Siedziba władzy [administracja + sala Protektora]

Główna siedziba sił Shinsengumi, umiejscowiona w samym środku długości muru, jednocześnie strzegąca jedynej istniejącej bramy. Składa się z licznych budynków mieszkalnych dla strażników, stanowią one mniejszość w porównaniu do licznych magazynów, spiżarni, zbrojowni, szpitali, miejsc bożych i wszelkich innych budowli służących jednemu celowi. Samowystarczalności Muru.
Yuusha

Re: Siedziba władzy [administracja + sala Protektora]

Post autor: Yuusha »

Jego 'marzenia' o awansie zostały całkiem szybko rozwiane, choć tak właściwie była to jedynie durna myśl, która zakorzeniła się tuż przed drzwiami, więc nie było mowa o jakiś zawodzie ze strony Bohatera. Nic z tych rzeczy. W pełni rozumiał, że przecież nie dadzą odpowiedzialnej funkcji byle chłystkowi - zaś Otori nigdy się za takiego nie uważał... aż tak. A po ostatnim 'incydencie' zaczął jeszcze mocniej wątpić w swoją siłę. Mimo wszystko, chciał ten wątek pociągnąć dalej. Był ciekawy. Bo jeśli miał zamiar zostać, to awans był czymś naturalnym, prawda? Może teraz nie był na to gotowy, jednak z czasem się to zmieni.
- Rozumiem, że mówi pani o awansie na Wilka, czy tak? - no pewnie, że wiedział jak się to zwie. Był tu cholerne pół roku. Ciężko, żeby nie nauczył się jak się zwą poszczególne rangi. Szczur->Ogar->Wilk->Sowa->Niedźwiedź. Ogar odpadał z miejsca, bo to żaden awans. Ogarem się zostawało po odbębnieniu półrocznego pobytu w Shinsengumi. Sowa i Niedźwiedź były poza jego zasięg - pfff, to raczej oczywiste. Został jedynie Wilk, czyli Kapitan.
- Nie bardzo rozumiem, jak jedna misja i sprawdzenie moich umiejętności ma mnie przygotować do pełnienia roli dowodzącego innymi ludźmi. Szczególnie za murem. O ile spełniłbym Wasze wymagania, nie mam żadnego doświadczenia w dziczy. Tym bardziej, że nigdy nie postawiłem tam nogi. No, chyba że nie każdy Wilk dowodzi wyprawami. - wskazał paluchem, gdzieś na którąś ze ścian, za którą rozciągały się połacie dzikich terenów. No dobrze, może tego nie wymagali i każdy nowy kapitan się jakoś sam docierał? Każdy ma swoje sposoby, jednak Otori wolał nie dostawać po swoją komendę ludzi, którzy są zdani na jego rozkazy. Jeden trup na misji mu w zupełności wystarczał.
- Pozwoli pani, że zapytam jeszcze o jedno. Jeśli zdecyduje się odejść, co się stanie z tym? - wskazał na uniform Shinsengumi, który miał na sobie - Do zwrotu, czy mogę go zatrzymać? Jeśli będę musiał go oddać to również zwrócicie mi pieniądze? - no co? 1400 ryo to nie takie w kij dmuchał, to dużo piniondzów. A Yuusha nie lubił ich tracić.
0 x
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2488
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Siedziba władzy [administracja + sala Protektora]

Post autor: Hikari »

0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Yuusha

Re: Siedziba władzy [administracja + sala Protektora]

Post autor: Yuusha »

- Ahaha... Ogar... no tak, rozumiem. - zaśmiał się nerwowo, że aż go prawie lico rozbolało. Wilk. Ogar. Nie Wilk, tylko Ogar. Coś się tu komuś mocno poprzestawiało, że myślał o tak wysokim awansie. Ale mniejsza. Jednak humor mu się nieco popsuł, bo jeśli chodzi o oddanie ciucha to okej - nie odzyska całej kasy. Nie dostanie z powrotem swoich tysiąc czterystu rjo. Ale z drugiej... tysiak to wciąż. Szczególnie, że ta liczba usilnie kojarzyła mu się z ilością piniondzów, które miał dostać za zrobienie miecza. I właśnie ta myśl jakoś tak sprawiła, że Yuusha westchnął cicho pod nosem, po czym zrezygnowany przyjął to do wiadomości i się nawet zgodził. Niech będzie. 'Zawsze coś', stwierdził w duchu.
Mimo wszystko wciąż nie podjął decyzji w sprawie muru. Odejść, czy nie odejść - oto jest pytanie. Właściwie nie miał żadnego solidnego argumentu za żadną z decyzji. Z jednej awanse aż tak go nie pociągały, ale z drugiej fajnie by było coś osiągnąć. Bo nie? A nóż dzięki temu kiedyś będzie mógł wrócić do rodzinnej wioski... taaa, marzenia ściętej głowy. Nie mniej Shinsengumi było źródłem ciągłej kasy. I chyba właściwie to jedynie wciąż go trzymało w tym miejscu. No bo wracając do wcześniejszych rozważań - gdzie indziej będzie tak zarabiał? No właśnie.
- Eh. - westchnął raz drugi. - Niech będzie. Na razie zostanę i postaram się spełnić te wymagania. Jeśli jednak się nie nadaje, to sobie zwyczajnie odpuszczę. Może tak być? - tak chyba będzie najlepiej. Zarobki, zarobkami, ale nikt nie chce przecież być wiecznym Szczurem. A więc - na koniec skinął głową, a następnie zrobił zwrot na pięcie i pomaszerował w stronę wyjścia. Pora coś porobić... tylko co?

[zt]
0 x
Kana Yuki

Re: Siedziba władzy [administracja + sala Protektora]

Post autor: Kana Yuki »

Nie spodziewała się tak śmiałej reakcji chłopaka. Nie dość że zobaczył jej zaszklone oczy, to jeszcze przejrzał ją i skarcił za okłamanie, zamiast po prostu przymknąć na to oko. Dlaczego tak mu zależało? Nie rozumiała, ale poczuła, że nie postąpiła do końca fair. Zrobiło jej się głupio.
- To nie tak.. nie jesteś. - odpowiedziała zakłopotana, patrząc gdzieś w bok. Nie była osobą, która lubi pokazywać uczucia, toteż takie wyznanie było dla niej dość zawstydzające. Słysząc jednak jak chłopak chce wziąć kolejny ciężar na plecy, odżywiła się nieco. Nie mogła pozwolić, by ktoś ciągle jej pomagał.
- Nie, ja.. ! - podniosła nieco głos, ale szybko się opanowała. - Wybacz, ale to jest coś co muszę zrobić sama. - dodała już milej, naciskając na słowo "sama". Była wdzięczna kruczowłosemu za troskę, ale to ona doprowadziła oręże do takiego stanu i to ona powinna ponieść konsekwencje. I tak miała u chłopaka spory dług.

***

Odmeldować się ze służby? Nie spodziewała się tego. W sumie nigdy nie pytała na czym polega przynależność do tej organizacji i czy można od tak sobie z niej odejść. I choć była nieco zaskoczona, przyjęła to rozwiązanie raczej z ulgą. Przynajmniej nie będzie problemów w początkowym etapie podróży. Po dłuższym spacerze dotarli do swojego celu, który przypominał bardziej twierdzę niż normalne biuro urzędnicze. Czujnym okiem jasnowłosa wyłapała jak bardzo strzeżone jest to miejsce. Przy wejściach stali uzbrojeni shinobi, którzy w każdej chwili byli gotowi do walki z niechcianym gościem. Dziewczyna zatrzymała się.
- Poczekam na zewnątrz. - oznajmiła nagle. W sumie to nie tak że z początku miała zamiar tam w ogóle wchodzić, ale po zobaczeniu twierdzy jakoś decyzja nasunęła się sama.
0 x
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2488
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Siedziba władzy [administracja + sala Protektora]

Post autor: Hikari »

~ Początek Wielkiej Podróży ~ Dotarli do miejsca, gdzie jego półroczny pobyt się zaczął, chociaż to już było prawie osiem miesięcy prawdę mówiąc. Nie wiedział czego się spodziewać, ale wiedział że musi zrobić to sam. Nic trudnego zresztą. Co do katany, dziewczyna powiedziała, że musi to zrobić sama, a on raczej nie miał zamiaru się sprzeczać, przynajmniej jeszcze nie obecnie.
- Postaram się wrócić jak najszybciej
Powiedział zwrócony do dziewczyny, aż następnie wszedł do środka. Nie ma co odkładać tego co musi być kiedyś zrobione.

Wszedł do miejsca gdzie powinna znajdować się sekretarka i o dziwo była ona tutaj obecna. Gdy zapukał odpowiedziało mu w drzwiach uprzejme proszę, a następnie widok jej zajętej za biurkiem i pytanie:
- W czym mogę Tobie pomóc?
Chłopak jak to on nie posiadał problemów z powiedzeniem czego chce. Zawsze mówił bezpośrednio, szczególnie że ktoś na niego czekał. Najważniejsze to było załatwić to jak najszybciej dla niego.
- Chcę stąd odejść. Wiernie pełniłem swoją służbę przez prawie osiem miesięcy, moja przysięga była zachowana, a nazywam się Hikari Terumi. Jestem tutaj prawie 8 miesięcy i nie odbierałem swojego żołdu tygodniowego tak więc chciałbym i jego dostać wraz z odejściem.
- Proszę poczekać
Odpowiedziała po czym wyszła i po jakichś 3 minutach wróciła z teczką odnośnie jego. Potem przeszperała całą aktówkę bez słowa mowy, wyjęła jakąś kartkę, podpisała ją i zostawiła na stole. Wyszła jeszcze raz z aktówką dodając "jeszcze chwilka" i wróciła za jakiś czas z woreczkiem, a w środku 1600 Ryo (16,5tyg. od 3.03.2016). Chociaż sam chłopak nie miał pojęcia ile tego było to jednak wiedział, że sporo.
- Proszę podpisać się pod tym dokumentem, a potem wziąć swoje wynagrodzenie w mieszku. Jeżeli zechcesz twoja służba zostanie ponownie aktywowana.
Spojrzał na dokument, który był prostym formularzem dopełniającym formalności odejścia. I to tyle? Zero przesłuchiwania, zabierania pamięci czy czegokolwiek? No skoro tak to nie pozostało mu nic innego jak podpisać, zebrać swój mieszek, powiedzieć do widzenia i wyjść. I właśnie tak chłopak postąpił.

Wyszedł z twierdzy z uśmiechem i mieszkiem jeszcze w dłoni. Podszedł do dziewczyny i powiedział:
- Już możemy stąd iść. Masz jakiś pomysł gdzie się wybrać? Proponuję zahaczyć Yusetsu, moje rodzinne tereny, mam tam mieszkanie, a także lidera szczepu, który chciałby porozmawiać. Stamtąd też jest się łatwo dostać gdziekolwiek i jest już południe. Akurat powinniśmy zdążyć tam na wieczór. Co do tego mieszka... To trzymaj. Nie jestem może bogaty, ale mam więcej niż potrzebuję, a przynajmniej częściowo chciałbym Tobie się do tego dołożyć.
0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Kana Yuki

Re: Siedziba władzy [administracja + sala Protektora]

Post autor: Kana Yuki »

Jasnowłosa oparła się o ścianę jednego z przyległych budynków. Czekając na chłopaka przyglądała się tutejszym mieszkańcom. Większość z nich albo była zwykłą biedotą ciężko pracującą na życie, część wyglądała na najemników, którzy pracowali dla organizacji tak jak Hikarich. Jednakże ich wszystkich łączyła jedna rzecz - Harumi przyciągała ich uwagę. Nie wiedziała czy wynika to z tego, że jest cała posiniaczona jakby ktoś ją pobił, czy może to jej ekstrawagancji strój wyróżniał się pośród tłumów. W sumie jakby o tym pomyśleć, przecież z jej wspomnień wynikało że raczej jest "panienką wysokiego pochodzenia". Dlaczego więc ubierała się w ten sposób? Na jej twarzyczce pojawił się grymas niezadowolenia. Przez tą krótką spódniczkę, podkolanówki i bluzkę z brzuchem na wierzchu wyglądała bardziej jak kurtyzana niż lady. Gdyby nie nosiła długiego, eleganckiego płaszcza, zapewne zapadłaby się pod ziemię. Co kierowało nią podczas wyboru takiego odzienia? Pod wpływem niepochlebnych spojrzeń zakryła swoje ubranie wcześniej wspomnianym płaszczem, zupełnie jakby było jej zimno.
Na szczęście wkrótce wrócił kruczowłosy z dobrymi wieściami. Nie podobało jej się tylko wręczenie mieszka. Przecież wspominała, że sama sobie poradzi. Czy nie zauważył, że ona jest raczej samodzielną osobą? Nie należy jednakże kłócić się o pieniądze toteż przyszedł jej do głowy pewien pomysł. Nie pokazała po sobie niezadowolenia i z uśmiechem przyjęła mieszek, po czym równie szybko go oddała.
- A to zwrot kosztów jakie poniosłeś w związku z moim pobytem oraz opłata za ochronę podczas podróży. Nie chce słyszeć żadnych sprzeciwów. - odpowiedziała stanowczym tonem. Zaraz dodała już łagodniejszym tonem:
- Wszystko mi jedno dokąd pójdziemy, aby przed siebie. -. Razem z chłopakiem udali się spacerem w stronę szlaku transportowego.

[z/t x2]
0 x
Sarutobi Kazumi

Re: Siedziba władzy [administracja + sala Protektora]

Post autor: Sarutobi Kazumi »

Historia najemnego bohatera
Obrazek
[28/30]
Obrazek
Uchiha Daichi
Katon, Genjutsu, Kenjutsu, Iryojutsu

Obrazek
Hirogawa Kenjiro
Doton, Taijutsu

Obrazek
Maji Misaki
Raiton, Magnetyzm
0 x
Yuusha

Re: Siedziba władzy [administracja + sala Protektora]

Post autor: Yuusha »

Skoro Daichi tak mówił, to tak faktycznie musiało być. 'Im dalej w las, tym większe zdziwienie, co?', zamyślił się na chwilę. Był jednocześnie ciekaw i zarazem nie chciał wiedzieć, co go tam mogło czekać. Nawet jego wyobraźnia nie była w stanie zobrazować prawdopodobnych dziwów jakie czekały tylko na odkrycie. To chyba przez to zmęczenie, zdecydowanie tak. Miejmy już ten raport za sobą i niech każdy pójdzie w swoją stronę - tak jak zrobiła to Misaki i Kenjiro. Niestety pozostała dwójka Bohaterów udawała się do samego króla królów tego muru, do Uchiha Kyuo. Nie żeby coś, ale Yuusha go nawet na oczy nie widział, więc było nieco ciekaw jakim jest człowiekiem i w ogóle.
- Dzięki. - mruknął, odbierając swoją sakwę. Była prawie pusta. Ale to nie szkodzi, wypełnienie jej na nowo shurikenami to żaden problem, a dobrze że tamte przydały się kapitanowi i być może, dzięki nim, wszyscy wrócili w jednym kawałku. No dobra, ale koniec o bzdurach, bo Otori wszedł już do pomieszczenia, gdzie rezydował niedźwiedź. Papiery, papiery i jeszcze raz papiery. Widać, że facet był zawalony robotą, do tego mapa i jakieś figurki. Kryształowy od razu stwierdził, że nie zazdrości mu pracy. Nie dość, że musisz siedzieć w takiej klicie, to i jeszcze masz na głowie taką odpowiedzialną posadę. Nie, nie, nie. To nie dla niego, nawet za milion lat. Ale dobrze są tacy ludzi, ba, muszą tacy istnieć, bo jak by wtedy świat wyglądał? Ktoś musi mieć łeb na karku, by ktoś inny mógł łby obcinać. 'Albo się wylegiwać w łóżku', westchnął, z ledwością powstrzymując ziewnięcie. Yuusha na wejściu skinął głową, mówiąc standardową formułkę Przepraszam za najście, po czym posadził cztery litery na wskazanym stołku. Chłopak sądził, że przyszli tu składać nudne sprawozdanie z misji, jak jednak się okazało - to drugi Uchiha przejął inicjatywę i zaczął mówić o rzeczach, przez które czerwoonoki-nie-Uchiha lekko się ożywił. Musiał, bo to były dość istotne informacje. W końcu chodziło o niego. A więc przyłączyli go do grupy Daichiego, by sprawdzić umiejętności strażnika? No w sumie czemu nie. I teraz miał dostać awans. Awans? Ale- ahhh, no tak.
- Hmmm... powiedziano mi, że jak wykonam jeszcze jedną misję, to zostanę dopuszczony do jakiegoś 'sprawdzianu', czy nadaje się na pełnoprawnego Strażnika. - podrapał się po głowie. - Czyli mam rozumieć, że to zadanie było samym w sobie sprawdzeniem moich umiejętności? Nie żebym narzekał. Powiem wprost: zgadzam się. Brałem pod wątpliwość, czy to moje miejsce, ale doszedłem do wniosku, że i tak nie mam się gdzie podziać. Poza tym wygląda na to, że ruszanie się gdziekolwiek stąd byłoby dużym błędem, szczególnie, że Senju mają do mnie spory uraz i tylko czekają, by się na mnie nadziać. Ale nie dziwię się im. - wzruszył na koniec ramionami. Nie wyglądał jakoś na szczęśliwego, smutnego, czy cokolwiek. Przyjął wiadomość o awansie stosunkowo normalnie.
- A skoro przy tym już jesteśmy, słyszałem również, że pełnoprawny strażnik może opuszczać mur bez jednoczesnego opuszczania szeregów Shinsengumi. Na jakiej to zasadzie działa? Mogę wyjść kiedy chce i wrócić kiedy chce, czy mam określony limit? Bo tak się składa, że będę musiał załatwić pewną sprawę w Sogen. - no co? Wypłata za wojenkowanie sama się nie odbierze przecież.
0 x
Sarutobi Kazumi

Re: Siedziba władzy [administracja + sala Protektora]

Post autor: Sarutobi Kazumi »

Historia najemnego bohatera
Obrazek
[30/30]
Obrazek
Uchiha Daichi
Katon, Genjutsu, Kenjutsu, Iryojutsu

Obrazek
Hirogawa Kenjiro
Doton, Taijutsu

Obrazek
Maji Misaki
Raiton, Magnetyzm
0 x
Yuusha

Re: Siedziba władzy [administracja + sala Protektora]

Post autor: Yuusha »

Nie dość, że awans, to jeszcze przydzielił go do drużyny Daichiego: 'Pysznie', stwierdził w duchu. Pasowało mu to bardzo, wszakże zdążył już polubić jednookiego Uchihę, który wcale jednooki nie był, a poza tym wcale tak długo go nie znał - mimo wszystko Yuusha mógł lubić i nie lubić kogo chciał i tylko od niego zależało ile czasu potrzebuje, żeby obdarzyć kogoś sympatią, szacunkiem, czy też nienawiścią. Ale skoro wszystko było jasne, łącznie z informacją jak polegają 'przepustki' Strażników, Otori jedynie pokiwał głową i zgodził się na wszystko. Bo jakby nie mógł? Jakieś wytyczne musiał mieć, przecież nie będzie rozrabiał... jak na przykład na ostatniej wojnie, ale oj tam, oj tam.
- Jeśli to wszystko... - urwał, czekając na pozwolenie ze strony Niedźwiedzia, czarnowłosy wstał, lekko pokłonił się przed swoim przełożonym, a następnie skinął głową w stronę swojego kapitana. Następnie zrobił zwrot na pięcie i wymaszerował z pomieszczenia, wzdychając ciężko tuż za drzwiami. Na pewno dobrze zrobił? Naprawdę chciał przywiązywać się do muru? 'Na to wygląda', mruknął wreszcie i ruszył, w stronę łóżka. Musiał odespać co swoje, zregenerować siły, a z samego rana wziąć się za siebie i na koniec wyruszyć do Sogen, by odebrać zapłatę za udział w walce jako najemnik.
Dopiero po przejściu kilkunastu metrów doszło do niego, że o czymś zapomniał. O czymś dość istotnym. 'No tak, smok', trzasnął się otwartą dłonią w twarz, po czym ponownie zrobił piruet na odnóżu i wrócił do swojego tworu, który dzielnie trwał pod budynkiem administracji. Trzeba przyznać, że wzbudził dość sporą sensację, bo kilku ludzi, nie licząc strażników, stało dookoła niego, przyglądając się mu bacznie.
'Zniknij cholero jedna', potraktował go buciorem, ale jak wiadomo - tak twarda konstrukcja nie legnie pod naciskiem żadnego buta, nie ważne jak dużego i ciężkiego. Chyba że smoczysław byłby zrobiony ze słomy, albo coś takiego, no ale nie był. Tak więc po chwili czerwonooki wykonał pewną pieczęć, a twór zwyczajnie zaczął pękać, a po chwili kompletnie się rozleciał i zamienił w drobne kawałki oraz kryształowy pył. Powinno wystarczyć. Teraz mógł na spokoju wrócić do siebie.

[zt]
0 x
Yuusuke

Re: Siedziba władzy [administracja + sala Protektora]

Post autor: Yuusuke »

Yuusuke mimo swojego młodego wieku był szanowany na murze, jedną z przyczyn tego szacunku była oczywiście jego relacja z jedną z najpotężniejszych na nim osób. Właśnie… Od początku istnienia shinsen-gumi, oddziału ochotników chroniącego mur, Yuusuke podążał za swym mentorem Kamiru starając się nie odstępować go nawet na krok. Może i szarooki nie pałał do chłopca taką sympatią jak ten drugi do niego, ale nie dało się zaprzeczyć, że chłopak był użyteczny czy to w pojedynczych wypadach jako żywa tarcza i natchniona maszynka do szatkowania wrogów czy to jako broń masowego rażenia spuszczająca deszcz łatwopalnej ropy na szturmujących mur barbarzyńców. Białowłosy wciąż jednak nie był w żaden sposób samodzielny, do tego jakby zatrzymał się w rozwoju jako shinobi, gdyż u boku współtowarzyszy broni i potężnego braciszka nie musiał zdobywać siły. Tego dnia wszystko miało się zmienić, gdyż niespełna czternastoletni chłopiec postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Spakował się wczesnym rankiem, to znaczy zabrał swojego misia, ubrania i ekwipunek, postawił je w kącie swojej kwatery i chwytając jakiś kawałek papieru ze stolika wyszedł. Udał się prosto do siedziby władz organizacji, gdzie oczywiście wpuszczono go bez szemrania. Chłopiec sięgał głową niewiele ponad ladę recepcji, ale był wystarczająco głośny, by jego obecność nie umknęła uwadze recepcjonistki.
-Ohayou-gozaimusu!-przywitał się turkusowooki kłaniając się, po czym położył zabrany z domu papier na ladzie-Chciałbym zakończyć swoją służbę na murze i wypłacić moje oszczędności de gozaru.-Z obydwiema sprawami poszło równie sprawnie. Nikt nie chciał zatrzymywać chłopca na murze, w końcu całe życie wciąż było przed nim. Kamiru z kolei myślał, że kałuża prędzej czy później wróci do niego, w końcu ciężko było sobie wyobrazić jak malec poradziłby sobie bez swojego starszego brata. Decyzja była pozytywna, Yuu mógł zabrać swoje rzeczy i odejść, ale gdzie? Od dawna nie utrzymywał kontaktów ze swoim klanem, w zasadzie został przez ten klan odtrącany i nie mógł wrócić od tak na Kantai, chociaż perspektywa spotkania z wujkiem Renji’m i ciotką Hikari wcale nie była taką złą. Trzynastolatek planował jednak wrócić do Ryuzaki no Taki, gdzie chciał rozpocząć samodzielne życie w domku, który kiedyś zajmowali z Kamiru.

[z/t]
0 x
Motoko

Re: Siedziba władzy [administracja + sala Protektora]

Post autor: Motoko »

Zbliżając się do Muru była w stanie zauważyć, że z każdym krokiem szara, ogromna masa wyrastała powyżej horyzontu, pnąc się ku chmurom, przez które przebijały się nocne promienie, oświetlające jej drogę. Dotarła do Muru, miejsca, którego plotki i chwała ostała się w wielu prowincjach, gdzie również słyszała różnego rodzaju pogłoski. Ostatnie wydarzenia, których również nie zweryfikowała pociągnęły ją w kierunku wschodu Sogen, gdzie rzekomo miała spotkać ją chmara wojowników, których swąd w istocie dotarł przed jakimkolwiek widokiem. Nie można ukrywać, że kilka kilometrów od potężnego muru znajdowało się kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt, a może i kilkaset namiotów. Starała się nie wpadać zbytnio w oczy, nie chcąc przyciągnąć uwagi wojowników, których intencje nie do końca mogły być czyste. Ostatnie zdarzenia, również nie dały jej spokoju umysłu, który spodziewał się ostrza kunaia za plecami w każdym, możliwym momencie, a takowych było wiele.
Pomimo prowizorycznego cienia, który padał na poszczególne drzewa, dziewczyna była dosyć widoczna i w drodze do bram nie musiała nawet powstrzymywać się przed wlepieniem komuś swojej nauczki za próbę obrazy jej dumy, tym bardziej, że wszyscy zdawali się mieć dosyć wisielcze humory. Ogromny, czerwony namiot na środku pola był widoczny niemalże z daleka, równie mocno co sam Mur. Nastolatka rozglądała się w poszukiwaniu dziury i jedyne co potrafiła zobaczyć, to jakąś średniej wielkości osadę, która była dla niej priorytetem. Nie raz słyszała pogłoski o tym miejscu, choć wszystkie zdawały się ulecieć gdzieś w niebyt, kiedy pewnym krokiem kierowała się w stronę bram, starając się przy tym zbytnio nie rzucać w oczy reszcie częściowo już podpitych shinobich, bo przecież co innego można robić przed bitwą. Tylko dlaczego ich tylu tutaj jest?
Nie minęło zbyt dużo czasu, a uzbrojona brunetka już przeprowadzała rozmowę ze strażnikami przy bramie. Zanim sama się zorientowała padło słowo 'rekrut'. Nie mogła zrobić niczego innego, jak tylko skierować się tam, gdzie wskazywał jeden z mężczyzn, przekazując kolejnym uzbrojonym strażnikom, to co powiedzieli wcześniejsi, czyli nie tak skomplikowane, trzy słowa; 'rekrut na Mur'. Z każdym krokiem w stronę siedziby władzy łapało ją dziwne uczucie w okolicach brzucha, jakby stresowała się przed spotkaniem z kimś wielce istotnym, tylko co tu się dziwić, skoro nigdy jeszcze nie rozmawiała nawet z własnym Liderem, który z pewnością nie był świadom jej istnienia, a raczej podróży po świecie. W pewnym sensie dziewczyna nigdy nie dostała przykazu od dziadka, który twierdził, że nie zostanie Samurajem do czasu, aż osiągnie szkolenie we wszystkich możliwych szkołach, pokazując pewien poziom przed Sasaki-sanem, inaczej nie ma prawa ubiegać się o jakiekolwiek rozmowy. Przecież była tylko i wyłącznie robaczkiem, a jeśli nawet wszystko dobrze pójdzie, to i samym szczurem. Jedyne co przyszło, to poczekać, aż straże powiadomią ją o możliwość wejścia, czy też przejścia się na drugi koniec budynku w celu uzupełnienia dokumentacji.
0 x
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3835
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Siedziba władzy [administracja + sala Protektora]

Post autor: Papyrus »

0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Motoko

Re: Siedziba władzy [administracja + sala Protektora]

Post autor: Motoko »

Naturalnie, jej celem nie było niemożliwe przejście niepostrzeżenie, a jedynie najmniejsze przyciągnięcie uwagi shinobich z obozu najemniczego. Nie była to kwestia strachu, a jedynie przezorności, która momentami ostrzegała ją przed różnego rodzaju sytuacjami, szczególnie wtedy, kiedy w pobliżu pojawiali się mężczyźni. Oczywiście w oddali nie było widać, czy szeregi również zasilają jakieś kunoichi, ale Mo nie miała w planach niczego sprawdzać, jedynie postawić się na miejscu, gdzie przyjmą ją z otwartymi ramionami do..chronienia ludzkości? O ironio, sama nastolatka nie potrafiła zapanować nad własnym spokojem ducha, a co dopiero kogoś innego, bo przecież osłaniając dziurę w Murze własną piersią, w pewien sposób chroni się tradycyjny spokój tych za plecami, prawda? Szkoda tylko, że za nimi nie ma nikogo, kto byłby w stanie zapewnić pewnego rodzaju bezpieczeństwo, ale od czego ma się jedno życie, jak właśnie wybierania poszczególnych decyzji, które zaważą w przyszłości w wielu niepozornych sytuacjach.
Przez chwilę miała okazję przyglądnąć się czarnym uniformie i przeogromnym uzbrojeniu, na co wręcz w jej oczach zatańczyły niebezpieczne promyki, bo przecież to wszystko się świeciło. Prostota z jaką wiązała się cała organizacja była bardzo urokliwa, tym bardziej, że brunetka sama wierzyła w ideały, które głosili, a przynajmniej to czysto-idealistyczne podejście do każdego, wzniosłego tematu, który kierował większością ich życia. Zaraz jednak jej wędrówka myśli została przerwana przez nagłe wejście do pomieszczenia, w którym siedział nie kto inny, jak krótko i bardzo precyzyjnie ścięta kobieta. Zaczęło się robić poważnie, dlatego Motoko z uwagą słuchała wymiany zdań dwójki, żeby zaraz poczuć na sobie wzrok kobiety. Nie ruszyło nią to zbytnio, jedynie pozwoliło na głębsze zastanowienie się, co tak naprawdę tam robi, przecież nie znała ich ideałów, ani celu, który przyświecał organizacji, która z prostej dedukcji wychodząc - po prostu broniła Muru.
- Motoko Hakinen, pochodzę z Lazurowych Wybrzeży, moje umiejętności mieszczą się jedynie w temacie szermierki, czego tutaj raczej nie zaprezentuję. Nie mam kompletnie pojęcia, dlaczego nogi mnie przywiodły niemalże na drugi koniec tego kontynetu, ale słyszałam, że poszukujecie Państwo rąk wprawnych w boju. Nie wiem, czy postaram się coś na ten temat zaradzić, ale jestem pewna, że nie mam zamiaru później czekać z założonymi rękami i patrzeć, jak obywatele zostają brutalnie zmieceni z powierzchni, którą tyle wieków uprawiali, na rzecz jakiegoś najazdu. Nie mam zbyt wiele pojęcia o strukturach jakie tutaj panują, ale proszę być pewną, że wypełnię każdy możliwie osiągalny rozkaz. Właśnie dlatego ubiegam się o przyjęcie do organizacji Shinsengumi. - takiego słowotoku z zaschniętego gardła brunetki nie spodziewała się sama nastolatka, a co dopiero reszta, chociaż co by nie było, nie byli oni tak istotni. W tym momencie, dziewczyna uświadomiła sobie, że naprawdę nie wie, co robi na niemalże drugim końcu świata, tam gdzie opowieści z jej rodzinnych stron były oparte na różnego rodzaju mitach i opowieściach, które miały straszyć małe dzieci. Motoko pierwszy raz, od dosyć dawna, pozwoliła sobie na moment szczerości, niestety nie dokańczając swoich myśli, które kierowały się w stronę bardziej negatywny w swojej wymowie, bo przecież mówienie wprost, że potrzebują ludzi i raczej nie mają innego wyjścia niż ją przyjąć, nie wchodzi w grę.
0 x
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3835
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Siedziba władzy [administracja + sala Protektora]

Post autor: Papyrus »

0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Zablokowany

Wróć do „Shi no gēto”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości