Siedziba władzy

Awatar użytkownika
Ero Sennin
Support
Posty: 1836
Rejestracja: 10 cze 2015, o 00:41
Multikonta: Minoru

Siedziba władzy

Post autor: Ero Sennin »

0 x
Murai

Re: Siedziba władzy

Post autor: Murai »

Ponownie wkroczył do wioski. Był tutaj jedynie raz, około dwa lata temu. Dobrze zapamiętał to miejsce, praktycznie nic się nie zmieniło od tamtego czasu. Wszystko utrzymane w specyficznym stylu i klimacie którego nie sposób było zapomnieć bądź skopiować. Szczególnie biorąc pod uwagę, że tuż przy wejściu do osady spotkał dwójkę strażników wyglądających na Kakuzu. Jakże inaczej, w tym miejscu ludzie wyglądający jak Murai nie byli niczym niezwykłym. Murai faktem tym nie był zaskoczony ani trochę, wszak był tutaj już wcześniej. W towarzystwie Kiry. Faktycznie dużo minęło od tamtego czasu, w natłoku ogromnej ilości wydarzeń i informacji świadomość upływającego czasu była spychana nieświadomie na dalszy plan. Wzrok Muraia przejeżdżający z jednej persony na kolejną również był czymś, co nie było do końca świadome. Może było to spowodowane przez fakt, że nie widział żadnego Kakuzu poza obrębem tej wioski, nie wliczając Mitsuchi-dono spotkanego podczas turnieju. Widok ludzi podobnych do niego, przynajmniej pod względem czysto fizycznym, był na tyle obcy, że młodzieniec instynktownie więc obserwował kogo się da. Idąc wgłąb osady, gdzie ilość budynków ulegała znacznemu zwiększeniu, dało się rozróżnić typowe dla codziennego życia dźwięki. Każdy wykonywał co do niego należało, spędzał czas zgodnie ze swoją wolą. Na rękę Muraia byłaby sytuacja, w której jego pojawienie się nie byłoby zauważone. Niestety tak nie było, część ludzi mijanych po drodze dostrzegała go i rozmawiała między sobą. W rozmowach dość często padało jedno słowo - Pusty. Czy było to bezpośrednio o nim? Ciężko było właściwie ocenić to miało to słowo znaczyć. Może to jakiś jego pseudonim? Albo był brany za kogoś innego. Dopóki nie upewni się co do genezy tego i czym to właściwie jest, daruje sobie domysły i skupi się na celu swojego przybycia. Niektórzy machali też rękoma w geście przywitania. Tych bardziej społecznych osobników Murai nagradzał kiwnięciem głowy w formie przywitania się. Jego celem był największy budynek, siedziba głowy Szczepu. Wioska nie była tak wielka jak miasta kupieckie, wobec tego dotarcie w upragniony punkt zajęło mu stosunkowo mało czasu. Wszedł do środka bez żadnych problemów. W środku znalazł osobę o odpowiedniej funkcji, po czym zadał jej dość jasne i klarowne pytanie:
- Czy MItsuchi-dono jest może w swoim gabinecie? Mam ważne informacje z Hyuo i chciałbym przekazać je najszybciej jak to możliwe.. - Murai zastosował tutaj oczywistą dla tego miejsca kulturę, nie żądając natychmiastowego spotkania czy olewając to i samemu nie pukając do jego drzwi. Albo nawet tego nie czyniąc, tylko wchodząc bez jakichkolwiek zahamowań. Takie poczynania nie wpłynęłyby dobrze na jego wizerunek, a było to miejsce w którym chciał wywierać możliwie najlepsze wrażenie.
0 x
Awatar użytkownika
Ero Sennin
Support
Posty: 1836
Rejestracja: 10 cze 2015, o 00:41
Multikonta: Minoru

Re: Siedziba władzy

Post autor: Ero Sennin »

0 x
Murai

Re: Siedziba władzy

Post autor: Murai »

Murai nie znał się dobrze właściwie z nikim w wiosce. Wszelkie powiązania pomiędzy nim i mieszkańcami wynikały głównie, i raczej wyłącznie, z tego że byli jednakowej budowy ciała. Oczywiście poza ewentualną liczbą serc, którą Murai regularnie powiększał. Nie darzył ludzi mieszkających tutaj jakimś szczególnym uczuciem, po prostu byli. Narzędzia, które były nieco bardziej specyficzne od reszty. Kakuzu miał na względzie scenariusz w którym Mitsuchi byłby zajęty, nie byłoby go wcale,
bądź też z jakiś powodów Murai nie byłby mile widziany. Istniała nawet możliwość zostania zaatakowanym w chwili pojawienia się u wrót osady, jakkolwiek irracjonalnie by to nie brzmiało. Mężczyzna mimo wielu doświadczeń zdobytych z pól bitew, a także przez szkolenia w czasach dzieciństwa, nie walczył nigdy z innym Kakuzu. Nie znał pewnego sposobu na powstrzymanie przeciwnika, jego nici. To mogło być problematyczne, jednak wszystko układało się w korzystny dla Muraia sposób. Został zaproszony bez zbędnych zwłok, natychmiast wręcz. Kobieta, nosząca dość zwiewne odzienie, zaprowadziła go do gabinetu. Lider Szczepu siedział na podłodze, nićmi odkładając jakiś zwój. To przypomniało Muraiowi o zwoju otrzymanym przez lidera, w którym znajdowała się wiedza o genezie Szczepu Kakuzu. Zaznajomił się z nią, aczkolwiek warto było przynieść go spowrotem, trzymać w ukryciu, bądź zniszczyć po zapamiętaniu całej treści. Mimo wszystko była to wiedza niedostępna dla osobników spoza Szczepu, zostawienie jej w Ryuzaku mogło skutkować odnalezieniem. Mitsuchi wstał. Ktoś przerwał mu nudzenie się. Widocznym było znużenie i brak zainteresowania. Czy obowiązków lidera było aż tak mało, że miał wolny czas w ilościach pozwalających mu na przyjęcie takiej postawy? Szczep jest jednak mniejszy i mniej znaczący od klanu, możliwe że w tym tkwiła odpowiedź na pytanie zadane przez Muraia.

- Witam, Mitsuchi-dono. - Murai bardzo oszczędnie przywitał się z liderem, dodając skinięcie głową. Nieco głębsze niż w przypadku ludzi w wiosce. Być może człowieka tego nie obchodziły formalności i grzeczności, może wolał przejść bezpośrednio do sedna. Jednak Murai, który zawsze dostosowywał się do sytuacji o przeróżnym charakterze, doskonale wiedział że w przypadku gdyby Mitsuchi-dono zwracał uwagę na takie rzeczy, osoba Muraia straciłaby u niego dobrą opinię. O ile takową miał, nie wiedział o swojej reputacji u lidera. Gość, za namową gospodarza, usiadł na jednym z wolnych krzeseł. Brak wygody Murai powitał najzwyklejszą akceptacją. Wolał nawet surowość od zbytniej wygody, można więc powiedzieć że czuł się komfortowo.
- Przychodzę z informacjami. Jak pewnie Mitsuchi-dono wie, od jakiegoś czaru biorę udział w różnych konfliktach na świecie. Ostatni z nich, który zakończył się na dniach, miał miejsce na Lodowych Wyspach. Dokładniej mówiąc w Hyuo. Wyniosłem z niego dużo informacji, z którymi chciałem się podzielić z Mitsuchim-dono. Pozwolę sobie pominąć mniej ważną część i przejść od razu do rzeczy. Zaczynając... Wraz z małym oddziałem infiltrowałem bazę człowieka o pseudonimie Bestia. Nie mieszaliśmy się zatem w główną potyczkę pomiędzy dwoma stronami konfliktu. Wewnątrz, poza pomniejszymi oddziałami przeciwnika, stanęliśmy przed Bestią. W oddziale był jednak zdrajca, tak zwany NES. Umiejętności klanu Nara posiadane przez niego sparaliżowały oddział i wystawiły na łaskę przeciwników. Człowiek zwany Bestią okazał się jedynie synem oryginalnego. Został zabity na naszych oczach przez kobietę zwaną Wojną, która miałaby być jego sojusznikiem. Obydwoje deklarowali się jako podwładni Hana, tytułując go Lordem. Kobieta przypominała trupa, bardziej niż Kakuzu. Szara, popękana skóra. Rany bez śladów krwi. Głębokie nacięcie na szyi, wystarczające do pozbawienia życia. Wśród nas była dwójka, która rozpoznała Wojnę. A dokładniej to poprzedniego właściciela ciała, które aktualnie ma nowego mieszkańca. - Murai zrobił krótką przerwę, podczas której wnikliwie badał reakcję Mitsuchiego na jego słowa. Szukał oznak zainteresowania, jakichkolwiek emocji mogących wskazać kierunek dalszego ciągnięcia raportu. Szukał emocji na konkretne słowa, na konkretne wyrażenia. Kontynuował. - To ciało było martwe, ale żyło. Podczas rozmowy padało wiele niezrozumiałych wyrażeń. Wojna deklarowała się jako jeden z Jeźdźców Odnowienia. Jeden z czterech pomocników Hana, jak zauważył jeden z dowodzących oddziałem. Wspominała o Powrocie, najprawdopodobniej wydarzeniu. Podjęliśmy walkę. Samurai zwany Zjawą nawiązał w miarę równą walkę z Wojną, reszta oddziału mierzyła się z jej pomocnikiem. NES już wcześniej odszedł, dzięki czemu byliśmy w stanie walczyć. W pewnym momencie nastąpiła przerwa w potyczce. Wojna powiedziała, że musi zaraportować śmierć Bestii i postawiła nam ultimatum - albo damy jej wyjść, albo zabije nas wszystkich. Zaczęła emanować fioletową chakrą. Wszyscy w oddziale stracili wolę walki. Poczuliśmy jej potęgę. Daliśmy jej odejść. Jak tylko zniknęła, oddział opuścił placówkę. A ja popłynąłem na stały ląd, kończąc tutaj. - zakończywszy ni to raport, ni to opowieść, umilkł i czekał na reakcję Mitsuchiego. Pytania mające na celu doprecyzować niektóre rzeczy. Sam Murai nie wiedział aż tak wiele. Ale te wszystkie rzeczy, zebrane teraz do kupy, zaczynały mieć w miarę dziwny sens. I prowadziły do jednego ciągu. Powrót, Lord Han. Zaraportować śmierć Bestii... komu? Kto może być na tyle potężny, by Wojna miała zdawać mu raporty? Odpowiedź nasuwała się sama, jednak była zbyt nierealna. Murai sam nie do końca dopuszczał do siebie taką możliwość, ale zgodnie ze swoim nietypowym sposobem myślenia musiał przyjąć do wiadomości, że może się wydarzyć wszystko. Każdy scenariusz ma szansę na faktyczne zaistnienie.
0 x
Awatar użytkownika
Ero Sennin
Support
Posty: 1836
Rejestracja: 10 cze 2015, o 00:41
Multikonta: Minoru

Re: Siedziba władzy

Post autor: Ero Sennin »

0 x
Murai

Re: Siedziba władzy

Post autor: Murai »

Relacja skupiała się na najważniejszych częściach. Murai chciał możliwie szybko przejść do meritum, poprzedzając je minimalną konieczną ekspozycją. Jak znaleźli się w sytuacji, najważniejsze okoliczności i persony. Oddział traktował jako jeden byt, nie rozkładając go na pojedynczych członków. Nie miało znaczenia to że Shinji był w tym oddziale i zrobił konkretne rzeczy.
Tak samo mało znaczącą była Meido, która poza zrobieniem chaosu swoją przemową i otwartej deklaracji swojej pasywności w tej sytuacji, nie przyczyniła się w żaden sposób do obecnej sytuacji. Poza swoją śmiercią, na której Murai nie zyskał praktycznie nic. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że nie przeszukał żadnego z nich pod względem uzbrojenia czy posiadania jakichkolwiek informacji. Gdyby Kakuzu posiadał jakiekolwiek emocje i typowo ludzkie odruchy, uderzyłby się z tak zwanego plaskacza w twarz i przeklinał swoją głupotę. Tak, to właśnie było to. Wizja kolejnego serca zasłoniła procedurę z pozoru całkowicie oczywistą, jaką było sprawdzenie posiadanego przez nich ekwipunku celem zdobycia kolejnych informacji. Karygodny wręcz błąd. Nie dał tego po sobie poznać, ale w tym momencie zdał sobie sprawę że na własne życzenie pozbawił się możliwości pozyskania wiedzy, z czego ofiara ta nie przyniosła absolutnie żadnych korzyści. Wszystko to, cały potok myśli i wniosków, trwał jedynie krótką chwilę, po której to padły pytania ze strony Mitsuchi-dono. Pierwsze z nich dotyczyło składu owego oddziału. Logiczne, nie powiedział przecież dokładnych proporcji, rang osób które brały udział w operacji. Można więc było wysunąć wniosek, że cała akcja była nieprzemyślanym i głupim zachowaniem.

- Oddział składał się z miejscowych, elitarnych wojowników, a także dowództwa w postaci wcześniej wspomnianego samuraia Zjawy i przedstawicieli klanów Yuki i Ranmaru, których umiejętności stały na wysokim poziomie. A także grupy najemników o przeróżnych umiejętnościach. Wliczając mnie, jednego Uchihę, mniej doświadczonych szermierzy, kilku Sabaku, medyka i innych. Dowództwo było w pełni kompetentne i podejmowało odpowiednie do sytuacji decyzje. Najemnikom oferowano wynagrodzenie. To i możliwość zdobycia wiedzy o tamtejszych terenach i klanach skłoniły mnie do dołączenia. - odpowiedź była znacznie bardziej konkretna. Struktura oddziału była dobrze zorganizowana, nawet jeśli przypadkowa. Medycy, sensorzy, jednostki o potencjale bojowym. Kompetentne dowództwo. Wszystko grało i było profesjonalne. Przynajmniej według Muraia, ale Mitsuchi-dono powinien dojść do podobnych wniosków na podstawie wymiany przedstawicieli poszczególnych klanów. Uchiha teoretycznie byli rodem o potężnych możliwościach, tak samo Sabaku. Słowa wypowiadane przez Mitsuchiego były skierowane bardziej do niego samego niż Muraia, ale młodszy Kakuzu zdołał wywnioskować z nich, że już wcześniej dochodziły do lidera informacje o tej tematyce. Kolejne pytanie było o samym ciele Wojny. A dokładniej o jego poprzednim właścicielu. Murai sam nic nie wiedział, jednak mógł posiłkować się widzą pozyskaną na polu bitwy. Szczątkową, jednak jakąś.
- Poprzednia właścicielka ciała miała na imię Iwaru. Dwójka najemników ją rozpoznała, z czego jedno było bardzo blisko z nią zżyte. Iwaru rzekomo posiadała cyrkowy namiot w Ryuzaku, ale śmierć najemniczki uniemożliwiła bliższe poznanie tożsamości Iwaru. - wychodziło więc na to, że osoba do której wcześniej należało ciało nie była nikim szczególnym. A jeśli była, przykładowo jedną z byłych liderek bądź ważniejszych person, to Mitsuchi z pewnością to rozpozna.
Z drugiej jednak strony nie było wielu okazji do spotykania się z innymi liderami, a na pewno nie w tak niespokojnych czasach. Mitsuchi wyglądał na mocno zamyślonego, tak też się zachowywał. Najwidoczniej rozważał scenariusz powrotu Hana i jego następstwa. Na pewno nie była to przyszłość dobra, przynajmniej dla aktualnie panującego porządku. Nagle lider Kakuzu zmienił temat i polecił Muraiowi o osiedlenie się w bliskiej odległości od osady, bądź w niej samej. Nawet pasowało to do prywatnych planów Muraia, polegających na osiedlenie się właśnie tutaj, a ewentualne podróże odbywać właśnie z tego punktu. Prowincja ta była mniej więcej pośrodku kontynentu, co znacznie ułatwiało potencjalną konieczność wyruszenia do dalszych części. Oszczędność czasu. Także bezpieczeństwo jego samego wzrastało. Bycie otoczonym przez "rodaków" zmniejszało szansę na potencjalną śmierć z ręki kogoś kto przeniknął do otoczenia Muraia. Tutaj społeczeństwo było jednolite i podobne do siebie bardziej niż, prawdopodobnie, inne rody bądź Szczepy. Odpowiedź młodego Kakuzu mogła więc być jedna.

- Chętnie skorzystam z tej propozycji. Jakikolwiek dom, chociażby najbardziej lichy, całkowicie mi wystarczy. Mieszkanie tutaj będzie miało więcej zalet niż w Ryuzaku. Proszę zatem korzystać z moich talentów wedle swojej woli, Mitsuchi-dono. - jakkolwiek dziwnie i pompatycznie nie brzmiałaby ta deklaracja, to jednak była bardzo istotna. Murai do tej pory niespecjalnie podlegał pod lidera swojego Szczepu, będąc bardziej bytem indywidualnym. Oczywiście już wcześniej ten mógł skontaktować się z młodzieńcem, jednak nie czynił tego, co było logiczne biorąc pod uwagę dość niestabilny tryb życia Muraia i różnicę odległości między nimi. Jednak to rodziło konkretne pytanie w głowie Muraia - czy skoro od teraz będzie mieszkał w wiosce, bądź w jej najbliższych okolicach, i dobrowolnie oddał swoje usługi liderowi Szczepu, to straci swoją indywidualność i wolność? Pytanie to miało jednak naturę drugorzędną, ustępując kolejnym słowom, pytaniom, planom Mitsuchiego.
0 x
Awatar użytkownika
Ero Sennin
Support
Posty: 1836
Rejestracja: 10 cze 2015, o 00:41
Multikonta: Minoru

Re: Siedziba władzy

Post autor: Ero Sennin »

0 x
Murai

Re: Siedziba władzy

Post autor: Murai »

Mitsuchi zdecydowanie wiedział więcej o całej sytuacji. Skoro dawali o sobie znać nie tylko tutaj, to wcześniej także musieli maczać swoje palce wydarzeniach na świecie. Być może jeden z konfliktów w których wcześniej Murai brał udział, został wywołany bądź brały w nim udział jednostki z grupy podwładnych Hana. Czy to oznaczało, że sam Antykreator także żyje? A może Powrót oznaczać ma wskrzeszenie go do życia? Skoro możliwym jest ożywienie ciała poprzez umieszczenie w nim kogoś, to czemu nie ożywienie ciała i jego właściciela? Murai nie posiadał jeszcze wielu informacji, mnóstwo rzeczy i technik pozostawało dla niego nieznanych. Wiedzy tej na pewno nie powinien rozszerzać teraz. Kakuzu doskonale znał swoją rolę w tym momencie. Dobrowolnie zdał raport z ważnego wydarzenia dla swojego lidera. Nieproszony przez nikogo, nikt nie wydał mu takiego polecenia. Teoretycznie mógł domagać się wyjaśnień, ekspozycji o wcześniejszych dokonaniach nowego, nieznanego wcześniej Muraiowi gracza. Pierw jednak wolał zbudować solidne podstawy oparte na zaufaniu lidera do młodego Kakuzu. Na pewności, że ten zawsze jest do jego dyspozycji. Dopiero potem zacznie po kawałku zdobywać niezbędne mu informacje. Lepiej walczy się z przeciwnikiem, o którym posiada się dużo informacji. Nie uznawał grupy "wyznawców" Hana jako jakiegoś głównego przeciwnika, ale jako zagrożenie które może mu stanąć na drodze. A o takich lepiej wiedzieć zawczasu.
Mitsuchi uznał Iwaru za nic nieznaczącego pionka i tą opinię Murai podzielał. Chociaż faktycznie identyfikacja posiadacza ciała mogła przybliżyć ich do jakiegoś nieoczywistego powiązania, to równie dobrze mogli zabić pierwszego lepszego człowieka i wsadzić tam Wojnę. Murai mógł zakładać to, jak i scenariusz w którym jakość ciała i siła posiadacza miała znaczenie. Bez żadnych dowodów były to jednak tylko dumania, nieznaczące dla całości sytuacji. Mitsuchi wręczył Muraiowi dokument zawierający listę wolnych kwater na terenie osady i wokoło niej, wraz z ich dokładną lokalizacją. Nowy mieszkaniec tych okolic mógł wybrać sobie jeden z nich i się w nim urządzić. Dla Mitsuchiego była to rzecz bardzo prozaiczna,
dla Muraia zresztą też. Najprędzej wybierze pierwszy lepszy dom w dobrym stanie i o odpowiednio małej powierzchni. Mimo tego obdarzony tym przywilejem powinien okazać swoją wdzięczność. Nawet jeśli przez słowa, które nie miały żadnego odzwierciedlenia w rzeczywistości.

- Dziękuję, Mitsuchi-dono. Postaram się ulokować możliwie blisko, tuż obok głównej osady. - wspomnienie przez lidera o formie pracy Muraia było lekko niespodziewane, ale faktycznie miał sporo racji. Lider zwracał uwagę nawet na taki szczegół, jak przystosowanie aspołecznej jednostki do życia w grupie. Tą niewielką rzeczą podbił swoją opinię u chłodnego i wykalkulowanego samotnika. Może i była to błahostka, jednak to zwracanie uwagi na takie błahostki jest najciekawsze. Na konieczność raportowania swoich wyjść, Murai zareagował kiwnięciem głowy w geście potwierdzenia. Skoro dosięgnął go taki obowiązek, to wolał już teraz powiedzieć o swoim najbliższym wypadzie.
- W najbliższym czasie na pewno wybiorę się do Ryuzaku dopełnić formalności związanych z moim odejściem i zabrać ważniejsze rzeczy z poprzedniego domu. A co do dłuższych wypadów, na pewno będę powiadamiał. - teoretycznie nie miał nic aż tak ważnego do zabrania, ale pozostały tam notki i żyłki. Nic nie mogło się zmarnować. Mimo że nie był to do końca wypad na długo, to można było wspomnieć o nim już teraz. Kolejne pytanie z kolei postawiło Muraia przed konkretną analizą swoich poczynań na Hyuo, ogrom osobistych korzyści i podsumowanie tego jednym, prostym stwierdzeniem. Uzyskał serce syna Bestii, potencjalnie potężnego Shinobi, A jednak czuł, że serce zawierające naturę chakry Katon, zabrane od bliżej niezidentyfikowanego osobnika z Szczepu Terumi. Dodatkowo brak przeszukania poległych na placu boju. Jednak czy rozległe informacje rekompensowały dość mierne serce?
- Z pewnością mogło być lepiej, ale nie narzekam. - odpowiedział, co mogło nakierować Mitsuchiego na właściwy trop w kwestii serca, jeśli konkretnie o to pytał.
0 x
Awatar użytkownika
Ero Sennin
Support
Posty: 1836
Rejestracja: 10 cze 2015, o 00:41
Multikonta: Minoru

Re: Siedziba władzy

Post autor: Ero Sennin »

0 x
Murai

Re: Siedziba władzy

Post autor: Murai »

Wszystko zostało uzgodnione, Mitsuchi nie miał żadnych uwag co do planu Muraia. Przeniesienie się do całkowicie nowego środowiska oznaczało zmianę dotychczasowych nawyków, przyzwyczajenie się do nowego stylu życia. Nawet jeśli nowy członek społeczności żył do tej pory na uboczu i w samotności, to mimo wszystko nie zmieni się az tak dużo. Po prostu sąsiedzi będą bardziej podobni do niego. Będzie też bliżej swojego lidera. Jego cel został wypełniony do końca. Zbudowanie zaufania u lidera, potrzeba trzymania Muraia blisko siebie, zaoferowanie zakwaterowania. W zamian za informacje, Kakuzu zyskał bezpieczeństwo, lokalizację bardziej przystępną, gdzie każdy obcy się wyróżnia. Wszystko to służyło Muraiowi. Wplątał się w niebezpieczną sprawę która mogła sprowadzić na niego kłopoty. Możliwe że ktoś z pomocników Wojny uzna, że zabicie świadków będzie dobrym pomysłem. Ktokolwiek by na niego polował, musiałby skonfrontować się z całą wioską, przynajmniej taki jest plan. Wszystko wydawało się gotowe, dopóki Mitsuchi nie wspomniał o Kirze. Gość nie unikał specjalnie jej tematu, nie wspomniał o niej z uwagi na brak jakiegokolwiek znaczenia w tej sytuacji. Z drugiej strony jej umiejętności znacząco poprawiłyby jego bezpieczeństwo, po odpowiednim wyszkoleniu nawet w nocy natychmiastowo wyczuwając czyjąś chakrę wstawałaby i mówiłaby to opiekunowi.
- Drzemała w salonie, ja trenowałem na podwórzu. Zabójca nie został wykryty przez żadne z nas. Zostawił wiadomość, zgodnie z którą celem było zabrać ciało zdrajczyni do kraju. Ślady krwi to potwierdzały. - Murai brzmiał równie beznamiętnie i bezuczuciowo to zawsze. Nawet teraz, kiedy mówił o śmierci dziewczynki tak bardzo do niego przywiązanej. Teraz była tym bardziej dla niego obojętna, martwa. Nie miał jej serca, mimo obiecującego początku okazała się zmarnowaniem czasu. Słowa Muraia nie były żaleniem się czy spowiedzią. Były zwykłym raportem. Zupełnie jakby na jego oczach zmarł pierwszy lepszy, nieznany przez niego bandyta.
0 x
Awatar użytkownika
Ero Sennin
Support
Posty: 1836
Rejestracja: 10 cze 2015, o 00:41
Multikonta: Minoru

Re: Siedziba władzy

Post autor: Ero Sennin »

W sumie to takiego scenariusza mógł się spodziewać. Ostatnim razem przecież ta mała dziewczynka wspominała o tym, że uciekła z domu. Z powodu bicia, jeżeli Mitsuchi dobrze pamiętał, ale raczej tak. W końcu jednak najwidoczniej inni klanowicze odnaleźli dziewczynkę, wymierzając swoją sprawiedliwość i zabierając to, co ich. Jakoś nieszczególnie można było się temu dziwić. Przecież to były całkiem normalne kwestie, że każdy klan czy szczep bronił swoich tajemnic, więc nie chciał pozostawić tak cennego ciała w rękach obcych ludzi.
- Cóż, taka kolej rzeczy. Można było przypuszczać, że prędzej czy później pokuszą się o ciało uciekinierki. - podsumował, też jakoś nieszczególnie się tym przejmując. Skoro samego Muraia niezbyt obeszła ta wiadomość, to co dopiero lidera Kakuzu, który to dziecko widział ledwo raz w życiu. Patrzył na nią bardziej jak na obiekt, który może zapewnić większą skuteczność w działaniach Kakuzu. Zapowiadało się dobrze, ale na tym się skończyło. Najwidoczniej jego gość też za długo nie przebywał w towarzystwie tej dziewczyny, bądź też tam się nią opiekował, skoro do tych informacji podchodził bez emocji. Albo po prostu dobrze je skrywał... co to miało za znaczenie. Sprawa była zamknięta. W dodatku wyglądało na to, że jedyne czego chciała "rodzina" Kiry, to naprawdę tylko jej ciało, bo Murai nie miał z tego tytułu żadnych problemów. Z jego odpowiedzi nie wynikało by został wtedy zaatakowany. Ktoś był nawet tak uprzejmy, że raczył go poinformować o zabraniu jego młodej towarzyszki, odpowiednio ją nazywając i usprawiedliwiając w ten sposób swoje postępowanie. Nie było w tym wypadku czego żałować. Zapewne Muraiowi nie na rękę byłoby, gdyby teraz był przez ich ścigany. Mógł przecież posiadać ich klanowe tajemnice, a może nawet i DNA dziewczynki. To, tak na dobrą sprawę, było dość nierozsądnym posunięciem, ale najwidoczniej albo przeoczyli ten fakt, albo mieli na to totalnie wywalone.
- Dobra, skoro to wszystko, to chcę jedynie potwierdzenia twojego powrotu z Ryuzaku, jak już tam wszystko pozałatwiasz. - dopowiedział, zasiadając na swoim krześle, które było równie niewygodne, jak to dla gości. Nie przeszkadzało to jednak jakoś szczególnie Mitsuchiemu, bo nigdy nie był przyzwyczajony do jakichkolwiek wygód. Zresztą... na co takowe Kakuzu?
0 x
Murai

Re: Siedziba władzy

Post autor: Murai »

Zgodnie ze słowami Mitsuchiego, taka sytuacja faktycznie mogła mieć miejsce. Szansa na to że upomną się o swoją zgubę była bardzo wysoka, mimo że zgodnie z opowieściami Kiry jej rodzice traktowali ją źle i uważała, że ucieczka jej jest tylko pozytywem. Mimo tego wszystkiego Kakuzu zdecydował się na wyszkolenie jej na swojego pomocnika, którego umiejętności w połączeniu z potencjałem bojowym Muraia mogłyby dać znacznie większą skuteczność niż gdyby ten miał walczyć samotnie. Kontrola otoczenia była niezwykle ważnym czynnikiem podczas walki i poruszania się po świecie, z nią miałby praktycznie całkowity podgląd na to, co dzieje się wokoło na ogromnych odległościach. Jednak teoretyzowanie o możliwych scenariuszach w wypadku jej przeżycia było bezcelowe, dziewczynka bowiem nie żyła. A nawet biorąc pod uwagę scenariusz w którym przeżyła, to nie było mowy by ponownie ją zobaczył, a przynajmniej szansa na to była ogromnie niska. Aktualnie mogła przebywać w prowincji klanu Yamanaka, więziona gdzieś bądź pochowana. Praktycznie żaden ze scenariuszy nie zakładał jakiegokolwiek spotkania z Kirą. Jej osoba była więc dla Muraia nic nie warta, jak praktycznie każdy martwy.
- Oczywiście. Mitsuchi-dono dowie się o tym pierwszy. - Murai odpowiedział liderowi. Zgłoszenie swojego powrotu było w zasadzie oczywistym rozkazem. Mitsuchi wyrobił sobie już u młodego Kakuzu pewną opinię, jako człowieka rozważnego w swoich działaniach i w wydawanych poleceniach. W kilku sytuacjach jego zdanie pokrywało się praktycznie jeden do jednego z Mitsuchim. Jego decyzje były przemyślane. Jeśli jednak byli tak podobni w swoich opiniach, to istniała też szansa że ich priorytety są takie same, co nie było w żadnym wypadku dobre dla Muraia. Jeśli lider brał pod uwagę dobro tylko swoje i całego Szczepu, to z pewnością nie bałby się podjąć drastycznych akcji. Na przykład poświęcenia Muraia w imię pokoju, przykładowo gdyby dostarczenie go było warunkiem postawionym przez jakiś potężny Ród pod groźbą wypowiedzenia wojny. Jednak sam fakt że Murai przewidział taki scenariusz zmuszał go do konieczności przygotowania się na niego. Osoby myślące logicznie najłatwiej rozpracować może inna osoba myśląca tym samym tokiem, w przeciwieństwie do szaleńców, kierujących się logiką różną u każdego z nich. Gość lidera wolał go jako osobę chłodną niż szaloną z tego właśnie powodu. Murai wstał i lekko ukłonił się liderowi Szczepu, po czym odwrócił się i otworzył drzwi. Wyszedł przez nie, kierując się ku wyjściu z budynku. A następnie w kierunku wyjścia z wioski.


z/t
0 x
Murai

Re: Siedziba władzy

Post autor: Murai »

Wybór mieszkania zabrał trochę czasu Kakuzu, ale była to kwestia która nie wymagała pośpiechu i podejmowania jak najlepszej decyzji w jak najkrótszym czasie. Wybór ten był na tyle ważny, że warto było dokładnie go przemyśleć i pierw obejrzeć wszystkie opcje. Ostatecznie wybrał najlepszą, spełniającą praktycznie wszystkie ustalone przez Muraia kryteria. Teraz powinien jedynie zgłosić to Mitsuchiemu, jak się umawiał. Czy mógł oczekiwać od niego jakiś nieprzyjemności, związanych na przykład z nagłą zmianą stanowiska odnośnie nowego członka ich społeczności? Teoretycznie nie miał żadnych argumentów przeciwko, w końcu był jedną z potężniejszych jednostek "młodego pokolenia", wicemistrzem Turnieju Piaskowych Filarów, który przez lata doskonalił swoje umiejętności i był bardzo pewny swoich możliwości. Potrafił racjonalnie określić granice swoich możliwości, słabe strony, mocne punkty. Był pewien, iż jego potencjał bojowy i chłodne podejście będą największymi korzyściami, które zapobiegną ewentualnej zmiany decyzji odnośnie pozwolenia na pozostanie w osadzie. Kakuzu zamierzał być przykładnym podwładnym. Po prostu mu się to opłacało, a możliwość integracji z większą ilością jemu podobnych wzmocni struktury całej społeczności.

Murai był pewny. Wszedł do budynku, w którym siedzibę miał mieć Mitsuchi. Jego czarny płaszcz zakrywał wszystko co miał przy sobie, ale wchodząc poluźnił go. Dla strażników, żeby ci go nie zatrzymywali, podejrzewając o możliwy zamach czy składanie pieczęci w ukryciu. Fretka, do tej pory drzemiąca na ręce swojego właściciela, otrzymawszy światło słoneczne zaczęła powoli się budzić. Gość wszedł do budynku bez problemu. Natychmiast skierował się do recepcji, albo też osoby która wykazywała wszelkie predyspozycje do bycia pracownikiem tego przybytku.

- Proszę przekazać Mitsuchi-dono, że Murai wrócił. I wybrał już swoje nowe mieszkanie. - po słowach tych podał dokładny adres wybranego mieszkania. Uznał, iż sposób przekazania tej wiadomości przez kogoś będzie najmniej problematyczny dla obydwojga z nich - Lidera i Muraia. Nie była to także informacja która wymagała bezpośredniego kontaktu z Liderem. Czekał na reakcję i potwierdzenie dostarczenia wiadomości. Nawet gdyby musiał chwilę poczekać.
0 x
Awatar użytkownika
Vulpie
Moderator
Posty: 2546
Rejestracja: 17 lut 2015, o 17:36
Multikonta: Misae Misaki

Re: Siedziba władzy

Post autor: Vulpie »

0 x
Murai

Re: Siedziba władzy

Post autor: Murai »

Kakuzu przewidywał opcję zgodnie z którą Mitsuchi zechce się z nim widzieć, by osobiście porozmawiać, wymienić uwagi i być może wydać polecenia. Jako że był członkiem owej społeczności i dobrowolnie oddał sie pod przywództwo owego mężczyzny, to Murai był zobowiązany do słuchania jego poleceń. Mimo wszystko wolałby, żeby Shirei-kana nie było bądź też był zbyt zajęty. Czas który Kakuzu by zyskał mógłby zostać przeznaczony na wiele rzeczy, w tym znalezienie odosobnionego miejsca które mogłoby mu posłużyć za poletko treningowe go nauki jutsu o ogromnym polu rażenia, bardzo destrukcyjnych bądź ryzykownych dla postronnych. Mógłby w końcu opanować wachlarz, dzięki czemu jego możliwości zwiększyłyby się o obszarowe Fuutony, idealnie dopełniające wyuczone techniki wsparcia i punktowej ofensywy. Kobieta jednak wróciła z Liderem obok niej. Coś dawało jasny sygnał, iż mężczyzna się czymś przejmuje, coś zaprząta mu głowę. Widział to samo, przez chwilę, u strażników którzy spięli sie gotowi do walki na widok Muraia poruszającego płaszczem. Czy on też szykował się do walki? Było to wyjątkowo nielogiczne, nie było powodu dla którego byłby w stanie tego dokonać. A jednak, taka opcja również miała szanse na zaistnienie. Zaproszenie tutaj Muraia byłoby dobrym pretekstem co do skierowania go tutaj, w pułapkę. Strażnicy wydawali się nie widzieć o niczym, jakakolwiek reakcja z ich strony na sam widok Kakuzu byłaby wystarczającym dowodem. Czy byłby w stanie uciec za pomocą tego, co miał? Kilka zwojów z ekwipunkiem, szeroki wachlarz różnorakich technik, wybitne wyszkolenie w walce wręcz. O walce nawet nie było mowy, założenie iż lider jest sprawniejszym wojownikiem od Muraia, przebijającym go pod każdym względem, a już w szczególności ilością serc i pokładami chakry, było jak najbardziej rozsądne. Kakuzu powinien być gotowy na każdą opcję, na każdą ewentualność. Nawet jeśli, w dużym uogólnieniu, nie byłby w stanie zrobić nic.

W sytuacji w której znalazł się Murai, nie było mowy o zignorowaniu Mitsuchiego bądź szybkiej ucieczce. Trzeba było stanąć w miejscu i zacząć rozmowę. Sam zresztą czekał na uzyskanie potwierdzenia odnośnie dostarczenia wiadomości, co mogło być uznawane za błąd w sytuacji, w której celem Kakuzu byłoby szybkie wejście, zdanie raportu przez pośrednika, i wyjście. Mitsuchi przemówił, w związku z tym wymagana była odpowiedź.
- Witaj, Mitsuchi-dono. Nie mogłem narzekać na nudę, ale wyzwania omijają mnie niestety szerokim łukiem. - powiedział najzupełniej szczerze, zgodnie z faktycznym stanem rzeczy. Jedynym wyzwaniem, jakie było mu postawione w ostatnich dniach, było wyniesienie fretki z płonącego budynku, po tym jak zleceniodawca zapomniał wspomnieć o istnieniu takowej, i że jej uratowanie było jednym z wymogów otrzymania wynagrodzenia. Aktualnie fretka, teraz już należąca do Muraia, bawiła się wystającą z ręki nicią, poruszaną przez właściciela. Zabawa "złapię tą irytującą nitkę w moje łapki" pochłonęła zwierzątko bez reszty, usadowione na ręce właśnie. Kakuzu, widząc wyraźny sygnał wskazujący na podążanie za liderem, tak też zrobił. Idąc wgłąb budynku, natychmiast rozpoznał trasę wiodącą do gabinetu Mitsuchiego. Wieści o bitwie pod Murem zaskoczyły Kakuzu, ale nie dał po sobie tego znać. Kamienna twarz, dokładnie taka ekspresja jaka gościła na jego twarzy przez praktycznie cały czas.
- Nie, ale zdarzyło mi się usłyszeć że miała miejsce.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Itojin (Osada szczepu Kakuzu)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości