Szczyt Muru

Główna siedziba sił Shinsengumi, umiejscowiona w samym środku długości muru, jednocześnie strzegąca jedynej istniejącej bramy. Składa się z licznych budynków mieszkalnych dla strażników, stanowią one mniejszość w porównaniu do licznych magazynów, spiżarni, zbrojowni, szpitali, miejsc bożych i wszelkich innych budowli służących jednemu celowi. Samowystarczalności Muru.
Awatar użytkownika
Nana
Posty: 803
Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
Wiek postaci: 22
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
GG/Discord: nanusia_

Re: Szczyt Muru

Post autor: Nana »

Przez chwilę nic się nie działo i Nana zaczynała czuć się dziwnie nieswojo. W sumie nikt ich do końca nie wtajemniczył jak wszystko powinno się zacząć lub jaki byłby przebieg wydarzeń, przynajmniej ten wymarzony. Wiadomo, w takich atakach bardzo rzadko wszystko działo się według planu. Z jednej strony brak wiedzy mógł okazać się zabójczy i nieść za sobą okropne skutki. Z drugiej istniała wówczas mniejsza szansa, że ktoś z najemców był podstawiony i tak na prawdę należał do sojuszników straży. Tak czy tak dziewczyna czuła się jak przed burzą. Było cicho, za cicho. Nie wróżyło to nic dobrego. Wzięła głęboki wdech świeżego powietrza na Murze. Tutaj u góry, chociaż tego nie brakowało. Kto wie, może był to jej ostatni?
Zajęła się swobodną rozmową z innymi. Wszystko wyglądało całkiem naturalnie. Oczywiście również miała na oku nieznajomego, jak wszyscy z resztą. Nana miała cichą nadzieję, że ten nie zorientuje się, iż praktyczne wszyscy zebrani się na niego gapią. Na pewno nie było to podejrzane, ani trochę.
- To może my też powinniśmy? - Zagadnęła odwracając się do niego przodem. Nie ruszyła się jednak z miejsca. Wolała trzymać lekki dystans. - Pokonamy ich własną bronią - dodała uśmiechając się do niego delikatnie. W końcu wszyscy tutaj zebrani powinni zachowywać chociażby najmniejsze pozory. Nana potrafiła być gadułą jeśli bardzo się postarała, z drugiej strony wiedziała, że nie było to rozwiązanie dla każdego. W duchu bardzo się cieszyła, że nie wszyscy gadają jak najęci. Każdy z nich inaczej radził sobie z tą całą sytuacją co tylko nadawało całości trochę naturalności.
Z początku była niezadowolona z przymusowego podziału na grupy. Przybyła z Ao i z Toshro i to z nimi właśnie chciała się trzymać. Teraz jednak zaczęła zauważać plusy. Wszyscy chłopcy tutaj byli inni, jednak razem tworzyli niebezpieczną całość. Czasami warto było zdać się na doświadczenie swojego dowódcy i zaufać mu, przynajmniej w niektórych kwestiach. Z drugiej strony słysząc ton jakim się odzywał do nieznajomego musiała z całej siły hamować przewrócenie oczami. Może dałby trochę na wstrzymanie? Faceci. Obojętnie w jakim wieku, wszyscy byli tacy sami. Opaska z wysokim numerkiem i pewnie dywizją morską była ostatnią rzeczą na jaką Nana zdążyła zwrócić uwagę zanim wszystko się zaczęło. Zaklęła w duchu zastanawiając się czy wszyscy na morzu posługiwali się suitonem. A potem nastąpiło boooom.

Nana zachwiała się lekko, kiedy dotarła do nich fala uderzeniowa. Wybuch może i nie wstrząsnął całym Murem ale był idealnie odczuwalny i dobrze słyszalny. Czuła kurz i powietrze unoszące się wyżej. Mieszanka brudu, kurzu i jej perfum. Musiała powstrzymać się przed kichnięciem. Co działo się na dole? Nie zamierzała się tym obecnie zbytnio przejmować, musieli w końcu opanować sytuację tutaj, na górze. Szybko odzyskała równowagę wyciągając z kabury kunaia, tak na wszelki wypadek. Nie mierzyła nim w nikogo, bardziej była to odpowiedź na wybuch niż obcego rekino-podobnego pana. Ku jej zdziwieniu 'stary Yu' przeszedł do ataku. Nie ukryła zaskoczenia malującego się na swojej ślicznej buźce. But why? Co się stało z dywersją, pokojowym przekonywaniem innych? No cóż, nie było co płakać nad rozlanym mlekiem. Nana przeszła do działania. Widząc całe zamieszanie przed sobą. Szybko odzyskała rezon. Rozpuściła długie, czarne włosy, żeby wyglądać bardziej przekonująco, zarzucając nimi 'subtelnie'. Schowała wstążkę do kieszeni.
- Uspokójmy się! - Powiedziała stanowczo w stronę nieznajomego z szaleństwem w oczach i Yujime. Nie krzyczała, jednak jej ton był trochę rozkazujący, ale miał coś w sobie z miłej, subtelnej perswazji. Jak gdyby chciała uspokoić rozszalałe tygrysy. Posłała też w ich stronę słodki uśmiech. Mocniej zacisnęła dłoń na kunaiu, tak na wszelki wypadek. Chłód stali działał na nią kojąco. - Jesteśmy po tej samej stronie, stronie Muru! - Kontynuowała niewzruszona pokazem siły przeciwnika. Chciała wrócić do ich pierwotnego planu, czyli grania na czas i zatrzymania pana z mieczem na górze lub zwyczajnie odwrócenia jego uwagi w jakikolwiek sposób. Obojętnie czy jej się udało czy nie zrobiła krok w tył, nie wiedziała czego się spodziewać po reszcie. Wolała nie ryzykować stania im na drodze. Zresztą, jeśli cudowne pachnidło nic nie wskórało wolała zwiększyć swój dystans, dalej od Zębatego tym bezpieczniej. - Zobaczmy co się stało z góry i razem wymyślimy plan - zagadnęła, jeśli panowie nie przystąpili do ataku na siebie - znowu.

Skrót: Zabicie czasu, wybuch, próba uspokojenia panów z pomocą pachnidła, krok w tył
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Anzou
Posty: 949
Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 16
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem

Re: Szczyt Muru

Post autor: Anzou »

Podziwianie widoków. To jedno z ulubionych zajęć przedstawiciela Kaminari. Chłopak od zawsze lubił podróżować, zwiedzać świat, poznawać nowe osoby i zdobywać wiedzę. Pewnie dlatego nie zdecydował się na służbę na Murze. Nie dlatego, że był za słaby, by to robić - bowiem tutaj, na Murze każdy może liczyć na zajęcie dostosowane do umiejętności. Mur wymaga poświęceń, Mur ogranicza wolność, którą tak bardzo cenił sobie Białowłosy. Zimne i mroźne powietrze przeszywało płuca Anzou. Zdaje się, że na samej górze tej ogromnej budowli było jeszcze bardziej przeszywające. Kaminari nie miał jednak czasu na zachwycanie się widokiem. Musiał bacznie obserwować to, co dzieje się z jego przywódcą, który dyskutował z jakimś człowiekiem. Atmosfera była cholernie gęsta. I wtedy wszystko się zaczęło. Anzou usłyszał wybuch, który raczej był znakiem tego, że rewolucja się rozpoczyna. Wybuch, który oznacza jedno - teraz już nie ma odwrotu. Młodzieniec jeszcze bardziej wytężył swoje zmysły i skupił się na zadaniu. Obserwował swojego przywódcę, który... padł od jakiegoś ciosu. To był bodziec, który uruchomił działanie Białowłosego. Młodzieniec automatycznie złożył pieczęci do swojego Reberu którym bez zastanowienia wystrzelił prosto w Zębatego. W tym momencie nie było półśrodków. Tutaj chodzi o życie. Anzou albo sam zginie, albo przetrwa i to jego ręka będzie uniesiona do góry. Młodzieniec wystrzeli dziewięć wiązek w swojego przeciwnika chcąc utworzyć z nich swego rodzaju pajęczynę, przed którą nie będzie miał możliwości ucieczki i na sam koniec utrzyma znak pieczęci by zminimalizować koszty Chakry. Jeżeli wojna się zaczęła to trzeba oszczędzać swoje siły. Kaminari nie za bardzo zwracał uwagę na to, co robią jego towarzysze, chciał jak najszybciej powalić napastnika na ziemię. Grupa musiała doprowadzić do stanu użytku swojego szefa. Bez niego wszyscy będą jak owieczki. Po wystrzeleniu czterech wiązek sam Kaminari odskoczy delikatnie do tyłu dalej strzelając tylko po to, by zwiększyć dystans pomiędzy nim, a jego przeciwnikiem. Oczywiście Anzou dopuszcza myśl, że jego rywal będzie się poruszał, więc każdą wiązką będzie starał się odpowiednio kierować tak, by ta go choć delikatnie dotknęła. Reberu na tym poziomie powinno skutecznie zatrzymać jego ruchy. W teorii. W praktyce wszystko zależy od tego jak szybki jest gnojek. Oby fortuna sprzyjała grupce wojowników, którzy chcą zmienić układ tego świata. Anzou będzie podtrzymywał pieczęć i ładował Reberu w rywala dopóki ten będzie stał lub nacierał. Dopiero gdy padnie - przestanie, jednak nie będzie się do niego zbliżał.

Skrót: Anzou widząc jak jego szef pada -> składa pieczęci -> strzela wiązkami i jednocześnie odskakuje do tyłu. W hide mapka wiązek, podtrzymanie pieczęci.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Renkuro
Posty: 564
Rejestracja: 4 kwie 2021, o 16:06
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō / Łuska
Krótki wygląd: Średniej długości białe włosy sięgające do połowy karku, bardzo dziecięca i dziewczyńska uroda.
Widoczny ekwipunek: Duża torba
Duży zwój
Multikonta: -

Re: Szczyt Muru

Post autor: Renkuro »


Streszczenie działań:
  • Gdy pierwszy z jego towarzyszy atakuje, on dokłada swój w postaci ciśnięci 5 shurikenami w kierunku przeciwnika tak by te ominęły po bokach jego nogi upadając na ziemię zaraz za nim. (Gdyby jednak przeciwnik faktycznie się ruszył tak że taki niecelny atak w nogi by go zranił, Renkuro by nie narzekał)
  • Podczas rzutu podpina do nich niewidzialne żyłki czakry, i gdy tylko broń uderza w ziemię za wrogiem, używa techniki Sōshūjin, tak by ściągnąć je do siebie, by uderzyły w tył szermierza.
  • Wcześniej wymienione rzeczy robi lewą ręką, a prawą podłącza 5 żyłek czakry do 2 kukieł które ma na plecach i je białego pająka stawia po swojej prawicy w odległości pół metra od siebie, a niebieską różę zawiesza w powietrzu na wysokości 10 metrów i kieruje ją nad wroga. Samemu odsuwa się o kilka metrów do tyłu (wraz z białym pająkiem jako ochroniarzem)
Czakra i używane techniki:
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Sukuna
Posty: 222
Rejestracja: 31 sty 2021, o 03:16
Wiek postaci: 16
Ranga: Łuska (Ginkara)
Krótki wygląd: patrz av albo kp
Widoczny ekwipunek: .
• Płaszcz
• Torba na prawym pośladku
• Kabura na broń (prawe i lewe biodro)
GG/Discord: bombel#4444
Multikonta: -

Re: Szczyt Muru

Post autor: Sukuna »

Obrazek
Świat z tej wysokości wyglądał zupełnie inaczej. Pierwszy raz (i zapewne ostatni) mogłem podziwiać widoki z takiej wysokości, żaden dach jakiegokolwiek budynku w Shigashi nie mógł mi zaoferować takich wrażeń jak właśnie Mur. Miejsce, którego twór był imponującym cudem techniki budownictwa, ale i dowodem na podziały na lepszych i gorszych. Lepsi to oczywiście ci, co urodzili się po tej właściwej stronie barykady, ci po drugiej najchętniej przez wielu mieliby zostać zdarci z powierzchni świata. Ja za to właśnie znajdowałem się na granicy pomiędzy tymi dwoma odrębnymi światami i nie czułem wielkiego żalu do Dzikich, którzy uważani byli przez tutejszych obrońców za plugastwo i najgorszy twór Matki Natury, z jakim przyszło im się mierzyć. W swoim systemie wartości nie znajdowałem empatii do tych, którzy nie mieli szans przyczynić się do mojego marzenia, a zarazem celu, do którego zmierzałem, a więc byli dla mnie nikim. Niewartym uwagi elementem, który jednak spędzał sen z powiek wielu ludzi, którzy poświęcali życia dla obrony własnych domów, własnych wartości. A może niepotrzebnie? Nie wiem.
Nagle światem zawirowało. Wybuch zagrzmiał, nie dało się go nie usłyszeć, dla wielu zaś stanowiłby on największym zaskoczeniem dzisiejszego dnia, lecz nie dla mnie, osoby, która wiedziała, że był to sygnał, na który przyszło nam oczekiwać. Pora na działanie. Jeszcze w międzyczasie, przed wybuchem, absolutnie zignorowałem rozmowę pomiędzy Yujimę a Ostrozębym, gdyż ich słowa były dla mnie absolutnie nieistotne, a wręcz żałosne, jeśli się nad tym zastanowić. Lecz w tej chwili nie tylko dla mnie, ale dla wszystkich straciły one jakiekolwiek znaczenie w obliczu zagrożenia jakim był wybuch, a dla nas jedyny wróg w zasięgu wzroku. Ugiąłem nieco bardziej kolana, gotów do ataku, lecz miałem jednocześnie nadzieje, że nasz dowódca szybko rozprawi się z przeciwnikiem. Był on bowiem w pełni przygotowany na tę chwilę, wyczekiwał jej wręcz prawda? No cóż. Nie każdy rodził się z wystarczającą ilością szarych komórek w mózgu, a udowadniał to sam Yujime swoimi czynami. Sięgnięcie po notkę? W obliczu tak bliskiego kontaktu zamiast szybkiej reakcji za pomocą pięści, technik, bądź szybkiego wycofania dla zwiększenia pola manewru nasz wspaniały dowódca sięga do torby? Gdzie ich uczono tak idiotycznych strategii działania?
Patrzyłem na całą tę scenę z szeroko otworzonymi oczami, zaskoczony bardziej właśnie działaniami mojego własnego dowódcy niż tym, że został on w prawdzie rzeczy poskładany jednym solidnym ciosem, który wyłączył go totalnie z walki. Przekląłem pod nosem szybko reagując i ciesząc się w duchu, że nie byłem jedyny, że Renkuro, Nana i Anzou również szybko zareagowali, tym samym pokazując, że mieli oni większe zadatki na dowództwo niż nasz faktyczny przełożony. Doprawdy żałosne.
Nana wybrała opcję bardziej pokojową, co nie sądzę, że mogło w stu procentach zadziałać, ale mogło spełnić pewno zadanie, które w naszym przypadku było możliwe, że będzie kluczowe, bowiem dać mogło nam cenne sekundy do ofensywy.
Wiązki elektryczne Anzou z pewnością budziły podziw, lecz nie było czasu się nad tym zastanawiać, tak samo Renkuro – nie miałem przyjemności wcześniej widzieć jego umiejętności lalkarskich, o których jedynie mi wspominał, teraz jednak ucieszyłem się, że błyskawicznie zareagował, jednocześnie wykrzykując ciekawą kwestię, która miałaby większą zasadność, gdyby był tu ktoś więcej oprócz nas. Lecz kto wie, może tak się właśnie okazać, że zaraz pojawią się tu inni obrońcy muru, którzy słysząc jego krzyk bez wahania zaatakowaliby zębatego. Szansa jedna na tysiąc, ale zawsze jakaś prawda?
Co więc ze mną? Zareagowałem niemalże instynktownie korzystając z wyrzutni kunaia z notką wybuchową. Sprężyna błyskawicznie ruszyła wyrzucając do mej dłoni kunai, którym bez zastanowienia cisnąłem nieco powyżej głowy naszego przeciwnika i prędko złożyłem dłonie w pieczęć węża, by zdetonować ładunek w momencie kiedy ten zbliży się do głowy Zębatego.
To nie tak, że nie miałem świadomości o tym, że wybuch zrani również naszego dowódcę, stawiłem jednak jako wyższy priorytet szybkie wyeliminowanie przeciwnika. Nie miałem pojęcia o jego zdolnościach, mogło się okazać, że był on zdecydowanie silniejszy od naszej czwórki, trzeba było więc korzystać z okazji, w której mieliśmy szansę się go pozbyć. Yujime sam doprowadził się do sytuacji, w której się znalazł i o ile strategicznie bardzo przyjemnie byłoby zachować naszego dowódcę przy życiu, tak nie mogliśmy tym ryzykować powodzenia całej misji. To było dla nas być, albo nie być.
Gdyby jednak atak ten się nie powiódł, szybko sięgam po kolejny kunai z notką i odskakuję na około dwa metry, by zwiększyć odległość między nami. Zbliżenie się było niemożliwe, mógłbym wtedy przypadkiem zostać trafiony przez wiązki elektryczne Anzou, czego nikt z nas nie chciał. W tym całym gównie jednak liczyłem, że Yujime nawet w przypadku wybuchu notki w jakiś sposób to przeżyje – tak naprawdę nawet po potencjalnym zabiciu napastnika nie mieliśmy planu działania. Przejmować się tym będziemy jednak dopiero po pokonaniu pierwszej, zębatej przeszkody.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3679
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Szczyt Muru

Post autor: Papyrus »

0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Awatar użytkownika
Nana
Posty: 803
Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
Wiek postaci: 22
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
GG/Discord: nanusia_

Re: Szczyt Muru

Post autor: Nana »

Nanie było obojętne czy to życie jej grupy czy dowódcy było na szali. Starała się traktować ich wszystkich na równi. W końcu tworzyli drużynę, razem. Miała wrażenie, że z osobna żaden z nich nie miał szans, dlatego ważnym było utrzymanie wszystkich przy życiu. Dziewczyna i Anzou już byli na Murze, pewnie odnaleźliby drogę, żeby się stąd wydostać, jednak nie znali całego planu, dlatego Stary Yu był im bardzo potrzebny. To on był tutaj mózgiem tej operacji. Nana dopiero teraz zaczynała bardzo żałować, że bardziej nie wtajemniczył ich w cały plan. Gdyby zginął zostaliby samopas kompletnie bezużyteczni. Pewnie wtedy pozostałaby im tylko ewakuacja i ucieczka. Nie było to też najgorsze rozwiązanie. Im dłużej brnęli do przodu tym bardziej traciła motywacje. Czy to co robili rzeczywiście było słuszne? Nie podobało jej się nastawienie straży do dzikich, ale czy nie było jakichś innych, bardziej pokojowych rozwiązań?
1, 2, 3 sekundy później Zębaty się zawahał. Nana musiała stłumić pisk triumfu. Udało się! Perfumy rzeczywiście działały! Był to pierwszy raz kiedy ich użyła. Podchodziła do całej akcji bardzo poważnie. Może i były to dosłownie sekundy, jednak na cale szczęście Yujime udało się obronić. Odetchnęła z ulgą. Reszta drużyny postanowiła zaatakować. Rozumiała ich decyzję bardzo dobrze. Zlikwidowanie takiego wielkiego zagrożenia od razu było na pewno odważnym, ale i rozsądnym posunięciem. Niestety tym razem się im nie udało, przeciwnik był po prostu zbyt szybki. Dziewczyna szybko poukładała całą sytuację w całość. Zdecydowała, że walka z nim była bezsensowna. Zębaty był dla nich za silny, nie mieli szans. Za pewne zginęliby tutaj i tyle. Nana jednak nie zamierzała umierać atakując jegoś rekina na szczycie Muru. Miała przecież jeszcze tyle rzeczy do zrobienia! Jej towarzysze również byli tacy młodzi. Potrzebne im było inne, bezpieczniejsze wyjście z sytuacji.
Szybka wymiana zdań między panami. Żal i smutek był namacalny w powietrzu, aż ścisnęło ją w żołądku. Zaczęła żałować Zębatego. Zdrada towarzysza musiała być okropnym ciosem. Na szczęście nie było zbyt późno, żeby to jeszcze jakoś naprawić. Nie musiał ginąć, prawda? Tak sobie wmawiała.
Nana chciała po prostu, żeby wszyscy wyszli z tego w jednym kawałku. Wszyscy, Zębatego wliczając. W końcu ich zadaniem była dywersja. Kiedy inna grupa pozbędzie się Protektora może będą mogli zawiesić broń? Walka okaże się bezsensowna? Taka miała złudną nadzieję. Słyszała nadciągające posiłki. Zaczynało się robić na prawdę nieciekawie.
- Ajin-san! - Krzyknęła, żeby ją usłyszał. Podłapała także jego imię - Tutaj Sawada Nana z grupy Zaopatrzeniowej. Ktoś nadciąga! Wróg? Potrzebujemy Twojej pomocy! Nie poradzimy sobie bez Ciebie. - Kontynuowała najbardziej przekonująco jak potrafiła. Używała tego tonu. którym ktoś próbuje uspokoić przestraszone zwierzątko. O dziwo nie było z tym problemu, bo mówiła zgodnie z prawdą. Uważała, że nie mieli szans walczyć z czterema nowymi przeciwnikami i Zębatym jednocześnie. Pewnie reszta drużyny uważała tak samo. - Ajin proszę.
Kiedy ich spojrzenia się spotkały posłała Staremu Yu twarde spojrzenie, coś w stylu "jeśli coś odpierdolisz wydłubię Ci oczy".
Pozostawał jeszcze problem nadciągających posiłków. Widziała dwa wyjścia walczyć albo uciekać. Jeśli Zębatyby się przyłączył mieliby na pewno większe szanse. Pomimo tego, że wiązała z Ajinem duże nadzieje, nie zamierzała na niego czekać. Jeśli do nich dołączy to super, jeśli nie byli zdani na siebie. W takim wypadku Stary Yu będzie zajęty swoim kolegą, a oni w czwórkę? Najrozsądniejsza byłaby ucieczka, nie zamierzała jednak wymuszać niczego na swoich towarzyszach, może posiadali inny pomysł, większe doświadczenie w walce.
- Skupmy się - zagadnęła do Sukuny, Anzou i Renkuro. Dopiero teraz zaczynała zauważać, że jej perfumy działają także na nich, wydawali jej się trochę zagubieni. Na wszelki wypadek postanowiła odsunąć się od nich trochę w tył, żeby łatwiej było im trzeźwo myśleć. - Jaki plan? Ucieczka? - Zapytała gotowa do walki lub ucieczki. Mocniej zacisnęła dłoń na kunaiu.

Skrót: Próba przekonania Ajina do pomocy, zagadnięcie reszty.
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Anzou
Posty: 949
Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 16
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem

Re: Szczyt Muru

Post autor: Anzou »

Zdecydowanie, w trakcie ostatnich kilku sekund na szczycie Muru działo się wiele. Białowłosy nie miał już czasu na podziwianie widoków, na zachwycanie się tym, co go otacza. Przyszedł czas, na który każdy czekał. Czas rewolucji Wybuch na dole był tylko pierwszym elementem układanki. Grupa Anzou miała za zadanie powstrzymywać ewentualne posiłki, siać dezinformację... Wydaje się, że starsza i urodziwa kobieta jest do tego zadania stworzona. Użyła jakichś specyficznych perfum, które niestety - wpływały na zmysły pozostałych. Czy przez to Białowłosu nie trafił swoją wiązką? Być może. Cholernie istotne jest jednak to, że jego przywódca grupy żyje. Bez niego stado zagubionych owieczek byłoby skazane na porażkę. Teraz pojawiła się jednak nadzieja. Nadzieja, która dała bodziec Anzou do dalszego działania. Kaminari uważnie słuchał dialogu i postanowił dodać coś od siebie. Podtrzymywał jednak nadal pieczęć by zminimalizować koszta Chakry w razie uwolnienia swojego Reberu. Co więcej, zrobił dosłownie pół kroku w kierunku krawędzi i starał się obserwować zarówno grupę, która zmierza w ich kierunku jak i Zębatego. Nana zaczęła przekonywanie. Szef grupy też. Kaminari również musiał odegrać swoją rolę.
- Kaminari Anzou, grupa zaopatrzeniowa!
Stało się. Chłopak się przedstawił. Zastanawiał się, czy warto podawać swoje prawdziwe imię i nazwisko, jednak gdyby skłamał - kto wie, może to by ich zdemaskowało? Będzie trzeba go w przyszłości pewnie zabić, jednak teraz, przez tą krótką chwilę warto jest mieć go po swojej stronie.
- Kaminari nigdy nie zdradziłoby Muru...
Powiedział bardzo spokojnym głosem Białowłosy. To było dopełnienie jego gry aktorskiej. Nie zamierzał mówić nic więcej. Zwyczajnie stał ze złożoną pieczęcią, swoją uwagę bardziej skupił na nadciągającej grupie. Był niejako zasłonięty przez przywódcę i swoich towarzyszy, więc warto mieć na oku tych, którzy się zbliżają. Gdyby oni zaatakowali - Kaminari pośle w nich tyle wiązek ile jest w stanie, gdyby ich unikali - postara się nimi kierować tak, by zwyczajnie ich dopadły. Oczywiście - poczeka, aż Ci wejdą w odpowiedni zasięg, jednak warto poczekać na rozwój wypadków. Gdy tylko zauważy jakąś pieczęć, jakikolwiek podejrzany ruch - wiązki pójdą w ruch.

Skrót: podtrzymywanie pieczęci, krok ku krawędzi, rozmowa, obserwacja nadciągających ludzi - ewentualny atak.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Renkuro
Posty: 564
Rejestracja: 4 kwie 2021, o 16:06
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō / Łuska
Krótki wygląd: Średniej długości białe włosy sięgające do połowy karku, bardzo dziecięca i dziewczyńska uroda.
Widoczny ekwipunek: Duża torba
Duży zwój
Multikonta: -

Re: Szczyt Muru

Post autor: Renkuro »


Wygląda masek Shikarku:
Obrazek
Obrazek
Streszczenie działań:
  • Dorzucenie swojej cegiełki w próbie przekonania szermierza rozmową do zaniechania walki
  • Wyciągnięcie dwóch kolejnych kukieł, i zrepozycjonowanie swojej kolekcji oraz swojej osoby idąc w dół mapki
  • Zamiast agresji, próba przekonania przybyszy żeby sobie poszli
Czakra i używane techniki:
  Ukryty tekst
ZDOLNOŚCI
  Ukryty tekst
EKWIPUNEK
  Ukryty tekst
Lalki i ich ekwipunek:
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Sukuna
Posty: 222
Rejestracja: 31 sty 2021, o 03:16
Wiek postaci: 16
Ranga: Łuska (Ginkara)
Krótki wygląd: patrz av albo kp
Widoczny ekwipunek: .
• Płaszcz
• Torba na prawym pośladku
• Kabura na broń (prawe i lewe biodro)
GG/Discord: bombel#4444
Multikonta: -

Re: Szczyt Muru

Post autor: Sukuna »

Obrazek
Jakie to było zdziwienie, kiedy zadowolony jeszcze z tego, że udało nam się jakoś połączyć nasze umiejętności ze sobą i prawdopodobnie trafić przeciwnika, aż się okazało… że no nie trafiliśmy go. To był ten kluczowy problem. Zębaty niemal w mgnieniu oka ukrył się za ścianą. Czy to my byliśmy tacy otępiali i słaby, czy on tak potężny? Nie potrafiłem stwierdzić. Coś skutecznie tępiło mi zmysły i patrząc po reszcie, nie dotyczyło to tylko mnie, lecz po nich miałem wrażenie, że wiedzieli skąd to się wzięło. Ja nie, lecz nie był to czas na tego typu pytania.
Nasze działania jednak ostatecznie zakończyły się połowicznym sukcesem – może nie zabiliśmy potencjalnego przeciwnika, ale uratowaliśmy Yujime przez ostrzem, które miało zakończyć jego życie. Nasz dowódca zdobył wystarczająco czasu, by móc zareagować i się obronić kunaiami przed niecodzienną klingą miecza. Normalnie bym prychnął, zastanawiając się czemu wcześniej nie sięgnął po kunaie, zamiast bezużytecznej notki, lecz nie był to czas, ani miejsce na tego typu zachowania. Może i uratowaliśmy Uchihę, nie znaczyło to jednak, że mieliśmy chwilę wytchnienia. Ba, powoli atmosfera stawała się coraz gęstsza i bardziej intensywna.
Ucieszyłem się w duchu, że Nana postawiła na swoją kartę, która z kolei zadziałała najlepiej ze wszystkich wcześniejszych, czyli talk no jutsu negocjacje. Była to zdecydowanie lepsza opcja i jeśli o mnie chodzi, to przynajmniej w mafijnych działaniach to w przeszłości w takich gustowałem bardziej aniżeli w niepotrzebnej przemocy (w tym jednak rzecz, że nawet częściej jest potrzebna).
Reszta szybko się zaadaptowała, jak i również ja. Momentalnie zesztywniałem w geście stania „na baczność” i ni to powiedziałem, ni krzyknąłem:
- Sukuna, grupa zaopatrzeniowa! – Popatrzyłem na Zębatego z powagą, nie dodając nic więcej, uznając, że słowa przedmówców były już wystarczające na ten moment i wprowadziłyby jedynie większy mętlik w głowie naszego ostrozębego przyjaciela, po którym zaś widzieliśmy, że czasem ma jakieś dziwne odpały.
Rozluźniłem się nieco i zacząłem szybko główkować co można zrobić z tymi co dopiero biegną w naszą stronę, na sygnał krzyku Renkuro. Miło, że ten znów zareagował, zrobiło mi się przez chwilę jednak nieco cieplej w klatce piersiowej, kiedy mój mafijny kolega wspomniał o Dzikich – tym bardziej, że wybuch i całe zamieszanie działo się po drugiej stronie Muru, my zaś staliśmy na jego szczycie i mieliśmy czysty widok na to czy jakieś dzikie posiłki napierają na Mur. Miałem jednak nadzieje, że posłuchają się białowłosego, tym bardziej, że to on wcześniej wołał, więc mogli rozpoznać ten sam głos.
Należało teraz szybko wymyślić jakiś plan tego co robimy z towarzyszem naszego dowódcy. Przełknąłem ślinę główkując. Wszystko zależało tak naprawdę od tego co zrobią posiłki, które z każdą sekundą się coraz bardziej zbliżały.
Skinąłem głową do Nany, wzdychając jednocześnie i chwilę milczałem, nie odpowiadając. Popatrzyłem jeszcze na Yujime, który niewerbalnie dobitnie pokazywał nam, żeby nie reagować zbytnio agresywnie.
- Trzeba im wytłumaczyć, że jesteśmy razem. Chyba, że to oni są zdrajcami i idą nas pozabijać, wtedy trzeba będzie ingerować. – Powiedziałem półszeptem, jednocześnie mówiąc nieco kodem, a raczej trzymając się roli. Nie mogłem być pewien tego, że Zębaty, pomimo takiej odległości, nie słyszy każdego naszego oddechu, mogło być przecież i tak. Zrobiłem jeszcze kilka kroków do tyłu rękoma sprawdzając czy mam wszystko na swoim miejscu i wyciągnąłem z prawej kabury kolejnego kunaia z notką i załadowałem go do wyrzutni na moim przedramieniu, cały czas jednak wzrokiem podążając za jakimkolwiek ruchem, skupiony i gotów do reakcji.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3679
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Szczyt Muru

Post autor: Papyrus »

0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Awatar użytkownika
Nana
Posty: 803
Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
Wiek postaci: 22
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
GG/Discord: nanusia_

Re: Szczyt Muru

Post autor: Nana »

Na całe szczęście udało im się udobruchać Zębatego. Czy tego chcieli czy nie był bardzo potężnym przeciwnikiem i znacznie mądrzej było mieć go po swojej stronie. Niestety nie wszystko poszło tak jak planowali. Nana chciała przekabacić go na swoją stronę i prosić o pomoc w walce. Ajin-san miał jednak inny plan. Nie zdążyła nawet go o nic zapytać. Wyraźnie urażony zostawił z nimi swoich podopiecznych, a sam ewakuował się dosłownie spadając z krawędzi Muru. Kunoichi odprowadziła go posępnym spojrzeniem. W jej oczach czaił się żal, rozumiała jego ból. Wciąż nie była w stanie wytłumaczyć sobie postępowania Yujime. Z drugiej strony nie miała takiego przywileju. Każdy był kowalem swojego losu i nie zamierzała go oceniać. Oczywiście trzeba było mieć na niego oko. Nana nie chciała ponownie ryzykować jakiegoś błędu ze strony swojego dowódcy. Z początku darzyła go zaufaniem, obecnie? Był silnym, przydatnym narzędziem, które trzeba było niestety krótko trzymać. Był równie nieobliczalny co Zębaty. Niebezpieczny dla ich misji i życia. Nana zdawała sobie sprawę, że wszystkie decyzje, które musiał podejmować na pewno nie były łatwie. Wybierał między tym co dobre, a tym co łatwie. Plan jego klanu czy dobro swoich towarzyszy. Dziewczyna coraz bardziej cieszyła się, że tak na prawdę nie była częścią Uchiha. Było jej za nich na prawdę wstyd. Sama wybrałaby swoich towarzyszy nie zastanawiając się ani razu. I nigdy by tego nie żałowała. Czy znajdowała się po złej stronie konfliktu? Tak, jednak było już za późno, żeby zmienić zdanie. W końcu na szali znajdowało się również życie Anzou, Renkuro i Sukuny. Nie zamierzała zniżać się do poziomu Starego Yu i zdradzić wszystkich w okół siebie.
W tym czasie grupa strażników dobiegła z drugiej strony i wtedy zaczęły się schody. Nasza drużyna znajdowała się po środku konfliktu. Wszyscy sobie nie ufali i zaczynali się kłócić. Nana była z nich dumna w duchu, w końcu wprowadzanie zamętu było ich prawdziwym zadaniem. Według niej szło im całkiem nieźle. Teraz jednak pozostawała kwestia ich niefortunnej pozycji. Nana szybciutko ruszyła w stronę Anzou, żeby stanąć tuż za jego plecami. Stanie pomiędzy dwoma rozwścieczonymi oddziałami nie wchodziło w grę, przecież mogłaby czymś oberwać nawet przypadkiem.
Zlustrowała wzrokiem swojego dowódcę, który wyglądał na bardzo zmieszanego. Postanowiła go trochę uspokoić, przemówić do rozsądku.
- Yujime-san -zaczęła, żeby zwrócił na nią swoją uwagę - Pomóżmy rozwiązać tutaj konflikt. Wtedy szybciej będziesz mógł ruszyć za Ajinem i wyjaśnić mu całą sytuację. Na pewno na to czeka - powiedziała z zamiarem postawienia dowódcy na duchu. Musiał być skupiony na ich zadaniu i celu. Inaczej był jedynie przeszkodą i byłoby lepiej gdyby po prostu zniknął. Niestety nie mogli na nim polegać, dopóki nie weźmie się w garść.
Impas, co począć? Nana chłodno oceniła sytuację. Trzeba było wybrać stronę, przynajmniej na początek. Oczywiście mogli stanąć po stronie strażników Muru, jednak jej zdaniem byłoby to jeszcze bardziej podejrzane. Przecież ledwo co starali się dogadać z Ajinem. Jednym wyjściem było podsycenie atmosfery i pomoc dywizji morskiej. Kto wie, może w taki sposób pozbędą się wszystkich podejrzeń?
- Właśnie! - Dołączyła, zgadzając się ze strażnikiem z morskiej dywizji. - Po co takie pochopne decyzje! Może specjalnie chcecie nas zmylić - ciągnęła, a kłamstwo zbyt łatwo przechodziło jej przez gardło. Nie było jej jednak głupio. Liczyło się przetrwanie. Miała nadzieję, że reszta jej drużyny również się do niej przyłączy. W końcu czym były słowa jednej, młodej dziewczyny?
Gdyby cała reszta zdecydowała się walczyć Nana bez zastanowienia zaczęłaby składać pieczęci tak na wszelki wypadek.

Skrót: Zmiana pozycji, próba uspokojenia Yujime, wstawienie się za dywizja morską
Nana stara się zmienić pozycję na taką: Obrazek
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Anzou
Posty: 949
Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 16
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem

Re: Szczyt Muru

Post autor: Anzou »

Jeżeli ktoś z zewnątrz obiektywnym okiem spojrzałby na to, co aktualnie dzieje się na szczycie Muru, to bez cienia wątpliwości mógłby stwierdzić, że ogląda komedię. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że w tej komedii uczestniczy sam Kaminari. Jednak - od początku. Wielki przywódca, osoba odpowiedzialna za atak - Yujime-san w trakcie dialogu się zawahał. Czy to jest godne przywódcy? To właśnie przez niego, przez jego decyzje wszyscy są w tym miejscu i dokonują rewolucji, przewrotu. Jak do cholery można się tak zachowywać? Anzou gotował się od środka, jednak nadal starał się zachowywać spokój i skupienie. Zginąć tutaj? W samym środku akcji? To zdecydowanie nie przystoi Białowłosemu, który stał podtrzymując swoją pieczęć. Musiał być gotowy do ewentualnego ataku. Miał tą przewagę. Ludzi na górze było coraz więcej i należało obrać jakiś front. Z racji, że grupa Anzou miała być odpowiedzialna za granie na czas, za sianie dezinformacji - musieli w tym przypadku wykorzystać fakt, że dwie grupki ludzi z Muru się sprzeczają. Jedni z nich to ludzie Zębatego, więc w celu zyskania jego zaufania warto wziąć stronę jego ludzi. Nana jak widać przeszła już do działania. Chłopak nie pozostawał bierny.
- Co wy robicie? Po co siejecie chaos?! Nie widzę tutaj żadnych dzikich! To niepoważne!
Wykrzyczał Anzou w kierunku ludzi, którzy nie trzymali z Zębatym. Sam chłopak krzycząc przemieścił się delikatnie by być na wysokości Sukuny. Nie robił żadnych gwałtownych ruchów. Swoją wypowiedzią chciał przekonać ludzi Zębatego do tego, by wyeliminować czwórkę, która była odpowiedzialna za dym. Jeżeli ludzie od Ajina mają poukładane w głowie powinni ugiąć się pod wpływem słów Nany, Anzou i pewnie pozostałych. Tak zwany społeczny dowód słuszności! To nic, że tym razem lekko naciągany i wcale niepowiązany z prawdziwym faktem. Kaminari bacznie obserwował ruchy swoich ,,rywali| i był gotowy na odpowiednią reakcję. Gdy zauważy cokolwiek podejrzanego - ruch do Kabury, do składania pieczęci, cokolwiek - Anzou automatycznie wystrzeli swoimi wiązkami w przeciwników. Pośle je jak najszybszym ruchem bezpośrednio na rywali. Maksymalna amunicja. Dziewięć bolesnych wiązek. By ograniczyć ruchy chłopak pośle je również w taki sposób, by ewentualnie odciąć rywalom drogę. (trzy wiązki pójdą w praktycznie w linii prostej od Anzou w prawo [patrząc na mapę z góry] by potem zakręcić niczym bumerang i zmniejszając pole do ewentualnej ucieczki, a pozostałe sześć - bezpośrednio na grupę. Samymi wiązkami chłopak będzie sterować tak, by trafić jak najwięcej osób.) Jest to jednak plan B. Plan na wszelki wypadek. Młodzieniec liczy, że rozmową uda się im przekonać kumpli Zębatego, a wtedy wszystko pójdzie zdecydowanie łatwiej.

Skrót: skupienie, utrzymanie pieczęci, przemieszczenie na wysokość Sukuny, rozmowa, ewentualny atak/wyczekiwanie w skupieniu.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Sukuna
Posty: 222
Rejestracja: 31 sty 2021, o 03:16
Wiek postaci: 16
Ranga: Łuska (Ginkara)
Krótki wygląd: patrz av albo kp
Widoczny ekwipunek: .
• Płaszcz
• Torba na prawym pośladku
• Kabura na broń (prawe i lewe biodro)
GG/Discord: bombel#4444
Multikonta: -

Re: Szczyt Muru

Post autor: Sukuna »

Obrazek
Czy wszystko co zaplanowaliśmy szło zgodnie z planem? Jasne, że nie, to byłoby niezwykle zaskakujące gdyby tak było. Jedyne co mnie w tym wszystkim frapowało to fakty jak to się stało – o dziwo nie była to konsekwencja jakiegokolwiek działania z najemników, mnie, Nany, Renkuro czy Anzou, ale samego dowódcy, który w gruncie rzeczy miał poniekąd ciągnąć naszą grupę, przynajmniej doświadczeniem i bojowym nastawieniem czy umiejętnościami. Zamiast tego przyszło nam się zmierzyć z powolnym i ryzykownym spacerze po cienkim lodzie, czym była sama rozmowa i negocjacja z Ajinem, który był niczym wybuch – w jednej chwili spokojny, by w drugiej eksplodować chaosem w oczach i krwiożerczym okrzykiem.
Odetchnąłem cicho z ulgą, kiedy Ajin wyszedł nieco zdystansowany i mimo dalszej wrogości w jego oczach, nie rzucił się na nas z mieczem uniesionym nad głową, by zadać ostateczny cios i rozkoszować się rozlewem szkarłatnej i gorącej krwi, parującej w tym zimnie, w jakim staliśmy. Zaraz za nim zaś pojawiła się dwójka jego podopiecznych, którzy przybyli na jego wezwanie. Im więcej osób, tym większa szansa na wykrycie, ale i na wtopienie się w tłum. Duże ryzyko, duża nagroda, jak to się mówiło. Nie odzywałem się do tej pory, nie chciałem przyciągnąć ich ewentualnej uwagi, która by skierowana została w moją stronę. Na ten moment to Yujime był osobą, którą każdy interesował się najbardziej i nic w tym dziwnego nie było, ponieważ samą rangą również odstawał od reszty. Przynajmniej tą, którą miał według kłamstw, którymi byliśmy otoczeni, a które zapewniały nam kolejne oddechy na tym świecie.

Serce nieco podskoczyło mi do gardła, kiedy Ajin zarządził przeszukanie nas, sam zaś znikając z naszego pola widzenia, zeskakując w dół. W tym samym czasie z drugiej strony pojawili się kolejni Murarze, którzy również zostali tutaj zwabieni krzykiem lub czymkolwiek innym, nie mi to oceniać. Mogę za to stwierdzić, że sytuacja nie była najlepsza, acz szybko się powoli klarowała i pozwalała nam na dalsze działanie. Bowiem nasz wspaniały i mądrze myślący dowódca znany pod szlachetnym imieniem Yujime spróbował wpleść zamieszanie w szeregi przeciwników (słusznie zresztą), lecz będąc czymś na tyle rozproszony, że brzmiał jak najgorszy kłamca. Już miałem kląć pod nosem i przygotowywać się do walki, nikt o zdrowym zmysłach przecież nie mógł w coś tak niepewnego uwierzyć, lecz tutejsi strażnicy kolejny raz mnie zaskakiwali swoją błyskotliwością. Szybko załapali temat i zaczęli panikować wysyłając sygnały, nam zaś przyszło jedynie się zaadaptować do sytuacji oraz szybko zareagować. Podobnie zresztą jak ludzie od Ajina, więc wyszło na to, że mieliśmy się z nimi spoufalać tym mocniej, żeby mieć jakiś punkt zaczepienia, zdobyć kogoś chociaż namiastkę zaufania. Nana i Anzou już zareagowali, przyszła pora i na mnie. Wcześniej raczej stałem zdystansowany i milczący, by nie wzbudzać niepotrzebnych podejrzeń, tym razem poczułem, że to jest ten moment, w którym powinienem zareagować.
- Widzisz gdzieś tu dzikich? Bo ja nie, nic więc dziwnego, że jesteście oskarżani, tym bardziej, że teraz ci na dole mają chujowe informacje, bo żadni dzicy nie atakują! Nasz dowódca zwrócił uwagę na potencjalną współpracę Uchiha z dzikimi, ale nic o jakimkolwiek ataku, wy zaś zareagowaliście dokładnie tak, jakby zachowaliby się ci, którzy mają za zadanie odwrócić uwagę nas wszystkich od prawdziwego problemu i wroga! – Wyrzuciłem agresywnie z siebie, patrząc z wrogością w oczach na tych tutaj strażników, czasem zerkając jeszcze na ludzi Ajina, żeby być gotowy przed jakimkolwiek atakiem z którejkolwiek strony. Tyle dobrze, że gdyby ludzie Zębatego zaatakowali, to ich pierwszym celem jest Yujime, my zaś dzięki temu możemy bardziej skupić się właśnie na tej drugiej grupce, która bez pomyślunku użyła kodu czerwonego.
Całe moje zarzuty wobec tej grupy były ukartowane, bowiem w rzeczywistości lepiej być nie mogło z tymże sygnałem. Bowiem wiele posiłków, które by pobiegły w stronę wybuchu, teraz mogły zostać rozdysponowane tak, żeby pójść bronić się przed atakiem Dzikich, który tak naprawdę nie następuję, co zaś przyczyniało się do zdobycia dużej ilości czasu dla tych, którzy byli na dole i prawdopodobnie byli właśnie poświęceni w pełni walce z wrogiem.
Ogółem mówiąc cały czas stałem w tym samym miejscu, na nieco ugiętych kolanach i z rękoma gotowymi by w razie czego zaatakować, albo sięgnąć do którejś z kabur. Wyrzutnia była załadowana kunaiem z notką, tak więc w razie czego mogłem skutecznie zaatakować którąkolwiek grupkę. Modliłem się w myślach tylko, żeby Yujime znów nie wpadł na jakiś wspaniały pomysł z przyklejaniem notki do czoła przeciwnika, bo każda taka akcja była jedynie igraniem ze śmiercią. Ja zaś specjalnie nie wyszedłem o krok do przodu, co byłoby sensowne z punktu takiego, że byłem jedynym walczącym w zwarciu, ponieważ mogło to pokrzyżować nieco plany Anzou co do swoich wiązek elektryczności. Najlepszą strategią na ten moment jest pozwolenie reszcie działać, bym ja mógł ewentualnie wykończyć zranionego już przeciwnika Bakutonem.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Renkuro
Posty: 564
Rejestracja: 4 kwie 2021, o 16:06
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō / Łuska
Krótki wygląd: Średniej długości białe włosy sięgające do połowy karku, bardzo dziecięca i dziewczyńska uroda.
Widoczny ekwipunek: Duża torba
Duży zwój
Multikonta: -

Re: Szczyt Muru

Post autor: Renkuro »


Streszczenie działań:
  • Renkuro staje po stronie przybyłych z muru
Czakra i używane techniki:
  Ukryty tekst
ZDOLNOŚCI
  Ukryty tekst
EKWIPUNEK
  Ukryty tekst
Lalki i ich ekwipunek:
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3679
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Szczyt Muru

Post autor: Papyrus »

0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Zablokowany

Wróć do „Shi no gēto”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości