Karczma "Saya"

Główna siedziba sił Shinsengumi, umiejscowiona w samym środku długości muru, jednocześnie strzegąca jedynej istniejącej bramy. Składa się z licznych budynków mieszkalnych dla strażników, stanowią one mniejszość w porównaniu do licznych magazynów, spiżarni, zbrojowni, szpitali, miejsc bożych i wszelkich innych budowli służących jednemu celowi. Samowystarczalności Muru.
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3928
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Karczma "Saya"

Post autor: Ichirou »

Propozycja okazała się zadowalająca i można było stwierdzić, że kwestie finansowe mieli już za sobą. Strażnik wstępnie bo wstępnie, ale się zgodził. Mając więc najważniejsze rzeczy ustalone, Ichirou mógł odrobinę bardziej się rozluźnić i skupić chociażby na posiłku. Siorbnął kilka razy ramen, wysłuchując niezbyt ciekawej wypowiedzi kruczowłosego. No cóż, to wszystko szło zbyt gładko i w końcu pojawiły się drobne problemy. Sabaku westchnął cicho. Nie był zwolennikiem formalności, robót papierkowych i tego typu spraw, no ale skoro była taka konieczność, to dało się to wykonać. Właściwie, to nie miałby nawet oporów, by spisać dowolne pisemko na kolanie, podpisując się jako lider całego szczepu, wielki możnowładca, czy nawet jako sam Antykreator.
- No dobra, mogę to załatwić - odparł z drobną niechęcią między jednym kęsem a drugim. Na wzmiankę o dyskrecji odnośnie jego danych osobowych skinął jedynie głową potwierdzająco. W sumie nie było powodu, żeby rozpowiadać o tym osobniku na prawo i lewo.
- Mhm, na to wygląda, najważniejsze kwestie mamy ustalone - zgodził się z rozmówcą, bo chyba nie było już żadnych spraw, o które mogliby się zaczepić w tym momencie. Owszem, nie było żadnej pewności, że czarnowłosy najemnik stawi się w Sabishi i dołączy do bitwy, ale takiej pewności władca piasku mieć nie mógł. Swoje zrobił, oferując dostatecznie wysoką kwotę, udzielając odpowiednich informacji, a reszta już zależała tylko od woli strażnika. Siłą go zaciągnąć przecież się nie dało. Ichirou miał prędzej czy później pytać się o godność rozmówcy, ale został w tym uprzedzony, więc po prostu skinął głową, zapamiętując usłyszane imię i nazwisko.
- Dzieje się coś u was na tym Murze? W sumie to mało o tym słyszałem - powiedział w pewnym momencie, swobodnie przechodząc do innego, mniej konkretnego tematu. Było to bardziej nawiązanie jakiejkolwiek rozmowy aniżeli próba wyciągnięcia informacji. Mur, straż i związane z tym kwestie średnio go interesowały. Miał wiele innych spraw na głowie, więc po prostu nie zaprzątał sobie głowy czymś, co było tak oddalone od Wydm. Nie oczekiwał więc żadnej szczegółowej odpowiedzi. Po prostu chciał jakoś zająć czas, w którym dokańczał swój posiłek. Jejku, przez tą całą wojnę zrobił się strasznie mało towarzyski. Kiedyś potrafił pół dnia przesiedzieć w barze, a dzisiaj po krótkiej wizycie już myślał o opuszczenia przybytku i ruszeniu w dalszą drogę.
Ech, a może się po prostu robił stary i wbrew swojemu wcześniejszym postanowieniom, robił się nudnym, oddanym obowiązkom człowiekiem?
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Yuusha

Re: Karczma "Saya"

Post autor: Yuusha »

No i pysznie, wygląda, że obie strony były zadowolone. Wydmy załatwiły sobie kolejnego frajera do zabijania się z innymi frajerami, zaś ten konkretny frajer, czyli ja - załatwił sobie dodatkową robótkę za wcale nie tak mały pieniądz. Oczywiście o ile się nie rozmyślę, bo tak między nami - już podjąłem decyzję, że wezmę udział w tej całej wojence, ale wolałem nie mówić niczego wiążącego, by później nie było, że jestem niesłowny, czy coś takiego. A dodatkowo nie musiałem nic podpisywać, co było mi bardzo na rękę. Zrobiłem tak, gdyż nigdy nic nie wiadomo, na zlecenie Administratora też się zgodziłem, a przecież to był ktoś bardzo wysoko postawiony, jednak w ostatniej chwili wymiękłem i przestraszyłem się konsekwencji jakie niosło ze sobą spotkanie pewnego rodu na ich ziemiach. Rzecz jasna tu też nie będzie wcale lepiej, ale no. Wojna to wojna, nie będę sam, czyż nie? Jedną przeżyłem, to i drugą dam radę. Tak przynajmniej sądziłem. Poza tym pozostawała ostatnia kwestia, chyba najważniejsza - Kyuo Uchiha. Jeśli ten powie 'nie', no to panie, a żeby psy zaczęły szczekać dupami, nigdzie się nie ruszę. Nie mam zamiaru porzucać muru dla jednorazowych pieniędzy, nawet jeśli w grę wchodzi naprawdę wchodzi spora suma. No, chyba że Ichirou i jego wesoła rodzinka go najmie, da dach nad głową i będzie regularnie płacić sto ryo. Wtedy to inna sprawa, a na pustynie bym nie narzekał, przynajmniej zawsze ciepło tam jest. Ale tak się nie stanie, więc z czym do ludzi?
Posiłek skończyłem jako pierwszy, odkładając pałeczki równo na misce, zaś tą odsuwając od siebie nieco. Następnie znów sięgnąłem po papierosa. Cholera, powinienem zacząć je ograniczać, bo zdecydowanie za dużo palę. No ale nic. Najwyraźniej już się wpasowałem w książkowy przykład nałogowca.
- Hmmm... - westchnąłem, wzruszając ramionami i jednocześnie pokazując dłońmi na dość wesołą atmosferę w przybytku w którym aktualnie przebywaliśmy. - Niespecjalnie, zresztą jak widać. Ale tak być powinno, im mniej problemów tym lepiej. - a co miałem mu powiedzieć? No nic się nie działo, cisza i spokój. Za murem to co innego, bo chuj wie, co tam siedzi, zaś ja niewiele na oczy widziałem. Ledwo mnie awansowali. Wciąż byłem żółtodziobem, tak jakby. Tak więc za wiele do powiedzenia nie miałem, poza tym byłem raczej z tych wygodnickich osób, którym na rękę, że nic się nie dzieje. Chociaż to nie tak, że byłem leniem. Jak coś trzeba zrobić - zrobię to. Ale czyż nie lepiej by na świecie panował spokój? A dookoła bzyczały pszczółki i ćwierkały ptaszki? No pewnie, że kurwa lepiej. Oczywiście nie wszystkim to na rękę, bo zawsze znajdą się maniacy walk, jakieś pojeby, co lubią siać chaos i zniszczenie i ogólnie mają jakieś problemy ze sobą, bo im nie staje. Ja zaś wolałem, by była cisza i spokój. Czy to źle?
Rozsiadłem się wygodniej z papierosem w dłoni.
- Wiem, że mówiłem, że nic mnie to nie obchodzi, ale właściwie to teraz jestem ciekaw. Coście za jedyni, że chcecie tłuc się z tymi całymi... 'Kaguya'? Z twoich słów wynika, że ten cały ród nie wydaje się jakiś niesamowicie silny, no, chyba że mają jeszcze kogoś za plecami. Wtedy to inna sprawa. Wybacz, ale nie mam zbytnio rozeznania w świecie, zresztą nawet się tym nie interesuje. Problemy innych niespecjalnie mnie obchodzą. - no coś tam słyszałem, że mieli niezły sajgon na tej całej pustyni i w ogóle, ale jak powiedziałem - jednym uchem mnie to wpadło, innym wypadło. Tyle. Poza tym wyszukiwanie pojedynczych najemników wydawało się dziwne. A może ja byłem tylko wyjątkiem? Chuj go wie. Może przez te wszystkie ploty faktycznie uważali mnie za kogoś niesamowitego, a przecież nikim takim nie byłem. Chociażby w tej budzie znalazłoby się zapewne kilku silniejszych ode mnie. Ale tak czy siak chyba już tego nie naprostuję, więc pies im mordę lizał. Będę musiał z tym już jakoś ewentualnie żyć, mimo że ni w ząb mi się to nie podobało. Ważne, by więcej głupot nie rozeszło się po świecie, bo w końcu i ród Koseki straci swoją cierpliwość...
0 x
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3928
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Karczma "Saya"

Post autor: Ichirou »

Otrzymał zwięzłą, pozbawioną jakichkolwiek detali odpowiedź. Nic nie szkodzi. Ichi coś tam jedynie mruknął na przytaknięcie podczas siorbania ramen. Właściwie to jego wizja na temat Muru wcale się nie zmieniła. No mur jak mur, strażnicy niby go pilnują, ale przed czym dokładnie to już chuj wie. Nie było więc nic dziwnego, że ci bardziej znudzeni po prostu opuszczali strażnicę, żeby sobie powalczyć na cudzych wojnach. A że jakiś tam żołd wypłacali, zapewniali dach nad głową i wyżywienie, to nie dziwne, że znajdywali się chętni, żeby tu pracować. Mimo zalet i tego pozornego braku zajęcia, władca piasku raczej nie widział się w tym miejscu, na pewno nie na dłużej. Służba, trzymanie się rang i tego typu sprawy całkowicie gryzły się z jego usposobieniem. Fakt, jako shinobi należący do szczepu musiał podporządkowywać się decyzjom lidera, ale mimo wszystko jego pełnienie działania miały znacznie większą swobodę. W ostatnim czasie działał przecież z własnej inicjatywy, a nie z powodu jakichś odgórnych rozkazów. Tak to przynajmniej widział Ichirou, któremu w kwestiach dotyczących jego osoby brakowało obiektywności. Będąc trzymanym na łańcuchu dłuższym jedynie o centymetr od sąsiada wmawiałby mu (a także i sobie), że nie jest ograniczony i ma absolutną swobodę.
- Nawet jeśli nie jest niesamowicie silny, to ciężko go tak po prostu zignorować. Tak samo jak i my mogą starać się zwiększyć swoje oddziały. A co do tego drugiego... Cóż, nigdy za sobą nie przepadaliśmy, a Kaguya do pieprzeni barbarzyńcy. Potrafią zaatakować bez powodu, dla samej walki. Jakiś rok temu nas zaatakowali, wtedy akurat był dość mocny pierdolnik. Trudno ocenić, kto na tamtym wyszedł lepiej. Znaczna większość atakujących poległa, ale my też odnieśliśmy spore straty. Należy więc w końcu rozstrzygnąć ten konflikt i raz na dobre wytępić ten przeklęty klan. Co do nogi. - Odpowiedź powinna być satysfakcjonująca dla kruczowłosego. Oczywiście, że Ichirou przemilczał pewne fakty, takie jak chaos po turnieju, pojawienie się potężnej bestii, ale dość nierozsądne byłoby mówić tak o wszystkim ledwo co poznanej osobie, której udział w konflikcie wciąż pozostawał niewiadomą. I tak już powiedział mu wiele.
Wywijał przez kolejną chwilę pałeczkami, aż wreszcie skończył swój posiłek i odstawił niemalże pustą miskę na bok. O ile Yuusha miał jeszcze jakieś pytania, był gotów udzielić mu odpowiedzi w miarę swoich możliwości i rzecz jasna chęci.
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Yuusha

Re: Karczma "Saya"

Post autor: Yuusha »

Wojny jak to wojny, chodziło w nich o to, aby wygrać z przeciwnikiem. Ale wybijać do nogi? Znaczy wszystkich? Starców, kobiety i dzieci również? Nie żeby to było jakieś dziwne, ale... zwykle wystarczało pokonać wojska przeciwnika, zatknąć flagę na ich ziemiach i tyle. Pozamiatane. Choć jeśli się nad tym pomyśleć, plemię któremu tylko w głowie wojażka posiada raczej niewiele osób w podeszłym wieku. Albo wcale. Zwyczajnie nie dożywali pewnego wieku, bo ginęli podczas walk. Dość logiczne. Ale wracając do kwestii której się uczepiłem - jeśli faktycznie byli to barbarzyńcy, którzy myślą tylko i wyłącznie o walkach, a ich jedynym celem w życiu jest zabijanie innych, to faktycznie wypadałoby coś z tym zrobić. Chociaż to dziwne. Czemu w takim razie nie słyszałem o nich wcześniej? Ba, to dość dziwne, że wciąż istnieli! To by równie dobrze znaczyło, że wcale nie są tacy słabi. A przynajmniej tak se wywnioskowałem, ale co ja się tam znam.
- Kompletna eksterminacja, ka? Chcecie wymazać ich istnienie z kart historii? Odważnie. - skrzywiłem się. - Jednak ja się nie param w zabijaniu niewinnych, więc w tej kwestii na mnie nie liczcie. Z żołnierzami mogę walczyć, ale nie interesuje mnie rzeź na bogu winnych kobietach i dzieciach, jeśli macie taką w planach. - wolałem to powiedzieć, bo serio cholera wie, co miał wtedy na myśli? Lepiej zaznaczyć to na samym początku, niż potem się z nimi szarpać o wypłatę, że nie wykonałem jakiegoś rozkazu. A ja nie z tych, coby zabawiać się w mordercę, nawet jeśli Ci Kaguya mieli wyprane mózgi od małego. Chyba żadne pieniądze, by mnie do tego nie przekonały. Oczywiście sprawa, by się miała inaczej, gdyby chodziło o zemstę, bądź bezpieczeństwo mojej rodziny - wtedy nie cofnąłbym się przed niczym. Zajebałbym każdego, nawet pieprzonego burka pilnującego ich chałupy.
W każdym razie czas płynął sobie wesoło, ale chyba pora, by się zbierać? Brzuch pełen, interes dogadany, jakaś tam niezobowiązująca rozmówka odhaczona, ale o dziwo temat rzeka nie chciał płynąć w nieskończoność. Ani ja nie byłem zbytnio dobrym kompanem do rozmów. Szczególnie z kimś kto właściwie w dalszym ciągu jest dla mnie obcym. No dobra, teraz był w pewnym sensie moim zleceniodawcą, ale co ja właściwie o nim wiedziałem? No ni chuja nie za wiele. A czy chciałem wiedzieć coś więcej? Raczej nie. Wydawał się w porządku, nie wkurwił mnie niczym, postawił sprawę jasno, zaproponował hajs, powiedział, gdzie przyjść i kogo bić. Czyli tyle ile powinienem wiedzieć na daną chwilę. Reszty zapewne dowiem się już na miejscu, o ile w ogóle dotrę na to miejsce, hah.
- No nic, skoro to tyle, to będę spadał. A jak coś jeszcze chcesz, to mów śmiało. A jeśli chcesz przenocować na miejscu, to polecam Ci nadłożyć nieco drogi i udać się do osady Uchihów. Jest stosunkowo niedaleko, ale warunki lepsze. - wzruszyłem ramionami. Niby ten przybytek oferował nocleg, no ale no. Mogło mu się nie podobać. Sam bym tu oka nie zmrużył.
0 x
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3928
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Karczma "Saya"

Post autor: Ichirou »

I znowu się zagalopował. Za każdym razem, kiedy tylko wspominał temat wybuchu wojny w jego rodzinnej wiosce, ponosiły go nerwy. Wspomnienia, choć dotyczyły wydarzeń sprzed roku, wciąż były bardzo żywe i wcale nie osłabły z upływem czasu. Nienawiść wewnątrz brązowowłosego wciąż paliła się silnym ogniem. To jasne, że po doświadczonych tragediach konflikt z Kaguya brał bardzo osobiście i wobec nich nie miał żadnej litości. Nienawiść i władcze zapędy młodego bohatera tworzyły dość niebezpieczną mieszkankę, która faktycznie dążyła do całkowitej eksterminacji całego wrogiego rodu. Najlepiej by było, gdyby wszyscy związani z tym przeklętym klanem zostali zagrzebani głęboko w piaskach pustyni. Asahi nie był skory do jakichkolwiek układów, umów, porozumień. Chciał po prostu wybić wszystkich i tyle. Wtedy pewnie stałby się spokojniejszy. No ale tego samego nie można było przecież wymagać od najemnika. Musiał się więc jakoś wybronić z wcześniej wypowiedzianych słów, żeby czasem nie wyjść na jakiegoś tyrana lub, co gorsza, zniechęcić Yuushę.
- Nah, nie do końca mi o to chodziło - odpowiedział jakby od niechcenia i machnął przy tym ręką, sugerując, że to mało istotny temat. - Nie no, jasne, nie chcę od ciebie niczego więcej prócz wzięcia udziału w bitwie i wykonania swojego. Po prostu mam do tego trochę osobiste podejście, stąd ten dość mocny dobór słów... - Westchnął cicho, rozglądając się po przybytku. Wszystko zostało ustalone, a ni jeden, ani drugi z siedzących przy tym stoliku nie był zbyt skory do luźnych pogaduszek. Sabaku skinął głową na słowa kruczowłosego, po czym odpowiedział, powoli szykując się do powstania z miejsca.
- Dzięki, ale mam jeszcze kilka spraw na głowie, więc ruszam dalej. Hmm, jak znasz tutaj jeszcze jakichś silnych najemników chętnych zarobić coś ekstra, to weź ich ze sobą. Będę się zbierał w takim razie. Do zobaczenia, jak mam nadzieję - odrzekł na koniec i skinął głową na pożegnanie. Później spokojnym krokiem podszedł do kogoś z obsługi, by uregulować płatności za posiłek. Ta skromna inwestycja z pewnością była warta swej ceny. Po wszystkim władca piasku opuścił lokal i ruszył w dalszą wędrówkę. Wiedział, że wkrótce musi stawić się w Sabishi.

[zt]
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Yuusha

Re: Karczma "Saya"

Post autor: Yuusha »

- Mhm. - mruknąłem pod nosem. Osobiste podejście, co? Najwyraźniej kościści napaleńcy nieźle musieli zaleźć mu za skórę skoro miał zamiar urządzić im tam krwawą łaźnie. Ale jak wspominałem, gdyby to chodziło o moją rodziną, o mój ród, zapewne i dla mnie nie byłoby żadnych zahamowań. Aż sam nie wiem do czego byłbym wtedy zdolny i szczerze powiedziawszy - nie chce nawet o tym myśleć. Byłem kim byłem teraz i dobrze mi z tym, nie chciałbym zmieniać się w jakiegoś potwora żądnego zemsty. Lepiej by nic takiego nigdy się nie zdarzyło. Dlatego dobrze, że Koseki nie mieli z nikim zatargu i żyli sobie spokojnie na tym swoim zadupiu z dala od wszystkiego.
Wzruszyłem ramionami na dalsze słowa Ichirou.
- Jasne. Do zobaczenia. - ale i tak nie miałem zamiaru nikogo zagadywać o to. Nie znałem tu zbyt wielu osób. A nawet jeśli - nie miałem zamiaru nikogo wciągać w ten interes. Bo po co? Pewnie, mógłbym podpytać Misaki i Kenjiro, ale... nie, nie mógłbym. Nie chce ich tam i tak. Niech siedzą na murze. Ich towarzystwo było dla mnie mocno niepożądane. Poza czy by chcieli? Ano właśnie, więc zwyczajnie i tak wolałem nie pytać.
Odprowadziłem wzrokiem Ichirou, patrząc jak ten płaci za oba posiłki, w dalszym ciągu nie ruszając się z miejsca. Jeszcze nie chciało mi się stąd ruszać, wolałem poczekać aż posiłek się porządnie przyjmie. Tak więc wyciągłem jeszcze jednego papierosa i zaciągnąłem się jego 'zdrowymi' oparami. Więc pozostało mi tylko czekać na informacje i ruszyć do Sabishi, ka? A może ruszę tam wcześniej i nieco się rozejrzę? Hmm, ciężka sprawa. W każdym razie na pewno nie będę się ociągał. Może nawet jeszcze dziś poinformuję szefostwo, że zostałem wynajęty w grubszej sprawie i trochę mnie nie będzie. Powinni zrozumieć. W końcu w grę wchodziły nie małe pieniądze.
Westchnąłem. No dobra, pora się zbierać. Zdusiłem peta w popielniczce, wziąłem swój płaszcz, przerzucając go przez ramię i wybyłem z przybytku.

[zt]
0 x
Baam

Re: Karczma "Saya"

Post autor: Baam »

Na mur trafiłem nocą, ale na szczęście zastałem jeszcze kogoś kto oficjalnie potwierdził moje przyjęcie w szeregi Shinsengumi, wskazał mi kwaterę itd. Oczywiście widziałem zdziwienie na twarzach wielu osób które jeszcze nie spały iż tak młoda osoba postanowiła wybrać się w tak niebezpieczne miejsce. Jednak nie bałem się niebezpieczeństw a czułem że tutaj moja obecność może być bardzo potrzebna, może nawet doceniona. W każdym razie to miało się dopiero okazać.
Po porządnym śnie następnego ranka wypadałoby już zabrać się do pracy, jednak nie dało się tego zrobić z pustym żołądkiem więc wybrałem miejscową karczmę którą zauważyłem idąc do kwatery dnia wczorajszego i w niej postanowiłem się posilić.
Usiadłem sam i zamówiłem danie które wyglądało na najprostsze jakie mogłem tu dostać, a jednocześnie dość pożywne.
0 x
Ayatsuri Juranu

Re: Karczma "Saya"

Post autor: Ayatsuri Juranu »

0 x
Baam

Re: Karczma "Saya"

Post autor: Baam »

Posiłek który otrzymałem nie był może największym rarytasem jaki przyszło mi wziąć do ust, jednak mimo to nie zamierzałem wybrzydzać już pierwszego dnia. W końcu posiłek to posiłek, mogę się cieszyć chociaż z samego faktu że mam co jeść. Zjadłem całość w miarę szybko przeżuwając aby nie tracić cennego czasu. Podczas posiłku myślałem o zadaniach które mogą mnie tu czekać, a gdy już skończyłem zorientowałem się że być może już mogę pomóc. Miskę po posiłku sam zaniosłem do blatu i zagadnąłem karczmarza (o ile dalej tam był, jeśli nie to "kelnerkę")
- O co chodzi z tymi szczurami? Mogę jakoś pomóc? - Zaproponowałem się od razu. Nie widziałem przeszkód aby zacząć z uczynnością tak wcześnie.
0 x
Ayatsuri Juranu

Re: Karczma "Saya"

Post autor: Ayatsuri Juranu »

0 x
Baam

Re: Karczma "Saya"

Post autor: Baam »

Moja wiedza na temat zoologi była raczej skąpa a ze szczurami zbyt wiele do czynienia w życiu nie miałem, lecz nie zamierzałem pozwolić aby to doprowadziło do mojego poddania się w tej kwestii. Po wysłuchaniu tego co karczmarz miał mi do powiedzenia od razu odpowiedziałem.
- Postaram się pomóc jak najlepiej umiem - zaakceptowałem zadanie - Proszę prowadzić do spiżarni a ja pomyślę co da się zrobić. - dodatkowo zapewniłem po chwili. Jak w praktyce miałem się zamiar tym zająć? Jeszcze nie wiedziałem. Nie znałem ziół które mogłyby przepędzić szkodniki, ale przed rozpoczęciem działania trzeba było dokładniej zbadać sprawę. Kto to wie? Może to wcale nie były szczury?
0 x
Ayatsuri Juranu

Re: Karczma "Saya"

Post autor: Ayatsuri Juranu »

0 x
Baam

Re: Karczma "Saya"

Post autor: Baam »

Sprawa pomimo swojej względnej prostoty ciekawiła mnie w niemałym stopniu. Właściwie nie wiedział jak cały mur funkcjonuje gdyż nikt nie uznał za stosowne mi tego wyznaczyć, jednak miałem nadzieję że nie zaniedbuję jakichś swoich obowiązków podejmując to poboczne zadanie.
- Baam, wczoraj tutaj przybyłem – przedstawiłem się po czym podziwiałem wielkie drzwi do spiżarni których otwieraniem zajął się gospodarz. Jednak to nie drzwi interesowały mnie najbardziej a to co za nimi, więc gdy stanęły otworem szybko ruszyłem na przód aby zinwestygować szczurzą sprawę. Uważnie rozejrzałem się po wnętrzu lustrując okiem ogół aby dopiero wybrać jakieś miejsce od którego mógłbym zacząć dokładniej szukać.
0 x
Ayatsuri Juranu

Re: Karczma "Saya"

Post autor: Ayatsuri Juranu »

0 x
Baam

Re: Karczma "Saya"

Post autor: Baam »

Rzuciłem okiem ogarniając całość. Wyglądało jak typowa spiżarnia, nie było co tu dużo mówić. Jednak widocznie problem naprawdę występował i być może nawet faktycznie za sprawą stały szczury… Wydawać by się mogło że gryzonie nie wypłynęłyby na worki aż na tyle by tak zabrudzić podłogę pozostałościami jedzenia, jednak tego nie sposób było zbadać.
- Dobrze, zobaczę co da się zrobić. – Obiecałem po czym wyciągnąłem dłoń by przejąć świecę. To chyba było oczywiste że nie zamierzam pracować w ciemnościach. Kiedy już ta wylądowała w mojej kontroli od razu przysunąłem się do worków by jak najlepiej sprawdzić dziury i ocenić na ile mogłem czy faktycznie są dziełem gryzoni, a druga rzecz której oddałem swoją uwagę to wyostrzenie słuchu. Być może uda mi się w ten sposób nawet przyłapać złodziejaszków na gorącym uczynku.
0 x
Zablokowany

Wróć do „Shi no gēto”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 16 gości