Szczyt Muru

Główna siedziba sił Shinsengumi, umiejscowiona w samym środku długości muru, jednocześnie strzegąca jedynej istniejącej bramy. Składa się z licznych budynków mieszkalnych dla strażników, stanowią one mniejszość w porównaniu do licznych magazynów, spiżarni, zbrojowni, szpitali, miejsc bożych i wszelkich innych budowli służących jednemu celowi. Samowystarczalności Muru.
Awatar użytkownika
Nana
Posty: 803
Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
Wiek postaci: 22
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
GG/Discord: nanusia_

Re: Szczyt Muru

Post autor: Nana »

Wydostanie się na zewnątrz było planem numer jeden. Duchota, kurz i dym uniemożliwiały Nanie logiczne myślenie. Zresztą znajdowanie się w jednym pomieszczeniu z silnym przeciwnikiem i niewielką widocznością nie było najlepszym pomysłem. W tym momencie zależało jej tylko i wyłącznie na opuszczeniu ciasnych korytarzy. Kiedy notka wybuchła i po chwili im oczom ukazała się sporych rozmiarów wyrwa w ścianie, odetchnęła z ulgą. Wiedziała, że najgorsze mieli już za sobą. Wyszła przez nią wraz z towarzyszami biorąc głęboki oddech. Fala świeżego powietrza przyprawiła ją o mdłości, które szybko zdusiła w sobie. Różnica była kolosalna. Czy to był koniec? Wątpiła. W końcu wciąż znajdowali się gdzieś po środku Shin no Geto. Wciąż musieli pozostać czujni. Cieszenie się przed czasem mogło okazać się zgubne. Mimo wszystko nie potrafiła stłumić delikatnego uśmiechu, który wykrzywił jej usta. Wreszcie coś poszło po ich myśli.
- Wszyscy cali? - Zapytała spoglądając na resztę. Anzou i Sukuna wyglądali na całych i zdrowych. Hattori również chyba przestał się już trząść. Nana byłą ostatnią osobą, żeby go osądzać. Sama przeszła niezłą walkę ze strachem tam, w środku. Mogła udawać, że jej to nie ruszyło, tylko po co? Przeszli swoje, mogli być z siebie dumni, że wciąż żyją. Wielu innych Shinobi nie mogło pochwalić się tym samym. Przed oczami stanęły jej zwęglone ciała strażników na Szczycie Muru, których spaliła doszczętnie. Dziwne uczucie żalu ogarnęło jej ciało.
Na szczęście Hattori znał drogę. Nana cieszyła się, że zdecydował się do nich dołączyć. Okazał się całkiem przydatnym nabytkiem. Znał teren i doskonale radził sobie w roli przewodnika. Może nie był najlepszy w boju, jednak kto z nich tak na prawdę był? Mieli być grupą dywersyjną, pomocą dla innych. Ich umiejętności nie dorównywały reszcie, więc powinni się po prostu cieszyć, że przeżyli. Obojętnie jakie mieli cele i co ich różniło, Hattori wciąż z nimi podążał. Teraz byli jedną drużyną i walczyli tylko i wyłącznie za siebie. Wybór Mur czy Uchiha zbladł w świetle nowych problemów. Oczywiście Kunoichi nie wiedziała czy reszta podziela jej zdanie. Mogła mieć jedynie taką nadzieję.
Biegli po ścianie Muru w dół chcąc dotrzeć w wyznaczone miejsce. Rozkaz był prosty. Uciekajcie do stajni - wciąż pobrzmiewało jej w głowie. Słowa dowódcy, kiedy potwór stanął im na drodze. Za pewne każdy z nich myślał tak samo. Żyją? Tyle niedopowiedzeń zawisło w powietrzu. Tysiąc słów cisnęło jej się na usta. W zamian za to westchnęła ciężko.
- Ciekawe co z Renkuro i Yujime - powiedziała na głos pewnie co większość myślała. Nie mieli od nich żadnych wieści. A może Ci czekali już przy stajni? Przemknęło jej przez myśl, że powinni ich poszukać. Z drugiej strony byłaby to stara czasu, jeśli eksplozja zniszczyła potwora. Bezsensowne błądzenie po korytarzach Muru nie było najlepszym pomysłem. Nana rozglądała się na boki dokładnie lustrując teren. Zbierała informacje o potencjalnych zagrożeniach. Przecież nie był to jeszcze koniec. Ten nastąpi dopiero, kiedy będzie mogła wziąć długą, gorącą kąpiel w jednej z karczm w Sogen. Z dala od Muru. A co potem? Odrzuciła od siebie wszystkie inne myśli. Musiała skupić się na tym co teraz.
Jej uwagę przykuła inna grupa. Lalkarz, ranni i chyba Toshiro?Nie była pewna. Spoglądając w ich stronę szybko dezaktywowała Sharingana, przypominając sobie jak kazał jej się nie wychylać. Sawada Nana, prawda? Jej oczy wróciły do swojego normalnego, ciemnego koloru. Po tym co stało się na Murze zdecydowała, że nie dołączy do swojego klanu. Musiała pozostać w ukryciu obojętnie czy tego chciała czy nie. Pamiętała zaproszenie Azumy, które wydawało jej się teraz takie dziecinne i słodkie. Chłopczyk nie rozumiał o czym mówił. Nana miała nadzieję, że nigdy nie będzie musiał stawić czoła Uchiha, że wszystkie problemy związane z tym klanem go ominą. Życzyła mu tego z całego serca.
Biegła dalej prowadzeni przez Hattoriego.

Techniki
  Ukryty tekst
Aktywne
  Ukryty tekst
Staty i kp
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Renkuro
Posty: 564
Rejestracja: 4 kwie 2021, o 16:06
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō / Łuska
Krótki wygląd: Średniej długości białe włosy sięgające do połowy karku, bardzo dziecięca i dziewczyńska uroda.
Widoczny ekwipunek: Duża torba
Duży zwój
Multikonta: -

Re: Szczyt Muru

Post autor: Renkuro »





Streszczenie działań:
  • Biały pająk zatrzymuje się i ostrzeliwuje całą szerokość korytarza senbon, próbuje oślepić wroga notką świetlną ze swojej klatki piersiowej, a notką wybuchową zranić przeciwnika zakładając że ten natrze na lalkę. Później zaatakuje go swoimi brońmi.
  • W razie czego róża odpala tarczę

[ghide]Szybkość kukieł 140, siła 60. Za wyjątkiem róży 110 i 90. Wytrzymałość 100 biorąc pod uwagę bonus klanowy.[/ghide]
Czakra i używane techniki:
  Ukryty tekst
ZDOLNOŚCI
  Ukryty tekst
EKWIPUNEK
  Ukryty tekst
Lalki i ich ekwipunek:
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Sukuna
Posty: 222
Rejestracja: 31 sty 2021, o 03:16
Wiek postaci: 16
Ranga: Łuska (Ginkara)
Krótki wygląd: patrz av albo kp
Widoczny ekwipunek: .
• Płaszcz
• Torba na prawym pośladku
• Kabura na broń (prawe i lewe biodro)
GG/Discord: bombel#4444
Multikonta: -

Re: Szczyt Muru

Post autor: Sukuna »

Obrazek
Kolejne sekundy mijały, ja zaś zastanawiałem się ile jeszcze czasu nam zostało. Czy to będzie kolejne dziesięć mrugnięć? Dwadzieścia oddechów, czy może moment, w którym ktoś z nas uniesie swój ton głosu o kilka decybeli? Cóż, w tym momencie to wybuch w pełni nas w tym wyręczał, był on zdecydowanie głośniejszy, nieco lepiej zwracał na siebie uwagę. Ale kto wie? Może Yujime w tym momencie wyciągnął swojego asa z rękawa i pokazał dobitnie dlaczego to właśnie on został wybrany na dowódcę. Przełożonego wszystkich innych uczestniczących w tejże akcji.
Wybuch wzniósł i wytworzył tumany kurzu, kawałków kamieni i brudu, musiałem więc wybiec przez dziurę z zasłoniętą twarzą i niemalże zamkniętymi oczami. Chakra w stopach zadziałała oczywiście od razu, nigdy nie miałem problemu z tak trywialnymi detalami i nasza ostateczna ucieczka się rozpoczęła.
- Cały. – Odpowiedziałem jeszcze Nanie przed wyskokiem i ku własnemu zaskoczeniu, spojrzałem kątem oka za Hattorim, który przyczepiony był do naszej grupy. Musiałem przyznać, był on nam teraz potrzebny, z pewnością przydatny. Doskonale znał tutejszy teren, w przeciwieństwie do nas. Widok „z okna” dawał od samego początku do zrozumienia, że wiele rzeczy, które początkowo zaplanowano, nie wypaliły.
Wszyscy biegliśmy zgodnie z moim planem z nieco wysuniętym Hattorim, co tworzyło lekki znak „V” jeśli się patrzyło z powierzchni ziemi. Prowadził nas w dobrym kierunku, zaś my z oddali mogliśmy ujrzeć pozornie podobne twarze, które najpewniej należały do innych najemników, którzy zostali zatrudnieni przez Uchiha. Nie miałem pojęcia czy zadanie było wykonane, ale również nie cieszyłem się na ich widok – na misjach w Akiyamie bardzo dobrze się poznałem na tym jak łatwo oszukać kogoś swoim wyglądem. To mogli być zwyczajni shinobi pod techniką podmiany, którzy pomordowali naszych chwilowych sojuszników i przybrać ich twarze, by ostatecznie wykończyć wszystkich innych w odpowiednim momencie. Nie zaprzątałem sobie tym jednak myśli zanadto, ponieważ na razie były ważniejsze priorytety.
Zakłuło mnie nieco w serce, kiedy na słowa Nany wyobraziłem sobie martwo patrzące zwłoki Renkuro, pierwszego lepiej poznanego mi „współbratymca” z mafii. Nie chciałem by umierał, wyobrażałem sobie jak razem wracamy do Shigeki, gdzie cieszymy się z wykonanego zadania.
- Miejmy nadzieje, że żyją. Albo Yujime na tyle odwrócił uwagę… tego czegoś, że Renkuro udało się zbiec. – Odpowiedziałem wystarczająco głośno, by usłyszała pomimo świstu powietrza jaki towarzyszył naszemu biegowi. Przełknąłem ślinę i pobiegłem dalej, cały czas trzymając się szyku, trzymając się kierunkowi wyznaczonemu przez Hattoriego.
Streszczenie działań
1. Biegnie za Hattorim.

Techniki
Chakra: 85%

Statystyki etc.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Anzou
Posty: 949
Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 16
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem

Re: Szczyt Muru

Post autor: Anzou »

Gdyby ktoś kilka tygodni przed całymi wydarzeniami powiedział Białowłosemu co się stanie... ten prawdopodobnie by daną osobę wyśmiał i jej nie uwierzył. Niestety, ludzkie życie pisze takie scenariusze, że nigdy nie można być pewnym jutra. Teraz było identycznie. Anzou nie miał nawet ułamka pewności, że dożyje jutra i że uda mu się wrócić do domu bez większych komplikacji. Według niego - było to niemożliwe, a konsekwencje przewrotu na Murze pójdą dalej w świat. I to nie jest dobra informacja. Anzou będzie musiał przyjąć to na klatę lub liczyć na cud, że nie zostanie z tym powiązany. Może jakaś delikatna zmiana wyglądu? Kto wie. Teraz jednak grupa miała inne zadanie. Kolejny kroczek ku wolności. Sukuna dzielnie zdetonował ściany, wybuch był na tyle mocny, by skruszyć skałę Muru. Czy dźwięk nie przykuje uwagi potwora? Kaminari wiedział, że gdzieś w środku został jego towarzysz, ten od Marionetek. Osoba, która tak samo jak on - znalazła się w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie i została zmanipulowana przez Uchiha... Anzou nawet nie myślał już o Ame i Azumie. Nie dbał w chwili obecnej czy oni żyją, czy Rewolucja, czy śmierć sięgnęła po ich dusze.
- Jeszcze cały.
Powiedział do Nany spokojnym, ale lekko zrezygnowanym głosem przedstawiciel Kaminari. W momencie, gdy jego ciało, przynajmniej obecnie nie było aż tak zagrożone - myśli, różnego rodzaju myśli przeszywały umysł Anzou. I nie były to pozytywne emocje. Niemniej, trzeba było dalej działać. Młodzieniec stale utrzymywał więc Chakrę w swoich stopach i kontynuował Bieg do stajni. Zgodnie z rozkazem. Jeżeli ma się to skończyć, to właśnie tam. Anzou pozostawał w stałym skupieniu i wypatrywał zagrożenia. Starał się oddychać spokojnie, łapać powietrze i dotleniać organizm. Jest to jedna z doskonale znanych mu metod na uspokojenie się i zachowanie trzeźwego myślenia. Tylko i wyłącznie w ten sposób będzie w stanie nie oszaleć i w miarę racjonalnie myśleć.
*Niech to się już wszystko skończy. Nie mogę tak dalej. Cała ta rewolucja... Pochłonęła już tyle żyć. Już tyle ludzi straciło ojców czy matki. A my, ludzie... Nie zasługujemy na to, by sobie chodzić po tej ziemi. Świat jest taki piękny, a walki, które prowadzimy... są totalnie bez sensu. Walczymy o pieniądze, o sławę? Krzywdzimy przy tym innych. I po co to wszystko? Skoro można umrzeć w ułamek sekundy i wszystko stracić. Każdy, do cholery każdy zasługuje na szansę, jednak obie strony muszą tego chcieć. Ten potwór, czymkolwiek to było... Jeżeli był zza Muru... Chyba nie wykazywał się zbytnio chęcią do współpracy i koegzystencji. Pieprzony Mur. Pieprzeni Uchiha!*

Skrót: bieg po Murze za grupą do Stajni, stała ostrożność.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3678
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Szczyt Muru

Post autor: Papyrus »

0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Zablokowany

Wróć do „Shi no gēto”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość