Trybuna Główna

Miejsce, z którego wolni obserwatorzy mogą przyglądać się potyczkom.
Awatar użytkownika
Rokuramen Sennin
Support
Posty: 1033
Rejestracja: 12 lut 2015, o 13:07
Multikonta: Akihiko Maji i Jugo Misaki

Trybuna Główna

Post autor: Rokuramen Sennin »

<<Jaka trybuna jest, każdy widzi. Wokół owalnej, sporej areny, znajduje się położona kilkanaście metrów wyżej loża trybun, zabezpieczona barierkami i z rzędami wygodnych, drewnianych ławek. Wszędzie wokół można zobaczyć setki ludzi, zainteresowanych nadchodzącymi wydarzeniami.>>

Pośród ludzi pojawił się kolejny człowiek odziany w czerwoną szatę shinobi, tym razem jednak nie dało się zauważyć żadnego, nawet najmniejszego szczegółu jego wyglądu, jako że nie miał odsłoniętego nawet jednego fragmentu ciała, a na jego głowie znajdował się kaptur. Podszedł do niewielkiej tablicy, postawionej przy barierce pod kątem (tak jak niektóre tablice informacyjne w zoo) i przyczepił do niej sporej wielkości arkusz czarnego papieru. Papieru, na którym znajdowało się drzewko z nazwiskami walczących i kolejnością walk. Po tym wszystkim - również bez słowa - zniknął.
Obrazek
0 x
Support i twórca najlepszego ramen w świecie shinobi
Murai

Re: Trybuna Główna

Post autor: Murai »

Wychodząc z karczmy udał się w stronę areny. Nie było to ciężkie zadanie, skoro ta była wszędzie nad nim. Sztuką okazało się bowiem wejście na nią. Mógłby co prawda użyć zwyczajnej techniki do wspięcia się na jeden z filarów, ale po co? Dostosowując się do zasad tego świata i najczystszej logiki postanowił pójść schodami. Jeden stopień za drugim, piąty za czwartym. Trochę ich było, ale jego doskonale przystosowany organizm nawet się nie zmęczył taką wyprawą. Po kilku minutach był już na miejscu. A właściwie to nie na samej arenie, ale trybunach do niej przylegających. Z nich miał idealny widok na całą okolicę i samą arenę. Gdyby płuca miał, to pewnie patrzyłby się na ten widok z zapartym tchem. Widok był niesamowity. Sceptycy mogliby powiedzieć "Hej, ale to tylko ogromna piaskownica z jednym polem do walki" i byliby w błędzie. O ile to pierwsze stwierdzenie było poprawne, to sama arena budziła respekt rozmiarami. Budowniczy musieli spędzić tutaj niesamowitą ilość czasu, zakładając że zrobili to sami ludzie, a nie Ninja. No i pozostaje jeszcze bogata historia tego miejsca. Tysiące walk, setki zabitych, multum czaszek ozdabiających karczmę mówiło samo za siebie. Jego szczęśliwie tam nie trafi, nie ma opcji. Na trybunach już było kilka osób, ale wyglądali tak przeciętnie, że pewnie byli to zwyczajni ludzie, chcący zobaczyć widowisko godne królewskich oczu. A przynajmniej tak się im wydaje. Gdzieś przy barierce krzątał się jakiś jegomość odziany w czerwone szaty. Kiedy skończył, z ciekawości Murai podszedł w to samo miejsce. Już z daleka widział, że jest to jakiś diagram, chyba drabinka turniejowa. Ach, czyli nie zdążył. No trudno, co najwyżej poogląda sobie widowisko. W sumie może to lepiej? Nie będzie musiał narażać swojego życia i wyjawienia umiejętności, a pozna innych. Lecz kiedy podszedł, czekało go zaskoczenie. Na tym wykresie już było jego imię. Widniało jako pierwsza walka.
- Ale że co? - zaskoczeniu Muraia nie było końca. Bardziej to byłby szok, nawet nie wiedział co o tym myśleć. Ktoś go zapisał, bo on sam tego przecież nie zrobił. Kto, jak, po co? Kiedy? To wszystko zaroiło się w jego głowie niczym gniazdo szerszeni. Nadal stał obok tablicy, wpatrując się w swoje imię, a także imię przeciwnika.
- Juugo Inoue?
0 x
Yoichi

Re: Trybuna Główna

Post autor: Yoichi »

Opuszczenie tawerny było z pewnością decyzją Akiry, który znacznie lepiej znosił tak wysokie temperatury. Niby pokrywała go gruba warstwa sierści, a z niego było ogromne psisko, ale tym dyszeniem wystarczająco regulował ciepłotę ciała, by nie męczyć się. Yoichi niestety nie mógł pozwolić sobie na coś takiego. Po pierwsze - u ludzi to niezbyt tak działa, a po drugie - nie wygląda to ładnie, więc potencjalne obserwatorki mogłyby zrezygnować z uznania chłopaka za przystojnego. A przecież nie o to chodziło. Spacerowali ulicami, aż w końcu spojrzeli na wystającą ponad resztę budowli iglicę - coś jak grzyb pustynny. Dało się zauważyć, że coś się tam dzieje, dlatego po krótkim wywiadzie z okolicznymi dowiedzieli się, że to właśnie arena. Zdziwieni położeniem miejsca walk postanowili udać się tam, by lepiej się przyglądnąć. W końcu to na niej mieli stanąć naprzeciw oponentom.
Dotarcie tam nie było trudne, wszak ciągle ponad wszystkim arena była widoczna. Wystarczyło iść w widoczne miejsce, a później pokonać tłumy i szereg schodów. Pokierowani zostali na trybunę główną, na którą też się udali. Widok areny był czymś zapierającym dech w piersiach. Niby ot okrąg przeznaczony do walki, ale świadomość, że będą obserwowani przez setki, a może nawet tysiące ludzi i przyjdzie im się pojedynkować w miejscu, w którym niegdyś walczyli najwspanialsi wojownicy świata, była czymś niemożliwym do zignorowania. Płaski, utwardzony teren, skalisty i piaskowy. Ani to nie wspomagało Yoichiego, ani nie przeszkadzało mu. Oczywiście lepiej czułby się na jakiejś polance z drzewami, gdyż wtedy mógłby korzystać z zaskoczenia i ukrywania się, ale cóż - tak też było dobrze. Miał jednak nadzieję, że te warunki nie faworyzują jego przeciwnika. Wtedy zadanie pokonania go mogłoby być lekko utrudnione.
Po przyglądnięciu się arenie Akira dał znać chłopakowi, że została powieszona jakaś kartka, wokół której ludzie się zebrali, a teraz już powoli rozchodzili. Obok niej nawet stał tamten mężczyzna ze szwami na twarzy i czarnymi tęczówkami, co potwierdziło jedynie, że przyszedł tutaj na turniej i można było założyć śmiało, że będzie walczył. Młody Inuzuka wraz ze swoim Ninkenem ruszył w stronę rozwieszonej informacji. Szybko okazało się, że to drzewko turnieju z ustalonymi walkami. Czytał od lewej do prawej sprawdzając imiona i nazwiska uczestników, aż w końcu natrafił na swoje. Zrobił zdziwioną minę i spojrzał na Akirę.
- Widzisz to? - zapytał psa, który niestety nie potrafił czytać, chociaż rozumiał ludzką mowę. - Dobra, zapomniałem. Jesteśmy zapisani tutaj i nawet mamy już przeciwnika. Widocznie musieliśmy zostać zgłoszeni odgórnie. - powiedział drapiąc się po głowie i znów zawieszając wzrok na kartce. Czworonóg zaszczekał pytając o imię i nazwisko ich oponenta.
- Yuki Natsume. Ufff, przynajmniej to nie tamta dziewczyna. Ani żadna dziewczyna. Chyba. bo to męskie imię. Różni są ludzie. Yuki to nie był jakiś ród? - znów pytanie do towarzysza, który westchnął słuchając głupot swojego kompana. Zaszczekał "Tak, ród, ale nic o nim nie wiem". Rudowłosy znów się podrapał po głowie będąc lekko zdezorientowanym. Nic nie wiedział o swoim przeciwniku, ani turnieju. Nie wiedział nawet czy rzeczywiście został zgłoszony przez liderkę rodu, czy przez władze Shigashi no Kibu albo coś innego. Spoglądnął na stojącego niedaleko niego mężczyznę z tawerny, tego w szwach i podszedł kawałek bliżej.
- Cześć, Ty jesteś Yuki Natsume? - postanowił zapytać prosto z mostu. Oczywiście uśmiechnął się lekko, przyjaźnie, bo z Yoichiego był całkiem miły gość. Miło byłoby poznać swojego przeciwnika przed walką. Może to wredny typ i aż miło będzie mu sprać mordę? Albo odwrotnie - przyjazny facet, z którym chętnie zawalczy przyjacielski sparing. W obu opcjach wychodziło na walkę, ale intencje były różne.
0 x
Yoshimitsu

Re: Trybuna Główna

Post autor: Yoshimitsu »

Wreszcie ruszyli przed siebie, zniecierpliwienie tłumione przez jego "śpiącą" stronę zaczynało ustępować, a na plan wchodził nie kto inny jak tenże widziany przez wielu ludzi jako potwór. Młodzieniec kroczył w tym samym tempie co nieznajomy osobnik. Starszy mężczyzna, wydający się lekko podpity, z gęstą brodą. Najwidoczniej przyjechał tutaj jako turysta i nikt więcej, a że wszyscy gdzieś zaczęli iść. Nie trzeba było długo czekać, ponieważ po minucie przed ich oczyma malowało się spełnienie marzeń niejednego wojownika. Potężna arena, stworzona przez przodków ich przodków... Uśmiech wymalował się natychmiast na jego twarzy i zwolnił kroku by nacieszyć się tym niezwykłym widokiem od zewnątrz nim utonie w samym środku areny, oddając się w zupełności swojej powinności. Nie trzymał się już przy "śledzonym" osobniku.
-Widzisz, mówiłem. Teraz wystarczy tylko tam wejść i możemy zaczynać zabawę. -jego myśli krążyły teraz tylko i wyłącznie wokół jednego tematu. Teraz nic nie będzie w stanie odciągnąć jego uwagi. -Hah, mam nadzieję, że będziemy mogli spokojnie powalczyć w finale. Jak przegrasz wcześniej to nasz zakład i tak się liczy, pamiętaj!-wsadził jedną dłoń do kieszeni by znaleźć paczkę papierosów, która gdzieś tam była. Łapczywie jej szukał, a jak się okazało była ona w drugiej kieszeni. Nie obeszło się bez przekleństw w myślach, lecz kiedy już trzymał między wargami papierosa, a ten tlił się, w płucach natomiast odczuwał cudowne muskanie, jakby właśnie po piersi całowała go rudowłosa kobieta.
-Ciekawe czy będzie ktoś na tyle silny bym musiał się postarać... Ciekawe czy można zabijać na tej arenie... No i pamiętaj. Staraj się panować nad swoją dupą. Nie będę co koniec walki wskakiwać na arenę by Cie obezwładnić. -dłoń trzęsła mu się coraz bardziej z podniecenia.
Wreszcie dotarli do miejsca gdzie ludzie zatrzymywali się na chwilę by coś przeczytać. Najpierw nie wiedział cóż tam takiego jest, gdyż kolejne postacie zasłaniały mu widok. Dostrzegł jednak widziane wcześniej osoby z baru. Co prawda nie wpatrywał się we wszystkich jak Inu, lecz jego naturalna percepcja potrafiła nie jedno wychwycić. Wreszcie zwolniło się dla nich miejsce i mogli dostrzec wywieszoną listę uczestników, wraz z podziałem na walki. -Hah! Chyba ktoś czyta mi w myślach... Patrz! Jesteśmy na pieprzonej liście uczestników. -powiedział w stronę dziewczyny, dość głośno, tak więc otaczający go ludzie dobrze wszystko słyszeli.
Zmrużył ślepia, jakby chcąc zobaczyć z kimże to on jak i ona walczą, dobrze przeczytać imię ofiar, rzuconych im przez boga pod nogi. Wydmuchał dym z papierosa przez nos i stwierdził. -Ten kto układał te drabinki zabawił się w boga śmierci, Inu... Zabij szybko swojego przeciwnika i spotkamy się w następnej rundzie, zrobimy im szybki finał. -czekał teraz żeby dziewczyna popatrzyła i w sumie nie mieli co robić dalej jak czekać w jednym miejscu, choć może zdecydują się gdzieś przejść przed walką?
0 x
Murai

Re: Trybuna Główna

Post autor: Murai »

Zagadka zaprzątała mu głowę cały czas. Może to władze Ryuzaku postanowiły go zapisać? Ale wtedy otrzymałby jakieś powiadomienie, a o niczym takim sobie nie przypominał. Może coś poszło nie tak i mu tego nie dostarczono? To faktycznie mógłby być powód niewiedzy Muraia. Szkoda tylko, że władze osady dopuściły do czegoś tak karygodnego i godnego pożałowania. A czemu wybrali jego? Nie wyróżniał się specjalnie, starał pozostać w cieniu, ale jak zwykle okazało się, że rzeczywistość ma co do tego inne plany. Cały czas wokół niego coś się działo, a to ogromne bomby spadające z nieba, a to atak ogromnych acz prymitywnych oddziałów neandertalczyków, a na dokładkę pomoc dziewczynie, której braciszek przypadkiem miał brzuch przebity gałęzią. Życie go nie oszczędzało i czasami wydawało się trudniejsze od całego jego dzieciństwa. Świat był za bardzo chaotyczny, brakowało mu uporządkowania, które on wręcz uwielbiał. Ale żeby ocenić aktualną sytuację nadal brakowało mu wiele informacji. Wtedy to usłyszał czyjąś rozmowę, zaskakująco blisko. Zgodnie z tym, co udało mu się wywnioskować, to był przeciwnik osoby zwanej Yuki Natsume. Teraz wystarczyło tylko zerknąć na odpowiednie miejsce i już można było wywnioskować, że osoba która stała niedaleko niego, czyli rudzielec z opaską, ogromnym psem i równie sporą kosą na plecach, na imię miał Yoichi. I chyba pomylił Muraia ze swoim oponentem. Ten odwrócił się w jego stronę i z dość obojętną twarzą i chęcią powiedzenia tym razem trochę więcej niż zazwyczaj, powiedział do rudzielca:
- Witaj. Niestety nie, musiałeś mnie pomylić ze swoim przeciwnikiem. Na imię mam Murai, po prostu. Miło poznać, ciebie i twojego wyrośniętego kudłacza. - po tych słowach wyciągnął rękę w geście przywitania, ale jednocześnie jego wzrok skierowany był w jakimś punkcie po jego prawej. Wyszedł przy tym jednak troszkę nienaturalnie... ale on zawsze tak wychodził. Swobodna rozmowa po prostu nie była dla niego, człowieka przyzwyczajonego do samotnego trybu życia i swojego towarzystwa. Nawet udało mu się lekko uśmiechnąć, żeby nie wydawał się taki straszny. Chociaż czy on był straszny? Ze swoimi ogromnymi szwami na ciele, nienaturalnymi oczami? Oczywiście nie, co najwyżej wywoływał u innych zaskoczenie. Odsunął się trochę, by reszta chętnych do zobaczenia drabinki mogła ją zobaczyć. I chyba miał okazję widzieć swoją przeciwniczkę, tą rudowłosą dziewczynę z baru. W końcu coś zaczynało się dziać.
0 x
Inoue

Re: Trybuna Główna

Post autor: Inoue »

Szła całą grupką rozglądając się z zaciekawieniem po okolicy. Gorąco buchnęło jej w twarz, lecz to nie zdołało powstrzymać jej ekscytacji z powodu zbliżającej się walki. Szybko ich oczom ukazała się majestatyczna arena, na której miała rozegrać się fantastyczna zabawa! Na jej twarzy promieniał uśmiech, w jej żyłach płynęła czysta ekscytacja, oczy zaś lśniły z powodu podniecenia i to nie dlatego, że Yoshi był tuż obok, choć pewnie też miał na to wpływ. Chciała przyspieszyć, znaleźć się na miejscu w tej chwili lecz Czerwony nagle zwolnił. Dziewczyna ponagliła go bursztynowym wzrokiem, nie mogła wytrzymać tego uporczywego czekania. - O zakład się nie martw. Bardziej interesuj się tym, bym nie rozjebała tego miejsca - Powiedziała melodyjnym głosem, najbardziej uroczym na jaki było ją tylko stać. Zaczęła niemal podskakiwać w miejscu nie mogąc znieść tak wolnego tempa. Yoshi jednak nie miał zamiaru przestać się napawać, wykonał mozolną sekwencję ruchów w celu zdobycia upragnionego papierosa. Szybciej no! Chłopak jednak wolał sobie pogadać na temat największych głupot. Jakież to było frustrujące! Uśmiechnęła się diabolicznie ukazując rząd niezbyt idealnych ząbków, odbiły od siebie jadowity blask słońca. - Obezwładnić? Mnie? Mówisz o niemożliwym - Spojrzała mu prosto w oczy jakby rzucając mu wyzwanie. - Ale niech ci będzie, postaram się - Wzruszyła ramionami.
W końcu dotarli. Dla Inu był to koszmar, mozolne tempo nadawane przez Czerwonego nie dawało jej spokoju. Może i dobrze, wtedy by wpadła na arenę niczym rozjuszony byk i byłby przypadkowy fail start. Znaleźli się w końcu tuż przed areną, która była potężna, pięła się bezwstydnie ku niebu chcąc go sięgnąć swoją majestatycznością. Przed jakimś miejscem kręciła się grupka ludzi, para szybko tam podeszła by sprawdzić wszelkie tajemne informacje. Niestety było sporo wielkoludów przez co nie mogli niczego się dopatrzyć. W końcu jednak dopchali się do tabliczki, na której wisiały...imiona. Prawdopodobnie walczących. Spojrzała znacząco na Yoshiego, czyżby zapisał ich na ten turniej? Okazało się, że nie, jakimś cudem znaleźli się na liście. - O kurka, skąd oni wiedzieli? - Przechyliła głowę mając zagwozdkę, o której zaraz zapomniała i olała. - Kuuuurde, trochę lipa. Z jednej strony zajebiście, że szybko cię dorwę, z drugiej....no wygra jeden z nas, tylko jedna osoba się będzie bawiła przez dwie rundy - Skrzywiła się i zmarszczyła nosek w niezadowoleniu. W międzyczasie zdawało się jej, że usłyszała swoje imię i nazwisko jednakże...z obcych ust. Rozejrzała się pobieżnie po twarzach pobliskich ludzi. Gdzieś tutaj był jej wróg. Na samą myśl po jej plecach truchtem przebiegł dreszcz, na jej twarzy rozbłysł wredny uśmieszek. Gdzieś tu jesteś.....chcę cię szybko dorwać....
0 x
Naguri

Re: Trybuna Główna

Post autor: Naguri »

W końcu dotarłem na trybuny, skąd widok na arenę był po prostu świetny, mogłem ocenić w miarę jej wielkość, stan i cały ogół.
Przy sporej grupce dziwaków, którzy nie wyglądali raczej na gapiów była tablica, ja już domyślałem się iż będą na niej widnieć imiona bohaterów rozgrywek, dokładnie zmierzyłem wszystkich obecnych wzrokiem i jak gdyby nic przeszedłem jedynie koło tablicy rzucając skrycie okiem. Ichirou Asahi, cholerne nazwisko, nic mi nie mówi, ciekawe który to. Powoli oddaliłem się na inny koniec trybun i rozsiadłem się na jednym z krzesełek. Swoją drogą, ciekawe skąd mieli pewność że się zjawie, czyżbym został wypatrzony i zidentyfikowany na wejściu do miasta? No mniejsza. Nie miałem zbytnio nic do roboty nim się zacznie sama zabawa, więc mogłem się nieco po przyglądać domniemanym uczestnikom, choć przekonanie "pozory mylą" i tak trzeba było zobaczyć czy nie widać przy nich jakiś szczególnych broni, ich zachowania i tak dalej.
Mam nadzieje że któreś z nich jest na tyle narwane, że rozpęta się burda, można by było ujrzeć chociaż strzępki ich umiejętności, cóż zobaczymy, póki co trzymam się zdała od tego motłochu. Spojrzałem po krótkorękiej chwili gdzie pojawił się koleś, prawdopodobnie był sędzią, bo wywoła pierwsze osoby do starcia, mimo że moje zwycięstwo w turnieju nie mogło być pewne, chciałem zobaczyć cóż za potwory po zapraszali na te walki, tym bardziej jeśli ściągają wolnego strzelca z rodu Kaguya.
Oni jeszcze nie wiedzą, he he he.
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Trybuna Główna

Post autor: Natsume Yuki »

Po chwili na trybunach pojawił się kolejny osobnik - tym razem był to brązowowłosy młodzieniec o złotych oczach i zmęczonym wyrazie twarzy. Miał na sobie ciemne spodnie, białe obi, wysokie do kolan skórzane buty i - obecnie rozszerzoną na boki, najwidoczniej w celu przyniesienia ciału chociaż odrobinę ochłody - tunikę. Jedynym szczegółem, który odróżniał go od standardowego przechodnia, było dość bogate wyposażenie, które na sobie nosił - dwa miecze, wachlarz i kilka toreb dawało do myślenia co do tego, jak dobrym wojownikiem jest ten osobnik. Lecz ten najwidoczniej niezbyt się przejmował opinią innych osób. Bo i w sumie po co.
Natsu ruszył w kierunku tablicy, na której wywieszona była drabinka turniejowa, i przystanął obok niej, aby wyszukać swoje imię. I faktycznie, po chwili je zauważył, napisane czarno na białym. Z obojętnym wyrazem twarzy westchnął i podrapał się po potylicy, spoglądając po chwili na arenę.
-Czyli dopiero trzecia walka, co? - powiedział pod nosem, oczywiście do siebie, po czym usiadł na jednej z ławek i znów westchnął, tym razem ocierając pot z czoła. Cholera jasna, jak ludzie potrafią żyć w tym miejscu?
0 x
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3921
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Trybuna Główna

Post autor: Ichirou »

Wszyscy uczestnicy, bardzo zainteresowani wynikami losowania turnieju, już dobre kilka chwil temu zebrali się na trybunach, by dowiedzieć się, z kim przyjdzie im walczyć. Wszyscy prócz Ichirou rzecz jasna, bo dla brązowowłosego o wiele ważniejsze był odpowiednie przygotowania i to wcale nie bojowe, lecz estetyczne. W momencie, kiedy obwieszczano pierwsze pary tego prestiżowego konkursu, młody Sabaku przesiadywał jeszcze i najdroższego krawca w osadzie, kręcąc nosem i nakazując mistrzowi krawiectwa kolejne poprawki do właśnie kompletowanej garderoby. Przecież w byle czym nie może wystąpić, prawda? O wiele istotniejsze było pokazanie się. Ichi wolał dostać po dupie zachowując klasę niż zmiażdżyć wroga w jakichś podartych szmatach. Ot, taki był z niego narcyz.
Wreszcie się zjawił na miejscu, prezentując bardzo rzucające się w oczy, modne i niepraktyczne wdzianko. Najbardziej był dumny ze swojego czarnego, obficie zdobionego płaszcza przeróżnymi cudeńkami głównie w kolorze złota, bieli i czerwieni. Na starannie ułożonych włosach spoczywał czarny jak noc, okrągły kapelusz, przewiązany czerwoną wstążką. Dla zmniejszenia formalności swojego stroju, sprawił sobie wymalowane serduszko na prawym policzku. Niechaj każda pannica wie, jaki to z niego jest lowelas.
Wystrojony jak na karnawał podszedł do tablicy ogłoszeń i zaznajomił się z turniejową drabinką. Był w ostatniej parze. W sumie to dobrze, bo najlepsze danie zawsze zostawia się na koniec.
Spędził kilka chwil na rozejrzeniu się po ludziach, a później opuścił trybunę w celu przygotowania się do walki, która miałą wystartować niebawem.

[zt]
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Murai

Re: Trybuna Główna

Post autor: Murai »

Na trybuny schodziło się coraz to więcej ludzi. Czy to zwyczajnie wyglądających mieszczan, czy wyróżniających się swoim ubiorem czy uzbrojeniem Ninja. Przykładem mógł być Yoichi, z którym właśnie rozmawiał. Ogromna kosa na jego plecach od razu wyjawiała jego specjalizację, co już mogło prowadzić do przygotowywania potencjalnego planu na wypadek spotkania go jako przeciwnika. Chociaż szanse na to były dokładnie w stosunku 1:4, więc wypadałoby poczekać na jego walkę. No cóż, teraz miał inny problem w postaci jego przeciwnika. Nic o nim nie wiedział, więc nie miał jak przygotować odpowiedniej strategii. Miał tylko kilka zagrań na poczekaniu, ale czy nie jest to jedna z elementarnych części bycia Ninja? Walka z nieznanym i dostosowaniu swoich umiejętności do jego? A może tylko to sobie ubzdurał? W sumie nigdy nie pamiętał, by ktokolwiek o czymś takim wspominał. Zerknął na arenę, gdyż w końcu coś zaczęło się na niej dziać. Pojawił się na niej mała kropka, która naprawdę była człowiekiem. Najpewniej sędzią, który będzie wyrokował. Jego głos był zaskakująco donośny, a może to tylko budowa areny zapewniała doskonałe rozchodzenie się dźwięku? Bez względu na powód jego pojawienie się zwiastowało tylko jedno - początek pierwszej walki. Walki inicjującej cały ten turniej. I zgodnie z tym co przeczytał, to on zacznie. Jego umiejętności, dotychczas w miarę ukrywane przed niepożądanym wzrokiem, teraz będą doskonale widoczne dla setek ludzi. Nie czuł tremy z tego powodu, skądże znowu. Bardziej... obawę? Im głębiej wchodził w świat, im bardziej go poznawał, ten zabierał mu siłą jakiś malutki kawałek jego samego. Sprawił, że zakosztował w herbacie, że wyrabiał sobie stanowiska na dany temat i tak dalej. Świat wokoło go zmieniał i uświadomienie sobie tego było istotną częścią tej walki, która jakby nie patrzeć już się zaczęła.
- Chyba muszę iść na pierwszy ogień. W takim razie do później, potem chętnie zobaczę twoją walkę. I twojego zwierzaka, wątpię by był taki duży tylko na pokaz. - powiedział w miarę przyjaźnie, ale bez przyjaznych intencji. Odwrócił się i pomału, bez pośpiechu i zbędnych ceregieli, zszedł na arenę. Najbardziej prostym sposobem jaki można było sobie wyobrazić - po schodach, zostawiając za sobą całą tą gromadę. Oczywiście nie poszedł na stałe, miał jeszcze tutaj wrócić, po swojej wygranej, by obserwować inne walki. Po przegranej tak samo, ale nawet nie brał tego pod uwagę.

z/t
0 x
Yoichi

Re: Trybuna Główna

Post autor: Yoichi »

Przeciwnik Yoichiego wciąż pozostawał nieznany. Na trybuny przybywało więcej ludzi, a w tym Ci, którzy znajdowali się wcześniej w tawernie, ale nie chciało mu się podchodzić do każdego i wypytywać o imię oraz nazwisko. Przecież nic więcej niż poznanie danej osoby i tak nie zrobi, więc nie było to priorytetem. W te minuty, a może godziny przed swoją walką nie zdążyłby nigdy przygotować jakiegoś sposobu na pokonanie kogokolwiek bazując jedynie na domniemaniach co do jego umiejętności. Należało zakładać, że zwyczajnie się jest lepszym i silniejszy, a co dalej? Cóż, czas zweryfikuje. Jednocześnie miał nadzieję, że ten Yuki Natsume, nie jest jakimś weteranem walk. Może i rudzielec często uczestniczył w bijatykach, a także jatkach, ale turniejowa walka była czymś zupełnie innym. Oby ten ktoś był równie niedoświadczony w takich przedsięwzięciach co sam młody Inuzuka.
Mężczyzna wydający się tajemniczym osobnikiem wcale do osób zamkniętych nie należał, gdyż zamiast sucho odpowiedzieć "nie", to postanowił poznać mieszkańca Yusetsu. Chłopak automatycznie uśmiechnął się szerzej widząc, że ktoś przynajmniej usiłuje być miły i nie zbywa go unosząc się dumą czy czymkolwiek innym. Wysłuchał co pozszywany jegomość ma do powiedzenia, po czym położył dłoń na łbie Akiry.
- Tak, wybacz. Chciałem go poznać przed walką, ale widzę, że jednak się nie uda. - powiedział drapiąc się drugą ręką po głowie, aż w końcu ujrzał wystawioną w jego stronę rękę, którą uścisnął. - Yoichi Inuzuka jak już pewnie się domyśliłeś. A ten wielki kudłacz, to Akira, mój przyjaciel. - przedstawił się, zaś Ninken zaszczekał donośnie - jak na psisko jego rozmiarów przystało.
Wtem nagle po arenie rozległ się głos, który bez problemu sięgał uszu zebranych na trybunach. Zaczynała się pierwsza walka, rozpoczynał się turniej. Kompan Yoichiego natychmiast zaszczekał przekazując chłopakowi informację, by oglądał walki, gdyż jeżeli wygrają, to może przyjść im się mierzyć z kimś z tych tutaj. Okazało się, że właśnie pojedynek Muraia i jakiejś dziewczyny miał wystartować to całe wydarzenie. Rudowłosy natychmiast spojrzał na nowo poznanego uśmiechając się serdecznie.
- Masz zaszczyt zacząć. Powodzenia, miłej walki. - powiedział najpierw i powstrzymał się od klepnięcia mężczyzny w plecy tak jak to miał młody Inuzuka w zwyczaju robić, gdy komuś coś życzył. Słysząc część o Akirze zaśmiał się i wyszczerzył cwaniacko. - Nie zawiedziemy Cię. - rzucił do niego, gdy ten już zmierzał na arenę. Z pewnością czworonóg nie był tak ogromny tylko dla pokazu, a potrafił walczyć i był wyjątkowo silny. Silniejszy niż można to sobie wyobrażać, a także pewnie silniejszy fizycznie niż niejeden z tych wojowników. Rudowłosy postanowił spokojnie usiąść na jednej z ławek i oglądać walkę. Siadł na całkowitym brzegu zostawiając z prawej strony całą ławę pustą, by po jego lewej, na ziemi mógł zasiąść Akira.
- Robisz wrażenie, "kudłaczu". - powiedział do psa nawet nie spoglądając na niego, zaś pies zignorował ten komplement. Był duży i był z tego dumny. Jakie psisko osiąga wzrost stu pięciu centymetrów? Jednak to nie jego rozmiary miały robić wrażenie, a siła i charakter. Takie już były psy z rasy Urufu.
0 x
Inoue

Re: Trybuna Główna

Post autor: Inoue »

Nagle do jej uszów doszło ogłoszenie, którego nie mogła zignorować. Rozejrzała się gwałtownie naokoło, usłyszała bowiem swoje imię i nazwisko, a także imię przeciwnika. Wychodzi na to, że idzie na pierwszy ogień. Promień ekscytacji przeszedł przez cale ciało, wszystkie mięśnie się napięły, żołądek przestał pracować zaś jej oczy zabłysły. Uśmiechnęła się szeroko, miała ochotę rzucić się do biegu by znaleźć się na miejscu. Jednakże to by było zbyt dziecinne, musiała zachować pewną dozę dorosłości. Odwróciła się przodem do Yoshiego, objęła dłońmi jego twarzyczkę i z radością oznajmiła: - Idę! Kibicuj mi! Albo miej mnie na oku hahaha - Złożyła mu głęboki pocałunek, oderwała się z głośnym mlaskiem po czym poszła by poznać swojego wroga.

z/t
0 x
Awatar użytkownika
Reika
Martwa postać
Posty: 2051
Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
Multikonta: Brak

Re: Trybuna Główna

Post autor: Reika »

Reika była cała w skowronkach, bo upalny klimat sprawił, że Blondynka najzwyczajniej w świecie odżyła, czego nie można było powiedzieć o Akumie, który w końcu poddał się i nie chciał już dłużej iść, więc dziewczyna musiała nieść dalej tego klocka na rękach. Nie ostudziło to jednak jej entuzjazmu i razem z Toshio, z zaciekawieniem rozglądali się na wszystkie strony. Cieszyła się też z dobrze dobranego stroju, który sprawdził się na tych pustynnych terenach. Lekka i zwiewna, biała tunika sięgała jej za kostki i posiadała luźne, długie rękawy, zaś talię miała owiniętą srebrną szarfą i paskiem torby na uznojenie. Do tego jeszcze dochodziły sandały rzemieniowe i biała chusta na głowę, żeby nie dostać udaru od tak ostrego, palącego słońca. Kiedy Akuma padł ze zmęczenie, dzieląc się z nim chustą, bo zdawała sobie sprawę, że czarna sierść tylko pogarsza tu sytuację. Uśmiechnęła się szeroko do brata, słysząc jego uwagę. Doskonale wiedział, że była zmarzluchem.
- Oczywiście, że jestem zadowolona. - Odpowiedziała radośnie. - W końcu mi ciepło!
Od czasu do czasu podpatrywała na Toshio, aby sprawdzić jak młody Senju znosi trudy podróży, ale chyba nie było z nim tak źle, bo wytrwale dotrzymywał im kroku, nie mogąc się doczekać celu ich podróży. W końcu go osiągnęli i zanim ruszyli na trybuny areny, Reika zaproponowała, żeby wynajęli gdzieś trzyosobowy pokój, gdzie będą mogli zostawić swoje plecaki. Wygodniej im będzie zabrać na arenę tylko to, co niezbędne, a nie wszystko. Noclegi oferowano prawie w każdym budynku, więc bez problemu dostali jeden wspólny pokój z trzema posłaniami i dostęp do wspólnej łaźni, przeznaczonej dla całego budynku, podzielonej oczywiście na damską i męską. Pozwoliła też zapłacić Shigeru, skoro to brat zaproponował tą wycieczkę, ale w razie czego była gotowa wesprzeć go finansowo, bo nie chciała, żeby cały jej prezent poszedł na prezent dla niej i Toshio.
- No to problem noclegu rozwiązany. - Ucieszyła się Reika, głaszcząc zmęczonego Akumę, który opróżnił już drugą miskę wody. - Weźmy pieniądze, manierki z wodą i możemy ruszać na trybuny.
Tak też zrobili. Arena była naprawdę imponująca, ale musieli trzymać się blisko siebie, żeby ogromny tłum ludzi ich nie rozdzielił, zaś Akumę Blondynka trzymała pewnie w ramionach. Bez problemu dostali się do środka i pozostało już tylko znaleźć sobie wolną ławkę, z której będzie dobrze widać obie walki, bo arena została podzielona na dwa sektory, do tego całkiem ładnie urządzone. Reika spojrzała na Shigeru i Toshio, którzy w tej chwili pewnie zachwycali się całą tą architekturą i wydarzeniem, jak to faceci. Poprowadziła więc ich na pierwsze rzędy ławek od dołu, mniej więcej na połowie szerokości trybun, żeby mieli dobry widok zarówno na jedną, jak i na drugą arenę. Uczestnicy już byli na swoich pozycjach, więc lada chwila wszystko miało się zacząć. Cała trójka Senju usiadła sobie wygodnie na ławce, zaś Akumę kunoichi schowała pod ławkę, żeby siedział w cieniu, ale nadal trzymała smycz, żeby nigdzie się nie oddalał.
- Całkiem dobre miejsca. - Powiedziała z entuzjazmem do chłopaków. - Ciekawe kim są uczestnicy.
Zaczęła więc się im przyglądać i gdy dostrzegła brązowowłosego młodzieńca, który machał do wiwatującego tłumu i rozdawał uśmiechy, Reika dostrzegła błysk złotych oczu. Rozdziawiła usta w geście zdumienia i upewniła się, czy przypadkiem dobrze widzi. Dobrze widziała! Aż się poderwała ze swojego miejsca i przyłożyła dłonie do ust, nieświadomie puszczając smycz Akumy.
- ICHIROU~! POWODZENIA~! - Zawołała najgłośniej jak tylko potrafiła. - DAJ Z SIEBIE WSZYSTKO, ICHIROU~!
Jeśli chłopak zwróci oczy w jej stronę, pomacha mu. Chciała zdjąć chustę z głowy, ale zdała sobie sprawę, że spotkała Ichirou, gdy miała jeszcze błękitne włosy więc zrezygnowała, no ale może zostanie rozpoznana po twarzy. W końcu jednak usiądzie na swoim miejscu i wzruszy ramionami na pytające spojrzenia brata i kuzyna.
- To znajomy. - Wyjaśniła. - Spotkałam go w Ryuzaku no Taki.
Schyliła się, aby złapać ponownie za smycz leżącego pod ławką Akumy i wpatrywała się w Ichirou, oraz jego przeciwnika. Nie spodziewała się, że spotka tu znajome twarze, ale teraz przynajmniej ma komu kibicować i ten turniej automatycznie stał się dla niej ciekawszy.
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Trybuna Główna

Post autor: Natsume Yuki »

Natsume uśmiechnął się delikatnie, widząc że już niedługo turniej miał ruszyć pełną parą. W sumie, musiał przyznać że nawet pomimo całego tego cholernie niekorzystnego dla wszystkich normalnych ludzi (a przynajmniej normalnych w znanym jemu znaczeniu tego słowa) klimatu, nawet jemu powoli zaczynała się udzielać cała ta atmosfera niezwykłego wydarzenia. Ludzie wokół powoli zaczynali skandować imiona swoich faworytów, wokół panował coraz większy gwar, panowało coraz większe podniecenie w związku z pokazem, jakiego wszyscy mieli doświadczyć. Chłopak pokiwał lekko głową, uśmiechając się delikatnie. Być może faktycznie znajdzie trochę radochy w związku z tymi walkami? Tym bardziej, że kątem oka był w stanie zobaczyć kilka znajomych mu twarzy. A przynajmniej jedną na pewno, zważając na to jak głośno skandowała imię jednego z obecnie znajdujących się na piaskach areny. Hmph. Istniało wysokie prawdopodobieństwo, że przeżywanie tego typu wydarzeń razem z grupą ludzi, z którymi się miało dobry kontakt, troszkę poprawi odbiór i sprawi, że będzie jeszcze przyjemniej. Podniósł się więc z miejsca i ruszył w kierunku wypatrzonej w tłumie Reiki, zasłaniając przy tym tuniką swoją klatkę piersiową, pokrytą kilkoma bliznami (w tym tą jedną, która dość mocno zapadła mu w pamięć, i której wolał nie pokazywać).
Po drodze zauważył jakiegoś rudowłosego młodzieńca, stojącego razem ze sporym psem... chociaż, bardziej odpowiadającym temu słowem byłby "wilk". I najwidoczniej właśnie ucinającemu sobie z nim pogawędkę. Ha, kontakty ludzi i zwierząt potrafiły być czasem na swój sposób urocze! A i samo stworzenie sprawiało, że na twarzy Natsumego pojawił się nieco szerszy uśmiech. Bardzo lubił psy. Nawet pomimo złych wspomnień z agresywnymi wilkami śnieżnymi z Hyuo i ogólnej lubości względem wszystkich zwierząt, wciąż preferował rasę canine nad feline.
Uśmiechnął się przechodząc obok rudowłosego i jego wilczurowatego towarzysza, pokazując przy tym własne, godne porządnego tygrysa kły. Jednak mając do czynienia z tymi zębami przez dobre dwadzieścia lat, Natsu wiedział, jak się uśmiechać w taki sposób, by nie wyglądać ani drapieżnie, ani agresywnie, a po prostu... serdecznie.
-Imponujący zwierzak - powiedział wesołym (no... może tylko nieco zmęczonym od tej całej temperatury) tonem, podnosząc rękę na znak, że chciałby pogłaskać psa. O ile właściciel i sam wilczur się zgodzą. Bo miłoby było jednak iść do walki z pełnym zestawem kończyn. Jeżeli jest to możliwe, kładzie dłoń na głowie przedstawiciela szlachetnej wilczej rasy i głaszcze go delikatnymi ruchami. - Jak się wabi?
0 x
Yoichi

Re: Trybuna Główna

Post autor: Yoichi »

Wszystko powoli się zaczynało. Kolejne osoby zostały wywołane, by walczyć na drugiej arenie. Zasady zostały wytłumaczone, a nawet pierwsze ruchy już wykonane. Yoichi obserwował wszystko z cwaniackim uśmiechem, jakby nieco lekceważąc umiejętności walczących i patrząc na nich z pobłażliwością. Jak na wygłupiające się dzieci. Życie obdarowało go pewnością siebie tak wielką, że mógłby się podzielić z całą prowincją, a dalej byłby tym samym chłopakiem. Swoją drogą - na to co robił jeden z walczących będący na drugiej arenie, nie dało się patrzeć inaczej niż z pożałowaniem. Był jakimś bożyszcze kobiet, ale młody Inuzuka powiedziałby, że raczej nastolatek. Dziwnie ubrany, z różą jak jakiś błazen zachowywał się jak wyrwany z opowieści o królewnach i ich książętach na białych rumakach. Westchnął i przeniósł wzrok na Muraia, gdyż jego cokolwiek znał - chociaż z głosu.
Akira nagle podniósł głowę wyżej i rozejrzał się, Yoichi dwie sekundy później zrobił to samo. Powód? Zapach. Znajomy, przyjemny zapach znajomej osoby. Po chwili dało się nawet usłyszeć głos tej persony, który przebijał się przez cały gwar zebranej widowni. Kierowanie się węchem było czymś banalnym, więc chłopak chciał już wstać i ruszyć w stronę uroczej blondynki, lecz wtem usłyszał głos po swojej lewej. Spojrzał na źródło dźwięku i od razu skojarzył, że to ten chłopak, który wyglądał na wyjątkowo wyczerpanego upałem. Nawet trochę tak brzmiał. Reika mogła poczekać chwilę - w końcu raczej szybko nie zniknie, a nawet jeżeli - dogoni ją, bo wciąż nie zniknie z zasięgu jego węchu, a przede wszystkim "kudłacza". Uśmiechnął się do nieznajomego, zaś Ninken spojrzał na niego i zaczął obwąchiwać jego dłoń. Nie było to takie bezcelowe zachowanie ze strony zwierzaka, gdyż wyjątkowo czuły nos czworonoga doskonale mógł wyczuć czy na tych rękach była niedawno krew albo czy jakieś wyjątkowo nieprzyjemne substancje. Siedzący towarzysz Yoichiego w końcu podniósł się i sam otarł się własnym łbem o rękę chłopaka dając znać, że nie ma nic przeciwko. W tym przypadku rudowłosy nie miał nic do gadania. Nie mógł pozwolić pogłaskać jego kompana, ani zabronić jeżeli nie miał powodów, bo traktował go tak jak innego człowieka - to była jego decyzja czy chciał, czy nie. Zielonemu oku chłopaka nie umknęły uwadze wydłużone kły nieznajomego. Nie były tak długie jak dwudziestolatka, ale wciąż znacznie dłuższe niż zwyczajnych ludzi. Może miał powiązanie z klanem Inuzuka? W końcu to ich charakterystyczną cechą są tak wydłużone kły.
- To Akira, sam jestem zaskoczony jak wielki jest. Wciąż pamiętam go jako szczeniaka. On mnie zresztą też. - powiedział z uśmiechem i zaśmiał się lekko, po czym wystawił dłoń do uścisku. Oczywiście Akira jak zwykle zaszczekał donośnie tak, jak zawsze to robił, gdy był przedstawiany - mówił zwyczajnie "cześć". - Jestem Yoichi Inuzuka, a Ty? - zapytał, bo może akurat poznał tego Yuki Natsumego, z którym przyjdzie mu się zmierzyć. Jeżeli tak, to wychodziło, że całkiem z niego miły gość i walka nie będzie polegała na "fajnie byłoby obić mu tą mordę", a na "fajnie byłoby się z nim zmierzyć w przyjacielskim sparingu". Obie opcje niby pasowały Yoichiemu, ale wolał zdecydowanie tą drugą, gdyż przy okazji zyskałby znajomego, a on wyjątkowo lubił poznawać ludzi.
0 x
Zablokowany

Wróć do „Trybuny”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości