Park Kaito 回答公園
- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
- Ame
- Postać porzucona
- Posty: 645
- Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: jak na av
- Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 902#p70902
Re: Park Kaito 回答公園
- Się robi, szefowo! - z pełnym żołądkiem u Ame pojawił się entuzjazm i dobre nastawienie do nowej pracy. Jedziemy! Tacka. Okonomiyaki oraz słodkie kulki ryżowe. Nałożone. Tacka. smażone kawałki mięsa. Nałożone. Tacka. Kilka porcji dango. Nałożone. Meh, to powinien zrobić kucharz! Starszy wolał od razu uporać się z nakładaniem posiłków póki jeszcze pamiętał o co chodziło. Od razu zabrał się na pierwszą tackę i udał się do stolika. Nie zabrał wszystkich tacek, pierwszy raz pracował jako kelner i bał się głupiej wpadki. Kaito załatwiłby to za jednym razem, ale Ame nie jest aż tak leniwy i może się przejść. Numerki wydrążone w stolikach okazały się prawdziwym błogosławieństwem. Przy każdym zamówieniu powtarzał swój rytuał - Wyjęcie notatniczka i ołówka, "Czy zechcą Państwo coś jeszcze zamówić? Aha. Aha. Dziękuje! Zapraszamy ponownie!". Wanemi całkiem nieźle zorganizowała swoje przedsięwzięcie, wszystko było na swoim miejscu i nic nie sprawiało większego problemu. Miała tylko pecha do pracowników, Ame miał nadzieje, że w przyszłości kobieta będzie mieć więcej szczęścia. Oczywiście jej szczęście może zacząć się od zatrudnienia pewnych dwóch braci! Wtem zielonooka zawołała go:
- Skrzynia? Już lecę! - odkrzyknął Hozuki. Trzeba teraz znaleźć wóz. kilkanaście kroków stąd, za drzewami. W razie czego usłyszy wołanie, jeżeli napatoczy się jakiś klient. Podczas gdy oddalał się od stoiska muzyka była co raz cichsza. Jako osoba spokojniejsza postanowił się tym delektować, chwila przerwy dobrze mu zrobi. Zaczął nucić pod nosem melodie z festynu. Przyczepiła się do niego. Ani chwili spokoju. W tym samym czasie szukał w wozie skrzynki, o która prosiła Wanemi. Beztroskę przerwało mu donośne prychnięcie.
- Zaraz! Co?! Jak mogłem wcześniej nie zauważyć konia!? - To znak, że trzeba popracować nad percepcją. Zwierze patrzyło na niego nieufnym wzrokiem, jednak nie wyglądało jakby miało zerwać się do ucieczki. I tak było na wolności, jeżeli miałoby uciec to uciekłoby już dawno. Odgłosy zabawy także nie wydawały się na nim robić wrażenia.
- Cześć Koniku! - mówił łagodnym tonem, jednak nie zamierzał zbliżać się do niego. Koń niech się zajmie sobą, nie do niego tutaj przyszedł Ame. Ponownie zaczął przeszukiwać wóz. Po chwili znalazł skrzynkę wypełnioną sake. Była trochę ciężka. Może nawet trochę zbyt ciężka żeby próbować przenieść ją za jednym razem. Postanowił użyć tej samej metody co przy nakładaniu posiłków. Nie trzeba nosić wszystkiego na raz. Ostrożnie otworzył skrzynkę i wyjął kilka butelek. Pojawił się kolejny problem. Ktoś może się połasić na alkohol, kiedy tylko odejdzie. Niby zwierzak ciągle tu jest więc buteleczki nie do końca zostaną same...
- Koniu, możesz popilnować wozu? - Koń w odpowiedzi kolejny raz prychnął tym razem zarzucając jeszcze grzywą. Shinobi miał wrażenie, że zniknęła nieufność w oczach i zastąpiła ją pogardliwa obojętność.
- Sam jesteś głupi. - powiedział Ame do konia. Współpraca ze zwierzem nie układała się najlepiej a kwestia ewentualnej kradzieży pozostała nierozwiązana. Nie można tolerować półśrodków. Baran › Wąż › Tygrys.
Obok pojawiła się dokładna kopia niebieskowłosego ninja. Prosta technika, którą znają nawet dzieci powinna spełnić rolę strażnika lepiej niż nowy, kopytny kolega. W końcu to mimo wszystko tylko kilka kroków. Wziął butelki ze sobą i uśmiechnął się krzywo. Jestem piekielnie dobrym kelnerem - pomyślał.
- Skrzynia? Już lecę! - odkrzyknął Hozuki. Trzeba teraz znaleźć wóz. kilkanaście kroków stąd, za drzewami. W razie czego usłyszy wołanie, jeżeli napatoczy się jakiś klient. Podczas gdy oddalał się od stoiska muzyka była co raz cichsza. Jako osoba spokojniejsza postanowił się tym delektować, chwila przerwy dobrze mu zrobi. Zaczął nucić pod nosem melodie z festynu. Przyczepiła się do niego. Ani chwili spokoju. W tym samym czasie szukał w wozie skrzynki, o która prosiła Wanemi. Beztroskę przerwało mu donośne prychnięcie.
- Zaraz! Co?! Jak mogłem wcześniej nie zauważyć konia!? - To znak, że trzeba popracować nad percepcją. Zwierze patrzyło na niego nieufnym wzrokiem, jednak nie wyglądało jakby miało zerwać się do ucieczki. I tak było na wolności, jeżeli miałoby uciec to uciekłoby już dawno. Odgłosy zabawy także nie wydawały się na nim robić wrażenia.
- Cześć Koniku! - mówił łagodnym tonem, jednak nie zamierzał zbliżać się do niego. Koń niech się zajmie sobą, nie do niego tutaj przyszedł Ame. Ponownie zaczął przeszukiwać wóz. Po chwili znalazł skrzynkę wypełnioną sake. Była trochę ciężka. Może nawet trochę zbyt ciężka żeby próbować przenieść ją za jednym razem. Postanowił użyć tej samej metody co przy nakładaniu posiłków. Nie trzeba nosić wszystkiego na raz. Ostrożnie otworzył skrzynkę i wyjął kilka butelek. Pojawił się kolejny problem. Ktoś może się połasić na alkohol, kiedy tylko odejdzie. Niby zwierzak ciągle tu jest więc buteleczki nie do końca zostaną same...
- Koniu, możesz popilnować wozu? - Koń w odpowiedzi kolejny raz prychnął tym razem zarzucając jeszcze grzywą. Shinobi miał wrażenie, że zniknęła nieufność w oczach i zastąpiła ją pogardliwa obojętność.
- Sam jesteś głupi. - powiedział Ame do konia. Współpraca ze zwierzem nie układała się najlepiej a kwestia ewentualnej kradzieży pozostała nierozwiązana. Nie można tolerować półśrodków. Baran › Wąż › Tygrys.
Obok pojawiła się dokładna kopia niebieskowłosego ninja. Prosta technika, którą znają nawet dzieci powinna spełnić rolę strażnika lepiej niż nowy, kopytny kolega. W końcu to mimo wszystko tylko kilka kroków. Wziął butelki ze sobą i uśmiechnął się krzywo. Jestem piekielnie dobrym kelnerem - pomyślał.
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame.


- Kaito
- Gracz nieobecny
- Posty: 462
- Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:08
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: ♠ kruczoczarne włosy
♠ błękitne oczy
♠ rekinie kły
♠ 178 cm wzrostu, szczupły
♠ ubiór: szara koszulka, niebieska zbroja z białym futerkiem wokół kołnierza, bojówki z wieloma kieszeniami, czarne trapery - Widoczny ekwipunek: ♠ czarne rękawiczki z blaszką, bez palców
♠ torba umieszczona tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę
♠ kabura umieszczona na prawym udzie
♠ sztylet u boku - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4734
Re: Park Kaito 回答公園
Z zapałem wzięli się do pracy i wydawało się, że nic nie może pójść źle. W końcu czy była jakaś straszna filozofia w zanoszeniu tacek z zamówionym jedzeniem lub alkoholem do oznaczonych wydrążonymi w drewnie numerkami? Kaito co jakiś czas zerkał tylko w kierunku brata, żeby zobaczyć, czy ten też radzi sobie z przydzielonymi mu zadaniami. Nie miał jednak większych wątpliwości, przecież Ame nie był idiotą, a i zwykle był bardziej pracowity od młodszego z rodzeństwa.
Zanosząc sake do jednego ze stolików, Kaito nieco się zamyślił. Zgubił bowiem z pola widzenia Ame i zaczął zastanawiać się, gdzie ten się podział. Dopiero po chwili przypomniał sobie, że Wanemi mówiła także o donoszeniu jakichś skrzynek z produktami, dlatego domyślił się, że prawdopodobnie jego brat został zaciągnięty do noszenia ciężarów. Pomyślał nawet o tym, żeby mu pomóc, kiedy nagle zaczepili go pijani klienci.
Przez moment patrzył ze zdziwieniem na czerwone twarze parkowych alkusów, bo naprawdę nie rozumiał o co chodzi. Z czasem pojął jednak, że został pomylony… z dziewczyną? Naprawdę? Jak to w ogóle było możliwe? Czy z którejkolwiek strony przypominał jakąś młodą laseczkę? Chociaż, w jakimś sensie był to chyba komplement! A i Kaito, mimo młodego wieku, doskonale zdawał sobie sprawę z tego jak bardzo spora dawka alkoholu może zmienić sposób postrzegania świata. Na szczęście drugi z klientów, choć z podobnie czerwonym ryłem, był nieco bardziej ogarnięty i próbował wytłumaczyć koledze jego błąd.
- Tak, jestem chłopakiem, chociaż sam chętnie bym się pobawił cyckami, gdybym je miał. – Odparł wesołym tonem, nawet jeżeli sytuacja nie była dla niego zbyt komfortowa. Stwierdził jednak, że nie ma sensu się pieklić, jeszcze tylko odstraszyłby klientów, a to nie byłoby korzystne ani dla jego pracodawczyni, ani tym samem dla niego i Ame.
- Zatańczyć z panem mogę, ale byłoby to chyba dziwne, prawda? – Dodał po chwili, wzdychając ciężko. W gruncie rzeczy nie zastanowił się, co by zrobił, gdyby jednak pijany pan chciał z nim zatańczyć, nawet pomimo różnicy płci. Raczej pomyślał, że po tych słowach facet zrezygnuje ze swoich planów na tańce.
- Oczywiście już polewam! – Trochę go poganiali, ale może to i lepiej, przynajmniej przypomnieli mu, że czegoś nie zrobił. Chłopak wziął butelkę sake i polał do alkoholowy trunek do czarek.
- Coś jeszcze podać? – Zapytał po chwili, nawet jeśli dobrze widział, że co najmniej jeden z tych panów ma dosyć alkoholu. W końcu przewrócił krzesło. No ale cóż, on ich nie miał zamiary niańczyć. Pracował dla Wanemi, a ta pewnie liczyła na jak największy zarobek.
Zanosząc sake do jednego ze stolików, Kaito nieco się zamyślił. Zgubił bowiem z pola widzenia Ame i zaczął zastanawiać się, gdzie ten się podział. Dopiero po chwili przypomniał sobie, że Wanemi mówiła także o donoszeniu jakichś skrzynek z produktami, dlatego domyślił się, że prawdopodobnie jego brat został zaciągnięty do noszenia ciężarów. Pomyślał nawet o tym, żeby mu pomóc, kiedy nagle zaczepili go pijani klienci.
Przez moment patrzył ze zdziwieniem na czerwone twarze parkowych alkusów, bo naprawdę nie rozumiał o co chodzi. Z czasem pojął jednak, że został pomylony… z dziewczyną? Naprawdę? Jak to w ogóle było możliwe? Czy z którejkolwiek strony przypominał jakąś młodą laseczkę? Chociaż, w jakimś sensie był to chyba komplement! A i Kaito, mimo młodego wieku, doskonale zdawał sobie sprawę z tego jak bardzo spora dawka alkoholu może zmienić sposób postrzegania świata. Na szczęście drugi z klientów, choć z podobnie czerwonym ryłem, był nieco bardziej ogarnięty i próbował wytłumaczyć koledze jego błąd.
- Tak, jestem chłopakiem, chociaż sam chętnie bym się pobawił cyckami, gdybym je miał. – Odparł wesołym tonem, nawet jeżeli sytuacja nie była dla niego zbyt komfortowa. Stwierdził jednak, że nie ma sensu się pieklić, jeszcze tylko odstraszyłby klientów, a to nie byłoby korzystne ani dla jego pracodawczyni, ani tym samem dla niego i Ame.
- Zatańczyć z panem mogę, ale byłoby to chyba dziwne, prawda? – Dodał po chwili, wzdychając ciężko. W gruncie rzeczy nie zastanowił się, co by zrobił, gdyby jednak pijany pan chciał z nim zatańczyć, nawet pomimo różnicy płci. Raczej pomyślał, że po tych słowach facet zrezygnuje ze swoich planów na tańce.
- Oczywiście już polewam! – Trochę go poganiali, ale może to i lepiej, przynajmniej przypomnieli mu, że czegoś nie zrobił. Chłopak wziął butelkę sake i polał do alkoholowy trunek do czarek.
- Coś jeszcze podać? – Zapytał po chwili, nawet jeśli dobrze widział, że co najmniej jeden z tych panów ma dosyć alkoholu. W końcu przewrócił krzesło. No ale cóż, on ich nie miał zamiary niańczyć. Pracował dla Wanemi, a ta pewnie liczyła na jak największy zarobek.
0 x
- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
- Kaito
- Gracz nieobecny
- Posty: 462
- Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:08
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: ♠ kruczoczarne włosy
♠ błękitne oczy
♠ rekinie kły
♠ 178 cm wzrostu, szczupły
♠ ubiór: szara koszulka, niebieska zbroja z białym futerkiem wokół kołnierza, bojówki z wieloma kieszeniami, czarne trapery - Widoczny ekwipunek: ♠ czarne rękawiczki z blaszką, bez palców
♠ torba umieszczona tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę
♠ kabura umieszczona na prawym udzie
♠ sztylet u boku - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4734
Re: Park Kaito 回答公園
Rozejrzał się raz jeszcze i wtedy potwierdził swoje wcześniejsze przypuszczenia – Ame został zaciągnięty do noszenia towaru, i prawdę mówiąc Kaito bardzo mu tego zadania zazdrościł. Dlaczego to on musiał się użerać z jakimiś upierdliwymi klientami? Poważnie, wolałby już nosić te skrzynki do straganu. No ale niestety, nie miał zbyt dużego wyboru. Los zadecydował, a on nie chciał zawieść Wanemi-san, ani tym bardziej stracić możliwości zarobienia trochę grosza. Nic więc dziwnego, że postanowił ostatecznie świecić oczami i udawać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, mimo że w głębi duszy tylko czekał, aż skończą robotę. Nie sądził, że przy tak dobrze brzmiącej początkowo ofercie napotkają tyle problemów.
Kiedy polał sake do czarek, poczekał chwilę na zapłatę. I w tym momencie szczerze żałował, że nie był młodą kunoichi. Wtedy pewnie dostałby napiwek… i miałby cycki, a to też na pewno byłby duży plus. No cóż, musiał jakoś pogodzić się z tą sytuacją. Dlatego tylko odebrał pieniążki i podziękował.
- Proszę mnie wołać, gdyby panowie chcieli jeszcze coś zamówić! – Dodał jeszcze radośnie, mając nadzieję, że następnym razem klienci będą bardziej hojni. A nawet, gdyby znów nie dali mu napiwku, to przynajmniej widać było, że się starał, a przecież Wanemi-san także wspominała coś o potencjalnym bonusie za dobrą pracę.
No, stolik czerwononosych pijaków został obsłużony – wydawało się, że wszystko, co najgorsze, pozostało już za młodym Hozukim. Wtedy jednak chłopak usłyszał dźwięk tłuczonego szkła i jakiś niezidentyfikowany… huk? Szesnastolatek odwrócił wzrok i zobaczył, że jakaś tańcząca parka wpadła na jeden ze stolików. Wywróciła sam stolik i wszystko co na nim było, a klienci najwyraźniej nie byli zadowoleni z tego, że całe ubrania mają polane sake i pobrudzone niedojedzonymi jeszcze przekąskami. Cholera, i to była dopiero niekomfortowa sytuacja. To Kaito już chyba serio wolał tych pijaczków, co to narzekali na brak młodych kelnereczek. Jakoś trzeba było jednak tę farsę ogarnąć, dlatego chłopak od razu podbiegł do wywróconego stolika i napiął wszystkie muskuły, starając się postawić go dokładnie w tym miejscu, w którym wcześniej stał.
- Bardzo prosiłbym, żeby państwo następnym razem uważali… – Rzucił też do zanoszącej się śmiechem pary, która tak naprawdę dołożyła mu tylko roboty. Mimo wszystko starał się być miły, bo wolał uniknąć jakichś burd. Zresztą stół był akurat małym pikusiem. Gorzej było z klientami o nietęgich minach. Kaito nie miał przy sobie żadnej ścierki, a w dodatku nie był pewien czy może zaproponować im jakiś gratis w ramach rekompensaty za zaistniałą sytuację. Nie chciał decydować o tym samodzielnie, musiał zapytać szefowej, co zrobić z tym fantem.
- Bardzo przepraszamy za tę sytuację. Za chwilę do państwa przyjdę i to wszystko posprzątam. – Obiecał niezadowolonym i brudnym gościom, a następnie szybko pobiegł do straganiku, przy którym stali Shikai i Wanemi, a najpewniej także i Ame próbujący uporać się z przytarganiem kolejnej partii sake.
- Szefowo, co zrobić z tamtym stolikiem? Jakaś para wpadła na niego i wywróciła wszystko. Goście siedzą brudni, oblani sake, nie zdążyli nawet dopić swojego alkoholu i dojeść swoich przekąsek. Powinienem im zaproponować jakiś gratis od firmy czy może jednak nie? – Zapytał niezbyt głośno, by ktoś czasem nie podsłuchał jego rozmowy z Wanemi. Ludzie, gdyby tylko usłyszeli o ewentualnych gratisach, na pewno nie daliby im spokoju. Jak to się mówi, dalej palec, a wezmą całą rękę – czy jakoś tak. Kaito nie miał zbyt dobrej pamięci do takich przysłów.
- I mógłbym prosić jakieś ścierki? To bym tam od razu posprzątał. – Dodał po chwili, żeby wykazać też własną inicjatywę. Sprzątanie tego bałaganu wcale mu się nie uśmiechało, ale przecież nie mógł też zostawić tego stolika samego sobie. Skoro już podjął się tej pracy, to zamierzał ją wykonać należycie, a i pokazać przy okazji Wanemi, że zarówno on, jak i Ame nadają się do każdej roboty. W końcu bardzo prawdopodobne było to, że kobieta zajmowała się także innymi przedsięwzięciami na terenie Kantai. Lepiej było pozostawić po sobie dobre wrażenie, bo kto wie, być może jeszcze kiedyś przyjdzie im ze sobą współpracować.
Kiedy polał sake do czarek, poczekał chwilę na zapłatę. I w tym momencie szczerze żałował, że nie był młodą kunoichi. Wtedy pewnie dostałby napiwek… i miałby cycki, a to też na pewno byłby duży plus. No cóż, musiał jakoś pogodzić się z tą sytuacją. Dlatego tylko odebrał pieniążki i podziękował.
- Proszę mnie wołać, gdyby panowie chcieli jeszcze coś zamówić! – Dodał jeszcze radośnie, mając nadzieję, że następnym razem klienci będą bardziej hojni. A nawet, gdyby znów nie dali mu napiwku, to przynajmniej widać było, że się starał, a przecież Wanemi-san także wspominała coś o potencjalnym bonusie za dobrą pracę.
No, stolik czerwononosych pijaków został obsłużony – wydawało się, że wszystko, co najgorsze, pozostało już za młodym Hozukim. Wtedy jednak chłopak usłyszał dźwięk tłuczonego szkła i jakiś niezidentyfikowany… huk? Szesnastolatek odwrócił wzrok i zobaczył, że jakaś tańcząca parka wpadła na jeden ze stolików. Wywróciła sam stolik i wszystko co na nim było, a klienci najwyraźniej nie byli zadowoleni z tego, że całe ubrania mają polane sake i pobrudzone niedojedzonymi jeszcze przekąskami. Cholera, i to była dopiero niekomfortowa sytuacja. To Kaito już chyba serio wolał tych pijaczków, co to narzekali na brak młodych kelnereczek. Jakoś trzeba było jednak tę farsę ogarnąć, dlatego chłopak od razu podbiegł do wywróconego stolika i napiął wszystkie muskuły, starając się postawić go dokładnie w tym miejscu, w którym wcześniej stał.
- Bardzo prosiłbym, żeby państwo następnym razem uważali… – Rzucił też do zanoszącej się śmiechem pary, która tak naprawdę dołożyła mu tylko roboty. Mimo wszystko starał się być miły, bo wolał uniknąć jakichś burd. Zresztą stół był akurat małym pikusiem. Gorzej było z klientami o nietęgich minach. Kaito nie miał przy sobie żadnej ścierki, a w dodatku nie był pewien czy może zaproponować im jakiś gratis w ramach rekompensaty za zaistniałą sytuację. Nie chciał decydować o tym samodzielnie, musiał zapytać szefowej, co zrobić z tym fantem.
- Bardzo przepraszamy za tę sytuację. Za chwilę do państwa przyjdę i to wszystko posprzątam. – Obiecał niezadowolonym i brudnym gościom, a następnie szybko pobiegł do straganiku, przy którym stali Shikai i Wanemi, a najpewniej także i Ame próbujący uporać się z przytarganiem kolejnej partii sake.
- Szefowo, co zrobić z tamtym stolikiem? Jakaś para wpadła na niego i wywróciła wszystko. Goście siedzą brudni, oblani sake, nie zdążyli nawet dopić swojego alkoholu i dojeść swoich przekąsek. Powinienem im zaproponować jakiś gratis od firmy czy może jednak nie? – Zapytał niezbyt głośno, by ktoś czasem nie podsłuchał jego rozmowy z Wanemi. Ludzie, gdyby tylko usłyszeli o ewentualnych gratisach, na pewno nie daliby im spokoju. Jak to się mówi, dalej palec, a wezmą całą rękę – czy jakoś tak. Kaito nie miał zbyt dobrej pamięci do takich przysłów.
- I mógłbym prosić jakieś ścierki? To bym tam od razu posprzątał. – Dodał po chwili, żeby wykazać też własną inicjatywę. Sprzątanie tego bałaganu wcale mu się nie uśmiechało, ale przecież nie mógł też zostawić tego stolika samego sobie. Skoro już podjął się tej pracy, to zamierzał ją wykonać należycie, a i pokazać przy okazji Wanemi, że zarówno on, jak i Ame nadają się do każdej roboty. W końcu bardzo prawdopodobne było to, że kobieta zajmowała się także innymi przedsięwzięciami na terenie Kantai. Lepiej było pozostawić po sobie dobre wrażenie, bo kto wie, być może jeszcze kiedyś przyjdzie im ze sobą współpracować.
0 x
- Ame
- Postać porzucona
- Posty: 645
- Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: jak na av
- Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 902#p70902
Re: Park Kaito 回答公園
Ostatnie flaszki sake uderzyły denkiem o ladę, najbardziej odpowiedzialna cześć za nami. Nie ma nic ważniejszego niż alkohol na imprezie. Na szczęście ani złodzieje ani klienci nie próbowali przeszkadzać podczas transportu, ostatecznie na iluzje nie ma co liczyć, a na konia tym bardziej. Praca nie była taka łatwa jak Ame oczekiwał na początku, ani chwili przerwy, ciągle nowe polecenia. Tym razem zimne przekąski, niech to! Jeszcze estetycznie. Mimo niechęci do tego rodzaju czynności Rekin zabrał się do tego bez zbędnego marudzenia. Zdjął rękawiczki i schował je do kieszeni. Zaczął od misek z sałatkami: warzywne, owocowe. Potem przyszedł czas na kawałki owoców, Hozuki kierował się tylko ich wyglądem, gdyż nie był w stanie nazwać żadnego z nich. Takie egzotyczne rośliny nie rosną nigdzie w okolicy Kantai, Wanemi bardzo się postarała. Następnie poukładał wszelkiego rodzaju owoce morza. Łosoś, krewetki, kilka miejscowych gatunków ryb. Nie jest to ciężkie zadanie, ale na pewno upierdliwe. Wszystko co było wśród zimnych przekąsek miało jakiś związek z owocami, zabawne. Ame obmył ręce, które lepiły się od ryb, owoców i sałatek. Założył rękawiczki z powrotem. Pod straganem zauważył kawałek marchewki, schylił się po nią. Nikomu i tak się już nie przyda.
- Wanemi-san! Skończone! Wracam po skrzynkę! - Cudownie, znowu odwiedziny u konia. Zwierzę nie zmieniło swojego położenia, ale teraz patrzyło na niebieskowłosego jakby przychylniej.
- Co, nudzi Ci się? - Właśnie dlatego zdecydował się zabrać wcześniej wspomniane, pomarańczowe warzywo. Powoli podszedł do konia.
- Spokojnie, jedz. - Ame nie bał się reakcji zwierzęcia, nie było w stanie mu nic zrobić. Delikatnie pomiział konia po grzywie, po czym spokojnie się oddalił. Ściągnął pustą skrzynkę z wozu i zaniósł ją do stoiska. Z braku kolejnych zadań zaczął pakować puste butelki do środka. Po raz kolejny słuchał jak denka butelek obijają się o drewno.
- Wanemi-san! Skończone! Wracam po skrzynkę! - Cudownie, znowu odwiedziny u konia. Zwierzę nie zmieniło swojego położenia, ale teraz patrzyło na niebieskowłosego jakby przychylniej.
- Co, nudzi Ci się? - Właśnie dlatego zdecydował się zabrać wcześniej wspomniane, pomarańczowe warzywo. Powoli podszedł do konia.
- Spokojnie, jedz. - Ame nie bał się reakcji zwierzęcia, nie było w stanie mu nic zrobić. Delikatnie pomiział konia po grzywie, po czym spokojnie się oddalił. Ściągnął pustą skrzynkę z wozu i zaniósł ją do stoiska. Z braku kolejnych zadań zaczął pakować puste butelki do środka. Po raz kolejny słuchał jak denka butelek obijają się o drewno.
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame.


- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
- Kaito
- Gracz nieobecny
- Posty: 462
- Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:08
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: ♠ kruczoczarne włosy
♠ błękitne oczy
♠ rekinie kły
♠ 178 cm wzrostu, szczupły
♠ ubiór: szara koszulka, niebieska zbroja z białym futerkiem wokół kołnierza, bojówki z wieloma kieszeniami, czarne trapery - Widoczny ekwipunek: ♠ czarne rękawiczki z blaszką, bez palców
♠ torba umieszczona tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę
♠ kabura umieszczona na prawym udzie
♠ sztylet u boku - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4734
Re: Park Kaito 回答公園
Kto by pomyślał, że ta muzyczna impreza w parku Kaito osiągnie takie rozmiary, a praca, która miała być lekką i przyjemną, okaże się nie lada wyzwaniem. Na nudę młodszy Hozuki z pewnością nie mógł narzekać, choć nie dało się ukryć, że chętnie uniknąłby niektórych sytuacji i zamieniłby się miejscami z bratem. Przysporzyły mu one w końcu naprawdę wiele problemów, ale szesnastolatek nie spodziewał się, że konflikt pomiędzy tancerzami, a zabrudzonymi klientami jeszcze się rozwinie i że najgorsze dopiero się zacznie.
Póki co chłopak omawiał z Wanemi, w jaki sposób zrekompensować gościom tak nieprzyjemne okoliczności. Kiedy zaś otrzymał od niej dokładne instrukcje, poprosił Shikaiego o przygotowanie po porcji dango i okonomiyaki dla każdego z poszkodowanych, a następnie zajął się układaniem wszystkich przekąsek, łącznie z gratisowym sake na tacach. Co prawda noszeniem jedzenia do stolików miał się zajmować Ame, ale Kaito już dawno zapomniał o ich podziale obowiązków, a poza tym sytuacja wymagała wprowadzenia pewnych zmian, skoro starszy z rodzeństwa musiał pomóc Wanemi przy targaniu towarów. Zresztą… przy takiej adrenalinie młodemu Hozukiemi i tak jakoś odechciało się w ogóle jeść.
Kaito kończył już przygotowywać tace, kiedy usłyszał te wszystkie wyzwiska i zobaczył, że ludzie gromadzą się wokół skłóconych ze sobą mężczyzn. Ich zachowania niewątpliwie nie można było pochwalić, ponadto istniała coraz bardziej realna obawa, iż dojdzie do rękoczynów, a tego przecież wszyscy pracownicy chcieli uniknąć. Tego samego nie można było powiedzieć o rozochoconej gawiedzi, która zaczęła już kibicować swoim faworytom w tej całej parkowej rozróbie. No świetnie, to on miał te szesnaście lat na karku i jednak był bardziej dojrzały od tych wszystkich zebranych tu ludzi… Poważnie, zachowywali się jak banda rozpuszczonych nastolatków, a co gorsza Wanemi wyglądała na wyraźnie zaskoczoną tym zajściem i chyba nie do końca wiedziała jak ma zareagować, zrzucając podjęcie jakiejkolwiek decyzji na niego i Ame. Cóż, być może nie miała jeszcze w pracy styczności z taką sytuacją, chociaż Kaito był trochę zawiedziony tym, że nie potrafiła im przekazać jakichkolwiek wskazówek.
- Pani wybaczy, ale te tace zaniosę za chwilę. – Kaito postanowił w końcu zareagować i odłożył tace z dango, okonomiyaki i sake na bok. No niestety, Wanemi chciała dobrze, ale on nie mógł przecież, ot tak, zanieść przekąsek i alkoholu, jeśli przy stoliku rozgorzała jakaś wojenka. Miał zamiar zaproponować gratisy „od firmy”, ale dopiero wtedy, gdy uda się uspokoić podenerwowanych jegomościów. Teraz zapewne tylko ktoś by go popchnął i zmarnował kolejne porcje dobrego jedzenia.
- Ame, chodź no tutaj i pomóż! – Krzyknął jeszcze do starszego brata, odciągając go tym samym od roboty przy noszeniu pudeł. Tych dwóch mężczyzn w szale samemu ciężko byłoby od siebie odciągnąć, zaś towar można było uzupełnić trochę później – nie była to przecież tak nagląca potrzeba.
- Łap tego pierwszego, ja się zajmę tancerzem. Jak nic nie zrobimy, to poważnie dojdzie do jakiejś bitki. – Wyjaśnił Ame swój może niezbyt skomplikowany plan, ale nic lepszego nie przychodziło mu do głowy. Zresztą nic lepszego nie dało się chyba wymyślić. Wściekłym samcom nie dało się przecież na spokojnie niczego wytłumaczyć, co było już widać po próbach ich partnerek. Kaito od razu pobiegł na miejsce zdarzenia i złapał za ramiona tancerza, starając się załagodzić spór i nie pozwolić na rozwój mordobicia. Wybrał sobie za cel amatora parkowych harców z tego względu, iż już z perspektywy straganu dostrzegł, że jego przeciwnik ma o wiele większą parę w rękach. Ame był zaś silniejszy, więc powinien się z nim o wiele łatwiej uporać.
- Proszę się uspokoić! Nic takiego się nie stało… Państwa proszę o więcej ostrożności, zaś Pana o to, żeby Pan odpuścił. Za chwilę wszystko posprzątam. Przepraszamy także za sytuację i w ramach rekompensaty proponujemy smaczne przekąski i kolejkę sake na koszt firmy. – Starał się jakoś przekonać klientów tańczącą parkę, aby odeszła gdzieś dalej, zaś klientów do tego, by grzecznie usiedli przy stoliku i nie robili burdy z byle czego. Miał nadzieję, że dwa walczące ze sobą koguty w ogóle dopuszczą go do słowa i pozwolą dokończyć wypowiedź.
- A Państwa bardzo proszę o rozejście się, to nie jest przedstawienie… – Dodał jeszcze, kierując kolejne słowa do tłumu gapiów, którzy nie dość, że przeszkadzali w pracy, zastawiając przejście do stolików, to jeszcze niepotrzebnie zaogniali konflikt.
Póki co chłopak omawiał z Wanemi, w jaki sposób zrekompensować gościom tak nieprzyjemne okoliczności. Kiedy zaś otrzymał od niej dokładne instrukcje, poprosił Shikaiego o przygotowanie po porcji dango i okonomiyaki dla każdego z poszkodowanych, a następnie zajął się układaniem wszystkich przekąsek, łącznie z gratisowym sake na tacach. Co prawda noszeniem jedzenia do stolików miał się zajmować Ame, ale Kaito już dawno zapomniał o ich podziale obowiązków, a poza tym sytuacja wymagała wprowadzenia pewnych zmian, skoro starszy z rodzeństwa musiał pomóc Wanemi przy targaniu towarów. Zresztą… przy takiej adrenalinie młodemu Hozukiemi i tak jakoś odechciało się w ogóle jeść.
Kaito kończył już przygotowywać tace, kiedy usłyszał te wszystkie wyzwiska i zobaczył, że ludzie gromadzą się wokół skłóconych ze sobą mężczyzn. Ich zachowania niewątpliwie nie można było pochwalić, ponadto istniała coraz bardziej realna obawa, iż dojdzie do rękoczynów, a tego przecież wszyscy pracownicy chcieli uniknąć. Tego samego nie można było powiedzieć o rozochoconej gawiedzi, która zaczęła już kibicować swoim faworytom w tej całej parkowej rozróbie. No świetnie, to on miał te szesnaście lat na karku i jednak był bardziej dojrzały od tych wszystkich zebranych tu ludzi… Poważnie, zachowywali się jak banda rozpuszczonych nastolatków, a co gorsza Wanemi wyglądała na wyraźnie zaskoczoną tym zajściem i chyba nie do końca wiedziała jak ma zareagować, zrzucając podjęcie jakiejkolwiek decyzji na niego i Ame. Cóż, być może nie miała jeszcze w pracy styczności z taką sytuacją, chociaż Kaito był trochę zawiedziony tym, że nie potrafiła im przekazać jakichkolwiek wskazówek.
- Pani wybaczy, ale te tace zaniosę za chwilę. – Kaito postanowił w końcu zareagować i odłożył tace z dango, okonomiyaki i sake na bok. No niestety, Wanemi chciała dobrze, ale on nie mógł przecież, ot tak, zanieść przekąsek i alkoholu, jeśli przy stoliku rozgorzała jakaś wojenka. Miał zamiar zaproponować gratisy „od firmy”, ale dopiero wtedy, gdy uda się uspokoić podenerwowanych jegomościów. Teraz zapewne tylko ktoś by go popchnął i zmarnował kolejne porcje dobrego jedzenia.
- Ame, chodź no tutaj i pomóż! – Krzyknął jeszcze do starszego brata, odciągając go tym samym od roboty przy noszeniu pudeł. Tych dwóch mężczyzn w szale samemu ciężko byłoby od siebie odciągnąć, zaś towar można było uzupełnić trochę później – nie była to przecież tak nagląca potrzeba.
- Łap tego pierwszego, ja się zajmę tancerzem. Jak nic nie zrobimy, to poważnie dojdzie do jakiejś bitki. – Wyjaśnił Ame swój może niezbyt skomplikowany plan, ale nic lepszego nie przychodziło mu do głowy. Zresztą nic lepszego nie dało się chyba wymyślić. Wściekłym samcom nie dało się przecież na spokojnie niczego wytłumaczyć, co było już widać po próbach ich partnerek. Kaito od razu pobiegł na miejsce zdarzenia i złapał za ramiona tancerza, starając się załagodzić spór i nie pozwolić na rozwój mordobicia. Wybrał sobie za cel amatora parkowych harców z tego względu, iż już z perspektywy straganu dostrzegł, że jego przeciwnik ma o wiele większą parę w rękach. Ame był zaś silniejszy, więc powinien się z nim o wiele łatwiej uporać.
- Proszę się uspokoić! Nic takiego się nie stało… Państwa proszę o więcej ostrożności, zaś Pana o to, żeby Pan odpuścił. Za chwilę wszystko posprzątam. Przepraszamy także za sytuację i w ramach rekompensaty proponujemy smaczne przekąski i kolejkę sake na koszt firmy. – Starał się jakoś przekonać klientów tańczącą parkę, aby odeszła gdzieś dalej, zaś klientów do tego, by grzecznie usiedli przy stoliku i nie robili burdy z byle czego. Miał nadzieję, że dwa walczące ze sobą koguty w ogóle dopuszczą go do słowa i pozwolą dokończyć wypowiedź.
- A Państwa bardzo proszę o rozejście się, to nie jest przedstawienie… – Dodał jeszcze, kierując kolejne słowa do tłumu gapiów, którzy nie dość, że przeszkadzali w pracy, zastawiając przejście do stolików, to jeszcze niepotrzebnie zaogniali konflikt.
0 x
- Ame
- Postać porzucona
- Posty: 645
- Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: jak na av
- Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 902#p70902
Re: Park Kaito 回答公園
Zaczęła się rozróba i można powiedzieć, że Ame wyglądając zza stoiska miał na to wydarzenie miejsce w sektorze dla VIP'ów. Nie był świadkiem powodu, dla którego dwaj mężczyźni skoczyli sobie do gardeł, ale przewrócony stół i ubrudzone jedzeniem i ziemią ubrania dawały wąskie pole do użycia wyobraźni. Sytuacja była co raz bardziej napięta, zaś starszy wątpił, że cokolwiek ich teraz powstrzyma. Nawet ich kobiety nie są w stanie nad nimi zapanować, chociaż możliwe też, że to o nie rozbiła się sprawa. Nie ważne. Ważne jest to, że to kompletnie rujnuje interesy. Shinobi nie był pewny czy jego reakcja jest potrzebna, ot - dadzą sobie po mordach i pójdą do domu. Spokojnie dołożył do skrzynki kolejne dwie puste flaszki. Gdy się schylał usłyszał odgłos jakby czyjaś pięść uderzyła o czyjąś twarz. Kaito i Wanemi zaczęli coś krzyczeć między sobą. Młodszy odstawił tackę z jedzeniem. Ame nie miał pojęcia dlaczego on w ogóle brał do ręki cokolwiek związanego z jedzeniem w takiej pracy jak ta. Ech, sytuacja po prostu wymknęła się z pod kontroli. Doszło do niego wołanie brata, który już biegł w kierunku walczących.
- Czekaj! Już biegne! - odkrzyknął. Zdjął fartuszek, który w ewentualnej walce by mu tylko przeszkadzał, rzucił go niedbale na wolne miejsce na stoisku i pobiegł za Kaito, który widać wybrał sobie mniejszego przeciwnika i oddelegował brata do tego silniejszego.
- Jasne! Tylko spróbuj go nie zabić! - rzucił starszy półżartem i zabrał się za drugiego osobnika.
Tak samo jak w przypadku wcześniejszej interakcji z koniem, nie sądził, że mężczyzna będzie mu w stanie wyrządzić jakąkolwiek krzywdę. Właśnie dzięki temu Ame wpadł na pomysł jak rozwiązać sprawę w bezkrwawy sposób. Wykorzystując rozpęd zamierzał wpaść na agresora i zmusić go do zaatakowania Hozuki'ego. Miał nadzieje, że pijany uzna go za swój następny cel. Niebieskowłosy zamierzał przyjąć cios, nie robić żadnych uników. W momencie gdy dosięgnie go uderzenie jak zwykle zadziała jego niezwykła umiejętność, którą znają wszyscy okoliczni mieszkańcy, nawet ktoś kto awanturuje się pod wpływem alkoholu powinien zrozumieć na jak bardzo straconej pozycji się znajduję. Po za tym ewidentnie przyda mu się zimny prysznic. Ame zaatakuje go tylko w przypadku, gdy ten będzie ponawiał ataki.
- Chyba rozumiesz, że nie warto robić rozpierdolu na mojej warcie, nie? - powiedział szeptem do pijaka, jednocześnie prezentując swój rekini uśmiech. - Proszę wszystkich o spokój! - zwrócił się do tłumu gapiów. - Zapraszam po odbiór państwa przekąsek na koszt firmy, proszę iść za czarnowłosym chłopakiem w fartuszku! - Uprzejmie zachęcał zarówno amatorów walk karczemnych jak i ich partnerki.
- Czekaj! Już biegne! - odkrzyknął. Zdjął fartuszek, który w ewentualnej walce by mu tylko przeszkadzał, rzucił go niedbale na wolne miejsce na stoisku i pobiegł za Kaito, który widać wybrał sobie mniejszego przeciwnika i oddelegował brata do tego silniejszego.
- Jasne! Tylko spróbuj go nie zabić! - rzucił starszy półżartem i zabrał się za drugiego osobnika.
Tak samo jak w przypadku wcześniejszej interakcji z koniem, nie sądził, że mężczyzna będzie mu w stanie wyrządzić jakąkolwiek krzywdę. Właśnie dzięki temu Ame wpadł na pomysł jak rozwiązać sprawę w bezkrwawy sposób. Wykorzystując rozpęd zamierzał wpaść na agresora i zmusić go do zaatakowania Hozuki'ego. Miał nadzieje, że pijany uzna go za swój następny cel. Niebieskowłosy zamierzał przyjąć cios, nie robić żadnych uników. W momencie gdy dosięgnie go uderzenie jak zwykle zadziała jego niezwykła umiejętność, którą znają wszyscy okoliczni mieszkańcy, nawet ktoś kto awanturuje się pod wpływem alkoholu powinien zrozumieć na jak bardzo straconej pozycji się znajduję. Po za tym ewidentnie przyda mu się zimny prysznic. Ame zaatakuje go tylko w przypadku, gdy ten będzie ponawiał ataki.
- Chyba rozumiesz, że nie warto robić rozpierdolu na mojej warcie, nie? - powiedział szeptem do pijaka, jednocześnie prezentując swój rekini uśmiech. - Proszę wszystkich o spokój! - zwrócił się do tłumu gapiów. - Zapraszam po odbiór państwa przekąsek na koszt firmy, proszę iść za czarnowłosym chłopakiem w fartuszku! - Uprzejmie zachęcał zarówno amatorów walk karczemnych jak i ich partnerki.
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame.


- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
- Kaito
- Gracz nieobecny
- Posty: 462
- Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:08
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: ♠ kruczoczarne włosy
♠ błękitne oczy
♠ rekinie kły
♠ 178 cm wzrostu, szczupły
♠ ubiór: szara koszulka, niebieska zbroja z białym futerkiem wokół kołnierza, bojówki z wieloma kieszeniami, czarne trapery - Widoczny ekwipunek: ♠ czarne rękawiczki z blaszką, bez palców
♠ torba umieszczona tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę
♠ kabura umieszczona na prawym udzie
♠ sztylet u boku - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4734
Re: Park Kaito 回答公園
Mimo że bracia często sobie dogryzali, tak w potrzebie nie można było powiedzieć, by którykolwiek odmówił pomocy. Podobnie było i teraz. Na Ame nie trzeba było długo czekać, nie narzekał także, że młodszy z rodzeństwa obrał za cel bardziej cherlawego jegomościa. Kaito był bowiem wysportowany i zwinny, ale nie oszukujmy się, sam był dość szczupły i nie zamierzał porywać się też z motyką na słońce. Zapewne powstrzymałby i bardziej rosłego draba, ale wówczas musiałby pewnie posłużyć się innymi środkami, a chciał uniknąć zbędnego zamieszania. Dlatego też wcale nie uważał się w tym momencie za słabszego od starszego brata, a raczej stwierdził, że postąpił rozsądnie, w ten sposób dzieląc im zadania. Cóż, czyżby ta praca rzeczywiście się jakoś przysłużyła i pobudziła go do samodzielnego myślenia? Właściwie można by na ten temat żartować – Kaito dość często polegał na starszym z rodzeństwa, bo po prostu mógł. W gruncie rzeczy wcale taki głupi nie był i jeżeli musiał sam wytężyć mózgownicę, nie oznaczało to wcale z miejsca kompletnej porażki (choć należało też uczciwie przyznać, że jego nierozgarnięty charakter, mimo starań i dobrych chęci, niekiedy do takich doprowadzał).
Wracając jednak do wydarzeń rozgrywających się w parku Kaito, bracia Hozuki dość szybko podjęli odpowiednie działania i unieruchomili walczących. Czarnowłosy napotkał na swej drodze trochę problemów, bo rozwścieczony tancerz starał się jakoś wyrwać z jego uścisku. Na szczęście postanowił jednak odpuścić… Po prostu złapał swoją partnerkę i odszedł. Co prawda skomentował jeszcze jakoś całe zajście, ale szczerze, kogo by to obchodziło. Ważne było to, że przestał się stawiać.
Również mężczyzna, który przypadł w tym nierównym podziale Ame, powstrzymał się od kolejnego ciosu, choć trudno powiedzieć, czy była w tym większa zasługa niebieskowłosego chłopaka, czy towarzyszącej klientowi kobiety. Zapewne oboje przyczynili się jednak do załagodzenia sporu. Ponadto partnerka niejakiego Hashiego zdołała go namówić, by wrócili do domu, co dla Wanemi oznaczało pewnie rozwiązanie najlepsze z najlepszych. W końcu nie dość, że udało się uniknąć mordobicia, tak jeszcze poszkodowani goście zrezygnowali z gratisowych przekąsek i sake. Dzięki temu zleceniodawczyni z pewnością zaoszczędziła nieco Ryo.
- Nieźle nam poszło. – Kaito mruknął do Ame, kiedy tłum gapiów wreszcie się rozszedł (najpewniej zawiedziony, ale o to już nikt nie mógł mieć do braci pretensji). Szesnastolatek uśmiechnął się nawet szeroko, chociaż gdy spojrzał na to całe pobojowisko, które musieli teraz posprzątać, mina ponownie mu zrzedła.
- Jaki ci ludzie robią syf… – Westchnął ciężko i ponuro, ale nie zamierzał się poddawać. Przecież już niemalże kończyli swoją zmianę, a ogólnie oceniając, ta praca nie poszła im chyba wcale tak źle. Szkoda było teraz to wszystko zepsuć. Dlatego leniwym krokiem (ale jednak!) ruszył do straganu, gdzie pozostawił wcześniej przekazane przez Wanemi-san ścierki. Dopiero teraz zobaczył też, że w którymś momencie ktoś zabrudził mu bluzę krwią. Próbował zetrzeć czerwoną posokę, ale niestety ślad pozostał. No trudno, zajmie się tym później. Póki co przewiesił sobie ścierki na ramieniu, bo najpierw musieli się zająć stołem.
- Chodź, podniesiemy go i ogarniemy szybko ten burdel. – Poprosił brata o pomoc w postawieniu stołu na swoim miejscu, bo nie był pewien czy sam sobie z tym poradzi, a następnie zaczął zbierać wszystkie śmieci, porozrzucane kawałki przekąsek i inne rzeczy, które tylko szpeciły teren parkowej zabawy. Na koniec pozostawił sobie z kolei wycieranie uświnionych stołów. Miał nadzieję, że we dwóch, razem z Ame, ta niewdzięczna fucha pójdzie im znacznie szybciej.
Wracając jednak do wydarzeń rozgrywających się w parku Kaito, bracia Hozuki dość szybko podjęli odpowiednie działania i unieruchomili walczących. Czarnowłosy napotkał na swej drodze trochę problemów, bo rozwścieczony tancerz starał się jakoś wyrwać z jego uścisku. Na szczęście postanowił jednak odpuścić… Po prostu złapał swoją partnerkę i odszedł. Co prawda skomentował jeszcze jakoś całe zajście, ale szczerze, kogo by to obchodziło. Ważne było to, że przestał się stawiać.
Również mężczyzna, który przypadł w tym nierównym podziale Ame, powstrzymał się od kolejnego ciosu, choć trudno powiedzieć, czy była w tym większa zasługa niebieskowłosego chłopaka, czy towarzyszącej klientowi kobiety. Zapewne oboje przyczynili się jednak do załagodzenia sporu. Ponadto partnerka niejakiego Hashiego zdołała go namówić, by wrócili do domu, co dla Wanemi oznaczało pewnie rozwiązanie najlepsze z najlepszych. W końcu nie dość, że udało się uniknąć mordobicia, tak jeszcze poszkodowani goście zrezygnowali z gratisowych przekąsek i sake. Dzięki temu zleceniodawczyni z pewnością zaoszczędziła nieco Ryo.
- Nieźle nam poszło. – Kaito mruknął do Ame, kiedy tłum gapiów wreszcie się rozszedł (najpewniej zawiedziony, ale o to już nikt nie mógł mieć do braci pretensji). Szesnastolatek uśmiechnął się nawet szeroko, chociaż gdy spojrzał na to całe pobojowisko, które musieli teraz posprzątać, mina ponownie mu zrzedła.
- Jaki ci ludzie robią syf… – Westchnął ciężko i ponuro, ale nie zamierzał się poddawać. Przecież już niemalże kończyli swoją zmianę, a ogólnie oceniając, ta praca nie poszła im chyba wcale tak źle. Szkoda było teraz to wszystko zepsuć. Dlatego leniwym krokiem (ale jednak!) ruszył do straganu, gdzie pozostawił wcześniej przekazane przez Wanemi-san ścierki. Dopiero teraz zobaczył też, że w którymś momencie ktoś zabrudził mu bluzę krwią. Próbował zetrzeć czerwoną posokę, ale niestety ślad pozostał. No trudno, zajmie się tym później. Póki co przewiesił sobie ścierki na ramieniu, bo najpierw musieli się zająć stołem.
- Chodź, podniesiemy go i ogarniemy szybko ten burdel. – Poprosił brata o pomoc w postawieniu stołu na swoim miejscu, bo nie był pewien czy sam sobie z tym poradzi, a następnie zaczął zbierać wszystkie śmieci, porozrzucane kawałki przekąsek i inne rzeczy, które tylko szpeciły teren parkowej zabawy. Na koniec pozostawił sobie z kolei wycieranie uświnionych stołów. Miał nadzieję, że we dwóch, razem z Ame, ta niewdzięczna fucha pójdzie im znacznie szybciej.
0 x
- Ame
- Postać porzucona
- Posty: 645
- Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: jak na av
- Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 902#p70902
Re: Park Kaito 回答公園
Ame nie wiedział dlaczego mężczyzna się zawahał, jednak na pewno wyszło to im obu na zdrowie. W duchu śmiał się z niego, jak tylko wytrzeźwieje to żona nie da mu żyć i będzie mu to wypominać na wszystkich zjazdach rodzinnych. To dostateczna kara sama w sobie, jednak w tym momencie kobiecie było widocznie wstyd, gdyż usilnie próbowała ewakuować się z miejsca zdarzenia.
- Zapewniam, że to żaden kłopot! - kłamał, ale przecież tak wypadało powiedzieć. Z drugiej strony tancerz był pewnie tak nawalony, że nawet nie poczuł uderzenia, skoro był w stanie podśpiewywać piosenkę. Hozuki wątpił, że tamten cokolwiek będzie pamiętał z tej nocy, chyba że ból w okolicach szczęki mu o tym przypomni. Wanemi powinna być z nich dumna, kto wie co mogłoby się stać? Ame wrócił do stoiska, aby ponownie przyodziać jakże gustowny fartuszek. Fioletowowłosa chyba dalej była w lekkim szoku, gdyż nie rzuciła żadnymi poleceniami.
- Hej, szefowo! Wszystko pod kontrolą! - krzyknął do niej, aby wróciła do rzeczywistości. - Może powinna pani przez chwile posiedzieć, my zajmiemy się bałaganem. - No tak, nic dziwnego, w najgorszych przypadkach mogła stracić swoje środki utrzymania. Wszędzie walały się butelki, talerze, kawałki jedzenia i tacki. Tłum zaczynał się rozchodzić ujawniając jeszcze większy bałagan, słychać było niknące w oddali komentarze i zakłady. Usłyszał też brata, który z czymś na kształt zadowolenia stwierdził, że dobrze im poszło.
- Mogło być gorzej. - Nie zamierzał zarażać się jego optymizmem. Czas ich pracy zbliżał się do końca, a w koło dalej panował chaos. Powoli zaczynał odnosić niepotłuczone butelki do skrzynki, którą zostawił przy stoisku. Został już tylko główny powód zamieszania, nie licząc oczywiście ludzi i alkoholu - stół. Nawoływany przez brata doniósł stertę naczyń do straganu i ruszył mu z pomocą.
- To na trzy-czte-ry! - Stół wrócił na swoje pierwotne miejsce i od razu poczucie wszechogarniającego syfu spadło o połowę. Potem młodzieńcy już wspólnymi siłami dokończyli całą resztę sprzątania.
- No, dwie godzinki już chyba minęły, idziemy do Wanemi. - Nawet jeżeli Ame stracił poczucie czasu i tak miał wrażenie, że już nie będą tutaj potrzebni.
- Zapewniam, że to żaden kłopot! - kłamał, ale przecież tak wypadało powiedzieć. Z drugiej strony tancerz był pewnie tak nawalony, że nawet nie poczuł uderzenia, skoro był w stanie podśpiewywać piosenkę. Hozuki wątpił, że tamten cokolwiek będzie pamiętał z tej nocy, chyba że ból w okolicach szczęki mu o tym przypomni. Wanemi powinna być z nich dumna, kto wie co mogłoby się stać? Ame wrócił do stoiska, aby ponownie przyodziać jakże gustowny fartuszek. Fioletowowłosa chyba dalej była w lekkim szoku, gdyż nie rzuciła żadnymi poleceniami.
- Hej, szefowo! Wszystko pod kontrolą! - krzyknął do niej, aby wróciła do rzeczywistości. - Może powinna pani przez chwile posiedzieć, my zajmiemy się bałaganem. - No tak, nic dziwnego, w najgorszych przypadkach mogła stracić swoje środki utrzymania. Wszędzie walały się butelki, talerze, kawałki jedzenia i tacki. Tłum zaczynał się rozchodzić ujawniając jeszcze większy bałagan, słychać było niknące w oddali komentarze i zakłady. Usłyszał też brata, który z czymś na kształt zadowolenia stwierdził, że dobrze im poszło.
- Mogło być gorzej. - Nie zamierzał zarażać się jego optymizmem. Czas ich pracy zbliżał się do końca, a w koło dalej panował chaos. Powoli zaczynał odnosić niepotłuczone butelki do skrzynki, którą zostawił przy stoisku. Został już tylko główny powód zamieszania, nie licząc oczywiście ludzi i alkoholu - stół. Nawoływany przez brata doniósł stertę naczyń do straganu i ruszył mu z pomocą.
- To na trzy-czte-ry! - Stół wrócił na swoje pierwotne miejsce i od razu poczucie wszechogarniającego syfu spadło o połowę. Potem młodzieńcy już wspólnymi siłami dokończyli całą resztę sprzątania.
- No, dwie godzinki już chyba minęły, idziemy do Wanemi. - Nawet jeżeli Ame stracił poczucie czasu i tak miał wrażenie, że już nie będą tutaj potrzebni.
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame.


- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
- Ame
- Postać porzucona
- Posty: 645
- Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: jak na av
- Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 902#p70902
Re: Park Kaito 回答公園
Ame wziął swoją zasłużoną zapłatę. Szkoda, że nie udało mu się ugrać nic więcej, ale przy takich okolicznościach mógł więcej stracić, więc nie narzeka. Po raz kolejny zdjął fartuszek, z którym miał nadzieje pożegnać się już na zawsze. Kuzynki Wanemi, które przybyły na miejsce na pewno już sobie poradzą. Z miłą chęcią zamieniłby z nimi przynajmniej słowo, lecz z drugiej strony prawdą jest, że starszy Hozuki miał już dość parku i związanego z nim zamieszaniem. Nie chciało mu się też już niańczyć brata. Wrócili w rodzinne strony i ten jest w stanie sobie poradzić przez jakiś czas. Niebieskowłosy zaczął się żegnać z całym towarzystwem.
- Praca z Tobą była czystą przyjemnością Wanemi-san! Mam nadzieje, że jeszcze kiedyś się spotkamy! - Naprawdę cieszył się z zarobionych pieniędzy, szefowa mimo słabego początku też bardzo mu odpowiadała. - Niestety już was opuszczam, może następnym razem! - zwrócił się do nowo przybyłych. Ame zamierzał wziąć obiecane jedzenie na drogę przy okazji odciągając brata, któremu chciał wyjaśnić co teraz zamierza.
- Uciekam z parku, mam dosyć. Jeszcze nie wiem co będę robił, ale chce pobyć trochę sam. Spotkamy się później... sam nie wiem gdzie, jak zwykle się odnajdziemy. Do później! - Po tych słowach wybrał dango ze stoiska, skinął kucharzowi na pożegnanie i udał się w stronę wyjścia.
/zt
- Praca z Tobą była czystą przyjemnością Wanemi-san! Mam nadzieje, że jeszcze kiedyś się spotkamy! - Naprawdę cieszył się z zarobionych pieniędzy, szefowa mimo słabego początku też bardzo mu odpowiadała. - Niestety już was opuszczam, może następnym razem! - zwrócił się do nowo przybyłych. Ame zamierzał wziąć obiecane jedzenie na drogę przy okazji odciągając brata, któremu chciał wyjaśnić co teraz zamierza.
- Uciekam z parku, mam dosyć. Jeszcze nie wiem co będę robił, ale chce pobyć trochę sam. Spotkamy się później... sam nie wiem gdzie, jak zwykle się odnajdziemy. Do później! - Po tych słowach wybrał dango ze stoiska, skinął kucharzowi na pożegnanie i udał się w stronę wyjścia.
/zt
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame.


- Kaito
- Gracz nieobecny
- Posty: 462
- Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:08
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: ♠ kruczoczarne włosy
♠ błękitne oczy
♠ rekinie kły
♠ 178 cm wzrostu, szczupły
♠ ubiór: szara koszulka, niebieska zbroja z białym futerkiem wokół kołnierza, bojówki z wieloma kieszeniami, czarne trapery - Widoczny ekwipunek: ♠ czarne rękawiczki z blaszką, bez palców
♠ torba umieszczona tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę
♠ kabura umieszczona na prawym udzie
♠ sztylet u boku - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4734
Re: Park Kaito 回答公園
Myślał, że praca będzie o wiele mniej skomplikowana i że będzie polegała wyłącznie na obsługiwaniu klientów, ale kto wie… może lepiej się stało? Przynajmniej się razem z Ame nie nudzili, a czas minął naprawdę szybko. I nawet jeśli uprzątnięcie całego bałaganu nie należało do najprzyjemniejszych obowiązków, tak myśl o wypłacie i rychłym zakończeniu roboty z pewnością motywowała chłopaków do prężnego działania.
Kiedy przy straganie pojawiły się jakieś koleżanki, a może kuzynki, Wanemi, Kaito zdecydował się nie przeszkadzać im w rozmowie. Wyłapał z niej jednak fakt, iż nie skończyła się nawet pierwsza runda pojedynków. Cóż, sporo nie stracili, a tak szczerze… na trybunach i tak był straszny tłok i zgiełk, więc w gruncie rzeczy szesnastolatek popierał podejście nieznajomych – wybiorą się z bratem na finał; ewentualnie na półfinały.
No, a teraz trzeba było pomyśleć o czymś miłym, bo wreszcie uporali się z tym całym syfem. Wydawało się także, że zrobili dobre wrażenie na swojej pracodawczyni, także jak to mówią – „żyć, nie umierać”. Kaito odebrał swoją część wypłaty, a gdy Wanemi powiedziała, że mogą się czymś jeszcze na szybko poczęstować, zgarnął jeszcze jeden patyczek z mięsnymi kawałkami i dango, bo przecież przepuszczenie tak dobrej okazji byłoby głupotą. Ame powinien docenić to, że tak dobrze to przemyślał i skorzystał z oferty darmowego żarcia! I tak, jeszcze nie tak dawno temu sam myślał, że nażarł się jak świnia, ale z łakomstwa po prostu nie mógł sobie odmówić kolejnej przekąski.
- Bardzo dziękujemy! Mam nadzieję, że nasze drogi się jeszcze kiedyś zejdą! – Rzucił do Wanemi na pożegnanie, a następnie ruszył w kierunku centralnej części parkowej zabawy, gdzie muzyka grała o wiele głośniej niż przy straganie. Po drodze jeszcze tylko machnął ręką do Ame.
- Jasne, widzimy się później. – Odparł na jego słowa. Właściwie taka opcja mu odpowiadała, nie mogli przecież wszędzie i non stop chodzić razem, bo naprawdę mieliby siebie w końcu dosyć. Teraz mieli trochę czasu, żeby od siebie odpocząć i zająć się czymkolwiek. Czymś, czego dusza zapragnie. A dusza Kaito aktualnie zapragnęła zabawy!
Czarnowłosy potańczył trochę w tłumie innych radosnych ludzi. Nawet udało mu się zaciągnąć do tańca jakieś dwie młode panienki, które niestety zaraz uciekły z parkietu. No nic, jeszcze przyjdzie czas i znajdzie się ta jedna jedyna…
Szesnastolatkowi udało się także przekonać jakiegoś starszego shinobi, żeby kupił mu czarkę sake. No co? Mimo że jeszcze nie był pełnoletni, to chciał napić się chociaż jednej, ot, dla dobrego nastroju. Chociaż musiał przyznać, że nawet po tej jednej lekko zaszumiało mu w głowie. Trudno się jednak dziwić, skoro raczej nie miał zbyt częstej styczności z alkoholem.
Wcześniejsze treningi, praca, jak i zabawa na parkowym festywnie w końcu zdołały go zmęczyć, a Kaito postanowił trochę odpocząć. Przeszedł więc do jakiejś bocznej alejki, gdzie muzykę było już słychać znacznie ciszej i obrał sobie na cel wolną ławkę. Rozłożył się na niej jak długi i nawet nie wiedział, kiedy jego ciężki powieki opadły, a chłopak odpłynął do krainy snów i marzeń.
Kiedy przy straganie pojawiły się jakieś koleżanki, a może kuzynki, Wanemi, Kaito zdecydował się nie przeszkadzać im w rozmowie. Wyłapał z niej jednak fakt, iż nie skończyła się nawet pierwsza runda pojedynków. Cóż, sporo nie stracili, a tak szczerze… na trybunach i tak był straszny tłok i zgiełk, więc w gruncie rzeczy szesnastolatek popierał podejście nieznajomych – wybiorą się z bratem na finał; ewentualnie na półfinały.
No, a teraz trzeba było pomyśleć o czymś miłym, bo wreszcie uporali się z tym całym syfem. Wydawało się także, że zrobili dobre wrażenie na swojej pracodawczyni, także jak to mówią – „żyć, nie umierać”. Kaito odebrał swoją część wypłaty, a gdy Wanemi powiedziała, że mogą się czymś jeszcze na szybko poczęstować, zgarnął jeszcze jeden patyczek z mięsnymi kawałkami i dango, bo przecież przepuszczenie tak dobrej okazji byłoby głupotą. Ame powinien docenić to, że tak dobrze to przemyślał i skorzystał z oferty darmowego żarcia! I tak, jeszcze nie tak dawno temu sam myślał, że nażarł się jak świnia, ale z łakomstwa po prostu nie mógł sobie odmówić kolejnej przekąski.
- Bardzo dziękujemy! Mam nadzieję, że nasze drogi się jeszcze kiedyś zejdą! – Rzucił do Wanemi na pożegnanie, a następnie ruszył w kierunku centralnej części parkowej zabawy, gdzie muzyka grała o wiele głośniej niż przy straganie. Po drodze jeszcze tylko machnął ręką do Ame.
- Jasne, widzimy się później. – Odparł na jego słowa. Właściwie taka opcja mu odpowiadała, nie mogli przecież wszędzie i non stop chodzić razem, bo naprawdę mieliby siebie w końcu dosyć. Teraz mieli trochę czasu, żeby od siebie odpocząć i zająć się czymkolwiek. Czymś, czego dusza zapragnie. A dusza Kaito aktualnie zapragnęła zabawy!
Czarnowłosy potańczył trochę w tłumie innych radosnych ludzi. Nawet udało mu się zaciągnąć do tańca jakieś dwie młode panienki, które niestety zaraz uciekły z parkietu. No nic, jeszcze przyjdzie czas i znajdzie się ta jedna jedyna…
Szesnastolatkowi udało się także przekonać jakiegoś starszego shinobi, żeby kupił mu czarkę sake. No co? Mimo że jeszcze nie był pełnoletni, to chciał napić się chociaż jednej, ot, dla dobrego nastroju. Chociaż musiał przyznać, że nawet po tej jednej lekko zaszumiało mu w głowie. Trudno się jednak dziwić, skoro raczej nie miał zbyt częstej styczności z alkoholem.
Wcześniejsze treningi, praca, jak i zabawa na parkowym festywnie w końcu zdołały go zmęczyć, a Kaito postanowił trochę odpocząć. Przeszedł więc do jakiejś bocznej alejki, gdzie muzykę było już słychać znacznie ciszej i obrał sobie na cel wolną ławkę. Rozłożył się na niej jak długi i nawet nie wiedział, kiedy jego ciężki powieki opadły, a chłopak odpłynął do krainy snów i marzeń.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości