[Event] Krwawe piaski

Legendarna pustynna arena.
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3660
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: [Event] Krwawe piaski

Post autor: Papyrus »

0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Awatar użytkownika
Reika
Martwa postać
Posty: 2051
Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
Multikonta: Brak

Re: [Event] Krwawe piaski

Post autor: Reika »

Leczenie przebiegło zgodnie z planem i zarówno Natsume, jak i ona, mogli się uwolnić od bólu zadawanego im przez rany. Zawsze to jeden kłopot mniej. Wystarczyło jej, że boli ją głowa i plecy, ale to da się znieść. Razem z Yuki wyszli więc z podziemi, a potem ze szpitala, a Reika uważnie rozejrzała się po zrujnowanych budynkach, by następnie podejść do Kamiru i Tsukune, których właśnie opatrywała córka Kashimy. Położyła dłoń na ramieniu Tsukune i zajrzała mu w twarz, żeby się upewnić, że wszystko z nim dobrze, po czym spojrzała na sponiewieranego Kamiru.
- Trzymasz się jakoś? - Zapytała, chcąc się upewnić, że wszystko z nim w porządku. - Ta walka wiele Cię kosztowała. Odpocznij jeszcze chwilę, póki nie ruszymy w dalszą drogę.
Nie to, żeby Kamiru był zmęczony czy coś, ale Reika chciała, żeby leczenie Midori trochę się utrwaliło, zanim Yuki ponownie zacznie używać swojego ciała, dlatego też poleciła mu póki co się nie nadwyrężać, a sama zerknęła na łucznika, który chyba jako jedyny wyszedł bez szwanku z tego wszystkiego. Skinęła mu głową i rozejrzała się po cywilach, których udało się uratować, a którzy teraz mieli zajęcie w postaci niesienia medykamentów, które wcześniej udało jej się zgromadzić.
Nagle Tsukune podniósł alarm, że zbliża się do nich źródło chakry i wskazał kierunek, na co Reika spięła się i spojrzała w tamtym kierunku, przygotowując się na kolejny atak. Łucznik momentalnie założył strzałę na cięciwę, a Midori schowała się za niego. Najwyraźniej umiała tylko dobrze leczyć i w kwestii bojowej nie miała się czym popisać, więc Reika doskonale rozumiała jej postawę. Po chwili pojawiła się trójka ludzi. Dowódca, który był ubrany jak Kashima i dwóch jego podwładnych, którzy nosili taki sam strój jak łucznik, ale pal licho ich wszystkich, bo Reika właśnie skupiła wzrok na tym, co spoczywało teraz w ramionach jednego z przybocznych. Mimo że brakowała tak wielu fragmentów ciała, Blondynka od razu rozpoznała twarz i momentalnie zbladła, otwierając szeroko oczy z przerażenia. Gdyby w porę nie chwyciła się ramienia Natsume, którego miała obok, to pewnie by upadła, przytłoczona tym, co właśnie widzi. Nawet nie musiała słuchać tego, co dowódca właśnie wykrzykiwał do Midori. Momentalnie rzuciła się do przodu, ignorując protestujące z bólu plecy. Jej obrażenia nie miały teraz najmniejszego znaczenia.
- Nie... - Jęknęła zdławionym głosem. - Shirei-kan!
Była przerażona stanem swojego Lidera i wiedziała, że ma niewielkie szanse, ale jeśli istnieje chociaż jej cień, że będzie żyć, choćby jako kaleka, to zrobi co w jej mocy, żeby pomóc go uratować. Osunęła się na kolana obok Midori i momentalnie uwolniła swoją leczniczą chakrę, pomagając jej leczyć ranę w boku Lidera Senju.
- Natsume! - Zawołała żałośnie. - Pomóż mi! Zamroź mu kikuty!
Zamrożenie naczyń krwionośnych było znacznie lepszym rozwiązaniem niż zwykłe opaski uciskowe i dzięki temu da im więcej czasu na próbę uratowania życia Isoshiemu, a przy tym nie wykrwawi się. Może jest jeszcze nadzieja, ale co to za życie bez obu nóg i ręki. Czy będzie można coś na to poradzić? Nie, nie mogła tak myśleć, muszą go uratować za wszelką cenę.
- Shirei-kan, słyszysz mnie? To ja, Reika. - Przemówiła do Lidera, nie mogąc powstrzymać łez i cały czas wlewając w niego leczniczą chakrę. - Błagam...nie umieraj! Nie zostawiaj nas!
Nie miała pojęcia, kto był odpowiedzialny za to, co się stało z jej Liderem, ale przysięgła sobie, że gdy się tylko tego dowie, wytępi cały ich klan i nie będzie miała dla nich litości. Nawet nie próbowała powstrzymywać łez rozpaczy, całkowicie skupiając się na leczeniu. Nawet nie chciała myśleć, co się stało z jej własnym ojcem, który przecież towarzyszył Liderowi jako straż. Chyba nie zniesie faktu, że mógłby zginąć. Drżała na całym ciele, czując nieubłagany upływ własnej chakry, który niedługo się wyczerpie, ale póki mogła, musiała chociaż spróbować pomóc.
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: [Event] Krwawe piaski

Post autor: Natsume Yuki »

Natsume spojrzał na zaleczoną przez Reikę ranę na ramieniu, i lekko skinął głową na znak podziękowania. Najwidoczniej rana była gorsza, niż można było się spodziewać, bo nawet po zaleczeniu przez profesjonalnego medyka wciąż pozostała mu blizna, a ból nie ustał. I w sumie dobrze. Każdy, kto chciał kiedyś wzrosnąć w siłę, musiał zaprzyjaźnić się z tym nieprzyjemnym, lecz jednak mimo wszystko koniecznym uczuciem. Pokręcił lekko ramieniem, by sprawdzić czy zaleczona rana nie będzie mu już utrudniać mobilności, po czym razem z Reiką wyszedł na zewnątrz i przyjrzał się kompanom. Obaj byli dość mocno poobijani, musiał przyznać że chyba nigdy nie widział Kamiru aż tak poturbowanego. Nawet pomimo leczenia ze strony Midori. Chłopak przykucnął przy swoim kuzynie i delikatnie dotknął go pięścią w ramię, nie wiedząc czy to go nie zaboli. A lepiej ból ograniczyć, mimo wszystko.
-Wydaje mi się, że już wystarczająco zrobiliśmy, nawet jak na nieingerowanie w wojny innych. Zbierajmy się w kierunku bramy. Masz siły by normalnie iść? - zapytał. Jeden z jego klonów odłożył nieprzytomnego medyka i złożył pieczęć, czego efektem było rozpadnięcie się go na kilkanaście brył lodu. Drugi klon zaś podszedł do młodzieńca i podał mu Białego Mnicha, który został od razu umieszczony na swoim miejscu.
Wtedy nastąpił jakiś rozgardiasz, a na podwórzu pojawili się kolejni ludzie, tym razem niosący coś, co wyglądało jak humanoidalny ochłap mięsa. Dopiero po bliższym przyjrzeniu się zdołał w nim rozpoznać nikogo innego jak lidera Senju, Isoshiego, którego pokrótce zdążył poznać na trybunach areny. Czyli nawet on otrzymał potworne rany w trakcie tej wojny... no ale, w sumie czego można było się spodziewać. Zarządzał jednym z najpotężniejszych Rodów znanego świata, więc zapewne niemało osób na niego tutaj mogło polować. I chyba go dorwali.
Reika od razu zareagowała w sposób chaotyczny i wykazujący najwyższy stan przerażenia. A Natsume przymknął tylko oczy. Oczywiście, śmierć lidera Rodu byłaby wielką tragedią i należałoby mu oddać hołd, lecz takie reagowanie było jego zdaniem... trochę przesadzone. Gdyby byli przyzwyczajeni do wojen, uznaliby to za śmierć człowieka. Silnego człowieka, ale jednak. I trzeba z tym żyć. W sumie, czy gdyby Yumi-sama była w takim stanie, Yuki by zareagowali?... zapewne tak, ale znacznie spokojniej i schematyczniej. I gdyby wydała rozkaz by ją porzucić, nie wahaliby się ani chwili.
Ot, przyzwyczajenia. Jest wojna, są straty.
-Tylko się upewnijcie, że po skończeniu podmrażania reszta części witalnych wciąż jest ciepła - powiedział spokojnie, po czym wskazał swemu klonowi, by ten podszedł i zaczął podmrażać kikuty i co poważniejsze obrażenia. W końcu miał chakrę, a Natsumemu (i pośrednio Kamiru) mogłaby się jeszcze przydać.
Po chwili zaś, upewniwszy się że stan Kamiru jest dobry, spytał go:
-Masz jeszcze trochę sił, żeby dostać się do bramy? We dwóch powinniśmy poradzić sobie z tym Kaguyą bez problemu.
Od odpowiedzi kuzyna dużo zależało. Jeśli powie, że potrzebuje jeszcze trochę odpoczynku, Natsume pozostanie z nim i poczeka, aż ten poczuje się lepiej, i dopiero wtedy ruszają dalej. A gdyby ten odpowiedział twierdząco, Natsume spogląda na Kashimę, który wypowiedział swój następny komentarz. Wzruszył tylko ramionami.
-Wyjebane. I tak musimy iść do którejś bramy.
Następnie patrzy na Reikę i na wszelki wypadek, gdyby mieli się już nie zobaczyć, skłania się lekko przed nią w formie pożegnania i podziękowania za wszystko, po czym rusza w stronę bramy. Z Kamiru, o ile ten postanowi iść razem z nim. Klon który pomagał przy leczeniu pozostaje z Reiką i drużyną, aby pomóc w razie W.
  Ukryty tekst
0 x
Kamiru

Re: [Event] Krwawe piaski

Post autor: Kamiru »

Odpowiedź kunoichi mnie trochę, ale tylko trochę zdziwiła. Rozumiem leczenie ludzi, zszywanie ludzi też jeszcze jakoś potrafię zrozumieć... Ale przeszczepianie organów? Cudze serce, płuco albo nerka? Dziwne i tajemnicze. Na Hyuo raczej nie ma na kim przeprowadzać takich zabiegów, a Yuu szybciej się rozleje, niż pozwoli coś sobie wyciąć. Nie drążyłem tematu, złe miejsce na takie tematy. Może na murze? Medyczka była na tyle miła, że zgodziła się wyleczyć moje pozostałe obrażenia. I na tyle wyszkolona, by się jej to udało. Po raz kolejny chakra o niezwykłym odcieniu naprawiała moje ciało, utrzymując ból z dala ode mnie. A może to zasługa tego napoju? W każdym razie, czułem się dobrze, nawet bardzo dobrze w porównaniu do sytuacji sprzed kilkunastu minut. Nawet krew przestała zalewać moją twarz dzięki dziwnej maści.
- Arigato. - skłoniłem się w jej kierunku, pokazując szacunek i wdzięczność za udzielenie mi swoich umiejętności. Zwykłe uderzenie o ścianę zniszczyło mi żebro? Trzeba będzie nad tym popracować w przyszłości, podobnie, jak nad wieloma innymi aspektami.

W końcu druga grupa wyszła ze szpitala. Mogli podziwiać skalę zniszczeń, piękne pobojowisko robiące wrażenie. Pozytywne czy negatywne, co za różnica. Grunt, że robiło! Reika, jak na medyka przystało, wyraziła zainteresowanie moim stanem. A może jak na członka tymczasowej drużyny? Skinąłem głową, dostosowując się do jej zaleceń. Nie żebym czuł się słabo, ale obecnie i tak nie mieliśmy nic lepszego do roboty. Huh, bywało lepiej.Zjawił się także Natsume, wyraźnie zmartwiony moim stanem. To miłe z jego strony? Raczej wyrzuty sumienia, zostałem tu przez niego. Tyle, że nie mia powodu. Mogłem bardziej uważać, tyle. A teraz czułem się już całkiem nieźle, więc nie ma sensu zaprzątać tym sobie głowy. I to właśnie miałem mu powiedzieć, gdy Tsukune ostrzegł przed zbliżającą się chakrą. Co tym razem? Czarne, niezniszczalne gąsienice? Jak się po chwili okazało, było to coś znacznie ciekawszego. Trójka mężczyzn i coś, co mogło wcześniej uchodzić za kogoś. Lider jednego z najsilniejszych klanów w takim stanie... Czyli świat czekała kolejna wojna, eh. Zalążek rozmowy z kuzynem został przerwany, a mi pozostało przyglądanie się dalszej akcji.
Oj działo się. Tyle emocji, tyle krzyków, tyle gwałtownej krzątaniny, wszystko po to, by ocalić jedną duszę. Czy miało to jakiś sens? Dla mnie nie, ale pewnie źle patrzyłem na sprawę. Bo co komu z życia spędzonego bez kończyn? Owszem, był liderem, a zdolności shinobi jakoś zdołałyby mu zrekompensować braki ale.. Eh, mniejsza z tym. Jeśli pozostali widzieli sens w ratowaniu tego człowieka, nie miałem zamiaru się z nimi kłócić, a tym bardziej im przeszkadzać. Sam przed chwilą otrzymałem pomoc, rzecz jasna byłem za nią wdzięczny, ale najpierw sam pomogłem kapitanowi dotrzeć do szpitala. Coś za coś. I do czego mógłbym się tam przydać, skoro przy liderze klanu Senju krzątało się już dwóch medyków i kilka osób chcących im pomóc? Reika zawołała Natsume na pomoc, nie mnie. Nie dziwię jej się, w obecnym stanie moja pomoc mogłaby bardziej zaszkodzić... Kuzyn był z nią w szpitalu, instynktownie więc użyła jego imienia. Albo po prostu mi nie ufała, trudno. Nie wymagałem zaufania dla tego od nikogo z obecnych, nawet od drugiego członka klanu Yuki. Zapomniałeś o jej, byś odpoczywał, Kamiru-baka. Na szczęście zwycięzca turnieju nie musiał angażować się osobiście w proces pokrywania kikutów lodem, wyręczając się za pomocą klona. Tymczasem duet dowódców postanowił się pokłócić o takie pierdoł, jak sektory, kto przed kim odpowiada i ogólnie, nic ciekawego z tego nie wynikło. Każdy miał swoją rację, ale niekoniecznie musiał ją na siłę udowadniać.
- Siły mam, aparycji straciłem nieco. Iść już możemy. - oderwałem się od wilka służącego mi za półżywą kulę i zacząłem iść o własnych siłach. Ciekawa odmiana po ostatnim udawaniu trupa. Równie dobrze, zamiast bramy, mogliśmy wydostać się w każdym innym odcinku tego gruzowiska, czy to przez mury, czy to przez wyrwy w nich powstałe. Ale jeśli za tymi słowami Natsume chciał ukryć chęć pomocy kapitanowi, nie miałem mu tego za złe. Albo, przez natłok wydarzeń, po prostu nie pomyślał o innej ścieżce. Słowa Kahsimy nie zrobiły już na mnie żadnego wrażenia, większość ludzi zawsze zrobi wszystko, byleby tyko uratować swoich bliskich, ewentualnie siebie. Tylko bogowie byli ponad to, ich interesem było własne istnienie. A do tego potrzebowali wiernych, inaczej zostawali jedynie cieniami własnej potęgi. Na szczęście wygnaniec miał pewne przywileje... Ale to nie czas ani miejsce na takie myśli. Wracając do rzeczywistości, wzruszyłem jedynie ramionami, ignorując resztki bólu i słabość lewej ręki. Może z czasem odzyska pełną sprawność. Teraz jednak priorytetem było opuszczenie pustyni bez ponoszenia kolejnych strat.
- Pomysłowo lodem władasz. Klony twoje, pożyteczne są. - powiedziałem do Natsume zwykłym głosem, ukrywanie naszych zdolności nie miało już sensu. Z każdą chwilą zbliżaliśmy się do chłopaka walczącego kośćmi. Najwidoczniej kuzyn miał już z kimś takim styczność... Chwila, też gdzieś już o tym słyszałem. Chyba Yuu coś o nich wspominał. Ród Kaguya, władcy szkieletu. Ciekawe. Swoją drogą, dopiero teraz zauważyłem, jaką ilością sprzętu obwieszony był drugi Yuki. A myślałem, że to ja jestem chodzącą zbrojownią.
Reika z pewnością nie opuści swojego lidera, wystarczyło widzieć jej reakcję na jego resztki. Ale co z Tsukune? Postanowi dołączyć do nas i razem opuścić miasto, czy zostanie z blondwłosą kunoichi? Nie żeby interesował mnie ich los, ale dodatkowe siły jeszcze bardziej zwiększyłby szanse na opuszczenie Sachū no Senjō w jednym, żywym kawałku. A potem będę potrzebował nowej maski. I doświadczonego lekarza.

KEKKEI GENKAI: Hyōton 氷遁
NATURA CHAKRY:
  • Obrazek
    Obrazek
    Obrazek
STYLE WALKI: Chanbara
UMIEJĘTNOŚCI:
  • Nabyta Brak
PAKT: Brak.
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • SIŁA 50 | 60
    WYTRZYMAŁOŚĆ 50
    SZYBKOŚĆ 130 | 140
    PERCEPCJA 52
    PSYCHIKA 1
    KONSEKWENCJA 50

KONTROLA CHAKRY B
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100%
MNOŻNIKI: Chanbara
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
  • Ninjutsu E
    Kenjutsu C
    Suiton D
    Fuuton B
    Hyōton A

Już aktywne techniki:
Nazwa
Fūton: Hien
Pieczęci
Brak
Zasięg
Na broń
Koszt
B: 15%
Dodatkowe
Wymaga posiadania broni
Opis Jutsu pozwalające na pokrycie ostrza broni chakrą Fūtonu. Użytkownik nagromadza energię w dłoniach, po czym powoli rozprowadza ją po narzędziu walki. Efektem jest stworzenie ledwo widocznego, śmiertelnie ostrego przedłużenia naszego brzeszczotu. Jesteśmy w stanie za jego pomocą bez problemu ściąć drzewo, przebić głazy... nie wspominając już o ciałach innych ludzi.
Nazwa
Hyōton: Rōga Nadare no Jutsu
Pieczęci
Tygrys
Zasięg
Dowolny
Koszt
B: 7%(za 2 wilki)
Dodatkowe
Brak dodatkowych wymagań
Opis Technika przydatna do odwrócenia uwagi przeciwnika, a i za pomocą której można zadać dość duże obrażenia. Za pomocą tejże techniki członek klanu Yuki wytwarza lodowego wilka (lub całą ich watahę, jedynym ograniczeniem ilości jest chakra), który następnie naciera na przeciwnika. Pazury i kły wilków są dosyć ostre i swoje mogą zdziałać.

Najważniejsze info:
  • Ruszam razem z Natsu, wilki pilnują mnie z lewej i prawej, ostatni, z głową jashinisty, biegnie za mną.
  • Staram się dostrzec w porę potencjalne zagrożenia i unikać ich w miarę możliwości przed wszystkim są to odskoki.
  • W razie gdyby doszło do walki w zwarciu, wilki po moich bokach atakują przeciwników/przeciwnika, kupując mi czas bym mógł posiekać ich/go za pomocą Oni.
  • Miecz dzierżę w prawej dłoni ~


Chakra - 46,5%
0 x
Awatar użytkownika
Tsukune
Posty: 2715
Rejestracja: 24 maja 2015, o 23:14
Wiek postaci: 30
Krótki wygląd: Czarne lub szarawe włosy, brudnoczerwony kolor oczu. "Szeroki" uśmiech. Wystające dwa kiełki. Na szyi materiałowa opaska z krzyżem i trumną. Zabandażowane lewe przedramię, pod którym znajduje się tatuaż 2 głowego węża
Widoczny ekwipunek: Futerał na plecach, wachlarz w pokrowcu przyczepiony do paska, rękawica łańcuchowa na lewej ręce, dziwna rękawica na prawej ręce, pasek z biczem, laska

Re: [Event] Krwawe piaski

Post autor: Tsukune »

Ból ręki po leczeniu coraz bardziej malał. To była dobra wiadomość bo było to irytujące i przeszkadzało się mi skupiać lecz dodatkowo trenowałem w miarę ignorowanie bólu. Może kiedyś to zaprocentuje w przyszłości? Któż to mógł wiedzieć. Po leczeniu dziewczyny lekko kręcił ręką by może w ten sposób szybciej pozbyć się bólu? Mało prawdopodobne. Widocznie po prostu chciał sobie ten ból "rozejść" albo mu się troszkę zastała.
-Coś nie tak zapytałem pokazując swoje ostre kiełki w wrednym uśmieszku patrząc się na Reikę. Przez ten irytujący upierdliwy jeszcze się tlący ból z lekkim opóźnieniem wyczułem zbliżającą się czakrę...a może po prostu mi się wydawało że trochę później ją wyczułem? Cholera wie. Wyczułem i poinformowałem obecne tu osoby o zbliżającej się chakre i wskazałem kierunek. Troszkę trzeba było poczekać aż owe "źródełka" się pojawią. Widocznie Reika poznała to "coś" co zapewne niedawno jeszcze było człowiekiem bo podbiegła w tamtą stronę. Dopiero dowiedziałem się kim ten osobnik jest gdy jakiś gość ubrany jak obecny nasz tymczasowy dowódca krzyknął do dziewczyny która jeszcze parę chwil temu nas wyleczyła.
-Myślałem że już koniec tego burdelu mruknąłem do siebie drapiąc się w tył głowy i westchnąłem bezgłośnie.
-Nie pozostaje nic innego jak iść i zajebać tego kościanego debila aby w końcu wydostać się z tego syfu powiedziałem spokojnie
-Aktualnie nie mamy się co o nich martwić skoro ten tu będzie ich pilnować dodałem od tak wskazując rękawicą na faceta który jakiś czas temu pokazał swoją siłę majdając Kashima jak szmacianą lalką
-Mam nadzieję że ten dekiel nie okaże się tak problematyczny jak połączenie tego od wybuchów i tego durnego boga dodałem i czekałem na resztę by ruszyć z nimi na tego debila. Cóż w aktualnej chwili nie liczyłem Reiki gdyż ta była zajęta swoim liderem...zdziwiłbym się gdyby przeżył ale nie raz już zostałem dziś zaskoczony i to w krótkim odstępie czasu. Gdy ruszamy ja od razu sprawdzam swoją umiejętnością czy na kogoś nie natrafimy. Ech chyba mi to już wlazło w nawyk aby cały czas skanować teren.
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3660
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: [Event] Krwawe piaski

Post autor: Papyrus »

0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Awatar użytkownika
Reika
Martwa postać
Posty: 2051
Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
Multikonta: Brak

Re: [Event] Krwawe piaski

Post autor: Reika »

Kiedy pierwszy wstrząs minął, Reika opanowała się na tyle, żeby skupić się całkowicie na leczeniu, lecz łzy nadal płynęły jej po policzkach. To był jakiś koszmar. Kto mógł rozerwać na strzępy najsilniejszego z Senju? Na to nie znała odpowiedzi. Jeszcze nie. Ale jak się dowie, to biada tym, którzy za to odpowiadają. Rana na boku powoli się zasklepiała, a Blondynka kątem oka dostrzegła ruch Natsume i Kamiru. Podniosła na nich wzrok i dostrzegła, że szykują się do wymarszu razem z Kashimą. Skinęła więc głową na pożegnanie całej trójce, tym samym dziękując za to, że osłaniali ją podczas całej akcji, po czym wróciła wzrokiem do swojej pracy, wspierając Midori wszystkim, co miała do dyspozycji i żałując, że nie jest silniejsza. Jeśli Isoshi umrze, to nigdy sobie tego nie wybaczy, ale z drugiej strony jak można żyć tak bardzo okaleczonym. Kolejne łzy potoczyły się po policzkach kunoichi, ale wytrwale oddawała Liderowi swoją leczniczą chakrę.
- Przepraszam. - Odpowiedziała na przyganę Midori na temat opanowania uczuć. - Ale to przywódca mojego klanu, człowiek naprawdę dla mnie ważny i nie potrafię pogodzić się ze stanem, w jakim obecnie się znajduje. To dla mnie za wiele...za bardzo boli...
Wzięła jednak kilka głębszych oddechów i opanowała się na tyle, żeby nie szlochać nad tym, co zostało z jej Lidera. Dostrzegła jednak kątem oka, że Midori zaczęła słabnąć. Kiedy się zachwiała, a dowódca stwierdził, że powinna zakończyć leczenie, Reika przyznała mu rację, lecz dziewczyna postanowiła jeszcze trochę z siebie wykrzesać i to ją kosztowało znaczne osłabienie organizmu. Jednak rana na boku Isoshiego została zaleczona dzięki ich wspólnym wysiłkom, a kikuty zostały zabezpieczone lodem, co powstrzymywało krwawienie. Blondynka mogłaby się zająć jeszcze jedną z kończyn, ale nie można było zostać tu dłużej niż to konieczne, bo mogą zostać zaatakowani. Najważniejsze było ustabilizowanie stanu zdrowia Lidera Senju, dlatego też Reika zakończyła leczenie i zgodziła się przetransportować rannego do szpitala polowego, gdzie dokończą leczenie. Przyjrzała się jeszcze tylko, co takiego córka Kashimy podaje rannemu.
- W porządku. - Przytaknęła i spojrzała na Midori. - Bardzo Ci dziękuję za pomoc. Wynośmy się stąd jak najszybciej i zanieśmy go do szpitala, zanim lód przestanie spełniać swoją funkcję.
Wstała z klęczek i pomogła podnieść się Midori, na wszelki wypadek podtrzymując ją, zaś pozostałym pozwoliła ponieść ciało Isoshiego, w końcu mężczyźni są silniejsi i bez problemu dadzą radę przenieść to, co zostało z Lidera. Reika spojrzała na dowódcę, któremu teraz niby podlegała, a który wyraził swoje pytanie na temat tego co dalej.
- Wolałabym nie pchać się tam, gdzie wrze walka. - Stwierdziła, ocierając resztki łez. - Idźmy bocznymi drogami prosto do muru, ale lepiej nie wchodzić na niego. Będziemy wtedy łatwym celem do zestrzelenia. Gdy już będziemy przy murze, mogę szybko zrobić podkop pod nim i bez problemu przedostaniemy się na drugą stronę, bez wystawiania się na widok.
Jeśli klon Natsume będzie miał lepszy pomysł, to się dostosuje, ale na obecną chwilę tunel za pomocą Dotonu był chyba najlepszą opcją i do tego w miarę bezpieczną. W każdym razie, gdy wszystko zostanie ustalone, ruszą jak najszybciej do muru. Jeśli będzie trzeba, Reika nadal będzie podtrzymywać Midori i uważnie przeczesuje wzrokiem okolicę, aby nie dać się zaskoczyć niespodziewanym atakiem. Zapewne reszta mężczyzn będzie je osłaniać, ale mimo wszystko Blondynka zachowuje czujność. Gdy tylko dotrą bezpiecznie do muru, przekażę opiekę nad zmęczoną córką Kashimy komuś innemu, a sama zajmie się tworzeniem przejścia na drugą stronę muru, ku wolności i profesjonalnej opiece medycznej.
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Tsukune
Posty: 2715
Rejestracja: 24 maja 2015, o 23:14
Wiek postaci: 30
Krótki wygląd: Czarne lub szarawe włosy, brudnoczerwony kolor oczu. "Szeroki" uśmiech. Wystające dwa kiełki. Na szyi materiałowa opaska z krzyżem i trumną. Zabandażowane lewe przedramię, pod którym znajduje się tatuaż 2 głowego węża
Widoczny ekwipunek: Futerał na plecach, wachlarz w pokrowcu przyczepiony do paska, rękawica łańcuchowa na lewej ręce, dziwna rękawica na prawej ręce, pasek z biczem, laska

Re: [Event] Krwawe piaski

Post autor: Tsukune »

Droga nie wydawała się długa. A może już byłem tym tak znudzony że nie odczułem upływającego czasu? Któż to wiedział. Gdy wyszliśmy z uliczki przeciwnika mieliśmy po lewej stronie. Ten moment został wykorzystany przez kogoś już tu atakujących i wystrzelili w jego stronę bełty i strzały. Kilka nasz przeciwnik rozwalił a ostatnia w niego trafiła lecz nic mu nie zrobiła
-Co jest ma tak twardą skórę czy może jeszcze co innego. pomyślałem. Nie spodobało mi się to jak skierował w naszą stronę dłonie. W końcu co się dziwić skoro jeszcze chwile temu wystawały z nich kolce. Kto wie co może jeszcze z nimi zrobić. Wystrzelić? Puścić pod ziemią by wyszły nam tuż pod nogami? Dla tego że wcześniej biegłem z tyłu to widząc ten jego ruch od razu schowałem się w uliczkę i zacząłem przygotowywać swój plan. Lewą ręką wyciągnąłem wachlarz a prawą kunay. Z wykonaniem swego planu poczekam na to co zrobią moi towarzysze. Mimo wszystko nadal badam okolice sprawdzając czy nikt inny się nie zbliża. Gdy wszyscy wykonają swój plan rzucam w przeciwnika kunayem
  Ukryty tekst
następnie po przesłaniu do wachlarza czakry posyłam w przeciwnika wiązkę raitonu by go może sparaliżować i znowu chowam się przed ewentualnym atakiem. Sprawdzam dodatkowo czy przeciwnik nie miesza czakry aby wykonać jakieś jutsu i w razie czego informuję swoich towarzyszy.
  Ukryty tekst
0 x
Kamiru

Re: [Event] Krwawe piaski

Post autor: Kamiru »

Wędrowaliśmy w naszym nieco uszczuplonym oddziale dalej, by w końcu wyjść z tego miasta. Owszem, każdy z nas mógł wybrać inaczej i skorzystać z muru, znacznie bezpieczniejszej drogi ucieczki. Ale my nie uciekaliśmy. Nawet po ostatnich walkach prezentowaliśmy jeszcze pewien poziom. Dobra, ja prezentowałem, bo nie miałem pojęcia, jak trzymali się inni. Nie liczy się przecież wygląd zewnętrzny, ilość odniesionych ran, a tylko wola walki potrafi zadecydować o zwycięstwie. Nie no, kogo ja oszukuję, bez głowy i z ciałem spalonym na popiół nawet największa wola walki jest gówno warta. Ale i to w tej chwili było nie ważne, motywacja każdego z nas była prosta. Wyrywać się z tego miejsca pełnego zbędnej śmierci. Czym zawinili ci ludzie? Tylko tym, że tu żyli? Że przybyli obserwować zmagania swoich krewnych? To wszystko nie miało sensu. Na murze, tam walka ma pewien sens, o ile się w nią nie będzie zanadto zgłębiać. Tamci źli, my dobrze. Reszta nikogo nie interesowała. A tutaj? Każdy na każdego? Tylko tyle był wart nasz świat? Albo walczysz, albo umierasz? Reszta Yukich uciekła, neutralni jak zawsze. Mądrzy jak zawsze. Nigdy więcej zatrzymywania się, ani dla Natsume, ani nawet dla Yuusuke. Jeśli dojdzie do takiej sytuacji, pociągnę debila za sobą i tyle. Chociażby w bryle lodu.
Szliśmy sobie wokół tych trupów, i szliśmy... Dziwne, że nie natrafiliśmy na więcej podobnych do tego fanatyka. Inwazja nieśmiertelnych przeciwników, wizja wszystkich ciał wstających powoli pomimo odniesionych ran... Może warto by napisać o tym książkę? Jednak plany artystyczne musiały zejść na dalszy tor, bowiem dotarliśmy do przeciwnika. Zaskakujące, jak młody był. I jak wielkie szaleństwo biło z jego twarzy, ciała... No, z niego. Równie ciekawe był kości, posługiwał się nimi tak, jakby wcale nie musiały znajdować się wewnątrz niego. No i ta niesamowita odporność na wypuszczone pociski, nawet te z kuszy. Imponujące. Tylko dlaczego jest tu sam, bez wsparcia ziomków? Zgubił się? Myśli, że da sobie radę w pojedynkę? Może dałby sobie z tymi strzelcami, ale nie z naszą magiczną trójką i dowódcą. I wilkami. Po prostu jest już trupem, tylko jeszcze tego nie wie.
Szkoda tylko, że nie uświadomił tego sobie szybciej, ale niee, nie mógł zauważyć, że mamy przewagę liczebną. I najpewniej jakościową... Choć nie, mój wygląd mógłby budzić co do tego obiekcje. W każdym razie, dlaczego sobie po prostu nie pójdzie mordować ludzi gdzie indziej? No dlaczego kurwa? A teraz jeszcze nas atakuje. Po co? No kurna po co? Bo raczej nie machałby rękoma ot tak, tylko dlatego, że może, albo żeby uniknąć skurczu. W każdym razie, po co ryzykować? Raz już zapomniałem o defensywie i co? I jajco, maska odeszła w niebyt. Przynajmniej głowy nie zgubiłem. Nie swojej znaczy się, tylko tego fanatyka. Swoją drogą, naprawdę dobry czas sobie wybrała, by paplać. Ciekawe, czy gdybym zabrał też jego ręce to dałby radę używać jutsu? Skoro mówi, widzi, słyszy...? Ciekawe zagadnienie. Ale potem się nim zajmę, jakkolwiek to nie brzmi. Tsukune mówił wcześniej, że tli się w nim życie, więc nic dziwnego że gada. Szkoda tylko, że wcześniej niczego mądrego nie powiedziała. No, ale przechodząc do rzeczy. Plan był prosty. Skok w bok, jak najdalej, jak najszybciej, zniknąć z głównej drogi pomiędzy budynkami. Raczej nie będzie gonił każdego z osobna, skoro czuje się taki potężny. A wilki? Wiki atakują, stwory bez duszy i uczuć mogą się poświęcić w imię ich stwórcy. Czy tak myśli prawdziwy bóg? Całkiem możliwe. Pozostawał jeszcze problem jashinisty. Wilk z nim w paszczy odbiegł stamtąd, wstecz, by nie ucierpieć. Jakoś nie wyobrażam sobie powrotu do Sogen z gadającą głową pod ręką. Łatwiej w paszczy wilka, huh. Co robiłem potem? Czekałem, aż towarzysze powiedzą coś, co może się przydać. A gdyby jednak Kaguya nadal atakował bądź uwziął się na akurat mnie? Uciekam dalej, spomiędzy zaułków na dach, w kierunku najbliższego strzelca. Bo jak umierać to we dwójkę. Przy okazji mógłbym się przekonać, jak szybki jest ten dzieciak.

KEKKEI GENKAI: Hyōton 氷遁
NATURA CHAKRY:
  • Obrazek
    Obrazek
    Obrazek
STYLE WALKI: Chanbara
UMIEJĘTNOŚCI:
  • Nabyta Brak
PAKT: Brak.
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • SIŁA 50 | 60
    WYTRZYMAŁOŚĆ 50
    SZYBKOŚĆ 130 | 140
    PERCEPCJA 52
    PSYCHIKA 1
    KONSEKWENCJA 50

KONTROLA CHAKRY B
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100%
MNOŻNIKI: Chanbara
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
  • Ninjutsu E
    Kenjutsu C
    Suiton D
    Fuuton B
    Hyōton A

Już aktywne techniki:
Nazwa
Fūton: Hien
Pieczęci
Brak
Zasięg
Na broń
Koszt
B: 15%
Dodatkowe
Wymaga posiadania broni
Opis Jutsu pozwalające na pokrycie ostrza broni chakrą Fūtonu. Użytkownik nagromadza energię w dłoniach, po czym powoli rozprowadza ją po narzędziu walki. Efektem jest stworzenie ledwo widocznego, śmiertelnie ostrego przedłużenia naszego brzeszczotu. Jesteśmy w stanie za jego pomocą bez problemu ściąć drzewo, przebić głazy... nie wspominając już o ciałach innych ludzi.
Nazwa
Hyōton: Rōga Nadare no Jutsu
Pieczęci
Tygrys
Zasięg
Dowolny
Koszt
B: 7%(za 2 wilki)
Dodatkowe
Brak dodatkowych wymagań
Opis Technika przydatna do odwrócenia uwagi przeciwnika, a i za pomocą której można zadać dość duże obrażenia. Za pomocą tejże techniki członek klanu Yuki wytwarza lodowego wilka (lub całą ich watahę, jedynym ograniczeniem ilości jest chakra), który następnie naciera na przeciwnika. Pazury i kły wilków są dosyć ostre i swoje mogą zdziałać.

Najważniejsze info:
  • Odskakuję jak najszybciej mogę jakąś boczną uliczkę / zaułek między dwoma budynkami (przy głównej drodze nie powinno być to problemem). Uciekam tam, gdzie bliżej. ~
  • Dwa wilki atakują przeciwnika (idą z dwóch stron drogi, by nie mógł wyeliminować ich tak szybko). I tak zginą, więc teraz przynajmniej kupią wszystkim trochę czasu.
  • Wilk z głową jashinisty ucieka z tego miejsca (gdzieś do tyłu, znaczy w kierunku miejsca, z którego przyszliśmy) i tam ma po prostu czeka
  • Póki co się nie wychylam z atakowaniem przeciwnika, czekając na jakieś cenne informacje od Natsume / Tsukune.
  • Jakby mnie gonił to uciekam jeszcze dalej, na dach i do najbliższego strzelca (nininjutsu E od chodzenia po ścinach w razie potrzeby, na obecnym internecie ciężko mi otworzyć jakąkolwiek kartę).


Chakra - 46,5%
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: [Event] Krwawe piaski

Post autor: Natsume Yuki »

Natsume kroczył między zgliszczami miasta ze spokojną miną, korzystając z chwili spokoju i upewniając się, że wszystkie elementy wyposażenia, które posiadał przy sobie, były na swoim miejscu i mógł po nie bez najmniejszego problemu sięgnąć - i wykorzystać w nadchodzącej walce. Shiroi Sou - jest. Hakuhyo - jest. Wachlarz - przygotowany do rozłożenia. Po sprawdzeniu tego wszystkiego, spojrzał na oponenta blokującego bramę. Między ich trójką (bo Kashimy i Fushimiego nie liczył - w końcu ten bordel był ich sprawą, i najpewniej tak czy owak tu zostaną) a wolnością stał tylko jeden, czternastoletni młodzik z rodu Kaguya, korzystający ze swoich zdolności klanowych. Miał już do czynienia z Kaguya na polu bitwy, i wiedział jak upierdliwymi potrafili być członkowie tego rodu, a do tego znał teorię działania ich Kekkei Genkai. Pełna kontrola kośćca. Hm. Może i młody, może i wyczerpany, ale lepiej nie dawać mu przez to forów.
-Ci Kaguya mają cholernie twardą zbroję - mruknął, zanim jeszcze weszli w zasięg jego wzroku. - Na arenie walczyłem z jednym, dopiero Hien zdołał jakoś naruszyć ten pancerz. Ale może Hissatsu Hyoso też zadziała...
I wtedy głowa Jashinisty, którą cały czas dzierżył wilk Kamiru, odezwała się, a Kaguya wypalił w ich kierunku kanonadę licznych pocisków. Szlag. Czyli mógł w ten sposób wykorzystywać swoje paliczki? Skurkowaniec cwany jest. Nie próbując kombinować z żadnymi ambitnymi planami, chłopak stara się wykonać skok w bok, schodząc z linii strzału. Gdyby to jednak nie wypaliło, na wszelki wielki planuje postawić dość grubą barierę z lodu, żeby pociski przynajmniej zwolniły na niej na tyle, by nic mu nie zrobiły.
Następnie zaś przechodzi do kontrofensywy. Stawiając stopę na ziemi, od razu przesyła do niej swoją chakrę, aby wytworzyć wokół oponenta swego rodzaju pole. I praktycznie w tym samym momencie mają na niego wyskoczyć olbrzymie lodowe kolce - około ośmiu, wychodzące z różnych punktów, lecz łączące się w jednym - na ciele przeciwnika. W zamierzeniu impet takiego ataku powinien przebić się przez zbroję i zrobić z oponenta mielone... ale co z tego wyjdzie?
I, oczywiście, cały czas próbuje mieć całą akcję na oku, i być w stanie odpowiednio zareagować na akcje ze strony oponenta. Uniki, odskoki, kontry, bariery, zwyczajna ucieczka - przezorny zawsze ubezpieczony, czyż nie? W razie czego stara się też mieć Białego Mnicha w pogotowiu, aby z jego pomocą zbić jakiś atak lub odparować.
A co do klona z Reiką...
-Nie wiem, czy podkop to najlepszy pomysł - powiedział spokojnie, po czym wskazał kciukiem na zmasakrowanego Isoshiego. - Po pierwsze, podkop trochę potrwa, a dla niego czas nie działa na korzyść. Po drugie, idąc pod ziemią, jego rany mogą złapać jakiegoś bakcyla. Chyba, że jesteś pewna że wiesz co robisz...
Zresztą, on jest tylko klonem. Co mu tam zależało. Jak już ustalą, to po prostu się dostosowuje i stara się odpowiednio osłaniać grupę, z Reiką w szczególności.
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3660
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: [Event] Krwawe piaski

Post autor: Papyrus »

0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Awatar użytkownika
Tsukune
Posty: 2715
Rejestracja: 24 maja 2015, o 23:14
Wiek postaci: 30
Krótki wygląd: Czarne lub szarawe włosy, brudnoczerwony kolor oczu. "Szeroki" uśmiech. Wystające dwa kiełki. Na szyi materiałowa opaska z krzyżem i trumną. Zabandażowane lewe przedramię, pod którym znajduje się tatuaż 2 głowego węża
Widoczny ekwipunek: Futerał na plecach, wachlarz w pokrowcu przyczepiony do paska, rękawica łańcuchowa na lewej ręce, dziwna rękawica na prawej ręce, pasek z biczem, laska

Re: [Event] Krwawe piaski

Post autor: Tsukune »

Jak zwykle byłem zbyt słaby i wolny by co kolwiek zdziałać. Mój plan był dobry lecz niestety nie byłem w stanie go doprowadzić do końca gdy przeciwnik rzucił się na nas...chociaż głównie to ja oberwałem. Na szczęście niezbyt mocno ale w miarę dotkliwie. Jak się cieszyłem że mój wachlarz wytrzymał ten atak dzięki czemu miałem miej ran. Po otrzymaniu owych obrażeń odskoczyłem bardziej do tyłu i schowałem się za budynkiem.
-Nie wiem po cholerę ruszałem do walki skoro się do tego zbytnio nie nadaję. Bardziej przeszkadzam pomyślałem rozcinając szponem rękawicy kawałek płaszcza
-Zawsze jak któryś z nich zdechnie będziesz mógł zgarnąć ich ekwipunek i go sprzedać albo zachować dla siebie usłyszałem w głowie podczas tego jak zawiązywałem sobie kolejny tego dnia prowizoryczny bandaż tym razem na lekko przebitym prawym udzie. Na szczęście nie było to poważne ale i tak dość mocno zacisnąłem ten "bandaż" aby rana nie krwawiła. Zastanawiałem się co zrobić z lewym bokiem. Na szczęście był tylko delikatnie rozcięty więc teoretycznie nic nie powinno mi przeszkadzać lecz na wszelki wypadek zdjąłem płaszcz i mocno owinąłem się nim na wysokości rany i zawiązałem tak aby mieć pewność że nie będzie krwawiła oraz tak aby zbytnio mi to nie przeszkadzało. Postanowiłem na wszelki wypadek przygotować dla bezpieczeństwa podmianę z gruzem po czym korzystając z jedynej rzeczy jaka w tym dniu się przydała skanuję teren aby sprawdzić czy nikt sie nie zbliża lub nasz przeciwnik nie zaatakuje kośćmi spod ziemi o ile w ogóle coś takiego jest możliwe ale skoro strzelił kośćmi z palców i ma tarczę z kości to chyba coś takiego też byłoby możliwe.
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Reika
Martwa postać
Posty: 2051
Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
Multikonta: Brak

Re: [Event] Krwawe piaski

Post autor: Reika »

Kiedy klon Natsume zgłosił obiekcje co do jej pomysłu z podkopem, Reika tylko westchnęła z rezygnacją i nic więcej nie powiedziała, spoglądając przygnębionym wzrokiem na Isoshiego. Dotarły też do niej słowa dowódcy i mimo że się z nimi nie zgadzała, to również skwitowała je milczeniem. Piasek piaskiem, ale pod spodem na pewno jest wystarczająco twardo, żeby dało się bez problemu przekopać, inaczej nogi zapadałby się im w luźny piach. Co do przejścia przez mur, to fakt, że była noc, też był kiepskim argumentem, bo wkoło płonęły budynki i dawały wystarczająco światła, żeby oświetlić mury z tej strony. Jeśli w pobliżu są jacyś wrogo nastawieni shinobi, to bez problemu mogą ich zdjąć, a tak się składało, że Reika nie miała w swoim arsenale żadnej tarczy, która mogłaby ochronić ją i innych. Będą musieli zaryzykować. Pozostaje jeszcze fakt bramy, ale tam pewnie szaleje walka i będzie ciężko się przemknąć bez narażania własnego życia, a czekanie aż tamta grupa upora się z problemem było ryzykowne ze względu na stan Isoshiego. Postanowiła jednak mimo wszystko zaufać dowódcy, który zapewne znał to miasto jak własną kieszeń i na pewno wie, co robi.
Tak więc, kiedy wszystko zostało ustalone i jeden z mężczyzn wziął Isoshiego, Reika ruszyła za dowódcą, podtrzymując osłabioną Midori, żeby ta nie osunęła się im na ziemię. Mimo wszystko starała się iść w miarę szybkim tempem, nie chcąc, żeby ktoś niepowołany się na nich napatoczył. Starała się też nie patrzeć na ogrom śmierci i zniszczenia, który mijali, ale wiedziała, że to wszystko wróci ze zdwojoną mocą w koszmarnych snach. Na szczęście udało im się dotrzeć bez problemu do muru, co było połową sukcesu. Teraz tylko musieli zaryzykować wejście na niego i przedostanie się na drugą stronę. Ale żeby nie było nudno i za spokojnie strażnicy nagle się spięli i wyciągnęli broń, słysząc jakiś niepokojący dźwięk, który Reice umknął z uwagi na to, że skupiała się obecnie na przyglądaniu się własnemu Liderowi, który był niesiony przez jednego z mężczyzn. Kiedy spojrzała w odpowiednią stronę, dostrzegła młodego mężczyznę, opartego plecami o mur. Był ciężko ranny, sądząc po ilości krwi i włóczni wbitej w trzewia, ale mimo wszystko żył. Reice momentalnie ścisnęło się serce, ale mocniej objęła Midori w pasie i przewiesiła sobie jej rękę przez swoje ramię, uniemożliwiając jej tym samym wyrwanie się. Była za bardzo osłabiona, żeby go wyleczyć i zamierzała ją powstrzymać tak samo jak zrobił to dowódca. Ona sama mogłaby coś zrobić, ale to wiązałoby się z narażeniem własnego życia i grupy przy okazji, w tym jej własnego Lidera. Chłopak był zbyt mocno ranny i leczenie zajęłoby bardzo dużo cennego czasu, do tego nie było pewności, czy przeżyje, a na pewno długo nie pożyje w obecnym stanie. Reika całą siłą woli musiała się zmusić do przeciwstawienia się własnym ideałom, dla dobra innych. Po raz pierwszy musiała podjąć tą trudną decyzję, kogo ocalić, a kogo poświęcić i w tej chwili z całego serca się za to nienawidziła.
- Trzymaj się. - Powiedziała do rannego. - Zaraz po Ciebie wrócimy.
Tak naprawdę nikt nie miał zamiaru po niego wracać, ale w tym momencie tylko nadzieję, mogą dać temu człowiekowi, który zapewne za kilka minut już i tak nie będzie żył. Skupiła chakrę w stopach i wraz z Midori ruszyła w miarę szybkim krokiem po pionowej ścianie muru, jednocześnie cały czas mając się na baczności i odchylając głowę na tyle, żeby się zorientować, czy nikt ich nie dostrzegł i nie zamierza zaatakować. W razie, gdyby dostrzegła atak, mocniej chwyta Midori i razem z nią robi momentalny skok na sam szczyt muru, żeby z góry ubezpieczać innych, nim zdołają przejść na drugą stronę. Ale o tym już w następnym poście, jeśli będzie trzeba.
  Ukryty tekst
0 x
Kamiru

Re: [Event] Krwawe piaski

Post autor: Kamiru »

Eh... Nie mogło być tak fajnie, a trójka osławionych bohaterów, wyzwolicieli ciemiężonych, gwałconych i mordowanych mieszkańców tego zasranego miasta została zmuszona do walki po raz kolejny. No dobra, przed chwilą każdy z nas rzucił się by ratować swoje życie, nie myśląc nawet o próbie zaatakowania przeciwnika. A może powinienem pokazać wszystko co potrafię? Tylko czy wtedy miałbym jeszcze siły do normalnego funkcjonowania? Ba, do życia? Nie mam pojęcia. I nie miałem zamiaru sprawdzać, na ile zabawy pozwolą mi moje skromne rezerwy chakry. Wilki zostały zniszczone, tak, jak się spodziewałem. Poświęcenie pionków w imię obrony króla nie jest takie złe, typowe zachowanie w świecie intryg i władzy. Ale tak długo, jak pionki te nie mają nawet świadomości to czy zrobiłem coś złego? Chyba nie.
Dzieciak Kaguya zainteresował się bardziej Tsukune i Natsu, niż mną. Albo to oni mieli ochotę działać, a nastolatek nie chciał ganiać za jednym przeciwnikiem, skoro tutaj mógł zabić dwóch. Dlatego miałem zamiar wykorzystać te kilka, może kilkanaście sekund jego rozproszonej uwagi. Tylko czy to wystarczy? Zaraz się przekonamy. Z pomocą po raz kolejny przyszedł mi lód, moja ulubiona, najbardziej wszechstronna broń. Oczywiście, wyszedłem na samą granicę uliczki, wybiegłem właściwie, by lepiej widzieć, no i by moja chakra miała krótszy dystans do pokonania. Jeśli plan powiedzie się częściowo, przeciwnik będzie musiał nieco zwolnić swoje ruchy, a jeśli wszystko się uda, czwarty pojedynek na tej cholernej pustyni zostałby zakończony moim zwycięstwem. I reszty drużyny, rzecz jasna. Swoją drogą, kości tego szczyla musiały być naprawdę mocne, skoro zdołały zablokować pociski i pozabijać, albo mocno poranić tamtych strażników. Kolejne imponujące zdolności, może głowa fanatyka wie o nich coś więcej? Warto będzie się potem przekonać, teraz jednak moja uwaga musiała zostać skupiona na przeżyciu, raz już się rozproszyłem, popełniłem drobny błąd i co? Gdyby nie pomoc lekarza, byłoby po mnie, a przynajmniej po mojej ręce. Pchanie się do walki w zwarciu byłoby głupotą, nawet ze wsparciem hien jedno ostrze nie poradzi sobie z kilkoma. A gdybym sam nauczył się władać parą, albo, jeszcze lepiej, trzema lub więcej? O ile to w ogóle możliwe. Pozostało mi zdanie się na umiejętności więzów krwi, być może Natsume wesprze mnie w tej kwestii, w końcu co dwie zamrażarki to więcej lodu, huh.


W tej chwili post ma tylko być, poprawię go jak wrócę do domu.

KEKKEI GENKAI: Hyōton 氷遁
NATURA CHAKRY:
  • Obrazek
    Obrazek
    Obrazek
STYLE WALKI: Chanbara
UMIEJĘTNOŚCI:
  • Nabyta Brak
PAKT: Brak.
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • SIŁA 50 | 60
    WYTRZYMAŁOŚĆ 50
    SZYBKOŚĆ 130 | 140
    PERCEPCJA 52
    PSYCHIKA 1
    KONSEKWENCJA 50

KONTROLA CHAKRY B
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100%
MNOŻNIKI: Chanbara
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
  • Ninjutsu E
    Kenjutsu C
    Suiton D
    Fuuton B
    Hyōton A

Już aktywne techniki:
Nazwa
Fūton: Hien
Pieczęci
Brak
Zasięg
Na broń
Koszt
B: 15%
Dodatkowe
Wymaga posiadania broni
Opis Jutsu pozwalające na pokrycie ostrza broni chakrą Fūtonu. Użytkownik nagromadza energię w dłoniach, po czym powoli rozprowadza ją po narzędziu walki. Efektem jest stworzenie ledwo widocznego, śmiertelnie ostrego przedłużenia naszego brzeszczotu. Jesteśmy w stanie za jego pomocą bez problemu ściąć drzewo, przebić głazy... nie wspominając już o ciałach innych ludzi.
Nazwa
Hyōton: Rōga Nadare no Jutsu
Pieczęci
Tygrys
Zasięg
Dowolny
Koszt
B: 7%(za 2 wilki)
Dodatkowe
Brak dodatkowych wymagań
Opis Technika przydatna do odwrócenia uwagi przeciwnika, a i za pomocą której można zadać dość duże obrażenia. Za pomocą tejże techniki członek klanu Yuki wytwarza lodowego wilka (lub całą ich watahę, jedynym ograniczeniem ilości jest chakra), który następnie naciera na przeciwnika. Pazury i kły wilków są dosyć ostre i swoje mogą zdziałać.

Najważniejsze info:
  • Staram się go zamrozić (zaczynając od nóg i rąk przed wszystkim) i w miarę możliwości zablokować go w miejscu. (w przypadku dystansu mniejszego, niż 10 metrów, używam Hyōrō no Jutsu, starając się go zamknąć w lodzie).
  • Jeśli zacznie się mną interesować, np. spróbuje użyć znowu pocisków musiałby się odwrócić (z tego, co zrozumiałem) to staram się jak najszybciej trafić na dach (kilka odbić po ścianie / ninjutsu E od chodzenia)
  • Jeśli Kaguya będzie zajmował się Natsu i Tsu, i tak wspinam się do strzelców, cały czas próbując zamrozić / utrudnić ruch przeciwnikowi (w przypadku dystansu mniejszego, niż 10 metrów, używam Hyōrō no Jutsu, starając się go zamknąć w lodzie).
Użyte jutsu.
Nazwa
Hyōton no Jutsu: Reberu Ei
Przedostatni poziom kontroli Hyōton no Jutsu. Zasięg wytwarzania i rozmiary kontrolowanego lodu, jak również prędkość tworzenia i twardość materiału rosną, stając na bardzo wysokim poziomie. Podobnie dzieje się z umiejętnością zamrażania - na randze A shinobi jest w stanie zamrozić duże przedmioty, nawet kilkukrotnie większe niż człowiek! Otrzymuje on również umiejętność wytwarzania czarnego lodu - jest on niezwykle twardy, lecz trudniejszy w kontroli.
Wytrzymałość
Kontrola Chakry + Siła
Zasięg
Wielkość Max.
Koszt Chakry
4% na turę
Nazwa
Hyōrō no Jutsu
Pieczęci
Brak
Zasięg Max.
10 metrów
Koszt
B: 15%
Dodatkowe
Brak dodatkowych wymagań
Opis Technika, której używa się głównie do próby uwięzienia oponenta. Po aktywacji jutsu wysyła się chakrę w powietrze, które natychmiast zaczyna proces zamarzania w miejscu wybranym przez użytkownika. Bryły te, jeżeli powstaną w dobrze przemyślanym miejscu, są w stanie zamknąć w sobie przeciwnika, pozostawiając go na naszej łasce.
Ninjutsu E od chodzenia po ścianach etc.

Chakra - 46,5% - użyte jutsu
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: [Event] Krwawe piaski

Post autor: Natsume Yuki »

[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=MHW2CF4GF-8[/youtube]
Natsume musiał przyznać, że jak do tej pory (z kilkoma chlubnymi wyjątkami pokroju Muraia) nie miał do czynienia z aż tak niebezpiecznymi przeciwnikami jak ten tutaj. Nawet pomimo zmęczenia, które musiało przecież powoli się pojawiać w jego ciele, on i tak był w stanie wykonywać dzikie pląsy i atakować wszystko wokół, bez najmniejszych problemów zbywając uderzenia i pociski wymierzone w jego kierunku. Młodzieniec z Hyuo miał już wykonać kilka kolców wokół wroga, lecz, niestety, dał się zaskoczyć przez rzut kunaia ze strony Tsukunego. Przez to otworzył się nieco na atak wroga, którą to lukę oponent wykorzystał prawie natychmiast - jego szarża niemalże do niego dotarła. Na szczęście Yuki zdążył na czas odskoczyć, lecz umiejętności Kaguya ponownie go zaskoczyły - kościec oponenta po prostu się wydłużył i ruszył w jego kierunku.
Natsume w ostatniej chwili sięgnął po Shiroi Sou i zasłonił się płazem ostrza. Ostatnia linia obrony, która pomogła na tyle, by kości nie dosięgnęły Kenshiego. Jednak wtedy nastąpiło coś, co sprawiło że ciało Natsumego przeszły ciarki.
Ostrze miecza pękło.
Odłamki Shiroi Sou padły na ziemię, wzbijając niewielki kołtun kurzu.
Młodzieniec spojrzał na to z widoczną zgrozą na twarzy. To był jego pierwszy miecz. Miecz, który częściowo zrósł się z jego duszą i sprawił, że Yuki był teraz tu, gdzie był. A teraz Biały Mnich odszedł.
Pozostawił Natsumego bez duszy. I bez żadnych zahamowań.
Pomimo, że wyraz twarzy chłopaka zmienił się tylko nieznacznie - rysy wokół oczu i szczęki się wyostrzyły - w jego pustych oczach pojawił się nowy błysk. Błysk, który nie powinien się zjawić w oczach żadnego Yukiego.
Zimna furia.
-Ty... - spojrzał na oponenta, cedząc słowa przez zaciśnięte zęby. - ... nie pożyjesz dość długo, by zdążyć tego pożałować.
Już w trakcie mówienia młodzieniec zaczął wysyłać w powietrze chakrę natury Hyotonu, aby jak najszybciej pokryć ciało przeciwnika bryłami lodu. Nie zamierzał z tym czekać - planował zamknąć wroga w lodowej pokrywie, by później móc ją rozrywać razem z jego ciałem kawałek po kawałku. Zamierzał jednak pozostawić tylko otwór na twarz, by móc wbić mu pozostałości Białego Mnicha prosto w oczodół, kręcąc przy tym rękojeścią. Parę razy, dla pewności. Najdelikatniejsza śmierć, jaką mógł teraz sobie wyobrazić.
Gdyby jednak okazało się, że oponent jest silniejszy niż początkowo przypuszczali i zdołał w jakiś sposób uniknąć zamrożenia, chłopak próbuje go zablokować umiejętnością pasywną, a następnie za pomocą Hissatsu Hyoso pozbawić go życia. Może i kolec mógł mieć problemy z przebiciem ciała oponenta, ale trafienie z pewnością go spowolni, by umożliwić dokończenie zamrażania ze strony któregokolwiek z Yukich.
Przez cały czas chłopak jest przygotowany na wyprowadzenie dowolnej potrzebnej kontry na ruchy wroga - odskoki, zbicia uderzeń za pomocą Hakuhyo, uniki, Kawarimi... wszystko.
  Ukryty tekst
0 x
Zablokowany

Wróć do „Sachū no Senjō”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości