Biały Dystrykt
Re: Biały Dystrykt
Chłopak ucieszył się widząc, że Tensa nie burzyła się, słysząc komplementy. Wyglądała, jak gdyby przypominała sobie jakieś zdarzenie z przeszłości, ale chłopak nie śmiał wypytywać jej o to, uważając, by nie urazić nowopoznanej i nie naruszyć jej swobody. Cóż, wtedy pewnie zamknęła by się w sobie, co było dostatecznym powodem, by się wycofać.
Dziewczyna miała bardzo podobną do niego historię. Życie spędzone w wiosce, z dala od nieznajomych i kłopotów, zamknięty od świata i przygód, mogący się cokolwiek o nim dowiedzieć tylko z książek i opowieści. Chłopak poczuł do Tensy nutę sympatii i zrozumienia, a przynajmniej wydawała mu się ona bardziej bliska. Rzeczywiście nie powinien był sądzić, że był jedynym ninja na świecie, który siedział wygodnie w domu, gdy na zewnątrz trwał okres zawieruchy jak chociażby wojna Sabaku z ostatniego okresu.
- Ja też wyruszyłem niedawno. Świat jest taki... różny. Jeszcze bardziej dziwny i niesamowity niż sobie wyobrażałem. Nie da się poznać nawet jego cząstki z opowieści, którymi karmią nas kupcy - skwitował wywód radosnym śmiechem, by za chwilę zostać uraczonym nieco sake. Chłopak parę razy już pił sake, ale zawsze ograniczone ilości w towarzystwie rodziny, więc teraz, opuściwszy gardę nie był w stanie odmówić. Wziął do ręki i podniósł do góry - za spotkania... i kobiety. W szczególności za to drugie - uśmiechnął się i wypił sake tak, jak go uczyli, jednym chlustem, by jak najmniej alkoholu przyjęło się w ustach, by nie krzywić warg i nie być zniesmaczonym trunkiem, którym go uraczono. Wziął głęboki oddech, pozwalając alkoholowi działać.
- Zauważyłem, że już nie jesteś dziewczynką, ale mi też daleko do chłopca. Wygląd potrafi być zwodniczy - wyszczerzył ząbki i zmierzył kunoichi ciekawskim spojrzeniem. Czyżby patrzała na niego z góry? A może go prowokowała? Ta gra zaczynała się robić tak interesująca, że Shin zaczął się obawiać, że może się zbyt w nią wkręcić. Przygryzł sake przyniesionym wcześniej daniem, nieco wypełniając żołądek.
- Jeszcze nie znalazłem lokum. Znajdę jakieś przed wieczorem, o ile cokolwiek tu pozostało wolne. Chyba, że możesz mi jakoś pomóc? Och, zapomnij, już i tak wystarczająco się narzucam, a tu pewnie i tak nie ma miejsce - dodał szybko, spoglądając na wszystkich ludzi naokoło i nie chcąc sprawiać problemu dziewczynie. Brak dachu nad głową był kolejnym problemem, który musi rozwiązać zanim minie wieczór. Ale ten problem musi poczekać. W końcu teraz chłopak ma inne priorytety - To całe zamieszanie ma jedną wadę: ciężko tu cokolwiek znaleźć. Niby wszystko masz podane jak na dłoni, ale gdy szukasz... ale może to ja jestem nienawykły do takich tłumów - powiedział, powoli i spokojnie jedząc posiłek, pamiętając o savoir-vivre.
Dziewczyna miała bardzo podobną do niego historię. Życie spędzone w wiosce, z dala od nieznajomych i kłopotów, zamknięty od świata i przygód, mogący się cokolwiek o nim dowiedzieć tylko z książek i opowieści. Chłopak poczuł do Tensy nutę sympatii i zrozumienia, a przynajmniej wydawała mu się ona bardziej bliska. Rzeczywiście nie powinien był sądzić, że był jedynym ninja na świecie, który siedział wygodnie w domu, gdy na zewnątrz trwał okres zawieruchy jak chociażby wojna Sabaku z ostatniego okresu.
- Ja też wyruszyłem niedawno. Świat jest taki... różny. Jeszcze bardziej dziwny i niesamowity niż sobie wyobrażałem. Nie da się poznać nawet jego cząstki z opowieści, którymi karmią nas kupcy - skwitował wywód radosnym śmiechem, by za chwilę zostać uraczonym nieco sake. Chłopak parę razy już pił sake, ale zawsze ograniczone ilości w towarzystwie rodziny, więc teraz, opuściwszy gardę nie był w stanie odmówić. Wziął do ręki i podniósł do góry - za spotkania... i kobiety. W szczególności za to drugie - uśmiechnął się i wypił sake tak, jak go uczyli, jednym chlustem, by jak najmniej alkoholu przyjęło się w ustach, by nie krzywić warg i nie być zniesmaczonym trunkiem, którym go uraczono. Wziął głęboki oddech, pozwalając alkoholowi działać.
- Zauważyłem, że już nie jesteś dziewczynką, ale mi też daleko do chłopca. Wygląd potrafi być zwodniczy - wyszczerzył ząbki i zmierzył kunoichi ciekawskim spojrzeniem. Czyżby patrzała na niego z góry? A może go prowokowała? Ta gra zaczynała się robić tak interesująca, że Shin zaczął się obawiać, że może się zbyt w nią wkręcić. Przygryzł sake przyniesionym wcześniej daniem, nieco wypełniając żołądek.
- Jeszcze nie znalazłem lokum. Znajdę jakieś przed wieczorem, o ile cokolwiek tu pozostało wolne. Chyba, że możesz mi jakoś pomóc? Och, zapomnij, już i tak wystarczająco się narzucam, a tu pewnie i tak nie ma miejsce - dodał szybko, spoglądając na wszystkich ludzi naokoło i nie chcąc sprawiać problemu dziewczynie. Brak dachu nad głową był kolejnym problemem, który musi rozwiązać zanim minie wieczór. Ale ten problem musi poczekać. W końcu teraz chłopak ma inne priorytety - To całe zamieszanie ma jedną wadę: ciężko tu cokolwiek znaleźć. Niby wszystko masz podane jak na dłoni, ale gdy szukasz... ale może to ja jestem nienawykły do takich tłumów - powiedział, powoli i spokojnie jedząc posiłek, pamiętając o savoir-vivre.
0 x
Re: Biały Dystrykt
Świat, ogromne miejsce, porażające swoją różnorodnością. W jednym miejscu pełne pustynnego piasku, przechodzi przez góry, doliny, aż po bezkres oceanów. Zamieszkiwany przez ludzi równie różnych jak on sam, łajdaków, parszywców, zdrajców, ludzi honoru i altruistów, wysokich, niskich, silnych i słabych. Mimo tej różnorodności niektóre prawa działały od zarania dziejów, prawa naturalne, społeczne. Słabi giną, silni biorą co chcą depcząc po trupach, tych którzy nie byli wstanie obronić tego co było dla nich ważne, pytanie kto był silny, a kto słaby? Co oczywiste liczył się nie tylko obwód bicepsa, równie ważne, jeśli nie ważniejsze były wiedza, spryt i inteligencja, chociaż i one były niczym przy moralności. Taka mała rzecz, cienka granica która odróżnia ofiarę od oprawcy, to jak daleko zdołasz się posunąć, jak wiele zrobić, by osiągnąć cel? Morderstwo? Tortury? Porwania? Czym są? Czy aktem desperacji? Czy może wyrachowanym działaniem? Co różni człowieka który broniąc swojej rodziny, zabił napastnika, od zabójcy na zlecenie? Ilością ofiar? Przecież to mogło być tylko jedno małe zleconko. Motywacją? Tak, pobudki, to one miały odróżnić dobro od zła, ale skoro tak dlaczego nie zabić zabójcy? Bo liczba zabójców nie zmieni się? Głupota, wystarczy zabić dwóch i już bilans wychodził na plus dla tej dobrej strony. Więc co w tym złego? Czy nie lepiej permanentnie zapobiec morderstwu, niż się bronić? Niż szukać zemsty? Niż pocieszać wdowy i budować sierocińce? Nie, bo to przecież niemoralne. Ludzie stawiali sobie granice, by potem ich nie przekraczać, a co jeśli już to zrobią? Jeśli zabiło się raz, to kolejnym nie będzie miało się oporów. Białowłosa wciąż pamiętała pierwsze morderstwo, kiedy zadziałała jak automat pozbawiając życia dwóch porywaczy. Pamiętała jak to przeżyła, jak się czuła, a potem? Kiedy po raz kolejny ją porwano bez mrugnięcia okiem, to ona porywała, torturowała, mordowała, tylko dlaczego? Nie, dlatego, by była bezpieczna, lubiła ryzyko, krew buzującą podczas starcia, starcie emocji z chłodną kalkulacją. Wtedy, gdy przekroczyła granice, zrobiła to dla ukochanej, żeby nie musiała się martwić, żeby nie stała się ofiarą przypadkowej zemsty.
-Księgi nie są w stanie przekazać bezkresu morza, gdy jest się na statku i jedyne co Cię otacza to błękit nieba i mórz, biel chmur przesłaniających niebo, zapachu słonej wody. Świat jest piękny, dla tych, którzy chcą dostrzec jego piękno. - uśmiechnęła się do chłopaka. Może i wyglądał młodo, ale mówił mądrze, no przynajmniej miał podobne do niej zdanie, a czy nie to uznaje się za mądrość?
-Za szczęście tych których nie możemy dostać. - dodała, by po chwili przechylić swoją charkę. "Za Sagę", dodała w myślach. W końcu przynajmniej tyle mogła jeszcze zrobić.
-Wygląd może być mylący, wybacz, że osądziłam Cię pochopnie. - powiedziała, po raz kolejny napełniając czarki. Polubiła Shina, a skoro ten nie miał lokum, no i ciężko było mu odnaleźć się w tym miejscu...
-Rozumiem, gdyby nie, hmm właściwie, sama nie jestem pewna czy niefortunny zbieg okoliczności miałabym podobny problem. Jeśli chcesz mam sporo miejsca w pokoju, w "króliku Inaby", miło byłoby móc z kimś porozmawiać wieczorem, a skoro nie masz noclegu nie będziesz musiał go szukać. - mówiła z ciepłym uśmiechem, zapraszanie obcego na noc... tylko odsłonięcie się na cięcie podczas pocałunku mogło być równie "lekkomyślne".
-Księgi nie są w stanie przekazać bezkresu morza, gdy jest się na statku i jedyne co Cię otacza to błękit nieba i mórz, biel chmur przesłaniających niebo, zapachu słonej wody. Świat jest piękny, dla tych, którzy chcą dostrzec jego piękno. - uśmiechnęła się do chłopaka. Może i wyglądał młodo, ale mówił mądrze, no przynajmniej miał podobne do niej zdanie, a czy nie to uznaje się za mądrość?
-Za szczęście tych których nie możemy dostać. - dodała, by po chwili przechylić swoją charkę. "Za Sagę", dodała w myślach. W końcu przynajmniej tyle mogła jeszcze zrobić.
-Wygląd może być mylący, wybacz, że osądziłam Cię pochopnie. - powiedziała, po raz kolejny napełniając czarki. Polubiła Shina, a skoro ten nie miał lokum, no i ciężko było mu odnaleźć się w tym miejscu...
-Rozumiem, gdyby nie, hmm właściwie, sama nie jestem pewna czy niefortunny zbieg okoliczności miałabym podobny problem. Jeśli chcesz mam sporo miejsca w pokoju, w "króliku Inaby", miło byłoby móc z kimś porozmawiać wieczorem, a skoro nie masz noclegu nie będziesz musiał go szukać. - mówiła z ciepłym uśmiechem, zapraszanie obcego na noc... tylko odsłonięcie się na cięcie podczas pocałunku mogło być równie "lekkomyślne".
0 x
Re: Biały Dystrykt
Shinowi wydawało się, że mógłby rozmawiać w nieskończoność. Rzadko kiedy zdarzało się spotkać tak otwartego i tajemniczego jak Tensa. Z jednej strony nic o niej nie wiedział i miał wrażenie, że ten stan rzeczy jeszcze na długo się utrzyma, a z drugiej coś tkwiło w niej znajomego, co przyciągało jego uwagę do tego stopnia, że przez moment przyłapał się, że wpatruje się w nią natarczywie. Jakiś dziwny magnetyzm musiał złączyć ich losy, mimo, że jeszcze przed momentem byli sobie zupełnie obcy i nie wiedzieli nawet o swoim istnieniu. Dziadek mówił prawdę powtarzając, że świat staje się lepszym miejscem, gdy masz przy sobie przyjaciela.
Tensa napełniała kolejną charkę. Chłopak zaobserwował, że ma zwinne ruchy, więc nie był to pierwszy raz gdy piła, a na pewno nie pierwszy, gdy raczyła kogoś alkoholem. Ciekawe czym się na co dzień zajmowała, jakie życie wiodła, czy choćby to, jaki jest jej ulubiony kolor.
- Och, mam taką jedną słabość. Zbyt łatwo wybaczam ludziom, w szczególności tym ładniejszym - rzucił mimochodem, drapiąc się za uchem - Naprawdę? Mógłbym z To- - ugryzł się w język słysząc, jak to mogłoby zabrzmieć - mógłbym u Ciebie przenocować? To naprawdę wiele by mi pomogło. Wypijmy więc za wspaniałomyślność mojego gospodarza - powiedział, i podniósł czarkę na znak toastu. Wraz z jej wypiciem chłopak zaczął odczuwać lekkie rozradowanie: pierwszy objaw przedostawania się alkoholu do krwi - Nauczyłem się dzisiaj czegoś ważnego. Niektóre sprawy, widzisz, same się rozwiązują - powiedział z uśmiechem. Pod stołem wyjął z siebie (um. klanowa) jedną kartkę i zaczął ją składać, tworząc z niej kwiatek z łodyżką, a na sam koniec lekko zaciął się papierem, barwiąc krwią kwiatek na czerwony kolor. Krwi nie było wiele i szybko na palcu wyrósł strup, ale kwiatek przybrał ładny, pokrapiany, czerwony kolor - Mam nadzieję, że przyjmiesz to w ramach podziękowania - powiedział z uśmiechem. Nie wiedział, czy dziewczyna nie wyrzuci tego do kosza przy pierwszej nadarzającej się okazji, ale nie dbał o to. On znała cały ród Kami i nie traktowała go z buta, więc szanował ją za to dostatecznie.
- Skoro chcesz rozmawiać wieczorem, to pewnie masz jakieś plany na południe? - spytał, chcąc uciec od chwilowego zawstydzenia, które poczuł, wręczając jej kwiat.
Tensa napełniała kolejną charkę. Chłopak zaobserwował, że ma zwinne ruchy, więc nie był to pierwszy raz gdy piła, a na pewno nie pierwszy, gdy raczyła kogoś alkoholem. Ciekawe czym się na co dzień zajmowała, jakie życie wiodła, czy choćby to, jaki jest jej ulubiony kolor.
- Och, mam taką jedną słabość. Zbyt łatwo wybaczam ludziom, w szczególności tym ładniejszym - rzucił mimochodem, drapiąc się za uchem - Naprawdę? Mógłbym z To- - ugryzł się w język słysząc, jak to mogłoby zabrzmieć - mógłbym u Ciebie przenocować? To naprawdę wiele by mi pomogło. Wypijmy więc za wspaniałomyślność mojego gospodarza - powiedział, i podniósł czarkę na znak toastu. Wraz z jej wypiciem chłopak zaczął odczuwać lekkie rozradowanie: pierwszy objaw przedostawania się alkoholu do krwi - Nauczyłem się dzisiaj czegoś ważnego. Niektóre sprawy, widzisz, same się rozwiązują - powiedział z uśmiechem. Pod stołem wyjął z siebie (um. klanowa) jedną kartkę i zaczął ją składać, tworząc z niej kwiatek z łodyżką, a na sam koniec lekko zaciął się papierem, barwiąc krwią kwiatek na czerwony kolor. Krwi nie było wiele i szybko na palcu wyrósł strup, ale kwiatek przybrał ładny, pokrapiany, czerwony kolor - Mam nadzieję, że przyjmiesz to w ramach podziękowania - powiedział z uśmiechem. Nie wiedział, czy dziewczyna nie wyrzuci tego do kosza przy pierwszej nadarzającej się okazji, ale nie dbał o to. On znała cały ród Kami i nie traktowała go z buta, więc szanował ją za to dostatecznie.
- Skoro chcesz rozmawiać wieczorem, to pewnie masz jakieś plany na południe? - spytał, chcąc uciec od chwilowego zawstydzenia, które poczuł, wręczając jej kwiat.
- Nazwa
- Shikigami no Mai
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg
- Własne ciało
- Ilość kartek
- Technika je tworzy
- Koszt
- E: 14% | D: 12% | C: 10% | B: 8% | A: 6% | S: 4% | S+: 2%
- Dodatkowe
- Technikę tą nie obowiązuje obniżony koszt.
- Opis Podstawowa technika origami, polegająca na zmianie swojego organizmu w zwyczajne kartki papieru, dzięki czemu możemy uzyskać bardzo szybki dostęp do dużej ich ilości. Oprócz zastosowania "wspomagającego", jesteśmy w stanie na krótką chwilę usunąć swoją dłoń, rękę czy nogę, a nawet tułów by uniknąć ataku, jednak głowa zawsze musi pozostać na swoim miejscu, będąc słabym punktem techniki. Maksymalna ilość kartek, którą jesteśmy w stanie osiągnąć ze swojego ciała, to 2000, jako że składa się z 2500. Ilość kartek które jesteśmy w stanie uzyskać z pojedynczego użycia zależy od dziedziny klanowej:
Do czasu uzupełnienia powstałej "luki" należy się liczyć z potrzebą stałego użycia Reberu, aby nie upaść na ziemię.
Uwaga! Za pojedyńcze kartki pobierane jednorazowo na dobę fabularną za pomocą techniki nie ponosimy kosztów chakry.
Technika posiada także swój drugi wariant, który pozwala na tworzenie nowych kartek. Czynność ta jest nieco droższa oraz ilość uzyskanego w ten sposób papieru jest znacznie mniejsza niż przy zwykłej zamianie ciała w papier (połowa ilości). Oprócz tworzenia "surowca" wykorzystywanego do technik klanowych. Odmiany tej można użyć także do odbudowywania ciała w przypadku zniszczenia całego pozostałego na polu walki papieru. Wytwarzać kartek nie można na czas działania technik Kami Chou Sekkou no Jutsu i Kyuuzou no Jutsu (wyjątkiem jest odbudowywanie ciała). - Koszt
- E: 24% | D: 18% | C: 15% | B: 12% | A: 9% | S: 6% | S+: 3%
0 x
Re: Biały Dystrykt
Przyjaźń, czym tak naprawdę była? Czy spotkanie dwóch obcych sobie osób przy butelce sake, można było nazwać przyjaźnią? W świecie pełnym przemocy, śmierci i pogardy zwykłe miłe słowo mogło wydawać się czymś więcej niż byciem miłym, czy szczerą uwagą, takie czasy, ludzie, właściwie takie wszystko. Widziała, że chłopak cały czas się w nią wpatruje i nie przeszkadzało jej to w żadnym stopniu, w końcu spojrzenie to nic złego... No dobra, to natarczywe bywało irytujące, ale w większości przypadków zależało to od tego kto stoi po drugiej stronie oczu. Przyjemna rozmowa trwała w najlepsze, białowłosa zapomniała o otaczającym ją świecie, w końcu słyszała, że powinna żyć, powinna się cieszyć i czerpać przyjemność, więc to robiła. W końcu nawet narzędzie trzeba czasem naoliwić, dbać o to by nie skorodowało, bo jaki pożytek przyniesie złamana klinga? No, można próbować się nią ogolić, jednak pokaleczenie się jest bardziej niż pewne. Po raz kolejny zarumieniła się słysząc komplement.
-To miłe, jasne, że możesz u mnie przenocować. - wolała pominąć, urwane w połowie zdanie. Nie przypominać sobie widoku Akashiego wbijającego palec we własne oko, padającego "martwym" z uszkodzonym mózgiem... tego samego który po tym wszystkim jak gdyby nigdy nic przyszedł na trybuny. Nieśmiertelny, regenerujący się wampir, całe szczęście, że nie brał udziału w turnieju, a przynajmniej tak zapewniał nie tylko on, ale i rozpiska.
-Nasze zdrowie przyjacielu. - powiedziała wlewając do ust ryżowy napój. Przyjaciel, czy nie użyła tego słowa na wyrost? Znali się zaledwie kilka, może kilkanaście minut, ale zaufała mu, bo dlaczego miałaby tego nie robić? Było pewnie multum przesłanek. Porzucone życie, rodzina, ukochana, może po prostu bałaś się tego? Przez te wszystkie lata żyłaś z jedną myślą, z jedną osobą, dla niej, a teraz? Teraz nie chciałaś zostać sama.
Białowłosa delikatnie uchwyciła podaną róże, w jej oczach błyszczało szczęście, chociaż twarz pokrywał czerwony ślad wstydu.
-Dzię...dziękuję. - wydukała Tensa wkładając kwiat we włosy, które splotła tak, aby ten nie wypadł przy szybszym, czy też wolniejszym ruchu. -Chciałabym, by trwał przy mnie, tyle ile nasza przyjaźń. - odpowiedziała starając się zapanować nad rumieńcami. Gdy chłopak zapytał o plany jej kobieca intuicja zwariowała, a pamięć wróciła na miejsce. Podniosła się z miejsca i podeszła do chłopaka podając mu dłoń.
-Turniej... mam dziwne przeczucie, że zbliża się moja walka, byłbyś chętny trzymać za mnie kciuki? - zapytała, gdy tylko chłopak się zgodził zaprowadziłaby go na trybuny, a sama ruszyła na arenę.
-To miłe, jasne, że możesz u mnie przenocować. - wolała pominąć, urwane w połowie zdanie. Nie przypominać sobie widoku Akashiego wbijającego palec we własne oko, padającego "martwym" z uszkodzonym mózgiem... tego samego który po tym wszystkim jak gdyby nigdy nic przyszedł na trybuny. Nieśmiertelny, regenerujący się wampir, całe szczęście, że nie brał udziału w turnieju, a przynajmniej tak zapewniał nie tylko on, ale i rozpiska.
-Nasze zdrowie przyjacielu. - powiedziała wlewając do ust ryżowy napój. Przyjaciel, czy nie użyła tego słowa na wyrost? Znali się zaledwie kilka, może kilkanaście minut, ale zaufała mu, bo dlaczego miałaby tego nie robić? Było pewnie multum przesłanek. Porzucone życie, rodzina, ukochana, może po prostu bałaś się tego? Przez te wszystkie lata żyłaś z jedną myślą, z jedną osobą, dla niej, a teraz? Teraz nie chciałaś zostać sama.
Białowłosa delikatnie uchwyciła podaną róże, w jej oczach błyszczało szczęście, chociaż twarz pokrywał czerwony ślad wstydu.
-Dzię...dziękuję. - wydukała Tensa wkładając kwiat we włosy, które splotła tak, aby ten nie wypadł przy szybszym, czy też wolniejszym ruchu. -Chciałabym, by trwał przy mnie, tyle ile nasza przyjaźń. - odpowiedziała starając się zapanować nad rumieńcami. Gdy chłopak zapytał o plany jej kobieca intuicja zwariowała, a pamięć wróciła na miejsce. Podniosła się z miejsca i podeszła do chłopaka podając mu dłoń.
-Turniej... mam dziwne przeczucie, że zbliża się moja walka, byłbyś chętny trzymać za mnie kciuki? - zapytała, gdy tylko chłopak się zgodził zaprowadziłaby go na trybuny, a sama ruszyła na arenę.
-Shin, wiem, że to dziwna prośba, ale mógłbyś zrobić drugą różę z notki wybuchowej? tak, żeby pokrywały ją kartki? - zapytała po drodze, jeśli ten się zgodził, dałaby mu jedną ze swoich notek, by stworzył to arcydzieło, by gotową różę schować do torby. -Dziękuję. - powiedziała składając krótki pocałunek na jego policzku przed swoim odejściem.
z/t -> Arena
0 x
Re: Biały Dystrykt
Chłopak widział, jak na nią działał. Sam nie wiedział, czy to sake, czy może cienka, niewidoczna linka przeznaczenia, czy może jego komplementy sprawiły, że się zarumieniła. Twierdził, że dziewczyny są słodkie, gdy się rumienią, ale nie myślał, że potrafią stać się aż tak słodkie gdy ich lica spłoną czerwienią. Przez chwilę poczuł się zadowolony ze swoich występków. Z jednej strony wyglądał jak beztroski podrywacz, a doskonale wiedział, jak daleko mu było do charakteru bawidamka.
Słowa "Chciałabym, by trwał przy mnie, tyle ile nasza przyjaźń." zabrzmiały mu w uszach. Czerwonokrwista róża kontrastowała przyjemnie z kolorem jej włosów, miło kłując w oczy intensywnością swojej barwy. Chłopak na chwilę spuścił wzrok, tylko po to, by się uspokoić i by Tensa nie zauważyła, jak sam się lekko czerwieni. Na myśl o spotkaniu zawołał kelnerkę i zapłacił ile było trzeba za wszystko, co zamówił. Chwycił dłoń, którą do niego wyciągnęła Tensa. To dziwne, jaka mała mu się wydała.
- Postarajmy się, żeby to nasza przyjaźń trwała tak długo, jak ten kwiat - poprawił ją z uśmiechem.
- Tylko uważaj na siebie - powiedział w końcu, znów delikatnie chwytając ją za rękę. I ten gest wprawił piętnastolatka w takie zakłopotanie, że modlił się, by Tensa nie widziała, jak spłonęły mu uszy.
z/t -> Trybuny
Słowa "Chciałabym, by trwał przy mnie, tyle ile nasza przyjaźń." zabrzmiały mu w uszach. Czerwonokrwista róża kontrastowała przyjemnie z kolorem jej włosów, miło kłując w oczy intensywnością swojej barwy. Chłopak na chwilę spuścił wzrok, tylko po to, by się uspokoić i by Tensa nie zauważyła, jak sam się lekko czerwieni. Na myśl o spotkaniu zawołał kelnerkę i zapłacił ile było trzeba za wszystko, co zamówił. Chwycił dłoń, którą do niego wyciągnęła Tensa. To dziwne, jaka mała mu się wydała.
- Postarajmy się, żeby to nasza przyjaźń trwała tak długo, jak ten kwiat - poprawił ją z uśmiechem.
Po chwili usłyszał jej prośbę. Nieco się zawahał, ale zrozumiał, że idzie przecież na mecz. Nigdy nie był fanem mocnych wrażeń i pojedynków, ale umiał zrozumieć stawki o jakie się walczy. Wziął w ręce jej wybuchową notkę i
zwykłą kartkę, którą chował "na czarną godzinę" i złożył je tak, by na zewnątrz były jedynie białe strony. Oznaczało to, że po złożeniu róża będzie cała biała. Teraz staromodnie, przystając na boku złożył dla niej różę z małą nóżką.
zwykłą kartkę, którą chował "na czarną godzinę" i złożył je tak, by na zewnątrz były jedynie białe strony. Oznaczało to, że po złożeniu róża będzie cała biała. Teraz staromodnie, przystając na boku złożył dla niej różę z małą nóżką.
- Tylko uważaj na siebie - powiedział w końcu, znów delikatnie chwytając ją za rękę. I ten gest wprawił piętnastolatka w takie zakłopotanie, że modlił się, by Tensa nie widziała, jak spłonęły mu uszy.
z/t -> Trybuny
0 x
- Atari Sanada
- Gracz nieobecny
- Posty: 274
- Rejestracja: 4 gru 2017, o 15:55
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4424
- Multikonta: Yama-uba
Re: Biały Dystrykt
Nawet po opuszczeniu grubych szpitalnym murów młoda kobieta odczuwała dalej skutki rany noszonej między piersiami. Jej strój pozostawiający wiele do życzenia niemalże perfekcyjnie wpasowywał się w "modę" chłopców na posyłki. Rozdarty strój na klatce piersiowej i łydce prezentował opatrunki noszone po walce z samurajem. Dziewczyna postanowiła zakosztować nieco wiosennego powietrza pośród pięknych domostw. Biały dystrykt robił wrażenie czego nie mogły ukryć szare, zafascynowane oczy. Przeróżne budki buchały rozmaitymi zapachami starając się przyciągnąć klientów o nieco słabszej woli. Liczna gawiedź wędrowała w sobie znanych kierunkach ciesząc się dobrym, spokojnym czasem festiwalu. Sielanka, która na zawsze zostanie w pamięci Atari była obrazem wręcz utopijnym. Uśmiechy na twarzach, radosne popiskiwania dzieci, no może gdyby co jakiś czas nie obdarzano ją zniesmaczonym wyrazem twarzy. Ustępujący oburzeni ludzie musieli brać uczestniczkę turnieju za zwykłą żebraczkę.
Przyjemny, chłodnawy wiatr odgarnął niesforne włosy wpadające do oczu pod bambusowym kapeluszem. Prażące słońce, zrobiło niezwykłą niespodziankę przybywając do morskich klifów na koronacje Cesarza czyniąc ten dzień jeszcze bardziej niezwykłym. Przegrana na turnieju miała swoje plusy, teraz, gdy nie walczyła mogła cieszyć się małymi, prostymi rzeczami. Choć i ubogi, leniwy zachwyt nie trwał wiecznie. Młody chłopiec podbiegł do Atari wręczając jej wiadomość. Na twarz niewiasty wtargnął przyjazny uśmiech, urwis wyglądał zupełnie jak ona za młodu i do tego zajmuje się niezwykle poważnymi i groźnymi misjami. Dziewczę zaśmiało się w duchu na samą myśl dopowiedzianych historii przez kreatywny, dziecięcy umysł. W końcu nawet zamiatanie liści przed domostwem starszej sąsiadki mogło być przygodą jak tylko wyobrazimy sobie, że liście to złośliwe chochliki. Drobne kobiece dłonie nie czekając zbytnio otworzyły pergamin pozwalając szarym ślepią odczytać zawartą wiadomość. Atari targnęło zdziwienie, nie sądziła bowiem, że informacja o jej przegranej rozniesie się tak szybko. W głębi ducha pragnęła być "rozpoznawalna" jako ktoś pokroju Kunoichi i wierzyła w to, że udział w turnieju przyczyni się do takiego obrotu spraw, lecz nie spodziewała się jednak że nastąpi to tak szybko.
Krok młodej rybaczki przyśpieszył znacznie z leniwego spaceru do pośpiesznego kluczenia między grupkami przechadzających się ludzi. Mapka okazała się niezwykle przydatna, bowiem bez niej nigdy nie odnalazłaby sklepu jubilerskiego, choć jej jakość i precyzja nie należały do górnolotnych. Przemierzała pięknie brukowe ulice, a gdy odnalazła wreszcie swój cel nie zwlekała długo wchodząc do środka.
Przyjemny, chłodnawy wiatr odgarnął niesforne włosy wpadające do oczu pod bambusowym kapeluszem. Prażące słońce, zrobiło niezwykłą niespodziankę przybywając do morskich klifów na koronacje Cesarza czyniąc ten dzień jeszcze bardziej niezwykłym. Przegrana na turnieju miała swoje plusy, teraz, gdy nie walczyła mogła cieszyć się małymi, prostymi rzeczami. Choć i ubogi, leniwy zachwyt nie trwał wiecznie. Młody chłopiec podbiegł do Atari wręczając jej wiadomość. Na twarz niewiasty wtargnął przyjazny uśmiech, urwis wyglądał zupełnie jak ona za młodu i do tego zajmuje się niezwykle poważnymi i groźnymi misjami. Dziewczę zaśmiało się w duchu na samą myśl dopowiedzianych historii przez kreatywny, dziecięcy umysł. W końcu nawet zamiatanie liści przed domostwem starszej sąsiadki mogło być przygodą jak tylko wyobrazimy sobie, że liście to złośliwe chochliki. Drobne kobiece dłonie nie czekając zbytnio otworzyły pergamin pozwalając szarym ślepią odczytać zawartą wiadomość. Atari targnęło zdziwienie, nie sądziła bowiem, że informacja o jej przegranej rozniesie się tak szybko. W głębi ducha pragnęła być "rozpoznawalna" jako ktoś pokroju Kunoichi i wierzyła w to, że udział w turnieju przyczyni się do takiego obrotu spraw, lecz nie spodziewała się jednak że nastąpi to tak szybko.
Krok młodej rybaczki przyśpieszył znacznie z leniwego spaceru do pośpiesznego kluczenia między grupkami przechadzających się ludzi. Mapka okazała się niezwykle przydatna, bowiem bez niej nigdy nie odnalazłaby sklepu jubilerskiego, choć jej jakość i precyzja nie należały do górnolotnych. Przemierzała pięknie brukowe ulice, a gdy odnalazła wreszcie swój cel nie zwlekała długo wchodząc do środka.
0 x
- Atari Sanada
- Gracz nieobecny
- Posty: 274
- Rejestracja: 4 gru 2017, o 15:55
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4424
- Multikonta: Yama-uba
Re: Biały Dystrykt
Błyszczące drobiazgi, mieniące się plejadą różnorodnych barw odbijały się w szarych oczach młodej dziewczyny. Ciekawskie spojrzenie łypało na biżuterie zachwycając się jej pięknem. Choć sama Atari nie stosowała żadnych form dekoracji i nie uważała za rozsądne zachowanie wydawać majątek na posiadanie szlachetnych kamieni, nie mogła odmówić ich uroku godnego podziwu i zobaczenia. Właśnie, zobaczenia nie zaś posiadania. Można było bowiem wspiąć się na szczyty górskie i cieszyć oczy widokami, zapisywać je w intymnych wspomnieniach. Nie trzeba było nosić miano właściciela.
Im dalej w sklep tym robiło się coraz bardziej nietypowo. Co prawda, Atari nigdy nie była w tego typu sklepie więc nie wiedziała co odstaje od normy, a co owym zwykłym towarem było. Czaszki zwierząt wprawiały ją w dyskomfort, nawet jeśli sięgając do wspomnień z dzieciństwa widziała liczne rybackie chatki udekorowane w szkieletach swoich zdobyczy. Makabryczny element kultury człowieka nie spodobał się jej w nawet najmniejszym aspekcie i powodował odrzucenie. Wzrok niemalże natychmiast oderwał się od szczątek zmarłych dawno temu ssaków. To co zaś ujrzała było prawdopodobne zwieńczeniem dziwactw. Sprzedawca całkowicie pochłonięty przez wystrój swojego sklepu postanowił sam stać się sklepem, swoistą duszą tego miejsca i jego rdzeniem. Nie trudno było odmówić tej kosmicznej kreacji wdzięku i chwytliwej łatwością, z jaką postać wdzierała się do pamięci wgłąb głowy. Jeśli tak właśnie wyglądał sklep jubilerski to musiało to nieść za sobą całkiem ciekawą historię.
Bambusowy kapelusz okrywający cieniem większość twarzy kobiety spadł z pomocą dłoni Atari z ciemnej czupryny związanej w kucyk. Twarz młodej niewiasty rozpromieniła się w życzliwym uśmiechu chcąc oddać entuzjazm z jakim przywitał ją fantastyczny, nietypowy mężczyzna. - Również witam. - Skłoniła się jak nakazywała etykieta, a chwile później wręczyła list dostarczony jej przez posłańca. - Otrzymałam to pismo. Nazywam się Atari Sanada. - Przedstawiła się i przez chwile sama zapatrzyła w rysunki na kawałku pergaminu. Patrząc na ciekawą i barwną osobowość jaka przed nią stała nie mogła odnieść wrażenia, że prowizoryczny malunek mapy najzwyklej do mężczyzny nie pasuje. Nie było tu cudacznych krzaczków i symboli, lecz może po prostu zbyt wiele oczekiwała od jubilera. - Niestety treść nie została podpisana. Spodziewam się, że nie została przez Pana wysłana? - Spytała nie ukrywając swojego podejrzenia. Tak naprawdę ani list, ani jego treść nie pasowała do sprzedawcy. Była zbyt mało barwa, posiadała wyraźną liczbę mnogą i do tego nie została podpisana. Tak charakterystyczna osoba przecież musiałaby się podpisać, prawda? A może po prostu kobieca intuicja zwodziła młodą Atari, która najzwyczajniej stała przed twórcą owego tajemniczego listu.
Im dalej w sklep tym robiło się coraz bardziej nietypowo. Co prawda, Atari nigdy nie była w tego typu sklepie więc nie wiedziała co odstaje od normy, a co owym zwykłym towarem było. Czaszki zwierząt wprawiały ją w dyskomfort, nawet jeśli sięgając do wspomnień z dzieciństwa widziała liczne rybackie chatki udekorowane w szkieletach swoich zdobyczy. Makabryczny element kultury człowieka nie spodobał się jej w nawet najmniejszym aspekcie i powodował odrzucenie. Wzrok niemalże natychmiast oderwał się od szczątek zmarłych dawno temu ssaków. To co zaś ujrzała było prawdopodobne zwieńczeniem dziwactw. Sprzedawca całkowicie pochłonięty przez wystrój swojego sklepu postanowił sam stać się sklepem, swoistą duszą tego miejsca i jego rdzeniem. Nie trudno było odmówić tej kosmicznej kreacji wdzięku i chwytliwej łatwością, z jaką postać wdzierała się do pamięci wgłąb głowy. Jeśli tak właśnie wyglądał sklep jubilerski to musiało to nieść za sobą całkiem ciekawą historię.
Bambusowy kapelusz okrywający cieniem większość twarzy kobiety spadł z pomocą dłoni Atari z ciemnej czupryny związanej w kucyk. Twarz młodej niewiasty rozpromieniła się w życzliwym uśmiechu chcąc oddać entuzjazm z jakim przywitał ją fantastyczny, nietypowy mężczyzna. - Również witam. - Skłoniła się jak nakazywała etykieta, a chwile później wręczyła list dostarczony jej przez posłańca. - Otrzymałam to pismo. Nazywam się Atari Sanada. - Przedstawiła się i przez chwile sama zapatrzyła w rysunki na kawałku pergaminu. Patrząc na ciekawą i barwną osobowość jaka przed nią stała nie mogła odnieść wrażenia, że prowizoryczny malunek mapy najzwyklej do mężczyzny nie pasuje. Nie było tu cudacznych krzaczków i symboli, lecz może po prostu zbyt wiele oczekiwała od jubilera. - Niestety treść nie została podpisana. Spodziewam się, że nie została przez Pana wysłana? - Spytała nie ukrywając swojego podejrzenia. Tak naprawdę ani list, ani jego treść nie pasowała do sprzedawcy. Była zbyt mało barwa, posiadała wyraźną liczbę mnogą i do tego nie została podpisana. Tak charakterystyczna osoba przecież musiałaby się podpisać, prawda? A może po prostu kobieca intuicja zwodziła młodą Atari, która najzwyczajniej stała przed twórcą owego tajemniczego listu.
0 x
Re: Biały Dystrykt
Z uśmiechem wyszła ze sklepu, sama nie wiedziała czemu, ale czasem zakupy potrafiły poprawić jej humor. Z resztą co się dziwić, broń którą przytroczyła do lewego boku była piękna. Wydawała się delikatna, jednak tak naprawdę była cholernie ostra i wytrzymała. Drobna budowa była myląca, gdyż waga broni była dobrze odczuwalna, na całe szczęście, jej siła była wystarczająca, by bez problemu wykonywać podstawowe cięcia, czy pchnięcia, przynajmniej tak sądziła po teście który wykonała w sklepie. Idąc trzymała dłoń na rękojeści, jedynie dzięki sile woli nie zerkała co chwilę na zdobienia, które nie ukrywając najbardziej przyciągnęły jej uwagę. Informacje, broń, wszystko było na miejscu, pozostało jej tylko rozkoszować się resztą dnia czekając na kolejną rundę turnieju. Odnalezienie miejsca, gdzie piła sake z shinem nie było trudne, na całe szczęście miała dobrą pamięć. Usiadła przy tym samym, wolnym od ich odejścia stoliku i zamówiła butelkę sake, czekając na przybycie przyjaciela. Korzystając z okazji wypytała pobliskich ludzi o wyniki i naniosła je ołówkiem na posiadaną rozpiskę. Okazało się, że jedyną wciąż nierozstrzygniętą walką pozostaje starcie jakiegoś Aburame, z tym cholernym kłamcą Akashim. Niestety to właśnie z niej wyłoniony miał być jej następny przeciwnik. Starcie z nieśmiertelnym byłoby arcytrudne o ile nie niemożliwe do wygrania, może jedynie gra na emocjach, na jego poszukiwaniach, mogłaby zmusić go do poddania się, czy też ułatwić w jakikolwiek sposób starcie, nie widziała żadnego sposobu na wygraną, no po za rozczłonkowaniem. Chociaż biorąc pod uwagę fakt, że był w stanie zregenerować bezpośrednie uszkodzenia mózgu, zwykłe rozczłonkowanie mogło go co najwyżej spowolnić. No, zawsze pozostawała możliwość starcia z Aburame, shinobim zdolnym do manipulacji owadami, szybka szarża, czy potężne techniki katonu masakrujące jego maleństwa wydawały się prostym i odpowiednim sposobem na zwycięstwo, w końcu raczej nie ma ich nieskończonej liczby, wszystko kiedyś się kończy, może Jashinista nieco przetrzebi robaczą armie? No cóż, kłamca, albo robaki, nie ważne na co wypadnie, będzie mieć do czynienia z mniej lub bardziej dosłownie obślizgłym typem. Dłonią sprawdziła czy wciąż posiada sakiewkę, w takim tłumie spotkanie z kieszonkowcem nie byłoby niczym dziwnym, może i miała je jeszcze w sklepie, ale rzeczy lubiły zmieniać swoich właścicieli. Domówiła jakąś przekąskę, w końcu przydałoby się coś oprócz sake. Liczyła, że Shin zjawi się jak najszybciej.
0 x
Re: Biały Dystrykt
Chłopak znowu poruszał się uliczkami Białego Dystryktu, aż trafił w końcu na główny deptak, szeroki na kilkadziesiąt kroków i wypełniony ludźmi. Westchnął, przypominając sobie znowu, że ludzie ze wszystkich stron świata pragną przecież zawsze grupować się i wspólnie bawić w miejscach takich jak to, a rozstawieni wzdłuż ulicy handlarze z nawet najdalszych zakątków świata jeszcze bardziej podsycali atmosferę nieznośnej ekskluzywności panującej w Białym Dystrykcie. Chłopak miał dobry humor, więc z uśmiechem przeciskał się przez tłum czując nadal na policzku całus Tensy. Mijając jeden ze straganów spojrzał na biżuterię, która od razu przyciągnęła jego uwagę: srebrny sygnet z rubinem o niespodziewanym wykonaniu. Co prawda po bliższym przyglądnięciu okazało się, że nie było to srebro, a kamień był półszlachetny, to i tak chłopak poprosił o zapakowanie i wziął go ze sobą, uśmiechając się, że może będzie to miły akcent na zapamiętanie tego spotkania dla srebrnowłosej dziewczyny.
Wreszcie przedostał się w miejsce, w które mieli się spotkać. Po chwili zauważył Tensę w swojej zbroi, popijającą sake i zamawiającą coś u przeciętnie wyglądającej kelnerki. Chłopak wykonał proste henge no justu, by wyglądać nieco doroślej (na około 20 lat, ale bez większych zmian w aparycji) i nie było problemów z zamawianiem alkoholu. Specjalnie zaszedł ją od tyłu i nachylając się tak, by szeptać jej do ucha spytał niskim głosem:
- Długo czekałaś? - po tym powitaniu usiądzie naprzeciwko i zamówi sobie coś do przekąszenia. Sam ma świadomość, że powinien ostrożnie postępować z sake, więc nie będzie sam sobie go nalewał.
Wreszcie przedostał się w miejsce, w które mieli się spotkać. Po chwili zauważył Tensę w swojej zbroi, popijającą sake i zamawiającą coś u przeciętnie wyglądającej kelnerki. Chłopak wykonał proste henge no justu, by wyglądać nieco doroślej (na około 20 lat, ale bez większych zmian w aparycji) i nie było problemów z zamawianiem alkoholu. Specjalnie zaszedł ją od tyłu i nachylając się tak, by szeptać jej do ucha spytał niskim głosem:
- Długo czekałaś? - po tym powitaniu usiądzie naprzeciwko i zamówi sobie coś do przekąszenia. Sam ma świadomość, że powinien ostrożnie postępować z sake, więc nie będzie sam sobie go nalewał.
Chakra: 102% - 5% = 97%
- Nazwa
- Henge no Jutsu
- Pieczęci
- Pies › Świnia › Baran
- Zasięg
- Na ciało
- Koszt
- E: 7% | D: 5% | C: 4% | B: 3% | A: 2% | S: 1% | S+: Niezauważalny
- Dodatkowe
- Brak dodatkowych wymagań
- Opis Pomocna technika przy pomocy której użytkownik może przybrać wygląd innej osoby bądź obiektu. Co za tym idzie jeśli zmieniamy się w personę, to wygląd, a także ubranie zostaje zmienione. Również i głos pozostanie zmutowany do pewnego stopnia przypominający ten osoby w którą to się zamieniliśmy. Jednak jest to tylko zmiana aparycji, tak więc nie przejmujemy zdolności fizycznych czy też innych. Możemy zmienić się w każdą osobę, a także w przedmiot. Jednak nie może on być zbyt mały. Więc nie możemy zmienić się w Kunai czy zwykłego Shurikena. Dodatkowo nasza chakra pozostaje bez zmian. Tak więc, jeśli ktoś wykryje naszą niebieską energię, może bez problemu odkryć oszustwo, również i wszystkie Doujutsu bezproblemowo sobie z tym radzą.
0 x
Re: Biały Dystrykt
Oczekiwanie, nie lubiła go, chociaż bardziej niż sam fakt, że czas się dłużył, bardziej męcząca była bezczynność. Świadomość tego jak wiele rzeczy mogła zrobić, nawet zabijając czas. Chociaż jedynym co przychodziło jej do głowy był trening, była właściwie jedna technika którą chciała opanować, jednak nazywanie jej techniką, to przesada. Blok wykonany przez tamtego gwałciciela, jeden ruch którym skontrował asa trzymanego przez nią w rękawie przez całe starcie, chwila w której zmuszona była oddać swą godność, w zamian za możliwość przeżycia, w zamian za możliwość zemsty, ujrzenie jego ciała rozrywanego przez eksplozje, deszcz ciepłej krwi która skąpała jej ciało, metaliczny posmak w ustach i... to cholerne uczucie uchodzącego z niej życia, moment w którym bandaż na nadgarstku jedynie spowalniał powolne wykrwawianie się, bezsilność... Wtedy pozostała jej jedynie nadzieja. Nadzieja na to, że ludzie, których uwagę udało jej się zwrócić będą chcieli jej pomóc, że nie okażą się kolejnymi chcącymi wykorzystać jej atuty. Wtedy miała szczęście, teraz jakby nie patrzeć również dzięki niemu przeszła do kolejnej rundy. Szczęście, większe niż umiejętności, jedyna rzecz dzięki, której do tej pory udawało jej się unikać chłodnych objęć kostuchy. Wzięła głębszy wdech. Akashi, albo Kenji, to oni będą dowodem jej wartości, a nawet jeśli nie... palcami przejechała po zdobionej gardzie, to Hayami, ten sam którego na niedługo przed wyruszeniem szkoliła, czy był to błąd? Nie, przynajmniej tak nie uważała, chciała zmierzyć się z równym przeciwnikiem, a on taki był, o ile nie lepszy. Uśmiechnęła się wypijając sake, które sama nie wiedząc, kiedy wlała do czarki. Szept wyrwał ją z zamyślenia, pytanie niskiego, basowego głosu... chociaż tak różny od tego który pamiętała, nie był trudny w rozpoznaniu.
-Jedynie chwile, ale warto było. - odpowiedział z uśmiechem i delikatnym rumieńcem...
-Jedynie chwile, ale warto było. - odpowiedział z uśmiechem i delikatnym rumieńcem...
0 x
Re: Biały Dystrykt
Zanim chłopak zrobił dziewczynie małą niespodziankę, ta była bardzo zamyślona. Shin nie wiedział, czy były to pozytywne, czy smutne myśli i czemu dziewczyna wyglądała na tak niepocieszoną, ale w złym smaku było pytać o to w tej chwili. Może kiedyś usiądą przy kominku bądź znajdą sobie ładną łączkę i siedząc w cieniu drzew poopowiada mu, co ją dręczy i jakie miewa koszmary, ale dzień dzisiejszy spędzali razem i to właśnie o tym Tensa powinna myśleć. Dokładnie taki cel przyświecał chłopcu, gdy zamiast siedzenia naprzeciwko dziewczyny przesunął krzesło i usiadł obok niej, niemalże stykając ich kolanami i uśmiechając się promiennie. Dziewczyna odwzajemniała uśmiech i chłopak podejrzewał, że podoba jej się obecny stan rzeczy. Kto lubił się smucić i narzekać, gdy właśnie działo się coś, co sam Shin uznał za magiczne spotkanie?
- Znowu sake? Uważaj, bo pomyślę, że jesteś alkoholiczką - powiedział półżartem, chwytając pierwszą z brzegu przekąskę - Piękna broń. Miałaś ją wcześniej? - spytał niepewny, lekko gładząc płatki przyczepionej do niej róży. Z pewną radością Shin zauważył, że dziewczyna nie wyrzuciła róży, ale zaczepiła ją do pięknej, zdobionej broni. Włożył dłoń do kieszeni i zacisnął na podarunku... nie, jeszcze za wcześnie, bo jej go dać. Danie go przy pożegnaniu, rano, będzie dużo bardziej romantyczne.
- To jak, świętujemy dzisiaj twoje zwycięstwo? Jak widzisz odwaga do stawienia innym czoła też jest umiejętnością - powiedział z uśmiechem, jednak nalewając charkę sake sobie i swojej towarzyszce - Wiesz coś o swoim następnym przeciwniku?
- Znowu sake? Uważaj, bo pomyślę, że jesteś alkoholiczką - powiedział półżartem, chwytając pierwszą z brzegu przekąskę - Piękna broń. Miałaś ją wcześniej? - spytał niepewny, lekko gładząc płatki przyczepionej do niej róży. Z pewną radością Shin zauważył, że dziewczyna nie wyrzuciła róży, ale zaczepiła ją do pięknej, zdobionej broni. Włożył dłoń do kieszeni i zacisnął na podarunku... nie, jeszcze za wcześnie, bo jej go dać. Danie go przy pożegnaniu, rano, będzie dużo bardziej romantyczne.
- To jak, świętujemy dzisiaj twoje zwycięstwo? Jak widzisz odwaga do stawienia innym czoła też jest umiejętnością - powiedział z uśmiechem, jednak nalewając charkę sake sobie i swojej towarzyszce - Wiesz coś o swoim następnym przeciwniku?
0 x
Re: Biały Dystrykt
Myśli, słabość którą dopiero teraz odkryła, zagłębianie się we własnych myślach sprawiało, że nie zwracała uwagi na otaczający ją świat, panowanie nad tym było trudne, zwłaszcza, gdy wokół niej działo się tak wiele. Jednak chłopak, który przybył potrafił rozwiać te myśli, rozerwać chłodne kajdany jej umysłu. Tym razem wyglądał nieco inaczej, był wyższy, wydawał się starszy, ale to wciąż był on. No cóż, do tej pory wyglądał dość młodo, co prawda nie przeszkadzało jej to, jednak jakiś zabłąkany strażnik mógł być niepocieszony tym, że rozpija nieletniego, może nie groziło za to wizyta u fryzjera z funkcją ścięcia głowy, ale chyba lepiej unikać niepotrzebnych problemów, no może przynajmniej tych, których dało się uniknąć. Tym razem Shin nie usiadł na przeciw niej, a przysunął krzesło na tyle blisko, że ich kolana stykały się. Rumieniec nie chciał zejść z jej twarzy, co biorąc pod uwagę wcześniejsze zdarzenie z hotelu mogło wydać się to nieco dziwne. Może tym różniło się delikatne uczucie i ciche podszepty uczuć, od poddania się instynktowi, zwykłe zaspokojenie żądzy, która od tak dawna targała jej serce, ale on nie był tą którą kochała, młody Kami niby też nie, ale w jego obecności czuła się o wiele lepiej, sama nie widziała czemu, nie do końca jeszcze rozumiała jak działają uczucia, kiedy nie oddaje się im całego życia.
-To chyba trzeci raz w życiu, ponoć dodaje pewności siebie. - dodała z uśmiechem, co prawda chłopak żartował, ale nie chciała uchodzić za kolekcjonerkę pustych butelek. Właściwie to całe popijanie sake nie było w jej stylu, ale wiara w to, że może pomóc, nakłaniała ją do podjęcia kolejnych prób. Na wspomnienie o broni spojrzała, na rapier przyczepiony do boku, z białym kwiatem przy pochwie. -Nie... wybacz, że nie zostałam z tobą na trybunie, ale... musiałam znaleźć odpowiednie miejsce na pojedynek, nie chciałbym, żeby ktoś w niego ingerował, kiedy po drodze zobaczyłam ten miecz, nie mogłam się oprzeć. - czuła, że może być z nim szczera, ale jednak powiedzieć o walce, gdzie na szali stawiała swoje życie. W końcu martwił się już kiedy miała zetrzeć się z tamtym Senju na arenie. Jednak, nie zamierzała tego ukrywać, sporo razy powtarzała ten sam błąd i nie miała zamiaru robić tego po raz kolejny.
-Odwaga to jedna rzecz, to... nie jest powód do dumy, nie zapisałam się żeby wygrać, ja... chciałam udowodnić, że nadaje się na Akolite... - na jej twarzy pojawił się smutek, a w ustach smak ziemi. Hańba, o której nikt nie wiedział... Na wspomnienie kolejnej walki uśmiechnęła się.
-Właściwie to nie wiele, albo zmierzę się Aburame, kontrolującym owady, albo z Akashim... - gdy wymawiała imię tego drugiego w jej oczach pojawił się jakiś dziwny niepokój. -O ile wiem jak powinno się walczyć z tym pierwszym... Akaś ehh... jest wyznawcą jashina, nieśmiertelnym, coś nas łączyło i chyba tylko jego własne poczucie winy będzie zdolne go pokonać. - mówiła z nieco zamyśloną miną.
-Wyglądasz na starszego, henge? - zapytała z zaciekawieniem, niby nieumyślnie kładąc swoją dłoń na jego...
-To chyba trzeci raz w życiu, ponoć dodaje pewności siebie. - dodała z uśmiechem, co prawda chłopak żartował, ale nie chciała uchodzić za kolekcjonerkę pustych butelek. Właściwie to całe popijanie sake nie było w jej stylu, ale wiara w to, że może pomóc, nakłaniała ją do podjęcia kolejnych prób. Na wspomnienie o broni spojrzała, na rapier przyczepiony do boku, z białym kwiatem przy pochwie. -Nie... wybacz, że nie zostałam z tobą na trybunie, ale... musiałam znaleźć odpowiednie miejsce na pojedynek, nie chciałbym, żeby ktoś w niego ingerował, kiedy po drodze zobaczyłam ten miecz, nie mogłam się oprzeć. - czuła, że może być z nim szczera, ale jednak powiedzieć o walce, gdzie na szali stawiała swoje życie. W końcu martwił się już kiedy miała zetrzeć się z tamtym Senju na arenie. Jednak, nie zamierzała tego ukrywać, sporo razy powtarzała ten sam błąd i nie miała zamiaru robić tego po raz kolejny.
-Odwaga to jedna rzecz, to... nie jest powód do dumy, nie zapisałam się żeby wygrać, ja... chciałam udowodnić, że nadaje się na Akolite... - na jej twarzy pojawił się smutek, a w ustach smak ziemi. Hańba, o której nikt nie wiedział... Na wspomnienie kolejnej walki uśmiechnęła się.
-Właściwie to nie wiele, albo zmierzę się Aburame, kontrolującym owady, albo z Akashim... - gdy wymawiała imię tego drugiego w jej oczach pojawił się jakiś dziwny niepokój. -O ile wiem jak powinno się walczyć z tym pierwszym... Akaś ehh... jest wyznawcą jashina, nieśmiertelnym, coś nas łączyło i chyba tylko jego własne poczucie winy będzie zdolne go pokonać. - mówiła z nieco zamyśloną miną.
-Wyglądasz na starszego, henge? - zapytała z zaciekawieniem, niby nieumyślnie kładąc swoją dłoń na jego...
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość