Dzielnica portowa
- Seinaru
- Martwa postać
- Posty: 2526
- Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
- Widoczny ekwipunek: Nagrobek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3828
Re: Dzielnica portowa
Wyglądało na to, że ich przygoda w Hanamurze dobiega już końca. Cała ta koronacja, przedstawienie ku uciesze widzów, którym był turniej... cała ta barwna i głośna otoczka powoli cichła i przygasała. Turyści zaczęli opuszczać wyspy, aby mogły wrócić one do swoich dawnych, względnie spokojnych dni. Historia tutejszych prowincji to chyba najbardziej burzliwe dzieje współczesnego świata. Seinaru nie znał jej dokładnie, lecz podczas wizyty obiły mu się o uszy plotki o Novum Ordo i tym podobnym ekscesom. Dlatego też rad był jednocześnie z tego, że zostawia Kantai w spokoju i z tego, że niedługo już znowu osiądzie w swojej przystani na Teiz. Hayami był przy nim, on również zaliczy ten wyjazd do udanych? Samuraj nie miał zielonego pojęcia o tragediach, jakie wydarzyły się w drugim dniu Festiwalu w życiu młodego, lecz niezwykle doświadczonego już przez życie chłopaka. A może po prostu nie chciał wiedzieć. Egoistyczny charakter Seinaru koił wyrzuty sumienia pomocą nieznajomym, lecz gdy przychodziło co do czego, Kei nie umiał zadbać o najbliższych. Zrzucał z siebie odpowiedzialność za nich, starał się trzymać na dystans i nie pytać o to, z czego zapewne nieraz chcieliby mu się zwierzyć. Taki już był, pseudoaltruista na pokaz, którego i tak omija wszystko co ważne.
Dotarli wreszcie do portu, gdzie Hayami zakręcił wokół wynajęcia łodzi, a Seinaru wyciągnął nieco Ryo ze swojej sakiewki, aby zapłacić za podróż. Wszystko odbyło się bez przeszkód, choć w całej dzielnicy było stosunkowo tłoczno przez falę powracających podróżników. Aż strach pomyśleć jak będzie wyglądało miasto po przejściu tej ludzkiej nawałnicy. Euforia po wygranym turnieju minęła prawie już całkowicie. Zostało teraz już tylko zameldować Shi o zwycięstwie i zapytać, czemu nie było go na finale, a następnie... następnie obrać kurs do domu.
Dotarli wreszcie do portu, gdzie Hayami zakręcił wokół wynajęcia łodzi, a Seinaru wyciągnął nieco Ryo ze swojej sakiewki, aby zapłacić za podróż. Wszystko odbyło się bez przeszkód, choć w całej dzielnicy było stosunkowo tłoczno przez falę powracających podróżników. Aż strach pomyśleć jak będzie wyglądało miasto po przejściu tej ludzkiej nawałnicy. Euforia po wygranym turnieju minęła prawie już całkowicie. Zostało teraz już tylko zameldować Shi o zwycięstwie i zapytać, czemu nie było go na finale, a następnie... następnie obrać kurs do domu.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
- Yōsuke
- Postać porzucona
- Posty: 134
- Rejestracja: 6 sty 2018, o 06:45
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Czerwone włosy zaczesane w nieładzie do tyłu, długi czarny płaszcz z kapturem,
pod spodem standardowy strój shinobi oraz czarna zbroja. - Widoczny ekwipunek: -Czarna zbroja
-Katana na plecach
-Kabury na broń, jedna na lewym udzie, druga na drugim
-Dwie torby, jedna nad lewym pośladkiem, druga nad prawym
-Rękawiczki z blaszką - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4650
- Yōsuke
- Postać porzucona
- Posty: 134
- Rejestracja: 6 sty 2018, o 06:45
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Czerwone włosy zaczesane w nieładzie do tyłu, długi czarny płaszcz z kapturem,
pod spodem standardowy strój shinobi oraz czarna zbroja. - Widoczny ekwipunek: -Czarna zbroja
-Katana na plecach
-Kabury na broń, jedna na lewym udzie, druga na drugim
-Dwie torby, jedna nad lewym pośladkiem, druga nad prawym
-Rękawiczki z blaszką - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4650
- Tsukune
- Posty: 2773
- Rejestracja: 24 maja 2015, o 23:14
- Wiek postaci: 30
- Krótki wygląd: Czarne lub szarawe włosy, brudnoczerwony kolor oczu. "Szeroki" uśmiech. Wystające dwa kiełki. Na szyi materiałowa opaska z krzyżem i trumną. Zabandażowane lewe przedramię, pod którym znajduje się tatuaż 2 głowego węża
- Widoczny ekwipunek: Futerał na plecach, wachlarz w pokrowcu przyczepiony do paska, rękawica łańcuchowa na lewej ręce, dziwna rękawica na prawej ręce, pasek z biczem, laska
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=803&p=4864#p4864
Re: Dzielnica portowa
No i z trybun niespiesznym krokiem skierowałem się w stronę portu. W końcu po co mam się spieszyć? Przecież spędziłem tutaj pełne 2 dni to jeszcze chwilka mnie nie zbawi czyż nie tak? Dwa dni walk. Trzeba było przyznać iż niektóre walki bardzo mi się spodobały. Zaś niektóre nawet sprawiły że aż sam miałem ochotę zawalczyć...a to w moim przypadku nie zdarza się zbyt często. Nie przepadam za przemocą. Akurat! Ale wykorzystuję ją gdy jest to potrzebne. I to z nadmierną mocą.. Przez przyglądanie się tak walczącym osobnikom wpadłem na parę technik które będę musiał spróbować po powrocie się nauczyć. Ciekawe czy mi się udadzą. Byłem w stanie sobie pogadać z cesarzynkę i z inną osobą. Byłem w stanie wkurzyć? Zaciekawić? Czy może zaniepokoić? paru strażników swoim śmiechem. To też jest plus. I powiedziałbym że spory zwłaszcza że mój śmiech bardziej pasował. Przez myśl przeszło mi to czy moja panda niczego nie popsuła w domu. W sumie zostawiłem jej wszystko to co było konieczne do "przetrwania" czyli jedzenie, picie i jakąś zabawkę aby nie gryzła niczego czego nie powinna. Wsiadłem sobie spokojnie na łódź i w ten sposób opuściłem ciekawą imprezę.
[z/t]
Skąd: Hanamura
Dokąd: Ryuzaku no Taki
Czas podróży: 45 minut
Czas przybycia: 00:35
Środek transportu: Łódź (100 Ryo)
[z/t]
Skąd: Hanamura
Dokąd: Ryuzaku no Taki
Czas podróży: 45 minut
Czas przybycia: 00:35
Środek transportu: Łódź (100 Ryo)
0 x
- Yōsuke
- Postać porzucona
- Posty: 134
- Rejestracja: 6 sty 2018, o 06:45
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Czerwone włosy zaczesane w nieładzie do tyłu, długi czarny płaszcz z kapturem,
pod spodem standardowy strój shinobi oraz czarna zbroja. - Widoczny ekwipunek: -Czarna zbroja
-Katana na plecach
-Kabury na broń, jedna na lewym udzie, druga na drugim
-Dwie torby, jedna nad lewym pośladkiem, druga nad prawym
-Rękawiczki z blaszką - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4650
- Yōsuke
- Postać porzucona
- Posty: 134
- Rejestracja: 6 sty 2018, o 06:45
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Czerwone włosy zaczesane w nieładzie do tyłu, długi czarny płaszcz z kapturem,
pod spodem standardowy strój shinobi oraz czarna zbroja. - Widoczny ekwipunek: -Czarna zbroja
-Katana na plecach
-Kabury na broń, jedna na lewym udzie, druga na drugim
-Dwie torby, jedna nad lewym pośladkiem, druga nad prawym
-Rękawiczki z blaszką - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4650
Re: Dzielnica portowa
z/t z Hajime i Takashim
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
-100 Ryo, transport.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
-100 Ryo, transport.
0 x
- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Dzielnica portowa
Akurat temu się nie dziwiła. Męczące tłumy? Sama nie należała do osób, które lubowały się w znajdowaniu się w większym gronie osób, zwłaszcza w takim, gdzie praktycznie nikogo nie znała. Poznając już jednak troszkę Muraia, mogła śmiało stwierdzić, że była jednak bardziej otwarta niż sam mężczyzna. Może też wymówka odwiedzenia Atari w szpitalu była idealna, by na trochę wyrwać się z uścisku, który na arenie chyba i tak był trochę mniejszy, niżeli na placu. Wiadomo, że tam zgromadzili się dosłownie wszyscy, a później rozeszli się korzystając z przeróżnych atrakcji.
Bezpośredniość Hany i swego rodzaju nie zaprzeczanie przez Kakuzu, wywołały u Nikusui krótki, acz szczery śmiech. Nie widziała jeszcze takie duetu. Na tyle, na ile zauważyła, byli całkowitymi przeciwieństwami, więc się doskonale uzupełniali. Nie była jednak świadoma tego, jakiego typu relacja ich łączy i szczerze powiedziawszy, niezbyt ją to interesowało.
- Jej zachwyt podczas walk może świadczyć o tym, że jest samoukiem. A skoro tak, to ma niezły potencjał. Przydałoby jej się parę wskazówek, ale uciekła równie szybko, co się pojawiła. - powiedziała, spoglądając gdzieś w bok, jakby wzrokiem chciała wyszukać postaci tej młodej dziewczyny, która przy oglądaniu walk wyglądała niczym dziecko, które po długiej przerwie w końcu dostało lizaczka. Urocze na swój sposób.
Dłoń białowłosej wylądowała na tyle jej głowy, oczy momentalnie się zamknęły, usta wykrzywiły z zakłopotany uśmiech, a głowa przechyliła w stronę lewego barku.
- Trochę. - odpowiedziała Hanie i uśmiechnęła się szerzej, na wspomnienie wczorajszego wieczora. Cóż, równie dobrze w tej chwili Kisho mógłby ją przeklinać, nie tylko za to, że zapewne sam cierpiał na kaca, ale też za to, że go od tak zostawiła. Nie wyglądał na osobę, które interesują takie krótkie znajomości, traktowali się dość swobodnie, jak dobrzy znajomi w sumie, więc mogło mu jej zachowanie nie odpowiadać. Ryukata zaś nie miała z tym większego problemu. Mogli się zobaczyć jeszcze, byłoby nawet miło, ale mogło się to również już nie przydarzyć. Była jednak pewna, że dobrze ją zapamięta. - I tak, bawiłam się przednio. - dodała, otwierając oczy i opuszczając swoją rękę. Dawno nie miała tak wyluzowanego dnia i chyba jakoś chciała to kontynuować, dopóki nie wróci do Antai. A przynajmniej w jakiejś części, bo sake nie było jej tera w głowie. Nawet, jeśli najlepsze jest leczenie tym, czym się struło.
Okazało się, że są sąsiadami i mogą wybrać się razem. To zdecydowanie było jej na rękę. Zaczęła się powoli przyzwyczajać do towarzystwa energicznej Hany, bo stonowany i zdystansowany Murai nie mógł akurat w niczym przeszkadzać. W pewnym momencie wyglądał bardziej niczym dodatek, niż aktywny uczestnik rozmowy.
- Pewnie, nie mam nic przeciwko. Podróż na pewno nie będzie nudna. - odparła, po czym zaczęła wzrokiem przeglądać łodzie, które jeszcze zostały. - Wiecie już może co płynie w naszym kierunku? - zapytała, ponownie sięgając po butelką z wodą i upijając z niej parę łyków. Normalnie było to niczym cud z nieba, chociaż i tak czuła, że była już znacznie lepiej. Tak czy siak, potrzebne jej było jeszcze trochę czasu, żeby prezentowała się tak, jak jeszcze wczoraj.
- Pusty, Murek... ksywy lgną do ciebie bardziej, niż fani. - mruknęła z lekkim uśmiechem, zaraz po tym, jak ruszyła z miejsca i zrównała się z Muraiem. Najwyższa pora, żeby jakiś jeden wybrali. Nawet, jeśli odpłynie za godzinę, czy dwie.
Bezpośredniość Hany i swego rodzaju nie zaprzeczanie przez Kakuzu, wywołały u Nikusui krótki, acz szczery śmiech. Nie widziała jeszcze takie duetu. Na tyle, na ile zauważyła, byli całkowitymi przeciwieństwami, więc się doskonale uzupełniali. Nie była jednak świadoma tego, jakiego typu relacja ich łączy i szczerze powiedziawszy, niezbyt ją to interesowało.
- Jej zachwyt podczas walk może świadczyć o tym, że jest samoukiem. A skoro tak, to ma niezły potencjał. Przydałoby jej się parę wskazówek, ale uciekła równie szybko, co się pojawiła. - powiedziała, spoglądając gdzieś w bok, jakby wzrokiem chciała wyszukać postaci tej młodej dziewczyny, która przy oglądaniu walk wyglądała niczym dziecko, które po długiej przerwie w końcu dostało lizaczka. Urocze na swój sposób.
Dłoń białowłosej wylądowała na tyle jej głowy, oczy momentalnie się zamknęły, usta wykrzywiły z zakłopotany uśmiech, a głowa przechyliła w stronę lewego barku.
- Trochę. - odpowiedziała Hanie i uśmiechnęła się szerzej, na wspomnienie wczorajszego wieczora. Cóż, równie dobrze w tej chwili Kisho mógłby ją przeklinać, nie tylko za to, że zapewne sam cierpiał na kaca, ale też za to, że go od tak zostawiła. Nie wyglądał na osobę, które interesują takie krótkie znajomości, traktowali się dość swobodnie, jak dobrzy znajomi w sumie, więc mogło mu jej zachowanie nie odpowiadać. Ryukata zaś nie miała z tym większego problemu. Mogli się zobaczyć jeszcze, byłoby nawet miło, ale mogło się to również już nie przydarzyć. Była jednak pewna, że dobrze ją zapamięta. - I tak, bawiłam się przednio. - dodała, otwierając oczy i opuszczając swoją rękę. Dawno nie miała tak wyluzowanego dnia i chyba jakoś chciała to kontynuować, dopóki nie wróci do Antai. A przynajmniej w jakiejś części, bo sake nie było jej tera w głowie. Nawet, jeśli najlepsze jest leczenie tym, czym się struło.
Okazało się, że są sąsiadami i mogą wybrać się razem. To zdecydowanie było jej na rękę. Zaczęła się powoli przyzwyczajać do towarzystwa energicznej Hany, bo stonowany i zdystansowany Murai nie mógł akurat w niczym przeszkadzać. W pewnym momencie wyglądał bardziej niczym dodatek, niż aktywny uczestnik rozmowy.
- Pewnie, nie mam nic przeciwko. Podróż na pewno nie będzie nudna. - odparła, po czym zaczęła wzrokiem przeglądać łodzie, które jeszcze zostały. - Wiecie już może co płynie w naszym kierunku? - zapytała, ponownie sięgając po butelką z wodą i upijając z niej parę łyków. Normalnie było to niczym cud z nieba, chociaż i tak czuła, że była już znacznie lepiej. Tak czy siak, potrzebne jej było jeszcze trochę czasu, żeby prezentowała się tak, jak jeszcze wczoraj.
- Pusty, Murek... ksywy lgną do ciebie bardziej, niż fani. - mruknęła z lekkim uśmiechem, zaraz po tym, jak ruszyła z miejsca i zrównała się z Muraiem. Najwyższa pora, żeby jakiś jeden wybrali. Nawet, jeśli odpłynie za godzinę, czy dwie.
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Re: Dzielnica portowa
Nikusui wyglądała na zadowoloną z przebiegu rozmowy, a także z ciekawego kontrastu wynikającego z dwóch różnych charakterów Muraia i Hany. Ona jako ekstrawertyczka, otwarta i energiczna, szczera. A Murai? Introwertyczny, nie przepadający za tłumami, cichy i zimny niczym lodowce na Hyuo. Wniosek ten można było łatwo wysunąć przez obserwowanie mimiki twarzy białowłosej. Nadal była opcja odnośnie fałszywości owej ekspresji, tak samo jak fałszywa była postawa Muraia w kilku aspektach i tematach które podjęli z Nikusui. Ale czy powinien zakładać, że wszystko co widzi jest fałszem? Kontakty z innymi ludźmi musiały być oparte na zaufaniu przynajmniej w najmniejszym stopniu. I tylko tego najmniejszego stopnia zazwyczaj ograniczał owe znajomości. Z drugiej strony wiedział, że Hana chcąc pomiziać go po włosach nie wbije mu senbon w oko. Opierał to na jej postawie, która mogła być fałszem. A mimo tego pozwalał na takie coś. Przeczucie? Instynkt? Ciężko było to określić, ale wiedział że nie było to sprzeczne z jego ideologią i sposobem bycia.
- Pamiętam, ekscytowała się wszystkim co zobaczyła. Istnieje duża szansa, że przez to właśnie zapamięta ogrom z tego turnieju i sporo z niego wyniesie. Ale na jej miejscu rozwinąłbym pierw możliwości swojego ciała. Wydaje mi się że połączenie Genjutsu-walka fizyczna, to to drugie ma większe znaczenie w konfrontacji bezpośredniej z przeciwnikiem. - krótka analiza połączona z własną, szczerą opinią. Będąc odpowiednio szybkim unikniesz wszystkiego, będąc odpowiednio spostrzegawczym zareagujesz na wszystko. Iluzja, gdyby to Murai posługiwał się takową sztuką, miałaby pełnić funkcję bardziej wspomagającą niż być główną siłą. Ale styl zależy także od osoby nim się posługującą, w tym przypadku Atari.
- Murek, znowu mówisz dużo i przesadnie skomplikowanie. Nie dałoby się prościej, co? - Hana wtrąciła swoje pięć Ryo, przy okazji biorąc fretkę z ramienia Muraia na swoje dłonie i zaczęła ją głaskać, jak gdyby zupełnie niezainteresowana rozmową. Być może przez przesadne skomplikowanie, ale taki był Kakuzu. Przesadna analiza wszystkiego co zobaczy, wyciągnie wniosków, snucie scenariuszy i reagowanie na każdy z nich.
- Powiedziałem, że jak walczysz na gołe klaty i używasz iluzji, to skupiasz się na treningu ciała. A przynajmniej ja bym tak zrobił. - skompresowane i uproszczone wyjaśnienie, specjalnie na zamówienie Hany. Ta kiwnęła głową pełna powagi i zrozumienia, a Murai miał wrażenie że ta albo udaje jakby to naprawdę ją obchodziło z uwagi na gwałtowną wręcz zmianę zachowania, albo robi sobie jaja, albo wyjaśnienia faktycznie ją zainteresowały. Uznanie jakiegokolwiek za pewnik było niemożliwe, odrzucił więc jakiekolwiek chęci interpretacji tego zachowania.
Zachowanie Niku z kolei, odnośnie swojego przyjemnego czasu spędzonego w dobrym towarzystwie, nie było także do zinterpretowania dla Muraia. Zamknięcie oczu mogło oznaczać chęć przypomnienia sobie dobrych chwil. Dopiero po chwili nadeszło potwierdzenie, jakoby faktycznie czas spędzony był dobrze. W momencie tym, a właściwie przez całą reakcję Niku, Hana przybrała minę do tej pory całkowicie mu nieznaną. Jakby drapieżny uśmiech. Jak wilk który znalazł łatwego do schwytania królika.
- Aaaaaa, no to teraz to wszystko jasne. Sorki że pytałam~ - powiedziała, melodyjnym wręcz głosem, puszczając oczko do Nikusui. Murai nie do końca wiedział o co chodziło, zwracając wzrok w stronę Hany jak gdyby żądając wyjaśnień. A właściwie to taktownie czekając na nie. Ta jedynie zmarszczyła czoło, co Murai odebrał jako "nie teraz", po czym natychmiast zwróciła się w kierunku Niku.
- Super! Przyda się jakaś osoba do rozmowy. A nie jakiś "Pusty", co siedzi cicho i patrzy na morze! I Nie, nie szukaliśmy. Ale na pewno coś się znajdzie. - odpowiedziała, już normalnym tonem. Normalnym rzecz jasna dla niej, dla Muraia wydawał się zbyt radosny mimo braku jakichkolwiek okoliczności. Jednak mocno zaakcentowany pseudonim Kakuzu był widocznym znakiem żartobliwej szykany skierowanej w jego stronę. Zignorował ją rzecz jasna.
- Na dźwięk jego tytułu wszyscy drżą ze strachu. Murek z Krwawego Pokolenia. - powiedział, teatralnie wystawiając rękę przed sobą i przejeżdżając ją przed sobą. Po chwili cofnął dłoń w towarzystwie śmiechu Hany.- Nie żeby ta sława była mi potrzebna. Do niedawna uznawałem to bardziej za efekt uboczny swoich działań. Ale Atari poznałem dlatego, że mnie rozpoznała na koronacji. Tak samo ty podeszłaś do mnie bo o mnie słyszałaś, jak zakładam. Albo dlatego że koronacja była nudna i potrzebowałaś rozmowy, jedno z dwóch. - uśmiechnął się nieco, rozglądając się po porcie w poszukiwaniu statku który mógłby ich zabrać. Pośród tych wszystkich ludzi szukał jakiegoś znaku świadczącego o tym, gdzie dany statek będzie wypływał. Także okrzyki ludzi. W całej tej kaskadzie, z wielką trudnością usłyszał słowo "Ryuzaku".
- Znalazłem. - obwieścił, kierując się do jednego z większych statków jakie aktualnie były przycumowane w dokach, potencjalnie zabierając ze sobą dwie towarzyszki podróży. O ile rzecz jasna nie zechcą być niezależne od niego, bądź usłyszą coś zupełnie innego.
- Pamiętam, ekscytowała się wszystkim co zobaczyła. Istnieje duża szansa, że przez to właśnie zapamięta ogrom z tego turnieju i sporo z niego wyniesie. Ale na jej miejscu rozwinąłbym pierw możliwości swojego ciała. Wydaje mi się że połączenie Genjutsu-walka fizyczna, to to drugie ma większe znaczenie w konfrontacji bezpośredniej z przeciwnikiem. - krótka analiza połączona z własną, szczerą opinią. Będąc odpowiednio szybkim unikniesz wszystkiego, będąc odpowiednio spostrzegawczym zareagujesz na wszystko. Iluzja, gdyby to Murai posługiwał się takową sztuką, miałaby pełnić funkcję bardziej wspomagającą niż być główną siłą. Ale styl zależy także od osoby nim się posługującą, w tym przypadku Atari.
- Murek, znowu mówisz dużo i przesadnie skomplikowanie. Nie dałoby się prościej, co? - Hana wtrąciła swoje pięć Ryo, przy okazji biorąc fretkę z ramienia Muraia na swoje dłonie i zaczęła ją głaskać, jak gdyby zupełnie niezainteresowana rozmową. Być może przez przesadne skomplikowanie, ale taki był Kakuzu. Przesadna analiza wszystkiego co zobaczy, wyciągnie wniosków, snucie scenariuszy i reagowanie na każdy z nich.
- Powiedziałem, że jak walczysz na gołe klaty i używasz iluzji, to skupiasz się na treningu ciała. A przynajmniej ja bym tak zrobił. - skompresowane i uproszczone wyjaśnienie, specjalnie na zamówienie Hany. Ta kiwnęła głową pełna powagi i zrozumienia, a Murai miał wrażenie że ta albo udaje jakby to naprawdę ją obchodziło z uwagi na gwałtowną wręcz zmianę zachowania, albo robi sobie jaja, albo wyjaśnienia faktycznie ją zainteresowały. Uznanie jakiegokolwiek za pewnik było niemożliwe, odrzucił więc jakiekolwiek chęci interpretacji tego zachowania.
Zachowanie Niku z kolei, odnośnie swojego przyjemnego czasu spędzonego w dobrym towarzystwie, nie było także do zinterpretowania dla Muraia. Zamknięcie oczu mogło oznaczać chęć przypomnienia sobie dobrych chwil. Dopiero po chwili nadeszło potwierdzenie, jakoby faktycznie czas spędzony był dobrze. W momencie tym, a właściwie przez całą reakcję Niku, Hana przybrała minę do tej pory całkowicie mu nieznaną. Jakby drapieżny uśmiech. Jak wilk który znalazł łatwego do schwytania królika.
- Aaaaaa, no to teraz to wszystko jasne. Sorki że pytałam~ - powiedziała, melodyjnym wręcz głosem, puszczając oczko do Nikusui. Murai nie do końca wiedział o co chodziło, zwracając wzrok w stronę Hany jak gdyby żądając wyjaśnień. A właściwie to taktownie czekając na nie. Ta jedynie zmarszczyła czoło, co Murai odebrał jako "nie teraz", po czym natychmiast zwróciła się w kierunku Niku.
- Super! Przyda się jakaś osoba do rozmowy. A nie jakiś "Pusty", co siedzi cicho i patrzy na morze! I Nie, nie szukaliśmy. Ale na pewno coś się znajdzie. - odpowiedziała, już normalnym tonem. Normalnym rzecz jasna dla niej, dla Muraia wydawał się zbyt radosny mimo braku jakichkolwiek okoliczności. Jednak mocno zaakcentowany pseudonim Kakuzu był widocznym znakiem żartobliwej szykany skierowanej w jego stronę. Zignorował ją rzecz jasna.
- Na dźwięk jego tytułu wszyscy drżą ze strachu. Murek z Krwawego Pokolenia. - powiedział, teatralnie wystawiając rękę przed sobą i przejeżdżając ją przed sobą. Po chwili cofnął dłoń w towarzystwie śmiechu Hany.- Nie żeby ta sława była mi potrzebna. Do niedawna uznawałem to bardziej za efekt uboczny swoich działań. Ale Atari poznałem dlatego, że mnie rozpoznała na koronacji. Tak samo ty podeszłaś do mnie bo o mnie słyszałaś, jak zakładam. Albo dlatego że koronacja była nudna i potrzebowałaś rozmowy, jedno z dwóch. - uśmiechnął się nieco, rozglądając się po porcie w poszukiwaniu statku który mógłby ich zabrać. Pośród tych wszystkich ludzi szukał jakiegoś znaku świadczącego o tym, gdzie dany statek będzie wypływał. Także okrzyki ludzi. W całej tej kaskadzie, z wielką trudnością usłyszał słowo "Ryuzaku".
- Znalazłem. - obwieścił, kierując się do jednego z większych statków jakie aktualnie były przycumowane w dokach, potencjalnie zabierając ze sobą dwie towarzyszki podróży. O ile rzecz jasna nie zechcą być niezależne od niego, bądź usłyszą coś zupełnie innego.
0 x
- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Dzielnica portowa
Trudno tak szybko określić czy czyjaś postawa jest fałszywa czy prawdziwa. Szczególnie, kiedy dwójkę ludzi tak naprawdę nie łączyło nic, oprócz chęci zapełnienia sobie chwilowo jakoś czasu. Tak było w przypadku Nikusui i Muraia. Jednak to samo mogło tyczyć się również Hany. Otwartość nie zawsze równała się ze szczerością. Każde zachowanie, każdy śmiech, skrzywienie czy całkowita obojętność, mogły być zwyczajną maską, niczym więcej. Czy jednak nie byłoby to w jakimś sensie chore, gdyby każdy miał się zastanawiać co jest jedynie zagrywką, a co szczerym czynem? Czy każdą napotkaną osobą żądzą własne zachcianki czy może dobro ogółu? Gdyby tak na to patrzeć, wielu popadłoby w paranoje, a ilość ninja zmniejszyłaby się do minimum. Człowiek nie został stworzony do wiecznego zastanawiania się i kombinowania.
Być może pozwalanie na zachowanie, od których normalnie byśmy się strzegli, były sygnałem do tego, że jednak nie jesteśmy tacy skryci i samowystarczalni, jak do tej pory myśleliśmy. Możliwe, że w głębi każdy potrzebuje chociaż chwili z kimś, kto potrafi przekroczyć nasze granice i przy okazji nie zginie. Ciężkie to było do wytłumaczenia, ale tak się działo. W końcu Ryukata doskonale wiedziała jak to jest trzymać innych na dystans i traktować ich wręcz z góry, a jak, gdy wpuszczamy bliżej siebie jakieś wysublimowane grono. Niezbyt duże, tłok dalej nie był ani ulubioną rzeczą dla białowłosej, ani zapewne dla Muraia.
- Genjutsu i taijutsu? - zapytała czysto retorycznie, nie oczekując nawet piśnięcia w ramach odpowiedzi. - Hm, w sumie coś w tym jest. Jakby nieco bardziej się fizycznie rozwinęła, to możliwe, że zdążyłaby uniknąć ataków tego samuraja. No i im bliżej przeciwnika się znajduje, tym większa szansa, że może go złapać. Chociaż nie powiem... rzucanie przez nią genjutsu wydawało się dość ciekawe, nieco inne. - dodała, w pamięci przypominając sobie metody, jakimi się posługiwała. Były naprawdę nieoczywiste i w pewnym momencie miała sporą przewagę nad drugim walczącym. Nie zdążyła go jednak dopaść, nim ten wyswobodził się z iluzji. To znowuż mogło świadczyć o tym, że dopiero co rozwijała tę dziedzinę. Nikusui nie spodziewała się, by przeciwnik Atari mógł tak szybko wydostać się z genjutsu wysoko rangowego. Chociaż, zdarzały się ewenementy, czyż nie? Tak jak na przykład Hana, która ni w ząb nie zrozumiała pierwszej wypowiedzi Muraia, co Ryukata skwitowała krótkim uśmiechem.
Jej chwilowe zażenowanie zostało jednak źle odebrane przez kobietę. Po stwierdzeniu "sorki, że spytałam", szybko doszło do białowłosej, jak to zabrzmiało. Energicznie machnęła ręką zaprzeczająco.
- Aj, nie, nie! - zaprotestowała, śmiejąc się cicho. Dobrze, że miała naturę taką, jaką miała, bo zapewne w takiej sytuacji by się zaczerwieniła. A tak to, blada jak zawsze! - Aż tak się nie bawiłam. Chociaż opijanie tutejszych jest nawet zabawne. - dodała pośpiesznie, dalej z lekkim, mało widocznym uśmiechem na twarzy. Cóż, mówiła prawdę, więc przyszło jej to z wyjątkową łatwością. Owszem, Hana mogła odebrać to jako idealne kłamstwo, ale swoje powiedziała, a Kakuzka miała prawo myśleć po swojemu. Tak jak to robił Murai, kiedy zakładał, skąd na jego drodze wzięła się Atari czy Nikusui. Owszem, co do młodszej kobiety miał całkowitą rację. Była nim zafascynowana i gdyby tylko pozwolił jej za sobą iść, to na pewno nie odkleiłaby się od jego nogi.
- Wszystko ma swoje plusy i minusy, he? - zapytała Muraia, uśmiechając się pod nosem jednym kącikiem ust. Ona nigdy do tego nie dążyła i zdawało jej się, że sam mężczyzna również. Jednakże pewne rzeczy wychodziły same. A żadne z nich nie chodziło w przebraniu. Nie w głowie zresztą Nikusui były przebieranki. Głęboko miała opinie innych, robiła to, co uważała za słuszne. Po prostu.
- Tia, dziwnie się, że Atari nie wzięła autografu. - zażartowała, przypominając sobie rozanieloną buzię dziewczyny na placu podczas koronacji. - Jednak ja podeszłam, bo pamiętam cię z turnieju. Nawet gdyby nie nadawano tych dziwnych ksywek, to i tak bym podeszła. Widzisz... - urwała, zdobywając się na kolejne kroki, w stronę statku, który znalazł Murai. Ryuzaku no Taki. Właśnie to był ich cel, by potem udać się na pieszą wędrówkę. - ...wtedy, chociaż nie było to wcale tak dawno temu, to całe Krwawe Pokolenie i ich rówieśnicy, obserwujący ich na trybunach. Kto z nich jeszcze żyje? Nie ukrywam, że nie jestem jakoś wielce towarzyską osobę, więc nie zawierałam w przeszłości wielu znajomości. Jedynymi, których kojarzę z tamtego okresu, to ty i Natsume, który raczej był dziś niemiłosiernie zajęty. To chyba nie dziwne chcieć poznać kogoś, kto mimo bitew i wojen dookoła, wciąż kroczy po tym padole, no nie? - zapytała, zerkając kątem oka na Muraia. Była ciekawa jego reakcji. Czy przyzna jej rację czy może wyłoży swój punkt widzenia? Cóż, jej na pewno w jakimś stopniu był prawdziwy. Nie było Shigeru, nie było Jednookiej Pomarańczy, a byli to przecież silni wojownicy. Nie oni jedni, nie pierwsi i nie ostatni. To chyba naturalne, że zwracało się uwagę na osoby, które przeszły to wszystko i wcale niekoniecznie trzymały się na uboczu.
Być może pozwalanie na zachowanie, od których normalnie byśmy się strzegli, były sygnałem do tego, że jednak nie jesteśmy tacy skryci i samowystarczalni, jak do tej pory myśleliśmy. Możliwe, że w głębi każdy potrzebuje chociaż chwili z kimś, kto potrafi przekroczyć nasze granice i przy okazji nie zginie. Ciężkie to było do wytłumaczenia, ale tak się działo. W końcu Ryukata doskonale wiedziała jak to jest trzymać innych na dystans i traktować ich wręcz z góry, a jak, gdy wpuszczamy bliżej siebie jakieś wysublimowane grono. Niezbyt duże, tłok dalej nie był ani ulubioną rzeczą dla białowłosej, ani zapewne dla Muraia.
- Genjutsu i taijutsu? - zapytała czysto retorycznie, nie oczekując nawet piśnięcia w ramach odpowiedzi. - Hm, w sumie coś w tym jest. Jakby nieco bardziej się fizycznie rozwinęła, to możliwe, że zdążyłaby uniknąć ataków tego samuraja. No i im bliżej przeciwnika się znajduje, tym większa szansa, że może go złapać. Chociaż nie powiem... rzucanie przez nią genjutsu wydawało się dość ciekawe, nieco inne. - dodała, w pamięci przypominając sobie metody, jakimi się posługiwała. Były naprawdę nieoczywiste i w pewnym momencie miała sporą przewagę nad drugim walczącym. Nie zdążyła go jednak dopaść, nim ten wyswobodził się z iluzji. To znowuż mogło świadczyć o tym, że dopiero co rozwijała tę dziedzinę. Nikusui nie spodziewała się, by przeciwnik Atari mógł tak szybko wydostać się z genjutsu wysoko rangowego. Chociaż, zdarzały się ewenementy, czyż nie? Tak jak na przykład Hana, która ni w ząb nie zrozumiała pierwszej wypowiedzi Muraia, co Ryukata skwitowała krótkim uśmiechem.
Jej chwilowe zażenowanie zostało jednak źle odebrane przez kobietę. Po stwierdzeniu "sorki, że spytałam", szybko doszło do białowłosej, jak to zabrzmiało. Energicznie machnęła ręką zaprzeczająco.
- Aj, nie, nie! - zaprotestowała, śmiejąc się cicho. Dobrze, że miała naturę taką, jaką miała, bo zapewne w takiej sytuacji by się zaczerwieniła. A tak to, blada jak zawsze! - Aż tak się nie bawiłam. Chociaż opijanie tutejszych jest nawet zabawne. - dodała pośpiesznie, dalej z lekkim, mało widocznym uśmiechem na twarzy. Cóż, mówiła prawdę, więc przyszło jej to z wyjątkową łatwością. Owszem, Hana mogła odebrać to jako idealne kłamstwo, ale swoje powiedziała, a Kakuzka miała prawo myśleć po swojemu. Tak jak to robił Murai, kiedy zakładał, skąd na jego drodze wzięła się Atari czy Nikusui. Owszem, co do młodszej kobiety miał całkowitą rację. Była nim zafascynowana i gdyby tylko pozwolił jej za sobą iść, to na pewno nie odkleiłaby się od jego nogi.
- Wszystko ma swoje plusy i minusy, he? - zapytała Muraia, uśmiechając się pod nosem jednym kącikiem ust. Ona nigdy do tego nie dążyła i zdawało jej się, że sam mężczyzna również. Jednakże pewne rzeczy wychodziły same. A żadne z nich nie chodziło w przebraniu. Nie w głowie zresztą Nikusui były przebieranki. Głęboko miała opinie innych, robiła to, co uważała za słuszne. Po prostu.
- Tia, dziwnie się, że Atari nie wzięła autografu. - zażartowała, przypominając sobie rozanieloną buzię dziewczyny na placu podczas koronacji. - Jednak ja podeszłam, bo pamiętam cię z turnieju. Nawet gdyby nie nadawano tych dziwnych ksywek, to i tak bym podeszła. Widzisz... - urwała, zdobywając się na kolejne kroki, w stronę statku, który znalazł Murai. Ryuzaku no Taki. Właśnie to był ich cel, by potem udać się na pieszą wędrówkę. - ...wtedy, chociaż nie było to wcale tak dawno temu, to całe Krwawe Pokolenie i ich rówieśnicy, obserwujący ich na trybunach. Kto z nich jeszcze żyje? Nie ukrywam, że nie jestem jakoś wielce towarzyską osobę, więc nie zawierałam w przeszłości wielu znajomości. Jedynymi, których kojarzę z tamtego okresu, to ty i Natsume, który raczej był dziś niemiłosiernie zajęty. To chyba nie dziwne chcieć poznać kogoś, kto mimo bitew i wojen dookoła, wciąż kroczy po tym padole, no nie? - zapytała, zerkając kątem oka na Muraia. Była ciekawa jego reakcji. Czy przyzna jej rację czy może wyłoży swój punkt widzenia? Cóż, jej na pewno w jakimś stopniu był prawdziwy. Nie było Shigeru, nie było Jednookiej Pomarańczy, a byli to przecież silni wojownicy. Nie oni jedni, nie pierwsi i nie ostatni. To chyba naturalne, że zwracało się uwagę na osoby, które przeszły to wszystko i wcale niekoniecznie trzymały się na uboczu.
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Re: Dzielnica portowa
Co mógł powiedzieć odnośnie swojego towarzystwa, w którym spędził czas na turnieju? Przede wszystkim bardzo różnorodne. Zarówno pod względem umiejętności, relacji pomiędzy sobą, sposobów bycia. Poznawanie nowych ludzi i interakcja z nimi nie były co prawda w planach manipulacji rozwojem Muraia w upragnionym przez osoby trzecie kierunku, ale będąc przeprowadzonymi na własną rękę, dawały ciekawe rezultaty. Ludzie otwierali się, wyjawiali informacje i tym samym powiększały pulę wiedzy Kakuzu. Wszystko mogło być ważne, z każdym z przebywających obok niego ludzi może kiedyś się zmierzyć. Nawet z Nikusui, nawet jeśli ona sama o tym nie myśli. To on myśli. Nawet jeśli Chise, której Kakuzu poradził, jak ulepszyć jej potencjał bojowy poprzez użycie notek, nie rozważała możliwej konfrontacji pomiędzy nimi, to Murai to rozważał. Nie była to kwestia chęci czy jej braku. To była naturalna reakcja, jak oddychanie czy mruganie.
- Wyglądało niczym technika Futon. Subtelne Genjutsu, które nie może zostać rozpoznane natychmiastowo. A przynajmniej tak wyglądało to z boku. - powiedział. Stwierdzenie było całkowicie zgodne z jego poprzednimi obserwacjami - przeciwnik wyglądał jakby coś na niego napierało, jak gdyby szedł pod bardzo silny wiatr. Miał trudności z poruszaniem się. Możliwym było, że coś go powstrzymywało, cokolwiek co tylko twórca mógłby sobie wyobrazić. Kakuzu nabrał bliżej nieokreślone myśli, żeby kiedyś poprosić Atari o rzucenie na niego owego Genjutsu. Możliwość dokładniejszego zbadania tej techniki połączone z próbą jego postrzegania Genjutsu jako takiego, nad czym pracował od czasu incydentu podczas którego mógł zginąć, mającego miejsce na terenach pustynnych. Może poprosi o sparing Hanę? Ona, jako Kunoichi wyższa rangą, z założenia powinna reprezentować sobą całkiem sporo. Pomogłoby mu to określić poziom swoich możliwości. Myśli jego nie były jednak widoczne dla tych wokoło niego, trwały również bardzo krótką chwilę. Mógł więc ponownie skupić się na rozmowie. W odpowiednim momencie.
- Opijanie? Brzmi zabawnie. Weź mnie kiedyś ze sobą, mam naprawdę twardą głowę. Będę cię pilnować czy nie psocisz pod stołem nieprzytomna! - powiedziała, ponownie uśmiechając się od ucha do ucha, już nie tak drapieżnie a bardziej serdecznie. Rzecz jasna Murai doskonale wiedział dlaczego ma twardą głowę. Bo nie miała układu pokarmowego który gromadziłby alkohol i rozprowadzał go po organizmie. Jest nieupijalna, podobnie zresztą jak Murai. Zakładając rzecz jasna, że ona także nie miała żołądka. Być może się jej o to zapyta, kiedy będą już sami. Następnie powiedziała mu, dlaczego tak naprawdę podeszła. Ponieważ go kojarzyła z turnieju. I dlatego, że przeżył. Murai podrapał się z tyłu głowy, niby z zażenowania, i zwolnił nieco kroku. Czuł na sobie wzrok Hany, która czekała dyskretnie na jego reakcję.
- Masz rację, chęć poznania kogoś kto jest przez ciebie kojarzony i komu udało się przeżyć, jest jak najbardziej logiczna. Nawet jeśli ten ktoś nie jest ciekawą osobą. - powiedział po chwili zastanowienia - Przyznam, że chęć dalszego przebywania z tobą wynikała u mnie także po części z tego, że kojarzyłem cię wcześniej. Z wojny przeciwko Uchihom kilka lat temu. A teraz zobaczyłem cię obok, zaczęłaś do mnie mówić i jakoś dalej poszło. Sam rzadko zaczynam rozmowy głównie przez to że mało kogo znam. Wszyscy szybko się pojawiają i znikają. - odpowiedział, przyjmując twarz możliwie neutralną. Nie było potrzeby pozorowania emocji w takiej sytuacji. Faktem było to, że wielu znika równie szybko ja się pojawia. Taki świat, taka profesja. Rodzinka farmerów miałaby pod tym względem znacznie lepiej. Nie zdążył poznać przykładowo Shigeru, o czym już nie wspomniał z uwagi na widoczny wpływ śmierci tej osoby na Nikusui.
- A co do Krwawego Pokolenia... Natsume, jak mogłaś zobaczyć, ma się całkiem nieźle. Z Kochankiem miałem styczność podczas bitwy Sabaku z Kaguya, sam prosił mnie o wzięcie w niej udziału. No i Pusty. O reszcie nie słyszałem. A o Mesmerze zdecydowanie nie chciałbym słyszeć. - przypomniał sobie chwile spędzone z tym ostatnim, kiedy pokonał jego towarzyszkę w pierwszej walce, co wyzwoliło w nim ogromne pokłady nienawiści skierowane w stronę niciowca. Wygrażanie się było oczywiście obecne w jego retoryce. Jego Genjutsu było bardzo silne, a możliwe że jeszcze mu nie przeszło. Swoją drogą była to ciekawa logika. Towarzyszka została pokonana w turnieju, w pierwszym etapie. Co zrobić dalej? Nienawidzić temu kto ją pokonał, nawet jeśli oczywistym było że takie coś może się zdarzyć. I ten ktoś pokonuje go. Podwójna dawka nienawiści. Idąc taką prostą logiką, już dawno powinien go dopaść w ramach zemsty. A tak nawet nie spróbował. Ale jego nieobliczalność była tym, czego Murai mocno się wystrzegał.
- Ej, ze mną nie było aż tak źle! Chociaż faktycznie ja podeszłam do ciebie pierwsza. I to nie tak że nie jesteś ciekawy! Pustym pewnie zostałeś, bo masz pusto we łbie, Murek! - Hana sprzedała mu sójkę w bok, którą pokornie przyjął. Zaskoczony nieco jej słowami. Ciężko było jakkolwiek o tym powiedzieć, nie miał bladego pojęcia że na te słowa Hana zareaguje właśnie w taki sposób. I że to na tym fragmencie skupi się najbardziej.
- Wyglądało niczym technika Futon. Subtelne Genjutsu, które nie może zostać rozpoznane natychmiastowo. A przynajmniej tak wyglądało to z boku. - powiedział. Stwierdzenie było całkowicie zgodne z jego poprzednimi obserwacjami - przeciwnik wyglądał jakby coś na niego napierało, jak gdyby szedł pod bardzo silny wiatr. Miał trudności z poruszaniem się. Możliwym było, że coś go powstrzymywało, cokolwiek co tylko twórca mógłby sobie wyobrazić. Kakuzu nabrał bliżej nieokreślone myśli, żeby kiedyś poprosić Atari o rzucenie na niego owego Genjutsu. Możliwość dokładniejszego zbadania tej techniki połączone z próbą jego postrzegania Genjutsu jako takiego, nad czym pracował od czasu incydentu podczas którego mógł zginąć, mającego miejsce na terenach pustynnych. Może poprosi o sparing Hanę? Ona, jako Kunoichi wyższa rangą, z założenia powinna reprezentować sobą całkiem sporo. Pomogłoby mu to określić poziom swoich możliwości. Myśli jego nie były jednak widoczne dla tych wokoło niego, trwały również bardzo krótką chwilę. Mógł więc ponownie skupić się na rozmowie. W odpowiednim momencie.
- Opijanie? Brzmi zabawnie. Weź mnie kiedyś ze sobą, mam naprawdę twardą głowę. Będę cię pilnować czy nie psocisz pod stołem nieprzytomna! - powiedziała, ponownie uśmiechając się od ucha do ucha, już nie tak drapieżnie a bardziej serdecznie. Rzecz jasna Murai doskonale wiedział dlaczego ma twardą głowę. Bo nie miała układu pokarmowego który gromadziłby alkohol i rozprowadzał go po organizmie. Jest nieupijalna, podobnie zresztą jak Murai. Zakładając rzecz jasna, że ona także nie miała żołądka. Być może się jej o to zapyta, kiedy będą już sami. Następnie powiedziała mu, dlaczego tak naprawdę podeszła. Ponieważ go kojarzyła z turnieju. I dlatego, że przeżył. Murai podrapał się z tyłu głowy, niby z zażenowania, i zwolnił nieco kroku. Czuł na sobie wzrok Hany, która czekała dyskretnie na jego reakcję.
- Masz rację, chęć poznania kogoś kto jest przez ciebie kojarzony i komu udało się przeżyć, jest jak najbardziej logiczna. Nawet jeśli ten ktoś nie jest ciekawą osobą. - powiedział po chwili zastanowienia - Przyznam, że chęć dalszego przebywania z tobą wynikała u mnie także po części z tego, że kojarzyłem cię wcześniej. Z wojny przeciwko Uchihom kilka lat temu. A teraz zobaczyłem cię obok, zaczęłaś do mnie mówić i jakoś dalej poszło. Sam rzadko zaczynam rozmowy głównie przez to że mało kogo znam. Wszyscy szybko się pojawiają i znikają. - odpowiedział, przyjmując twarz możliwie neutralną. Nie było potrzeby pozorowania emocji w takiej sytuacji. Faktem było to, że wielu znika równie szybko ja się pojawia. Taki świat, taka profesja. Rodzinka farmerów miałaby pod tym względem znacznie lepiej. Nie zdążył poznać przykładowo Shigeru, o czym już nie wspomniał z uwagi na widoczny wpływ śmierci tej osoby na Nikusui.
- A co do Krwawego Pokolenia... Natsume, jak mogłaś zobaczyć, ma się całkiem nieźle. Z Kochankiem miałem styczność podczas bitwy Sabaku z Kaguya, sam prosił mnie o wzięcie w niej udziału. No i Pusty. O reszcie nie słyszałem. A o Mesmerze zdecydowanie nie chciałbym słyszeć. - przypomniał sobie chwile spędzone z tym ostatnim, kiedy pokonał jego towarzyszkę w pierwszej walce, co wyzwoliło w nim ogromne pokłady nienawiści skierowane w stronę niciowca. Wygrażanie się było oczywiście obecne w jego retoryce. Jego Genjutsu było bardzo silne, a możliwe że jeszcze mu nie przeszło. Swoją drogą była to ciekawa logika. Towarzyszka została pokonana w turnieju, w pierwszym etapie. Co zrobić dalej? Nienawidzić temu kto ją pokonał, nawet jeśli oczywistym było że takie coś może się zdarzyć. I ten ktoś pokonuje go. Podwójna dawka nienawiści. Idąc taką prostą logiką, już dawno powinien go dopaść w ramach zemsty. A tak nawet nie spróbował. Ale jego nieobliczalność była tym, czego Murai mocno się wystrzegał.
- Ej, ze mną nie było aż tak źle! Chociaż faktycznie ja podeszłam do ciebie pierwsza. I to nie tak że nie jesteś ciekawy! Pustym pewnie zostałeś, bo masz pusto we łbie, Murek! - Hana sprzedała mu sójkę w bok, którą pokornie przyjął. Zaskoczony nieco jej słowami. Ciężko było jakkolwiek o tym powiedzieć, nie miał bladego pojęcia że na te słowa Hana zareaguje właśnie w taki sposób. I że to na tym fragmencie skupi się najbardziej.
0 x
- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Dzielnica portowa
Potencjał Atari miała niezaprzeczalny, chociaż jej umiejętności jeszcze nie były wystarczające, by zajść dalej w tym turnieju. Nie oznaczało to jednak, iż popełniła błąd biorąc w nim udział. Wręcz przeciwnie. Musiało to być dla niej niebywałe przeżycie, które pozwoliło wyciągnąć wnioski, by w przyszłości wiedziała nad czym ma popracować. A miała wiele możliwości. Gdyby tylko znalazła kogoś, kto ją poprowadzi, nakreśli przeszkody, wskaże lepsze możliwości i połączenia, przyszłoby to znacznie szybciej. No... ale kto wie, może sama do tego dojdzie. W sumie Nikusui nie miała żadnego senseia, a chyba nie prezentowała się najgorzej ze swoimi umiejętnościami. Co prawda kierowały nią zapewne inne pobudki, niż Atari, ale zawsze to było coś. Białowłosa była bardzo pewna siebie i wiedziała, co chce osiągnąć. Była pewna swoich planów co do swojego przyszłego rozwoju. Miała na to idealny pomysł, który zamierzała realizować tuż po powrocie. Na samą myśl czuła ekscytację.
- Haha, ja nie psocę. Jedynie rozwalam, jeśli już. - odpowiedziała Hanie, uśmiechając się równie tajemniczo, co wcześniej. Oj, już dawno nie miała takich wyskoków. Co prawda już od dawna prezentowała spokojniejszą postawę wobec mężczyzn, jednak po alkoholu różnie to się mogło skończyć. Zwłaszcza, jeśli trafiłaby na jakiegoś nachalnego gnoja, który nie rozumiałby, co się do niego mówi. Takie wspomnienie, chociaż dla kogoś mogłoby to być dziwne, przywoływało uśmiech na jej twarzy.
Białowłosa oczywiście nie miała zielonego pojęcia, iż Hana, tak jak i Murai, są wręcz nieopijalni. To dopiero byłoby dla niej wyzwanie. Albo w sumie żadne, bo i tak prędzej sama rzeczywiście wylądowałaby pod stołem. W każdym razie tak tego nie skojarzyła, bo nawet nie przyszło jej to do głowy. Cóż, nie znalazła struktury i fizycznej budowy Kakuzu, chociaż diametralnie różniło się to od niej. Takie informacje zapewne były poufne, więc nikt nie trąbił o tym, jak tylko miał okazję.
- No właśnie. - powiedziała krótko, tuż po tym, jak Murai stwierdził, że wszyscy szybko pojawiają się i znikają. Taka była kolej rzeczy, wręcz stało się to czymś naturalnym zwłaszcza w tych czasach. Czyż nie milej było odezwać się do kogoś, kogo się kojarzy, otoczonego setkami twarz osób, które w żaden sposób nie było znajome? - Tia, wojna z Uchiha. Co trochę w coś są zamieszani. Ród, który chyba nie odpuści żadnej bitwy. Niezależnie od tego czy są bezpośrednio zamieszani czy nie. - skwitowała, uśmiechając się krzywo. Chociaż sama lubiła walczyć, to dziwnym wydawało jej się, by uczestniczyć we wszystkich walkach. Być zawsze tam, gdzie jest zamieszanie. Chociażby ten cały niechybny ślub córki Ukyo i tego Uchihy. Przypieczętowanie sojuszu? Gówno prawda. Gdzie co się nie działo, byli tam oni.
Niby zwykła rozmowa, a mogli się co nieco dowiedzieć. Nikusui wzbogaciła się o informację, że jednak Murai jakiś kontakt z Krwawym Pokoleniem ma. Chociażby z Ichirou, który sam poprosił go o uczestnictwo w walce Sabaku z Kaguya.
- Może dlatego nie bez powodu zostaliście właśnie tak nazwani. - powiedziała, mając na myśli oczywiście to, że wciąż większość z nich żyje. Przynajmniej trzech, a to już coś. - Jednak ten Mesmer był dość... charakterystyczny. Jego towarzyszka również. Bardziej możliwe, że leżą gdzieś przykryci piachem, bo w stosunku do tego, co zdołał pokazać on, to zdecydowanie jest o nich za cicho. I nie wiem, czy pokusiłby się o opuszczenie takiego wydarzenia. To doskonała okazja, żeby spotkać innych, zwłaszcza z waszego pokolenia. - dodała, zerkając bokiem na Muraia. Cóż, pokonał towarzyszkę Mesmera, a nie wyglądał na takiego, który by się nią nie przejmował. Za nic jednak nie mogła sobie przypomnieć, jak ta kobieta się nazywała. Za to Hana bawiła się przednio, przy okazji obrażając Muraia, który chyba nawet nie wiedział co z tym fantem zrobić. Albo po prostu nie chciał nic robić, żeby nie pogarszać swojej sytuacji. Cóż, ona zapewne szybko przyłożyłaby jej w łeb. Lub coś takiego.
- Z jednym się zgodzę, akurat wydajesz się ciekawą osobowością. Niby stronisz od ludzi, jesteś zdystansowany, ale otwarcie nie oponujesz, gdy ktoś chce się do ciebie przyłączyć. - powiedziała, gdy już zbliżali się do statu. Nagle przymknęła oczy i rozłożyła ręce na boki. - No i nie popadasz w samozachwyt, co wielu na twoim miejscu by zrobiło. Ciekawe. - dodała, wzruszając ramionami, po czym skrzyżowała ręce na wysokości klatki piersiowej i zaczęła wchodzić na statek, który miał ich dostarczyć do Ryuzaku no Taki. Jeszcze nie było tłoczno, ale przypuszczała, że to może się zmienić.
- Haha, ja nie psocę. Jedynie rozwalam, jeśli już. - odpowiedziała Hanie, uśmiechając się równie tajemniczo, co wcześniej. Oj, już dawno nie miała takich wyskoków. Co prawda już od dawna prezentowała spokojniejszą postawę wobec mężczyzn, jednak po alkoholu różnie to się mogło skończyć. Zwłaszcza, jeśli trafiłaby na jakiegoś nachalnego gnoja, który nie rozumiałby, co się do niego mówi. Takie wspomnienie, chociaż dla kogoś mogłoby to być dziwne, przywoływało uśmiech na jej twarzy.
Białowłosa oczywiście nie miała zielonego pojęcia, iż Hana, tak jak i Murai, są wręcz nieopijalni. To dopiero byłoby dla niej wyzwanie. Albo w sumie żadne, bo i tak prędzej sama rzeczywiście wylądowałaby pod stołem. W każdym razie tak tego nie skojarzyła, bo nawet nie przyszło jej to do głowy. Cóż, nie znalazła struktury i fizycznej budowy Kakuzu, chociaż diametralnie różniło się to od niej. Takie informacje zapewne były poufne, więc nikt nie trąbił o tym, jak tylko miał okazję.
- No właśnie. - powiedziała krótko, tuż po tym, jak Murai stwierdził, że wszyscy szybko pojawiają się i znikają. Taka była kolej rzeczy, wręcz stało się to czymś naturalnym zwłaszcza w tych czasach. Czyż nie milej było odezwać się do kogoś, kogo się kojarzy, otoczonego setkami twarz osób, które w żaden sposób nie było znajome? - Tia, wojna z Uchiha. Co trochę w coś są zamieszani. Ród, który chyba nie odpuści żadnej bitwy. Niezależnie od tego czy są bezpośrednio zamieszani czy nie. - skwitowała, uśmiechając się krzywo. Chociaż sama lubiła walczyć, to dziwnym wydawało jej się, by uczestniczyć we wszystkich walkach. Być zawsze tam, gdzie jest zamieszanie. Chociażby ten cały niechybny ślub córki Ukyo i tego Uchihy. Przypieczętowanie sojuszu? Gówno prawda. Gdzie co się nie działo, byli tam oni.
Niby zwykła rozmowa, a mogli się co nieco dowiedzieć. Nikusui wzbogaciła się o informację, że jednak Murai jakiś kontakt z Krwawym Pokoleniem ma. Chociażby z Ichirou, który sam poprosił go o uczestnictwo w walce Sabaku z Kaguya.
- Może dlatego nie bez powodu zostaliście właśnie tak nazwani. - powiedziała, mając na myśli oczywiście to, że wciąż większość z nich żyje. Przynajmniej trzech, a to już coś. - Jednak ten Mesmer był dość... charakterystyczny. Jego towarzyszka również. Bardziej możliwe, że leżą gdzieś przykryci piachem, bo w stosunku do tego, co zdołał pokazać on, to zdecydowanie jest o nich za cicho. I nie wiem, czy pokusiłby się o opuszczenie takiego wydarzenia. To doskonała okazja, żeby spotkać innych, zwłaszcza z waszego pokolenia. - dodała, zerkając bokiem na Muraia. Cóż, pokonał towarzyszkę Mesmera, a nie wyglądał na takiego, który by się nią nie przejmował. Za nic jednak nie mogła sobie przypomnieć, jak ta kobieta się nazywała. Za to Hana bawiła się przednio, przy okazji obrażając Muraia, który chyba nawet nie wiedział co z tym fantem zrobić. Albo po prostu nie chciał nic robić, żeby nie pogarszać swojej sytuacji. Cóż, ona zapewne szybko przyłożyłaby jej w łeb. Lub coś takiego.
- Z jednym się zgodzę, akurat wydajesz się ciekawą osobowością. Niby stronisz od ludzi, jesteś zdystansowany, ale otwarcie nie oponujesz, gdy ktoś chce się do ciebie przyłączyć. - powiedziała, gdy już zbliżali się do statu. Nagle przymknęła oczy i rozłożyła ręce na boki. - No i nie popadasz w samozachwyt, co wielu na twoim miejscu by zrobiło. Ciekawe. - dodała, wzruszając ramionami, po czym skrzyżowała ręce na wysokości klatki piersiowej i zaczęła wchodzić na statek, który miał ich dostarczyć do Ryuzaku no Taki. Jeszcze nie było tłoczno, ale przypuszczała, że to może się zmienić.
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Re: Dzielnica portowa
Hina i Niku wydawały się dobrze dogadywać. Kwestia Hany była do pewnego stopnia zrozumiała, z tego co zdołał się o niej dowiedzieć jasno to wynikało. Szczególnie biorąc pod uwagę otwartość i nadmierne wręcz spoufalanie się. Niku z kolei wydawała się łatwo dostosowywać do sytuacji. Albo było to szczere. Zakładanie że każda osoba wokoło była fałszywa w stosunku do Muraia to dla niego oczywista możliwość i musiał wręcz brać to pod uwagę. Ale kiedy osoba okazała się autentyczna w tym co mówi, to można było do tego przykładać mniejszą wagę przy założeniu że pozostanie prawdomówna. Rzecz jasna praktycznie nikt nie okazał się na tyle autentyczny żeby Murai zmienił swoja postawę. Temat potencjalnego rozwalania, czy to głów czy wyposażenia barów, przez Nikusui pozwolił sobie Kakuzu pominąć, nie interesowało go to aż tak jak kwestia rozpoczęcia dialogu z uwagi na rozpoznanie tego kogoś z wcześniejszych wydarzeń. Twierdzenie, że Uchiha zamieszani są we wszystko, skwitował śmiechem.
- Ciężko się nie zgodzić. Od początku miałem z nimi problemy. Skandal na ślubie, wojna z Senju, Turniej... Jak gdyby sami szukali okazji do stworzenia jakiegoś chaosu i zrobienia sobie kilku dodatkowych wrogów. - odpowiedział, oddając tym samym faktycznie swoje doświadczenie z członkami tego klanu. Nic dziwnego, że Murai szczególnie uważał na przedstawicieli tego Rodu i unikał wchodzenia im w drogę. Niepotrzebnym było dla niego robienie sobie z nich wrogów, szczególnie że ci dysponowali silnymi Genjutsu - czymś, czego Murai tym bardziej wolał unikać. Nie było sensu wchodzenia w drogę komuś takiemu.
- Uchihy, tfu! - Hana nie splunęła, ograniczając się do wydania dźwięku jak gdyby to robiła. Nawet pogardę okazywała w dziwny sposób. - Zawsze jacyś dziwni. Jak gdyby przez cały rok mieli miesiączkę. Hana nigdy za nimi nie przepadała! - taka deklaracja, a szczególnie porównanie do okresu w miesiącu u kobiet, nie wywołała żadnej reakcji poza uniesionymi brwiami. Takie rzeczy już nie zaskakiwały Muraia, za długo ją znał i mógł spodziewać się po niej wszystkiego.
- Ja nie mam powodów do narzekań. Im mniej ich w moim życiu, tym lepiej. A że nie było ich wcale, to jest najlepiej jak mogło być. - skwitował, faktycznie będąc radym że nie spotkał ich do tej pory na swojej drodze. I możliwe, że więcej nie spotka. Kolejny problem na jego głowie mniej, ta dwójka spełniła swoją rolę.
- Nic takiego. Po prostu cały czas pamiętam, że zawsze znajdzie się ktoś silniejszy. I ze ten ktoś też robi się silniejszy z czasem. I że może po mnie przyjść w każdym momencie. A im bardziej się kogoś nie docenia, tym bardziej dotkliwą porażkę się ponosi z jego rąk, kiedy ten okazuje się silniejszy niż się spodziewano. - powiedział, odwracając na chwilę głowę na bok. Może z zakłopotania, rzecz jasna całkowicie nieprawdziwego. Odnosząc się przy okazji do swoich nielicznych porażek, których doznał. I które mogły zakończyć jego życie.
- Każda porażka może oznaczać śmierć. A ja chcę żyć. I tyle. - zakończył, wchodząc na statek i wręczając stojącemu obok niego cieciowi odpowiednią liczbę pieniędzy, w ramach której kapitan zobowiązuje się do dopłynięcia do odpowiedniego portu. Hana zapłaciła za siebie. Miał wrażenie, że mógł skończyć to nieco zbyt dramatycznie i w przesadzony sposób. Mógłby powiedzieć to bardziej subtelnie, ale pragnienie dalszego życia i przekonania o każdej porażce jakoby mogła być ostatnia, były autentyczne jak tylko się dało.
- Murek, jesteś zbyt poważny. Nikt nie będzie cię lubił kiedy jesteś takim smutasem, nawet gdy mówią ci coś miłego! - powiedziała Hana, ponownie czochrając jego włosy. Na to Murai, poza schowaniem fretki pod swój płaszcz, zareagował jedynie lekkim uśmiechem. Może i racja, może nie potrafił zachowywać się radośnie i pogodnie. Ale jaka była potrzeba w tym momencie? Absolutnie żadna.
z/t
- Ciężko się nie zgodzić. Od początku miałem z nimi problemy. Skandal na ślubie, wojna z Senju, Turniej... Jak gdyby sami szukali okazji do stworzenia jakiegoś chaosu i zrobienia sobie kilku dodatkowych wrogów. - odpowiedział, oddając tym samym faktycznie swoje doświadczenie z członkami tego klanu. Nic dziwnego, że Murai szczególnie uważał na przedstawicieli tego Rodu i unikał wchodzenia im w drogę. Niepotrzebnym było dla niego robienie sobie z nich wrogów, szczególnie że ci dysponowali silnymi Genjutsu - czymś, czego Murai tym bardziej wolał unikać. Nie było sensu wchodzenia w drogę komuś takiemu.
- Uchihy, tfu! - Hana nie splunęła, ograniczając się do wydania dźwięku jak gdyby to robiła. Nawet pogardę okazywała w dziwny sposób. - Zawsze jacyś dziwni. Jak gdyby przez cały rok mieli miesiączkę. Hana nigdy za nimi nie przepadała! - taka deklaracja, a szczególnie porównanie do okresu w miesiącu u kobiet, nie wywołała żadnej reakcji poza uniesionymi brwiami. Takie rzeczy już nie zaskakiwały Muraia, za długo ją znał i mógł spodziewać się po niej wszystkiego.
- Ja nie mam powodów do narzekań. Im mniej ich w moim życiu, tym lepiej. A że nie było ich wcale, to jest najlepiej jak mogło być. - skwitował, faktycznie będąc radym że nie spotkał ich do tej pory na swojej drodze. I możliwe, że więcej nie spotka. Kolejny problem na jego głowie mniej, ta dwójka spełniła swoją rolę.
- Nic takiego. Po prostu cały czas pamiętam, że zawsze znajdzie się ktoś silniejszy. I ze ten ktoś też robi się silniejszy z czasem. I że może po mnie przyjść w każdym momencie. A im bardziej się kogoś nie docenia, tym bardziej dotkliwą porażkę się ponosi z jego rąk, kiedy ten okazuje się silniejszy niż się spodziewano. - powiedział, odwracając na chwilę głowę na bok. Może z zakłopotania, rzecz jasna całkowicie nieprawdziwego. Odnosząc się przy okazji do swoich nielicznych porażek, których doznał. I które mogły zakończyć jego życie.
- Każda porażka może oznaczać śmierć. A ja chcę żyć. I tyle. - zakończył, wchodząc na statek i wręczając stojącemu obok niego cieciowi odpowiednią liczbę pieniędzy, w ramach której kapitan zobowiązuje się do dopłynięcia do odpowiedniego portu. Hana zapłaciła za siebie. Miał wrażenie, że mógł skończyć to nieco zbyt dramatycznie i w przesadzony sposób. Mógłby powiedzieć to bardziej subtelnie, ale pragnienie dalszego życia i przekonania o każdej porażce jakoby mogła być ostatnia, były autentyczne jak tylko się dało.
- Murek, jesteś zbyt poważny. Nikt nie będzie cię lubił kiedy jesteś takim smutasem, nawet gdy mówią ci coś miłego! - powiedziała Hana, ponownie czochrając jego włosy. Na to Murai, poza schowaniem fretki pod swój płaszcz, zareagował jedynie lekkim uśmiechem. Może i racja, może nie potrafił zachowywać się radośnie i pogodnie. Ale jaka była potrzeba w tym momencie? Absolutnie żadna.
z/t
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości