Trybuna Główna

Miejsce, z którego wolni obserwatorzy mogą przyglądać się potyczkom.
Naguri

Re: Trybuna Główna

Post autor: Naguri »

Uśmiechnąłem się do blondyna i przytaknąłem, gestem kiwnięcia głową, po czym spojrzałem na Kirito. -Nie no bez przesady, nie jesteśmy w szkole żebym zaraz ci egzaminy robił. Stwierdziłem rozbawiony. -Chce jedynie ujrzeć twoje umiejętności, ale i na to przyjdzie pora, to może powiesz mi coś z krótka o sobie, najbardziej chyba interesuje mnie twój cel w życiu.
Jeśli miałem mieć swoją drużynę, musiałem wiedzieć co każdy z poszczególnych członków jej, chce w życiu osiągnąć, by móc im ewentualnie w tym pomóc, po chwili wrócił blondasek, więc i ja wróciłem do rekrutacji. -A gdybym ci zaoferował coś lepszego niż siedzenie w domu? Na przykład masę niebezpiecznych przygód, w dobrym towarzystwie? W ten sposób, chciałem nieco wybadać, czego ten chłopak chce od życia, bo podjęcie takiej decyzji może zmienić je całe. Jak bym tego przekonał, to miał bym już trzeciego, myślę że jeszcze czwarty do kompletu i mogę pchać ten "wózek". Na chwile oderwałem się, by jeszcze raz prze skanować trybuny, nagle z osoby siedzącej tu samotnie, otoczyłem się grupką ludzi...
0 x
Shigeru

Re: Trybuna Główna

Post autor: Shigeru »

Uśmiechnąłem się delikatni gdy usłyszałem od Nikusui górnolotną myśl o tym, że może za jakiś czas będziemy mogli powtórzyć owe spotkanie. Miałem zgoła odmienne zdanie, a przynajmniej co do charakteru spotkania. - Szczerze mówiąc, mam nadzieję że nie będziemy wiecej tak sobie skakać do gardła, było to niepotrzebne - odpowiedziałem cicho, tak by ta informacja trafiła tylko do uszu mojej rozmówczyni. Kolejny gest ze strony dziewczyny był jednak sporhym zaskoczeniem, zwłaszcza że działo się to wszystko tuż przy moim ojcu, a także Liderze mojego klanu. Mało co, a nie spaliłem buraka, na szczęście jednak stałem do nich tyłem, a także w tej chwili bokiem do Nikusui, więc może tego wszystkiego nie dostrzegła.
- Ciężko nie nazwać tego sztuczkami... - zauważyłem nie co sucho, dotykając na powrót własnych uszu, w chwili gdy tylko białowłosa zabrała swoje dłonie. Mimo, że jej dotyk już nie spoczywał na moim ciele, wciąż czułem ciepło jej dłoni. Rzadko kiedy odczuwałem skrępowanie, ale w takich sytuacjach.. Wynikało to zapewne z tego, że dotychczas moje kontakty z płcią żeńską obracały się tylko w okół mojej siostry. To z nią spędzałem każdą wolną chwilę, co nie było niczym dziwnym jeżeli weźmiemy pod uwagę to, że wspólnie się wychowywaliśmy, a rodzice dokładali wszelkich starań co do tego, abyśmy byli kochającym i dbającym o siebie rodzeństwem. Odruchowo spojrzałem do tyłu, gdzie Liderzy w dalszym ciągu dyskutowali, ale Kazuo.. mój ojciec, nie spuszczał ze mnie wzroku.
- Jestem wyluzowany - poprawiłem białowłosą, ale cicho westchnąłem bo dalsza dyskusja nie miała sensu, nie w tym szumie, nie przy tylu osobistościach - Po prostu muszę się pilnować - odpowiedziałem, przekręcając nie co głowę, tak by moja odpowiedź trafiła dokładnie do uszu mojej rozmówczyni. Nie chodziło tu o to, że przeszkadzała mi ta bliskość, ale własnie o to, kto był tego świadkiem, gdzie się znajdowaliśmy, a także tego, że wciąż starałem zwracać uwagę na to, kto znajdował się w naszym najbliższym otoczeniu. W końcu chodziło mi o to, by nie istniało jakiekolwiek podejrzenie, zagrożenia naszego życia.
W dalszym ciągu zwracam uwage na najbliższe otoczenie. Nie mieszam chakry do jakiegokolwiek Jutsu, ponieważ w tej chwili ciągle aktywne mam Moku Kawariami no Jutsu. W chwili zagrożenia życia, aktywuję przygotowaną wcześniej podmianę z wytworzoną w czasie podmiany kłodą. Sam pojawiam się wtedy przy oponencie bądź w chwioli gddybym nie mógł go zlokalizować to metr od swojego stanowiska, tuż przy Toshio, którego zamierzałem osłaniać. W przypadku gdybym też zauważył nadlatujący atak wymierzony w mojego kompana, to właśnie wtedy zasłaniam jego swoim ciałem również wykorzystując podmianę - w przypadku gdyby nie udało mi się go w porę odciągnąć. Podobny manewr stosuje w przypadku gdybym zauważył nadchodzący atak wymierzony w Nikusui.
0 x
Ryūji

Re: Trybuna Główna

Post autor: Ryūji »

Ryuji to zazwyczaj opanowany gość, ciężko go wyprowadzić z równowagi, gniew czy inne skrajne emocje przysłaniają ocenę sytuacji a to nie raz może kosztować życie, aczkolwiek ta rozmowa powoli zaczęła go męczyć.
"A ten znowu swoje..."
-Czy wszystko o czym myślisz wiąże się z pociągiem do facetów? Jeżeli tak bardzo chcesz zobaczyć moje jaja to faktycznie masz nie po kolei w głowie. To że nie jesteś stąd widać od razu, popatrz tylko na swoją cerę, sposób mówienia a przede wszystkim pociąg do tej samej płci.
Blondyn przyszedł tu w poszukiwaniu rozrywki i jakiejś emocjonującego pojedynku, lecz na jego nieszczęście dziwny homo zauważył słuszną rzecz.
-Słuszna uwaga, nikt nie walczy, może wystarczy chwile poczekać a może to już koniec widowiska ale jakoś nie widzę żeby ludzie się rozchodzili
Powiedział po czym wskazał na grupkę ludzi stojącej po drugiej stronie widowni.
-Nie martw się homo-przyjacielu, wśród samotnych wydm nie trudno znaleźć hardych wojowników i sposobności do walki, w gruncie rzeczy też się tu w tym celu zjawiłem, zawsze łatwiej czegoś szukać z kimś niż pojedynczo.
Blondyn poprawił pas trzymający gurdę na plecach po czym skrzyżował ręce na klatce i z bez uczuciowym spojrzeniem czekał na odpowiedź nowo poznanego osobnika.
"Może gdy zobaczy kogoś w swoim typie to trochę się rozluźni..."
0 x
Tsuyoshi

Re: Trybuna Główna

Post autor: Tsuyoshi »

Egzamin, sprawdzanie umiejętności jak dla Kirito było to jedno gówno. Ale dobra mniejsza z tym, zwą jak zwą. Ma mu opowiedzieć o sobie, a szczególnie o swoim celu w życiu. Kirito tak na prawdę od zawsze zastanawia się co jest jego życiowym celem. Jakby nie patrzeć od zawsze jest sam i czuje wręcz wstręt do innych ludzi. Jedynymi ludźmi, z którymi żył normalnie w zgodzie była jego rodzina zastępcza. Odwrócił się i oparł plecami o barierkę patrząc w stronę Yukiko. - Co jest moim celem w życiu? Sam do końca tego nie wiem. Szukam go cały czas. Chyba po prostu chcę żyć mimo wszystkich przeciwności losu. Nie lubię ludzi. Najbardziej fałszywe istoty na całym świecie. Idę cały czas do przodu z myślą, że to nie świat zmienia człowieka, lecz ludzie wokół niego. A w was ujrzałem kogoś naprawdę mi bliskiego... i myślę, że można wam zaufać. - powiedział Kirito odwracając się z powrotem w stronę areny, oparł się znowu o barierki - tak po za tym to chcę chyba to co większość. Być silnym. - dokończył temat lekko się uśmiechając. Po chwili odwrócił głowę w stronę stojącego obok i tak samo jak on opierającego się o barierkę, tylko że plecami Hakaia. - Ty, niebieski. - i wystawił zacisniętą pięść w stronę shinobiego. Chciał zobaczyć czy zareaguje tak jak zza dawnych lat jego brat i przybije mu tak zwanego "żółwia".
0 x
Naguri

Re: Trybuna Główna

Post autor: Naguri »

Spojrzałem na jednego ze swoich rozmówców z uśmiechem, nie ukrywałem że jego podejście do życia i ludzi, bardzo mi się podobało. -Świetnie, już cie lubię.Hehe. W tym momencie zwinąłem swojego pieska pod pachę i szturchnąłem Hakaia, zwracając się też do reszty. -Dobra, panowie ruszamy, to i tak koniec, nic tu po nas, pora ruszyć przed siebie, ze wszystkim. Powoli ruszyłem do wyjścia z trybun, upewniając się że moja świeżo upieczona drużyna podąża za mną, w końcu trzeba znaleźć jeszcze jedną osobę i brać się za siebie, umiejętności same się nie podnoszą, jak i ich. -Pierwszy przystanek Shigashi no Kibu. No i wyszli...

z/t
0 x
Ichiro

Re: Trybuna Główna

Post autor: Ichiro »

Cóż, chłopak o białych jak papier toaletowy włosach zaproponował wspólną przygodę, pełną niebezpieczeństw i fajnego towarzystwa. Nie wiem czemu, ale śmierdzi mi to trochę gejparty, czego bym nie chciał. Jeśli załatwi babki i trawę - przyjdę, wszyscy przyjdą! Cóż, nie ukrywam, że ostatnio moje życie nie obfituje w jakieś wielkie rozrywki, zachlam mordę, zarwę czasem jakąś laskę, wykonam jakąś misję i do tego praktycznie moje życie się ogranicza. Jak więc widać, nie jest to pasmo przygód i wielkich questów, chyba, że ktoś lubi takie życie. Często niespełnieni palyboyie, którzy nie potrafią się ustatkować żyją podobnie do mnie, może prócz misji. Sam nie wiedziałem, co odpowiedzieć chłopakowi. Z jednej strony, to nie był to głupi pomysł, chociaż te niebezpieczeństwa mógł sobie darować, same przygody lepiej by brzmiały.
Po chwili zastanowienia postanowiłem jednak odpowiedzieć chłopakowi, że zgadzam się i przyłączę do jego bandy łowców przygód, czy czym tam byli. Może to wprowadzi do mojego życia trochę ożywienia?:
- Deal! To znaczy, zgadzam się. Nie bardzo mi się spodobało to słowo "niebezpieczne", ale niech będzie, przyłączę się do zabawy. Mam jednak nadzieję, że nie będzie to gej party i będzie może się czasem napić i zabawić w towarzystwie pięknych kobiet? Kiedy okazałem już swoje zainteresowanie i chęć wstąpienia do jego bandy przy korycie, ruszyłem w wyznaczone miejsce powolnym krokiem...

z/t
0 x
Inoue

Re: Trybuna Główna

Post autor: Inoue »

Zrobił się tutaj mały tłum, zacznijmy więc od początku. Do grupki zebranych ludzi podszedł jakiś blondyn szukając toalety. Ruda jedynie obdarzyła go krótkim spojrzeniem, nie chciało jej się tłumaczyć drogi do jakiegoś kibla. Hakai szybko wszczął ciekawą dyskusję, przedstawił się jako najemnik. Ruda gwizdnęła z udawaną aprobatą gdyż to nie był temat, który by ją zaciekawił. Uśmiechnęła się jedynie tajemniczo. - Aha. Najemnik. Nie, nie słyszałam o nich. Ciekawa fucha, choć chyba wolę zabójców - Mruknęła spoglądając gdzieś w dal w stronę aren. Tymczasem Kaguya udostępnił swojego psa, choć nie był zbyt zadowolony. Dziewczyna uśmiechnęła się jadowicie w kierunku psa, nachyliła się nad nim i potarmosiła za ucho. Nie dane jej było długo się z nim bawić, gdyż jego właściciel postanowił zabierać swoje manatki. Pies szybko wrócił do białowłosego, ruda zaś ponownie oparła się o barierki. - Chyba szefu cię wzywa. Miłej przygody najemniku - Mruknęła zastanawiając się, czy też będzie mogła się stąd zwinąć, w końcu wszystko się skończyło. Była jednak tuż obok lidera swojego szczepu, może będzie w stanie jej coś więcej opowiedzieć? Spojrzała krótko na Yoshiego i uśmiechnęła się do niego niewinnie. Musi chwilkę zaczekać.
0 x
Hakai

Re: Trybuna Główna

Post autor: Hakai »

Hakai obejrzał się za znikającymi sylwetkami w tym psią ze zastanowieniem. Ponownie spojrzał na czerwono włosą i z uśmiechem powiedział do niej zdecydowanym głosem.
-Z pewnością się jeszcze spotkamy. Tak mi mówi przeczucie. Wtedy porozmawiamy trochę dłużej. Nie mógł bym zapomnieć takiego skarbu.
Odwrócił się i skacząc nad głowami wychodzącego tłumu przedostał się do głównego wyjścia.
"Ahh jest wspaniała. Jak zobaczę ją kolejny raz na pewno skradnę jej całusa. Kocha zabójców. To musi być moja druga połówka"
Niebiesko włosy znikł zostawiając w pamięciach ludzi tylko swoje idiotyczne krzyki i rozmowę z rudą pięknością.
z/t
0 x
Tsuyoshi

Re: Trybuna Główna

Post autor: Tsuyoshi »

Widocznie dwudziestolatek spodobał się Yukiko, oczywiście w formie charakteru... ciepły to on nie jest. I to była bardzo dobra informacja w związku z zakładaniem teamu. - Shigashi no Kibu powiadasz? Dobra nie ma na co czekać. Ruszajmy. - powiedział Kirito po czym spojrzał fascynującym wzrokiem na środek areny i przeleciał wzrokiem dookoła jej, jak i po trybunach - jeszcze o mnie usłyszycie - po czym przymknął oczy, odwrócił się na pięcie i zaczął iść za jego drużyną w poszukiwaniu ostatniego koła u wozu. Trochę zaniepokoiło go to, że niebieskowłosy nie przybił mu "zółwia". W sumie można by było się tego spodziewać, dopiero się poznaliśmy więc jeszcze nie darzy mnie pełnym zaufaniem. Albo jest po prostu jakiś nie ogarnięty. Zachowuje się jakby nie widział co się koło niego dzieje... będzie dobrym zabójcą i coraz bardziej przypomina mi mojego młodszego brata. Dobra nie ma co się jaszczurzyć. Ruszamy w drogę ekipo.

[z/t]
0 x
Awatar użytkownika
Rokuramen Sennin
Support
Posty: 1033
Rejestracja: 12 lut 2015, o 13:07
Multikonta: Akihiko Maji i Jugo Misaki

Re: Trybuna Główna

Post autor: Rokuramen Sennin »


Dobra, to teraz ogłoszenia parafialne. Liderzy się rozproszyli, ogólnie wybuchł chaos. Za chwilę w osadzie powstaną dwa wątki - jeden, w którym będzie przebywać grupa główna, i drugi, w którym będzie przebywać prowadzona przez Raya grupa ewakuacyjna. Post w mojej grupie pojawi się, gdy wszyscy z trybun określą się, gdzie idą. Można też opuścić Sabishi, jest to ostatni moment aby to uczynić, jeśli się nie chce brać udziału w evencie. Nieodpisanie (u mnie, u siebie zasady ustala Ray) w terminie 36 godzin jest równoznaczne ze śmiercią postaci. Zasady pisania eventowego pojawią się już tam, gdy wszyscy się zgłoszą.

No, i walczący na arenie teraz mogą sobie oficjalnie wpisać nagrody:
  • Ichirou, Yoichi, Inu = wykonanie misji rangi C, 50 PH, 300 ryo.
  • Yukiko, Yoshi = wykonanie misji rangi C, 70 PH, 400 ryo.
  • Murai = wykonanie misji rangi B, 95 PH, 550 ryo.
  • Natsume = wykonanie misji rangi A, 140 PH, 650 ryo. (albo, po klepnięciu akceptami do takiego wypadku w kuźni - 450 ryo i płaszcz tam wytworzony)
Zaczynajmy więc! >)
0 x
Support i twórca najlepszego ramen w świecie shinobi
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1030
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: Trybuna Główna

Post autor: Nikusui »

Zabawne było stwierdzenie faktu, że jest się wyluzowanym, ale trzeba się pilnować. To, w jej mniemaniu, za bardzo się ze sobą kłóciło. Tak krępował się obecności ojca i lidera? Ona przed swoją matką nigdy nie ukrywała żadnych emocji, nie powstrzymywała ich, ani nawet o tym nie pomyślała. Zachowywała się swobodnie, ale może to kwestia wychowania. Za to przed liderem... tu po prostu nie chciała ukazywać słabości, ale nie ukrywała swojej prawdziwej, zadziornej, czasami zbyt pyskatej natury. Faktem jednak było to, że nie lubiła wymiany zdań z tym osobnikiem, więc ograniczała to do niezbędnego minimum, nie prowokując do niepotrzebnego przeciągnięcia.
Jej usta już się rozchylały, by coś odburknąć Shigeru, ale poczuła szarpnięcie głowy i... no i głowa jej oraz ciemnowłosego zetknęły się ze sobą. Nie jakoś delikatnie, ale też nie na tyle mocno by miała po tym jakiś uraz. Wywołało to jednak grymas na jej twarzy i bez skrępowania rzuciła starszemu od niej mężczyźnie, liderowi klanu Senju, niezadowolone spojrzenie.
- Migdalić? - zapytała czysto retorycznie, jakby się upewniała czy aby na pewno dobrze usłyszała. Nie wyglądało ani nie zapowiadało się jednak na to by coś źle zrozumiała, więc uniosła jedną brew wyżej i położyła prawą rękę na swoim biodrze, wpatrując się w mężczyznę.
- Chyba nie doświadczył pan albo nigdy nie widział migdalenia. - mruknęła uśmiechając się kącikiem ust, jakby rzucając mu wyzwanie. Czy miała za cel obrazić lidera klanu Senju? Niekoniecznie. Nie lubiła po prostu gdy ktoś ją tak traktował, więc naturalnym dla niej było, że atakowała. Zaczynało się od słów, a w zależności od tego jak reagował jej "przeciwnik", to akcja mogła przybrać przeróżny obrót. Shigeru doskonale powinien to pamiętać z ich pierwszego spotkania. Taka jednak już była, jeśli kogoś nie lubiła, albo nawet po prostu nie znała, w szczególności jak był to mężczyzna, to mówiła to co jej ślina na język przyniosła, nie kryjąc swoich ewentualnych uwag czy niezadowolenia. Dla niektórych mogła być to dobra cecha, bo przynajmniej Nikusui nie pozwoliła sobie wejść na głowę i pokazywała, że sama jest panią swojego losu. Dla innych mogło zakrawać to o granicę bezczelności i niewychowania, jak kto wolał.
Nagle coś błysnęło, jej spojrzenie utkwiło w słupach ognia, które jakby pojawiły się znikąd. Huk był niesamowity, aż zatrząsnęło areną, więc tymczasowo jej negatywne myśli gdzieś zniknęły. Za to na horyzoncie pojawiło się coś brązowego... jakby ptaki, które krążyły i obserwowały trybuny. Głucha cisza wypełniła cały stadion a wśród całego tego stłumionego chaosu pojawiła się jakaś dziwna, zgarbiona sylwetka. W momencie, kiedy wyciągnął dłoń w stronę ludzi, a dziwne ptaki ruszyły w wyznaczonym kierunku, reszta działa się jakby w ułamku sekundy. Ludzie zaczęli panikować, uciekać, przy okazji taranując się wzajemnie. Fakt, że stała przy barierce, jakoś chyba uchronił ją przed wciągnięciem w cały tłum. Chwilowo przynajmniej. A nawet nie zdążyła ruszyć palcem, gdy w ich kierunku zaczęły lecieć, jak to określił jeden z Senju, bomby. Zaraz przed nimi pojawiły się bale drewna, które miały uchronić ich przed pociskami. Cóż... zaskakujący zwrot wydarzeń, ale czy nieciekawy? W końcu białowłosa pragnęła dreszczyku emocji. Nieuniknione było jednak opuszczenie trybun, bo jeśli wybuch bomby na jej twarzy jej nie zabije, to może to zrobić zawalenie się tej całej konstrukcji, która takiego natłoku ataków może nie wytrzymać. Nie chciała jednak całkowicie uciec. Nie wierzyła, że ta nieznajoma jej postać mogła być ich jedynym przeciwnikiem. No chyba, że był wyjątkowo potężny, ale jeszcze się przecież o tym nie przekonała.
- No i to jest turniej, na który czekałam. - mruknęła pod nosem i zapewne według niektórych nienaturalnie dla normalnego człowieka, uśmiechnęła się pod nosem. Wszystko działo się szybko, więc sama też nie próżnowała. Spojrzała na Shigeru z tym samym, tajemniczym uśmiechem. - Tu nic nie zdziałamy, trzeba stąd spadać i dopaść starucha. Albo... do zobaczenia? - dodała, na końcu pytająco i puszczając mu oczko, bo nie wiedziała co zrobi chłopak. Czy postanowi zająć się Toshio i opuścić całkowicie osadę czy jednak przyłączy się do walki. Nie chciała wywierać na nim presji pozostania tutaj czy też współpracy z nią. A ona tymczasowo o współpracy z kimś innym nawet nie myślała. O Ukyo nie wspominając.
Nie czekając już na nic, ruszyła gwałtownie z miejsca, uważając, żeby na naciąć się na jakąś bombę. Trzeba było opuścić arenę i bardziej zagłębić się w teraźniejsze wydarzenia, nie przejmuj się tym czy warto czy też. Nigdy nie bała się o swoje życie, chociaż to mogło ją zgubić.

z/t
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Gin

Re: Trybuna Główna

Post autor: Gin »

Powoli zaczynało brakować mu cierpliwości do narzucającego się gościa. Nie miał zamiaru odpowiadać mu już na kolejne zaczepki, stawało się to najzwyczajniej nudne i dziecięce. Może osobnik miał jakieś problemy w czasie dorastania związane z odkrywaniem nowych doznań wraz jakimiś obleśnymi typami. Nie wie, nie interesuje go to, nawet nie chce sobie tego wyobrażać, najzwyczajniej postanowił go olać. Nagle znużonego Jashiniste dosięgnął potężny huk wybuchów w loży vipów, a w szeroko otwartych oczach zanikał już obraz słupów ognia. Na arenie zapadła grobowa cisza, nikt nie spodziewał się tego co ma nadejść. Wśród płomieni wynurzyła się postać, która przez chwilę obserwowała tylko zgromadzony tłum. Na niebie zaroiło się od ptakopodobnych, brązowych stworzeń, które na sygnał ręki nieznajomego zareagowały, natychmiast szarżując w wyznaczonym kierunku. Tłum wpadł w panikę i zaczął się chaos, każdy starał ocalić swój parszywy zad za wszelką cenę kierując się do wyjść. Ludzie tratowali się nawzajem, po chwili gdy stwory dosięgnęły swoich celów rozpoczęły się kolejne eksplozje zabijając bądź raniąc jeszcze niedawnych obserwatorów. Gin wytrzeszczonymi oczami jak pięć złoty obserwował wszystko w okół. Nie dowierzał co się właściwie dzieje, nie dowierzał, że szczęście i łaska Jashina aż tak mu sprzyjają. Na twarzy zaczął pojawiać się złowieszczy uśmieszek, a im więcej jego oczy latały po trybunach tym więcej śmierci, bólu i cierpienia zdołał dostrzec, co powodowało narastanie w nim coraz dzikszej ekscytacji. Czuł jakby zaraz ze szczęścia miało i jego zmienić w bombę i rozerwać na strzępy, gdy ni stąd ni zowąd nastąpiła eksplozja obok miejsca w którym się znajdował odrzucając go na ziemie i wyrywając z głębokiej zadumy. Wstał czym prędzej, otrząsnął głowę z niepotrzebnych w tej chwili myśli i przeczesał rękami włosy do tyłu. *Tylko jeden klan dysponuje tego typu destrukcyjną siłą. Dōhito. Chciałbym tu jeszcze zostać i pooglądać jakże wspaniały spektakl śmierci, ale pewne jest, że też zginę. Moje umiejętności nie są jeszcze wystarczające bym sam mógł przetrwać podczas takiej akcji, a nawet nie zdążyłem się jeszcze przysłużyć mojemu nikczemnemu Bogu. Czas się stąd zabierać.* Arena trzęsła się w posadach, a w okół nie przerwanie słychać było odgłosy detonujących się ptaków. Wykorzystując technikę Kinobori no Waza oraz swoją szybkość skierował się poza arenę w stronę miasta. Po drodze oglądając tratujących się nawzajem ludzi uśmieszek znów zagościł na jego twarzy. *Może to okazja bym jednak jakoś przysłużył się Jashinowi korzystając z tego zamętu. To musiało być przeznaczenie, że przyszedł tu akurat dzisiaj i akurat po ostatnich walkach. Jashin miał wobec mnie plany, obfite plany na dzisiejszy dzień hihihi*

z/t
0 x
Kamiru

Re: Trybuna Główna

Post autor: Kamiru »

Rozmowa z Yumi przebiegała całkiem dobrze. Choć nie chodzi mi o samą rozmowę jako taką, ta zakładała przecież używanie słów, połączonych w zrozumiałe zdania... Komunikacja to lepsze słowo. Nie bazowali przecież jedynie na słowach, pokrętnych i wieloznacznych. Gesty, mimika, ton głosu. Władcy Hyotonu nigdy nie oddawali swoich emocji na zewnątrz, utrzymując wiecznie maski, w których jedynie na uderzenie serca pojawiała się wyrwa, odsłaniająca prawdziwą naturę... Biorąc pod uwagę dotychczasowy stan klanu, była to dobra polityka, choć szkoda, że zimno odgradzało od siebie członków rodzin. W każdym razie liderka klanu orientowała się całkiem dobrze w obecnej sytuacji na świecie, co mnie ucieszyło. Nie spodziewałem się po niej niczego innego i nawet nie miałem za złe, że nie wysłała z Hyuo żadnego z władców lodu do Shi no Geto. Wystarczyło, że ja tam trafiłem z własnej woli. Prawie usłyszałem w tym wszystkich chichot Losu, który pokierował wydarzeniami doprowadzając do tego, że grupka zimnolubnych i zimno wytwarzających ludzi siedziało na środku pustyni. Jednak pomimo olbrzymiego talentu dyplomatycznego i ponadprzeciętnej inteligencji, Yumi chyba nie zrozumiała mnie do końca, zostanie strażnikiem nie równało się przecież z porzuceniem rodu, ne?
Nie zdążyłem się odezwać, eksplozja instynktownie wprowadziła moje ciało w tryb bojowy. Do tej pory rzadko kiedy zdawałem sobie sprawę z jego istnienia. Życie na Hyuo niosło ze sobą ryzyko, ale było to ryzyko życia na lodowatej wyspie, nic takiego po kilku latach. Wspólne wędrówki z Yuu też dało się znieść, wystarczyło mieć trochę cierpliwości i spore umiejętności Shinobi. Na Shi no Geto ryzyko było chlebem powszednim, tylko przejawiało się w innej formie niż te na wyspie. A teraz mój umysł był zajęty rozmową, przestałem skupiać się na otoczeniu tak bardzo. Tym bardziej, że turniej został zakończony, Natsume wygrał, a obok mnie przebywało kilku naprawdę potężnych Yuki. Czy mogłoby istnieć bezpieczniejsze na ziemi? Kilka następnych sekund uświadomiło mi, że owszem i mogło nim zostać każde w promieniu kilku kilometrów stąd. Szybka reakcja Yumi i jej świty pozwoliła mi oszczędzić chakrę, nie używając jej do tworzenia kolejnych barier. Przez chwilę część mnie zastanawiała się, co tak właściwie się wydarzyło. Kto? Po co? Jak? Część odpowiedzi dostałem. Mgliście, ale jednak. Na szczegóły przyjdzie czas, gdy sytuacja się uspokoi. O ile się uspokoi. Jak się przekonałem, inni z klanu myśleli podobnie, bo nie zamierzali zostawać tu ani chwili dłużej. Powrót na wyspę, azyl wśród wzburzonych fal i lodowych szczytów wydawał się dobrym pomysłem. Liderka chyba o czymś zapomniała. A tak właściwie, o kimś.
- Hai, Yumi-sama. Na Hyuo się spotkamy, najpierw Natsume znaleźć muszę. - Na więcej słów nie było czasu, zresztą, nie miałem na nie ochoty. Głowa rodu chyba zapomniała o młodym wojowniku, którego sama wystawiła do turnieju. Albo po prostu zamierzała poszukać go już po opuszczeniu trybun, bo zwycięzca po zejściu z areny nie zjawił się tutaj, tylko powędrował do... Dobre pytanie, dokąd poszedł kuzyn? Czy od ostatniego spotkania coś się zmieniło, wola lodowego szermierza osłabła tak bardzo, by wzorem niektórych, poszedł opić swoje zwycięstwo? Ponoć była gdzieś tu karczma czy inny zajazd... Choć nie spodziewałem się, że tam go znajdę, nie należał chyba do tego typu ludzi. Ad rem. Szybko pożegnałem się z Yumi i resztą klanu, ruszając na poszukiwania ostatniego Yuki w tym miejscu. Kierunek? Jak najdalej od trybun, możliwie blisko knajpy, gdzie zapijano smutki... Tylko czy zwycięstwo może być smutne/


[z/t]
Oczywiście, cały czas jestem skupiony na wykrywaniu potencjalnych zagrożeń, nie tylko ze strony latających stworów ale też innych shinobi, różnie reagują ludzie w takich sytuacjach.

W razie gdyby sam unik (odskok/odskoki na kilka, kilkanaście metrów) by nie wystarczył to używając pasywki wytwarzam lodowe bariery (ot, ściany 2x2x2) by zatrzymały ataki/pociski/wybuchy. Przy moim poziomie KG nie powinno być to problemem ani znacznym kosztem chakry.
Nazwa
Hyōton no Jutsu: Reberu Ei
Przedostatni poziom kontroli Hyōton no Jutsu. Zasięg wytwarzania i rozmiary kontrolowanego lodu, jak również prędkość tworzenia i twardość materiału rosną, stając na bardzo wysokim poziomie. Podobnie dzieje się z umiejętnością zamrażania - na randze A shinobi jest w stanie zamrozić duże przedmioty, nawet kilkukrotnie większe niż człowiek! Otrzymuje on również umiejętność wytwarzania czarnego lodu - jest on niezwykle twardy, lecz trudniejszy w kontroli.
Wytrzymałość
Kontrola Chakry + Siła
Zasięg
Wielkość Max.
Koszt Chakry
4% na turę

Nie dbam o innych, Yuki poszli razem, a sam Kamiru poszukuje Natsu (ścieżka ewakuacji).
Jeśli w czymś mi to pomoże, czytaj szybsze opuszczenie trybuny, używam Kaze no seifuku.
[center][img]http://25.media.tumblr.com/tumblr_m5d4zbpire1r2rlh6o2_500.gif[/img][/center]
Nazwa
Kaze no seifuku 風の征服
Dziedzina
Fūton
Ranga
C
Pieczęci
Ruch dłońmi nad sobą (trzeba podskoczyć)
Zasięg
Dotykowy
Koszt
B: 7% (3% na turę)
Dodatkowe
KC na minimum B
Opis Jutsu w dość ciekawy sposób wykorzystujące specyfikę futonu. Przy pomocy odpowiednich ruchów dłoni użytkownik kształtuje wydmuchiwane z ust powietrze, które następnie przybiera postać sfery na której "siada" shinobi. Efektem jest uzyskanie środka transportu po praktycznie każdym terenie. Prędkość maksymalna takiej zabawki to 75km/h, a kierowanie nią opiera się na odpowiednim balansie ciała. Możliwe jest poruszanie się po powierzchni wody, (trochę jak poduszkowce). Kula potrafi też amortyzować upadki z dużych wysokości (kosztem anulowania techniki), nawet z pułapu 100 metrów (inna sprawa, jak się tam dostać).
Mechanika Podczas używania nie można korzystać z innych technik.
Niemożliwe jest utrzymanie się na pionowych ścianach, o sufitach nie wspominając. Można próbować, ale grawitacja zrobi swoje.
Link do tematu postaci KLIK!

Bieda, ale studniówka ważniejsza
0 x
Awatar użytkownika
Tsukune
Posty: 2722
Rejestracja: 24 maja 2015, o 23:14
Wiek postaci: 30
Krótki wygląd: Czarne lub szarawe włosy, brudnoczerwony kolor oczu. "Szeroki" uśmiech. Wystające dwa kiełki. Na szyi materiałowa opaska z krzyżem i trumną. Zabandażowane lewe przedramię, pod którym znajduje się tatuaż 2 głowego węża
Widoczny ekwipunek: Futerał na plecach, wachlarz w pokrowcu przyczepiony do paska, rękawica łańcuchowa na lewej ręce, dziwna rękawica na prawej ręce, pasek z biczem, laska

Re: Trybuna Główna

Post autor: Tsukune »

Tak jak się spodziewałem lider kościeńców nie raczył mi odpowiedzieć co wcale mnie nie zdziwiło. Chciałem powiedzieć coś jednak zostałem wyprzedzony przez akcję a mianowicie wybuch w loży vipów.
-Kurwa spóźniłem się warknąłem w myślach
-A co by to dało gdybyś powiedział? W ostateczności uznaliby że brałeś w tym udział i zabiliby nas lub przesłuchiwali. Więc nie ma co płakać nad tym co się wydarzyło i zrobić coś teraz usłyszałem słowa swego alter ego i co dziwne zgodziłem się z jego słowami. Wstałem i postanowiłem wybiec z tego miejsca spodziewając się iż przy takim burdelu będzie trzeba ewakuować ludzi. Ale nim udałem się w ewentualne miejsce gdzie byłbym potrzebny postanowiłem udać się do paru sklepów aby coś zakupić.
[z/t]
0 x
Yoichi

Re: Trybuna Główna

Post autor: Yoichi »

Z każdą sekundą Yoichi zdawał sobie sprawę z tego jak wspaniałym jest podrywaczem. Właśnie wywoływał uśmiech i rumieniec na twarzach Shirei-kan rodów, których nawet nie zna. To wyjątkowa pochwała, gdyż nigdy nie mierzył tak wysoko, a efekty były zadowalające. Gdyby tylko spotkał Yumi sam na sam, to po kilku rozmowach mogliby się do siebie zbliżyć. Oczywiście - wszystko stopniowo, najpierw znajomość, ale od samego początku trzeba dawać sygnały do czego się dąży, by później przerodzić to w odpowiednią relację. Związek z liderką Yuki byłby jednak kłopotliwy - mieszkają z dala od siebie, a ta poprzez dzierżone stanowisko z pewnością nie mogłaby otwarcie przyznać się, że uwiódł ją młodszy chłopak na najniższej randze z rodu Inuzuka. To sprawiłoby, że w oczach innych rodów i szczepów zostałaby uznana za słabą. Rudowłosy dobrze wiedział, że tak jest, ale hej - kto mówił o jakichś związkach, hm? Zresztą - dla niego nie było przeszkód nie do pokonania.
Zaśmiał się słysząc komentarz Yumi i wtedy został zaskoczony nagłą wypowiedzią kobiety o ciemniejszej karnacji - zapewne liderki jakiegoś rodu tak jak już wcześniej wydedukował. Wysłuchał jej kiwając lekko głową, a na końcu roześmiał się donośnie, lecz szybko zakrył usta uciszając jakoś siebie i tłumiąc rozbawienie. Shirei-kan jednak też potrafili być zabawni oraz całkiem luźni w podejściu do świata czego dowodem była właśnie ta piękność.
- Nie jestem z tych osób, które nazbyt by się przejmowały. Z uwodzeniem jest nieco jak z treningiem - im jest cięższy, tym większa później satysfakcja z efektów. Chociaż te informacje o tych grabiach... całkiem przydatne przyznam. Zapamiętam. - sam powiedział nieco ciszej i uśmiechnął się szerzej. Mógł w tym momencie idealnie przejść do próby podrywu tej damy, ale postanowił spróbować na kimś niższym stopniem. Nie wiedział czy to speszenie i zawstydzanie było specyfiką dziewczyn z Hyuo, czy to on na nie tak działał, ale znów spotkał się z podobną reakcją. Dziewczyna próbując odwrócić wzrok i zachować chłód godny jej rodzinnych terenów niestety poniosła porażkę, co wyszło całkiem uroczo. Yoichi przybił sobie duchową piąteczkę za idealny wybór, a później wysłuchał imienia.
- Zapewniam, że przyjemność po mojej stronie. Mów mi po prostu Yoichi lub Yoichi-kun, jak wolisz. Z tym -san czuję się nieswojo. A czy ja mogę do Ciebie mówić Mikoto...-chan? - może się nieco zagalopował, bo takie nazywanie jej było charakterystyczne dla dobrych przyjaciół, a nie osób, które dopiero się poznały. Zresztą tak mówiono też do znacznie młodszych dziewczynek i było to zdrobnienie, więc mógł ją zawstydzać takim odnoszeniem się do niej. Cóż - warto spróbować.
Czekał na odpowiedź, a tu nagle wybuch. W pierwszej chwili zignorował go, gdyż uważał, że to na arenie podczas walki Natsume, lecz ta się zakończyła przed chwilą. Akira natychmiast zrozumiał co się wydarzyło, lecz nim zdążył zaszczekać do rudowłosego również dotarło co się dzieje. Pierwsza myśl? Zaskoczył sam siebie, gdyż naprzeciw celu do uwiedzenia pomyślał o innej dziewczynie, a mianowicie o Reice. Rozglądnął się szybko za nią, ale nie ujrzał jej na miejscu, w którym siedziała. Odetchnął z ulgą, że może jest bezpieczna. Zareagował instynktownie, nawet o tym nie pomyślał, a coś go tknęło, by zatroszczyć się o nią. Trybuny ogarnęła panika, wszyscy zaczęli uciekać oprócz liderów i ich przybocznych, którzy zablokowali nadchodzący atak. Yoichi ze swoimi umiejętnościami dobrze wiedział, że nie pomoże w tej chwili, a jego ingerencja i zostanie tutaj jedynie utrudni, gdyż będzie przeszkadzał.
- Nie dajcie się zabić drogie panie! Jesteście zbyt piękne na śmierć! To byłaby wielka strata! - wykrzyczał cofając się, a następnie spojrzał na Akirę. - Wynosimy się, tutaj nic po nas. - rzucił do psa i pobiegli do wyjścia korzystając z alternatywnej drogi jaką zapewniała im zdolność chodzenia po ścianach. Kolejny człowiek przy wyjściu z pewnością nie sprawiłby, że Ci szybciej opuszczą arenę.

Z/t
0 x
Zablokowany

Wróć do „Trybuny”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość