Zachodnie wybrzeże

Awatar użytkownika
Nazaki
Gracz nieobecny
Posty: 13
Rejestracja: 10 paź 2021, o 20:48
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō

Re: Zachodnie wybrzeże

Post autor: Nazaki »

Nazaki pogrążony w myślach przechadzał się zachodnim wybrzeżem, całkiem lubił to miejsce. Tylko On morskie fale i wiatr. W takich chwilach jak ta, wspomnienia z dzieciństwa dotyczące ojca i jego żeglugi na morzu stawały się wyraźniejsze. Zatrzymał się w miejscu w którym mokra ziemia ustępowała miejsca miejsca twardemu gruntowi, tak to to miejsce w którym cisza i spokój były wyraźnie niezmącone odgłosami mieszczącego się niedaleko portu. W oddali zobaczył wielkie wapienne kamienie które w wyniku działań wody,soli i wiatru ułożyły w naturalną groble prowadzącą w głąb morza. Nazaki skakał z kamienia na kamień gdy dotarł do ostatniego kamienia poczuł jak rozbijająca się o kamień woda delikatnie chlapie na jego twarz. Zasiadł na kamieniu w pozycji lotosu. Nagle zrobiło się jakby chłodniej, zerwał się wiatr a nad głową chłopaka zaczeły zbierać się czarne chmury "idealnie"- burknął jakby sam do siebie i zamknął oczy.
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
Słona morska woda mocno ochlapała sylwetkę chłopaka. Nazaki zrezygnowany postanowił wrócić do domu. W drodze powrotnej kamienna grobla stanowiła już dużo większe wyzwanie ponieważ chłopak czuł palący ból mięśni po tym jak błyskawica opuściła jego ciało. Wracając do wioski zauważył wylegującego się na plaży członka klanu Hoshigaki, jego niebieska skóra w miejscu gdzie padały na niego promienie słoneczne przybierała kolor zgniłej zieleni.
- Witaj, czekasz tu na kogoś ?
0 x
Awatar użytkownika
Katetsu
Posty: 185
Rejestracja: 14 mar 2019, o 00:06
Wiek postaci: 22
Ranga: DOKO

Re: Zachodnie wybrzeże

Post autor: Katetsu »

W pewnym momencie na niebie zebrały się chmury. Chłopak już miał zamiar się zbierać do domu, ale uznał że nawet jak zacznie lać to według powiedzenia "Ogień nie może zabić smoka". Członkowie klanu Hoshigaki byli z wodą nierozłączni. Trochę spadającego go z nieba kompletnie nic nie zmieni. Siedział tak sobie wpatrując się w falującą wodę i ptaki które co jakiś czas podlatywały na plażę w poszukiwaniu skarbów. Zmęczenie pozwoliło mu zapomnieć o tym co się wydarzyło na misji. Przynajmniej na chwilę, kto wie kiedy przeszłość ponownie się odezwie. - Wszystko co zrobiłem, zrobiłem dla rodziny - powtarzał sobie. Czy właśnie wpadł na to jak jego ścieżka jako shinobi się potoczy? Czy właśnie wymyślił swoje nindo, które będzie go napędzać jak paliwo i będzie pozwalało mu przeżyć w ciężkich chwilach? Kto wie, ciężko stwierdzić coś takiego po pierwszym razie. Opierał ręce o kolana, a dłonie miał zaplecione w koszyczek. Już dawno pogodził się ze śmiercią swojej rodziny, ale w głębi duszy wciąż marzył by właśnie pojawił się statek, z którego wysiedliby jego najbliżsi. Naiwne i bardzo smutne zarazem.

Nagle z oddali dało się dostrzec sylwetkę pewnego młodzieńca - Co tu robi ktoś spoza klanu? - zastanowił się, a po chwili dopiero dopadła go refleksja, że przecież jego znajomy zwiadowca również nie wyglądał jak typowy Hoshigaki - Jakby się mnożyli - O dziwo ów chłopak podszedł do Katetsu i zapytał go czy ten na kogoś czeka - Właściwie to właśnie skończyłem trening i odpoczywam sobie, podziwiając powoli zbliżający się zachód słońca. - odpowiedział - A ty, co Ciebie tu sprowadza? - zaczął, ale po chwili zrozumiał że to pytanie może zabrzmieć dwojako, więc natychmiast doprecyzował - Chodzi mi o plażę. Nie musisz opowiadać co Cię sprowadziło na Kirisame. Jeżeli nie chcesz oczywiście.
1 x
-Myśli-
-Słowa-
Awatar użytkownika
Nazaki
Gracz nieobecny
Posty: 13
Rejestracja: 10 paź 2021, o 20:48
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō

Re: Zachodnie wybrzeże

Post autor: Nazaki »

Nazaki popatrzył spokojnym wzrokiem na Hoshigaki'ego. Wygładził butem fragment piasku i usiadł koło nieznajomego. Tak właściwie nie wiedział co ma odpowiedzieć, życie wśród Hoshigaki nie było jego wyborem, zadecydował o tym ślepy los kiedy u wybrzeży wyspy rozbił się statek jego ojca, i uśmiech fortuny który sprawił że zarówno On jak i jego brat uszli cało z tej tragedii. Jestem Nazaaki, mieszkam tutaj nie daleko portu, razem ze swoim ojcem. Mówiąc to starał się ukratkiem oka zobaczyć reakcje Hoshigakiego. Doskonale zdawał sobie sprawę jak Ci specyficzni rybo-ludzie podchodzą do obcych. Nieufność i dystans to coś czym były nacechowane relacje Hoshigakich z obcymi. W tym jednak osobniku Nazaki tego nie wyczuł, a przynajmniej na ten moment nie potrafił tego wyczuć. Również tak samo jak Ty skończyłem trening, trenuje żeby pewnego dnia zostać prawdziwym shinobi, chcę podróżować i poznać ziemie poza wyspą. Poza cesarstwem. Nazakiego zawsze ciekawilo jak wyglada świat poza wyspa, poza wioska, nawet poza portem. Co znajduje się za wielkim morzem które ich otacza. Z dzieciństwa nie zapamiętał wiele, wspomnienia obracały się jedynie wśród rożnych portów i rybackich wiosek. Mimo ze rozmowca chłopka nie wyglądał mu na podróżnika chlopak zwrócił sie A Ty? Wiesz co jest za wielkim morzem?
0 x
Awatar użytkownika
Katetsu
Posty: 185
Rejestracja: 14 mar 2019, o 00:06
Wiek postaci: 22
Ranga: DOKO

Re: Zachodnie wybrzeże

Post autor: Katetsu »

Katetsu zdziwił się kiedy nieznajomy chłopak usiadł koło niego. Nie często zdarzało mu się rozmawiać z kimkolwiek, a tutaj młodzieniec sam rozpoczął konwersacje, a przy tym był strasznie miły. Normalnie wzbudziłoby to w nim zaniepokojenie, lecz wyczuwał że chłopak nie ma złych zamiarów. Poza tym, gdyby nawet to był plan ataku, Hoshigaki trzyma na plecach ogromny kunai, który jest w stanie bardzo szybko dobyć, a przy okazji znajduje się przy ogromnym zbiorniku wodnym. Dlatego niezwłocznie odpowiedział brunetowi - Jestem Katetsu, jak pewnie zauważyłeś, jestem członkiem klanu Hoshigaki z krwi i kości - kończąc zdanie uśmiechnął się, co Nazaki mógł przyjąć jako szydercze stwierdzenie, przez ostre kły, które niebieskoskóry pokazał. Jednak było kompletnie odwrotnie, uśmiech był jak najbardziej szczery. Klan Hoshigaki był bardzo specyficzny. Mimo że byli jednością, to każda jednostka dążyła do bycia lepszym od innej. To napędzało wzajemną niechęć, jak i przeogromny rozwój. Katetsu zdziwił się gdy dowiedział się co Nazaki tutaj robił i co chcę robić w przyszłości - Poważnie chciałbyś zwiedzić kontynent? - zapytał spoglądając na zielonookiego. Następnie usłyszał pytanie które strasznie go rozbawiło. Właśnie wrócił z podróży po kontynencie do wioski. Bardziej jego rozmówca wygląda na światową osobę - Śmieszne że o to zapytałeś. Właśnie wróciłem z podróży stamtąd. Spędziłem tam sporo czasu. - Najchętniej zaproponowałby wspólną podróż, ale nie znał tak dobrze swojego rozmówcy, by od razu rzucać się na głęboką wodę - Nic nadzwyczajnego. Myślę że bardziej byś się tam odnalazł niż ja. Osoby z mojego klanu są traktowane tam w bardzo specyficzny sposób. Gdziekolwiek nie trafiłem, to czułem się jak chory. Co prawda spotkałem wiele uprzejmych osób, ale w zdecydowanej mniejszości. - podrapał się po brodzie, a następnie poprawił pasek na broń - Przynależysz do mojego klanu? Czy do któregoś innego wchodzącego w skład Cesarstwa? - zapytał.
Wolał się upewnić z kim dokładnie ma do czynienia. Był również bardzo ciekawy - Co on takiego ćwiczył będąc tak daleko od brzegu? - pomyślał. Jeżeli również jest użytkownikiem Suitonu, to mogliby pomóc sobie wzajemnie w treningu. W tym momencie brzuch Hoshigakiego wydał straszny dźwięk, który na szczęście tylko on słyszał. Był przeokropnie głodny. Miał nadzieję że nowo poznany osobnik również, bo łatwiej byłoby z kimś porozmawiać przy jedzeniu, a nie jak zwykle otaczać się ciszą. Gdy tylko odpowiedział mu na pytanie, Katetsu zwrócił się do niego - Wybacz bezpośredniość. Kompletnie nic nie jadłem od rana. Miałbyś ochotę przejść się ze mną do baru? Jestem ledwo w stanie myśleć - Głos dochodzący z żołądka narastał z każdą sekundą.
0 x
-Myśli-
-Słowa-
Awatar użytkownika
Nazaki
Gracz nieobecny
Posty: 13
Rejestracja: 10 paź 2021, o 20:48
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō

Re: Zachodnie wybrzeże

Post autor: Nazaki »

Na widok uśmiechu Hoshigakiego Nazaki na samym początku poczuł lekkie ukucie niepokoju. Pomimo tylu lat spędzonych wśród osobników tego klanu, dalej nie mógł przywyknąć do niektórych elementów ich aparycji. Chłopak postanowił na ten specyficzny gest również odpowiedzieć uśmiechem. I lekko rozbawionym tonem powiedział Tak mój przybrany ojciec pochodzi z waszego klanu. mówiąc to chłopak rozpina jedną z kabur na ramieniu i wyciąga odznakę klanu Hoshigaki pokazując ją nieznacznie Katetsu. Ja również przynależę do klanu, chociaż raczej w wyniku splotu wydarzeń a nie z urodzenia. Mówiąc to ton Nazakiego wyraźnie posmutniał. W jednej chwili wróciły wspomnienia o obojętności "współklanowców" wobec niego i jego brata. Z czasem chłopak przywyknął do tego i nauczył się żyć z tym specyficznym rodzajem traktowania. Nazaki przypomniał sobie wiele sytuacji gdy dzieciństwie zawsze mieli problem ze znalezieniem kompanów do zabawy. Jak dzieci z sąsiedztwa nazywali go "różowym" śmiejąc się przy tym głośno i rzucając w jego stronę muszelki lub inne drobne przedmioty. Sytuacja zmieniła się gdy dorósł, i po przez wstawiennictwo swojego przybranego ojca został zaakceptowany przez klan, dowodem tego była trzymana teraz w rękach chłopaka odznaka, jego największy skarb, jego nowe życie. Bardzo je cenił i pomimo że nie jest idealne nie pozwoliłby na pohańbienie ani symbolu , ani klanu. Katetsu na swój sposób wydawał się inny, już sam fakt że zaprosił chłopaka do baru była dla niego nie małym i przyjemnym zaskoczeniem. Jasne, chodźmy ja też chętnie coś zjem, prowadź. Mówiąc to wstał i otrzepał resztki piasku z ubrania. O pięknie świata zawsze rozmawia się lepiej mając przed sobą miskę czegoś ciepłego prawda?
0 x
Awatar użytkownika
Katetsu
Posty: 185
Rejestracja: 14 mar 2019, o 00:06
Wiek postaci: 22
Ranga: DOKO

Re: Zachodnie wybrzeże

Post autor: Katetsu »

Słońce powoli zachodziło, gdy dwóch członków klan Hoshigaki rozmawiało ze sobą na plaży. To pierwszy raz kiedy Katetsu ma jakikolwiek kontakt z kimś z jego wioski i nie ma to związku z misją. Nie licząc oczywiście wujka i rodziców, ale to było tak dawno że wydawało się jakby było w innym życiu - To musiały być zagmatwane sploty wydarzeń, skoro wywiało Cię aż na sam koniec świata - powiedział spoglądając na morze - Jak pewnie zdążyłeś już zauważyć, Kirisame nie jest najchętniej odwiedzaną miejscówką - zauważył że jego rozmówca ewidentnie posmutniał, więc lekko zmienił temat. Niebieskoskórzy nigdy nie uchodzili za przyjaznych, pozytywnie nastawionych do ludzi spoza klanu, empatycznych czy pomocnych. W gruncie rzeczy wszyscy o nich myśleli jako o indywidualistach. Nic dziwnego że za dzieciaka Nazaki przeżył koszmar i oficjalnie dołączenie do klanu było dla niego czymś niezwykłym. Mógł się poczuć doceniony i wyróżniony na tle osób które odznakę dostawało tylko za to że urodziło się "dobrej" rodzinie. Katetsu marzył o tym by w przyszłości zmienić swój klan, a przy tym wiedział że musi zacząć od siebie. Stąd pomimo swojej natury postanowił wybrać się z nowo poznanym shinobim do baru. Po raz pierwszy od Shigashi będzie miał ponownie kompana do picia. Poza tym już nie będzie się musiał tak pilnować jak ostatnim razem. W końcu jest w domu. Również wstał i otrzepał się z piasku. Słońce prawie całe zniknęło za horyzontem - Znam idealne miejsce do którego możemy się udać, pokażę Ci - Popatrzył na bruneta i ruszył z nim w stronę wioski.

z/t + Nazaki
0 x
-Myśli-
-Słowa-
Awatar użytkownika
Katetsu
Posty: 185
Rejestracja: 14 mar 2019, o 00:06
Wiek postaci: 22
Ranga: DOKO

Re: Zachodnie wybrzeże

Post autor: Katetsu »

Katetsu by rozchodzić wczorajszy wieczór, wybrał się w swoje ulubione miejsce. Kac który męczył go wiele razy po zakrapianych wieczorach, mijał po godzinie spędzonej na wybrzeżu. Musiał po prostu zanurzyć się w wodzie i popływać z innymi rybkami. Przecierając twarz, powolnym krokiem podszedł do krawędzi klifu. Trzeba było dobrze się ustawić by nie spaść na skały znajdujące się w wodzie. Był tu setki razy, każdą miejscówkę miał bardzo dobrze obeznaną. Odwrócił się na pięcie i rzucił z klifu, obracając głową w dół. Spadając w uszach szumiał mu tylko dźwięk wiatru, który następnie zmienił się w odgłos nurkowania w tafli wody. Zmiana temperatury nie byłaby taka drastyczna, ale dla jego rozgrzanego ciała była mocno odczuwalna. Przez chwilę poczuł się bardzo dobrze. Wiedział jednak, że musi dołożyć do tego jakiś wysiłek fizyczny. Postanowił zanurkować tak głęboko na ile pozwalało mu ciśnienie. Tam pływał sobie patrząc w górę i obserwując promienie słońca przebijające się przez wodę. Myślał przez chwilę czy nawet nie zasnąć i tak by się nie udusił. Ale prawdopodobnie czułby się jeszcze gorzej, a tak trochę sobie popływa, wypoci się i będzie zdrów jak ryba. Choć paradoksalnie już był rybą.
Gdy już fatycznie poczuł zmęczenie i że wypocił wszystkie toksyny, wypłynął ponad poziom wody, podparł się rękoma przy użyciu chakry, by po chwili stanąć na tafli wody i ruszyć w stronę brzegu. Nie chciał iść przez piasek więc po prostu podszedł do pionowego klifu z którego wcześniej zeskoczył i zaczął gromadząc chakre w stopach, zaczął się wspinać. Po kilku minutach znalazł się na szczycie. Postanowił że chwilę tam posiedzi i popodziwia widoki. Szkoda że jego wczorajszy towarzysz nie mógł do niego dołączyć. Najwidoczniej młody Hoshigaki skazany był na samotność.
0 x
-Myśli-
-Słowa-
Awatar użytkownika
Tsuma
Posty: 62
Rejestracja: 12 paź 2021, o 22:31
Wiek postaci: 68
Ranga: Doko
Multikonta: Tatsu

Re: Zachodnie wybrzeże

Post autor: Tsuma »

Rybia luska [ D ]
1 / 15
Hoshigaki Katetsu
Podczas gdy wiosna wreszcie dotarła i na mroźne wyspy Cesarstwa, a morze wschodnie spotkał oczekiwany odwilż, statki z kontynentu coraz chętniej przypływały w obręb morskich klifów. Jak się jednak domyślić można było, miejscem docelowym zazwyczaj było Kantai, a czasami Hyuo, lecz Kirisame, będące najbardziej na wschód wysuniętą wyspą znanego nam archipelagu cesarskiego, nie było z nadmierną chęcią odwiedzane przez kupców z Ryuzaku czy antajskich handlarzy, którzy teraz mieli swoje trudne czasy spowodowane wojną. Toteż port, mający swe miejsce na zachodnim wybrzeżu, pozostawał w dużej mierze pusty, a morski brzeg wypełniały niebezpiecznie rozstawione głazy, na które każdy pływak czy marynarz musiał uważać.

Te tereny zdawały się być wyśmienicie znane bohaterowi naszej dzisiejszej opowieści, który dosłownie czuł się jak ryba w wodzie. Często tu bywał, a morska bryza jedynie dodawała mu energii potrzebnej shinobiemu jak mało komu, a szczególnie takiemu, który za bardzo pobalował ostatniego wieczoru i którego głowa nie powróciła do stabilnej funkcjonalności. Ponoć nawadnianie się jest jednym z głównych elementów walki z tym jakże paskudnym potworem o nazwie kac. Lawirując pośród fal rozbijających się o klify, Katetsu spoczął na jednym z nich, rozkoszując się widokami i cieplutkim jak na warunki wschodniego archipelagu Słońcem.

Samotność jednak nie była mu dana na długo, jak można się było tego domyślić. Krzaki, znajdujące się kilkadziesiąt metrów za plecami wypoczywającego Katetsu, zaszeleściły, a opadłe na ziemię gałązki zaczęły się łamać pod naporem coraz głośniejszych kroków zmierzających w stronę shinobiego. Widok obcej osoby w takim dość nietypowym miejscu zawsze stwarzała możliwe niebezpieczeństwo, lecz wnioskując po tym, jak głośno zachowywał się ten człowiek, można było śmiało założyć, że nie ma on złych intencji. Chyba? – Aaaaale! Łał! – Wykrzyczał chłopak o dość wysokim tonie głosu. Dało się nawet usłyszeć sztandarowe dla tego okresu załamanie spowodowane postępującą mutacją. – Mega! Często tutaj bywasz? – Zaklaskał z jeden czy drugi raz, starając się podejść bliżej Katetsu.

A kto to był? Cóż... Chłopaczek. Mający zapewne niewiele więcej ponad dziesięć lat. Jego jedynym ubraniem zdawała się być czarna przepaska obwiązana dookoła pasa, imitująca dół tradycyjnej szaty. Niemalże tak, jakby ktoś przeciął kimono na pół i zostawił sam dół. Charakterystyczna była barwa jego skóry. Nie była ona w pełni niebieska, niemalże granatowa jak większości rodowitych Hoshigakich. Podchodziła bardziej pod delikatny błękit. – Hej! Tylko spokojnie, ja nie chcę się bić, dobra? No. – Wielki kunai na plecach Katetsu raczej nie zapraszał do pogawędki. – Te bo... Bo ja to mam taki no. Interesik mam do ciebie. Widziałem, że pływasz super. I pewnie się bić i umiesz. To ja też tak chcę! Nie no, nie chcę, ale... Dobra. No potrzebuję kogoś, a ty się wydajesz być umiejętny. Jesteś umiejętny, prawda? – Całe te niezbyt składnie ułożone dania oprószone były zarówno żywą gestykulacją, jak i szalejącą na twarzy mimiką. Żywioły to był chłopaczek, ot co.
0 x
Awatar użytkownika
Katetsu
Posty: 185
Rejestracja: 14 mar 2019, o 00:06
Wiek postaci: 22
Ranga: DOKO

Re: Zachodnie wybrzeże

Post autor: Katetsu »

Na wojnie niektórzy tracą wszystko, sklepy, rodziny, czy nawet własne życie. Inni natomiast potrafią strasznie obłowić się na nieszczęściu tych pierwszych. Przykładowo Katetsu był przekonany, że broń ze stali kantaiskiej była eksportowana na kontynent, dzięki czemu handlarze potrafi zarobić na tym krocie. Na Kirisame było z pewnością więcej szermierzy aniżeli kowali, więc w czasie wojny handel był praktycznie martwy. Ocieplenie zachęciło wielu rybaków do powrotu na połowy. Na szczęście o tej godzinie już ich nie było więc Hoshigaki mógł rozkoszować się samotnością, do której miał takie ambiwalentne podejście. Niby przyzwyczajony był do samotnego spędzania czasu czuł się dobrze, ale ostatnie spotkania z innymi shinobi bardzo go podbudowały.

Siedział na klifie wpatrując się w horyzont. Uznawał że to niesamowite, nie być w stanie dostrzec miejsc w których się było. W głowie ilustrował sobie konflikt na kontynencie w które zamieszane było Cesarstwo - Gdybym był silniejszy, to mógłbym im pomóc - irytowała go jego bezsilność. Na ostatniej misji otarł się o śmierć. A to nawet nie miało podejścia do cierpienia z jakim związana jest wojna. Gdyby mógł to już dawno by walczył, ale prawdopodobnie tylko by przeszkadzał.

Z ciszy wyrwał go szelest krzaków - Zasadzka? - pierwsze co pomyślał. Momentalnie wstał i chwycił za broń, ale nie wyciągał jej z pochwy. Wolał najpierw się upewnić co to może być, ewidentnie ktoś nawet nie próbował się skradać, może nie ma złych zamiarów. Po chwili wyłoniła się postać dziecka - Czy ja śnię? - zastanowił się. Naprawdę niewiele osób zna to miejsce. Katetsu wydawało się że trafił tu przez przypadek, ale kto wie. Może jeden spędzał tu czas gdy drugiego nie było i teraz ich drogi się skrzyżowały. Chłopiec był rozmowny, co nie jest typową cechą Hoshigakich. Nie ma jednak co wrzucać wszystkich do jednego worka - Całkiem często... - odparł puszczając rękojeść broni. Nie spodziewał się ataku od pobratymca, ale i tak sytuacja wydawała się na tyle dziwna że był uprzedzony. Co jakiś czas rozglądał się dookoła.

Tym bardziej niepokojący był strój chłopaka, kimono jakby rozcięte w połowie - Ciekawe... - Katetsu był ciekawy jaką sprawę ma do niego młodzieniec, który przestraszył się wielkiego kunaia - Nie martw się, póki co nic Ci nie zrobię - powiedział uśmiechając się. Przez wyszczerzone kły które się ukazały, słowa te mogły zabrzmieć jak groźba, a niżeli próba uspokojenia. Jednak chłopak pewnie był przyzwyczajony do takich widoków. Po wysłuchaniu słów dzieciaka był trochę zszokowany - Oczywiście że umiem dobrze pływać, bić się i jestem... - zrobił przerwę by przypomnieć sobie jakiego chłopak użył słowa - Umiejętny, tak? Oczywiście że jestem umiejętny. Coś się stało, potrzebujesz pomocy? - Ciekawe czy zachowanie jego rozmówcy było spowodowane tym, że się denerwuję, czy tym że taki po prostu jest
0 x
-Myśli-
-Słowa-
Awatar użytkownika
Tsuma
Posty: 62
Rejestracja: 12 paź 2021, o 22:31
Wiek postaci: 68
Ranga: Doko
Multikonta: Tatsu

Re: Zachodnie wybrzeże

Post autor: Tsuma »

Rybia luska [ D ]
3 / 15
Hoshigaki Katetsu
Czy jednak tylko siłą można pomagać? Może i wojna kieruje się jedną prostą zasadą, że rację ma ten, kto jest silniejszy i potrafi więcej szkód przynieść drugiej stronie, ale samą siłę odnaleźć możemy w wielu aspektach naszego życia, podobnie jak pomoc jesteśmy w stanie nieść nawet tam, gdzie się jej najmniej spodziewamy. Duch patriotyczny w Cesarstwie został silnie zakorzeniony wraz z nadejściem rządów nowego cesarza pochodzącego z klanu Ranmaru, więc nic dziwnego, że młody shinobi, jakim niewątpliwie jest Katetsu, chciałby przysporzyć chwałę swojemu rodowi. Jednak nie można zapominać o tym, że tutaj, na Kirisame czy innych wioskach tego jakże wspaniałego archipelagu, znajdują się ludzie, których jakość życia nie odbiega wcale wiele od tego widzianego na Sogen. Być może po prostu warto spojrzeć dalej niż tylko po horyzont widoczny z nadmorskiego klifu.

Gdy wreszcie Katetsu wypuścił rękojeść broni ze swej dłoni, chłopak, pozostając zmieszany i zawstydzony całą tą sytuacją, jeszcze głośniej się roześmiał, chcąc tym samym najpewniej pozbyć się zdenerwowania, jakie się w nim wręcz kotłowało. – To dobrze! Cieszy mnie to niezmiernie. – W geście podziękowania skłonił się raz. Drugi i trzeci. Choć z każdym ukłonem ich głębokość się zmniejszała. Widać było, że jakieś tam podstawy kultury opanował, ale raczej daleko mu do ich pedantycznego wręcz przestrzegania, choć może nerwy tak na niego działają? Teraz jednak, gdy Katetsu pozostawił chłopaka z konkretnym pytaniem o to, jakiej pomocy by oczekiwał, młodzieniec stracił język w gębie. Coś tam cicho bełkotał pod nosem, jakieś yyy, aa, mm, a jego oczy wędrowały po niemalże całym klifie, szukając dobrej odpoweidzi. – Tak... Tak no potrzebuję tak. Ja sobie przycupnę, dobra? – I jak powiedział, tak zrobił, siadając w siadzie krzyżnym, opierając swe dłonie o ziemie.

Boo... – Rozpoczął po chwili, lecz bez większego sukcesu. Dopiero ciężko wzdychnąwszy, poleciał swym monologiem wraz z wypuszczonym z płuc powietrzem. – Bo ja to beznadziejny jestem. Tak bardzo! Ojciec wypił za dużo Shochu i założył się z mym wujem o to, że jego syn jest lepszy. To znaczy ja. No że ja jako jego syn jestem lepszy od jego syna. To znaczy... ja lepszy od mojego kuzyna. Tak. – Wziął głęboki oddech, przerywając na chwilę wypowiedź. – I tego zakładu już się nie da cofnąć! Ojciec wypływa do Ryuzaku za tydzień, to nie chcę go niepokoić, a ja naprawdę nie potrafię ani pływać, ani nic no i myślałem, że przyjdę tutaj, bo pewnie tutaj nikt nie przychodzi, to się może nauczę i widzę ciebie! Pewnie niejednego Nijmiasu w życiu złapałeś, co? – Wreszcie swoją głowę skierował w stronę Katetsu, bo wcześniej wolał wpatrywać się w niebo. Jakoś łatwiej mu było to z siebie wyrzucić nie patrząc na mężczyznę, że choć jest Hoshigaki, to jedynie przynosi wstyd swojej rodzinie. Teraz i uśmiech na jego twarzy pobladł z tego wszystkiego.
0 x
Awatar użytkownika
Katetsu
Posty: 185
Rejestracja: 14 mar 2019, o 00:06
Wiek postaci: 22
Ranga: DOKO

Re: Zachodnie wybrzeże

Post autor: Katetsu »

Chłopak był bardzo kulturalny, co chwila kłaniał się w geście szacunku. Ewidentnie był zagubiony i szukał rozpaczliwie jakiejkolwiek pomocy - Nie krępuj się - odparł, by upewnić chłopaka że nie ma z tym żadnego problemu, choć ten i tak pewnie by to zrobił. Katetsu był zaintrygowany, nie spodziewał się tak ciekawego zwrotu akcji w jego nudnym dniu. Na początku leczył kaca, a teraz miał robić za niańkę. Absolutnie mu to nie przeszkadzało, tym bardziej że mógł wesprzeć członka swojego klanu. To była również świetna okazja by rozprostować kości, bo prawdę mówiąc trochę zasiedział się na tym klifie.

Chłopak zarzucił długi monolog z którego wynikało, że dorośli popili, a dzieci cierpią - Skaranie boskie... - pomyślał krzyżując ręce. Nie mógł teraz zostawić młodego samemu sobie. Pal licho ten głupi zakład, ale udowodnienie czegoś ojcu i usłyszenie od niego że jest dumny, to byłoby coś co bardzo podbudowałoby młodego Hoshigaki. Przynajmniej tak wydawało się Katetsu, on by chciał coś takiego usłyszeć, ale niestety nigdy nie będzie mu to dane. Słabo zrozumiał co do tego wszystkiego miało łapanie Nijimiasu, ale możliwe że chłopak chce się poduczyć wszystkiego. Tak by w każdym aspekcie być lepszym niż kuzyn - Zamiast łapać, wolę z nimi pływać - zaśmiał się - Nie martw się młody, pomogę Ci. - podrapał się po brodzie i bliżej przyjrzał swojemu rozmówcy - Twój kolor skóry... - przerwał na chwilę by zobaczyć, czy u chłopaka pojawiło się zmieszanie na twarzy. Był ciekawy czy to ciężki dla niego temat i czy chce się w niego zagłębiać - Różni się od mojego. Powiedz, jesteś z klanu Hoshigaki? - wziął głęboki oddech - Albo inaczej, potrafisz oddychać pod wodą? Masz w pełni ukształtowane skrzela? - Tu uderzył się otwartą dłonią w czoło - Ja nawet nie wiem czy on potrafi używać chakry - przewrócił oczami i zapytał - Znasz jakieś techniki, przeszedłeś jakieś szkolenie, czy jesteś kompletnie zielony? - kluczowa informacja, o którą spytał na końcu - Oby coś umiał, a jak nie to obym miał do niego cierpliwość. Musi być zdesperowany by prosić nieznajomego.
0 x
-Myśli-
-Słowa-
Awatar użytkownika
Hideaki
Postać porzucona
Posty: 148
Rejestracja: 2 wrz 2021, o 18:24
Wiek postaci: 20
Ranga: Doko
GG/Discord: Yoshimitsu

Re: Zachodnie wybrzeże

Post autor: Hideaki »

Rybia luska [ D ]
5 / 15
Hoshigaki Katetsu

Chłopiec spoglądał na Katetsu w małych przerwach od gapienia się w ziemię. Był widocznie zawstydzony, że jest tak słaby w każdej dziedzinie, a do tego wszystkiego musi prosić obcą osobę o pomoc. Przykrym był fakt, że jego ojciec nie postanowił przez całe dziesięcioletnie życie tego dziecka nauczyć go podstawowych umiejętności tak klanowych jak i po prostu ludzkich. Znak czasów, kiedyś ojcowie spędzali z dumą czas ze swoimi pierworodnymi ucząc ich wszystkiego tak jak sami zostali nauczeni, a tutaj? Tutaj tego zabrakło.
-Dziękuje... Zrzucił z siebie ciężar kiedy poleciłeś żeby przestał się krępować jednak dalej jego spojrzenie było wbite w ziemię. Zdecydowanie się krępował i chyba nic nie mogło tego zmienić.
-Tak jestem Hoshigaki...
Tutaj przerwał i przez chwilę miał problem żeby rozpocząć kolejne zdanie. -Ale... Ale... Jąkał się i wiercił, widać było że ta odpowiedź jest trudna. -Nie potrafię... Nie potrafię pływać i nie umiem oddychać pod wodą. Dzieciak był bardzo zielony... Ciekawe co kierowało jego ojcem, że podjął się takiego zakładu. Brak podstawowych umiejętności dla klanu Hoshigaki był przecież nie akceptowalny. -Nigdy nikt mnie nie szkolił ale dość często biegałem i wychodziło mi to całkiem nieźle. Cóż... Lepsze to niż nic, prawda? Problemem była Twoja cierpliwość i czas. Piłka była po Twojej stronie, co teraz zrobisz?
0 x
Nikuya
Hojo
Awatar użytkownika
Katetsu
Posty: 185
Rejestracja: 14 mar 2019, o 00:06
Wiek postaci: 22
Ranga: DOKO

Re: Zachodnie wybrzeże

Post autor: Katetsu »

Katetsu postanowił nie męczyć dłużej chłopaka i tak już wystarczająco pytań zadał - Eh, czyli muszę się męczyć z kompletnym żółtodziobem - pomyślał. Nie chodziło o samego chłopaka, po prostu Hoshigaki przypomniał sobie swoje początki. Pierwsze skumulowanie chakry w stopach, pierwsza technika, nauka walki mieczem. Nigdy nie miał takich problemów z nauką, jak na początku ścieżki shinobi. No i faktycznie dziwne jest to, że ojciec chłopaka założył się o to kto jest silniejszy, a nic nie robi w kierunku wyszkolenia syna. W tym momencie mężczyźnie przypomniały się wszystkie moczymordy z tawerny które spotykał wiele razy. Zakład jednak jest zakład, czy na trzeźwo czy po pijaku. Chłopak opowiedział ciekawą historię. Pochodzi z klanu Hoshigaki, aczkolwiek nie potrafi oddychać pod wodą, a nawet pływać. Gdy Katetsu to usłyszał, zrobił dziwny grymas, który był jego uśmiechem - No nic, nie przejmuj się. Każdy kiedyś zaczynał - odpowiedział, poprawiając pasek na broń.
Wspominając swoje początki, przypomniało mu się kiedy osiągnął największy przeskok w rozwoju. Gdy musiał coś zrobić, a nie próbował dla samego próbowania. Gdy musiał wejść na drzewo by zdjąć zwierzę które nie potrafiło zejść. Gdy musiał ugasić jakiś mniejszy pożar. Rzucenie na głęboką wodę było najlepszym sposobem na rozwój. I to samo uznał że zrobi teraz, rzuci chłopaka na głęboką wodę, dosłownie. Podszedł do chłopaka chwycił go za ramię, uśmiechnął się i dodał - Wciągnij powietrzę, przed uderzeniem w wodę i starać się wlecieć nogami - Następnie mocniej zacisnął swoją rękę na ramieniu chłopaka i trzymając go za ubranie zrzucił go z klifu. Za raz za nim sam skoczył, by w razie co szybko go wyciągnąć z wody. Katetsu znał te klify bardzo dobrze, wiedział że w miejscu w które spadają nie ma żadnych kamieni. Inaczej by nie ryzykował tak mocnego upadku. Klif też nie był na tyle wysoki by coś poważniejszego mogło się stać chłopakowi. Jedyne co musiał zrobić, to wlecieć nogami do wody. Chociaż nawet jakby i tego nie zrobił to skończyłoby się na maksymalnie na kilkuminutowym bólu. W momencie jak już znaleźli się pod taflą wody, Hoshigaki przypatrywał się, czy młody faktycznie nie potrafi oddychać pod wodą. Skoro nie potrafi pływać, to może nawet nie próbował i nie wie że umie. Jednak gdyby widział, że młody zaczyna się topić to wyciąga go z wody.
0 x
-Myśli-
-Słowa-
Awatar użytkownika
Hideaki
Postać porzucona
Posty: 148
Rejestracja: 2 wrz 2021, o 18:24
Wiek postaci: 20
Ranga: Doko
GG/Discord: Yoshimitsu

Re: Zachodnie wybrzeże

Post autor: Hideaki »

Rybia luska [ D ]
7 / 15
Hoshigaki Katetsu

Chłopiec po udzieleniu Ci kilku odpowiedzi widocznie skrył się sam w sobie... Może po prostu taki był, może ktoś go dręczył z powodu jego braków ale istniała też opcja, że uczucie wstydu było w Nim ogromne. Twoje słowa, które miały dodać nieco otuchy tylko to spotęgowały, a jego policzki zalała fala koloru czerwonego. Postanowiłeś jednak spróbować sprawdzonych sposobów na to jak zaliczyć szybki postęp w szkoleniu. Zawsze to sytuacje kryzysowe pchają ludzi do rozwoju i tak też było z Tobą ale czy z tym malcem się to uda?
Szybkim ruchem złapałeś za kawałek przez chwilę nawet nie czułeś żadnego oporu jednak po chwili chłopiec widocznie się zaparł co sprawiło Ci lekkie trudności jednak po chwili krzycząc w niebogłosy spadał z ogromną prędkością ku morzu. Chłopiec starał się z całych sił ukierunkować się tak jak mu zalecałeś jednak strach był tak ogromny, że tylko połowicznie wpadł do wody nogami. Tafla wody została złamana jednak przez klatkę piersiową ponieważ dzieciak nie zdążył zmienić pozycji, chociaż należy przyznać że próbował i prawie mu się to udało. Wpadłeś zaraz za Nim dużo zgrabniej i profesjonalnej jednak czując ten dyskomfort uderzenia w coś twardego.
Niemal nie odczułeś negatywnych wpływów wpadnięcia do wody z wysokości i chwilę później już szukałeś swymi oczyma co się dzieje z młodzieńcem, który dziwnym trafem unosił się na wodzie bez żadnego grymasu bólu... Jego ciało chyba faktycznie było dość wytrzymałe. Leżał płasko, a morska woda wypychała go na powierzchnie. -Czemu to zrobiłeś? Mogłem zginąć! Powiedział i niemal wpadł w płacz jednak wygrała w Nim chęć względnego utrzymania się na wodzie.
0 x
Nikuya
Hojo
Awatar użytkownika
Katetsu
Posty: 185
Rejestracja: 14 mar 2019, o 00:06
Wiek postaci: 22
Ranga: DOKO

Re: Zachodnie wybrzeże

Post autor: Katetsu »

Chłopak jednak okazał się całkiem twardy, a przynajmniej jego ciało. Nie połamał się spadając do wody, ani nie utonął. Dla kogoś kto pochodzi z klanu Hoshigaki, to żaden wyczyn w końcu znani są z tego że posiadają skrzela. Młody człowiek jednak nigdy nie był szkolony, co miało kolosalne znaczenie. Najpierw trzeba go było ukształtować mentalnie. Musiał mieć tą chęć zwycięstwa za wszelką cenę. Jedno zwątpienie i będzie po nim. Katetsu uśmiechnął się pod nosem widząc jak chłopak unosi się na wodzie - Przynajmniej nie idzie na dno - pomyślał opierając ręce na tafli wody i powoli dzięki skumulowanej chakrze wynurzył się na powierzchnie - Przynajmniej nie będę musiał go co chwilę ratować przed utonięciem.
Zaczął iść w stronę chłopca, chciał mu pomóc się ogarnąć. Wtedy jednak został zwyzywany - Dobrze, bardzo dobrze. Czyli nie jesteś tylko małą zawstydzoną pokraką - ucieszył się w myślach. Zbliżył się do młodego od strony i przykucnął blisko jego twarzy, tak by ten go dobrze słyszał - Myślisz że twój kuzyn Ci odpuści? - zapytał. Było mu go żal. Katetsu w młodym wieku został sam, ale wcześniej przeszedł szkolenie. Ten osobnik nie przeszedł szkolenia, a jego ojciec nie spędza z nim czasu, wiec prawdopodobnie jest osamotniony - Nigdy nikomu nie ufaj, nawet sobie. - wyciągnął rękę do chłopaka, a na jego twarzy pojawił się uśmiech. Ciężko to w sumie nazwać uśmiechem, kilka wystających kłów, które bardziej mogły kogoś wystraszyć, niż zostać uznane za coś pozytywnego - Chodź, zaniosę cię do brzegu. Wątpię byś szybko załapał chodzenie po wodzie. Nie zmienia to jednak faktu, że dobrze sobie poradziłeś jak na zółtodzioba. Przynajmniej nie umarłeś...
W trakcie drogi na brzeg, zastanawiał się co mógłby zrobić młody, by dokopać kuzynowi. Wiedział że opanowywanie technik klanowych to bardziej skomplikowana sprawa i że nie będą w stanie tego załatwić w tak krótkim czasie. Mógłby nauczyć go walki mieczem, ostatecznie większość Hoshigakich się w tym specjalizuje. Dobrze by było jakby w ogóle znał podstawy. Postawił adepta na brzegu - Dobra, prawdopodobnie obiło ci się kiedyś o uszy słowo chakra - poczuł się trochę niezręcznie, pierwszy raz komuś to tłumaczył - Chakra składa się z dwóch elementów, energii duchowej i fizycznej. Dzięki ich połączeniu jesteśmy w stanie robić to - złożył trzy pieczęcie, a obok niego pojawiły się dwie identyczne kopie - Nie są prawdziwi, to tylko iluzja. Sztuczka, by omotać umysł przeciwnika. Tego właśnie będę chciał cię nauczyć. To może zmylić twojego kuzyna. - Zmyłka może okazać się asem w rękawie. Pokazał chłopakowi pieczęci potrzebne do wykonania techniki, przekazał wskazówki dotyczące uczucia jakie powinien czuć wykorzystując chakre i usiadł na plaży przyglądając się jego poczynaniom.
0 x
-Myśli-
-Słowa-
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kirisame (Wyspa rodu Hoshigaki)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości