Siedziba władzy [administracja + sala Protektora]
Re: Siedziba władzy [administracja + sala Protektora]
Czy tak też nie wychodziło zawsze, kiedy ktoś zdawał się w pewnym momencie otwierać i wykładać karty na stół, wszystko było wdeptywane ciężkimi buciorami w brudną ziemię? Nastolatka nie musiała się nawet starać znaleźć odpowiednią osobę, która by ściągnęły ją na ziemię, wystarczyła jakaś poważna kobieta od rekrutacji, która w istocie jej nie znała i z tego co widać też nie chciała tego stanu zmienić. Tylko czy można było jej się w jakikolwiek sposób dziwić? Motoko nawet przez myśl nie przeszło, żeby w jakikolwiek sposób dać kobiecie sposobność do zrozumienia, że jej słowa ją tknęły, bo przecież była przyzwyczajona do tej chłodnej obojętności, z którą każdy człowiek spoglądał na drugą osobę, a przynajmniej tak też chciała sobie wmówić. Brak odczuwania wszystkich tych emocji, które ściskały każdy jej skrawek jestestwa był niemalże niemożliwym, dlatego nic dziwnego, że starała się utrzymać swoją pozę zrozumienia i względnej obojętności, która niemalże weszła jej, jak jakaś maniera, prosto w żyły. Tylko to wciąż była gra, coś przed czym chciała uciec, a zwyczajnie, po ludzku, nie potrafiła.
- Wszystko jasne i wciąż jestem zainteresowana. - przytaknęła jedynie, nawet nie siląc się na żadne kurtuazje, czy też złośliwe komentarze, przestawała powoli mieć na to siłę. Lakoniczne odpowiedzi zdawały się być w takiej jednostce czymś, czego pożądał każdy człowiek, który chciał trochę spokoju, a do czego właściwie dążyła ta czarnowłosa dziewczyna? Odpowiedź zdawała się być niewiadomą, całkiem sporą niewiadomą, której kluczem do sukcesu było chyba zrozumienie siebie, bo jak też inaczej mogła określić swojej priorytety? Naturalnie poza tym szczególnym, który ostatnio wybił się ponad wszystkie, mianowicie znalezienie sposobu na zabicie tych, którzy rzekomo są nie do zabicia. Akashi nadal pozostawał gdzieś z tyłu głowy, choć nie był to fakt bliskiego kontaktu, a tego, że w jego ciele, dwa razy znajdował się jej miecz, który winien zwalić go z nóg. Uparcie trzymający się życia chłopak wywarł na niej wystarczające wrażenie, żeby teraz próbowała znaleźć sposób na zneutralizowanie jego zdolności, pytanie tylko, kim byli ludzie jego pokroju. Jednakże takie odpływy w daleką przyszłość były wielce niepoprawne, dlatego dziewczyna zaraz lekko ruszyła głową, wracając wzrokiem do stalowego spojrzenia kobiety, na które odpowiedziała równie stanowczą postawą. - Jedynie tylko kwestia opłaty uniformu zdaje się być małym problemem. Nie wiem, czy jest możliwość odebrania wypłaty żołdu przez wyliczony czas, za który będę mogła uzyskać wcześniej uzbrojenie? - spytała beznamiętnie, siląc się na spokój, bo przecież w tym momencie wcale nie pokazywała, że w pewien sposób nie dysponuje potrzebnymi zasobami, zero ujmy na dumie, chociaż czy porywaczka mogła w ogóle mówić, że w ogóle cokolwiek takiego posiada? Przecież wydała nieświadomą dziewczynę w ręce jakiegoś nieznajomego i bardzo podejrzanego typa. Wszystko było zagmatwane, a ona czekała tutaj, na drugim końcu kontynentu na potwierdzenie swojego losu, który miała nadzieję w ten sposób odpokutować, w końcu nie raz się słyszało, że trafiali tutaj naprawdę podli ludzie, których jedyne co interesowało, to ucieczka przed ścięciem. Jej samej to nie groziło, choć myśl, że miałaby popełnić seppuku była lekko mówiąc...zbyt wczesna, tym bardziej, że ciężko byłoby jej umrzeć z tak niespokojnym duchem, choć kto wie, czy to właśnie przez te pięć sekund przed ciemnością, człowiek nie uzyskuje oczyszczenia?
- Wszystko jasne i wciąż jestem zainteresowana. - przytaknęła jedynie, nawet nie siląc się na żadne kurtuazje, czy też złośliwe komentarze, przestawała powoli mieć na to siłę. Lakoniczne odpowiedzi zdawały się być w takiej jednostce czymś, czego pożądał każdy człowiek, który chciał trochę spokoju, a do czego właściwie dążyła ta czarnowłosa dziewczyna? Odpowiedź zdawała się być niewiadomą, całkiem sporą niewiadomą, której kluczem do sukcesu było chyba zrozumienie siebie, bo jak też inaczej mogła określić swojej priorytety? Naturalnie poza tym szczególnym, który ostatnio wybił się ponad wszystkie, mianowicie znalezienie sposobu na zabicie tych, którzy rzekomo są nie do zabicia. Akashi nadal pozostawał gdzieś z tyłu głowy, choć nie był to fakt bliskiego kontaktu, a tego, że w jego ciele, dwa razy znajdował się jej miecz, który winien zwalić go z nóg. Uparcie trzymający się życia chłopak wywarł na niej wystarczające wrażenie, żeby teraz próbowała znaleźć sposób na zneutralizowanie jego zdolności, pytanie tylko, kim byli ludzie jego pokroju. Jednakże takie odpływy w daleką przyszłość były wielce niepoprawne, dlatego dziewczyna zaraz lekko ruszyła głową, wracając wzrokiem do stalowego spojrzenia kobiety, na które odpowiedziała równie stanowczą postawą. - Jedynie tylko kwestia opłaty uniformu zdaje się być małym problemem. Nie wiem, czy jest możliwość odebrania wypłaty żołdu przez wyliczony czas, za który będę mogła uzyskać wcześniej uzbrojenie? - spytała beznamiętnie, siląc się na spokój, bo przecież w tym momencie wcale nie pokazywała, że w pewien sposób nie dysponuje potrzebnymi zasobami, zero ujmy na dumie, chociaż czy porywaczka mogła w ogóle mówić, że w ogóle cokolwiek takiego posiada? Przecież wydała nieświadomą dziewczynę w ręce jakiegoś nieznajomego i bardzo podejrzanego typa. Wszystko było zagmatwane, a ona czekała tutaj, na drugim końcu kontynentu na potwierdzenie swojego losu, który miała nadzieję w ten sposób odpokutować, w końcu nie raz się słyszało, że trafiali tutaj naprawdę podli ludzie, których jedyne co interesowało, to ucieczka przed ścięciem. Jej samej to nie groziło, choć myśl, że miałaby popełnić seppuku była lekko mówiąc...zbyt wczesna, tym bardziej, że ciężko byłoby jej umrzeć z tak niespokojnym duchem, choć kto wie, czy to właśnie przez te pięć sekund przed ciemnością, człowiek nie uzyskuje oczyszczenia?
0 x
- Papyrus
- Administrator
- Posty: 3835
- Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
- Ranga: Fabular
- GG/Discord: Enjintou1#8970
- Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans
Re: Siedziba władzy [administracja + sala Protektora]
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Re: Siedziba władzy [administracja + sala Protektora]
Szczur. Tak szybko z początkującego Samuraja stać się jednostką wręcz ledwo wyrastającą ponad poziomem powierzchni. Tą którą nikt na dobrą sprawę się nie przejmuje i nie zwraca uwagi, choć ciężko powiedzieć, żeby Motoko nie przyciągała różnorakich spojrzeń, przecież byli w miejscu, w którym obecność kobiet była pomimo wszystko znikoma, a ona ubrana w swój kusy mundurek raczej nie mogła zbyt dużo powiedzieć o braku zainteresowania. Wścibskie spojrzenia niemalże od początku ją skalowały i czuła je na swoich plecach, bez żadnego zawahania, wciąż prąc naprzód, bo chyba takie też było jedyne wyjście. Nie mogła więcej pozwolić sobie na taką samowolkę, z jaką również powierzyła życie dziewczyny, bardzo niewinnej dziewczyny, w ręce dosyć podejrzanego i intrygującego gościa, który był jej zleceniodawcą. Czy była to kwestia tych kilku sekund podważenia jej dumy, której nie potrafiła schować do kieszeni, czy też zwyczajny brak wyczucia, że mężczyzna może zrobić jej krzywdę... W najbliższym czasie raczej nikt tego się nie dowie, tym bardziej, że w głowie Motoko nie były żadne biało- i czerwonowłose niewiasty, a hordy dzikich, którzy widocznie naprawdę mają uderzyć. Jeśli do tej pory, wszystkie historyjki, które słyszała nie zostały potwierdzone jako te dziecięce mrzonki i w istocie to wiszące coś w powietrzu, nie było jedynie zabawą wyobraźni, to jedyną racjonalną opcją była ucieczka. Jednakże, czy w ciągu całego swojego jestestwa pod naporem własnej woli zrobiła coś rozsądnego, oczywiście poza rozstaniem się z nieznajomym, którego nie można zabić? Gdyby tak teraz spojrzeć na to z innej perspektywy, to jego obecność nawet by się przydała, ale nie ma co roztrząsać przeszłości, skoro właśnie od tego uciekała, wręcz starała się naprawić żmudną i dosyć ponuro zapowiadającą się służbą.
- Hai! Shitsurei shimasu. - ukłoniła się tradycyjnie i wyszła, nie dając sobie nawet czasu pojąć wszystkich słów, które tamta niemalże wyrecytowała w jej stronę. Przeszła obok uzbrojonych po zęby strażników i przystanęła. Kwatera, kowal, zbrojownia, obóz, Kapitan. Wszystkie te słowa zdawały się być bardzo proste, jednakże do jej świadomości jeszcze nie docierało, że właśnie wyrzekła się na jakiś czas wolnej woli, za którą sama zabiła swojego pierwszego i ostatniego kochanka. Zaczerpnęła głęboki oddech, jej pierś lekko się uniosła, dłonie zacisnęły w pięści i ruszyła w stronę wyjścia, ku zimnemu powietrzu, które jak na lato zdecydowanie dawało jakiś niepokojący znak. Czas chyba się zaaklimatyzować w nowym domu.
//zt.
- Hai! Shitsurei shimasu. - ukłoniła się tradycyjnie i wyszła, nie dając sobie nawet czasu pojąć wszystkich słów, które tamta niemalże wyrecytowała w jej stronę. Przeszła obok uzbrojonych po zęby strażników i przystanęła. Kwatera, kowal, zbrojownia, obóz, Kapitan. Wszystkie te słowa zdawały się być bardzo proste, jednakże do jej świadomości jeszcze nie docierało, że właśnie wyrzekła się na jakiś czas wolnej woli, za którą sama zabiła swojego pierwszego i ostatniego kochanka. Zaczerpnęła głęboki oddech, jej pierś lekko się uniosła, dłonie zacisnęły w pięści i ruszyła w stronę wyjścia, ku zimnemu powietrzu, które jak na lato zdecydowanie dawało jakiś niepokojący znak. Czas chyba się zaaklimatyzować w nowym domu.
//zt.
0 x
- Keizo
- Gracz nieobecny
- Posty: 707
- Rejestracja: 16 gru 2017, o 21:39
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Ogar
- Widoczny ekwipunek: Mundur Shinsengumi, pod nim czarna zbroja; rękawiczki, torby przy pasie, guandao na plecach
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4506
Re: Siedziba władzy [administracja + sala Protektora]
Siedziba władzy. Centrum całej administracji tym, co dzieje się na murze. Zapewnianie Shinsengumi prowiantu, ekwipunku, materiałów budowlanych, rozmieszczanie żołnierzy... a także to, w czym Senju czuł, że odnajdzie się najlepiej, a mianowicie rozdzielanie zleceń na naprawy czy wzmocnienia stuletniej przecież konstrukcji.
Chłopak przystanął kilkanaście metrów przed drzwiami, obserwując kątem oka mur, wznoszący się niedaleko, wyglądający tak samo od zapewne długich dekad. Dwóch strażników przed wejściem rzucało nieznajomemu czasem jakieś spojrzenie - w końcu od tego byli, by kontrolować tych, którzy chcą wejść do miejsca, skąd zarządzał wszystkim Lord Protektor.
Keizo odetchnął kilka razy i poprawił włosy - niewiele to dało, gdyż wciąż były rozczochrane. Wygładził nieco płaszcz i wyrównał przekrzywioną gałązkę wiśni tkwiącą za jego uchem. Zrobił następnie kilka kroków i stanął przed strażnikami broniącymi wejścia do środka.
- Senju Keizo - powiedział ninja, biorąc następnie głęboki wdech - Chciałbym się zaciągnąć.
Chłopak przystanął kilkanaście metrów przed drzwiami, obserwując kątem oka mur, wznoszący się niedaleko, wyglądający tak samo od zapewne długich dekad. Dwóch strażników przed wejściem rzucało nieznajomemu czasem jakieś spojrzenie - w końcu od tego byli, by kontrolować tych, którzy chcą wejść do miejsca, skąd zarządzał wszystkim Lord Protektor.
Keizo odetchnął kilka razy i poprawił włosy - niewiele to dało, gdyż wciąż były rozczochrane. Wygładził nieco płaszcz i wyrównał przekrzywioną gałązkę wiśni tkwiącą za jego uchem. Zrobił następnie kilka kroków i stanął przed strażnikami broniącymi wejścia do środka.
- Senju Keizo - powiedział ninja, biorąc następnie głęboki wdech - Chciałbym się zaciągnąć.
0 x

¯\_(ツ)_/¯
- Keizo
- Gracz nieobecny
- Posty: 707
- Rejestracja: 16 gru 2017, o 21:39
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Ogar
- Widoczny ekwipunek: Mundur Shinsengumi, pod nim czarna zbroja; rękawiczki, torby przy pasie, guandao na plecach
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4506
Re: Siedziba władzy [administracja + sala Protektora]
Keizo ukłonił się przed kapitanem straży - tutaj pozycja ta nazywana była "Wilkiem". Kakuri - bo tak nazywała się kobieta - zadała od razu całkiem ciężkie pytanie. Dlaczego Senju w ogóle się tu znalazł? Będąc maluchem nasłuchał się opowieści babci, opowiadającej mu o dzielnych ninja broniących świata przed nieznanymi niebezpieczeństwami tkwiącymi za murem. W akademii dowiedział się o tym, że na murze trwa ciągła rekrutacja nowych członków. Podczas podróży po kontynencie i wyspach słyszał zaś, że do Shinsengumi ściągają kryminaliści chcący uchylić się przed wyrokiem. A dlaczego był tutaj młody shinobi z Shinrin?
- Nazywam się Senju Keizo - przedstawił się ninja, prostując się - Nie uciekam przed prawem. Nie mam problemów - powiedział, przypominając sobie słowa strażnika w Sabishi. Trzeba będzie kiedyś sprawdzić, czy nie mają mi tego za złe - Chciałbym dołączyć do Shinsengumi, by użyczyć murowi swoich talentów - rzekł, wyciągając przed siebie dłonie - Być może przybyłem tu powodowany dziecięcymi opowieściami o obrońcach świata, a może chęcią doskonalenia umiejętności w najtrudniejszych możliwych warunkach - dodał, przypominając sobie słowa o horrorach, czyhających za wielką, kamienną ścianą - Sam nie wiem. Po prostu chciałbym, aby mój Mokuton mógł zbudować tutaj coś pożytecznego - zakończył swoją przemowę "rekrutacyjną", po czym opuścił głowę. Zabrzmiał głupio nawet słuchając sam siebie - pozostało tylko czekać na to, czy rekrut taki jak Keizo znajdzie sobie miejsce w szeregach Shinsengumi.
- Nazywam się Senju Keizo - przedstawił się ninja, prostując się - Nie uciekam przed prawem. Nie mam problemów - powiedział, przypominając sobie słowa strażnika w Sabishi. Trzeba będzie kiedyś sprawdzić, czy nie mają mi tego za złe - Chciałbym dołączyć do Shinsengumi, by użyczyć murowi swoich talentów - rzekł, wyciągając przed siebie dłonie - Być może przybyłem tu powodowany dziecięcymi opowieściami o obrońcach świata, a może chęcią doskonalenia umiejętności w najtrudniejszych możliwych warunkach - dodał, przypominając sobie słowa o horrorach, czyhających za wielką, kamienną ścianą - Sam nie wiem. Po prostu chciałbym, aby mój Mokuton mógł zbudować tutaj coś pożytecznego - zakończył swoją przemowę "rekrutacyjną", po czym opuścił głowę. Zabrzmiał głupio nawet słuchając sam siebie - pozostało tylko czekać na to, czy rekrut taki jak Keizo znajdzie sobie miejsce w szeregach Shinsengumi.
0 x

¯\_(ツ)_/¯
- Keizo
- Gracz nieobecny
- Posty: 707
- Rejestracja: 16 gru 2017, o 21:39
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Ogar
- Widoczny ekwipunek: Mundur Shinsengumi, pod nim czarna zbroja; rękawiczki, torby przy pasie, guandao na plecach
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4506
Re: Siedziba władzy [administracja + sala Protektora]
Keizo pokiwał głową, potwierdzając to że zrozumiał powagę posady "Niedźwiedzia" - ostatecznego dowódcy wszystkich sił na murze.
Uchiha Kyuo - chłopak zapamiętał nazwisko, przypominając sobie wszystkie informacje o posiadaczach czerwonych oczu jakie tylko pamiętał z czasów nauki w Hayashimurze. Co prawda, jeszcze nigdy nie spotkał żadnego przedstawiciela tego klanu, więc nie mógł przekonać się na własnej skórze czy historie opowiadane o nich w osadzie Senju, nie przedstawiające ich w zbyt dobrym świetle, są stuprocentową prawdą. Ufał swojemu klanowi, bez wątpienia - wiedział jednak, że ciągłe wojskowe konflikty potrafią nieco wypaczyć spojrzenie na inne rody.
Przed odpowiedzią na ostatnie pytanie pani kapitan Keizo zastanowił się przez chwilę. Kolejnymi słowami i wypowiedzeniem przysięgi przypieczętuje swój pobyt na murze przez kolejne trzy miesiące. Nie milczał jednak długo - na myślenie miał wystarczająco dużo czasu podczas podróży przez Sogen.
- Jestem gotowy złożyć przysięgę - powiedział ninja, prostując się lekko i czekając na kolejne słowa kobiety.
Uchiha Kyuo - chłopak zapamiętał nazwisko, przypominając sobie wszystkie informacje o posiadaczach czerwonych oczu jakie tylko pamiętał z czasów nauki w Hayashimurze. Co prawda, jeszcze nigdy nie spotkał żadnego przedstawiciela tego klanu, więc nie mógł przekonać się na własnej skórze czy historie opowiadane o nich w osadzie Senju, nie przedstawiające ich w zbyt dobrym świetle, są stuprocentową prawdą. Ufał swojemu klanowi, bez wątpienia - wiedział jednak, że ciągłe wojskowe konflikty potrafią nieco wypaczyć spojrzenie na inne rody.
Przed odpowiedzią na ostatnie pytanie pani kapitan Keizo zastanowił się przez chwilę. Kolejnymi słowami i wypowiedzeniem przysięgi przypieczętuje swój pobyt na murze przez kolejne trzy miesiące. Nie milczał jednak długo - na myślenie miał wystarczająco dużo czasu podczas podróży przez Sogen.
- Jestem gotowy złożyć przysięgę - powiedział ninja, prostując się lekko i czekając na kolejne słowa kobiety.
0 x

¯\_(ツ)_/¯
- Jawa
- Administrator
- Posty: 4223
- Rejestracja: 10 mar 2015, o 23:33
- Ranga: Head Admin
- GG/Discord: MxPl#7094
- Multikonta: Sasame | Sumi
Re: Siedziba władzy [administracja + sala Protektora]
- To już wszystko, o ile Keizo nie ma kolejnych pytań. Od teraz jesteś członkiem straży. W luźnej fabule możesz nadmienić o znalezieniu lokum, zaprzysiężeniu, poznaniu ogólnych zasad funkcjonowania w organizacji i tak dalej. Przydzielam kolorek organizacji i życzę rozwoju zawodowego. (:
0 x
- Keizo
- Gracz nieobecny
- Posty: 707
- Rejestracja: 16 gru 2017, o 21:39
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Ogar
- Widoczny ekwipunek: Mundur Shinsengumi, pod nim czarna zbroja; rękawiczki, torby przy pasie, guandao na plecach
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4506
Re: Siedziba władzy [administracja + sala Protektora]
Rekrucie - pomyślał Keizo, kłaniając się lekko i wychodząc z gabinetu, rzucając Kakuri ostatnie spojrzenie i zamykając za sobą drzwi. Na korytarzu czym prędzej odnalazł jakiegoś strażnika, który posyłając go do innych tutejszych mundurowych - sam w końcu nie mógł opuścić swojego posterunku - pomógł mu odnaleźć się w tym, jak będzie wyglądać teraz jego codzienność.
Kolejne dni - według słów starszych kolegów - zejdą ninja nie tylko na pierwszych zbiórkach i treningach, ale też na złożeniu przysięgi przed Lordem Protektorem. Po tej ceremonii dołączy do rutynowych zajęć reszty "Szczurów", zajmujących się najbardziej przyziemnymi sprawami życia na murze, choć także pracującymi nad własnym rozwojem razem z innymi strażnikami.
Na razie jednak shinobi musiał się odnaleźć w nowym miejscu, a co najważniejsze - nie zapomnieć drogi na plac, gdzie odbędzie się poranna zbiórka.
z/t
Dzięki za poświęcenie chwilki czasu
Kolejne dni - według słów starszych kolegów - zejdą ninja nie tylko na pierwszych zbiórkach i treningach, ale też na złożeniu przysięgi przed Lordem Protektorem. Po tej ceremonii dołączy do rutynowych zajęć reszty "Szczurów", zajmujących się najbardziej przyziemnymi sprawami życia na murze, choć także pracującymi nad własnym rozwojem razem z innymi strażnikami.
Na razie jednak shinobi musiał się odnaleźć w nowym miejscu, a co najważniejsze - nie zapomnieć drogi na plac, gdzie odbędzie się poranna zbiórka.
z/t
Dzięki za poświęcenie chwilki czasu

0 x

¯\_(ツ)_/¯
Re: Siedziba władzy [administracja + sala Protektora]
Z Kotei na Mur nie było daleko. Konno można było pewnie pokonać ten dystans w dzień przy szybkim tempie, pieszo zajmowało to więcej czasu, jednak Uchiha nie forsowała tempa. Szli niezbyt szybko, dostosowała szybkość poruszania się do 9 latka, który choć sprawny to jednak nie był zbyt szybki jak na jej standardy. Nie spieszyło się im.
Muru nie było widać od razu, zasłaniały go gęste korony drzew. Droga prowadziła przez las i dopiero z niewielkiej odległości wyrósł przed nimi. Olbrzymia budowla ciągnęła się w obie strony jak okiem sięgnąć, Aiden opisywał go tak kwieciście i barwnie, że nie była pewna czy mówi serio czy wyolbrzymia? A przynajmniej nie będzie miała o tym pojęcia dopóki sama na niego nie wejdzie i nie będzie wiedziała po swoich krokach ile ma wysokości.
Tymczasem jednak dotarli przed główną bramę, skąd musieli się udać do jakieś administracji, by dać się zapisać i oficjalnie dołączyć. Dopytali ludzi Bagaże zostawili przed wejściem, ufając, że nikt ich nie przetrzepie - nie były zresztą cennym łupem, bo były w nich tylko ubrania. Wszystko, co cenne, miała przy sobie.
Po wejściu szukali kogoś, kto ich dobrze pokieruje dalej: recepcji, pracowników biurowych, strażników, kogokolwiek. I taką osobę zamierzała pytać o jedną rzecz.
- Przepraszam, gdzie możemy się zapisać do Straży? - kurtuazyjny, niezbyt głęboki ukłon i uśmiech miał jej pomóc w znalezieniu tego, czego szukała. Jeśli by zaś padło pytanie o ich personalia, odpowiadała bez zająknięcia.
- Nazywam się Chise Uchiha, to zaś jest mój młody podopieczny, Aiden Igarashi - tak po prawdzie, to nie wiedziała jakie nazwisko kiedyś miał chłopiec, prawdopodobnie on sam o tym nie pamiętał bądź nie chciał mówić, ale jakoś przedstawiać go musiała. Igarashi - 50 burz, wydało się jej ładne i pasujące nawet do jego pochodzenia.
Muru nie było widać od razu, zasłaniały go gęste korony drzew. Droga prowadziła przez las i dopiero z niewielkiej odległości wyrósł przed nimi. Olbrzymia budowla ciągnęła się w obie strony jak okiem sięgnąć, Aiden opisywał go tak kwieciście i barwnie, że nie była pewna czy mówi serio czy wyolbrzymia? A przynajmniej nie będzie miała o tym pojęcia dopóki sama na niego nie wejdzie i nie będzie wiedziała po swoich krokach ile ma wysokości.
Tymczasem jednak dotarli przed główną bramę, skąd musieli się udać do jakieś administracji, by dać się zapisać i oficjalnie dołączyć. Dopytali ludzi Bagaże zostawili przed wejściem, ufając, że nikt ich nie przetrzepie - nie były zresztą cennym łupem, bo były w nich tylko ubrania. Wszystko, co cenne, miała przy sobie.
Po wejściu szukali kogoś, kto ich dobrze pokieruje dalej: recepcji, pracowników biurowych, strażników, kogokolwiek. I taką osobę zamierzała pytać o jedną rzecz.
- Przepraszam, gdzie możemy się zapisać do Straży? - kurtuazyjny, niezbyt głęboki ukłon i uśmiech miał jej pomóc w znalezieniu tego, czego szukała. Jeśli by zaś padło pytanie o ich personalia, odpowiadała bez zająknięcia.
- Nazywam się Chise Uchiha, to zaś jest mój młody podopieczny, Aiden Igarashi - tak po prawdzie, to nie wiedziała jakie nazwisko kiedyś miał chłopiec, prawdopodobnie on sam o tym nie pamiętał bądź nie chciał mówić, ale jakoś przedstawiać go musiała. Igarashi - 50 burz, wydało się jej ładne i pasujące nawet do jego pochodzenia.
0 x
Re: Siedziba władzy [administracja + sala Protektora]
Nie przejmowała się czyimś niedowierzaniem czy opinią. Była przyzwyczajona, że niewidoma osoba przykuwa uwagę, paradoksalnie nawet większą przez kołyszące się przy pasie miecze. Z drugiej strony, ciężko byłoby jej reagować na ciekawskie spojrzenia, skoro nawet ich nie widziała. A może by się jej to nawet podobało? Kiedy więc mężczyzna wyraził swoje wątpliwości, Chise zwróciła się w jego stronę z poważnym wyrazem twarzy, nawet nie mrugając.
- Poważnie - odpowiedziała sucho - Będę wdzięczna za pomoc - dodała z lekkim ukłonem. Aiden wzrokiem pożerał wszystko dookoła, zapewne już starając się zapamiętać mijane, przydatne miejsca. Przez ostatni czas zmieniał środowisko tak często, że nie wydawał się speszony kolejnym tymczasowym domem. Chise podejrzewała, że szybko poczuje się tu lepiej niż w jej domu w Kotei. Rodzina Uchihy nie pokazywała mu co prawda niechęci (poza jej bratem, widocznie zazdrosnym o uwagę i czas siostry), ale dla dzieciaka z ulicy przeniesienie się do arystokratycznego domu było dziwacznym doświadczeniem. Taka niemal wojskowa dyscyplina panująca w tym miejscu także mogła wyjść mu na dobre.
Droga nie była daleka. Weszli do budynku, minęli kilka pokoi zanim znaleźli się we właściwym. Uprzejmie się ukłoniła po wejściu, a jej gest powtórzył chłopak.
- Zgadza się - odpowiedziała na pytanie o nabór. W jej tonie można było wyczuć charakter kobiety i od razu wyczuć czego oczekuje. Zwięzłych i konkretnych informacji, bez zbędnych ozdobników czy kurtuazji, której wymagali w rozmowie Uchiha. Podeszła kilka kroków w stronę biurka.
- Uchiha Chise, doko rodu Uchiha. To zaś Aiden Igarashi, mój podopieczny - zgodnie z sugestią zajęli miejsca, nie dając się zbić z tropu uwagą o siostrze i bracie. Musiała naprawdę na nich nie spojrzeć, by białooką, ciemnowłosą Uchihę uznać za rodzinę blondyna o niebieskich oczach, choć różnica wieku między nimi wskazywała na taką relację.
- Nie jest tu by mnie odprowadzić, Kakuri-dono, także chce przystąpić do służby. Mam nadzieję, że na Murze znajdzie się dla niego miejsce. Jest młody, ale zaradny, jestem pewna, że są zadania, które mógłby wykonywać - rody do mniejszych zadań wykorzystywali młodziutkich doko, dlaczego więc nie tu? Z pewnością sprawdziłby się jako posłaniec czy do pomocy w drobnych sprawach, przez co inni mogliby zająć się poważnymi sprawami.
- Poważnie - odpowiedziała sucho - Będę wdzięczna za pomoc - dodała z lekkim ukłonem. Aiden wzrokiem pożerał wszystko dookoła, zapewne już starając się zapamiętać mijane, przydatne miejsca. Przez ostatni czas zmieniał środowisko tak często, że nie wydawał się speszony kolejnym tymczasowym domem. Chise podejrzewała, że szybko poczuje się tu lepiej niż w jej domu w Kotei. Rodzina Uchihy nie pokazywała mu co prawda niechęci (poza jej bratem, widocznie zazdrosnym o uwagę i czas siostry), ale dla dzieciaka z ulicy przeniesienie się do arystokratycznego domu było dziwacznym doświadczeniem. Taka niemal wojskowa dyscyplina panująca w tym miejscu także mogła wyjść mu na dobre.
Droga nie była daleka. Weszli do budynku, minęli kilka pokoi zanim znaleźli się we właściwym. Uprzejmie się ukłoniła po wejściu, a jej gest powtórzył chłopak.
- Zgadza się - odpowiedziała na pytanie o nabór. W jej tonie można było wyczuć charakter kobiety i od razu wyczuć czego oczekuje. Zwięzłych i konkretnych informacji, bez zbędnych ozdobników czy kurtuazji, której wymagali w rozmowie Uchiha. Podeszła kilka kroków w stronę biurka.
- Uchiha Chise, doko rodu Uchiha. To zaś Aiden Igarashi, mój podopieczny - zgodnie z sugestią zajęli miejsca, nie dając się zbić z tropu uwagą o siostrze i bracie. Musiała naprawdę na nich nie spojrzeć, by białooką, ciemnowłosą Uchihę uznać za rodzinę blondyna o niebieskich oczach, choć różnica wieku między nimi wskazywała na taką relację.
- Nie jest tu by mnie odprowadzić, Kakuri-dono, także chce przystąpić do służby. Mam nadzieję, że na Murze znajdzie się dla niego miejsce. Jest młody, ale zaradny, jestem pewna, że są zadania, które mógłby wykonywać - rody do mniejszych zadań wykorzystywali młodziutkich doko, dlaczego więc nie tu? Z pewnością sprawdziłby się jako posłaniec czy do pomocy w drobnych sprawach, przez co inni mogliby zająć się poważnymi sprawami.
0 x
Re: Siedziba władzy [administracja + sala Protektora]
Dziewczyna uśmiechnęła się kwaśno, słysząc jej smętny głos. Jej sprawdzanie jej ślepoty także nie było tak dyskretne jak chyba się spodziewała, nie potrzebowała wzroku by wyczuć taki ruch. Poruszenie się powietrza i delikatny świst..
- Kakuri-dono, jeśli jesteś czegoś ciekawa, wystarczy zapytać. Nie musisz, Pani, machać mi dłonią przed twarzą - jej głos był doskonale uprzejmy - Jak więc zapewne zauważyłaś, jestem niewidoma. I urodziłam się w klanie Uchiha. Zdarzają się takie pechowe zbiegi okoliczności - skłoniła głową, nie okazując nawet grama niechęci. W sumie nie zdziwiła się jej reakcją, gdyby nie to, że sama jest tym dziwadłem pewnie także chciałaby się upewnić. To brzmiało niemal jak żart.
Odczekała spokojnie aż kobieta zapisze sobie wszystko, co uważała za stosowne, nie przeszkadzając jej w formalnościach, dłonie mając splecione przed sobą. Nie spieszyło się jej przecież, Mur nie zamierzał odlecieć.
- Jak uważasz za stosowne, Kakuri-dono. Nie mamy nic do ukrycia - odpowiedziała gładko na jej stwierdzenie o wysłanie zapytania, choć nie do końca prawdziwie. Nie miała nad sobą listu gończego, ale były rzeczy, których wolała tu za sobą nie przyciągać. Jej przyjaźni z Jashinistą. Pieczęci. Nieudanego pojedynku. Nie były to jednak rzeczy przed którymi mogła się ustrzec. Wiedziała, że prędzej czy później i tak to wyjdzie na jaw. Opór był bez sensu.
Zamierzała odpowiedzieć za chłopca, ale on sam postanowił się wtrącić, ku zaskoczeniu Chise.
- Dziękuję, że daje mi pani szansę. Obiecuję być przydatnym tam, gdzie mnie poślą - odezwał się nawet może z za dużym entuzjazmem. Chise uśmiechnęła się do niego ciepło i położyła mu dłoń na ramieniu. Jej postawa mówiła wszystko - była z niego zwyczajnie dumna. Pytanie Wilka w rej sytuacji było zwyczajną formalnością.
- Nie wycofuję się ze swojej decyzji. Nadal chce przystąpić do służby - oznajmiła zdecydowanie, podnosząc wysoko głowę. Nie przeszkadzała jej ranga, czas służby czy przysięga.
Tu miała zacząć wszystko od zera.
- Kakuri-dono, jeśli jesteś czegoś ciekawa, wystarczy zapytać. Nie musisz, Pani, machać mi dłonią przed twarzą - jej głos był doskonale uprzejmy - Jak więc zapewne zauważyłaś, jestem niewidoma. I urodziłam się w klanie Uchiha. Zdarzają się takie pechowe zbiegi okoliczności - skłoniła głową, nie okazując nawet grama niechęci. W sumie nie zdziwiła się jej reakcją, gdyby nie to, że sama jest tym dziwadłem pewnie także chciałaby się upewnić. To brzmiało niemal jak żart.
Odczekała spokojnie aż kobieta zapisze sobie wszystko, co uważała za stosowne, nie przeszkadzając jej w formalnościach, dłonie mając splecione przed sobą. Nie spieszyło się jej przecież, Mur nie zamierzał odlecieć.
- Jak uważasz za stosowne, Kakuri-dono. Nie mamy nic do ukrycia - odpowiedziała gładko na jej stwierdzenie o wysłanie zapytania, choć nie do końca prawdziwie. Nie miała nad sobą listu gończego, ale były rzeczy, których wolała tu za sobą nie przyciągać. Jej przyjaźni z Jashinistą. Pieczęci. Nieudanego pojedynku. Nie były to jednak rzeczy przed którymi mogła się ustrzec. Wiedziała, że prędzej czy później i tak to wyjdzie na jaw. Opór był bez sensu.
Zamierzała odpowiedzieć za chłopca, ale on sam postanowił się wtrącić, ku zaskoczeniu Chise.
- Dziękuję, że daje mi pani szansę. Obiecuję być przydatnym tam, gdzie mnie poślą - odezwał się nawet może z za dużym entuzjazmem. Chise uśmiechnęła się do niego ciepło i położyła mu dłoń na ramieniu. Jej postawa mówiła wszystko - była z niego zwyczajnie dumna. Pytanie Wilka w rej sytuacji było zwyczajną formalnością.
- Nie wycofuję się ze swojej decyzji. Nadal chce przystąpić do służby - oznajmiła zdecydowanie, podnosząc wysoko głowę. Nie przeszkadzała jej ranga, czas służby czy przysięga.
Tu miała zacząć wszystko od zera.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości