Oshi skończył przeżywać własną porażkę, w chwili gdy jego żołądek przypomniał o swojej obecności. Właściwe to sam zarzucił sobie taki test, chciał sprawdzić co zwiastuje świat poza murami cywilizacji. Pierwsza styczność w wielkiej bitwie, zatarła się niby dawny sen. Razem z całą resztą udał się do bezpiecznej strefy, obiecując sobie ostatni raz, że już wkrótce będzie gotów. Anzou pożegnał się jako pierwszy, zmierzając wprost do szpitala z nieciekawym ugryzieniem. Oshi uśmiechnął się tylko szeroko, żałując że nie poznali się lepiej. Następnym był Irokezik, który jak to przystało na prawilniaka poszedł zdać raport. Na samym końcu Oshi zdał sobie sprawę że został sam z gościem który... Właściwie to jak on się nazywał?. Przez dłuższą chwilę wojownik klanu Senju stał z rękoma założonymi za głowę, pogwizdując cicho pod nosem. Wreszcie jako że nie mogli stać tu wiecznie odezwał się do młodego strażnika.
-Eeee... Właściwie to ja też miałem już spadać
Nawet sekunda nie minęła, gdy ruszył nie oglądając się za plecy. Miał teraz właściwie całkowitą pustkę w głowie, zwłaszcza że jego plany zawsze opierają się na czystych przypadkach. Jako że takie życie obcowało w większe możliwości, chłopak zmienił kierunek szukając na murze gościa od zaopatrzenia. Ostatnia misja na bagnach nieco wyczerpała jego zasoby. Musiał szybko załatwić sprawę, inaczej żołądek włączy drugi tryb, w którym ciężko o zrozumienie naturalnego zachowania... Po godzinie odnalazł odpowiednie miejsce, licząc że ten stos żelastwa i innych drobiazgów oznaczał sklep. Po przekroczeniu progu uniósł rękę do góry, życzliwie witając się z posępnym sprzedawcą. Wiedział czego potrzebuje więc szybko załatwił temat, odkładając na ladzie odliczoną sumę. Po wszystkim wymienił jeszcze ze sprzedawcą groźne spojrzenie, ze śmiechem ruszając w dalszą podróż... Kto wie co czeka go tym razem? Jak już zauważył świat obcuje w rzeczy których nawet nie śnił że zobaczy.
Genzou przywędrował na życzenie swojego opiekuna do zbrojowni. W celu odebrania przydziałowego wyposażenia które miało mu służyć w momencie przebywania na terenie Muru. Każdy żołnierz muru zobligowany jest do zdania ekwipunku w momencie opuszczenia miejsca organizacji, ale wtedy będzie mógł odebrać swoje rzeczy z magazynku. Z zewnątrz, budynek nie wyróżniał się niczym szczególnym na tle pozostałych budynków, surowy i zwykły bez żadnych dodatkowych ozdób. Nasz bohater przekraczając próg zbrojowni przywitał się głośnym i donośnym: - Dzień dobry - i podszedł do lady gdzie stał opiekun przybytku
Zbrojmistrz lekko skłoniwszy głowę odpowiedział tym samym odzewem na przywitanie, wpatrując się z obojętna mina w naszego bohatera. Mężczyzna ten był około pięćdziesięciu lat, bardzo dobrze zbudowany, w okularach z siwą brodą - W czym mogę pomóc chłopcze? - podjął zarządca zbrojowni, gdy strażnik dotarł do lady - Jestem Genzou, strażnik z piątego Shinsenu. Przyszedłem po przydziałowy ekwipunek. - wyraził swoje potrzeby młodzieniec - W porządku, a więc co potrzebujesz ? - kontynuował zarządca - Po proszę:
Ukryty tekst
Opiekun owego miejsca zapisał sobie wszystko na kartce po chwili wrócił ze wszystkim co zażyczył sobie Genzou. Przed samym wydaniem uzupełnił formularz i poddał biało okiemu do podpisania. - Podpisz się tutaj. Jak będziesz wychodził poza Mur nie zapomnij tego zdać, zapominalscy płacą surowe kary. - Z przestrogą nie tylko w słowach, ale i w głosie mężczyzna podsunął siedemnastolatkowi kwit, który okazał się dokumentem zaświadczającym o pobraniu rzez młodzieńcza całego ekwipunku. Nie namyślając się zbyt długo, chłopak podpisał się Genzou, zabrał wszystko ze sobą i wyszedł ze zbrojowni