Gundan
Martwa postać
Posty: 587 Rejestracja: 27 mar 2019, o 21:55
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek C
Krótki wygląd: Krótkie, białe włosy oraz złote oczy. 195cm oraz 93kg
Widoczny ekwipunek: Kamizelka Shinobi - Tors Torba - Prawy pośladek Kabura x2 - Prawe i lewe udo
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 42db79c7bb
Multikonta: Mangetsu
Post
autor: Gundan » 24 lut 2021, o 19:02
S łowa Jun'ichiego miały trochę racji, w końcu faktycznie fajnie by było mieć jakieś takie miejsce do którego można by było się udać bez obawy o czających się wkoło członków mafii. Jednak kilka powodów spraw jednak nie specjalnie mi odpowiadało. W końcu Hyuuga mówił, że wioska nieopodal miasta ucierpiała z powodu udzielenia mi pomocy. I nie żebym nie wierzył w siłę moich rodaków lecz jednak sprawiało to że nie specjalnie chciałem ich wplątywać w całą tą sytuację.
- Rozumiem jakimi torami poszły twoje myśli i zapewne bym się zgodził ale jedna sprawa nie specjalnie skłania mnie ku temu rozwiązaniu. Wiesz, sam wspomniałeś że ostatnia wioska która mi pomogła nie wyszła na tym najlepiej, a wtedy nie wystąpiłem jeszcze oficjalnie przeciwko rodzinie. Nie chciałbym robić z tej wioski naszej kryjówki aby nie wplątać tych ludzi w coś co ich specjalnie nie dotyczy tak jak to się stało z poprzednią. Ponadto widzisz, normalnie ta sytuacja może i by mnie tak nie ruszyła ale kiedyś miałem dłuższą wizytę u jednego doktora. Dawano temu, jeszcze nim trafiłem na ulice Shigashi. Ja i parę innych dzieciaków... i uwierz mi to nie był najprzyjemniejszy okres w moim życiu. - na jaw wypłynęły kolejne tajemnice o których nie wiedziało zbyt wiele osób i szczerze mówiąc nawet lepiej się przez to poczułem. Zrobiło mi się tak jakby lżej na jakiś pokrętny sposób i przez chwilę naszła mnie myśl aby rozwinąć temat, opowiedzieć Przystojniakowi więcej dawno skrywanych sekretów ale ostatecznie rozmyśliłem się ponieważ w końcu nie był moim terapeutą lecz wspólnikiem.
- Ale zróbmy tak, pomóż mi go znaleźć. Zadam mu kilka pytań i wtedy albo zabije go na miejscu albo zabierzemy do wioski aby lokalne władze go osądziły. - zrzuciłem swoją propozycję wyciągając ręke do Hyuugi licząc, że ten przystanie na mój plan po przez uściśnięcie dłoni.
0 x
Jun'ichi
Martwa postać
Posty: 1910 Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 429#p86350
Multikonta: -
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Jun'ichi » 27 lut 2021, o 20:19
Obawy Gundana były uzasadnione, sam Jun'ichi po przemyśleniu, uznał swoją propozycję za nieco nietrafioną, biorąc faktycznie pod uwagę co stało się z poprzednią osadą. Skrzywił się lekko pod maską i kiwnął głową na znak zrozumienia. Ucieszyła go jednak propozycja towarzysza, która nie skreślała jeszcze pomysłu wydania doktora w ręce wioski, temat nie był więc jeszcze przegrany.
- Dobrze więc, niech tak będzie. Ty zadecydujesz o jego życiu, a jeśli nie Ty, zrobi to Twoja osada. Myślę że na ten moment nie ma potrzeby ustalać niczego więcej, pora ruszyć w drogę i zająć się tą sprawą. Jeśli jest tak jak mówisz, w każdej chwili kolejne osoby mogą cierpieć przez tego zwyrodnialca. - odpowiedział chłopak, podając rękę umięśnionemu kompanowi i wstając od stołu. Zanim odszedł, wyciągnął z sakiewki odpowiednią zapłatę dla właściciela i zostawił ją na blacie stołu.
- Prowadź więc. W drodze możesz nakreślić mi nieco dokładniej całą sytuację, kim jest ten człowiek i co właściwie robi. Najlepiej, gdybyś opisał też wszystko co wiesz o jego miejscu pobytu, czy może bardziej, o jego laboratorium bo zapewne takie posiada. Im więcej szczegółów, tym lepiej będziemy mogli przygotować się na spotkanie. Podejrzewam, że nie należy do bezbronnych.
0 x
I do not want the sun to rise if she will not be there
Gundan
Martwa postać
Posty: 587 Rejestracja: 27 mar 2019, o 21:55
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek C
Krótki wygląd: Krótkie, białe włosy oraz złote oczy. 195cm oraz 93kg
Widoczny ekwipunek: Kamizelka Shinobi - Tors Torba - Prawy pośladek Kabura x2 - Prawe i lewe udo
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 42db79c7bb
Multikonta: Mangetsu
Post
autor: Gundan » 2 mar 2021, o 21:40
Moja propozycja została przyjęta co nie kryjąc cieszyło mnie bo w końcu było to dosyć kompromisowe rozwiązanie choć dalej pozwalało ostateczną decyzję podjąć mojej osobie. Uścisnąłem dłoń towarzysza i nawet lekko się przy tym uśmiechnąłem.
Następnie Jun'ichi najwyraźniej uznał, że zmarnowaliśmy wystarczająco dużo czasu, a ja się z tym jak najbardziej zgadzałem i pora wziąć się za robotę. Nakazał abym ruszył pierwszy i przedstawił mu wszystko co wiem na temat naszego celu. Tak też zamierzałem uczynić, choć prawda była taka, że póki co informacji zbyt wiele nie miałem, a jak by się nad tym głębiej zastanowić to właściwie pewnych informacji nie miałem wcale. W końcu nawet to czy poszukiwany mężczyzna jest faktycznie tak zły jak założyłem to tylko właśnie moje założenie, domysły. Jednak lepiej było dmuchać na zimne i mimo wszystko znaleźć i odwiedzić mężczyznę aby sprawdzić jak się sprawy mają w rzeczywistości.
- Na początek chodźmy na polane na której ostatnio sprałeś mnie na kwaśne jabłko, tak spotkałem faceta który pracował dla naszego celu. - zacząłem swój wywód ruszając w kierunku wyjścia jednocześnie starając sobie przypomnieć jak najwięcej faktów z tamtego dnia - Facet o którym wspomniałem przedstawił się jako Michio, był całkiem zdolnym szermierzem z naprawdę długim mieczem. Pojawił się w z początku na gałęzi drzewa, obserwował mnie i mojego ucznia z odległości dopiero po czasie postanowił zejść na dół i się ujawnić. Tłumaczył, że jest asystentem genialnego naukowca, który chciał zabrać ze sobą jakiegoś młodzieńca z tej wioski by nawiązać z nim współpracę. Gdy dopytałem o szczegóły tej "współpracy" rzucił coś, że chcą pobrać jego krew żeby pozbyć się agresji którą wywołuje moc którą sam niedawno widziałeś, a także aby zrozumieć dlaczego potrafimy zmieniać swoje ciało. Brzmiało całkiem w porządku nie fakt, że chciał zabrać dzieciaka będącego poza wioską bez informowania rodziny czy choćby władz o tym. Doszło między nami do walki, jednak chciałem wziąć go żywcem żeby zdobyć więcej informacji lecz ten cały Michio gdy zdał sobie sprawę z sytuacji odgryzł sobie język. Nie mogłem nic na to poradzić, wykrwawił się.
Opowiedziałem nie śpiesznie zarys tego co wydarzyło się tamtego dnia jednak mówiąc na głos te wspomnienia sam widziałem, że nie zbyt wiele jestem w stanie nam pomóc. Choć oczywiście wiedziałem, że jestem w stanie jeszcze coś wyciągnąć z tamtego dnia ale to dopiero gdy dotrzemy na miejsce. Tymczasem kątem oka gdy kierowaliśmy się do bramy obserwowałem mieszkańców tej wioski, robiłem to wszystko dla nich. Choć może dla siebie... w sumie to ciężko było mi odpowiedzieć jednoznacznie na pytanie dla kogo to wszystko. Na początku sądziłem, że dla Bunty i innych dzieciaków z tej wioski ale gdy wyrzuciłem na wierzch fragment dawnej historii zacząłem się zastanawiać czy to nie jest dla swoistej zemsty.
- Wiem, że to nie wiele informacji jednak jak już dotrzemy na miejsce będę w stanie przypomnieć sobie gdzie się pojawił najpierw, skąd nadszedł wtedy będziemy mogli wstępnie założyć, że to będzie mniej więcej właściwy kierunek poszukiwań. Wtedy przydadzą mi się twoje zdolności tropienia, ja dodatkowo poproszę napotkane zwierzęta by nam pomogły.
Z/T + Jun'ichi (jeśli nie ma nic przeciwko)
0 x
Ryuujin Kodai
Posty: 159 Rejestracja: 27 maja 2023, o 15:13
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: 203cm | 157kg
Widoczny ekwipunek: Zbroja, dwa miecze przy pasie
Link do KP: viewtopic.php?p=207937#p207937
Post
autor: Ryuujin Kodai » 17 kwie 2024, o 23:37
Gdy opuściłem Jiro, byłego strażnika mostu w Sogen i w końcu pomimo zmroku ruszyłem w kierunku który obrałem już wcześniej nadeszła pora w na rozmowę z Taiyō. Dość poważną rozmowę której zwyczajnie nie chciałem prowadzić przy wcześniej wspomnianym jegomościu.
- Taiyō... to było głupie. - wypaliłem poważnym tonem aczkolwiek nie karcącym na co drzemiący na mnie lis zareagował uniesieniem się jednego z uszek.
- O czym mówisz? - futrzak nie do końca zdawał sobie sprawę z jakimi to znowu pretensjami się do niego zwracam - Zajęło nam to tylko jeden dzień, a chyba masz coś co chciałeś prawda? Więc finalnie nie aż takie głupie. Dodał po krótkiej chwili tonem mistrza który przekazuje najcenniejsze nauki swojemu uczniowi.
- Nie to miałem na myśli. Prosiłem cię żebyś się ukrył. Mogło ci się coś stać.
- Ale nie stało! Widzisz! Za bardzo się martwisz, jestem silniejszy niż ci się wydaje więc nie gadaj mi tu głupot. - odparł wciąż nie traktując moich słów poważnie choć tym razem podniósł się już cały łepek wpatrując się w moją twarz.
- Taiyō...
- Co Taiyō, no co Taiyō?! Zawsze mnie zostawiasz Ryuu, karzesz mi się chować i znikasz, a ja wtedy nie wiem co się z tobą dzieje. A jak kiedyś będziesz potrzebował mojej pomocy? Zostawisz mnie gdzieś i zginiesz, a ja będę tam czekał i nigdy się nie dowiem gdzie jesteś?! - po tych słowach na chwilę między nami zapanowała cisza. Słowa mojego przyjaciela sprawiły, że na krótką chwilę całkowicie nie wiedziałem co mam mu na to odpowiedzieć. W końcu coś w tym było, a On chciał po prostu być obok i mnie chronić tak samo jak ja chroniłem go.
- Przepraszam. - powidzenie tego wyszło jakoś bez większej kontroli po czym musiałem poukładać sobie przez chwilę co chciałem powiedzieć dalej - Nie pomyślałem wcześniej że tak się czujesz. Ludzie nie są tak domyślni jak zwierzęta ale nie robię tego ponieważ chce. Za każdym razem po prostu chciałem cię chronić. Nie boje się zostać zranionym tak bardzo jak tego że zraniony mógłbyś zostać ty. W takiej sytuacji mógłbym stracić nad sobą całkowicie kontrole, a wtedy i ja mógłbym cie skrzywdzić. To mój najgorszy koszmar Taiyō. Poza tym jest jeszcze jeden powód.
- Jaki? - czułem w jego głosie, że zrozumiał wszystko co do tej pory powiedziałem.
- Chce chronić twoje serce Taiyō.
- Serce?
- Widzisz zwierzęta jak ty mają czyste serca. Nawet gdy zabijacie robicie to w jakiejś konkretnej przyczyny. Głód. Obrona. My ludzie z kolei tacy nie jesteśm. Nasze walki niszczą niewinne serca bo nie raz robimy to dla rozrywki albo z chciwości. Dobrze wiesz, że ja też nie zabiłem tamtych ludzi z głodu ani w obronie. Dlatego też Taiyō nie chce byś brał udział w tych walkach, żebyś pozostał sobą i zachował swoje niewinne serce bo jesteś najdroższym memu sercu przyjacielem.
Nie doczekałem się odpowiedzi, przynajmniej nie słownej jednak to jak lis ponownie wygodnie rozłożył się na mnie i uciął sobie krótką udawaną drzmekę było wystarczająco jasno. To był sposób na powiedzenie "Przeprosiny przyjęte". Wiedziałem też że wszystko co mu powiedziałem dotarło do tego niewielkiego nicponia.
Następnego ranka o brzasku postanowiłem z pomocą mojego lisiego przyjaciela znaleźć ptaka z którym będę w stanie zawrzeć pewną umowę. Zrozumiałem że w normalnym tempie przekazanie wiadomości o sytuacji w Kōtei zajmie mi zbyt wiele czasu i wtedy to ten lisek chytrusek ni stąd ni zowąd rzucił pomysł z wysłaniem wiadomości drogą lotniczą. Co prawda nie było to tak proste zadanie gdyż te pierzaste bęcwały bywały naprawdę złośliwe jednak gdy już się udało znaleźć kandydata który zgodził się pomóc wzamian za obietnice ogromnej ilości ziarna jak i uwicia sobie gniazda w moim mieszkaniu w wiosce zacząłem dokładnie opisywać mu cel jego podróży z zaznaczeniem tego jak prezentowała się siedziba władzy.
- Gdy już tam dotrzesz przekaż wiadomość od Ryuujina Kodai do Akirai Shūsuke-dono. Właśnie powracam z bitwy która rozegrała się pod stolicą rodu Uchiha, Kōtei między Uchiha wraz z połączonymi siłami innych rodów, a armią Dzikich przybyłych zza muru. Kōtei padło. Była liderka Uchiha Katsumi wraz z inną nieznaną mi kobietą oraz jinchurikim Kyoushim Shiroyasha najprawdopodobniej zginęli. Dzicy posiadają własnego jinchurikiego, lisa o dziewięciu ogonach. Szczegóły związana z armią Dzikich przekażę osobiście jak tylko dotrę i uzyskam audiencję. Jak się spiszesz to tak jak ustaliliśmy gniazdo w ciepłym i bezpiecznym miejscu oraz pożywienie szczególnie w okresie zimowym po mojej stronie.
- W takim razie niech będzie ale nie próbuj mnie oszukać bo pożałujesz.
- Ryuu nigdy nie kłamie, a teraz leć już głupia kuro - odparł pyszałkowato lis co doprowadziło do wymiany jeszcze kilku zdań ale koniec końców posłaniec został wysłany.
Gdy w końcu dotarłem do wioski od razu zgłosiłem strażnikom swoje przybycie i ruszyłem do pobliskiej jadłodajni aby zaczekać na wezwanie na audiencję, a przy okazji zjeść coś porządnego wraz z Taiyō oraz zacząć studiować zwój który niedawno zdobyłem.
0 x
Ryuujin:
Lis Taiyō:
Ptak:
Rei Uta
Posty: 545 Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 16
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: - Różowe włosy. - Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę. - Patrz avatar. - Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa. - Duży zwój na plecach.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9566
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.
Post
autor: Rei Uta » 19 kwie 2024, o 00:47
Misja rangi B
Ryuujin Kodai
Post 1/?
Jak zawsze o tej godzienie było w miejscu tym gwarno i tłoczno. Ryuujin od niemal dziesięciu godzin znajdował się w obrębach własnej wioski, starając się wykorzystać chwilę wolnego na to by porozmawiać ze swym rudym towarzyszem. Jego słowa były jak zawsze pełne oddania przyjacielowi, chociaż, jak to w życiu bywało, obaj musieli się jeszcze lepiej nauczyć działać z własnymi charakterami. Wojownik o niesamowitej posturze obalał właśnie kolejny kufel, gdy nagle coś małego i dziwnie opierzonego wbiegło do środka lokalu. Ludzie zdawali się ignorować dziwne zjawisko, chociaż dla miejscowych mogła to nie być faktycznie żadna nowość. Dziwne stworzenie okazało się niewysokim dzieciakiem, który cały umorusany ziemią wbił się do sali niczym zwierzę w pogoni za swą zdobyczą. Kilku bywalców uniosło głowę, wskazując teraz na Kodaia, który nie spodziewał się jeszcze tego, co miało na niego czekać. Dzieciak podbiegł do jego stolika, po czym otarł twarz wierzchem dłoni. Bez wstępów zaciągnął nosem, jak gdyby starał się po samym zapachu, czy dobrze trafił, po czym przedstawił cel swej wizyty tutaj.
– Ryuujin-sama, ten list miałem dostarczyć ci od naszego lidera zaraz po twym przybyciu do osady… Wybacz, ale Akirai-donom usiał opuścić osadę wczorajszego ranka, dostaliśmy informacje o nieznanych jednostkach, które poruszały się przy naszych wschodnich granicach .
Dzieciak wręczył wielkoludowi niewielki zwój, po czym z kulawym ukłonem wybiegł z sali. Dziwnych shinobi hodowało to miejsce, ale dziwniejsza była wiadomość, która miała trafić prosto w ręce wojownika. Gdyby tamten postanowił się nią zainteresować, po otwarciu ujrzał by drobne pismo ułożone przy pomocy starannej kaligrafii.
„Jeśli jesteś już na miejscu, to znaczy że wreszcie ktoś zajmie się sprawą, którą musiałem zostawić. W osadzie doszło do pewnego incydentu i chciałbym, żeby to nie wyszło poza naszą dwójkę. Kilka dni temu zdobyliśmy informacje o dwóch naszych wojownikach, którzy postanowili zadziałać za plecami całego szczepu. Informacje, które posiadam zawierają jedynie szczątkowe ślady, jednak mowa jest o braciach Zeto. Ostatnimi czasy odbywali misję na terenach Kyuzo, jednak wrócili do osady bez dokładnego zdania raportu z tamtego zdarzenia. Od tego czasu dochodzą do mnie informacje o tym, że jeden z braci znika co kilka dni. Do tej pory nie wniosłem o oficjalne śledztwo, jednak wczorajszego ranka zauważyłem zaginięcie dokumentów ze swojego gabinetu. Na całe szczęście złodziej zabrał tylko te, które traktowały o naszych dostawach z innych prowincji, jednak nie są bezpośrednio powiązane z możliwością naszej demobilizacji. Powinienem wrócić do wioski w ciągu dwóch dni momentu wyruszenia, jeśli dostaniesz to przed moim powrotem rozpocznij swoje śledztwo, a sam przekażę ci resztę informacji jak tylko się spotkamy. Trzymaj informacje, które ci pozostawiam w tajemnicy. Bracia Zeto zazwyczaj przebywają przy którejś z bram, pozostając wciąż pod moimi ścisłymi rozkazami. Jeśli chcesz zacząć śledztwo, polecam dostać się do ich mieszkania w czasie, gdy będą stać na służbie. Tylko uważaj na pozostawione ślady, jeśli mają coś wspólnego ze zdradą, umkną niczym spłoszone zwierzę, gdy poczują, że są ścigani”.
Tymi słowami kończył się list, zaadresowany do naszego bohatera. Atmosfera w tym miejscu zrobiła się jakaś gęstsza, gdy wojownik zdał sobie nagle sprawę, że ściska list tak mocno, iż jego kłykcie stały się niemal białe. Zdrada rodziny była najgorszym z możliwych czynów i każdy śmieć wiedział, że takie postępowanie mogło być karane tylko w jeden sposób. Ryuujin miał wszystkie potrzebne informacje, trzymając swego towarzysza na barkach musiał podjąć decyzję co zamierza dalej zrobić z przekazanym listem.
0 x
Ryuujin Kodai
Posty: 159 Rejestracja: 27 maja 2023, o 15:13
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: 203cm | 157kg
Widoczny ekwipunek: Zbroja, dwa miecze przy pasie
Link do KP: viewtopic.php?p=207937#p207937
Post
autor: Ryuujin Kodai » 19 kwie 2024, o 09:24
Oczekiwanie na audiencję u przywódcy naszej osady niestety z jakiś przyczyn zwyczajnie przeciągało się w czasie co miało swoje dobre strony. W końcu każdy potrzebował mieć chwilę relaksu i odpoczynku, a już na pewno wojownik wracający z frontu. Niestety prawda była taka, że o ile sam określałem się mianem wojownika to w rzeczywistości byłem jednym z tych którymi pogardzałem ze względu na tchórzowskie metody walki - shinobi. Innymi słowy byłem narzędziem, a te z kolei raczej nie specjalnie mają prawa do urlopu.
Popijając prawdziwą ambrozje w postaci pysznego, chłodnego piwa mój spokój został zmącony pojawieniem się pewnego dziecka pełniącego rolę posłańca. Z racji przebywania w wiosce oczywiście nie reagowałem na naruszenie mojej nietykalności cielesnej gdyż nie czułem wrogich zamiarów. Spokojnie wysłuchałem młodzieńca i odebrałem wiadomość przystępując do jej lektury.
Emocje które wzbudziły we mnie słowa lidera nie należały do tych najprzyjemniejszych i choć starałem po sobie nie dawać takiego znaku to jednak pewnych drobnych akcentów tego powstrzymać nie potrafiłem. Zdrada. Czy dało się niżej upaść? Oczywiście nie chodziło to o zwykłe wbicie noża w plecy sojusznikowi, o nie. Tu rozchodziło się o zdradę swojej własnej ojczyzny i rodziny! Zwinąłem wiadomość i ukryłem ją w swoim plecaku, dopiłem piwo zostawiając pieniądze na barze i wyszedłem.
Od czego powinienem zacząć? Pomyślałem spoglądając w kierunku wysoko zawieszonego słońca lekko mrożąc oczy. Potrzebowałem ustalić ich adres jak i dowiedzieć się jak wyglądają w pierwszej kolejności zachowując przy tym dyskrecję, a następnie zbadać sprawę zacierając ślady swoich działań. Ehhh... czy szefuńcio na prawdę uznał że ja nadaję się do takich rzeczy? Westchnąłem lekko żałując że nie zostałem poproszony o wyeliminowanie jakiejś bestii czy coś po czym spokojnym krokiem postanowiłem udać się do siedziby straży. W końcu nie aż tak dawno sam służyłem w straży miasta i tam odwiedzić mojego niegdysiejszego przełożonego Tojiego zwanego młotorękim.
0 x
Ryuujin:
Lis Taiyō:
Ptak:
Rei Uta
Posty: 545 Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 16
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: - Różowe włosy. - Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę. - Patrz avatar. - Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa. - Duży zwój na plecach.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9566
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.
Post
autor: Rei Uta » 19 kwie 2024, o 23:50
Misja rangi B
Ryuujin Kodai
Post 2/?
Ryuujin zakończył czytanie notatki dostarczonej przez posłańca, po czym westchnął ciężko zdając sobie sprawę z powagi swego zadania. No dobra, wcale nie chodziło o powagę, a o zwykłą niechęć do tego typu przedsięwzięć. Nie było wielkim zaskoczeniem, że ktoś, taki jak Kodai, nadawał się bardziej do spraw związanych z mordobiciem i pozbywaniem się wszelakich problemów siłowych, które trapiły osadę. Miasto, które zostało niemal wykute w skale, przypominało niewielkie mrowisko, z którego widok wznosił się ponad górzyste tereny. Z daleka widać było zielone lasy i pastwiska, które przynosiły zysk okolicznym mieścinom. Od wewnętrznej strony Nawabari chronione było przez naturalną ścianę góry, od zewnętrznej nikt nie był na tyle głupi by bezpośrednio atakować miejsce pełno członków tego szalonego klanu. Ryuujin postanowił zacząć od miejsca, które wskazane zostało nawet w pewien sposób przez treść listu. Miał swoje wtyki w osadzie, tak samo jak jego imię wcale nie było obce. Mężczyzna w czerwonym kimonie poruszał się teraz dość tłoczną ulicą, mimo tego strażnicy z daleka rozpoznawali jego chód. Ich głowy chyliły się kolejno z szacunkiem, w którym trudno było doszukać się fałszu. Człowiek ten zdobył szacunek swych ludzi z pewnością nie ze względu na swą elokwentność, ale przez to, że stawał przed coraz silniejszymi wrogami. Wojownik zmierzał w stronę koszar miasta, mając na względzie, że jego zadanie z początku wymaga pewny umiejętności, których jednak mu brakowało. Niestety nie wszystko mogło zawsze iść pomyśli. Jeśli jednak miał wiarę w swego przywódcy, to z pewnością musiał też wierzyć, że dostał to zadanie nie bez powodu. Po kilkudziesięciu minutach zatrzymał się przed bramą prowadzącą do środka, w obecnej chwili strzeżonej przez kilku uzbrojonych mężczyzn. Jeśli Kodai pamiętał swe ostatnie zadanie, miał doskonałą perspektywę na to, co widział obecnie. Ci faceci nie byli strażnikami Sogeńskich granic. Czterech wojowników ze szczepu Jugo, których nikt o zdrowych zmysłach nie chciał spotkać na polu bitwy. Jak jeden mąż oznaczeni bliznami i tatuażami które przedstawiały najróżniejsze rzeczy. Ten najbliżej Ryuujina, który niemal dorównywał mu wzrostem, stał z toporem przewieszonym przez plecy. W chwili gdy czerwono-włosy zbliżył się do ich pozycji, człowiek ten ukłonił się z szacunkiem.
– Kodai-sama, co sprowadza cię do naszej siedziby… Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że zamierzasz wrócić. Jeszcze pomyślę że w terenie ci nie wyszło.
Rzucił w jego stronę, niemal, prosząc o wyzwanie, w którym będzie mógł się zmierzyć z byłym strażnikiem. Stosunki mężczyzn w tym klanie były dość napięte, więc najprościej było postawić ich nawzajem do walki na śmierć i życie. Mimo że była to bogato przerysowane, prawdą okazywało się, że tak jak zawsze silniejszy miał większe poważanie. Reszta chłopców nie reagowała jeszcze, jednak wszyscy wpatrywali się w tego, który przybył tutaj by zdobyć informacje. Wydawało się, że nie będzie jednak w stanie tego zrobić, jeśli po prostu nie pokaże, kim właściwie był. Ryuujin stał metr od swego rozmówcy, który teraz spoglądał na niego z szerokim uśmiechem. Nie był to typ głupi, czy proszący się o wpierdol. Chodziło raczej o zdrową rywalizację między kamratami z tego samego szczepu. Lisek spokojnie przeciągnął się na ramionach swego przyjaciela, nawet nie starając się zgadywać, kto w tym starciu miał pewność wygranej…
0 x
Ryuujin Kodai
Posty: 159 Rejestracja: 27 maja 2023, o 15:13
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: 203cm | 157kg
Widoczny ekwipunek: Zbroja, dwa miecze przy pasie
Link do KP: viewtopic.php?p=207937#p207937
Post
autor: Ryuujin Kodai » 20 kwie 2024, o 00:31
Nawabari było pięknym miejscem, surowym ale jednocześnie bardzo urokliwym. Z takim stwierdzeniem sądzę, że zgodziłby się każdy odwiedzający tą wioskę przejezdny. Narzekać można było jednak na specyficzne zachowanie moich rodaków jednak kto ma choć odrobinę oleju w głowie zanim odwiedzi stolicę jūgo powinien zapoznać się z naszą kulturą i stylem bycia. W końcu nie było to miejsce dla ludzi miękkich i delikatnych.
Idąc uliczkami gdy mijałem swoich ziomków odpowiadałem im lekkim skinieniem głową lecz nie zatrzymywałem się na plotki. Nie miałem na to czasu dlatego brnąłem przed siebie skupiony na swoim celu gdzie zastałem komitet powitalny złożony z czterech tęgich strażników.
- Gdybym wracał musieliby zredukować garnizon co najmniej o połowę i pewnie juz byś tu nie stał... wybacz nie pamiętam twojego imienia. - postanowiłem odpowiedzieć niewinną pyskówką gotów na dwa scenariusze.
Pierwsza opcja była taka, że chłop poczuje się wyzwany do pojedynku i to on pierwszy zrobi ruch, a wtedy ja mam kryte plecy ponieważ działam w samoobronie zamiast atakować funkcjonariusza straży miejskiej więc staram się w możliwie najdelikatnieszy sposób po uniku znaleźć się bliżej gościa łapiąc za dominującą rękę, w domyśle tą którą spróbuję zaatakować i przerzucam go przez siebie niczym w walce judo. Następnie przygniatam kolanem i wykręcam rękę za plecami aby wykonać dźwignię na łokieć do momentu w którym się podda. Druga opcja była taka że obaj się rozśmiejemy i przywitam się ze wszystkimi solidnym uściskiem i poklepaniem po plecach.
- Chciałbym zobaczyć się z tatkiem młotorękim. Jest może u siebie? - wyjawiłem cel swojego przybycia gdyż uznałem że nawet jeśli więcej strażników w tym któryś z obecnych miał jakieś powiązanie z moimi celami to i tak nie naprowadzi ich to na fakt iż zaczęło się polowanie.
0 x
Ryuujin:
Lis Taiyō:
Ptak:
Rei Uta
Posty: 545 Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 16
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: - Różowe włosy. - Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę. - Patrz avatar. - Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa. - Duży zwój na plecach.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9566
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.
Post
autor: Rei Uta » 21 kwie 2024, o 12:44
Misja rangi B
Ryuujin Kodai
Post 3/?
Ryuujin był wojownikiem, który nie tracił czasu na czcze biadolenie o rzeczach bezsensownych. Zazwyczaj działał tak jak nakazywał mu instynkt bestii, którą miał w sobie. Człowiek w czerwonym kimonie stanął zatrzymany przez strażników pilnujących wejścia do koszar, jednak to zatrzymanie nijak się miało do standardowych procedur. Gdy wielkolud odpowiedział na zaczepkę tamtego, przez chwilę nie działo się zupełnie nic. Dwóch wielkich mężczyzn wpatrujących się w siebie wzrokiem, który niemal elektryzował otoczenie. W pewnej chwili ten drugi zrobił krok do przodu, ale tylko po to by zaraz roześmiać się na cały głos. Nie było sensu dalej ciągnąć tego przedstawienia, zwłaszcza że wszyscy tu obecni znali człowieka, który przybył do nich z wizytą.
– Ryuujin-sama, nawet nie chce myśleć jak daleko zaszedłeś w swych wędrówkach… Wpadnij kiedyś opowiesz nam co też ciekawego udało ci się rozjebać na szlaku.
Obcy mężczyzna zbił pionę ze swym towarzyszem, po czym odpowiedział na jego pytanie zgodnie z prawdą.
– Thoji- dono jest w swoim gabinecie, ale uważaj od rana ciska czymś w ściany i nikt nie ma odwagi, żeby iść to sprawdzić… Całe koszary się trzęsą przez niego .
Wojownik zaśmiał się pod nosem, jednak nie zamierzał już dłużej zatrzymywać swego kompana. Ryuujin mógł kontynuować swoją wędrówkę, prosto do wnętrza kamiennego kompleksu. Wszędzie widać było drewniane stojaki do ćwiczeń i ludzi w różnym wieku, którzy bez wytchnienia trenowali własne style walki. Jeden z dzieciaków właśnie dostał od instruktora kijem po głowie, gdy Kodai przechodził obok. Mały powalił się na ziemię, delikatnie, zanosząc się łzami. Starszy trener o obliczu surowym, ale zarazem troskliwym, spojrzał na niego pomagając mu wstać na równe nogi. Gdyby Ryuujn został dłużej mógłby usłyszeć, jakie cenne rady tamten mu właśnie dawał, jednak zbyt szybko wszedł do budynku. Koszary nie były miejscem pięknym, ani też nie było sensu z nich takiego miejsca robić. Surowość odbijała się tutaj od każdego centymetra skały, tak by każdy wiedział, że wojownicy Jugo nie potrzebowali do życia niczego więcej. W pewnej chwili usłyszał głośne wyzwiska z dalszego korytarza, a w następnej chwili coś uderzyło w ścianę, tworząc delikatne wibracje w całym tym miejscu. Kodai wiedział, że dochodzą one z gabinetu, do którego zmierzał. W pewnej chwili stanął przed solidnymi drzwiami, które mogłyby wytrzymać niejedno uderzenie zdenerwowanych interesantów. Gdy uniósł rękę by zapukać, nagle usłyszał ze środka znajomy głos.
– No właź rzesz kurwa, przecież nie masz chyba zamiaru prosić mnie o pozwolenie .
Tak, to był zdecydowanie głos złotorękiego. Gdy Kodai wreszcie wszedł do środka, zauważył to, co wywoływało te wszystkie wstrząsy. Ściany w gabinecie Thojiego nosiły ślady uderzeń gołej pięści, wszelkie meble oraz części ozdobne zostały starte w drobny mak. Pozostało jedynie niewielkie biurko, na którym wciąż piętrzył się stos papierów. Młotoręki stał właśnie przy jedynym oknie, spoglądając przez nie na świat zewnętrzny. Nawet nie odwracał się do swego rozmówcy, gdy wypalił bez wcześniejszego uprzedzenia.
– Rozumiesz, że ta banda kretynów tak po prostu zaginęła… Pierdolona elita naszej społeczności po prostu przepadła na zwiadach, a ja nie mam najmniejszej poszlaki, co też się z nimi stało.
Mężczyzna opuścił głowę, po czym odwrócił się w stronę wielkoluda… Przez chwilę zawiesił wzrok na jego lisie, po czym zapytał grzecznie.
– Co ty tu kurwa właściwie robisz .
0 x
Ryuujin Kodai
Posty: 159 Rejestracja: 27 maja 2023, o 15:13
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: 203cm | 157kg
Widoczny ekwipunek: Zbroja, dwa miecze przy pasie
Link do KP: viewtopic.php?p=207937#p207937
Post
autor: Ryuujin Kodai » 21 kwie 2024, o 14:59
Po przywitaniu i przekroczeniu progu już sam zapach potu przywoływał liczne wspomnienia. Jednak nie miałem czasu na to by zatrzymywać się i rozklejać nad tym jak kiedyś to było. Mimo to mijając trenującego dzieciaka którego zauważyłem właściwie kątem oka przypomniałem sobie jak kiedyś ja byłem na jego miejscu. Obudziło się wspomnienie tego jak bardzo nie rozumiałem czemu te nauki były tak surowe i to jak zrozumiałem powód podczas jednej z pierwszych interwencji. Bądź twardy młody. Pomyślałem mijając go bez słowa.
Gdy zbliżyłem się wystarczająco do gabinetu młotorękiego ściany, a może nawet i całe fundamenty tego miejsca zadrżały. Uśmiechnąłem się pod nosem zbliżając do drzwi. A mówią, że z wiekiem ludzie łagodnieją. I już miałem pukać do drzwi gdy dowódca po raz kolejny zaskoczył mnie drąc się zza drzwi żebym po prostu wchodził. Nigdy nie rozumiałem jak on to robi. Niby jest zajęty niszczeniem swojego gabinetu, a wie co się dzieje na drugim końcu koszar...
Zaraz po przekroczeniu progu zamknąłem za sobą drzwi wykonałem dwa kroki na przód po czym przyklęknąłem na jedno kolano opierając się na pięści i pochyliłem głowę. Co prawda nie był już moim bezpośrednim przełożonym jednak wciąż piastował wyższą rangę. Choć tak naprawdę głównym powodem okazania szacunku był fakt, że dążyłem go ogromnym szacunkiem i na prawdę wiele mu zawdzięczałem. Taiyō również znał młotorękiego i zaraz po mnie zeskoczył na ziemię obok starając się odzwierciedlić moją postawę, co w jego wydaniu było nawet nieco pocieszne.
- Thoji- dono. - wstałem z kolan po okazaniu honoru i następnie wyprostowany jak za czasów służby kontynowałem - Wybacz, że bez uprzedzenia jednak przyszedłem w związku z pewną sprawą jaka została mi powierzona jednak z tego co słyszę u was też jest coś do zrobienia. O kim mówisz Thoji-dono? Kto dokładnie zniknął? - zapytałem zaciekawiony sprawą zaginięcia. Czyby coś powiązanego z moją sprawą?
0 x
Ryuujin:
Lis Taiyō:
Ptak:
Rei Uta
Posty: 545 Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 16
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: - Różowe włosy. - Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę. - Patrz avatar. - Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa. - Duży zwój na plecach.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9566
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.
Post
autor: Rei Uta » 21 kwie 2024, o 16:10
Misja rangi B
Ryuujin Kodai
Post 4/?
Starszy mężczyzna spojrzał na swego, dawnego, podwładnego, który w tej chwili wyrósł na prawdziwego skurwiela. Siła, szybkość, wytrzymałość… Wojownik z klanu Jugo posiadał to wszystko i znacznie więcej. Ryuujin wciąż, jednak potrafił trzymać się zasad honorowych, oddając wszelkie prawo do nich swemu byłemu nauczycielowi. Kapitan straży oparł się ponownie o kamienny parapet, przez chwilę, nie odzywając się nawet słowem. Widać było, że w jego głowie ciąż odbywały się różne analizy, które ostatecznie doprowadzić go miały do rozwiązania wszystkich problemów. W pewnej chwili po prostu się odwrócił, podchodząc do zniszczonego biurka. Grzebiąc przez chwilę w szufladach, które teraz leżały na ziemi, wyciągnął wreszcie kawałek pergaminu oraz narzędzia do pisania. Na czystym arkuszu pergaminu nabazgrał jakieś słowa, po czym podpisał się zamaszyście.
– Skoro Tayio się ciebie wciąż trzyma, to może i coś z ciebie jeszcze będzie dzieciaku .
Zażartował w swój naturalny sposób, po czym odsapnął, wypuszczając z siebie stres całego dnia. Jego osobowość nie należała do najprzyjemniejszych, jednak z pewnością szczerych. Mężczyzna położył swoją dłoń na ramieniu Ryuujina, przemawiając głosem, w którym dominował ojcowski ton.
– Uważaj… Coś złego się zbliża, a ja kurwa nie wiem, co to takiego. Ludzie ostatnio donoszą o tym, że ich bliscy znikają z wioski, a później pojawiają się, jak gdyby nigdy nic. Staraliśmy się zbadać sprawę, ale za chuja nie mamy najmniejszego punktu zaczepienia… .
Mężczyzna odszedł dwa kroki, jednak wcześniej ułożył swą dłoń również na główce małego lisa. Widać było, że w tym kamiennym ciele wciąż bije wielkie serce. Już bardziej oficjalnym głosem, dodał po krótkiej przerwie.
– Grupa wojowników w składzie, Hakato, Neko, Jigaro oraz Zeto. Ten ostatni dołączył tam jako ostatni, prosząc wręcz by mógł z nimi wykonać ten zwiad… Kurwa nie widziałem w tym nic dziwnego, jednak teraz, jak nad tym myślę .
W liście który Ryuujin dostał od swego przywódcy, widniały właśnie te nazwiska. Najwidoczniej, tak jak przypuszczał Kodai, obie te sprawy musiały być w jakiś sposób podejrzany. Jeśli potrafił złapać właściwy trop, to należało teraz wypytać kapitana o wszelkie informacje, z których mógł skorzystać.
– Jego brat jest aktualnie na innej misji, jednak powinien wrócić przed zmierzchem. Jeśli nam się poszczęści może on będzie miał jakieś informacje .
Kapitan z pewnością nie wiedział o poszlakach swego przywódcy, a nawet jeśli to grał, tak by nie było to widoczne. Teraz od Ryuujina zależało to, czy zechce podzielić się swymi własnymi śladami, czy postanowi w pojedynkę rozwiązać całą sprawę.
0 x
Ryuujin Kodai
Posty: 159 Rejestracja: 27 maja 2023, o 15:13
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: 203cm | 157kg
Widoczny ekwipunek: Zbroja, dwa miecze przy pasie
Link do KP: viewtopic.php?p=207937#p207937
Post
autor: Ryuujin Kodai » 21 kwie 2024, o 16:52
Kiwnąłem tylko głową z delikatnym uśmiechem na komentarz związany ze mną i moim futrzastym partnerem na krótką chwilę przenosząc wzrok na lisa, który to siedział z dumnie wypiętą piersią ewidentnie zadowolony z siebie.
- Nie mógłbym go zostawić szefie, nie poradziłby sobie beze mnie. - wypalił bez cienia zawahania z takim przekonaniem o swojej racji, że jedyne co mogłem z tym zrobić to złapać się za głowę z lekko zakłopotaną miną czekać na dalszy rozwój wydarzeń. Jednak gdy mężczyzna zbliżył się do mnie i położył na mnie swoją potężną dłoń natychmiast spoważniałem. Czułem że coś wisi w powietrzu, a wiadomość jaką mi przekazał nie pozostawiła cienia wątpliwości.
- Znikają, a później wracają? Żaden przypadek nie wyjaśnił gdzie przebywał? - zapytałem zaskoczony bo brzmiało to naprawdę dziwnie. Co prawda osobom starszym mogłoby się coś takie zdarzyć przez problemy z pamięcią ale widząc zachowanie Thojiego-dono wiedziałem że musiało chodzić również o osoby w młodszym wieku. W końcu facet nie zajmował się strażą od wczoraj.
- Thoji-dono, czy mógłbym prosić żebyś zaznaczył mi na mapie miejsce ktore miało zostać zbadane przez zwiad grupy Hakato jak i miejsce misji na którą został wysłany drugi brat Zeto? Nie mogę zdradzić szczególów ale sprawa z którą przyszedłem prosić cię o pomoc wydaje mi się że jest w jakimś stopniu zwiazana z pana problemem. Więc jeśli miałbym takie informację mógłbym zbadać te sprawę nie przerywając mojej misji. - wytłumaczyłem swoją prośbę ściągając z pleców plecak z którego wydobyłem mapę prowincji Dashi - Przy okazji zapoznałbym się zewszystkim co udało się ustalić do tej pory w sprawie tych zaginięć. Imię i adres pierwszej i ostatniej ofiary mogłyby pozwolic mi spróbować sprawdzić czy czegoś nie przeoczyliśmy. Adres rodzeństwa Zeto też mógłby pomóc. Skoro jego brat zaginął chciałbym móc porozmawiać z nim w miejscu gdzie będzie czuł się swobodnie. Jeśli wydarzyło się coś czego się wstydzi, może nie chcieć poruszać tego tematu bojąc się reakcji innych, a tak zapewnie mu poczucie bezpieczeństwa i może zechce się otworzyć. Aż przypomniała mi się przeszłość w trakcie tego wywodu. Czasy gdy zajmowałem się bezpieczeństwem miasta jako strażnik.
0 x
Ryuujin:
Lis Taiyō:
Ptak:
Rei Uta
Posty: 545 Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 16
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: - Różowe włosy. - Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę. - Patrz avatar. - Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa. - Duży zwój na plecach.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9566
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.
Post
autor: Rei Uta » 22 kwie 2024, o 21:07
Misja rangi B
Ryuujin Kodai
Post 5/?
Ryuujin poskładał wszelkie dostępne informacje, przechodząc zręcznie do zdobywania kolejnych. Mimo że jego kapitan był stary, z pewnością nie należał do osób ociężałych umysłowo z tego powodu. Po krótkiej chwili spojrzał na swego ucznia, prychając pod nosem z lekkim rozczarowaniem. Najwidoczniej uświadomił sobie coś, czego być może nie spodziewał się tutaj zastać, a może po prostu ten wysoki wojownik czymś go jednak zaskoczył. Gdy Kodai zakończył zadawać swe pytania, mężczyzna oparł się o biurko rozprostowanymi ramionami… Przez chwilę, jakby analizował słowa byłego strażnika, odzywając się bez wcześniejszego ostrzeżeni.
– Patrzcie, jaki stałem się ważny… Czyli teraz to takie gołowąsy zostają wtajemniczeni w sprawy naszego rodu, niezasłużeni emeryci .
Młotoręki wydawał się chyba nawet nieco obrażony, jednak pod powłoką tych mięśni i brutalności, ciężko było stwierdzić, co to właściwie za emocje. Człowiek oznaczony bliznami przerwał tylko na chwilę, by złapać oddech po ciężkiej walce z samym sobą.
– Jeśli taka decyzja zapadła, to rób to po swojemu, tutaj masz oficjalne pozwolenie na przesłuchiwanie każdego potrzebnego światka. Gdyby ktoś pytał to działasz z mojego oficjalnego rozkazu, wszystko jest tam zapisane .
Wręczył wojownikowi list, który wcześniej podpisał, po czym kontynuował równie formalnym tonem.
– Przesłuchanie zorganizujemy w tym gabinecie, przygotuje go wieczór… Ten Zet podobno mnie szanuje, więc może będzie łatwiej tutaj coś z niego wyciągnąć. Jeśli chcesz dokładne adresy, to musisz poczekać, aż wyciągnę je z archiwum, jeśli chodzi o patrol mogę pomóc z miejsca .
Kapitan zaznaczył krzyżykiem miejsce na mapie, które znane było w Daishi jako „Dolina Brzasku” . Każdy wojownik musiał być tam chociaż raz, zwłaszcza że grasowały tam jedne z najgroźniejszych dzikim bestii. Chłopcy ze szczepu często spotykali tam ogromne niedźwiedzie, które rozmiarami przerastały niewielkie chaty z osady. Jeśli patrol był tam wysłany, z pewnością nikogo to nie dziwiło. Od lat często trzeba było przerzedzać ilość stworzeń z gór, które coraz śmielej atakowały ludzkie skupiska. Był to zarówno doskonały trening, jak i uzupełnienie zapasów o mięso i świeże skóry. Ryuujin miał większość informacji, które były mu potrzebne, teraz właściwie znowu zależało od niego jak właściwie postanowi zacząć swoje śledztwo. Miejsce patrolu było najłatwiejszym punktem na mapie, chociaż jego odwiedziny mogły kolidować z szansą na przesłuchanie drugiego z braci Zet. Jeśli natomiast zaczeka na niego, nie wiadomo, czy ślady po zaginionym patrolu całkiem nie znikną. Musiał podjąć decyzję, w czym czuje się najlepiej i jak podejść do zadania. Czy zagra dobrego glinę, czy jak zawsze ruszy na szlak by rozwiązać zagadkę. Ryuujin sam znał swoje mocne i słabe strony, teraz trzeba było tylko podjąć właściwą decyzję.
0 x
Ryuujin Kodai
Posty: 159 Rejestracja: 27 maja 2023, o 15:13
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: 203cm | 157kg
Widoczny ekwipunek: Zbroja, dwa miecze przy pasie
Link do KP: viewtopic.php?p=207937#p207937
Post
autor: Ryuujin Kodai » 23 kwie 2024, o 04:15
Sprawa okazja się poważna i wymagała poważnego zaangażowania, to chyba właśnie dlatego postanowiłem podejść do tematu inaczej niż miałem w zwyczaju. Skupienie. Od czasów bitwy w Kōtei zdecydowanie inaczej potrafiłem, choć nie zawsze chciałem, postrzegać rzeczywistość która mnie otaczała.
- Tylko te gołowąsy które wyszłyz pod skrzydła najlepszych z najlepszych dowódco. - odparłem zgodnie z tym co czułem. W końcu gdyby ktoś inny niż Thoji-dono piastował te stanowisko na pewno nie byłbym w stanie rozwinąć się tak bardzo. Miałem tego świadomość i mimo, że On także to zdecydowałem się mu o tym przypomnieć.
- Nie mniej prosze. Niech dowodca nie zapomina, że wciąż jestem tylko Dokō naszego rodu. - dodałem po chwili z lekkim uśmiechem gdy odbierałem upoważnienie od dowódcy straży - Dlatego liczę także na pańską pomoc i radę dowódco.
- Rozumiem w takim razie licze na pańską pomoc w sprawie. - fakt współpracy z młotorękim naprawdę mnie cieszył bo było to dla mnie jak ponowne zagranie w piłkę z ojcem. Niesamowite uczucie gdy człowiek patrzył na drugą osobę i czuł, że właśnie takim człowiekiem chciałby być.
Gdy już wszystko między nami wybrzmiało, potrzebne dane zostały naniesione na moją mapę przyszedł czas aby podjąć decyzję. Niestety odległości między osadą, a doliną były na tyle duże że nie bylem w stanie zając się jednym i drugim. Tak więc albo śledztwo albo przesłuchanie.
Znudzony rozmową na tematy których lisek nie rozumiał wskoczył na swoje pierwotnej miejsce
- Wiem że kolejna prośba z mojej strony jest już bezczelan... - zacząłem ponownie klękając na jedno kolano z pochylaną głową, wsparty na pięści - Lecz chciałbym prosić dowódcę aby to pan dokonał przesluchania w czasie gdy ja udam się w miejsce zaginięcia oddziału. W calej osadzie nie ma osoby której ufam bardziej niż panu Thoji-dono, a o pańskich zdolnościach krążą legendy.
Zabrzmieć to mogło trochę jak dupowchodzenie jednak wierzyłem że dowódca zna mnie na tyle BG wiedzieć że byle komu nie powiedziałbym czegoś takiego tym bardziej chyląc głowę. Poza tym uznałem że taka próba przyniesie mi podwójną korzyść bo nie ma lepszego śledczego w całym Dashi niż Thoji-dono są tylko potencjalnie mniej brutalni a ja w tym czasie mogę spróbować dowiedzieć się czegoś w terenie nim wszystkie ślady zatrze wiatr i okoliczna fauna. Dlatego jeśli mój przybrany ojciec wyrazi zgodę jeszcze raz dziękuję po czym zdejmuje z siebie Taiyō mówiąc..
- Taiyō, zostań z Thoji-dono i miej na wszystko oko. Później opiwiesz mi co zaszlo dobrze?
- Ehhhm... znow chcesz mnie zostawić? Dobra. Niech bedzie. Tymrazem pozwole ci działać na własną ręke ale tylko dlatego ze szef mozne mnie tu bardziej potrzebował. - odparł udając jakby wcale nie chodziło oto że młotoręki ma wiecje smaczków niż ja. Mimo to obecnie było to mi na rękę bo dzięki temu mogłem udać się na miejsce śledztwa znacznie szybciej nie martwiąc się o mojego przyjaciela. I taki też miałem plan. Dowiedzieć się co się tu dzieje.
0 x
Ryuujin:
Lis Taiyō:
Ptak:
Rei Uta
Posty: 545 Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 16
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: - Różowe włosy. - Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę. - Patrz avatar. - Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa. - Duży zwój na plecach.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9566
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.
Post
autor: Rei Uta » wczoraj, o 00:32
Misja rangi B
Ryuujin Kodai
Post 6/?
W gabinecie złotorękiego doszło do kilku ustaleń, które obecnie znały tylko te dwie osoby przebywające w środku. Kapitan spojrzał na swojego ucznia z namysłem, po czym spokojnie odetchnął, zastanawiając się zapewne co też należało teraz zrobić. Z jego twarzy zniknęła cała złość, z jaką przywitał swego dawnego ucznia, jednak wciąż gdzieś tam czaił się cień niepewności. Zanim udzielił swych odpowiedzi, obaj mieli dość czasu by przemyśleć wszystko jeszcze raz. Kapitan w pewnym momencie po prostu ponownie podszedł do Kodaia, wyciągając swoją dłoń. Tym razem jednak jego postanowieniem było skłonić małego lisa by skorzystał z jego barków, ukazując tym własną zgodę na plan młodego. Rudy lis przeskoczył z jednych pleców na drugie, spoglądając na swego towarzysza.
– No dobra, skoro tak to chcesz rozegrać, to nie mam z tym problemu… Zajmę się sprawami ludzi w wiosce, a ty idź sprawdź, co się stało na szlaku. Jeśli mam rację, to razem będziemy w stanie dojść do konkretnych informacji.
Mężczyzna podszedł ponownie do okna, odwracając się w jego stronę, delikatnie, kładąc swą dłoń na główce małego stworzenia. Nie było sensu by próbować wyciągnąć coś jeszcze z tego człowieka, który dawał swą postawą znak, że nie było sensu dalej gdybać. Szczep Jugo był zdecydowanie jednym z najbardziej krwawych i zdyscyplinowanych w tej części świata, potrafili utrzymać się na szczycie właśnie z tych dwóch powodów… Ryuujin, wychodząc z gabinetu musiał to zrozumieć już dawno temu.
-Tylko uważaj na siebie... Skoro cały oddział zaginął w tamtym miejscu to może to być coś przekraczającego rzeczy z którymi mierzyłeś się do tej pory chłopcze...
Dodał na koniec, zanim kroki Kodaia miały poprowadzić go na północ państwa, do przełęczy, o której słyszał już wiele razy. Miał chwilę czasu by zebrać cały swój sprzęt przed podróżą oraz dokupić to czego jeszcze mu brakowało. Gdy był już gotów ruszył przez północną bramę, nawet nie zdając raportu, gdzie właściwie się wybiera. Jego poczynania były obecnie kontrolowane tylko przez jednego człowieka i jak do tej pory dobrze na tym wychodził. Kapitan straży pełnił pieczę nad całym szczepem, zwłaszcza pod nieobecność przywódcy. Starszy Jugo zdecydowanie był jednym z najbardziej szanowanych członków społeczeństwa, dlatego jego bezpośredni rozkaz był honorowany niczym coś najwyższej wagi. Godziny mijały nieubłaganie, gdy wojownik w czerwonym kimonie brnął przed siebie, podróż bez towarzysza była zupełnie inna. Wielkolud od jakiegoś czasu nie musiał spędzać swych wędrówek w samotności, jednak teraz ponownie poczuł ciężar tego brzemienia. Poranek był śliczny tego dnia, a dalsza jego część nie zapowiadała zmiany pogody. Kodai był jakieś kilka mil od swego celu, aktualnie, podróżując kamienistym szlakiem między wysokimi górami. Mroźny wiatr nadciągał ze wschodu, przynosząc przyjemną ulgę od wielogodzinnej podróży. Ptaki szybowały wysoko na niebie, wypatrując swych ofiar. Gdyby znalazł się na ich wysokości, mógłby zauważyć przewalony wóz oraz ślady walki… To wszystko było jednak wciąż przed nim. Zanim dotrze na miejsce minie jeszcze kilkanaście minut, Ryuujin wciąż nie miał pewności w co właściwie się pakuje.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości