Siedziba władzy

Awatar użytkownika
Youmu Nanatsuki
Postać porzucona
Posty: 430
Rejestracja: 10 lis 2018, o 20:11
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: W KP znajdziesz wszystko.
Widoczny ekwipunek: Po dużej, czarnej torbie nad pośladkami - nieco na boku, rozłożony fūma shuriken na plecach, katana o czarnym wykończeniu przytroczona do lewego boku
Multikonta: Airen Akamori

Re: Siedziba władzy

Post autor: Youmu Nanatsuki »

Świat lubił zaskakiwać i Youmu doskonale to wiedziała. Nie do końca odnosiło się to do pozytywnych przeżyć, a raczej do samego "pecha" dziewczyny. Pakowała się w najróżniejsze kłopoty za najdurniejsze rzeczy. Czasami zwyczajnie za swój cięty język lądowała w sytuacji bez alternatywnego wyjścia. Oczywiście wspomniany niefart nie był złym zrządzeniem losu czy światem, który się na nią uwziął. Była to normalna reakcja na jej czyny i zachowania. Sama kopała pod sobą dołek, w który wpadała, a później winiła za to szczęście, a nawet jego brak. Dlatego też panna Nanatsuki chociaż naturalnie miała dosyć apatyczną postawę wobec tego, co oferowało jej życie i "los", to zawsze miała gdzieś z tyłu głowy myśl, że coś ją zaskoczy. Gdzieś słyszała "spodziewał się niespodziewanego" i to było poniekąd tym, co robiła.
Nie wpadłoby jej nigdy na myśl, że do jej drzwi może zapukać po prostu kurier i to od liderki. Dziewczyna, odebrawszy zwój, naturalnie uznała, że zapewne to kolejne zrządzenie losu i czeka ją reprymenda, na którą Kirino sobie zuchwale pozwoli. Może była Shirei-kan szczepu, ale nie sprawiało to, że w hierarchii znajdowała się nad zadufaną Youmu. Kunoichi mogła znajdować się poniżej w różnych szczebelkach czy to rang ninja, czy organizacji, bo te nie miały najmniejszego znaczenia. Najważniejszą hierarchią była ta odnośnie wartości, a tutaj panna Nanatsuki, samozwańczo, plasowała się bezsprzecznie na pierwszym miejscu. Tak, gratulacje, jest najlepszym człowiekiem na świecie i właściwie nie powinna być człowiekiem, a boginią. Tak to sobie wyobrażała.
Przeczytała zwój. Była wzywana, lecz nie podano powodu. Domyślała się, że może to odnosić się do morderstwa tamtych ninja, którzy podawali się za najemników od Ayatsuri. Niby dowodów nie zostawiła, ale mogła być tam widziana. Albo ktoś dostrzegł żelazny piasek zanim ten wrócił do swojej normalnej formy. Tak czy inaczej, to miała kozła ofiarnego, czyli Akashiego, na którego mogła zwalić całą winę i to w sumie, kolejny raz, całkiem szczerze. Często było tak, że ktoś sprowokowany przez Youmu dokonywał czegoś, co wplątywało ich w kłopoty, z których dziewczyna musiała się tłumaczyć i, dzięki swojej "marionetce", nie była winną, a jedynie zamieszaną w to wszystko. I tym razem było identycznie. Nie czekała zbyt długo. Zjadła, umyła się, przebrała, zapakowała w czarny materiał prezent dla liderki, który właściwie w ramach treningu wykonała w trakcie odpoczywania po wydarzeniach z oazy. Minęło już dużo czasu od tamtego momentu, zatem wielce nieprawdopodobne było, iż Kirino wiedziała co się tam wydarzyło naprawdę lub miałaby chociaż podejrzenia.
Czarnowłosa trafiła do siedziby gdzieś przed południem. Od razu skierowała się do strażników przed gabinetem liderki, by okazać im zwój, który otrzymała. To powinno wyjaśnić wątpliwości co do jej wkroczenia do środka. Jeżeli nie puścili ją, to czekała, ale jeżeli weszła, to zrobiła to z drobnym uśmiechem na twarzy, by natychmiast skierować się do biurka liderki i położyć na nim zawiniątko, a więc prezent. Brzmiało to tak miło jak na Youmu, a ona miała na myśli tylko to, że Kirino według niej ubierała się w szaty, które nie podkreślały jej wartości, a ją obniżały. I chociaż gust może miała dobry, to brakowało jej wyrafinowania, które panna Nanatsuki postanowiła jej zagwarantować. Domyślała się, że może się nie spodobać Shirei-kan to, co podoba się czarnowłosej, ale to oznaczałoby tylko, w jej uznaniu, że liderka ma okropny gust i żenujące poczucie stylu, które Youmu, według siebie samej, miała perfekcyjne - wzorowe dla każdego.
- To dla Ciebie. - rzuciła krótko i bez pozwolenia zasiadłaby na fotelu. Jeżeli Kirino zdecydowałaby się rozpakować prezent, to odkryłaby, że to płaszcz wykonany z drogich, ale nie najdroższych materiałów. Był oczywiście szczytem możliwości krawieckich panny Nanatsuki, zatem jakość wykonania była wysoka. Szkarłatny płaszcz przypominał krojem trochę ten, który nosiła sama Youmu. Był jednak oczywiście bardziej dopasowany do budowy ciała liderki, które było znacznie bardziej kobiece, niż to czarnowłosej. Miał też głębszy kaptur oraz nieco wyższy kołnierzyk. Był też zapinany na czarne, drewniane "kołki" w kształcie ostrosłupów. Szkarłat miał głęboki, dosyć ciemny odcień nawet jak na swoją barwę. Czarne dodatki znajdowały się wokół rękawów, na granicach poły płaszcza i na innych "granicach" takich jak kołnierz czy kaptur. Na plecach był wyszyty duży, czarny kwadrat, który był idealnie przez środek "przebity" również czarnym ostrosłupem - obie te figury miały boki obszyte jaśniejszą, czerwoną nitką, by widać było ich kształty na sobie. Wewnątrz tych figur, które były charakterystyczne dla szczepu, znalazły się szkarłatne, jednakowe z kolorem płaszcza znaki, oznaczające "Maji". To nie był koniec, bo wnętrze płaszcza, aby ukryć wewnętrzne szwy, było podszyte inną tkaniną, cieniutką, by nie przesadzić z grubością. Płaszcz można było wywrócić na lewą stronę i wtedy był znacznie prostszy - ciemny odcień brązu, który w cieniu wydawał się być wręcz czernią. Jaśniejszy, może beżowy kolor tworzył na plecach coś na wzór tumanów kurzu, tworzących nachodzące na siebie "chmurki". Granice były przeszyte nieco ciemniejszym odcieniem kremowego, by zaznaczyć dokładnie kształty. I to tyle. Nie oczekiwała, że Kirino rozpakuje prezent. Nawet nie bardzo interesowało ją co o nim pomyśli. Nie o to chodziło w tym prezencie, który był wykonany tylko po to, aby znaleźć sobie sposób na trening.
0 x
Obrazek
| Youmu Nanatsuki |
Embrace | the | Perfection
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3660
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Siedziba władzy

Post autor: Papyrus »

0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Awatar użytkownika
Youmu Nanatsuki
Postać porzucona
Posty: 430
Rejestracja: 10 lis 2018, o 20:11
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: W KP znajdziesz wszystko.
Widoczny ekwipunek: Po dużej, czarnej torbie nad pośladkami - nieco na boku, rozłożony fūma shuriken na plecach, katana o czarnym wykończeniu przytroczona do lewego boku
Multikonta: Airen Akamori

Re: Siedziba władzy

Post autor: Youmu Nanatsuki »

Pierwsza wizyta w gabinecie Kirino rozwiała wszelkie spekulacje na temat pomieszczenia, w którym liderka, prawdopodobnie, spędza sporą część dnia. Jak nie większość. Poznała jej drobne "królestwo", chociaż nie przyglądała mu się szczególnie dokładnie. Wtedy ją jeszcze niezbyt interesowało otoczenie, bo jej myśli zaprzątała sprawa "powrotu" do szczepu oraz incydentu z Hyuo. Teraz za to zastanawiała się nad powodem wezwania. Minęło zbyt wiele czasu od jej spotkania z Akashim, a więc od zabicia tamtych ninja. Shirei-kan nie czekałaby tak długo, a informacje z pewnością nie dotarłyby do niej po takim czasie, by Youmu miała się o co martwić. Tak, jakby się martwiła. Było to dla niej raczej ciekawostką, bo nie miała żadnego poważnego tropu o co mogłoby chodzić.
Strażnicy, których już widziała ostatnim razem, wpuścili ją do środka bez słowa. Tam też bez większych ceregieli zrobiła to, co miała w planach, a więc wręczyła liderce prezent i zasiadła na fotelu. Kirino albo była znudzona, albo oczekiwała swej temperamentnej klanowiczki, bawiąc się senbonami - a więc ulubioną bronią panny Nanatsuki. Uroda Kirino robiła wrażenie także na samej Youmu. Już podczas ostatniej wizyty dziewczyna, wrażliwa na estetykę z powodu swego pobocznego "fachu", przyznała przed samą sobą, że liderka może, uwaga, może jej dorównywać w pięknie. Kwestię dorosłej, dojrzałej sylwetki, na której niejeden mężczyzna zawieszał na dłużej oko, wolała przemilczeć, bo jej była... dziecinna, ale w tym tkwiła gracja czarnowłosej, w tym było sedno jej urody. W tej młodości, która nie przemijała, jak na razie, mimo upływu lat. I oby było tak jak najdłużej.
Kunoichi już zapomniała, że ostatnim razem na odchodne podała kilka wskazówek fiołkowookiej na temat malowania paznokci, by podkreślić barwę jej tęczówek. Nie zwróciła uwagi na takie drobnostki, bo w gruncie rzeczy niewiele ją interesowało czy ktoś posłuchał się jej rady, czy nie. To była ich strata, jeżeli nie zastosowali się do tego, co mówiła Youmu i to w dobrej wierze, ze swego miłościwego, miłosiernego serduszka. A takich momentów było mało. W końcu dziewczyna niechętnie raczyła innych swoim wysublimowanym gustem, gdyż nie każdy na niego zasługiwał. Właściwie zasługiwała na niego tylko Kirino i to wyłącznie dlatego, że w jakiś sposób liderka zaimponowała pannie Nanatsuki. Trochę urodą, trochę pozycją, trochę charakterem. Suma tych czynników tworzyła z niej osobę nietuzinkową, którą czarnowłosa mogła uznać za interesującą i, co najważniejsze, wartościową.
Senbony natychmiast rozpakowały prezent, który właściwie był bez okazji. Młoda Maji po prostu stworzyła go w ramach treningu, a teraz chciała się go pozbyć. W założeniach miał być jej płaszczem, ale do czasu jego ukończenia wpadła na coś zupełnie innego, dlatego przeszyła go tak, by pasował na sylwetkę Kirino, która diametralnie różniła się. To też wymagało niemałych zdolności krawieckich, ale o ile dało się podważyć zdolności bojowe Youmu, o tyle jej sztuki krawieckiej już nie. Przyglądała się jak pracuje prawdziwa mistrzyni, później była przez nią nauczana, by na końcu dla niej pracować. Zaowocowało to tym, że gdyby tylko panna Nanatsuki kiedyś znudziła się zawodem kunoichi, to mogła zawsze to rzucić i utrzymywać się z szycia. I żyłaby wtedy o wiele lepiej, niż teraz w kwestii materialnej. Jednak nie tak łatwo było pozbyć się tej mocy, tego uczucia dominacji oraz władzy, by sprzedać swój wyjątkowy gust pospolitym bogaczom, którym wydaje się, że za pieniądz mogą kupić prawo do noszenia szat Youmu. Teraz jeszcze nos dziewczyny był zadarty za wysoko na takie decyzje.
Ptaszku? Czarnowłosa zamrugała nieco zdezorientowana. Wpatrywała się z lekkim zaskoczeniem w liderkę, która nazwała ją w ten sposób. Dlaczego? Była to niecodzienna sytuacja, bo nikt nie pozwalał sobie, ale także nie miał takiego przyzwolenia, by jakkolwiek inaczej nazywać Youmu, niż... Youmu. Żadne zdrobnienia, słodkie ksywki i tym podobne. Nie podobało jej się to. Sprawę niedowierzania w jej wyczucie stylu puściła płazem, gdyż naprawdę nic dla niej nie znaczyła opinia innych na jej temat. Nie dbała o to, że mogli uważać jej gust za obrzydliwy, a jej krawiectwo za fatalne. To nie miało znaczenia, bo i oni nie mieli znaczenia. Ani wartości, a tym bardziej autorytetu w takich sprawach.
- Nie nazywaj mnie tak. - odparła spokojnie, zdejmując z siebie płaszcz, podnosząc się z fotela na chwilę. Na jej twarzy widniał ten sam co, niemalże, zawsze, grymas - znudzenie. Zarzuciła swój ciuch na oparcie i rozsiadła się wygodnie. Kirino zdawała się dobrze bawić lub być chociażby zaciekawioną poprzez spotkanie, a raczej wezwanie do siebie egocentrycznej klanowiczki. Zadała pytanie, na które Youmu wzruszyła ramionami, chociaż nieznacznie się uśmiechnęła, wpatrując się wprost w fiołkowe oczy liderki.
- Mam co najwyżej pomysły, których nie jestem w stanie poprzeć logicznym, wartościowym faktem, by nazwać to domysłem. - odparła na zadane pytanie i ciężko westchnęła, mrużąc oczy. - Skończ gierki, przejdźmy do rzeczy. - dodała po chwili ze stoickim spokojem. Chociaż jej ton był bardzo spokojny, tak niektórzy mogliby uznać, że sposób jej odzywania się do Shirei-kana był zuchwały. Tak, zdecydowanie był zuchwały, ale czy zbyt, to już kwestia samej Kirino. Podczas ostatniego ich spotkania nie została skarcona za podobny styl odzywek, więc nawet nie zastanawiała się, by jakoś dopasować się, by nie wplątać się w kłopoty, które tylko zniszczą jej pozycję i plany, w które dużo już zainwestowała.
Chociaż zasiadła wygodnie, to, uciekając wzrokiem na chwilę w bok, dostrzegła szaty i materiały w gablotach, które stanowiły część albo wystawy, albo wystroju gabinetu i postanowiła do nich podejść. Można było się domyślać, że największe zainteresowanie zazwyczaj budził ten arsenał różnorodnych cudów kowalstwa - w końcu kto przychodził do liderki, jak nie wojownicy? Głównie oni, a jak nie oni, to osoby z pewnością nieczułe na styl. Słowem - plebs. Plebs, biedactwo, śmiecie, ścierwo. W słowniku Youmu roiło się od synonimów tej grupy społecznej, która wyróżniała się brakiem jakiejkolwiek wartości oprócz tej liczebnej. Ich cała istota tkwiła w mnogości. Jakoś podświadomie taka liczna społeczność budziła w kunoichi obrzydzenie. Tak wiele jednakowych ludzi, o jednakowych możliwościach, predyspozycjach i światopoglądach. Ich wyjątkowość tkwiła w szczegółach, których należało się doszukiwać. Byli jak jednolita breja. Maji mdliło na samą myśl o nich.
Stała tak naprzeciwko strojów, przyglądając się im uważnie, wręcz badawczo. Była naprawdę skupiona i dało się to zauważyć gołym okiem, co nie należało do codziennych widoków. Panna Nanatsuki należała do tych osób o zdecydowanie ograniczonej ekspresji, jednak tego powodem była nie kontrola, a jej usposobienie. Rzadko zdarzało się cokolwiek, co by ją emocjonowało. Ten świat, ci ludzie, to wszystko oferowało naprawdę niewiele, gdy Youmu miała tak wygórowane oczekiwania. Jej nie dało się zaspokoić mnogością miernych doznań. Zresztą sama miara była zdecydowanie inna, niż zwyczajnego, szarego człowieka. Potrzeba było czegoś naprawdę niesamowitego, by ją zaciekawić. Tak się składało, że oprócz tego, że krawiectwo było jej wyuczonym fachem, to było ono również jej pasją. Interesowała się nim i z tego też powodu stała teraz naprzeciw szat w gabinecie i dokładnie przyglądała się jak były one szyte, jakich materiałów wykorzystano, jak tworzono wzory, jak tworzony był szew i tak dalej. Przyglądała się także tkaninom, a znała się na nich doskonale, zatem powinna je rozpoznać.
- To Twoja kolekcja? - zapytała, wciąż wpatrując się w zawartość gablot. Nieświadomie uśmiechała się, ale nie był to szeroki uśmiech - drobny, delikatny, którzy towarzyszył prostym satysfakcjom. Satysfakcjom takim, jak oglądanie czegoś pasjonującego. Domyślała się, że to, co tutaj widziała, nie było do użytku. Było tylko zbiorem, który stanowił ciekawostkę oraz element estetyczny. Może też były to części historii - stroje poprzednich władców, oręż znamienitych wojowników, drogocenne materiały otrzymane w prezentach. Może. Mogła się jedynie domyślać, dopóki nie otrzymałaby odpowiedzi. Jednak w gruncie rzeczy nie interesowało ją pochodzenie tego wszystkiego. Zaciekawiona była samymi przedmiotami, a nie ich otoczką. To nie miało znaczenia.
0 x
Obrazek
| Youmu Nanatsuki |
Embrace | the | Perfection
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3660
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Siedziba władzy

Post autor: Papyrus »

0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Awatar użytkownika
Youmu Nanatsuki
Postać porzucona
Posty: 430
Rejestracja: 10 lis 2018, o 20:11
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: W KP znajdziesz wszystko.
Widoczny ekwipunek: Po dużej, czarnej torbie nad pośladkami - nieco na boku, rozłożony fūma shuriken na plecach, katana o czarnym wykończeniu przytroczona do lewego boku
Multikonta: Airen Akamori

Re: Siedziba władzy

Post autor: Youmu Nanatsuki »

Największym zagrożeniem czyhającym na młodą Maji był... brak poczucia zagrożenia. Suma jej egocentrycznych cech, które wprowadzały ją w zachwyt nad sobą, była wystarczająca, by przyćmić zdrowy rozsądek określający swoje możliwości. Czysty narcyzm, a także skrajna pewność siebie oznaczały, że nawet o ile spodziewała się konfliktów, to uważała, że da sobie radę w ten lub inny sposób. Na początek zakładała, że ktoś po samej rozmowie zrozumie różnicę ich poziomów. Albo po jej braku, bo Youmu skąpiła słów tym, którzy byli nudni lub bezwartościowi w jej ocenie. Każdy moment jej życia był naznaczony tym brakiem uczucia ryzyka ze względu na jej słowa, czyny czy ogólnie zachowanie. Na Hyuo długo ignorowała tamtego Yukiego, dając się pochłaniać lodem, aż w końcu musiała go zabić w ostatnim momencie - decydującym. Podróż statkiem zakończyła się zamrożeniem, bo nie czuła zagrożenia ze strony strażnika więźnia. Otwarcie podeszła do starca Kaguya, zanim zaczęła z nim walczyć, a mogła go cicho oraz sprawnie sprzątnąć z odległości. I czekała w kopule z Dotonu do samego końca, bo coś tak prostego nie było jej w stanie zabić - nie obawiała się. Ciągle znajdowała się w sytuacjach kryzysowych przez zupełne zignorowanie możliwego ryzyka. I tak też mogło być w kontaktach z Kirino, jednak czarnowłosa nie zamierzała się zmieniać. Ktoś tak zakochany w sobie nie mógłby przyznać się, że powinien być inny, że nie może być sobą. Prawdziwa miłość sprawiała, że nie widziało się wad partnera. Youmu wielbiła sama siebie.
- Tylko dla Ciebie. - odparła Youmu na pytanie liderki, spoglądając na nią z drobnym uśmieszkiem na twarzy. Ona rozumiała to pytanie nieco inaczej - nie jako coś złego, a dobrego. Naprawdę garstka ludzi mogła oczekiwać, że będzie z nimi rozmawiać jak z, powiedzmy, równymi. A tylko Shirei-kan była obdarzona prawdziwym szacunkiem. Tylko z nią rozmawiała w taki sposób, w którym nie wywyższa się, a mówi dosyć swobodnie. Nie tłumaczyła już dalej, że dla innych jest znacznie gorsza. Z lwią częścią społeczeństwa nie zamieniłaby nawet dwóch słów, nawet jakby całowali ją po stopach. To jej ubliżało, a przede wszystkim, traciła na nich czas.
Z uwagą przyglądała się kolekcji Kirino. Śledziła szwy, by zrozumieć połączenia różnych materiałów lub sposób tworzenia wzorów. Przyglądała się kolorom, by dowiedzieć się jak barwiono szaty. Była bardzo skupiona na tym, aby wychwycić jak najwięcej szczegółów z przedmiotów za szkłem gablot. Było to nie tylko edukujące - jako, że styl "mistrzyni" panny Nanatsuki w kwestii krawiectwa był bardzo nowoczesny, można powiedzieć, że o krok przed erą oraz aktualną modą. To były szaty, które miały zadowalać osoby wydające na zwykłe kimono więcej, niż byłby w stanie uzbierać przeciętny kupiec przez całe swoje życie. Istne dzieła sztuki. Twory Youmu, chociaż nie przyznawała się do tego, były niższej jakości. Nie dlatego, że nie potrafiła uszyć lepszych, ale zwyczajnie nie posiadała takiego zasobu narzędzi i igieł, a przede wszystkim materiałów. Zwyczajnie ją samą nie było stać na takie ubrania, ani nawet na materiały, z których były stworzone. A nierzadko zdobione były prawdziwymi klejnotami. Czarnowłosa polowała na rubiny. Albo kupić, albo ukraść. Nie miało to znaczenia.
Zdawała się wręcz nie słuchać liderki, ale na słowo "awans" zamarła, a później prychnęła, rozbawiona. Akurat w tym momencie kucała, oglądając na najniższej półce jakieś bransolety, pierścionki i wisiory, zdając sobie sprawę, że sama nie posiada żadnej biżuterii. Teraz jednak powoli wstała i odwróciła się do Kirino, mając bardziej skupioną minę, okraszoną drobnym uśmieszkiem. Spojrzała na biurko i dostrzegła, że znajduje się na nim zwój z jej danymi. Nie było to nic zaskakującego, bo w końcu należała do szczepu i była kunoichi z Atsui. Na chwilę zawiesiła wzrok na randze - Dōkō. Najniższa z najniższych. Właściwie nie miało to znaczenia, bo Youmu i tak uważała się za zdecydowanie silniejszą, że zasługuje na znacznie wyższą rangę, ale skoro nie dbała o to, co myślą o niej inni, to nie dbała też o awanse. Jednak pięcie się po szczebelkach "kariery" w szczepie było cenne, wartościowe, a szczególnie w przypadku jej niezmiernie ambitnych planów. Ostatecznie nie odezwała się i wysłuchała kolejnej wypowiedzi głowy szczepu. Delikatnie oparła się o gablotę, zakładając ręce na pierś, uważnie przyglądając się liderce. Z każdym kolejnym słowem fiołkowookiej, uśmiech panny Nanatsuki poszerzał się, aż na koniec zwyczajnie, wesoło zaśmiała się. Pokiwała głową na boki i wzruszyła ramionami.
- Wielu ludzi nie pojmuje z kim na do czynienia. Mam to w dupie. Denerwuję ich tym, że jestem lepsza i to wiedzą. Mi to nie przeszkadza. Nie muszę mieć łatwo w życiu, nie muszę mieć z górki. Ja dam sobie radę, chociażby cały świat był przeciwko mnie. - mówiła spokojnie i niezmiernie pewnie. Bez dwóch zdań było słychać, że ona w to naprawdę wierzy. Bezsprzecznie, nie do przekonania, że jest inaczej. - Jeżeli wymogiem do awansu jest zmiana zachowania, to odmawiam. Jeżeli to tylko prośba, to również odmawiam. Szanuję Cię Kirino i dlatego nieważne jak odbieraliby Cię ludzie, nie kazałabym Ci się zmienić. To by Ci uwłaczało. - na jej przykładzie postanowiła jej wytłumaczyć o co chodziło. Nie tylko uważała siebie za wspaniałą, ale także liderkę. Stawiała ich dwójkę ponad resztą, podkreślając prawo do zaznaczania, że są lepsze. Bo to był według Youmu fakt. Bezdyskusyjny. I chociaż uśmiech z twarzy kunoichi znikł, to jej oczy były żywe, rozbawione. Tkwiła w nich jakaś iskra frajdy.
- Chyba, że to rozkaz. - powiedziała bardzo powoli, półgłosem, a już w trakcie wypowiadania słów na jej twarzy wykwitał zadziorny uśmieszek. Jeżeli Kirino rozkazałaby zmianę zachowania Youmu, to ta, zapewne do pewnego stopnia, spróbowałaby się dostosować i to tylko dlatego, że właśnie tak traktowała liderkę. W ten sposób. Szanowała ją, a jej decyzje nie były dla czarnowłosej tylko gadaniem istoty pozbawionej wartości, a więc znacznie mniej kompetentnej do udzielania rad. Właściwie w tym momencie tylko ona mogła w jakikolwiek wpłynąć na narcystyczną Maji.
Wróciła jednak do oglądania biżuterii. Słuchała przy okazji swojej Shirei-kan, która tłumaczyła, że część z elementów kolekcji to upominki. Coś obiło się o uszy Youmu, że wierzono, iż w ten sposób można "wygrać" Kirino. Dosłownie. Zdobyć ją za pomocą drogiego prezentu, który wystarczająco mocno wprowadzi ją w zachwyt. I wtedy uświadomiła sobie, że sama wręczyła jej płaszcz, który może być odebrany w podobny sposób. A co ważniejsze - który może trafić między kolekcję. I chociaż było to w jakiś sposób satysfakcjonujące, że jej twór mógł zawisnąć obok dzieł sztuki innych krawców, to jednak w jakiś sposób jej to uwłaczało. Ubrania, które szyła, nie były po prostu sztuką, na którą się patrzy. Były ubraniami, w których wszelkie zalety urody człowieka miały zostać wyeksponowane, podkreślone, a sam strój, chociaż był arcydziełem, to stanowił po prostu brylant na pierścionku. Nie był głównym elementem, a istotnym, bardzo ważnym, jednak nie mogącym być po prostu pozostawionym samym sobie. Potrzebował człowieka, który będzie go nosił. I dlatego Youmu znacznie bardziej wolała wizję, że Kirino zacznie nosić płaszcz, a nie powiesi go wraz z resztą kolekcji. Tak czy inaczej - myśl o przypadkowym odebraniu jej prezentu jako zalotów była dostatecznie zabawna, by kunoichi, odwrócona plecami do liderki, zaczęła chichotać, próbując się powstrzymać. W końcu jednak uspokoiła się, westchnęła lekko i spojrzała przez ramię, stojąc naprzeciwko biżuterii.
- Chciałabym coś dostać z tej kolekcji świecidełek. - powiedziała spokojnie i poważnie, wpatrując się w Kirino. Oczywiście chodziło jej o jakiś pierścionek, bransoletę, naszyjnik czy może kolczyki. Jakiś element drogiej, a co ważniejsze, stylowej jubilerki. Nie zawahała się po prostu powiedzieć czego chce. W tym momencie interesowało ją to nawet nieco bardziej, niż awans. Awans nie ucieknie. W końcu nie zamierza zakończyć kariery kunoichi, a więc dokona więcej rzeczy, o których usłyszy Shirei-kan. Większych, niż Promyk, który w sumie był całkiem niemałym osiągnięciem. Zabicie lidera grupy przestępczej, należącego do Kaguya, a działającego na terenach Sabaku, mającego na celu odbicie osady. W końcu o to chodziło, aby lud zrobił rewolucję i "uwolnił się" z okowów Sabaku. Tylko był też minus, na który zwracała większość ludzi - nienawiść biedoty, która w ten sposób straciła dach nad głową, pożywienie, leki i opiekę. Także cel. Zatem stracili szansę na przeżycie i musieli walczyć od nowa o swoje miejsce na świecie. Jednak tak wyglądała rzeczywistość. Przetrwają najsilniejsi.
0 x
Obrazek
| Youmu Nanatsuki |
Embrace | the | Perfection
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3660
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Siedziba władzy

Post autor: Papyrus »

0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Awatar użytkownika
Youmu Nanatsuki
Postać porzucona
Posty: 430
Rejestracja: 10 lis 2018, o 20:11
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: W KP znajdziesz wszystko.
Widoczny ekwipunek: Po dużej, czarnej torbie nad pośladkami - nieco na boku, rozłożony fūma shuriken na plecach, katana o czarnym wykończeniu przytroczona do lewego boku
Multikonta: Airen Akamori

Re: Siedziba władzy

Post autor: Youmu Nanatsuki »

Manipulacje były niezmiernie interesującym tematem dla samej Youmu. Miała co do nich mieszane uczucia. Niby pozwalało to wykorzystać gorszych od niej, by działali tak, jakby im rozkazywała, a jednak uważaliby to za własne, autonomiczne decyzje, lecz z drugiej strony, nie respektowali samej czarnowłosej. Nie do końca o to chodziło, by po prostu osiągnąć swój cel, chociaż było to niezmiernie istotne. Czarnowłosa znacznie bardziej chciała wpływać tak na innych, by ci z powodu respektu lub strachu wykonywali rozkazy nawet te, które są wbrew ich woli. Sama czuła się nietykalna w kwestii manipulacji jej osobą. Nieważne jakich słów użyłby rozmówca, nie zmusiłby ją do działania, którego sama by nie chciała, a zatem nie zrobiłaby ostatecznie niczego, czego normalnie by nie zrobiła. To sprawiało, że tak czy siak była sobą i działała wedle własnego uznania. Mogło być to uznane za podwójną manipulację, bo, załóżmy, Kirino wydawałoby się, że owinęła Youmu wokół paluszka i ta tańczy tak, jak liderka jej zagra, a ostatecznie to Shirei-kan była wesoło pląsającą kukiełką, która cieszy się, że czarnowłosa robi coś przez jej wpływ. A tak by przecież nie było. Tylko Kirino wcale nie musiała sprowadzać wszystkiego do manipulacji, bo panna Nanatsuki zwyczajnie ją respektowała na tyle, by do pewnego stopnia wykonywać całkiem skrupulatnie otrzymane rozkazy.
A co do rozkazów, to dziewczyna uśmiechnęła się przyjaźnie, gdy usłyszała śmiech oraz zaprzeczenie liderki w kwestii rozkazu o zmianie zachowania. Dalej mogła żyć zupełnie tak, jakby robiła to bez zwrócenia uwagi Shirei-kan na jej sposób bycia. Doskonale wiedziała, że nie będzie to droga łatwa, a zdecydowanie nie tak prosta, jak zwyczajne podporządkowanie się, nie wychylanie i robienie tego, co inni, wyżsi rangą ninja sobie zażyczą. Pomijając już to, że Youmu w życiu by się nie zmusiła do czegoś takiego, to nie było to nic interesującego, nic, co mogłoby zaimponować. Najbanalniejsza droga do sukcesu dla osób, które są pozbawione charakteru. Dla szarego ninja, który nic nie znaczy i całe jego jestestwo zostanie określone przez pozycję, którą zdobędzie. Panna Nanatsuki nic nie musiała zdobywać, nic określać. Jej największym sukcesem było bycie sobą. Kolejne stanowiska były tylko niczym, o właśnie, biżuteria, której się przyglądała. Dodatkiem, który podkreśla jej urodę, a unikając porównań, wyeksponowaniem jej nietuzinkowej osoby.
- Tak, jak dotychczas, ale bardziej spektakularnie. - odparła na przyglądanie się jej jak sobie poradzi. Nie zamierzała zmieniać swoich zachowań czy działań, ale rosła w siłę nie tylko wymierną poprzez sumę jej atrybutów fizycznych i umiejętności opartych na chakrze, ale także poprzez pozycję, doświadczenie, ekwipunek, informację i można byłoby tak jeszcze długo wymieniać. Wachlarz jej możliwości rósł, a ona nie zamierzała ograniczać się do rozwiązań, które stosowała dotychczas. To byłoby nużące.
Informacja o awansie wywołała, naturalnie, uśmiech zadowolenia na twarzy Youmu. Może jej system wartości był wyjątkowo rygorystyczny, drobiazgowy i sprecyzowany, ale jednak osiągnięcie kolejnej rangi, mimo małych zysków z tej racji, wciąż było w jakiś sposób satysfakcjonujące dla czarnowłosej. Było to jak pochwała, taka wymierna pochwała z ust kogoś, kogo uznawała za osobę uprawnioną do chwalenia jej, odpowiednią i istotną. Prychnęła tylko na tę zmianę życia. Oboje wiedziały, że długo nic się nie zmieni, a ranga jest jedynie ozdobą na zwoju, która przynosi niewiele korzyści, a więcej obowiązków oraz zobowiązań. Może przejęłaby się tym młoda kunoichi, gdyby nie to, że nie zamierzała i tak stosować się do zachowań wymaganych na jej "stanowisku". I to też było wiadome dla obu kobiet znajdujących się w gabinecie.
- I Twoje pewnie też. - odparła czarnowłosa, rozbawiona sytuacją, która dla innych pewnie była podniosła, poważna i w tym momencie nawet wzruszająca. Ktoś mógłby teraz dziękować ze łzami w oczach, wspominać jakieś smutne wydarzenia, które skłoniły taką osobę do zostania ninja albo coś innego, równie durnego. Dla Kirino i Youmu zdawało się być to formalnością, taką całkiem przyjemną, ale nie do końca istotną. Nie teraz, nie indywidualnie jako to wydarzenie. Ten awans był tylko krokiem, pierwszym stopniem, a raczej drugim w kierunku wymarzonego celu panny Nanatsuki. Na razie nie miała wielkich powodów do radości.
Prychnęła szczerym, a jak na nią, to nawet głośnym śmiechem, gdy usłyszała odpowiedź Shirei-kan na temat jej "chcenia" biżuterii. Tak samo odpowiedziałaby komuś, gdyby usłyszała, że ten coś chce z jej kolekcji. Był to wystarczający znak, że nie ma na co liczyć, a przynajmniej nie teraz, nie w tym momencie. Napatrzyła się już na cuda w gablotkach, zatem odeszła od nich i podeszła do siedziska naprzeciwko biurka liderki, chociaż wcale nie zasiadła na swoim miejscu, lecz stała obok. Z powagą wysłuchała, że musi uczciwie wymienić się, skoro chce coś otrzymać. Milczała, wpatrując się w Kirino swymi szkarłatnymi oczętami, jakby myślała nad czymś lub badała ją. W końcu kiwnęła głową, jakby na zgodę w związku z propozycją kobiety.
- Dobrze, ale mam nadzieję, że jesteś na tyle rozgarnięta, byś rozumiała, że istnieją również inne wartości, niż te wyrażone w Ryo. W innym wypadku nie byłoby sensu wymieniać się z Tobą, gdybym mogła coś po prostu kupić, nie uważasz? - odezwała się spokojnie, już bez uśmiechów, bez śmiechów, a znów z tą beznamiętną miną, która przywodziła na myśl pewne znudzenie sytuacją, w jakiej dziewczyna się znajdowała. I może rzeczywiście się nudziła, może odczuwała coś jeszcze innego, ale mało kto wiedział, że była to po prostu naturalna mina Youmu, na którą nie było rady. Tak wyglądała po prostu. Nie miała w zwyczaju, jak niektórzy, uśmiechać się nieznacznie przez cały czas, czy mieć rozbieganych oczu, by wskazywać na energiczność. Ona wyglądała tak, jakby była znudzona, jakby coś ją rozczarowało lub nie spełniło jej oczekiwań, niekoniecznie nawet wygórowanych. - Skoro sprawę awansu mamy za sobą, to wracam do siebie. To pora wrócić do działania, byś miała co obserwować. Tylko nie przyglądaj mi się zbyt dokładnie, to niezręczne. - te słowa mówiła już cofając się, jeszcze plecami do drzwi, lecz skończywszy zdanie, odwróciła się i chwyciła za klamkę.
- Do zobaczenia, Kirino. Jakby coś trzeba było w płaszczu poprawić, to wiesz gdzie mnie szukać. Nie mierzyłam Cię, zatem prezent jest skrojony na oko. Nie byle jakie oko, więc mimo to powinien idealnie pasować. - i nie czekając na kolejne słowa liderki, Youmu otworzyła drzwi, przekroczyła próg i wyszła z gabinetu, a następnie z siedziby, by ruszyć w tylko jej znanym kierunku.

Z/T
0 x
Obrazek
| Youmu Nanatsuki |
Embrace | the | Perfection
Awatar użytkownika
Kenshi
Postać porzucona
Posty: 426
Rejestracja: 3 sty 2017, o 12:21
Wiek postaci: 25
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły brunet o jasnych, żółtych tęczówkach. Cechą charakterystyczną jest głęboka blizna przecinająca twarz. Mężczyzna nosi lekki, przewiewy strój w którego skład wchodzą spodnie, tunika, okrycie głowy i szyi - wszystko w odcieniach bieli.
Widoczny ekwipunek: Płaszcz, tunika, okrycie głowy i szyji, rękawiczki, blaszane plakietki na nadgarstkach oraz pochwa z kataną przypasana u boku.
Multikonta: Azuma
Lokalizacja: Atsui

Re: Siedziba władzy

Post autor: Kenshi »

Po treningu, zażyciu odpoczynku i odświeżeniu się, udał się prosto do siedziby władzy - jednego z najważniejszych miejsc dla dzielnicy szczepu Maji. Podróż z dzielnicy mieszkalnej nie trwa długo, dlatego dość szybko znalazł się na miejscu. Przed wejściem, spojrzał na budynek. Było to jedno z najbardziej okazałych zabudowań w Kinkotsu. Oczywiście nie tak jak siedziba rodu, niemniej w tej dzielnicy, ciężko było się doszukiwać czegoś z bardziej bijącym po oczach autorytetem.
Wchodząc do budynku, zastanawiał się w jakim stanie będzie Kirino-dono, bo gdy ją widział ostatni raz, przelotem, tuż przed opuszczeniem Atsui... Wydawało mu się, że kobieta doszła do siebie po przeżyciach z Kami no Hikage. Miał nadzieję, że tak faktycznie było - że tamta trauma została przez nią w jakiś sposób opanowana, przepracowana i być może nawet zapomniana.
U Shinrei-kan nie tylko stan fizyczny był ważny, ale istotna była również siła ducha. Być może, właśnie ten drugi aspekt był i nawet ważniejszy. Wojowników nie trudno znaleźć. Trudniej znaleźć tego, który nad nimi zapanuje...
- Sentoki, Kenshi Maji, prosi o audiencję u Shinrei-kana - skłonił lekko głową w kierunku dwójki strażników stróżujących korytarzu, tuż przed drzwiami liderki szczepu. - Nie było mnie trochę w osadzie, wypada się przywitać - dodał już ciszej, bez grama uśmiechu, lustrując swoimi jasnymi oczami ów dwójkę.
Czego mógł się po tym spotkaniu spodziewać? Tego nie wiedział. Uprzedzał liderkę o tropie, a nawet uzyskał jej aprobatę dla swoich działań. Dała mu zielone światło na opuszczenie Atsui, tak wiec nie obawiał się konsekwencji z podjętych przez siebie działań. Być może, to co wtedy uczynił, w jakiś sposób nawet mogło ich szczepowi pomóc w relacjach z Rodem Inuzuka.
0 x
Wiem, że niektórzy mają ser­ca jak dzwon

Silne, głośne, pra­wie niez­niszczal­ne

Lecz zim­ne jak żela­zo, z które­go je odlano
Obrazek
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3660
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Siedziba władzy

Post autor: Papyrus »

0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Awatar użytkownika
Kenshi
Postać porzucona
Posty: 426
Rejestracja: 3 sty 2017, o 12:21
Wiek postaci: 25
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły brunet o jasnych, żółtych tęczówkach. Cechą charakterystyczną jest głęboka blizna przecinająca twarz. Mężczyzna nosi lekki, przewiewy strój w którego skład wchodzą spodnie, tunika, okrycie głowy i szyi - wszystko w odcieniach bieli.
Widoczny ekwipunek: Płaszcz, tunika, okrycie głowy i szyji, rękawiczki, blaszane plakietki na nadgarstkach oraz pochwa z kataną przypasana u boku.
Multikonta: Azuma
Lokalizacja: Atsui

Re: Siedziba władzy

Post autor: Kenshi »

Nie miał do czynienia z byle kim. Do ochrony lidera klanu wybierali najlepszych i tak w tym przypadku, żaden nie odwrócił wzroku, żaden nie spuścił spojrzenia, nie mrugnął. Obserwowali, oceniali, podejmowali decyzję. I podjęli. Jeden z nich odwrócił się, zapukał do drzwi gabinetu i donośnie oznajmił jego przybycie wraz z prośbą o udzielenie audiencji. On sam ze swojego miejsca słyszał dobywający się z pomieszczenia kobiecy głos. Zezwalający na jego prośbę.
Nic nie mówiąc, wszedł do środka. Szybkim spojrzeniem objął gabinet - ciężko mu było ocenić, czy doszło tu do jakiś diametralnych zmian. Co innego było obiektem jego zainteresowania. I to na tym skupiło się jego ostre spojrzenie. Taksujące. Badające swojego rozmówcę. Z człowiekiem w jakim stanie ma do czynienia rozmawiać.
- Jest lepiej, zdecydowanie... - przeszło mu przez myśl w chwili, gdy odezwała się sama Kirino-dono. Niemal się uśmiechnął słysząc jej słowa. Niemalże zapomniał jaka była w rozmowie. - ..i nic jej z charakteru nie ubyło.
- Rzeczywiście - potwierdził, nieco naginając kark w geście pojednania - Nie przypuszczałem, że tyle to potrwa. Niestety, ale zachowanie ostrożności ma swoją cenę... - dodał, jakby to miało stanowić usprawiedliwienie na postawiony zarzut. - ... ale nie tylko to stało za wydłużeniem mojej nieobecności. Być może uda mi się pozyskać informatora z innego rodu... Będę musiał tylko jeszcze trochę nad tą osobą popracować - dodał, bez zdradzania personaliów, płci, ani nawet o jaki ród chodzi. I w gruncie rzeczy tak powinno być. Bezpieczeństwo i anonimowość takich osób była zawsze priorytetem.
Nie to było jednak powodem ich spotkania. Obiecał, że po powrocie do osady, zda relację z tego co udało się ustalić. Dlatego spoważniał, wyprostował się, i spoglądając zza Kirino-dono, zaczął opowiadać.
- Tak jak wspomniałem, w Kinkotsu nawiązał ze mną kontakt dawny członek Shiro Ryu, który podobnie jak ja, zdołał uniknąć losu innych współbraci z zakonu smoków. Natrafił na trop, który mógł udzielić nam odpowiedzi, w jaki sposób Suzumura Hanji przejął nad większością kontrolę. Trop wiódł do Yusetsu i istniało podejrzanie, że miejsce do którego mamy się udać, jest obserwowane przez naszych wrogów. Ten człowiek... potrzebował wsparcia, innego zaufanego człowieka - przedstawił sam początek zainicjowania misji przez Tetsuo, słowem wstępu - wyjaśniając jak się o wszystkim dowiedział i czemu brał w tym udział. Mimo że już nie nosił odzienia, zbroi Shiro Ryu, czuł się w pewien sposób wciąż związany z tą organizacją.
- Po drodze nie napotkaliśmy niczego godnego większej wzmianki, niedogodności zostały przez nas spacyfikowane - rozpoczął dalszy wywód, od wzruszenia ramionami - Naszym celem była Bateimura, nieduża osada w południowej części Yusetsu. Mieszkał tam alchemik, który podobno mógł mieć wiedzę o sposobie kontrolowania czyjegoś zachowania. Po dotarciu na miejsce, sprawy się jednak skomplikowały... - w tym momencie nieznacznie się skrzywił, przypominając najpierw poszukiwania ukrytych notek, a potem odkrycie tajemnego przejścia do katakumb - Po naszym dotarciu okazało się, że osada jest opustoszała. W posiadłości alchemika odkryliśmy notatki w których nerwowo zapisał, że eksperyment go przerósł. Podjęliśmy kroki na celu wyjaśnienia z jaką sytuacją mamy do czynienia. Udało nam się dostać przez zapieczętowane przejście do katakumb pod Bateimurą. To co tam znaleźliśmy... - na chwilę zamilkł szukając właściwych słów. Trudno jednak było takie znaleźć. Na to co się widziało... - Całe tunele były pokryte dziwnym świecącym grzybem. Poruszał się, jakby oddychał. W tunelu trafiliśmy również na coś, co było kiedyś człowiekiem, a w chwili spotkania było cały tym grzybem pokryte. I było to niewrażliwe na ataki. Cięcia które doprowadziłyby do śmierci zwykłego człowieka, to stworzenie tylko rozsierdzały. - z wolna przekazywał i równocześnie wyjaśniał co ich tam spotkało.
Na chwilę zamilkł. W myślach odtwarzał tamte zdarzenia, pomijając mniej istotne informacje z punktu widzenia Shinrei-kan. Nie chciał jednak nie powiedzieć o czymś, co w jakiś sposób mogło być interesujące. Z cichym westchnięciem musiał uznać, że jednak nie będzie mógł nic więcej pominąć, bo wszystko to wydawało się ważne.
- W końcu udało nam się spacyfikować stworzenie, uwięziliśmy je równocześnie jednak sami zaraziliśmy się... tym czymś. Nie mieliśmy już wiele do stracenia, postawiliśmy wszystko na ostatnią kartę. Podążąliśmy dalej aż dotarliśmy do pomieszczenia w którym uwięzieni byli pozostali przy życiu mieszkańcy osady. Ten cały grzyb... Czerpał siły witalne z mieszkańców. Postanowiliśmy ich wydostać, równocześnie też przedrzeć się do wyjścia, a na koniec zabezpieczyć wejście do tunelu. - ponownie się wyprostował, a jego spojrzenie znów zmętniało. Dalej spoglądał na Kirino, a raczej przez nią, niemalże na wylot. Patrzył, ale jej nie widział.
- Na szczęście mój towarzysz okazał się zdolnym medykiem. Zarówno jego pomoc jak i dostęp do świeżego powietrza, a potem wizyta w szpitalu w Ōkami-den postawiła nas na nogi. Poinformowaliśmy też władze Yusetsu o sytuacji. Nie chcieliśmy ryzykować, że wiedza stamtąd lub toksyny, wydostaną się na zewnątrz lub trafią w niepowołane ręce. Sytuacja za granicami jest już i tak napięta z racji konfliktu Aburame z Nara - zbliżał się do końca tej opowieści. Wyjaśnił z czym się zetknęli i jakie przedsiewzięli środki ostrożności. Wspomniał również co ich samych dotknęło w ramach tej całej wyprawy. Pora było na podsumowanie.
- Mój towarzysz pozostał w Ōkami-den prowadząc w ich placówce dalsze badania, niemniej doszliśmy do wstępnych wniosków, że Suzumura Hanji musiał wykorzystać co innego do przejęcia władzy nad umysłami członków zakonu Shiro Ryu. To z czym się zetknęliśmy, rzeczywiście pozbawiało wolnej woli, ale równocześnie zmieniało całą fizjonomię organizmu. W Kami no Hikage nie zaobserwowałem podobnych rzeczy. Eksperyment który prowadził ten alchemik nie udał się, a było to już po zdradzie Suzumury, tak więc nie sądzę by korzystali z tego samego rozwiązania. - wyjaśnił dlaczego uważał, że mieli do czynienia z nieco inną sytuacją, mimo że zarówno tu jak i tam, ludzie byli ofiarami pozbawionymi własnej woli.
0 x
Wiem, że niektórzy mają ser­ca jak dzwon

Silne, głośne, pra­wie niez­niszczal­ne

Lecz zim­ne jak żela­zo, z które­go je odlano
Obrazek
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3660
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Siedziba władzy

Post autor: Papyrus »

0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Awatar użytkownika
Kenshi
Postać porzucona
Posty: 426
Rejestracja: 3 sty 2017, o 12:21
Wiek postaci: 25
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły brunet o jasnych, żółtych tęczówkach. Cechą charakterystyczną jest głęboka blizna przecinająca twarz. Mężczyzna nosi lekki, przewiewy strój w którego skład wchodzą spodnie, tunika, okrycie głowy i szyi - wszystko w odcieniach bieli.
Widoczny ekwipunek: Płaszcz, tunika, okrycie głowy i szyji, rękawiczki, blaszane plakietki na nadgarstkach oraz pochwa z kataną przypasana u boku.
Multikonta: Azuma
Lokalizacja: Atsui

Re: Siedziba władzy

Post autor: Kenshi »

Przekazał dość obszerny raport z podróży jak i wydarzeń, których był uczestnikiem. Zachowanie Kirino-dono niespecjalnie więc go zdziwiło, gdy zaczęła coś notować. Oczywiście odruchowo oko uciekało mu w ślad za jej ruchami dłoni, ale z tego miejsca, z tej pozycji, nie był w stanie rozszyfrować, co tam zostało napisane.
- Nie, nie posiadam innych nośników poza tym co zachowałem w pamięci. Nie miałem do samego konca pewności, czy rzeczywiście jesteśmy tam sami i wolałem nie ryzykować, że mógłbym taką broń przekazać komukolwiek. Jak już się przekonaliśmy, Suzumura Hanji lubi przekuwać szansę na działania. Wracając sam do Atsui, ryzykowałem co najwyżej tylko własne życie - odparł beznamiętnie, między słowami przekazując zawoalowaną wiadomość, że nawet mu nie przyszło przez myśl by próbować przekazać taką broń w ręce własnego szczepu. Nie zamierza z własnej woli przekazać komukolwiek czegokolwiek co by mogło mu posłużyć za broń z którą być może, sam by musiał potem walczyć.
- Jak wspomniałem, w notatkach było co nieco napisane o eksperymencie. Mój towarzysz posiadając zdecydowanie większą wiedzę medyczną od tego co ja sam wiem na temat Iryojutsu, był w stanie dojść do konkluzji, co z obecnych medykamentów jest w stanie nieco wstrzymać proces rozwoju grzybów w naszych organizmach. Ponadto to w połączeniu z naszymi obserwacjami, pozwoliło postawić tezę, że grzyb rozprzestrzenia się w organizmie poprzez układ oddechowy, a w powietrzu poprzez naruszenie jego struktury. Jakiekolwiek więc niszczenie ścian na których to się znajdowało, zwiększało objętość tych przeklętych pyłków w powietrzu. Dlatego później zapieczętowaliśmy wyjście do katakumb - dopowiedział, oczywiście nie precyzując jeszcze skąd pewność, że nie jest nosicielem.
- Po dotarciu do Ōkami-den byliśmy poddani kwarantannie. Badali nas nie tylko medycy Rodu Inuzuka, ale także mój towarzysz weryfikował otrzymywane przez nich wyniki. Ilość zarodników w naszych organizmach ulegała systematycznej redukcji od chwili opuszczenia katakumb. Czy miały na to wpływ zażyte medykamenty w siedzibie alchemika? Czy dostęp do świeżego powietrza? A może brak bezpośredniego kontaktu z zarodnikami? Mój towarzysz został w Ōkami-den dalej tą sprawę studiując. Ja postanowiłem wrócić wrócić w końcu do Kinkotsu i przekazać to czego się udało mi do tej chwili dowiedzieć - wyjaśnił, dochodząc do momentu skąd brało się jego przypuszczenie o tym, że jest zdrowy. Przypuszczał, że gdyby był chory, to już dawno by stracił włądzę nad swoim ciałem, gdzieś na pustyni. Ale takimi wątpliwościami, już się nie dzielił.
0 x
Wiem, że niektórzy mają ser­ca jak dzwon

Silne, głośne, pra­wie niez­niszczal­ne

Lecz zim­ne jak żela­zo, z które­go je odlano
Obrazek
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3660
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Siedziba władzy

Post autor: Papyrus »

0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Awatar użytkownika
Kenshi
Postać porzucona
Posty: 426
Rejestracja: 3 sty 2017, o 12:21
Wiek postaci: 25
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły brunet o jasnych, żółtych tęczówkach. Cechą charakterystyczną jest głęboka blizna przecinająca twarz. Mężczyzna nosi lekki, przewiewy strój w którego skład wchodzą spodnie, tunika, okrycie głowy i szyi - wszystko w odcieniach bieli.
Widoczny ekwipunek: Płaszcz, tunika, okrycie głowy i szyji, rękawiczki, blaszane plakietki na nadgarstkach oraz pochwa z kataną przypasana u boku.
Multikonta: Azuma
Lokalizacja: Atsui

Re: Siedziba władzy

Post autor: Kenshi »

Miał wysokie poczucie, że choć jego wyjaśnienia zostały przyjęte, to nie zostały do końca dobrze odebrane. Był nawet w stanie to zrozumieć - Kiriko-dono stawiała się w innej sytuacji od niego. Odpowiadała za pomyśle przewodzenie klanem i taka wiedza jaką on sam uzyskał, mogłaby posłużyć jej za potężną broń. On jednak przeżywszy to wszystko co związane było z Shiro Ryu, miał inne poglądy na te sprawy. Wydawało mu się, że teraz spogląda na to wszystko z znacznie szerszej perspektywy. A w niej nie mieściło się ryzyko rozpowszechnienia infekcji, której doświadczyli w katakumbach Bateimury.
- Oczywiście Kirino-sama, nie spodziewałem się odstąpienia od takich środków ostrożności. Uczynie jak sobie życzysz - wprost odpowiedział, nie pozwalając jej zastanawiać się nad tym, jak to zostanie przez członka jej klanu zinterpretowane. Bezpieczeństwo zarówno jej jak i żyjących członków klanu było najważniejsze. Nie mogło dziwić takie postanowienie.
- Przy odrobinie szczęścia, lub i nie.. Nasi medycy znajdą te próbki - dopowiedział z przekąsem, dzieląc się z przywódczynią odrobiną czarnego humoru. Oczywistym było, że ani jej ani sobie tego w istocie nie życzył.
Po wyrażeniu tego wszystkiego, Shirei-kan chwyciła za czystą kartkę, a następnie zaczęła ją pokrywać symbolami, których znaczenia był w stanie wychwycić jedynie w drobnych strzępkach. Chwilę po zapisaniu wiadomości, w ruch poszła koperta, a następnie plomba, która miała poświadczać o prawdziwości pieczęci lidera klanu. Kirino-dono, wyjaśniła co miał zrobić.
- Nie, z mojej strony to wszystko. Dziękuję za udzielony czas. Wraz z tym... udam się do lecznicy - wymownie uniósł zaplombowaną kopertę po czym się ukłonił, a następnie nie zatrzymywany w żaden sposób przez Kirino-dono, skierował się do wyjścia. Zrobił co chciał i wiedział co miał zrobić dalej, a była to sprawa jedna z tych których nie należało odkładać na później.

[z/t]
0 x
Wiem, że niektórzy mają ser­ca jak dzwon

Silne, głośne, pra­wie niez­niszczal­ne

Lecz zim­ne jak żela­zo, z które­go je odlano
Obrazek
Awatar użytkownika
Airan
Posty: 330
Rejestracja: 31 maja 2021, o 23:10
Wiek postaci: 25
Ranga: Akoraito / Rekrut
Krótki wygląd: Dość wysoka, opalona, kruczoczarne włosy do pasa, fiołkowe oczy.
Multikonta: Yukirin

Re: Siedziba władzy

Post autor: Airan »

Zerwała się z niemalże łóżka skoro świt – jak codziennie ostatnimi czasy. Niemalże, bo jednak zmęczenie prędzej czy później doganiało nawet najwytrzymalszy organizm. Teraz, skoro postanowiła, że za kilka, ewentualnie kilkanaśnie dni wyruszy z pustyni na bardziej przystępną warunkowo-pogodowo część kontynentu, zamierzała zakasać rękawy i dopiąć niektóre sprawy na ostatni guzik. Ubrana standardowo w czerń od stóp do głowy – w koszulę z długim, nieprzylegającym rękawem wpuszczoną w rozciętą na bokach ud spódnicę w pierwszej kolejności udała się na obrzeża Kinkotsu, do stajni – zobaczyć jak się ma Hitori. Młody zdawał się być z dnia na dzień coraz mniej naburmuszony, ale tak to już było – czas leczył rany. Tak czy siak, nie była pewna, czy to już ten moment, więc nadal chciała go obserwować. Hitori jak to Hitori – popyskował trochę do Airan, ona nie pozostała mu dłużna, z tymi swoimi zagadkowymi uśmieszkami i ostatecznie bez słowa poszła w swoim kierunku.
Czyli do siedziby władzy. Miała co do tego kilka konkretnych planów. Przede wszystkim chciała zostawić siostrze wiadomość i poinformować ją, że za jakiś czas, taki niezbyt odległy, zrobi sobie mini-mini wakacje i że odwiedzi swojego starego znajomego. Starego znajomego, który wcale nie był taki stary, ale o tym Kirino wiedziała – w końcu to nie tak, że ze sobą nie rozmawiały. Nie były sobie przecież obce, wręcz przeciwnie, nawet jeśli czasami się ze sobą nie dogadywały – ale nawet najbardziej zgodne rodzeństwo miało swoje zgrzyty, a czy panny Hibiki były zgodne? Cóż, na pewno były pod wieloma względami do siebie podobne, a pod równie wieloma – różne.
Drugą sprawą było to, że miała kilka dni, a Airan była pracoholiczką – tak to można było nazwać. Ambicja. Chciała pokazać ile jest warta – tak sobie pokazać, jak i wszystkim wokół. Więc chciała się przydać, chciała pomóc, chciała przyczynić się dla rodu jak i dla Unii. A gdzie najlepiej jakąś pracę dla siebie znaleźć? W Siedzibie Władzy. Zerknąć na tablicę, może zapytać kogoś w recepcji… A że i tak planowała się tam zjawić, no to się zjawiła.
- Dzień dobry… Chciałam zostawić wiadomość Kirino – czasami nie potrafiła się ugryźć w język. Czasami nie potrafiła oddzielić tego, że to jej siostra i jednocześnie Shirei-kan. Mogła powiedzieć, że ma wiadomość dla Shirei-kana, ale całe życie to była jej siostra, przez mniejszą część była głową rodu, więc… Pewne rzeczy po prostu wychodziły na wierzch, jak to. Gdy oparła łokieć na blacie przed panią w recepcji. - Mogę dostać kartkę? – nie miała żadnej przy sobie. W pierwszej chwili chciała po prostu podejść do gabinetu siostry i powiedzieć jej wszystko twarzą w twarz, ale gdy się tutaj zjawiła, uznała, że może lepiej jej nie przeszkadzać, bo to nic bardzo pilnego. Że napisze wiadomość na kartce, ktoś ją jej przekaże no i tyle. Nawet jeśli ktoś jej jakimś cudem tutaj nie znał, to podobieństwo wyglądu było uderzające i to pomimo tego, że Airan była dużo młodsza, i że ubierała się jednak… inaczej.
Skreśliła kilka słów, o tym, że za niedługo zamierza udać się do Yusetsu i że woli uprzedzić wcześniej, po czym nim podała kobiecie za biurkiem kartkę jeszcze ją zagaiła, patrząc na zapisane na papierze słowa.
- Jest coś ciekawego do roboty? Mogę się czymś zająć.
0 x
Obrazek
·
nie przetnie białej ciszy pod chmurą ołowianą
lotu swego nie zniży nad łąki złotą plamą
przeraża mnie ta chwila, która jej wolność skradła
jaskółka czarny brylant wrzucony tu przez diabła
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dzielnica Rodu Maji”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość