Co by nie powiedzieć o jego relacjach z Mitsuchim to można by je nazwać dobrymi. Murai nigdy nie nadepnął mu na odcisk, nie wykazał się brakiem szacunku do jego osoby. W każdym swoim ruchu powiązanym z jego osobą działał rozważnie i ostrożnie. Cenił sobie dobre relacje z osobą odpowiedzialną za cały Szczep Kakuzu, cenił sobie też bycie częścią owej społeczności. Nie ograniczała jego działań wymyślonymi regułami ani nie nakładała żadnej presji. Sam też nie wyciągał z tego żadnej korzyści, poza tymi teoretycznymi. Ktoś kto chciałby go znaleźć na pewno miałby łatwiejszą robotę, co mogło się zaliczać jako plus i minus jednocześnie. A potencjalne skargi na jego osobę, jak również listy gończe, pewnie przewiną się także przez osobę Mitsuchiego. i Muraiowi udało się już nieco wynieść z jego gabinetu. Wiedzę o genezie swoich umiejętności i o jej istocie. O jego możliwościach. I dzięki niemu dowiedział się o tym, że są inni Kakuzu poza nim. Do tej pory więc ich współpraca szła bardzo dobrze. Nadrzędnym celem Muraia było utrzymanie tego stanu rzeczy, dopiero potem utrzymanie rzetelności w swoim raporcie.
Po jakimś czasie wszedł do gabinetu. Jak zawsze pierw skupił się na swoim otoczeniu w celu jego analizy i wysnucia odpowiednich wniosków. Gabinet sam w sobie nie zmienił się praktycznie wcale. Zwyczajnie nie był w stanie spamiętać każdego jednego elementu wystroju. Jego pamięć była dobra, ale nie do stopnia umożliwiającym takie coś. Kiedy wszystko wokoło dawało wrażenie bezpieczeństwa, a w kątach nie czaili się potencjalni zabójcy, skupił się na gospodarzu. Mitsuchi najwidoczniej wyczekiwał Muraia. Wszystko na to wskazywało. Jego mowa ciała, mimika, jak i jego słowa.
- Witaj, Mitsuchi-dono. - odpowiedział jedynie na przywitanie ze strony Shirei-kana. Po tym, rzecz jasna zajmując wskazane na krześle miejsce. Jako osoba niżej w hierarchii powinien postępować zgodnie z subtelnymi wskazówkami wyżej postawionych od niego. To tylko drobna rzecz, małe ustępstwo ze strony Muraia. Który już na wejściu zaczął konstruować swoją wypowiedź i teraz ją mówił.
- Radni zaczęli przemawiać. Rada deklarowała swoją niewinność i oskarżała Cesarstwo o bezpodstawną agresję. Zamierzali wypowiedzieć im wojnę, ale zostali zabici. Na scenie pojawili się Jeźdźcy Antykreatora. Miałem z nimi styczność podczas ataku na kryjówkę Bestii podczas wojny na Morskich Klifach, rozpoznałem ich od razu. Zabili wszystkich radnych w okamgnieniu, nikt nie był w stanie zareagować. Suzumura Hanji wydawał polecenia Jeźdźcom. Wszyscy zaczęli uciekać z pałacu na otwartą przestrzeń, zwłaszcza że członkowie Shiro-Ryu zaczęli atakować cywili. - powiedział, dając chwilę Shirei-kanowi na przetworzenie informacji i także dla siebie, podczas tej krótkiej chwili ponownie redagując w swojej głowie dalszą treść. Przypominając sobie kolejne szczegóły, kolejne persony.
- Wybiegłem po dachach na zewnątrz. Niektórzy Shiro-Ryu pomagali w ucieczce zwykłym ludziom przed resztą organizacji która chciała zabić wszystko co się rusza. Natrafiłem na grupę Ninja i członków Shiro-Ryu którzy przegrupowywali się w celu ewakuacji ludzi z terenu miasta przez port. Z tej grupy rozpoznałem Liderów Sabaku i Senju, Jou i Kazuo. I Shirei-kan Inuzuka. Zgłosiłem się do pomocy grupie kierującej się do szpitala w celu ewakuacji rannych. Po drodze natrafiliśmy na jednego z Jeźdźców, odzianego w metalową zbroję. Zaatakował nas strumieniami ognia i wybuchowymi pociskami przypominającymi fajerwerki. Udało nam się obrać okrężną drogę i skierować do szpitala. Spotkaliśmy inną grupkę Ninja, którzy byli świadkami obecności Hana na wyspie. Antykreator trzymał w dłoni coś przypominającego Khakkhare, jakoby miała to być "ostatnia część układanki". Na miejscu okazało się że ewakuacja już trwa i prowadzą ją Hanzo, nazwany ślepym mnichem z Kyuzo, i Zjawa, ronin z którym miałem styczność podczas wojny Sabaku z Kaguya. Zostałem wysłany żeby wybadać teren zanim grupa ruszy do portu. I podczas zwiadu zostałem zaatakowany przez Antykreatora we własnej osobie. - zawahał się. W tym właśnie momencie. Sztucznie, był już pewien od początku swoich słów. Że powinien powiedzieć odnośnie spotkania z Antykreatorem. Że pominięcie tej informacji mogłoby być tragiczne w skutkach gdyby MItsuchi dowiedział się o tym z innego źródła. Szczerość w tym wypadku pozwalała uniknąć przekonania, jakoby Kakuzu chciał utrzymać to spotkanie w tajemnicy. Szybko kontynuował.
- Zagrodził mi drogę i zaczęliśmy rozmowę. Atakował bezpośrednio moją moralność i sposób myślenia. Chciał zmącić mi w głowie. Kiedy inna osoba wysłana na zwiad za mną wtrąciła się, ten zranił ją czarnym piorunem i zniknął. Połączyłem fakty i zorientowałem się, że Antykreator i Suzumura Hanji to jedna i ta sama osoba. Mam co do tego sto procent pewności. Wróciłem z rannym do szpitala gdzie już podczas przemieszczania się przez miasto udzielono jej pomocy. Do portu dotarliśmy bez problemów. Tam resztki Shiro-Ryu z Liderami zaczęli zwiad na morzu celem znalezienia statków. Znaleźli flotę Cesarstwa i się z nią skontaktowali. Tymczasem Jeździec z zbroi zaczął zbliżać się do portu. Spośród wszystkich zostało wybranych kilku Ninja którzy mieli stawić jej czoła. Byłem w niej ja, Shinobi operujący magnetyzmem z Shiro-Ryu, medyk Akarui, Chise i jej towarzysz z Turnieju w Cesarstwie, Megumi Ishida, także z turnieju i jeden nieznany mi szermierz. Stawiliśmy czoła przeciwnikowi, który okazał się kuglarzem operującym marionetkami posiadającymi umiejętności innych Rodów. Haretsu, Maji i Sabaku. Oprócz tego posiadała blisko sto kukiełek uzbrojonych w wszelkiego rodzaju zabójcze mechanizmy. Dzięki jej lekceważącemu podejściu do nas, błędach popełnionych przez przeciwnika i sprytnych ruchom taktycznym udało nam się ją pokonać. Przebiliśmy jej serce, jej zgon został potwierdzony. Po tym udaliśmy się na statki Cesarstwa i Ryuzaku, które zdążyły dopłynąć. Po wszystkim spędziłem jeszcze jeden dzień w Ryuzaku, lecząc rany i pytając niektórych uczestników wydarzeń o szczegóły. - zakończył, nadal siedząc. Oczekiwał reakcji Mitsuchiego i na ich podstawie chciał dowiedzieć się o jego stosunku do tematu. Chciał zobaczyć jego mimikę i mowę ciała, szukając momentów kiedy zareaguje najbardziej. Cała jego wypowiedź była merytoryczna i pozbawiona zbędnych elementów.
- Jeśli Mitsuchi-san zechce wysłuchać szczegółów dotyczących samej walki z Jeźdźcem, jestem gotów zdać z tego relację.
Siedziba władzy
- Ero Sennin
- Support
- Posty: 1836
- Rejestracja: 10 cze 2015, o 00:41
- Multikonta: Minoru
Re: Siedziba władzy
W sztuce handlu i negocjacji, z tego co Kakuzu o nich wiedział, liczyło się wiele rzeczy. Także świadomość potrzeb drugiej strony, czego oczekuje od rozmówcy. I umiejętność dania mu tego, czego chce. Murai w roli osoby sprzedającej, a właściwie oddającej, był na bezpiecznej pozycji. Miał monopol na towar, którego potrzebował Mitsuchi. W teorii i przy dalszym pozostaniu przy analogii do rzemiosła kupieckiego, mógłby podnieść na spokojnie cenę i wymagać czego by tylko chciał. Oczywiście w rzeczywistości nie było to takie proste, obowiązkiem Kakuzu było tutaj oddanie informacji za darmo i bez korzyści dla siebie samego. Wynosił jedynie mimowolny wzrost zaufania Mitsuchiego do swojego podwładnego i być może poskutkuje to korzyściami w przyszłości. Było to w zasadzie kilka minut spędzonych na mówieniu. Murai ze swojej strony poświęcał niewiele, ale mógł zyskać znacznie więcej. Była to prawie idealna transakcja.
Nie pomijał niczego, co w jego opinii byłoby ważne dla Lidera. Mówił o wszystkim, każdej istotnej rzeczy i postaci. Nie był mimo wszystko w stanie spamiętać wszystkiego, te fragmenty pomijał. Nawet jego spotkanie z Hanem nie zostało zamazane z raportu. Mitsuchi zdawał sobie najpewniej sprawę z tego, że Kakuzu jest mu wierny i podlega jego rozkazom. Dlatego ukrywanie tego faktu mogłoby podważyć taką opinię o podwładnym. Nie mógł do tego dopuścić, dlatego dla tych kilku osób spotkanie z Antykreatorem było faktem. I tylko dla nich, nie miał zamiaru rozpowiadać tego jakkolwiek. Po raporcie "głównym" przyszła pora na pytania Mitsuchiego. Murai nie wątpił, że któryś z pominiętych aspektów raportu go zainteresuje albo też zażąda większej ilości pytań. Jednak zamiast szczegółów odnośnie walki z jednym z Jeźdźców, Shirei-kan chciał informacji o celu Antykreatora i losach Shiro-Ryu którzy nie zostali poddani praniu mózgu i przeżyli. Czy Murai miał cokolwiek na te tematy? Po chwili zamyślenia i skupienia na tamtejszych wydarzeniach. Jego domysły których nikt nie był w stanie sprawdzić, połączone z wyobraźnią i umiejętnością do blefowania. To wszystko złączyło się w jedno. Przemówił.
- Shiro-Ryu się przegrupowało. Nadal powinni działać, ale w innym celu. Nie znam szczegółów. A co do jego pobudek to także nie mam pojęcia, nie zechciał się tym ze mną podzielić. Prawdopodobnie jego celem głównym było zabranie owej laski. Dowiedziałem się także, że szukał pośród obecnych Ninja nowych kandydatów na Jeźdźców, co mogło wskazywać iż śmierć Kabuto była przez niego oczekiwana. - odpowiedział. Nie były to do końca czyste fakty. Ostatnie zdanie powiedział w zasadzie dla samego powiedzenia czegoś. Lepiej żeby Lider otrzymał cokolwiek niż nic, nawet jeśli chodziło o cel drugorzędny. Zwierze oczekujące przysmaku będzie rozczarowane jeśli go nie dostanie, ale będzie mniej rozczarowane jeśli dostanie mniej niż oczekiwał.
Nie pomijał niczego, co w jego opinii byłoby ważne dla Lidera. Mówił o wszystkim, każdej istotnej rzeczy i postaci. Nie był mimo wszystko w stanie spamiętać wszystkiego, te fragmenty pomijał. Nawet jego spotkanie z Hanem nie zostało zamazane z raportu. Mitsuchi zdawał sobie najpewniej sprawę z tego, że Kakuzu jest mu wierny i podlega jego rozkazom. Dlatego ukrywanie tego faktu mogłoby podważyć taką opinię o podwładnym. Nie mógł do tego dopuścić, dlatego dla tych kilku osób spotkanie z Antykreatorem było faktem. I tylko dla nich, nie miał zamiaru rozpowiadać tego jakkolwiek. Po raporcie "głównym" przyszła pora na pytania Mitsuchiego. Murai nie wątpił, że któryś z pominiętych aspektów raportu go zainteresuje albo też zażąda większej ilości pytań. Jednak zamiast szczegółów odnośnie walki z jednym z Jeźdźców, Shirei-kan chciał informacji o celu Antykreatora i losach Shiro-Ryu którzy nie zostali poddani praniu mózgu i przeżyli. Czy Murai miał cokolwiek na te tematy? Po chwili zamyślenia i skupienia na tamtejszych wydarzeniach. Jego domysły których nikt nie był w stanie sprawdzić, połączone z wyobraźnią i umiejętnością do blefowania. To wszystko złączyło się w jedno. Przemówił.
- Shiro-Ryu się przegrupowało. Nadal powinni działać, ale w innym celu. Nie znam szczegółów. A co do jego pobudek to także nie mam pojęcia, nie zechciał się tym ze mną podzielić. Prawdopodobnie jego celem głównym było zabranie owej laski. Dowiedziałem się także, że szukał pośród obecnych Ninja nowych kandydatów na Jeźdźców, co mogło wskazywać iż śmierć Kabuto była przez niego oczekiwana. - odpowiedział. Nie były to do końca czyste fakty. Ostatnie zdanie powiedział w zasadzie dla samego powiedzenia czegoś. Lepiej żeby Lider otrzymał cokolwiek niż nic, nawet jeśli chodziło o cel drugorzędny. Zwierze oczekujące przysmaku będzie rozczarowane jeśli go nie dostanie, ale będzie mniej rozczarowane jeśli dostanie mniej niż oczekiwał.
0 x
- Ero Sennin
- Support
- Posty: 1836
- Rejestracja: 10 cze 2015, o 00:41
- Multikonta: Minoru
Re: Siedziba władzy
I w końcu przyszła pora na opowiedzenie o walce. Walce w której Kakuzu nie wykazał się aż tak bardzo i nie wykorzystał w stu procentach swoich umiejętności. Nie było to dla niego żadnym problemem, ostatecznie wyszło to na jego korzyść. Mniej pokazał dla innych, miał nadal kilka asów w rękawie. Wymuszenie od niego 100% byłoby najpewniej bezpośrednim efektem odpowiedniej strategii przyjętej przez Kabuto. Gdyby jej akcje były odpowiednio przemyślane, a jej zamysł na walkę był inny niż po prostu używanie po kolei swoich umiejętności, potyczka prawdopodobnie skończyłaby się śmiercią wszystkich poza Jeźdźcem. Ale to nie było w tym momencie najważniejsze. Trzeba było dostarczyć raport z potyczki.
- O walczących już wspominałem. W pierwszych chwilach walki ustaliliśmy plan zgodnie z którym mieliśmy działać. Kenshi miał namagnesować bronie miotane w taki sposób, by kolejne pociski leciały bezpośrednio na trafionego Jeźdźca. Sam Jeździec przywołał dwie marionetki o wyglądzie aniołów z metalowymi skrzydłami. Postanowiłem zajść przeciwnika od flanki. Jeden z aniołów poleciał bezpośrednio na pozostałych. Kiedy upewniłem się że moja pozycja jest odpowiednia, rzuciłem bronie. Użyłem technik Dotonu żeby spowolnić przeciwnika, a Futonu w celu nakierowania broni. Niestety jedna z jej kukieł także posiadała umiejętności kontroli metalu, plan się nie powiódł. W tym czasie pozostali chcieli przejąć duży zwój pozostawiony przez Kabuto i skupiali jej uwagę. Zwój okazał się pułapką która rozpyliła truciznę wokoło. - pierwszy akt. Kiedy plan spalił na panewce i od tamtego momentu postanowił działać jak on uznał za słuszne. Nie było czasu na komunikację, trzeba było po prostu działać.
- Kabuto skupiła się głównie na wydostaniu się z mojej techniki Dotonu. Skorzystałem z tego, wystrzeliwując strumień ognia wzmacniany chakrą Futon. W tym samym czasie inny walczący także posłał ogień w kierunku przeciwnika. Udało nam się ją trafić, podczas gdy druga grupka zniszczyła kukłą przy nich, która generowała wybuchy. Jeździec zasłonił się swoją magnetyczną kukłą. Zdenerwowała się i odpieczętowała kolejną marionetkę w kształcie anioła. Posiadała umiejętności Rodu Sabaku i miała zamiar wystrzelić spod ziemi duże ilości piachu. Wraz z nią pojawiła się ogromna liczba innych, zwykłych kukieł. Około stu, może nawet więcej. Wszyscy uciekli w górę, już na dachu ponownie zwróciłem jej uwagę potężnym Katonem. Moim założeniem było zniszczenie możliwie jak najwięcej kukieł przy jednoczesnym zagrożeniu jej samej. Większość pomyślała podobnie i wypuściła na nią swoje obszarowe techniki. Piach zebrany przez kukłę zawisł w powietrzu i stworzył gęsty deszcz pocisków o sile zdolnej przebijać ludzi na wylot. Udało mi się ominąć wszystkie ataki przy jednoczesnym wystrzeliwaniu ognia. I ułamek sekundy później serce Jeźdźca przebiło skrzydło jednego z jej poprzednich marionetek. I walka się skończyła. - drugi i trzeci akt. Walka, która mogła zabić ich wszystkich. I która przez kilka błędów skończyła się dla nich zwycięstwem. Murai, gdyby był każdym innym zwykłym człowiekiem, powinien się cieszyć. Że udało mu się przeżyć. Ale nie odczuwał emocji, nie był w stanie się uradować. A także dlatego, że to zwycięstwo nie niosło ze sobą nic, żadnej satysfakcji. Nie czuł iż pokonał jedną z najpotężniejszych istot.
- O walczących już wspominałem. W pierwszych chwilach walki ustaliliśmy plan zgodnie z którym mieliśmy działać. Kenshi miał namagnesować bronie miotane w taki sposób, by kolejne pociski leciały bezpośrednio na trafionego Jeźdźca. Sam Jeździec przywołał dwie marionetki o wyglądzie aniołów z metalowymi skrzydłami. Postanowiłem zajść przeciwnika od flanki. Jeden z aniołów poleciał bezpośrednio na pozostałych. Kiedy upewniłem się że moja pozycja jest odpowiednia, rzuciłem bronie. Użyłem technik Dotonu żeby spowolnić przeciwnika, a Futonu w celu nakierowania broni. Niestety jedna z jej kukieł także posiadała umiejętności kontroli metalu, plan się nie powiódł. W tym czasie pozostali chcieli przejąć duży zwój pozostawiony przez Kabuto i skupiali jej uwagę. Zwój okazał się pułapką która rozpyliła truciznę wokoło. - pierwszy akt. Kiedy plan spalił na panewce i od tamtego momentu postanowił działać jak on uznał za słuszne. Nie było czasu na komunikację, trzeba było po prostu działać.
- Kabuto skupiła się głównie na wydostaniu się z mojej techniki Dotonu. Skorzystałem z tego, wystrzeliwując strumień ognia wzmacniany chakrą Futon. W tym samym czasie inny walczący także posłał ogień w kierunku przeciwnika. Udało nam się ją trafić, podczas gdy druga grupka zniszczyła kukłą przy nich, która generowała wybuchy. Jeździec zasłonił się swoją magnetyczną kukłą. Zdenerwowała się i odpieczętowała kolejną marionetkę w kształcie anioła. Posiadała umiejętności Rodu Sabaku i miała zamiar wystrzelić spod ziemi duże ilości piachu. Wraz z nią pojawiła się ogromna liczba innych, zwykłych kukieł. Około stu, może nawet więcej. Wszyscy uciekli w górę, już na dachu ponownie zwróciłem jej uwagę potężnym Katonem. Moim założeniem było zniszczenie możliwie jak najwięcej kukieł przy jednoczesnym zagrożeniu jej samej. Większość pomyślała podobnie i wypuściła na nią swoje obszarowe techniki. Piach zebrany przez kukłę zawisł w powietrzu i stworzył gęsty deszcz pocisków o sile zdolnej przebijać ludzi na wylot. Udało mi się ominąć wszystkie ataki przy jednoczesnym wystrzeliwaniu ognia. I ułamek sekundy później serce Jeźdźca przebiło skrzydło jednego z jej poprzednich marionetek. I walka się skończyła. - drugi i trzeci akt. Walka, która mogła zabić ich wszystkich. I która przez kilka błędów skończyła się dla nich zwycięstwem. Murai, gdyby był każdym innym zwykłym człowiekiem, powinien się cieszyć. Że udało mu się przeżyć. Ale nie odczuwał emocji, nie był w stanie się uradować. A także dlatego, że to zwycięstwo nie niosło ze sobą nic, żadnej satysfakcji. Nie czuł iż pokonał jedną z najpotężniejszych istot.
0 x
- Ero Sennin
- Support
- Posty: 1836
- Rejestracja: 10 cze 2015, o 00:41
- Multikonta: Minoru
Re: Siedziba władzy
Czekał na to, aż Mitsuchi nie będzie miał już więcej pytań. Jego raport zawierał dużo informacji i był gotowy na kolejne pytania odnośnie konkretnych osób. Shirei-kan nie drążył tematu opóźnienia w przybyciu Muraia co było sprzyjającą okolicznością dla młodego Kakuzu. Oszczędzało mu to tłumaczenia się z owych szczegółów o które pytał ocalałych. I ran, które odniósł. W rzeczywistości nic na Kami no Hikage nie było w stanie go tknąć, nawet z walki z Jeźdźcem nie wyniósł jakiegokolwiek zranienia. Czy to świadczyło dobrze o Muraiu i jego umiejętności unikania niepotrzebnych obrażeń, czy może o stosunkowo niskim poziomie samej walki z marionetkarzem na usługach Hana? Jakikolwiek powód nie byłby przyczyną takiego stanu rzeczy, było to dla Kakuzu dobrą okolicznością. Kilka lat temu gdy wziął udział w kampanii na pustyni, został delikatnie raniony w serce. Teraz unikając tego był w stanie dojść do prostego wniosku - samodoskonali się. To było oczywiste dla jego osoby, ale wyjście absolutnie bez szwanku było dowodem jego wzrostu w siłę w ostatnim czasie. Oczywiście Shirei-kan nie miał pojęcia że rany były jedynie fikcyjne. Być może uzna że Kakuzu bardziej się wykazał, albo że wydarzenia na Kami no Hikage były dla niego większym wyzwaniem. To doprowadziłoby z kolei do wzrostu szacunku ze strony Mitsuchiego. Teoretyzować mógł, ale faktyczny stan rzeczy pozostał dla niego nieznany.
Zakładanie różnych scenariuszy i przewidywanie określonych sytuacji nie przeszkodziło Kakuzu w uważnym słuchaniu swojego rozmówcy. Ten nie miał już żadnych pytań odnośnie raportu i podzielił się z Muraiem informacją o wybuchu kolejnej wojny. Yamanaka i Hyuga. Kakuzu był ciekaw szczegółów odnośnie wybuchu tej wojny, ale zdawał sobie sprawę że Shirei-kan z którym właśnie rozmawiał nie byłby w stanie dostarczyć mu odpowiednio dokładnych detali. Przy okazji Sentoki dostał wyraźną informację, jakoby Kakuzu nie mieli włączać się w konflikt. Całkowicie zrozumiała decyzja. Po co angażować się w czyjąś wojnę, skoro nie było możliwości żeby miał on widoczny, negatywny wpływ na nich?
- Zrozumiano, Mitsuchi-dono. - odpowiedział. Z kontekstu rozmowy wywnioskował, że to wszystko do Mitsuchi miał do powiedzenia. Głównie dlatego, że nic nie mówił. Wyczuwając subtelny przekaz wstał, ukłonił się, po czym wyszedł z pomieszczenia. Natychmiastowo kierując się w stronę swojego domostwa.
z/t
Zakładanie różnych scenariuszy i przewidywanie określonych sytuacji nie przeszkodziło Kakuzu w uważnym słuchaniu swojego rozmówcy. Ten nie miał już żadnych pytań odnośnie raportu i podzielił się z Muraiem informacją o wybuchu kolejnej wojny. Yamanaka i Hyuga. Kakuzu był ciekaw szczegółów odnośnie wybuchu tej wojny, ale zdawał sobie sprawę że Shirei-kan z którym właśnie rozmawiał nie byłby w stanie dostarczyć mu odpowiednio dokładnych detali. Przy okazji Sentoki dostał wyraźną informację, jakoby Kakuzu nie mieli włączać się w konflikt. Całkowicie zrozumiała decyzja. Po co angażować się w czyjąś wojnę, skoro nie było możliwości żeby miał on widoczny, negatywny wpływ na nich?
- Zrozumiano, Mitsuchi-dono. - odpowiedział. Z kontekstu rozmowy wywnioskował, że to wszystko do Mitsuchi miał do powiedzenia. Głównie dlatego, że nic nie mówił. Wyczuwając subtelny przekaz wstał, ukłonił się, po czym wyszedł z pomieszczenia. Natychmiastowo kierując się w stronę swojego domostwa.
z/t
0 x
- Chinmoku
- Gracz nieobecny
- Posty: 29
- Rejestracja: 8 lis 2020, o 13:50
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=9048
- Kaonajimi
- Gracz nieobecny
- Posty: 18
- Rejestracja: 10 lis 2020, o 09:59
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: -Długie czarne dredy
-W całości czerwone oczy
-Bardzo blada skóra
-Prochowiec z urwanymi rękawami - Widoczny ekwipunek: -Płaszcz
-Rękawice
-Łańcuch - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 14#p157140
- Chinmoku
- Gracz nieobecny
- Posty: 29
- Rejestracja: 8 lis 2020, o 13:50
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=9048
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość