Główna siedziba sił Shinsengumi, umiejscowiona w samym środku długości muru, jednocześnie strzegąca jedynej istniejącej bramy. Składa się z licznych budynków mieszkalnych dla strażników, stanowią one mniejszość w porównaniu do licznych magazynów, spiżarni, zbrojowni, szpitali, miejsc bożych i wszelkich innych budowli służących jednemu celowi. Samowystarczalności Muru.
Uchiha Hiromi
Posty: 265 Rejestracja: 17 mar 2023, o 17:18
Wiek postaci: 17
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Czarne, długie włosy, ciemne oczy, delikatne rysy twarzy, lekka nadwaga.
Widoczny ekwipunek: Torba na pośladku, kabura na udzie
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=11005&p=205011#p205011
Multikonta: Yuki Hoshi
Post
autor: Uchiha Hiromi » 14 maja 2023, o 22:00
~ 8/... ~ ~ Ai oraz Boukyaku Shinichi ~
~ Misja Rangi D ~
~ ... ~
Kiedy Ai wspominała to w przyszłości, pamiętała, że Protektor roześmiał się na to, że powiedziała mu o wąsach Sugiyamy. Faktycznie, Protektor nie wydawał się złym człowiekiem. Shinichi nie widział nikogo z karawany, prawdopodobnie dlatego, że zostali oni zaproszeni na posiłek i ugoszczeni gdzieś. On miał pecha.
Tak się jednak złożyło, że Ai załatwiła swoje sprawy, kiedy Shinichi był akurat wyrzucany z Shi no Geto. Spotkali się pod bramą. Chyba nie pozostało im nic innego, jak ponownie podróżować razem, tym razem w stronę Kotei. Droga do Ryuzaka też przez jakiś czas tam wiodła. Nawet, jeżeli Shinichi chciał poczekać na karawanę, musiał ulokować się nieco dalej. Dobra polana na zatrzymanie się była około godziny drogi od Shi no Geto, w stronę domu Ai.
Ponownie mieli szansę porozmawiać i podzielić się wrażeniami z ich kilka godzin na Murze bądź u Protektora. Dla obojga było to emocjonujące wydarzenia, z tego czy innego powodu.
Noc była piękna. Księżyc był w pełni, a gwiazdy świeciły migotliwie. Czas był spokojny. Gdzieniegdzie można było usłyszeć pohukiwanie sowy czy inne nocne stworzenia, które wyruszyły na żer. Było spokojnie i pięknie. Oboje zrobili to, co mieli zrobić. Oboje mieli powody do zadowolenia.
A potem niebo pękło.
Wszystko rozświetliło się jasnym, żółtopomarańczowym światłem, a następnie usłyszeli przeszywający ryk zwierzęcia - ogromnego, wściekłego zwierzęcia. Potem huknęło i zatrzęsła się ziemia. Ai i Shinichi ledwo utrzymali się na nogach, a potężny podmuch jeszcze bardziej nimi zachwiał, a Ai zwalił z nóg. Kiedy mieli się już odwrócić, żeby zobaczyć, co się za nimi działo, ogromny głaz przeleciał tuż nad ich głowami i potężnie uderzył w ścieżkę, kilkanaście metrów przed nimi, mocno wbijając się w ziemie. Ponownie rozległo się ryczenie. Kiedy się odwrócili, wszystko stało się jasne.
Mur został zniszczony, a w miejscu, gdzie było Shi no Geto, szalał ogromny potwór - lis o wielu ogonach.
Misja Rangi D zakończona powodzeniem!
Ukryty tekst
1 x
Ai
Posty: 326 Rejestracja: 29 mar 2023, o 11:40
Wiek postaci: 13
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Złotowłosa i złotooka dziewczynka mierząca aż 148cm! Najczęściej ma na sobie białą, zwiewną sukienkę na ramiączkach, która sięga za kolana. Na niej ma czarną kamizelkę shinobi. Ochraniacz shinobi na czole - przesłonięty grzywką.
Widoczny ekwipunek: Prawe i lewe udo - kabury, 2x torba przy pasie - z tyłu, średni zwój na plecach. Kamizelka shinobi (czarna), rękawiczki z blaszkami, ochraniacz na czoło (czarny, przesłonięty zazwyczaj grzywką), na prawym ramieniu ochraniacz Zjednoczonych Sił
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=11022
GG/Discord: Laertes#9788
Multikonta: Itoshii, Aoi, Sister
Post
autor: Ai » 15 maja 2023, o 10:46
Protektora rozbawiło wspomnienie o wąsach Shirei-Kana. Może niepotrzebnie tak się stresowała tym postawnym Panem? No cóż, nie miała czasu na potencjalnie koleżeńskie pogadanki. Miała ważne zadanie wykonane, tym razem polegające na przekazaniu wiadomości do Kotei, przynajmniej już dobrze znaną jej trasą. Co chwilę upewniła się czy na pewno torba dobrze się trzyma, czy zwój z wiadomością z niej nie wystaje. W końcu było to coś pilnego, nie mogła tego zgubić, pewne informacje co do jej treści również otrzymała, tak przynajmniej myślała, że prośba o wsparcie jest właśnie w przenoszonym przez nią zwoju. Tutaj też zaznaczył, że ma to zrobić jak najszybciej - czyli jest pilne. Nie tak jak wiadomość, którą miała przekazać Protektorowi. Nie tak, że ważyła znaczeniem obu zadań. Każde było dla niej ważne, zwłaszcza na tak wczesnym etapie kariery, ale wiadomo, gdy ktoś zaznacza pilność zlecenia, jakoś tak... jest pilniej.
-Ohayo, Shi-nii. - I posłała uśmiech do swojego podróżnego znajomego. Los chciał, że ponownie spotkała się z Shinchim! Niestety. Nie tak, że go nie lubiła, ale im dłużej z nim będzie, tym trudniej będzie utrzymywać go w przekonaniu o jej boskości. Choć, nie chciała go z tego przekonania w żadnym stopniu wyprowadzać. Skoro mają ze sobą spędzić jeszcze trochę czasu, liczyła, że jego dobroć (lub bogobojność), pozwoli mu być trochę wykorzystanym, no. Po prostu pomoże Ai w podróży, na tyle, a ile ich trasy i cele będą zbieżne -Podróżuję po tych terenach dając radość podróżnym, teraz wyruszam do Kotei. Jak tam było? . Chciała mu jakoś wyjaśnić dlaczego tak sobie wędruje, to tu, to tam, bo przecież spotykanie tak bóstwa w ludzkiej postaci mogło nie być czymś codziennym. Mogło. No. Pewnie gdzieś tam się jakieś objawienia zdarzały. Pytanie oczywiście dotyczyło czasu, który spędził będąc na terenach Muru, co tam już robił oczywiście nie miała pojęcia, była zajęta swoimi sprawami. Natomiast nie zamierzała wnikać w to, dlaczego był on bez reszty karawany. Może wypuścili go przodem by zrobił drobny rekonesans? Bali się bandytów w okolicy Muru, czy coś. Wątpiła w to, aby tu jacyś bandyci krążyli, jakby ktoś z Muru ich wypatrzył to na pewno skończyłoby się to dla nich źle. Jeżeli złapałby ich jakiś patrol Uchiha, to też. Nie wiedziała jak takie karawany funkcjonują, to też tego tematu nie zamierzała z nim poruszać. W czasie wędrówki zbytnio się już nie odzywała. Im więcej będzie mówić, tym większa szansa, że się spali jej boska przykrywka.
Po dotarciu na polanę oczywiście, nie zamierzała siedzieć cały czas w ciszy -Wiesz Shi-nii, ten Shime Yusuke to dobry człowiek. Przepraszam, dla was to Protektor. - Dla was, w sensie dla ludzi. Przecież ona nie była człowiekiem, mogła pozwolić sobie na przełamanie pewnych konwenansów, jej nie dotyczyły. Przynajmniej jak długo nikt postronny nie wyłapie, że wypowiada się o tak ważnej osobie bez zachowania należytych zwrotów czy czegokolwiek innego, co mogłoby nadgorliwym zasugerować jakiś brak szacunku. -Gdybyś widział jak się roześmiał, gdy usłyszał, że Shirei-Kan Uchiha ma wąsy! A wygląd Protektora mógłby niektórych przerazić. Tak to jest z tymi ludźmi, by ich tak powierzchownie nie oceniać. Wcale sama się go nie bała, nic a nic. I tak sobie gawędzili, bardziej ludzko, o ile Shinichi sobie na to pozwolił, nie zamierzała też niczego na nim wymuszać, zwłaszcza mając w pamięci jaki niepewny się wydawał w kontaktach z nią już wcześniej. Gdyby takie spokojne chwile mogły trwać wiecznie...
Wybuch. Błysk. Niezależnie co Ai mogłaby w tej chwili robić, natychmiastowo poderwała się na równe nogi. Początkowo nie mając bladego pojęcia o tym co się wydarzyło. Było to zbyt potężne na niedźwiedzia czy wilka. Zbyt donośne. Też to światło nie mogło mieć czegokolwiek wspólnego ze znanymi ludzkości zwierzętami. Czy to atak wrogich sił? Kolejna wojna? Cesarstwo zostało przegnane, Han pokonany. To nie mogło być to, kto po takiej bitwie chciałby znowu atakować? Kotei było osłabione, to prawda, ale po co ktokolwiek miałby ich znowu atakować? I upadła. Podmuch, który w nich uderzył zwalił ją z nóg. Mało było w jej upadku boskości. Na szczęście nie zrobiła sobie krzywdy. Gdy głaz nad nimi przeleciał, odruchowo głowę osłoniła swoimi rękoma, jakby jakkolwiek mogło to pomóc. Odwróciła się w kierunku Muru, gdzie to wszystko wydawało się mieć swój początek. Mur przestał istnieć, bezwładnie opadły jej ręce. Jeszcze kilka godzin temu tam była, jadła i piła w gabinecie Protektora, Yuu pewnie dalej chodził naburmuszony wykonując różne obowiązki. Nie miała okazji go poznać, ale wydawało się jej, że pewnie by się polubili.
W pierwszej chwili, jak tylko szok chociaż odrobinę minął, myślała by pędzić do Muru, pomóc komu trzeba, ale nie. Nie mogła tego zrobić. Miała ważne zadanie od Protektora. -Po to było to wsparcie... - powiedziała pod nosem, jeżeli Shinichi to usłyszał, niekoniecznie mógł wiedzieć o co chodzi, w końcu nie zdradzała mu tego, że ma zadanie do zrealizowania. Nie wiedziała czy taki atak był przewidywany przez Protektora, czy faktycznie dlatego dostała taka zadanie ze względu na tę bestię, którą widziała. Słyszała legendy o demonach, ale nigdy żadnego nie widziała. Ba. Myślała, że to jedynie bajki służące do straszenia niegrzecznych dzieci. Ale teraz go widziała. Olbrzymi lis o wielu ogonach, nawet nie zamierzała ich liczyć, nie było na to czasu. Otrzeźwiała, musiała być Kunoichi z prawdziwego zdarzenia, musiała wiedzieć co robi. Musiała chociaż sprawiać takie pozory. -Shinichi, jesteś w stanie szybko stąd uciec? Musimy ostrzec osoby mieszkające w okolicy. Muszę jak najszybciej udać się do Kotei, Shirei-Kan sobie z tym poradzi. - Nie miała pojęcia czy ktokolwiek będzie w stanie sobie z tym poradzić. Wyciągnęła z torby jeden ze zwojów, a także pędzel i atrament. Postronnemu widzowi mogło wydawać się to wszystko dziwne. Szybki ruchami ręki malowała. Malować w takim momencie?! Malowała ptaki, dokładniej sześć małych ptaków, w które wpisywała wiadomość "Mur został zniszczony. Ewakuacja". Pewnie zasieje tym panikę, kto mógł zniszczyć mur, pewnie jakieś wioski czy inne małe skupiska ludzi będące na dużym obszarze mogły odczuć to co się tu wydarzyło, ale musiała też ich jakoś zawiadomić, nie została jeszcze wyszkolona w reagowaniu na tak kryzysowe sytuacje. Zawsze ktoś był nad nią. Złożyła pieczęć tygrysa ożywiając ptaki i rozsyłając po okolicznych osadach, karawan. Miały ostrzec tylu ludzi ile to możliwe. Miała tylko nadzieję, że tam gdzie ptaki dotrą, ludzie będą świadomi zdolności Gazo, będą wiedzieli, że ptak będzie potrzebować czegoś do wtopienia się aby przekazać wiadomość. Nawet nie czekała na jakiekolwiek odpowiedzi Shinichiego, ona była Kunoichi z Kotei i była odpowiedzialna za to, aby wiadomość jak najszybciej dotarła tam gdzie powinna. W przypadku chłopaka, zależało jej tylko na jego bezpiecznej ewakuacji, jeżeli będzie w stanie pomóc - to super . Malowała dalej, musiała też jak najszybciej dostać się do Kotei. Te ptaki mogą być jednak za wolne. Choć bezpieczniejsze niż jakikolwiek transport naziemny. Malowała więc Lwa Tomoe. Była mała, uznała więc, że da radę ujechać na jego grzbiecie. Ponownie ożywiła rysunek. Nie ruszała od razu, czekała na odpowiedź Shinichiego.
Ukryty tekst
0 x
Boukyaku Shinichi
Posty: 159 Rejestracja: 3 kwie 2023, o 00:36
Wiek postaci: 26
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Krótkie blond włosy zaczesane do tyłu i wygolone po bokach - Jasne niebieskie oczy o szerokich źrenicach - Duża blizna na prawej skroni - Blizna na brodzie - Otwory gębowe na dłoniach i klatce piersiowej
Widoczny ekwipunek: - Medalion przynależności do klanu Nara - Torba na glinę na lewym biodrze - Torba na glinę na prawym biodrze - Kabura na broń na lewym udzie
Link do KP: viewtopic.php?p=205651#p205651
GG/Discord: knowo#2998
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Boukyaku Shinichi » 15 maja 2023, o 14:27
Otwierająca się ponura brama ukazała Shinichi'emu puste przedpole Shi no geto. Nie było tam nikogo z karawany i czegokolwiek co mogłoby świadczyć o tym, że ruszyli bez niego. Przez głowę przemknęły myśli, że może cała ta zgraja została przyjęta w gościnę, a on będzie musiał spać pod gołym niebem i to jak najdalej. Wygnany mężczyzna o szpetnej twarzy zdobył się na obrócenie swojej głowy, aby spojrzeć po raz ostatni na plac i być może jeszcze spróbować ubłagać pozostanie w objęciach ciemnych murów. Bogini Ai wyrosła jak znikąd. Nie ma co się dziwić, była bowiem boginią i było to w odpowiednim tonie. Znikała tak samo zagadkowo jak się pojawiała. Na całe nieszczęście biednego Shinichi'ego, ta postanowiła oblać go swoim blaskiem w momencie kiedy został wygnany za swoje występki przecie prawu. Twarz oblała się w niemym wyrazie zaskoczenia i nuty przerażenia. Mężczyzna od razu obrócił się na pięcie i postąpił kilka znaczących kroków do tyłu. - Ai-sama! Ja naprawdę przepraszam, chciałem tylko zobaczyć świat ze szczytu Muru. - Wyjaśnił pośpiesznie dając również upust gestykulacji, jakby ta miała pomóc mu w usprawiedliwianiu się przed dobrym bogiem. Przecież upomniała go nie tak dawno temu że miał szerzyć dobro, a ten od razu po tym pochylił się ku półświatkowi przestępczemu. Stróżka potu poleciała po skroni kiedy ten stąpał kolejne kroki do tyłu nie zważając na to czy przypadkiem nie potknie się o jakiś kamień. Nie śmiał spuszczać z oczu bogini. Miał ochotę wręcz rzucić się w pokłonach. Blokowało go jedynie słowo Ai w którym to poleciła mu nie zdradzać jej boskości przed innymi śmiertelnymi. Kilka długich kroków w tył i niezręcznych uśmiechów przypominających bardziej grymas bólu zaprowadziło ich dalej od głównej bramy. Shinichi nie miał bladego pojęcia co ma mówić szczególnie, że bogini udowodniła już swoją moc zaglądania do myśli. Miał po prostu szczerą nadzieje, że jego pobudki były tak czyste jak myślał. Padło pytanie, które sugerowało, że bogini jest w stanie też widzieć dalej i więcej niżeli zwykłe ludzkie oczy. Spytała "jak tam było", a to mogło oznaczać jedno. Doskonale wiedziała, że zapuścił się na Mur. Shinichi spuścił pokutnie głowę. - Wiem, że nie powinienem, ale był to najpiękniejszy widok jaki kiedykolwiek widziałem. - Odparł zgodnie z prawdą czując ulgę. Póki co bogini nie zmieniła go w żabę albo muchę więc możliwe, że wcale nie przybyła ukarać go za grzechy. Wkrótce potem zaczęli iść coraz to dalej, a właściwie Shinichi postanowił po prostu nie ustępować kroku bogini. Zdecydował, że to jest jej wola, a jeśli się zmieni to po prostu zniknie jak miała to w zwyczaju. W trakcie gdy szli tak mając za plecami potężną konstrukcję Muru, Ai zaczęła opowiadać o osobach o których Shinichi nie miał najmniejszego pojęcia. Być może był to test, albo jakaś alegoria. Bogowie lubili mówić przypowieściami i zagadkami. Cóż mógł więc zrobić innego jak przytakiwać i wtrącać posłuszne słowa fałszywego zrozumienia.
Najpierw pojawiło się światło. Do tej pory dwójka wędrowała w cieniu potężnego Muru więc od razu można było spostrzec jasny blask, który rozmył cień i położył długie czarne odbicia Shinichi'ego oraz Ai na gruncie przed nimi. To od razu zaalarmowało mężczyznę tak jakby doskonale znał proces wybuchu. Ciała spięło się natychmiastowo próbując obrócić w stronę docierającego huku i potężnego ryku. Mur eksplodował w kalejdoskopie światła posyłając deszcz głazów z których nawet część wydawała się przypominać meteoryty. Fala energii rozbiła się o ciała dwójki targając nimi niczym liśćmi. Shinichi ledwo co utrzymał się na nogach a przedramionami zasłonił głowę. Usta na dłoniach otworzyły się szczerząc groźnie i wystawiając języki. Jasny sygnał, że są gotowe do działania, cokolwiek nie miałby zrobić. Nad głowami poleciał odłamek głazu wielkości domu i rozorał ziemie tuż obok nich. Gdyby mieli pecha skończyliby właśnie tu swój żywot. Tak zaś mieli okazuję poczuć prawdziwą grozę. Wrzask demona rozdzierał odwagę na strzępy. Ciało mężczyzny przeszyła fala strachu. Jego dłonie opadły bezsilnie a oczy rozszerzyły się w niedowierzaniu. To coś było ogromne, potworne i emanowało tak potężną, złą energią, że jedyne co można było czuć to bezsens. Wszyscy którzy byli na terenie Muru przepadli. Przykry los wszystkich jego przyjaciół z karawany, którym nie był w stanie wyjawić nawet jak wiele dla niego znaczyli. Łzy beznadziei poleciały po policzkach, ale twarz wygięła się w gniewie tak silnym jaki do tej pory Shinichi nie czuł. Nie ma nic gorszego niż samotność, a to kurewstwo właśnie zmiażdżyło tych, którzy znaczyli coś dla oszpeconego mężczyzny. Obniżył się na swoich kolanach, rozłożył ręce i odruchowo złapał za płaszcz tak aby obnażyć klatkę piersiową gdzie widniał jeszcze jeden otwór gębowy. Nie wiedział co czyni, dawał się ponieść swojemu szałowi. W jego pamięci nie znajdowało się wyjaśnienie po co miałby ładować glinę do ust na piersi, ale podświadomość krzyczała, że jest to jedyny sposób. Miał więc już ruszyć w szaleńczym ruchu prosto na demona i zrealizować plan podszeptywany przez kogoś kim Shinichi nie był. Wtem usłyszał słowa bogini. Błogosławiony dzień w którym postanowiła ona stąpać między ludźmi. Jeśli ktoś miałby powstrzymać tą bestię to właśnie ona. Prawdziwa bogini w ludzkiej skórze, Ai. - Ai-sama! Myślę, że to czas na to abyś opuściła ludzką formę! - Zdobył się sugestię w głowie już wyobrażając sobie epickie starcie boga z demonem. Jedyną solucje na tak potężny kataklizm. Wszystko układało się w logiczną całość. Ai musiała zwęszyć zakusy demona i była tu tylko po to aby ochronić radość i dobro.
Jasne oczy skierowały się na dziewczynkę tak samo zwykłą i śmiertelną jak on sam. Fala uderzeniowa wywróciła jej drobne ciało. Odzienie ubrudziło się od ziemi. Wstała i zaczęła wdrażać swoje trzeźwe plany w życie. Shinichi zrozumiał, że była to zwykła dziewczynka. Choć nie. Nie była zwykła. W jej oczach mimo, że kłębił się ten sam obraz potwornej bestii dalej widać było nadzieje. Może i nie była bogiem, ale jej głos otrzeźwił Shinichi'ego i nie pozwolił na samobójcze działanie. Na oszpeconej twarzy pojawił się uśmiech pełny zaciśniętych zębów. - Tachibana Ai. - Wypowiedział jej imię i jednym szybkim ruchem odsłonił płaszcz. Wsadził obie ręce w biała glinę wybuchową, aby te utworzyły jego napędzane chakrą twory. - Zrobię co w mojej mocy, aby ostrzec innych. - Odparł wyrzucając obie ręce przed siebie. Z utworów gębowych wypadły dwie sowy, które po chwili powiększyły się do rozmiarów będących możliwymi do przewożenia ludzi. Wskoczył na grzbiet jednej z nich, która od razu poderwała się lecąc w przeciwnym kierunku niżeli Mur. Nie mniej on sam nie odrywał spojrzenia od demona. - Nie waż mi się umierać bogini! Jesteś mi winna wyjaśnienia! - Krzyknął w stronę dziewczyny starając się ubrać słowa wystarczająco gniewnie. Choć tak naprawdę nie był zły. Chciał, żeby ta przeżyła. Jeśli gdzieś są prawdziwi bogowie to niech choć raz posłuchają wołania prostego śmiertelnika. Druga sowa poderwała się nieco później. Wznosiła się ku górze tak, aby być nieco ponad demonem. Leciała w jego kierunku. Miała jeden cel, podlecieć nad bestię i od razu pikować w stronę jego głowy gdzie Shinichi zamierzał ja zdetonować pieczęcią. Wątpił, że to cokolwiek mogłoby zrobić tej bestii, ale chciał spróbować. Musiał spróbować. Za wszystkich tych, którzy byli jego przyjaciółmi z karawany.
Ukryty tekst
0 x
Ai
Posty: 326 Rejestracja: 29 mar 2023, o 11:40
Wiek postaci: 13
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Złotowłosa i złotooka dziewczynka mierząca aż 148cm! Najczęściej ma na sobie białą, zwiewną sukienkę na ramiączkach, która sięga za kolana. Na niej ma czarną kamizelkę shinobi. Ochraniacz shinobi na czole - przesłonięty grzywką.
Widoczny ekwipunek: Prawe i lewe udo - kabury, 2x torba przy pasie - z tyłu, średni zwój na plecach. Kamizelka shinobi (czarna), rękawiczki z blaszkami, ochraniacz na czoło (czarny, przesłonięty zazwyczaj grzywką), na prawym ramieniu ochraniacz Zjednoczonych Sił
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=11022
GG/Discord: Laertes#9788
Multikonta: Itoshii, Aoi, Sister
Post
autor: Ai » 15 maja 2023, o 21:26
Oh, więc był na samej górze Muru i mógł za niego zajrzeć? Przeszło jej przez myśl czy mógłby wypatrzeć tę rozszalałą bestię, gdyby tylko na tym się skupił? Nie miała pojęcia jak dokładnie jego wizyta tam przebiegła, to też nie wiedziała jak dużą miał swobodę (lub nie). Choć po chwili zdała sobie sprawę, że gdyby miał to wypatrzeć, to nawet będąc niewidomym zwróciłby na tego cholernego demona uwagę. Był zbyt wielki. Zbyt potężny by mógł uciec przed czyimkolwiek wzrokiem. Nawet jeśli Shinichi mógł czegoś nie dostrzec, gdyby dało się go zauważyć wcześniej, na pewno by zrobili to strażnicy pełniący w danej chwili wartę na Murze. Wszystko stało się zbyt nagle by mogła kogokolwiek osądzać, kto mógł się spodziewać, że Mur zostanie zniszczony od tak, jak dziecięca zabawka z drewnianym klocków, na którą niechcący ktoś wpadł. To co miało bronić ludzkość runęło niczym domek z kart, jak, nawet Bogini, miałaby powstrzymać to stworzenie? Są rzeczy, z którymi ważniejsze bóstwa miałyby problem, a co dopiero pomniejsze, którym była - a przynajmniej udawała, że nim jest. Myślała nawet by wykorzystać swoją sztuczną, boską aurę, aby zmusić Shinichiego do bycia jej boskim posłańcem, ale niestety. Jej słabe, ludzkie ciało zdradziło jej małe oszustwo, choć czy tak małe dla kogoś tak bogobojnego jak Shi-nii, nieistotne. Miała to wszystko gdzieś. Na liście jej priorytetów to, jaką w tej chwili ten mężczyzna miał o niej opinię było gdzieś na samym dnie. Wypowiadając jej nazwisko dał jasno do zrozumienia, przestał uznawać ją za bóstwo. Miała jedynie nadzieję, że faktycznie wykona jej polecenie. Poleci ostrzec tylu ludzi ile tylko się uda, nie ucieknie jak najdalej porzucając wszystkich tych, którzy nie dadzą rady się uratować. Być może nawet to ostrzeżenie nie da rady im pomóc, kto wie. Może część go zignoruje, może nie uwierzą w to co się dzieje. Wierzyła, że ona sama, mimo bycia dzieckiem, będzie miała większą moc perswazji. Nawet może nie ona sama, ale jej ptaki. Ludzie znali Gazo, wiedzieli, że są posłańcami klanu Uchiha. Przynajmniej miała taką nadzieję. Więc jej polecenia do ewakuacji nie zignorują. Miała przynajmniej taką nadzieję.
Chłopak nawet posiadał zdolności podobne do niej, podobne w zakresie kreacji stworzeń, które mogły wykonywać jego polecenia - choć po tym jak wyglądał ten proces, choć widziany zaledwie kątem oka, jego wytwory znacząco różniły się od jej zdolności. On tworzył jakieś figurki przy użyciu otworów gębowych na dłoniach, ona malowała. W normalnej sytuacji pewnie pokusiłaby się na jakiś komentarz by się nieco podroczyć z Shinichim, ale no cóż. Nie byli w normalnej sytuacji. Obiecał, że zrobi co w jego mocy, latając będzie w stanie względnie bezpiecznie uciec przed demonem, więc wierzyła, że chociaż tyle z jej boskości pozostało, że dotrzyma tej obietnicy. Nie użył słowa "obiecuje", ale tak to odebrała. Miała nie umierać? Oj, nie planowała. Zdecydowanie. Wyjaśnienia? Nie miała nic do wyjaśniania, przynajmniej tak nie czuła. Sprawa była dla niej wyjątkowo oczywista i wyjątkowo mało istotna. -Nie waż się nie dotrzymać obietnicy, wtedy będziesz mi winien wyjaśnienia. - Jak tylko się dowie, że postanowił uciec, to dopiero będzie miał co wyjaśniać, ot co! Przez cały ten czas starała się nie patrzeć w kierunku demona, bała się, że zabraknie jej odwagi jeżeli będzie musiała na niego patrzeć. Jak Shinichi odlatywał, tak i ona wskoczyła na swojego lwa mając jednocześnie rozwinięty zwój. Na lwie praktycznie się położyła, by jak największą powierzchnia ciała do niego przylegać i przypadkiem nie spaść oraz nie zostać strąconą przez losową gałąź, między rękoma miała właśnie wcześniej wspominany rozwinięty zwój, na którym malowała kolejne ptaki, by już były gotowe do wysłania, kiedy się oddali. Dokąd gnała na swoim wyjątkowym rumaku? Oczywiście, pędziła ile sił w tych lwich łapach ku Kotei, musiała dostarczyć wiadomość do Shirei-Kana, a także ostrzec wszystkich po drodze.
z/t
0 x
Boukyaku Shinichi
Posty: 159 Rejestracja: 3 kwie 2023, o 00:36
Wiek postaci: 26
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Krótkie blond włosy zaczesane do tyłu i wygolone po bokach - Jasne niebieskie oczy o szerokich źrenicach - Duża blizna na prawej skroni - Blizna na brodzie - Otwory gębowe na dłoniach i klatce piersiowej
Widoczny ekwipunek: - Medalion przynależności do klanu Nara - Torba na glinę na lewym biodrze - Torba na glinę na prawym biodrze - Kabura na broń na lewym udzie
Link do KP: viewtopic.php?p=205651#p205651
GG/Discord: knowo#2998
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Boukyaku Shinichi » 15 maja 2023, o 22:13
Gliniana sowa posłana w stronę wielkiego demona zbliżała się coraz to bardziej do realizacji swojego wybuchowego planu. Shinichi obserwując wszystko z powietrza i oddalając się ile sił w skrzydłach jego tworu złożył pieczęć detonacji lecz w tym samym momencie bestia zawyła. Wystarczył jej ryk, aby sowa wystrzeliła w bezładzie i detonowała gdzieś daleko od cielska bestii. Shinichi z niezadowoleniem parsknął, ale i tak nie wierzył w powodzenie tego planu. Ważne, że spróbował. Teraz zaś miał inne zadanie. Dwójka jedynych najpewniej żywych ludzi po rozpoczęciu tego kataklizmu rozłączyła się w dwie strony. Dziewczynka ruszyła na swoim malowanym tygrysie prosto do Kōtei. Shinichi zaś miał w planie zaalarmować innego sąsiada pozostałości Muru. Jeśli jego podświadomość nie płatała mu figli gdzieś w pobliżu powinno być Midori. Wystarczyło lecieć czym prędzej nad szlakiem i krzyczeć z nieba do każdego mijanego podróżnika o niezwykłym zagrożeniu. Jego serce telepało a myśli wędrowały do jednego wspomnienia. Światło i tajemnicza postać za Murem, która najpewniej mogła oznaczać właśnie zwiastun tych wydarzeń. Nie powiedziało tym nikomu bo nie sądził, że to ważne. Po za tym strażnik i tak nie chciał go słuchać. Sumienie nie dawało spokoju, a serce łomotało w rytm glinianych skrzydeł. Musiał się śpieszyć, musiał dotrzeć do Midori. Nie wiedział co miał czynić jak już tam dotrze i czy w ogóle poinformowanie tego miejsca cokolwiek da. Najważniejsze, aby prości ludzie byli w stanie się ewakuować. Ta gigantyczna bestia zniszczy wszystko na swojej drodze. Wgłębi serca pozostawała nadzieja, że ktoś w kraju Prastarego lasu będzie w stanie temu wszystkiemu zaradzić. Shinichi bowiem miał zaledwie kilka lat, a los postawił go w tak trudnej sytuacji.
[z/t -> Midori]
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość