Trybuna Główna
- Natsume Yuki
- Postać porzucona
- Posty: 1885
- Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
- Wiek postaci: 31
- Ranga: Nukenin S
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=199
- GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
- Multikonta: Iwan zza Miedzy
Re: Trybuna Główna
Natsume uśmiechnął się delikatnie, widząc jak wielki włochacz, który okazał się nosić imię "Akira", sam nadstawił głowę by pozwolić młodemu shinobi z Hyuo pogładzić jego futro (z czego, tak nawiasem, bardzo chętnie skorzystał). Zimna skóra chłopaka ocierała się delikatnie o łeb zwierzaka, a sam młodzieniec przez ten czas słuchał odpowiedzi rudowłosego. Czyli wyglądało na to, że dorastali oni wspólnie, on i Akira, skoro - wedle jego słów - zarówno on pamięta swojego psa jako szczeniaka, jak i wilk pamiętał młode lata Inuzuki. Cóż, w sumie trochę mu zazdrościł... jako że on przez praktycznie całą swoją młodość przesiedział w samotności w zamrożonych lasach swojej wyspy, nigdy nie miał do czynienia ze stworzeniami na tyle przyjaznymi, by móc się z nimi tak zżyć. Westchnął cicho, słysząc też imię człowieka, z którym właśnie nawiązał kontakt. Yoichi Inuzuka... czyli to z nim będzie musiał stoczyć pojedynek. A z tego, co pamiętał o klanie Inuzuka, walczą oni wspólnie ze swoimi ninkenami. Miał nadzieję, że jednak mimo wszystko nie dojdzie do sytuacji, w której będzie musiał skrzywdzić psa. Gardził ludźmi, którzy ranili jakiekolwiek zwierzęta.
-Yoichi Inuzuka... Hm, cieszę się, że zdołałem cię spotkać przed naszą walką. Jestem Yuki Natsume, bardzo miło mi cię poznać - powiedział lekko stonowanym (głównie przez zmęczenie), ale wciąż serdecznym tonem, skłaniając się przed nim lekko na powitanie. - Mam nadzieję, że nawet w razie poobijania się w pojedynku nie będziemy do siebie chować urazy.
Odwrócił się na moment, by zobaczyć, czy Reika wciąż była w tym samym miejscu, w którym znajdowała się wcześniej, po czym zwrócił się ponownie do Yoichiego:
-Wybacz, lecz moja znajoma, Reika, jest niedaleko i chciałem się z nią też przywitać. Jeśli pozwolisz...
Poczekał na odpowiedź Yoichiego, po czym jeszcze raz pogłaskał Akirę i ruszył w kierunku Reiki. Hm, a może Yoichi postanowi się przyłączyć i również porozmawiać z kunoichi rodu Senju? Kto wie?
-Yoichi Inuzuka... Hm, cieszę się, że zdołałem cię spotkać przed naszą walką. Jestem Yuki Natsume, bardzo miło mi cię poznać - powiedział lekko stonowanym (głównie przez zmęczenie), ale wciąż serdecznym tonem, skłaniając się przed nim lekko na powitanie. - Mam nadzieję, że nawet w razie poobijania się w pojedynku nie będziemy do siebie chować urazy.
Odwrócił się na moment, by zobaczyć, czy Reika wciąż była w tym samym miejscu, w którym znajdowała się wcześniej, po czym zwrócił się ponownie do Yoichiego:
-Wybacz, lecz moja znajoma, Reika, jest niedaleko i chciałem się z nią też przywitać. Jeśli pozwolisz...
Poczekał na odpowiedź Yoichiego, po czym jeszcze raz pogłaskał Akirę i ruszył w kierunku Reiki. Hm, a może Yoichi postanowi się przyłączyć i również porozmawiać z kunoichi rodu Senju? Kto wie?
0 x
Re: Trybuna Główna
Jako członek rodu Inuzuka naturalnym było wychowywanie się z psem u boku. Odkąd rodzina stwierdza, że ich pociecha jest gotowa, aby rozpocząć swoje życie jako ninja i oficjalny członek klanu, odtąd otrzymuje on Ninkena - zazwyczaj równie małego co on sam. W przypadku Yoichiego początki nie były łatwe. Akira szczerze nie lubił rudowłosego - tak samo jak całe otoczenie. Nawet jako szczeniak był dumnym przedstawicielem rasy Urufu, który uważał, że jakiś rudowłosy gówniarz bez umiejętności nie powinien być jego partnerem. Minęło tak trochę czasu zanim psisko stwierdziło, że w sumie z tego głośnego smarka będą ludzie, a on sam jest całkiem przyjaznym gościem, który mocno się stara, by czworonóg uznał go za wartego przyjaźni. Z pewnością matka chłopaka nie ułatwiła zadania dając mu Ninkena akurat z tej rasy, wszak mieć towarzysza Urufu, to był wyjątek i wyczyn nawet wśród najlepszych klanowiczów. Takiej relacji trzeba poświęcić wiele czasu, cierpliwości, a także mieć dumę, pewność siebie w charakterze.
Nowo poznana osoba okazała się pierwszym oponentem Yoichiego oraz Akiry w turnieju. Niby chłopak zakładał, że to może być on, ale i tak zdziwił się widocznie. Brwi natychmiast zawędrowały wysoko, a oko otwarło się szerzej - zresztą drugie też, ale skryte pod opaską. Natsume może nie zauważył albo zignorował wystawioną dłoń do przywitania, a zwyczajnie pochylił się, co rudowłosy uznał za bardziej kulturalne niż zwyczajny uścisk. Nie miał mu tego za złe, więc podniósł się i także lekko skłonił przy okazji zauważając, że jest znacznie wyższy. No, wysoki był z niego młodzieniec, ale szkoda, że nie miało to tak wielkiego przełożenia w inteligencji.
- Mi też miło Ciebie poznać. - powiedział i znów usiadł na swoim miejscu uśmiechając się radośnie. - Nie, nie, nie przejmuj się. To tylko turniej sprawdzający nasze umiejętności. Nic do Ciebie nie mam, ani Ty pewnie do mnie, a rany to rzecz całkowicie normalna - poboli, poboli i zagoi się. - dodał po chwili, a także zaśmiał się drapiąc po głowie. Ot pojedynki nie były dla niego jakąś formą wrogości, to zwykłe testy umiejętności - nie czyhali na swoje życie, nie żywili do siebie urazy, a rany nie były wystarczającym powodem, aby mieć do kogoś pretensje. Co najwyżej do samego siebie, że było się na tyle słabym, aby oberwać.
Kolejne zdziwienie pojawiło się na twarzy rudzielca kiedy usłyszał, że Natsume również zna Reikę. Albo była taka popularna, albo to zwyczajny zbieg okoliczności. Natychmiast przedstawiciel rodu Yuki stał się podwójnym rywalem dla Yoichiego - w walce i we względach blondynki. W obu przypadkach nie zamierzał odpuścić i zwyciężyć, a nawet bardziej zażarcie będzie pojedynkował się w drugiej opcji - wszak kobiety to jego największa pasja.
- Również ją znasz? Jestem zaskoczony. Pójdziemy z Tobą, jeszcze nie zdążyliśmy się z nią przywitać, prawda Akira? - zarzucił pytaniem retorycznym do psa, który zaszczekał potwierdzając. Chłopak wstał i natychmiast skierował swój wzrok na znajomą, która widocznie nie miała pojęcia o obecności duetu z rodu Inuzuka, ani kumpla Natsume. - Chodźmy. - dodał, ruszając w stronę dziewczyny. Podszedł pod nią i z szerokim uśmiechem ukłonił się parodiując jakiegoś amanta albo tamtego faceta na drugiej arenie.
- Witam panią. - rozpoczął wyprostowując się już oraz starając się utrzymać na twarzy czarujący uśmiech. - A co to za ślicznotka zaszczyciła ten turniej swoją obecnością? - zapytał retorycznie, po czym zwyczajnie podniósł dłoń w geście przywitania. - Cześć, Reika. - rzucił, by sobie nie pomyślała, że o niej zapomniał albo coś innego. Ładnych dziewczyn się nie zapomina, a szczególnie Yoichi. Po przywitaniu rudzielca, Akira zaszczekał i podszedł bliżej blondynki, by ją polizać po twarzy - również na znak przywitania.
Nowo poznana osoba okazała się pierwszym oponentem Yoichiego oraz Akiry w turnieju. Niby chłopak zakładał, że to może być on, ale i tak zdziwił się widocznie. Brwi natychmiast zawędrowały wysoko, a oko otwarło się szerzej - zresztą drugie też, ale skryte pod opaską. Natsume może nie zauważył albo zignorował wystawioną dłoń do przywitania, a zwyczajnie pochylił się, co rudowłosy uznał za bardziej kulturalne niż zwyczajny uścisk. Nie miał mu tego za złe, więc podniósł się i także lekko skłonił przy okazji zauważając, że jest znacznie wyższy. No, wysoki był z niego młodzieniec, ale szkoda, że nie miało to tak wielkiego przełożenia w inteligencji.
- Mi też miło Ciebie poznać. - powiedział i znów usiadł na swoim miejscu uśmiechając się radośnie. - Nie, nie, nie przejmuj się. To tylko turniej sprawdzający nasze umiejętności. Nic do Ciebie nie mam, ani Ty pewnie do mnie, a rany to rzecz całkowicie normalna - poboli, poboli i zagoi się. - dodał po chwili, a także zaśmiał się drapiąc po głowie. Ot pojedynki nie były dla niego jakąś formą wrogości, to zwykłe testy umiejętności - nie czyhali na swoje życie, nie żywili do siebie urazy, a rany nie były wystarczającym powodem, aby mieć do kogoś pretensje. Co najwyżej do samego siebie, że było się na tyle słabym, aby oberwać.
Kolejne zdziwienie pojawiło się na twarzy rudzielca kiedy usłyszał, że Natsume również zna Reikę. Albo była taka popularna, albo to zwyczajny zbieg okoliczności. Natychmiast przedstawiciel rodu Yuki stał się podwójnym rywalem dla Yoichiego - w walce i we względach blondynki. W obu przypadkach nie zamierzał odpuścić i zwyciężyć, a nawet bardziej zażarcie będzie pojedynkował się w drugiej opcji - wszak kobiety to jego największa pasja.
- Również ją znasz? Jestem zaskoczony. Pójdziemy z Tobą, jeszcze nie zdążyliśmy się z nią przywitać, prawda Akira? - zarzucił pytaniem retorycznym do psa, który zaszczekał potwierdzając. Chłopak wstał i natychmiast skierował swój wzrok na znajomą, która widocznie nie miała pojęcia o obecności duetu z rodu Inuzuka, ani kumpla Natsume. - Chodźmy. - dodał, ruszając w stronę dziewczyny. Podszedł pod nią i z szerokim uśmiechem ukłonił się parodiując jakiegoś amanta albo tamtego faceta na drugiej arenie.
- Witam panią. - rozpoczął wyprostowując się już oraz starając się utrzymać na twarzy czarujący uśmiech. - A co to za ślicznotka zaszczyciła ten turniej swoją obecnością? - zapytał retorycznie, po czym zwyczajnie podniósł dłoń w geście przywitania. - Cześć, Reika. - rzucił, by sobie nie pomyślała, że o niej zapomniał albo coś innego. Ładnych dziewczyn się nie zapomina, a szczególnie Yoichi. Po przywitaniu rudzielca, Akira zaszczekał i podszedł bliżej blondynki, by ją polizać po twarzy - również na znak przywitania.
0 x
- Natsume Yuki
- Postać porzucona
- Posty: 1885
- Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
- Wiek postaci: 31
- Ranga: Nukenin S
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=199
- GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
- Multikonta: Iwan zza Miedzy
Re: Trybuna Główna
Natsume podniósł lekko brew, pokazując w ten sposób swoje zaskoczenie. Czyli Yoichi również znał Reikę? Z tego co pamiętał, Ród Inuzuka był przypisany do kraju kupieckiego Shigashi no Kibu (z którym, tak nawiasem, dalej miał nienajlepsze wspomnienia, a jedyne co troszeczkę to osładzało, to wiszący przy boku młodzieńca Hakuhyo), a Reika - jako Senju - należała do strony podlegającej Ryuzaku no Taki. No, ale w sumie nikt przecież nikomu nie zabraniał brać udział w różnego rodzaju wycieczkach, czyż nie? W końcu on sam, razem z siedzącym w milczeniu obok Reiki Shigeru... którego, w sumie, dopiero teraz zauważył... przybyli do Shigashi, by walczyć w podziemnym turnieju. A skoro oni mogli, to czemu i inni by mieli tak nie robić? Chłopak westchnął tylko delikatnie, poprawiając uwierającą go lekko w bok, wciąż pachnącą nowością torbą na wyposażenie, po czym z uśmiechem kiwnął głową do rudowłosego.
-Reika jest siostrą mojego dobrego kompana, Shigeru, poznałem ich oboje w Ryuzaku no Taki. No, skoro również ją znacie, to chodźmy do niej. Powinna się ucieszyć, że spotyka znajomych w obcym kraju.
W takim wypadku, obwieszony bronią młodzieniec ruszył w kierunku Reiki i Shigeru razem z nowopoznanym rudowłosym wojownikiem i jego wiernym, psim towarzyszem. Musiał przyznać, że Yoichi sprawiał wrażenie otwartego, przyjaznego człowieka. Może i Natsume nie lubił walk, a zwłaszcza walk z ludźmi których lubił i szanował, ale poczuł, że spróbowanie się w walce z Inuzuką może być odświeżającym doświadczeniem.
Razem z Yoichim stanął obok przedstawicieli Senju, tyle że zdecydowanie bardziej stoicko niż jego kompan, który zaczął udawać podrywacza. Natsu tylko stanął obok z dłońmi skrzyżowanymi na lekko odsłoniętej piersi (miał ochotę zamordować tego, kto wymyślił turniej na pustyni), uśmiechając się przyjaźnie. Skłonił też głową na powitanie, zarówno do dziewczyny, jak i znajdującego się obok akolity drzewnego klanu.
-Witaj, Reika, bardzo miło Cię znowu widzieć - powiedział uprzejmie, po czym spojrzał na jej brata. - I ciebie również, Shigeru. Jak się masz po tej drace w Shigashi? Przepraszam, że tak cię zostawiłem w tym szpitalu...
Spojrzał teraz na obie areny. Jedna była otoczona dymem, a na drugiej... cóż, istna galeria dziwów. Dziewczyna, którą wcześniej widział w tawernie, przypominała teraz bardziej demona, na dodatek wyglądała tak, jakby eksplozja prawie jej nie ruszyła, a pozszywany mężczyzna zdawał się kontrolować tymi samymi dziwnymi nićmi, które były widoczne na jego skórze. Szczerze, to cieszył się że oboje byli po drugiej stronie drzewka...
-Reika jest siostrą mojego dobrego kompana, Shigeru, poznałem ich oboje w Ryuzaku no Taki. No, skoro również ją znacie, to chodźmy do niej. Powinna się ucieszyć, że spotyka znajomych w obcym kraju.
W takim wypadku, obwieszony bronią młodzieniec ruszył w kierunku Reiki i Shigeru razem z nowopoznanym rudowłosym wojownikiem i jego wiernym, psim towarzyszem. Musiał przyznać, że Yoichi sprawiał wrażenie otwartego, przyjaznego człowieka. Może i Natsume nie lubił walk, a zwłaszcza walk z ludźmi których lubił i szanował, ale poczuł, że spróbowanie się w walce z Inuzuką może być odświeżającym doświadczeniem.
Razem z Yoichim stanął obok przedstawicieli Senju, tyle że zdecydowanie bardziej stoicko niż jego kompan, który zaczął udawać podrywacza. Natsu tylko stanął obok z dłońmi skrzyżowanymi na lekko odsłoniętej piersi (miał ochotę zamordować tego, kto wymyślił turniej na pustyni), uśmiechając się przyjaźnie. Skłonił też głową na powitanie, zarówno do dziewczyny, jak i znajdującego się obok akolity drzewnego klanu.
-Witaj, Reika, bardzo miło Cię znowu widzieć - powiedział uprzejmie, po czym spojrzał na jej brata. - I ciebie również, Shigeru. Jak się masz po tej drace w Shigashi? Przepraszam, że tak cię zostawiłem w tym szpitalu...
Spojrzał teraz na obie areny. Jedna była otoczona dymem, a na drugiej... cóż, istna galeria dziwów. Dziewczyna, którą wcześniej widział w tawernie, przypominała teraz bardziej demona, na dodatek wyglądała tak, jakby eksplozja prawie jej nie ruszyła, a pozszywany mężczyzna zdawał się kontrolować tymi samymi dziwnymi nićmi, które były widoczne na jego skórze. Szczerze, to cieszył się że oboje byli po drugiej stronie drzewka...
0 x
Re: Trybuna Główna
Upodobania młodych skierowane są zazwyczaj ku podziwianiu i fascynacji. Zgłębianie nowych rzeczy nie miało sobie równych, kiedy zaciekawiły cię swoim wyglądem i wtedy nie w sposób oprzeć się i tym bardziej poznać więcej szczegółów. Dynamika ów akcji z pewnością zabierała sporo energii, a sił tych nie w sposób zgromadzić od razu. Tylko młodsi odbiory potrafili mieć jej na tyle, aby generować z tego faktu radość. Inni już dawno odpuściliby widząc pustynię i ciągle ten sam piach. Toshio z kolei bardzo uważnie czerpał satysfakcję ze stąpania po nim, a gdy już wkroczyli na tereny mieszkalne, zadziwiła go architektura. Odmienne upodobania ludzi, cała kultura stanowiła coś bardzo specyficznego. Nie było tu miejsca na bujnie rosnące lasy, rzeki czy jeziora. Krajobraz pozwalał na niewiele, a i tak społeczność Samotnych Wydm dostosowała otaczające ich tereny do własnych potrzeb. Także zachwytem zajął się co nie miara i nie miał czasu na resztę, a tylko podążanie za dwójką rodzeństwa Senju. Automatycznie szedł w ślad za Shigeru i ani myślał odstępować do na krok. Gdyby zaszła taka potrzeba, niechybna zguba byłaby na tyle duża i zaradna, że jakoś by sobie poradziła. W końcu dwanaście lat pozwalało mu już na wiele.
W każdym razie rozchodziło się o turniej, gdzie garstka zakwalifikowanych śmiałków miała toczyć pojedynki o miano najlepszego. To, jak mniemał Toshi, było bardzo wielkim odznaczeniem i chwałą. Na pewno w tych stronach będzie bardzo znanym triumfatorem igrzysk i za swoje zasługi zyska odpowiednie profity oraz dobrodziejstwa od oglądającego go społeczności. Czym prędzej chciał wchłonąć każdy szczegół na temat uczestników i dobrze im się później przyjrzeć. Może nawet zdoła podejść i zamienić z nimi słowo. To nie powinno niczemu przeszkadzać.
- Jak tu fajnie!! - skomentował nadzwyczaj naturalnie, wbiegając na sam szczyt trybun. Po drodze miał niechybną potrzebę skorzystania z toalety, więc teraz nadgonił i zjawił się wraz z Shigeru na miejscu. Reika wybrała miejsce, dlatego chłopiec niezwłocznie udał się w tamtym kierunku. Podejrzewać tylko można, że będzie co i rusz wiercił się na ławce siedziska, kiedy na dole zacznie się spektakl. Właściwie to już oznaki jego trwania miały swoją namiastkę w reakcji innych widzów. Toshi musi się jeszcze wczuć w to, co następuje, żeby zapoznać się z prawdziwością tego wydarzenia. Nigdy dotąd nie widział, jak ktoś bije się na poważnie. Jego siniaki czy otarcia nie miały kompletnie przekładu. Wnet dziwiło go zachowanie blondynki, która bardzo do siebie wzięła kibicowanie. Chcąc jej pomóc pilnował, czy aby Akuma nie skorzysta z okazji i nie czmychnie. Maluch mógł mieć w sobie trochę niepewności, ale jak już przełamie pierwsze opory zacznie rozrabiać, a tego by nie chcieli. Zmierzwił mu sierść i czekał, aż Reika ponownie złapie smycz. Widząc skrępowanie kunoichi miał zamiar poprawić jej stan i trochę go zneutralizować.
- Do boju, ICHIROU~! - zawtórował odzew, który wydał mu się bardzo sympatyczny. Atmosfera udzielała mu się, dlatego chciał korzystać. Potem odsapnął trochę i z czujnym spojrzeniem oglądał, co działo się pomiędzy dwiema parami pojedynkujących się shinobi. To był także moment, do rozmowy z Shigeru, który według chłopca byłby odpowiednim kandydatem do wystartowania i zwyciężenia.
- Szkoda, że nikt z Senju nie bierze udziału. - odparł, aby nawiązać kontakt. Przy wejściu w widocznym miejscu widniała rozpiska, toteż nie trudno było się z nią zapoznać. I to już na wstępie. Niektóre nazwy były trudniejsze do zgłębienia dla młodzika z racji, że pierwszy raz o nich słyszał. Za to takie, jak Uchiha nie stanowiły problemu i podłoża informacyjnego.
- Bo już myślałem, że Shigeru wystartujesz i wziąłeś nas na podstęp, żebyśmy z Tobą przyjechali, haha.
W każdym razie rozchodziło się o turniej, gdzie garstka zakwalifikowanych śmiałków miała toczyć pojedynki o miano najlepszego. To, jak mniemał Toshi, było bardzo wielkim odznaczeniem i chwałą. Na pewno w tych stronach będzie bardzo znanym triumfatorem igrzysk i za swoje zasługi zyska odpowiednie profity oraz dobrodziejstwa od oglądającego go społeczności. Czym prędzej chciał wchłonąć każdy szczegół na temat uczestników i dobrze im się później przyjrzeć. Może nawet zdoła podejść i zamienić z nimi słowo. To nie powinno niczemu przeszkadzać.
- Jak tu fajnie!! - skomentował nadzwyczaj naturalnie, wbiegając na sam szczyt trybun. Po drodze miał niechybną potrzebę skorzystania z toalety, więc teraz nadgonił i zjawił się wraz z Shigeru na miejscu. Reika wybrała miejsce, dlatego chłopiec niezwłocznie udał się w tamtym kierunku. Podejrzewać tylko można, że będzie co i rusz wiercił się na ławce siedziska, kiedy na dole zacznie się spektakl. Właściwie to już oznaki jego trwania miały swoją namiastkę w reakcji innych widzów. Toshi musi się jeszcze wczuć w to, co następuje, żeby zapoznać się z prawdziwością tego wydarzenia. Nigdy dotąd nie widział, jak ktoś bije się na poważnie. Jego siniaki czy otarcia nie miały kompletnie przekładu. Wnet dziwiło go zachowanie blondynki, która bardzo do siebie wzięła kibicowanie. Chcąc jej pomóc pilnował, czy aby Akuma nie skorzysta z okazji i nie czmychnie. Maluch mógł mieć w sobie trochę niepewności, ale jak już przełamie pierwsze opory zacznie rozrabiać, a tego by nie chcieli. Zmierzwił mu sierść i czekał, aż Reika ponownie złapie smycz. Widząc skrępowanie kunoichi miał zamiar poprawić jej stan i trochę go zneutralizować.
- Do boju, ICHIROU~! - zawtórował odzew, który wydał mu się bardzo sympatyczny. Atmosfera udzielała mu się, dlatego chciał korzystać. Potem odsapnął trochę i z czujnym spojrzeniem oglądał, co działo się pomiędzy dwiema parami pojedynkujących się shinobi. To był także moment, do rozmowy z Shigeru, który według chłopca byłby odpowiednim kandydatem do wystartowania i zwyciężenia.
- Szkoda, że nikt z Senju nie bierze udziału. - odparł, aby nawiązać kontakt. Przy wejściu w widocznym miejscu widniała rozpiska, toteż nie trudno było się z nią zapoznać. I to już na wstępie. Niektóre nazwy były trudniejsze do zgłębienia dla młodzika z racji, że pierwszy raz o nich słyszał. Za to takie, jak Uchiha nie stanowiły problemu i podłoża informacyjnego.
- Bo już myślałem, że Shigeru wystartujesz i wziąłeś nas na podstęp, żebyśmy z Tobą przyjechali, haha.
0 x
- Reika
- Martwa postać
- Posty: 2046
- Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
- Link do KP: http://www.shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=245
- Multikonta: Brak
Re: Trybuna Główna
Reika zarumieniła się lekko, gdy zobaczyła, że Ichirou ją usłyszał i posłał w jej kierunku całusa. A więc pamiętał ją. Uśmiechnęła się do Toshio, siedzącego pomiędzy nią, a Shigeru, który najwyraźniej chciał dodaj jej otuchy i pewności siebie, więc też zaczął dopingować Ichirou. Głaszcząc leżącego pod ławką Akumę, przyglądała się wszystkim czterem walczącym, ale jej uwagę szybko zwróciły słowa kuzyna. Spojrzała na młodego Senju.
- Skąd wiesz, że nikt z Senju nie bierze udziału. - Zapytała zdumiona. - Było to gdzieś rozpisane?
Reika najwyraźniej w tym tłumie i zamieszaniu z psiakiem nie zwróciła uwagi na rozpiskę pojedynków, na którą miał okazję popatrzyć Toshio i możliwe, że Shigeru. Tak więc wpatrywała się teraz w nich, chcąc się dowiedzieć jakiś szczegółów na temat walczących. Zsunęła przy okazji białą chustę z głowy, odsłaniając jasne włosy i zostawiła materiał na ramionach.
Nim jednak zdołała dowiedzieć się czegoś konkretnego, stanął ktoś przed nią i szarmancko się ukłonił. Te jaskrawe włosy i ten głos chyba wszędzie by poznała, więc na twarzy Blondynki pojawiło się ogromne zdumienie, które po chwili przerodziło się w radość, z szerokim uśmiechem.
- Yoichi~! - Zawołała nieco zawstydzona. - Miło Cię znowu widzieć, ja...
Ale nie zdążyła dokończyć, bo w tej chwili spore wilczysko rzuciło się do jej twarzy, żeby ją polizać. Zaśmiała się i objęła Ninkena za szyję, chwilkę przytulając i głaszcząc, po czym puściła psisko i spojrzała na niego z uśmiechem.
- Witaj Akira. - Zwróciła się do niego po imieniu. - Tak, tak, ja też się cieszę.
Akuma momentalnie wystrzelił spod ławki, żeby przywitać się ze swoim psim bratem. Od czasu ostatniego spotkania sporo urósł, ale nadal można było go jeszcze nosić na rękach. Rzucił się na Akirę i chciał go polizać po pysku, a potem wytarmosić za ucho, jak ostatnim razem, poszczekując przy tym radośnie.
Nie był to koniec niespodzianek, bo wraz z parą Inuzuka podeszła kolejna, znajoma twarz, którą Reika przywitała z równym entuzjazmem mimo że dawno się nie widzieli. Entuzjazm jednak szybko się ulotnił, gdy Blondynka dostrzegła zmęczenie na twarzy Yuki. Nie był w dobrej formie i kunoichi domyślała się z jakiego powodu. Sporo ryzykował, żeby tu być.
- Cześć, Natsume! - Odpowiedziała, nadal przyglądając mu się uważnie. - Nie najlepiej wyglądasz.
Popatrzyła na wszystkich i zdała sobie sprawę, że część się już znała, a cześć nie, więc wypadałoby wszystkich przedstawić. Tak będzie najlepiej w tym przypadku, tak więc wstała ze swojego miejsca i zaczęła po kolei wskazywać dłonią na osobę, patrząc jednocześnie na tych, którzy jej nie znali.
- To jest Inuzuka Yoichi i jego towarzysz Akira. - Zwróciła się do Shigeru i Toshio, po czym kuzynowi przedstawiła drugą personę. - A to Yuki Natsume.
Teraz pozostało przedstawić drugą stronę, gdzie Natsu znał tylko Shigeru, a Yoichi żadnego z nich, tak więc Reika bezzwłocznie przystąpiła do prezentacji.
- Senju Shigeru, mój brat. - Zwróciła się do Yoichi, po czym jednocześnie do niego i Natsume. - A to jest Senju Toshio, nasz kuzyn.
Reika przelotnie spojrzała na brata, bo teraz z całą pewnością mógł się domyślić, skąd wiedziała tyle o rodzie Inuzuka, jednak już po chwili zwróciła się z uśmiechem do Yoichi i Natsume.
- Jak się trochę ściśniemy, to zmieścimy się wszyscy na tej ławce. - Zaproponowała, żeby się dosiedli, po czym puściła oczko do brata. - Najwyżej Shig weźmie mnie na kolana. Też przyszliście obejrzeć turniej?
Akuma nadal tarmosił kołnierz Akiry, ale już po pewnym czasie zmęczył się z powodu gorąca i ponownie schował się pod ławkę, gdzie miał trochę upragnionego cienia i chłodu, nadal jednak nie spuszcza oczu ze swojego psiego towarzysza i od czasu do czasu merdał ogonem, gdy Akira zwrócił na niego uwagę.
- Skąd wiesz, że nikt z Senju nie bierze udziału. - Zapytała zdumiona. - Było to gdzieś rozpisane?
Reika najwyraźniej w tym tłumie i zamieszaniu z psiakiem nie zwróciła uwagi na rozpiskę pojedynków, na którą miał okazję popatrzyć Toshio i możliwe, że Shigeru. Tak więc wpatrywała się teraz w nich, chcąc się dowiedzieć jakiś szczegółów na temat walczących. Zsunęła przy okazji białą chustę z głowy, odsłaniając jasne włosy i zostawiła materiał na ramionach.
Nim jednak zdołała dowiedzieć się czegoś konkretnego, stanął ktoś przed nią i szarmancko się ukłonił. Te jaskrawe włosy i ten głos chyba wszędzie by poznała, więc na twarzy Blondynki pojawiło się ogromne zdumienie, które po chwili przerodziło się w radość, z szerokim uśmiechem.
- Yoichi~! - Zawołała nieco zawstydzona. - Miło Cię znowu widzieć, ja...
Ale nie zdążyła dokończyć, bo w tej chwili spore wilczysko rzuciło się do jej twarzy, żeby ją polizać. Zaśmiała się i objęła Ninkena za szyję, chwilkę przytulając i głaszcząc, po czym puściła psisko i spojrzała na niego z uśmiechem.
- Witaj Akira. - Zwróciła się do niego po imieniu. - Tak, tak, ja też się cieszę.
Akuma momentalnie wystrzelił spod ławki, żeby przywitać się ze swoim psim bratem. Od czasu ostatniego spotkania sporo urósł, ale nadal można było go jeszcze nosić na rękach. Rzucił się na Akirę i chciał go polizać po pysku, a potem wytarmosić za ucho, jak ostatnim razem, poszczekując przy tym radośnie.
Nie był to koniec niespodzianek, bo wraz z parą Inuzuka podeszła kolejna, znajoma twarz, którą Reika przywitała z równym entuzjazmem mimo że dawno się nie widzieli. Entuzjazm jednak szybko się ulotnił, gdy Blondynka dostrzegła zmęczenie na twarzy Yuki. Nie był w dobrej formie i kunoichi domyślała się z jakiego powodu. Sporo ryzykował, żeby tu być.
- Cześć, Natsume! - Odpowiedziała, nadal przyglądając mu się uważnie. - Nie najlepiej wyglądasz.
Popatrzyła na wszystkich i zdała sobie sprawę, że część się już znała, a cześć nie, więc wypadałoby wszystkich przedstawić. Tak będzie najlepiej w tym przypadku, tak więc wstała ze swojego miejsca i zaczęła po kolei wskazywać dłonią na osobę, patrząc jednocześnie na tych, którzy jej nie znali.
- To jest Inuzuka Yoichi i jego towarzysz Akira. - Zwróciła się do Shigeru i Toshio, po czym kuzynowi przedstawiła drugą personę. - A to Yuki Natsume.
Teraz pozostało przedstawić drugą stronę, gdzie Natsu znał tylko Shigeru, a Yoichi żadnego z nich, tak więc Reika bezzwłocznie przystąpiła do prezentacji.
- Senju Shigeru, mój brat. - Zwróciła się do Yoichi, po czym jednocześnie do niego i Natsume. - A to jest Senju Toshio, nasz kuzyn.
Reika przelotnie spojrzała na brata, bo teraz z całą pewnością mógł się domyślić, skąd wiedziała tyle o rodzie Inuzuka, jednak już po chwili zwróciła się z uśmiechem do Yoichi i Natsume.
- Jak się trochę ściśniemy, to zmieścimy się wszyscy na tej ławce. - Zaproponowała, żeby się dosiedli, po czym puściła oczko do brata. - Najwyżej Shig weźmie mnie na kolana. Też przyszliście obejrzeć turniej?
Akuma nadal tarmosił kołnierz Akiry, ale już po pewnym czasie zmęczył się z powodu gorąca i ponownie schował się pod ławkę, gdzie miał trochę upragnionego cienia i chłodu, nadal jednak nie spuszcza oczu ze swojego psiego towarzysza i od czasu do czasu merdał ogonem, gdy Akira zwrócił na niego uwagę.
0 x


|| Karta Postaci || Pieniądze || Punkty Historii || Głos ||
Re: Trybuna Główna
Po podróży nieobfitującej w jakieś nieszczęśliwe zdarzenia, w końcu dotarliśmy do celu naszej wyprawy. Przed nami majaczyły już z daleka potężne zarysy stadionu na którym to właśnie miały odbywać się walki. W oczy bardzo rzucały się odmienne od naszych stron krajobrazy, przeważały budowle z piaskowca co nieszczególnie powinno dziwić jeżeli pod uwagę się wzięło to gdzie się znajdowaliśmy. Zapewne takiego właśnie surowca było tutaj pod dostatkiem. Po wynajęciu trzyosobowego pokoju, a także uzupełnienia płynów w organizmie, a także w manierkach, ruszyliśmy już bezpośrednio na miejsce z którego moglibyśmy obserwować pojedynki - na trybuny Sachū no Senjō.
- Faktycznie, dobry stąd widok - potwierdziłem słowa Reiki, zajmując jedno ze wskazanych przez nią miejsc. Skoro też znaleźliśmy się już na miejscu, zaczęliśmy przyglądać się znajdującym się na arenie uczestnikom. Wystarczyła mi zaledwie chwila - pomimo dzielącej nas odległości, aby upewnić się co do tego, że nikogo stamtąd nie kojarzę. Okazało się jednak, że Reika miała zgoła inne wrażenie, bo po chwili wraz z Toshio mogliśmy usłyszeć jej entuzjazm i to jak zagrzewała jednego z uczestników do walki. Toshio najwyraźniej podchwycił zachowanie Reiki - a kto wie, może nawet również go znał - bo i on skandował imię Ichirou. Po chwili też przyszło wyjaśnienie ze strony Reiki, okazało się, że go poznała w Ryuzaku no Taki. Kiwnąłem głową na wznak, że przyjąłem do wiadomości i zrozumiałem. Zastanowiłem się przy tym czy to tylko faktycznie zwykła znajomość, czy też może zalążek czegoś większego, niemniej zachowałem takie myśli tylko dla siebie.
W momencie gdy rozpoczęły się już walki, a jeden z walczących przy wykorzystaniu swojego ciała, olbrzymiej masy nici podrzucił swojej przeciwniczce notkę wybuchową, na trybunach po eksplozji zapanował dziki wrzask.
- Może gdybym dowiedział się wcześniej o tym to bym spróbował swoich sił... Przed spotkaniem z Tobą miałem nawet mały trening - odpowiedziałem z uśmiechem chłopcu, wspominając to jak wraz z Nikusui rozbiliśmy szajkę podpalaczy. Udało mi się wtedy unieszkodliwić czterech kuszników, a także wygrać ze szarżą szermierza. I to wszystko bez najmniejszego zadrapania. Możliwe więc, że w turnieju tym nie odpadłbym zaraz po starcie. Oczywiście jednak można było tylko gdybać w tym momencie, bo nie mogłem tak na prawdę wiedzieć tego jak by mi na prawdę poszło. - Przed wejściem na trybuny były bodajże rozwieszki symbolizujące pary pojedynkowe. Nie zdążyłem się jednak temu bliżej przyjrzeć, ani nie było czasu ani jak do tego się zbliżyć w tym nurcie kierujących się na trybuny ludzi - odniosłem się do uwagi siostry, która właśnie przyglądała się nam oczekując na odpowiedź.
Walki na arenie już trwały, więc przez kolejną chwilę przyglądałem się akcji dziejącej tam na dole. Jeden z mężczyzn o dziwnych umiejętnościach, wypuścił ze swojego ciała nicie, które tak na prawdę miały za zadanie wypuścić pod ziemią i przetransportować notkę wybuchową pod nogi dziewki. Zamysł udał mu się połowicznie, eksplozja która wystąpiła nieco tylko pokiereszowało dziewczynę na co sam ze zdziwienia rozszerzyłem mocniej oczy. Inteligentny atak, który niejedną osobę pozbawiłby życia, dziewczynę lekko szarpnęło. Niesamowita obrona. Ciekaw byłem tego jakie jeszcze niesamowite umiejętności zobaczę.
Nim przeniosłem spojrzenie na drugą część areny, podeszły do nas dwie osoby, z których jedną poznałem niemal od razu. Uśmiech jaki pojawił mi się na twarzy, mógł utwierdzić przedstawiciela Rodu Yuki o tym, że go poznałem. - Było minęło. Mam nadzieję, że udało Ci się zrobić to co musiałeś. Widzę, że igrzyska i Ciebie sprowadziły do tego gorącego miejsca - odpowiedziałem Natsume, z rozmysłem podkreślając określenie "gorącego", bo nie miałem na myśli tutaj tylko pogody. Swoje spojrzenie po chwili przeniosłem na drugiego z mężczyzn, który do nas podszedł. Nie umknęło mi to, jak zwrócił się do mojej siostry, skwitowałem to jedynie gorzkim uśmiechem, a gdy Reika raczyła go mi przedstawić, skinąłem głową na powitanie - Znajomi Reiki są również i moimi znajomymi. Shigeru, miło mi poznać - odparłem wyciągając do mężczyzny dłoń, a po przywitaniu przesunąłem się wraz z Toshio bardziej na bok, tak aby przybyli mogli się do nas przysiąść jeżeli tylko by zechcieli. Nieco uwagi poświęciłem również towarzyszowi mężczyzny, który był potężnym psem. Zastanawiało mnie czy każdy z przedstawicieli takiego klanu, posiadali własne zwierzę. Wiedziałem jedynie tyle, że Inuzuka mają swoją siedzibę gdzieś na północ od Prastarego Lasu, na Wietrzne Równiny.
- Faktycznie, dobry stąd widok - potwierdziłem słowa Reiki, zajmując jedno ze wskazanych przez nią miejsc. Skoro też znaleźliśmy się już na miejscu, zaczęliśmy przyglądać się znajdującym się na arenie uczestnikom. Wystarczyła mi zaledwie chwila - pomimo dzielącej nas odległości, aby upewnić się co do tego, że nikogo stamtąd nie kojarzę. Okazało się jednak, że Reika miała zgoła inne wrażenie, bo po chwili wraz z Toshio mogliśmy usłyszeć jej entuzjazm i to jak zagrzewała jednego z uczestników do walki. Toshio najwyraźniej podchwycił zachowanie Reiki - a kto wie, może nawet również go znał - bo i on skandował imię Ichirou. Po chwili też przyszło wyjaśnienie ze strony Reiki, okazało się, że go poznała w Ryuzaku no Taki. Kiwnąłem głową na wznak, że przyjąłem do wiadomości i zrozumiałem. Zastanowiłem się przy tym czy to tylko faktycznie zwykła znajomość, czy też może zalążek czegoś większego, niemniej zachowałem takie myśli tylko dla siebie.
W momencie gdy rozpoczęły się już walki, a jeden z walczących przy wykorzystaniu swojego ciała, olbrzymiej masy nici podrzucił swojej przeciwniczce notkę wybuchową, na trybunach po eksplozji zapanował dziki wrzask.
- Może gdybym dowiedział się wcześniej o tym to bym spróbował swoich sił... Przed spotkaniem z Tobą miałem nawet mały trening - odpowiedziałem z uśmiechem chłopcu, wspominając to jak wraz z Nikusui rozbiliśmy szajkę podpalaczy. Udało mi się wtedy unieszkodliwić czterech kuszników, a także wygrać ze szarżą szermierza. I to wszystko bez najmniejszego zadrapania. Możliwe więc, że w turnieju tym nie odpadłbym zaraz po starcie. Oczywiście jednak można było tylko gdybać w tym momencie, bo nie mogłem tak na prawdę wiedzieć tego jak by mi na prawdę poszło. - Przed wejściem na trybuny były bodajże rozwieszki symbolizujące pary pojedynkowe. Nie zdążyłem się jednak temu bliżej przyjrzeć, ani nie było czasu ani jak do tego się zbliżyć w tym nurcie kierujących się na trybuny ludzi - odniosłem się do uwagi siostry, która właśnie przyglądała się nam oczekując na odpowiedź.
Walki na arenie już trwały, więc przez kolejną chwilę przyglądałem się akcji dziejącej tam na dole. Jeden z mężczyzn o dziwnych umiejętnościach, wypuścił ze swojego ciała nicie, które tak na prawdę miały za zadanie wypuścić pod ziemią i przetransportować notkę wybuchową pod nogi dziewki. Zamysł udał mu się połowicznie, eksplozja która wystąpiła nieco tylko pokiereszowało dziewczynę na co sam ze zdziwienia rozszerzyłem mocniej oczy. Inteligentny atak, który niejedną osobę pozbawiłby życia, dziewczynę lekko szarpnęło. Niesamowita obrona. Ciekaw byłem tego jakie jeszcze niesamowite umiejętności zobaczę.
Nim przeniosłem spojrzenie na drugą część areny, podeszły do nas dwie osoby, z których jedną poznałem niemal od razu. Uśmiech jaki pojawił mi się na twarzy, mógł utwierdzić przedstawiciela Rodu Yuki o tym, że go poznałem. - Było minęło. Mam nadzieję, że udało Ci się zrobić to co musiałeś. Widzę, że igrzyska i Ciebie sprowadziły do tego gorącego miejsca - odpowiedziałem Natsume, z rozmysłem podkreślając określenie "gorącego", bo nie miałem na myśli tutaj tylko pogody. Swoje spojrzenie po chwili przeniosłem na drugiego z mężczyzn, który do nas podszedł. Nie umknęło mi to, jak zwrócił się do mojej siostry, skwitowałem to jedynie gorzkim uśmiechem, a gdy Reika raczyła go mi przedstawić, skinąłem głową na powitanie - Znajomi Reiki są również i moimi znajomymi. Shigeru, miło mi poznać - odparłem wyciągając do mężczyzny dłoń, a po przywitaniu przesunąłem się wraz z Toshio bardziej na bok, tak aby przybyli mogli się do nas przysiąść jeżeli tylko by zechcieli. Nieco uwagi poświęciłem również towarzyszowi mężczyzny, który był potężnym psem. Zastanawiało mnie czy każdy z przedstawicieli takiego klanu, posiadali własne zwierzę. Wiedziałem jedynie tyle, że Inuzuka mają swoją siedzibę gdzieś na północ od Prastarego Lasu, na Wietrzne Równiny.
0 x
- Tsukune
- Posty: 2773
- Rejestracja: 24 maja 2015, o 23:14
- Wiek postaci: 30
- Krótki wygląd: Czarne lub szarawe włosy, brudnoczerwony kolor oczu. "Szeroki" uśmiech. Wystające dwa kiełki. Na szyi materiałowa opaska z krzyżem i trumną. Zabandażowane lewe przedramię, pod którym znajduje się tatuaż 2 głowego węża
- Widoczny ekwipunek: Futerał na plecach, wachlarz w pokrowcu przyczepiony do paska, rękawica łańcuchowa na lewej ręce, dziwna rękawica na prawej ręce, pasek z biczem, laska
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=803&p=4864#p4864
Re: Trybuna Główna
Więc niespiesznym krokiem w końcu dotarłem do aren. Przyjrzałem się spokojnie wielkim murom, już stąd było słychać gwar na stadionie
-Jak tam wejdziemy będzie jeszcze gorzej wiesz o tym powiedziałem i uniosłem oczy do góry by spojrzeć na swoją małą pandę siedzącą mi na głowie. Ta tylko na mnie spojrzała i znowu się wyłożyła. Westchnąłem bezgłośnie, podrapałem zwierzaka za uchem i nim wszedłem na trybuny z pobliskiego sklepu kupiłem kolejną butelkę sake gdyż poprzedni towar mi się skończył. Oddałem pustą butelkę i z nową powoli wszedłem po schodach na trybuny. Gdy już tam stałem rozejrzałem się dookoła. Spostrzegłem jedną znajomą postać ale że akurat był zajęty usiadłem gdzieś na krześle z tyłu zdejmując wcześniej futerał oraz zwierzaka z głowy i tak siedząc obserwuję walki
-Jak tam wejdziemy będzie jeszcze gorzej wiesz o tym powiedziałem i uniosłem oczy do góry by spojrzeć na swoją małą pandę siedzącą mi na głowie. Ta tylko na mnie spojrzała i znowu się wyłożyła. Westchnąłem bezgłośnie, podrapałem zwierzaka za uchem i nim wszedłem na trybuny z pobliskiego sklepu kupiłem kolejną butelkę sake gdyż poprzedni towar mi się skończył. Oddałem pustą butelkę i z nową powoli wszedłem po schodach na trybuny. Gdy już tam stałem rozejrzałem się dookoła. Spostrzegłem jedną znajomą postać ale że akurat był zajęty usiadłem gdzieś na krześle z tyłu zdejmując wcześniej futerał oraz zwierzaka z głowy i tak siedząc obserwuję walki
0 x
Re: Trybuna Główna
Tak... Inu już kroczyła, a jej każdy krok odbijał się głuchym echem między krzykiem tysięcy ludzi w uszach młodego Uchihy. Wiódł za nią wzrokiem cały czas nie przestając nawet na moment. Tam gdzie jej stopa kierowała się mozolnym, lecz pewnym ruchem, tam też wędrował szkarłatny wzrok, młodzieniec na moment zatracił się w po raz kolejny w jakże kojącym jak dla niego wyglądzie. Bo przecież to ona jest dla niego wszystkim co tak naprawdę ma znaczenie. Była dla niego odskocznią od naturalnego charakteru jak i jego częścią. Mieli tyle wspólnego jak i tyle samo dopełnień, tworząc niesamowity duet w życiu miłosnym jak i wojennym... Bo to przecież jego psychiczna wręcz potęga dominowała nad jej szaleństwem podczas kolejnych niekontrolowanych przemian, również i jej brutalna siła stawała na przeszkodzie jego nieprzemyślanych czynów...
Kiedy stanęła już na swoim miejscu, pojawił się sędzia. Yoshi spojrzał wtedy na jej przeciwnika. Nie wydawał się zbytnio potężny, jednak dokładniejsze spojrzenie zawsze pomoże zrozumieć dlaczego ten mężczyzna znajduje się właśnie na tym turnieju. Uśmiechnął się pod nosem. -Mam nadzieje, że przynajmniej będziesz mogła się trochę pobawić. -powiedział do siebie. Stał tuż przy barierkach, opierając się obiema dłońmi o barierkę. Wiatr mocniej zawiał, rozrzucił garść piachu, która pomknęła w stronę przestworzy, by to zaraz opaść znów bezwładnie i bezsilnie na pole walki. Głos sędziego rozpościerał się po tymże całym miejscu, zapewne echem niósł się między zakrętami miasta, lecz Czerwonego Króla aktualnie nie interesowało to co ma do powiedzenia, mimo iż właśnie tłumaczył zasady obowiązujące wszystkich uczestników.
W tym czasie ślepia zostały otwarte, w nich zakręcił się przebłysk jego mocy. Nie trzeba oglądać całej walki by zrozumieć na czym będzie opierał się jego ewentualny przeciwnik, w co nawet nie wierzył sam, bowiem nie znał osoby, która mogłaby pokonać Inu w walce jeden na jednego. Nie przy jej aktualnej sile organizmu... Martwym wręcz spojrzeniem lustrował cały obszar, mogłoby się wydawać, iż jest nieobecny, jednak nic bardziej mylnego.
Walka wreszcie się zaczęła, jak się tego spodziewał Inu nie miała zamiaru bawić się z Muraiem. W całym jej świecie był tylko jeden przeciwnik, dla którego mogłaby poświęcić więcej uwagi. -I ciekawe co teraz... -przeciwnik jego lubej ruszył, w jego spojrzeniu nie poruszał się on z wielką prędkością, był porównywalny względem rudowłosej, jednak dobrze wiedział, że to jedna z najuboższych aspektów którymi się posługuje. Dostrzegł również i różnicę chakry, który była bardzo widoczna. Inu dysponowała wręcz kolosalną jej ilością, natomiast ów oponent był nadzwyczaj normalny. Nie minęła chwilą, a pierwszy wybuch pojawił się na polu walki. -Musiałbyś aktywować ich setki, żeby przebić się przez jej skórę... -można by powiedzieć, że bawił się w komentatora, bo tak właśnie było. Najwidoczniej delikatnie nudził się, gdyż w jego myślach nie było innego wyniku, niż ten który już dobrze znał. Znów przymknął swoje ślepia, tym razem dezaktywując Sharingana. Westchnął głęboko i podsumował. -Nic specjalnego... Zmiecie go po prostu swoim ciałem.-choć nudziło go to, dalej oglądał z nadzieją, iż Inu zaraz zakończy swój pojedynek i on sam będzie mógł wejść na arenę. Poziom przeciwników niezbyt go zadowalał, lecz nie kierował się nim, a Tym by zmiażdżyć wszystko i wszystkich obecnych w tym miejscu...
Kiedy stanęła już na swoim miejscu, pojawił się sędzia. Yoshi spojrzał wtedy na jej przeciwnika. Nie wydawał się zbytnio potężny, jednak dokładniejsze spojrzenie zawsze pomoże zrozumieć dlaczego ten mężczyzna znajduje się właśnie na tym turnieju. Uśmiechnął się pod nosem. -Mam nadzieje, że przynajmniej będziesz mogła się trochę pobawić. -powiedział do siebie. Stał tuż przy barierkach, opierając się obiema dłońmi o barierkę. Wiatr mocniej zawiał, rozrzucił garść piachu, która pomknęła w stronę przestworzy, by to zaraz opaść znów bezwładnie i bezsilnie na pole walki. Głos sędziego rozpościerał się po tymże całym miejscu, zapewne echem niósł się między zakrętami miasta, lecz Czerwonego Króla aktualnie nie interesowało to co ma do powiedzenia, mimo iż właśnie tłumaczył zasady obowiązujące wszystkich uczestników.
W tym czasie ślepia zostały otwarte, w nich zakręcił się przebłysk jego mocy. Nie trzeba oglądać całej walki by zrozumieć na czym będzie opierał się jego ewentualny przeciwnik, w co nawet nie wierzył sam, bowiem nie znał osoby, która mogłaby pokonać Inu w walce jeden na jednego. Nie przy jej aktualnej sile organizmu... Martwym wręcz spojrzeniem lustrował cały obszar, mogłoby się wydawać, iż jest nieobecny, jednak nic bardziej mylnego.
Walka wreszcie się zaczęła, jak się tego spodziewał Inu nie miała zamiaru bawić się z Muraiem. W całym jej świecie był tylko jeden przeciwnik, dla którego mogłaby poświęcić więcej uwagi. -I ciekawe co teraz... -przeciwnik jego lubej ruszył, w jego spojrzeniu nie poruszał się on z wielką prędkością, był porównywalny względem rudowłosej, jednak dobrze wiedział, że to jedna z najuboższych aspektów którymi się posługuje. Dostrzegł również i różnicę chakry, który była bardzo widoczna. Inu dysponowała wręcz kolosalną jej ilością, natomiast ów oponent był nadzwyczaj normalny. Nie minęła chwilą, a pierwszy wybuch pojawił się na polu walki. -Musiałbyś aktywować ich setki, żeby przebić się przez jej skórę... -można by powiedzieć, że bawił się w komentatora, bo tak właśnie było. Najwidoczniej delikatnie nudził się, gdyż w jego myślach nie było innego wyniku, niż ten który już dobrze znał. Znów przymknął swoje ślepia, tym razem dezaktywując Sharingana. Westchnął głęboko i podsumował. -Nic specjalnego... Zmiecie go po prostu swoim ciałem.-choć nudziło go to, dalej oglądał z nadzieją, iż Inu zaraz zakończy swój pojedynek i on sam będzie mógł wejść na arenę. Poziom przeciwników niezbyt go zadowalał, lecz nie kierował się nim, a Tym by zmiażdżyć wszystko i wszystkich obecnych w tym miejscu...
0 x
Re: Trybuna Główna
Po brutalnie wygranej walce wlazł z powrotem na trybuny, celowo przeszedł koło grupki ludzi która wyglądała właśnie na dziwaków, w ich języku "shinobi", nawet wynalazł w niej jedną z dziewczyn która krzyczała dopingując mojego rywala.
-Mam nadzieje że spektakl się podobał. Powiedział ironicznie i obrzucił oschłym spojrzeniem, teraz już wiedział czemu tak bardzo nie chciał tu przychodzić, niestety pragnienie sprawdzenia swoich umiejętności i nauczenia się czegoś nowego, było silniejsze niż obrzydzenie do krwawych łaźni, dla uciechy innych ludzi. Ciekawe kto następny. Rzuciłem okiem na tablice ogłoszeń, gdzie szykowała się walka dwóch oponentów, jeden z nich miał niedługo stanąć ze mną do półfinału. Natsume i Yoichi. Gdy sprawdziłem sobie ich imiona, klapnąłem na ławce niedaleko grupki, w końcu warto posłuchać, a nóż o czymś ciekawym będą rozmawiać, wzrok skupił się na drugiej części areny, gdzie pierwsza walka jeszcze trwała. Hmm, chyba przyszedłem akurat, w momencie gdy się rozkręca, ta laska...nie, w sumie oboje wyglądają potwornie!
-Mam nadzieje że spektakl się podobał. Powiedział ironicznie i obrzucił oschłym spojrzeniem, teraz już wiedział czemu tak bardzo nie chciał tu przychodzić, niestety pragnienie sprawdzenia swoich umiejętności i nauczenia się czegoś nowego, było silniejsze niż obrzydzenie do krwawych łaźni, dla uciechy innych ludzi. Ciekawe kto następny. Rzuciłem okiem na tablice ogłoszeń, gdzie szykowała się walka dwóch oponentów, jeden z nich miał niedługo stanąć ze mną do półfinału. Natsume i Yoichi. Gdy sprawdziłem sobie ich imiona, klapnąłem na ławce niedaleko grupki, w końcu warto posłuchać, a nóż o czymś ciekawym będą rozmawiać, wzrok skupił się na drugiej części areny, gdzie pierwsza walka jeszcze trwała. Hmm, chyba przyszedłem akurat, w momencie gdy się rozkręca, ta laska...nie, w sumie oboje wyglądają potwornie!
0 x
- Natsume Yuki
- Postać porzucona
- Posty: 1885
- Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
- Wiek postaci: 31
- Ranga: Nukenin S
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=199
- GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
- Multikonta: Iwan zza Miedzy
Re: Trybuna Główna
Natsu uśmiechnął się lekko w odpowiedzi na słowa Reiki. "Nie najlepiej wyglądasz"... Ano, było to idealne skwitowanie tego, jak na chwilę obecną się czuł. Żaden człowiek, którego ciało nie powinno być podgrzewane bardziej niż to absolutnie konieczne, nie powinien nawet stawiać stopy w tym przeklętym miejscu. I tak to właśnie wygląda... liderka mówi, że masz gdzieś się udać i wziąć udział w turnieju, to jedyne co ci pozostaje, to zabrać dupę i iść na turniej. Inna sprawa, że sam Natsu i tak chciał przetestować swoje umiejętności w walce, bo póki co miał tylko jedną taką możliwość - a i wtedy był słabszy niż teraz. Nie narzekałby jednak, gdyby te pojedynki mogły się odbyć w chociaż nieco normalniejszym miejscu niż to tu... No, jedynym pocieszeniem było to, że sama Yumi Yuki również była na terenach Sabishi (jak i chyba wszyscy liderzy Rodów i Szczepów), i oznaczało to mniej więcej tyle, że ona sama najpewniej też przeżywała teraz... no, może nie katusze, ale z pewnością nie czuła się najlepiej. I nie, nie był to znak braku szacunku. Po prostu czuł się lepiej, wiedząc że jego liderka odczuwa to samo co on.
... Natsu, skończ pitolić.
-Ano, bo i nie czuję się najlepiej. Nie mogę się doczekać aż wydostanę się z tego opuszczonego przez bogów miejsca... - zaczął, po czym sięgnął do jednej z toreb po niewielki bukłak z wodą. Może i nie spełnia to wszystkich potrzeb, ale zawsze coś. - Przynajmniej można spotkać znajome twarze, no i jest na co popatrzeć. Jedna z walk już się skończyła, i to w całkiem niezłym stylu. Ten atak z zaskoczenia... A druga? - pokręcił głową, wskazując na bojujących Muraia i Inoue. - To nie jest coś, co się widuje na co dzień.
Wziął spory łyk wody, po czym spojrzał na siedzącego obok Shigeru i Reiki młodego chłopaka imieniem Toshio. Uśmiechnął się delikatnie (spod jego warg wychynął jeden z jego tygrysich kłów), po czym lekko skłonił przed nim głowę na powitanie. Co prawda był starszy, ale niech straci. Jeszcze może wyjść, że niedługo Toshio będzie ważniejszą personą niż on... chociaż, taki status nietrudno będzie osiągnąć.
-Miło mi cię poznać, Toshio. Z Shigeru i Reiką z pewnością się nie nudzicie - powiedział, lekko poszerzając uśmiech. Następnie, o ile znalazł trochę wolnego miejsca, usiadł, po czym zwrócił się z powrotem w kierunku Shigeru, przy okazji odpowiadając też na pytanie Reiki:
-Ano, mnie również tu przywiało... zawsze pojawiam się tam, gdzie się mnie najmniej można spodziewać. Tyle że zamiast tylko obserwować, biorę również udział w walkach. - Parsknął cicho. - Przynajmniej tutaj nie powinno być obawy, że atak urwie ci głowę przy samej rzyci, tak jak w Shigashi. No, i mam przy sobie Hakuhyo, który panienka Yumi pozwoliła mi nosić, a to zawsze jest otucha - dodał, z uśmiechem opierając dłoń na zdobionej, czarnej rękojeści jednego ze swoich mieczy.
... Natsu, skończ pitolić.
-Ano, bo i nie czuję się najlepiej. Nie mogę się doczekać aż wydostanę się z tego opuszczonego przez bogów miejsca... - zaczął, po czym sięgnął do jednej z toreb po niewielki bukłak z wodą. Może i nie spełnia to wszystkich potrzeb, ale zawsze coś. - Przynajmniej można spotkać znajome twarze, no i jest na co popatrzeć. Jedna z walk już się skończyła, i to w całkiem niezłym stylu. Ten atak z zaskoczenia... A druga? - pokręcił głową, wskazując na bojujących Muraia i Inoue. - To nie jest coś, co się widuje na co dzień.
Wziął spory łyk wody, po czym spojrzał na siedzącego obok Shigeru i Reiki młodego chłopaka imieniem Toshio. Uśmiechnął się delikatnie (spod jego warg wychynął jeden z jego tygrysich kłów), po czym lekko skłonił przed nim głowę na powitanie. Co prawda był starszy, ale niech straci. Jeszcze może wyjść, że niedługo Toshio będzie ważniejszą personą niż on... chociaż, taki status nietrudno będzie osiągnąć.
-Miło mi cię poznać, Toshio. Z Shigeru i Reiką z pewnością się nie nudzicie - powiedział, lekko poszerzając uśmiech. Następnie, o ile znalazł trochę wolnego miejsca, usiadł, po czym zwrócił się z powrotem w kierunku Shigeru, przy okazji odpowiadając też na pytanie Reiki:
-Ano, mnie również tu przywiało... zawsze pojawiam się tam, gdzie się mnie najmniej można spodziewać. Tyle że zamiast tylko obserwować, biorę również udział w walkach. - Parsknął cicho. - Przynajmniej tutaj nie powinno być obawy, że atak urwie ci głowę przy samej rzyci, tak jak w Shigashi. No, i mam przy sobie Hakuhyo, który panienka Yumi pozwoliła mi nosić, a to zawsze jest otucha - dodał, z uśmiechem opierając dłoń na zdobionej, czarnej rękojeści jednego ze swoich mieczy.
0 x
Re: Trybuna Główna
Radosna reakcja dziewczyny na widok Yoichiego ucieszyła go znacznie. To znaczyło, że pamiętała o nim, a nawet sprawił jej przyjemność swoją obecnością - co rzadko się zdarzało, gdyż chłopak był nieco specyficzną, głośną i upierdliwą osobą. Akira po polizaniu Reiki położył się, by móc przywitać z Akumą. Gruba skóra oraz gęsta sierść Ninkena sprawiały, że nawet silne zaciskanie się paszczy psa nie robiło wrażenia na towarzyszu rudowłosego, który dawał się dręczyć nie pozostając dłużnym - pyskiem przewracał swojego czworonogiego kolegę i trącał go nosem - takie psie, przyjazne przepychanki.
Początkowo mężczyzna siedzący obok Reiki został uznany przez młodego Inuzukę za kolejnego potencjalnego rywala w boju o względy blondynki, ale wieść, że jest bratem nieco go uspokoiła. Oczywiście randki przy obecności rodzeństwa i to męskiego nigdy nie wychodziły dobrze. Tak już było, że Ci jakoś żywili niezbyt przyjazne uczucia do zalecającego się Yoichiego. No cóż - to nie sprawiało, że chłopak się poddał w tym miejscu, a wręcz przeciwnie - postanowił się jeszcze mocniej postarać, by dobrze wypaść także w oczach Shigeru.
- Miło mi Ciebie poznać, Shigeru. Yoichi Inuzuka i Akira - jak już zostaliśmy przedstawieni. - powiedział z uśmiechem i uścisnął dłoń członka rodu Senju. Chłopak pamiętał, że dawno, dawno temu ród Inuzuka walczył razem z Senju przeciw Uchihom, ale to stare dzieje. - I Ciebie też, Toshio. - dodał podnosząc dłoń na znak przywitania. Rudzielec miał obserwować walki, ale w sumie niezbyt go to w tym momencie obchodziło - w końcu przed sobą miał znajomą piękność. Oczywiście spojrzał, gdy usłyszał, że jedna walka została zakończona i uśmiechnął się w duchu. Teraz fanki tamtego amanta musiały być niezadowolone z obrotu spraw. Ciekawe czy Yoichi zdoła je oczarować? To się okaże.
- Zawsze ja Cię mogę wziąć na kolana, gwarantuje wygodę. - rzucił do Reiki z uśmiechem, po czym usiadł obok niej. Pokiwał głową na słowa Natsume, że będzie walczył i zaśmiał się lekko.
- Dokładniej, to będziemy walczyć przeciwko sobie. - powiedział klepiąc swojego oponenta po plecach z serdecznym uśmiechem na twarzy. Cóż, w młodym Inuzuce nie było, ani trochę wrogości. Nie traktował tego jako prawdziwej walki. Akira w tym czasie dalej bawił się z Akumą, a gdy ten zmęczył się i schował pod ławkę, to Ninken zwyczajnie usiadł i w dalszym ciągu obserwował walki, by nie umknęły mu jakieś ważne szczegóły. Zdecydowanie był rozsądniejszy niż jego ludzki kompan. Miał nadzieję, że Reika jednak nie zmartwi się z powodu dwójki walczących znajomych, bo zabijać nie było wolno, a oni traktowali to zupełnie inaczej. Z góry dało się założyć, że ich walka nie będzie tak brutalna jak tej dziewczyny i Muraia.
- Jak sprawuje się Akuma? To ten wiek kiedy psy robią się nieco nieposłuszne. - postanowił zagadać do blondynki, by pociągnąć jakikolwiek temat oraz, by nie zabrzmiał jakoś dziwnie. - Chociaż mając taką właścicielkę byłbym jej całkowicie posłuszny. - dodał po chwili zupełnie zwyczajnie - jak zwykle, nieco z głupa, ale ze swoim specyficznym urokiem dalekim od szarmanckości i rycerskości prezentowanej przez tamtego pokonanego.
Początkowo mężczyzna siedzący obok Reiki został uznany przez młodego Inuzukę za kolejnego potencjalnego rywala w boju o względy blondynki, ale wieść, że jest bratem nieco go uspokoiła. Oczywiście randki przy obecności rodzeństwa i to męskiego nigdy nie wychodziły dobrze. Tak już było, że Ci jakoś żywili niezbyt przyjazne uczucia do zalecającego się Yoichiego. No cóż - to nie sprawiało, że chłopak się poddał w tym miejscu, a wręcz przeciwnie - postanowił się jeszcze mocniej postarać, by dobrze wypaść także w oczach Shigeru.
- Miło mi Ciebie poznać, Shigeru. Yoichi Inuzuka i Akira - jak już zostaliśmy przedstawieni. - powiedział z uśmiechem i uścisnął dłoń członka rodu Senju. Chłopak pamiętał, że dawno, dawno temu ród Inuzuka walczył razem z Senju przeciw Uchihom, ale to stare dzieje. - I Ciebie też, Toshio. - dodał podnosząc dłoń na znak przywitania. Rudzielec miał obserwować walki, ale w sumie niezbyt go to w tym momencie obchodziło - w końcu przed sobą miał znajomą piękność. Oczywiście spojrzał, gdy usłyszał, że jedna walka została zakończona i uśmiechnął się w duchu. Teraz fanki tamtego amanta musiały być niezadowolone z obrotu spraw. Ciekawe czy Yoichi zdoła je oczarować? To się okaże.
- Zawsze ja Cię mogę wziąć na kolana, gwarantuje wygodę. - rzucił do Reiki z uśmiechem, po czym usiadł obok niej. Pokiwał głową na słowa Natsume, że będzie walczył i zaśmiał się lekko.
- Dokładniej, to będziemy walczyć przeciwko sobie. - powiedział klepiąc swojego oponenta po plecach z serdecznym uśmiechem na twarzy. Cóż, w młodym Inuzuce nie było, ani trochę wrogości. Nie traktował tego jako prawdziwej walki. Akira w tym czasie dalej bawił się z Akumą, a gdy ten zmęczył się i schował pod ławkę, to Ninken zwyczajnie usiadł i w dalszym ciągu obserwował walki, by nie umknęły mu jakieś ważne szczegóły. Zdecydowanie był rozsądniejszy niż jego ludzki kompan. Miał nadzieję, że Reika jednak nie zmartwi się z powodu dwójki walczących znajomych, bo zabijać nie było wolno, a oni traktowali to zupełnie inaczej. Z góry dało się założyć, że ich walka nie będzie tak brutalna jak tej dziewczyny i Muraia.
- Jak sprawuje się Akuma? To ten wiek kiedy psy robią się nieco nieposłuszne. - postanowił zagadać do blondynki, by pociągnąć jakikolwiek temat oraz, by nie zabrzmiał jakoś dziwnie. - Chociaż mając taką właścicielkę byłbym jej całkowicie posłuszny. - dodał po chwili zupełnie zwyczajnie - jak zwykle, nieco z głupa, ale ze swoim specyficznym urokiem dalekim od szarmanckości i rycerskości prezentowanej przez tamtego pokonanego.
0 x
- Reika
- Martwa postać
- Posty: 2046
- Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
- Link do KP: http://www.shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=245
- Multikonta: Brak
Re: Trybuna Główna
Kiedy Shigeru i Toshio przesunęli się na ławce, a Reika zajęła swoje miejsce, Natsume i Yoichi mieli wystarczająco miejsca, żeby się dosiąść, zaś Akira ułożył się obok Akumy, od czasu do czasu szturchając go nosem i dając się tarmosić. Tak więc propozycję Yoichi, Reika skwitowała tyłko uśmiechem i szturchnęła go łokciem w ramię. Teraz, kiedy już wszyscy wygodnie siedzieli, Blondynka mogła spokojnie ogarnąć, co się dzieje na arenach. Pozszywany mężczyzna zażarcie walczył z rudowłosą kobietą, która teraz wcale nie przypominała człowieka, a jakiegoś demona. Walka na tej części areny była naprawdę brutalna i ostra, a wybuchające notki tylko potęgowały chaos. Na drugiej arenie zaś Ichirou stworzył dwa klony z...piasku? A więc manipulował piaskiem. Ciekawa umiejętność i dość przykra, gdy sypnie się komuś w oczy. Uważnie obserwowała tą parę i już miała odwrócić wzrok, żeby zagadać do Yoichi, kiedy coś białego wyrosło z podłoża i przebiło nogi Ichirou. Polała się krew, a Reika momentalnie zachłysnęła się oddechem i szybko odwróciła głowę, chowając twarz w ramieniu Yoichi, który siedział obok. To musiało boleć. Aż ją skręciło na samą myśl co teraz czuł Ichirou. Czy zostanie przez to kaleką? Oby nie. Powoli znowu spojrzała na arenę, gdzie dwóch medyków odcinało to białe coś i zabierało rannego w trybie pilnym do szpitala.
- To nazywasz niezłym stylem? - Zapytała Natsu drżącym głosem. - To było...okrutne. Mógł go zabić. Mam nadzieję, że nie zrobił z niego kaleki, bo osobiście się z nim rozprawię...
W tym momencie Blondynka trzęsła się lekko ze strachu o zdrowie Ichirou i z gniewu na jego przeciwnika, który postanowił w tak brutalny sposób zakończyć walkę. Miała ochotę przetrzepać mu skórę za tak wredny ruch, ale słowa Natsume chwilowo zwróciły jej uwagę, a zaraz potem spojrzała ze zdumieniem na Yoichi, który dopowiedział swoje.
- Będziecie walczyć przeciwko sobie? - Zapytała zdumiona i jednocześnie przestraszona, patrząc to na jednego, to na drugiego. - Nawet nie chcę na to patrzeć. Nie zniosę widoku kolejnych ran. Co innego patrzeć na kogoś, kogo się wcale nie zna, ale gdy znam osobę, jej cierpienie wierci mi dziurę w sercu. Będę kibicować wam obu, ale nie dam rady tego oglądać. Przepraszam...
Postanowiła, że gdy obaj wejdą na arenę, zostawi Akumę pod opieką Toshio i Shigeru, a sama uda się do szpitala, aby odwiedzić Ichirou. Nie da rady obserwować tego pojedynku, za to zaczęła się zastanawiać, który z nich może zdobyć przewagę i wygrać. Znała możliwości obu z nich, dlatego też mogła co nieco sobie wyobrazić. Jej rozmyślania przerwał Yoichi, który najwyraźniej próbował zmienić temat i nawiązać rozmowę. Skupiła więc na nim uwagę.
- Sprawuje się całkiem dobrze. - Odpowiedziała. - Miał trochę buntownicze nastawienie do smyczy, ale w końcu udało mi się nauczyć go na niej chodzić. Czasami jeszcze trochę szarpie i ciągnie, ale to dlatego że jest młody i ciekawski. Wszędzie go pełno.
Znieruchomiała gwałtownie, gdy usłyszała ironiczne pytanie na temat spektaklu. Błyskawicznie przeniosła wzrok na tego, kto je zadał i dostrzegła rywala Ichirou, spoglądającego na nich oschle. Nawet nie było mu przykro z tego powodu, jak potraktował swojego przeciwnika! W tej chwili z całego serca znienawidziła tego białowłosego chłopaka, który bezczelnie jeszcze tu przylazł, żeby się napawać swoim zwycięstwem. Spięła wszystkie mięśnie i zgrzytnęła zębami. Był w zasięgu jej ataku i bez problemu mogłaby się na niego rzucić ale wiedziała, że chłopaki na pewno od razu ją powstrzymają, więc nie warto było teraz się w to mieszać. Będzie jeszcze okazja.
- Na Twoim miejscu pilnowałabym teraz pleców. - Warknęła lodowato, wbijając w niego mordercze spojrzenie.
Czy to była groźba? Można to tak nazwać, choć Reika użyłaby tu raczej stwierdzenia ''ostrzeżenie'', bo właśnie to robiła. Ostrzegała go, że jeśli się jej następnym razem nawinie, go porachuje mu wszystkie kości...
- To nazywasz niezłym stylem? - Zapytała Natsu drżącym głosem. - To było...okrutne. Mógł go zabić. Mam nadzieję, że nie zrobił z niego kaleki, bo osobiście się z nim rozprawię...
W tym momencie Blondynka trzęsła się lekko ze strachu o zdrowie Ichirou i z gniewu na jego przeciwnika, który postanowił w tak brutalny sposób zakończyć walkę. Miała ochotę przetrzepać mu skórę za tak wredny ruch, ale słowa Natsume chwilowo zwróciły jej uwagę, a zaraz potem spojrzała ze zdumieniem na Yoichi, który dopowiedział swoje.
- Będziecie walczyć przeciwko sobie? - Zapytała zdumiona i jednocześnie przestraszona, patrząc to na jednego, to na drugiego. - Nawet nie chcę na to patrzeć. Nie zniosę widoku kolejnych ran. Co innego patrzeć na kogoś, kogo się wcale nie zna, ale gdy znam osobę, jej cierpienie wierci mi dziurę w sercu. Będę kibicować wam obu, ale nie dam rady tego oglądać. Przepraszam...
Postanowiła, że gdy obaj wejdą na arenę, zostawi Akumę pod opieką Toshio i Shigeru, a sama uda się do szpitala, aby odwiedzić Ichirou. Nie da rady obserwować tego pojedynku, za to zaczęła się zastanawiać, który z nich może zdobyć przewagę i wygrać. Znała możliwości obu z nich, dlatego też mogła co nieco sobie wyobrazić. Jej rozmyślania przerwał Yoichi, który najwyraźniej próbował zmienić temat i nawiązać rozmowę. Skupiła więc na nim uwagę.
- Sprawuje się całkiem dobrze. - Odpowiedziała. - Miał trochę buntownicze nastawienie do smyczy, ale w końcu udało mi się nauczyć go na niej chodzić. Czasami jeszcze trochę szarpie i ciągnie, ale to dlatego że jest młody i ciekawski. Wszędzie go pełno.
Znieruchomiała gwałtownie, gdy usłyszała ironiczne pytanie na temat spektaklu. Błyskawicznie przeniosła wzrok na tego, kto je zadał i dostrzegła rywala Ichirou, spoglądającego na nich oschle. Nawet nie było mu przykro z tego powodu, jak potraktował swojego przeciwnika! W tej chwili z całego serca znienawidziła tego białowłosego chłopaka, który bezczelnie jeszcze tu przylazł, żeby się napawać swoim zwycięstwem. Spięła wszystkie mięśnie i zgrzytnęła zębami. Był w zasięgu jej ataku i bez problemu mogłaby się na niego rzucić ale wiedziała, że chłopaki na pewno od razu ją powstrzymają, więc nie warto było teraz się w to mieszać. Będzie jeszcze okazja.
- Na Twoim miejscu pilnowałabym teraz pleców. - Warknęła lodowato, wbijając w niego mordercze spojrzenie.
Czy to była groźba? Można to tak nazwać, choć Reika użyłaby tu raczej stwierdzenia ''ostrzeżenie'', bo właśnie to robiła. Ostrzegała go, że jeśli się jej następnym razem nawinie, go porachuje mu wszystkie kości...
0 x


|| Karta Postaci || Pieniądze || Punkty Historii || Głos ||
Re: Trybuna Główna
Yukiko siedział i dumał nad słowami blondynki, jednocześnie wgapiając się w dużo brutalniejszą walkę po drugiej stronie areny...Cholera! W końcu nie wytrzymał i coś w nim pękło, mimo to musiał myśleć chłodno, bo byli tu potencjalni przeciwnicy i nie mógł pokazać swoich uczuć...uczuć? Tak ten kaguya je miał! Jego miecz i tarcza rozpadły się na kawałeczki, podniósł jedynie niewielki element i schował go w kieszeń, po czym wstał i ruszył w dół, ponownie mijając grupę, tym razem podszedł dużo bliżej i się zatrzymał, lecz nie spojrzał nawet na nikogo z nich, wzrok wbijał twardo w arenę. -Jeśli masz ochotę...
Przełknął ślinę i złapał głębszy oddech. -...to masz okazje, Po czym odwrócił się plecami i nie obracając się, skierował się w stronę wyjścia z areny. Weź kolegów, nie brudź sobie rąk krwią, tak jak i ja to zrobiłem.
Ten turniej co raz bardziej był mu nie na rękę, zaczął nawet powoli myśleć o rezygnacji, czy to słowa tej dziewczyny to sprawiły, czy radość przeklętego tłumu, gdy jego rywal został trafiony...sam do końca nawet tego nie wiedział.
z/t
Przełknął ślinę i złapał głębszy oddech. -...to masz okazje, Po czym odwrócił się plecami i nie obracając się, skierował się w stronę wyjścia z areny. Weź kolegów, nie brudź sobie rąk krwią, tak jak i ja to zrobiłem.
Ten turniej co raz bardziej był mu nie na rękę, zaczął nawet powoli myśleć o rezygnacji, czy to słowa tej dziewczyny to sprawiły, czy radość przeklętego tłumu, gdy jego rywal został trafiony...sam do końca nawet tego nie wiedział.
z/t
0 x
Re: Trybuna Główna
Odpowiednio uzupełniając swoje zapasy wyczerpane podczas walki przygotował się na kolejne starcie. Może i jego potyczka była szyba. Nie może a na pewno, jednak raczej każdemu było to na rękę. I widzom którzy otrzymali krótkie, acz niezwykle intensywne widowisko, i organizatorom, którzy szybciej przejdą do kolejnych potyczek. No i przede wszystkim samemu Muraiowi, który będzie miał więcej czasu na przyjrzenie się potencjalnym przeciwnikom. Wchodząc po stopniach w kierunku trybun zauważył, że leczenie faktycznie dało dobre rezultaty, i o ile całkiem niedawno był wrakiem człowieka, o ile człowiekiem można go nazwać, to teraz mógłby spokojnie walczyć z dwoma takimi bestiami! Chociaż nie, stwierdzenie to było całkowicie niepoparte wcześniejszymi doświadczeniami, gdy ledwo wygrał w pierwszej walce. Ile zostało mu chakry? Zdecydowanie za mało by kontynuować walkę, więc ten ostatni ruch był ruchem o wszystko. Nadal nie potrafił sobie wybaczyć, że dał się po prostu uderzyć, niczym jakaś kukła treningowa. Mogło go to kosztować życie i tego błędu zapewne nie wybaczy sobie przez długi, długi czas. W końcu wszedł na trybuny, akurat w momencie, gdy komentator płci żeńskiej zapowiadał kolejną walkę. Yoshimitsu Uchiha kontra Ranmaru Hideo? Nazwisko tego pierwszego wywołało u niego mieszane uczucia. To byli oni, z tymi niezwykłymi czerwonymi oczyma. Natychmiast przypomniał sobie wydarzenia w Antai i przywódcę rodu Uchiha z którym miał wątpliwą przyjemność się spotkać. I przy okazji dowiedział się, że druga walka też się skończyła. W sumie to nieźle, ale w ciągu tych czterech godzin mogło się jeszcze dużo wydarzyć. Wypełnione ludźmi trybuny ponownie wypełniły się wiwatami i okrzykami zagrzewającymi do walki. Za dużo ludzi, zdecydowanie. Może i turniej zapowiadał się interesująco, ale chętnie wróciłby do swojego domu. W ciszy i spokoju, tylko w swoim towarzystwie. Tutaj był skazany na towarzystwo tych wszystkich ludzi wokoło. Usiadł na jakimś wolnym miejscu, niedaleko... jak mu było? Yoichi z jego psem, Akirą. I kilkoma rozmawiającymi osobami, których nie znał i niespecjalnie czuł potrzebę integrowania się z nimi. Tylko lekko machnął ręką Yoichiemu w geście pozdrowienia. Następnie odwrócił się i obserwował kolejne pojedynki.
0 x
Re: Trybuna Główna
Oglądał to co działo się przed jego oczyma, nie śmiał wątpić w potęgę swojej kochanki, znał ją na tyle by wiedzieć, iż nie ma szans na przegraną z takim przeciwnikiem. Jednak od tego momentu każda sekunda walki wydawała mu się nieznana... Czuł się jak gdyby jego oczekiwania przerosły go o wielką niezmierzoną skalę. Kolejny wybuch, tafla kurzu zmieszanego z piachem unosiła się raz za razem nad podłożem walki zasłaniając nieprzenikliwą zasłoną na kilka sekund wynik kolejnego starcia. Dłonie Yoshiego wbite w barierkę miażdżyły ją objęciem palców, ta drżała... Ze strachu czy poprzez siłę która na nią. Jego twarz przybierała na zdenerwowaniu. Kolejny ruch, następne zderzenie, tym razem doszło do czegoś większego usłyszał trzask, ryk i krzyk? A może mu się wydawało. Urojenie, dziwny objaw, zapoznał się z nim właśnie teraz, jednak czemu? Martwił się o nią? Towarzyszyło mu to ludzkie uczucie którego nigdy nie zaznał... Martwił się. Tak to była prawda. Nie zdawał sobie z tego sprawy, iż właśnie to nawiedza jego myśli. Maskował to pod narastającym gniewem. Gniew? To kolejne uczucie z którego nie zdawał sobie sprawy, to zjawisko można było policzyć u niego na ręce, która nie posiada wszystkich palców. Gniew, zamartwianie się, cóż dalej pojawi się w jego umyśle tworząc warstwę niepotrzebnych myśli.
-Zabij go wreszcie...-głos rozbrzmiał na trybunach, utopiony nim zdążył przejść przez kolejne napotkane ucho przez fale narastających wiwatów. Papieros który przez pewien czas tlił się w jego ustach, już od jakiegoś czasu skończył się, zatrzymując na samym końcu. Zaczynał odczuwać ciepło płynące z rozgrzanego filtru, przepuszczał to obok siebie. Popiół już dawno upadł pod nogi, rozwiany po całym mieście przez kolejny podmuch eksplozji. A kiedy ostatnia kurtyna opadła, kiedy wiedział, iż zaczyna być bardzo źle, widząc swoją Inu w większych ranach niż on w całym swoim życiu przyjął na własne ciało krzyknął jak najgłośniej się tylko dało.
-ZOSTAW JĄ!
Krzyk rozniósł się po całej arenie... Tak by mogło się wydawać, bo przecież wyciągnął ze swojego gardła każdą strunę i szarpnął nimi z całej siły jaką dzierżył we własnym ciele. Jednak mimo tego tenże krzyk nie dotarł nawet do jego uszów. Wariował... To dobre określenie na to co umysł robił z jego własnym ciałem.
-Prze... Krzyknąłem... nie?-tym razem był pewny że usłyszał, jednak to były jego własne myśli. Ślepia zatrzymały się teraz w jednym martwym punkcie, na ciele Inu. Widział co się dzieje, a jednak nie. Cały umysł objął teraz jego obraz swoją własną zagadką, którą stworzył sam między kłębiącymi się uczuciami o których nie zdawał sobie do tego miejsca sprawy. Jednak nim zdążył zrozumieć i wyjaśnić sobie co właśnie się z nim dzieje, ominęło go to co się zdarzyło przy samym końcu walki, moment w którym Rudowłosa przegrała i opuściła arenę. Do jego uszu dotarło jednak jego imię... Nazwisko zostało ominięte. Obudził się i dostrzegł stojącą na środku kobietę, sędziego.
-Koniec...? Czekaj, co się właściwie przed momentem stało?-rzucił między siebie kolejne pytanie. Choć tym razem brakowało mu już czasu, zacisnął dłonie jeszcze mocniej niż pozwalały mu na to mięśnie, jak się zaraz okazało już nie trzymał w dłoniach chłodnej barierki. Jedną rękę trzymał na swym tanto, drugą natomiast przebijał właśnie naskórek. Uśmiechnął się z nieznanego mu powodu, wszelka myśl zniknęła...
Pochłonięte przez to co co było jego największą częścią, przez jego drugie "ja", o wiele straszniejsze niż sama pełna przemiana Rudowłosej. Domyślał się, iż Inu przegrała, jednak żyje. Tym samym tuż pod jego nosem wymalował się priorytetowy cel, nosił imię Murai! By tego dokonać nie może bawić się ze swoim przeciwnikiem nawet w najmniejszym stopniu. Dłonie zwisały już wzdłuż ciała, by zaraz usadowić się na środku brzucha, w kieszeni gdzie istniał jego jeden z pierwszych i ulubionych technik walki. Zamknął na dosłownie kilka sekund ślepia. Nim otworzył ślepia wskoczył na barierkę tuż przed skrajem areny. Wiwatujący ludzie przyprawiali go o irytację, banda nic niewartych żywych trupów, które nie są warte jego spojrzenia. Przelał chakre do stóp i zrobił krok w dół, otwierając jednocześnie ślepia...
-Zabij go wreszcie...-głos rozbrzmiał na trybunach, utopiony nim zdążył przejść przez kolejne napotkane ucho przez fale narastających wiwatów. Papieros który przez pewien czas tlił się w jego ustach, już od jakiegoś czasu skończył się, zatrzymując na samym końcu. Zaczynał odczuwać ciepło płynące z rozgrzanego filtru, przepuszczał to obok siebie. Popiół już dawno upadł pod nogi, rozwiany po całym mieście przez kolejny podmuch eksplozji. A kiedy ostatnia kurtyna opadła, kiedy wiedział, iż zaczyna być bardzo źle, widząc swoją Inu w większych ranach niż on w całym swoim życiu przyjął na własne ciało krzyknął jak najgłośniej się tylko dało.
-ZOSTAW JĄ!
Krzyk rozniósł się po całej arenie... Tak by mogło się wydawać, bo przecież wyciągnął ze swojego gardła każdą strunę i szarpnął nimi z całej siły jaką dzierżył we własnym ciele. Jednak mimo tego tenże krzyk nie dotarł nawet do jego uszów. Wariował... To dobre określenie na to co umysł robił z jego własnym ciałem.
-Prze... Krzyknąłem... nie?-tym razem był pewny że usłyszał, jednak to były jego własne myśli. Ślepia zatrzymały się teraz w jednym martwym punkcie, na ciele Inu. Widział co się dzieje, a jednak nie. Cały umysł objął teraz jego obraz swoją własną zagadką, którą stworzył sam między kłębiącymi się uczuciami o których nie zdawał sobie do tego miejsca sprawy. Jednak nim zdążył zrozumieć i wyjaśnić sobie co właśnie się z nim dzieje, ominęło go to co się zdarzyło przy samym końcu walki, moment w którym Rudowłosa przegrała i opuściła arenę. Do jego uszu dotarło jednak jego imię... Nazwisko zostało ominięte. Obudził się i dostrzegł stojącą na środku kobietę, sędziego.
-Koniec...? Czekaj, co się właściwie przed momentem stało?-rzucił między siebie kolejne pytanie. Choć tym razem brakowało mu już czasu, zacisnął dłonie jeszcze mocniej niż pozwalały mu na to mięśnie, jak się zaraz okazało już nie trzymał w dłoniach chłodnej barierki. Jedną rękę trzymał na swym tanto, drugą natomiast przebijał właśnie naskórek. Uśmiechnął się z nieznanego mu powodu, wszelka myśl zniknęła...
Pochłonięte przez to co co było jego największą częścią, przez jego drugie "ja", o wiele straszniejsze niż sama pełna przemiana Rudowłosej. Domyślał się, iż Inu przegrała, jednak żyje. Tym samym tuż pod jego nosem wymalował się priorytetowy cel, nosił imię Murai! By tego dokonać nie może bawić się ze swoim przeciwnikiem nawet w najmniejszym stopniu. Dłonie zwisały już wzdłuż ciała, by zaraz usadowić się na środku brzucha, w kieszeni gdzie istniał jego jeden z pierwszych i ulubionych technik walki. Zamknął na dosłownie kilka sekund ślepia. Nim otworzył ślepia wskoczył na barierkę tuż przed skrajem areny. Wiwatujący ludzie przyprawiali go o irytację, banda nic niewartych żywych trupów, które nie są warte jego spojrzenia. Przelał chakre do stóp i zrobił krok w dół, otwierając jednocześnie ślepia...
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości