Trybuna Główna

Miejsce, z którego wolni obserwatorzy mogą przyglądać się potyczkom.
Hakai

Re: Trybuna Główna

Post autor: Hakai »

-Wróciłem! Tak potężny Hakai Haretsu powrócił!
Głośny krzyk obił się echem o całe trybuny a ludzie odruchowo skierowali swój wzrok na drżącego się nastolatka. Wszystkim głos ten wydał się znajomy imię również. Kiedy tylko namierzyli go wzrokiem zdali sobie sprawę że to ten sam niebieskowlosy szesnastolatek co ostatnio.
"Heh? wszyscy stoją tak samo?Nie było mnie z dwie godziny przecież. A zresztą to dziwaki"
Chłopak powoli skierował się swoim chwiejnym krokiem rozglądając w poszukiwaniu kogoś znajomego.
"Eeee! A tego ziomka znam!! To ten z maską z muru ! Ale nie tam. Wygląda na sztywniaka i to takiego zimnego jak kostka lodu"
Podróż wzdłuż trybun nie była jakaś ciekawa. Hakai nie spotkał nikogo znajomego. Trochę się zawiódł ale uśmiech dalej nie schodził z jego buzi. I nagle. Jak piorun.
"WOOOOO !!!!!!!!!!!!!!!!!!!! CO TO ZA SZPRYCHA. CHYBA SIĘ ZAKOCHAŁEM !!!!"
Szesnastolatek podbiegł do czerwonowłosej by przyjrzeć się jej bliżej. Stanął jak wryty. Była przepiękna. Małe piegi nadawały cholernego charakteru nawet sama blizna uznana była przez niego jako piękna ozdoba. Hakai poczuł jak jego serce zaczęło bić szybciej. Spojrzał w jej piękne oczy i jedyne co z siebie wydusił mówiło samo za siebie.
-Jesteś przepiękna...
0 x
Shigeru

Re: Trybuna Główna

Post autor: Shigeru »

Skłoniłem lekko głową gdy zostałem przez Isoshiego zganiony za zbytnią powagę, co jednak skwitowałem lekkim uśmiechem i wycofaniem, bo wcale nie uważałem bym przesadzał. W obecnej chwili, mimo niemalże sielankowych relacji pomiędzy panującymi władcami, domyślałem się, że nie wszystkim mogłaby pasować zbytnia poufałość w moim wykonaniu. Zastanawiało mnie również to, czy aby taka przyjazna atmosfera faktycznie między obecnie tutaj przebywającymi Liderami nie była tylko świetnym teatrzykiem, aby nie demonstrować własnych niechęci. Moje myśli przerwała jednak pochwała od samego Lidera, który właśnie teraz przy wszystkich pochwalił siostrę za pomoc jaką udzieliła rannym. Uśmiech, który wypełzł mi na usta mógł postronnym zdradzić, że to jak odnoszono się do Reiki, było dla mnie bardzo ważnym.
W międzyczasie zapowiedziano kolejny pojedynek, tym razem walkę finałową, która miała rozegrać się pomiędzy pogromcą Uchiha - Muraiem, a także Natsume, które jako pierwszy dostał się do finału. Musiałem przyznać sam przed sobą, że mój niegdysiejszy kompan wywołał na mnie niemałe wrażenie i miałem nadzieję, że uda mu się osiągnąć to po co do tego miejsca przybył. Z niecierpliwością oczekiwałem rozegrania walki finałowej, czego jednak chyba nie podzielała do końca Reika, sugerując, że musi stąd wyjść bo Akuma robi się nieznośny. Krótkie spojrzenie na psa wystarczyło mi, żeby się upewnić w tym, że to prawda. - Nie ma sprawy, uważaj tylko na zewnątrz, spotkamy się w mieszkaniu - odpowiedziałem siostrze i spoglądając na Toshio, czy aby ten na pewno chce jeszcze zostać, ale chłopak dalej był wpatrzony w arenę, więc przypuściłem, że tylko notka wybuchowa byłaby w stanie go oderwać od barierki.
W międzyczasie doszły do nas kolejne osoby. Zauważyłem wśród nich osobę która jednoznacznie wskazywała na klan Hyuga, a słowa jakie padły po tym jak arena pokryła się mgłą, tylko mnie w tym upewniły. A wiec to była prawda o tym co mówią o klanie Hyuga - ich oczy były w stanie przejrzeć wszystko.
Obok z kolei miał miejsce inny incydent. Niedawny przeciwnik Natsume właśnie zaliczył silne uderzenie.. od własnego Lidera. Cios na tye silny, że posłał młodzieńca na kolano. Ostrze, które po chwili wysunęło się z ręki i pojawiło się przy gardle chłopaka, spowodowało, że zareagowali nawet strażnicy pilnujący porządku, a atmosfera wokół znacząco się zagęściła. Nim jednak doszło do dekapitacji, równie szybko jak się wcześniej ostrze pojawiło, tak i zniknęło, a Lider Rodu Kaguya się zaśmiał, co pozostali Liderzy skwitowali jedynie kręceniem głowy. Spojrzałem w oczy ojcu, a potem mimowolnie na Nikusui, chcąc się przekonać czy dostrzegę u niej jakąkolwiek reakcję na to co się stało. Sam nie byłem przyzwyczajony do takich gwałtownych zachowań, zwłaszcza u ludzi na takich stanowiskach w miejscach publicznych i nie ukrywałem, że podskoczył mi nieco puls. Na taką dzicz nie byłem chyba przygotowany. Nie bez powodu się mówi, że człowiek uczy się całe życie.
0 x
Awatar użytkownika
Tsukune
Posty: 2715
Rejestracja: 24 maja 2015, o 23:14
Wiek postaci: 30
Krótki wygląd: Czarne lub szarawe włosy, brudnoczerwony kolor oczu. "Szeroki" uśmiech. Wystające dwa kiełki. Na szyi materiałowa opaska z krzyżem i trumną. Zabandażowane lewe przedramię, pod którym znajduje się tatuaż 2 głowego węża
Widoczny ekwipunek: Futerał na plecach, wachlarz w pokrowcu przyczepiony do paska, rękawica łańcuchowa na lewej ręce, dziwna rękawica na prawej ręce, pasek z biczem, laska

Re: Trybuna Główna

Post autor: Tsukune »

Akcja na trybunach robiła się równie waleczna co na arenie, a to tylko za sprawą pewnego lidera klanu od kości
-Czemu zawsze spotyka mnie takie szczęście przeleciało mi przez myśl gdy owy osobnik usiadł dalej ode mnie ale w tym samym rzędzie.
-Tylko nie podoba mi się to co się tam dzieje mruknąłem do siebie pod nosem i znowu zerknąłem w stronę Vipowskiej miejscówki -Jak wyjdę to w najgorszym wypadku pomyślą że to moja sprawka pomyślałem i westchnąłem głośno
-Jest jakaś różnica między siedzeniem na Trybunach a w Loży poza zapewne siedzeniami i przestrzenią zapytałem na tyle głośno aby lider kościków mnie usłyszał i zerknąłem na niego ciekaw byłem czy w ogóle się odezwie.
-Chyba powinienem powiedzieć o tym co się tam dzieje pomyślałem i na szybko znowu zerknąłem w pewnym kierunku który mi się nie podobał
0 x
Naguri

Re: Trybuna Główna

Post autor: Naguri »

Wróciłem na trybuny, pierwsze co zrobiłem to zmierzyłem wzrokiem lidera mojego rodu. To już mam za sobą. Stwierdziłem w myślach wzdychając przy tym ciężko, po czym w tłumie wyłapałem czuprynę Hakaia. Więc tam jesteś, huh?
Jak zwykle znajdował się najbliżej możliwego zagrożenia jego życiu i prawdopodobnie, ściągał właśnie na siebie kolejne kłopoty.
Nic się nie zmieniłeś, prawda? Wolnym krokiem ruszyłem w jego stronę, gdy nagle usłyszałem z wnętrza areny iż finał się zakończył, a jego zwycięzcą został Natsume Yuki, byłem pocieszony że przegrałem z jego najlepszym uczestnikiem a nie z tym co odpadł. Gratulacje Natsume, zaprawdę masz siłę, której mi brakuje. Po chwili byłem już przy niebiesko włosym, klepnąłem go w ramie, w tedy zauważyłem że wbija w coś wzrok...a raczej w kogoś, upodobał sobie najwyraźniej jedną z uczestniczek, i to nie byle jaką dziewczynę, była to kobieta która pokazała naprawdę demoniczne umiejętności.
-Ciekawy masz gust stary. Skwitowałem z uśmiechem. Obok mnie stał mały puchaty piesek, którego pod drodze napoiłem i nakarmiłem własnymi kośćmi i...chyba polubił dzięki temu mój zapach, bo nie chciał się odkleić od nogi. Kurcze, muszę ci wymyślić jakieś imię.
0 x
Kamiru

Re: Trybuna Główna

Post autor: Kamiru »

Dopiero po tym, jak odezwałem się do Yumi zdałem sobie sprawę z tego, że najprawdopodobniej przerwałem komuś rozmowę. Chciałem przeprosić tego rudzielca z wielkim psem u boku, ale poszedł porozmawiać z inną przedstawicielką mojego klanu. Nie ma co się dziwić, że ciągnie go do zimnych piękności Hyuo, w tej kwestii los obdarzył nas hojnie. Na zewnątrz zimno, wewnątrz ogień zdolny obrócić człowieka w popiół. Jeśli ów shinobi myśli, że podoła wyzwaniu, niechaj próbuje. Choć sama próba rozmowy w tej kategorii z przywódczynią rodu wydawała mi się bezsensowna, z góry skazana na porażkę. Zresztą, różnica wieku... Mniejsza z tym, przybyłem tu w innym celu niż rozważanie szans miłosnych podbojów psich shinobich. Bo młodzieniec musiał być z klanu Inuzuka, ne?
Chciałem, ba, moim zadaniem w tej chwili była rozmowa z osobą decydującą o losie całej wyspy i wszystkich jej mieszkańców. Szkoda tylko, że musieliśmy rozmawiać tutaj, wśród tłumów. Każdy mógł coś usłyszeć, coś zobaczyć, eh. Strasznie upierdliwe, mogłem poczekać, aż turniej się skończy, wszyscy w spokoju rozejdą do swoich osad, ale nie, pośpiech mną kierował. Źle stało się, teraz trzeba prowadzić dalej grę, choć nie podoba mi się. Słowa mądrej kunoichi mnie zaskoczyły. To ona skierowała Natsume na turniej? Część mózgu zajęła się przetwarzaniem tej informacji tak szybko, jak tylko mogła. A reszta? Reszta formowała słowa, trudne, wymykające się słowa by godnie odpowiedzieć Yumi.
- Ja... Długa historia. Z młodym Hozukim wędruję, na murze w Sogen stacjonuję, bezpieczeństwa wszystkich pilnuję, turniejem się nie przejmuję. Pokaz siły zbędnej, moim zdaniem jest on, choć Natsume uznanie zdobył me... Albo i nie. Eh. Gomene, zbyt wiele rzeczy jednocześnie, Yumi-sama. - Sam nie wiedziałem, co tak właściwie zrobiłem. Słowa szły same, po prostu szły, zatrzymać ich nie umiałem, a potem... No, potem umilkłem. Wypowiedź pewnie tak samo niezrozumiałe jak poprzednio, eh. Może jednak warto by było więcej rozmawiać z Yuusuke, zamiast jedynie oceniać jego zachowanie, huh?
I w tej chwili ogłoszono koniec walki finałowej. Wygrał Natsume... Ciekawe, jak bardzo urósł w siłę? Może warto będzie się z nim zmierzyć zanim wyruszę z powrotem do Shi no Geto? O ile gdzieś na tej pustyni znajdzie się dobrze osłonięte i chłodne miejsce, hm. Kuzyn może i ukrył swoje działania przed wzrokiem większości, ale z pewnością na trybunach był ktoś, kto zdołał obserwować cała walkę bez względu na mgłę. Szkoda, nawet jeśli sama szanowna Yumi go do tego nakłoniła. Pokaz broni klanu, który nigdy nie brał udział w wojnie... Na co to komu? Czyżby świat czekało więcej zmian, niż zauważyłem do tej pory? Absurd, może i podział na prowincje nie był do końca uczciwy, ale utrzymywał równowagę. A bez niej? Brak równowagi chaos oznacza. Ale brak chaosu nie oznacza równowagi, huh. Maska nieprzyjemnie ciążyła mi w dłoni, ponowne jej założenie wydało się najlepszym pomysłem.
0 x
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1030
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: Trybuna Główna

Post autor: Nikusui »

Ktoś przybył, a ktoś wybył. Ich towarzystwo po krótkiej rozmowie ze swoim ojcem opuściła Reika wraz ze swoim psem. Dziewczyna, de facto, mimo zapoznania się z nią, nie raczyła się chociażby pożegnać. Poznając jej brata, stwierdziłaby raczej, że są wychowani na niesamowicie grzecznych i uczynnych ludzi, ale może jednak z dziewczyną było inaczej. Możliwe, że towarzystwo białowłosej nie było jej na rękę, bądź było na tyle obojętne, że nie zamierzała się z nią żegnać. Shigeru przez jakiś czas się nie odzywał, zupełnie jak młodziutki Toshio, który z nimi był. Ona i tak chwilowo swoją uwagę skupiła na liderze jej klanu, który nieoczekiwanie się tutaj pojawił. Przez krótki moment nawet ich spojrzenia się skrzyżowały, ale mieli ze sobą aż tyle wspólnego, że nie warto było zaczynać jakiekolwiek konwersacji. Oby dwie strony odnosiły się do siebie dość sucho, a naprawdę szkoła byłoby zmarnować sobie finałową rundę na denerwowanie się.
Poluźniła uścisk na barierce, bo jej uwaga została zwrócona na inny incydent. Najwidoczniej jeden z liderów nie obierał jedynie w słowach, ale również i w czynach. Jej oczy przymrużyły się na chwilę, dziękując samej sobie w duchu, że omija swojego lidera z daleka. Znacznie bardziej woli obojętność względem siebie niż takie zachowanie. W końcu nie omieszkałaby rozpędzić tu niezłej burzy, nieważne jak marne szanse miała.
Nie chciała już odwracać wzroku. Nie chciała patrzeć na Ukyo, nie chciała oglądać innych, podobnych mniej czy bardziej scenek do tej, która miała miejsca przed chwilą. Utkwiła swoje zielone spojrzenie na arenie, na której nic i tak nie było widać. Spodziewała się, że to Natsume był sprawcą mgły, która utrudniała im znacznie widoczność. A tę technikę znała przecież bardzo dobrze, w końcu sama ją używała. Można by rzecz, że w tym momencie na ratunek przybył im ktoś, komu najwidoczniej mgła nie przeszkadzała. Żyły wokół oczu niewiele jej mówiły, a z klanów zdążyła z opowieści poznać Hoozuki, Inuzuke i Uchiha. No i Senju, ale o tym przekonała się na własne oczy. Cóż jednak działo się w walce? Zdawać by się mogło, że przez mgłę i jakieś lodowe szpice Murai jest na straconej pozycji, ale to nie był koniec walki, więc wiele mogło się zdarzyć.
- Masz swojego faworyta, Shigeru? - zapytała mimochodem, nie zerkając nawet na chłopaka, a wpatrując się dalej w zamgloną arenę. Dalej była nieco spięta, więc jej brwi były zmarszczone, a oddech bardzo płytki. Nie spodziewała się chyba, że po takim czasie widok tego zarozumiałego lidera tak ją poddenerwuje.
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Senju Toshio

Re: Trybuna Główna

Post autor: Senju Toshio »

Rzadko, bo rzadko ale od czasu do czasu najmłodszy obserwator na trybunach z pośród shinobich wracał do kontaktu z rzeczywistością. Oglądał się w różne kierunki, czy aby nie został uprowadzony. Raczej nie podejrzewał nic z tych rzeczy. W końcu każda większa ingerencja skończyłaby się naturalnym zauważeniem. A jeśli coś nie gra, to znaczy że nie my jesteśmy temu winni. Zwłaszcza gdy w grę wchodzi nasze ciało. Gdzie by Toshio do głowy wpadł plan z genjutsu. Nadal pozostawał niejako adeptem sztuki ninjutsu, aby na domiar złego parać się z siłami o wiele przekraczającymi jego poziom. Zasięg wzroku za to posiadał niczego sobie. Wyłapywał z dołu wiele nowinek i przy paru kombinacjach w ogóle nie pomyślałby, że to jest w stanie zadziałać i jak to zrobili. Podłoże pod naukę i próby treningów zdawały się owocne. Być może taka forma spędzonego czasu opłaci się bardziej niż wielogodzinne ćwiczenia. Niemniej nie zamierzał odpuszczać niczego, ponieważ co się odwlecze, to nie uciecze. Staruszka zawsze częstowała go zawijasami słownymi stworzonymi przez pradziadów.
- To nie uczciwe. - ze zrezygnowaniem skomentował, gdy pole walki okryte zostało przez mgłę. Ta szara posoka sięgnęła nawet części trybun. Nie ucieszyło to małego Senju, który chciałby oglądnąć całe przedstawienie. Jak teraz ma to zrobić? Zacznie się nudzić, bo niczym praktycznym nie mógł się teraz zająć. Tkwił przy poręczy, jakby z nadzieją wyczekując opadnięcia sztucznie wywołanego zjawiska. Nic z tego. Sekundy, a nawet minuty mijały. Nie pozostało mu nic innego, jak sprawdzić obszar trybun. Zlokalizował Shigeru z Nikusui. Odchodzącą Reikę, której pomachał, żeby ta nie poczuła się zmartwiona. Byli też przywódca klanu Senju, Isoshi oraz Kazuo, ojciec Shigeru i Reiki. Im również posłał miłe spojrzenie i powrócił do lokalizowania nowinek. Skoro widownia miała niewiele do spoglądania i mogła czekać na ruchy poza obszarem mgły, jak na zbawienie pojawił się wysoki facet o zdolnościach jasnowidzenia. Tak przynajmniej uważał Toshi. Z zaskoczeniem przyjął jego łagodne i serdeczne słowa wyjaśnienia tego na jakim etapie jest finałowy pojedynek.
Trybuny od jakiegoś już czasu wypchane były różnymi osobistościami. Nikt z obecnym nie mógł być znajomy przez chłopca, ale i tak postarał się wyłapać jakieś cechy szczególne, które mógł powiązać z niektórymi ciekawostkami z książek o historii klanów. Nie zagłębiał się w każdym razie. To, co było chyba najbardziej podniosłe i zwróciło uwagę niemal wszystkim, rozegrało się przy stanowisku rodu Kaguya. Zamaszysta akcja wzbudziła napięcie w młodym ciele, które zaraz zaczęło produkować adrenalinę i strach. Zadrżał niewinnie, aby wkrótce potem móc opanować szybsze bicie serca. Nie widział wystarczająco dobrze, aby mieć większe obawy. Ot dwa wymachy i jakaś sztuczka z kością - finito. Uważnie jednak trzymał wzrok na Shigeru i pozostałych, aby móc zareagować zgodnie z ich przewidywaniami lub instrukcjami. Niezła byłaby z niego zguba, lecz nie warto zapeszać, bo jeszcze znajdzie się w prawdziwych tarapatach. Zwarty i gotowy do ponownego zatracenia się w transie walki zdążył sobie przemyśleć wcześniejszą, półfinałową batalie obu par. Następnie podsłuchał Nikusui, która zwracała się do Shigeru z pytaniem. Jemu zdaje się wcześniej również zadano podobne i okazał się słabym rozmówcą. Może jakaś rekompensata złagodzi wewnętrzny ból sumienia.
- Ten przeciwnik Natsume-san, etto... Murai-san. Jest bardzo silny. Stawiam, że wygra. - wypowiedział pewnym głosem, chcąc zmierzyć się z opinią jaką będą mieli pozostali. Na pewno polubił Natsume, jednak większego podziwu nabrał do tajemniczych pnączy Kakuzu. Mogło to także wyglądać na zwykły strzał, bo niezbyt znał się na strategii i walce.
0 x
Murai

Re: Trybuna Główna

Post autor: Murai »

Wrócił na trybuny, nadal kipiąc od skrajnie negatywnych emocji. Nie kierował ich do Natsume, który posługując się potężną mgłą utorował sobie drogę do wygranej, kontrolując walkę jak tylko chciał. Mógł mieć pretensje tylko do siebie. Z pewnością mógł znaleźć sposób na wygraną w tym starciu i to on by zabijał, a tak stał się ofiarą na łasce oponenta. Był wściekły na siebie. Nie pamiętał, by odczuwał tak negatywne emocje. Do tej pory nie poniósł takiej sromotnej porażki, jego środowisko nie tolerowało porażek. Jeden błąd i twoja egzystencja przestaje mieć znaczenie, a jego nadal trwa głównie dlatego, że udało mu się takich błędów unikać. Tutaj niestety dał ciała. Gorycz przegranej była obrzydliwa. Nie wykrzywiła jego twarzy, nie zmieniła zachowania. Mógł sobie wyobrażać reakcje ludzi na trybunach. Wrócił na trybuny, gdzie wesoły gwar i wiwaty zagłuszały wszystko. Może to był jego problem? Ograniczenie jego wzroku powodowało znaczący spadek sprawności w walce. Znowu jego błąd, nie pomyślał o tym wcześniej. Ta sytuacja bardzo sprzyja popełnianiu błędów, bo płacisz za nie tylko jakimś głupim miejscem na podium. Nie narażasz życia. Skończył rozmyślania i ponownie stanął przed liderem swojego klanu. Klanu, o którym do niedawna nic nie wiedział, a teraz dostaje zaproszenie do ich osady w celu wyjaśnienia wszystkiego. Dużej ilości rzeczy sam się domyślił, ale jednak usłyszenie tego z ust kogoś innego, kto jest doskonale obeznany w sytuacji, to zupełnie coś innego. Schylił głowę głęboko w dół.
- Przepraszam, że musiał Mitsuchi-dono być świadkiem mojej porażki. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. - po głębokim pokłonie w geście pokory przyjął normalną postawę. Gest szlachetności i dumy? Skądże znowu! Nie chciał psuć swoich przyszłych kontaktów z liderem Szczepu Kakuzu jedną porażką, która miała niewielki wpływ na jego osobę. No i okazując pokorę prezentuje siebie w lepszym świetle. Chociaż może gdzieś tam naprawdę żałuje, że przegrał tą walkę?
0 x
Tsuyoshi

Re: Trybuna Główna

Post autor: Tsuyoshi »

Kirito przemierzając wszystkie zakątki wioski od bramy głównej, przez sklepy z wyposażeniem w którym kupiłem potrzebne mu przedmioty po tawerny natrafił na arenę. Pomyślał, że nie mógł ominąć takiej okazji by zobaczyć ją od środka. Nieświadomy zupełnie tego co się właśnie dzieje w tym miejscu wszedł do środka. Arena była ogromna, było to największe miejsce jakie do tej pory udało mu się zobaczyć. Kirito przechodząc przez różne korytarze trafił w miejsce gdzie znajdowało się dużo shinobich jak i też kunoichi. Teraz już wiedział gdzie jest. Były to ogromne trybuny otaczające wielką piaskową scenę, na której odbywały się walki. Nie wiedział dokładnie co się tu dzieje. Mógłby to być koncert jakieś gwiazdy, jakaś przemowa, może teatr czy też inne społeczne widowiska. Porozglądał się dookoła analizując wzrokowo wszystkich, którzy są w zasięgu jego oczu. Kilku z nich wyglądało na silnych ninja, a dużo ludzi było po prostu zwykłymi obserwatorami. Znajdował się w tym miejscu czarnowłosy mężczyzna z maską, który na pierwszy rzut oka wyglądał na silnego shinobi. Zaraz obok znajdowała się białowłosa piękność. - Ciekawe czy też jest ninja. Pasowalibyśmy do siebie - pomyślał lekko uśmiechając się do siebie. Możliwe, że pomyślał tak tylko ze względu na kolor włosów, ale nie rujnujmy chłopakowi marzeń. Ogólnie dużo ciekawych osób jego zdaniem, lecz najbardziej jego uwagę przykuło dwóch shinobi stojących koło siebie. Niebieskowlosy osobnik, którego chyba słyszeli ludzi poza areną. Wysoki i chudy jak jakiś postrach. Do tego ten wyraz twarzy. Zdaniem - Z twarzy wygląda jak szaleniec. Trochę przypomina mojego brata. - pomyślał trochę się przytłaczając. A obok niego stał białowłosy shinobi z czerwoną chustą na szyi - Ten sam kolor włosów. Podobnież ludzie, o tych samych kolorze włosów mają podobne charaktery. - wszystko prowokowało go do tego by do nich podejść. Tak też zrobił. Od razu ruszył w ich stronę omijając innych shinobi, stanął przed nimi i drapiąc się po głowie powiedział - Przepraszam. Co się tutaj dzieje? - uśmiechnął się przymykając oczy.
0 x
Shigeru

Re: Trybuna Główna

Post autor: Shigeru »

Mgła, która była efektem zapewne wykorzystanego przez Natsume Jutsu, skutecznie przysłoniła całą arenę, uniemożliwiając widzom oglądanie pojedynku. Pohukiwania z trybun były potwierdzeniem tego, a narastanie buczenia jedynie potęgowało to wrażenie. Na trybuny zarówno przychodziły nowe osoby jak i opuszczały swoje siedzenia, sam przestałem już na to zwracać uwagę, mając na uwadzę to, że za moimi plecami znajdował się Lider z moim ojcem, a także pozostałą grupą władców poszczególnych prowincji, zaproszonych tutaj do Sabashi na turniej.
Nikusui, która w dalszym ciągu mi towarzyszyła i w przeciwieństwie do Reiki nie miała psa którym musiała się zaopiekować, w pewnym momencie zapytała mnie o mojego faworyta. Cóż, co do wygrany jednej z osób pewny być nie mogłem, niemniej mimo że Murai wydawał się groźnym i bardzo wytrzymałym przeciwnikiem dla Natsume, to właśnie w tym drugim pokładałem większe nadzieję. Wynikało to prawdopodobnie z tego, że znałem się z nim już wcześniej, mieliśmy okazję przekonać się wzajemnie o swoich umiejętnościach, a także darzyliśmy się wzajemnie przyjaźnią. Przynajmniej z mojej strony można było mówić o takiej deklaracji, w głowie Natsume nie siedziałem. Nim się jednak zdołałem odezwać, uprzedził mnie nie kto inny jak Toshio, który najwyraźniej "ocknął" się na tyle, aby w końcu do nas się odezwać. Najpewniej przyczyną tego była mgła, która uniemożliwiała jakiekolwiek postrzeganie tego co się działo na dole.
- A ja stawiam na reprezentanta Rodu Yuki, nie co go już poznałem i jestem pewny, że zdoła tym razem też coś wymyśleć co przyniesie mu zwycięstwo - odpowiedziałem spokojnie, ale i pozwoliłem sobie przy tym puścić do Toshio przyjaźnie oczko. Teraz pozostawało tylko czekać na to, kto z nas będzie miał rację. Nie byliśmy jednak sami, dlatego przeniosłem spojrzenie swoich oczu na białowłosą dziewczynę, która z uwagą wpatrywała się w arenę, zaciskając przy tym mocno dłońmi barierkę - A Ty Nikusui, kogo typujesz? - spytałem i mimowolnie położyłem swoją ciepłą rękę na jej dłoni, bo zdawało mi się, że jest zdenerwowana, choć ciężko było mówić z jakimkolwiek większym przeświadczeniem, skoro tak krótko znało się kogoś.
Naszą uwagę w pewnym momencie zwrócił jednak krzyk na arenie, a potem naszych uszu doszedł donośny okrzyk sędziego wskazujący na konkretnego zwyciężce. Zmrużyłem oczy, próbujac dostrzec co się wydarzyło, bo mgła dopiero teraz oddawała we władanie widzom obiekt stadionu, a gdy ta rozwiała się jeszcze bardziej, można było dostrzec Muraia uwięzionego w lodowej pułapce i Natsume podnoszącego się z ziemi. Krzyk, jaki się pojawił był zapewne skierowany z trybun umiejscowionych po drugiej stronie areny, skąd inni widzowie będąc ulokowani bliżej walczących - mieli lepszy wgląd w to co się tam działo. Z rezygnacją westchnąłem iż nie nam dane było obserwować końcówkę starcia - Jednak się nie pomyliłem - stwierdziłem do Toshio oraz Nikusui, po czym odwróciłem się w stronę Lidera oraz ojca, a także pozostałych uczestników, chcąc dostrzec również na nich to, jakie wrażenie wywołali walczący.
0 x
Inoue

Re: Trybuna Główna

Post autor: Inoue »

Tyle rzeczy się działo w jednej chwili! Jakież to zamieszanie wprowadziło przybycie wielmożnych władców, którzy uczyli swoją obecnością kibicujących plebsów. Inu była bombardowana przez wszystkie zdarzenia, które działy się wokół niej, a było ich niemało. Przede wszystkim najważniejszą kwestią było to, gdzie podział się jej Czerwony mocarz? Zniknął z areny po przegranej i do tej chwili się nie pojawił na trybunach, mimo iż nie posiadł większych obrażeń podczas walki. Zaczęła się również druga walka, była nadzwyczaj szybko, Murai walczył z niejakim Natsume, który walczył za pomocą lodowych technik. Niestety ruda nie mogła się mu dokładniej przyjrzeć, byłą zajęta rozmową, w dodatku pole areny otoczyła gęsta i ciężka mgła, która zasłaniała wszystkim widok na walkę. Ał, ciężki przeciwnik. Kolejną dziwną sprawą było rozjuszenie lidera z rodu Kaguya, który nie oszczędzał niemiłych słów w stronę młodzieńca, który chciał z nim tylko pogadać. Dobrze, że ten szef nie stanął na drodze Inu, która rozjuszona mogła przestać nad sobą panować. Lider przeciągnął ostrą kością po szyi dzieciaka i wymówił kilka pokrzepiających słów. Zidiociały psychol. Przyszła również kolejna osoba, która była odziana w czerń, na dodatek nosiła maskę przez którą nie wzbudzała sympatii u dziewczyny. Poczuła się przytłoczona obecnością tak silnych osób, dotychczas prowadziła mocno skryty tryb życia gdzie zawsze trzymała się z dala od ludzi obawiają się wybuchu złości i rozwalenia połowy wioski, jak to zrobiła będąc dzieckiem. Wolała nigdy tego nie powtarzać z prostego powodu: wtedy na pewno jakaś władza zajęłaby się jej osobą w bardzo krótkim czasie. Nie potrafiła zapanować nad swoją mocą więc wolała się ulotnić. Na szczęście mogła zmienić swój tryb życia dzieki Yoshiemu, który w jakiś sposób potrafił nad nią zapanować, z tego względu mogła zacząć beztrosko się bawić.
W tym jednak momencie była otoczona przez samą władzę, jeśli tylko by przy nich wybuchła miałaby przekichane! Spojrzała nieufnie na lidera swojego klanu zastanawiając się, co on by w takim momencie zrobił. Na dodatek...dlaczego on jest liderem? Czy nie boryka się przypadkiem z problemem braku kontroli?
Lider szybko rozwiał jej wątpliwości, dawał wolną rękę każdemu użytkownikowi senninki. Tylko co by na to powiedziała reszta elity? Spojrzała nieprzychylnie na każdego z nich. - "Mogą być wszędzie kontrolując swoje umiejętności"...Mówisz, że to dziadostwo da się kontrolować? - Spojrzała prosto w jadowite oczy lidera poszukując w nich szczerej odpowiedzi. Wzruszyła ramionami z głupkowatym uśmieszkiem na wzmiankę o sprawiedliwości w życiu, co miało znaczyć mniej więcej "walić to i tak jej nie ma". Spoglądała w intensywne oczy rozmówcy, które były bardzo podobne do jej, czujnie poszukiwała w nich choć cienia fałszu, równocześnie odważnie znosiła tak silny wzrok potężnego człowieka. Propozycja lidera zawisła w powietrzu, nastała krótkotrwała cisza, ruda uśmiechnęła się nieco wyzywająco. - Spoko, byłoby świetnie gdybym byłą w takiej księdze. A jest może jakieś główne zbiorowisko waszych ludzi? Z chęcią poznałabym kilka osób, być może nauczyłabym się jakiś tajników, które by mi się przydały? - Przechyliła lekko głowę na bok i splotła niewinnie palce za plecami uśmiechając się beztrosko. Ta wizja zdecydowanie poprawiła jej humor.
Nagle poczuła dziwne uczucie, coś przestało jej pasować. Rozejrzała się wzrokiem po bokach i dojrzała jakiegoś kolesia, który intensywnie się jej przyglądał. Wyglądem wyróżniał się wśród tłumów, trzeba było przyznać, że przykuł uwagę rudej. Zdawało jej się nawet, że usłyszała komplement. Uniosła zawadiacko brew ku górze, spojrzała nań z cwaniackim uśmieszkiem. - No siemasz. Szukasz tu kogoś? - Mruknęła prowokacyjnie. Mogło się zrobić ciekawie. Obok niego stał białowłosy chłopak, który chyba mu kibicował, na dodatek to był ten, który oberwał od swojego lidera. Co najważniejsze, obok niego był...pies, na dodatek mały. Inu skrzywiła się jakby zjadła całą cytrynę. Kurwa no, jaki słodki! Wstrzymaj się babo! Na dodatek do owej dwójki podeszła trzecia persona, cechowały go białe włosy. Znów któryś z kościanych typów? Wydawał się nieco zagubiony. Idealna niewinna ofiara.
Dziewczyna nie zauważyła nawet, że igrzyska dobiegły końca, usłyszała nagle, że zwycięzcą był niejaki Natsume, pokonał Muraia. Spojrzała na arenę, Murai był otoczony przez lodowe kolce. Inu parsknęła gromkim śmiechem i uśmiechnęła się maniakalnie zaciskając jedną ze swoich dłoni na barierce. Zajebisty ten lodowy! Chcę z nim powalczyć hah! Murai po walce szybko wrócił na trybuny i ukłonił się pokornie przed swoim liderem. Inu obserwowała wszystko bardzo dokładnie, z jej ust mimowolnie wydobyło się cyniczne prychnięcie. Koleś sztywny jak po viagrze!
0 x
Naguri

Re: Trybuna Główna

Post autor: Naguri »

Po chwili paplaniny do śliniącego się Hakaia, zaczepił mnie jakiś nowy jego mość, wyglądał na rówieśnika mojego, a jego pytanie było ciekawe, myślałem wtedy że wszyscy wiedzieli o tym co się tu działo, ale w końcu to świat shinobi nie takie dziwy się tu spotykało. -Właśnie zakończył się światowy turniej shinobi, ale nie martw się, prawdopodobnie dasz radę wkleić się na jakąś inauguracje czy coś w tym guście. W tym momencie poczułem okazje do nawiązania nowej znajomości, no i w głowie zaświtał mi pomysł. Może to jest to czego szukam, czyżby ktoś z góry zaczął mi podsuwać shinobich do drużyny pod nos? Hmm, oby tego nie spieprzyć. W tym momencie walnąłem delikatnie niebiesko włosego z łokcia, mając nadzieje że pojmie moje myśli. -To jest Hakai mój kumpel i pierwsze koło mojego wozu... Kirito nie musiał załapać o co chodziło z wozem, ważne że ja i moje kółko wiedziało. -Mam na imię Yukiko, a ty jesteś? Skoro nie turniej, to co cię tu sprowadza?
Wolałem nie przedstawiać się z miejsca nazwiskiem, jak już mój lider stwierdził nie jestem godzien go w ogóle nosić...Jeszcze gnojkowi pokaże, gdzie jego miejsce. Uśmiechnąłem się ciepło do chłopaka oczekując jego reakcji...no i reakcji Hakaia, o ile coś do niego w tym momencie docierało niż obraz ciała Inoue. Ta babka zagadała do Hakaia, co tu się do cholery porobiło.I jak mam nazwać psa...wiem! Spojrzałem na stworzonko trzymające się blisko mojej nogi, trochę przerażał go tłum, ale widać że czuł się przy mnie lepiej. -Fafik, tak od teraz będziesz fafik. Schyliłem się i poczęstowałem piesełka jedną z moich kości.
0 x
Tsuyoshi

Re: Trybuna Główna

Post autor: Tsuyoshi »

Kirito usłyszał, że jest to światowy turniej shinobi. Zwrócił szybko głowę w kierunku areny i zaczął się przyglądać. Teraz już wiedział, że właśnie w tym miejscu, na tym turnieju spotkali się najsilniejsi ninja z całego świata shinobi. Myślał dlaczego wcześniej nawet o tym nie usłyszał. Pewnie dlatego, że prawie wcale nie wychodził z domu. Całe szczęście, że w końcu to zrobił i wyszedł z domu. Po chwili spojrzał znowu w stronę dwójki shinobi by ich wysłuchać. Najwidoczniej niebieskowłosy był zapatrzony w kobietę stojącą obok. Nie dziwię mu się, jest niezła, a w końcu tak działa instynkt mężczyzny. Yukiko i Hakai, tak się nazywali - ciekawie. "Pierwsze koło mojego wozu" jakby nie patrzeć Kirito nie jest głupim człowiekiem i od razu zrozumiał, że są albo rodziną, albo tworzą własną drużynę. - Miło mi was poznać. Nazywam się Kirito Kami. Hmmm co mnie tu sprowadza? Dobre pytanie. - odwrócił głowę w stronę nieba - Myślę, że jest to chęć poznania tego świata. - powiedział odwracając łeb w ich stronę - co do tego wozu... nawiązywanie znajomości to u mnie ciężki orzech do zgryzienia, ale wasza dwójka bardzo mi kogoś przypomina. Nie potrzebujecie może koła zapasowego? - zapytał uśmiechając się z uśmiechem na twarzy i przymkniętymi oczami. - Stanę się tak silny, że kiedyś sam przystąpię do tego turnieju. Jeśli mój brat gdzieś jest na tym świecie to może o mnie usłyszy. - pomyślał Kirito po czym odpalił papierosa.
0 x
Yoshimitsu

Re: Trybuna Główna

Post autor: Yoshimitsu »

Tak dalej sobie wracał, naszła go pewna myśl odnośnie Muraia, skąd on wiedział, iż aktualnie jest w iluzji, by od razu z niej wyjść. Nie mogło to do niego dojść, że został przez kogoś pokonany, a zwłaszcza, że jego sztuka walki była dosłownie gówno warta. -Kurwa... -przeklną pod nosem, szukając po kieszeniach swojej paczki papierosów. -To jeszcze nie koniec, arena to początek... Teraz dokładnie wiem co potrafisz... Zmiotę Cie jedną techniką, zapierdole jak zwierza... -rzucał słowa między myślami, aż wreszcie znalazł paczkę, po czym wiadomo wyciągnął jedną sztukę i zapalił, rozkoszując się smakiem. Wtem kolejna myśl nawiedziła jego łeb, znalazł sposób by nikt nie był w stanie przejrzeć jego iluzji.
Uśmiech od razu pojawił się na jego twarzy, a sam zaczął gwizdać... Aktywował swojego Sharingana, szukając odpowiedniej nic nieznaczącej dla niego ofiary. Między oczyma przelatywały mu postacie kobiece czy też mężowie. Te należące do grupy pięknej i brzydkiej, można było wybierać, a wybrał właśnie dziewczę. W wieku zbliżonym do niego samego, widząc jej chakre, stwierdzić mógł łatwo, iż będzie idealnym i prostym celem na przetestowanie nowej zabawki, która przed momentem dostała się w jego ręce. Wyciągnął na moment papierosa z ust, wydmuchał dym z płuc, zaciągnął się powietrzem i gwizdać pod nosem znów zaczął, kumulując zarazem chakre, która zbierała się w jego ciele raz za razem. Nie potrzebował jej sporo, lecz musiał dobrze ukształtować, chciał wykonać iluzję mokutonu. Drzewa, a właściwie techniki z arsenału Senju, którą odczuł na własnej skórze spotykając się z jednym na swojej drodze w misji, jaką to udało mu się przypadkowo zrobić jeszcze przed spotkaniem z Inu i ich upojnymi chwilami nad jeziorem. Dziewczę słysząc ów gwizd, odwróciło się i uśmiechnęło w kierunku młodego Uchihy, tenże odwzajemnił ten nieznaczący "gest", interesowała go tylko malutka sztuczka która właśnie prezentował. Kiedy to chakra zebrała się i ukształtowała odpowiednia, znów zaciągnął powietrza by gwizdnąć znacząco. Bum!
Od razu chakra wraz z dźwiękiem pomknęła prosto na cel, frunąc iście błyskawicznie, trafiając prosto do mózgu ofiary, by wywołać tam impuls i iluzję, gdzie mokuton wyszedł spod jej nóg, obwiązał szczelnie, natomiast ta zaczęła krzyczeć jakby właśnie ktoś gwałcił ją publicznie. Ludzie spojrzeli na nią jak na wariatkę, natomiast Yoshi przeszedł obok i łapiąc papierosa znów w usta dezaktywował iluzję... Dezaktywował Sharingana dopiero jak wszedł na trybuny i dostrzegł Inu, sprawdzić czy nie jest to pułapka czy bóg wie co... Jak i również by dostrzec ewentualne zmiany w otoczeniu czy niebieskiej energii znajdujących się tutaj ludzi. // nauka wcześniej to Kogi-jutsu
W tym momencie dotarł również pod trybuny i usadowił się w miejscu, gdzieś w cieniu przy wejściu jak i wyjściu... Tak by Inu mogła go ewentualnie dostrzec, jak i by on również mógł mieć na nią oko.
0 x
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1030
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: Trybuna Główna

Post autor: Nikusui »

Próbowała jakoś dalej ignorować obecność lidera swojego klanu, ale jednak nie do końca potrafiła to ukryć. Jej mocno zaciśnięte palce na barierce sprawiły, że skóra na dłoniach poczerwieniała, zwłaszcza na kostkach. Nie zwracała jednak na to uwagi, bo chcąc odpędzić od siebie niezbyt przyjemne myśli, wolała skupić się na wymianie jakichkolwiek zdań między nią, Shigeru, a Toshio, który w końcu również przemówił. Postanowił jako pierwszy odpowiedzieć na jej pytanie, zdradzając, że obstawia wygraną Muraia. Chłopaka z dość dziwnymi umiejętnościami, o których zapewne całkowicie się nie przekonała, gdyż przypuszczalnie w najlepszym momencie arenę spowiła gęsta mgła. Jednak Shigeru miał odmienne zdanie, chociaż z jego wizją była w stanie się zgodzić. Możliwe, że zadziałała w tym przypadku dość krótka znajomość z Natsume, ale jakoś przeczuwała, że to on ma jednak nieco większe szanse. Nim jednak odpowiedziała na pytanie ciemnowłosego, ten zrobił coś, czego zupełnie się nie spodziewała. Najwidoczniej zauważając, że coś jest z białowłosą nie tak, położył ciepłą dłoń na jej dłoni. Nie doświadczała czegoś takiego od dawna. Chociaż ze strony mężczyzny tak naprawdę był to pierwszy raz, bo na taką formę bliskości pozwalała jedynie swojej matce. Niby to nie było nic wielkiego, ale dziewczyna nieprzyzwyczajona do okazywania troski czy wsparcia ze strony mężczyzny, spojrzała na niego nieco zdezorientowana i ponownie w jego towarzystwie, poczerwieniała na twarzy. A tego naprawdę nienawidziła, bo jej blada cera zdradzała to wyjątkowo szybko i nie umiała nad tym zapanować, co było frustrujące. Jeden gest sprawił, że zaczęła toczyć się w niej jakaś dziwna walka, z którą już miała styczność w jego towarzystwie, ale ta wydawała się być bardziej intensywna. Jej mięśnie drgnęły, jakby dłoń chciała się wyrwać spod ręki Shigeru, ale nie potrafiła oderwać palców od barierki, jakby pewna część jej tego potrzebowała. W sumie pewnie nieświadomy zamiar chłopaka o tym, by się nie przejmowała bądź odegnała jakieś nieprzyjemne myśli, zadziałał. Nie myślała o drażniącym ją liderze i o jakim dziwnym odepchnięciu ją z klanu. O tym, jak bardzo przypominali jej o tym, że jest całkowicie inna, że tak naprawdę nie będzie z niej niczego pożytecznego.
Rozluźniła mięśnie, co na pewno trzymający na jej dłoni ręką Shigeru musiał poczuć. Jej spojrzenie gdzieś na krótką chwilę uciekło i nim otworzyła usta by w końcu odpowiedzieć na jego pytanie, walka została rozstrzygnięta. Wygrał Natsume, ale po cichu gratulowała obojgu finalistom. Musieli się wykazać i przejść dwie poprzednie walki, żeby tutaj dotrzeć. To również musiało być męczące.
- O, to mieliście okazję się poznać? Przyznam, że również wymieniłam z nim parę zdań w gorących źródłach w Ryuzaku. Nie znałam jednak jego umiejętności w żadnym stopniu, ale jestem mile zaskoczona. - mruknęła, czując już jak rumieńce z jej twarzy zaczynają schodzić i jak zdołała się poddać tej odrobinie czułości ze strony mężczyzny. Po chwili jednak jej nieco buntownicze ja i świadomość, że w pewnym sensie okazała słabość (bo w końcu któż to widział, by dorosła kobieta, niby tak odważna i pyskata, czerwieniła się na niewinny dotyk mężczyzny), musiała się bronić. Zabranie ręki nie wchodziło w grę, zresztą cicho przed sobą mogła się przyznać, że to było miłe uczucie, ale za to mogła zaatakować! Tak, jak to parę razy zrobiła w jego towarzystwie, zapewne znacząco przekraczając granice przestrzeni osobistej. Jednak on nie reagował tak jak ona, więc musiała wyjść z tego obronną ręką.
Postawiła krok w bok, bliżej chłopaka i praktycznie przylgnęła do jego boku. Wolną rękę położyła na jego nadgarstki i zbierając w sobie resztę swojej śmiałości, a może według niektórych bezczelności, zadarła głowę do góry i wlepiła spojrzenie swoich zielono-żółtych oczu w Shigeru i kładąc wolną dłoń na nadgarstku jego dłoni, którą trzymał aktualnie na jej.
- No i po turnieju. Chcesz pogratulować Natsume czy może masz inne plany? - zapytała, wyszczerzając się od ucha do ucha, co zapewne w jej wykonaniu i w obecnej sytuacji mogło po prostu wyglądać komicznie. Pochyliła jeszcze głowę w bok, by puścić oczko do Toshio, nie mógł być przecież przez nich pominięty. Ciekawe czy młodziak był zawiedziony, że jego faworyt nie wygrał. A kto wie, może będzie pędził do niego po autograf, w końcu ten pojawił się na trybunach, więc będzie miał okazję.
- O, Toshio, twój idol się pojawił. - mruknęła do chłopaka, ale oczywiście nie chciała go z tego miejsca wygonić. Jedynie podała mu informację, bo może tego nie wiedział. Za to Murai najwidoczniej kajał się przed swoim liderem. Nigdy siebie nie wyobrażała w takiej sytuacji.
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Zablokowany

Wróć do „Trybuny”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości