Opuszczony teren

Yuusha

Re: Opuszczony teren

Post autor: Yuusha »

[Perdon, łikend-grille-taka-sytuacja-więcej-nie-będę]

Dojście po swojego 'towarzysza' okazało się szybkie jako, że ten mieszkał blisko i rzecz jasna - szybko doszło do niego czemu te 157 coś mu mówiło. 'No tak, Ninigi... cela numer 157', westchnął. Jak mógł o tym zapomnieć? Ale no nic, ważne, że byli już w kupie. Choć to dziwne, że akurat jego przydzielili mu do tego zadania. Te zbiegi okoliczności były nad wyraz dziwne, ale nie żeby jakoś przeszkadzało to Yuushy, który zwyczajnie chciał bezproblemowo wykonać misje i wrócić do dalszych czynności jakimi parał się na murze. Między innymi chciał również sklecić chłopakowi ten jego miecz.
- Dobry. Wygląda na to, że przydzielili nam zadanie. - machnął mu ręką na powitanie. I również szybko wyjaśnił coś: - Jeszcze nie zrobiłem tego miecza, jak wrócimy to się za niego wezmę. - a na ten czas mógł korzystać z tego 'prototypu', który mu dał na przetestowanie. O ile go jeszcze miał przy sobie. Niby mieczor ładnie nie wyglądał, ale wciąż był wytrzymały i równie dobrze ciął mięcho jak inne oręża tego typu, tak więc no. Ale oczywiście to sprawa gościa i Otori nie miał zamiaru nic mu sugerować, on tu tylko robił to co do niego należy. A skoro już się znaleźli, i właściwie znali, to mogli ruszyć w dalszą drogę.
Bohater standardowo nie zwracał zbytniej uwagi na otoczenie, ale nie dało się nie zauważyć, że wokoło było dość sporo ludzi, którzy zmierzali tylko w znane sobie strony. To zresztą tak jak nasza dwójka, której trochę się spieszyło, jako że czas zbiórki był wyznaczony, a czas nieubłaganie uciekał, więc musieli trochę zagęszczać ruchy. Podczas tej podróży, standardowo, mężczyzna o krótkich i czarnych włosach nie był zbyt wylewny, nie licząc powitania, nie raczył uraczyć Menopauzy jakąś rozmową, chyba że tamten sam, by taką rozpoczął. Również zbytnio nie zastanawiał się nad samą misją o której wiedział jedynie tyle, że będzie trzeba kogoś 'przetransportować' z jednego punktu do drugiego. A skoro tak - czyli trzeba będzie tego kogoś chronić przed kimś innym. Albo przed czymś. Nie bardzo znał się na dzikiej zwierzynie z tych terenów, ale chyba nie było jej tak wiele. Może jakieś wilcy, albo inne niedźwiedzie. W każdym razie nie zakładał żadnych kłopotów, ot zwyczajna eskorta bez większych rewelacji.
Niestety kłopoty zaczęły się już niemal na samym początku, kiedy to nasza dwójka przebyła już ładny kawałek drogi, a okolica zaczęła się zmieniać. To prawie jak wtedy, kiedy wpadł uratować dziewczynę. Tamtejsza okolica również nie należała do... ładnych. Same ruiny po których panoszyły się podejrzane typki i biedne ludziki. 'Dziwne miejsce na spotkanie ze zleceniodawcą', burknął i skinął głową na koleżkę, by się zatrzymał. On rzecz jasna zrobił to samo. Następnie wygrzebał zza pazuchy listy i przyjrzał mu się jeszcze raz dokładnie. W drugiej kolejności omiótł teren dookoła.
- Oi... Ninigi, tak? Jak dobrze znasz okolice? - zwrócił się do niego. Adres się niby zgadzał, no ale. Może jednak Otori coś pokopał. On tu był od dosyć niedawna i nie znał wszystkich zakamarków.
0 x
Ninigi

Re: Opuszczony teren

Post autor: Ninigi »

Białooki zamykał właśnie drzwi do swojej celi, mieszkania, pokoju what ever? Gdy usłyszał zbliżające się do niego kroki, niby nic takiego, bo w końcu inni strażnicy też tu mieszkali, ale spojrzawszy w tamtą stronę, zobaczył znajomą twarz, był to Yuusha, ten sam który miał zrobić mu miecz. Najwidoczniej także był zaskoczony że obaj wybierają się na tą samą misję, Jashinista nie wybrzydzał co do towarzyszy broni na jedną misję, jedynym warunkiem było to by nie był wkurzający, bo chyba nikt nie lubi wkurzających typów. - Witaj, czyli do ciebie też przyszedł ten list? - zapytał retorycznie, - Myślę że dam sobie rade z tym. - odpowiedział na wyjaśnienia i ujął ręką kryształowego ostrza. W sumie to wystarczyłaby mu taka broń jaką już miał, bo też mogła nieźle ciąć i nie tępiła się, ale wolał mieć wyjątkową broń, o bardzo dobrym i oryginalnym wykonaniu, chciał mieć miecz "z duszą", chociaż gdyby jakiś mistrz miecza się uparł, to mógłby walczyć nawet kozikiem. Nasi bohaterowie wyszli z budynku mieszkalnego strażników i udali się w stronę podanego im adresu, Ninigi nie odzywał się do Yuushy, nie dlatego że nie chciał, lecz dlatego że nie przywykł rozmawiać podczas podróży na misję, chociaż dzięki temu mogliby się lepiej poznać i tak dalej. W mieście, mimo wczesnej pory tętniło życie, na każdej uliczce można było spotkać duże ilości ludzi, nie było na szczęście aż takich korków, jak wtedy gdy przewrócił się wóz, no ale nie można było biec bez zważania na to czy ktoś nie wejdzie ci w drogę. Im bliżej celu byli tym było mniej ludzi wokół i tym bardziej rosło podniecenie kapłana, liczył że pokroi jakiegoś bandytę testowanym ostrzem i dzięki temu odprawi ofiarę dla Jashina, nie było tego po nim widać, ponieważ trzymał w ryzach mimikę twarzy i swoje zachowanie, chociaż ktoś doświadczony mógłby to po nim poznać. W końcu zatrzymali się, wokół nie było widać już normalnych ludzi, tylko jakieś podejrzane oprychy wśród ruin, a z tego co pamiętał, to byli pod dobrym adresem, jego towarzysz wyjął list i po chwili spytał Ninigiego o to jak dobrze zna tą okolicę, a jako że wyznawca był tutaj pierwszy raz, to odpowiedział krótko - Nie znam jej. - ale był pewny że był to ten adres, więc dodał - Według listu, powinniśmy być na miejscu.
0 x
Heiji

Re: Opuszczony teren

Post autor: Heiji »

"Zasadzka!"
9/30


Tak właśnie, według listu powinni być już na miejscu. I byli na miejscu swojego spotkania, tylko jak do tego doszło że dwójka shinobi spotkała się idąc w to miejsce. Przecież oboje wyszli w różnych odstępach czasowych, a i nie mieszkali obok siebie. Prawda? No właśnie, nigdy nic nie wiadomo. Tylko co będzie teraz? Teraz dwójka shinobi powinna się udać pod adres mężczyzny, a czytając go na liście mogli wiedzieć że znajduje się niedaleko. Po czym? Ponieważ były tam wskazane mniej, a więcej drogi które powinni minąć, więc dotarcie do zleceniodawcy nie powinno być trudne. Prawda? A jeśli chodzi o otoczenie, to nigdzie nie stał żaden bandyta czy ktokolwiek należący do ich grona. Tak czy inaczej ich zleceniodawca mógł nie lubić tłumów oraz ogromu towarzyszącego z mieszkaniem obok sporej ilości ludzi. Bądź co bądź mógł również przez to uniknąć kogoś kogo by nie chciał spotkać będąc w mieście dlatego też udał się w bezludne miejsce. A przynajmniej takie ono powinno być. Prawda? Idąc naszym bohaterom nasuwały się z pewnością różne myśli, w których najchętniej chcieli by zawrócić. No ale shinobi nie postąpił by w taki sposób. Prawda? Po kilku minutach drogi oboje naszych bohaterów mogło już czuć że zbliżają się do wyznaczonego im miejsca w liście...
0 x
Yuusha

Re: Opuszczony teren

Post autor: Yuusha »

- Mhm, rozumiem... sęk w tym, że i ja nie bardzo. - wymruczał cicho w odpowiedzi i rozejrzał się jeszcze raz, ale oczywiście ponowne zlustrowanie otoczenia przyniosło ten sam efekt, co ostatnio - czyli żaden. - Nie, to jeszcze nie tu. ...Chyba. - Otori wzruszył jedynie ramionami na taką kolei rzeczy i najzwyczajniej w świecie skinął głową w stronę 'kolegi' i ruszył w dalszą drogę, cały czas dzierżąc w łapce pomięty kawałek papieru, posiłkując się co jakiś czas informacjami na nim widniejącymi, jednak ktoś by mógł spytać po co, skoro był tylko adres, a nie wyrysowana droga? Cóż, Bohater sam nie wiedział, po prostu tak było mu jakoś wygodniej, poza tym o chuj Ci chodzi? Coś Ci się nie podoba? No właśnie.
Kolejne minuty mijały, zaś nasza dwójka przemierzała kolejne metry, zbliżając się powoli do upragnionego celu - tak jak prawiła kartka. Mimo, że ogólnie Yuushy nie obchodziło co ich zastanie na miejscu, to jednak w głębi duszy był ciekaw, co za gość ich wynajął, skoro wyznaczył na miejsce spotkania tak podejrzane miejsce. Bo chyba nie jakiś złodziejaszek, tacy są zbyt skąpi i przede wszystkim nie głupi - kto by wynajmował gości, którzy przeważnie są wynajmowani, by ich łapać? Choć to praca zazwyczaj dla straży, bądź innych pomniejszych wojaków, którzy odpowiadają za porządek, jednak tu mówimy o Shinsengumi. Nie wnikał we wszystkie obowiązki jakie musi wykonywać w organizacji - wystarczało mu to, że ma pilnować muru przed dzikusami zza niego i przy okazji dorabiać na boku jako zwykły shinobi - jednak to chyba wynikało samo z siebie. Pilnujesz muru to i pilnujesz porządku w mieście, który przynależy do niego. Czy coś w tym stylu. To samo zresztą tyczyło się reszty zbirów i cholera kogo wie jeszcze z półświatka. Nie mniej wciąż nie przychodził mu żaden pomysł, co za cudo ich czeka, ale to na pewno nie będzie prosta robótka jak zakładał.
- Walczysz w zwarciu, prawda? - zapytał znienacka, cały czas utrzymując równe tempo przemieszczania się. Rzecz jasna miał na myśli miecz. - Mam nadzieje, że dobrze umiesz nim władać. Nie chce żadnych komplikacji. - Otori miał ochotę powiedzieć mu, że jeśli tamten coś schrzani, to zwyczajnie Yuusha mu nie pomoże i go porzuci, jeśli taka potrzeba zajdzie. Zadanie jest najważniejsze. Ale się powstrzymał nie chcąc go deprymować, jeszcze tego by mu brakowało, by dzieciak stracił pewność siebie i na przykład stchórzył - jak ostatnio Okami. Nie zapomni mu tego, oj nie. Niech on tylko go dorwie w swoje łapy, a zrobi mu generalny remont tej pięknej buźki.
0 x
Ninigi

Re: Opuszczony teren

Post autor: Ninigi »

Ninigiemu wydawało się że już są na miejscu, jak widać jednak, zostało jeszcze trochę drogi. Najgorsze było to że najwyraźniej Yuusha też nie znał okolicy, co zresztą sam potwierdził słownie i tym że ciągle spoglądał na list, jakby wierzył że zaraz to wyjdzie z niego nasz zleceniodawca, no ale niestety było to mało prawdopodobne. W końcu ruszyli dalej, a w trakcie wędrówki Jashinista myślał nad tym czy wystarczą mu nabyte umiejętności do obrony persony, którą podobno ma wskazać człowiek z którym są umówieni na spotkanie, w końcu coś tam niby umiał, tyle że myślał właśnie czy to przysłowiowe "coś" mu wystarczy. W końcu mimo iż był kapłanem Krwawego Boga, to już trochę czasu minęło od kiedy walczył, bądź też poszedł na misję na której musiał kogoś, bądź też czegoś bronić, nie licząc ostatniej, ale tego nie można było nazwać walką, w końcu nawet krew się nie polała. A wiadomo, bez krwi to co najwyżej mógł byś jakiś sparing, chociaż bywało i tak że jakiś shinobi jedną techniką spopielił przeciwnika i krwi nie było, ale to już można było nazwać walką, co z tego że to było tylko jedno "posunięcie"? Jak ktoś nie wychodzi żywy z walki to zazwyczaj znaczy tyle że ten drugi wygrał, ale to chyba każdy wie i nikomu nie trzeba tego tłumaczyć, oczywiście są w tym świecie techniki wskrzeszające jak Edo Tensei, albo działające na nieco innej zasadzie jak wykorzystanie umieszczonej na kimś przeklętej pieczęci, ale to była prawdziwa rzadkość, oraz zupełnie inny poziom, oczywiście Ninigi nie wiedział jeszcze o tego typu zakazanych technikach, ale może kiedyś będzie wiedział, czas pokaże. Z tych wszystkich rozmyśleń, wyrwał go jego towarzysz broni, który zaczął wypytywać naszego kapłana o jego umiejętności, a raczej dawał mu do zrozumienia że nie wybacza porażek. - Dopiero wkraczam na ścieżkę miecza, ale powinienem sobie poradzić. - odpowiedział młody strażnik, w końcu była to prawda, nie był jeszcze pełnoprawnym szermierzem, ale zamierzał rozpocząć ciężki trening, by udoskonalić swoje umiejętności walki mieczem. Nie zamierzał niczego schrzanić, a jeżeli tak się stanie, to będzie to dlatego że nie był wystarczająco silny, ale postanowił znaleźć w sobie tą siłę. - A ty? Co możesz zrobić z tych kryształów, prócz wytrzymałego oręża? - spytał, w końcu też musiał mniej więcej znać umiejętności towarzysza.
0 x
Heiji

Re: Opuszczony teren

Post autor: Heiji »

"Zasadzka!"
11/30


Idąc dwójka naszych wspaniałych bohaterów zaczęła się zapoznawać, a przynajmniej ze swoimi umiejętnościami. Prawda? Po kilkunastu minutach całkiem miłej rozmowy nasi shinobi ujrzeli przed sobą całkiem sporą budowlę. Być może i była ona nieco od sami góry pokiereszowana, ale dół czyli parter wyglądał całkiem, całkiem. Prawda? Tak czy inaczej budynek pomimo swej starości wprawiał Yuushe oraz Ninigiego w swego rodzaju zachwyt. Wiedzieli że są już na miejscu dlatego też z pewnością czekali na jakiś oznak życia czy coś w tym stylu, lecz po kilku minutach mogli dostrzec ruch w oknie. Ktoś tam był? Najwyraźniej tak, ponieważ po niespełna minucie ktoś wyszedł za zewnątrz. Tym kimś był nikt inny jak pewien mężczyzna. Był on ubrany w czarne kimono, dosyć ładne... Wyglądał na około trzydzieści lat, po zmierzeniu dwójki bohaterów wzrokiem powiedział.
-Widzę że to wy jesteście moimi ochroniarzami...-po tych słowach dał sobie chwilę przerwy, następnie ponownie przemówił spokojnym głosem lecz tym razem rozglądając się na boki.
-Może wejdziecie do środka tam omówimy szczegóły waszego zadania...-po tych słowach nieznjomy zamilkł. Budynek raczej nie wyglądał na taki, który za chwilę miał się zawalić więc powinno być całkiem bezpiecznie. Prawda?
0 x
Yuusha

Re: Opuszczony teren

Post autor: Yuusha »

''Dopiero wkraczam na ścieżkę miecza (...)'' nie brzmiało jakoś zbytnio przekonująco, choć sam Yuusha nie mógł mówić o sobie, że jest przekonujący jako Shinobi. Wszakże rozwój swojej krwi zaczął w miarę niedawno i daleko mu było do poziomu, który powinien prezentować, gdyby szkolił się w normalnych warunkach. Ale co poradzić, był Wyrzutkiem. Nie mniej i tak jego rozwój szedł pełną parą, ale wracając do tematu - Otori odgonił początkowe wątpliwości po słowach towarzysza i stwierdził w duchu, że skoro mówi, że sobie poradzi, to se poradzi. Czemu miałbym mu nie wierzyć, albo coś w tym stylu? Choć wierzenie, czy też nie wierzenie chyba nie miało z tym nic wspólnego, ale co tam.
- Co tylko zechce. - odpowiedział na pytanie Ninigiego niemalże natychmiast. Nie musiał się nad tym zastanawiać, shoton dawał mu ogromne pole do popisu i zdawał sobie z tego sprawę, ograniczała go właściwie jedynie wyobraźnia. A jak niestety wiadomo - dorośli miewali z tym pod górkę, nie to co za dzieciaka, jednak nie wszystkich to dotyczyło. Tak czy siak będzie się tym martwił dopiero wtedy, kiedy faktycznie będzie w sytuacji bez wyjścia, a jego wyobraźnia zwyczajnie zawiedzie.

Po dotarciu na miejsce, ich oczom ukazał się całkiem spory budynek o nieco nadszarpniętej elewacji tu i ówdzie, jednak w gruncie rzeczy sama budowla wyglądała niezgorszo. I naprawdę, jeśli coś miałoby wprawić w zachwyt Bohatera, to na pewno nie ten... 'domek'? Okej, był całkiem okej, gdyby ktoś powiedział ''Yuusha, jest twój'', to naprawdę nasz hiroł, by się ucieszył. No bo kurde, w końcu darmowe cztery ściany. I to całkiem spore cztery ściany. Tylko trochę szpachli, tego i tamtego i wszystko wyglądałoby naprawdę nieźle. No ale skoro nie jest jego, to nie było się czym jarać. Budynek to budynek, masa ich w okolicy. Mur, który sprawił, że znalazł się w tym miejscu - to tak, tu było się czym zachwycać. Jednak im dłużej przebywał w jego sąsiedztwie, tym co raz bardziej zdawał się on być niczym niesamowitym. Ot, przyzwyczaił się.
- To chyba tu. - mruknął do Menopauzy i przystanął sobie, coby wygrzebać z połów ubrań paczkę papierosów. Po odpaleniu jednego papierosa i schowaniu na nowo paczki, stwierdził, że w sumie wypadałoby się poczęstować. Tak więc ponownie zanurzył rękę w uniformie Shinsengumi, by po chwili wyciągnąć ją z zawartością w stronę Uchiho-Hyuugi. Jeśli będzie chciał, to poda mu również zapałki, zaś jeśli nie - wzruszy jeno ramionami i kolejny raz umieści fajki tam, gdzie ich miejsce. Przy okazji zrobił to samo z listem, który już dość mocno pomięty, cały czas dzierżył w dłoni.
Otori stał tak dłuższą chwilę wpatrując się w okna budynku, co i raz wypuszczając z ust kłąb siwego dymu, gdy w końcu w jednej z okiennic pojawił się ruch, a po kilku chwilach przed dom wyszedł jakiś gość. - Jeśli to Pan wynajął w celu ochrony dwójkę shinobi z Shinsengumi, to tak, to my. - po jego słowach Bohater skinął głową, a następnie sam się rozejrzał kątem oka, jakoś tak odruchowo. Po kolejnej krótkiej chwili, jegomość zaproponował, by wejść do środka i tam omówić szczegóły. Yuusha nie miał nic przeciwko, tak więc ponownie skinął głową i spojrzał na swojego towarzysza, by po chwili dopalić papierosa i zdusić go swoim buciorem na ziemi.
Jeśli nikt nie miał nic przeciwko, to czarnowłosy zwyczajnie ruszy za mężczyzną do środka.
0 x
Ninigi

Re: Opuszczony teren

Post autor: Ninigi »

W świątynnej bibliotece było pisane o wielu klanach, w końcu to biblioteka nie? Niestety najmniej informacji było na temat klanów żywiołowych, przez to też jeżeli ktoś zaczynał dyskutować na ten temat, zazwyczaj kończyło się to tylko kilkoma suchymi faktami, a reszta były to tylko plotki i domysły. Nie było to wcale dziwne, ponieważ kapłani przekazywali praktycznie całą swoją wiedzę o życiu, technikach i innych klanach, a w pobliżu klanów takowych było bardzo mało, niestety większość Jashinistów ruszała do walki, a ci co zostawali by uczyć nowych, rzadko wyruszali na dalekie wyprawy, lub też po prostu ich nie pamiętali, w końcu byli oni ponadprzeciętnie starzy, a wcale na takich nie wyglądali, niektórzy mogli wyglądać nawet podobnie do swoich uczniów i czasami można było się pogubić czy jest on nowicjuszem czy już weteranem. Właśnie dlatego Ninigi niby wiedział że wprawny shinobi z takiego klanu mógł dowolnie manipulować swoim żywiołem, ale nie wiedział jakie miał w tym zakresie ograniczenia po za chakrą i kontrolą nad nią. Po kilku minutach zobaczyli duży budynek, oczywiście był on nieco rozwalony, jak wszystkie inne w okolicy, ale fundamenty i parter były praktycznie nie ruszone, nie był to obiekt godzien ekscytacji Jashinisty, bo jakże mógłby być, skoro w Shi no gēto było dużo innych wielkich i zapierających dech w piersiach budynków. Menopawe ekscytowało coś innego, a była to oczywiście sama misja, jaką powinni za chwilę otrzymać, można było to po nim poznać, ale tylko patrząc mu głęboko w te jego szalone, "ślepe" oczy. Przystanęli a Otori skorzystawszy z okazji, wyją paczkę papierosów i wziął jednego do ust, odpalając zapałkami, paczkę którą przed chwilą schował, teraz wyjął ponownie i wyciągnął w stronę kapłana, który bez zastanowienia wziął jednego do ust, zapalił podaną mu zapałkę i przyłożył do końcówki, zaciągając się, by dobrze zapalił się skręcony w biały papier tytoń, następnie podziękował skinięciem głowy. Dym, już któryś raz zaciągany do płuc, zaczął działać i nieco go odstresował, nadmiar ekscytacji powoli spadał, a Ninigi zza dymu, dostrzegł postać poruszającą się w oknach budynku. Po chwili okazało się że był to ich zleceniodawca, rozpoznawszy ich, zaprosił do środka, młodzieniec wypaliwszy szluga, poszedł za nim, bez zbędnego paplania.
0 x
Heiji

Re: Opuszczony teren

Post autor: Heiji »

"Zasadzka!"
13/30


Nasi bohaterowie byli już prawie u celu rozpoczęcia swej nieco wyższej rangi misji. Oboje stojąc tak przed budynkiem postanowili sobie nawzajem pozatrówać płuca. A co ich tam interesowało, w każdym bądź razie Ninigi był na wygranej pozycji, ponieważ jego płuca oraz całe ciało było odporniejsze,aniżeli ciało Yuushy. Prawda? Tak czy inaczej po krótkiej chwili oboje mogli już wejść do środka budynku... Idąc za nieznajomym mogli się zastanawiać gdzie tym razem będą mogli się udać wraz ze swoim zleceniodawcą. Niektórzy ninja wręcz uwielbiali podróże i wogóle, to tak zwane ryzyko, dreszczyk emocji. Tak to było to czego niektórzy potrzebowali, prawda? Po wejściu do budynku mężczyzna zaprowadził dwójkę naszych bohaterów wpierw do pierwszego pomieszczenia, później do drugiego, a na samym końcu do kolejnego znajdującego się na niższym poziomie. Wszystko działo się tak szybko, no ale cóż można poradzić w tego typu chwili... Bądź co bądź pokój ten wyglądał całkiem przyzwoicie. Dosyć spore pomieszczenie, można by powiedzieć, że miało sześć na osiem metrów, no i gdzieś około dwa i pół metra wysokości. Szeroki, długi stół stał na środku pomieszczenia obok niego znajdowały się krzesła, natomiast po przeciwnej stronie były umieszczone drzwi, niedaleko nich znajdowały się te, którymi weszła dwójka bohaterów. W pewnym momencie nieznomym powiedział.
-Zaczekajcie tutaj chwilę pójdę po mapy... Mogą się przydać...-po tych słowach mężczyzna ruszył w kierunku nieznanych drzwi. Niedługo po tym zniknął z oczu naszych bohaterów i nie pokazywał się przez kilka najbliższych minut. Może coś jest nie tak, a może po prostu mu się gdzieś zapodziały mapy. Co?
0 x
Yuusha

Re: Opuszczony teren

Post autor: Yuusha »

Trzeba było przyznać, że budynek był spory. Najpierw przeszli przez jedno pomieszczenie, potem drugie, aż wreszcie znaleźli się w trzecim, w którym się zatrzymali. Sam pokój prezentował się całkiem znośnie, a i rozmiar również miał zacny: 'Jest większy od całej mojej kwatery razem wziętej', stwierdził z bólem w duchu. Choć tak właściwie co on się dziwił, wszystko było większe niż jego lokum na murze. To dość normalne, przeca organizacja nie będzie fundować swoim pracownikom wielkich posiadłości z wypasionym wnętrzem. 'Ważne, że jest dach nad głową i suche łóżko', pocieszył się w myślach i ponownie skierował swe czerwone ślepia na mężczyznę. Zeszli na poziom niżej, nie żeby jakoś to przeszkadzało Yuushy, ale to było... no, dziwne. Czyżby facet się czegoś obawiał? No, skoro wynajął aż dwóch shinobi to na to, by wyglądało. Ale skoro tak, to jak on żył dotychczas? W strachu? Naprawdę dziwny człowiek, ale nic do tego naszemu Bohaterowi. Po jego słowach, że przyniesie mapy, bo mogą się przydać, Otori skinął twierdząco głową i sam ulokował się na jednym z krzeseł. Mapy mogą faktycznie się przydać, jeśli chcą zaplanować drogę, którą mają przejść. Choć tak właściwie jeśli Yuusha, jak i Ninigi nie znają okolic - to ciężko powiedzieć, czy owe plany dróg się na coś przydadzą. W końcu żaden z nich i tak nie będzie wiedział, czy któraś z dróg jest bardziej, bądź mniej bezpieczna. Co najwyżej mogą wybrać jedynie jakiś skrót, czy coś w tym stylu. Poza tym, co było najważniejsze - powinni wiedzieć czego obawia się zleceniodawca, że ich wynajął. Ta informacja była właściwie najważniejsza i pozwoli im się przygotować na to, co ich może ewentualnie czekać. Tak więc czarnowłosy w spokoju siedział na dupie i czekał. No i w między czasie poprawiał wiązania swoich karwaszy, tak dla zabicia nudy.
Jednak minuty upływały, a facet się nie pokazywał. Yuusha zerknął spode łba na drzwi za którymi zniknął jegomość, po czym przeniósł na chwilę wzrok na Menopauze, by ponownie wrócić do przerwanej czynności.
- Nie spieszy mu się. - stwierdził.
0 x
Ninigi

Re: Opuszczony teren

Post autor: Ninigi »

Budynek w środku wydawał się jeszcze większy, a przynajmniej taką iluzję odbierały białe oczy kapłana, w końcu często można się "nabrać" na taką iluzję, z zewnątrz duży, nieco zniszczony, ale za to solidny u podstaw budynek, a w środku jest tyle pokoi że można się pogubić nawet po tygodniu przebywania w takowym. Na początku przeszli przez jedno średniej wielkości pomieszczenie, potem przez drugie, o podobnej wielkości, młodzieniec nie przyglądał się za bardzo samym pomieszczeniom, przez co nie zapamiętał nic szczególnego jeżeli chodzi o ich wygląd, bardziej natomiast sprawdzał czy nikt tędy nie przechodzi, w końcu była to dość dziwna dzielnica, której nie znał, a skoro zleceniodawca się niepokoił, to możliwe że ktoś chciałby przeszkodzić podczas przekazywania szczegółów misji. - Aż takie ważne to zlecenie, że włóczy nas po całym budynku? - pomyślał gdy schodzili do kolejnego pomieszczenia, tak schodzili piętro w dół, gdy otwierali drzwi, myślał że wejdą do jakiegoś małego pomieszczenia z grubymi ścianami, a ku jego zdziwieniu, kolejne i zarazem trzecie już pomieszczenie było największe ze wszystkich przez jakie dotychczas przechodzili, nie spodziewał się tego, no ale cóż, ważne żeby nikt nie proszony tutaj nie wszedł i przypadkiem czegoś nie podsłuchał. Na środku i jednocześnie na przeciwko drzwi, stał olbrzymi stół, tak dużego stołu Ninigi nie widział od bardzo dawna, przy stole stały oczywiście krzesła i wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt że nasz nieznajomy zleceniodawca, zapomniał o mapach. Niby nic takiego, w końcu każdy może zapomnieć, a mapy by się przydały przy planowaniu drogi, w końcu takie rzeczy się planuje. Nie odpowiedział na komentarz Yuushy, stał sobie spokojnie i rozglądał się, analizując otoczenie i czekając na szczegóły dotyczące misji.

// Przepraszam za jakość posta, ale piszę na szybko ;/
BTW Heij mogłabyś jakoś tą kartkę z pamiętnika tu do misji wcisnąć? Bo nie wiem ile jeszcze czasu zostało do odebrania tej nagrody.
0 x
Heiji

Re: Opuszczony teren

Post autor: Heiji »

"Zasadzka!"
15/30


Takie było życie, no właśnie... Oboje musieli czekać na nieznajomego mężczyznę, to było nawet bardzo dziwne. Prawda? A no właśnie... W pewnym momencie nawet naszej dwójce bohaterów zaczęło się nudzić, a co za tym szło? Mogli zacząć się nieco bardziej rozglądać. Po kilkunastu sekundach tej że czynności nasi młodzi bohaterowie mogli ujrzeć za stołem oraz krzesłami kilka kartek. Leżały na podłodze, normalnie tak sobie, ale można było zauważyć że ktoś najwyraźniej o nich zapomniał. Prawda? Bądź co bądź przyciągały one bardzo uwagę naszych bohaterów. Tak więc mogli sobie nieco bardziej je obejrzeć z bliska. Ile ich było? Większość była czysta, natomiast dwie najwyraźniej były zapisane. Tylko dlaczego? Kto wie... W każdym bądź razie Yuusha oraz Ninigi mogli w pewnym momencie, czyli po pięciu minutach usłyszeć ruch w pomieszczeniu obok gdzie znajdował się mężczyzna. Niedługo po tym mogli usłyszeć odgłosy dobiegające z pomieszczenia przez które tutaj weszli. O co chodziło? Zaraz się wszystko wyjaśni. Kiedy to dwójka młodzieńców nasłuchiwała odgłosy dobiegające z pokoi mogli zauważyć jak kilka osób weszło do pomieszczenia, w którym się zajmowali. Wszyscy praktycznie tak samo wyglądali jak mężczyzna dający im zlecenie. Dlaczego? Ponieważ mieli na sobie czarne kimona oraz krótkie ciemne włosy. Jedyne co ich odróżniało od zleceniodawcy to właściwie to że pozostała dwójka posiadała przy sobie miecze schowane w pochwach. Tylko czego oni mogli chcieć? Jak narazie zajęli swego rodzaju pozycję. Jeden stał przy drzwiach, którymi się tutaj nasi bohaterowie dostali, natomiast dwójka mężczyzn zatrzymała się przed młodzieńcami oddalona o około sześć metrów. Tylko co dalej?
0 x
Yuusha

Re: Opuszczony teren

Post autor: Yuusha »

Nie spieszy mu się. Nawet bardzo. Ale spieszyło z samym spotkaniem, co za typ. Zadanie zadaniem, ale jak już kuźwa ich tu ściągnął, a oni się zgodzili wypełnić 'umowę', to mógłby chociaż zadbać, by nie siedzieli jak te widły w gnoju. 'Map mu się zachciało, psia jego mać', burknął sobie pod nosem, co raz bardziej zirytowany bezczynnym czekaniem nie wiadomo na co. Rzecz jasna starał się nie okazywać kipiących w nim emocji, ale Ninigi bez problemu mógł zauważyć, że podkrążone, czerwone ślepia Yuushy z wyraźną złością mierzą drzwi za którymi skrył się jegomość. Jeszcze chwila i patrzeć tylko jak zdejmuje je z laczka, co? Nie, nic z tych rzeczy, to jeszcze nie ten poziom irytacji, by doszło do rękoczynów, ale niewiele brakowało, by minąć ową niewidzialną linię oddzielającą 'zajebie mu słownie' od 'serio mu zajebie'. W każdym razie Otori, by uspokoić swoje nerwy, sięgnął po paczkę papierosów, ale za nim zdążył umieścić jednego papierosa w ustach, skarcił się w myślach, że przecież nie zapytał o pozwolenie. A nie wypada palić komuś w czterech ścianach, jeśli sobie tego nie życzy. Sam nie palił w swojej kwaterze, więc czemu miałby to robić u kogoś i to bez jego zezwolenia? No właśnie. Tak więc wepchnął fajki na swoje miejsce i zerwał się z krzesła, by rozprostować nogi i zrobić jakąś rundkę po pokoju dla zabicia nudy. Jego nieprzykuwalną w normalnych warunkach uwagę, przykuły jakieś papiery leżące na ziemi. A jako że i tak nie miał nic lepszego do roboty, podniósł je, by odłożyć je na stół - no skoro są w domu u tego gościa, to pewnie jego. Więc pewnie mu spadły, logiczne. Ale jako że nie miał co robić, to przewertował zawartość jednej z nich swoim wzrokiem. Może nie powinien czytać jako że najprawdopodobniej należały one do mężczyzny, ale trudno się mówi. I kiedy już miał odłożyć papier na swoje miejsce, z pobliskich drzwi dobiegły ich jakieś bliżej nieokreślone dźwięki. Bohater zerknął na swojego koleżkę, a następnie zbliżył się do owych wrót, by ponasłuchiwać. Niestety na niewiele się to zdało, ale za to za kolejnych drzwi doszły również jakieś dźwięki! Tym razem tych przez które nasi bohaterowie przeszli, by dostać się do tego pomieszczenia.
- Bierz te, ja tu zobaczę. - wskazał chłopakowi te drugie, a może raczej pierwsze drzwi? W każdym razie on sam chciał pociągnąć za klamkę tych które minął facet.
I już miał przekręcić wajchę, gdy do pomieszczenia wlazło... kilku gości. Jedyni mieli broń, inni nie, ale co było najważniejsze - wszyscy wyglądali jak ich zleceniodawca. 'Co do chuja?', burknął i zwrócił się w ich stronę. Jeden z nich zastawił swoją osobę drogę wyjściową, zaś dwóch innych zbliżyło się nieco do naszej dwójki bohaterów. Otoriemu od razu się to nie spodobało. Ok, mógł się bać o swoje życie, więc zleźli tu na sam dół. Wynajął shinobi do eskorty, ok. Mógł też wynająć jeszcze kogoś, albo po prostu to jakieś jego przydupasy, które miały pomóc, ale tak się nie robi shinobiemu. Nie z bronią przy pasie i bez żadnego słowa.
- Co to ma znaczyć? - warknął, mierząc ich wzrokiem. - Gdzie jest gość, który nas wynajął? To któryś z Was? Odpowiedzcie. - nie miał zamiaru atakować, ani wykonywać żadnych ruchów, które mogłyby spowodować reakcję u tamtych. Jeśli można to wolał to załatwić pokojowo. A nóż oni byli po ich stronie? A nóż... a jeśli już o tym mowa, to w między czasie Yuusha sięgnął lewą dłonią za plecy, wpychając ją pod płaszcz, gdzie miał sakwe na dupie. Powoli odpiął zapięcie i wsunął dłoń do środka. Tak na wszelki wypadek. Oczywiście przez cały czas nie odrywał wzroku od randomów przed nimi, skupiając się na dwójce, która była najbliżej. Na swoje szczęście nie trzymali dłoni na rękojeściach, więc jeśli mieli jakieś nieciekawe zamiary - to za nim chwycą swoje ostrza i wyciągną je z sayi, Bohater i Ninigi wykonają swój ruch wcześniej.

W przypadku gdyby nie chcieli gadać i wykonają jakiś ruch świadczący o próbie ataku, bądź będą gadać, ale również wykonają jakiekolwiek działania świadczące o ataku - Yuusha nie będzie im dłużny i jak było wspomniane wcześniej, za nim wyszarpnął swoje koziki z pochew, czarnowłosy poczęstuje ich gradem czerwonych, kryształowych shurikenów (10) z lewej łapki, a następnie odskoczy lekko do tyłu i prawym łapiszczem sięgnie do prawej sakwy skąd wygrzebie kunai z tego samego materiału, co gwiazdki, by móc się nim bronić.
* Heiji, plax, bo ja osobiście baranieje. Pierwsze, którymi drzwiami te typy przyszły? I ilu ich jest w końcu? Bo 'kilku' to mnie się zdaje, że to jednak więcej niż 3. Coś jeszcze miałem, ale zapomniałem. W każdym razie ja się nie pluje do Ciebie, po prostu takie niedopowiedzenia (nawet drobne) są upierdliwe przy odpisywaniu. Sam również mam z tym problemy, ale jednak to ty kreujesz nam rozgrywkę i się na tym opieramy.
STYLE WALKI: Kenjutsu [+10 Siła; +10 Szybkość]

ATRYBUTY PODSTAWOWE:

SIŁA 31/41.
WYTRZYMAŁOŚĆ 1
SZYBKOŚĆ 40/50.
PERCEPCJA 41
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 1

PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
Sakwa na prawym pośladzie (pod płaszczem):

39 kunaiów z kryształu [reberu C]

Sakwa na lewym pośladzie (pod płaszczem):

40 shurikenów z kryształu [reberu C]
0 x
Ninigi

Re: Opuszczony teren

Post autor: Ninigi »

Czas mijał bezustannie, każda minuta, ba nawet każda sekunda bardzo dłużyła się młodzieńcowi, może mijałby trochę szybciej gdyby mógł się czymś zająć, ale co mógł robić w końcu był w jakimś dużym, nieznanym mu budynku, w jakiejś podejrzanej dzielnicy. - Cholera, mieliśmy kogoś eskortować, a nie czekać aż znajdzie jakieś mapy. - burknął cicho czarnowłosy, po chwili dodał; - Ta misja nie miała ograniczyć się tylko do odprowadzenia kogoś do ciemnej piwniczki. - dodał prześmiewczo, no i miał rację, chyba że spotkany przez nich mężczyzna bał się ciemności, ale był gotów zapłacić pieniądze za tak niewielką przysługę? Raczej byłoby to mało prawdopodobne, więc Ninigiemu nie pozostawało nic innego jak czekać. Patrząc na Yuushe, kapłan zauważył że też denerwuje się, mniej lub bardziej, ale raczej bardziej, tym faktem, więc dla zabicia czasu wstał i zaczął rozglądać się po pomieszczeniu, a po kilku chwilach znalazł jakieś kartki na podłodze, położył je na stół i jedną z nich przeczytał. Skoro dwudziestoparolatek wybrał sobie jedną z zapełnionych czarnym atramentem kartek za lekturę, to dlaczego Jashinista nie mógłby sobie wybrać jakiejś innej? W końcu nikt nie mówił że nie można czytać tego co się tutaj znajduje, podszedł więc i wziął jedną, wyglądała na całkiem starą, ale można było czytać, więc usiadł na najbliższym krześle i zrobił to, w końcu lepsze to niż zaliczenie setnego okrążenia wokół stołu. Treść była ciekawa, w sumie wszystko było by ciekawe, gdybyś znalazł się w takiej sytuacji, po przeczytaniu gapił się jeszcze przez kilka minut w atrament, do czasu gdy usłyszał jakieś dźwięki, może się tylko przesłyszał? Jednak nie, bo pojawił się kolejny dźwięk i Otori najwyraźniej też to usłyszał, to dobrze, oznaczało to bowiem że jego umysł jeszcze nie wytwarza dziwnych dźwięków sam z siebie, co było naprawdę dobrą oznaką. No ale ktoś najwyraźniej poruszał się za jednym z drzwi, schował kartkę do kieszeni, wstał i podszedł do tych wskazanych przez jego kompana, który zajął już pozycję przy jednych z nich. Wsłuchał się i nie usłyszał o wiele więcej niż wcześniej, więc chciał zakomunikować o tym Kosekiego, ale najwyraźniej spóźnił się, gdyż klamka od drzwi przy których był "kryształowy" shinobi, nagle się przechyliła, a do środka wparadowało sobie trzech osobników, w czarnych kimonach. Jeden z nich został przy drzwiach, ewidentnie blokując do nich drogę, a dwóch podeszło do naszych shinobi, zatrzymując się około sześć metrów przed nimi, tych dwóch miało miecze, schowane w pochwach, a jeden był nieuzbrojony, a przynajmniej na takiego wyglądał. A właśnie, co do wyglądu, jako że Ninigi nie przyglądał się zbytnio zleceniodawcy, to nie mógłby go od nich rozróżnić, mieli takie same krótkie, czarne włosy i wspomniane już czarne kimona, Yuusha wypytywał ich o zaistniałą sytuację, widocznie przygotował się do odparcia ataku z ich strony, jako że kapłan nie zostawiłby go samego, to też przygotował się do najgorszego scenariusza, w tym celu trzymał lewą rękę w kieszeni, a prawą zbliżył do rękojeści testowanego przez siebie miecza, nie wyjmując go zza pasa, czekając tylko na dalszy rozwój sytuacji.

Jeżeli jednak nieznajomi będą chcieli zaatakować, Ninigi rzuci w ich stronę 3 kunaie, po jednym dla każdego, odskoczy do tyłu, a następnie uformuje pieczęć ptaka, by użyć techniki Doton: Doryūsō, tym samym z ziemi wyrosną kolce (3), jeden dla gościa z mieczem po prawej, dwa dla gościa z mieczem po lewej. Ostatecznie wyjmie miecz i przyjmie pozycję, gotowy do sparowania ciosu, a gdyby jednak to nie pomogło, na przykład gdyby leciało w jego stronę kilka shurikenów, to przygotował Kawarimi no Jutsu, podmieniając się z krzesłem, mógł uratować sobie życie i zyskać przewagę nad wrogami.
Chakra: 100%
Jeżeli dojdzie do walki:
- Kunai'e - 3, Zostaje: 2
- Doton: Doryūsō - 24%, Zostaje: 76%
W ostateczności:
- Kawarimi no Jutsu - 5%, Zostaje: 71%
0 x
Heiji

Re: Opuszczony teren

Post autor: Heiji »

"Zasadzka!"
17/30


Wszystkich przeciwników było troje. Jak już wcześniej wspomniałam jeden stał przy drzwiach, natomiast dwóch było skierowanych w stronę naszych bohaterów. Wyglądali podobnie ponieważ mieli praktycznie takie same włosy oraz ubrania, rzeczą oczywistą było to że ich zleceniodawca był tym w środku. Tym który nie posiadał broni. Prawda? Tylko czego mogli chcieć ci wszyscy ludzie? Przecież w liście nie było nawet mowy o dwóch innych typach. Prawda? Po kilkunastu sekundach stania w miejscu mężczyzna stojący obok zleceniodawcy (ten z mieczem) powiedział.
-Wpadliście jak śliwa w kompot...-po tych słowach zasimiał się głośno, następnie dodał mówiąc.
-Razem wytępimy całe dziadostwo wypełniające ten świat.-niedługo po tym spojrzał groźnym wzrokiem w kierunku dwójki bohaterów. Tylko o co mogło mu chodzić? Najwyraźniej mieli coś do ninja. Tak czy inaczej nie znali naszych bohaterów i nie wiedzieli na co ich stać. Prawda? Gdy tak już wszyscy stali zleceniodawca wypowiedział kilka słów.
-Shinobi tacy jak wy powinni wiedzieć, że nie wchodzi się do tego typu budynków... Teraz zapłacicie za swój błąd!-te słowa były najwyraźniej ostatnimi jakie przyszło mu wypowiedzieć na tą chwilę. Tylko co teraz? Dlaczego chcą zabić naszych bohaterów? I czemu nic nie robią? Być może chcą zastraszyć dwójkę shinobi... Tak czy inaczej nadszedł czas na ruch naszych bohaterów.
Nie wiedzę Twojego uhide, chyba nie dałeś =Heiji...
0 x
Zablokowany

Wróć do „Kwatery”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość