Ryokan "Królik Inaby"
Re: Ryokan "Królik Inaby"
~~
To wszystko działo się szybko, pewnie większość powiedziałaby, że nawet zbyt. Wytykaliby ją palcem, za to, czego chciała, ale czemu miałaby odbierać sobie tę przyjemność. Byli sami, nikt o niczym nie wiedział, jedynie Ishida, która wpadła na nią na trybunach, jej zdanie jej nie obchodziło. Zresztą, żyła dla siebie, brała to, czego chciała, dokładnie tak jak tropiciel, przez którego czyny zdecydowała się odejść. Mogła zwalić to na alkohol, ale wiedziała, że to nie jego sprawka. To jej serce szukało bliskości, czemu padło na jednookiego? Nie była pewna, był przystojny, sam wyszedł z propozycją... to chyba wystarczyło.
Słowa Akashiego, były dziwne, u niektórych mogłyby nawet zmrozić krew w żyłach. Nie pytała, nie komentowała, nie chciała wiedzieć. Wolała nie rozumieć jego słów, chłopak lubił krew, to jej wystarczało. Jej serce waliło jak dzwon, krew buzowała w jej żyłach, czuła to przyjemne ciepło dokładnie tak jak wtedy. Tak jak powiedział, noszenie zbroi niosło za sobą problemy z jej zdjęciem, jednak on był skory do pomocy. Dziwnym byłoby, gdyby nie był... Poczuła jego ciepły oddech na karku, rozgrzane do czerwoności ciało drżało z podniecenia. Chciała dotyku, pożądała tylko tego jednego. Akashi jeden po drugim odpinał kolejne skórzane pasy, jego usta były coraz bliżej. Z każdą sekundą chciała tego jeszcze bardziej, jej zmysły szalały, czuła, że nie wytrzyma dłużej... Poczuła jak jego miękkie, ciepłe wargi delikatnie muskają jej skórę, jej ciało mimowolnie zadrżało. Kolejne pocałunki pieściły jej kark. Po chwili już żaden z pasów nie trzymał zbroi, napierśnik z metalowym trzaskiem upadł na ziemię, zapewne budząc tych mieszkających piętro niżej. Nie miało to znaczenia, liczyła się tylko ta chwila, ona i fioletowowłosy Akashi, ta jedna chwila, oni razem, tylko to istniało. Świat wokół mógłby płonąć, nie robiłoby to różnicy. Dłonie chłopaka przesuwały się po jej skórze, aż nie dotarły do brzucha, masował go delikatnie, raz za razem wnikając pod cienki materiał siatkowej części bluzki. Zamknęła oczy, chciała jeszcze mocniej poczuć dotyk. W jej umyśle pojawiło się wspomnienie tamtego wieczoru, dłonie chłopaka nie były tak drobne, jak te jej siostry, jego skóra nie tak delikatna, nie był nią i a ona nigdy nie będzie jej, był tylko Akashim, wampirem od sake. Rękawice z głuchym trzaskiem opadły na ziemię, ich zabezpieczenia wytrzymały zaledwie ułamek sekundy. Odwróciła się, znów wpiła w jego usta, łącząc ich języki w zmysłowym tańcu, oparła dłoń o jego tors, druga znalazła się na jego pośladku. Jasna ręka powoli schodziła coraz niżej by zniknąć w odmętach jego kimona...
0 x
- Akashi
- Postać porzucona
- Posty: 1240
- Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wędrowiec
- Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
- Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=3899
- Akashi
- Postać porzucona
- Posty: 1240
- Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wędrowiec
- Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
- Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=3899
- Akashi
- Postać porzucona
- Posty: 1240
- Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wędrowiec
- Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
- Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=3899
- Akashi
- Postać porzucona
- Posty: 1240
- Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wędrowiec
- Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
- Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=3899
- Akashi
- Postać porzucona
- Posty: 1240
- Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wędrowiec
- Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
- Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=3899
Re: Ryokan "Królik Inaby"
Odziana jedynie w swój czarny płaszcz i buty zeszła na recepcje, rzeczy położyła na blacie, oczywiście towarzyszyło to zdziwionemu spojrzeniu pracownicy hotelu, która jeszcze przed chwilą przyjmowała ją oraz Akashiego, do jednego z najlepszych pokoi.
-Tensa Uchiha, poproszę najtańszy pokój na jedną noc. - mówiła szybko, bez problemu dało wyczytać się nerwy malujące się na jej twarzy. Kobieta zapisała wszystko, gdy ona sięgała po mieszek...
-Mam jeszcze jedną dyskretną prośbę, istnieje możliwość załatwienia jakichś ubrań? - zapytała, a na jej twarzy wykwitł rumieniec. Minęły chwile bezwstydnego pożądania, wróciła do normy, no i wolała nie chwalić się tym, co stało się w tamtym pokoju. Kobieta skinęła głową, białowłosa zapłaciła za pokój oraz ową odzież i zgarnąwszy rzeczy, udała się do pomieszczenia. Było o wiele mniejsze i nie tak piękne, jak tamto, jednak wciąż bogatsze niż nora, którą wynajęła pierwszej nocy.
-Wystarczy. - powiedziała do siebie, siadając na podłodze. Myśli buzowały w jej głowie, jak mogła na to pozwolić? Jakim cudem do tego doszło? To tylko niektóre z pytań, które sobie zadawała. Uchwyciła w dłoń bandaże, nie tak dawno zdarte z jej rękawic. Uśmiechnęła się pod nosem, była tak głupia, lekkomyślna... chociaż nie ukrywała, że sprawiło jej to przyjemność. Zaczęła owijać materiał wokół rękawic, chciała czymś się zająć, nim obsługa zdobędzie dla niej jakieś ubrania. Po kilku minutach materiał znalazł się na swoim miejscu, akurat w tym momencie ktoś postanowił zapukać do drzwi. Jak się okazało, była to kobieta z obsługi, która przyniosła rzeczone ubranie. Tensa odebrała je, podziękowała i dowiedziawszy się, gdzie jest miejscowa łaźnia, wróciła do pokoju. Spędziła tam jeszcze kilka chwil, w końcu wciąż miała nieco czasu do swojej walki, przynajmniej tak sądziła. Zganiła się w myślach, powinna skupić się na turnieju, a nie na rozbijaniu się z jednookim po hotelach. Wyszła, uprzednio dwa razy sprawdzając, czy drzwi, aby na pewno są zamknięte. Ruszyła do łaźni. Znowu cieszyła się, że wzięła ze sobą płaszcz, czarny materiał idealnie zakrywał to, co powinno być niewidoczne dla gawiedzi. Kamienne ściany, krzesełko, wanna, to przywitało ją, gdy znalazła się na miejscu, ubrania zawinięte w płaszcz wylądowały ładnie ułożone w kącie, a ona sama, tak jak ją natura stworzyła, umyła się i weszła do wypełnionej wodą wanny. Była większa niż, ta jej, co pozwalało wygodnie się rozciągnąć. Leżała tak przez dłuższy czas, relaksując się i pozwalając, by myśli płynęły. Rodzice, Sogen, Saga, Hayami, Mori, Akashi, teraz mogła sobie to wszystko poukładać, miała czas. To, co zepchnęła w podświadomość, wróciło przeczucie, że z płomiennowłosą coś było nie tak. Chciała to sprawdzić, lecz nie taką drogę obrała, ona była przeszłością, tak jak i samuraj, pod którego opieką ją pozostawiła. Nie wiedziała, ile czasu spędziła, delektując się ciepłem. Wyszła z wody, stojąc poza nią, złożyła pieczęć tygrysa. Tak niewiele było potrzeba, by ciecz pozostająca na jej ciele wyparowała, by otoczył ją przyjemny bąbel ciepła. Dość szybko dezaktywowała technikę, niepotrzebne marnowanie chakry w obecnej sytuacji było co najmniej nie na miejscu. Podniosła ubrania, które wylądowały w kącie, dopiero teraz miała chwilę, by im się przyjrzeć. Krótki, śnieżnobiały top kończył się nad pępkiem, odsłaniając brzuch, a czarne spodnie, które wpuściła w buty, idealnie przylegały do jej ciała. Wzięła płaszcz i wróciła do pokoju. Tam bez większego przemyślenia znów założyła swoją zbroję, wciąż nie miała w tym wprawy, jednak z czasem się udało. Zamocowała torbę i opuściła hotel, zmierzała na trybuny, płaszcz został w pokoju, nie potrzebowała już anonimowości.
[z/t]
-Tensa Uchiha, poproszę najtańszy pokój na jedną noc. - mówiła szybko, bez problemu dało wyczytać się nerwy malujące się na jej twarzy. Kobieta zapisała wszystko, gdy ona sięgała po mieszek...
-Mam jeszcze jedną dyskretną prośbę, istnieje możliwość załatwienia jakichś ubrań? - zapytała, a na jej twarzy wykwitł rumieniec. Minęły chwile bezwstydnego pożądania, wróciła do normy, no i wolała nie chwalić się tym, co stało się w tamtym pokoju. Kobieta skinęła głową, białowłosa zapłaciła za pokój oraz ową odzież i zgarnąwszy rzeczy, udała się do pomieszczenia. Było o wiele mniejsze i nie tak piękne, jak tamto, jednak wciąż bogatsze niż nora, którą wynajęła pierwszej nocy.
-Wystarczy. - powiedziała do siebie, siadając na podłodze. Myśli buzowały w jej głowie, jak mogła na to pozwolić? Jakim cudem do tego doszło? To tylko niektóre z pytań, które sobie zadawała. Uchwyciła w dłoń bandaże, nie tak dawno zdarte z jej rękawic. Uśmiechnęła się pod nosem, była tak głupia, lekkomyślna... chociaż nie ukrywała, że sprawiło jej to przyjemność. Zaczęła owijać materiał wokół rękawic, chciała czymś się zająć, nim obsługa zdobędzie dla niej jakieś ubrania. Po kilku minutach materiał znalazł się na swoim miejscu, akurat w tym momencie ktoś postanowił zapukać do drzwi. Jak się okazało, była to kobieta z obsługi, która przyniosła rzeczone ubranie. Tensa odebrała je, podziękowała i dowiedziawszy się, gdzie jest miejscowa łaźnia, wróciła do pokoju. Spędziła tam jeszcze kilka chwil, w końcu wciąż miała nieco czasu do swojej walki, przynajmniej tak sądziła. Zganiła się w myślach, powinna skupić się na turnieju, a nie na rozbijaniu się z jednookim po hotelach. Wyszła, uprzednio dwa razy sprawdzając, czy drzwi, aby na pewno są zamknięte. Ruszyła do łaźni. Znowu cieszyła się, że wzięła ze sobą płaszcz, czarny materiał idealnie zakrywał to, co powinno być niewidoczne dla gawiedzi. Kamienne ściany, krzesełko, wanna, to przywitało ją, gdy znalazła się na miejscu, ubrania zawinięte w płaszcz wylądowały ładnie ułożone w kącie, a ona sama, tak jak ją natura stworzyła, umyła się i weszła do wypełnionej wodą wanny. Była większa niż, ta jej, co pozwalało wygodnie się rozciągnąć. Leżała tak przez dłuższy czas, relaksując się i pozwalając, by myśli płynęły. Rodzice, Sogen, Saga, Hayami, Mori, Akashi, teraz mogła sobie to wszystko poukładać, miała czas. To, co zepchnęła w podświadomość, wróciło przeczucie, że z płomiennowłosą coś było nie tak. Chciała to sprawdzić, lecz nie taką drogę obrała, ona była przeszłością, tak jak i samuraj, pod którego opieką ją pozostawiła. Nie wiedziała, ile czasu spędziła, delektując się ciepłem. Wyszła z wody, stojąc poza nią, złożyła pieczęć tygrysa. Tak niewiele było potrzeba, by ciecz pozostająca na jej ciele wyparowała, by otoczył ją przyjemny bąbel ciepła. Dość szybko dezaktywowała technikę, niepotrzebne marnowanie chakry w obecnej sytuacji było co najmniej nie na miejscu. Podniosła ubrania, które wylądowały w kącie, dopiero teraz miała chwilę, by im się przyjrzeć. Krótki, śnieżnobiały top kończył się nad pępkiem, odsłaniając brzuch, a czarne spodnie, które wpuściła w buty, idealnie przylegały do jej ciała. Wzięła płaszcz i wróciła do pokoju. Tam bez większego przemyślenia znów założyła swoją zbroję, wciąż nie miała w tym wprawy, jednak z czasem się udało. Zamocowała torbę i opuściła hotel, zmierzała na trybuny, płaszcz został w pokoju, nie potrzebowała już anonimowości.
KC C: 107%-4%=103%
- Nazwa
- Nawanuke no Jutsu
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg
- Na ciało
- Koszt
- E: 7% | D: 5% | C: 4% | B: 3% | A: 2% | S: 1% | S+: Niezauważalny
- Dodatkowe
- Brak dodatkowych wymagań
- Opis Jedno z najprostszych ninjutsu, pierwsze z tych które poznają najmłodsi adepci sztuki ninpo. Technika ta służy do uwolnienia siebie/kogoś z więzów, poprzez przesłanie swojej chakry do samego materiału wiążącego - sznurka, żyłki lub czegokolwiek innego. Po chwili technika powoduje poluzowanie wszelkich knebli, uwalniając spętanego. Można użyć tej techniki, jeżeli samemu jest się związanym.
- Nazwa
- Hītā
- Dziedzina
- Katon
- Ranga
- E
- Pieczęci
- Tygrys (rozpoczęcie)
- Zasięg
- Bezpośredni
- Koszt
- Niezauważalny
- Dodatkowe
- Katon min. C
- Opis Jedna z technik nie mających najmniejszego znaczenia na polu walki. Technika polega na stałym emitowaniu chakry katonu tworząc w okół nas coś w rodzaju aury, czy koca. Efektem tego jest izolowanie nas od zewnętrznej temperatury i ogrzanie ciała, co pozwala nawet w trakcie zimy poruszać się w skąpym stroju. Ma to jednak swoją wadę, w czasie zimy powietrze wokół nas paruje, na kształt tego wypuszczanego z ust co znacznie utrudnia ukrywanie się. Mimo znikomego kosztu kilkunastogodzinne wykorzystywanie techniki może skutkować zmęczeniem.
0 x
- Akashi
- Postać porzucona
- Posty: 1240
- Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wędrowiec
- Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
- Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=3899
Re: Ryokan "Królik Inaby"
Wszystko się skończyło, a chłopak siedział bez ruchu. Nie reagował na nic, był lecz nie istniał. Życie to tylko czas, pozbawiony sensu istnienia. Wspomnienia napływały do głowy młodzieńca, nie pozwalając skupić się na niczym. Ręka samoistnie wędrowała po jego twarzy, coraz głębiej zatapiając palce w jego pustym oku, z milimetra na milimetr pozwalając wydostać się z niego coraz większej ilości krwi, a razem z nią kawałki ciała, które narosły w tym miejscu. Z każda chwilą wyrywał go coraz więcej, aż sama krew zamiast spokojnie płynąć zaczęła tryskać z rany, ozdabiając najbliższą okolice chłopaka. Tworząc ponownie kałuże krwi pod jego stopami. Tak jak wtedy gdy stracił swoje oko i swoje życie. Był sam, nie wiedział co się z nim dzieje, a jego ciało przeszywał potężny ból. Coś czego nikt nie chce doznać, powolna bolesna śmierć bez możliwości ucieczki od niej, a jedynie z możliwością przedłużenia cierpienia. Tylko po co? By móc odnaleźć swoją siostrę? Przecież nawet nie ma pewności, że ona żyje. Nie ma nic, jest jedynie pustka, wszystko zostaje w niej pogrążone i zapomniane. Wtedy popchnął dwa palce głębiej, przebijając wszystko co stało na ich przeszkodzie i samemu padł na ziemi, lądując we własnej krwi. Pozostał tak bez ruchu, zapominając o tym, że nie był tutaj sam, że chwilę wcześniej opuściła ten pokój dziewczyna, z która tutaj przybył. Początek wszystkiego był przecież dobry? Jak za mgłą, bliskość i ciepło jej ciała. Przyjemny dreszcz i podniecenie. Ona nie potrzebowała niczego więcej, jedynie chwili zapomnienia. On nie był dla niej ważny, równie dobrze każdy inny mógł go zastąpić, każdy inny byłby lepszy. On nie wiedział co tu robi, po co ją tutaj zabrał, chciał tylko dotrzymać słowo. Mógł tego nie robić, nie pojawiać się w tym miejscu. Zostać tam gdzie się poznali na trybunach, a najlepiej od razu opuścić to miejsce. Zaraz po spotkaniu z Natsume. Przecież jego siostry tutaj nie było, nie mogła tutaj być. Ona na pewno nie żyje, a on goni za duchem, chcąc prosić o wybaczenie. Nie dał rady jej ochronić przed złem ojca, a teraz nawet nie jest w stanie jej odnaleźć. Los przeklęty los, nie dający wytchnienia. Każda chwila przepełniona bólem. Bólem, którego nawet jashin nie jest w stanie uśmierzyć. Został tutaj bez ruchu, nie panując nad sobą ani swoim ciałem. Regeneracja, która obdarzył go jego przeklęty bóg zaczynała powoli działać, wypychając palce z czaszki chłopaka, razem ze sporą ilością krwi, która zalewała jego twarz. Niedługo później jego dłoń bezwiednie wypadła z oka, a one się zamknęło, nie oddając tego co zabrał mu ojciec. Ciągle musiał szukać wiatru w polu. Teraz jedynie musiał wrócić do siebie, odzyskać spokój w swej głowie. Czas mijał, a on trwał, jednak po paru minutach wykonał mały ruch. Powoli poderwał się z ziemi, był gotowy na nowo się ubrać i iść przed siebie. Wpierw zmywając z siebie swoją krew i sprzątając cały pokój. Po tym wszystkim był już gotowy do wyjścia, powoli otworzył drzwi, po czym wyszedł za nie i ruszył przed siebie w stronę głównego holu, a nastepnie białego dystryktu. Potrzebował zrobić coś ze sobą, by na nowo zbudować mur, który odgrodzi go od bolesnej przeszłości i powoli pozostać żywą lalka, mogącą jedynie iść przed siebie i wykonywać wolę swego pana, oraz nosząc na swej twarzy sztuczną maskę szczęścia, która ponownie może zostać zniszczona w najmniej wygodnym czasie i chwili.
z/t
z/t
0 x

Re: Ryokan "Królik Inaby"
Podróż do Hanamury trwała długo, bardzo długo. Kolejne godziny w podróży, zabawiane rozmową z towarzyszami zaczęły powoli powoli ochładzać entuzjazm podróżników. Nie znaczyło to że Ci już się nie cieszyli, lecz poczucie tak długiej drogi pod stopami sprawiało że prędzej czy później uczestnicy podróży zaczęli odczuwać zmęczenie. Gdy dopadał ich głów przystawali by zjeść część swojego prowiantu i po pewnym czasie ponownie ruszali w drogę. Ta mimo iż męcząca nie można powiedzieć iż była nudna, albowiem gołym okiem grupa przyjaciół widziała zmiany w otaczającym ich terenie, który zmieniał się wraz z pomijanymi regionami. Owe przemijanie i zmiany w otoczeniu były wręcz satysfakcjonujące. Po dość długim czasie czwórka dotarła do Kaigan, gdzie to Kitashi wykupił łódź, która popłynęli do hanamury. Po dopłynięciu na miejsce od razu w oczy wpadł duży ruch na ulicach , masa budek z jedzeniem, które aż zapraszało by je kupić. Po zapytaniu kilku przechodniów grupa dowiedziała się iż koronacja ich ominęła, lecz obecnie trwa turniej. Korzystając z tego Kitashi dopytał o najbliższy zajazd, zaś przechodzeń wskazał mu Ryokan Królik Inaby. Chłopak zaproponował grupie by wybrać się tam zostawić bagaże, odświeżyć a następnie wspólnie wyruszyć do miasta by zaznać festiwalowych atrakcji. Po dotarciu na miejsce brodacz zwrócił się do towarzyszy i powiedział.
-Jeśli nie mielibyście nic przeciwko, proponuję wziąć jeden większy pokój z 4 futonami. Wyjdzie taniej, a dzięki temu będziemy mogli zostać dłużej i zwiedzić okolice.
Jeśli nikt nie miał nic przeciwko, Kitashi podszedł do recepcjonisty i po kulturalnym przywitaniu się przemówił.
-Ohayo, chciałbym wynająć pokój dla czterech osób z czterema futonami, chwilowo na 5 dni.
Powiedział podając na blat odpowiednią sumę pieniędzy na owe 5 dni. Chłopak uznał ze nawet po festiwalu miło byłoby poznać miasto i dopiero po kilku dniach wrócić w domowe okolice. Recepcjonista podliczył pieniądze i podał chłopakowi klucz i wskazał kierunek do pokoju. Z kluczem w dłoni chłopak podszedł do kompanów.
-Mamy duży, wspólny pokój z osobną łazienką, chodźcie, jest w tę stronę.
To powiedziawszy zarzucił plecek lepiej na plecy i ruszył do pokoju, który to otworzył kluczem. Pokój był prosty, urządzony w tradycyjnym stylu, na ziemi tatami, przy ścianie złożone 4 futony, zas na środku pomieszczenia stolik. Na ścianach znajdowało się kilka malowideł, a na lewo od drzwi znajdowała się dosyć spora łazienka. Kitashi od razu zdjął plecak, który w czasie podróży stał się cięższy niż był i usiadł z boku.
-Uff, no to jesteśmy. Hanamura w całej swojej okazałości, ale przed wyjściem myślę że dobrze byłoby się umyć, a przynajmniej odświeżyć, by spoceni i zmęczeni raczej nie będziemy dobrze reprezentować mieszkańców Soso i Daishi.
Powiedział szczerząc się w lekkim, zmęczonym uśmiechu
-Jeśli nie mielibyście nic przeciwko, proponuję wziąć jeden większy pokój z 4 futonami. Wyjdzie taniej, a dzięki temu będziemy mogli zostać dłużej i zwiedzić okolice.
Jeśli nikt nie miał nic przeciwko, Kitashi podszedł do recepcjonisty i po kulturalnym przywitaniu się przemówił.
-Ohayo, chciałbym wynająć pokój dla czterech osób z czterema futonami, chwilowo na 5 dni.
Powiedział podając na blat odpowiednią sumę pieniędzy na owe 5 dni. Chłopak uznał ze nawet po festiwalu miło byłoby poznać miasto i dopiero po kilku dniach wrócić w domowe okolice. Recepcjonista podliczył pieniądze i podał chłopakowi klucz i wskazał kierunek do pokoju. Z kluczem w dłoni chłopak podszedł do kompanów.
-Mamy duży, wspólny pokój z osobną łazienką, chodźcie, jest w tę stronę.
To powiedziawszy zarzucił plecek lepiej na plecy i ruszył do pokoju, który to otworzył kluczem. Pokój był prosty, urządzony w tradycyjnym stylu, na ziemi tatami, przy ścianie złożone 4 futony, zas na środku pomieszczenia stolik. Na ścianach znajdowało się kilka malowideł, a na lewo od drzwi znajdowała się dosyć spora łazienka. Kitashi od razu zdjął plecak, który w czasie podróży stał się cięższy niż był i usiadł z boku.
-Uff, no to jesteśmy. Hanamura w całej swojej okazałości, ale przed wyjściem myślę że dobrze byłoby się umyć, a przynajmniej odświeżyć, by spoceni i zmęczeni raczej nie będziemy dobrze reprezentować mieszkańców Soso i Daishi.
Powiedział szczerząc się w lekkim, zmęczonym uśmiechu
0 x
- Misae
- Posty: 1564
- Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
- Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
- Link do KP: viewtopic.php?p=68018#p68018
- GG/Discord: Misae#1695
Re: Ryokan "Królik Inaby"
Tak. Droga ewidentnie była znacznie dłuższa niż Misae mogła podejrzewać. Niby widziała mapę i w jakiej odległości od Soso znajduje się Hanamura, ale dopiero kiedy odczuła dystans w nogach zaczęła pojmować na jak głęboką wodę się rzucili. Była bez dwóch zdań słabsza i mniej wytrzymała od swoich towarzyszy, ale to nie zmieniało faktu, że każdy krok oddalający ją od domu napełniał jej serce kolejną dawką niepewności i ekscytacji. Wiedziała, że tak długo póki są wszyscy razem nic nie jest im straszne. Ze względu na swoje samozaparcie nie zamierzała hamować wyprawy, choć nawet nie wątpiła w to, że następnego dnia poczuje swój opór w udach i szczególnie w łydkach. Obcasiki ładne, ale jednak na takie odległości nie było to idealne obuwie... no cóż. Najlepiej się uczyć na własnych błędach, póki nie były, aż takie dramatyczne.
Przez te wszystkie pokonane kilometry mogła podziwiać zmieniający się klimat i krajobrazy. Spędzając całe swoje życie jedynie na terenie dwóch prowincji, teraz nie mogła nacieszyć oczu tyloma pięknymi obrazami. Co jakiś czas zagadywała towarzyszy czy im też te widoki zupełnie nie pokrywają się tym co Wichrowe Wzgórza oferowały przez te wszystkie lata?
No ale nie ma co się rozwodzić... choć pierwsza podróż łódką była kolejną, zupełnie nową przygodą. Zupełnie nowe uczucie kiedy wszystko chybocze się pod nogami, ale wszystko co otacza to tylko bezkres błękitnej wody. Bardzo romantyczne i chwytające za serce wyobrażenie... całe szczęście, że tylko za serce i wątłe ciałko chociaż oszczędziło naszej kunoichi choroby morskiej... spójrzmy prawdzie w oczy, zielony kolorek na twarzy na pewno by do niej nie pasował.
Tak o to po długim czasie dotarli do celu. Aż jej oczy świeciły z ekscytacji. Jeszcze nigdy nie czuła tylu źródeł chakry na raz... do tego tak bardzo zróżnicowanej. Serce ponownie zabiło jej jeszcze mocniej kiedy oglądała te wszystkie misternie przygotowane dekoracje i szczegóły. Aż niechętnie podreptała do hotelu. Chciała już, teraz, natychmiast wszystko zobaczyć zanim to niepowtarzalne wydarzenie jej ucieknie. Nawet nie do końca przyjęła do wiadomości o co pytał Kitashi, tylko z pośpiechem skinęła przytakująco głową.
-W końcu jesteśmy... - szepnęła głosem pełnym emocji. Grzecznie podreptała za szatynem do pokoju.
Kiedy dotarli do pokoju pojęła o co pytał, ale nie przejęła się tym zbytnio. Ani na chwilę nie zwalniała tempa. Odłożyła swój płaszcz na jeden z futonów i uśmiechając się delikatnie zrobiła krok w stronę łazienki
-Obiecuję zrobić wszystko szybko - mrugnęła okiem. Nie zamierzała marnować ani chwili na zbędne przygotowywania. Bała się, że zbyt wiele może stracić. Wykonała plan minimum. Szybkie umycie, ubranie bardziej elegancko niż na samą podróż i ogarnięcie twarzy oraz włosów. Nie mogła wyglądać jak ostatni brudas w czasie pierwszego wydarzenia tej rangi.
- Gotowa - ogłosiła zadowolona z siebie. Dopiero gdy zwolniła po wyjątkowo jak na panią krótkiej chwili łazienkę i rzuciła swoje rzeczy obok płaszcza rozejrzała się po pokoiku. Wyglądał naprawdę uroczo i na pewno zapewni im wiele wygody przez te kilka dni, ale pozostawała inna, dużo istotniejsza sprawa.
- Kitashi-kun, ile płacimy za pokój? - zapytała swobodnie, w gotowości do tego by najlepiej od razu pokryć na pewno nie małą część wydatków. Przecież za darmo nikt im spać nie da... Poza tym chciała mieć to już z głowy by móc jak najszybciej wyruszyć.
Przez te wszystkie pokonane kilometry mogła podziwiać zmieniający się klimat i krajobrazy. Spędzając całe swoje życie jedynie na terenie dwóch prowincji, teraz nie mogła nacieszyć oczu tyloma pięknymi obrazami. Co jakiś czas zagadywała towarzyszy czy im też te widoki zupełnie nie pokrywają się tym co Wichrowe Wzgórza oferowały przez te wszystkie lata?
No ale nie ma co się rozwodzić... choć pierwsza podróż łódką była kolejną, zupełnie nową przygodą. Zupełnie nowe uczucie kiedy wszystko chybocze się pod nogami, ale wszystko co otacza to tylko bezkres błękitnej wody. Bardzo romantyczne i chwytające za serce wyobrażenie... całe szczęście, że tylko za serce i wątłe ciałko chociaż oszczędziło naszej kunoichi choroby morskiej... spójrzmy prawdzie w oczy, zielony kolorek na twarzy na pewno by do niej nie pasował.
Tak o to po długim czasie dotarli do celu. Aż jej oczy świeciły z ekscytacji. Jeszcze nigdy nie czuła tylu źródeł chakry na raz... do tego tak bardzo zróżnicowanej. Serce ponownie zabiło jej jeszcze mocniej kiedy oglądała te wszystkie misternie przygotowane dekoracje i szczegóły. Aż niechętnie podreptała do hotelu. Chciała już, teraz, natychmiast wszystko zobaczyć zanim to niepowtarzalne wydarzenie jej ucieknie. Nawet nie do końca przyjęła do wiadomości o co pytał Kitashi, tylko z pośpiechem skinęła przytakująco głową.
-W końcu jesteśmy... - szepnęła głosem pełnym emocji. Grzecznie podreptała za szatynem do pokoju.
Kiedy dotarli do pokoju pojęła o co pytał, ale nie przejęła się tym zbytnio. Ani na chwilę nie zwalniała tempa. Odłożyła swój płaszcz na jeden z futonów i uśmiechając się delikatnie zrobiła krok w stronę łazienki
-Obiecuję zrobić wszystko szybko - mrugnęła okiem. Nie zamierzała marnować ani chwili na zbędne przygotowywania. Bała się, że zbyt wiele może stracić. Wykonała plan minimum. Szybkie umycie, ubranie bardziej elegancko niż na samą podróż i ogarnięcie twarzy oraz włosów. Nie mogła wyglądać jak ostatni brudas w czasie pierwszego wydarzenia tej rangi.
- Gotowa - ogłosiła zadowolona z siebie. Dopiero gdy zwolniła po wyjątkowo jak na panią krótkiej chwili łazienkę i rzuciła swoje rzeczy obok płaszcza rozejrzała się po pokoiku. Wyglądał naprawdę uroczo i na pewno zapewni im wiele wygody przez te kilka dni, ale pozostawała inna, dużo istotniejsza sprawa.
- Kitashi-kun, ile płacimy za pokój? - zapytała swobodnie, w gotowości do tego by najlepiej od razu pokryć na pewno nie małą część wydatków. Przecież za darmo nikt im spać nie da... Poza tym chciała mieć to już z głowy by móc jak najszybciej wyruszyć.
0 x

Re: Ryokan "Królik Inaby"
Cała grupa po dotarciu do pokoju mogła w końcu zostawić bagaże. Oczywiście Misae jako jedyna kobieta dostała pierwszeństwo skorzystania z łazienki, uprzednio obiecując że postara się zrobić wszystko szybko. Chłopak zaśmiał się lekko i pokiwał głową, dając wejść dziewczynie przodem, w tym samym czasie wyjmując z plecaka ręcznik i ubranie na zmianę. Gdy Misae opuściła łazienkę zapytała o cenę za pokój na co chłopak lekko uniósł recę.
-Na razie nie ma mowy o płaceniu. Obecnie jako że ja was tu wyciągnąłem, to ja stawiam, chwilowo mamy wykupiony ten pokój na pięć dni, ale jeśli będziecie chcieli, to można będzie przedłużyć pobyt.
Powiedział idąc do łazienki, tym samym uniemożliwiając ewentualne próby usilnego dołożenia się do ceny za pokój. Sam Kitashi po wejściu do łazienki z wielką przyjemnością zdjął swoje kimono, które od razu złożył i ułożył w wiklinowym koszu wraz z czystymi ubraniami, po czym zdjął też bieliznę i szybkim ruchem wszedł pod plysznic, pod którym to szybko się opłukał, spłukując pot. Gdy był odświeżony wytarł się do sucha, założył na siebie świeże, wyjściowe ubranie w postaci tradycyjnego, niebieskiego kimono oraz hakamy w tym samym kolorze, czyli odzienia typowego na takie festiwale. Po zabraniu wilgotnego ręcznika i brudnych ubrań opuścił łazienkę, jednocześnie dłonią przeczesując lekko wilgotne włosy do tyłu. Po orzeźwiającym prysznicu energia wróciła, wraz z chęciami na dalsze poznawanie Hanamury.
-Gotowy.
Powiedział składując ubrania obok plecaka, by następnie spojrzeć na przyjaciół.
-W sumie aby nie marnować czasu, może wraz z Misae udalibyśmy się już do miasta, a wy nas dogonicie, co wy na to, Sokiro, Minoru? Poza tym proponuję na początek coś zjeść, po drodze widziałem stoisko z wyśmienicie wyglądającym ramen i yakitori. Po posiłku możemy ruszyć na trybuny aby zobaczyć potyczki na turnieju. W razie czego spotkamy się na trybunach, jeśli nie uda nam się wcześniej złapać.
Gdy powiedział wszystko co wiedział, wyjął z plecaka sakwę z oszczędnościami, które schował w kieszeni kimona i podszedł do Misae, przy której wręcz teatralnie się pokłonił.
-Zatem, ruszamy?
Spytał z szelmowskim uśmiechem.
-Na razie nie ma mowy o płaceniu. Obecnie jako że ja was tu wyciągnąłem, to ja stawiam, chwilowo mamy wykupiony ten pokój na pięć dni, ale jeśli będziecie chcieli, to można będzie przedłużyć pobyt.
Powiedział idąc do łazienki, tym samym uniemożliwiając ewentualne próby usilnego dołożenia się do ceny za pokój. Sam Kitashi po wejściu do łazienki z wielką przyjemnością zdjął swoje kimono, które od razu złożył i ułożył w wiklinowym koszu wraz z czystymi ubraniami, po czym zdjął też bieliznę i szybkim ruchem wszedł pod plysznic, pod którym to szybko się opłukał, spłukując pot. Gdy był odświeżony wytarł się do sucha, założył na siebie świeże, wyjściowe ubranie w postaci tradycyjnego, niebieskiego kimono oraz hakamy w tym samym kolorze, czyli odzienia typowego na takie festiwale. Po zabraniu wilgotnego ręcznika i brudnych ubrań opuścił łazienkę, jednocześnie dłonią przeczesując lekko wilgotne włosy do tyłu. Po orzeźwiającym prysznicu energia wróciła, wraz z chęciami na dalsze poznawanie Hanamury.
-Gotowy.
Powiedział składując ubrania obok plecaka, by następnie spojrzeć na przyjaciół.
-W sumie aby nie marnować czasu, może wraz z Misae udalibyśmy się już do miasta, a wy nas dogonicie, co wy na to, Sokiro, Minoru? Poza tym proponuję na początek coś zjeść, po drodze widziałem stoisko z wyśmienicie wyglądającym ramen i yakitori. Po posiłku możemy ruszyć na trybuny aby zobaczyć potyczki na turnieju. W razie czego spotkamy się na trybunach, jeśli nie uda nam się wcześniej złapać.
Gdy powiedział wszystko co wiedział, wyjął z plecaka sakwę z oszczędnościami, które schował w kieszeni kimona i podszedł do Misae, przy której wręcz teatralnie się pokłonił.
-Zatem, ruszamy?
Spytał z szelmowskim uśmiechem.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości