Opuszczony teren

Yuusha

Re: Opuszczony teren

Post autor: Yuusha »

Pułapki mają to do siebie, że przeważnie ten, co ma w nie wpaść - nie wie o nich. I jak się łatwo było domyślić, właśnie na takową pułapkę wpadł Yuusha wraz ze swoim kompanem, który nie wykazywał zbytnich oznak życia, w porównaniu do poprzednich postów, bo jak się miało zaraz okazać, owe życie z niego uleci w bardzo brutalny i nagły sposób. Jednak nie będzie osamotniony. Ale po kolei: pociągnięcie za klamkę spowodowało aktywację wybuchowych notek, którymi była wyłożona zewnętrzna część wrót. Syk spalającego się papieru krzyczał głośno: 'SPIERDALAJ STĄD!', no ale Yuusha, jak ten jełop, w dalszym ciągu nie wykonał żadnej akcji, która miałaby uratować jego dupę. Może spowodowane to było zmęczeniem, a może po prostu był na tyle oszołomiony tym faktem, że się zaciął. Dopiero w ostatniej chwili jakaś wyższa siłą przejęła kontrole nad jego ciałem i szybkim susem rzuciła go byle dalej od niebezpieczeństwa. Niestety nie uratowało go to od obrażeń. Uniform shinsengumi nie zdołał powstrzymać eksplozji, przez co plecy i reszta tylnej części ciała została poparzona. Do tego dość solidnie zarył w ziemię, łamiąc sobie kilka żeber. Aż nie wiedział co go bardziej boli, bo jakby miało tego, to musiał pozbywać się nadmiaru krwi, którą co kilka chwil wypluwał, a co powodowało kolejne bóle żeber. Był oszołomiony i zdezorientowany, więc dość zrozumiałym było, że w danej chwili niewiele myślał, ból wypełniał go niemalże w każdym calu.
'Gdzie ten gnojek?', powiedział mu jakiś głos w głowie. Co, że niby to on sam o tym pomyślał? Otori uniósł lekko głowę do góry, krzywiąc się jednocześnie z bólu i zaraz wypluwając kolejną porcję juchy. Nigdzie go nie było. 'Kurwa', tak, kurwa. Nawet nie chciał się zastanawiać jak bardzo był w dupie, bo był bardziej niż mógł sobie wyobrazić. Umierał, właśnie tu i teraz. Nigdy nawet nie pomyślał, że w końcu życie shinobi w końcu wpędzi go do grobu, choć bardzo dobrze zdawał sobie sprawę z tego, jak jest to niebezpieczne. Ale mimo to wydawało mu się, że jest ponad tym. Przecież to on, Yuusha, Bohater Otori w którym płynie potężna krew rodu Kouseki, jak mógł umrzeć? I to jeszcze w taki sposób... cholera, by go wszystko.
Chciał walczyć, nie chciał umierać, tak bardzo nie chciał. Miał jeszcze tyle do zrobienia, wstąpił przecież do tego durnego shinsengumi, by zarobić na dom! Dom, który miał mu pozwolić osiąść i żyć w spokoju. Ale nic z tego, nie uda mu się tego spełnić, właśnie tu i teraz umrze. Powoli godził się z tą myślą, ból był nie do zniesienia, chciał już jedynie, by to skończyło. Ostatkiem sił próbował się podciągnąć w stronę wyjścia, ale na niewiele się to zdało. W zamian obrócił się na plecy.

Otori leżał na ziemi, wpatrzony w chwiejący się sufit. Jedynym szczęściem o jakim mógł mówić to właśnie leżenie na zimnym betonie, który jako tako osłabiał ból pleców. Ale więcej nie ma sensu już mówić. Jego oczy zamgliły się od szarego sklepienia nad nimi, potem światło zawirowało i zgasło. Czas dobiegł końca. Ledwo zdążył pomyśleć: 'Nadchodzi śmierć, muszę skupić się na śmierci', nim jego myśli na zawsze zaczynały się pogrążać w ciemnościach tego świata...
0 x
Iwaru

Re: Opuszczony teren

Post autor: Iwaru »

[Misja rangi C] Pułapka! - Yuusha - 29/30 Yuusha umierał, ciemność pomału zapadała i ogarniała shinobiego. To był jego koniec. Jednak w pewnym momencie coś usłyszał. Jakiś dźwięk. Głos:
- Tutaj! Tutaj! Dawajcie nosze! Szybko!
Na początku nie mógł rozpoznać tych słów, ale po chwili jednak dokonał tej sztuki. Nie mógł uwierzyć w to jakie miał wtedy szczęście. Ktoś z jego towarzyszy zorientował się, że misja na którą się udali była zwyczajną podpuchą i zawczasu (wszystko opisane w ukrytych wiadomościach) zorganizował ekipę ratunkową. Teraz właśnie przybyła.
- Godzina 18:13: odnalezienie rannego.
Była już 18:13. Kolejny szok. Byli na dole jakieś 11 godzin. Czas niesamowicie szybko im zleciał. Jak to zwykle bywa podczas dobrej zabawy, chociaż oczywiście taka zacięta i śmiertelna walka nie może być zaliczona do kategorii "zabawa", bo cóż w niej zabawnego? Jeden przeciwnik poniósł śmierć. Jeden przyjaciel także. Tragiczna sytuacja, bo Yuusha także mógł zginąć. Przeciwnicy byli bardzo mocni i prawdopodobnie bez ekipy ratunkowej chłopak serio pożegnałby się z tym światem. Ale ciemność zapadała. Nie dlatego, że umierał, a dlatego, że ktoś złapał go za rękę i wbił strzykawkę w jego żyłę. Środek usypiająco-przeciwbólowy. Cudowny wynalazek. To był koniec tej tragicznej przygody i nie licząc tego, że jego kompan nie żyje, to całkiem sprawnie to wszystko poszło. No i nie licząc tego, że się po prostu zasiedzieli. Chociaż kto wie? Może byli pod wpływem jakiegoś genjutsu czy czegoś w tym rodzaju? Teraz Yuusha spał, by po jakimś czasie obudzić się w szpitalu.

z/t: tutaj
0 x
Zablokowany

Wróć do „Kwatery”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości