Rzeka

[Aoi]

  Ukryty tekst

[Aoi]

  Ukryty tekst

[Aoi]

  Ukryty tekst

[Aoi]

  Ukryty tekst

[Aoi]

  Ukryty tekst

[Kizuna]

Misja D - Moczenie robaka - Aoi - 1/15 Zwykle w letnie dni rzeki i inne zbiorniki wodne takie jak ten oblegane są przez tłumy mieszkańców miast, próbujących znaleźć ratunek od prażącego słońca. W Tenyku sprawy miały się jednak nieco inaczej. Tutaj woda była wszechobecna. Wyspa była nią w końcu otoczona ze wszystkich stron. Temperatura panująca w tej okolicy również nie sprzyjała raczej chłodnym kąpielom. Nikt nie myślał o pływaniu w rzece, która była dla lokalnej ludności źródłem pitnej wody. Przyciągała ona jednak rzeszę entuzjastów rybołówstwa. Nie jest tu mowa o ludziach, którzy łowili ryby zawodowo, a raczej o amatorach tej relaksującej czynności. Słodka woda oferowała zupełnie inną pulę ryb, jakie można było upolować sobie na obiad. Kiedy Aoi zajmował się swoimi sprawami po jednej stronie rzeki, kawałek dalej, po drugiej stronie, siedziała grupka starszych panów, oddająca się w pełni połowom. Nie martwili się za bardzo o spłoszenie ryb, bo dźwięk ich rozmowy niósł się wzdłuż całego koryta. Chociaż rozmawiali między sobą, jeden z nich zwrócił się nagle do marynarza.
- Hej, ty tam! Nie chcesz może zarobić paru groszy?

[Aoi]

Właściwie, miał się już zbierać na statek. Co prawda do ponownego wypłynięcia i kontynuacji rejsu miał jeszcze sporo czasu, ale jednak, swoje zrobił. Potrenował, odpoczął ile chciał w ciszy. Ach, jakże było mu przyjemnie w tej ciszy. Będąc daleko od nieszczęsnego Księżniczka, za którym za całego serca nie przepadał, choć obiegowe opinie, ku jego szczęściu, były wręcz przeciwne co do tego. Tak było zdecydowanie lepiej. No, choć ten spokój też nie trwał tyle ile tego by sobie życzył, bo musieli się tutaj znaleźć jacyś nieszczęśni jegomoście, którzy musieli gdakać niemiłosiernie głośno, pokręcił głową z wyraźną dezaprobatą dla tych zakłócających jego spokój ludzi. Choć nie pokazywał swojej niechęci zanadto otwarcie, nie wypadało mu. Nie jako członkowi cesarskiej floty, a Ci jeszcze go zawołali. Rozejrzał się dla pewności, żeby wiedzieć czy aby na pewno mówią do niego. Nie chciał tego, ale cóż. Nie chciał również, żeby później krążyły złe opinie o załodze Rekina Południa.

-Paru groszy? - Taka informacja zdecydowanie nie była czymś, co brzmiało dla niego szczególnie zachęcająco. -Za co? - Przecież nie zgodzi się na byle co. No, pewnie się zgodzi, z różnym poziomem chęci do wykonania tej płatnej przysługi. Ale w ułamku sekundy pojawiło mu się milion lepszych zajęć niż to, co mogli mu zaproponować. Niestety niekoniecznie płatnych, a mało kto pogardzi dodatkiem do żołnierskiego żołdu.

[Kizuna]

Misja D - Moczenie robaka - Aoi - 3/15 Statek nie zając, nie ucieknie. No, właściwie to ucieknie, jeśli Aoi nie stawi się odpowiednio długo, a potem pewnie skazaliby go na karę więzienia za dezercję. Ale czy małe zadanie wykonane dla grupki głośnych i pewnie pijanych amatorów wędkarstwa mogło pochłonąć tyle czasu, by spóźnił się na rejs? Oby nie. Wtedy okazja na zarobienie "paru groszy" by przepadła, a żołd może i jest przyzwoity, ale na pewno nie jest szczytem marzeń dla większości. Na pewno nie jest wystarczający dla tego marynarza, skoro zdecydował się złapać za haczyk i wysłuchać propozycji nieznajomych. Jeden z nich, który wcześniej go wołał, w odpowiedzi na jego pytanie wykonał gest sugerujący, żeby Shabondama podszedł bliżej. Szkoda w końcu głosu, by drzeć się do kogoś niepotrzebnie, a on sam nie wyglądał, jakby miał zamiar podnosić tyłek z leżaka i fatygować się samemu.
- Skończył nam się tytoń, a dzisiaj tak pięknie biorą! - Swoją drewnianą fajką wskazał drewnianą miskę pełną niezbyt okazałych rybek, po czym wyciągnął z kieszeni brzęczący woreczek - Chcielibyśmy żebyś skoczył dla nas do wioski. Resztę będziesz mógł sobie zatrzymać.

[Aoi]

Tytoń? Pięknie biorą? Pamiętał jak lata temu ojciec opowiadał mu, że tytoniowy dym odstrasza ryby, zwłaszcza jeżeli jego zapachem przesiąknięte były dłonie, z których z kolei ten wyjątkowy aromat wędzarniczy przechodził na przynęty czy inne zanęty. Nie wiedział ile w tym prawdy, sam akurat od tej konkretnej używki stronił, a kiedy wypływał z tatuśkiem na łowy, to też był w wieku, w którym dawanie mu czegokolwiek było wątpliwe moralnie. Nawet w Cesarstwie. Ale podobno ryby mniej chętnie brały haczyk z czymś, co waliło tytoniem. No, nie zamierzał tego sprawdzać, choć zawartość miski wskazywała, że ten "piękne branie", prędzej dotyczyło procentów w ciele mężczyzn niżeli faktycznie ryb. No marne były, pewnie mógłby coś wyrzucić z wody jakimś suitonem, albo przynajmniej spróbować. Ale nie chciał psuć im zabawy, nie był złym człowiekiem, wbrew temu co niektórzy mogliby myśleć. No ale zbliżył się.

-Tytoń? - Jeszcze dopytał dla pewności, jakby się obawaił tego, że mógł się przesłyszeć. Nawet przeszło mu przez myśl aby unieść się honorem, gdzie, członek armii Cesarstwa miałby być chłopcem na posiłki jakichś wstawionych wedkarzy! Ale, no jednak mieszek z monetami to mieszek z monetami. -Jakieś preferencje? - A może chcieli by unikać określonego sprzedawcy? Albo ktoś miał ich ulubiony tytoń? Albo po prostu najtańszy, byle drażnił. Wyciągnął też dłoń po ów brzęczący woreczek, jakby chcąc potwierdzić chęć sprawdzenia się w pracy kurierskiej.

[Kizuna]

Misja D - Moczenie robaka - Aoi - 5/15 Opinię o połowach amatorów wędkarstwa trzeba było brać z dozą dystansu. W końcu dla kogoś, kto pływa regularnie na morzu, takie rybki to najwyżej zanęta dla czegoś większego. Być może była to kwestia zapachu tytoniu na zanęcie, a może była to tylko miejska legenda. Trochę tak, jak to, że rozmowa płoszy ryby, a ojciec po prostu chciał posiedzieć z wędką w ciszy, bez ujadania dzieciaka.
Aoi zbliżył się do wędkarzy, jednak nadal stał po drugiej stronie rzeki. Wyciągnął do nich dłonie jakby liczył na to, że worek z pieniędzmi się do niego przeteleportuje. Zleceniodawca podniósł się z leżaka z niekrytą na twarzy niechęcią. Zbliżył się do rzeki i jak gdyby nigdy nic, przeszedł po jej płynącej tafli. Najwyraźniej zupełnie jak marynarz, był on osobą zdolną do manipulacją chakrą. Wyciągnął z tylnej kieszeni pomięte nieco opakowanie po tytonie i wręczył je Shabondamie razem z pieniędzmi.
- Dwa pudełeczka takich samych jak te tutaj. Znajdziesz je bez problemu na rynku, pewnie na kilku stoiskach. Bez różnicy od kogo kupisz, reszta pieniędzy jest twoja. Tylko nie próbuj zwiać z pieniędzmi, bo jak na ciebie trafimy... No. I dziękuję za pomoc.

[Aoi]

Zaskoczyło go to, że wędkarz potrafił manipulować chakrą. Myślał o nim jak o najzwyczajniejszym w świecie amatorze łowienia ryb, który równie chętnie łowi, jak spożywa alkohol, bo jak wiadomo - kto spożywa, ten nie pije. A nie można za dużo pić, co to, to nie. Choć oczekiwał raczej rzucenia mieszka, byłoby to dużo lepsze, mniej męczące niżeli taki spacerek, ale wtedy istniało ryzyko utopienia pieniędzy, bo definitywnie nie zamierzał nurkować po jakieś drobne. Z drugiej strony... to opakowanie po tytoniu nie zdawało się być szczególnie aerodynamiczne, to pewnie by nie doleciało. Najgorzej. Ale co mógł zrobić? No przyjął to co mu dawano.

-Huh? - Spojrzał na tego człeka słysząc tę pseudo groźbę. Czy właśnie jakiś pijaczek zamierzał grozić członkowi cesarskiej floty? Choć jeżeli był trzeźwy, to nawet gorzej. Przechylił delikatnie głowę, jakby starając się zrozumieć co tu się właśnie stało. Uśmiechnął się delikatnie, zmrużył odrobinę oczy, wyglądając jak niewinny chłopiec. Choć Księżniczek wiedział, że ten wyraz twarzy nie zwiastował niczego dobrego, ale go tu nie było, więc możliwe, że z kolei oni sami nie zrozumieją jego intencji.

-Jak na mnie traficie... to co? - Sugestywnie poprawił swój pas obi, za którym skryty był karambit jednoznacznie mówiący o jego przynależności do armii cesarskiej. -Czy to groźba? - I wpatrywał się prosto w oczy rybaczyka. Uśmieszek nie schodził mu z twarzy, a może nawet kąciki ust poszły odrobinę wyżej na myśl o tym, że faktycznie dochodziło tutaj do aktu prowokacji. Tak, gdyby jednak coś im zrobił... wybroniłby się, bez najmniejszego cienia wątpliwości. Byłaby to samoobrona. Tak? Tak.

[Kizuna]

Misja D - Moczenie robaka - Aoi - 7/15 Aoi najwyraźniej wziął delikatne przekomarzanie podchmielonego mężczyzny za groźbę, jakoby mieli się z nim rozprawić, kiedy znowu go spotkają. Wędkarz skrzywił się nieco w reakcji na odpowiedź marynarza. Nie wiedział chyba za bardzo o co mu chodzi. Zmarszczył brwi i odsunął trochę głowę, jakby niewyraźnie go widział. Poważna mina na jego twarzy szybko ustąpiła radosnemu uśmiechowi. Pożółkłe od tytoniu zęby rozciągały się między jego czerwonymi od procentów policzkami.
- No jak to co. Pod pachę i do straży. Kolega tutaj - Wskazał na jednego z towarzyszy od wędki - Ma rangę dowódcy, czy tam innego sierżanta. Nie możemy przecież pozwalać, żeby w naszym mieście szerzyło się bandyctwo, co nie? A co innego myślałeś? Mężczyzna podrapał się po swoim siwym wąsie - To co, chcesz się tego podjąć, czy nie za bardzo?

[Aoi]

Zdecydowanie nie był w nastroju na takie przekomarzanie się, żarciki czy inne jakkolwiek zawoalowane groźby. Nie chodziło nawet o to, że był sztywny. No trochę był. Ot, poważnie podchodził do swoich obowiązków oraz swojego statusu jako cesarskiego żołnierza, więc zdecydowanie nie uśmiechało mu się wysłuchiwania takich wyjątkowo niepoważnych rzeczy. Zwłaszcza podważających jego kompetencje, uczciwość, cokolwiek. Straż? Bandyctwo? Powstrzymał się przed tym, żeby się nie zaśmiać. Chyba naprawdę traktowali go jako zwykłego chłopaczka, który przyszedł tutaj odpoczywać i unikać obowiązków wobec Cesarstwa.

-Dowódcy czy innego sierżanta? - Spojrzał w kierunku tego "kolegi", no. Nawet jeżeli faktycznie pełnił jakąkolwiek poważną rolę, to jedynie w Shabondamie wzbudzał niemalże uśmiech politowania. Niemalże, bo nawet nie zamierzał takiego wyrazu twarzy okazywać. Jeszcze by sobie pomyśleli, ze czuje jakąkolwiek sympatię do nich, jakby za dużo się uśmiechał. -Uznam to za nieporozumienie. - Skinął delikatnie głową. Jedyny akt bandytyzmu jaki mógłby wykonać, to byłoby zrobienie sympatycznej krzywdy temu duetowi, jakby faktycznie jakiekolwiek groźby ku niemu kierowali.

-Podejmę, podejmę. - No i schował otrzymane wcześniej monety i, nawet nie czekając na to co jeszcze mają do powiedzenia, skierował swe kroki ku miastu, no. Chciał szybko załatwić ten "problem".

[Kizuna]

z/t

[Kizuna]

Misja D - Moczenie robaka - Aoi - 15/15 - Koniec Marynarz odebrał dwie opłacone paczki tytoniu i ruszył w swoim kierunku. Sakiewka, którą otrzymał od podchmielonego zleceniodawcy stała się nieco lżejsza w wyniku zakupu, jednak nieznacznie. Aoi rzucił wzrokiem na zawartość worka i ujrzał sporo pozostałych monet. W sumie ich wartość sięgała nieco ponad dwieście Ryo. Bardzo hojna zapłata, zważywszy na prostotę wykonanego zadania. Najwyraźniej relaks nad rzeką z wędką i procentami w dobrym towarzystwie był tego warty. Shabondama wrócił nad rzekę, gdzie wcześniej trenował, a już z daleka niósł się pogłos rozmowy grupy wędkarzy. Jeden z nich dostrzegł nadchodzącego kuriera i powiadomił o tym resztę towarzyszy. Mężczyzna, który wcześniej zlecił zadanie, podniósł się i ruszył szybkim krokiem w jego kierunku. Na twarzy miał wymalowany uśmiech, jakby po latach zobaczył swojego wieloletniego przyjaciela.
- No nareszcie jesteś! Już się baliśmy, że nam zwiałeś z tymi pieniędzmi i nie będzie czego palić. Udało ci się go dostać?