Główna siedziba sił Shinsengumi, umiejscowiona w samym środku długości muru, jednocześnie strzegąca jedynej istniejącej bramy. Składa się z licznych budynków mieszkalnych dla strażników, stanowią one mniejszość w porównaniu do licznych magazynów, spiżarni, zbrojowni, szpitali, miejsc bożych i wszelkich innych budowli służących jednemu celowi. Samowystarczalności Muru.
Harikotto
Martwa postać
Posty: 597 Rejestracja: 10 lis 2020, o 00:32
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=157118#p157118
GG/Discord: Harry #6706
Multikonta: Harikido
Post
autor: Harikotto » 15 cze 2021, o 23:55
Co tu się w ogóle dzieje? O co tutaj chodzi? Słowa tej Inoshi, która niby ma nami dowodzić są jasne. Nie ufa mi i mówi mi to praktycznie w twarz. Rozumiem, że jest przywódczynią stada i chce w nim ufać wszystkim osobnikom. Czy jednak nie wie, jak to wygląda w naturze? Młody samiec, gdy poczuje się na tyle silny, aby rzucić wyzwanie przywódcy, po prostu to robi i przegrany ginie, lub musi odejść ze stada. Podobnie, gdy przywódca stada czuje się zagrożony, może zaatakować dorastającego samczyka. Jeśli by więc rozpatrywać to, co się tutaj dzieje z tej perspektywy, to powinniśmy zacząć walczyć tu i teraz. Dlaczego więc blondynka tylko mówi zamiast działać? Czyżby to znów był jakiś dziwny ludzki konwenans, którego nie rozumiem? Czyżby był jakiś powód wyobcowywania części swojego zespołu i tworzenia podziałów wewnątrz grupy? Być może. Ja jednak nie mam pojęcia, o co może chodzić. Dawno temu jednak przyrzekłem wierność mojemu pierwotnemu stadu, klanowi Inuzuka. Pani Miyoko natomiast chce, abym służył na Murze i nie będę niweczył tych poleceń i jej próśb tylko dlatego, że czuję się obrażony, ale nie do końca wiem po co i dlaczego. Mam jednak nadzieję, że gdy już zacznie się robić gorąco, Inoshi zrozumie, że przede wszystkim powinna polegać na własnym stadzie i nie szukać niepotrzebnych dodatkowych wrogów wśród swoich towarzyszy. Chyba że... Dziewczyna strasznie mocno nalega na to, abym wziął od niej jakąś pigułkę. Jakąkolwiek. Całkiem możliwe, że chce zwyczajnie mnie otruć i pozbyć się kłopotu. W ten sposób nie nadwyrężając się zbytnio pozbyłaby się młodego samca, wobec którego czuje się zagrożona. Ja natomiast posiadając mocny węch nie jestem jednak w stanie rozpoznać trucizny. Kompletnie się na tym nie znam. Lepiej jednak będzie uważać na tą Yamanakę i nie pozwalać jej zbliżać się do siebie.
- Jestem solidnym shinobm. Sam zadbałem o swoje wyposażenie i nie potrzebuję pomocy. Poza pigułkami żywnościowymi posiadam też pigułki ze skrzepniętą krwią. Za herbatę też podziękuję. Powinniśmy być czujni i nie spuszczać gardy. Atak może przecież nadejść w każdej chwili. - odpowiadam oschle Inoshi, wciąż wraz z Uwasą węsząc za czymkolwiek podejrzanym.
Ukryty tekst
0 x
Pięć linijek i do przodu, to moje nindo. Dobre nie?
Minoru
Posty: 784 Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie - 2 x Katana wisząca u lewego boku - Kamizelka shinobi
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Post
autor: Minoru » 16 cze 2021, o 19:53
Nie miał kompletnie pojęcia gdzie iść. Mur był dla niego równie wielką zagadką jak to w jaki sposób pracuje umysł kobiety. Dziękował więc wszelakim bogom gdy Akane wyszła przed szereg i z wymalowaną na twarzy pewnością, o ile mógł to tak nazwać ze względu na maskę którą nosiłą, ruszyła w głąb Shi no Geto. Dużo wygodniej było mu z myślą, że to ktoś inny miał ich prowadzić, zwłaszcza że jego towarzyszka zdawała się wiedzieć gdzie idzie. Bardzo szybko odkrył również, że udawane kulenie nie jest najwygodniejszą formą przemieszczania i już tuż przed szpitalem zaczął odczuwać lekki ból w stawie, mięśniu? Cholera nie był iryojinem, nie znał się na budowie ciała ludzkiego. Ot po prostu w miejscu łączenia nogi z dupą. Przez całą drogę również milczał, nie wiedząc o czym miałby teraz rozmawiać. Wszelkie tematy jakie przychodziły mu do głowy, były zbyt niebezpieczne do poruszenia i istniało zbyt wielkie zagrożenie, że ktoś ich podsłucha. Dlatego też zwiesił zwyczajnie głowę udając zmęczonego wędrowca.
Gdy dotarli na miejsce i drzwi stanęły przed nimi otworem, wtedy też uniósł swą głowę i rozejrzał się po pomieszczeniu, chcąc dostrzec z czym mają do czynienia. Ot łóżka, ściany pozbawione okien i pacjenci. Nic niezwykłego, wręcz powiedziałby, że był to obraz przygnębiający, tak jak i cały zamek. Nic więc dziwnego, że ludzie walczący na murze byli tak zatwardziali i nieskłonni do pertraktacji. Byli jeszcze oni, trzech nieznajomych, wyróżniających się na tle całego tego grajdołka. Pierwsze co przykuło uwagę Minoru to pies. Po jaką cholerę komuś kundel w takim miejscu. Stojący przy psie młodzieniec ani drugi z mężczyzn nie wyróżniali się aż tak bardzo, by warto było poświęcać im większą uwagę. Lecz była jeszcze ona, młoda, blondwłosa, pozbawiona źrenic… Yamanaka… szlag, no to mają przesrane. Nawet nie miał jak ostrzec swych towarzyszy, choć zdawał sobie sprawę, że jeśli dojdzie do czegoś, to właśnie ona będzie musiała zostać pierwszym celem.
Westchnął jedynie ociężale, rozluźniając swoją pozę i znów spuszczając głowę. Miał nadzieję, że wyda się pozostałym jedynie zaskoczonym widokiem najemników, zmęczonym podróżnikiem. Jako jedyny również nie miał ze sobą żadnego pakunku, dlatego też pokuśtykał dalej w głąb pomieszczenia i usiadł na jednej z wolnych prycz chcąc złapać oddech. No cóż, pozostało jedynie czekać na sygnał.
WIEDZA
Ukryty tekst
ZDOLNOŚCI
Ukryty tekst
EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
- 2 Torby umieszczone na plecach, przy pasie
- 2 Katany przypasane do pasa (jedna z nich posiada na rękojeści wprawiony kamon rodziny Rakurai)
- Mundur Shinsengumi
Ukryty tekst
0 x
Prowadzone misje:
Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
Arii - Zadanie specjalne C Kress
Isei
Martwa postać
Posty: 442 Rejestracja: 17 wrz 2019, o 23:53
Wiek postaci: 24
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Dosyć wysoki facet, o kruczoczarnych włosach średniej długości. Wąskie, delikatnie przymróżone oczy również w kolorze czarnym. Wyraźnie widoczne kości policzkowe, które podkreślają kształt twarzy.
Widoczny ekwipunek: Czarny płaszcz z wysokim kołnierzem, pozbawiony kaptura. Na plecach zawieszone złożone Fuuma shuriken, układające się w kształt litery 'X'. Zawsze posiada przy sobie parasol, który często zawieszony jest przy pasie chłopaka. Na prawym palcu wskazującym złoty pierścień z wygrawerowanym emblematem Uchiha.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=125465#p125465
GG/Discord: Silens#9436
Post
autor: Isei » 17 cze 2021, o 01:34
Improvise, Adapt and Overcome!
Możliwe, że jego próba podniesienia na duchu, czy przypomnienia kompanom po co tu przybyli była bardzo ryzykowna. Niemniej jednak tym razem mu się upiekło. Chłopak szedł delikatnie za Akane, co jakiś czas rozglądając się na prawo i lewo. Isei nie zamierzał rzucać się w oczy. Co jakiś czas poprawiał skrzynkę na swoim prawym barku. Nie zauważył nikogo z białym piórem(? ) w trakcie tej krótkiej podróży. Wreszcie przed nimi zaczął wyłaniać się budynek będący szpitalem. Cisza i milczenie nie były najlepszym akompaniamentem podczas wchodzenia do budynku, niemniej jednak nie zamierzał być zbyt głośny podczas przechodzenia przez drzwi.
Do budynku wszedł jako drugi, zwolnił delikatnie krok. Próbował wyłapać jak najwięcej szczegółów. Ile łóżek było zajętych, czy któryś z osób będących na łóżku miał przy sobie jakieś kurze piórko? Czy ktoś wyróżniał się od innych? Układ łóżek, oraz ewentualne drogi ewakuacyjne z budynku. Starał się wszystko zapamiętać.
Pierwszym co rzuciło się w oczy chłopaka były drzwi na drugim końcu pomieszczenia, delikatnie uchylone. Wyglądały jak wrota na zaplecze, a gdzie indziej niż na zapleczu mieliby zostawić jakieś skrzynki z medycznym zaopatrzeniem. Isei westchnął głośno, a następnie ruszył w kierunku drzwi. Nie oglądał się za Minoru, który zajął jedno z łóżek jak gdyby od dawna należało do niego - wręcz przeciwnie, kompletnie olał ten fakt, idąc przed siebie. Kiedy tylko zbliżył się do drzwi, spojrzał na sylwetki czekające po drugiej stronie. Nogą wsparł drzwi, zaś lewą rękę, tę zabandażowaną delikatnie złapał za drzwi, tak by otworzyć je nieco szerzej. Kiedy tylko przez nie przeszedł, odwrócił dłoń tak, by Ci bardziej spostrzegawczy zobaczyli ślad starej krwi na bandażu.
- Kazali nam to tutaj przynieść, gdzie to położyć? - zapytał spoglądając na osoby będące wewnątrz. Brak piórek, prawdopodobnie nie byli sojusznikami, niemniej jednak Isei starał zachowywać się jak najbardziej naturalnie. Jego piórko zresztą ciągle znajdowało się w prawej kieszeni płaszczu. - Tu chyba będzie wporządku. - rzekł, ruszając głębiej w pomieszczenie, zostawiając skrzynkę z towarem w rogu pomieszczenia.
Wodził dyskretnie wzrokiem. Blondwłosa dziewczyna, Młodzieniec z psem, i gość o zielonych oczach oraz kruczoczarnych włosach. Isei musiał myśleć szybko, musiał coś powiedzieć, żeby nie podpaść, do tego mieli spotkać się tutaj z głównym medykiem na murze. Prowadzącym cały ten kurwidołek. Psia krew!
Kiedy tylko odłożył skrzynkę, wyprostował się poprawiając mundur pod swoim płaszczem, dosyć sprawnie, następnie rozejrzał się po będących w środku kańcapy, strzelając kostkami prawej dłoni, chciał rozładować emocje. Robił to kciukiem, a pstryknięcia były całkiem głośne. Następnie z przekonaniem w głosie i uśmiechem na twarzy powiedział donośnie do zebranych wewnątrz osób.
- Jestem Isei, sekcja zaopatrzeniowa! - zaraz po tym uniósł lewą rękę, tym samym pokazując wszystkim zabandażowaną dłoń. - Nie wiecie gdzie podziała się kadra medyczna? Miałem z nimi pogadać, jak stan mojej dłoni, ból co prawda powoli ustawał, ale dalej nie mam w niej pełnej sprawności... - powiedział, opuszczając ją powoli, a następnie spojrzał na psa, który stał zapewne kilka metrów obok. Może nawet bliżej, w zależności od rozmiaru pomieszczenia. - Piękny pies, jak się wabi? - zapytał Inuzukę, chcąc po prostu pociągnąć rozmowę. - Porobiło się tu u nas ostatnio... Mam nadzieję, że lada moment się to wszystko skończy i wrócimy do normalności... - westchnął, lustrując ludzi wewnątrz, jakby chciał wybadać ich reakcje, musiał grać...
Nie był pewien co zrobi Akane, ale tak długo, jak nie dostali sygnału, najlepiej było po prostu grać ich towarzyszy... W końcu był na wojnie, a o jego tożsamości wiedziały tylko trzy osoby. Na murze było zbyt dużo ludzi, by którykolwiek z Shinsengumi zapamiętał wszystkich. Isei będąc wewnątrz pomieszczenia wyczekiwał na sygnał, starał się nie być zbyt blisko żadnego z nich, dając im przestrzeń, ale też dbając o to, by w całym zamieszaniu mieć chwilę by wyjąć piórko. Na razie jednak, musiał oczekiwać na obiecany sygnał oraz cud, którym byłoby nadejście Jina czy któregokolwiek z ich sojuszników.
Ukryty tekst
0 x
It's pointless...
Don't you know? Because that's the way death works.
Wandering the world of the living unnoticed as a spirit, that isn't a continuation of life.
When you die, that's it... There's nothing more... Nothing new begins.
No matter how much you regret or wish, if you couldn't do something in life, you can't suddenly do it when you die. That's just how it works, no way to defy it, try and you end up like this.
We no longer have future to fight for.
Noguchi Akane
Martwa postać
Posty: 261 Rejestracja: 27 paź 2020, o 00:18
Wiek postaci: 29
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Akane jest dość wysoką kobietą, o pociągłej twarzy i długich, ciemnych włosach i jasnej cerze. Sylwetkę ma dość szczupłą, z lekko zarysowanymi mięśniami, sugerującymi raczej zwinność, aniżeli czystą, fizyczną siłę.
Widoczny ekwipunek: Wygodny strój podróżny, kamizelka shinobi, torba na pośladkach i kabura przy udzie. Dwa złożone Fuma Shurikeny przy pasie, na wszystko zaś narzucony ciemny, wygodny płaszcz z kapturem. Maska Oni skrywająca twarz.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=156179#p156179
Multikonta: Hoshigaki Toshiko
Post
autor: Noguchi Akane » 17 cze 2021, o 02:28
Na całe szczęście, pamiętała rozkład Shi no geto całkiem nieźle i była w stanie poprowadzić swoją grupkę bez większych problemów do szpitala, choć zupełnie nie rozumiała, czemu Minoru dołożył sobie do udawanej kontuzji barku jeszcze udawaną kontuzję nogi, przez co szedł wolniej i jeszcze się naprawdę przez to nadwyrężyć. Tak czy inaczej, trafili do odpowiedniej części zamku i weszli do środka. To, co było podejrzane dla niej po pierwszych paru sekundach, to brak kogokolwiek z sekcji medycznej na miejscu. Do tego nikt z obecnych nie posiadał znaku rozpoznawczego ich grupy. Akane podskórnie czuła, że Protektor zdążył dowiedzieć się o zdradzie Sekcji Badawczej i przygotował się na ich powitanie, usuwając Iryoninów, tak jak to zrobił z przywódcą ich grupy, który równie dobrze mógł już leżeć w tym momencie martwy. Mimo to, grała dalej swoją rolę, z uwagą przyglądając się zza maski "pacjentom", starając się określić, czy ich opatrunki są równie realne, co ich własne i czy przyjdzie im wymordować tutaj wszystkich, czy tylko część.
Pozostali chyba się nie zorientowali w niebezpieczeństwie, lub postanowili także nie wychodzić z roli, jaką im przydzielono. Isei, jak się okazało, w ogóle zaczął dawać pokaz aktorski godny desek teatru. Razem z nim podążyła do drugiego pomieszczenia, gdzie czekała ją niespodzianka - ujrzała bowiem trójkę osób, w tym... Harikotto, z którym miesiące temu wykonywała wspólnie zadanie na terenach klanu Kaminari. Szlag by to. Nie spodziewała się go tutaj i nie bardzo rozumiała, co on tu robi. Coś przeskrobał od tamtego czasu i postanowił odkupić jakąś swoją zbrodnię na Murze? Czy może zrekrutowali go wysłannicy Protektora? Nie była pewna, ale wszystko wskazywało na to, że zaraz staną przeciwko sobie, a na takim terenie miał raczej przewagę nad nimi - pamiętała do tej pory jak wraz ze swoim psem - Uwasą? Tak, chyba Uwasą. - potrafił błyskawicznie skoczyć w formie tornada do przodu, niszcząc wszystko na swojej drodze. Pozostałej dwójki nie kojarzyła, ale musiała założyć, że także są wyszkoleni. Widziała coraz mniej sensu w podtrzymywaniu tej farsy, lecz póki co trzymała się rozkazów. Odgłosów walki z reszty zamku jeszcze nie było słychać. Dlatego też podpięła się pod cyrk Iseia, zachowując w nim jednak swój własny styl.
- Odstawmy to gdziekolwiek. Na wozie jeszcze coś zostało, więc im szybciej się uwiniemy, tym lepiej. - warknęła do niego zniekształconym przez maskę głosem. Harikotto nie rozpoznał jej póki co, więc postanowiła się tego trzymać. - I dałbyś spokój z tą ręką, nie oberwałeś gorzej niż ja, a marudzisz. Jeśli lekarzy nie ma na miejscu, to znaczy, że są potrzebni gdzie indziej, przy poważnych przypadkach pewnie. - dodała chłodno, po czym odstawiwszy faktycznie pakunek gdzieś zaraz za drzwiami wyprostowała się, mając zamiar odejść do pierwszego pomieszczenia, gdzie siedział Minoru.
TL;DR: Akane dołącza do monodramu Iseia.
Ukryty tekst
0 x
Ayatsuri Yuu
Posty: 578 Rejestracja: 25 wrz 2020, o 14:23
Wiek postaci: 22
Ranga: Ogar
Krótki wygląd: szczupły, delikatnie umięśniony, czarnowłosy, zielonooki
Widoczny ekwipunek: odznaka ninja, duża torba, bandaże na rękach, dwie kabury na broń, duży pojemnik na substancję na ramieniu (pełen piasku), Yakei, płaszcz
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8939
Post
autor: Ayatsuri Yuu » 17 cze 2021, o 09:06
Razem z resztą grupy skierował się do szpitala i już zaczęły się kręcić trybiki w jego głowie. Yamanaka wydawała się podatna na sugestie, jeśli chodzi o całą tę sytuację, jeśli odpowiednio poprowadzi wszystko, może wesprze go w sabotażu i dywersji, a grupa przekonująca Protektora do ustąpienia będzie miała prostszą robotę. Pytanie co z Harikotto? Pomoże im? A może trzeba będzie go unieszkodliwić? Na ten moment pozostawał dla niego zagadką. No ale to najemnik, nie członek Shinsengumi, może wystarczy przekonać go odpowiednią nagrodą? Sam nie miał ze sobą zbyt wiele pieniędzy, ale nie wątpił, że Katsumi-dono wynagrodzi tych, którzy pomogą jej w zakończeniu ludobójstwa Dzikich. Niestety absolutnie nie rozumiał tego chłopaka, wydawał się całkowicie oderwany od rzeczywistości, chyba bliżej mu było do psów aniżeli innych ludzi. Trochę miała racji a propo pozostawiania potencjalnych wspólników Uchiha w fortecy z punktu widzenia strategicznego, ale grupa Kagutsuchiego też miała swoje zadanie. Chyba że chodziło o to, by najemników wyprowadzić gdzieś tak, by też czuli się potrzebni? Nie, bez sensu, w takim wypadku po co było ich w ogóle ściągać? No i czemu akurat ten jeden został przydzielony do iryo-ninki? Trochę przerastały go plany, jakie do tej pory zaobserwował u Protektora. Był od lat przywódcą organizacji, wiedział to i owo, więc pewnie miał swoje powody, by razem z Sokołami tak wszystko podzielić, ale zrozumienie tego na ten moment wykraczało poza możliwości marionetkarza.
Kiedy dotarli do szpitala, odebrał od dziewczyny pigułkę i schował ją szybko, podczas gdy chudzielec uniósł się jakąś niezrozumiałą dla Ayatsuriego dumą. On też się przygotował, no ale odrobina wsparcia nie zaszkodzi, a nie zawsze każdy pomyśli o wszystkim.
-Dzięki. - rzucił w pewnej kontrze do Inuzuki, by Inoshi poczuła się chociaż trochę doceniona.
-Zgodzę się jednak, że herbata może nie być najlepszym pomysłem w tym momencie, nigdy nie wiadomo, kiedy coś zacznie się dziać.
I jakby wykrakał, bo do szpitala ktoś wkroczył. A w zasadzie trójka ktosiów. Od razu zwrócili jego uwagę. Nie że wyglądali jakoś podejrzanie, ale była to odmiana, pozostałym zdążył już się przyjrzeć, a tamci byli nowością. I to faktycznie nowością, bo niezbyt potrafił umiejscowić ich oblicza wśród ludzi, których na co dzień widywał w Shi no geto. Spędził tu półtorej roku, myślałby kto, że chociaż z widzenia znałby wszystkich, zwłaszcza że personel na Murze był coraz mniejszy, mało kto chciał chronić cywilizacji przed zagrożeniami z drugiej strony. Ba, wielu nawet nie wierzyło, że takie zagrożenia istnieją, sam nie do końca dowierzał nim się tu nie zjawił i nie zakosztował życia Shinsengumi. Do tego razem z dwójką zaopatrzeniowców wkroczył jakiś ranny, również z pagonami Sekcji Zaopatrzeniowej. Zbieg okoliczności? Możliwe, natomiast wydawało mu się podejrzane, że tamten nic nie niósł, wkroczyli praktycznie w tym samym momencie, a traktowali się, jakby nie znali się nawzajem. Konflikt w drodze? Możliwe, nie wykluczał tego, jeśli ranny wierzył, że oberwał przez kogoś z tamtych mógł być na nich zły. Mimo wszystko sytuacja była podejrzana. Do tego dwójka z nich nosiła ze sobą białe piórka, jakby jakiś znak rozpoznawczy grupy. W normalnych warunkach pewnie nie zwróciłby na to uwagi, ale dzisiaj nie był normalny dzień, w każdej chwili na Mur mogli wkroczyć Uchiha, i raczej nie odbędzie się to przez frontalny atak, a udawanie Shinsengumi. Czy to mogli być ci wysłani do szpitala, by go przejąć? Trudno powiedzieć, jednak zbliżył delikatnie rękę do torby, gotowy wyciągnąć z niej zwoje z marionetkami, kiedy tylko będzie to konieczne.
Jednak naprawdę podejrzane było to, że nikt z obecnych nie rozpoznał Yamanaki jako medyczki. Przez to Yuu był już prawie całkowicie pewien, że byli to przebrani Uchiha, jednak było za wcześnie na reakcję. Trzy na trzy, w razie gdyby coś się stało pewnie ktoś skupi się na nim, musiał więc być szybszy. W końcu nie miał żadnego oznaczenia wskazującego, że jest po stronie Uchiha. Przygotował się do odskoku, choć starał się z tym nie zdradzać.
-Coś się stało po drodze? Skąd w ogóle przybywacie? Z Sogen czy skądś dalej?
ZDOLNOŚCI
Ukryty tekst
EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
odznaka ninja, duża torba, dwie kabury na broń, 10m bandaża zawinięte na rękach, płaszcz, Yakei (oficjalny strój Shinsengumi), duży pojemnik na substancję na ramieniu (pełen piasku)
Ukryty tekst
0 x
Papyrus
Administrator
Posty: 3660 Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans
Post
autor: Papyrus » 17 cze 2021, o 21:00
~It's time for the main event~
Sama lecznica widziała już gorsze dnie i gorsze sytuacje. Rajd dzikusów wyniósł szpital na zewnątrz, do ogromnych namiotów. Liczne rany powstałe przy badaniach nad zwierzętami i roślinami swojego czasu zebrały potężne żniwa. Dlatego też nawet ósemka ludzi czy też dziewiątka nie stanowiła żadnego problemu dla pomieszczenia. Było przestronne, ale surowe, miła odmiana od reszty Muru, która była tylko surowa. Pojawiły się pierwsze wymiany, interakcje. Jedni grali, inni byli tu całkowicie szczerze. Głównymi aktorami na tej scenie nie byli leżący w łóżkach, ale ci sprawni właśnie. Słysząc odgłosy wcześniej nieobecnej w tym miejscu, pojawiła się nowa osoba. Zza drzwi wyszedł jakiś charakterystyczny mężczyzna odziany w długi, biały fartuch. Na tyle długi, że prawie zamiatał nim podłogę. Nie był na niego za duży, w żadnym razie. Fartuch miał wielokrotnie złożone rękawy, praktycznie do samych ramion. A były one bazowo długie, parząc po grubości złożonych miejsc. Cóż, jego pole, jego warzywa. Mógł sobie sadzić i ubierać się jak chciał. Oczywiście nie mogło zabraknąć opaski Shinsengumi, ulokowanej na jego szyi, luźno zwisającej. Blondyn, z ładnie ułożonymi włosami. Stosunkowo wysoki, o błękitnych, intensywnych oczach. Kolejny nie-Uchiha, praktycznie przeciwieństwo czarnowłosych krawędziarzy. Dawało to odrobinę nadziei na bezproblemową robotę, prawda? Dla ludzi uprzedzonych do Uchiha na pewno, o ile jacyś się w tym pomieszczeniu znajdowali. W jednej dłoni trzymał kubek, czerwony z namalowanym nań białym serduszkiem. Symbolem serca, nie faktycznym malunkiem organu. Yuu mógł poznać tą tajemniczą postać natychmiastowo. Ba, ktokolwiek będący na Murze chociaż przez jakiś czas, ją znał. Zastępca Ayatsuri Tsuichiego. Ekscentryk, miłośnik zamurowej fauny, człowiek-instytucja. Trafienie pod jego skalpel gwarantowało sto procent przeżywalności. Nieskazitelna księga przyjęć, ale niesamowicie chaotyczny w swojej naturze. Mówiło się, że jego zegar biologiczny jest równie stabilny, co potężnie wstawiony majtek na tonącym okręcie podczas sztormu.
- A... to wy. Dobrze, czekałem. Dajcie to tutaj, tylko ostrożnie. To delikatny materiał. - powiedział, gdy tylko zobaczył niosących pakunki jegomościów z Muru. Wskazał też palcem miejsce, tuż naprzeciwko drzwi do jego... pracowni? Dosłownie wskazał palcem miejsce w jej wnętrzu. Rozglądnął się nieco nieobecny po pomieszczeniu, jak gdyby przed chwilą został wyrwany z dość solidnej drzemki. Lekkie wory pod oczyma miał, faktycznie, ale sam na sennego nie wyglądał. Zwłaszcza z idealnie ułożonymi włosami.
- Emmm... Inoshi-san? Dzisiaj chyba nie twoja kolej? - zapytał medyk równie nieświadomie i wyciągnął wewnętrznej kieszeni płaszcza niewielki notesik. Oprawiony w skórę, pomiędzy stronami wetkniętych było mnóstwo kolorowych wstążek różnej długości.
- Nie, Makunoichi-dono, dopiero za dwa dni. - odpowiedziało dziewczę, przywdziewając skromny ale widocznie szczery, uśmiech. - Przyszłam, bo uznałam, że mogę się jakoś przydać. Takie okoliczności, sam Pan rozumie... - mężczyzna jednak nie wydawał się zainteresowany, tylko regularnie przewracał strony w swoim notatniku, w iście szalonym tempie. Odsunął się nieco sprzed wejścia, by zrobić miejsce swoim dostawcom, ale nadal przeszukiwał. Chwilkę mu to zajęło, ale ostatecznie wystawił nos spod książeczki.
- Faktycznie. - mruknął i chyba nie chodziło mu o owe okoliczności, a o cokolwiek było powiązane z Inoshi i terminem "za dwa dni". Jednak jakby działał z pewnym opóźnieniem, najpierw złapał informację o Inoshi, a dopiero po kilku sekundach o sytuacji.
- A tak, słyszałem. Grunt, żeby było dużo łóżek i medycy na posterunku. Ale dzisiejsza warta nieco się spóźnia. Tak z... - mężczyzna ponownie zawiesił się na kilka sekund - dwie godziny. I nic mi o tym nie wiadomo. Chyba trzeba będzie kogoś zganić. - odpowiedział równie leniwym tonem.
Tymczasem grupa tragarzy mogła wejść do środka w celu umieszczenia swoich pakunków. Ot miejsce jak miejsce, kawałek kamiennej podłogi, drewniane meble, różne zestawy alchemiczne, skrzynie, pojemniki, słoiki w szafce, szkło, szkło i jeszcze raz szkło. Nawet jakaś ciekawie wyglądająca roślinka przypominająca paprotkę. Z interesującymi, pomarańczowymi końcówkami liści. W pomieszczeniu było stosunkowo mało światła, szczególnie że wąskie okna były zasłonięte, a jakże, zasłonami. Dodatkowo w pomieszczeniu znajdowało się coś wyglądającego jak kanapa. Skórzany mebel faktycznie implikował swojego rodzaju drzemkę. Ot pomieszczenie było interesującą fuzją laboratorium i niewielkiego salonu. Salonu-kanciapy. I w tym momencie, całkowicie niespodziewanie. Gdy towary zostały już ładnie odłożone, a tragarze mieli się zabierać za resztę swoich obowiązków...
B o o o o m !
Kamienna posadzka zatrząsała się mocno. Grzmot rozproszył powietrze, głośny i intensywny. Jakby ktoś obok was odpalił notkę. Albo całą ich beczkę. Wstrząs przebiegł po ścianach, przebiegł po łóżkach. Stojący w pomieszczeniu faktycznie musieli utrzymać równowagę, by nie upaść. Na zapleczu gęsto spadały szkła. Światła świec delikatnie się załamały. Ludzie poderwali się z łóżek, jak tylko mogli, po chwili zastanowienia. Jak gdyby najpierw musieli przetworzyć, co się właściwie działo. Tak samo Makunoichi. Rozglądał się wokoło, mocno zmieszany.
- C-co do cholery?! - rozległy się krzyki jednego z rannych, tuż obok Yuu i Harikotto. Bez zbroi Shinsnegumi, ale w cywilnym ubraniu, które ktoś mógłby uznać za piżamę. Ten sam mężczyzna dosłownie kilka chwil później osunął się na ziemię, jakby świadomość została mu odjęta jednym ruchem. Niewidocznym dla reszty, jak marionetka z odciętymi nagle sznurkami. Zwalił się na ziemię, podobnie uczynił drugi pacjent, tym razem po drugiej stronie pomieszczenia. Makunoichi upadł tak samo, na ziemię, nie będąc w stanie utrzymać równowagi. On jednak był w stanie wyraźnie mówić i nie był bezwładnym kawałkiem materiału. Pobłądził jedynie wzrokiem po reszcie, szukając jakiegoś wyjaśnienia, jakieś wskazówki.
- Już? Już się zaczęło?
36h od teraz. Do 9:00 dnia 19.06
Yamanaka Inoshi
Makunoichi
Nieprzytomny pacjent 1
Mapka przybliżona:
Legenda:
Różowe - Makunoichi
Czarne - Isei
Niebieskie - Noguchi Akane
Brązowe - Minoru
Szare - Yuu
Zielone - Harikotto
Niebieskie w czarnej obwódce - dwaj którzy upadli, nieprzytomni
Żółte - pozostali pacjenci (nieprzytomni od początku, może śpią?)
Pomarańczowo-czarne - Inoshi
Odległości:
Issei i Akane -> Makunoichi ~ 2m
Łóżko -> Łóżko ~ 2m
Yuu i Harikotto -> Minoru ~4m
Ukryty tekst
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Ayatsuri Yuu
Posty: 578 Rejestracja: 25 wrz 2020, o 14:23
Wiek postaci: 22
Ranga: Ogar
Krótki wygląd: szczupły, delikatnie umięśniony, czarnowłosy, zielonooki
Widoczny ekwipunek: odznaka ninja, duża torba, bandaże na rękach, dwie kabury na broń, duży pojemnik na substancję na ramieniu (pełen piasku), Yakei, płaszcz
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8939
Post
autor: Ayatsuri Yuu » 18 cze 2021, o 16:05
Poczuł odrobinę ulgi, gdy okazało się, że Makunoichi-sama oczekiwał na tę podrabianą zaopatrzeniówkę. Mogło to sugerować, że był po ich stronie, chociaż niczego nie przesądzało. Prawie że lider Sekcji byłby jednak cennym sojusznikiem po rozpoczęciu całej akcji. Mimo jednak, że spiął się, widząc podrabiańców, niewiele się działo. Najwyraźniej oni też oczekiwali na jakiś sygnał, a nie atakowali na chama zaraz po wejściu. I kilka chwil później Ayatsuri wiedział już na jaki. Ale nie uprzedzajmy faktów. Inoshi wdała się w dyskusję z drugim medykiem, podczas gdy tragarze wkroczyli do pracowni Makunoichiego. I ledwie moment minął, gdy rozległ się głośny wybuch, a szpital zatrząsł się w posadach. Na szczęście nie stracił równowagi, wiedział jednak, że to musiał być znak na rozpoczęcie działania. Wiedział już, ile osób znajduje się w środku, mógł mieć tylko nadzieję, że się nie przeliczył i faktycznie tragarze stali po jego stronie, tak samo jak nowy ranny. Starcie z wszystkimi pozostałymi, cóż, gwarantowałoby szybką klęskę. Wiedział jednak, że jeśli teraz zacznie wątpić w swoje zdolności dedukcji, nie przetrwa długo w tym całym zamieszaniu. Była też opcja wsparcia Muru, tak naprawdę jeszcze nie zrobił nic złego, no poza poinformowaniem kogoś o planach Horikoshiego, który go o wszystkim poinformował. To jednak mógłby usprawiedliwić brakiem dostępu do ludzi wyżej i niepewnością, kto również uczestniczy w spisku.
Mimo że myślał o alternatywach, kiedy przyszło co do czego, nie wahał się. Sięgnął po dwa zwoje, umieszczone w torbie. Miał je ułożone po kolei, wiedział, w których co się znajduje. Najpierw oczywiście zdołał wyciągnąć jeden, druga ręka miała odrobinę dalej. Każdy ze zwojów chwycił całą dłonią, od razu przy wyciąganiu chwytając kciukiem i palcem wskazującym za ich końcówki, oczywiście w taki sposób by po rozwinięciu były skierowane nie w kierunku jego ciała, ale na zewnątrz. Niestety, Inoshi stała prawie że centralnie za nim, dla powodzenia planu musiał się obrócić i liczyć na to, że nikt z jego sojuszników nie wpadnie na genialny pomysł, by w tej krótkiej chwili władować mu w plecy kulę ognia lub coś podobnie niebezpiecznego. Na wszelki wypadek jednak, poza skupieniem na swoim działaniu nasłuchiwał odgłosów z tyłu, by w razie potrzeby odskoczyć, w kierunku najbliższego łóżka (środkowe, prawa strona), co powinno równie skutecznie sprawić, że opuści drogę ataku od rannego gościa, jak i z kierunku Makunoichiego i dwójki tragarzy. Tak czy siak jednak rozluźnił pozostałe trzy palce obu rąk, trzymając tylko za końcówki zwojów i wykonał szybki ruch nadgarstków, by zwoje się rozwinęły - jeden skierowany w kierunku blondwłosej iryo-ninki, drugi chudzielca z psem. Następnie tak czy siak odskoczył na to samo łóżko, na którym znalazłby się, gdyby próbował zrobić unik. Do obu lalek podłączył niewidzialne linki, a one od razu po pojawieniu się przyłożyły ostrza do szyi odpowiednio Yamanaki jak i Inuzuki.
Następnie obrócił się tak, by obejmować wzrokiem większość pomieszczenia, zarówno swoich nowych "zakładników", jak i Makunoichiego i tą trójkę, która udawała Sekcję Zaopatrzeniową, a przynajmniej to podejrzewał. Pilnował się, by w razie czego odskoczyć, a póki trwało zamieszanie, od razu się odezwał. Miał dwa cele: zasygnalizować ziomkom po stronie Uchiha, że nie jest ich wrogiem, by z nim nie walczyli oraz spróbować przekonać swoich zakładników o przejściu na słuszną stronę. Choć jednak wszystko dokładnie kalkulował, w jego głosie zabrzmiał całkowicie szczery żal.
-Przepraszam za to, Inoshi-san. Wiesz jednak, że Shinsengumi potrzebuje zmian. Jesteś medykiem, z pewnością nie popierasz mordowania dzikich. Dołącz do nas i pomóż zminimalizować liczbę ofiar. Sama mówiłaś, że nie podoba Ci się to, co się tutaj dzieje. Nadszedł czas, byśmy to zmienili. - choć cały czas zachowywał ostrożność, przede wszystkim przyglądał się pozostałej dwójce w ich małym oddziale. Gdyby chudzielec coś kombinował lub jego pies szykował si ędo ataku, dociśnie ostrze na tyle, by wywołać stróżkę krwi na jego szyi. Podobnie postąpi, gdyby Yamanaka próbowała coś zrobić, szczególną uwagę zwracał na jej ręce. Umiejętności, jakimi dysponował jej klan mogły wszystko zniweczyć, więc musiał być ostrożny.
-Nawet nie myślcie o tym, by atakować. Nie chcę Was skrzywdzić, ale zrobię to, jeśli nie pozostawicie mi wyboru. Tp samo tyczy się psa. - w sytuacji gdyby ktoś coś szykował przerwie nawet mowę skierowaną do blondwłosej, by przekazać ostrzeżenie.
Mówiąc, wyciągnął z torby i rozwinął kolejny zwój, by odpieczętować jeszcze jedną lalkę i od razu się do niej podłączyć. Ta była o wiele większa, sięgała praktycznie do sufitu i miała służyć w tym momencie jako ochrona Yuu - gdyby ktoś go zaatakował, a ten wiedział, że nie zdąży uniknąć, odczepi szybko głowę od reszty i wykorzysta ją jako tarczę.
ZDOLNOŚCI
Ukryty tekst
EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
odznaka ninja, duża torba, dwie kabury na broń, 10m bandaża zawinięte na rękach, płaszcz, Yakei (oficjalny strój Shinsengumi), duży pojemnik na substancję na ramieniu (pełen piasku)
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
Noguchi Akane
Martwa postać
Posty: 261 Rejestracja: 27 paź 2020, o 00:18
Wiek postaci: 29
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Akane jest dość wysoką kobietą, o pociągłej twarzy i długich, ciemnych włosach i jasnej cerze. Sylwetkę ma dość szczupłą, z lekko zarysowanymi mięśniami, sugerującymi raczej zwinność, aniżeli czystą, fizyczną siłę.
Widoczny ekwipunek: Wygodny strój podróżny, kamizelka shinobi, torba na pośladkach i kabura przy udzie. Dwa złożone Fuma Shurikeny przy pasie, na wszystko zaś narzucony ciemny, wygodny płaszcz z kapturem. Maska Oni skrywająca twarz.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=156179#p156179
Multikonta: Hoshigaki Toshiko
Post
autor: Noguchi Akane » 18 cze 2021, o 16:41
Teatrzyk, który chyba nie miał wiele sensu, trwał nadal, chociaż Akane czuła, że jego aktorzy doskonale wiedzą o tym, że przybrali jedynie tymczasowe maski i czekają tylko, aby ukazać prawdziwe oblicze. Pytanie, komu pierwszemu drgnie ręka. Z pomieszczenia, gdzie nieśli skrzynie wyszedł osobnik, do którego mieli się zgłosić, najwyraźniej będący po ich stronie. Może zatem tutaj wszystko zadziałało jak trzeba? Przeniosła i odstawiła skrzynie, zauważając... ciekawy wystrój wnętrza magazynu. Mając nerwy na postronkach, już wtedy jej oczy zaszły czerwienią, a zmysły wyostrzyły. Była gotowa ciągnąć swoją rolę, gdy nagle ogromny hałas i wstrząs przeszedł po całym pomieszczeniu. Sygnał. Ech... Może gdyby mieli więcej czasu, dogadaliby się, ostrożnie kontynuując swój kuriozalny taniec półsłówek, a teraz? Teraz sytuacja była prosta.
Akane szybkim ruchem sięgnęła do zaczepki przy dolnej części maski, odsłaniając usta i błyskawicznie ominęła Iseia, by złożyć pojedynczą pieczęć i wypuścić ponad Makunoichim cztery spore kule ognia w kształcie smoczych łbów w stronę trójki shinobi bez piórek stojących przy jednym z łóżek. Starała się, by kule nie naruszyły Minoru, za główny cel obierając czarnowłosego i dziewczynę, zaraz po użyciu techniki rzuciła się ku Makunoichiemu, ciągnąc go na bok, z drogi ewentualnych technik, które mogli użyć tamci. Nie sądziła, że któreś zdąży wyminąć jej technikę, ale... Susanoo jeden wie, jak doświadczeni byli. Co prawda nagle czarnowłosy skoczył na łóżko i coś zaczął mówić, niemniej - na ten moment był wrogiem, tak samo jak pozostała dwójka. Żal było jej Harikotto, ale... cóż, taki był los shinobi, prawda? Dzisiejszy towarzysz mógł być jutrzejszym wrogiem. Zaklęła w myślach, że los skierował jego i Uwasę na kurs sprzeczny z jej, jednak nie miała czasu się zastanawiać dalej. Zaraz po tym ruszyła biegiem wzdłuż łóżek, gotowa cisnąć kunaiem w każdego, kto nie będzie posiadać przy sobie piórka i nie będzie Minoru lub Iseiem i wyszarpując ukryte piórko tak, by było widoczne przy zewnętrznej części jej dłoni.
TL;DR: Akane rozpoczyna ofensywę.
Ukryty tekst
0 x
Harikotto
Martwa postać
Posty: 597 Rejestracja: 10 lis 2020, o 00:32
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=157118#p157118
GG/Discord: Harry #6706
Multikonta: Harikido
Post
autor: Harikotto » 18 cze 2021, o 17:45
Czy ja dobrze widzę? W sumie to nie ważne. Na pewno węch mam dobry i widzę, że Płoteczka czuje to samo. Ta dziewczyna, jedna z tragarzy, to Akane, z którą walczyliśmy z bandytami i razem z którą pochowałem Chize i Amane... Przez parę dni stanowiliśmy bardzo dobre stado. Jedynmi ocalałymi z tego stada zostałem ja, Uwasa i właśnie Akane. Czy to możliwe, że los przywiał nas ponownie w to samo miejsce, abyśmy ponownie razem walczyli? Tylko wszystko wskazuje na to, że Akane nie stoi po mojej stronie i najprawdopodobniej służąc swojemu klanowi, chce zaatakować Shinsengumi. Gdy ją ostatni raz widziałem, nie planowała dołączenia na Mur, a mało prawdopodobnym jest, aby tak jak ja, otrzymała takie polecenie ze swojego klanu. Ba, bardziej prawdopodobne jest coś przeciwnego. Dlatego z dużą pewnością mogę stwierdzić, że ona, a więc również jej towarzysz są przebierańcami Uchiha, którzy właśnie infiltrują Shi no Geto. Cóż, może i moim szczegółowym zadaniem była ochrona Protektora, jednak ogólnym była ochrona Muru, przed, między innymi, Uchiha. Nie pozostaje mi więc nic innego, jak wypełnić owe polecenia. Tym bardziej, że w międzyczasie wszyscy usłyszeli wybuch, który ewidentnie jest sygnałem do ataku dla innych grupek Uchiha, które z pewnością również zinfiltrowały to miejsce. Na dodatek wychodzi na to, że Yuu, który przecież ponoć od dawna już służy na Murze, jest jednym ze zdrajców, których wszyscy się obawiali. Cóż, jego marionetki z pewnością są niebezpieczne, ale już raz z jednym, z jego pobratymców sobie poradziłem i wiem, że mógłbym to powtórzyć. Widziałem jednak techniki, których używała Akane i wiem, że z nimi mogę sobie nie poradzić. Ze zdrajcą przyjdzie mi więc mierzyć się później.
Jak najszybciej, nie zważając do końca na to co robi Yuu, a więc prawdopodobnie w trakcie wyciągania przez niego lalek, albo w trakcie jego monologu, razem z Uwasą wykonuje Gatengę w stronę Akane i Iseia.
Ukryty tekst
0 x
Pięć linijek i do przodu, to moje nindo. Dobre nie?
Minoru
Posty: 784 Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie - 2 x Katana wisząca u lewego boku - Kamizelka shinobi
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Post
autor: Minoru » 19 cze 2021, o 00:10
No, tego się nie spodziewał. Siedział sobie spokojnie na pryczy, łóżku, nazwijcie to jak chcecie. Nabierał sił przed tym co miało się wydarzyć w niedalekiej przyszłości i obserwował otoczenie, chcąc wiedzieć przeciwko komu przyjdzie mu walczyć. Obserwował, jak jego towarzysze bawią się w aktorów, zastanawiając się jednocześnie, czy on sam nie powinien uczynić tego samego. Lecz on grał swoją własną rolę i zmiana tejże nie wchodziła w rachubę. Odpoczywał więc, starając przygotować się do tego co miało nadejść.
Zaczęło się nietypowo, pojawieniem się kolejnej osoby. Mężczyzna ten był w oczach Minoru, nietypowy… niesamowity? Ciężko było to określić jednym słowem, lecz biła od niego mieszanka dziwactwa i charyzmy. Człowiek od razu widział, że osoba z którą miał do czynienia jest odrobinę szalona, lecz jednocześnie bijący od niej autorytet powodował, że aż nie można było od niego oderwać wzroku. Minoru nie do końca sam potrafił to wyjaśnić. Przyglądał się mu jak wertował stronice swego notatnika, jak zwracał się do zebranych w pomieszczeniu. Zainteresowało go imię blondwłosej kobiety, wiedział że należała do klanu więc miał nadzieję, że może zidentyfikuje ją w ten sposób. Lecz był to pierwszy raz gdy słyszał o Inoshi z klanu Yamanaka. Czego jednak mógł się spodziewać, klan liczył sobie setki osób, nie sposób było znać ich wszystkich. Przeniósł swój wzrok na swych towarzyszy, którzy weszli do kolejnego pomieszczenia, wnosząc pakunki i wtedy…
Zaczęło się. Eksplozja nastąpiła nagle i niespodziewanie. Aż mógł poczuć jak cała podłoga zaczęła się trząść. Widział, jak część pacjentów podniosła się z łóżek, jak wstrząsy spowodowały, że stojącym zaczęły uginać się nogi. I wtedy rozpętało się piekło. Wszystko zaczęło dziać się niczym w zwolnionym tempie. Jeden z shinsnegumi wyciągnął zwoje, co było sygnałem dla Minoru, że czas działać. Jego ręka wyplątała się z prowizorycznego temblaka i zerwał się na równe nogi, sięgając jednocześnie prawa ręka do torby, gdzie dobył jednego ze swych kuniaów, naładował go raitonem i wyrzucił w kierunku trójki wrogich shinobi.
Natychmiast po wykonanym ataku, chwycił za stojące obok niego łóżko i podniósł je do pionu, chowając się za nim. Był chyba jedyną osobą która wiedziała jakimi umiejętnościami dysponowali Yamanaka. Ostatnim czego było mu potrzeba to, żeby stracił panowanie nad własnym ciałem.
TL;DR: Minoru rzuca kunaiem naładowanym Raiton: Ikazuchi no Utage. Kunai ma wyzwolić paraliżujące wyładowania elektryczne w momencie uderzenia w podłogę, ścianę, czy w co tam trafi tak by wyładowania trafiły wszystkich przeciwników. Następnie tworzy z łóżka prowizoryczną tarczę i chowa się za nią
WIEDZA
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
Prowadzone misje:
Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
Arii - Zadanie specjalne C Kress