Siedziba władzy

Awatar użytkownika
Vulpie
Moderator
Posty: 2546
Rejestracja: 17 lut 2015, o 17:36
Multikonta: Misae Misaki

Re: Siedziba władzy

Post autor: Vulpie »

0 x
Murai

Re: Siedziba władzy

Post autor: Murai »

Każdy człowiek był łamigłówką, niczym każda partia w shogi. Wykonasz ruch, przeciwnik odpowie. Rozmowa polegała mniej więcej na tym samym, a manipulacja rozmową polegała na wykonaniu takiego ruchu pionkiem, by przeciwnik poruszył się zgodnie z naszym planem i tym samym stworzył optymalną sytuację na polu gry. W przypadku kogoś kto miał widoczną przewagę pozycji, jak Mitsuchi w stosunku do Muraia z uwagi na różnicę w hierarchii, doświadczeniu i sile bojowej, można było próbować grać w jego grę bądź spróbować ją skontrować. Tylko jaki Murai miał powód żeby grać przeciwko strategii Shirei-kana w tej akurat sytuacji? Nie wykazywał żadnych zachowań, nie miał motywacji, nie przejawiał zachowań człowieka szalonego, nieprzewidywalnego w stu procentach. Dlatego Kakuzu, wchodząc w interakcje z Mistsuchim, mógł częściowo zyskać pewność odnośnie jego motywacji. Grając w jego grę zyska znacznie więcej, niż próbując samemu coś ugrać na przekór taktyce Lidera. Wchodząc do gabinetu był już zdany na jego łaskę. Drzwi mogły być już obłożone jakąś pieczęcią, obstawione strażnikami. Żeby uciec trzeba by przepalić się górą, dołem, do sąsiednich pomieszczeń, albo wyważyć drzwi. Każda opcja jednak wymagała odwrócenia uwagi Lidera i zmarnowania kilku sekund na stworzenie wyjścia... Znowu to robił. Mimo że teoretycznie był bezpieczny, to nadal szukał rozwiązania problemu, na który była naprawdę mała szansa. W tym samym momencie ułożył kilka możliwych planów, wykorzystujących rozmaite techniki i zakładających różne scenariusze. Jednak łączyło to wszystko jedna zmienna - stosunek siły Mitsuchiego do Muraia, który mógł być dowolny, z przewagą dla niego oczywiście.

Niestety Murai nie dowiedział się nic w związku z owym wydarzeniem od niego. Kakuzu w gruncie rzeczy chciał żeby powiedziano mu cokolwiek o kolejnej bitwie pod Murem. Pamiętał doskonale atak w którym on sam brał udział, który nie był wyjątkowo intensywny, ale samoregenerujące się nieokreślone byty były bardzo ciekawym widokiem. Podobnie jak zobaczenie na własne oczy możliwości pewnego starca, który lekką ręką zmusił wszystkich wokoło do wzajemnego mordowania. Kira mogłaby kiedyś osiągnąć ten sam poziom umiejętności. Gdybanie nad scenariuszami i możliwościami które mogłyby w tym momencie się wydarzyć nie miało najmniejszego znaczenia, trzeba było skupić sie na aktualnym momencie i na przyszłości z niego wynikających. Mitsuchi skupił się chwilowo na zwierzątku gościa, które w dalszym ciągu zabawiało się fragmentem wnętrzności swojego właściciela. Murai nie usiadł mimo tego, że naprzeciwko biurka stało kilka miejsc siedzących. Skoro on nie usiadł, to Kakuzu jako niższy hierarchią także nie mógł tego zrobić. Pozostawało czekać na jego pierwszy ruch w rozmowie. I nadszedł bardzo szybko. Wątki łączyły się szybko. Koronacja Cesarza. Cesarstwo. Turniej dla Shinobich. Wszystko tworzyło się w zwartą sieć informacji, która była nieco wybrakowana. Potrzebował konkretów.
- Nie koliduje, aczkolwiek potrzebowałbym nieco więcej informacji. Przybycie na miejsce niepoinformowanym o szczegółach odnośnie Cesarstwa i Cesarza może postawić w złym świetle moją osobę, jak i Szczep Kakuzu którego mam być reprezentantem. - powiedział, powołując się na dobry wizerunek swój i każdego Kakuzu, co mogło mieć znaczenie dla Lidera. On san nie za bardzo o to zdał, aczkolwiek utrzymanie stosunkowo dobrej reputacji z pewnością miało swoje plusy. - -Czy dobrze zrozumiałem, iż jestem uczestnikiem tego turnieju i to na nim mam reprezentować Kakuzu? Czy jestem wysyłany jedynie jako obserwator wydarzeń?
0 x
Awatar użytkownika
Vulpie
Moderator
Posty: 2546
Rejestracja: 17 lut 2015, o 17:36
Multikonta: Misae Misaki

Re: Siedziba władzy

Post autor: Vulpie »

0 x
Murai

Re: Siedziba władzy

Post autor: Murai »

Informacje globalne, odnośnie rzeczy które dzieją się na świecie. Zmiany sojuszy, układów pomiędzy poszczególnymi prowincjami i Rodami. Ciężko było faktycznie być na bieżąco z wydarzeniami takiego formatu, nie mając pod sobą szeregu ludzi zdających raporty i nakreślających sytuację. Samodzielne monitorowanie sytuacji globalnej, mając znaczenie polityczne równe zeru, słabe rozeznanie w sytuacji poszczególnych prowincji... Nie mówiąc o jakimkolwiek doświadczeniu w polityce czy nawet sztuce perswazji słownej. Wszystko to na pewno posiadała osoba, która stała naprzeciwko Kakuzu. Mitsuchi, jako lider, z łatwością mógł analizować i wypowiadać się o sytuacji na świecie. Nawet jeśli nie był czołowym graczem na arenie między prowincjowej, to swoje musiał wiedzieć. Unia kilku terenów zamieszkałych przez różne Rody i Szczepy była, co Murai musiał przyznać, nieco nietypowe. Jeden człowiek mający pod sobą praktycznie całe tereny wysp. Mitsuchi położył na biurku mapę świata. Kakuzu natychmiast skierował wzrok na obszar o którym była mowa. Znał geografię świata przynajmniej do tego stopnia, żeby rozpoznawać poszczególne tereny bez jakiegokolwiek wysiłku. Jednak moment w którym pochyłił się nad mapą mógł być jego ostatnim. Co jeśli pod blatem przyklejone były wybuchowe notki? Albo jeśli ukryty do tej pory za pomocą jakiejś techniki Shinobi postanowi w tym momencie zaatakować? Albo zrobi to sam Shirei-kan? Już wcześniej wybrał opcję w której i tak jest zgubiony w przypadku zaplanowania czegoś przez Lidera. Mitsuchi nie znał mimo wszystko aż takich szczegółów, ale jedna informacja wyryła się wyraźnie w głowie Muraia. Imię Cesarza, Yuki Natsume. Jeśli faktycznie była to ta sama osoba która wtedy pokonała go cztery lata temu na Piaskowej Arenie, to znaczyłoby to że w takim krótkim czasie zyskał na sile tak bardzo, że udało mu się zjednoczyć kilka różnych Szczepów i Rodów? Kluczem powinno być, w jaki sposób zdobył władzę. Podstępem? Był następny w kolejce do tronu? Brutalną siłą? Morderstwem?

Ogromna ilość myśli pojawiła się w głowie Kakuzu. Sprzecznych, starających się wyjaśnić ten dziwny fenomen który właśnie miał miejsce. Gdzieś krzątała się myśl "przecież to nie musi być konkretnie on". Tak, może inna osoba o tym samym imieniu? To się zdarza, na świecie jest bardzo dużo ludzi i istnieje taka szansa, chociażby z czysto matematycznego punktu widzenia. Ale gdyby to faktycznie była ta sama osoba, to nie mogłaby pokonać wszystkich liderów, jeśli to byłoby jedynym warunkiem na stworzenie Unii. Z drugiej strony mógł być synem poprzedniego Lidera, który przekazał mu władzę nad Yuki. Tylko wtedy w jaki sposób nakłonił inne Rody? Kakuzu nie znał się na polityce. Chwila dłuższego milczenia po ostatnich słowach Mitsuchiego była doskonale widoczna i na chwilę Murai zapomniał nawet, że brał pod uwagę opcję w której miał być ofiarą błyskotliwego skrytobójstwa. Szybko wszystko wróciło. Rozkazy, nieprzyjemne relacje z Radą, zbieranie informacji.
- Yuki Natsume. Ten sam z którym walczyłem na Sachū no Senjō w finale? - potrzebował się upewnić odnośnie tego jednego szczegółu. Nie chodziło o jego, bądź co bądź szczątkową, znajomość, tylko o tempo owych zmian. O tempo w którym urósł w siłę na tyle, że był w stanie tego dokonać. Czy wtedy, na piaskowej arenie, różnica między nimi byłaby taka sama, jakby spotkali się teraz? Murai nie był jakkolwiek przekonany o wygraniu pojedynku ze swoim liderem,
zakładając że Natsume był silniejszy od najsilniejszych ludzi w swoim, nowo utworzonym, cesarstwie. Bez względu na otrzymaną odpowiedź, zadał kolejne pytanie.

- Czy nie lepiej byłoby, gdybym wziął jednego z twoich ludzi, Mitsuchi-dono? Jako Kakuzu i tak będę się wyróżniał, a dwóch może być w stanie wyłapać znacznie więcej niż jedna osoba.
0 x
Awatar użytkownika
Vulpie
Moderator
Posty: 2546
Rejestracja: 17 lut 2015, o 17:36
Multikonta: Misae Misaki

Re: Siedziba władzy

Post autor: Vulpie »

0 x
Murai

Re: Siedziba władzy

Post autor: Murai »

Niepotrzebnie analizował, przynajmniej w tym momencie. Nawet gdyby coś miało się stać, pokój miałby być zabezpieczony i zaryglowany, to obecność Mitsuchiego skutecznie zapobiegała wszelkim próbom stawienia oporu. Nie byłby w stanie faktycznie go pokonać. Był rozluźniony, swobodnie się poruszał i rozmawiał. Nic dziwnego, w końcu był u siebie. Nawet nie musiał szykować się na obronę przed potencjalnych atakiem. Czy ktoś byłby na tyle nierozważny, żeby próbować morderstwa najsilniejszego przedstawiciela Szczepu na samym środku jego terenu, kiedy otoczony jest przez ogromną liczbę wyszkolonych żołnierzy i innych Shinobich, którzy zapewne oddaliby życia za obronę swojego Lidera? Mitsuchi znajdował się w pozycji tak uprzywilejowanej, że wszelkie myśli na temat potencjalnej walki w owym pomieszczeniu i przy okazji wspływ obiektów w otoczeniu na jej przebieg. Mógł w spokoju skupić swoje myśli na temacie czekającego go zadania i jego zmiennych, a jedną z nich był Yuki Natsume. Ten sam, jak się okazało, przedstawiciel Krwawego Pokolenia, w którym znajdował się też sam Murai i jeszcze kilku, których imiona nie były w tym momencie jakkolwiek znaczące. Mitsuchi potwierdził podejrzenia i zamienił je na fakty. To była ta sama osoba, która nadziała go na lodowy kolec w finale, wcześniej uciekając się do ograniczenia jego widoczności mgłą. Fretka, której znudziła się nitka, wspięła się na ramię swojego właściciela. Może szukała u niego atencji? Murai jednak zignorował to, w całości poświęcając uwagę i sytuacji politycznej, osobie Cesarza i Shirei-kanowi. Ten zgodził się na wysłanie dodatkowej osoby wraz z Muraiem, jednak problemem był brak znajomości jakiejkolwiek innej Kunoichi bądź Shinobiego z tego Szczepu. Co prawda miał z nimi styczność, ale nie znał nikogo. W związku z tym może lepiej zdać się na niego i jego wybór? Szef powinien znać swoich podwładnych i ich kompetencje, więc pewnie powinien wybrać najlepszego możliwego.
- Zdam się na wybór Mitsuchi-dono. - powiedział, zgodnie ze swoim tokiem rozumowania. Bez względu na to, kogo mu przydzieli, na pewno będzie to osoba kompetentna i odpowiednio dobrana. Nie było innej opcji. To znaczy była, ale szansa na jej pojawienie się była niezwykle mała.
- Zrozumiano. Zdobędę tyle informacji, ile się da. A na towarzysza poczekam pod bramą. -
po słowach tych wykonał jeszcze krótki ukłon, po czym odwrócił się i wyszedł. Nieśpiesznie, ale też nie powoli. Jego umiarkowane tempo było odpowiednie. Faktycznie mu się nie śpieszyło, miał jeszcze mnóstwo czasu i na zapoznanie się z drugą osobą wybraną do tego zadania, jak i na samo dotarcie do celu.


z/t
0 x
Murai

Re: Siedziba władzy

Post autor: Murai »

Za pierwszym razem wioska wydawała mu się naprawdę nietypowa. Głównie przez mieszkańców, z których większość była Kakuzu, tak samo jak Murai. Widok ludzi tobie podobnych, tak samo dziwnych i innych od reszty, w sytuacji kiedy nie brałeś pod uwagę możliwości zgodnie z którą nie jesteś wyjątkowy? To prawdopodobnie zmieniłoby światopogląd każdego zwykłego człowieka. Murai zwykły nie był, ale i na niego to wpłynęło. Kolejne podróże stopniowo zmniejszały poczucie dyskomfortu i zaskoczenia, teraz natomiast był to dla Kakuzu całkowicie zwyczajny widok. Przejście przez bramę, kiwnięcie głową w stronę strażników, przejście drogą pomiędzy luźno rozrzuconymi domostwami. Obserwowanie reakcji ludzi. Hana była mniej subtelna i machała dziarsko do każdego, czasem odbiegała na chwilę od trasy docelowej i wymieniała kilka słów na boku. W końcu trafili do odpowiedniego miejsca. Stosunkowo nieduże, aczkolwiek strzeżone przy wejściu. Strażnicy nie zrobili żadnych uwag, jedynie kiwnęli delikatnie głowami. Jak gdyby mówili "Śmiało możecie wejść". Do budynku, trzeba było dotrzeć jeszcze do gabinetu. Przed nim także stała dwójka strażników, z czego jeden miał doskonale widoczne szwy na twarzy, drugi wyglądał jak zwykły człowiek. W odniesieniu do Kakuzu rzecz jasna.
- Hana i Murai Kakuzu proszą o widzenie z Mitsuchi-dono. - powiedział Kakuzu, reprezentując tym samym wolę swoją i Hany. W ciągu całej drogi z bramy do siedziby, Murai przypominał sobie wszystko co tylko mogło mieć znaczenie. Słowa, gesty, postacie. Jego raport musiał być jak najbardziej szczegółowy i zwięzły, żeby jednocześnie zawrzeć w nim dużo informacji, zostawiając te ważne i ograniczając nic nieznaczące.
0 x
Awatar użytkownika
Ero Sennin
Support
Posty: 1837
Rejestracja: 10 cze 2015, o 00:41
Multikonta: Minoru

Re: Siedziba władzy

Post autor: Ero Sennin »

0 x
Murai

Re: Siedziba władzy

Post autor: Murai »

Stanięcie przed osobą Mitsuchiego nie było bardzo stresujące i przejmujące. Faktem było iż mężczyzna posiadał ogromny autorytet, posłuch wśród swoich, a także władzę pozwalającą na zmienienie Muraia na wroga publicznego do natychmiastowej likwidacji. Ale autorytety nie robiły wrażenia na Kakuzu, praktycznie nic nie robiło. Na pewno mężczyzna był potężnym Shinobi o potężnych możliwościach. To i sama władza wyczulały już Kakuzu na punkcie zbyt frywolnych wypowiedzi. Wszystko musiało być dobrze przemyślane, nawet jeśli mężczyzna nie był tyranem czyhającym na jakąkolwiek pomyłkę, żeby móc wtrącić delikwenta do lochu. Z gotową treścią swojego potencjalnego raportu, zwrotami grzecznościowymi i możliwymi szczegółami o które Shirei-kan może się zapytać, weszli do środka. Prosto przed jego biurko. Hana straciła swoją frywolność i swobodę. Nawet ona wiedziała, w jakim momencie należało zachować powagę sytuacji. Mężczyzna powiedział jedynie jedną rzecz, że należało wpuścić dwójkę do środka. I nic poza tym. Murai z łatwością mógł domyślić się celu. Nie było rzeczy, którą on musiałby im powiedzieć. To oni musieli zdać raport, więc żeby nie tracić czasu pozwolił im natychmiast przejść do sprawy.
- Mitsuchi-dono, natychmiast po spotkaniu Hany-san skierowaliśmy się w stronę Ryuzaku, skąd wypłynęliśmy do Cesarstwa. Po drodze, jak i po przybyciu, nie napotkaliśmy żadnych problemów. Koronacja miała miejsce na jednym z balkonów Pałacu Cesarza. Widownia była umieszczona niżej, na ogromnym placu. W koronacji brali udział wszyscy liderzy Rodów i Szczepów wchodzących w skład Cesarstwa. Po koronacji Yuki Natsume zabrał głos. Najważniejszą częścią jego przemówienia była ta skierowana do gości spoza wysp. Mówił o uniezależnieniu się od Rady i o tym, że Cesarstwo nie jest naszym wrogiem. Że niesprowokowane nie będzie podejmowało działań przeciwko innym prowincjom. Część skierowana do mieszkańców była pokrzepiająca i inspirująca, powołując się na motyw pojednania i stworzenia silnej wewnętrznej struktury. Nie było w nim nawoływania do nienawiści, nawet Rada została praktycznie zignorowana. - opowiedział Murai, zdając pierwszą część raportu. Sam proces koronacji wydawał się absolutnie niepotrzebny do wspomnienia, zawierał w sobie dużo miejscowej religii i rytuałów, włącznie z przysięgami i symboliką. Nic, co dawałoby jakiekolwiek przydatne informacje odnośnie stanu Cesarstwa czy jego struktur.
- Całe miasto było doskonale strzeżone, zarówno przez zwykłych żołnierzy jak i Shinobich. Na koronacji ci pilnowali, by został zachowany spokój i uciszali zbyt gadatliwych widzów. Natychmiast po walkach został ogłoszony start turnieju, zaproszono wszystkich na arenę. Sam turniej trwał dwa dni, które Murai spędził na badaniu stadionu i pozyskiwania informacji od ludzi. Ja przyglądałam się miastu, sprawdzałam lokale i reakcje ludzi. Szukałam incydentów i niedoróbek w ich organizacji. Wychodziłam z założenia, że nie wszystko będzie doskonałe w ich organizacji. A także szukałam informacji u miejscowych, sprawdzałam ich reakcję i opinię. - Hana zajęła głos. Można się tego było po niej spodziewać, że wykorzysta swoją ekstrawertyczną naturę do kontaktów z innymi i próbach dowiedzenia się czegokolwiek.
- Stadion był ogromny, z czterema sektorami i dwoma arenami wewnątrz. Wszędzie pełno strażników pilnujących porządku. Przez dwa dni nie zauważyłem żadnych nieprawidłowości związanych z jego funkcjonowaniem. Wśród widzów i uczestników widziałem ogromną ilość Shinobich z różnych Rodów. Uchiha, Senju, Aburame czy Yamanaka. Możliwe, że zostali wysłani tam przez swoich Shirei-kan w celu zebrania informacji. Udało mi się spotkać Cesarza i zamienić z nim kilka zdań, z których wynikało że o przywódcy zadecydowało głosowanie wewnętrzne pomiędzy Shirei-kanami. Na ile to była prawda, tego nie jestem w stanie stwierdzić. Oprócz tego spotkałem Shinobiego który brał udział w ataku na siedzibę Bestii podczas wojny na wyspach, a także wielu z niedawnego ataku dzikich na Mur. Niczego konkretnego nie udało mi się dowiedzieć. - część Muraia przeznaczona odnośnie Areny płynnie wkomponowała się w resztę raportu odnośnie stanu Cesarstwa. Podzielenie się obowiązkami wydawało się bardzo dobrym pomysłem. Teoretycznie. Murai na trybunach, w miejscu gdzie zdecydowana większość ludzi będzie się znajdowała, a w tym czasie Hana mogła przeglądać inne rejony, nieniepokojona.
- Samo miasto prosperuje dobrze, podzielone na dzielnice o konkretnym przeznaczeniu. Hanamura, czyli stolica w której wszystko się odbywało, ma jednak miejsca o szemranej reputacji, tak zwaną Czarny Dystrykt. Większość ludzi podchodziła do przyjezdnych życzliwie, ale niektórzy byli przestraszeni nas i możliwości wojny z resztą świata pod przywództwem Rady. Miasto było kontrolowane przez Szczep Ranmaru i ich Dojuts, Shinobi pilnowali porządku. W portach był duży ruch, zauważyłam regularne dostawy towarów z kontynentu. Z plotek zasłyszanych w porcie usłyszałam, jakoby Rada miała w odwecie za ten festiwal ustawić blokady handlowe w celu utrudnienia handlu, i manipulować cenami. Jednak w większej perspektywie miasto prosperuje bardzo dobrze, a ludzie są ufni Cesarzowi i podzielają jego opinię o pokojowej koegzystencji. Wierzą w niego i mu ufają. - to była właściwie ostatnia wypowiedź jaka miała miejsce, po niej zapadła kurtyna milczenia. Żadne z nich nie było w stanie powiedzieć czegoś więcej. Kakuzu postanowił czekać na pytania Mitsuchiego, które miałyby na celu doprecyzowanie niektórych kwestii. Zbyt duża ilość informacji na jeden raz mogła także być złym posunięciem. Na razie trzeba było czekać.
0 x
Awatar użytkownika
Ero Sennin
Support
Posty: 1837
Rejestracja: 10 cze 2015, o 00:41
Multikonta: Minoru

Re: Siedziba władzy

Post autor: Ero Sennin »

0 x
Murai

Re: Siedziba władzy

Post autor: Murai »

0 x
Awatar użytkownika
Ero Sennin
Support
Posty: 1837
Rejestracja: 10 cze 2015, o 00:41
Multikonta: Minoru

Re: Siedziba władzy

Post autor: Ero Sennin »

0 x
Murai

Re: Siedziba władzy

Post autor: Murai »

Jaki był cel Kakuzu? Po co przybył na Morskie Klify? Żeby zebrać informacje, możliwie jak najwięcej wartościowych informacji. O wszystkim, co mogło zostać użyte do oceny sytuacji na linii Rada-Cesarstwo-Kontynent. O walczących, o samym Cesarzu. O strukturze prowincji i sytuacji ogólnej. Ciężko było pozyskać chociaż trochę wartościowych informacji. Nawet jeśli był sławny i respektowany, co było wyraźnie widać podczas przebywania w Hanamurze, to bez konkretnego zadania o charakterze dyplomatycznym nie był w stanie zajść bliżej Natsume. Co by mu powiedział, poszedłby do jego siedziby i poprosił o rozmowę o stanie wewnętrznym i o przyszłe plany względem kontynentu? Nie było opcji. Mitsuchi jednak nie wydawał się poszukiwać odpowiedzi na te konkretne pytania, zadowalając się co dostał i wypytując o rzeczy dobrze znane duetowi. Hana była wolna, zgodnie z wolą Shirei-kana. Murai nie, co znaczyło że miał z nim do pogadania na prywatności. Tak też się stało, po tym rzecz jasna jak Hana opuściła pomieszczenie, wcześniej lekko się kłaniając.
Mitsuchi wyciągnął zwój i zaczął mówić. Kakuzu natychmiast rozważył kilka rzeczy. Festiwal Rady jako odpowiedź na wydarzenia w Cesarstwie. Możliwość pokazania dobrobytu na wyspach, przekonanie do siebie klanów. Zwłaszcza że podobno zależało im na obecności Rodów z kontynentu. Pasowało. A rolą Muraia miałoby być wybranie się tam i dowiedzenie o konkretach. Miało sens.
- Zrozumiano. - odpowiedział, także się kłaniając. Zaraz po tym Mitsuchi pozwolił mu wyjść, co też uczynił. Hana czekała na zewnątrz, ale odezwała się dopiero kiedy wyszli z budynku.
- Ej Murek, co ci powiedział Mitsuchi-san? - jak zawsze szczera i jak zawsze bezpośrednia. Idąc obok niego, przekrzywiła głowę żeby móc zobaczyć jego twarz. On patrzył się jedynie przed siebie, jedną ręką ponownie sadzając fretkę na ramieniu.
- Nie mogę ci powiedzieć. Tajny rozkaz. - odpowiedział z pełnym chłodem i powagą, właściwą sobie. Co prawda nie otrzymał takiego rozkazu, ale nie obnosił się z nim z bardzo prostego powodu. Gdyby lider chciałby, żeby Hana też do usłyszała, to powiedziałby to także jej. Najwidoczniej nie chciał, a narażanie się Mitsuchiemu nie było w jego planach w jakiejkolwiek formie. Można powiedzieć że był posłuszny do czasu, aż będzie mu to na rękę. A wykonał już wiele zleceń przez niego danych. W pewnym momencie powinna pojawić się marchewka. Hana przyśpieszyła i stanęła przed Kakuzu, blokując drogę.
- Chciałabym pochodzić z tobą dłużej, ale czas mnie nagli. Dzięki za wszystko. Następnym razem trochę się ponitkujemy, obiecuję! - powiedziała, czochrając go ostatni raz po włosach, miziając nieco fretkę, po czym odbiegając w kierunku zupełnie innym niż ten, w którym położony był jego dom. Co prawda domyślał się już sensu samego aktu nitkowania i jego znaczenia, ale wizja ta musiała być żartem z jej strony, tak też to odebrał. Pomachał jej na pożegnanie, przywdziewając uśmiech do czasu aż zniknęła, po czym skierował się do siebie do domu.


z/t
0 x
Murai

Re: Siedziba władzy

Post autor: Murai »

Już od progu powitała Muraia dwójka strażników, która skinięciem głowami dała znać że może przejść. Raczej nie było w tym nic dziwnego, jako członek społeczności w Itojin, Murai nie potrzebował pozwolenia na wejście i wyjście z osady, mógł to robić w zasadzie kiedy tylko chciał. Kto by go powstrzymał? Nie dał nikomu powodu do tego. W samej osadzie nie bywał tak często i nie nawiązywał interakcji z przedstawicielami Szczepu Kakuzu jak i z zwykłymi mieszkańcami. Ale nie znaczyło to, że ludzie go nie znali. Znali i machali mu ręką, witali się. A Murai im odpowiadał, dbając o swoją opinię pośród ludzi. Kiedyś miał to w poważaniu, interesując się tylko i wyłącznie sobą. Ale to co działo się wokoło także miało na niego wpływ. Dlatego też musiał to robić, musiał udawać kogoś kim nie był przez praktycznie cały czas. W głębi jednak zostając tym skrajnie logicznym i wykalkulowanym wojownikiem.
Wszedł do siedziby władzy i natychmiast podszedł do kontuaru. Zakomunikował, że chce widzieć się z Shirei-kanem. Nie wspomniał o tym, że ten powinien go oczekiwać ani nic o jego ważnej misji. Po prostu siedział. Wspomnienie o Kami no Hikage, jeśli informacje o tym już przybyły do Itojin, mogło wywołać niepotrzebną uwagę i popłoch. Z kolei danie znać że jest oczekiwany nie zmieniłoby jakkolwiek rzeczywistości w której musiałby czekać. Mitsuchi doskonale wiedział czy czekał na Muraia czy nie, a zakomunikowanie tego komukolwiek nie zdziałałoby nic. Dlatego zajął jedno z wolnych miejsc albo też stanął pod ścianą. I czekał.
0 x
Awatar użytkownika
Ero Sennin
Support
Posty: 1837
Rejestracja: 10 cze 2015, o 00:41
Multikonta: Minoru

Re: Siedziba władzy

Post autor: Ero Sennin »

0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Itojin (Osada szczepu Kakuzu)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość