Tawerna "U Nieśmiertelnych"

Miasteczko przylegające do areny. Można tu uzupełnić zapasy, spędzić trochę czasu w hotelach, odpocząć po wędrówkach, oraz co najważniejsze - poczekać na walki na Sachū no Senjō.
Awatar użytkownika
Rokuramen Sennin
Support
Posty: 1033
Rejestracja: 12 lut 2015, o 13:07
Multikonta: Akihiko Maji i Jugo Misaki

Tawerna "U Nieśmiertelnych"

Post autor: Rokuramen Sennin »

0 x
Support i twórca najlepszego ramen w świecie shinobi
Yoichi

Re: Tawerna "U Nieśmiertelnych"

Post autor: Yoichi »

Podróż minęła znacznie szybciej niż Yoichi myślał. Niby Sabishi było sąsiadem Shigashi no Kibu, ale i tak na miejscu byli w mgnieniu oka. Jednak nie dla wszystkich ta trasa była tak przyjemnie błyskawiczna, gdyż Akira miał zupełnie odmienne zdanie. Przez całą drogę był zmuszony wysłuchiwać swojego kompana, który bez przerwy opowiadał jak łatwo rozprawi się z przeciwnikami na turnieju, jak wiele chwały zyska, jak wiele zarobi, jak bardzo będą go podziwiać kobiety i tak dalej, i tak w kółko. Czworonóg dobrze wiedział, że nie ma co przerywać nawet chłopakowi, bo to zda się na nic. Współpracowali już wiele lat zatem znali się jak nikt inny.
Naturalnie pierwsze miejsce jakie wybrali do odwiedzenia było tawerną. To w takich przybytkach można dowiedzieć się najwięcej o... w sumie każdym temacie. Wszyscy po pewnej dawce alkoholu zmieniali się w znawców, mędrców i innych fachowców od filozofii i rzemiosła. Najłatwiej jednak i tak było zdobyć przydatne informacje o najbliższym otoczeniu, a w tym przypadku dobrze byłoby się dowiedzieć czegoś konkretniejszego o samym turnieju. Yoichi wraz z Akirą natychmiast wyruszyli nie zastanawiając się nawet z kim przyjdzie im walczyć, na jakiej arenie, czy to walki na śmierć i życie oraz jaka jest nagroda. To wszystko było zagadką. Miła miejscowa dziewczyna natychmiast pokierowała ich do tawerny "U Nieśmiertelnych". Zapytana o pochodzenie nazwy opowiedziała również historię tego miejsca co zaciekawiło akurat rudowłosego, lecz wciąż nie mocniej niż sama uroda urokliwej przewodniczki. Nie skusiła się na zaproszenie młodego Inuzuki, który chciał ją lepiej poznać wykręcając się obowiązkami. Nie nalegał zbytnio, by nie wyjść na desperata. Skoro nie uległa jego urokowi, to znaczyło, że trzeba na nią poświęcić znacznie więcej czasu, a sam dwudziestolatek nie miał pojęcia czy zabawi tutaj na tyle długo, by ją uwieść.
Wejście do środka było chyba najprzyjemniejszą rzeczą jaka spotkała Yoichiego od wielu dni. Niby mieszkał w sąsiedniej prowincji, ale w niej nie panowały tak nieznośne temperatury jak tutaj - w Sabishi. Podziemna tawerna została obdarzona chłodem tak cudownym, że młodzieniec stwierdził, iż szybko lokalu nie opuści. Swoją drogą - z samego faktu odpoczynku od tego skwaru miejsce to mogło cieszyć się popularnością. Oczywiście natychmiast w zielone oko chłopaka rzuciły się wszechobecne ozdoby z kości. Czaszki na ścianach, a nawet żyrandol w pełni wykonany z kości. Ilość tego wszystkiego wskazywała jak wielu wyśmienitych wojowników musiało zginąć na arenie i jak wielka to była tradycja. Jednocześnie rudowłosy zapragnął nie dołączać do kolekcji, jak i również odmówić wiecznej biesiady z duchami innych. Pewność siebie pewnością siebie, ale świadomość, że jest się zaledwie Doko, a Ci tutaj zapewne byli znacznie bardziej znanymi personami, a i tak polegli była nieco przytłaczająca. Yoichiego pocieszał fakt, że walki na śmierć i życie raczej nie będzie, a jemu będzie dane ścierać się z mniej-więcej równymi sobie. Przynajmniej miał taką nadzieję.
Nie zatrzymywał się długo przy barze. Zamówił chłodny napitek, którym było piwo oraz trochę smażonego mięsa, gdyż nie był bardzo głodny, a jedynie miał smak coś zjeść. Zajął swoje miejsce gdzieś w środku lokalu, przy stoliku na cztery osoby. Osób wewnątrz nie było jeszcze wiele - zapewne wynikało to z faktu sporego kawałku czasu do turnieju. Powoli będzie tutaj coraz więcej ludzi przywracając dawną świetność tawernie. Piwo dostał natychmiast, a na jedzenie musiał chwilę poczekać. Zrobił to przy szynkwasie, więc ze swoim zamówieniem dopiero zasiadł.
- Yusetsu wyglądało znacznie przyjaźniej. - powiedział do Akiry, który zajął miejsce obok krzesła chłopaka. Yoichi podniósł palcami jeden z kawałków smażonego mięsa i rzucił psu, który w locie połknął kąsek, a następnie zaszczekał, odpowiadając "Znacznie". Młodzieniec upił łyk swojego piwa i rozglądnął się ponownie po całym miejscu lustrując swoim szmaragdowym okiem zebranych. Ninken zaszczekał kilkukrotnie, co znaczyło "Szukasz jakiejś kobiety? Powinieneś przyglądnąć się każdemu. Możemy z nimi walczyć. Im więcej wiemy, tym łatwiej pójdzie". Dwudziestolatek się lekko zaśmiał spoglądając na czworonoga.
- Szukam jakiejś pięknej niewiasty. Takie racjonalne sprawy zostawiam Tobie. Zresztą i tak już pewnie przyglądnąłeś się każdemu. Nikt nie podejrzewa psa o zbieranie informacji. - powiedział i znów rzucił kawałek mięsa Akirze, który po raz kolejny jednym kłapnięciem swojego dużego pyska sprawił, że kąsek znikł. Tym razem nie odpowiedział, bo niestety rudowłosy miał rację. Tak więc siedzieli i powoli zjadali swoje jedzenie, a Yoichi popijał chłodne piwo.
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Tawerna "U Nieśmiertelnych"

Post autor: Natsume Yuki »

Natsume wkroczył do tawerny, przecierając czoło z potu, który oblał całe jego ciało. Na litość boską, jak to możliwe że ludzie w ogóle potrafili żyć w takich powalonych warunkach?! Przecież to cholerne słońce potrafi wyssać z człowieka całą energię życiową, jaką tylko da się nagromadzić... Każda sekunda, którą Yuki spędził na zewnątrz, odczuwał tak jakby cały czas stał w żywym ogniu. Cholera, w takich miejscach jego obniżona temperatura ciała ani troszeczkę się nie przydawała. Zdjął z ciała szatę zewnętrzną i szal, którymi starał się ochronić przed zabójczymi promieniami, rozszerzył tunikę tak, by odsłonić klatkę piersiową, i padł jak zabity na jedną z ław w prawej, małej nawie. Trzeba jednak było przyznać, że w tym budynku nawet dało się wytrzymać... jedyne, co było troszeczkę niepokojące, to te wszystkie czaszki, mające pewnie być częścią zdobień szynku... chłopak westchnął, ciesząc się odrobiną chłodu.
-Poproszę jakiś orzeźwiający napój. Najlepiej mocno schłodzony - powiedział zmęczonym tonem w kierunku karczmarza, po czym oklapł na oparcie, splatając ręce na klatce piersiowej. Za jakie grzechy...
Cóż, przynajmniej przez ten czas oczekiwania na napój mógł kontemplować wyposażenie i architekturę "U Nieśmiertelnych". Musiał przyznać, że była to dość imponująca budowla, nawet pomimo swojej prostoty i położenia pod ziemią. Kształt krzyża mógł może sugerować śmierć, półmrok nadawał temu miejscu niesamowity klimat. Do tego ten chłód i wkomponowane do każdego segmentu czaszki. Poczuł, że w sumie historia tego miejsca może być bardziej interesująca, niż niektórzy mogliby się spodziewać... co prawda był w tym miejscu pierwszy raz i miał tutaj raczej walczyć niż kontemplować, ale zawsze to jakieś nowe doświadczenia w życiu.
Po chwili podszedł do niego karczmarz, stawiając przed nim jakiś napój. Nazwał to kumysem. A wyglądało jak mleko... pierwszy raz widział coś takiego. Niepewnie wziął jeden łyk...
Kurde, znakomite!
0 x
Yoshimitsu

Re: Tawerna "U Nieśmiertelnych"

Post autor: Yoshimitsu »

Yoshi wraz z Inu, oświeceni ostatnimi pogłoskami, iż w pewnym miejscu będzie działo się coś ciekawego, postanowili udać się w ów punkt na świecie by zabić niezaspokojone chęci czy też ciążącą na nich nudę. Bo gdzieżby ten morderczy duet mógłby się udać jak w miejsce gdzie legalnie będą mogli nieść za sobą walkę krwi, kładąc przed sobą coraz to kolejne metry dywanu z trupów. Niczym przewodnik Czerwony Król szedł przed siebie, krok za krokiem, stawiał po kolejnej ścieżce, smuga kurzu ciągnęła się między jego stopami od czasu do czasu na moment je przysłaniając. Niemo kroczył, aż wreszcie dotarli pod miejsce które wyglądało dosyć... Interesująco jak dla samego Uchihy. Westchnął i powiedział w stronę Inu, stojąc tuż przed drzwiami. -Może tutaj dowiemy się dokładnie co i jak.
Chwycił pewnie za klamkę, silna dłoń zacisnęła się mocno i powoli opadła na dół. Cichy skrzyp, drzwi zostały otwarte, powoli przesunęły się do środka. Ci dwoje zaraz tam weszli i usadowili się gdzieś gdzie cień ukryje ich słowa...

/krótko żeby zdążyć bo przecie do dziś czas. Także wraz z Inu sobie siadamy jak na teraz i czekamy...
0 x
Murai

Re: Tawerna "U Nieśmiertelnych"

Post autor: Murai »

Natychmiast po przybyciu do miasteczka odszukał tawernę. Miejsce, gdzie zdecydowana większość przyjezdnych się zatrzymuje. Często w takich można posłuchać czyiś rozmów, dowiedzieć się interesujących rzeczy albo też zwyczajnie się napić. Przynajmniej w teorii, w praktyce prawie zawsze ludzie gadali o swoich prywatnych problemach, które nikogo nie obchodziły. A w szczególności takiego NInja. Miał jednak nadzieję, że to miejsce będzie zdecydowanie inaczej. W końcu jest to tawerna o bardzo specyficznej nazwie, położona obok areny o bogatej historii i niezwykłej strukturze. Jeśli była jakaś knajpa, w której z pewnością można było usłyszeć o czymś nieziemsko interesującym, to na pewno musiało być tutaj. Wszedł do środka. O dziwo ta znajdowała się nieco pod ziemią. Bardzo sprytne, w środku było chłodniej niż na zewnątrz. Projektanci i budowniczy wykazali się nie lada pomysłowością, jemu samemu z pewnością by to do głowy nie przyszło. Zamknął za sobą drzwi i natychmiast docenił niezwykły wystrój w postaci czaszek w ścianie. Rozsądek podpowiadał mu, że są to czaszki niegdyś poległych na arenie. Miał nadzieję, że jego czaszki nie będą próbowali tam umieścić, ale miał dwa "ale" - nie zamierzał przegrać i nie miał czaszki. No i jeszcze zwyczaj ten pewnie praktykowany był w dawnych czasach. Oby. Podszedł do barmana i natychmiast poprosił o napitek jakże przez niego uwielbiany. Można wręcz zaryzykować stwierdzenie, że nic innego nie pił.
-Proszę zieloną herbatę. - rzekł do przedstawiciela cechu karczmarskiego. Ten lekko uniósł brwi, ale podał to o co młodzieniec poprosił. Wziął kubek z ciepłym napojem, rzucił trochę grosza za usługę i usiadł przy jednym ze stolików, gdzie samotnie popijał herbatę. Nie przepadał za alkoholem, zresztą ten nie za bardzo go pociągał. Wizja upijania się na umór czy używania go jako "ściągacza ograniczników mózgu" nie była dla niego możliwa, a chyba właśnie po to jest. A pozostałe napoje? Mimo wszystko wolał pozostać przy swojej herbacie, niegdyś rozgrzewającej i przynoszącej specyficznie kojące ukojenie, teraz przepływające bez sensu. Potęga przyzwyczajenia.
0 x
Inoue

Re: Tawerna "U Nieśmiertelnych"

Post autor: Inoue »

Dotarli do pewnego miejsca zwanego Sabishi, Inu zaczęła się zastanawiać nad tym, czy kiedykolwiek tutaj była. Powątpiewała, szczególnie że nie było tutaj niczego niesamowitego. Gdzie tylko spojrzała, rozciągały się piaszczyste. niekończące się wydmy, stykały się one z nieskalanym niebem tworząc miarowy widnokrąg, który był z każdej strony taki sam. W tym miejscu nie było nic charakterystycznego, każdy jego skraj był tak samo monotonny i nudny, tudzież dziewczyna zaczęła być mocno marudna. Yoshi zachowywał całkowitą ciszę, co jeszcze bardziej ją irytowało w tym miejscu, w którym jedynym dźwiękiem był szum wiatru, który dmuchał z siłą anorektyka. Zaczęła więc gadać do siebie, narzekać na piach, który irytującą wpadał do jej butów i robił nachalny peeling stóp. Najgorsza jednak była temperatura. Powątpiewała w zmysł orientacji swojego ukochanego, co rusz przeczesywała grzywkę by odsłonić mokre od potu czoło, pojedyncze jego krople ściekały po jej rumianych policzkach żłobiąc ślad, który parował w błyskawicznym tempie. - Tu jest kurwa gorąco! - Warczała co jakiś czas nie wiedząc co z sobą zrobić.
Nadszedł jednak czas kiedy odnaleźli jakieś dziwne miasto. Ruda z pewnością by go nie znalazła, ale Yoshi odznaczył się w tej sytuacji doskonałą intuicją. Odnalazł również tawernę, która wyglądała dość ciekawie z zewnątrz. Drzwi rozwarły się z cichym skrzypnięciem pod naciskiem Czerwonego, przywitał ich chłodny powiew piwniczego powietrza. - Chłód! O matko! - oznajmiła spostrzegawczo. Dwójka zeszła na dół, znaleźli się pod ziemią. Cały wystrój był wręcz fascynujący, chłodził entuzjazm przybyłych zapalczywych wojowników. Dziewczyna przeczesała miejsce bystrym wzrokiem po czym skierowała go na swojego lubego. - Domyślam się, że ci się tu podoba...- Oznajmiła. Obydwoje usadowili się w miejscu, który był najbardziej skromny i ukryty. Dziewczyna rozsiadła się na wygodnym krześle delektując się chłodem okalającym jej zgrzaną skórę. - Nie wychodzę stąd! - oznajmiła po czym po raz kolejny rozejrzała się po tawernie w celu zaznajomienia się z nią jak i z osobami znajdującymi się w jej wnętrzu. Kogóż to przywiał los w te niechlubne miejsce?
Otóż znalazła jakiegoś kolesia z psem....ów koleś miał pomarańczowe włosy, niemalże rude. Ostatnio ten kolor był chyba w modzie. Obok niego biegał pchlarz, który był wyjątkowo uroczy. Wzrok dziewczyny przez dłuższy czas obserwował poczynania psiaka, była przedstawicielką klanu Juugo więc zwierzęta stanowiły część jej fascynacji, w dodatku potrafiła się z nimi porozumieć. Może zdoła coś zrozumieć z jego szczeknięć? Kolejną osobą był mężczyzna, któremu również doskwierała wysoka temperatura. Łączyła się z nim w bólu. Wyglądał dodatkowo na słabego kolesia, szczególnie że nie odznaczał się wysokim wzrostem czy też mocną budową ciała. Może jednak kryje w sobie jakieś asy w rękawie? Ostatnia osoba była chyba najbardziej specyficzna. Miała dziwne szwy przy ustach oraz nienaturalny kolor oczów. Było to trochę niepokojące, ruda nie miała pojęcia co o tym myśleć, nie potrafiła jednoznacznie określić tej osoby. Emanowała jednak tajemniczą aurą, która się Inu nie podobała. Było to trochę egoistyczne gdyż sama ruda nie przedstawiała się zbyt przyjaźnie. No może jednak wyglądała na sympatyczną kiedy w grę nie wchodziła walka i używanie morderczych technik. Jednakże częściej była tą miłą dziewczynką!
Położyła się na blacie i złapała za menu. Chciała coś wypić, zaschło jej w gardle. Zamówiła standardowe piwo. Z sokiem, typowo po babsku. Czekała na zamówienie opierając policzek o skrzyżowane ręce.
0 x
Yoshimitsu

Re: Tawerna "U Nieśmiertelnych"

Post autor: Yoshimitsu »

Siedział już na krześle, nie mógł ukrywać, że i jemu nie podoba się tutejszy klimat. Krople potu mknęły co jakiś czas po jego policzkach czy czole. Westchnął głęboko, poprawiając swój siad. Spojrzał na Inu, która jak zwykle od razu przeszła do rozglądania się po wszystkich kątach tego miejsca. Niczym specjalnym go nie zaskoczył ten manewr, a także chwila przestoju kiedy dostrzegła zwierza, a dokładnie psa. Kątem oka Yoshi mknął za jej spojrzeniem, lecz nie interesowało go zbytnio to co tutaj się dzieje, bowiem dla niego nie liczył się nigdy wygląd oponenta. Kobieta, mężczyzna, dziecko... Co za różnica? Każdy mógł stać się potencjalną ofiarą czy też potworem.
-Nigdy nie słyszałem o tym miejscu zbyt wiele... Ciekawe czemu, skoro jest tutaj tak zajebista arena. -skomentował w myślach. Kropla potu zakręciła się na granicy ostatniej rysy twarzy, drżąc przed skokiem, zdecydowała się wreszcie upaść. Między hałasem, w uszach Yoshiego odbiło się to echem. Jakby odrywając go na moment od rzeczywistości. Przymknął ślepia. Wstrzymał oddech... Oddał się w ręce swojego wyimaginowanego świata. W międzyczasie Inu zamówiła już sobie coś do picia, jak i również skończyła oględziny. Nie słyszał nic, nie wiedział nic... A jednak czytał, to co przed nim pisało się na bieżąco.
W pewnym momencie uśmiechnął się pod nosem, cały czas siedział na krześle, z nogą założoną na drugą, dłonie skrzyżowane na piersi. Wydostał się se swych myśli, rzucając w stronę Inu. -Aż tak się podnieciłaś nadchodzącą zabawą, że przejmujesz się tutejszymi ludźmi? Mam na myśli, że spięłaś się jak dziewica podczas pierwszego razu. -rzucił dziwnym, lecz prawdziwym komentarzem. Nie mówił głośno czy też chicho, słyszalnie wręcz do następnego stołu, gdyby nie to że słowa ginęły pośród tysiącem innych. Otworzył powoli ślepia, W nich natomiast nie odbijało się nic. Czerwień która obejmowała te oczy chłonęła wszystko co tylko postara się w nich przejrzeć. Lustrował twarz Inu, lecz ta, mimo iż znajdowali się tuż obok, tonęła w objęciach jego spojrzenia.
-Czuję, że to nie będzie zwykły turniej. Przy takich wydarzeniach zawsze coś się dzieje. Hah, ironia... Że też my tutaj jesteśmy. Co o tym myślisz?-powiedział, po czym również i on zamówił sobie coś do picia. Z procentami i kostkami lodu...
0 x
Inoue

Re: Tawerna "U Nieśmiertelnych"

Post autor: Inoue »

Jej ciekawość szybko została przechwycona przez Yoshiego, jej wzrok był śledzony przez krwisto czerwone ślepia, zdawała sobie z tego sprawę, była z reguły bacznie obserwowana przez lubego, każdy jej najmniejszy gest był zauważany, niczym ofiara uważnie śledzona przez swojego łowcę. Nie przejmowała się tym jakoś nadzwyczajnie, przyzwyczaiła się, zdarzało jej się być w centrum zainteresowania. Wszystkich zbadała, mogła mniej więcej określić ich wygląd, zaczęła się zastanawiać nad ich możliwymi umiejętnościami. Szybko jednak to się jej znudziło, nie potrafiła wymyślić niczego sensownego. Westchnęła, leżała na chłodnym blacie, który szybko zrobił się gorący jak w piekarniku. Gorąco... Spojrzała ukradkiem na Yoshiego, który wygodnie rozsiadł się na krześle i skrzyżował ręce na piersi. Chciał chyba wyglądać jeszcze groźniej, jednakże jego nagły uśmieszek zrobił się niepokojący. Chyba chciał już się z kimś tłuc, a pierwszą ofiarą była...Inu, która oberwała słowną zaczepką. - Spadaj! Nie wspomnę nic o nieśmiałym prawiczku, którym byłeś...tsh, niemal zawsze jesteś cieniasie - Burknęła przenosząc poirytowany wzrok gdzieś w dal. - Jestem tylko ciekawa. Chyba nigdy nie brałam w czymś takim udziału. Z resztą...skąd wiesz, czy na pewno się to coś odbędzie? Może jednak zabłądziliśmy? - burknęła obserwując spływające krople po jego skroni. Przydałaby się jakaś chusteczka. Rozejrzała się po pomieszczeniu w poszukiwaniu takowej, lecz w tej samej chwili dostała swój napój. Od razu otoczyła zimną szklankę swoimi gorącymi dłońmi chcąc zaczerpnąć odrobiny chłodu. - Mnie to nie dziwi, masz talent do znajdowania się w samym centrum wszelkich kłopotów. Zero z tobą spokoju! Nie dość, że podróż tutaj była koszmarna to na dodatek to miejsce jest jedną wielką niewiadomą. W dodatku...czy na coś czekamy? Ktoś nas tutaj poinformuje o czymkolwiek? - Spytała przechylając głowę bardziej na bok by spojrzeć dobitniej na chłopaka.
0 x
Awatar użytkownika
Rokuramen Sennin
Support
Posty: 1033
Rejestracja: 12 lut 2015, o 13:07
Multikonta: Akihiko Maji i Jugo Misaki

Re: Tawerna "U Nieśmiertelnych"

Post autor: Rokuramen Sennin »

Wszystkich zainteresowanych zapraszam tu: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=1 ... 026#p19026
0 x
Support i twórca najlepszego ramen w świecie shinobi
Yoichi

Re: Tawerna "U Nieśmiertelnych"

Post autor: Yoichi »

Czas mijał, a w tawernie zbierało się coraz więcej ludzi i jak można było założyć - potencjalnych wojowników. Z pewnością walczyć w tym miejscu miał młody ninja, który tragicznie znosił upał, a przynajmniej na takiego wyglądał. Yoichi od razu wpadł na to, że gdyby przyszło mu z nim walczyć, to klimat jest po jego stronie. Nie umknęło oku chłopaka, a tym bardziej Akiry, że przy boku miał dwa ostrza i oba były dosyć długie. To pozwalało stwierdzić, że jego zdolności w posługiwaniu się mieczami są z pewnością na odpowiednim poziomie umożliwiającym prawidłowe wykorzystanie tego oręża. Rudowłosy jednak długo nie zawiesił na nim wzroku, gdyż odsłonięta klatka piersiowa innego mężczyzny niezbyt go interesowała. Popijał piwo i zajadał się kolejnymi kawałkami mięsa, którymi dzielił się co jakiś czas z Ninkenem.
Nagle do środka weszła kolejna osoba, która przykuwała wzrok swoim szkarłatnym odcieniem włosów. Jego postawa przypominała młodemu Inuzuce wszystkich tych opryszków, których spotykał w Yusetsu. Ot cwaniaków, którzy może nie krzyczeli głośno, ale zawsze mieli coś do powiedzenia. Tacy co wychodzą zza rogu w najmniej oczekiwanym momencie i co gorsza - wiedzą jak się bić. Oczywiście chłopak nie byłby sobą, gdyby nie zlekceważył tego. Ciężko było mu wyobrazić sobie jak miałaby wyglądać walka z tym osobnikiem, więc nie zaprzątał sobie tym głowy zbyt długo.
Trzecia osoba witająca tawernę była najdziwniejszą z wszystkich tutaj zebranych. Niższy od Yoichiego, a jednak wydawał się silniejszy fizycznie, chociaż może taką aurę tworzył wokół siebie? Ciężko było stwierdzić jaki ma kolor oczu, gdyż młodzieniec siedział nieco zbyt daleko, ale zauważył, że z pewnością jego białka nie są białe, a czarne, zaś skórę ma pozszywaną jakby czarnymi nićmi. Ten typ przeciwników najbardziej odpowiadał rudowłosemu, gdyż byli najciekawsi. Skrywali tajemnice, wyglądali niezrozumiale, a ich umiejętności nieraz zaskakiwały. Walki z takimi wojownikami uczyły najwięcej.
Najcieplej przywitaną osobą wchodzącą do tawerny jednak była czwarta persona - kobieta. Zgrabna, o zaskakująco przyjemnych dla oka kształtach rudowłosa, a może czerwonowłosa dziewczyna w stroju uwydatniającym wszystkie plusy jej aparycji. Na wstępie od razu chłopak uśmiechnął się licząc, że złapie z nią kontakt wzrokowy. Obserwował ją przez dłuższy czas zauważając, że tamten szkarłatnowłosy wpatruje się w nią dosyć znacząco. Można było luźno założyć, że są parą, ale czy to było pewne? Czy Yoichiego obchodził jakiś inny facet przy boku ładnej kobiety? Skądże.
- Obyśmy nie musieli z nią walczyć. - powiedział Yoichi nie spuszczając nieznajomej ze wzroku. Ninken zaszczekał kilkukrotnie "Tyle lat, a Ty nadal to samo. Kiedyś Cię zabiją". Chłopak zaśmiał się i dopił ostatni łyk piwa, a następnie rzucił Akirze ostatni kawałek mięsa.
- Jak mógłbym uderzyć taką ślicznotkę, hm? - zapytał psa, który podniósł się. Wielka, mierząca 105 centymetrów bestia przeciągnęła się i spojrzała na swojego towarzysza, by po chwili zaszczekać - "Wstawaj, sprawdźmy co się dzieje na zewnątrz". Chłopak westchnął uświadamiając sobie, że musi porzucić oglądanie tamtej dziewczyny i wyjść na ten gorąc, ale Ninken miał rację. No i skoro chciał się przejść, to czemu nie? Młody Inuzuka poprawił wielką kose, która spoczywała mu na plecach i wyszedł wraz z Akirą z tawerny.

z/t
0 x
Murai

Re: Tawerna "U Nieśmiertelnych"

Post autor: Murai »

Do baru wchodzili różni ludzie, niektórzy mniej, niektórzy bardziej charakterystyczni. Nie zwracał na nich większej uwagi. Może gdzieś wśród nich czaili się inni uczestnicy turnieju? Podobnie jak on przybywszy tutaj, żeby zrealizować swoje ambicje, marzenia, czy co tam chcieli. On miał swój cel i priorytety, których inni nie powinni się czepiać. Ba, wolał nie zwracać uwagi ludzi wokoło na swoją osobę, co było jednak trudne. Zawsze było trudne - inne oczy, inna skóra, cały był inny. Jakoś nikt wokoło nie miał szwów na każdej części ciała. Spokojnie pił herbatę, nie rozglądając się wokoło, a patrząc uparcie przed siebie. Czy wygląd oponentów ma jakieś znaczenie? Nie mierzy się z ich twarzyczkami, tylko z ich umiejętnościami - siłą, potężnymi technikami, nieznanymi mu umiejętnościami. I to właśnie dla nich tutaj przybył. W końcu przemógł się i rozglądnął, przystawiając kubek z herbatą do ust. Wśród obecnych nie było nikogo specjalnego, no może poza kilkoma osobami. Pierwszą z nich był jakiś rudzielec, który sam w sobie wyjątkowy nie był. No, może poza okiem, jednak w tych czasach wielu ludzi dotknęło kalectwo. Elementem go wyróżniającym był ogromny pies. Wielkie bydlę, prawie jak wilk. Musiał przyznać, że w życiu takiego nie widział. Czyżby to była pierwsza osoba, która okaże się uczestnikiem turnieju? Taki ogromny pies faktycznie mógłby pełnić funkcję bojową. Pozostali? Dziewczyna o rudych włosach. Coś dużo rudych się zrobiło ostatnio, a na pewno tutaj. Może to jakiś uniwersalny wskaźnik oznajmiający "Jestem silnym Ninja i na pewno skopię ci tyłek"? Bardzo nieprawdopodobne. Miała niecodzienny ubiór i dość pokaźne blizny na szyi. No i z kimś rozmawiała, wyższym od Muraia drabem, który jednak aż tak go nie intrygował. Odpuścił sobie zbieranie informacji i skończył herbatę. Za długo nic się nie działo, a chciał w miarę szybko zacząć. Dopił napój, wstał i oddał puste naczynie na ladę baru. Następnie bez słowa opuścił miejsce, kierując się w taki sposób, by jakoś znaleźć drogę na górę, do areny.

z/t
0 x
Yoshimitsu

Re: Tawerna "U Nieśmiertelnych"

Post autor: Yoshimitsu »

Wdał się w małą konwersację ze swą lubą, jednak z tymże nieogarniętym babskiem jest czasem ciężko... O czym potwierdziła pytając się skąd wie młody Uchiha już trafili w odpowiednie miejsce. Całą epicka i mroczna aura zniknęła, pękła niczym świąteczna bombka, która przypadkowo została strącona przez nieuważną rudowłosą dziewczynę. Spojrzał na nią pytająco, po czym wyciągnął dłoń przed siebie, sięgnął jej głowy. Zacisnął dłoń w pięść i puknął ją kilka razy w czubek łba. -Haloo... Panie mózgu, nie pora na spanie, ona bez Ciebie pewnie nawet nie wie jak buty wiązać. -cofnął dłoń i poprawił się. -No jak to skąd wiem? Widzisz ile tutaj jest ludzi? A słyszałaś o tym miejscu cokolwiek? Wątpię... Znam chyba nazwę wszystkich atrakcyjnych miejsc, jednak o czymś takim nigdy nie słyszałem. Jedynie przed spotkaniem z Tobą obiło mi się coś o uszy. A że tutaj trafiliśmy i dzieje się to wszystko, czemu ma być to złe miejsce? Użyj głowy dziewczę drogie, Twoja brutalna siła nie zawsze doprowadzi Cię wszędzie, masz przykład... -westchnął i sięgnął tym razem po napitek, który został mu już dostarczony. Musiał wziąć większego łyka alkoholu, żeby nie zwariować po tym co właśnie usłyszał. Zauważył, iż kilkoro ludzi zaczyna powoli się zbierać, zaraz za nimi kolejni... Jemu jednak nie było, aż tak śpieszno.
-Przesadzasz, co byśmy robili gdyby nie moja inwencja twórcza prócz uprawiania sexu i picia? Trzeba się czasem oderwać i zabawić w inny sposób. A tutaj będzie okazja.-zacisnął mocniej dłoń na szklance, ta zadrżała. Mimo, iż nie było mu śpieszno, jego organizm odczuwał wszystko inaczej. Ekscytacja, która kipiała między jego żyłami, była odczuwalna chyba tylko jak na razie dla niego. Choć może i sama Inu zauważyła już narastającą w nim sprzeczność, co zwiastuje niepohamowanym zdziczałym zachowaniem...
-Już niektórzy wychodzą, chodźmy za kimś i może doprowadzi nas prosto tam gdzie coś się dzieje. --zaraz wstał, odłożył pustą szklankę i ruszył za pierwszym lepszym oponentem.

z/t
0 x
Inoue

Re: Tawerna "U Nieśmiertelnych"

Post autor: Inoue »

Leżała sobie wygodnie na blacie, mogła odsapnąć od tego piekielnego gorąca unikając wszelkich czynności fizycznych nie licząc rzecz jasna oddychania. Podczas swojego wzrokowego zwiadu zdała sobie sprawę że jeden z tutejszych intensywnie się w nią wpatruje. Nie było to spojrzenie złowróżbne, bardziej oznaczało zwyczajne zainteresowanie. Fiu fiu, zdobyła pierwszego zainteresowane. Była szalenie ciekawa, czy Yoshi zwróci na to uwagę. Byłoby szkoda wszczynać bójkę tuż przed prawdziwą walką na wielkiej arenie. Na szczęście jednak nie miał takiego zamiaru i chyba po prostu olał rudzielca. Z drugiej jednak strony przeszedł do rękoczynów jednakże ofiarą była właśnie Inu. Nawet nie miała pojęcia za co oberwała! Chłopak najzwyczajniej w świecie popukał ja po głowie. Czyste chamstwo! Nie dość, że ta temperatura doprowadzała ją do szału to jeszcze Czerwony był wcieleniem samego diabła. Warknęła niczym prawdziwy bulterier, sprzedała mu mułkę za pukanie ją po głowie. Nadęła usta dąsając się jak średniowieczna panienka, zatopiła swoje usta w swoim chłodnym alkoholu słuchając niechętnie wywodów Yoshiego. - Nie, nie słyszałam nigdy o tym miejscu i nie obchodzi mnie to, że zbierają się tu randomowi ludzie. Nie słyszałeś dokładniejszych informacji o tym miejscu więc skąd do diaska wiesz, że to jest to!? Też kurde nie myślisz - Odparła pretensjonalnym tonem i znów wzięła kilka łyków napoju.
Nagle ludzie zaczęli się zbierać z tego miejsca i kierować w jednym konkretnym kierunku. Dziewczynie jednak przyjemnie się tu leżało. Spojrzała badawczo na Yoshiego, ciekawe czy ciśnienie mu podskoczyło? - No, muszę ci przyznac rację, masz talent do rozrywek - Jak można było się domyśleć, wewnątrz Czerwonego krew wrzała istnym wrzątkiem, mogła to poczuć na własnej skórze mimo piekielnej temperatury. Uśmiechnęła się szatańsko, kiedy chłopak ruszył za resztą ta wypiła całą szklankę po czym ruszyła pospiesznie by ich nie zgubić.

z/t
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Tawerna "U Nieśmiertelnych"

Post autor: Natsume Yuki »

Natsume w końcu dopił swój schłodzony kumys i przetarł dłonią twarz. By być szczerym, nie spodziewał się że napój alkoholowy wyprodukowany z... hm, najwidoczniej fermentacji mleka może być tak orzeźwiający! Nawet pomimo tego, że jeszcze przed chwilą chłopak w ogóle nie miał nawet odrobiny sił życiowych, teraz czuł że wszystko zaczyna się teraz stabilizować. Podniósł się powoli i wstał z ławy, czując że całe to zmęczenie, które wcześniej słońce na niego zesłało, z każdą sekundą spływało z niego coraz bardziej. Ostatecznie, widząc że tawerna opustoszała równie szybko, jak się zapełniła, westchnął tylko i zaczął zmierzać w kierunku wyjścia. Tym razem jednak nie zakładał szala ani tuniki. Może i tego pożałuje, ale jeśli utrzyma trochę chakry Hyotonu pod skórą, nie będzie miał problemu z przetrwaniem na łonie tego żółtego skurwiela. Chociaż, szczerze wątpił. Jedyne, co miał teraz w planach, to podskoczenie do sklepu z wyposażeniem, a później... trybuny. Przynajmniej są zadaszone.
[aka]-Sądząc z dźwięków z zewnątrz, pewnie pierwsze akcje na turnieju już się zaczęły... Ech, pozostaje mi się pospieszyć - mruknął do siebie, zamykając za sobą drzwi wyjściowe.[/akap]

z/t
0 x
Naguri

Re: Tawerna "U Nieśmiertelnych"

Post autor: Naguri »

Wszedłem do tawerny nieco chwiejnym krokiem i czkając sobie pod nosem, od razu ruszyłem do baru, by zamówić jakiś ciepły posiłek. -Praszam, jedno duże ramen i sok pomarańczowy, zapałki. Od razu gdy dostałem sok pomarańczowy, przechyliłem go na jeden chaust. -Ahh, dobre, to kaca raczej mam z głowy. Nim się obejrzałem stała przede mną miska z gorącym i tłustym posiłkiem, miałem nadzieje że to pomoże mi wytrzeźwieć, bez chwili zwłoki wziąłem się za upijanie gorącej wody z zupy, a następnie zjadanie makaronu i tego co w nim zostało, jak to miałem w zwyczaju jedzenia zup. -Ehh i już mi lepiej. Gdy tylko zjadłem, oparłem się o oparcie siedzenia i pogłaskałem po brzuszku. Cholera, ciekawe co tam na arenie, pora się chyba wybrać. Tak więc wstałem i powoli ruszyłem z powrotem, co prawda jeszcze nie do końca trzeźwy, ale logiczne myśli powoli dochodziły do mej głowy.
Przed tawerną ponownie stworzyłem mój kościany miecz i tarczę.

z/t
0 x
Zablokowany

Wróć do „Osada Sachū”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość