Szpital

Miasteczko przylegające do areny. Można tu uzupełnić zapasy, spędzić trochę czasu w hotelach, odpocząć po wędrówkach, oraz co najważniejsze - poczekać na walki na Sachū no Senjō.
Yoichi

Re: Szpital

Post autor: Yoichi »

Pochwały od Yukiego tylko podbudowały ego rudzielca, który nawet po porażce czuł się wciąż silny. Zwyczajnie zawiódł, ale mógłby wygrać, gdyby się bardziej postarał. Tak uważał nawet pomimo świadomości różnicy sił. Równie dobrze podczas mgły mógł zamknąć oczy, a czy wielu było ninja potrafiących walczyć w zwarciu z zamkniętymi oczyma? No właśnie. Było ich wyjątkowo mało, a to czyniło go w jakiś sposób wyjątkowym. Akira sam w sobie był unikalny, bo to ogromne psisko silniejsze niż niejeden shinobi. W walce wręcz nie raz rozkładał Yoichiego na łopatki kilkoma ciosami. Musiał przyznać, że czworonóg budził respekt, ale gdy zmieniał się w sobowtóra młodego Inuzuki, to nie wyglądał na tak silnego fizycznie jak rzeczywiście jest.
Im dłużej zielone oko obserwowało trzy pielęgniareczki, tym mocniej rudowłosy przekonywał się, że w sumie to on może doznawać różnych ran o ile takie piękności będą się nim zajmować. Zapewne była to myśl spowodowana brakiem bólu, który zwyczajnie nie był odczuwalny przez przeciwbólowe środki, ale... jaki mężczyzna nie chciałby, aby te urokliwe niewiasty opiekowały się nim? Yoichi takich nie znał.
- I nie tylko człowieka. - rzucił dwuznacznym żartem młody Inuzuka i puściłby nawet oczko, aby mężczyzna załapał o co mu chodzi, ale niestety drugie oko było zakryte opaską. Nie zdjęto mu jej podczas zabiegu, gdyż nie było to potrzebne. W końcu zajmowano się jego nogą.
- To znak, że trzeba uważać na każde kolce. Strach stąpać po ziemi teraz. - powiedział rudzielec podnosząc się nieco na łóżku, by bardziej siedzieć niż leżeć. Do sali wszedł Natsume, który natychmiast okrył Akirę. Yoichi szybko połączył jego wypowiedź z zauważonymi faktami i pewna rzecz stała się jasna. Tamto czarne ostrze, stworzone jakby z lodu - to nim Ninken został trafiony i po nim nie mógł uniknąć lodu. Sama rana nie zatrzymałaby tak wytrzymałej bestii. Nie chciał tego mówić na głos, bo jakby nie było - jest to sekret umiejętności Yukiego, więc wystarczy, że obaj byli tego świadomi w tym momencie.
- W tym klimacie łatwo będzie go utrzymać w cieple. Czuję się jakbym siedział zbyt blisko ogniska. - odparł łapiąc się za swoją bordową koszulkę i odklejając ją od ciała. Kurtka, którą wcześniej miał na sobie leżała teraz pod poduszką. Podobnie jak reszta jego ubrań pomijając buty. Ściągnął z siebie też opaskę na włosy, którą położył obok siebie. Złote oko musiało pozostać zakryte. - Wszystko poszło sprawnie, chociaż muszę chwilę poleżeć. Niby rany nie ma, blizny nie zostaną jakimś cudem, ale przez kilka godzin będzie mnie cholernie boleć. Podali mi jakieś przeciwbólowe medykamenty, więc czuję się praktycznie jak przed walką. - dodał po chwili z uśmiechem, który naturalnie obnażył jego zwierzęce kły. Podłożył sobie dłonie pod głowę przyglądając się przez chwilę Akirze. Psisko spało i nie zwracało uwagi na otoczenie. Musiał być potężnie wycieńczony skoro tak się działo. Nie zamierzał próbować go budzić - kiedy będzie czas, to otworzy oczy.
- Dopóki żyjemy i mamy się dobrze, to całkiem miło tutaj jest. Szczególnie w obecności tych ślicznotek. - powiedział rudzielec, a następnie zaśmiał się lekko. Optymizm przede wszystkim. - Jestem Inuzuka Yoichi, a ta śpiąca bestia w moich nogach, to mój przyjaciel i kompan - Akira. - przedstawił siebie i swojego towarzysza, który właśnie regenerował siły. Psy były znacznie wytrzymalsze niż ludzie. Dosłownie potrafiły się wylizać nawet z najgorszych ran bez ingerencji medyków. Ludzie przy nich byli bardzo krusi.
- Hmm, tamta dziewczyna Inoue przegrała z Muraiem, a my z Akirą przegraliśmy z tym panem. - powiedział i spoglądnął na Natsume pokazując na niego kciukiem. Młody Inuzuka nie uważał, że to coś złego przyznawać się tak łatwo do porażki, która rzeczywiście nią była. Nie czuł wstydu, bo nie miał powodów do niego. Zarówno on jak i Ninken dali z siebie wszystko, aby pokonać oponenta, który okazał się być zwyczajnie lepszy. Mogli bardziej się postarać, mogli lepiej to wykombinować, ale było za późno, więc ten temat zostawiali na tę chwilę w przeszłości. Wnioski wyciągnął dopiero w domu - na spokojnie.
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Szpital

Post autor: Natsume Yuki »

Natsume uśmiechnął się lekko, widząc że zarówno Ninken, jak i rudowłosy odpoczywali i byli już w bardzo dobrym stanie, po czym poruszył ramieniem na którym znajdowała się zadana przez młodzieńca rana, już podmrożona i całkiem zasklepiona. Ani trochę mu nie przeszkadzała i nie blokowała pełnej mobilności. Dobrze. A ta drzemka, którą sobie uciął na korytarzu w oczekiwaniu na zakończenie zabiegu wykonywanym na Yoichim, pozwoliła mu wrócić do pełni sił.
-Taaa. Widzę, że nie będziecie się tu w tym szpitalu nudzili. Chociaż, spodziewam się że Akira będzie przyciągać trochę więcej uwagi niż człowiek - powiedział, mrużąc jedno oko w przekornym geście, po czym nastawił ucha. Oho, czyli za chwilę miały się zacząć walki półfinałowe... cholera, trzeba będzie powoli się zbierać, żeby przypadkiem go nie zdyskwalifikowali za nieobecność. Poprawił więc całe swoje wyposażenie - a trochę tego cholerstwa było - i zwrócił się w kierunku Ichirou. Wypadało odpowiedzieć na powitanie. Zresztą, on sam popełnił błąd, nie robiąc tego jako pierwszy.
-Wybacz impertynencję. Miło Cię poznać, Ichirou-san. Jestem Yuki Natsume. Co do walk... no, skończyła się pierwsza tura. W półfinałach będą walczyć Yoshimitsu Uchiha i Murai... nie wiem, czy któryś z nich coś ci mówi. A w drugiej walce będzie Yukiko Kaguya... no, ten z którym walczyłeś... i ja. Postaram się go ukarać za te kolce - powiedział ze swoim tradycyjnym, krzywym uśmiechem. - A teraz wybaczcie, że tak nagle, ale muszę wracać na arenę. Mam walkę do wygrania.
Wychodząc, spojrzał jeszcze do środka i dorzucił:
-Do zobaczenia na trybunach! A, Yoichi-kun, płaszcz oddaj mi dopiero jak Akira już będzie w pełni sił.
I wyszedł.

z/t
0 x
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3920
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Szpital

Post autor: Ichirou »

Na twarzy reprezentanta szczepu Sabaku pojawił się drobny uśmiech, kiedy z ust osobnika o pomarańczowych włosach padła drobna, żartobliwa kwestia. Po takiej wypowiedzi już mógł go polubić, gdyż od razu było widać, że shinobi ten nie ma kija w czterech literach i można złapać podobne fale. Ichirou miał do tego nosa, do czego wcale nie potrzebował wyczulonego węchu Inuzuka. Po prostu takie rzeczy możliwe były do odczytania w ciągu pierwszych kilku chwil, opierając się na zachowaniu, reakcjach i ogólnym nastawieniu. Poza tym, gdyby zagłębić się w temat jeszcze bardziej, to z pewnością swoją rolę odegrały tutaj również kwestie psychologiczne. Ludzie w podobnej sytuacji, o podobnych przeżyciach mieli większą tendencję do jednoczenia się niż ci wyrwani z absolutnie różnych światów.
Przysłuchiwał się dalej rozmowie dwójki shinobi, którzy chyba już przed turniejem musieli się znać. No chyba, że Natsume kierował się jakąś wyimaginowaną dobrocią serca i nierealnymi zasadami. Ichirou nigdy w życiu nie odwiedziłby poległego przeciwnika, no chyba żeby go jeszcze pomęczyć. Oczywiście należy zrobić wyjątek dla urodziwych, młodych kobiet, ale to zupełnie inna sprawa. Tak czy inaczej, brązowowłosy detektyw niedługo później wydedukował, że wspominany często Akira wcale nie jest jakimś innym uczestnikiem turnieju, tylko wilkiem lub psem, który aktualnie leżał na nogach Yoichiego. Cóż, oby tylko jego pan potrafił przypilnować tego czworonoga, bo Sabaku nie należał do miłośników zwierząt. Te bowiem znacznie łatwiej odczytywały jego fałszywe intencje i raczej nie darzyły go wielką sympatią. Na pewno wolał koty od psów.
- Spuść mu ostry łomot, Natsume-san - odparł na pożegnanie, łamiąc bardzo bezpośrednie słowa formalnym zakończeniem. Może i mniejszą ujmą byłoby, gdyby Ichi przegrał ze zwycięzcą całego turnieju, ale jednak negatywne emocje wobec niego był silniejsze, stąd też kibicował porażce kościanego rycerza. Jeżeli chodzi o pozostałe wydarzenia na arenie, o których się dowiedział, to niewiele mu one mówiły, bo nie znał pozostałych uczestników. No, oprócz Muraia, o ile to właśnie chodziło o tego sztywniaka, którego kiedyś próbował rozruszać w barze ze średnim skutkiem.
- Gdybym znał wcześniej regulamin turnieju i wiedział, że można wziąć ze sobą zwierzęta, to przyszedłbym ze stadem lwów. - Westchnął cicho, bo dobre pomysły musiały zawsze wpadać dopiero po szkodzie. A takiego rodzaju zagrywka idealnie wpisywała się w jego sposób bycia - wieczne szukanie dróg na skróty i omijanie panujących zasad. Niestety, kiedy przyszło do uczciwego testu jego umiejętności, to już nie było tak pięknie i dotychczasowa postawa boleśnie się na nim odbiła. Może najwyższa pora, by stać się solidnym żołnierzem, a nie krętaczem i celebrytą? Zastanawiał się nad tym przez najbliższe minuty.

- Jak z tobą? W żadnym wypadku nie narzekam na tutejsze towarzystwo, standardy, obsługę, ale... należałem się już chyba dostatecznie długo. Byłoby szkoda opuścić całe to widowisko. A panie pielęgniarki można odwiedzić później, niekoniecznie w pracy. Wybywam stąd, trzeba się pokazać - oznajmił po jakimś czasie, podnosząc się powoli z łóżka, a potem usiadł na jego krawędzi. Ból dzięki odpowiednim środkom przestał już męczyć, a same nogi były przyzwoicie sprawne. Sięgnął jednak po zdobione kule, żeby zgodnie z zaleceniem lekarzy nie przemęczać kończyn i pozwolić im wrócić do stuprocentowej sprawności. Wreszcie przyjął pionową postawę, a zaraz po tym spojrzał wymownie na osobnika o pomarańczowych włosach. Jeżeli ten również zdecyduje się opuścić szpital, to pójdą razem. Jeśli nie, to po prostu się z nim pożegna i samemu, w dość wolnym tempie przez wzgląd na kule, dotrze na trybuny.

[zt]
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Yoichi

Re: Szpital

Post autor: Yoichi »

Delikatny uśmiech Ichirou zdradził, że załapał drobny żart rudowłosego. To był zwiastun, że z pewnością się dogadają, chociaż co do kwestii kobiet mogą być wyjątkowymi wrogami. Coś czuł, że obaj przekładają swoje miłosne podboje ponad fach shinobich. Z Yoichim w sumie nie było do końca właśnie tak, gdyż nie zawsze flirt był dla niego ważniejszy niż misja. Wyznawał wtedy zasadę "Na wszystko jest wyznaczony czas", a to inna sprawa, że to on go wyznaczał i wiele zależało od własnej zachcianki. Jak niewiasta była jedyna w swoim rodzaju - czyli praktycznie dziewięćdziesiąt procent spotkanych przez młodego Inuzukę dziewczyn - to był w stanie przerywać najistotniejsze zadania. Oprócz jednego i wszystkiego z tym związanego, a co było jego nadrzędnym celem - zemsta.
Z krótkich przemyśleń nagle wyrwał go Natsume swoją wypowiedzią. Oczywiście rudzielec znalazłby natychmiast jakieś zajęcia nawet pomijając urocze pielęgniareczki i samego Ichirou, by jakoś ciekawie spędzić czas, bo nudy to on nienawidził. Działała na niego jakoś tak wyjątkowo negatywnie. Robił się poddenerwowany, drażliwy, zupełnie jak nie on. Chociaż znacznie bardziej widoczną cechą wtedy stawała się lekkomyślność. Nie zastanawiał się nad niczym nawet ułamka sekundy - nie to, że normalnie jakoś wiele myślał - tylko ruszał w wir akcji byleby zabić to niszczące uczucie.
- Hej, hej! Twierdzisz, że jestem mniej interesujący niż ten przerośnięty futrzak? - rzucił po czym zaśmiał się, ucho Akiry drgnęło jakby wyłapał, że właśnie jest obrażany i obgadywany. Ninken jednak jeszcze nie zbudził się.
Nagle dało się usłyszeć, że nadszedł czas Natsume na kolejną walkę. Yoichi nie miał zielonego pojęcia ile czasu minęło od ich walki, ale był nieco zdziwiony, iż następują one tak szybko po sobie - ktoś z poważniejszymi ranami byłby bez szans, chociaż patrząc na tutejszy personel, to pewnie nawet głowę, by dali radę przyszyć w kilka godzin. Niemniej jednak wpływu na regenerację chakry raczej nie mieli - ktoś kto zużył jej wiele zapewne nie dałby rady nawet z najlepszym wypoczynkiem zregenerować ją całą. Oczywiście zakładając, że przerwy były krótkie. Z drugiej strony - te same utrudnienia miał przeciwnik, chociaż tutaj wchodził do gry system dobierania zawodników. Jak był losowy - to zbyt wiele na szczęście się stawiało, jak był dobierany - to mógłby być niesprawiedliwy. Rudowłosy nim zdał sobie sprawę to ponownie odpłynął chwilowo myślami na mało istotne tematy.
- Masz go pokonać, a później zostać mistrzem. Lepiej mi się będzie myślało, że zostaliśmy z Akirą pokonani przez mistrza, a nie kogoś kto odpadł w następnej turze. - powiedział z aroganckim uśmiechem, który oczywiście był jedynie kolejnym żartem. Roześmiał się w końcu lekko. - Powodzenia. Nie daj się zabić. - dodał mu na odchodne i lekko westchnął. Szkoda, że już wypadł ze stawki turnieju, bo Yoichi osobiście miał ochotę jeszcze powalczyć. Fakt przegranej jakoś mało go dołował, a raczej nakręcał do kolejnych pojedynków - musiał się przecież wykazać.
Zaraz po opuszczeniu sali przez Natsume, czworonóg zbudził się. Powoli podniósł pysk rozglądając się nieco zdezorientowany całą sytuacją. Młody Inuzuka pochylił się, by pogładzić jego łeb. Psisko polizało rudowłosego po dłoni i ziewnęło ukazując rzędy ostrych niczym brzytwa zębów w potężnej szczęce. Akira nagle zaszczekał zwyczajnie pytając "Jak się trzymasz?", a Yoichi uniósł ranną nogę z uśmiechem.
- Nieźle. Poskładali mnie do kupy, nawet blizny nie będzie. A Ty? Podobno wycieńczony byłeś. - przez chwilę młodzieniec ignorował Ichirou, by móc porozmawiać ze swoim towarzyszem boju. Ponowne szczeknięcia wyjaśniły - "Rany już nie mam. Po porządnym śnie czuję się jak przed walką". Wtem dopiero olśniło rudzielca, że leżący obok nowo poznany znajomy może uznać go za wariata. Albo że jego obrażenia również zakrawają na głowę oprócz nóg.
- Tak ku gwoli wyjaśnienia - Inuzuka potrafią rozmawiać z psami. Nie jestem szaleńcem, spokojnie. - wytłumaczył i zaśmiał się, a Akira zmierzył wzrokiem leżącego obok mężczyznę. Pociągnął mocno nosem zapamiętując zapach, zaś Yoichi zgarnął z psiska płaszcz.
- Oddawaj ten płaszcz, bo to Natsume. Jeszcze Twoje pchły przeskoczą na niego. - wtem psisko zerwało się na równe łapy i przygniotło przednimi klatkę młodego Inuzuki warcząc na niego. Rudowłosy sparodiował kompana własnym warknięciem i podrapał go za uchem. - Spokojnie, wiem że nie masz, futrzaku. - Ninken zeskoczył z łóżka, a następnie złapał zębiskami za bandaże, które go oplatały, by jednym ruchem je zerwać z siebie. Rzeczywiście rany już nie było. Yoichi podniósł się i spuścił nogi z łóżka.
- Trybuny są bardziej zachęcające niż szpitalna sala. - odpowiedział Ichirou i zaczął ubierać buty oraz swoje ciuchy. W końcu wstał na równe nogi jak gdyby nigdy nie miał żadnej rany. - Cholera, dali mi tyle tych przeciwbólowych, że nawet nie wiem czy powinienem tak mocno stąpać, czy nie. - dodał bardziej do siebie niż do kogokolwiek, a następnie zarzucił przez ramie płaszcz Natsume. Zanim jeszcze ruszył na trybuny skoczył po swoje wyposażenie, które było w innym pomieszczeniu. Już z wielgachną kosą na plecach skierował się wraz z Ichirou w ciekawsze miejsce.

Z/t
0 x
Naguri

Re: Szpital

Post autor: Naguri »

Do szpitala trafił młody kaguya, przez co? Przez drobną ranę zadaną w jego ramię, szybko trafił na salę gdzie od razu zajęli się nim medycy i pielęgniarki, mimo że był przytomny nie bardzo mógł się ruszać. -Moja butelka... Stwierdził odwracając głowę w stronę pielęgniarki która właśnie miała ją odstawić na półkę. -Nie może pan pić w takim stanie, no i jest zakaz na terenie szpitala. Odrzekła młoda i dość przyjemna dla oka pielęgniareczka. -Siostro, proszę napoić pacjenta, możemy to potraktować jako znieczulenie, zresztą to tylko draśnięcie, za chwile sam stanie na nogi i będzie mógł się znieczulać. Starszy pan w masce który za pewnie był kierownikiem tej sali, mrugnął do mnie po czym wziął się do roboty. Cholera, cholera, cholera! Taki słaby...żeby przegrać w zwarciu? Ha! Poddałem się, w dodatku...nie było cienia szans. Yukiko, nawet jak już myślał o tym na "chłodno", widział że nie miał od początku szansy na wygraną, choć może gdyby spróbował postawić na jedną kartę wcześniej...Nie ma co gdybać! Potrzebuje więcej mocy!
Kiedy on bił się z własnymi myślami, pielęgniarka wlewała mu delikatne ilości alkoholu do buzi, przynajmniej do póki nie poczuł że władza w ręce zaczyna wracać, wtedy sam wyrwał jej butelkę i pociągnął wielkiego chausta.
-Dzięki doktorku, chyba już mi lepiej. Wojownik usiadł, i przetarł zalaną mordę, ręką, zakręcił butelkę i ruszył do wyjścia. Nie wiem jak i czemu, ale to nie koniec spektaklu. W jego oczach pojawiło się coś nowego, przynajmniej dla niego samego, nienawiść...ale do kogo? Natsume? Nie, raczej nie o niego chodziło...Poczuł wielką złość i obrzydzenie do siebie i swoich słabości.

z.t po 2h
0 x
Murai

Re: Szpital

Post autor: Murai »

Chciał wracać na trybuny, ale mu nie pozwolili. Bardzo grzecznie, acz stanowczo zaprowadzili go do szpitala. Po raz kolejny. I o ile wtedy faktycznie był on potrzebny, bo wstrząs mózgu, to teraz nie było ku temu powodu. Pocięta skóra, wielkie mi halo. Ale oni twierdzili inaczej. Może myśleli, że się wykrwawi na śmierć? Nie miał pojęcia. Udało mu się wylądować dokładnie w tej samej sali, na dokładnie tym samym łóżku. A przynajmniej na początku chcieli, ale przenieśli go natychmiast na stół. Godzinę później wszystkie rany i z przodu i z tyłu zostały zszyte. Co prawda mógł sam to zrobić, ale nie dało się ich do tego przekonać. W sumie to nic dziwnego, oni wykonywali jedynie swoją pracę. Następnie zostawili go na godzinę w łóżku, by sprawdzić "czy wystąpią jakieś powikłania". Głupota. W jego przypadku nie dojdzie do zakażenia, lek się nie będzie musiał przyjmować. A jeśli igła zostanie w jego ciele to też niespecjalnie będzie mu to przeszkadzać. Jego ciało coraz bardziej było błogosławieństwem. Brak mięśni i organów dawał mu ogromną żywotność. Po godzinie lekarz powiedział, że może wrócić na finał. Właśnie, finał, z tego wszystkiego stracił rachubę. Wyszedł, myśląc po drodze nad strategią. Jak pokonać kogoś, kto tworzy lód? To z pewnością proste nie będzie.

Czas leczenia: 3h
Link do zdarzenia: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=19996#p19996

z/t
0 x
Zablokowany

Wróć do „Osada Sachū”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość