Strona 1 z 5
Siedziba władzy
: 2 sie 2017, o 19:29
autor: Defrevin
Siedziba władzy
Kluczowe miejsce dla funkcjonowania osady. Siedziba władzy jest centrum administracji całej prowincji. To tutaj podejmowane są najważniejsze decyzje. Ze względu na pełnione tutaj funkcje, budynek jest dość obszerny. Mieści się w nim recepcja, pomniejsze biura urzędników, ale także sala konferencyjna jak i siedziba głowy rodu. Wszelcy posłańcy i delegaci pozostałych prowincji właśnie w tym miejscu podejmowani są przez władze osady. Także tutaj zatwierdzane są misje dla Shinobich.
Ważne: Zarówno korytarzy jak i wejścia do budynku strzegą strażnicy
Re: Siedziba władzy
: 23 lip 2019, o 21:32
autor: Meijin
7.2/x
Gdzie należy się skierować, jeśli chce się zgłosić przestępstwo, a przy okazji zdobyć jakieś konkretniejsze informacje? Oczywiście, że do miejscowej siedziby władzy! Nie dość, że można tam spotkać lidera, to jeszcze całą jego administrację, no same szychy! Mniej więcej taki tok myślenia przyjęła nasza blond Yamanaka. Nim jednak mogła wyruszyć w stronę władz, to najpierw musiała, niczym typowa kobieta, odpowiednio się przygotować. Jednakowoż w jej przypadku nie chodziło tylko o nałożenie odpowiedniego makijażu, a potem spryskanie się jakimś wytwornym perfum, oj nie. Inoshi przede wszystkim skupiła się na doprowadzeniu swojego ciała do stanu używalności. Przy okazji poprawiając wygląd, który obecnie odstraszałby wszystkie mijane osoby. Zajęło jej to trochę czasu, ale było warto. Co prawda dziewczyna bardzo szybko zmyła z siebie brudy zewnętrzne, ale przypuszczam, że potem po prostu próbowała zmyć również i te wewnętrzne, czy tak było? Nie wiem. Kiedy już się oporządziła, to przyszedł czas na zabezpieczenie siebie oraz domostwa mistrza Hikariego. Dopiero kiedy to wszystko zostało zrobione, dziewczyna poszła "w miasto".
Siedziba władzy była największym budynkiem w Yogan-ryu. Jedna nie wyróżniała się tylko swoim rozmiarem, ale też konstrukcją architektoniczną, przełamywała bowiem te nudne, wiejskie zabudowania, wprowadzając do osady elementy świeżości oraz designu. Z tego też powodu odnalezienie tego miejsca nie było wyzwaniem dla naszej zdolnej kunoichi, dotarła tutaj w trymiga. Zanim jednak zdążyła wejść czy cokolwiek powiedzieć, drogę zagrodził jej jakiś strażnik i spojrzał na nią z wyraźną niechęcią. Gdyby był istotny dla tej historii, to zagłębilibyśmy się w jego myśli, ale nie jest, więc musi wystarczyć wam, to, że takich paniusi "w potrzebie", to on widział wiele i potrafił je rozpoznać z daleka. Zawsze przychodzą takie i robią problemy, a potem się okazuje, że to kot im wszedł na drzewo... Przez nie zawsze się marnuje czas. Gdy jednak Inoshi przemówiła, mężczyzna złapał się za głowę i powiedział. -Poczeka. Następnie wszedł do środka budynku i zniknął na dobre dziesięć minut. Kiedy wrócił, powiedział, tym samym, znudzonym głosem. -Prosto korytarzem, potem w prawo, potem trzecie drzwi po lewej. Zapukać, to wpuszczą. Mężczyzna uśmiechnął się z kpiną. Wiedział, że przekazał te informacje zbyt szybko i zapewne blondynka się zgubi, a potem wróci i będzie prosić go o wskazanie odpowiednich drzwi, ot typowy dzień w pracy... Niestety, Inoshi była zbyt ogarnięta, zapamiętała wskazówki i trafiła pod odpowiednie drzwi.
Zapukała i po zaproszeniu znalazła się w niewielkim pokoiku. Wystrój był bardzo prosty i surowy. Biurko z krzesłem dla pracownika, szafka, najpewniej na dokumenty, niewielkie okno oraz dwa krzesełka dla petentów. Wszystko wykonane z drewna(no poza środkiem okna, ono było oczywiście ze szkła). Lecz nim Inoshi zdążyła skupić się na otoczeniu, jej uwagę przykuł osobnik siedzący za biurkiem. Blada cera, ciemne włosy, ciemne oczy, ciemne ubranie uzupełnione czerwonymi szelkami. Do tego, na pierwszy, drugi i trzeci rzut oka, wydawał się być strasznie młody, jakby miał z dwadzieścia lat! Wyglądał bardzo specyficznie, jednocześnie wyglądając całkiem normalnie. Spojrzał on na Inoshi i szczerze się uśmiechnął. Wskazał jej krzesło i powiedział. -Witam Panią, nazywam się Shinjo. W czym mógłbym Pani pomóc? Słyszałem, że miał miejsce jakiś incydent, co to się wydarzyło? Mówił powoli i wyraźnie, a jego ton mógłby wprowadzić nawet największego furiata w atmosferę spokoju. Nie zostało nic innego jak powiedzieć mu co i jak. W końcu jak młody, to może będzie miał w sobie ikrę, aby zająć się tymi problemami, licząc na jakiś awansik.
Legenda:
Przyszły mąż Inoshi
Re: Siedziba władzy
: 23 lip 2019, o 22:40
autor: Yamanaka Inoshi
- Rok 386 - Lato -
[/color][/b]
" Jegomość z wyższych sfer "
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=4fRaWZji_Co [/youtube]
Rozmowa ze strażnikiem nie miała trwać długo. Już w samych założeniach dziewczyna nie przypuszczała stać przy drzwiach za długo. Z tym ogarnięciem różnie bywało, duże jednak znaczenia miało wrażenie, zwłaszcza te pierwsze o którym jeszcze później wspomnimy. Na tą chwilę nie przypuszczała, że porówna się ją do pani która zgubiła kotka. Na całe szczęście nie mogła jeszcze odczytywać myśli innych samym spojrzeniem dlatego też treść tego co wpadało do głowy mężczyzny nie było jej problemem. Jak tylko wszedł do środka rozpoczęło się oczekiwanie... Jak na ścięcie. - Długo będę musiała tutaj czekać? - Zastanawiała się podpierając " o coś " być może nawet i ścianę obok drzwi. - Dlaczego każą mi tyle czekać przed wejściem? Dlaczego nie w środku? - Niezbyt rozumiała ten, niezbyt formalny stan " dostania się " do budynku. W Saimin przeprowadzali takie sytuacje oraz rozmowy całkiem inaczej. Co najwyżej oczekiwanie trwało przed gabinetem. Na swoje szczęście, te rozmyślania pozwoliły uniknąć jej czarnych myśli które na tą chwilę chciała pozostawić w domu.
Po swoim powrocie strażnik przekazał instrukcje które były... Jasne, o ile w pierwszej chwili rzeczywiście zastanawiała się nad tym czy trafi... To po wejściu do środka już nie było tego problemu - Prawo... Dobrze... - Wyszeptała do siebie idąc wpierw korytarzem prosto. Dotarła do zestaw drzwi i co do tego nie miała już większych oczekiwań czy przerw na zastanowienie. Rozległ się delikatny stukot w trzeci portal do pomieszczenia pełnego papierów i " ważnych rzeczy " w tym raportów o działalnościach danych grup... Albo przepisów na obiad, niektórzy i takie rozpiski trzymali na biurkach.
Ostrożnie wkroczyła do pomieszczenia stawiając niewielkie kroki. Głowę obracała delikatnie aczkolwiek łatwo można było po jej spojrzeniu wywnioskować, że bada otoczenie w jakim się znalazła. Pokój był surowy, całkiem niepodobny do tego w jakim gościła ją Arisu-sama - Znacznie tutaj... " biedniej " niż w gabinecie Arisu. - Stwierdziła przypatrując się generalnemu wystrojowi pomieszczenia. Widać było na jej twarzy drobne rozczarowanie, należałoby się jednak zastanowić czy spowodowane było aparycją mężczyzny z którym zmuszona będzie rozmawiać czy może samą dekoracją pokoju do której można by się przyłożyć dużo lepiej. Trudno było ocenić jej wiek bladego chłopaczka, zakładała, że jest od niej starszy i to wystarczyło, chociaż, w tym stroju i ona zapewne wyglądała na ciut starszą. Atrybut dziewczyny, wyglądać na taki wiek na jaki chce się uchodzić.
Inoshi wykonała głęboki ukłon, doprecyzowany do perfekcji, nogi złączone, ręce wzdłuż ciała, witając mężczyznę którego dostrzegła, zaraz po tym jak się jej przedstawił. Nie siadała - Dobrze, że znalazł się ktoś chcący porozmawiać o tym problemie, Shinjo-dono - Podczas ukłonu przymknęła oczy, otwierała je powoli podczas gdy powracała do swojej standardowej pozycji. - Jestem... Inoshi. Sądziłam, że... - Rozejrzała się po biurze wędrując wzrokiem od lewej ściany, do prawej w pomieszczeniu - Nie miałam okazji być w tym budynku w zbyt wiele razy. - Wtedy poruszyła się z lewej strony pokoju do prawej, tak jakby chciała je okrążyć. Jeszcze nie usiadła ale trudno stwierdzić by do krzesła się nie zbliżyła. Dłonie miała złączone, trzymała jedną nadgarstek drugiej. Bandaże były wyraźnie widoczne wychodząc z pod jednego rękawu kimona, drugi rękaw był oddzielnie i skrywał większą część ręki, poza dłonią, również zabandażowaną dokładnie, palec po palcu, oddzielnie. - Strasznie blady... Może już tak ma? - Stwierdziła kierując się powoli do krzesła przy którym podwinęła lekko kimono tak by ułożyło się dobrze podczas siadania. Zajęła jedno z przeznaczonych petentom krzeseł. - Dwa incydenty w ostatnim czasie. Kilkanaście dni temu do domu Hikariego-sama ktoś wybił okno. Dzisiaj natomiast dostrzegłam jak dwójka mężczyzn wkradła się w obręb posesji pod osłoną nocy. - Siedziała wyprostowana trzymając dłonie na kolanach, złączone, za bardzo starała się nie gestykulować. Ściskała ręce co kilka chwil, raz mocniej raz lżej by w końcu wypuścić z siebie to całe nagromadzone powietrze i rozluźnić ten chwyt - W normalnych okolicznościach Hikari-senpai sam zająłby się tą sprawą... Podsłuchałam włamywaczy, mówili, że ktoś uprowadził ich dzieci. - W tej chwili zastanawiała się czy powinna w ogóle wspominać o nieobecności Hikariego, na pewno była ona w ciągu ostatnich dni odnotowana ale skoro ona tutaj jest... To on pewnie też, prawda? Jego nieobecność w tej rozmowie mogłaby skomplikować sprawę - Nie powinnam wspominać o tym dlaczego się włamali i kogo szukali... To stworzy zbyt wiele pytań - Stwierdziła nim kontynuowała swoje " zgłoszenie ". Przyjrzała się ciemnym włosom oraz oczom mężczyzny, atmosfera spokoju którą wytwarzał tonem swojego głosu przez niektórych mogła być atmosferą nudy. Czasami jednak taki spokój był gorszy od innych możliwości w jakich toczyć mogły się rozmowy. - Ten spokój jest przytłaczający... Tak samo spokojna była Arisu, bardziej spokojna jednak - Wszystkie rozmowy siedzibach władzy takie dla niej były, stresujące. To nie raport zdawany w polu, nawet nie formalnie... Tak jednak było w Soso, wszystko było formalne, czasem aż nazbyt dla mieszkańców innych krain. - Nie potrafię wyobrazić sobie powodu dla którego mieliby się włamywać na teren posiadłości... To ich słowa mnie zaniepokoiły. - I nie z powodu samych dzieci które zaginęły, to był tylko jeden z powodów, a tych było znacznie więcej. Ten był jedynie początkiem za którym szły kolejne. Kto za tym stoi? Dlaczego wykorzystuje wieśniaków? Czy wieczorem coś się stanie?
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Myśli - Mowa
Re: Siedziba władzy
: 23 lip 2019, o 23:27
autor: Meijin
9/x
Shinjo awansował na swoje obecne stanowisko dopiero kilka tygodni temu, wcześniej był najzwyklejszym terenowym shinobi, który wykonywał rozkazy swoich kapitanów, jak widać wykonywał je na tyle dobrze, że aż stał się sam sobie sterem, wędkarzem i rybą. Co gorsza, teraz oczekiwano od niego, że będzie w stanie samodzielnie podjąć odpowiednie decyzje oraz, że zacznie rozwiązywać problemy, które trapią mieszkańców Yogan-ryu. Jednakowoż najgorszy z tego wszystkiego był fakt, że dzisiaj, to akurat on miał dyżur. Pierwszy raz sam, bez nikogo, kto mógłby pomóc mu w trudnych sprawach, był zdany tylko na siebie.
Początkowo szło mu dobrze, ludzie przychodzili do niego z typowymi problemami-pierdołami. Ktoś kogoś pobił, ktoś inny nie spłacił długów, a jeszcze ktoś upił się do nieprzytomności i wpadł do studni. Na wszystko to był przygotowany i wiedział co zrobić. Jednak gdy przyszedł do niego Kaiso i przedstawił co i jak, to Shinjok wyczuł, że ta wizyta będzie inna. Jakieś dziewczę, wyglądające na nie do końca zaleczone, chciało z nim rozmawiać o jakimś incydencie. Czuł stres, musiał jednak zgrywać pewnego siebie. W końcu tego od niego oczekiwano, pewności.
Jednak gdy Inoshi przeszła przez próg drzwi, coś jakby go uderzyło. Nie wiedział dlaczego, ale serce zabiło mu jakby szybciej.
Zanim Shijno na dobre zaczął słuchać tego co Inoshi ma do powiedzenia, to skupił się na czymś ważniejszym, na "obczajeniu" dziewczyny. Wygląd i mowa ciała człowieka są w stanie bardzo dużo zdradzić, od zawsze mnie tego uczyli. Chłopak chciał względami czysto służbowymi zatuszować wyraźne zainteresowanie osobą tej młodziutkiej blondynki. Szczególną uwagę zwrócił na zabandażowane ręce. Shinjo przekręcił głowę i zmrużył oczy, a następnie spojrzał na twarz dziewczyny i zaczął słuchać tego co miała do przekazania. Słowa Inoshi bardzo go zmartwiły, wybite okno, porwania, włamanie na cudzą posiadłość, szukanie Hikariego. Jednak dlaczego ona to jest skoro jego nie ma? Czyżby Panu Hikariemu coś się stało? Chłopak złapał się za głowę, zamknął oczy i westchnął. Po chwili namysłu powiedział. -Bardzo mi przykro z powodu zaistniałej sytuacji. Mam nadzieję, że nic się Pani, nie stało. Jeśli jest taka potrzeba, to zawołamy medyka i Panią przebada... Tutaj chłopak zrobił przerwę i wskazał na jej ręce. Po tym uśmiechnął się i pogroził palcem, ot zwykły sposób na rozładowanie atmosfery. Następnie kontynuował. -Co do samych incydentów, to nie jestem w stanie Pani pomóc. Nie otrzymaliśmy żadnego oficjalnego zgłoszenia o porwaniu dzieci. Słyszałem jedynie pewne pogłoski... Ale nie pozwolę tego Pani sprawdzić. Nie zna Pani tutejszych realiów, a do tego Pani ręce. Mógłbym ewentualnie Pani towarzyszyć. We dwoję prościej będzie załatwić tę sprawę. W końcu znikające dzieci, to naprawdę duży problem, a kto wie, może i znajdziemy tych, którzy Panią napadli. To jak? Mężczyzna uśmiechnął się jeszcze raz. Wiedział, że niezależnie od decyzji Inoshi on i tak zajmie się tą sprawą. Jeśli dziewczę będzie uparte, to cóż, będzie musiała sama szukać informacji.
Re: Siedziba władzy
: 24 lip 2019, o 01:01
autor: Yamanaka Inoshi
- Rok 386 - Lato -
[/color][/b]
" Jegomość z wyższych sfer "
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=FKU9VFg2K1U [/youtube]
Pewne osoby awansowany w zastraszającym tempie. Czasem nie dokonały nawet niczego wielkiego by otrzymać wyższy stopień a mimo to, stawały się znacznie bardziej wpływowe niż ktokolwiek mógł zakładać. Może takim chłopakiem był właśnie Shinjo? Takim który awansował przedwcześnie a problemy przed którymi go stawiano, prędzej lub później, zaczną go przerastać ze względu na brak doświadczenia potrzebnego do wykonywania danej pracy.
Tym razem Shinjo musiał stanąć przed nowym problemem. Kłopotem który zdawał się wykraczać poza to z czym miał do czynienia w przeciągu swojego samotnego, pierwszego dyżuru. Obserwacja sposobu poruszania się mężczyzny lub delikatnych gestów podczas tej rozmowy mogła powiedzieć wiele o tym kim rzeczywiście jest i czy nadaje się do tego zadania. - Nie. Nic mi się nie stało... - Dostrzegła jego zainteresowanie bandażami, było ono czymś czego wolałaby uniknąć gdyby miała możliwość. Nie potrafiła się przyzwyczaić do tych spojrzeń ani do pytań ich dotyczących, nawet mimo upływu czasu. - Dobrze, że nie zobaczył, że jest ich więcej... - Westchnęła po zwróceniu uwagi właśnie na bandaże. - To zrozumiałe, że chciałbyś mieć nad wszystkim pieczę i nadzór Shinjo-dono. - Nie miała podstaw by się kłócić ani uważać inaczej. Miał rację, to on był przedstawicielem władzy w prowincji i samowolne działanie jej jako kunoichi mogłoby zostać różnorako odebrane przez pozostałych jej przedstawicieli na tym terenie. Nie wspominając już nawet o tym co mogłoby się stać gdyby wieści o tym dotarły do domu. Doskonale znała swoją pozycję.
- Moje... Nie... Dla-dlaczego jest pan tak nimi zainteresowany? - Westchnęła spoglądając gdzieś obok biurka, wyraz jej twarzy przybrał wyraz zakłopotanej, może i nawet zamyślonej. - Wszystko jest z nimi w porządku - Delikatnie wyciągnęła dłonie przed siebie. Normalnie ruszała rękami, palce zginały się normalnie. Pozornie wszystko było w porządku. Zacisnęła je mocno opuszczając ponownie na swoje kolana - Rozumiem Shinjo-sama, nie pozostaje mi nic innego jak się zgodzić... Powiesz coś więcej o tych domniemanych plotkach? - Schowała ręce za siebie by już bardziej bladego shinobiego nie rozpraszały. Spojrzała wtedy na jego usta które rysowały uśmiech na jego twarzy. Radosny wyraz jaki prezentowała teraz jego twarz zdawał się nie być szczery, a przynajmniej tak odebrała to blondynka, najpierw błogi spokój, przedstawienie trudnego problemu, przesadne skupienie na dłoniach... Aż w końcu uśmiech... Nie pasował jej do tej historii, to nie była sprawa przy której uśmiech był wskazany, no ale wciąż... Trzeba rozdzielić pracę od relacji i on to chyba próbował zrobić, pozostać miłym... - Na szczęście mnie nie napadli... Nie doszli tak daleko - Doprecyzowała, owszem, można to wtargnięcie określić napadem ale chciała mieć jasność, że tym razem nie jest damą w opałach. - Jak wspomniałam, zgadzam się... - Jedna ręka odruchowo powędrowała poprawić włosy, dokładnie to grzywkę której nie było, dopiero w trakcie tego ruchu zdała sobie sprawę, że to zrobiła. Spuszczając lekko wzrok wycofała rękę.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Myśli - Mowa
Re: Siedziba władzy
: 24 lip 2019, o 10:37
autor: Meijin
11/x
Shinjo przekrzywił głowę i spojrzał na dziewczynę ten jeszcze jeden raz. Niby wszystko z nią było w porządku, ale przecież wyraźnie dało się wyczuć, a nawet zobaczyć, że coś z nią jest nie tak, że niedawno coś musiało się jej stać, zapewne i psychicznie, i fizycznie. Ona musi skrywać w sobie wiele tajemnic. Rzucił sobie w głowie chłopak i czekał, czekał na to co dziewczyna odpowie. Chciał ją lepiej poznać, chciał zrozumieć co takiego łączy ją z hikarim, dlaczego ją to łączy i w ogóle. Po prostu chciał ją poznać. -Dlaczego jestem nimi zainteresowany? Jak Pani myśli? Obandażowane ręce przyciągają uwagę. Ot, cała prawda... Aczkolwiek Pani, ty cała przykuwasz uwagę. Jesteś jakby nie z tego świata. I nie powiedział tego flirciarsko!
Skoro więc Inoshi się zgodziła, nie pozostało im nic innego jak rozpocząć współpracę! Shinjo, gdyby mógł to by podskoczył z ekscytacji i ją uścisnął. Nie dość, że może się uwolnić z tego biura, to jeszcze będzie mu towarzyszyła taka miła i urodziwa kobietka. Niestety, z racji na zasady i kodeksy, musiał się powstrzymać. Wstał więc i podszedł do niej. Starał się przy tym zachowywać najspokojniej jak tylko potrafił, nie chciał jej niepotrzebnie stresować czy przestraszyć. Kiedy już stanął przed dziewczyną, spojrzał jej w oczy i zdecydowanym, acz miłym tonem powiedział. -Dobrze. Zrobimy to, ale najpierw ustalmy kilka rzeczy. Po pierwsze, porzućmy wszelkie zwroty grzecznościowe. Po drugie... Tutaj chłopak skierował swoją dłoń w stronę zabandażowanej ręki Inoshi i spróbował ją podnieść delikatnie łapiąc za dłoń. Tak, dalej patrzył jej głęboko w oczy. Po drugie, będziesz na siebie uważać. Nie chcę aby coś ci się stało... Chłopak się zawahał i zrobił przerwę. Nerwowo się zaśmiał, a następnie dodał. -Oczywiście jest to związane z reputacją wioski... oczywiście... He... he. Shinjo spojrzał jeszcze raz na rękę dziewczyny i bardzo delikatnie "zwrócił ją na miejsce". Po czym odwrócił się i poszedł w stronę okna, jednocześnie kontynuując. Ostatnie zasady będą związane z miejscem, w które się udamy. Zdajesz sobie pewnie sprawę z tego, że nie każdy członek społeczeństwa jest równie bogaty. Jest kilku uprzywilejowanych, którzy mogliby wykupić wszystko, potem jest ogromna masa klasy średniej, ot takiej typowej, no... podstawa społeczeństwa. Natomiast na samym dole są absolutni biedacy, wyrzutki, byli kryminaliści. Po prostu ludzie, którym w życiu nie wyszło, a przez to są oni tak negatywnie oceniani przez resztę, że nie mają szansy na lepsze życie więc tkwią w skupiskach ludzi im podobnych... Nie inaczej jest u nas. Z tego też powodu, na obrzeżach osady znajdują się swego rodzaju getta dla tych pariasów. Żyją oni swoim własnym życiem, jakby razem z nami, ale tak naprawdę robiąc wszystko samemu... Kiedy Shinjo mówił o tej nierówności i niesprawiedliwości, dało się wyczuć, że mocno go ta sprawa dotyka. Chłopak głęboko wierzył, że te osoby żyjące na granicy społeczeństwa, są równie wartościowe co inni ludzie, ale nikt go nie słuchał. Wszyscy myśleli tak samo, biedny=zły, zły=biedny. Tego myślenia nie da się zmienić, a tym ludziom trzeba pomóc. Bo oni sami sobie nie pomogą. Nie korzystają z naszej pomocy, ale my mamy tam bardzo dużo pracy. Najbogatsi chcą wręcz abyśmy zrobili z nimi porządek... Nie widzą w nich ludzi, jedynie problemy. No nieważne. Mamy tam swoich ludzi i jeden z informatorów dał nam ostatnio znać, że w getcie znikają dzieci. Poinformował nas o dwóch rodzinach. Nasze zadanie będzie proste, idziemy tam, sprawdzamy co się stało, staramy się wyciągnąć wszystkie potrzebne informacje i... zobaczymy co dalej. Shinjo zrobił przerwę na przełknięcie śliny oraz wzięcie oddechu, takie monologi naprawdę potrafią męczyć! Głęboko odetchnął i kontynuował. -Z racji tego jaka to jest okolica, to proszę cię, pilnuj wszystkich swoich rzeczy. Nie rozmawiaj z nikim, nie zatrzymuj się. Idź ze mną. Jeśli będzie trzeba, to ja porozmawiam z jakimiś natarczywymi pijakami. Po prostu bądź uważna, idziemy tam z ramienia osady... Mam również nadzieję, że znajdziesz tam odpowiedzi na trapiące pytania. Jeśli masz jakieś pytania, to teraz jest czas, aby je zadać. Jeśli nie, to poczekaj proszę za drzwiami, muszę się przygotować do drogi, a zapewne nie chcesz oglądać jak się przebieram. Chyba, że chcesz? Dodał sobie w myślach chłopak, ale niestety nie odważył się tego powiedzieć. Ograniczył się tylko do szerokiego uśmiechu i szarmanckiego spojrzenia.
Sami wiemy kto
Re: Siedziba władzy
: 24 lip 2019, o 15:59
autor: Yamanaka Inoshi
- Rok 386 - Lato -
[/color][/b]
" Jegomość z wyższych sfer "
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=Lvn9apBXJY8 [/youtube]
Inoshi tylko przekręciła oczami delikatnie wykrzywiając na chwilę usta po początkowych wypowiedziach Sai... Shinjo. Ostatecznie nie spodziewała się odpowiedzi na swoje pytanie i tutaj zadał jej ćwieka bo nie miała kompletnie nic na swoją obronę lub też spławienie go. - Przykuwam bo... Noszę bandaże? - Zapytała spoglądając na swoje zabandażowane dłonie, dosłownie na moment. - Wiedziałam, że powinnam była kupić rękawiczki... - Wymamrotała ciszej, westchnęła poprawiając kilka kosmyków, ostatecznie wcale nie długich włosów które nie zostały spięte z tyłu.
Każdy skrywał w sobie jakieś tajemnice, nie byliby ludźmi gdyby tak nie było. Zarówno ona, jak i on mieli swoje światy oraz swoje prawdy o których nie musieli wiedzieć postronni. Widząc jak mężczyzna wstaje i obchodzi biurko by podejść niezbyt wiedziała jak powinna się zachować - yyy, może w tej chwili też powinnam wstać? - Nie znała za dobrze oficjalnych obyczajów panujących w sferze oficjalnej Yusetsu. To co w Saimin to w Saimin, starała się zachowywać jakby szła do biura wyższego rangą shinobi " u siebie " w końcu wszędzie musi być podobnie a o różnicach mówić będą szczegóły. Wstała stając niemal wychodząc mu naprzeciw, oczywiście tylko wstała, to on okrążył wszystko. - Że też musiałam trafić na jakiś szczegół o którym zapomniałam, eh... - Zdała sobie sprawę z tego, że podszedł i zaczął się jej przypatrywać. Nieme oglądanie nie trwało długo bo już zaraz zostało przełamane spokojnym głosem wojownika. - Umm... Dobrze... Shinjo-do... Shinjo... - Poprawiła się, nim jednak padło ponownie jego imię kaszlnęła delikatnie. Ostatecznie niezbyt odpowiadało jej sztywne wpatrywanie się w oczy - Czuje się jak w domu gdzie każdy wie gdzie jesteś... - Odwróciła lekko głowę wyglądając przez okno - Emmm... Ładnie dzisiaj, prawda? - Rzuciła kompletnie z czapy by odwrócić jego uwagę od swoich oczu, chociaż na chwilę. niepewny, ciut zakłopotany uśmiech odwiedził jej twarz. Jeśli Shinjo rzeczywiście zdecydował się szturmem podbić zabandażowaną dłoń to na pewno dostrzegłby, że w chwili gdy zaczął się do jej rąk dobierać ta wydawała się zakłopotana. Swoisty Loading error, nie przetwarzała tego co właśnie robił. Sam bandaż mimo, że stosunkowo miękki wcale nie był gruby, nie był też prześwitujący. Być może białe-bandażowe ręce niezbyt pasowały do pozostałych " elementów " Inoshi, taki to już los shinobi. Na swoje szczęście to właśnie on uchronił ją przed dotykiem rączka w rączkę i przekształcił go w rączka w bandaż w rączkę. Jakkolwiek inaczej by tego nie nazwać niezbyt nawet czuła w tej chwili coś innego niż " jakiś " dotyk, bliżej niesprecyzowany. On tego nie wiedział, ale ta miękka bariera chroniła nie tylko ją przed nieproszonymi intruzami ale i jego przed niezbyt miłym widokiem oraz mało przyjemnym dotykiem wyleczonych ciężkich poparzeń. Unikanie kontaktu wzrokowego nie było rozwiązaniem, przynajmniej nie takim które odniosłoby skutek na długo dlatego musiała spróbować czego innego, na swoje własne szczęście jej ostatnie próby " bycia kimś innym " wychodziły całkiem dobrze. W końcu dzięki temu dostała i wydostała się z Shigashi - To miło z twojej strony, ale... Ale... Raczej nic mi się nie stanie... A jaka byłaby jej reputacja jakby coś stało się tobie? - Odwróciła pytanie, zadając je również z " troską o reputacje osady " spoglądając zadziornie, tym razem w jego oczy, dokładnie tak samo jak to robił przed chwilą on. Jedną z rąk przeniosła na wysokość swojego torsu sugerując rzeczywiste przejęcie. Jak najlepsza reputacja Yogan-ryu również była jej na rękę, mieszkała tutaj od jakiegoś czasu, to był jej drugi dom.
Dalej skinała głową wysłuchując pozostałych reguł. - Hai... To wie każdy... Ale... Tam skąd pochodzę nie mamy zbyt dużej przestępczości. Ludzie mało kradną, czy czynią innym krzywdę. - Powiedziała tonem jakby przestępczość była stosunkowo dziwna i nienormalna, a już tym bardziej dokonywana przez niższe warstwy społeczne. Oczywiście, wiedziała, że przestępcy są, będą wszędzie, tutaj chodziło jedynie o skalę w jakiej to Shinjo przedstawiał, była znacznie większa niżeli ta w Saimin, tutaj, patrzył na nich jak na całe środowisko a tam zwracało się uwagę na jednostki. - A ty skąd pochodzisz? Na pewno miałeś dobrych nauczycieli i wiele sukcesów skoro znalazłeś się aż tutaj, Shinjo-dono... Ugh,... Przepraszam. - Powiedziała skrywając usta pod zabandażowaną dłonią. - I jak temu przeciwdziałacie? - Uniosła lekko brew do góry nie kryjąc ciekawości w swoim pytaniu.
Zielone oczy Yamanaki były inne niż te których pełno było w okolicy, brak źrenic nie był czymś stosunkowo częstym, nie w tym regionie. Dlatego całkiem inaczej musiał być odbierany ich ruch, a mianowicie rozszerzenie się tęczówki zamiast źrenicy jak to miało miejsce w przypadku zwyczajnych, nieciekawych oczu. - Wybacz mi ale... Nie rozumiem Shinjo. Chcesz mi powiedzieć, że tutejsi ludzie nie są gotowi poświęcić własnych korzyści dla innych? - Ona rozumiała i to bardzo dobrze. Sama nie była wielką fanką poświęcenia jednostki dla ogółu, ona jednak nie lubowała się w tym ekstremum do którego rodzina rządząca Saimin była skora i to nie jednokrotnie. Pomoc innym, czasem nawet własnym kosztem nie była jednak niczym strasznym, dopóki zachowywało się umiar w tej pomocy. - Jak to mówią... Daj mężczyźnie rybę to będzie najedzony dziś... Daj wędkę a będzie najedzony on i jego rodzina... Czy jakoś tak - Lekko uśmiech wyłonił się z tej zamyślonej twarzy, nie trwał on długo, jak każda zmiana mimiki na jej twarzy z neutralnej lub smętnej. Musiała spróbować ugryźć tą rozmowę z nieco innej strony, być może i rozluźnić samego Shinjo który teraz zdawał się przejęty wszystkim aż zbyt bardzo.
Yamanaka skinęła głową na znak zrozumienia poleceń mężczyzny, zarówno celu ich misji oraz pilnowania samej siebie. - Tak... Ale, przez tyle czasu nie wiedziałam, że jest tak źle, jak to możliwe? No i... W tym wypadku nie lepiej bym również miała mundur... Tutejszy? Choćby na chwilę, będę wtedy mniej zwracała uwagę - Wydawało się jej, że miało to jakiś sens, wtedy nie musiałby obawiać się o to, że coś jej zginie albo ktoś ją zaczepi, w końcu obecnie jest znacznie bardziej łakomym kąskiem dla złodzieja, nawet jako wolna kunoichi niżeli kobieta ninja w służbie tutejszej rodziny. To byłaby rzecz jasna nie prawda, ale na czas tej misji i tak podlega zwierzchnictwu Yogan ze swojej własnej woli i inicjatywy. - Dobrze, zaczekam. - Wtedy też odruchowo znowu się ukłoniła, tym razem nie tak głęboko jak przy rozpoczęciu spotkania, otworzyła drzwi zerkając w kierunku Shinjo nim je jeszcze za sobą zamknęła. Zdecydowała się usiąść gdzieś obok wejścia i tak poczekać...
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Myśli - Mowa
Re: Siedziba władzy
: 24 lip 2019, o 17:50
autor: Meijin
13/x
Na słowa dziewczyny o rękawiczkach, Shinjo tylko się zaśmiał, ale taki już miał styl bycia. Przez dłuższy czas był uśmiechniętym lekkoduchem, którego słowa można by uznać za flirt, jednak w sytuacjach tego wymagających stawał się poważny. Na szczęście dla Inoshi, teraz był flirciarzem. -Faktycznie, rękawiczki byłby lepsze. Nie wiem jak inni, ale ja widząc bandaże od razu zaczynam się zastanawiać dlaczego ktoś je nosi. Czy to wina odniesionych ran, czy też jest ninja i potrzebuje ich do swoich technik? Hah.
Zachowanie dziewczyny w żadnym razie nie było dyshonorowe, sama zapewne zauważyła, że młodzieniec również nie przejmuje się przesadnie etykietą, a traktuje ją raczej jak równolatkę, którą zna już długi czas. Ładnie dzisiaj? Chłopak zapytał sam siebie i zwrócił uwagę na pogodę. Faktycznie, niebo było czyste i błękitne, słońce grzało, ale dzięki wiatrowi odczuwalna temperatura była akceptowalna. -W istocie, piękny dzisiaj dzień. Powiedział do niej i przyjrzał się ręce, tak jak chciał, oczywiście bardzo delikatnie. Nie wyczuł w niej jednak niczego, co mogłoby mu pomóc zrozumieć dlaczego ubrała akurat bandaże, Shinjo bardzo chciał wiedzieć cóż to się wydarzyło. Nie wspominała nic, że podczas incydentu odniosła rany. Hmm. Nastolatek nie miał jednak czasu, aby za bardzo skupiać się na jej rękach, dlatego też puścił jej rękę i puścił do niej oczko. Tak o, bez żadnego celu, niczym pies , który mruga jednym okiem, gdy na kogoś patrzy. Ich rozmowa jednak trwała w najlepsze. Dziewczyna zapytała o reputację wioski. Chłopak podniósł prawą brew, dając do zrozumienia, że jest zdziwiony takim pytaniem.-Gdybym ja zginął? Reputacja nie ucierpi, to sprawa wewnętrzna osady, któż mnie będzie pamiętał? Moi rodzice, przyjaciele i może nauczyciel, nikt więcej. Wszystko zostanie tutaj, w Yogan-ruy... Gdyby jednak coś stało się komuś z zewnątrz, ot chociażby z Sogen, to cała jego rodzina, a potem władze dopytywałby "jak to się stało?", "dlaczego tak się stało?", byłaby jedna wielka, wizerunkowa katastrofa. Widać u siebie w domu zawsze jesteś mniej warty niż u obcych Chłopak uśmiechnął się na koniec dając znać, że jego ostatnie zdanie było żartem. Resztę natomiast wypowiedział poważnie. Według niego to właśnie tak wyglądał ten świat, z punktu widzenia władcy wioski był nikim.
-Skąd pochodzę? Z Yogan-ryu. Tutaj się urodziłem, wychowałem i wszystkiego nauczyłem. Żadna specjalna historia. Na swoje stanowisko trafiłem żeby odciążyć bardziej doświadczonych i potężniejszych wojowników. Ot, co. Chłopak był z nią szczery. Może zajmował "ważne" stanowisko, może wydawał się być kimś kto ma władzę i potęgę, ale tak naprawdę był nikim. Jednym z wielu trybów w megamaszynie tej wioski. Jeśli by się zepsuł, to zostałby wymieniony w mgnieniu oka. Kolejne tematy Shinjo po prostu zignorował. Odezwał się znowu dopiero kiedy dziewczyna zapytała o sprzęt dla niej. Nie będzie takiej konieczności, zaufaj mi Inoshi. To powinna być stricte rutynowa misja, no i obecność kogoś spoza wioski powinna działać na naszą korzyść. Po tym jak Inoshiwyszła, Shinjo szybko narzucił na siebie kamizelkę obronną w kolorze khaki, a na jego plecy powędrowała katana. Oczywiście wziął ze sobą również inne wyposażenie, ale ograniczało się ono do poukrywanych w torbach kunaiów, shurikenów czy notek.
Po chwili wyszedł do dziewczyny i powiedział. -Gotowa do drogi?
Jeśli chcesz to z/t ->
http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=165&t=7549
Shinjo
Re: Siedziba władzy
: 20 sie 2019, o 18:16
autor: Hikari
T erumi wciąż był zdenerwowany po wyjściu z mieszkania. Najchętniej kopnąłby jakiś śmietnik na starym deptaku wysypując wszystko z środka na ulicę, ale się kontrolował. W głowie wciąż odbijały mu się ostatnie słowa dziewczyny iż jest najgorszym nauczycielem, które go zabolały i to dość mocno. Z drugiej strony jeżeli to ma być cena, aby nigdy więcej jej nigdy więcej nie narażać jest gotów ją bez problemu ponieść na swoich barkach. Ostatecznie Inoshi tłumaczyła się swoim osiągnięciem uratowania dwóch osób, w ten sposób usprawiedliwia swoje nieodpowiedzialne zachowanie. Tym razem miała szczęście, że to nie skończyło się jej śmiercią. Gdyby współpracowali, a on wiedział od początku o możliwych działaniach mogliby osiągnąć dużo więcej. Przy okazji też bezpieczniej oraz bezstresowo. Zupełnie inną sprawą jest, czy wyraziłby już zgodę i możliwie wszystko potoczyło w podobny sposób czy też nie.
Postanowił stłumić swoje emocje, jak to robił za dawnych lat głęboko oddychając na świeżym powietrzu, nie patrząc nawet gdzie idzie. Miał problem z uspokojeniem serca, które biło mocno oraz szybko. Nigdy się nie prosił o nauczanie kogokolwiek, nie szukał także nikogo na tę pozycję. Było mu dobrze w życiu będąc samotnym, ale widząc jak młoda Yamanaka wygląda po wydarzeniach w Kami no Hikage, słysząc jej historię nie potrafił zareagować inaczej. Nie nazwałby tamtej sytuacji jednak błędem, mogli się pokłócić w paru kwestiach, to nie zmieniało faktu, że zła czynić nie będzie. W innym wypadku Hikari sam będzie zmuszony zakończyć jej życie, a obecnie niech się nim cieszy. Póki go nie porzuci w imię ratowania innych, bo to może się stać bardzo szybko jeżeli nie zmieni swojego postępowania nie patrząc nawet w jakim miejscu się znajduje.Powinna liczyć siły na zamiary.
Nie wiedząc nawet kiedy ocknął się pod budynkiem siedziby władzy. Prawdę mówiąc wizytę chciał przełożyć na następny dzień, ale w związku z zaistniałą sytuacją wszedł bez zawahania do środka. Potrzebował jakieś zajęcia dla umysłu, które odciągnie go od smutnych myśli. Najlepsze prawdopodobnie byłoby sake, ale w tym momencie nie chciało mu się nawet pić tego trunku. Po wejściu do środka natychmiast podszedł do recepcji.
- Hikari Terumi, podobno mogłem się zgłosić do Shinjo po więcej informacji o sprawie z porwanymi dziećmi.
Re: Siedziba władzy
: 22 sie 2019, o 01:01
autor: Yami
Misja Rangi B
Hikari
1/45
Rozstania potrafią ranić, zwłaszcza te, które są wynikiem spięcia, chwili poniesienia się lotnym emocjom. Kilka słów wystarczyły aby ruszyć koło kłótni. Dwudziestoczteroletni Akoraito walczył z kotłującymi się wewnątrz emocjami. Najbardziej przeważała złość ale między nią zdawała się iskrzyć również troska o młodą, nieświadomą swoich czynów dziewczynę. Nikt nie powinien nigdy oceniać drugiej strony, zwłaszcza, gdy samemu nie zna się pełni historii, gdy nie posiada się wiedzy tej osoby. Hikari mógł przypuszczać, gdybać i próbować wczuć się w rolę młodej Kunoichi ale nie był nią, nie postrzegał wydarzeń w ten sam sposób co ona. Nic więc dziwnego, że kłótnia, która wynikła z troski o dziewczynę przerodziła się w rzucanie słowami, raniącymi bardziej niż ostrze kunai'a.
Brunet opuścił posiadłość, oraz znajdującą się tam dziewczynę, która za łzami w oczach zaczęła przygotowania do opuszczenia przybytku. Udał się w kierunku miasta gdzie stopniowo zwalczał pulsujące emocje. Tłamsił je w sobie tak jak za dawnych lat. W głębi sera czuł, że podjął dobrą decyzję lecz sposób w jaki została podjęta nie należał do najlepszych. Pożegnanie dwójki, która przeżyła tyle wspólnych dni była przepełniona goryczą, którą niestety musieli razem przełknąć.
W zamyśleniu czas płynie inaczej, również nogi potrafią pognać nas wbrew naszej świadomości. Stało się tak również z młodym Akoraito, który przybył pod siedzibę władzy znajdującą się w centrum Yogan-ryu. Wejścia jak zwykle strzegli dwaj strażnicy wyposażeni w krótkie włócznie. Mimo, że straż zmieniała się w regularnych godzinach tak Hikari na przestrzeni lat poznał już służących władzy ludzi, oraz urzędników, również i oni poznając bruneta skinęli głowami w geście powitania i bez słowa pozwolili mu wejść do środka.
O dziwo recepcja nie była wypełniona ludźmi dlatego smętne czekanie w kolejce na swoją kolej zostało zredukowane do zera, tym lepiej jeśli patrzeć na parszywy humor Terumi. Za ladą recepcji siedział 30 letni mężczyzna, Kuro Mawazu. Jak wskazywało imię miał krótkie i niesamowicie ciemne włosy. Charakteryzowała go również szeroka i kanciasta twarz oraz brązowe oczy. Znałeś go, nie mogłeś go nazwać przyjacielem ale z całą pewnością nie był obcym człowiekiem. Dlatego i on widząc twoje przyjście uśmiechną się lekko.
- W czym mogę pomóc? Misja? Rozmowa z urzędnikami? Zapomnij o wypełnianiu dokumentów, tego nie zrobię nawet i za flaszkę - zażartował na powitanie - Do Shinjo mówisz? Chwila... - Recepcjonista zaczął przewalać dokumenty znajdujące się na biurku aż w końcu dopadł małej karteczki, która służyła mu jako... podstawka pod kubek. Chcąc o niej nie zapomnieć widocznie położył w miejscu do którego zawsze ma dostęp i które raczej nie zmieni położenia nawet podczas pracy przy przewalaniu sterty dokumentów. - Wybacz ale muszę chyba ciebie zawieźć w tej kwestii. Plany przesłuchania mają odbyć się dopiero wieczorem. Sprawa jest poważana ale gnidy nie chcą mówić. Podobnież posłali po kogoś, kto lepiej zajmie się wyciąganiem informacji.
Wszystko miało wskazywać, że cała wizyta w siedzibie władz miała zostać zakończona zwycięstwem bezrobocia. Jednak Kuro zawołał w stronę Hikariego. Mina wskazywała na to, że dopiero coś sobie przypomniał.
- Swoją drogą chyba ktoś ma dla ciebie jakieś zlecenie, Hikari. Przyszedł tutaj z rana i wspomniał coś o pomocy eksploracji jaskiń i wspomniał twoje imię. Prosił by przekazać, że znajduje się w...
- Hikari... dono ?
Rozmowę przerwała dwójka mężczyzn, która znajdowała się wcześniej pomieszczeniu jednak siedziała przez cały czas pod ścianą na niewielkiej ławeczce. Jeden z nich wyglądał na ok 28 lat, miał poszarpane brązowe włosy, ciało raczej które nie zaznało cięższej pracy fizycznej. Drugi na około 35 wiosen miał kwadratową, wysuniętą szczękę. Włosy bardzo krótkie, góra centymetrowej długości barwy czarnej. Był bardziej umięśniony od towarzysza. W dłoniach ściskał nakrycie głowy.
Ukryty tekst
Re: Siedziba władzy
: 22 sie 2019, o 17:25
autor: Hikari
P rzebywając całe życie w wiosce zazwyczaj poznaje się większość osób w wiosce, ale w jego przypadku zaczął się zbliżać do mieszkańców po wojnie w Atsui. Wraz z kilkoma późniejszymi zadaniami wyrobił sobie szacunek miejscowych, patrzenie na niego z nienawiścią bywało rzeczywiście rzadkością. Dwaj strażnicy nie robili mu żadnego problemu aby wejść do środka, raczej zauważyli, że nie miał nastroju na towarzyskie gadanie więc tylko kiwnęli głowami. Oczywiście gest ten doczekał się identycznej odpowiedzi z strony Hikariego, który z lekkim pośpiechem wszedł następnie do środka. Miał kiepski dzień, więc brak kolejek okazywał się niemalże błogosławieństwem, dzięki temu od razu podszedł do siedzącego w recepcji Kuro i pominął sobie odpowiedź na jego dowcip. Przeszedł od razu do pytania o Shinjo.
Niestety informacje, które Terumi usłyszał nie mógł uznać za zadowalające. Przesłuchania miały się odbyć dopiero wieczorem przy pomocy jakiegoś specjalisty z zewnątrz. Miejmy nadzieję, że takowy nie należał do mafii, bo ich spotkanie mogłoby się skończyć bardzo niemiło. Martwiące były słowa, że sprawa jest poważna. Kłopotów nagle mu się mnożyło na głowie, prawdę mówiąc obecnie wystarcza sam spór z Shigashi, który nie pozwala mu spać spokojnie. Jak bardzo nie chciał przypominać sobie uczennicy, a także ich ostatniej rozmowy to musi przyznać rację jej przeczuciu. Spokojne czasy w których mógł budować swoją siłę już się skończyły, teraz powoli nadchodzi czas prawdziwej próby.
- Dzięki za informacje, może do jutra nie umrę. Jakby jakaś kolejna osoba próbowała podglądać mój dom to może uda mi się szybciej zdobyć informacje.
Uśmiechnął się lekko z żartem, chociaż wymuszenie. Na szczęście przynajmniej mimikę posiadał idealnie wytrenowaną, nawet jeżeli za nią nie było prawdziwych emocji. Co prawda gniew już wygasł przy króciutkiej rozmowie zajmującej umysł w dużej części, ale pozostał ostatecznie ból. Jakby nie patrzeć Inoshi była trzecią najbliższą mu osobą w życiu, poza rodzicami z nikim nie spędził tyle czasu co właśnie z nią. Owszem wiele marudziła, niemalże zapewne dla zasady to wciąż takie zakończenie nie było niczym miłym. Z drugiej strony dzięki temu posiadał pewność, że się nie wtrąci.
- To... Widzimy się tutaj jutro, czy masz wolne?
Zaraz po pytaniu ruszył do wyjścia, ale w drodze został zatrzymany. Najpierw przez Kuro, który wspominał o facecie mówiącym o eksploracji jaskiń, a potem dwójkę nieznajomych podłapujących jego imię z kontekstu. Już nawet nie pozwolą normalnie ludziom dokończyć zdania, gdzie się podziały jakiekolwiek zasady kultury osobistej. Hikari zmierzył ich swoimi dwukolorowymi źrenicami, bez jakiejkolwiek agresji, raczej dość obojętnie lekko wzdychając.
- Zgadza się, czyżby panowie byli kolejnymi osobami mnie poszukującymi? Jak Susanoo kocham, muszę wynająć sekretarkę, która by zdążyła to wszystko zanotować.
Zażartował sobie, ale nie zapominał o słowach swojego znajomego siedzącego za recepcją. Eksplorowanie jaskiń brzmiało jak dobra wymówka do zasadzenia na Yogańczyka pułapki przez mafię, albo jeszcze nieznanego mu przeciwnika. Jeżeli tak by właśnie to wyglądało to wolał jej wyjść naprzeciwko, a następnie wysłać wiadomość, że lepiej z nim nie zadzierać.
- Kuro zapiszesz mi adres na kartce? Postaram się go odwiedzić wracając do domu, o ile będę miał okazję.
Ale wpierw wypadało się dowiedzieć o co chodziło tutejszym nieznajomym.
- Przepraszam, ostatnio mam urwanie głowy dosłownie. W czym mogę pomóc?
Re: Siedziba władzy
: 23 sie 2019, o 13:17
autor: Yami
Misja Rangi B
Hikari
3/45
Mężczyźni pomimo żartu na który pozwolił sobie Hikari wyraźnie struchleli pod wpływem jego intensywnego spojrzenia. Oboje pochylili swoje głowy nisko tak jakby za coś przepraszali. Nie mniej jednak w końcu ten bardziej barczysty odezwał się trochę niepewnym głosem.
- Bo... Panienka Inoshi po... powiedziała nam, żebyśmy zgłosili się do niejakiego Hikariego. Widzi Pan, mamy pewien problem...
- Szukamy pracy... - wsparł słowem jego kolega.
- No właśnie... I panienka Inoshi powiedziała, żebyśmy się do Ciebie zgłosili, że nam jakoś pomożesz.
Mężczyźni nie podnosili głowy. Wciąż spoglądali w ziemię uciekając przed jego ciężkim wzrokiem.
Całemu zajściu przyglądali się znajdujący na recepcji ludzie a w tym Kuro, który uśmiechnął się pod nosem. Jego zadanie było jednak inne. Miał napisać na kartce papieru lokal w jakim zatrzymał się tajemniczy jegomość, który poprosił o pomoc Hikariego. Mężczyzna nie pozwolił sobie odpuścić luźnej uwagi.
- Spójrz na tych biedaków. Wzorkiem chcesz ich zabić? Tutaj jest adres o który prosiłeś.
Kartka z zapisanym adresem pojawiła się na blacie stołu, na wyciągnięcie dłoni Akoraito, choć biorąc pod uwagę zasługi lepiej było przypiąć łatkę Krwawego Pokolenia. Teraz jednak stanąłeś naprzeciw ostatniej nitki, która łączyła Ciebie ze swoją uczennicą. Mimo, że tej nie było już z Tobą wciąż wpływały na Ciebie efekty jej decyzji i słów, które rzucała w eter podczas Twojej nieobecności. Miałeś wszelkie prawo spławić mężczyzn, nie byli niczym więcej jak osobami, którym obiecał im ktoś inny. Mogłeś też wpłynąć na ich los jako ostatni wyraz dobroci jaki mogłeś pokierować dziewczynie, która kierowała się dobrem innych, choć teraz... na pewno nie twoim.
Re: Siedziba władzy
: 23 sie 2019, o 20:29
autor: Hikari
T akiego obrotu spraw zupełnie się nie spodziewał. Na wypowiedzenie imienia jego uczennicy mina mu lekko zrzedła. Już bez tego mężczyźni byli dość skrępowani, bo jak się okazało szukali pracy. To właśnie w tym momencie Hikari stał przez sekundę jak wryty analizując czy dobrze wszystko zrozumiał. Ciekawe ile jeszcze mu nie opowiedziała dziewczyna, sprawy po niej ciągnęły się niczym smród w niezmienionych gaciach. Przynajmniej takie obecnie sprawiało to uczucie, miał kłopot nie wiedząc nawet co mógłby im odpowiedzieć. O czym mogła ona sobie myśleć kierując tą dwójkę do niego, a nim się zastanowił w rozmowę wtrącił się Kuro o którym przez moment nawet zapomniał.
- Nie, nie, jasne, że nie. Po prostu... Cholera.
Podrapał się z tyłu głowy instynktownie, a będąc lekko zakłopotany przygryzł również dolną wargę. Ostatecznie mógłby im dać znaleźć niby jakieś zajęcia przy domu, ale skąd do cholery ona ich wzięła? Czy mógłby im zaufać? W jego mieszkaniu jest wiele rzeczy, które wolałby aby nigdy nie były ruszone. Musiałby się przy wszystkim zabezpieczyć.
- Jak panowie słyszeli jestem bardzo zajętym ostatnio człowiekiem, może przydałby mi się ktoś do zajęcia gospodarstwem. Żyjąc samemu nie miałbym czasu na wszystko.
A najbardziej czasochłonnym zajęciem jest pędzenie sake, które mógłby komuś powierzyć. Oraz ogródek, czy od czasu do czasu odświeżenie wnętrza jak wróci. Szkoda, że zapewne żaden nie potrafi gotować.
- Dzisiaj muszę się zbierać, ale jeżeli sprawa nie będzie pilna to spotkamy się jutro z rana. W przeciwnym wypadku zostawcie tutaj informację to pojawię się jak tylko wrócę. Kuro byłbyś tak miły i powiedział im jak do mnie trafić? Nie wiem czy słyszałeś, ale podobno ostatnio ktoś próbował mi się włamać do mieszkania. Wolę się upewnić, że ten ma o wiele milsze wobec mnie zamiary.
Oczywiście nie wiedział, że to dwójka mężczyzn będąca tutaj była odpowiedzialnymi za to zamieszanie. Nie zdawał sobie Terumi sprawy, że to ich dzieci porwano i zmuszono do tego czynu. Teraz też nie miał okazji się o tym przekonać, bo pomimo iż nie należał do Krwawego Pokolenia to znał wielu z nich. Wraz z Murai'em oraz Ichirou ramię w ramię odbijał Atsui, a także pojedynkował z Natsume, który porównał jego zdolności do liderki. Mógł im dorównywać w swojej wiosce, szczególnie kiedy po zakończeniu swoich słów wykorzystał swoją pełną prędkość i wybiegł z siedziby lidera chcąc uciec od tego kłopotliwego tematu. Nie chciał zajmować się takim czymś obecnie, wolał oczyścić swoje myśli normalnym zadaniem. Oczywiście z sobą zabrał kartkę, ale było to niczym mrugnięcie dla większości obecnych, niemal niedostrzegalne zapewne. Odczytał ją po drodze i natychmiast udał się pod wskazany tam adres.
Ukryty tekst
Re: Siedziba władzy
: 24 sie 2019, o 13:17
autor: Yami
Misja Rangi B
Hikari
5.1/45
Mężczyzna siedzący za blatem recepcji uśmiechnął się w kierunku Akoraito i bacznie obserwował jego ruchy. Spuścizna po uczennicy (choć zwyczajowo powinno być na odwrót) przysporzyła problemy nawet znanemu członkowi klanu, o którym krążyły przedwczesne plotki o możliwym awansie na szanowaną rangę Sentokiego. Wynikało to z świadomości siły młodzieńca, którą pokazał podczas niedawnej wojny a także licznym dokonaniom w swoim mateczniku. Tak teraz dwójka nieznajomych, którzy poprosili go o pomoc, całkowicie zbiła go z pantałyku, co było przyjemnym widokiem dla przyjaciela Kuro.
Problem istniał i należało jakoś go rozwiązać. Pierwsze co przyszło młodzieńcowi to pomoc na jego własnych ziemiach. Zawsze znajdzie się potrzeba aby wysprzątać dom, naprawić jakiś mebel bądź zająć się terenami zielonymi otaczającymi posiadłość. Szczególnie położył nacisk na samotne życie ostatecznie piętnując swoją uczennicę.
- Tak, właśnie widzimy... i ... nie chcemy zajmować nadto Pańskiego cennego czasu. - odparł szatyn podnosząc się w końcu do pozycji pionowej. - To my... będziemy tutaj też jutro czekać...
Mężczyźni byli świadomi swoich grzechów dlatego nawet pomimo cierpienia jakie przeżywali wewnątrz za sprawą porwanych dzieci wierzyli, że uda się je uratować. Musieli jednak zapewnić im względne bezpieczeństwo oraz zapewnić warunki na dalsze życie. Mogli się zamartwiać, mogli naciskać ale to nic by im nie dało, wręcz przeciwnie mogliby zostać wyrzuceni a wszelkie informacje w sprawie, która wszak też ich łączy, przestałyby nadpływać. Pomimo wielu błędów jakie popełnili widocznie coś w głowach jeszcze mieli albo było to efektem długiej pokuty, którą musieli odbyć. Dodatkowo Hikari sam wbił im kolejną szpilę wspominając o włamaniu do mieszkania. Młodszy z mężczyzn wciąż miał opuszczoną głowę, tym lepiej dla niego albowiem cała pokryła się zimnym potem.
- To... Powodzenia...
Kuro pożegnał towarzysza, który zniknął na tyle szybko, że nie był w stanie dokończyć zdania. On oraz dwójka mężczyzn byli zdziwieni kiedy mężczyzna, który stał przed nimi chwilę temu zniknął niczym kamfora pozostawiając jedynie za sobą poruszone ciałem powietrze.
Kartka, którą otrzymał od towarzysza dostrzegłeś znajomą nazwę:
Karczma "Pod sześcioma żywotami", Tadatoshi Yamagata
z/t -> Karczma "Pod sześcioma żywotami"
Re: Siedziba władzy
: 11 lip 2020, o 11:44
autor: Hikari
P rzybycie posłańca zdecydowanie zmieniło atmosferę w jego domu. Treść listu nie wyjaśniała sytuacji, ale odczuwał po kościach aby miał jakieś zadanie do wykonania. Tylko w związku z misjami się do niego zwracano, do których nikt nie posiadał zarzutów. W głowie zastanawiał się nad problemem w jaki sposób zająć mógłby gości, nie chcąc narzucać im swoich kłopotów. Był tutaj na przegranej pozycji, bo Misae natychmiast pogoniła biednego Tomoe będąc gotową do pomocy. Zrozumiał jakoby decyzja zapadła spoglądając w jej błyszczące się bez źrenic oczy, zresztą nawet nie miał zamiaru z nią dyskutować. Zaskakując samego siebie ucieszył się złożoną propozycją. Znał zdolności klanu Yamanaka, wiedział jak mogą być przydatne, a najważniejsze polubił przebywać w otoczeniu białowłosej. Powoli też przestawał się zamartwiać ewentualną zemstą mafii, poznał ich ewentualną siłę nie mogącej stanowić większej przeszkody poza Shigashi.
- Nie nazwałbym tego pomocą, też dostałem zapłatę. Jednak... Czułbym się zaszczycony twoim towarzystwem.
Uśmiechnął się bez myślenia o obietnicy, była to zwyczajna reakcja na dobre nowiny. Kiwnął też głowa, aby skierować wzrok na schody przed kolejną wypowiedzią.
- Tylko przed wyjściem się przebiorę i wezmę swój ekwipunek.
Po uzyskaniu pozwolenia wszedł na piętro, gdzie zrzucił swój strój domowy na rzecz dużo prostszego misyjnego. Składał się on z spodni, koszulki i czarnego płaszcza z kapturem pomagający zachować anonimowość przy należytej potrzebie. Założył również wszystkie kabury i torby pod niego na swoje miejsca i po dwóch, trzech minutach znalazł się schodził już na parter gdzie ugasił wcześniej rozpalony ogień. Nie chciał żadnego pożaru pod nieobecność.
- Gotowa?
Upewnił się ciepło brzmiącym pytaniem, aby wspólnie opuścić lokum przemierzając wioskę do siedziby władzy. Ulice tętniły życiem, ludzie byli zajęci codziennymi problemami, a dzieciaki zapominały o świecie podczas zabawy. Widok dla niego codzienny, dodający mu otuchy jakoby jego trudy nie szły na marne. Każdy potrzebował jakiegoś powodu do działania, a widząc tego efekty przychodzi zadowolenie. Jeszcze większe z faktu, że była ta jedna dziewczyna idąca obok nie postrzegająca Terumiego jako narzędzie do zachowywania pokoju. Mógł na to nie zasługiwać, ale nikogo do niczego nie zmuszał, a odrzucanie przyjemności byłoby głupotą.
- Jeżeli jesteś głodna możemy zatrzymać się w karczmie po dowiedzeniu się szczegółów. Miejmy nadzieję, że to nic poważnego.
Zagadał uśmiechnięty podczas podróży, aby się zaskoczyć widokiem wysłanników innych klanów. Czyżby lider zaczął przygotowania na wojnę z Sanjin? Oznaczałoby to wielkie kłopoty Yogańczyka zmuszonego do podejmowania jakichś działań zaniechujących, tymczasem uwaga skupiła się na recepcji. Bez problemów rozpoznał członków rodu Yamanaka wyglądających na mocno niezadowolonych. Pamiętając o problemach Misae wziął pod uwagę, że ktoś mógł jej poszukiwać tylko nie wyjaśniałoby to pozostałych przybyłych. Nie musiał rozwiązywać zagadki zgadując, bo po wejściu został przywołany ręką aby podszedł w samo centrum zamieszania co wykonał po spojrzeniu na twarz swojej towarzyszki. Chciał odczytać czy nie stresuje się sytuacją, oraz dodać otuchy mrugając oczkiem. Obiecał wcześniej zająć się ewentualnymi jej problemami.
- Hikari Terumi miło mi państwa poznać, a to Misae Yamanaka. Akurat u mnie gościła, niegrzecznym było zostawienie damy samej w domu.
Lekko się ukłonił z szacunkiem gdy byli już wystarczająco blisko wyłapując reakcję obecnych na wieści aby następnie zachęcić do podzielenia się szczegółami problemu.
- W czym możemy pomóc?