Zachodnie wybrzeże

[Katetsu]

Najbardziej na zachód wysunięta część wyspy Kirisame. Ze względu na swoje położenie na mapie, to właśnie tutaj znajduje się port łączący ją z Chūō-Kantai. Z uwagi na dziwny wygląd mieszkańców oraz ich zachowanie, nie mają oni zbyt wielu turystów. Jednak od czasu do czasu pojawią się jacyś handlarze, chcący wcisnąć swój towar, lub zobaczyć niebieskoskórych. To również okazja dla członków klanu Hoshigaki, by nawiązać kontakt z kimś spoza wyspy. Na plaży znajdują się pojedyncze duże głazy, piasek jest rzadki i biały. Pomimo zamiłowania Hoshigaki do akwenów, żaden nie podjąłby się przepłynięcia wpław do kolejnej wyspy. Uniemożliwiają to silne fale, przez które ciężko się przebić.

[Katetsu]

Katetsu po raz pierwszy od dłuższego czasu pojawił się w tym miejscu. Po śmierci jego rodziców i wujka to miejsce stało się dla niego przekleństwem. Nie mógł się na niczym skupić. Im dłużej tam był, tym więcej się zamyślał niż faktycznie trenował. Teraz jednak stał tam obojętnie, pogodzony z myślami o stracie najbliższych - Dziwne uczucie - pomyślał, jeszcze niedawno było zupełnie inaczej. Rozejrzał się po okolicy. Jak się okazało, żaden statek nie postanowił dziś przypłynąć na Kirisame - Dobrze... Nikt nie będzie mi przeszkadzał w treningu. - uspokoił się. Dzisiejszy dzień był bardzo ładny. Słońce świeciło wysoko, wiatr od strony morza zawiewał włosy, a temperatura była umiarkowana. Nic nie mogło zepsuć takiego dnia. Chłopak uznał, że to idealny moment na opanowanie nowej techniki. W końcu jakoś trzeba zaznaczyć zerwanie z przeszłością. Pamiętał, że wuj wspominał kiedyś o technice dzięki której bez problemu mógł wejść w dany zbiornik wody. Technika nie wymagała żadnych pieczęci, a jedynie skupienia. To było ułatwienie, a zarazem utrudnienie. Nie musiał znać pieczęci do tej techniki, ale nie wiedział jak dokładnie ma podejść do tematu, przecież nigdy nawet mu tego nie pokazywał - Cholera - zacisnął zęby odwracając głowę. Postanowił że metodą prób i błędów dojdzie w końcu do tego jak ma to wyglądać. Zbliżył się maksymalnie do brzegu i wskoczył na tafle wody.

  Ukryty tekst

Powoli wyszedł z wody. Nie był zmęczony, ale przytłaczała go deszczowa pogoda. Uznał że skoro i tak jest cały mokry, to nie robi mu to już różnicy i postoi sobie jeszcze trochę. Morze w takie dni przyciągało wzrok.

[Toshiro]

Misja rangi D - Katetsu
1/15

Niestety często życie nas nie rozpieszcza. Często daje nam kopa w dupę w momencie, w którym najmniej tego byśmy chcieli. Wtedy też dzieją się rzeczy najmniej pożądane i takie, których chcielibyśmy uniknąć. Potem pozostają jedynie rany, które zabliźniają się na naszych sercach nie dając o sobie zapomnieć. Takie rany posiadał również Katetsu, który stał cały przemoczony wpatrując się w morze. Miejsce, w którym się znajdował nie kojarzyło mu się zbyt dobrze, a jednak zdecydował się do niego przybyć. Być może nastał czas, aby je "odczarować", aby znów móc cieszyć się pięknymi widokami, bo choć przypominało o smutkach, to na pewno nie mógł zaprzeczyć, że wygląda tutaj jak na najładniejszych obrazach. Tym razem nawet i pogoda dopisywała, choć na wyspach... Jak to na wyspach, zazwyczaj było deszczowo, a tutaj proszę, nawet trochę słońca się pokazało.
Po pewnym czasie na horyzoncie pojawił się statek. Nieduży, bo nieduży, ale jednak. Bez problemu można było się domyślić, że był to jakiś mniejszy kupiec, który dopiero co rozkręcał swój biznes, albo po prostu nigdy się nie przebił. W każdym razie zbliżał się w całkiem sporym tempie, aż w końcu był bardzo blisko tak, że mogłeś nawet dostrzec ludzi krzątających się po pokładzie. Płynął wzdłuż brzegu w niewielkiej odległości przez co... Kapitan musiał nie zauważyć mielizny, bo po chwili usłyszałeś głośny dźwięk trzeszczącego drewna, a zaraz za tym salwę przekleństw, która niosła się po wodzie, a potem dotarła do Twoich uszu drażniąc je zapewne w nieprzyjemny sposób. Następnie mogłeś dostrzec, że osoba stojąca wyciągnęła lunetę i skierowała ją w Twoim kierunku, a następnie podeszła do lewej burty.
-Ahooooj! Tam na lądzie! Mógłbyś nam nieco pomóc?- krzyknął głośno mężczyzna w Twoim kierunku. Zapewne kojarzył specyficznie wyglądających shinobi z tego regionu, więc wiedział, że mógł się do Ciebie zwrócić z prośbą o pomoc. Jednakże czy ją otrzyma, zależy tylko i wyłącznie od Ciebie.

[Katetsu]

Kiedy już był pewny, że nic nie zakłóci jego spokoju i zaraz będzie mógł się zbierać do domu, życie morze postanowiło zgotować mu niespodziankę. Na horyzoncie pojawił się statek - Niezłą pogodę wybrali na podróż. Gdyby wczoraj przybyli, to nie mieliby żadnych problemów - pomyślał zaciskając zęby w uśmiechu. Postanowił popatrzeć sobie na marynarzy. Ciekawiło go co tym razem przywieźli. Prawdopodobnie w drogę powrotną wezmą stal, która jest bardzo popularna w tym regionie. To z niej wyrabia się najlepszą broń. Zauważył jak statek sunął po wodzie, by po chwili spowolnić przy hałaśliwym łamaniu drewna - Cholera - syknął, widząc to. Mógł tylko szacować ile warta była ta podróż i ile kupiec który jest za nią odpowiedzialny straci. Zawołali go ze statku, czy nie mógłby pomóc.
Katetsu nigdy nie miał problemów z obcymi, tym bardziej że to oni byli jego jedynym kontaktem ze światem. Dlatego od razu rzucił się w wodę i najszybciej jak mógł przypłynął pod łódź. Wspiął się po burcie, używając chakry. - Jak mogę pomóc? - zapytał w pośpiechu. Raczej nikt nie chciał, by statek napełnił się i zatonął. Trzeba było działać bardzo szybko. Hoshigaki próbował w tym czasie określić co takiego kupcy chcą sprowadzić na swoich statkach - Mam nadzieję, że to coś ciekawego - spojrzał na ewentualne zniszczenia. Czekał na polecenia, ale jego suiton tu dużo nie pomoże. Potrzebują mniej wody, a nie więcej. Co najwyżej mógłby wypłukać to co się już dostało jakąś techniką, a drugiego shinnobi z żywiołem ziemi raczej tu nie spotkają, bo on by już się tym zajął. Próbował coś sam wykombinować, ale nic nie przychodziło mu do głowy, zresztą to nie jego statek i mógłby narobić więcej szkód. Dlatego czekał na zadanie kogoś kompetentnego

[Toshiro]

Misja rangi D - Katetsu
3/15

Życie, życie jest nowelą... Jak głosi pewna sławna piosenka. Jedni zbierali się do domu i zostali zatrzymani przez nagle pojawiający się statek, zaś inni chcieli do tego domu wrócić, a zostali zatrzymani przez mieliznę. Los był kapryśny i postanowił pokrzyżować plany wszystkim tym, którzy chcieli wracać. Aczkolwiek Ci, którym los namącił w życiu postanowili wspomóc się nawzajem i znaleźć razem rozwiązanie na wspólnie nękające ich problemy, a przynajmniej na razie dla jednej ze stron.
Katetsu krótko skomentował zaistniałą sytuację, zaś Ci na pokładzie... No rzucali dużo tych choler i nie tylko. Po tym wszystkim nie mógł pozostać obojętny na to co widział i postanowił podpłynąć do statku. Woda nie była zbyt ciepła z racji na panującą porę roku jaką była jesień, aczkolwiek Twoje ciało dostosowane było do wszelakich temperatur wody, ponieważ nie dość, że pochodziłeś z wysp, to jeszcze byłeś z klanu Hoshigaki, którzy czuli się w wodzie jak... ryba w wodzie i to dosłownie. Jedynie większy przymrozek w postaci zimy mógłby być tutaj nieco uciążliwy. Gdy kapitan dostrzegł jak wspinałeś się po burcie szybko podbiegł do Ciebie i wychylił się za nią, aby jak najszybciej z Tobą porozmawiać.
-Moi ludzie już zajmują się naprawami, ale nie zmienia to faktu, że utknęliśmy. Czy mógłbyś pomóc nam od drugiej strony i jakoś popchnąć nasz statek? Wiem, że dysponujecie żywiołem wody, więc nie powinien być to dla Ciebie problem. W tym czasie polecę załodze, aby wiosłowali z całych sił w przeciwnym kierunku, może uda nam się dzięki temu jakoś wydostać. W zamian mogę zaoferować transport do Kaigan za pół darmo i może jakoś jeszcze będę mógł Ci to wynagrodzić jeśli zabierzesz się z nami i nam pomożesz podczas podróży. Co Ty na to?- zapytał wprost mężczyzna wyczekując nerwowo Twojej odpowiedzi. W międzyczasie zaczął też wydawać polecenia swoim ludziom, a Ci rozbiegali się w różnych kierunkach.

[Katetsu]

Cała załoga była rozbiegana po statku, każdy próbował coś zrobić, a kapitan miał nad tym kontrolę. Szybko podbił do wchodzącego po burcie chłopaka i zapytał go wprost, czy może im pomóc swoim żywiołem. Katetsu nie zdziwił się że mężczyzna znał jego naturalny żywioł. Nic dziwnego że pół ludzie, pół rekiny używają wody. To co go jednak zaintrygowało to nagroda którą proponował kapitan - Czy to oznacza że będe mógł się wyrwać z tej wyspy? - pomyślał - Raczej nikt za mną nie będzie tęsknił, a swoją służbę dla cesarstwa odbędę później - Nie widział żadnych przeciwności, a los najwidoczniej się do niego uśmiechnął - Nie ciesz się przedwcześnie - uświadomił sobie, że musi jeszcze pomóc podróżnikom, a to było wyzwanie. - Oczywiście, bez problemu - odpowiedział kapitanowi, odbił się od drewna którego trzymał się za pomocą chakry i wskoczył do wody. Przepłynął kawałek na tył statku. Teraz musiał wymyślić jakiej techniki użyje, bo ta której ostatnio się nauczył nie nadaję się do tego zadania. Znał dwie z czego musiał pamiętać, że musi popchnąć statek, a nie rozwalić go do końca, dlatego zdecydował się na tą słabszą.

  Ukryty tekst

Jeżeli statek się ruszy i wypłyną, wtedy podpływa do nich, by sprawdzić jak jeszcze może im pomóc. Był niesamowicie podekscytowany swoim pierwszym poważnym zadaniem.

[Toshiro]

  Ukryty tekst

Misja rangi D - Katetsu
5/15

Kapitan statku ucieszył się na wieść, że zdecydowałeś się mu pomóc. Wydawać się mogło, że to bardziej on na tym zyska, ponieważ tutejsi cenili sobie izolację i raczej nie byli podróżnikami. W tym przypadku było jednak zupełnie inaczej, ponieważ młody Hoshigaki bardzo chciał opuścić wyspy, więc jak to mówią ręka rękę myje.
Katetsu zanurkował, a następnie przygotował technikę żywiołu, który na pewno nie był mu obcy. Był to oczywiście suiton. Chłopak nie zwlekał i postanowił użyć słabszego jutsu. Po chwili strumień wody przeszył... wodę i rozbił się na drewnianym kadłubie. Gdyby niebieskoskóry był na statku, to usłyszałby zaledwie trzeszczące drewno, ale nie aż tak bardzo jak wcześniej. Co oczywiście oznaczało, że kadłub nawet nie ruszył się o metr z mielizny, w której ugrzązł.
Przez to Katetsu musiał zdecydować się na to, czy będzie próbował dalej, czy też skorzysta z czegoś mocniejszego, o ile coś takiego posiadał. Oprócz tego wszystkiego dało się słyszeć jakieś poruszenie na statku. Nie były to jednak optymistyczne krzyki, a jedynie jakieś dźwięki zbliżone bardziej do warknięcia. Dodatkowo pod wodą Katetsu mógł spostrzeć, że wiosła, które opadały do wody, zaczęły się poruszać w jednym tempie, aczkolwiek jak na razie nic to za bardzo nie dawało. Jedynie statek cały czas skrzypiał i to jak na razie tyle co udało się wskórać.

[Yūrei]

Jedną z niewielu rzeczy, którą naprawdę uwielbiałem i która koiła moje często nadszarpnięte nerwy, był spacer brzegiem wyspy. W piętrzących się wodach wzburzonych mórz i oceanów było coś naprawdę kojącego; coś, co przynosiło mi spokój, a jednocześnie budziło we mnie prymarną, dziką stronę, głęboko związaną z furią bezlitosnych żywiołów. Mieszkańcy wysp jak nikt inny zaznajomieni byli z niewybaczającą błędów i karcącą za najmniejsze przewinienia naturą oceanu. Dlatego tego dnia wybrałem się na spacer po zachodnim brzegu wyspy.

Ah, gdyby tylko mniej pizgało, pomyślałem sobie przemierzając kolejne pagórki, za którymi czaił się główny port handlowy wyspy. Miałem w planach przy okazji udać się tam na jakieś zakupy; nigdy nie wiadomo, kiedy wypatrzy się coś przydatnego, a jako że port był centrum handlowym wyspy - prawie zawsze istniała szansa na znalezienie jakiegoś ustrojstwa.

[Shins]

Misja dla Yūrei
Misja rangi D
1/15 Gdy doszedłeś do portu zauważyłeś, że znajduje się tam bardzo wielu ludzi. Znacznie więcej niż zazwyczaj, a to niezwykłe w miejscu tak uczęszczanym, jak port handlowy. Ścisk i hałas były niesamowite - najwidoczniej właśnie odbywał się dzień targowy czy coś podobnego, więc wielu ludzi przyjechało dokonać tutaj swoich zakupów. Gdy przechadzasz się po placu targowym zostajesz zaczepiony przez podejrzanego typa - "Hej, młody! Mam dla Ciebie drobną robótkę, jeśli jesteś zainteresowany" - zawołał do Ciebie ochrypłym głosem i pomachał, by odciągnąć Cię gdzieś na ubocze, byście mogli swobodnie porozmawiać, bo rozmowa w tym ścisku nie była najlepszym pomysłem.

[Yūrei]

Cholera jasna, znowu to samo. CO tym razem? Przynieść kilo kartofli? Wypolerować podłogę? Naostrzyć berło? Może dosypać coś komuś do sake? Człowiek nigdy nie może mieć spokoju. Chciałem tylko przyjść i podziwiać widoki, a zamiast tego zastałem ścisk i introwertyczny pogrom, który każdego okularnika przyprawiłby o dwa zawały i wylew chakry do mózgu. Z drugiej strony, można było typa chociaż wysłuchać. Nie wyglądał co prawda na zbyt przyjemnego, ale ponoć pozory mylą. Jestem pewny, że tak naprawdę głęboko w serduszku jest dobrym człowiekiem , rzuciłem do siebie w myślach uważając przy okazji, by nie zostać zmiażdżonym przez dzikie hordy ludzi panoszące się po targu.

- No, o co chodzi? - zapytałem, kiedy już byliśmy w bezpiecznej odległości od motłochu.

[Shins]

Misja dla Yūrei
Misja rangi D
3/15 Mężczyzna odczekał, aż podejdziesz i rozejrzał się, jakby sprawdzał czy nikt ich Was nie podsłuchuje, zatarł ręce i odezwał się - "Bo widzisz, muszę kupić... eee... kilka ryb. Ale takich niezwyczajnych!" - niemal nie krzyknął, widząc dezaprobatę na Twojej twarzy - "Jest taki problem, że nie za bardzo mam czas obejść całego targu, żeby je znaleźć i potrzebuję, żeby mi ktoś w tym pomógł. Ty zaczniesz od tej strony, a ja od tamtej. Te ryby są bardzo charakterystyczne - są okropnie grube i wydają się, jakby były czymś wypchane. Na pewno je rozpoznasz. Są gdzieś jakieś 2 czy 3 sztuki. Jak mi pomożesz możesz liczyć na... tego... drobną rekompensatę" - zakończył mężczyzna, ciągle rozglądając się wokół, zamiast skupić swoją uwagę na Tobie.

[Yūrei]

- Grube ryby, huh... no dobra - odparłem, chociaż facet kompletnie nie wydawał się być w jakimkolwiek stopniu szczery. Nie potrafił nawet skupić na mnie uwagi rozmawiając ze mną. Szukał kogoś, bał się czegoś, nie wiem. W każdym razie coś mnie podkusiło, żeby przystać na jego propozycję i zgodzić się, jakkolwiek miałoby się to nie skończyć. Pieniądz nigdy nie boli, a jeśli znowu przyjdzie mi zobaczyć starucha obrzucanego śniegiem, to może mi się to nawet opłacić.
Taki chuj, a nie ryby. Ciekawe, co koleś kombinuje, pomyślałem przyglądając mu się uważnie. No ale dobra, jeśli płacił, to ja nie miałem z tym żadnych problemów. Ruszyłem tam, gdzie mi kazano; szukać grubych, wypchanych ryb.

[Shins]

Misja dla Yūrei
Misja rangi D
5/15 "No i świetnie!" - wyraźnie ucieszył się mężczyzna - "To masz tu 50 Ryo, żeby je kupić. jakby kosztowały więcej to Ci potem oddam różnicę. Ale pod żadnym pozorem ich nie otwieraj! Przynieś je zamknięte!" - powiedział, a gdy wspomniał o nie otwieraniu ryb widocznie się zdenerwował - "No już, już. Idź tędy i spotkamy się jak skończysz" - powiedział.

Gdy się odwróciłeś ku placowi mogłeś zauważyć, że iść możesz w dwie strony - ścieżkę po lewej i po prawej. Zgodnie ze słowami mężczyzny miałeś iść w lewo, a on w prawo. Widziałeś jak odchodził we wskazanym przez siebie kierunku ciągle się rozglądając, a gdy dostrzegł, że mu się przyglądasz gestem pospieszył Cię, po czym w czasie jaki zajmuje Ci mrugnięcie rozpłynął się w powietrzu i śladu już po nim nie było. Co teraz zrobisz?

[Yūrei]

No super. Znając moje szczęście, to właśnie jestem w samym środku jakiegoś biznesu narkotykowego albo jeszcze czegoś gorszego. Lepiej już być nie mogło.
Niespecjalnie widziało mi się sterczenie na samym środku drogi jak sztywny palec, więc ruszyłem czym prędzej ścieżką prowadzącą w lewo, chcąc wtopić się w tłum. Nie byłem zachwycony podejrzaną naturą tej roboty, ale nawet jeśli okaże się, to coś podejrzanego, to co mi za różnica. Ja przecież o niczym nie wiedziałem. Byłem tylko biednym trzynastolatkiem wykorzystanym do niecnych celów przez złych ludzi. Dokładnie tak.
Ryby, ryby, ryby... Wtórowałem sobie w głowie, rozglądając się za tym wypchanym dziadostwem.

Miałem tylko głęboką nadzieję, że jak już się okaże, że siedzę w środku szamba, w którym nie powinno mnie być, to nie dowie się o tym reszta klanu. To byłaby dopiero kiepska sytuacja. Już wyobrażałem sobie plotkarskie nagłówki: "Yurei Hoshigaki, jednego dnia pomaga złapać lunatykującego wandala, drugiego handluje dragami". No ale nic, co się stało, to się nie odstanie, nie było sensu się tym przejmować. Przeciskałem się w miarę pewnie przez kolejne - ludzie i nie do końca - istoty, wypatrując zdobyczy.

[Shins]

Misja dla Yūrei
Misja rangi D
7/15 Gdy przemierzasz ścieżkę, która uformowała się między stoiskami możesz podziwiać wystawione towary. Jedni sprzedają ryby. Inni ryby. A jeszcze inni ryby. W niezłe szambo się wpakowałeś, bo teraz trzeba wszystkie te ryby wyłuskać. Gdy tak chodzisz od stoiska do stoiska możesz obserwować różne rodzaje i gatunki sprzedawanych wodnych stworzeń - jedne są malutkie, inne większe. Jedne mają wąsy, inne nie. Są chude, takie z dziwnymi wypustkami czy innym badziewiem, a na jednym ze stoisk zauważyłeś także jakąś dziwną rybę, jakby spuchniętą po ukąszeniu przez coś. Ta ryba zwróciła Twoją uwagę, gdyż tak napompowanej sztuki nie widziałeś nigdzie wcześniej, jednak do stoiska stała niewielka kolejka, a rybą zaczęła interesować się także stojąca w niej kobieta.