło do niej pytanie, a raczej pochwała Kitashiego, oraz pytanie o tę nadprzyrodzoną siłę. Jakże rozczarowany okazał się Sabaku gdy poznał prawdę. Więź dająca siłę, jednocześnie ją ograniczając. Niepotrzebny balast, uczucia ograniczające samego siebie do polegania na innych. Nic dziwnego, że Shiroe nie znał tego uczucia, był pozbawiony, odizolowany od tak niepotrzebnych rzeczy takich jak przyjaźń. Jedyne w co wierzył to siła, oraz dostosowanie się do rozkazom wydanym przez lidera rodu, dowódcę czy samego siebie. Na jego twarzy zaczęło pojawiać się rozczarowanie, zawód, gorycz na myśl o tym, że ta dwójka odizolowana od siebie tak naprawdę nie będzie mogła polegać na mocy którą nazywają przyjaźnią.
-Jesteście przyjaciółmi, o ile dobrze rozumiem... - przerwał na moment, twarz wyraźnie spoważniała, beznamiętnie spojrzał na dwójkę wcześniej poznanych osób. - Muszę o coś zapytać... co w momencie gdy wasze rody rozpoczną mordowanie się wzajemnie, co jeśli pewnego dnia, jedno z was dostanie zlecenie zamordowania drugiego? Co jeśli pewnego dnia jedno z was... zniknie?
Jego wzrok wylądował na Misae oczekując odpowiedzi, nie przeniósł wzroku na nic innego, po prostu wpatrywał się w jej reakcję, ciekawiło go w gruncie rzeczy, jak na takie pytanie zareagują ludzie z nieznanych mu zbytnio krain. Sabaku cechowała bezwzględność, odpowiedź Shiroe była by bardzo prosta na te pytania.
Mordowałbym, zabiłbym, stałbym się silniejszy, by nigdy nie przegrać!
Niemniej jednak, czy odpowiedź dwójki będzie podobna, nie mu oceniać, teraz na basenie koedukacyjnym pojawiła się nowa osoba, która była zaznajomiona z dwójką pozostałych, gdy przedstawił się młodemu Sabaku, ten westchnął cicho.
-Shiroe, wchodź śmiało, jak widać nie jest tu dziś zbyt tłoczno. - po chwili, gdy Misae i Kitashi się przywitali i wspomnieli o opowieści, Shiro poprawił się w basenie, wypinając płaską pierś przed siebie, biorąc głęboki oddech. - Ja również chętnie posłucham.
0 x
Awatar użytkownika
Kakita Asagi
Gracz nieobecny
Posty: 1831
Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
Wiek postaci: 28
Ranga: Samuraj (Hatamoto)
Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan
GG/Discord: 9017321
Multikonta: Hayabusa Jin
Lokalizacja: Wrocław

Re: Onsen

Post autor: Kakita Asagi »

Zanim jeszcze niebieskooki przekroczył próg koedukacyjnej łaźni, do jego uszu dotarły słowa toczącej się wewnątrz rozmowy, rozmowy dość ciekawej, bowiem dotyczyła zależności między powinnościami względem klanu, a powinnościami względem przyjaciela. Kwestia samej przyjaźni również została poruszona i to z obu stron, pytanie tylko, czy niebieskooki samuraj będzie się umiał do ów rozmowy odnieść, czy wniesie w nią coś nowego?
Podstawowym jednak pytaniem było, czy niebieskooki zdoła zabawić ich jakąś opowieścią, tak to stale pozostawało mu na uwadze, cóż opowiedzieć? Co prawda, większość życia spędził na Yinzin, gdzie nie dzieje się dosłownie nic ciekawego, kolejne lata w szkole Taka i tam by już było o czym opowiadać, nawet o pewnym romansie, ale akurat tych kwestii nie zamierzał wyciągać na światło dzienne. Pozostawała mu również ostatnia przygoda z polowanie na niedźwiedzia na Teiz i w chyba w sumie ta nadawała się najbardziej, ale najpierw…
- Miło pana poznać, Shiroe-san. – rzekł niebieskooki w odpowiedzi na ciepłe powitanie, po czym zanurzywszy swoje ciało w ciepłej wodzie lekko się wzdrygnął. Źródła były nieco gorętsze niż się spodziewał, ale chwil kilka i już było sympatycznie. Zaaklimatyzowawszy się, niebieskooki powrócił do swoich myśli, szukając odpowiedzi, cóż dalej powinien i czy w ogóle powinien mówić. Z jednej strony oczekiwano, w każdym razie w jego mniemaniu, by opowiedział jedną ze swych rozlicznych przygód, z drugiej strony, czuł potrzebę zabrania głosu w trwającej dyskusji. Odpowiedź co uczynić należy, jak zawsze pojawiła się sama – otóż przypomniawszy sobie raz jeszcze to, co „nieładnie” podsłuchał wywnioskował szybko, że ta rozmowa i tak odbędzie się w jego obecności, więc mógł i do niej nawiązać.
- Proszę mi wybaczyć, ale usłyszałem o czym państwo rozmawiali. Mam nadzieje, że nie będą mi mieli za złe, jeśli wpierw do tego nawiążę. – ładnie zaczął szermierz, po czym nabrał wdechu i pozbierawszy odpowiednie myśli w odpowiednie słowa kontynuował.
– Odpowiedzią na każde z pytań, które tutaj padło jest prawdziwy umysł. – rzekł z tonem znawcy z pełnym przekonaniem co do poprawności swych słów. Nie oczekiwał, że shinobi zrozumieją od razu, co miał na myśli, ba, spora szansa była na to, że nawet coś źle zrozumieją, a na pewno spróbują go dopytać, tak więc sam pośpieszył z wyjaśnieniem.
- Każdy z nas tu obecnych, posiada dwa umysły. Jeden prawdziwy i drugi fałszywy. Prawdziwy umysł, to taki, który we wszystkich swoich poczynaniach odnosi sukces, bowiem wykonuje je w sposób mistrzowski. Jak to osiąga? Osiąga to poprzez niezmącenie zbędną myślą. Sami na pewno to wiecie, że kiedy za bardzo staracie się, przykładowo rzucić sztylet, kiedy myślicie, że rzucanie sztylet, kiedy obawiacie się że nie traficie, albo opinii tego, kto patrzy jak rzucanie, chybiacie niechybnie. – przerwał na oddech niebieskooki samuraj, który spokojnie wykładał zebranym w basenie shinobi podstawy filozofii, którymi kierowali się niektórzy jego pobratymcy, a która nawiązywała do idei wyznwanych bardziej przez przez mnichów, niż wojowników.
- Fałszywy umysł, jak się domyślacie, to właśnie ten, który spętany jest zbędną myślą, wątpliwością, wszelakim uzależnieniem i tu dochodzimy do sedna… – przerwał samuraj, przeskakując przynajmniej kilkanaście wersów, czy nawet świętych tomów, które dla tej rozmowy nie były aż tak ważne.
- Przykłady lojalności, które poruszone zostały, zmuszają nas przed znalezieniem odpowiedzi, odpowiedzi sugerowanej przez prawdziwy, a nie fałszywy umysł. Fałszywy umysł, spętany obawą, czy też innym uzależnieniem sprowadzi nieszczęście. Prawdziwy umysł, zadziała dokładnie tak, jak zadziałać należy. Pytaniem będzie, który wiedzie prym. – zakończył niebieskooki, w swojej opinii wyczerpawszy temat, bo o czym tu jeszcze rozmawiać? Odpowiedzią zawsze jest prawdziwy umysł…
0 x
Obrazek

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.


Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
  • Mokoto (walczyła na Murze)
  • Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
  • Inari (była uczennicą Seinara)
  • Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
Ray

Re: Onsen

Post autor: Ray »

Początkowe wrażenie było niejasne. I nie chodziło tutaj o to, jakie zrobił długowłosy na Rayu, gdyż to nie miało znaczenia. Nie w tym momencie. Nie był zainteresowany dokładnie jaką osobą jest po prostu jego rozmówca, jednak ciekawiło go, jak reagował na przywdziany charakter białowłosego. Igarashi nie był w stanie stwierdzić czy młodzieniec potrafił to zignorować lub był przyzwyczajony, czy ukrywał swoją niechęć. Już chciał przesunąć swą granicę zachowania nieco dalej, by przekonać się czy rzeczywiście długowłosy jest tak opanowany, ale wtedy usłyszał jego wypowiedź. Ton oczywiście pozostał taki, na jaki wskazywała mimika, ale w słowach czuć było... no właśnie, co? Jad? Jakby ociupinę. Bardziej... zirytowanie. O, to właśnie. No tak, ochlapał go. Mógł się spodziewać, że tak wymuskany młodzieniaszek będzie robił problemy o to, że zmoczył się w gorących źródłach. Jakkolwiek dwuznacznie to nie brzmi. Maska głośnego, żywiołowego półgłówka została założona, a więc należało kontynuować przedstawienie, wczuwając się w charakter. Zatem Ray pokiwał głową na znak, jakby rozumiał, ale jego ściągnięte brwi i spojrzenie wskazywały na coś innego. Tak samo jak ta dłoń z blizną, która zaczęła teraz drapać potylicę, jakby miało to pomóc w myśleniu.
- Rozumiem. - odparł krótko i pewnie, jakby rzeczywiście rozumiał. No bo rozumiał, ale miał wyglądać na takiego, co jednak nie rozumie. - Ale tego z wodą to nie. - dodał po chwili i jakby czekał na wyjaśnienie. Zachowywał się tak, jakby zupełnie nie zauważył, że kogoś ochlapał. W sumie to niezależnie od charakteru, to mu to wisiało i powiewało, więc nie musiał się nawet starać.
Okazało się, że wulgarne podsumowanie wydarzeń na Hanamurze trafiło do nieznajomego i dzięki temu została nawiązana jakaś nić porozumienia. Osoby niezwiązane z byciem ninja pewnie niewiele rozumiały z tych walk. Ot postrzegali je jako odpowiednią reprezentację jak to wygląda, ale rzeczywistość była inna. Pojedynki na arenie, które widział Ray miały niewiele wspólnego z prawdziwym starciem. Już z powodu samego zakazu dążenia do śmierci przeciwnika. Inne elementy tylko dodawały im sztuczności i nieporadności. Z wypowiedzi długowłosego można było założyć, że w jakimś stopniu zna się na walce. Wielu ludzi przybywało tutaj z różnych powodów, zatem pewności, że młodzieniec jest ninja nie było. Białowłosy zwyczajnie uznał to za prawdopodobną możliwość, a jako charakter, który grał uznał, że jest to pewne. Najwyżej zostanie wyprowadzony z błędu. Tej osobowości to nie przeszkadzało.
- Ano, gówno, a nie widowisko jest. Jak ja bym został cesarzem, to jebnąłbym taką atrakcję, że kto chce to może spróbować się ze mną. I nagrodą byłaby jakaś dobra posadka w armii jak ktoś jest stąd albo jakieś pieniądze. Pieniądze zawsze, kurwa, są zachętą. Ale nie tak jebucką jak sława. Każdy dostaje na jej punkcie pierdolca, a pokonanie cesarza to wyczyn. W taki sposób byłoby kurwa ciekawie, bo cesarz mógłby pokazać co umie i że nie jest byle pizdą, a walki byłyby wysokiej jakości. Ale ja to ja. Cesarz wpadł na pojebanie dobry pomysł, aby ku własnej czci zorganizować turniej pierdolonych nowicjuszy. Co dalej? Występ akrobatów-kalek? - i Ray roześmiał się, ale tak cwaniacko, a nie radośnie jak wcześniej. Po prostu szydził z tego wszystkiego. W tej wypowiedzi było nieco tego, co czuł rzeczywiście białowłosy. Z pewnością nie odnośnie atrakcji, bo jako głowa cesarstwa nie pokazywałby swych umiejętności na arenie, bo to jak proszenie się o zamach, aczkolwiek komentarz odnośnie pomysłu z pojedynkami żółtodziobów wydawał mu się trafny. - Cesarstwo jest tak silne, jak zwarte są klany je tworzące. Czyli, kurwa, słabo. Wojna tu była między nimi przecież. - dodał jeszcze coś na temat wróżenia przyszłości nowemu tworowi, który powstał na wyspach. Od Novum Ordo różnił się chyba tylko tym, że władza została przejęta pokojowo i przywódca był inny. Ale Ray nie znał się dokładnie na wydarzeniach z tych chłodnych krain. Znacznie lepiej znał historię Atsui, którą poniekąd mógł błysnąć, gdy w Onsenie pojawił się Ichirou.
Okazywało się, że dotychczasowy rozmówca nazywał się Gobimaru i znał niewątpliwą sławę z Sabaku. Poprawił go, co było akurat do przewidzenia jeżeli tylko kojarzył jak brzmiała prawdziwa wersja. No, niestety kojarzył. Szkoda, bo taka omyłka prosto w twarz Asahiego mogłaby wywołać ciekawe wydarzenia. W końcu Ray postrzegał Diabła Świtu jako osobę z wielkim ego i zadartym nosem. Na takiego wyglądał, a czy taki był? Cóż, sława zmieniała ludzi, więc najpewniej tak. Białowłosy mu się nie dziwił - miał powody, aby traktować innych z góry. W końcu Ichirou na swoim koncie miał dokonania takie, jakich inni liderzy mogli zazdrościć. Ile było przypadków, że szczep pokonał ród i tym samym zmienił swoją pozycję i zaczął władać prowincją? Igarashi nie miał wielkiej wiedzy historycznej, a więc zakładał, że może coś takiego było, ale przypadek Sabaku był dla niego pierwszym i jedynym.
- A, no, tępiciel klanu Kaguya, Asahi Ichirou. Pojebało mi się. - wytłumaczył się na tyle zgrabnie i kulturalnie, na ile pozwalały mu ramy charakteru, który sobie założył. - A ja jestem Ray. - odparł na pytanie, uśmiechnął się dosyć szeroko, obnażając nietypowe uzębienie i wystawił dłoń do uścisku. Jeżeli tylko Gobimaru ją chwycił, to mógł wyczuć, że może białowłosy nie ma żelaznego uścisku, ale przynajmniej był on pewny. Później nastał moment, w którym długowłosy wpadł na pomysł nawiązania kontaktu z Kochankiem. Wewnętrznie Ray się ucieszył, gdyż do tego samego chciał dążyć. Nie musiał przynajmniej kombinować jak to zrobić, aby zachować swoją rolę, którą przyjął i jednocześnie wymyślić na tyle przekonujący sposób, by Gobimaru za nim ruszył. W tym wypadku nie było problemu. Skierował się zaraz za nowo poznanym młodzieńcem, zaś na jego twarzy widniał cały czas drobny uśmieszek. No, a na głowie papierowy łabędź. Przysłuchiwał się rozmowie między władcą piasku, a szarookim. W jaki sposób uderzyć, aby wywołać najbardziej interesującą sytuację? Czekał na moment i wyczekał do samego końca. Nastała cisza i to była ta chwila, w której miał zabłysnąć tak jasno, jak tylko najlepiej wypolerowane kasztany błyszczą.
- Plotki mówiły o ruchaniu kobiet, a nie facetów. - rzucił twardo, nieco jakby zwracał uwagę, że Ichirou zapędza się za daleko. W rejony, o których jego sława nie wspomina. - Czy Ty go podrywasz? - zapytał podejrzliwym tonem, a jego lewa brew uniosła się. Oczywiście pominął wszelki szacunek, jaki wypadałoby okazać Asahiemu, a jaki został zaznaczony w słowach Gobimaru. Chciał spotęgować to tępe wrażenie, jakie sprawiał. Podkreślał tę prostotę myślenia i prymitywność, ale jednocześnie miał zwracać uwagę na swój spryt trafnymi komentarzami związanymi z wydarzeniami. Przynajmniej tymi odnośnie Hanamury i całej tej szopki.
- Zresztą nie moja dupa, nie moja sprawa. - jakby przełamał swoją konsternację tematem homoseksualizmu i znów na jego usta wypłynął drobny uśmiech. Nieco przyjazny, nieco cwaniacki. - Walk od chuja, a umiejętności kurwa brak. Krwawe Pokolenie i jego jebani następcy Potłuczone Pokolenie. - ot rzucił nazwą, która miała nawiązywać i do głupoty uczestników, i do absurdalnego, przynajmniej dla Raya, zakazu dążenia do unicestwienia swego oponenta. Mogli się tłuc, ale ranić? No niezbyt, bo przecież nieco głębsza rana, to może być śmierć w przeciągu sekund, a wtedy... śmierć w rewanżu. I na cholerę to wszystko? Jakby się pozabijali, to byłoby i widowisko lepsze, i zawodnicy staliby się lepsi, gdyż to zupełnie inne doświadczenie, i słabe jednostki zostałyby przesiane.
- Dużo o Tobie słyszałem, Ichirou Asahi. Dobrze masz, kurwa, bo nie musisz się przedstawiać. - w tym momencie Ray wpadł na pewien genialny w swym szaleństwie i ciekawości plan. Jego uśmiech poszerzył się znacznie bardziej, niż by chciał. Ekscytacja tym, co miał za chwilę zrobić poniosła go. Wyszczerzył się, jakby wpadł na złowieszczy plan albo nawet go wykonał i teraz tylko czekał na efekty. Dłoń z blizną została wystawiona w stronę Sabaku. Nie ma gurdy, a piasku tutaj brakuje, więc jest pozbawiony przynajmniej chwilowo swej głównej broni... ma za to ogrom innych umiejętności. Hah, interesująco! Całą sprawę przemyślał w ułamku sekundy i uznał, że nie jest to w tym momencie tak niebezpieczne, jak by było w innych okolicznościach. Zatem... należało przekonać się jak potoczy się sprawa. - Ray Kaguya, miło mi. - dodał przyjaźnie, a jego oczy błyszczały z zaciekawienia. Oj, aż drżałby cały, ale powstrzymywał się. Nie chciał zdradzić się, że to blef. I to nie tylko z nazwiskiem, ale także osobowością, która zaczęła delikatnie prześwitywać przez tego głośnego, gadatliwego durnia. Wpatrzony był prosto w oczy Asahiego, aby dostrzec dokładnie jego reakcję. Poda mu dłoń? Przywita się normalnie, zostawiając zakończony spór za sobą czy jego prześladowcze uprzedzenia zwyciężą? Zignoruje? Każe dać mu spokój i natychmiast odejść? Zaatakuje? Możliwości było multum, ale w tym momencie najbardziej interesująca była reakcja, a nie to, co po niej nastąpi. Kolejne działania były uwarunkowane nią. Czysta logika, którą posiadał naturalny charakter Raya wskazywała, że Ichirou nie przywita się z nim, ale też nie zaatakuje go. Kaguya byli dla Diabła Świtu tym, czym dla psów były koty. Tak to postrzegał białowłosy. Uścisk dłoni z członkiem wrogiego klanu? Igarashi wątpił, aby to się wydarzyło. Taka wymiana uprzejmości była nierealna jego zdaniem. Atak tym bardziej - znajdowali się na terenach cesarstwa, a wojna z kościanymi dawno dobiegła końca. Nie miał najmniejszej podstawy, by wykazać się agresją, a jeżeli by to zrobił... cóż, może wymigałby się sławą i sympatią, ale wciąż zostałby okrzyknięty mordercą bezbronnego. Ludobójcą. Zaś Ray nie miał zamiaru się bronić w jakikolwiek sposób. Jeżeli zginie, to w ciekawy sposób przynajmniej i narobi wyjątkowo interesującego zamieszania. No, to jaki będzie ruch Asahiego? Ray czekał z niecierpliwością i ekscytacją.
0 x
Awatar użytkownika
Misae
Posty: 1564
Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
GG/Discord: Misae#1695

Re: Onsen

Post autor: Misae »

Na słowa Koseki'ego zaśmiała się cicho.
-Tylko nie wiem co on na taką dietę - nawet nie chciała sobie wyobrażać co takiego powiedziałby na to wszystko starszy z braci. Ważniejsze było to o co zapytał ich Shiroe. Gdyby dziewczyna miała źrenice pewnie te stałyby się węższe... ale taki urok jej klanu. Wbiła spojrzenie w bruneta i wzrokiem pełnym mocy, oraz głosem, w którym nie dało się usłyszeć choćby cienia zwątpienia odpowiedziała.
-Nigdy bym nie zabiła ani Kitashi'ego ani braci, nawet jeżeli wiązałoby się to z koniecznością przeciwstawienia się mojej własnej rodzinie. Jeśli natomiast kiedyś miało ich zabraknąć... - zrobiła na chwilę przerwę wbijając swoje intensywne kolorowe oczy w Kitashi'ego, po czym kontynuowała -... powstałaby pustka, której załatanie nie byłoby proste... Shiroe-san... są osoby, za które i dla których człowiek byłby w stanie znieść wszystko. Gdyby moje cierpienie miało oszczędzić im bólu nie zastanawiałabym się nad tym jaki wybór jest prawidłowy... natomiast jeżeli ktokolwiek by im zagrażał walczyłabym do ostatniej kropli krwi, padając i podnosząc się raz za razem. To jest przyjaźń. To jest miłość, która nas łączy. - mówiąc ostatnie zdania znów patrzyła w oczy nowemu rozmówcy. Nie słychać u niej było ani odrobiny słabości czy wątpliwości. Mówiła prosto z serca i z pewnością, której czasem jej brakowało. Mówiła o rzeczach dla niej tak oczywistych, że dziw ją brał, że ten zdawał się zadawać im pytanie oczekując zupełnie innych odpowiedzi.
-Na pewno musisz to rozumieć Shiroe-san, na pewno był ktoś kogo kochałeś i kto jest dla ciebie droższy ponad wszystko... rodzina czy każda inna osoba nadająca naszemu życiu więcej i więcej sensu. - nie mogła za bardzo uwierzyć, że zadaje te wszystkie dziwne pytania bez powodu. Miała nadzieję, że wyjaśni im wszystkim skąd u niego ta ciekawość i podejście do życia. Jakby nie było do tej pory to tylko oni się produkowali zarówno o swoich zdolnościach jak i o swojej metodzie postrzegania świata.
W tak zwanym między czasie Asagi zaczął im opowiadać o dwóch rodzajach umysłu. Ze skupieniem i naprawdę wielką uwagą jak na długość tego dnia wcale nie było takie proste.
-Nigdy tak o tym nie myślałam Kakita-san... czyżby oznaczało to, że wątpliwości tylko niweczą nasze starania? - dopytała, sprawdzając czy na pewno wszystko dobrze zrozumiała. Nie do końca takiej odpowiedzi się spodziewała i nie na taką historię czekała, ale dobrze wiedziała, że ta zawiera w sobie znacznie więcej mądrości i rad na przyszłość niż większość starych historii. Cieszyła się, że dzieli się z nimi swoimi spostrzeżeniami. W porównaniu do nich nie był ninja, a jako samuraj mógł patrzeć na świat w zupełnie nowy i niepowtarzalny sposób, którego oni mogli nie zrozumieć lub po prostu nie dostrzegać. Tak to jest kiedy wychowuje się w zupełnie innej kulturze i w zupełnie innym świecie. Już same duże różnice były między ninja z różnych osad i regionów, aż strach bierze jakie dziwne pytania zadawał brunet w okularach.
0 x
Obrazek
Kitashi

Re: Onsen

Post autor: Kitashi »

Kitashi słysząc słowa Shiroe odnoście informacji przytaknął głową, ponieważ również uważał że zdolności Misae mogłyby być bardzo niebezpieczne, po czym spojrzał na dziewczynę która to poruszyła temat diety Minoru, na co Kitashi zaśmiał się cicho.
-[b]No cóż będzie musiał na to przystać, chyba nie chce ponownie spędzić pół dnia w toalecie.[/b]
Powiedział szczerząc się w uśmiechu. Cóż poradzić, Minoru nie miał dzisiejszego dnia szczęścia więc aby to się nie powtórzyło lepiej by było aby odpuścił sobie frykasy.
-Najwyżej aby nie musiał się zalewać śliną podczas wspólnych posiłków też nie będziemy jeść nic luksusowego tylko jakieś proste posiłki
Powiedział z uśmiechem, który to w ledwo chwilę zmienił się w grymas i skierowany na czarnowłosego wzrok, który to gdyby mógł, siałby piorunami, zaś chłopak już otworzył usta do odpowiedzi, której niestety nie dał, albowiem wyprzedziła go Misae, a więc chłopak dał jej mówić krzyżując ręce na piersi. Słuchając słów Misae chłopak nieco się uspokoił z tej irytacji która opanowała go na pytanie chłopaka, z wzrokiem skupionym na przyjaciółce wysłuchiwał jej słów wypowiedzianych z taką mocą i pewnością w które to nie dało się zwątpić. Gdy dziewczyna skończyła mówić chłopak z powagą wymalowaną na twarzy spojrzał na Shiroe i powiedział.
-Misae powiedziała co by się stało w takich sytuacjach, lecz ja dodam coś od siebie. Przyjacielem nie jest byle jaka pierwsza lepsza napotkana osoba, z przyjaciółmi łączy człowieka tak silna więź, której zerwanie byłoby potwornie bolesne dla obu stron, tak wiec raniąc swojego przyjaciela rani się tym samym samego siebie. Dlatego też choćby cały świat miał się stać moim wrogiem i tak zrobiłbym wszystko by obronić przyjaciół, mój klan posiada pewną zasadę, honor jest u nas najważniejszy, możesz być najsilniejszym shinobi w osadzie, lecz jeśli nie masz za grosz honory, będziesz traktowany gorzej niż śmieć, zaś nie udzielenie pomocy przyjacielowi, nie obronienie go gdy ten jest w niebezpieczeństwie jest skazą na honorze której to nie można zmazać.
Mówiła mocnym, poważnym głosem który wręcz drżał swoją siłą, chłopak wziął głębszy wdech, spojrzał na Misae i ponownie spoglądając na czarnowłosego dodał.
-Zaś gdybym stracił któregokolwiek ze swych przyjaciół miejsca po nich w moim sercu nie mógłby zając nikt inny, każdy przyjaciel jest wyjątkowy na swój własny sposób i nie ma możliwości zamienienia go na kogokolwiek innego, więc choćbym miał zginąć, choćbym miał cierpieć, choćbym miał przechodzić przez najgorsze męczarnie, bez zawahania zrobię wszystko i dam z siebie wszystko by uchylić nieba tym, którzy są dla mnie ważni.
W połowie swej wypowiedzi chłopak ścisnął prawą dłoń w pierś i uderzył się nią w lewą pierś jeszcze przez chwilę pozostają z powagą na twarzy i niezwykłą siłą w spojrzeniu, które to z czasem ustąpiły po chwili lekkiemu skupieniu gdy samuraj zaczął mówić na temat owego pytania. Chłopak z zaciekawieniem wysłuchał słów Asagiego i jedynie pokiwał głową na słowa Misae, ponieważ on sam podobnie zrozumiał wywód samuraja, który to istotnie należał do ciekawych i nietypowych opowiadań z których to można było wziąć spora lekcję.
0 x
Gobimaru

Re: Onsen

Post autor: Gobimaru »

Oho, niby rozumie, ale "ale". Zawsze było jakieś ale i zazwyczaj nie było to dobrym zwiastunem. Dla samego Hyuugi również nie zapowiadało się to najlepiej, bowiem wychodziło na to, że Ray zwyczajnie nie był tak rozgarnięty, żeby to wszystko ogarnąć, a Gobimaru łudził się, że po takiej sugestii nawet kamień by załapał. Jak widać, pomylił się. Trudno. Machnął już na to ręką, bo nie zamierzał się użerać przez kilka minut z nieznajomym tylko dlatego, że ten trochę ochlapał go wodą. A może jak pijany Ray upadnie i sobie głupi ryj rozwali, to będzie słyszał w głowie śmiech Gobimaru. Na razie jednak białowłosy musiał zadowolić się niedowierzaniem malującym się na twarzy białookiego, który z zaciekawieniem słuchał jego marzeń o byciu cesarzem. Chłopak musiał przyznać, że taka wizja była dość... ekscentryczna.
- Tyle, że nie musi pokazywać swojej siły obcym, skoro udowodnił ją już we własnych granicach. W końcu nie bez powodu okrzyknięto go Cesarzem. Z drugiej jednak strony, gdyby pokazał swoje umiejętności i byłyby odpowiednio przytłaczające, to z pewnością część niedowiarków natychmiast by uwierzyła, a reszt zastanowiłaby się dwa razy zanim zadarłaby z Cesarstwem. Istnieje także opcja, w której Cesarz jest przeciętny i nie chciał się ujawniać, bo wtedy nikt by na tym nie zyskał. To nie taka prosta sprawa. - ta prostota umysłu i sposobu bycia w jakiś sposób irytowała oraz bawiła jednocześnie. Gobimaru nigdy do tej pory nie spotkał osoby o podobnym usposobieniu. Dane mu było jedynie koegzystować z roszczeniową doko, która nie potrafi się nigdzie ruszyć bez kimona kupionego jej przez własnego tatusia, ale Ray to jednak inny kaliber. To nie była rozwydrzona dziewczynka potrzebująca pomocy kiedy zedrze sobie kolanko. To był facet z krwi i kości, stanowczy, pewny swego, a że przy tym trochę głupi, to akurat normalne. Nie mógł przecież dostać w prezencie samych atutów, nie?
- Możliwe, że za paręnaście lat będziemy oglądali tu nie ustawiane walki, a regularną wojnę. Jeśli po obecnym Cesarzu nikt inny nie wysunie się na pierwszy plan, to klany ponownie skoczą sobie do gardeł. Zawsze tak było. Chyba nie doczekamy się nigdy jakiegoś długofalowego sojuszu. - rzucił, wzruszając ramionami. Zdawał sobie sprawę z tego, że taki twór byłby zapewne dobrym rozwiązaniem dla obu klanów, ale do tego trzeba było być w miarę szczerym i wyrozumiałym, a o to akurat ciężko u ludzi. Każdy patrzyłby drugiemu na ręce i zastanawiał się, jak wykorzystać "sojusznika". Zawsze tak było i pewnie zawsze tak będzie. Akurat do takich zabaw Gobimaru był nastawiony sceptycznie - Miło mi poznać, Ray-san. - odpowiedział z uśmiechem na ustach i delikatnym ukłonie, który miał już doskonale wyuczony.

Teraz jednak przed Hyuugą pojawiło się niełatwe zadanie. Z jednej strony miał faceta, który przejawiał niepokojące skłonności albo uważał, że są one zabawne, a z drugiej strony był prosty chłop, który mówił to, co miał na myśli. Gobimaru nie mógł trafić na normalnych ludzi, prawda? Nie mógł jednak też narzekać na nudę, bo żeby w takim towarzystwie powstrzymać się od niestosownego komentarza, trzeba mieć naprawdę dobre samoopanowanie. A tak się składa, że właśnie ono było najmocniejszą stroną Hyuugi.
- Jak widzisz, Ichirou-san, mój towarzysz jest dość bezpośredni, ale za to ma rację. Walki faktycznie nie były niczym szczególnym, ale być może w moich rejonach po prostu wyglądają one lepiej. I, odpowiadając na Twoje pytanie, nie jestem stąd. Pochodzę z Karmazynowych Szczytów, więc te rejony są dla mnie całkowitą nowością. - odezwał się spokojnie i na tyle dyplomatycznie, żeby na wierzch nie wyszło, że boi się o własną dupę. Nigdy nie wiadomo czy Ichirou nie przekupi Raya i czy razem nie zapolują na "ładnego chłopca". Swoją drogą ciekawe było to, że tak nazywali go właśnie najwięksi, ale samozwańczy, macho, podrywacze i wszystkie te inne odpadki, które musiały w czymś zamoczyć kija, bo inaczej umierały. Od takich typów znacznie wolał kogoś pokroju Raya i pewnie nadal by przy tym obstawał, gdyby nie kolejne słowa wypowiedziane przez chłopaka. Białe oczy Hyuugi otworzyły się szeroko, a sam Gobimaru spojrzał teraz z wielkim zdziwieniem na białowłosego, który najwyraźniej nadepnął na piaskową minę. Czy on właśnie powiedział "Kaguya"? Chłopak być może i by się wmieszał do tego wszystkiego, ale w tej chwili wolał zwyczajnie nie wskakiwać pomiędzy Ichirou, a Raya. Dlatego też przełknął jedynie ślinę i odsunął się do tyłu o dwa kroki w miarę niepostrzeżenie. Jeśli wszystko pójdzie niezbyt dobrze to niedługo z pociesznego idioty zostanie martwy idiota.
0 x
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 4026
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Onsen

Post autor: Ichirou »

Kto by pomyślał, że drobny, luźny żarcik zostanie tak bardzo niezrozumiany? Towarzysz pięknego, długowłosego młodzieńca najwyraźniej inteligencją nie grzeszył, co pokazał dość prostackim komentarzem. Komentarzem, którym ściągnął na siebie uwagę brązowowłosego władcy piasku, skupionego do tej pory na ładnym chłopcu. Asahi przeniósł spojrzenie bursztynowych oczu na osobnika o białej czuprynie i zmrużył oczy, nie zamierzając jakoś szczególnie maskować swojego niezadowolenia wobec zarzutu nieznajomego.
- Och, czyżby zazdrość? - mruknął zdawkowo, odbijając sugestię. Najbardziej uczulonymi na punkcie swojej męskości byli ci, którzy po prostu byli jej niepewni. Tak jakby kilka słów miało zagrozić ich orientacji. Ichiego zawsze bawiła taka drażliwość niektórych typków na temat ich rzekomo niezachwianego heteroseksualizmu.
Potem wrócił spojrzeniem do pięknisia, który z pewnością był lepszym kandydatem do ciekawej rozmowy i to nie ze względu na cechy wizualne, tylko z racji na posiadanie rozumu i godności człowieka. Karmazynowe Szczyty, huh?
- Być może te walki były po prostu przedstawieniem, tak jak ta cała szopka podczas koronacji - stwierdził z drobnym, krzywym uśmieszkiem na twarzy. Nie rozumiał zwyczajów Wyspiarzy. Były wyjątkowo dziwni. Niby pozorowali zawsze na takich hardych, surowych, chwalili się bliznami i w ogóle, a jak przyszło co do czego, to odstawiali jakieś kiczowate pokazy zamiast normalnie ukoronować cesarza jak człowieka, a ze starć na arenie robili bezpieczne sparingi dla dzieci.
- Ale muszę się za to użerać z ludźmi, którzy, kurwa, mnie zaczepiają - odparł, odrobinę parodiując styl wypowiedzi białowłosego. Gość był dziwny, chociaż nie - był po prostu głupi, albo przynajmniej prostacki.
Rzecz w tym, że Asahi był w stanie znieść towarzystwo prostaka, ale Kaguyi już nie. A prostak właśnie przedstawił się jako kościany, wystawiając jeszcze bezczelnie dłoń na powitanie. Informacja ta była zaskakująca, uruchomiła wzmożoną czujność i gotowość do ewentualnych reakcji. Choć Ichirou starał się zachować na zewnątrz spokój, to jednak mimo zmiany pozy jego mięśnie były napięte, jakby gotowe do błyskawicznego ruchu. No bo czego miał się spodziewać po kościanym? To oczywiste, że w pierwszej kolejności brane były pod uwagę takie opcje jak przebicie jego dłoni wysuniętym z nadgarstka szpikulcem lub próba wbicia mu kolca między żebra. Spotkanie w onsenie było raczej przypadkowe, bo to Ichirou zjawił się po Rayu, a nie na odwrót,
ale nie przekreślało to możliwości, że Ray dostrzegł w obecnej sytuacji dobrą okazję do odegrania się za wszystkie działania Diabła Świtu względem wrogiego klanu.

Jego spojrzenie bursztynowych oczu było bardzo nieprzyjazne i ani na chwile nie przestało czujnie lustrować znajdującej się przed nimi postaci. Ichirou milczał, nie odpowiedział i nie zareagował w jakikolwiek sposób, pozostając we względnym bezruchu chyba nawet na parę sekund. Mogło to zbudować dość nieprzyjemną atmosferę milczenia i napięcia, podczas której Asahi zastanawiał się, co zrobić z kościanym natrętem. Było jednak widać po nim, że z pewnością nie zamierza podać mu dłoni i odpowiedzieć na sztucznie przyjazne powitanie. Władca piasku nie wierzył w otwartość białowłosego.
Wreszcie zareagował. Jego ciało poruszyło się, a wraz z nim poruszyła się okoliczna woda. I to znacznie gwałtowniej niż on sam. Asahi podniósł się z pozycji siedzącej, uwalniając przy tym w kontrolowany sposób część drzemiącej w nim chakry. Nie był to wielki, impulsywny upływ wywołany gniewem, lecz drobny pokaz mocy, którego celem było zdominowanie osobnika.
- Gdzie twój tatuaż? Wstydzisz się swojego pochodzenia, kościany chujku? - odrzekł dość chłodno, z pogardą, a potem machnął ręką od niechcenia, dając wyraźny sygnał, że nie poda skurwielowi dłoni. Przy tym niedbałym ruchu uwolnił kolejną, nieco większą porcję wewnętrznej energii, by ten odsunął się od niego, albo i nawet ugiął się przed nim. Wciąż była to jedynie cząstka jego możliwości. Nie chciał przecież roznosić onsenu i robić większego zamieszania niż było to konieczne. A że piękniś stał nieopodal Raya i też z pewnością odczuł mały pokaz mocy, to cóż... miał pecha.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Awatar użytkownika
Kakita Asagi
Gracz nieobecny
Posty: 1831
Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
Wiek postaci: 28
Ranga: Samuraj (Hatamoto)
Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan
GG/Discord: 9017321
Multikonta: Hayabusa Jin
Lokalizacja: Wrocław

Re: Onsen

Post autor: Kakita Asagi »

Niebieskooki w milczeniu słuchał tego, co pierw powiedziała panienka Yamakana oraz tego, co następnie dodał pan Kitashi. W umyśle samuraja ich słowa odbijały się i tworzyły sieć, sieć która wydawała się bardzo dokładnie i mocno krępować oboje shinobi. Bardzo pięknie mówili o łączących ich więziach, ale jak już wspomniano, zdaniem samuraja były to liny wielkich sieci, nie te, które tworzą mosty. Oczywiście, każde z nich miało prawo do własnego kreowania swojego życia i losu, jednakże młody samuraj dostrzegał w tym ogromne dla nich zagrożenie. Czy powinien się z nimi podzielić obawami, a może powinien zbyć to milczeniem?
Asagi spojrzał na parującą wodę, następnie przeniósł spojrzenie po zebranych. Pan Shiroe wydawał się nie chcieć teraz zajmować głosu, a i panienka Misae chciała się dowiedzieć nieco więcej na temat samurajskiej filozofii, a więc...
- Tak i tak. - zaczął zagadkowo niebieskooki, biorąc wdech, po czym kontynuował, spoglądając na kolorowooką "sensei'owym spojrzeniem".
- Wątpliwości, to jest z form chorób umysłu. Choroby umysłu są rozliczne, jedną z nich jest natłok myśli. Jeśli nad czymś intensywnie myślimy, to dowód na to, że jesteśmy chorzy. Uzależnienie od rzeczy i ludzi również jest chorobą, uniemożliwia nam bowiem działanie. Nawet myślenie o tym, by nie myśleć powoduje zależność uzależnienia, a te są najgorsze. - młody szermierz starał się możliwie najjaśniej i powoli wyjaśnić, co ma na myśli, ale nie było to wcale proste. On zdobywał tę wiedzę przez lata mieszkania i trenowania w świątyni bogini Amaterasu, tam też odkrył, jak bardzo prawdziwe są te słowa, jak bardzo sam popadł w taką zależność i ile go to kosztowało, ile go stale kosztuje, kiedy jego myśli odpływają w Jej kierunku.
Nawet teraz, Asagi nie mógł mówić czystym i prawdziwym umysłem. Sam fakt, że nie potrafił odpowiednio sformułować swoich myśli, przekazać ich tak jak chciał, to że nie był pewny jak nie urazić swoich rozmówców, to wszystko go ograniczało, a świadomość tego sprawiła, że uśmiechnał się w duchu sam do siebie - daleko było mu jeszcze do roli mistrza, musiał się stale uczyć, a to będzie kolejna lekcja. Lekcja dla niego.
- Posłużę się przykładem ze sztuk walki. Kiedy z początku uczymy się władać mieczem, poznajemy techniki, powtarzamy je i staramy się jak najlepiej zapamiętywać. Wszystko to w jednym celu, by ruchy te tak nienaturalne z początku, stały się dla nas codziennością. Codziennością taką, jak oddychanie. Każdy z nas potrafi wstrzymać oddech, każde z nas umie regulować oddech, ale przypominamy sobie o ty dopiero wtedy, kiedy zaczynamy myśleć, że oddychamy, staje się to drażliwe, a jak wygląda to, kiedy nie myślimy o oddychaniu? Nasze ciało samo reguluje porcję wdechu i wydechu, samo robi to tak, jak powinno - to prawdziwy umysł. W walce na miecze, chcemy, by ciało reagowało odruchowo i prawidłowo, by kierował nim prawdziwy umysł, nie fałszywy. - tutaj Asagi przerwał i sam złapał oddech. Nie lubił kiedy sobie przypominał o tym, że musi oddychać, bardzo trudno było się uwolnić od myślenia, że trzeba oddychać, ale gdy tylko przestawał o tym pamiętać, zajmował się czymś innym, znów wszystko działało dobrze.
- Panienko Yamanaka, wszystko, co prowadzi do uzależnienia bądź choroby myśli, ogranicza nas i powoduje porażkę. Wątpliwość przed ruchem, ułamek zawahania, to prowadzi do porażki albo tragedii. Jest jedno samurajskie powiedzenie, mówiące "goryczka mówi kochani, którzy się smucą - słuszne decyzje przynoszą czasem smutek, trzeba umieć przyjąć tę gorycz". Można to rozumieć w szerokim i wąskim punkcie widzenia, w obu jednak przypadkach uczy nas to, że trzeba brać odpowiedzialność za swoje czyny i podejmować decyzję. Tak samo jest w sztukach walki - kiedy już tniesz, to tnij. Nie myśl, jak ciąć, nie myśl dlaczego tniesz, nie myśl co tniesz. Podejmujesz decyzję i żyjesz z konsekwencjami. - przerwał swój wywód samuraj, nie chcą za daleko odpływać na szersze wody, może jego słuchacze będą mieli inne pytania?
0 x
Obrazek

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.


Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
  • Mokoto (walczyła na Murze)
  • Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
  • Inari (była uczennicą Seinara)
  • Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 4026
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Onsen

Post autor: Ichirou »

Sprezentował skurwielowi jedynie drobny pokaz swojej mocy. Chciał tylko, by Kaguya się przed nim ukorzył. Ugiął, nabrał respektu lub nawet i strachu, może lekko się przytopił. Rezultat był jednak zaskakujący dla brązowowłosego. Jego życiowa energia okazała się silniejsza, niż sam mógłby przypuszczać, choć równie dobrze efekt mógł wynikać ze słabości obu jednostek, z którymi właśnie złotooki miał styczność.
Krótkie, ale gwałtowne wzburzenie mocy władcy piasku wstrząsnęło bardzo mocno zarówno Gobimaru jak i Rayem. Ten pierwszy zamarł w bezruchu, zalał się dreszczami i wytrzeszczył oczy, które zawiesiły swe spojrzenie na bliżej niekreślonym punkcie gdzieś w oddali. Białowłosemu natomiast odcięła się świadomość - zemdlał i zanurzył się w wodzie.
Bursztynowe spojrzenie spod podniesionych ze zdziwienia brwi obserwowało rozwój sytuacji, która wyglądała tragicznie dla obu osobników. Ray chyba jeszcze próbował szamotać się przy dnie, ale długowłosy... chyba zginął na miejscu. Wysiadło mu serce z przesadnego wrażenia? Trudno powiedzieć. Tak czy inaczej, jego ciało bezwładnie do wody, opadając na topiącego się kompana. Być może Raya dałoby się jeszcze wyratować, ale Ichirou nie miał zamiaru wyławiać go z dna. Pięknisia było mu faktycznie szkoda, bo do niego nic nie miał. Ale kościanego sukinsyna? Nawet jeżeli nie miał tych cholernych kropek na czole, to otwarcie przedstawił się jako Kaguya.
Całe to wydarzenie mogło narobić mu jednak problemów. Rozejrzał się po onsenie, by upewnić się, że w tej strefie była ich tylko trójka. Huh, była duża szansa, że wywinie się z tego dość gładko.
Upewnił się tylko, że Ray przestał szamotać się pod ciałem Gobimaru. Dla kościanych litości nie miał i wolał się upewnić, że skurwiel przestał dychać na dobre. A potem rozpoczął grę.
- POMOCY! - wrzasnął, próbując jak najlepiej oddać w głosie dozę paniki. -Topielcy w onsenie! - krzyknął moment później, chcąc ściągnąć do męskiej strefy jakąś służbę lub kogoś innego. Zaraz po tym podpłynął powoli do miejsca, w którym zatonęli nieszczęśnicy i podjął próbę wyłowienia ich. Robił to jednak dosyć nieudolnie, niezgrabnie. Jak chciał ich uratować, ale brakowało mu umiejętności. Tak, żeby nadchodzące osoby zastały go w momencie podejmowania prób ratowniczych. Wszystko po to, żeby cała sytuacja wyglądała jak najbardziej naturalnie. Nie zamierzał się przecież przyznawać do tego, że to on sprokurował zaistniały incydent.
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Awatar użytkownika
Kaito
Gracz nieobecny
Posty: 462
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:08
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: ♠ kruczoczarne włosy
♠ błękitne oczy
♠ rekinie kły
♠ 178 cm wzrostu, szczupły
♠ ubiór: szara koszulka, niebieska zbroja z białym futerkiem wokół kołnierza, bojówki z wieloma kieszeniami, czarne trapery
Widoczny ekwipunek: ♠ czarne rękawiczki z blaszką, bez palców
♠ torba umieszczona tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę
♠ kabura umieszczona na prawym udzie
♠ sztylet u boku

Re: Onsen

Post autor: Kaito »

Oczywiście – Kaito wszedł nie tylko bez pukania, ale i technicznie rzecz biorąc, faktycznie włamał się do mieszkania pana Nobusawy. Mężczyzna byłby więc nawet idiotą, gdyby nie pozostał czujny. W końcu poza czasem spędzonym na nauce sztuki kowalstwa kompletnie Kantańczyka nie znał i nie mógł wiedzieć, jakie ten ma zamiary. Zważywszy jeszcze na niespodziewane spotkanie z rodzeństwem, w którym czarnowłosy szesnastolatek mógł wejść w komitywę, tym bardziej miał prawo obawiać się o własne zdrowie czy życie. Na zarzuty Botana Kaito już jednak nie odpowiedział, bo wydawało mu się, że dostatecznie wyjaśnił dlaczego wtargnął do jego domu nieproszony. Bardziej interesowała go aktualnie historia właściciela Wciśniętego Kowadła i jego pomysł na rozwiązanie konfliktu z Arro i jego siostrą. Pan Nobusawa cały czas mówił o mieczu jako o czymś niezwykle wartościowym, ale o tym Kaito już wiedział. Jego ciekawość wzbudziła za to dalsza część opowieści. Grubasek stwierdził bowiem, że rodzeństwo ukradło mu kruszec, w co młody Doko jakoś nie do końca wierzył. Bo skoro Nobusawa był w posiadaniu odpowiednich materiałów, to dlaczego nie zabrał się wykuwanie miecza już wtedy? Nadto kowal zapewniał wcześniej, że jest jedyną osobą, która może wykonać ten miecz, a teraz wspomniał coś o tym, że nie wie czy jest w stanie to zrobić, a w dodatku, że schemat Yoshi to „najtrudniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek miał przed oczami”. Hozukiemu coś tutaj nie pasowało. Brzmiało to tak, jak gdyby Botan wcale nie dostał go od swojej mistrzyni, a raczej miał go od niedawna.
- Dobrze, przyjdę jutro. – Oznajmił tylko właścicielowi Wciśniętego Kowadła, nie wspominając na razie więcej o sprawie związanej z rodzeństwem. I tak musiał porozmawiać jeszcze z Yadamą, a z tym umówił się dopiero o siódmej rano. Dlatego opuścił podziemny budynek i porządnie się wyspał, bo wiedział też, że kolejny dzień będzie wyjątkowo wymagający.

Kaito znalazł się pod Onsenem już chwilę przed siódmą. Wolał być wcześniej niż się spóźnić, bo bez spotkania z Arro nie był przecież w stanie rozwiązać sprawy tajemniczego schematu i miecza. Jako że było tego dnia chłodno, założył na siebie ciepłą bluzę z kapturem, i w ten oto sposób wyruszył w drogę. Okazało się, że drogi w okolicach Onsenu były nadal opustoszałe. Prawdopodobnie ludzie stwierdzili, że na kąpiele w źródłach jest jeszcze za wcześnie. Dla niego lepiej, w tłumie i hałasie trudniej byłoby się porozumieć z Yadamą. Kantańczyk jeszcze raz rozejrzał się dookoła, po czym przekroczył próg Onsenu. Nagle zatrzymała go jakaś ręka, a Kaito domyślił się, że najpewniej ma do czynienia z Arro. Uścisk był dość mocny, ale raczej nie był atakiem. Hozuki instynktownie się obrócił i zauważył znajomego faceta z baru opartego o ścianę.
Nie odpowiedział na pierwszy komentarz, kręcąc tylko głową z wyraźnym zażenowaniem. Ta, jakby przyszedł się tutaj rumienić i rozglądać za pięknymi pannami. Nie tym razem. Podobnie do Arro poszedł się obmyć, a następnie wraz ze swoim ręczniczkiem ruszył do basenu koedukacyjnego tak jak się umówił ze swoim rozmówcą. Wyszukał go wzrokiem i zajął miejsce niedaleko niego, nie za blisko oczywiście, bo byłoby to nad wyraz niekomfortowe.
- To co tam się stało z tym Nobusawą? Rozmawiałem z nim, ale nie wszystko mi w jego historii pasuje. Chciałbym posłuchać też Waszej wersji wydarzeń i być może Twojego pomysłu na rozwiązanie tego konfliktu. – Od razu przeszedł do sedna sprawy, bo przecież nie przyszedł do gorących źródeł dla przyjemności, nawet jeśli przy okazji rzeczywiście można było skorzystać z ich dobrodziejstw. Szczególnie przy tak chłodnym poranku, tutejsza parująca woda niezwykle przyjemnie muskała ciało.
- Nie da rady, żebyście się jakoś dogadali? Jako osoba bezstronna mogę pomóc całej Waszej trójce w dojściu do jakiegoś konsensusu. – Dodał jeszcze, od razu pokazując Arro, że jego zdaniem najlepiej by było rozwiązać to zamieszanie w sposób pokojowy. W ogóle był zwolennikiem takiego podejścia do wszelkiego rodzaju sporów, a skoro nie był powiązany z żadną ze stron to tak naprawdę mógłby pomóc nawet jako swoisty mediator. Do tego potrzeba było jednak jeszcze chęci rodzeństwa oraz Nobusawy.
0 x
Awatar użytkownika
Yamanaka Inoshi
Postać porzucona
Posty: 3431
Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie.
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Hoshigaki Maname
Aktualna postać: Jun
Lokalizacja: Soso

Re: Onsen

Post autor: Yamanaka Inoshi »

0 x
Awatar użytkownika
Kaito
Gracz nieobecny
Posty: 462
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:08
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: ♠ kruczoczarne włosy
♠ błękitne oczy
♠ rekinie kły
♠ 178 cm wzrostu, szczupły
♠ ubiór: szara koszulka, niebieska zbroja z białym futerkiem wokół kołnierza, bojówki z wieloma kieszeniami, czarne trapery
Widoczny ekwipunek: ♠ czarne rękawiczki z blaszką, bez palców
♠ torba umieszczona tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę
♠ kabura umieszczona na prawym udzie
♠ sztylet u boku

Re: Onsen

Post autor: Kaito »

Kaito wszedł ze swoim ręcznikiem do koedukacyjnej części Onsenu, ale zobaczył, że Arro nie jest nawet przygotowany do kąpieli. Nadal stał w ciuchach, opierając się przy wejściu jak jakiś strażnik albo ratownik. Chociaż w gorących źródłach chyba trudno byłoby się utopić. Kantańczyk spojrzał na niego pytającym wzrokiem, gdy ten wyjaśnił mu, że rozmowę przeprowadzi z jego siostrą. Otworzył mu także drzwi, uprzedzając by czasem się nie zarumienił. Ah, czyli to oto mu wcześniej chodziło!
Młody Hozuki widział ją już wcześniej w barze, ale faktycznie dopiero teraz mógł podziwiać ją w całej okazałości. Była naprawdę piękną kobietą i być może by się rozmarzył, gdyby nie to, że nie przyszedł tutaj dla przyjemności, a raczej w celach biznesowych. Chciał załagodzić konflikt pomiędzy rodzeństwem i Nobusawą, dowiedzieć się jak wyglądała cała historia, choć wiedział, że nawet zestawienie wersji wydarzeń przedstawionej przez obie zwaśnione strony nie pozwoli mu na sto procent ustalić faktów. W końcu było to tylko słowo przeciwko słowu, żadnych niezbitych dowodów.
Kaito zmartwiło trochę to, że poza nim i rodzeństwem w Onsenie nie było nikogo. Arro najpewniej dlatego stał przy drzwiach, by nikogo do środka nie wpuszczać. Czarnowłosy chłopak zaczął zastanawiać się nad tym, czy aby na pewno dobrze zrobił przychodząc tutaj. Sytuacja wyglądała bowiem nieco podejrzenie – jak gdyby chcieli mu zrobić krzywdę, usunąć niewygodnego świadka rozmowy pomiędzy Yadamą i Nobusawą we Wciśniętym Kowadle. Rekin pozostawał czujny, ale jednak wszedł do wody i zbliżył się do siostry Arro.
- Kaito. – Przedstawił się jej, odwdzięczając się szerokim uśmiechem. Wydawała się miła, choć równie dobrze mogła być wspaniałą aktorką. Szczególnie, jeśli zważyć na to, że jej brat cały czas polegał na niej i przedstawiał ją jako osobę niezwykle stanowczą, nawet jeżeli nie przekazywał tego bezpośrednio. Przecież gdyby tak nie było, to czy nie on, jako mężczyzna, powinien być tym decyzyjnym w ich duecie?
- Wiem o mieczu i o kruszcu, ale nie przychodzę tutaj w imieniu Nobusawy i nie jestem jego wysłannikiem. Chciałbym po prostu załagodzić tę sprawę i zakończyć spór pomiędzy Wami. – Przyznał kobiecie rację, ale tylko w części. Nie przyszedł tutaj bowiem wynegocjować rozwiązania najlepszego dla właściciela zakładu kowalskiego. W jego historię też nie do końca wierzył. Zamierzał raczej znaleźć rozwiązanie, które zadowoli całą trójkę skłóconych.
- Nie wiem, jaka jest prawda, ale nawet jeżeli miałbym wierzyć Wam… to sądzę, że Nobusawa żałuje tego, co zrobił. Słyszałem jak wypowiadał się o Yoshino i w jego głosie dało się wyczuć pewną nutę nostalgii, tęsknoty i być może poczucia winy. – Komu wierzyć? Nie wiadomo, ale wersja wydarzeń przedstawiona przez Sakkę wydawała się także prawdopodobna. Kaito nie kłamał jednak i odnośnie słów wypowiedzianych przez pana Nobusawę. Ten także nie wyglądał na złego człowieka, nawet jeżeli być może zdolny był do takich czynów, o których wspomniała kobieta. To wszystko nie było wcale takie proste, ale Kaito dał siostrzyczce kontynuować, bo samo przebąkiwanie o zapłacie nie mówiło jeszcze tego, na czym naprawdę im zależy.
Kobieta przerwała jednak na chwilę opowieść, zajmując się tworzeniem papierowych figurek. Trzeba było przyznać, że ma do tego dryg. Jej twory były piękne, a okazało się, że i sam Kantańczyk zasłużył sobie na mały prezent. Wziął w dłonie figurkę delfina i podziękował z uśmiechem na ustach. Niebieska poświata, papier częściowo odporny na wodę… Domyślał się, że to członkini rodu Kami. A zatem czy i Arro posiadał takie zdolności? A może jednak nie odziedziczył ich po swoich rodzicach lub rodzicu?
- Ishiwariego między nami już nie ma, podobnie jak Yoshino. Kłótnie z Nobusawą tego nie zmienią, a może robicie tylko sobie i jemu krzywdę, wspominając o tych wydarzeniach? Wierzę Ci, ale czy jest sens szarpać się o te pieniądze? Nie możecie dojść do porozumienia? Przecież i tak nic nie zwróci już tej dwójki, a nawet jeśli myślicie, że Nobusawa uniknął kary, to nie sądzę, żeby tak było. On będzie musiał żyć z tymi demonami do końca swoich dni. – Odparł kobiecie, starając się ją przekonać, że ta walka z kowalem jest bezsensowna, niezależnie od tego co wydarzyło się ileś lat temu. Żal będą mieli do siebie zawsze, to pewne… ale w takim przypadku tym bardziej lepiej by było załatwić sprawę miecza jak najszybciej i być może nie spotkać się już nigdy więcej. Nie zapominać o tym, co było, ale też nie rozpamiętywać mrocznych dni.
- Na czym zależy Wam teraz bardziej? Na pieniądzach czy na mieczu? Jeżeli na mieczu, dajcie kruszec Nobusawie, a on wykona dla Was miecz zgodnie ze schematem. Dopilnujemy go całą trójką, by dotrzymał umowy. Podobno jest aktualnie jedyną osobą, która może go wykuć, więc i tak wszyscy na tym zyskacie. – Zaproponował, bo nie widział w tym momencie lepszego rozwiązania. Płacenie przez Nobusawę za materiał, który ostatecznie i tak miał wrócić do rodzeństwa nie było do końca sprawiedliwie, nawet jeżeli w przeszłości kowal zrobił to, co zrobił.
- A jeżeli bardziej zależy Wam jednak na pieniądzach, to je od niego weźcie, ale zapomnijcie o mieczu. Nie odda Wam czegoś, jeżeli zapłaci za materiał. To jasne. A dopóki nie będzie miał pewności, że jest bezpieczny… dopóki nie porozumiecie się całą trójką na spokojnie co do warunków tej transakcji, on i tak tego miecza nigdy nie wykona. – Dodał jeszcze na wszelki wypadek, gdyby śmierć Ishiwariego sprawiła, że miecz przestał być jednak dla rodzeństwa tak istotny i pieniądze zdawałaby się lepszą rekompensatą za wszelkie krzywdy. Z tego co jednak Kaito zrozumiał Arro i Sakka nadal pragnęli miecza ze schematu, a młody Hozuki widział w tym punkcie możliwość porozumienia, jeżeli tylko obie strony w pewnym zakresie zdecydują się odpuścić i zejść nieco w swoich żądaniach.
- Przemyśl to, proszę. Mogę Wam pomóc. – Mruknął jeszcze cicho, puszczając figurkę delfina po tafli wody tak jakby rzeczywiście chciał tchnąć w papierowe zwierzątko trochę życia. Delfin płynął więc po stworzonych przez nich, niewielkich falach, zaś Kaito skorzystał z okazji i niespodziewanie odwdzięczył się kobiecie o pomarańczowych oczach, ochlapując ją przy tym wodą.
0 x
Awatar użytkownika
Misae
Posty: 1564
Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
GG/Discord: Misae#1695

Re: Onsen

Post autor: Misae »

Przyglądała się z delikatnym uśmiechem Kitashi'emu. Nie miała najmniejszych wątpliwości, że mieli co do tego bardzo podobne zdanie. Dziwne by było gdyby przez ten czas ich opinie w tej dość ważnej kwestii miałyby się różnić. Podobnie wiedziała, że i dla braci łącząca całą trójkę więź jest czymś niezmiernie istotnym. Białowłosa zaśmiała się lekko kiedy ten dla podkreślenia swoich słów uderzył w swą pierś, po czym zwróciła na chwilę oczy na Shiroe.
-To są więzi, które się rozumie kiedy są w naszym sercu... są one i nigdy nie znikną - powiedziała zruszając już zupełnie zrelaksowana ramionami. Nie potrzebowała więcej niż to co dał jej właśnie Koseki. No, ale nie mogli zapominać, że byli tu we czwórkę. Nie zamierzała jednak pytać samuraja co on sam o tym myśli, ponieważ ten pociągnął temat poruszony wcześniej.
Dziewczyna słuchała go z takim skupieniem, że zmarszczyła brwi w grymasie sporej zadumy. Starała się ułożyć wszystko po kolei. Nie żeby nie starał się im wyjaśnić wszystkiego krok po kroku, widać było, że chce się podzielić z nimi swoją wiedzą i doświadczeniem... ale to była ta godzina.
-Rozumiem... chyba... to był bardzo długi dzień Kakita-san... jestem pewna, że kontynuowanie tej rozmowy kiedy będziemy już wypoczęci przyniesie nam więcej korzyści... a przynajmniej mnie będzie łatwiej - zażartowała nieco. Chciała już zupełnie rozluźnić atmosferę, co na szczęście było łatwiejsze dzięki kojącym właściwością wody, w której się obecnie znajdowali.
Do łaźni dołączyły kolejne osoby, dziewczyna tylko grzecznie skinęła głową, ale nie zamierzała się odzywać, tym bardziej, że jej uwaga została skupiona nad czymś zupełnie innym. Onsen. Spokojne miejsce gdzie człowiek może zregenerować swoje siły. Co złego mogłoby się tu stać? Jaka tragedia mogłaby spaść na odpoczywających tutaj ludzi?
Niestety infantylna wiara w ludzkie dobro nie mogła obyć się bez echa. W jednej chwili dziewczyna poczuła uderzenie chakry. Wielką siłę pochodzącą z innego zbiornika. Aż na chwilę zabrakło jej tchu, serce przyspieszyło, a ciało mimo gorąca wody w jakiej się znajdowała przeszył lodowaty wręcz dreszcz. Były tam jeszcze dwa dużo słabsze źródła chakry, ale to nie one skupiły uwagę dziewczyny. Czuła tylko tą przerażającą ilość chakry. Kropelka potu spłynęła po jej skroni wzdłuż dziewczęcego policzka.
-Kitashi-kun... tam się dzieje coś złego - zwróciła przerażone, dwukolorowe tęczówki w stronę przyjaciela. Zasłoniła dłonią usta kiedy poczuła, że słabsze źródła chakry stają się jeszcze słabsze. Czyżby?
-Kitashi-kun... - szepnęła błagalnie w stronę szatyna. Trudno powiedzieć co miało oznaczać to błaganie - pomoc w odkryciu co się dzieje? A może po prostu ratunek przed czymś co ją tak przeraziło. Nie trzeba było być zawodowym detektywem, albo posiadać jej zdolności czytania w myślach by odkryć, że coś bardzo mocno ją poruszyło.
Kilka sekund, które dla dziewczyny były niczym wieczności słychać było wołanie o pomoc? Białowłosa czekała na to co zrobi Koseki. W tej chwili to on decydował. Ona nie była w stanie
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Yamanaka Inoshi
Postać porzucona
Posty: 3431
Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie.
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Hoshigaki Maname
Aktualna postać: Jun
Lokalizacja: Soso

Re: Onsen

Post autor: Yamanaka Inoshi »

z/t
0 x
Kitashi

Re: Onsen

Post autor: Kitashi »

Po wywodzie brodacza odnośnie przyjaźni ten kiwnął głową na słowa rzucone przez przyjaciółkę. W dalszym ciągu owe pytania ze strony SHiroe sprawiały że chłopak był zdziwiony ty chłopakiem, w końcu kto nie zna przyjażni. Mozna nie mieć przyjaciół, ale jednak chyba każdy normalny człowiek wie czym jest przyjaźń czy miłość, tak przynajmniej sądził Kitashi. Czas spokojnie mijał grupce pod nocnym niebem hanamury, miłe rozmowy, miłe towarzystwo i piękny widok na nocne niebo a do tego gorąca woda. Kitashi z ciekawością wysłuchiwał słów samuraja starając się jak najwięcej z tego zrozumieć, co jednak złożoność tych słów jak i późna pora po długim dniu solidnie utrudniały, co potwierdziły słowa Misae, które to wręcz wyjęła chłopakowi z ust. Ten pokiwał głową i lekko się zasmiał.
-To fakt, w końcu szkoda słuchać tak ciekawych rzeczy gdy pod wpływem zmęczenia i tak nie da się sobie wszystkiego przyswoić.
Powiedział z lekkim uśmiechem, który to niebawem mu zrzedł, gdy chłopak dostrzegł przerażenie które przeszyło Misae, chłopak spojrzał na dziewczynę zwracając się w jej stronę. jego wzrok i postawa niemal natychmiast się zmieniły, rysy twarzy stężały w poważnym, spokojnym wyrazie twarzy, na ogół roześmiane oczy były obecnie skupione na oczach przyjaciółki, zaś brwi zmarszczone.
-Gdzie? Co wyczuwasz?
Spytał cicho spokojnym, rzeczowym tonem, ledwo chwilę później słychać było wołanie o pomoc. Chłopak wiedział ze powinien ruszyć zobaczyć co się dzieje, ale wiedział ze przerażenie dziewczyny nie wzięło się znikąd wiec wolał dowiedzieć się co tak wstrząsnęło dziewczyną, w końcu mogła to być jakiegoś rodzaju pułapka patrząc po zachowaniu dziewczyny.
-Powiedz co tam się stało i co się dzieje Misae.
Chłopak planował podjąć decyzję odnośnie wkroczenie w miejsce gdzie ktoś wołał o pomoc po usłyszeniu od Misae o tym co spowodowało u niej taka reakcje, tym bardziej że chłopak idąc do koedukacyjnego źródła widział trójkę osób , które normalnie rozmawiały, wiec nagle znikąd nie stałyby się topielcami, ani też by nie olali gdyby ktoś utopił się w źródle więc tam, w tak niby bezpiecznym miejscu musiało się stać coś strasznego co wywołało taką reakcję u Yamanaki, a nie chciał się pakować w kłopoty, bez najmniejszej świadomości co go tam czeka.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Hanamura”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości