Trybuna Główna

Miejsce, z którego wolni obserwatorzy mogą przyglądać się potyczkom.
Awatar użytkownika
Reika
Martwa postać
Posty: 2051
Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
Multikonta: Brak

Re: Trybuna Główna

Post autor: Reika »

Przepychanka słowna Nikusui i Shigeru sprawiła, że Reika pokręciła głową i uśmiechnęła się lekko, po czym szybko odwróciła wzrok, żeby ukryć coś zupełnie innego. Natsu wygrał swoją walkę, a już za chwilę miała się rozpocząć druga, bo Murai i Uchiha właśnie wchodzili na arenę. Może i nie znała pozszywanego chłopaka, ale w tym momencie z całego serca mu kibicowała, czując nienawiść do klanu, który wyrządził im tyle krzywdy. Zanim rozpoczęła się ta walka, Reika dostrzegła jeszcze wchodzącego o kulach Ichirou, oraz wracającego ze swojej walki Yukiko, bo tak był zapisany na tablicy, którą wcześniej miała okazję przestudiować. Ponownie skupiła się na ojcu i Liderze, oraz pozostałych, którzy stanęli sobie obok. To było niesamowite doświadczenie. Tyle ważnych osobistości i to tuż na wyciągnięcie ręki. Już po chwili dołączył do nich Natsume, którego obdarzyła szerokim uśmiechem i skinęła mu z uznaniem, gratulując tym samym wygranej. Po chwili podszedł też Yukiko, pytając o swojego Lidera i dostał pozytywną odpowiedź. Reika zaś uśmiechnęła się, gdy dostała całusa od ojca, który odwzajemnij jej powitanie, po czym ponownie usiadła na swoim miejscu i skupiła się na Liderze, który wyraźnie entuzjazmował się pojedynkami. Jego ostatnie słowa sprawiły, że szybko przeniosła wzrok na arenę. Rzeczywiście! Murai wygrał, a Uchiha leżał teraz na ziemi, zaplątany w nici. Uśmiechnęła się szeroko i aż zaklaskała, gdy podniosły się wiwaty dla zwycięscy. Ucieszyła się też, ojciec zapewnił, że w Shinrin wszystko w porządku i że osobiście wszystkiego dopilnował, co zapewniło mu awans.
- Gratuluję, Tatku. - Uśmiechnęła się do niego szeroko.
Po chwili przeniosła wzrok na Lidera Senju, który skomplementował Kazuo za jego postawę, co sprawiło, że Blondynka poczuła prawdziwą dumę, że ojciec tak został wyróżniony. Uśmiechnęła się lekko do Lidera, który po chwili przeniósł na nią swoje spojrzenie. To co potem powiedział sprawiło, że Reika zarumieniła się lekko i skłoniła nieśmiało głowę.
- Dziękuję za te słowa. - Odpowiedziała. - Cieszę się, że mogłam jakoś pomóc w tej kryzysowej sytuacji.
Usłyszeć pochwalę od samego Lidera było czymś naprawdę wyjątkowym, zwłaszcza w jej przypadku, kiedy nie była rodowitym członkiem klanu i chciała w jakiś sposób się wykazać, żeby udowodnić, że jest warta tyle samo, co Senju. Uśmiechnęła się lekko na tą myśl i zaczęła drapać Akumę za uchem, który ułożył się u jej stóp, ziejąc z gorąca. Blondynka skupiła się teraz na rozmowie innych Liderów, których miała obok, próbując wychwycić kilka istotnych informacji, które pomogą jej zrozumieć umiejętności niektórych uczestników turnieju. Wiedza to zawsze dobra metoda na poznanie słabych punktów przyszłego przeciwnika.
Kiedy pojawił się Yoichi z Akirą, Reika poczuła ulgę, że wszystko z nimi w porządku, po czym westchnęła z rezygnacją, gdy Inuzuka zaczął bajerować Liderkę Yuki, całkowicie pomijając jej tytuł i pozycję w społeczeństwie. A więc nie tylko ona padła ofiarą psiego podrywacza. Cóż, lepiej było dowiedzieć się teraz, niż później, miała tylko nadzieję, że nie skończy za to jako sopel lodu.
0 x
Awatar użytkownika
Tsukune
Posty: 2722
Rejestracja: 24 maja 2015, o 23:14
Wiek postaci: 30
Krótki wygląd: Czarne lub szarawe włosy, brudnoczerwony kolor oczu. "Szeroki" uśmiech. Wystające dwa kiełki. Na szyi materiałowa opaska z krzyżem i trumną. Zabandażowane lewe przedramię, pod którym znajduje się tatuaż 2 głowego węża
Widoczny ekwipunek: Futerał na plecach, wachlarz w pokrowcu przyczepiony do paska, rękawica łańcuchowa na lewej ręce, dziwna rękawica na prawej ręce, pasek z biczem, laska

Re: Trybuna Główna

Post autor: Tsukune »

Kolejne walki się odbyły. Murai wygrał ze swoim przeciwnikiem dość szybko ale odniósł przy tym trochę ran. Natsume również wygrał swoją walkę więc obaj będą ze sobą walczyć w finale. Nie uszło mojej uwadze iż pojawili się na widowni szefowie różnych klanów i szczepów. Dostrzegłem również zbrojnych pod ścianą. Dziwne że wcześniej ich nie dostrzegłem. Zamknąłem oczy jakbym się nad czymś zastanawiał.
  Ukryty tekst
Po chwili jednak otworzyłem oczy i rozejrzałem się leniwym wzrokiem po trybunach przyglądając się sporej grupie ludzi jaka znajdowała się sporawy kawałek ode mnie. Dostrzegłem wśród tej gromady znajomą z gorących źródeł Venus do której machnąłem ręką w geście powitania. Zauważy czy nie to już mało istotne. Podrapałem swojego zwierzaka za uchem po czym sam pokręciłem lekko głową by rozluźnić nieco mięśnie jednocześnie w głowie notując a raczej kalkulując i zapamiętując techniki jakie zostały tutaj użyte. Może udałoby mi się wymyślić jakąś obronę na parę takich technik...jednak to zapewne mało prawdopodobne ale może kiedyś się to uda.
0 x
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1030
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: Trybuna Główna

Post autor: Nikusui »

I zaczęło się. Rodzinne rozmówki, każdy lider podchodził do swoich klanowiczów i wymieniali się swoimi uwagami. Rzecz jasna nie pojawili się wszyscy, ale nieszczególnie się tym przejęła. Chyba nawet poczuła swego rodzaju ulgę, kiedy nie dostrzegła żadnego mężczyzny z ciemną karnacją i niemal równie jasnymi włosami, co ona. Dlatego mogła się teraz skupić całkowicie na walce, która jeszcze się toczyła. Zaskakująco skończyła się naprawdę bardzo szybko, a zwycięzcą okazał się niejaki Murai, o naprawdę ciekawych umiejętnościach. Aż otworzyła szerzej oczy, dalej opierając się o barierkę i w myślach nawet gratulując tak miażdżącej wygranej. Ciekawe czy różnica ich umiejętności była tak wielka czy może Uchiha zmęczony był poprzednią walką, albo może zlekceważył swojego przeciwnika. No nic, pozostało czekać na kolejną, finałową już rundę, gdzie spotka się jej znajomy z gorących źródeł, jak i Murai. Samego przedstawiciela klanu Yuki zauważyła dosyć szybko na trybunach, ale i on zajmował się również konwersacją ze swoją liderką, więc jedynie wymieniła się z nim spojrzeniami, kiedy akurat spojrzał w kierunku jej, Reiki, Shigeru i Toshio.
Uznała, że nadarzyła się świetna okazja, by rozejrzeć się nieco po Sachu, albo chociaż znaleźć miejsce, gdzie jednak ukryje się nieco w cieniu. Co prawda nie wychowała się na zimnych terenach, jej klimat był raczej umiarkowany, no ale jej skóra nie była przyzwyczajona do ciągłych, tak wysokich temperatur. Blada cela pewnie szybko może pożałować takiego długiego przebywania na słońcu, bo na pewno nie brałaby pięknego, karmelowego koloru. A że sytuacja jej aktualnie sprzyjała, była krótka przerwa w pojedynkach, jej towarzysze zajęcie byli rozmową ze swoimi rodami, ojcami i tak dalej, więc mogła spokojnie się ulotnić. Zrobiła już nawet krok w bok, kiedy jej wzrok napotkał Tsukune, poznanego jakiś czas temu w gorących źródłach i tak jak on, również w geście powitania, uniosła dłoń wyżej, dalej nie rezygnując ze swoich zamiarów. Kolejny krok, chwilowe przymknięcie oczy i jej wyblakłe, zielone spojrzenie wypatrzyło obiekt, którego już nie spodziewała się tutaj zastać. Ciemna skóra, pełno tatuaży i te sterczące, jasnobłękitne włosy. To nie mógł być nikt inny, jak Kaminari Ukyo. Momentalnie spięła się w sobie, marszcząc brwi i chwytając mocniej barierkę. Na tyle mocno zacisnęła na niej swoje palce, że te aż poczerwieniały. Tak bardzo była odmienna od swojego klanu, tak bardzo się od nich różniła, że nawet nie próbowała wkupiać się w ich łaski. Nawet nie przeszłoby jej to przez myśl. Nigdy nie próbowała się z nimi solidaryzować, mimo że cały klan zdawał sobie sprawę z jej istnienia. Odrzucenie przez ojca miało na nią jednak tak duży wpływ, że skreśliła wszystkich klanowiczów. Na czele z tym sztywnym liderem, który respekt chciał wzbudzać samym swoim wyglądem. W jej przypadku wzbudzał jedynie niechęć, a jakakolwiek wymiana zdań, która miała między nimi w przeszłości była bardzo sucha i konkretna. Starała się nie mieć z nim styczności.
Jej twarz złagodniała, ale jednak postanowiła nie ruszać się z miejsca. Odwróciła za to swoje spojrzenie, by jednak nie prowokować Ukyo do jakiekolwiek interakcji. Widząc jednak, jak to liderzy chełpią się swoimi "podopiecznymi", jej nadzieje były bardzo cicho. Chociaż nie podejrzewała lidera Kaminari o niepotrzebne pochwały. Możliwe, że nawet jej nie zauważy, co nie byłoby takie złe. Nie była przecież jedyną Kaminari, a nawet nie nosiła nazwiska klanu, a matki.
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Naguri

Re: Trybuna Główna

Post autor: Naguri »

Yukiko nagle stanął jak wryty, jedną nogę wycofał do tyłu jak by miał się zerwać zaraz do ucieczki. Nie, nie mogę wiecznie się przed nimi chować, pora wziąć to na klatę, jestem Kaguya i nikogo się nie lękam! Białowłosy zaczął się sam podburzać choć nie miał na to zbyt wiele czasu, postanowił wręcz wyjść historii na przeciw, wypiął klatkę, uniósł dumnie głowę i ruszył, w stronę głowy rodziny. Szybko, nie wie kim jestem, nie odpowiadam za to co mój ojciec zrobił i nie ma żadnych poszlak iż jestem jak kolwiek z nim powiązany, zresztą minęło wiele lat... Wolnym lecz pewnym krokiem zbliżył się do niego, zagradzając mu drogę, jeśli oglądał walki to i tak już wiedział, kim jest białowłosy wojownik.
-Yukiko...Kaguya, ale pewnie to już zauważyłeś, mimo że się nie znamy, przykro mi że byłem w stanie zajść tylko do półfinałów, słabo za reprezentowałem nasze umiejętności, ale powiedzmy sobie szczerze, nie było komu mnie uczyć.
Kaguya patrzył głowie rodziny prosto w oczy, próbując wyczytać co mu w głowie siedzi gdy patrzy na "rodzine" której nie zna.
-Przyszedłem tylko po to by znać twój stosunek do mnie, nie zależy mi na powrocie w "rodzinne strony", jestem raczej wolnym strzelcem, choć rozumiem że posiadając takie umiejętności, czy będę po waszej stronie czy też nie, reprezentuje Kaguyów.
Na wszelki wypadek utrzymywałem pod skórą swoją kościaną zbroję, domyślając się iż mój rozmówca nie jest byle słabeuszem.
-Jeśli chcesz mnie ścigać, mam za co kupić spokój... Nie myślał tu młodzik o pieniądzach, lecz o informacjach które posiadał.
-Jeśli chcesz próbować mnie zwerbować, to od razu mówię że nie ma szans, od teraz będę szukał siły, ale wątpię byś mógł zaoferować mi to czego szukam. A jeśli nie masz zamiaru trzymać mnie "na uwięzi" bo pieskiem na posyłki się nie czuje, i nie będę nim... jeśli dasz mi wolną rękę, jestem w stanie stanąć w obronie honoru naszego rodu, gdy zajdzie taka potrzeba.
I w tych kilku prostych zdaniach Yukiko postarał się wywalić na ławę wszystko co go trapi, i mimo że dał przywódcy trzy wyjścia, jemu odpowiadały tylko dwa, w tym momencie czuł się w miarę pewnie gdyż znajdywali się na turnieju, miejscu zasadniczo neutralnym ale... Kto wie co mu odwali i jakim jest człowiekiem.
0 x
Awatar użytkownika
Reika
Martwa postać
Posty: 2051
Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
Multikonta: Brak

Re: Trybuna Główna

Post autor: Reika »

Krzyki, wiwaty i oklaski powoli stawały się nie do zniesienia, wywołując u Reiki pulsujący ból głowy. Nie była przyzwyczajona do takiego tłumu i hałasu, nie wspominając już o tym, że powietrze było trochę duszne i przesiąknięte zapachem przepoconych ciał. Mimo to nie chciała ruszyć się z miejsca ze względu na Lidera i ojca, za którym zdążyła się już stęsknić. Jednak nie tylko ona nie mogła już wysiedzieć na trybunach. Akuma zaczął popiskiwać i skomleć, od czasu do czasu szturchając jej nogę nosem i domagając się uwagi. Blondynka doskonale znała to zachowanie i to, jak szczeniak nie mógł usiedzieć w miejscu, co chwilę się wiercąc. Spojrzała na ojca, a potem na Shigeru i trąciła brata łokciem, żeby zwrócić na siebie jego uwagę.
- Wyjdę z nim ze stadionu, zanim narobi nam pod ławką. - Poinformowała, spoglądając na popiskującego Akumę. - Finałowy pojedynek nie powinien długo trwać, więc nie będę już wracać. Pójdę do pokoju i trochę odpocznę, bo przez te krzyki głowa mi pęka. Spotkamy się tam i opowiecie mi, jak Natsume sobie poradził.
Poklepała brata po ramieniu, po czym nachyliła się do ojca i przekazała mu tą samą wiadomość. Poprosiła też, żeby pozdrowił mamę, gdyby nie mieli okazji się jeszcze dzisiaj zobaczyć, po czym cmoknęła go w policzek i skłoniła się Liderowi, przepraszając go za opuszczenie towarzystwa, tłumacząc je obowiązkami właściciela psa. Wzięła Akumę na ręce, żeby nie musiał lawirować między rzeszą ludzi, po czym uśmiechnęła się i skinęła głową reszcie ludzi, których zdołała poznać, a którzy znajdowali się w zasięgu wzroku. Pozostało jej już tylko wyjść ze stadionu, co zrobiła w pośpiechu. Nie chciała przecież, żeby szczeniak ją osikał, więc musiała jak najszybciej wynieść go poza stadion, aby mógł w spokoju zrobić to co trzeba.

[zt]
0 x
Murai

Re: Trybuna Główna

Post autor: Murai »

Przymusowa wizyta w szpitalu była po prostu niepotrzebna. Szyć swoją skórę potrafił od dawien dawna i nie potrzebował specjalisty w dziedzinie medycyny, by mu w tym pomagał. Sam znał swoje ciało jak nikt inny. Jednak cóż poradzić, miał się przemocą wyrwać, by pójść na trybuny? Zresztą niedługo będzie walczyć w finale. Finał... po pokonaniu potężnej, brutalnej siły Inoue i dość nieprzewidywalnych iluzji Uchihy, przyszła pora na ostatnią walkę. Spełnił swoje postanowienie z nawiązką, miał okazję zobaczyć fascynujące umiejętności i na dodatek poznać lidera Szczepu Kakuzu. Szczepu do którego on sam należał. I którzy mają swoją siedzibę na terytoriach rodu Akimichi. Kimkolwiek oni są. Ale jednak istnieją mu podobni. I to nie tak mało, jak twierdził Mitsuchi-san. Nie radował się za bardzo tym faktem, ale chyba poczuł ulgę. Odkąd znalazł kwaterę w Ryuzaki znalezienie kogoś mu podobnego było swojego rodzaju celem, priorytetem. I udało mu się go spełnić, wiedział gdzie są jego współziomki. W najbliższym czasie koniecznie będzie musiał odwiedzić tamte rejony, oczywiście wcześniej dokańczając rozmowę z Mitsuchi-san. Nadal nie rozwiał mu kilku kwestii, a i on miał swoje pytania. Dotarł na trybuny i dużo się na nich nie zmieniło. Gdy tylko się pojawił niektóre osoby na trybunach zaczęły bić w jego kierunku brawa. Zignorował swoich adoratorów i skierował się bezpośrednio do lidera Szczepu Kakuzu, by odpowiedzieć na jego wcześniejsze pytanie. Wcześniej jednak lekko się ukłonił, i jemu i stojącego obok niego Akirai-san.
- Z pewnością będę musiał odwiedzić tamto miejsce. Mimo wszystko nadal niezbyt wiele wiem o naturze moich umiejętności. Niewiele też wiem o moim pochodzeniu. Jako dziecko wychowywałem się w dość specyficznych warunkach i nie danym mi było poznać jakiegokolwiek krewnego. - powiedział do Mitsuchiego, mając nadzieję że zrozumiał ukryty pomiędzy wierszami przekaz o jego wychowaniu w zamkniętym ośrodku i trochę przymusowym zostaniu przedstawicielem Szczepu Kakuzu. Ale oczywiście nie powie tego ot tak, w miejscu pełnym ludzi i innych Ninja. I innych liderów. Nie wstydził się swojej przeszłości, ale nie przepadał za wyjawianiem jej każdemu i wszędzie. Może kiedy zawita w osadzie swojego szczepu spotka lidera ponownie i wtedy rozwiną temat? Doskonałe pytanie. Wtedy to rozbrzmiał kolejny sygnał. I ostatni, ogłaszający walkę finałową. Ukłonił się ponownie Mitsuchi-san. Znowu mu przerywają w najważniejszym momencie, ale sam sobie ten los zgotował, nie miał prawa narzekać. Odwrócił się ku wyjściu i zszedł z trybun. Za sobą słyszał rozentuzjazmowanych ludzi krzyczących "Powodzenia" czy "Zmasakruj lodziarza". Najwyraźniej po tym turnieju stanie się znacznie bardziej rozpoznawalny. Szkoda.

z/t
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Trybuna Główna

Post autor: Natsume Yuki »

Natsu uśmiechnął się z lekkim zakłopotaniem, przysłuchując się gratulacjom ze strony liderów i ich przybocznych, a także te od swoich znajomych. Nigdy nie był w centrum zainteresowania, ba, pchanie się w nie było najdalszym z celów które chciał osiągnąć, a tutaj nagle takie zainteresowanie. Na dodatek jeszcze wyglądało na to, że inni przebywający na turnieju również skandowali jego imię. Gdyby nie to, że jego fizjologia nie umożliwiała mu rumienienia się, prawdopodobnie teraz wyglądałby jak burak. Czasem jednak niska temperatura ciała ma swoje duże plusy...
-Dziękuję, po prostu robię co mogę... - powiedział z lekkim zająknięciem, uciekając od wszystkich wzrokiem. Wtedy też zauważył, że Yoichi podał mu płaszcz, który pozostawił Akirze aby się ogrzał po trafieniu Hakuhyo. Wziął go i zawinął wokół pasa, pozostawiając na sobie tylko cienką błękitną tunikę bez rękawów, pod którą można było widzieć zarysy blizn na torsie. - Dzięki, Yoichi. Dobrze znów was widzieć na nogach.
Kątem oka zauważył kolejnych liderów, zbliżających się w kierunku tej trybuny. A Natsu usłyszał zaś, że za chwilę miał się rozpocząć ostatni pojedynek na tym turnieju. Chłopak uśmiechnął się lekko, spojrzał na wszystkich obecnych w tej części i z kolejnym porozumiewawczym mrugnięciem uniósł kciuk w górę, mówiąc tym gestem prawdopodobnie najbardziej oklepaną formułkę ludzi idących wojować w oficjalnych pojedynkach. "Dam z siebie wszystko". Oczywiście, miał on wątpliwości czy da radę pokonać Muraia. Przeciwnicy, z którymi on miał do czynienia, byli zdecydowanie bardziej krwiożerczy i mieli do dyspozycji techniki o znacznie większej sile niż te, którymi dysponował Yuki. Ale wiedział, że on też ma kilka asów w rękawie, i będzie musiał po prostu je wykorzystać najlepiej, jak tylko będzie w stanie. Teraz pozostaje mu się zdać tylko na łaskę losu.
Przymknął oczy, wzdychając głęboko, po czym ruszył w kierunku wyjścia z trybun. A wszyscy mogli ujrzeć jego spojrzenie po otwarciu powiek - matowe, zimne, nastawione na wykonanie tego, czego się podejmuje.
"Miejmy to już z głowy".

z/t
0 x
Hakai

Re: Trybuna Główna

Post autor: Hakai »

Na trybuny chwiejnym krokiem przybył ktoś obcy. Byl uśmiechnięty i radosny tak bardzo ,że przypominał swoim wyrazem twarzy dziecko które właśnie dostało lizaka. Rozejrzał się po wszystkich tu zebranych i nagle jego twarz nabrała zawieszonego wyrazu. Tak jakby myślał nad czymś przeogromnie intensywnie.
"Co to za ziomki... A zresztą"
-Tak oto przed wami przepotężny HakaIII!!! HaretsuUUU!!!. Proszę mnie zapisać na turniej pokaże wam co potrafię!!

Po wydaniu z siebie krzyku który rozszedł się po całej hali nastolatek skupił swój wzrok na jednym białowlosym. Jego japa jeszcze bardziej się ucieszyła a ten ponownie wydarł powoli stawiając chwiejne kroki.
-O ja Yukkiko ty też przybyłeś? Może będziemy razem walczyć. Zrobiłem sobie małłąąąąą przerwę od treningów ale myślę że było by ciekawie co nie ziom? Eee i co to za sztywniak pewnie twój ziomek. Ty to znasz wszystkich!
Nastolatek popatrzał na stojącego obok niego mężczyznę. Nie miał pojęcia że to lider rodu kaguyów. Choć znając Niebiesko włosego i tak nie zrobiło by mu to większej różnicy. Ponownie zwrócił swój wzrok na Yukiko i kolejny raz na "Sztywniaka". Ewidentnie liczył na swojego rodzaju przedstawienie się staruszka albo przedstawienie go przez kościanego kolegę.
0 x
Kamiru

Re: Trybuna Główna

Post autor: Kamiru »

Błędem było przybycie do tego miejsca. Żar lejący się z nieba, suchość powietrza i ten wszechobecny piasek. Naprawdę ktoś uznał, że takie warunki są odpowiednie do toczenia walk w turnieju? O ile udziału w tym nie brał żaden Yuki ani Hoozuki, dało się to jeszcze zrozumieć. Ale nawet samo przyjście tutaj wymagało stalowej wręcz woli. Nie miałem innego wyjścia, jeśli to właśnie tutaj miała przebywać Yumi. Może też nie przepadała za upałami, ale jej mądrość musiała zwalczyć słabości ciała. Godna reprezentacja jednego z najbardziej tajemniczych rodów, o którego zdolnościach wie mało kto... Izolowaliśmy się od świata, a tymczasem świat nas potrzebował. No, nie całego klanu ale pomoc jednego zimnolubnego shinobi i grupy wędrowców być może uratowała Mur, a w dalszej perspektywie nawet i cały świat. Taa, Kamiru zbawca, Kamiru wybawiciel. Dobre sobie. Teraz nie żałowałem, że Yuusuke został w Shi no Geto. O ile jeszcze w nim jest, ciężko nadążyć za ruchliwą kałużą. Tutaj narzekałby na wszystko, od pogody po ilość piasku wsypującą się mu do... No. Nawet jeśli próbował mnie naśladować, brakowało mu zrozumienia kilku ważnych lekcji. A przede wszystkim brakowało mu bycia mną.
Maska na twarzy, dziwna zbroja na ciele i obwieszony bronią bardziej, niż kouseki kryształową biżuterią. Na zewnątrz opanowany, pod materiałami znużony długą drogą, a jeszcze głębiej w duszy... Nie, jednak nie chcę tam zaglądać. Niech wygra silniejsza część mnie, wtedy będę sobą. Bo przecież siła jest najważniejsza, hm? A może nie jest... Eh. Dobrą decyzję podjąłem, zatrzymując się na chwilę niedaleko areny, w miasteczku jakimś tam. Nazwa nieistotna, ale tanio zjadłem, wypiłem i zregenerowałem siły przed tym, co mnie tu czekało. Hałas wydobywający się z setek, może tysięcy gardeł. A jakby tego było mało, jeden dzieciak przyszedł tu równocześnie ze mną i z miejsca darł paszczę. Baka, jakby nie widział, że turniej się już rozpoczął. Hakai Hasetsu czy jak mu tam było nie został więc przeze mnie zapamiętany. Bynajmniej nie pozytywnie w każdym razie. Ba, turniej turniejem, trwała już walka finałowa. Przeczytałem imiona walczących i coś we mnie zamarło.
Natsume? Mój kuzyn dotarł do finału? Baka... Nie zdołałby dotrzeć tak daleko, nie używając potęgi jaką oferował Hyoton. Yuki nigdy nie powinien tego robić, szafować więzami krwi. Dlatego żyliśmy na Hyuo, nie braliśmy udziału w wojnach. A on sobie jakby nigdy nic walczy na arenie ku uciesze publiki? Jeśli wystąpił w nim z własnej woli a nie polecenia Yumi... Nie, pewnie go nie ukarze. Sam miałbym to zrobić? Nie, nie do mnie to należy. Ale porozmawiać warto. Spojrzałem na arenę, ignorując mężczyznę który wrzasnął na mój widok. Przynajmniej ukrywa swoje działania we mgle, nie jest więc tak źle. Przez chwilę czułem pokusę by delikatnie pomóc, przecież nie ma nic niezwykłego w nagłej śnieżycy na środku pustyni.
Odsunąłem od siebie te myśli i rozejrzałem się za Liderką klanu Yuki. Chwilę to zajęło, zanim udało mi się ją odnaleźć, a jeszcze dłużej, zanim dotarłem do miejsca, gdzie stała. Nie mam pojęcia jak zareagują inni stojący przy niej na mój widok. Nie żeby zależało mi na robieniu dobrego wrażenia, ale zachowaniu własnej głowy już tak. Zachowaniu jej na własnym karku w obecnym stanie, uściślając. Dopiero tuż przed nią pomyślałem, że warto jednak zdjąć maskę, skoro ostatnio widziała mnie... Trzy? Cztery lata temu, kiedy opuszczałem wyspę. Heh, miałem wtedy jeszcze bandaże. Dobre czasy. Jak bardzo zmieniłem się w jej oczach od tej pory? Odpiąłem żelastwo i poczułem na skórze powiew wiatru. Gorącego, ale zawsze.
- Ohayo, Yumi-sama. Dawno spotkać się nam dane nie było. Kamiru Yuki jestem ja. - Skłoniłem się jeszcze, podkreślając swój szacunek dla jej osoby. No i zawsze to szansa na poprawienie fryzury. Za dużo ludzi było wokół, by rozmawiać o najważniejszych sprawach, ale wolałem mieć pewność, że nie zgubię przywódczyni z oczu.
0 x
Naguri

Re: Trybuna Główna

Post autor: Naguri »

Atmosfera w koło Yukiko gęstniała z sekundy na sekundę, chłopak obserwował głowę rodu i gdy ten już miał chyba otwierać usta, usłyszał znajomy głos. Nie, nie teraz. Yukiko zbladł i obejrzał się na Hakaia, jednocześnie starając się powstrzymać od śmiechu. -Siema Hakai, ten "sztywniak" to głowa mojego rodu, więc będę wdzięczny jak nie będziesz go prowokować, nie mam ochoty się tu z nim mierzyć bo go wkurwisz. Spojrzałem poważnie na chłopaka, po czym kontem oka na sztywniaka, w tym zdaniu chciałem dać mu do odczucia, że nie boję się nikogo, nawet kogoś takiego jak on, tym bardziej jeśli chodzi o obronę tak nielicznego grona moich znajomych. -Swoją drogą to się spóźniłeś, właśnie rozgrywa się finał, ja doszedłem tylko do półfinału. Skwitowałem go szybko, po czym ponownie odwróciłem się do drugiego Kaguy.
-Wybacz, przyjaciel nie wiedział...zresztą, jestem prostym wojownikiem i oczekuje jedynie prostej odpowiedzi, chce wiedzieć na czym stoję.
Teraz Yukiko na głowie miał dwa problemy, każdemu dawał pięćdziesiąt procent na pozytywne rozwiązanie, czyli we wnętrzu ostro się stresował.
0 x
Inoue

Re: Trybuna Główna

Post autor: Inoue »

Rozmawiała w najlepsze ze swoim liderem choć była nieco strapiona. Kątem oka dostrzegła, że jakimś cudem Murai dorwał jej Yoshiego! Zacisnęła dyskretnie szczękę, na jej czole pojawiły się pojedyncze zmarszczki. Dorwę cię...już niedługo. Spojrzała znów na lidera, który okazał się naprawdę przyjazny. Wyszło na to, że jej szczep nie był jednością, cechował się odrębnymi jednostkami, które krążą po świecie tak jak ona. Zaintrygowało ją to mocno, zamilkła na moment zastanawiając się nad odpowiedzią. - Czyli...jest więcej takich jak ja? Odmieńców, którzy nie potrafią znaleźć sobie miejsca? Przyznam, że brzmi to...bardzo pocieszająco - Rzekła spoglądając ukradkiem na arenę. Ona znalazła swoje miejsce na ziemi - człowieka, który w pewnym stopniu potrafił ją kontrolować, przez co nie musiała przy nim się z niczym wstrzymywać, mogła być sobą. Uśmiechnęła się leciutko na samo wspomnienie. Jej uwagę zwrócił krótki pokaz lidera - zamienił on swoją rękę dzięki dobrze znanej umiejętności klanowej. Otworzyła lekko usta, to była ta sama technika, jaką ona używała, ta sama moc która niegdyś brutalnie zawładnęła jej życiem. - Nic nie wiem o mojej rodzinie. Z tego co pamiętam, zostałam porzucona, jako niemowlę przegarnęła mnie inna rodzina w niewielkiej wiosce - Mruknęła niechętnie na wspomnienie swojej kochającej zastępczej rodziny, która obdarzyła ją szczerą miłością i którą zatłukła przez swój "dar".
0 x
Awatar użytkownika
Rokuramen Sennin
Support
Posty: 1033
Rejestracja: 12 lut 2015, o 13:07
Multikonta: Akihiko Maji i Jugo Misaki

Re: Trybuna Główna

Post autor: Rokuramen Sennin »

  Ukryty tekst
0 x
Support i twórca najlepszego ramen w świecie shinobi
Hakai

Re: Trybuna Główna

Post autor: Hakai »

Błękitno włosy wyprostował się pierwszy raz od miesiąca strzelając przy tym swoimi zastygłymi kośćmi. Spojrzał na poturbowanego białowłosego i chwilowo głośno ziewnął starając się jednocześnie utrzymać swój już niemal kamienny uśmiech.
-Dawaj wstawaj zabieram Cie na ramen. Pewnie ty jeszcze sake pijaku ! A i mam.... Takie no dziwne pytanie. Mogę u ciebie przenocować ziom? Tak wyszło że chata wyleciała mi w powietrze.
Kiedy mówił ostatnie słowa jego wzrok przeleciał po wszystkich zgromadzonych. Doszukiwał się kogoś ze swojego rodu. Nikogo nie widział ale wolał się dokładnie przyjrzeć bo pewnie gdyby ktoś był z jego rodziny, skrył by się za tłumem tylko po to by nie wdawać się w rozmowę z zniesławionym i uciążliwym niebieskowłosym. W końcu gdy miał siedem lat przywiązał podczas snu do łózka swojego ojca i prawie go zabił przecinając mu większość mięśni. Albo! albo o ta historia jest dobra! Gdy od miesiąca sikał do studni wioski aż woda zmieniła kolor. No ale to było dawno ok? W każdym razie członkowie klanu dobrze zapamiętali tamtego siedmio latka stadyste a raczej dziesięcio latka bo to jak miał dziesięć sprytnie pozbyli się go.
Szesnastolatek rozglądał się tak po trybunach powoli wyciągając pieczonego szczura z rękawa by za chwilę wszamać go ze smakiem w oczekiwaniu na potwierdzenie Yukkiko o wyjściu na ramen. Bo już przez głód i doszukiwanie członków klanu zupełnie zapomniał o zadanym wcześniej pytaniu albo po prostu od razu z góry założył że białowłosy mu nie odmówi.
0 x
Naguri

Re: Trybuna Główna

Post autor: Naguri »

Dla Yukiko stało się to co przewidywał, lecz nie uląkł się chociaż by na chwilę, chodź pod siłą uderzenia przyklęknął na kolano gdy drugi kaguya przystawił miecz do jego szyi, młodzik podniósł jedynie rękę w stronę strażników. -Nie trzeba.
Mimo że policzek rozcięty i szyja zagrożona, wciąż chroniła mnie moja kochana zbroja co dawało mi swego rodzaju pewność, gdy tylko broń z mojej szyi zniknęła, wstałem i spojrzałem na lidera swego rodu. -W takim razie to wszystko, do następnego. Odwróciłem się do Hakaia nieco krwawią, wolnym krokiem ruszyłem przed siebie, po drodze zacisnąłem szalik nieco mocniej na szyi i twarzy by zatamować krwawienie. -Ramen, dobry pomysł. Gdy już się nieco oddaliliśmy wyciągnąłem dużą butelkę sake, co prawda na pół pełną ale zawsze, sam pociągnąłem duży łyk na znieczulenie i podałem Hakaiowi.
-Pamiętasz, kiedyś cię pytałem czy nie chciał byś do mnie dołączyć...świetnie się składa że pytasz, muszę szybko przybrać na sile, a coś na styl drużyny by się przydało, razem zawsze można więcej osiągnąć. Zbliżając się do wyjścia z trybun spojrzałem w stronę chama który rozciął mi skórę. Teraz jestem pewny, muszę stać się o wiele potężniejszy... następnym razem cię zabije, nie mogę pozwolić by ktoś taki rządził moim rodem. Parsknąłem cicho po czym wyszedłem z trybun.
-No to do baru, tam dogadamy szczegóły.

z/t Razem z Hakaiem
0 x
Yoichi

Re: Trybuna Główna

Post autor: Yoichi »

Kto by się spodziewał, że pójdzie tak dobrze? Oczywiście, że Yoichi, ale niestety nie był zadowolony ze swojego rezultatu. Mimo że wywiązała się między nimi rozmowa, a wszyscy odczytali jego intencję, to kobieta zachowała między nimi odpowiedni dystans. Coś jakby przyjmowanie gościa we własnym domu - serdeczność związana z grzecznością. Rudowłosego dużo bardziej zadowoliłaby już negatywna odpowiedź, gdyż wtedy byłby pewien, że w jakiś sposób zadziałał na emocję swojego "celu", a w ten sposób? Chłód i niemalże obojętność, chociaż uraczyła go uśmiechem. On uśmiechał się cały czas w najbardziej czarujący sposób jaki tylko potrafił. Za wysokie progi na jego nogi? Jak będzie trzeba to użyje Kinobori no Waza, ale szczyt zdobędzie.
Wypowiedź liderki zaskoczyła młodzieńca w dwóch miejscach. Pierwszym z nich była informacja o rodzicach Natsume. Nie znali się dobrze, więc młody Inuzuka nie mógł o tym wiedzieć, a nawet nie miał kiedy się dowiedzieć, lecz ta wiadomość nieco przyćmiła jego uśmiech. Znał różny ból, w tym ten związany z utratą ojca, lecz całej rodziny? Niewyobrażalne. W tym momencie naprawdę zaczął podziwiać przedstawiciela rodu Yuki. Wykazywał nie tylko siłę fizyczną, siłę umiejętności, ale także psychiczną. Drugim zaskoczeniem była temperatura panująca na Hyuo. Dla niego kilka stopni na minusie było już wystarczającym dyskomfortem, aby podważać sens wychodzenia na zewnątrz, a co dopiero -60. To w takich temperaturach ludzki organizm jeszcze działa? Oczy nie zamarzają? Serce nie staje? Yoichi nie znał się na medycynie, ale potrafił sobie wyobrazić, że on z pewnością miałby ogromne trudności, aby przeżyć, a co dopiero trenować w takich warunkach. Z drugiej strony - Yuki operowali lodem, więc coś musiało w tym być. Tak jak Inuzuka zżywał się z Ninkenem, tak Yuki z lodem? Możliwe, a przynajmniej tak sobie założył rudzielec.
Parsknięcia śmiechem i żarty wcale nie speszyły chłopaka, którego pewność siebie w relacjach damsko-męskich była ponad wszelkie limity. Zaśmiał się wraz z nimi uśmiechając się serdecznie. Spoglądnął również na piękność o ciemniejszej karnacji, która również wpadła w oko młodzieńcowi. Dzięki jej wypowiedzi poznał imię kobiety, do której się zalecał. Jego szmaragdowemu oku nie umknęła także dworka, która wcale nie zostawała w tyle pod względem urody. Dusza Yoichiego płonęła, był w istnym raju wypełnionym boginiami. Nagle obydwie rozśmieszone sytuacją damy zostały poskromione wzrokiem przez Yumi, co nieco zaskoczyło chłopaka. Możliwe, że gdyby pozwoliła im się śmiać, to przyniosłaby sobie wstyd, więc poniekąd również broniła samego rudowłosego. Akira położył się na ziemi i zakrył łapami pysk, bo nie mógł wytrzymać wstydu jaki może przynieść mu jego kompan. Dumna rasa Urufu przy boku lekkodusznego błazna. Potwarz jakich mało.
- Złość piękności szkodzi, chociaż szczerzę wątpię, by taki diament został zarysowany. - rzucił swoją uwagą uśmiechając się w nieco żartobliwy sposób. Sam komplement żartem nie był, ale jednocześnie nie chciał zbytnio peszyć swoimi słowami, gdyż najważniejsza była swoboda w tej relacji. W końcu był zaledwie Dōkō, a przed nim stała Shirei-kan rodu Yuki.
- Naturalną koleją rzeczy jest, że kobiety piękne są adorowane. - powiedział patrząc na nieznajomą mu, aczkolwiek pewnie znaną piękność o ciemnej karnacji. Dało się założyć po jej swobodzie wypowiedzi, że również jest na randze Shirei-kan. Przy ostatnim słowie jednak wrócił okiem znów do Yumi nie pozbywając się uśmiechu z twarzy. Dopóki mógł walczyć, dopóty walczył. - W tym momencie jednak niesamowicie żałuję, że pośród znanych mi technik ninpou nie ma takiej, która pozwoliłaby na stworzenie dwóch dodatkowych klonów, gdyż żadnej z was nie brakuje urody, a pośród tłumów tylko ja jedyny znalazłem w sobie tyle odwagi, by ją docenić. - przy tej wypowiedzi spoglądnął na każdą z trzech kobiet stojących obok niego, również na tą, która pierwsza parsknęła śmiechem. Zaczynał czuć się coraz bardziej swobodnie, chociaż sytuacja wcale prostsza się nie stawała. Najciężej zawsze było zacząć rozmowę, by wypaść naturalnie i aby dalej mogła toczyć się gładko. To zrobił dzięki Natsume i jego płaszczowi. W myślach podziękował mu kilkukrotnie za umożliwioną akcję.
Nagle, mimo że przywiedziony wzrokiem wielu ludzi, to początkowo niewidoczny dla Yoichiego, pojawił się... ktoś. Obładowany ekwipunkiem na wzór przedstawiciela rodu Yuki, odziany w czerń, zaś na twarzy miał maskę. Rudzielec przyglądnął mu się dobrze, gdyż podszedł pod samą Yumi, a następnie odkrył twarz. Nie oceniał ludzi po wyglądzie, chociaż jakoś dało się wyczuć, że pochodzi z Hyuo. Z shinobich znał zaledwie Natsume z tamtych terenów, ale jakoś od tego momentu kojarzyli mu się z chodzącą zbrojownią. Wypowiedź skierowana do liderki potwierdziła założenia młodego Inuzuki. W tym samym momencie momentalnie jakoś nieznajomy zyskał sporego minusa u rudowłosego. Dlaczego? Właśnie bez chwili zastanowienia przerwał mu uwodzenie. Yumi skupiła na nim uwagę, gdyż... musiała. Nawet jeżeli nie chciała, to została do tego zmuszona, a Yoichi niestety został zepchnięty na drugi plan. Mógł stać tak w miejscu i liczyć, że ich dialog szybko się zakończy lub nawiązać nowy kontakt z jedną z dwóch kandydatek. Skoro Shirei-kan go zdystansowała na początku, to teraz postanowił zagaić do jej towarzyszki o zapewne niższym stopniu. Skinął głową Yumi na znak, że chwilowo - i podkreślam - chwilowo ją opuszcza, a następnie podszedł do czarnowłosej, którą wcześniej rozbawił.
- Może złość piękności szkodzi, ale śmiech z pewnością jej dodaje. - rozpoczął z uśmiechem. Nie podobało mu się, że nagle przeskakuje z kwiatka na kwiatek, ale został do tego zmuszony. No trudno. - Moje imię już znasz, a czy wyjawiłabyś mi swoje? - zapytał uprzejmie i nawet ukłonił się lekko niczym największy z dżentelmenów, chociaż zawsze jedynie parodiował takie zachowania.
0 x
Zablokowany

Wróć do „Trybuny”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości