Ryokan "Onna-bugeisha"
- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Ryokan "Onna-bugeisha"
Tak po prostu, bez planów, bez mapy, bez obranego kierunku. Oby gdzieś się znaleźć, gdzie nogi, czy los, nas poniosą. To nawet by do niej pasowało. Często zdarzało jej się działać pod wpływem chwili, nie myśląc o konsekwencjach, a za całkowicie słuszne uznając działanie impulsywne, odruchowe. Może dziwna filozofia, ale pewnie dlatego odpowiedź Kisho jej nie przeszkadzała. Rzuciła mu tylko spojrzenie i uśmiech, które mówiły: pewnie masz rację, ale nie mogła założyć z góry, że odbierze te gesty tak, jak ona tego chciała.
Prawda. Zemsta była prosta. Prosta i oczywista była myśl o niej w momencie, gdy napadały na nas złe wieści, gdy towarzyszyć zaczynała nam śmierć. Zemsta była toksyczna. Pochłaniała zakamarki umysłów, popychając ludzi do tego, o czym kiedyś nawet nie śmialiby pomyśleć. Nikusui ją przywitała. Pozwoliła się objąć, by nią zawładnęła. I nie poddała się jej dlatego, bo była słaba. Chociaż może w pewnym sensie była. Nie przeciwstawiła się jej, bo tego po prostu nie chciała. Czuła, że nie poświęci się niczemu tak, jak chęci przelania krwi kogoś, kto śmiał odebrać jej miłość. Miłość, o której nigdy nie chciała myśleć, nie chciała by istniała, ale była. I tak jak wpadła w jej ramiona, tak zastąpiła ją zemsta. Jakby wiedziała, że to ona przytrzyma ją przy życiu i pozwoli stać w miarę równo na nogach. Że to ona będzie kazała jej dalej oddychać, by mogła się spełnić.
- Nie od razu. I nie na długo. - odparła cicho, przygryzając swoją dolną wargę. - Ale to było dla mnie jedynie wyjście. Nie mogłabym postąpić inaczej. Minęły dwa lata od śmierci, trochę ponad rok od mojego powrotu. Chyba najwyższy czas iść dalej, nie sądzisz? - zapytała, jakby szukając w nim potwierdzenia. Doznał tego samego, czy podobnego bólu. Teraz nie mogła tego ocenić. Jednak żył, uśmiechał się, nie dawał po sobie poznać, że wszystko się aż tak na nim odbiło. A zdawać by się mogło, że uświadczył więcej śmierci, niż ona. Coś obiło jej się o uszy o tej walce na Murze. Czy tam za. Nie znała jednak jej przebiegu dokładnie, bo jej myśli zajęte były czymś innym i szczerze... mało ją to interesowało. Może to ignoranckie podejście, ale to była część jej. Może ta wadliwa część.
- Wielu raczej przeszłoby obojętne. - skwitowała zachowanie Kisho, które wielu uznałoby za godne podziwu. Ona też tak myślała. - I pewnie byłabym jedną z tych osób. Kiedyś. - dodała, uśmiechając się nieco ironicznie, ale do samej siebie. Nie mogła przyznać się, że była złą osobą, bo nigdy tak tego nie odbierała. Ale przed zmianami, które zaszły w jej życiu, gardziła takimi słabościami jak miłość, czy przejmowanie się osobami, które były tak naprawdę obce. - Jednak dawno temu, podczas pierwszej takiej mojej większej walki poza granicami Raigeki czy Atsui, nie walczyłam tylko przeciwko komuś. Ale z kimś. I pewnie gdybym tego kogoś później spotkała w takich okolicznościach, jak ty, to postąpiłabym podobnie. W każdym razie, współczuję. - dodała, nie zbierając się na nic więcej. Kto wie, może ten ktoś byłby dla Kisho dobrym pretendentem na przyjaciela? Może mieliby okazję poznać się bliżej, skoro pochodzili z Wysp. A przynajmniej jeden z tych zabitych, o czym wspomniał Kyuzazame.
Jej palec, owszem, kierował się na czubek jego nosa, co mogłoby sugerować dziecięce, może nawet szczeniackie zachowanie. Paradoksalnie czuła, że musi jakoś wyrwać ich z gęstej mgły zadumy, śmierci i straty. Nie po to tu przybyła, nawet jeśli czuła jakąś dziwną potrzebę zwierzenia się. Dlatego to zrobiła, nie bacząc na niezrozumiałe spojrzenie mężczyzny. Jednak jej palec, po krótkim puknięciu go w nos, osunął się w bok, na jego prawy policzek. I ją zamurowało. Nie potrafiła samej sobie wyjaśnić, dlaczego.
- Chyba powinieneś je przyciąć. - wypaliła nagle, kierując wzrok na kosmyki jego włosów. Zmiana tematu zupełnie z kosmosu. Jednak było to jedyne, co przyszło jej do głowy. Jedyne, co w jakimś sensie, dość naciąganym, było usprawiedliwieniem tego, co zrobiła po głupim pstryczku. - Nie, żebym się oferowała! Tak tylko... mówię... - dodała, rozluźniając sylwetkę, opadając tyłkiem z powrotem na poduszkę i jednocześnie zabierając swoją rękę. - Dość niespotykane, dwukolorowe. - dopowiedziała z nieco głupkowatym uśmiechem, jakby na siłę próbowała odciągnąć myśli od swojego zachowania.
- Za niespotykaność. Nawet, jeśli nie ma takiego słowa. - wzniosła toast, delikatnie stukając swoją czarką, o czarkę Kisho, tym samym przypieczętowując swoje słowa. Oczywiście dość szybko uraczyła się zawartością naczynia, tym razem czując jak drażniące ciepło alkoholu przelewa się przez jej gardło, by dotrzeć głębiej. Całkiem możliwe, że na jej policzki wpłynął nieznaczny róż, ale w pokoju nie było dość jasno, za oknem już praktycznie panował mrok. - O, unikalność! Dziewczyny na wyspach na pewno będą zadowolone z powodu nowego mieszkańca. - powiedziała po odstawieniu czarki, próbując przekierować swoje zawstydzenie na niego. Może niefajnie, ale nikt nie mówił, że była dobra w kontaktach międzyludzkich. Zwłaszcza z mężczyznami, o ile ich nie obrażała, nie wygrażała, nie traktowała w wyższością, co i tak zdarzało się już rzadko. Jednak w tym, co mówiła, była prawda. Chociaż sama nie rozglądała się za mężczyznami, bo nie było to w jej stylu, to z pewnością mogła stwierdzić, że Kisho będzie budził zainteresowanie tutejszej płci żeńskiej. Nie powinien więc dość długo czuć się osamotniony.
Prawda. Zemsta była prosta. Prosta i oczywista była myśl o niej w momencie, gdy napadały na nas złe wieści, gdy towarzyszyć zaczynała nam śmierć. Zemsta była toksyczna. Pochłaniała zakamarki umysłów, popychając ludzi do tego, o czym kiedyś nawet nie śmialiby pomyśleć. Nikusui ją przywitała. Pozwoliła się objąć, by nią zawładnęła. I nie poddała się jej dlatego, bo była słaba. Chociaż może w pewnym sensie była. Nie przeciwstawiła się jej, bo tego po prostu nie chciała. Czuła, że nie poświęci się niczemu tak, jak chęci przelania krwi kogoś, kto śmiał odebrać jej miłość. Miłość, o której nigdy nie chciała myśleć, nie chciała by istniała, ale była. I tak jak wpadła w jej ramiona, tak zastąpiła ją zemsta. Jakby wiedziała, że to ona przytrzyma ją przy życiu i pozwoli stać w miarę równo na nogach. Że to ona będzie kazała jej dalej oddychać, by mogła się spełnić.
- Nie od razu. I nie na długo. - odparła cicho, przygryzając swoją dolną wargę. - Ale to było dla mnie jedynie wyjście. Nie mogłabym postąpić inaczej. Minęły dwa lata od śmierci, trochę ponad rok od mojego powrotu. Chyba najwyższy czas iść dalej, nie sądzisz? - zapytała, jakby szukając w nim potwierdzenia. Doznał tego samego, czy podobnego bólu. Teraz nie mogła tego ocenić. Jednak żył, uśmiechał się, nie dawał po sobie poznać, że wszystko się aż tak na nim odbiło. A zdawać by się mogło, że uświadczył więcej śmierci, niż ona. Coś obiło jej się o uszy o tej walce na Murze. Czy tam za. Nie znała jednak jej przebiegu dokładnie, bo jej myśli zajęte były czymś innym i szczerze... mało ją to interesowało. Może to ignoranckie podejście, ale to była część jej. Może ta wadliwa część.
- Wielu raczej przeszłoby obojętne. - skwitowała zachowanie Kisho, które wielu uznałoby za godne podziwu. Ona też tak myślała. - I pewnie byłabym jedną z tych osób. Kiedyś. - dodała, uśmiechając się nieco ironicznie, ale do samej siebie. Nie mogła przyznać się, że była złą osobą, bo nigdy tak tego nie odbierała. Ale przed zmianami, które zaszły w jej życiu, gardziła takimi słabościami jak miłość, czy przejmowanie się osobami, które były tak naprawdę obce. - Jednak dawno temu, podczas pierwszej takiej mojej większej walki poza granicami Raigeki czy Atsui, nie walczyłam tylko przeciwko komuś. Ale z kimś. I pewnie gdybym tego kogoś później spotkała w takich okolicznościach, jak ty, to postąpiłabym podobnie. W każdym razie, współczuję. - dodała, nie zbierając się na nic więcej. Kto wie, może ten ktoś byłby dla Kisho dobrym pretendentem na przyjaciela? Może mieliby okazję poznać się bliżej, skoro pochodzili z Wysp. A przynajmniej jeden z tych zabitych, o czym wspomniał Kyuzazame.
Jej palec, owszem, kierował się na czubek jego nosa, co mogłoby sugerować dziecięce, może nawet szczeniackie zachowanie. Paradoksalnie czuła, że musi jakoś wyrwać ich z gęstej mgły zadumy, śmierci i straty. Nie po to tu przybyła, nawet jeśli czuła jakąś dziwną potrzebę zwierzenia się. Dlatego to zrobiła, nie bacząc na niezrozumiałe spojrzenie mężczyzny. Jednak jej palec, po krótkim puknięciu go w nos, osunął się w bok, na jego prawy policzek. I ją zamurowało. Nie potrafiła samej sobie wyjaśnić, dlaczego.
- Chyba powinieneś je przyciąć. - wypaliła nagle, kierując wzrok na kosmyki jego włosów. Zmiana tematu zupełnie z kosmosu. Jednak było to jedyne, co przyszło jej do głowy. Jedyne, co w jakimś sensie, dość naciąganym, było usprawiedliwieniem tego, co zrobiła po głupim pstryczku. - Nie, żebym się oferowała! Tak tylko... mówię... - dodała, rozluźniając sylwetkę, opadając tyłkiem z powrotem na poduszkę i jednocześnie zabierając swoją rękę. - Dość niespotykane, dwukolorowe. - dopowiedziała z nieco głupkowatym uśmiechem, jakby na siłę próbowała odciągnąć myśli od swojego zachowania.
- Za niespotykaność. Nawet, jeśli nie ma takiego słowa. - wzniosła toast, delikatnie stukając swoją czarką, o czarkę Kisho, tym samym przypieczętowując swoje słowa. Oczywiście dość szybko uraczyła się zawartością naczynia, tym razem czując jak drażniące ciepło alkoholu przelewa się przez jej gardło, by dotrzeć głębiej. Całkiem możliwe, że na jej policzki wpłynął nieznaczny róż, ale w pokoju nie było dość jasno, za oknem już praktycznie panował mrok. - O, unikalność! Dziewczyny na wyspach na pewno będą zadowolone z powodu nowego mieszkańca. - powiedziała po odstawieniu czarki, próbując przekierować swoje zawstydzenie na niego. Może niefajnie, ale nikt nie mówił, że była dobra w kontaktach międzyludzkich. Zwłaszcza z mężczyznami, o ile ich nie obrażała, nie wygrażała, nie traktowała w wyższością, co i tak zdarzało się już rzadko. Jednak w tym, co mówiła, była prawda. Chociaż sama nie rozglądała się za mężczyznami, bo nie było to w jej stylu, to z pewnością mogła stwierdzić, że Kisho będzie budził zainteresowanie tutejszej płci żeńskiej. Nie powinien więc dość długo czuć się osamotniony.
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
- Kisho
- Gracz nieobecny
- Posty: 455
- Rejestracja: 19 paź 2016, o 19:49
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wyrzutek D
- Krótki wygląd: Długie brązowo-blond włosy, błękitne oczy, jasna karnacja, czarne spodnie, czerwono-czarna bluza i jasnobrązowy bezrękawnik z kominem
- Widoczny ekwipunek: kabura na broń (na prawym udzie) i torba (na lewym pośladku)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 523#p38523
Re: Ryokan "Onna-bugeisha"
Uśmiech i spojrzenie? Reakcja w formie odpowiedzi dość prosta, aczkolwiek trudna do odszyfrowania. Część ludzi, nie wiedząc co powiedzieć właśnie w taki sposób postępuje. Robią to, bo najczęściej nie mając już nic do dodania, a przecież wypadałoby dać też coś od siebie na zakończenie. Sytuacja ma się nieco inaczej, jeśli spojrzy się z bardziej negatywnej strony. Powód może być ten sam - niewiedza co do odpowiedzi lub zgoła inny, czyli posiadanie innego punktu widzenia (lub odmowa, zaprzeczenie itp.) - ale uśmiech w tym wypadku jest udawany i wymuszony, pokazany tylko po to, by nie urazić drugiej strony. Jak przedstawiał się ten układ twarzy i oczy u Nikusui? Ano raczej nietrudno było zgadnąć, zwłaszcza że Kisho zdołał już odrobinę poznać jej charakter. Brak wytycznych i wędrówka w nieznane zdawały się do niej pasować jak ulał.
Tak jak przypuszczał. Zemsta w przypadku towarzyszki nie dała jej wielkiej satysfakcji. Poczuła ulgę na sercu przez pewien moment, to na pewno, ale później i tak pojawiła się ta sama pustka i ból, jaki popchał ją do mordu. Nie walczyła z chęcią zemsty. Sama jej pragnęła, ba, czuła nawet taką powinność. Świadomość czegoś takiego nie wpłynęła jakoś szczególnie na Kisho. Wiedział, jacy potrafią być ludzie i do czego mogą być zdolni. Przyzwyczaił się do tego całego zła panującego wokoło. Przywykł do jego obecności, ale nigdy tego nie zaakceptuje. Dodatkowo był już po spożyciu jednego trunku więc... Odrobinę mu to wisiało. W końcu jak jeden mały człowieczek, może naprawić cały ten bajzel na świecie? Nijak!
Machnięciem, takim od niechcenia, skwitował współczucie Nikusui. Podzielała jego żal po stracie kogoś znaczącego, ale tak po prawdzie oni wszyscy są już w znacznie lepszym miejscu - przynajmniej hipotetycznie. Dlatego też Kisho mimo doskwierającego bólu potrafił w jakiś sposób się radować.
Uśmiechnął się wesolutko, gdy dostał w nos i jeszcze raz, z tym że mocniej, na wspomnienie o swoich dwukolorowych włosach. - To chyba po mamie - zauważył, choć sam nie mógł być pewny. Kolor niby się zgadzał, ale to by tam wiedział. Nigdy za bardzo się nad tym nie zastanawiał. Dla niego było to coś normalnego - dwukolorowe włosy, nic więcej nic mniej. - Mnie się podobają. - Spojrzał badawczo na towarzyszkę i dodał: - A tobie nie? - spytał z ciekawości. Czyżby kolor jego włosów się jej nie podobał? A może po prostu chodzi o to, że są już ciotkę za długie?
Wypił kolejną czarkę z uprzednim toastem, ale mało co nie wypluł sake z ust, gdy usłyszał słowa Nikusui. Dziewczyny z wysp i Kisho? Że niby on mógłby się im podobać? Że niby komukolwiek? Tyle świata zwiedził, a jakoś nie zauważył, by płeć przeciwna jakoś specjalnie się nim interesowała. Może sam był sobie winien, bo co jak co raczej unikał dłuższych kontaktów. Może.
- Może... - odpowiedział przeciągle, próbując udać opanowanego i spokojnego, a przynajmniej nie takiego, który ledwo co wyplułby całą zawartość alkoholu z ust. -Gorzej dla nich, jeśli wolę dziewczyny z kontynentu - dodał specjalnie. Nie wiedział, czy była to prawda. Jeśli kogoś spotka, kogoś na dłużej, to z całą pewnością pochodzenie tejże osoby nie będzie jakoś specjalnie ważne. Raczej to, jaka jest i to, jak sam się przy niej czuje. Jego słowa miały na celu sprowokować Nikusui, która sama pochodziła z kontynentu więc mogła wziąć to do siebie.
- Poza tym! - wypalił, podnosząc ton głosu, jakby właśnie na coś wpadł. No i wpadł. - Nie tylko włosy mam dwukolorowe. Oczy także - nachylił się nad stołem, by zbliżyć się do twarzy dziewczyny. Spojrzał prosto w jej oczy i zapytał - widzisz? - rzecz jasna na razie się tylko zgrywał, ale gdy ta odpowiedziała, najpewniej przecząco, natychmiastowo mrugnął oczyma i aktywował Tsuigana. Krwiste oczy pokazał na ułamek sekundy, gdyż po kolejnym mrugnięciu, zamiast czerwienie, widoczny był znów błękit.
- Twoje też są ładne -zauważył, przypatrując się z bliska jej tęczówkom. Czół,ze mógłby w nie patrzeć godzinami, bo w istocie były piękne.
Tak jak przypuszczał. Zemsta w przypadku towarzyszki nie dała jej wielkiej satysfakcji. Poczuła ulgę na sercu przez pewien moment, to na pewno, ale później i tak pojawiła się ta sama pustka i ból, jaki popchał ją do mordu. Nie walczyła z chęcią zemsty. Sama jej pragnęła, ba, czuła nawet taką powinność. Świadomość czegoś takiego nie wpłynęła jakoś szczególnie na Kisho. Wiedział, jacy potrafią być ludzie i do czego mogą być zdolni. Przyzwyczaił się do tego całego zła panującego wokoło. Przywykł do jego obecności, ale nigdy tego nie zaakceptuje. Dodatkowo był już po spożyciu jednego trunku więc... Odrobinę mu to wisiało. W końcu jak jeden mały człowieczek, może naprawić cały ten bajzel na świecie? Nijak!
Machnięciem, takim od niechcenia, skwitował współczucie Nikusui. Podzielała jego żal po stracie kogoś znaczącego, ale tak po prawdzie oni wszyscy są już w znacznie lepszym miejscu - przynajmniej hipotetycznie. Dlatego też Kisho mimo doskwierającego bólu potrafił w jakiś sposób się radować.
Uśmiechnął się wesolutko, gdy dostał w nos i jeszcze raz, z tym że mocniej, na wspomnienie o swoich dwukolorowych włosach. - To chyba po mamie - zauważył, choć sam nie mógł być pewny. Kolor niby się zgadzał, ale to by tam wiedział. Nigdy za bardzo się nad tym nie zastanawiał. Dla niego było to coś normalnego - dwukolorowe włosy, nic więcej nic mniej. - Mnie się podobają. - Spojrzał badawczo na towarzyszkę i dodał: - A tobie nie? - spytał z ciekawości. Czyżby kolor jego włosów się jej nie podobał? A może po prostu chodzi o to, że są już ciotkę za długie?
Wypił kolejną czarkę z uprzednim toastem, ale mało co nie wypluł sake z ust, gdy usłyszał słowa Nikusui. Dziewczyny z wysp i Kisho? Że niby on mógłby się im podobać? Że niby komukolwiek? Tyle świata zwiedził, a jakoś nie zauważył, by płeć przeciwna jakoś specjalnie się nim interesowała. Może sam był sobie winien, bo co jak co raczej unikał dłuższych kontaktów. Może.
- Może... - odpowiedział przeciągle, próbując udać opanowanego i spokojnego, a przynajmniej nie takiego, który ledwo co wyplułby całą zawartość alkoholu z ust. -Gorzej dla nich, jeśli wolę dziewczyny z kontynentu - dodał specjalnie. Nie wiedział, czy była to prawda. Jeśli kogoś spotka, kogoś na dłużej, to z całą pewnością pochodzenie tejże osoby nie będzie jakoś specjalnie ważne. Raczej to, jaka jest i to, jak sam się przy niej czuje. Jego słowa miały na celu sprowokować Nikusui, która sama pochodziła z kontynentu więc mogła wziąć to do siebie.
- Poza tym! - wypalił, podnosząc ton głosu, jakby właśnie na coś wpadł. No i wpadł. - Nie tylko włosy mam dwukolorowe. Oczy także - nachylił się nad stołem, by zbliżyć się do twarzy dziewczyny. Spojrzał prosto w jej oczy i zapytał - widzisz? - rzecz jasna na razie się tylko zgrywał, ale gdy ta odpowiedziała, najpewniej przecząco, natychmiastowo mrugnął oczyma i aktywował Tsuigana. Krwiste oczy pokazał na ułamek sekundy, gdyż po kolejnym mrugnięciu, zamiast czerwienie, widoczny był znów błękit.
- Twoje też są ładne -zauważył, przypatrując się z bliska jej tęczówkom. Czół,ze mógłby w nie patrzeć godzinami, bo w istocie były piękne.
0 x

- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Ryokan "Onna-bugeisha"
Każdy miał jakieś inne spojrzenie na świat. Inni potępiali zemstę, uznając ją za błędny krąg wydarzeń, drudzy sami się w niego wciągali. Czy można ich było jednak za to winić? Owszem, zapewne sporo osób znajdowało się w takiej samej, bądź podobnej sytuacji, co Nikusui. Możliwe, że nie zechcieli się mścić, ale byli na pewno i tacy, którzy to zrobili. Ciężko było oprzeć się takiej potrzebie, skoro jako jedyna wtedy, trzymała ją po życiu. Dobre jednak było to, że mężczyzna nie oceniał i głośno nie potępiał, chociaż rękę dałaby sobie uciąć, że nie zrobiłby tego samego. Może sprawiła to jej pewność siebie i zapewnienie, że zrobiłaby to ponownie, kto wie.
Odwzajemniła jego uśmiech. Jego swego rodzaju niewinność i chęć niesienia pomocy, wzbudzały w niej pozytywne uczucia. Absolutnie nie czuła się jakaś gorsza, ale właśnie tego typu cechy, połączone jeszcze z zadziornością, którą od czasu do czasu potrafił pokazać, przyciągały ją. Zauważyła to już u siebie wcześniej, odkąd jej postrzeganie świata nieco się zmieniło. Ograniczało się to jednak do chęci opieki nad kimś, kogo poznała i prezentował takie zachowania. Tu było inaczej. Tu nie chodziło o czystą zachciankę otoczenia opieką, ale o samą chęć przebywania z nim. Tu i teraz, dopóki ma do tego okazję.
- Błędny wniosek. - odpowiedziała, prostując się na swoim miejscu. - Są nietypowe, ale nie znaczy, że brzydsze. Wręcz przeciwnie. - dodała, jednocześnie odpowiadając na jego pytanie, oczywiście tuż po wypiciu kolejnej czarki sake. To wszystko, a i pewnie też wypity alkohol sprawiał, że czuła się spokojnie. Dość dziwne uczucie, które od dawna jej nie towarzyszyło. I to jeszcze w obecności kogoś, kogo tego samego dnia poznała. Wielu byłoby ostrożnych, zaś białowłosa zatraciła poczucie jakiegokolwiek zagrożenia ze strony błękitnookiego. A ten właśnie pokazywał swoją zadziorną naturę, którą prowokowała do ujawnienia się. Roześmiała się radośnie, słysząc od dziewczynach z kontynentu. No tak, skoro na dobrą sprawę sporo czasu na nim spędził, to mój preferować jakieś typy urody. Czy jednak dziewczyny z wysp różniły się jakoś od tych kontynentalnych?
- W sumie, dziewczyny z wysp mogą być... zimne? Chłodne? - wyłożyła swoją teorie, opartą na klimacie, jaki domniemanie na wyspach panował. Oczywiście nie było tu jakiś mrozów, ale Wyspy zawsze kojarzyły się z nieco chłodniejszym klimatem. Nim jednak jeszcze dołożyła coś od siebie, Kisho zamierzał jej jeszcze coś zaprezentować. Z ciekawości zmrużyła nieco oczy, przyglądając się jego tęczówkom, które to również miały być dwukolorowe. Nie widziała. Naprawdę, nie widziała. Może i było już nieco ciemno za okiem, ale bez przesady, by nie zauważyła takiej różnicy. Stąd też sama nachyliła się w jego stronę, znajdując się nieco nad stołem i przyglądała się tej domniemanej dwukolorowości.
- Żartowniś. - skwitowała krótko, ale nim posadziła z powrotem tyłek na poduszce, oczy Kyuzazame rzeczywiście zmieniły barwę. Za to oczy białowłosej otworzyły się szerzej, wpatrując się w czerwień, która zdobiła teraz spojrzenie Kisho. To nie był sharingan, zdecydowanie nie. Co to więc było? Nie odważyła się jednak zapytać. Sama nie wiedziała dlaczego. Może nie zdążyła się do tego zebrać, a po jego kolejnych słowach została wybita z rytmu. - Ale nie potrafią zmieniać koloru od tak. - powiedziała z lekkim uśmiechem, opierając się o stół i patrząc dość bezwstydnie na Kisho. Już jej ta bliskość nie przeszkadzała. Nie krępowała ją, ale może to przez czas, jaki ze sobą spędzili, a może przez wypity alkohol, nawet jeśli nie było go jakoś sporo. - Skoro jesteś stąd, to mogę przypuszczać, że ktoś też tak potrafi, no ale na kontynencie mogłeś mieć branie. - dodała i wyszczerzyła się od ucha do ucha. No w końcu poruszali temat podrywów. Przynajmniej coś lekkiego, co nie kazało żadnemu z ich plątać się z ciemniejszych zakamarkach umysłu. - I chyba nic mi nie zrobiłeś, nie? - zapytała żartem, bo nie sądziła, by ten pokaz swoich oczy wykorzystał na jej niekorzyść. Nie wiedziała czy ma to jakąś moc, ale jeśli miały, to mogła zostać latwo w to złapana. Nie czuła jednak niczego, co mogłoby podpowiadać, że ma kłopoty.
Odwzajemniła jego uśmiech. Jego swego rodzaju niewinność i chęć niesienia pomocy, wzbudzały w niej pozytywne uczucia. Absolutnie nie czuła się jakaś gorsza, ale właśnie tego typu cechy, połączone jeszcze z zadziornością, którą od czasu do czasu potrafił pokazać, przyciągały ją. Zauważyła to już u siebie wcześniej, odkąd jej postrzeganie świata nieco się zmieniło. Ograniczało się to jednak do chęci opieki nad kimś, kogo poznała i prezentował takie zachowania. Tu było inaczej. Tu nie chodziło o czystą zachciankę otoczenia opieką, ale o samą chęć przebywania z nim. Tu i teraz, dopóki ma do tego okazję.
- Błędny wniosek. - odpowiedziała, prostując się na swoim miejscu. - Są nietypowe, ale nie znaczy, że brzydsze. Wręcz przeciwnie. - dodała, jednocześnie odpowiadając na jego pytanie, oczywiście tuż po wypiciu kolejnej czarki sake. To wszystko, a i pewnie też wypity alkohol sprawiał, że czuła się spokojnie. Dość dziwne uczucie, które od dawna jej nie towarzyszyło. I to jeszcze w obecności kogoś, kogo tego samego dnia poznała. Wielu byłoby ostrożnych, zaś białowłosa zatraciła poczucie jakiegokolwiek zagrożenia ze strony błękitnookiego. A ten właśnie pokazywał swoją zadziorną naturę, którą prowokowała do ujawnienia się. Roześmiała się radośnie, słysząc od dziewczynach z kontynentu. No tak, skoro na dobrą sprawę sporo czasu na nim spędził, to mój preferować jakieś typy urody. Czy jednak dziewczyny z wysp różniły się jakoś od tych kontynentalnych?
- W sumie, dziewczyny z wysp mogą być... zimne? Chłodne? - wyłożyła swoją teorie, opartą na klimacie, jaki domniemanie na wyspach panował. Oczywiście nie było tu jakiś mrozów, ale Wyspy zawsze kojarzyły się z nieco chłodniejszym klimatem. Nim jednak jeszcze dołożyła coś od siebie, Kisho zamierzał jej jeszcze coś zaprezentować. Z ciekawości zmrużyła nieco oczy, przyglądając się jego tęczówkom, które to również miały być dwukolorowe. Nie widziała. Naprawdę, nie widziała. Może i było już nieco ciemno za okiem, ale bez przesady, by nie zauważyła takiej różnicy. Stąd też sama nachyliła się w jego stronę, znajdując się nieco nad stołem i przyglądała się tej domniemanej dwukolorowości.
- Żartowniś. - skwitowała krótko, ale nim posadziła z powrotem tyłek na poduszce, oczy Kyuzazame rzeczywiście zmieniły barwę. Za to oczy białowłosej otworzyły się szerzej, wpatrując się w czerwień, która zdobiła teraz spojrzenie Kisho. To nie był sharingan, zdecydowanie nie. Co to więc było? Nie odważyła się jednak zapytać. Sama nie wiedziała dlaczego. Może nie zdążyła się do tego zebrać, a po jego kolejnych słowach została wybita z rytmu. - Ale nie potrafią zmieniać koloru od tak. - powiedziała z lekkim uśmiechem, opierając się o stół i patrząc dość bezwstydnie na Kisho. Już jej ta bliskość nie przeszkadzała. Nie krępowała ją, ale może to przez czas, jaki ze sobą spędzili, a może przez wypity alkohol, nawet jeśli nie było go jakoś sporo. - Skoro jesteś stąd, to mogę przypuszczać, że ktoś też tak potrafi, no ale na kontynencie mogłeś mieć branie. - dodała i wyszczerzyła się od ucha do ucha. No w końcu poruszali temat podrywów. Przynajmniej coś lekkiego, co nie kazało żadnemu z ich plątać się z ciemniejszych zakamarkach umysłu. - I chyba nic mi nie zrobiłeś, nie? - zapytała żartem, bo nie sądziła, by ten pokaz swoich oczy wykorzystał na jej niekorzyść. Nie wiedziała czy ma to jakąś moc, ale jeśli miały, to mogła zostać latwo w to złapana. Nie czuła jednak niczego, co mogłoby podpowiadać, że ma kłopoty.
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
- Kisho
- Gracz nieobecny
- Posty: 455
- Rejestracja: 19 paź 2016, o 19:49
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wyrzutek D
- Krótki wygląd: Długie brązowo-blond włosy, błękitne oczy, jasna karnacja, czarne spodnie, czerwono-czarna bluza i jasnobrązowy bezrękawnik z kominem
- Widoczny ekwipunek: kabura na broń (na prawym udzie) i torba (na lewym pośladku)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 523#p38523
Re: Ryokan "Onna-bugeisha"
W kwestii włosów machnął jedynie ręką. Może dla Nikusui podobała się ta cała nietypowa dwu kolorowość, ale dla Kisho to wciąż były tylko i wyłącznie włosy. Czuprynka faktycznie mogła przykuwać spojrzenie, ale prócz tego nie miała jakichś specyficznych plusów. Nie licząc oczywiście tego, że najprawdopodobniej ma je w genach po matce. Taki mały bonusik od życia, za który może być wdzięczny. Prócz tego nic.
- Co? - dziwił się. - Nie podpinaj klimatu do zachowania - zwrócił jej uwagę półżartem. - Bo w takim wypadku na pustyni mieszkają jedynie suche, ale gorące panny, a tak raczej nie jest. - Może w niektórych przypadkach ta teoria by się sprawdziła, ale ogólnie rzecz ujmując, mało kiedy zdarza się, że klimat w którym się mieszka jest odzwierciedleniem nas samych. Poza tym, Kisho był zdania, że każdy ma w sobie tyle samo chłodu co ciepła, tylko tego nie pokazuje. Dobrym przykładem była właśnie Nikusui, która początkowo nieco chłodnie i ostro go traktowała a teraz? Bawi się z Kisho w najlepsze.
Uśmiechnął się szeroko, widząc reakcję kunoichi. Musiała ostro się zdziwić. Najpierw niedowierzanie a później ten jej wyłupiasty wzrok. Zaskoczył ją tak, jak planował.
- Nie muszą - rzucił. Oczy Nikusui nie miały takich zdolności jak te należące do Kisho lub innego klanu z ocznymi zdolnościami, ale czy to stanowiło to jakąś ujmę? Stawiało jej oczy w gorszym świetle? Nie! - Mnie i tak się podobają.
Po szczerym wyznaniu albo stwierdzeniu oczywistego faktu - jak kto woli - temat przeszedł na nieco inne tory. - Emmm... No raczej nie - odpowiedział, śmiejąc się krzywo. Nie miał czegoś takiego jak branie, jakkolwiek by to miało wyglądać. Tak samo zresztą było z ogólnym powodzeniem u kobiet. Nigdy za życia nie był oblegany przez panny albo chociaż jedną. - Jedyne branie, jakie kiedykolwiek miałem, to siedząc nad stawem z wędką. - Sięgnął po sake i rozlał obojgu po kolejnej czarce. Czuł, że musi jeszcze trochę wypić, jeśli Nikusui dalej będzie krążyć w wątku damsko-męskich spraw. Nim jednak wypił porcyjkę trunku, który już znacznie lepiej „wchodził", rzucił dość przelotnie: - Wiesz, że mają tutaj łaźnie? A przynajmniej tak mi się zdaje - Nie sugerował niczego, nigdzie nie zapraszał, po prostu przypomniał sobie, ze Nikusui chciała odprężyć się w gorących źródłach. Może nie było to to, co chciała, ale przynajmniej to jakaś namiastka.
- Co? - dziwił się. - Nie podpinaj klimatu do zachowania - zwrócił jej uwagę półżartem. - Bo w takim wypadku na pustyni mieszkają jedynie suche, ale gorące panny, a tak raczej nie jest. - Może w niektórych przypadkach ta teoria by się sprawdziła, ale ogólnie rzecz ujmując, mało kiedy zdarza się, że klimat w którym się mieszka jest odzwierciedleniem nas samych. Poza tym, Kisho był zdania, że każdy ma w sobie tyle samo chłodu co ciepła, tylko tego nie pokazuje. Dobrym przykładem była właśnie Nikusui, która początkowo nieco chłodnie i ostro go traktowała a teraz? Bawi się z Kisho w najlepsze.
Uśmiechnął się szeroko, widząc reakcję kunoichi. Musiała ostro się zdziwić. Najpierw niedowierzanie a później ten jej wyłupiasty wzrok. Zaskoczył ją tak, jak planował.
- Nie muszą - rzucił. Oczy Nikusui nie miały takich zdolności jak te należące do Kisho lub innego klanu z ocznymi zdolnościami, ale czy to stanowiło to jakąś ujmę? Stawiało jej oczy w gorszym świetle? Nie! - Mnie i tak się podobają.
Po szczerym wyznaniu albo stwierdzeniu oczywistego faktu - jak kto woli - temat przeszedł na nieco inne tory. - Emmm... No raczej nie - odpowiedział, śmiejąc się krzywo. Nie miał czegoś takiego jak branie, jakkolwiek by to miało wyglądać. Tak samo zresztą było z ogólnym powodzeniem u kobiet. Nigdy za życia nie był oblegany przez panny albo chociaż jedną. - Jedyne branie, jakie kiedykolwiek miałem, to siedząc nad stawem z wędką. - Sięgnął po sake i rozlał obojgu po kolejnej czarce. Czuł, że musi jeszcze trochę wypić, jeśli Nikusui dalej będzie krążyć w wątku damsko-męskich spraw. Nim jednak wypił porcyjkę trunku, który już znacznie lepiej „wchodził", rzucił dość przelotnie: - Wiesz, że mają tutaj łaźnie? A przynajmniej tak mi się zdaje - Nie sugerował niczego, nigdzie nie zapraszał, po prostu przypomniał sobie, ze Nikusui chciała odprężyć się w gorących źródłach. Może nie było to to, co chciała, ale przynajmniej to jakaś namiastka.
0 x

- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Ryokan "Onna-bugeisha"
Naturalnym było, że każdy coś dziedziczył po swoich rodzicach. Czasem tylko po jednym, czasem coś od obojga. I tak jak Kisho, tak Nikusui odziedziczyła kolor włosów po swojej matce. No i dość jasny odcień skóry, który szybko ujawniał wszelkiego rodzaju zaczerwienienia. Za to oczy były czystym odzwierciedleniem tych, które posiadał jej ojciec. Może jego były już nieco mniej intensywne, z biegiem lat miały prawo troszkę się zmienić. I mimo, że zielony mieszał się z ciepłą żółcią w jej spojrzeniu, to dalej jakimś fenomenem były dla niej naturalnie rosnące włosy w dwóch, tak różnych odcieniach. Oczywiście nie kwestionowała tego, że takie po prostu są, ale nie ukrywała, że jest to dość niecodziennie.
- Raczej nie jest? - zapytała, uśmiechając się zadziornie i nie spuszczając wzroku z Kisho. - Mówisz z doświadczenia? - kolejne pytanie wypadło z jej ust, a ton jej głosu był dość prowokacyjny. Sugerowała mu coś? Oczywiście, że tak! Wpłynęła na tematy, które mogły być dla niego dość intymne i mógł nie chcieć mówić o takich rzeczach. Jednak spróbowała, a każda jego reakcja będzie jakąś odpowiedzią, nawet jeśli nie skwituje tego choćby jednym słowem. Co zrobiła właśnie sama białowłosa, kiedy Kyuzazame powiedział, że podobają mu się jej oczy. Jej uśmiech w tym momencie był swoistym podziękowaniem, za, jakby nie patrzeć, komplement, który jej sprawił. Nie było tajemnica to, że nigdy na komplementy nie leciała, nie czekała na to, by być adorowaną i wręcz to ignorowała, gdyż nie interesowały ją dłuższe znajomości. To, rzecz jasna, się zmieniło, ale dalej nie była przyzwyczajona do komplementów i nie zawsze wiedziała, jak właściwie zareagować.
- Ahm, więc rybki! Lubisz rybki. I wodę. A ja czuję się jak ryba w wodzie. - pociągnęła temat domniemanego wędkowania, rozwijając go na swój sposób. Dość pokrętny, ale jednak na pewno wszystko miało ze sobą związek. Zwłaszcza, kiedy w żyłach krążył alkohol, a właśnie mężczyzna rozlewał dla nich kolejną porcję tego trunku.
- Taaaaaaak? - mruknęła, kiedy Kisho powiedział o łaźniach. No w sumie, dobrze byłoby się odświeżyć, no i szkoda zmykać się w czterech ścianach. - Idziemy! - zadecydowała i złapała za czarkę, szybko wypijając jej zawartość. - Ajć, dobre cholerstwo. - dodała i zaśmiała się cicho, po czym odłożyła małe naczynie i kiwnęła głową, ponaglając Kisho do wstania, co też sama uczyniła. Nieco za szybko, bo przez moment zaszumiało jej w głowie, ale za nic nie dała po sobie poznać, że alkohol już na nią działa. no, nie licząc nieco zaróżowionych policzków.
Właśnie tu przedstawiało się jej spontaniczne działanie. Krótki impuls, nie ma co się zastanawiać, trzeba robić. Przez chwilę nawet zastanowiła się czy nie zdjąć już tu spodni, pozostając w spódnicy, ale przecież tam mają na pewno jakąś szatnie, więc będzie gdzie zostawić rzeczy. Stąd też białowłosa ograniczyła się jednie do założenia butów, które i tak długo nie pobędą na jej stopach.
- Idziemy tam razem, więc liczę na twoje towarzystwo w wodzie. Jak nie, to wyciągnę cię z męskiej części. - chyba była to swego rodzaju malutka groźba, ale połączona z uśmiechem, więc nie można było się aż tak tego bać. Jednak Kisho musiał zdawać sobie sprawę z tego, że nie żartowała. Przecież bez sensu byłoby siedzieć osobno i nie móc się do siebie odezwać. Poza tym, miała okazję zrobić, to, co chciała wcześniej, a w czym nieco Kyuzazame skłamała. No cóż, życie.
- Raczej nie jest? - zapytała, uśmiechając się zadziornie i nie spuszczając wzroku z Kisho. - Mówisz z doświadczenia? - kolejne pytanie wypadło z jej ust, a ton jej głosu był dość prowokacyjny. Sugerowała mu coś? Oczywiście, że tak! Wpłynęła na tematy, które mogły być dla niego dość intymne i mógł nie chcieć mówić o takich rzeczach. Jednak spróbowała, a każda jego reakcja będzie jakąś odpowiedzią, nawet jeśli nie skwituje tego choćby jednym słowem. Co zrobiła właśnie sama białowłosa, kiedy Kyuzazame powiedział, że podobają mu się jej oczy. Jej uśmiech w tym momencie był swoistym podziękowaniem, za, jakby nie patrzeć, komplement, który jej sprawił. Nie było tajemnica to, że nigdy na komplementy nie leciała, nie czekała na to, by być adorowaną i wręcz to ignorowała, gdyż nie interesowały ją dłuższe znajomości. To, rzecz jasna, się zmieniło, ale dalej nie była przyzwyczajona do komplementów i nie zawsze wiedziała, jak właściwie zareagować.
- Ahm, więc rybki! Lubisz rybki. I wodę. A ja czuję się jak ryba w wodzie. - pociągnęła temat domniemanego wędkowania, rozwijając go na swój sposób. Dość pokrętny, ale jednak na pewno wszystko miało ze sobą związek. Zwłaszcza, kiedy w żyłach krążył alkohol, a właśnie mężczyzna rozlewał dla nich kolejną porcję tego trunku.
- Taaaaaaak? - mruknęła, kiedy Kisho powiedział o łaźniach. No w sumie, dobrze byłoby się odświeżyć, no i szkoda zmykać się w czterech ścianach. - Idziemy! - zadecydowała i złapała za czarkę, szybko wypijając jej zawartość. - Ajć, dobre cholerstwo. - dodała i zaśmiała się cicho, po czym odłożyła małe naczynie i kiwnęła głową, ponaglając Kisho do wstania, co też sama uczyniła. Nieco za szybko, bo przez moment zaszumiało jej w głowie, ale za nic nie dała po sobie poznać, że alkohol już na nią działa. no, nie licząc nieco zaróżowionych policzków.
Właśnie tu przedstawiało się jej spontaniczne działanie. Krótki impuls, nie ma co się zastanawiać, trzeba robić. Przez chwilę nawet zastanowiła się czy nie zdjąć już tu spodni, pozostając w spódnicy, ale przecież tam mają na pewno jakąś szatnie, więc będzie gdzie zostawić rzeczy. Stąd też białowłosa ograniczyła się jednie do założenia butów, które i tak długo nie pobędą na jej stopach.
- Idziemy tam razem, więc liczę na twoje towarzystwo w wodzie. Jak nie, to wyciągnę cię z męskiej części. - chyba była to swego rodzaju malutka groźba, ale połączona z uśmiechem, więc nie można było się aż tak tego bać. Jednak Kisho musiał zdawać sobie sprawę z tego, że nie żartowała. Przecież bez sensu byłoby siedzieć osobno i nie móc się do siebie odezwać. Poza tym, miała okazję zrobić, to, co chciała wcześniej, a w czym nieco Kyuzazame skłamała. No cóż, życie.
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
- Kisho
- Gracz nieobecny
- Posty: 455
- Rejestracja: 19 paź 2016, o 19:49
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wyrzutek D
- Krótki wygląd: Długie brązowo-blond włosy, błękitne oczy, jasna karnacja, czarne spodnie, czerwono-czarna bluza i jasnobrązowy bezrękawnik z kominem
- Widoczny ekwipunek: kabura na broń (na prawym udzie) i torba (na lewym pośladku)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 523#p38523
Re: Ryokan "Onna-bugeisha"
Znowu to robiła. Znowu uparcie próbowała go sprowokować, jakby nie miała tego dość, albo próbowała odegrać się za wcześniejsze dogryzanie. Zapewne z zawiązką. Kisho oczywiście wcale to nie przeszkadzało, zwłaszcza teraz, gdy miał już odrobinę procentów w sobie. Odbierał to jako najzwyczajniejsze pytania, bez zbędnych dodatkowych podtekstów. To, co go nieco drażniło, to ogólna tematyka, w jakiej się obecnie poruszali. Kwestie damsko-męskie niebyły czymś, w czym mógłby się specjalnie popisać. Nie miał doświadczenia z paniami, choć w jego wieku powinien chyba zacząć szukać stałego towarzystwa, ale cóż. Był, jaki był.
- Z obserwacji - odpowiedział jakby od niechcenia, zapewne tym samym dając Nikusui, kolejną ważną informację lub raczej potwierdzenie tego, że Kisho nie miał jeszcze bliskiej styczności z płcią piękną. Chociaż tego faktu raczej była już pewna.
Przechylił głowę w bok z pytającym wyrazem na twarzy, słysząc rzeczywiście zagmatwaną kontynuację tematu. Jego wcześniejsze słowa miały być takim swoistym potwierdzeniem, że nie miał „brania" w relacjach towarzyskich, a nie, że lubi wędkowanie, rybki czy wodę. No niby lubi każdą z wymienionych rzeczy, a przynajmniej nie ma nic przeciwko nim, ale nie o to tu chodziło. Nie próbował jednak jakkolwiek odpowiedzieć czy wyjaśnić, że nie to miał na myśli. Oboje byli już w lekkim stanie alkoholowym, więc mili prawo bełkotać co im ślina na język przyniesie. Poza tym nie miał za wiele czasu na reakcję, gdyż Nikusui od razu zareagowała na wieść o łaźniach. Ta kobieta chyba rzeczywiście uwielbiała wodę.
- Chciałbym to zobaczyć - rzucił i roześmiał się. Nikusui wdzierająca się do męskiej części łaźni? Brzmiało to, co najmniej śmiesznie i nieprawdopodobnie, choć Kisho przeczuwał, że byłaby w stanie to zrobić i to bynajmniej bez upojenia alkoholem.
Kisho wstał chwilę po białowłosej. Ociągał się i to dość wyraźnie. Nie miał szczególnie mocnej głowy, więc widać było po nim, że jest już upojony. Ciągły uśmieszek, lekko zmrużone oczka, czerwone licka i nieco chybotliwy krok tylko to potwierdzały. - To idziemy! - krzyknął kierując się w stronę własnych butów. Chociaż początkowo ruszyłby w stronę łaźni na bosaka. - Ty przodem - pognał Nikusui, by ta, czym prędzej wyszła i ruszyła. Wiadomo, że kobiety przebierają się znacznie dłużej, a chłopak nie chciał na nią zbytnio czekać. Miał jeszcze jeden cel w tym całym ponaglaniu. Gdy tylko Niku nie patrzyła, cofnął się parę kroków i zawinął buteleczkę, w której było jeszcze sake. Schował ją pod ubranie, oczywiście nie zapominając o tym, by uprzednio ją zakorkować. Dopiero po tym, ruszył w ślad za towarzyszką z promiennym uśmiechem na ustach.
Rozdzielili się przed wejściem. Łaźnia miała dwie osobne przebieralnie dla męskiej i rześkiej części. Kisho przebrał się dość szybko. Zrzucił z siebie wszystko, co miał, wpakował do szafeczki i owinął białym ręczniczkiem w pasie. Wybiegł na łaźnię, rozglądnął się, by sprawdzić, czy o tej porze ktoś tam jeszcze jest i wrócił do szatni po schowaną tam buteleczkę. Wyglądało na to, że miał łaźnie tylko dla siebie (i dla Nikusui) więc bez obaw mógł przemycić tam sake. Zabrał kolejny ręcznik z innej półeczki i przewiesił go przez ramię. W nim właśnie chował naczynko z trunkiem. Mimo wszystko lepiej zachować ostrożność i nie wparowywać do środka z sake na wierzchu, co nie?
Właściwa część łaźni, czyli ta z wodą, parą itp, dzieliła się na trzy części. Dwie osobne przeznaczone jedynie dla jednej z płci - męskiej i damskie - no i trzecia mieszana część - koedukacyjna. To tam udał się Kisho. Skoro Nikusui liczyła na wspólny wypad do łaźni, nie mógł sprawić jej zawodu i zamurować się w swojej, męskiej części, nieprawdaż?
Łaźnie wyglądały naprawdę nieziemsko. Wykonane prawie całkowicie z ciemnego kamienia na ścianach i jasnego kafelkowej podłogi. W centrum był niewielki basenik, a po bokach korytarze prowadzące zapewne do osobnych mniejszych kabinek. Kisho wciągnął głęboko powietrze i unoszącą się w powietrzu parę. Od razu zrobiło mu się ciepło. Rozglądnął się za swoją towarzyszką, ale tej jeszcze nie było, więc skierował się w stronę najbliższego korytarzyka, chcąc sprawdzić, co kryje się w poszczególnych mniejszych pomieszczeniach. Znalazł tam komory parowe, które nieszczególnie go zainteresowały i dwa pomieszczenia, które wyglądały jak połączenie właśnie łaźni parowej z basenem. Nie były one specjalnie duże, ale dla dwójki osób nadawały się idealnie.
Wszedł do środka. Położył ręcznik i sake obok baseniku, a sam zanurzył się w gorącej wodzie. Rzecz jasna ręcznik, który był owinięty, został na swoim miejscu czyli na tyłku. Ani myślał go zrzucać! Oparł się plecami o ścianki, rozłożył dłonie, zamknął oczy i westchnął. Było mu naprawdę, naprawdę dobrze. Gdyby tylko nie delikatne ukłucia na plecach wywołane przez styczność gorącej wody z ranami po notkach, mógłby stwierdzić że jest w raju.
- Z obserwacji - odpowiedział jakby od niechcenia, zapewne tym samym dając Nikusui, kolejną ważną informację lub raczej potwierdzenie tego, że Kisho nie miał jeszcze bliskiej styczności z płcią piękną. Chociaż tego faktu raczej była już pewna.
Przechylił głowę w bok z pytającym wyrazem na twarzy, słysząc rzeczywiście zagmatwaną kontynuację tematu. Jego wcześniejsze słowa miały być takim swoistym potwierdzeniem, że nie miał „brania" w relacjach towarzyskich, a nie, że lubi wędkowanie, rybki czy wodę. No niby lubi każdą z wymienionych rzeczy, a przynajmniej nie ma nic przeciwko nim, ale nie o to tu chodziło. Nie próbował jednak jakkolwiek odpowiedzieć czy wyjaśnić, że nie to miał na myśli. Oboje byli już w lekkim stanie alkoholowym, więc mili prawo bełkotać co im ślina na język przyniesie. Poza tym nie miał za wiele czasu na reakcję, gdyż Nikusui od razu zareagowała na wieść o łaźniach. Ta kobieta chyba rzeczywiście uwielbiała wodę.
- Chciałbym to zobaczyć - rzucił i roześmiał się. Nikusui wdzierająca się do męskiej części łaźni? Brzmiało to, co najmniej śmiesznie i nieprawdopodobnie, choć Kisho przeczuwał, że byłaby w stanie to zrobić i to bynajmniej bez upojenia alkoholem.
Kisho wstał chwilę po białowłosej. Ociągał się i to dość wyraźnie. Nie miał szczególnie mocnej głowy, więc widać było po nim, że jest już upojony. Ciągły uśmieszek, lekko zmrużone oczka, czerwone licka i nieco chybotliwy krok tylko to potwierdzały. - To idziemy! - krzyknął kierując się w stronę własnych butów. Chociaż początkowo ruszyłby w stronę łaźni na bosaka. - Ty przodem - pognał Nikusui, by ta, czym prędzej wyszła i ruszyła. Wiadomo, że kobiety przebierają się znacznie dłużej, a chłopak nie chciał na nią zbytnio czekać. Miał jeszcze jeden cel w tym całym ponaglaniu. Gdy tylko Niku nie patrzyła, cofnął się parę kroków i zawinął buteleczkę, w której było jeszcze sake. Schował ją pod ubranie, oczywiście nie zapominając o tym, by uprzednio ją zakorkować. Dopiero po tym, ruszył w ślad za towarzyszką z promiennym uśmiechem na ustach.
Rozdzielili się przed wejściem. Łaźnia miała dwie osobne przebieralnie dla męskiej i rześkiej części. Kisho przebrał się dość szybko. Zrzucił z siebie wszystko, co miał, wpakował do szafeczki i owinął białym ręczniczkiem w pasie. Wybiegł na łaźnię, rozglądnął się, by sprawdzić, czy o tej porze ktoś tam jeszcze jest i wrócił do szatni po schowaną tam buteleczkę. Wyglądało na to, że miał łaźnie tylko dla siebie (i dla Nikusui) więc bez obaw mógł przemycić tam sake. Zabrał kolejny ręcznik z innej półeczki i przewiesił go przez ramię. W nim właśnie chował naczynko z trunkiem. Mimo wszystko lepiej zachować ostrożność i nie wparowywać do środka z sake na wierzchu, co nie?
Właściwa część łaźni, czyli ta z wodą, parą itp, dzieliła się na trzy części. Dwie osobne przeznaczone jedynie dla jednej z płci - męskiej i damskie - no i trzecia mieszana część - koedukacyjna. To tam udał się Kisho. Skoro Nikusui liczyła na wspólny wypad do łaźni, nie mógł sprawić jej zawodu i zamurować się w swojej, męskiej części, nieprawdaż?
Łaźnie wyglądały naprawdę nieziemsko. Wykonane prawie całkowicie z ciemnego kamienia na ścianach i jasnego kafelkowej podłogi. W centrum był niewielki basenik, a po bokach korytarze prowadzące zapewne do osobnych mniejszych kabinek. Kisho wciągnął głęboko powietrze i unoszącą się w powietrzu parę. Od razu zrobiło mu się ciepło. Rozglądnął się za swoją towarzyszką, ale tej jeszcze nie było, więc skierował się w stronę najbliższego korytarzyka, chcąc sprawdzić, co kryje się w poszczególnych mniejszych pomieszczeniach. Znalazł tam komory parowe, które nieszczególnie go zainteresowały i dwa pomieszczenia, które wyglądały jak połączenie właśnie łaźni parowej z basenem. Nie były one specjalnie duże, ale dla dwójki osób nadawały się idealnie.
Wszedł do środka. Położył ręcznik i sake obok baseniku, a sam zanurzył się w gorącej wodzie. Rzecz jasna ręcznik, który był owinięty, został na swoim miejscu czyli na tyłku. Ani myślał go zrzucać! Oparł się plecami o ścianki, rozłożył dłonie, zamknął oczy i westchnął. Było mu naprawdę, naprawdę dobrze. Gdyby tylko nie delikatne ukłucia na plecach wywołane przez styczność gorącej wody z ranami po notkach, mógłby stwierdzić że jest w raju.
0 x

- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Ryokan "Onna-bugeisha"
Czyż to nie była idealna okazja do tego, by Kisho mógł nieco bardziej obeznać się w relacjach damsko-męskich? Oczywiście nie mamy tu na myśli jakiś bardzo intymnych poczynań, ale spokojnie można było to zaliczyć do rozmów, wygłupów czy nawet tego przekomarzania się. Więc jakby tak nieco to naciągnąć, to Nikusui mogła być dla mężczyzny pomocnym etapem w jego dalszych poczynaniach z kobietami. A tym samym sam Kyuzazame był dla białowłosej bardzo miłą odskocznią, nawet jeśli źle to brzmiało w tym momencie. Jednakże to było trafne określenie. Jego towarzystwo było kuszące, nie chciała z niego rezygnować, a przy okazji po raz pierwszy od długiego czasu nie zatruwała swoich myśli. Nie myślała o zemście, o śmierci, o tym, co dalej będzie robić, jaki cel obierze. Była tu. Razem z Kisho. I rzeczywiście, gdyby wykręcił jej taki numer i poszedł do łaźni męskiej, to naprawdę nie krępowałaby się go stamtąd wyciągnąć. Zresztą, zapewne niedługo sam przekona się o tym, że wstyd jest pojęciem dość odległym dla Nikusui. O ile to ona czuje, że panuje nad sytuacją.
Tak jak i ona, tak i Kisho czuł wpływ wypitego alkoholu. Oboje prezentowali się dość podobnie, wiec to jasne było, że żadnemu z nich ich obecny stan nie przeszkadzał. Wręcz przeciwnie, pchał do śmielszych poczynań, które były zdecydowanie lepsze, niżeli rozmawianie na temat śmierci bliskich osób. Stąd też, mimo tego, że jej towarzysz się ociągał, uśmiechnęła się szeroko, gdy już postanowił się ruszyć. I jeszcze ją ponaglał!
- Nie możemy się doczekać, co? - zagaiła z wyraźnym przekonaniem w głosie, rzecz jasna w liczbie mnogiej, bo mówiła o nim i o sobie. Ona marzyła by znaleźć się w wodzie, już dawno nie była w jej objęciach, więc była wręcz dziwnie podekscytowana. Również tym, że wiedziała, co zrobi, a czym zapewne może zaskoczyć Kisho. Nie czekając jednak na jego odpowiedź, wyszła z pokoju, dając się Kyuzazame na spokojnie zebrać, po czym ruszyli w stronę łaźni. Przed nimi, oczywiście, już się rozdzielili, bo trzeba było wejść do szatni. Te już były podzielone na dwie, na damską i męską. Białowłosa weszła do swojego przedziału, gdzie znalazła niedużą półeczkę. Zaczęła ściągać z siebie ubrania, zaczynając od butów, a kończąc na bieliźnie. Przecież nie będzie jej moczyć na sobie. Było późno, nie sądziła, by było sporo osób, a nawet jeśli, pozostaje owinięta szczelnie ręcznikiem od biustu, aż za same pośladki. I tak "ubrana", wyszła z szatni i powolnym krokiem, niemal na palcach, powędrowała dalej, poszukując wzrokiem Kisho. Nim jednak go znalazła, przypomniała sobie, że powinna związać czymś włosy, ale niczego przy sobie nie miała. Dlatego się wróciła i przejrzała przeróżne zakamarki, gdzie mogłoby być coś zostawione dla pań, które zapomniały wziąć ze sobą czegoś do spięcia włosów. I znalazła. Nieduża, ozdobna klamra, która z pewnością spokojnie utrzymałaby jej włosy. Spięła je dość wysoko, pozostawiając jedynie niedługie kosmyki, które otaczały jej skronie i policzki, sięgając nieco za brodę. Tak przygotowana mogła iść dalej. Już czuła przyjemne ciepło. Aż zamknęła oczy i wciągnęła głęboko powietrze zadowolona. To był wieczór, gdzie zdecydowanie była w innym świecie.
Poruszając się niemal na palcach, w końcu znalazła Kisho. Siedział już w wodzie, ale nie rozglądał się za nią, najwidoczniej korzystając z tego, co oferowało tutejsze miejsce. Nie chciała go rozpraszać, chociaż możliwe, że zdążył zarejestrować jej obecnością. Oboje byli ninja, nie mogli się tak całkowicie wygłuszyć i nie zauważyć, że ktoś pojawił się obok. Chociaż, po pewnej dawce alkoholu mogło się to zdarzyć.
Białowłosa zauważyła leżący ręcznik, więc mogło to znaczyć, że Kisho jednak był odważniejszy, niż do tej pory myślała. Albo był jedynie po to, żeby zmienić mokry na suchy. Cóż, ona nie zamierzała korzystać z dwóch, miała jeden i to na sobie, więc stojąc nieco za Kisho, po prostu się go pozbyła. Może para sprawiała to, że nie zauważyła sake, a jedynie leżący ręcznik, który zaraz znalazł dla siebie towarzystwo, w postaci jej tymczasowego odzienia. Zresztą, mało ważne! Zadowolona, weszła powoli do cieplutkiej wody, z lewej strony mężczyzny. Nie patrzyła czy zerka czy to w ogóle ona, czy może ktoś inny pokusił się o przybycie tutaj. W każdym razie usiadła obok, zachowując między nimi niedużą przerwę.
- Tego mi było trzeba. Zima odbiera mi jeziora, a zdążyłam nieco zapomnieć o takich miejscach.- mruknęła cicho i idąc chwilowo w jego ślady, przymknęła na moment oczy. Woda zakrywała ją niemal do obojczyków, wzburzona tafla i ulatująca z niej para nie pozwalały dostrzec tego, co pewnie wielu chciałoby zobaczyć. - Masz drugi ręcznik? - zapytała, odwracając nieco głowę w jego stronę i patrząc na niego spod nieco przymrużonych powiek. Dla niej było to naturalne pytanie, chciała wiedzieć, po prostu. Dać mu moment na zastanowienie się, czy białowłosa czasem się ręcznika już nie pozbyła, pozwolić mu się zapytać i obserwować reakcję na tyle, na tyle mogła. A już się nie mogła doczekać! Raczej dla większości było to dziwne, może nienaturalne, ale cóż nienaturalnego może być w czystej naturze?
Tak jak i ona, tak i Kisho czuł wpływ wypitego alkoholu. Oboje prezentowali się dość podobnie, wiec to jasne było, że żadnemu z nich ich obecny stan nie przeszkadzał. Wręcz przeciwnie, pchał do śmielszych poczynań, które były zdecydowanie lepsze, niżeli rozmawianie na temat śmierci bliskich osób. Stąd też, mimo tego, że jej towarzysz się ociągał, uśmiechnęła się szeroko, gdy już postanowił się ruszyć. I jeszcze ją ponaglał!
- Nie możemy się doczekać, co? - zagaiła z wyraźnym przekonaniem w głosie, rzecz jasna w liczbie mnogiej, bo mówiła o nim i o sobie. Ona marzyła by znaleźć się w wodzie, już dawno nie była w jej objęciach, więc była wręcz dziwnie podekscytowana. Również tym, że wiedziała, co zrobi, a czym zapewne może zaskoczyć Kisho. Nie czekając jednak na jego odpowiedź, wyszła z pokoju, dając się Kyuzazame na spokojnie zebrać, po czym ruszyli w stronę łaźni. Przed nimi, oczywiście, już się rozdzielili, bo trzeba było wejść do szatni. Te już były podzielone na dwie, na damską i męską. Białowłosa weszła do swojego przedziału, gdzie znalazła niedużą półeczkę. Zaczęła ściągać z siebie ubrania, zaczynając od butów, a kończąc na bieliźnie. Przecież nie będzie jej moczyć na sobie. Było późno, nie sądziła, by było sporo osób, a nawet jeśli, pozostaje owinięta szczelnie ręcznikiem od biustu, aż za same pośladki. I tak "ubrana", wyszła z szatni i powolnym krokiem, niemal na palcach, powędrowała dalej, poszukując wzrokiem Kisho. Nim jednak go znalazła, przypomniała sobie, że powinna związać czymś włosy, ale niczego przy sobie nie miała. Dlatego się wróciła i przejrzała przeróżne zakamarki, gdzie mogłoby być coś zostawione dla pań, które zapomniały wziąć ze sobą czegoś do spięcia włosów. I znalazła. Nieduża, ozdobna klamra, która z pewnością spokojnie utrzymałaby jej włosy. Spięła je dość wysoko, pozostawiając jedynie niedługie kosmyki, które otaczały jej skronie i policzki, sięgając nieco za brodę. Tak przygotowana mogła iść dalej. Już czuła przyjemne ciepło. Aż zamknęła oczy i wciągnęła głęboko powietrze zadowolona. To był wieczór, gdzie zdecydowanie była w innym świecie.
Poruszając się niemal na palcach, w końcu znalazła Kisho. Siedział już w wodzie, ale nie rozglądał się za nią, najwidoczniej korzystając z tego, co oferowało tutejsze miejsce. Nie chciała go rozpraszać, chociaż możliwe, że zdążył zarejestrować jej obecnością. Oboje byli ninja, nie mogli się tak całkowicie wygłuszyć i nie zauważyć, że ktoś pojawił się obok. Chociaż, po pewnej dawce alkoholu mogło się to zdarzyć.
Białowłosa zauważyła leżący ręcznik, więc mogło to znaczyć, że Kisho jednak był odważniejszy, niż do tej pory myślała. Albo był jedynie po to, żeby zmienić mokry na suchy. Cóż, ona nie zamierzała korzystać z dwóch, miała jeden i to na sobie, więc stojąc nieco za Kisho, po prostu się go pozbyła. Może para sprawiała to, że nie zauważyła sake, a jedynie leżący ręcznik, który zaraz znalazł dla siebie towarzystwo, w postaci jej tymczasowego odzienia. Zresztą, mało ważne! Zadowolona, weszła powoli do cieplutkiej wody, z lewej strony mężczyzny. Nie patrzyła czy zerka czy to w ogóle ona, czy może ktoś inny pokusił się o przybycie tutaj. W każdym razie usiadła obok, zachowując między nimi niedużą przerwę.
- Tego mi było trzeba. Zima odbiera mi jeziora, a zdążyłam nieco zapomnieć o takich miejscach.- mruknęła cicho i idąc chwilowo w jego ślady, przymknęła na moment oczy. Woda zakrywała ją niemal do obojczyków, wzburzona tafla i ulatująca z niej para nie pozwalały dostrzec tego, co pewnie wielu chciałoby zobaczyć. - Masz drugi ręcznik? - zapytała, odwracając nieco głowę w jego stronę i patrząc na niego spod nieco przymrużonych powiek. Dla niej było to naturalne pytanie, chciała wiedzieć, po prostu. Dać mu moment na zastanowienie się, czy białowłosa czasem się ręcznika już nie pozbyła, pozwolić mu się zapytać i obserwować reakcję na tyle, na tyle mogła. A już się nie mogła doczekać! Raczej dla większości było to dziwne, może nienaturalne, ale cóż nienaturalnego może być w czystej naturze?
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
- Kisho
- Gracz nieobecny
- Posty: 455
- Rejestracja: 19 paź 2016, o 19:49
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wyrzutek D
- Krótki wygląd: Długie brązowo-blond włosy, błękitne oczy, jasna karnacja, czarne spodnie, czerwono-czarna bluza i jasnobrązowy bezrękawnik z kominem
- Widoczny ekwipunek: kabura na broń (na prawym udzie) i torba (na lewym pośladku)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 523#p38523
Re: Ryokan "Onna-bugeisha"
Nie mógł wyobrazić sobie tego lepiej. Ciepła woda, ulatująca z niej para, która dodatkowo ogrzewała niezanurzone części ciała, odrobina alkoholu w żyłach i ta odstawiona na później, a może jedynie na chwilkę. Do tego dochodził dobry humor po dobrze spędzonym dniu no i towarzystwo Nikusui. Bez tego ostatniego to wszystko nie byłoby takie same.
Kobieta, choć czasem uszczypliwa i uprzykrzająca mu życie, zwłaszcza na początku poznania i za każdym razem, gdy nawiązuje do relacji damsko-męskich, w jakiś sposób działała na chłopaka w niebywale pozytywny sposób. Potrafiła rozładować napięcie, które kotłowało się w nim już od wielu długich dni. Przy niej jakby zapominał o problemach i skupiał się nad tym, co ma w chwili obecnej - czerpaniu radości z najprostszej rozmowy i czynności, jakie wykonywał. Jasne bywały momenty, w których wracał myślami do rodziców i tych wszystkich krzywd, których był świadkiem, ale tak szybko, jak się pojawiały, tak szybko zostawały rozwiane właśnie przez Nikusui. Wlewała do niego dosłownie hektolitry pozytywnego myślenia przy jednoczesnym wylewaniu problemów i rozterek.
Leżąc samemu w basenie i rozkoszując się ciepełkiem rozprowadzanym po ciele przez wodę, nie mógł przestać myśleć o Nikusui. Zwykłe spotkanie, niebywale przypadkowe, później ta jej upartość - swoją drogą dość urokliwa - i finalnie cały dzień spędzony w jej towarzystwie. Było w niej coś takiego, co zapragnął mieć. Jakąś jej cechę charakteru albo sposób życia. Cokolwiek, co mogłoby, chociaż od czasu do czasu sprawić, by zaczął działać jak ona - w sposób gwałtowny i impulsywny. Tak by mógł wreszcie cieszyć się tym, co ma i robić to, na co ma ochotę, bez zbędnego rozważania i zakłopotania sobie głowy problemami. Albo... zamiast tego, mieć po prostu ją. Gdzieś obok siebie lub na zawołanie... Tak, wiadomo, że było to dla niego niemożliwe i nierealne, ale w takiej chwili jak ta, kto zabroni mu marzyć?
- Brakowało mi cię tutaj - rzucił, słysząc zbliżającą się osobę. Mógł być to ktokolwiek, ale instynktownie przeczuwał, że to nie kto inny jak Nikusui. W końcu nikogo innego tutaj nie zauważył. To, co powiedział, powiedział pod wpływem chwili i właśnie tych dziwnych myśli, jakie przed chwilą miał. Aż sam siebie zapytał po chwili ponownie: Brakowało mi jej? Nie było jej raptem pięć minut, a ten już tęsknił za jej obecnością? To było dziwne. Takie nie w jego stylu. Obce. Obce, ale prawdziwe. Tak prawdziwe, jak ulga, gdy usłyszał jej głos, co dla niego oznaczało jedynie tyle, że wróciła i nareszcie znowu są razem.
Pokręcił nieco głową, jakby chciał odgonić od siebie wszelkie myśli.
Chyba powinienem już przestać pić - pomyślał, jednocześnie obwiniając za wszystko alkohol. Czy słusznie? Sake nie mieszało w głowach. Tak jak wiele innych trunków jedynie sprawiało, że człowiek czuł się lepiej, robił to, na co miał ochotę, stawał się odważniejszy i po części pokazywał swoją prawdziwą naturę. Wychodziło więc na to, że sprawcą całego problemu był on sam, a nie spożyty alkohol. To w nim było coś, co sprawiało, z tak chętnie skupiał się na białowłosej, ale daleki był od zaakceptowania tego.
- Wolisz jeziora od ciepłej wody z łaźni? - spytał, szukając zajęcia dla myśli. Gdyby teraz ktoś dał mu wybór między mętną wodą, chociażby podgrzewaną przez słońce w najcieplejszym okresie roku, a najzwyklejszą łaźnią, to wybrałby to drugie. Większa wygoda, pewna temperatura i brak niepokoju odnośnie do tego, co czai się w wodzie. Lubił naturę i to nawet bardziej, niż osady, ale w niektórych przypadkach po prostu cywilizacja zwyciężała.
Otworzył gwałtownie oczy, gdy usłyszał to dziwne pytanie. Czy ma drugi ręcznik? Kto normalny o to pyta? Hmm? Raczej oczywiste jest, że idąc do koedukacyjnej łaźni człowiek, chociaż po części się zakrywa. Robi to nie tylko dla siebie, ale i dla innych. Chowa swoje intymne miejsca, bo sam może się wstydzić, a poza tym, ktoś może sobie nie życzyć spoglądania na... wiadomo co. Być może Nikusui chciała jedynie się upewnić, żeby w niekorzystnym momencie nie zobaczyć czegoś niestosownego. Tak przynajmniej widział to Kisho.
- A czemu pytasz? - spróbował ją sprowokować. Najwidoczniej oboje nie mieli dosyć i próbowali w dalszym ciągu sobie po dogryzać. - Chyba się nie wstydzisz, co? - spytał, odbijając się plecami od ścianki basenu i przepływając dosłownie metr, by znaleźć się dosłownie przed kobietą. - Możesz zamknąć oczy, jak się boisz - dodał i zaczął się podnosić. odsłaniając po kolei barki, dłonie, klatkę i brzuszek. Robił to powoli, by wzbudzić napięcie. Cały czas patrzył w jej oczy, by sprawdzać, gdzie kieruje się jej wzrok, czy ucieka gdzieś w bok lub, czy zdążył się już schować za powiekami. - Ta dam! - wykrzyknął nagle, podnosząc się całkowicie i odbijając się lekko od podłoża. Teraz Nikusui mogła zauważyć, że faktycznie miał na sobie ręcznik. Zapewne nie liczyła na coś innego, ale to nieważne. Dla Kisho liczyło się teraz to, co zrobi białowłosa i to jak zareagowała na cały „pokaz". Chłopak rzecz jasna zaśmiał się i zanurzył ponownie aż po barki i szybko odpłynął na drugi koniec baseniku. Wolałby w najgorszym przypadku uniknąć konfrontacji z jej piąstką, a przy jej wybuchowości do tego mogłoby dojść.
Kobieta, choć czasem uszczypliwa i uprzykrzająca mu życie, zwłaszcza na początku poznania i za każdym razem, gdy nawiązuje do relacji damsko-męskich, w jakiś sposób działała na chłopaka w niebywale pozytywny sposób. Potrafiła rozładować napięcie, które kotłowało się w nim już od wielu długich dni. Przy niej jakby zapominał o problemach i skupiał się nad tym, co ma w chwili obecnej - czerpaniu radości z najprostszej rozmowy i czynności, jakie wykonywał. Jasne bywały momenty, w których wracał myślami do rodziców i tych wszystkich krzywd, których był świadkiem, ale tak szybko, jak się pojawiały, tak szybko zostawały rozwiane właśnie przez Nikusui. Wlewała do niego dosłownie hektolitry pozytywnego myślenia przy jednoczesnym wylewaniu problemów i rozterek.
Leżąc samemu w basenie i rozkoszując się ciepełkiem rozprowadzanym po ciele przez wodę, nie mógł przestać myśleć o Nikusui. Zwykłe spotkanie, niebywale przypadkowe, później ta jej upartość - swoją drogą dość urokliwa - i finalnie cały dzień spędzony w jej towarzystwie. Było w niej coś takiego, co zapragnął mieć. Jakąś jej cechę charakteru albo sposób życia. Cokolwiek, co mogłoby, chociaż od czasu do czasu sprawić, by zaczął działać jak ona - w sposób gwałtowny i impulsywny. Tak by mógł wreszcie cieszyć się tym, co ma i robić to, na co ma ochotę, bez zbędnego rozważania i zakłopotania sobie głowy problemami. Albo... zamiast tego, mieć po prostu ją. Gdzieś obok siebie lub na zawołanie... Tak, wiadomo, że było to dla niego niemożliwe i nierealne, ale w takiej chwili jak ta, kto zabroni mu marzyć?
- Brakowało mi cię tutaj - rzucił, słysząc zbliżającą się osobę. Mógł być to ktokolwiek, ale instynktownie przeczuwał, że to nie kto inny jak Nikusui. W końcu nikogo innego tutaj nie zauważył. To, co powiedział, powiedział pod wpływem chwili i właśnie tych dziwnych myśli, jakie przed chwilą miał. Aż sam siebie zapytał po chwili ponownie: Brakowało mi jej? Nie było jej raptem pięć minut, a ten już tęsknił za jej obecnością? To było dziwne. Takie nie w jego stylu. Obce. Obce, ale prawdziwe. Tak prawdziwe, jak ulga, gdy usłyszał jej głos, co dla niego oznaczało jedynie tyle, że wróciła i nareszcie znowu są razem.
Pokręcił nieco głową, jakby chciał odgonić od siebie wszelkie myśli.
Chyba powinienem już przestać pić - pomyślał, jednocześnie obwiniając za wszystko alkohol. Czy słusznie? Sake nie mieszało w głowach. Tak jak wiele innych trunków jedynie sprawiało, że człowiek czuł się lepiej, robił to, na co miał ochotę, stawał się odważniejszy i po części pokazywał swoją prawdziwą naturę. Wychodziło więc na to, że sprawcą całego problemu był on sam, a nie spożyty alkohol. To w nim było coś, co sprawiało, z tak chętnie skupiał się na białowłosej, ale daleki był od zaakceptowania tego.
- Wolisz jeziora od ciepłej wody z łaźni? - spytał, szukając zajęcia dla myśli. Gdyby teraz ktoś dał mu wybór między mętną wodą, chociażby podgrzewaną przez słońce w najcieplejszym okresie roku, a najzwyklejszą łaźnią, to wybrałby to drugie. Większa wygoda, pewna temperatura i brak niepokoju odnośnie do tego, co czai się w wodzie. Lubił naturę i to nawet bardziej, niż osady, ale w niektórych przypadkach po prostu cywilizacja zwyciężała.
Otworzył gwałtownie oczy, gdy usłyszał to dziwne pytanie. Czy ma drugi ręcznik? Kto normalny o to pyta? Hmm? Raczej oczywiste jest, że idąc do koedukacyjnej łaźni człowiek, chociaż po części się zakrywa. Robi to nie tylko dla siebie, ale i dla innych. Chowa swoje intymne miejsca, bo sam może się wstydzić, a poza tym, ktoś może sobie nie życzyć spoglądania na... wiadomo co. Być może Nikusui chciała jedynie się upewnić, żeby w niekorzystnym momencie nie zobaczyć czegoś niestosownego. Tak przynajmniej widział to Kisho.
- A czemu pytasz? - spróbował ją sprowokować. Najwidoczniej oboje nie mieli dosyć i próbowali w dalszym ciągu sobie po dogryzać. - Chyba się nie wstydzisz, co? - spytał, odbijając się plecami od ścianki basenu i przepływając dosłownie metr, by znaleźć się dosłownie przed kobietą. - Możesz zamknąć oczy, jak się boisz - dodał i zaczął się podnosić. odsłaniając po kolei barki, dłonie, klatkę i brzuszek. Robił to powoli, by wzbudzić napięcie. Cały czas patrzył w jej oczy, by sprawdzać, gdzie kieruje się jej wzrok, czy ucieka gdzieś w bok lub, czy zdążył się już schować za powiekami. - Ta dam! - wykrzyknął nagle, podnosząc się całkowicie i odbijając się lekko od podłoża. Teraz Nikusui mogła zauważyć, że faktycznie miał na sobie ręcznik. Zapewne nie liczyła na coś innego, ale to nieważne. Dla Kisho liczyło się teraz to, co zrobi białowłosa i to jak zareagowała na cały „pokaz". Chłopak rzecz jasna zaśmiał się i zanurzył ponownie aż po barki i szybko odpłynął na drugi koniec baseniku. Wolałby w najgorszym przypadku uniknąć konfrontacji z jej piąstką, a przy jej wybuchowości do tego mogłoby dojść.
0 x

- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Ryokan "Onna-bugeisha"
Coś w tym wszystkim było. Czy po prostu ich do siebie ciągnęło, czy też zwyczajnie miło zapełniali sobie czas - kto by się nad tym głębiej zastanawiał? Było dobrze, jak było i nie mogli z tego nie korzystać. Żadne z nich nie wiedziało, co przyniesie jutrzejszy dzień, ale czy w ogóle się nad tym zastanawiali? Nie. To byłby grzech, gdyby mieli zbędnymi myślami psuć to, co zbudowali do tej pory. I możliwe, że obojgu było to potrzebne. A teraz, gdy w żyłach krążył alkohol, a ciało oplatywała woda, do głowy nie przychodziły żadne ponure myśli.
Nim jej stopa dotknęła tafli ciepłej wody, po ciele białowłosej przeszły dziwne dreszcze. Tuż po słowach Kisho. Tak luźno rzuconych, jakby właśnie się z nią witał. Choć tego nie widział, jej twarz przyzdobił tajemniczy uśmiech. Nie należał do roześmianych, prowokacyjnych czy zadziornych. Był po prostu inny, nieodgadniony.
- W takim razie mam nadzieję, że długo nie kazałam ci czekać, Kisho. - powiedziała dość powolnie, spokojnym, pomrukującym tonem. Jego pewność siebie w tym momencie, działała na nią niczym magnez. Nie doszukiwała się jakiegoś drugiego dna, nie karciła go w myślach, brała, co jej dawał. A zaczynał karmić ją słowami, które wychodziły z niego chyba bardziej mimowolnie, niżeli po przemyśleniu. Nie miała ku temu nic przeciwko.
Zanurzywszy niemal całe swoje ciało w wodzie, wysłuchała pytania mężczyzny. Mogło to być dla niego dziwne, owszem, ale dla niej było to całkiem naturalne. Nigdy nie lgnęła do towarzystwa, a takowe można spotkać w gorących wodach. Preferowała samotnie, często znajdujące się w pobliżu jeziora. Bo wodę naprawdę uwielbiała. Oczywiście Kisho nie mógł o tym wiedzieć, żadne z nich nie wykładała wszystkich kart o siebie od razu. To dopiero byłoby nienaturalne. A tak to poznawali się powoli, przy okazji. I zdecydowanie to chciała robić, nim opuści Hanamurę i być może będzie to jej pierwsze i ostatnie spotkanie z tym mężczyzną.
- Jeziora pozwalają być bardziej aktywnym. No i są poza osadami, więc zapewniają spokój. Niedaleko Raigeki mam taką swoją miejscówkę. Woda jest tam niemal krystaliczna, uwielbiałam się tam pluskać. Chociaż przeważnie sama, to było takie moje miejsce. - wyjaśniła, odpowiadając na jego pytanie. Dość konkretnie, więc wydawało jej się, że spokojnie zrozumie jej punkt widzenia. Powinien sam kiedyś tego spróbować. Każda forma relaksu miała swoje plusy, wystarczyło chcieć je poznać. A przypuszczała, że Kisho mógłby chcieć próbować nowych rzeczy. Zresztą, jakby nie patrzeć, był podróżnikiem, więc wiele już widział, wiele mógł doświadczyć, ale nie wyglądało na to, że raczył się kąpielą w krystalicznych jeziorach.
Czekała, czekała właśnie na to pytanie! A jego dalsze słowa jedynie upewniały ją w tym, że kompletnie się nie spodziewa, że Nikusui nie ma na sobie nic. Ba, wręcz chciał ją zawstydzić. Mimo wszystko obserwowała jego ruchy z wyraźnym zainteresowaniem. Patrzyła jak się odsuwa, znajduje się przed nią, aż w końcu zaczyna się wyłaniać. Nieśpiesznie, budując napięcie, chociaż już była pewna, że musi coś na sobie mieć. Momentami był na tyle wstydliwy, że nie mogła przyjąć do wiadomości, iż pokaże jej się w całej okazałości. Stąd też korzystała z tego, co widziała. Zarysowana męska sylwetka, nieprzesadzona, potrafiła skupić na sobie jej uwagę. Ale i to było częścią planu, chociaż nie można było powiedzieć, że nie cieszyła się z tego widoku. Była w końcu dorosłą kobietą, mającą swoje potrzeby, ale trzeba było wiedzieć, na ile można sobie pozwolić.
- Takiego widoku się nie boję. Ale bez tego wyglądałbyś lepiej. - dodała, podnosząc dłoń i bezwstydnie palec wskazują na ręcznik, który opatulił jego biodra. - Mam podobną bliznę. Ale po drugiej stronie. I nieco niżej. - dodała, skupiając swoje spojrzenie na jego zabliźnionej ranie po lewej stronie brzucha. Cóż, wielu w tym zawodzie nosiło podobne znamiona. Nikt nie był nietykalny.
Roześmiała się, widząc jak szybko się zanurza i ucieka. Już nie był obok niej, a po drugiej stronie. Zwiększył odległość maksymalnie. Z jakiego powodu? Cóż, mogłaby się nad tym zastanawiać, ale po co, skoro niedługo mogłaby otrzymać odpowiedź.
- Uciekłeś, bo zauważyłeś, że mam jeden ręcznik, który leży za mną? - zapytała niby to od niechcenia, jednocześnie uświadamiając go w zaistniałej sytuacji. On wcześniej patrzył na jej reakcję? Miał ją jak na tacy. Zainteresowanie i jakieś iskierki nienasycenia tkwiły w jej oczach, póki jeszcze go widziała. Za to teraz ona chętnie przekona się, jak on zareaguje. Nie dała mu wygrać, nie potrafiła, nie chciała, lubiła się z nim tak bawić. Niewinnie, ale jednak.
Nim jej stopa dotknęła tafli ciepłej wody, po ciele białowłosej przeszły dziwne dreszcze. Tuż po słowach Kisho. Tak luźno rzuconych, jakby właśnie się z nią witał. Choć tego nie widział, jej twarz przyzdobił tajemniczy uśmiech. Nie należał do roześmianych, prowokacyjnych czy zadziornych. Był po prostu inny, nieodgadniony.
- W takim razie mam nadzieję, że długo nie kazałam ci czekać, Kisho. - powiedziała dość powolnie, spokojnym, pomrukującym tonem. Jego pewność siebie w tym momencie, działała na nią niczym magnez. Nie doszukiwała się jakiegoś drugiego dna, nie karciła go w myślach, brała, co jej dawał. A zaczynał karmić ją słowami, które wychodziły z niego chyba bardziej mimowolnie, niżeli po przemyśleniu. Nie miała ku temu nic przeciwko.
Zanurzywszy niemal całe swoje ciało w wodzie, wysłuchała pytania mężczyzny. Mogło to być dla niego dziwne, owszem, ale dla niej było to całkiem naturalne. Nigdy nie lgnęła do towarzystwa, a takowe można spotkać w gorących wodach. Preferowała samotnie, często znajdujące się w pobliżu jeziora. Bo wodę naprawdę uwielbiała. Oczywiście Kisho nie mógł o tym wiedzieć, żadne z nich nie wykładała wszystkich kart o siebie od razu. To dopiero byłoby nienaturalne. A tak to poznawali się powoli, przy okazji. I zdecydowanie to chciała robić, nim opuści Hanamurę i być może będzie to jej pierwsze i ostatnie spotkanie z tym mężczyzną.
- Jeziora pozwalają być bardziej aktywnym. No i są poza osadami, więc zapewniają spokój. Niedaleko Raigeki mam taką swoją miejscówkę. Woda jest tam niemal krystaliczna, uwielbiałam się tam pluskać. Chociaż przeważnie sama, to było takie moje miejsce. - wyjaśniła, odpowiadając na jego pytanie. Dość konkretnie, więc wydawało jej się, że spokojnie zrozumie jej punkt widzenia. Powinien sam kiedyś tego spróbować. Każda forma relaksu miała swoje plusy, wystarczyło chcieć je poznać. A przypuszczała, że Kisho mógłby chcieć próbować nowych rzeczy. Zresztą, jakby nie patrzeć, był podróżnikiem, więc wiele już widział, wiele mógł doświadczyć, ale nie wyglądało na to, że raczył się kąpielą w krystalicznych jeziorach.
Czekała, czekała właśnie na to pytanie! A jego dalsze słowa jedynie upewniały ją w tym, że kompletnie się nie spodziewa, że Nikusui nie ma na sobie nic. Ba, wręcz chciał ją zawstydzić. Mimo wszystko obserwowała jego ruchy z wyraźnym zainteresowaniem. Patrzyła jak się odsuwa, znajduje się przed nią, aż w końcu zaczyna się wyłaniać. Nieśpiesznie, budując napięcie, chociaż już była pewna, że musi coś na sobie mieć. Momentami był na tyle wstydliwy, że nie mogła przyjąć do wiadomości, iż pokaże jej się w całej okazałości. Stąd też korzystała z tego, co widziała. Zarysowana męska sylwetka, nieprzesadzona, potrafiła skupić na sobie jej uwagę. Ale i to było częścią planu, chociaż nie można było powiedzieć, że nie cieszyła się z tego widoku. Była w końcu dorosłą kobietą, mającą swoje potrzeby, ale trzeba było wiedzieć, na ile można sobie pozwolić.
- Takiego widoku się nie boję. Ale bez tego wyglądałbyś lepiej. - dodała, podnosząc dłoń i bezwstydnie palec wskazują na ręcznik, który opatulił jego biodra. - Mam podobną bliznę. Ale po drugiej stronie. I nieco niżej. - dodała, skupiając swoje spojrzenie na jego zabliźnionej ranie po lewej stronie brzucha. Cóż, wielu w tym zawodzie nosiło podobne znamiona. Nikt nie był nietykalny.
Roześmiała się, widząc jak szybko się zanurza i ucieka. Już nie był obok niej, a po drugiej stronie. Zwiększył odległość maksymalnie. Z jakiego powodu? Cóż, mogłaby się nad tym zastanawiać, ale po co, skoro niedługo mogłaby otrzymać odpowiedź.
- Uciekłeś, bo zauważyłeś, że mam jeden ręcznik, który leży za mną? - zapytała niby to od niechcenia, jednocześnie uświadamiając go w zaistniałej sytuacji. On wcześniej patrzył na jej reakcję? Miał ją jak na tacy. Zainteresowanie i jakieś iskierki nienasycenia tkwiły w jej oczach, póki jeszcze go widziała. Za to teraz ona chętnie przekona się, jak on zareaguje. Nie dała mu wygrać, nie potrafiła, nie chciała, lubiła się z nim tak bawić. Niewinnie, ale jednak.
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
- Kisho
- Gracz nieobecny
- Posty: 455
- Rejestracja: 19 paź 2016, o 19:49
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wyrzutek D
- Krótki wygląd: Długie brązowo-blond włosy, błękitne oczy, jasna karnacja, czarne spodnie, czerwono-czarna bluza i jasnobrązowy bezrękawnik z kominem
- Widoczny ekwipunek: kabura na broń (na prawym udzie) i torba (na lewym pośladku)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 523#p38523
Re: Ryokan "Onna-bugeisha"
Każdy ma jakieś swoje widzi mi się, swoje miejsce, ulubione rzeczy, jedzenie i tym podobne. To całkiem normalne. I choć początkowo Kisho nie rozumiał, jak jego towarzyszka może przekładać jezioro nad gorące źródła, to teraz, po wysłuchaniu jej mógł nieco wyobrazić sobie to miejsce i jeśli jego wizja pokrywa się choćby w części z rzeczywistością, to w zupełności mógł przyznać jej rację. Takie miejsce z pewnością było lepsze niż łaźnie. Ukryte miejsce z krystalicznie czystą wodą i to jeszcze osamotnione. Raj dla samotnika, jakim był Kisho.
- Zapewne cudowne miejsce - skwitował, zanim jeszcze przeszedł do swego planu z - nazwyjmy to właściwie - udawanym striptizem. Jego plan zdawał się wypalić. No, a przynajmniej do momentu, gdy nie zaczął się wyłaniać z wody, bo wtedy Nikusui patrzyła z jakaś taką ciekawością. Później jednak było coraz gorzej. Zamiast uciekać wzrokiem, ta najnormalniej się w niego wgapiała, jak w jakieś pyszne ciasteczko, które chętnie by zjadła. A przecież nie tak miało być! Zdecydowanie nie tak. Chciał ją zawstydzić, a wyszło na to, że sam nieco się jej wystraszył - głównie tej jej śmiałości - i zawstydził. Tego drugiego, całe szczęście, nie odczuwał jakoś specjalnie, aczkolwiek tylko i wyłącznie dzięki alkoholowi.
- Pamiątka spot muru - skwitował na szybko ranę, którą zauważyła Nikusui. Nie było to nic wielkiego w porównaniu z tym, co ma na plecach i przez co powinien już dawno wąchać kwiatki od spodu.
Nie odpłynął od niej na drugi koniec basenu. On najnormalniej uciekł po jej słowach. Ona naprawdę myślała, nie, ona naprawdę chciała, by pokazał się jej bez ręcznika? Serio? Nie! Nie! Nie! Na pewno nie! Tak jak poprzednio zapewne się z nim droczy. Udaje pewną siebie i tyle. Tak właśnie było i kropka. Prawda? Chłopak był zmieszany tym, co się stało. Zrobiło mu się cieplej, jakby temperatura wody gwałtownie wzrosła o kilka stopni. W rzeczywistości chyba on sam tak się zawstydził, zaczerwienił i rozgrzał, że podniósł temperaturę cieszy.
Nie chciał przyjąć porażki, więc udał, że jakoś specjalnie się nie przejmuje. Zgrywał luzaka. Rozciągnął dłonie na boki, zanurzył się nieco bardziej i oparł podobnie jak poprzednio, gdy czekał na białowłosą. Liczył, że skończą się te, może nie jakoś specjalnie intymne, ale dość zaskakujące i obce tematycznie pytania.
- Co? - odezwał się jak rażony prądem i wzdrygnął, przez co ześlizgnął się i wpadł cały do wody. Najchętniej cały by tam został do momentu, aż Nikusui sobie gdzieś pójdzie, ale nie starczyłoby mu na to tlenu w płucach. Chciała zobaczyć jego reakcję? No to ma! Wygrała.
Chłopak nawet przez moment nie pomyślał, że Nikusui weszła do wody nago, bez niczego. Tak o! Nawet nie zdążył sprawdzić, czy rzeczywiście ów ręcznik leży gdzieś na podłodze. Wpadł do wody w momencie, gdy uświadomił sobie to, że jest obok nagiej kobiety i jedyne co ich dzieli to woda.
Narobił nieco bąbelków i piany, gdy szamotał się pod taflą. Gdy jednak udało mu się stanąć i nieco opanować wrócił na swoje miejsce, to najdalej położone od Nikusui. Tym razem jednak odwrócony był plecami do wnętrza baseniku i opierał się na złożonych pod brodą ramionach.
- Możesz przestać to robić - spytał z lekką nutą prośby i litości. Mówił to z ustami na dłoniach, więc głos miał lekko przytłumiony. Był wyraźnie speszony tym, co mu właśnie oznajmiła. Lubił, gdy się droczyli, nie miał nic przeciwko temu, ale teraz... To już było coś innego. Coś, przez co poczuł się niepewnie, jakby właśnie wszedł na obcy teren. Nie, było znacznie gorzej!
- Wiesz, że te oczy mogą prześwietlić wszystko? - dodał po jakimś czasie, jakby tym próbując się nieco zrewanżować za jej śmiałość. Mówił o tych swoich krwistych patrzałkach. Liczył, że świadomość tego, że Kisho może widzieć ją w całej okazałości, wywoła u niej takie samo zmieszanie, jakiego sam właśnie doświadczył. Miała to być forma rewanżu. Mimo wszystko i tak nie ośmieliłby się na nią spojrzeć. Była zgrabna i miała odpowiednie kształty w odpowiednich miejscach - to zaobserwował już na początku spotkania, ale w tamtej chwili i aż dotąd nie wzbudziło to w nim nic. Naprawdę nic a nic. Była piękna, urodziwa jak mało kto, a przyglądając się bliżej można było dostrzec jeszcze więcej cudnych detali jak na przykład zielonkawe oczu. Jednak nie był tym jakoś specjalnie zainteresowany. Jasne, Kisho to facet i jak to facet patrzy na wygląd, ale nie przykłada do niego specjalnie wielkiej uwagi. Zapewne, gdyby obok niego przeszła najpiękniejsza dziewczyna na całym świecie, taka typowa 10/10 albo lepiej 20/10 to spojrzałby na nią, stwierdził w myślach, że rzeczywiście jest ładna i na tym by się skończyło. Nie śliniłby się jak pies na widok kości, nie rzucałby się na nią, nie proponował spotkania, randki ani nawet gorącej nocy.
Przynajmniej tak sprawa przedstawiała się aż do tej chwili.
- Zapewne cudowne miejsce - skwitował, zanim jeszcze przeszedł do swego planu z - nazwyjmy to właściwie - udawanym striptizem. Jego plan zdawał się wypalić. No, a przynajmniej do momentu, gdy nie zaczął się wyłaniać z wody, bo wtedy Nikusui patrzyła z jakaś taką ciekawością. Później jednak było coraz gorzej. Zamiast uciekać wzrokiem, ta najnormalniej się w niego wgapiała, jak w jakieś pyszne ciasteczko, które chętnie by zjadła. A przecież nie tak miało być! Zdecydowanie nie tak. Chciał ją zawstydzić, a wyszło na to, że sam nieco się jej wystraszył - głównie tej jej śmiałości - i zawstydził. Tego drugiego, całe szczęście, nie odczuwał jakoś specjalnie, aczkolwiek tylko i wyłącznie dzięki alkoholowi.
- Pamiątka spot muru - skwitował na szybko ranę, którą zauważyła Nikusui. Nie było to nic wielkiego w porównaniu z tym, co ma na plecach i przez co powinien już dawno wąchać kwiatki od spodu.
Nie odpłynął od niej na drugi koniec basenu. On najnormalniej uciekł po jej słowach. Ona naprawdę myślała, nie, ona naprawdę chciała, by pokazał się jej bez ręcznika? Serio? Nie! Nie! Nie! Na pewno nie! Tak jak poprzednio zapewne się z nim droczy. Udaje pewną siebie i tyle. Tak właśnie było i kropka. Prawda? Chłopak był zmieszany tym, co się stało. Zrobiło mu się cieplej, jakby temperatura wody gwałtownie wzrosła o kilka stopni. W rzeczywistości chyba on sam tak się zawstydził, zaczerwienił i rozgrzał, że podniósł temperaturę cieszy.
Nie chciał przyjąć porażki, więc udał, że jakoś specjalnie się nie przejmuje. Zgrywał luzaka. Rozciągnął dłonie na boki, zanurzył się nieco bardziej i oparł podobnie jak poprzednio, gdy czekał na białowłosą. Liczył, że skończą się te, może nie jakoś specjalnie intymne, ale dość zaskakujące i obce tematycznie pytania.
- Co? - odezwał się jak rażony prądem i wzdrygnął, przez co ześlizgnął się i wpadł cały do wody. Najchętniej cały by tam został do momentu, aż Nikusui sobie gdzieś pójdzie, ale nie starczyłoby mu na to tlenu w płucach. Chciała zobaczyć jego reakcję? No to ma! Wygrała.
Chłopak nawet przez moment nie pomyślał, że Nikusui weszła do wody nago, bez niczego. Tak o! Nawet nie zdążył sprawdzić, czy rzeczywiście ów ręcznik leży gdzieś na podłodze. Wpadł do wody w momencie, gdy uświadomił sobie to, że jest obok nagiej kobiety i jedyne co ich dzieli to woda.
Narobił nieco bąbelków i piany, gdy szamotał się pod taflą. Gdy jednak udało mu się stanąć i nieco opanować wrócił na swoje miejsce, to najdalej położone od Nikusui. Tym razem jednak odwrócony był plecami do wnętrza baseniku i opierał się na złożonych pod brodą ramionach.
- Możesz przestać to robić - spytał z lekką nutą prośby i litości. Mówił to z ustami na dłoniach, więc głos miał lekko przytłumiony. Był wyraźnie speszony tym, co mu właśnie oznajmiła. Lubił, gdy się droczyli, nie miał nic przeciwko temu, ale teraz... To już było coś innego. Coś, przez co poczuł się niepewnie, jakby właśnie wszedł na obcy teren. Nie, było znacznie gorzej!
- Wiesz, że te oczy mogą prześwietlić wszystko? - dodał po jakimś czasie, jakby tym próbując się nieco zrewanżować za jej śmiałość. Mówił o tych swoich krwistych patrzałkach. Liczył, że świadomość tego, że Kisho może widzieć ją w całej okazałości, wywoła u niej takie samo zmieszanie, jakiego sam właśnie doświadczył. Miała to być forma rewanżu. Mimo wszystko i tak nie ośmieliłby się na nią spojrzeć. Była zgrabna i miała odpowiednie kształty w odpowiednich miejscach - to zaobserwował już na początku spotkania, ale w tamtej chwili i aż dotąd nie wzbudziło to w nim nic. Naprawdę nic a nic. Była piękna, urodziwa jak mało kto, a przyglądając się bliżej można było dostrzec jeszcze więcej cudnych detali jak na przykład zielonkawe oczu. Jednak nie był tym jakoś specjalnie zainteresowany. Jasne, Kisho to facet i jak to facet patrzy na wygląd, ale nie przykłada do niego specjalnie wielkiej uwagi. Zapewne, gdyby obok niego przeszła najpiękniejsza dziewczyna na całym świecie, taka typowa 10/10 albo lepiej 20/10 to spojrzałby na nią, stwierdził w myślach, że rzeczywiście jest ładna i na tym by się skończyło. Nie śliniłby się jak pies na widok kości, nie rzucałby się na nią, nie proponował spotkania, randki ani nawet gorącej nocy.
Przynajmniej tak sprawa przedstawiała się aż do tej chwili.
0 x

- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Ryokan "Onna-bugeisha"
Tak, to jezioro było dla Nikusui wyjątkowe i chętnie pokazałaby je Kisho, gdyby kiedyś nadarzyła się taka okazja. Co prawda Hanamura, czy całe wyspy, na pewno też miały swoje urokliwe miejsca, ale to już by dla samej białowłosej nie było to samo. Z biegiem czasu zauważała, jak jej podejście się zmieniało, nawet do takich miejsc. Kiedyś nie potrafiła nawet wydusić z siebie, że coś jest jej miejscem rodzinnym, że jest takie miejsce, do którego chce wracać. A jednak, poddawała się zwykłym upodobaniom i zachciankom. Może i były słabościami, ale każdy je posiadał. Nie dało się od nich od tak uciec.
Nie mogąc doczekać się reakcji Kisho, nie odzywała się ani słowem, tylko obserwowała reakcję, która dość szybko nastąpiła. Jego wyluzowanie gdzieś zniknęło, a sam... po prostu wpadł do wody, jakby nagle się ześlizgnął. Nic dziwnego, że Nikusui najzwyczajniej w świecie miała ochotę się roześmiać. Co prawda mocno liczyła na nieopanowaną reakcję, ale chyba przeszło to jej oczekiwania. Co nie oznacza, że wcale jej się nie podobało! Wręcz przeciwnie. I chociaż ledwo się powstrzymywała, żeby nie wybuchnąć śmiechem, to jej ciało lekko zadrżało, co akurat nie było dla Kisho widocznie, bo znajdował się pod wodą. Nie zaczepiała go, nie ruszała się z miejsca, dała mu czas. Tyle, ile potrzebował, ale nie przypuszczała, żeby trwało to jakoś bardzo długo. W końcu będzie musiał wziąć wdech.
Po niedługiej szamotaninie, sam ze sobą, wyłonił się, raczej omijając jakikolwiek kontakt wzrokowy z białowłosą. Był wyraźnie zażenowany. Cóż, mogła przypuszczać, że była to dla niego nowa sytuacja i poczuł się niepewnie. Na tyle, że odwrócił się do niej plecami, oczywiście dalej znajdując się w najbezpieczniejszej odległości.
- Co robić? - zapytała mimochodem, bo nie bardzo wiedziała, do czego ta prośba się kieruje. Do tego, by nie żartowała w ten sposób, czy żeby jednak się czymś okryła? Kto wie, może coś jeszcze tam powiedział, ale znajdując się tyłem do niej, w takiej odległości i z zakrytymi dłońmi ustami, mogła nie dosłyszeć. Za to doskonale usłyszała inne słowa. Oczy mogą prześwietlić wszystko? W zaciekawieniu uniosła lewą brew wyżej, analizując jego słowa. Chciał się odegrać? Pokazać, że jednak nie jest takim wstydziochem? - Gdybyś chciał cokolwiek zobaczyć w taki sposób, to już byś to pewnie zrobił. Zresztą, chyba nie sądzisz, że gdybym bała się, że zobaczysz więcej, niż byś mógł oczekiwać, to weszłabym bez ręcznika? - zapytała, po czym poruszyła się, zanurzając się nieco bardziej. Na tyle, że jej broda stykała się z taflą ciepłej wody. Wzięła głośny, głęboki oddech i przymknęła oczy, odchylając głowę do tyłu, jednocześnie opierając ją o brzeg.
- Zawsze możesz oddać mi swój ręcznik. - zażartowała, uśmiechając się pod nosem, ale dalej nie otworzyła oczu. - Jeśli masz spędzić tak resztę tego pobytu, to już się poświęcę i coś założę. Co prawda preferuję pełny relaks, no ale... dla ciebie zrobię wyjątek, wstydziochu. - zaproponowała, w pełni oddając mu decyzję. Mógł dla swojego spokoju przyznać się, że jest to dla niego niekomfortowa sytuacja i wolałby, żeby jednak wzięła ręcznik, który leżał obok niej, a który niedawno z siebie zrzuciła, bądź też udawać twardziela, którego to jednak nie rusza. Co jak co, ale mogła mu dać wybór, zwłaszcza, że nie chciała widzieć jedynie zarysu jego sylwetki na drugim końcu, w czym znacząco i tak przeszkadzała para. Chcąc go jednak rozluźnić, bo w sumie dostała to, czego chciała, postanowiła w międzyczasie zmienić tor rozmowy. A w międzyczasie, jeśli tylko by tego chciał, mogła się podnieść, żeby zabrać swój ręcznik. O, może wtedy zauważyłaby w końcu sake!
- Było ciężko? O Dzikich raczej do tej pory niewiele było wiadomo. Co prawda nie miałam okazji znaleźć się na murze, czy też nawet walczyć w jego obronie, ale zawsze jakieś wieści idą w świat. - mruknęła, w międzyczasie dalej się nie ruszając, ani nawet nie spoglądając w stronę Kisho. Skoro już wspomniał, skąd ma zabliźnioną ranę, to mogła pociągnąć ten temat. Jednocześnie, w jakim sensie, uwalniała swojego towarzysza od krępujących tematów, bo jego odpowiedź mogła zakończyć ten niewygodny dla niego wątek. A już powinien wiedzieć, że w tym temacie z nią nie wygra. Ich poczucie wstydu było na zupełnie innych poziomach, fizyczność była dla Ryukaty czymś normalnym. Taką ją stworzyła natura, czego miałaby się wstydzić? Co najwyżej blizn, które zdobiły jej ciało. A i tak, tak ich nie traktowała.
Nie mogąc doczekać się reakcji Kisho, nie odzywała się ani słowem, tylko obserwowała reakcję, która dość szybko nastąpiła. Jego wyluzowanie gdzieś zniknęło, a sam... po prostu wpadł do wody, jakby nagle się ześlizgnął. Nic dziwnego, że Nikusui najzwyczajniej w świecie miała ochotę się roześmiać. Co prawda mocno liczyła na nieopanowaną reakcję, ale chyba przeszło to jej oczekiwania. Co nie oznacza, że wcale jej się nie podobało! Wręcz przeciwnie. I chociaż ledwo się powstrzymywała, żeby nie wybuchnąć śmiechem, to jej ciało lekko zadrżało, co akurat nie było dla Kisho widocznie, bo znajdował się pod wodą. Nie zaczepiała go, nie ruszała się z miejsca, dała mu czas. Tyle, ile potrzebował, ale nie przypuszczała, żeby trwało to jakoś bardzo długo. W końcu będzie musiał wziąć wdech.
Po niedługiej szamotaninie, sam ze sobą, wyłonił się, raczej omijając jakikolwiek kontakt wzrokowy z białowłosą. Był wyraźnie zażenowany. Cóż, mogła przypuszczać, że była to dla niego nowa sytuacja i poczuł się niepewnie. Na tyle, że odwrócił się do niej plecami, oczywiście dalej znajdując się w najbezpieczniejszej odległości.
- Co robić? - zapytała mimochodem, bo nie bardzo wiedziała, do czego ta prośba się kieruje. Do tego, by nie żartowała w ten sposób, czy żeby jednak się czymś okryła? Kto wie, może coś jeszcze tam powiedział, ale znajdując się tyłem do niej, w takiej odległości i z zakrytymi dłońmi ustami, mogła nie dosłyszeć. Za to doskonale usłyszała inne słowa. Oczy mogą prześwietlić wszystko? W zaciekawieniu uniosła lewą brew wyżej, analizując jego słowa. Chciał się odegrać? Pokazać, że jednak nie jest takim wstydziochem? - Gdybyś chciał cokolwiek zobaczyć w taki sposób, to już byś to pewnie zrobił. Zresztą, chyba nie sądzisz, że gdybym bała się, że zobaczysz więcej, niż byś mógł oczekiwać, to weszłabym bez ręcznika? - zapytała, po czym poruszyła się, zanurzając się nieco bardziej. Na tyle, że jej broda stykała się z taflą ciepłej wody. Wzięła głośny, głęboki oddech i przymknęła oczy, odchylając głowę do tyłu, jednocześnie opierając ją o brzeg.
- Zawsze możesz oddać mi swój ręcznik. - zażartowała, uśmiechając się pod nosem, ale dalej nie otworzyła oczu. - Jeśli masz spędzić tak resztę tego pobytu, to już się poświęcę i coś założę. Co prawda preferuję pełny relaks, no ale... dla ciebie zrobię wyjątek, wstydziochu. - zaproponowała, w pełni oddając mu decyzję. Mógł dla swojego spokoju przyznać się, że jest to dla niego niekomfortowa sytuacja i wolałby, żeby jednak wzięła ręcznik, który leżał obok niej, a który niedawno z siebie zrzuciła, bądź też udawać twardziela, którego to jednak nie rusza. Co jak co, ale mogła mu dać wybór, zwłaszcza, że nie chciała widzieć jedynie zarysu jego sylwetki na drugim końcu, w czym znacząco i tak przeszkadzała para. Chcąc go jednak rozluźnić, bo w sumie dostała to, czego chciała, postanowiła w międzyczasie zmienić tor rozmowy. A w międzyczasie, jeśli tylko by tego chciał, mogła się podnieść, żeby zabrać swój ręcznik. O, może wtedy zauważyłaby w końcu sake!
- Było ciężko? O Dzikich raczej do tej pory niewiele było wiadomo. Co prawda nie miałam okazji znaleźć się na murze, czy też nawet walczyć w jego obronie, ale zawsze jakieś wieści idą w świat. - mruknęła, w międzyczasie dalej się nie ruszając, ani nawet nie spoglądając w stronę Kisho. Skoro już wspomniał, skąd ma zabliźnioną ranę, to mogła pociągnąć ten temat. Jednocześnie, w jakim sensie, uwalniała swojego towarzysza od krępujących tematów, bo jego odpowiedź mogła zakończyć ten niewygodny dla niego wątek. A już powinien wiedzieć, że w tym temacie z nią nie wygra. Ich poczucie wstydu było na zupełnie innych poziomach, fizyczność była dla Ryukaty czymś normalnym. Taką ją stworzyła natura, czego miałaby się wstydzić? Co najwyżej blizn, które zdobiły jej ciało. A i tak, tak ich nie traktowała.
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
- Kisho
- Gracz nieobecny
- Posty: 455
- Rejestracja: 19 paź 2016, o 19:49
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wyrzutek D
- Krótki wygląd: Długie brązowo-blond włosy, błękitne oczy, jasna karnacja, czarne spodnie, czerwono-czarna bluza i jasnobrązowy bezrękawnik z kominem
- Widoczny ekwipunek: kabura na broń (na prawym udzie) i torba (na lewym pośladku)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 523#p38523
Re: Ryokan "Onna-bugeisha"
Co robić? Naprawdę musiała zapytać? Przecież dobrze wiedziała, o co mu chodzi. Planowała całą tę akcję już od dłuższego czasu. Ten jej rewelacyjny rewanż za każdą przegraną słowną przepychankę. Odegrała się i to z nawiązką. Zawstydziła go jak nikt inny dotąd, co zapewne by dostrzegła na jego czerwonej twarzy, gdyby nie para i usytuowanie. Co gorsza, wprawiła w ruch coś jeszcze. Coś, co chciało się wyrwać, ale było przytrzymywane przez ciężki, mokry ręcznik. Myśli Kisho krążyły wokół świadomości, że ledwie kilka centymetrów od niego znajduje się całkowicie roznegliżowana kobieta, z dość, trzeba przyznać, pociągającymi kształtami. Nie robił tego specjalnie. Próbował skupić się na czymś innym, ale nie potrafił. Był w końcu facetem, nie? I to właśnie takie myśli pobudzały pewną część jego ciała.
Chłopak nie odpowiedział na praktycznie żadne pytanie jakie padło z ust towarzyszki. Zamiast tego po prostu tkwił w tej swojej pozie, usiłując pozbierać resztki odwagi. W końcu się przemógł i spojrzał przez ramię. Powolutku, w każdej chwili gotowy, by znowu zakryć twarz, gdyby towarzyszka postanowiła w dość oczywisty sposób pokazać mu, że rzeczywiście nie ma na sobie ręcznika. Ujrzał jak białowłosa leży rozłożona, z zamkniętymi oczyma. Relaksowała się w pełni. Kisho uznał to za swoją szansę. Wolno, nie chcąc wzburzać wody, zanurzył się prawie że całkowicie. Nad taflą widniała jedynie część jego głowy, od nosa wzwyż. Nieśpiesznie zaczął przemieszczać się w stronę Nikusui, uważnie ją obserwując. Gdy znalazł się obok, równie wolno sięgnął za basen po jeden z leżących tam ręczników. Porwał go i zanurzył się ponownie, po usta, jednocześnie wyciągając dłoń z białym materiałem w górę, mniej więcej na wysokość twarzy Nikusui.
- Mogłabyś? - rzucił niepewnie, mając głowę, jak i wzrok odwrócony w przeciwnym kierunku. Kobieta dała mu wybór, a on już podjął decyzję. Musiała się poświęcić. Chociaż, Kisho przeczuwał, że i tak za wiele to już nie zmieni. Mimo to wolał, by jednak coś na sobie założyła. - Proszę - dodał, uciekając oczyma jeszcze dalej.
Poczuł (a przynajmniej poczułby, gdyby tak się stało) ulgę, gdy ręcznik z jego dłoni zniknął i opatulił ciało towarzyszki. Niby zmiana była niewielka, praktycznie żadna, ale czuł się znacznie komfortowo niż poprzednio. Chociaż nadal nie odważył spojrzeć w jej stronę, czy też obrócić się przodem do basenu. W aktualnym stanie preferował oparcie się podobne, jakie uczynił, gdy wyłonił się z wody po niefortunnym ślizgu. Tym razem jednak nie zakrywał ust, a jedynie opierał podbródek o nadgarstek.
- Trudno powiedzieć - zaczął trochę niepewnie, chcąc przybliżyć Nikusui sytuację, jaka panowała na murze jakiś czas temu. - Nie broniłem muru. Jako sensor zostałem oddelegowany do mniejszej grupki, która wyruszyła na teren dzikich, ale... - urwał, zastanawiając się, tak samo, jak po całej wojnie, jaki był cel tego wszystkiego. - Nie mam pojęcia dlaczego. Podobno mieliśmy tam znaleźć coś, co chcieli zdobyć dzicy. Czy się nam udało? Tego także nie wiem. Oberwałem dość mocno i nie pamiętam, co działo się na samym końcu. Ostatnie co pamiętam to atramentowe stwory i dzicy, z którymi walczyliśmy, potem ta rana i... Nic. - wyznał. Teraz jak się nad tym głębiej namyślić, to trudno było osądzić, czy rzeczywiście wygrali. Jasne, roznieśli wroga pod murem i podobno zdobyli to „coś", ale biorąc pod uwagę rozmach sytuacji i fakt w jak szybkim tempie dzicy zdołali się zorganizować, o stanie ich przygotowania i umiejętności już nie wspominając, to czy rzeczywiście wszystko było już w porządku?
Chłopak nie odpowiedział na praktycznie żadne pytanie jakie padło z ust towarzyszki. Zamiast tego po prostu tkwił w tej swojej pozie, usiłując pozbierać resztki odwagi. W końcu się przemógł i spojrzał przez ramię. Powolutku, w każdej chwili gotowy, by znowu zakryć twarz, gdyby towarzyszka postanowiła w dość oczywisty sposób pokazać mu, że rzeczywiście nie ma na sobie ręcznika. Ujrzał jak białowłosa leży rozłożona, z zamkniętymi oczyma. Relaksowała się w pełni. Kisho uznał to za swoją szansę. Wolno, nie chcąc wzburzać wody, zanurzył się prawie że całkowicie. Nad taflą widniała jedynie część jego głowy, od nosa wzwyż. Nieśpiesznie zaczął przemieszczać się w stronę Nikusui, uważnie ją obserwując. Gdy znalazł się obok, równie wolno sięgnął za basen po jeden z leżących tam ręczników. Porwał go i zanurzył się ponownie, po usta, jednocześnie wyciągając dłoń z białym materiałem w górę, mniej więcej na wysokość twarzy Nikusui.
- Mogłabyś? - rzucił niepewnie, mając głowę, jak i wzrok odwrócony w przeciwnym kierunku. Kobieta dała mu wybór, a on już podjął decyzję. Musiała się poświęcić. Chociaż, Kisho przeczuwał, że i tak za wiele to już nie zmieni. Mimo to wolał, by jednak coś na sobie założyła. - Proszę - dodał, uciekając oczyma jeszcze dalej.
Poczuł (a przynajmniej poczułby, gdyby tak się stało) ulgę, gdy ręcznik z jego dłoni zniknął i opatulił ciało towarzyszki. Niby zmiana była niewielka, praktycznie żadna, ale czuł się znacznie komfortowo niż poprzednio. Chociaż nadal nie odważył spojrzeć w jej stronę, czy też obrócić się przodem do basenu. W aktualnym stanie preferował oparcie się podobne, jakie uczynił, gdy wyłonił się z wody po niefortunnym ślizgu. Tym razem jednak nie zakrywał ust, a jedynie opierał podbródek o nadgarstek.
- Trudno powiedzieć - zaczął trochę niepewnie, chcąc przybliżyć Nikusui sytuację, jaka panowała na murze jakiś czas temu. - Nie broniłem muru. Jako sensor zostałem oddelegowany do mniejszej grupki, która wyruszyła na teren dzikich, ale... - urwał, zastanawiając się, tak samo, jak po całej wojnie, jaki był cel tego wszystkiego. - Nie mam pojęcia dlaczego. Podobno mieliśmy tam znaleźć coś, co chcieli zdobyć dzicy. Czy się nam udało? Tego także nie wiem. Oberwałem dość mocno i nie pamiętam, co działo się na samym końcu. Ostatnie co pamiętam to atramentowe stwory i dzicy, z którymi walczyliśmy, potem ta rana i... Nic. - wyznał. Teraz jak się nad tym głębiej namyślić, to trudno było osądzić, czy rzeczywiście wygrali. Jasne, roznieśli wroga pod murem i podobno zdobyli to „coś", ale biorąc pod uwagę rozmach sytuacji i fakt w jak szybkim tempie dzicy zdołali się zorganizować, o stanie ich przygotowania i umiejętności już nie wspominając, to czy rzeczywiście wszystko było już w porządku?
0 x

- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Ryokan "Onna-bugeisha"
Bądź co bądź, zdawać by się mogło, że odpuściła. Dając mu wybór i jawnie sugerując, że się temu wyborowi podda, oddała się w jego ręce. Oba wybory były dla niej równie prawdopodobne. Nie znała go na tyle, by móc stwierdzić, że wstyd przeważy nad odwagą. Żadne wyjście tak naprawdę nie było złe. Mimo, iż jej zachowanie było prowokacyjne i pewnie dla wielu nie do pomyślenia, to pozwalała w dziwny sposób poznać go bardziej. Nawet, jeśli metoda drastyczna. Ale taka była. Plusem dla Kyuzazame było to, że brała pod uwagę jego prośbę, nie ignorowała go i jego komfortu. Nawet, jeśli sama wolałaby nie opatulać się tym ręcznikiem, a w pełni korzystać z dóbr, jakie płynęły z wylegiwania się w tej cieplutkiej wodzie. To chyba coś znaczyło, no nie?
Dalej nie otwierała oczu, ale nie trudno było usłyszeć, że Kisho się zbliża. Powoli, nieśpieszenie, ale zmniejszał dystans, jaki ich dzielił. Nie czuła jakiegoś zagrożenia z jego strony, szczerze wątpiła by po tym chciał naruszyć jej przestrzeń osobistą czy rzeczywiście wykorzystać fakt, że była całkowicie naga. Stąd cierpliwie czekała. Czuła, że był tuż obok, ale miała wrażenia, że dźwiga na sobie jego spojrzenie. Zamiast tego padło krótkie pytanie, po którym otworzyła oczy i przekręciła głowę w jego stronę. Od razu zauważyła ręcznik. Mimowolnie uśmiechnęła się lekko i wzięła go od niego, widząc, jak ten odwraca wzrok, by dać jej szansę na odzianie się.
- Dzięki. - mruknęła cicho, ale pogodnie. Nie miała mu tego za złe. Ba! Specjalnie przyszedł bliżej, żeby tylko podać jej ręcznik. Mimo tego, jak bardzo wstydził się zaistniałej sytuacji.
Powoli się podniosła, gdzieś kątem oka zerkając na Kisho, który nie ośmielił się spojrzeć w jej stronę. Przez moment woda spływała po jej ciele, by zaraz zostać szczelnie opatulone przez podany przez mężczyznę materiał. Ręcznik wchłonął krople, które jeszcze trzymały się na jej skórze. Teraz, zgodnie z wolą swojego towarzysza, białowłosa zakryta była od linii biustu, aż po same pośladki. Mimo to, Kisho tkwił dalej w swojej pozycji, opowiadając o swoim pobycie na murze. Korzystając z okazji, dołączyła do niego. Przyjęła dokładnie taką samą pozycję jak on, tylko zamiast patrzeć przed siebie, jej spojrzenie skierowane było na niego.
- Kiedyś mówiono, że rzadko kto wracał zza muru. - powiedziała, ręką powoli sięgając do zauważonej w końcu buteleczki sake. - Może i byli uznawani za prymitywnych, ale świat pokazuje, że wiele się potrafi zmienić. A różni ludzie chodzą po ziemi. Swoją drogą, pisząc się do wejścia na tereny Dzikich, raczej każdy zdawał sobie sprawę, że walka jest bardziej, niż prawdopodobna. Przynajmniej jak dla mnie. - dodała i przybliżyła buteleczkę z alkoholem do swoich ust, upijając nieduży łyk. Na tyle, by nie sprawił, że się bardzo skrzywi, ale ewidentnie poczuje smak sake. - Jednak atramentowe stwory... nie spotkałam się nigdy z czymś takim. - powiedziała po przełknięciu alkoholu i oczyma wyobraźni próbowała urzeczywistnić sobie takie widoki. Było to jednak dość ciężkie, bo jej wyobrażenia mogły być dalekie od tego, co widział Kisho. Jej mina, zmarszczone brwi i nos, ewidentnie jednak mówiły o tym, że coś tam w jej głowie się tworzy.
- Dobrze, że stamtąd wróciłeś. A to... - urwała, mając na myśli jego bliznę, którą początkowo chciała dotknąć, by mu ewidentnie pokazać, o co jej chodzi. Było to jednak niemożliwe, bo znajdowała się z jego prawej strony, więc jej dłoń zatrzymała się w połowie drogi w wodzie, pozostając gdzieś między nią, a nim. -...w sensie blizny, pozwalają pamiętać i motywować do postępów, by następnym razem nie dać się tak zaskoczyć. - dopowiedziała, uśmiechając się do niego lekko, bez względu na to czy na nią właśnie patrzył czy też jeszcze się na to nie zdobył. Podsunęła jednak bliżej niego buteleczkę z sake, by i on sam mógł się poczęstować trunkiem, który jeszcze im pozostał, a który sam przyniósł. Może parę łyków i przestanie czuć to niepotrzebne skrępowanie? Albo chociaż przekona się, że naprawdę ma ten ręcznik. Już ma.
- To dlatego mnie tak poganiałeś? - zapytała z rozbawieniem, lekko potrząsając buteleczką, by jej zawartość się nie wylała. Zresztą, część już zdążyli opróżnić.
Dalej nie otwierała oczu, ale nie trudno było usłyszeć, że Kisho się zbliża. Powoli, nieśpieszenie, ale zmniejszał dystans, jaki ich dzielił. Nie czuła jakiegoś zagrożenia z jego strony, szczerze wątpiła by po tym chciał naruszyć jej przestrzeń osobistą czy rzeczywiście wykorzystać fakt, że była całkowicie naga. Stąd cierpliwie czekała. Czuła, że był tuż obok, ale miała wrażenia, że dźwiga na sobie jego spojrzenie. Zamiast tego padło krótkie pytanie, po którym otworzyła oczy i przekręciła głowę w jego stronę. Od razu zauważyła ręcznik. Mimowolnie uśmiechnęła się lekko i wzięła go od niego, widząc, jak ten odwraca wzrok, by dać jej szansę na odzianie się.
- Dzięki. - mruknęła cicho, ale pogodnie. Nie miała mu tego za złe. Ba! Specjalnie przyszedł bliżej, żeby tylko podać jej ręcznik. Mimo tego, jak bardzo wstydził się zaistniałej sytuacji.
Powoli się podniosła, gdzieś kątem oka zerkając na Kisho, który nie ośmielił się spojrzeć w jej stronę. Przez moment woda spływała po jej ciele, by zaraz zostać szczelnie opatulone przez podany przez mężczyznę materiał. Ręcznik wchłonął krople, które jeszcze trzymały się na jej skórze. Teraz, zgodnie z wolą swojego towarzysza, białowłosa zakryta była od linii biustu, aż po same pośladki. Mimo to, Kisho tkwił dalej w swojej pozycji, opowiadając o swoim pobycie na murze. Korzystając z okazji, dołączyła do niego. Przyjęła dokładnie taką samą pozycję jak on, tylko zamiast patrzeć przed siebie, jej spojrzenie skierowane było na niego.
- Kiedyś mówiono, że rzadko kto wracał zza muru. - powiedziała, ręką powoli sięgając do zauważonej w końcu buteleczki sake. - Może i byli uznawani za prymitywnych, ale świat pokazuje, że wiele się potrafi zmienić. A różni ludzie chodzą po ziemi. Swoją drogą, pisząc się do wejścia na tereny Dzikich, raczej każdy zdawał sobie sprawę, że walka jest bardziej, niż prawdopodobna. Przynajmniej jak dla mnie. - dodała i przybliżyła buteleczkę z alkoholem do swoich ust, upijając nieduży łyk. Na tyle, by nie sprawił, że się bardzo skrzywi, ale ewidentnie poczuje smak sake. - Jednak atramentowe stwory... nie spotkałam się nigdy z czymś takim. - powiedziała po przełknięciu alkoholu i oczyma wyobraźni próbowała urzeczywistnić sobie takie widoki. Było to jednak dość ciężkie, bo jej wyobrażenia mogły być dalekie od tego, co widział Kisho. Jej mina, zmarszczone brwi i nos, ewidentnie jednak mówiły o tym, że coś tam w jej głowie się tworzy.
- Dobrze, że stamtąd wróciłeś. A to... - urwała, mając na myśli jego bliznę, którą początkowo chciała dotknąć, by mu ewidentnie pokazać, o co jej chodzi. Było to jednak niemożliwe, bo znajdowała się z jego prawej strony, więc jej dłoń zatrzymała się w połowie drogi w wodzie, pozostając gdzieś między nią, a nim. -...w sensie blizny, pozwalają pamiętać i motywować do postępów, by następnym razem nie dać się tak zaskoczyć. - dopowiedziała, uśmiechając się do niego lekko, bez względu na to czy na nią właśnie patrzył czy też jeszcze się na to nie zdobył. Podsunęła jednak bliżej niego buteleczkę z sake, by i on sam mógł się poczęstować trunkiem, który jeszcze im pozostał, a który sam przyniósł. Może parę łyków i przestanie czuć to niepotrzebne skrępowanie? Albo chociaż przekona się, że naprawdę ma ten ręcznik. Już ma.
- To dlatego mnie tak poganiałeś? - zapytała z rozbawieniem, lekko potrząsając buteleczką, by jej zawartość się nie wylała. Zresztą, część już zdążyli opróżnić.
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
- Kisho
- Gracz nieobecny
- Posty: 455
- Rejestracja: 19 paź 2016, o 19:49
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wyrzutek D
- Krótki wygląd: Długie brązowo-blond włosy, błękitne oczy, jasna karnacja, czarne spodnie, czerwono-czarna bluza i jasnobrązowy bezrękawnik z kominem
- Widoczny ekwipunek: kabura na broń (na prawym udzie) i torba (na lewym pośladku)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 523#p38523
Re: Ryokan "Onna-bugeisha"
Doceniał całe to poświęcenie się ze strony Nikusui. Co prawda wiele na tym nie traciła, jedynie odrobinę komfortu, ale dla Kisho było to znaczące, by sam mógł jakkolwiek przy niej dłużej funkcjonować. Chłopak, słysząc, a także czując, jak jego towarzyszka się podnosi, momentalnie zamknął oczy, wszelki wypadek, chociaż i tak był odwrócony tyłem. W tej same chwili poczuł ponowny ucisk w kroczu. Niby przyjemny, aczkolwiek niestosowny co do chwili i niezbyt komfortowy. Dobrze chociaż że po chwili zaczęli rozmawiać i w zasadzie tylko dzięki temu, mógł skupić się na czymś innym, niż jej kuszącym i onieśmielającym ciele.
- Uwierz, już raczej nikt nie uznaje ich za prymitywnych. Jakby nie było, różnią się od nas jedynie językiem i najprawdopodobniej kulturą - skwitował. Kiedyś dzicy byli uważani za bezmyślne i agresywne stworzenia, a dzisiaj, po wydarzeniach na murze, raczej nikt już nie uważa ich za prymitywnych. Zastanawiające było jednak to, jakim cudem w tak krótkim czasie zdołali się rozwinąć do poziomu shinobich. Przecież przeprowadzano zwiady na ich tereny, a niczego nie zauważono? Żadnego postępu? Czegoś nietypowego? Nic? Chociaż, być może Uchiha o wszystkim wiedzieli, tylko o niczym nie informowali. Takie wyjaśnienie mogło być prawdziwe, zwłaszcza po tym, jak okazywali się wylewni podczas całej wojny o utrzymanie muru.
- Nikt się nie spotkał - poprawił towarzyszkę. Dosłownie nikt, no może prócz Uchiha którzy badali tamtejsze rejony, nie był przygotowany ani nie spodziewał się ujrzeć czarnych stworzeń wytworzonych za pomocą technik ninja i atramentu. Było to coś całkiem nowego, coś, z czym świat po tej stronie nie miał jeszcze styczności. - Pełnowymiarowe lwy, ptaki i węże jakby żywcem wyciągnięte z kartki i jeszcze te notki, jakie przenosiły. - Przybliżył jej sytuację nieco bardziej. - Dość zabójcza technika.
Spojrzał na białowłosą i zaśmiał się krótko na wspomnienie o swojej ranie i tym, że dzięki niej od teraz powinien wiedzieć jak postępować, by nie wpaść w podobną sytuację ponownie. No tak, rana miała formę nauczki, aczkolwiek nic co się wtedy działo nie było jakimś nagłym nieprzemyślanym działaniem. Stąd też uśmiech na twarzy chłopaka. - Akurat co do tego - Miał na myśli zabliźnioną dziurę na brzuchu. - to sam się w to wszystko wpakowałem. Naumyślnie. Chociaż nie sądziłem, że będzie aż tak źle. - Teraz, jak już było po wszystkim, mógł na spokojnie przemyśleć każde swoje działanie i stwierdzić co mógł zrobić lepiej, albo czego w ogóle nie próbować. Wtedy kierował się instynktem i chęcią zabezpieczenia drużyny, a przynajmniej dania jej trochę czasu, zanim zbliży się kolejne niebezpieczeństwo. - Zemną już tak jest, że pakuję się w kłopoty na własne życzenie, byle by tylko pomóc. - Wzruszył ramionami, chcąc dać Nikusui do świadomości, że nic sobie z tego nie robi, a na dowód tego podniósł się z wody, by pokazać blizny na plecach, a przynajmniej to, co kiedyś na plecy wyglądało. - Bliskie spotkanie z notką - wyjaśnił. - Niemal by mnie zabiła, a ja już zdążyłem zapomnieć imienia tego samuraja, którego wtedy zasłoniłem.
Kisho miał swoje cele i wartości. Nikusui mogła się z nim nie zgadzać, uważać, że takie bezmyślne pomagania prędzej czy później źle się dla niego skończy. Miałaby rację i on o tym doskonale wiedział. Zdawał sobie sprawę z ryzyka, jakie niosą te jego akcje, ale stawiając na szali czyjeś życia, jakoś nie odczuwał strachu przed ewentualną śmiercią czy chociażby utratą kończyny. Dlatego też w jego przypadku trudno myśleć, o jakiejkolwiek motywacji płynącej z otrzymywanych ran, skoro z chęcią nabawiłby się kolejnych, gdyby przyszła takowa potrzeba.
- Innego powodu nie miałem - uśmiechnął się i sięgnął po buteleczkę. - Miałbym ją tam zostawić? Wżyciu! - Spytał i sam sobie odpowiedział. Krążący w żyłach alkohol wprawiał go w lepszy nastrój, a tego dzisiaj potrzebował. Zabawy, radości i wyluzowania. To się liczyło. Wziął przykład z Nikusui i podniósł naczynie w górę, niemal stawiając do pionu. Kilka głębszych łyków powinno mu pomóc. Odstawił sake od ust, czując, jak gorycz drażni jego kupki smakowe, ale usilnie podniósł szkło raz jeszcze. Jeszcze dwa, może trzy szybkie łyki. Wszystko byleby odpłynąć myślami gdzieś daleko i skupić się na pozytywach. Na tym, by wreszcie zacząć się bawić i cieszyć chwilą, a nie myśleć o tym, co też mogłoby go onieśmielać bądź powstrzymywać.
- Eghhy - wydał z siebie dość specyficzny dźwięk. Alkohol niespecjalnie do niego przemawiał, jeśli chodziło o sam smak. Może gdyby dostali coś innego z typowo słodkiego bukietu, to piłby chętniej, a tak? Otrzepywało go za każdym razem, gdy tylko kubki smakowe na języku poznawały, z jakim rodzajem gorzkości miały do czynienia. - Chyba będzie trzeba skoczyć po następną - rzucił dość przelotnie, kręcąc naczyniem przed sobą. Ile im pozostało? Jedna trzecia z całości? Może mniej. Stosunkowo za mało, jak na dwójkę dorosłych osób, a w tym jednej, która dzisiaj potrzebowała trunku jak na lekarstwo.
- Z ręką nadal w porządku? - spytał, dość nieoczekiwanie, przypominając sobie początek ich znajomości na placu i ranę, jakiej nabawiła się wtedy Nikusui. Kisho zawsze, no może prawie zawsze, gdy tylko miał już nieco więcej alkoholu w sobie, zaczynał martwić się o wszystko i wszystkich wokoło. Na trzeźwo też tak robił, ale po procentach ta jego opiekuńczość znacznie się nasilała i od czasu do czasu ujawniała.
- Uwierz, już raczej nikt nie uznaje ich za prymitywnych. Jakby nie było, różnią się od nas jedynie językiem i najprawdopodobniej kulturą - skwitował. Kiedyś dzicy byli uważani za bezmyślne i agresywne stworzenia, a dzisiaj, po wydarzeniach na murze, raczej nikt już nie uważa ich za prymitywnych. Zastanawiające było jednak to, jakim cudem w tak krótkim czasie zdołali się rozwinąć do poziomu shinobich. Przecież przeprowadzano zwiady na ich tereny, a niczego nie zauważono? Żadnego postępu? Czegoś nietypowego? Nic? Chociaż, być może Uchiha o wszystkim wiedzieli, tylko o niczym nie informowali. Takie wyjaśnienie mogło być prawdziwe, zwłaszcza po tym, jak okazywali się wylewni podczas całej wojny o utrzymanie muru.
- Nikt się nie spotkał - poprawił towarzyszkę. Dosłownie nikt, no może prócz Uchiha którzy badali tamtejsze rejony, nie był przygotowany ani nie spodziewał się ujrzeć czarnych stworzeń wytworzonych za pomocą technik ninja i atramentu. Było to coś całkiem nowego, coś, z czym świat po tej stronie nie miał jeszcze styczności. - Pełnowymiarowe lwy, ptaki i węże jakby żywcem wyciągnięte z kartki i jeszcze te notki, jakie przenosiły. - Przybliżył jej sytuację nieco bardziej. - Dość zabójcza technika.
Spojrzał na białowłosą i zaśmiał się krótko na wspomnienie o swojej ranie i tym, że dzięki niej od teraz powinien wiedzieć jak postępować, by nie wpaść w podobną sytuację ponownie. No tak, rana miała formę nauczki, aczkolwiek nic co się wtedy działo nie było jakimś nagłym nieprzemyślanym działaniem. Stąd też uśmiech na twarzy chłopaka. - Akurat co do tego - Miał na myśli zabliźnioną dziurę na brzuchu. - to sam się w to wszystko wpakowałem. Naumyślnie. Chociaż nie sądziłem, że będzie aż tak źle. - Teraz, jak już było po wszystkim, mógł na spokojnie przemyśleć każde swoje działanie i stwierdzić co mógł zrobić lepiej, albo czego w ogóle nie próbować. Wtedy kierował się instynktem i chęcią zabezpieczenia drużyny, a przynajmniej dania jej trochę czasu, zanim zbliży się kolejne niebezpieczeństwo. - Zemną już tak jest, że pakuję się w kłopoty na własne życzenie, byle by tylko pomóc. - Wzruszył ramionami, chcąc dać Nikusui do świadomości, że nic sobie z tego nie robi, a na dowód tego podniósł się z wody, by pokazać blizny na plecach, a przynajmniej to, co kiedyś na plecy wyglądało. - Bliskie spotkanie z notką - wyjaśnił. - Niemal by mnie zabiła, a ja już zdążyłem zapomnieć imienia tego samuraja, którego wtedy zasłoniłem.
Kisho miał swoje cele i wartości. Nikusui mogła się z nim nie zgadzać, uważać, że takie bezmyślne pomagania prędzej czy później źle się dla niego skończy. Miałaby rację i on o tym doskonale wiedział. Zdawał sobie sprawę z ryzyka, jakie niosą te jego akcje, ale stawiając na szali czyjeś życia, jakoś nie odczuwał strachu przed ewentualną śmiercią czy chociażby utratą kończyny. Dlatego też w jego przypadku trudno myśleć, o jakiejkolwiek motywacji płynącej z otrzymywanych ran, skoro z chęcią nabawiłby się kolejnych, gdyby przyszła takowa potrzeba.
- Innego powodu nie miałem - uśmiechnął się i sięgnął po buteleczkę. - Miałbym ją tam zostawić? Wżyciu! - Spytał i sam sobie odpowiedział. Krążący w żyłach alkohol wprawiał go w lepszy nastrój, a tego dzisiaj potrzebował. Zabawy, radości i wyluzowania. To się liczyło. Wziął przykład z Nikusui i podniósł naczynie w górę, niemal stawiając do pionu. Kilka głębszych łyków powinno mu pomóc. Odstawił sake od ust, czując, jak gorycz drażni jego kupki smakowe, ale usilnie podniósł szkło raz jeszcze. Jeszcze dwa, może trzy szybkie łyki. Wszystko byleby odpłynąć myślami gdzieś daleko i skupić się na pozytywach. Na tym, by wreszcie zacząć się bawić i cieszyć chwilą, a nie myśleć o tym, co też mogłoby go onieśmielać bądź powstrzymywać.
- Eghhy - wydał z siebie dość specyficzny dźwięk. Alkohol niespecjalnie do niego przemawiał, jeśli chodziło o sam smak. Może gdyby dostali coś innego z typowo słodkiego bukietu, to piłby chętniej, a tak? Otrzepywało go za każdym razem, gdy tylko kubki smakowe na języku poznawały, z jakim rodzajem gorzkości miały do czynienia. - Chyba będzie trzeba skoczyć po następną - rzucił dość przelotnie, kręcąc naczyniem przed sobą. Ile im pozostało? Jedna trzecia z całości? Może mniej. Stosunkowo za mało, jak na dwójkę dorosłych osób, a w tym jednej, która dzisiaj potrzebowała trunku jak na lekarstwo.
- Z ręką nadal w porządku? - spytał, dość nieoczekiwanie, przypominając sobie początek ich znajomości na placu i ranę, jakiej nabawiła się wtedy Nikusui. Kisho zawsze, no może prawie zawsze, gdy tylko miał już nieco więcej alkoholu w sobie, zaczynał martwić się o wszystko i wszystkich wokoło. Na trzeźwo też tak robił, ale po procentach ta jego opiekuńczość znacznie się nasilała i od czasu do czasu ujawniała.
0 x

- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Ryokan "Onna-bugeisha"
Udało się. Postępowania białowłosej sprawiły, że Kisho powoli czuł się pewniej, zapewne bardziej komfortowo. Jej się przy tym jakaś krzywda nie stała, więc mogła to dla niego zrobić. Odrzuciwszy na bok niedawne zawstydzenie, skupili się na rozmowie, o dziwo, znowu opartych na poważnych tematach. Nie było to jednak nic zaskakującego. Nikusui nie walczyła ani w obronie Muru, ani gdzieś poza Murem, więc zwyciężała tu zwykła ciekawość. Zawsze twierdziła, że wiedza była cenną rzeczą, jaką warto było posiadać. Każda, chociaż kiedyś nieistotna informacja, mogła przyczynić się do sukcesu w przyszłości. A te, które serwował jej Kisho było dość znaczące. Nowe umiejętności, do tej pory nieznane nikomu. Ożywione rysunki. To brzmiało dość niewiarygodnie, ale... czy nie miało prawa się odbyć? Szczerze wątpiła, by Kyuzazame jej ściemniał, więc nie brała tej opcji pod uwagę. Przyznać jednak trzeba było, że dla kogoś, kto tego nie widział na własne oczy, było dość nieprawdopodobne.
- Z tego co kojarzę, bitwa o Mur raczej ogłoszona była jako wygrana. A skoro pokazali coś, co do tej pory nie było nam znane, ktoś na pewno chciałby to zbadać, poznać, może powielić. Dowiedzieć się, jak się tego nauczyli. - wysnuła swoje przemyślenia, patrząc przed siebie i mrużąc oczy. Nigdy umyślnie nie bawiła się w polityczne zagrywki, była typem wojownika, niżeli dyplomaty i stratega, ale... to przychodziło samo. - Było tam pewnie sporo Uchiha, co? - zapytała, nie mogąc oprzeć się wrażeniu, że to ostatecznie oni zajęli się sytuacją. W końcu to oni pilnowali głównie Muru, a każde nowe zjawisko mogło być dla nich zagrożeniem. Nie od dziś wiadomo, że Ród Uchiha lubił czuć, że ma władze. Że są jedni z najpotężniejszych i najgroźniejszych Rodów. Swoją drogą, powstanie Cesarstwa może im zagrozić. Może Wyspy nie wyjdą z jakimkolwiek atakiem na kontynentem, ale była pewna, że Uchiha poczują się niepewnie przed takim tworem.
Rozumiała chęć niesienia pomocy. Rozumiała to, że jej towarzysz nie pchał się raczej w walki, które były zbędne. Nie potrafiła jednak zrozumieć tego, że potrafił się na tyle poświęcać. Dla obcych ludzi. Owszem, była świadkiem, że ktoś kogoś ratował, ale nie narażał się aż tak.
Uniosła brwi wyżej, spoglądając na wyłaniającego się Kisho z wody. Już po chwili jej wzrok utkwił w jego zabliźnionych plecach, które miały bliskie spotkanie z notką. Cud, że w ogóle z tego wyszedł.
- I to wszystko dla kogoś, kogo w sumie nie znasz. - skwitowała, nie chcąc go w żaden sposób krytykować. Bardziej wyrażała swoje niedowierzanie, bo ona nie zdobyłaby się na coś takiego. Heroiczne zachowanie, to prawda, nie była jednak w stanie pogratulować mu odwagi. - Następnym razem może po prostu pomyśl, że jak jeszcze raz tak zrobisz, to nie będę miała kogo wyciągać na kąpiele. - dodała, zdobywając się na przestrogę odzianą w żartobliwy ton. Nie zamierzała mu matkować, bo sama ładowała się często w kłopoty, ale jakoś tak... ciężko przeszłoby jej przez myśl, że mógłby się dla kogoś poświęcić i już by go nie spotkała. Nawet jeśli opcja kolejne spotkania była mało prawdopodobna, bez znaczenia czy by się narażał czy też nie.
Roześmiała się krótko i cicho, kiedy w efektowny sposób Kisho wyraził "zadowolenie" smakiem, jakie serwowało im sake. Owszem, najpyszniejsze to ono nie było, ale kilka takich porządnych łyków mogło wywołać grymas na twarzy.
- No tak, jeszcze poczułaby się opuszczona i byłoby jej smutno. - powiedziała żartobliwie w stosunku do butelki, którą to Kisho nie mógł tak po prostu zostawić. Ona sama czuła jak alkohol już sprawił, że patrzyła spod nieco przymrużonych powiek, no i było jej tak błogo, że mogłaby tu zostać do rana! Z sake czy bez, byle by Kisho dotrzymywał jej towarzystwa.
Podniosła wcześniej wyleczoną przez Kyuzazame lewą rękę nad wodę, zerkając na nią.
- Jak nowa! - odparła bez zastanowienia, zaplątana w dobry, rozbawiony nastrój. Jednak to, co mówiła, nie mijało się z prawdą. Po ranie nie było praktycznie śladu, mężczyzna spisał się znakomicie. I nieważne, że była to płytka rana. Ważne, że już jej nie było. - Ej, to byłoby nawet dobre! - wypaliła nagle, ni stąd, ni zowąd, więc Kisho na pewno z początku w ogóle nie wiedział, o co jej chodzi. - Ty byś mnie leczył, ja bym pilnowała, żebyś nie ładował się pod ostrzał. Układ idealny. - zażartowała, szczerząc się od ucha do ucha i przybliżyła się do Kisho, chcąc poczęstować się jeszcze sake. Tymczasem chciała chwilowo uśpić jego uwagę, bo kolejna dawka alkoholu sprawiała, że nie chciało jej się tak po prostu siedzieć i się wylegiwać. Byli tu sami, mogli się powygłupiać, dać się pchnąć dalej w wieczorną beztroskę. Ten jeden raz.
Upiła parę łyków, pozostawiając co nieco jeszcze dla Kisho. Nim jednak wręczyła mu butelkę, odstawiła ją na ziemię, by nie wpadła do wody i zaczęła przyglądać się mężczyźnie.
- Chyba tu coś masz. - mruknęła nieco niewyraźnie, ale jak Kyuzazame się przysłuchiwał, to na pewno ją zrozumiał. A widział, że ta się do niego zbliża, niezależnie czy dalej stał czy też zajął siedzące miejsce. Białowłosa niby zaczęła mu się przyglądając jakoś z boku, gdzieś w miejsce za prawym uchem, które i tak zasłonięte były mokrymi włosami. Nim jednak wyjaśniła, co to takiego, naparła najpierw jedną, a potem drugą dłonią na jego barki i rzucając mu przelotny, szeroki uśmiech, próbowała zanurzyć go gwałtownie w wodzie, aż po sam czubek głowy! No, w sumie to tak, by nie było go widać. Oczywiście zwolniła uścisk, kiedy tylko go zanurzyła. Nie chciała go przecież podtopić, a jedynie zafundować mu zanurzenie.
- Z tego co kojarzę, bitwa o Mur raczej ogłoszona była jako wygrana. A skoro pokazali coś, co do tej pory nie było nam znane, ktoś na pewno chciałby to zbadać, poznać, może powielić. Dowiedzieć się, jak się tego nauczyli. - wysnuła swoje przemyślenia, patrząc przed siebie i mrużąc oczy. Nigdy umyślnie nie bawiła się w polityczne zagrywki, była typem wojownika, niżeli dyplomaty i stratega, ale... to przychodziło samo. - Było tam pewnie sporo Uchiha, co? - zapytała, nie mogąc oprzeć się wrażeniu, że to ostatecznie oni zajęli się sytuacją. W końcu to oni pilnowali głównie Muru, a każde nowe zjawisko mogło być dla nich zagrożeniem. Nie od dziś wiadomo, że Ród Uchiha lubił czuć, że ma władze. Że są jedni z najpotężniejszych i najgroźniejszych Rodów. Swoją drogą, powstanie Cesarstwa może im zagrozić. Może Wyspy nie wyjdą z jakimkolwiek atakiem na kontynentem, ale była pewna, że Uchiha poczują się niepewnie przed takim tworem.
Rozumiała chęć niesienia pomocy. Rozumiała to, że jej towarzysz nie pchał się raczej w walki, które były zbędne. Nie potrafiła jednak zrozumieć tego, że potrafił się na tyle poświęcać. Dla obcych ludzi. Owszem, była świadkiem, że ktoś kogoś ratował, ale nie narażał się aż tak.
Uniosła brwi wyżej, spoglądając na wyłaniającego się Kisho z wody. Już po chwili jej wzrok utkwił w jego zabliźnionych plecach, które miały bliskie spotkanie z notką. Cud, że w ogóle z tego wyszedł.
- I to wszystko dla kogoś, kogo w sumie nie znasz. - skwitowała, nie chcąc go w żaden sposób krytykować. Bardziej wyrażała swoje niedowierzanie, bo ona nie zdobyłaby się na coś takiego. Heroiczne zachowanie, to prawda, nie była jednak w stanie pogratulować mu odwagi. - Następnym razem może po prostu pomyśl, że jak jeszcze raz tak zrobisz, to nie będę miała kogo wyciągać na kąpiele. - dodała, zdobywając się na przestrogę odzianą w żartobliwy ton. Nie zamierzała mu matkować, bo sama ładowała się często w kłopoty, ale jakoś tak... ciężko przeszłoby jej przez myśl, że mógłby się dla kogoś poświęcić i już by go nie spotkała. Nawet jeśli opcja kolejne spotkania była mało prawdopodobna, bez znaczenia czy by się narażał czy też nie.
Roześmiała się krótko i cicho, kiedy w efektowny sposób Kisho wyraził "zadowolenie" smakiem, jakie serwowało im sake. Owszem, najpyszniejsze to ono nie było, ale kilka takich porządnych łyków mogło wywołać grymas na twarzy.
- No tak, jeszcze poczułaby się opuszczona i byłoby jej smutno. - powiedziała żartobliwie w stosunku do butelki, którą to Kisho nie mógł tak po prostu zostawić. Ona sama czuła jak alkohol już sprawił, że patrzyła spod nieco przymrużonych powiek, no i było jej tak błogo, że mogłaby tu zostać do rana! Z sake czy bez, byle by Kisho dotrzymywał jej towarzystwa.
Podniosła wcześniej wyleczoną przez Kyuzazame lewą rękę nad wodę, zerkając na nią.
- Jak nowa! - odparła bez zastanowienia, zaplątana w dobry, rozbawiony nastrój. Jednak to, co mówiła, nie mijało się z prawdą. Po ranie nie było praktycznie śladu, mężczyzna spisał się znakomicie. I nieważne, że była to płytka rana. Ważne, że już jej nie było. - Ej, to byłoby nawet dobre! - wypaliła nagle, ni stąd, ni zowąd, więc Kisho na pewno z początku w ogóle nie wiedział, o co jej chodzi. - Ty byś mnie leczył, ja bym pilnowała, żebyś nie ładował się pod ostrzał. Układ idealny. - zażartowała, szczerząc się od ucha do ucha i przybliżyła się do Kisho, chcąc poczęstować się jeszcze sake. Tymczasem chciała chwilowo uśpić jego uwagę, bo kolejna dawka alkoholu sprawiała, że nie chciało jej się tak po prostu siedzieć i się wylegiwać. Byli tu sami, mogli się powygłupiać, dać się pchnąć dalej w wieczorną beztroskę. Ten jeden raz.
Upiła parę łyków, pozostawiając co nieco jeszcze dla Kisho. Nim jednak wręczyła mu butelkę, odstawiła ją na ziemię, by nie wpadła do wody i zaczęła przyglądać się mężczyźnie.
- Chyba tu coś masz. - mruknęła nieco niewyraźnie, ale jak Kyuzazame się przysłuchiwał, to na pewno ją zrozumiał. A widział, że ta się do niego zbliża, niezależnie czy dalej stał czy też zajął siedzące miejsce. Białowłosa niby zaczęła mu się przyglądając jakoś z boku, gdzieś w miejsce za prawym uchem, które i tak zasłonięte były mokrymi włosami. Nim jednak wyjaśniła, co to takiego, naparła najpierw jedną, a potem drugą dłonią na jego barki i rzucając mu przelotny, szeroki uśmiech, próbowała zanurzyć go gwałtownie w wodzie, aż po sam czubek głowy! No, w sumie to tak, by nie było go widać. Oczywiście zwolniła uścisk, kiedy tylko go zanurzyła. Nie chciała go przecież podtopić, a jedynie zafundować mu zanurzenie.
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości